Kalevala, Do czytania, ŚREDNIOWIECZE


Runo I

  1. Pragnienie już język pali,

  2. Pora zacząć opowieść,

  3. Wzbić się pieśnią rodzinną

  4. Nad klechdy wieczorne ludu,

  5. Melodii rozwinąć skrzydła,

  6. Ażeby pomysł z głowy

  7. Skoczył zwinnie na usta

  8. I ulatywał z języka

  9. Lekko, przystępnie, powoli,

  10. Dzielony zębami w strofy.

  11. Piękny czasie młodości,

  12. Zbliż się, zaśpiewaj ze mną!

  13. Towarzyszu mej drogi,

  14. Zbliż się i opowiadaj!

  15. Jesteśmy tutaj wszyscy,

  16. Z różnych stron, zespoleni;

  17. Rzadko się spotykamy,

  18. Trudno się nam odnaleźć

  19. Na tej szerokiej ziemi,

  20. Szarej ziemi północy.

  21. Zbliż swoją dłoń do mojej,

  22. Spleć palce swoje z moimi,

  23. By wzbiła się z dłoni pieśń

  24. Ponad obłok jak sokół!

  25. Niech przyjaciele łowią

  26. Pieśń w wielostrunne ucho,

  27. Niech towarzysze słuchają

  28. Czasu własnej młodości,

  29. Która dźwięczy wśród ludu

  30. Pieśniami naszych przodków.

  31. Niechaj słuchają dziś słów

  32. Mocnego Väinämöinena,

  33. Z kuźnicy Ilmarinena,

  34. Znad miecza Kaukomieli,

  35. Z łuku Joukahainena.

  36. Tych słów uczyła mnie matka

  37. I ojciec mi je śpiewał,

  38. Gdy siekierę na nowe

  39. Osadzał toporzysko.

  40. Słuchajcie, jak tną ciszę

  41. Głębokich pól Pohjoli,

  42. Szerokich łąk Kalevali!

  43. Gdy matka przędła kądziel,

  44. Kręciłem się u jej kolan,

  45. Niemowlę już dojrzałe,

  46. Pędrak o ustach słodkich

  47. Jak owoce czeremchy.

  48. Matka mi wtedy śpiewała

  49. O Sampo, chytrej Louhi.

  50. Sampo od słów posiwiał,

  51. Louhi zgasła wśród skał,

  52. Lemminkäinen w swawoli.

  53. Aby to opowiedzieć,

  54. Tajemnych trzeba słów,

  55. Które leżą na drodze

  56. Biegnącej w cztery strony.

  57. Zbierałem słowa z wrzosów,

  58. Zbierałem z pokosów traw

  59. I ze splątanych krzewów.

  60. Słowa szły za mną ścieżką,

  61. Gdym jako młody pastuch

  62. Prowadził mleczne stada

  63. Na stoki żyznych wzgórz,

  64. Łąki pachnące miodem.

  65. Szła czarna jak noc Muuriki,

  66. Łaciata jak wiosna Kimmo.

  67. Mróz szczypał język słów,

  68. Deszcz przywracał im bujność.

  69. Wiatry je kołysały

  70. I czółna śródmorskich fal.

  71. Pieśni śpiewały jak ptaki

  72. Z drzew niebolotnych wierszy.

  73. Słowa w kłębek zwinąłem,

  74. W pasmo długie jak droga;

  75. Kłębek rzuciłem w sanie,

  76. Pasmo na mój zwrotny wóz.

  77. Sanie przywiozły kłębek,

  78. Pasmo - koła drewniane.

  79. Nić na belkach rozsnułem,

  80. Kłębek rzuciłem w głąb dzbana.

  81. Długo leżały pieśni

  82. W czarnej ciemności chłodu.

  83. Długo leżały nieme,

  84. Mróz kuł w moich pieśniach słowa.

  85. Dziś niosę je do izby

  86. W pięknej, rzeźbionej skrzyni.

  87. Skrzynię stawiam na ławie

  88. Pod sławną belką pułapu,

  89. Na której strop się wspiera.

  90. Czule otwieram skrzynię,

  91. Szkatułę moich pieśni.

  92. Węzeł kłębka rozrywam,

  93. Nić wysnuwam ze zwoju

  94. Soczystą, barwną jak baśń.

  95. Dajcie mi chleba żytniego,

  96. Miarkę jęczmiennego piwa!

  97. Bo jeśli piwa nie dacie,

  98. Nie nasycicie pieśni,

  99. Zaśpiewam o suchym gardle.

  100. Woda mi głosu użyczy,

  101. Aby was uweselić,

  102. Święcić dzień wielkiej pieśni.

  103. Chcę śpiewać jak noc długa,

  104. Nim świt podejdzie pod próg!

  105. Bywało - mówi o tym

  106. Pieśni wezbranej potok -

  107. Samotnie zapadła noc,

  108. Samotnie zrodził się dzień,

  109. Samotnie na świat przyszedł

  110. Mocarny Väinämöinen,

  111. Zrodzony z panny Ilmatar,

  112. Którą powietrze niosło.

  113. I z niej począł się pieśniarz.

  114. Żyła w przestworzach wysoko

  115. Wyniosła Luonnotar,

  116. Unosiła się czysta

  117. Nad płodnymi chmurami,

  118. W głębi rozległych przestworzy,

  119. Na łąkach dziewiczych niebios,

  120. Świeżych pokosach miodu.

  121. Nagle szklana samotność

  122. I życie czyste jak rosa

  123. Pragnęły wynurzyć się z chmur,

  124. Z niebiosów nieobjętych.

  125. Wyniosła Luonnotar

  126. Spłynęła śmigłami wiatrów

  127. I na ogromnym morzu

  128. Dotknęła ustami fal

  129. Jak złotouste wiosło.

  130. Spadła ze wschodu burza -

  131. Aż z grzyw posypał się puch,

  132. Z fal sypały się pióra...

  133. Szkwał kołysał dziewczynę,

  134. Fala szalała wraz z nią,

  135. Wicher rozsadzał jej biodra,

  136. Brzeg pieścił jej białą pierś.

  137. Poprzez spienioną wodę

  138. Gwałtowny strzelił gejzer,

  139. Wbił się w jej białe uda,

  140. Pełne ciepłego nieba.

  141. Uniosła się brzemienna

  142. Na ujarzmionej fali

  143. I zaczął w niej dojrzewać

  144. Przez dziewięć setek lat,

  145. Poprzez dziewięć żywotów

  146. Dziesięciu bohaterów

  147. Świat nowy i nieznany.

  148. Ze wschodu szła na zachód

  149. I z południa na północ,

  150. Ku kresom horyzontu,

  151. Jak czółno zabłąkane.

  152. Nie mogła się wyzwolić,

  153. Stworzyć istoty pierwszej

  154. Mórz pani pełnorodna.

  155. Była jak ranny delfin,

  156. Który łagodnie krwawi,

  157. Obmyśla nieme słowa:

  158. "Jakie też przeznaczenie,

  159. Jaki kształt w sobie noszę?

  160. Do jakiej to przystani

  161. Pędzi mnie wiatr zamorski?

  162. Czy mam ze słonej fali

  163. Łez słone pieśni zbierać?

  164. Czy nie byłoby lepiej

  165. Panną w powietrzu płynąć,

  166. Niż topić swą urodę,

  167. Błądzić ciągle bez celu

  168. W uciekającej wodzie?

  169. Królestwo rozległych mórz

  170. Zimne, płynne jak srebro.

  171. Doskwiera mi tutaj głód

  172. I chłód doskwiera boleśnie.

  173. Trwam jak gwiazda bez steru...

  174. Potężny boże Ukko,

  175. Podporo gwiezdnego nieba!

  176. Przypomnij sobie o mnie,

  177. Przybądź mi szybciej niż wiatr!

  178. Połóż swe dłonie chłodne

  179. Na mój iskrzący brzuch,

  180. W którym wnętrzności płoną..."

  181. Ubiegł moment i chwila,

  182. Ptak złoty zatrzepotał,

  183. Padła odpowiedź z góry

  184. Złocistą, tłustą kaczką.

  185. Leciała lotem krętym,

  186. Zwrotnym jak górska ścieżka:

  187. Leciała na południe,

  188. Zawracała na północ,

  189. Okiem pięknym jak koral

  190. Nizała sieć na gniazdo.

  191. Leciała lotem płaskim,

  192. Nisko - nad samą ziemią,

  193. Gubiła złote słowa:

  194. "Czy gniazdo wić na wietrze,

  195. Czy na głębokiej wodzie?

  196. Wiatr moje gniazdo zdmuchnie,

  197. Fala podmyje ściany."

  198. W tym czasie panna wód

  199. Westchnęła łaski pełna

  200. I swoje piękne kolano

  201. Lekko z morza wychyla:

  202. "Weźże je na mieszkanie".

  203. I kaczka okiem ptasim

  204. Dojrzała jej kolano.

  205. Sądziła, ze to wyspa,

  206. Którą porośnie trawa.

  207. Wtedy swój lot zniżyła,

  208. Usiadła na kolanie

  209. I gniazdo zaczęła wić.

  210. Panna drżała jak trzcina

  211. Kołysana rozkoszą.

  212. Sześć jaj było ze złota,

  213. Siódme było z żelaza.

  214. Ptak usiadł na nich miękko,

  215. Cierpliwie je ogrzewał.

  216. Grzało się jabłko kolana

  217. Dzień jeden, drugi, trzeci...

  218. Aż nagle panna wodna

  219. Poczuła w sobie pożar.

  220. Wchłonęła błogie ciepło

  221. I odetchnęła ogniem -

  222. Wszechobjęta tym żarem

  223. Myślała, że żywcem spłonie.

  224. Rozchyliła kolana

  225. I sprężyła się w bólu,

  226. A wtedy gniazdo ptasie

  227. Zniknęło w słonej fali.

  228. Stoczyło się do wody

  229. Siedem kosztownych jaj.

  230. Rozbiły się w kawałki,

  231. Rozpadły się w części tysiąc,

  232. Ale nie poszły na dno,

  233. Pozostały w bezruchu.

  234. W rozsypanych łupinach

  235. Błyska słońce i woda;

  236. Część każda dała początek

  237. Rzeczom pięknym i dobrym:

  238. Tak ze spodu skorupy

  239. Podniósł się zrąb praświata,

  240. Wierzch skorupy utworzył

  241. Sklepiony ponad nim dach,

  242. Środek złotego jaja

  243. W żywe zmienił się słońce,

  244. Z jego białej otoczki

  245. Jak z procy księżyc spadł.

  246. Każdy odprysk skorupy

  247. Gwiazdą zakwitł na niebie.

  248. Każda mniejsza drobina

  249. Żaglem chmury się wzdęła.

  250. Frunął nagle w przestworza

  251. Czas uwięziony na ziemi,

  252. W wiry młodego słońca,

  253. W księżyca krągły bochen.

  254. A panna wodna, co z nią?

  255. Po tym dziewiczym porodzie

  256. Stała się matką morza.

  257. W żalu jak w mgle się kryje

  258. I nikt jej tam nie odwiedza.

  259. Przed nią morze otwarte,

  260. Za nią niebo zawarte

  261. Na mocny skobel miesiąca.

  262. W dziewiątym roku namysłu,

  263. W dziewiątej wiośnie tęsknoty

  264. Zaczęła kształtować świat.

  265. Miękkimi ruchami ramion

  266. Kreśli urocze zakola.

  267. Gdzie się odbiła stopami,

  268. Trysnęły ławice ryb,

  269. Gdzie pochyliła się nisko,

  270. Drążyła ciemną otchłań.

  271. Białymi jak śnieg biodrami

  272. Słała piaszczyste plaże,

  273. Piętą piękną jak perła

  274. Toń otwierała łososiom.

  275. Spokojne przystanie zatok

  276. Kładły się nad jej czołem,

  277. Aż utrudzona pracą

  278. Płynęła po pełnym morzu

  279. A tam, gdzie się zdrzemnęła,

  280. Rafy wyrosły na dnie,

  281. By zatapiać okręty.

  282. Tam osiedliła wyspy

  283. I rafy w zdradliwym morzu,

  284. Nad ostrymi rafami

  285. Rozpuściła zły wiatr.

  286. Odezwał się z łoskotem

  287. Zrodzony z miazgi ląd

  288. I pierwsze słowo: ziemia

  289. Wrosło w jałową skałę.

  290. Jeszcze czas na pieśniarza,

  291. Jeszcze się nie narodził

  292. Mocarny Väinämöinen.

  293. W szczelnej muszli dojrzewa,

  294. W lędźwiach swej matki młodej.

  295. Trzydzieści morskich lat

  296. I morskich zim trzydzieści

  297. Rozmyśla nad istnieniem,

  298. Nad płodnym ziarnem życia.

  299. W macicy muszli perlistej,

  300. Gdzie księżyc nie dochodzi

  301. I słońce nie rozbłyśnie,

  302. Te się poczęły słowa:

  303. "Księżycu, słońce, weź mnie!

  304. Ty, Wielka Niedźwiedzico,

  305. Zajeżdżaj po mnie wozem,

  306. Przez bramy nieznane wieź!

  307. Chcę wyrwać się z ogrodzeń.

  308. Czas rozbić skorupę gniazda

  309. I ziemię okrążać ptakiem!

  310. Ja, syn człowieczy, dnia pragnę!

  311. Chcę księżyc widzieć na niebie,

  312. W dłonie chcę słońce brać

  313. I Niedźwiedzicę głaskać,

  314. Jak groch trząsać na sicie

  315. Gwiazdy łuskane nocą!"

  316. Księżyc bezdusznie ślepił,

  317. Słońce prażyło niemo,

  318. Nikt nie spieszył z pomocą.

  319. Sam pięścią bez imienia

  320. Rozsunął zasuwę kości -

  321. Nikt mu w tym nie pomagał.

  322. Sam rozwarł zielone wrota

  323. I palcem u lewej nogi,

  324. Który ze stopy mu wyrósł,

  325. Przestąpił próg rodzicielski,

  326. Bramę wejściową kolan,

  327. I głową parł do przodu,

  328. W wodę kozła wywinął.

  329. Wśród gołych ścian przyrody,

  330. Śród wodnych szklanych ścian

  331. Rósł bezdomny jak drzewo,

  332. Które na dom trzeba ściąć.

  333. Aż kiedyś morska fala,

  334. Która w morze nie wraca,

  335. Została z nim na brzegu,

  336. Na szarej, pustej ziemi.

  337. Wstał, w górę wzniósł ramiona

  338. I najpierw niebo objął,

  339. Potem całował ziemię,

  340. Całował myślą gwiazdy...

  341. Tak zrodził się Väinämöinen

  342. Z panny czystej Ilmatar,

  343. Kość z kości rzeczywistej -

  344. Spadł z nieba na ziemię jak deszcz.

Runo II

  1. Stary i mocny Väinö

  2. Podniósł się, stanął na ziemi,

  3. Wbił stopy obie w grunt.

  4. Na wyspie w środku morza

  5. Żył wolny za rokiem rok

  6. Mówiąc sobie: "Mam czas,

  7. Wyspa jest nie nazwana,

  8. Jeszcze nie szumi mowa."

  9. Lecz myśl się z wolna poczyna:

  10. "Kto będzie obsiewał ziemię?"

  11. W głowie tkwiło pytanie,

  12. Ziarnem wzeszła odpowiedź:

  13. "Sampsa Pellervoinen,

  14. Czarownik pustynnych pól,

  15. Ziarno gęsto posieje."

  16. I wyszedł czarodziej północy

  17. Z grzbietem przygiętym w pałąk:

  18. Bagna w łąki przemienił,

  19. Piaszczyste równiny - w bory.

  20. Skąd wziął się ten odludek,

  21. Który tak równo sieje?

  22. Już jodły się pną na wyżynach,

  23. Świerki - na szczytach gór,

  24. Pachną wrzosem polany,

  25. W dole zieleń się krzewi:

  26. Brzozy białe w bagniskach,

  27. Olchy krzepkie nad wodą,

  28. Wiosną czeremchy świeże

  29. Wdarły się między wierzby.

  30. Krwawi już jarzębina

  31. W świętym miejscu na wzgórzu,

  32. Łoziny tłumnie się tłoczą,

  33. Jałowce dymią wśród skał.

  34. Drzewa uniosły się w górę,

  35. W niebo na palcach liści;

  36. Świerk zapalił swój świecznik,

  37. Sosna - z żywicy koronę,

  38. Brzozy białe w bagniskach,

  39. Olchy krzepkie nad wodą,

  40. Wiosną czeremchy świeże

  41. Wdarły się między wierzby.

  42. Wonne jagody jałowca,

  43. Słodkie jak miód czeremchy.

  44. Patrzy Väinämöinen

  45. Na ów wyśniony ogród;

  46. Drzewa rosną wysoko,

  47. Niebo kołysze konary,

  48. Ptaszęce chóry dzwonią.

  49. Tylko dąb gromowładny

  50. Nie wschodzi spod murawy

  51. Na życiodajną swobodę.

  52. Rozstrzyga sam o swym losie.

  53. Czekał trzy dni, trzy noce,

  54. I jeszcze raz tyle dni,

  55. Powraca, przystaje, patrzy,

  56. Czy nie ma go na trawie;

  57. Dąb twardo śpi w żołędzi

  58. Jak w ziarno zaklęty siłacz.

  59. Wtedy piękne dziewczyny

  60. Wyszły z wód morskich na brzeg

  61. I na przesiece w lesie

  62. Kosiły łąkę rośną,

  63. Kosiły wszystkie pięć.

  64. Okryły mgłą nagą wyspę

  65. I pod tą mgłą grabiły

  66. Siano w leśnej uboczy.

  67. Z sinego morza północy

  68. Wyskoczył Tursas stary

  69. I siano swoją brodą

  70. Podpalił jak łuczywem.

  71. Siano płonęło ogniem,

  72. Czarnym dymem na popiół.

  73. Płonęły w ogniu drzewa,

  74. Od szczytu do korzeni,

  75. Aż został stos popiołu.

  76. Tam ocaliła się żołądź.

  77. A wtedy trysnął kiełek

  78. I żwawy, chwacki malec

  79. Przebił brzuch płodnej ziemi.

  80. Roznogi wzniósł w powietrze,

  81. Rozwinął z nich konary;

  82. Wierzchołek sięgał nieba,

  83. Gałęzie darły chmury,

  84. Wstrzymały bieg powietrza,

  85. Pędzący chyżo wiatr.

  86. W cieniu zniknęło słońce,

  87. A księżyc blask utracił.

  88. Ocknął się Väinämöinen:

  89. "Co ta przyroda wyprawia!

  90. Kto powali to drzewo,

  91. Co cały przesłnia świat?

  92. Ryba w wodzie nie pływa,

  93. Kiedy słońce nie świeci.

  94. Człowiek umiera nocą,

  95. Kiedy nie ma księżyca.

  96. Nie bylo bohatera

  97. Ni człeka tak mocarnego,

  98. Który by dąb powalił,

  99. To drzewo gromowładne."

  100. I wtedy stary Väinö

  101. Ku bliskim siłom się zwraca:

  102. "Kave! Ty boska matko,

  103. Która dałaś mi życie,

  104. Daj teraz siłę wód

  105. W postaci morskiego stwora,

  106. By ściął fatalne drzewo,

  107. Co cały przesłania świat!"

  108. Nie potwór, lecz bohater

  109. Wyłonił się z morskiej głębi

  110. I ludzką postać wziął.

  111. Był on nie bardzo wielki,

  112. Ale też nie najmniejszy:

  113. Długi na męski kciuk,

  114. Na piędź kobiecą wysoki.

  115. Czapę miedzianą miał,

  116. Stopy w butach miedzianych,

  117. Miedziane rękawice

  118. I miedzią zdobny strój.

  119. Na biodrach - pas miedziany,

  120. U boku topór z miedzi:

  121. Na całą piędź toporzysko,

  122. A ostrze na paznokieć.

  123. Mocarny Väinämöinen

  124. Zadał sobie pytanie:

  125. "Na oko ów bohater

  126. Wygląda jak mężczyzna:

  127. Długi na męski palec,

  128. Wysoki jak kopyto

  129. Złotorogiego wołu."

  130. Tak przeto się odezwał:

  131. "Jaka twa moc u ludzi?

  132. Nie zlękniesz się umarłego?

  133. Z żywym w zawody pójdziesz?

  134. Wszak marny to bohater,

  135. Co nie zna swojej siły."

  136. A na to człowiek z morza

  137. Sypnął słowa jak sól:

  138. "Jestem - jak każdy człowiek,

  139. W którym drzemie bohater.

  140. Przybywam dąb powalić

  141. I w drzazgi go rozkruszyć."

  142. Mocarny Väinämöinen

  143. Zdumiony aż do głębi

  144. Szerzej otwiera oczy,

  145. Niż trzeba, żeby widzieć:

  146. "Nie po to cię stworzono

  147. Wysokiego na palec,

  148. Abyś dęby potężne

  149. Z ziemi w gniewie wyrywał."

  150. Zaledwie rzekł te słowa,

  151. Patrzy - widzi rzecz nową:

  152. Zjawa się przeobraża,

  153. Bierze postać olbrzyma.

  154. Stopami gniecie ziemię,

  155. Głową dziurawi chmury,

  156. Broda mu sięga po pas,

  157. Włosy broczą po ziemi,

  158. Oczy na piędź od siebie,

  159. Spodnie - dwa sążnie w biodrach,

  160. W kolanach prawie półtora,

  161. Nogawka - na łokieć szeroka.

  162. Stoi i topór ostrzy

  163. Na kamiennym toczydle,

  164. Na sześciu młyńskich brusach,

  165. Siedmiu osełkach twardych.

  166. A gdy topór wyostrzył,

  167. Odbił się jednym susem

  168. Na brzeg z miałkiego piasku.

  169. Po raz drugi się sprężył -

  170. Stopą sięgnął murawy.

  171. W trzecim skoku dosięgnął

  172. Gałęzi rosłego dębu.

  173. Ciął od morza po korzeń -

  174. Natarł ostro siekierą;

  175. Trzy razy ciął tak celnie,

  176. Aż iskry szły z żelaza,

  177. Trzy razy w pień uderzył

  178. I dąb się nisko schylił.

  179. Runęło ogromne drzewo

  180. Pod trzecim ciosem topora.

  181. Trysnęły z niego drzazgi

  182. Wiórami białych błyskawic.

  183. Pień upadł ku wschodowi,

  184. Ku zachodowi - wierzchołek,

  185. Konary runęły na północ,

  186. Gałęzie - na południe.

  187. Oto, czego dokonał

  188. Jeden człowiek z toporem:

  189. Dąb wielki o stu konarach

  190. W dąbrowie przestał szumieć!

  191. Kto bądź wziął z niego gałąź,

  192. Szczęście zdobył wieczyste.

  193. Kto bądź ujął wierzchołek,

  194. Stawał się czarodziejem.

  195. Kto chwycił garść młodych liści,

  196. Wstąpiła w niego młodość.

  197. Drzazgi się rozsypały

  198. Na sinych falach morza;

  199. Wiatr igrał nimi bezsenny

  200. >Przez długie noce i dnie,

  201. Wiatr nimi wściekle miotał,

  202. Morze je kołysało

  203. Jak lekkie czółna na wodzie,

  204. Jak małe łódki na fali.

  205. Daleko stąd, na północy,

  206. Młoda dziewczyna z Pohjoli

  207. Prała nad morzem płótna

  208. Na białym jak śnieg kamieniu.

  209. Długo biła kijanką,

  210. Aż jej gołe kolana

  211. Poczerwieniały od wody.

  212. Ujrzała dębowe drzazgi -

  213. Poniosła śpiesznie do domu:

  214. Czarodziej z nich zrobi strzały,

  215. Myśliwy - cudowną broń.

  216. Teraz, gdy dąb zwalony

  217. Legł już rozbity w drzazgi,

  218. Słońce może zajaśnieć

  219. I księżyc zalśnić może;

  220. Tabuny chmur się toczą,

  221. Tęcza w swą obręcz ujęła

  222. Wyspę od brzegu do brzegu.

  223. Wtedy wytchnęły lasy,

  224. Bory tchnęły swobodniej:

  225. W górze szumiały liście,

  226. Trawy szumiały na ziemi.

  227. Ptaki swe przyjście głoszą,

  228. Kosy znaczą swą radość,

  229. Dzwońce się rozdzwoniły,

  230. Kukułki szczęście wróżą.

  231. Prosto z ogrodów wiosny

  232. Wyległy pyszne jagody,

  233. Kwiaty rozwarły kielichy

  234. Powabnie stojąc na łąkach.

  235. Jeden jedyny jęczmień

  236. Jeszcze nie czuł się dobrze -

  237. Drogie ziarno pod chleb

  238. Samo nie chciało rosnąć.

  239. Stary i mocny Väinö

  240. Zamyślony głęboko

  241. Szedł niskim brzegiem morza,

  242. Co rozważnie szumiało.

  243. Tam znalazł sześć grubych ziaren;

  244. Zgarnął do torby siedem,

  245. Do mieszka z wiewiórczej skórki

  246. Nasienie drogie schował.

  247. Potem szedł siać u źródła

  248. Na skraju polany Osmo,

  249. Opodal studni Kalevy.

  250. Śpiewała mu wtedy sikora:

  251. "Jęczmień Osmy nie wzejdzie,

  252. Nie wzejdzie owies Kalevy,

  253. Jeśli się lasu nie zwali,

  254. Jeśli go ogień nie zmoże."

  255. Mocarny Väinämöinen

  256. Siekierę ostrą sprawił

  257. I w puszczy milcząc głucho

  258. Kładł drzewo tuż przy drzewie;

  259. Zajaśniał las polanami.

  260. Wyrąbał piękne drzewa,

  261. Zostawił wysoką brzozę,

  262. By ptaki na niej siadały,

  263. By mogła kukułka śpiewać.

  264. A wtedy sfrunął orzeł.

  265. Przeciął skrzydłami powietrze,

  266. Na wielkiej usiadł brzozie

  267. I takie stawia pytanie:

  268. "Dlaczegoś ją zostawił?

  269. Ta wielka biała brzoza

  270. Będzie pochwałą czynu,

  271. Jakiego jeszcze nie znam."

  272. Rzekł stary Väinämöinen:

  273. "To piękne drzewo stoi,

  274. By w górze ptak odpoczął,

  275. Aby się orzeł sadowił."

  276. Odrzekł mu król powietrza:

  277. "Jesteś podporą skrzydeł!

  278. Myśl twoja piękna i dobra

  279. Jak pióro w locie ptaka.

  280. Będę ci w twojej pracy

  281. Ptakiem pomagał na niebie!"

  282. Wtedy z trąby powietrznej

  283. Ogniem w zwalony las zionął

  284. I drzewa oddały popiół

  285. Jałowej na powrót ziemi.

  286. I stary Väinämöinen

  287. Wyciągnął sześć swoich ziarn,

  288. Siedem jęczmiennych pereł

  289. Z wiewiórczej wysypał skórki,

  290. Z woreczka chytrej kuny,

  291. Z gronostajowego miecha.

  292. Szedł Väinö sypiąc ziarno

  293. Swoimi garściami stwórcy

  294. I mówił: "Rzucam nasienie

  295. Rękami wszechmocnymi,

  296. Ze zgiętym karkiem je rzucam

  297. Własnymi grubymi palcami,

  298. Rzucam je wprost w glebę płodną,

  299. Na pola moje, by rosły.

  300. Ciebie, najstarsza pani,

  301. Która królujesz pod ziemią,

  302. Proszę, niechże mój jęczmień

  303. Bujnie kiełkuje w ziemi.

  304. Niech ziemia w moich rękach

  305. Krzepka będzie jak dąb,

  306. Niech jęczmień rośnie wysoko

  307. Jak wzrastał bujny las!

  308. Ziemio spękanych dłoni

  309. Obudź się chlebem na stole,

  310. Wypuszczaj szybko pędy

  311. I kłosy na nich osadź!

  312. Potęgo, która chmury

  313. Zwołujesz na wielkim niebie,

  314. Przybywaj do mnie na chmurze

  315. Wezbranej ciężkim deszczem!

  316. Ukko, Boże Najwyższy,

  317. Niebieski ojcze nasz,

  318. Co władasz obłokami!

  319. Przetnij na suchym niebie

  320. Drogi dla ciepłych dżdżów,

  321. Ostrogą gromu zbudź chmury!

  322. Pierwszą pchnij prosto ze wschodu,

  323. A drugą rzuć z północy,

  324. Trzecia niech ruszy z zachodu,

  325. Czwarta z południa niech skoczy.

  326. Daj z każdej deszcz kroplisty

  327. W kłosy młodego jęczmienia

  328. Aby był słodki jak usta

  329. Dziewczyny, która miód pije."

  330. Wtedy najwyższy bóg Ukko

  331. Stanął pośrodku chmur:

  332. Pchnął pierwszą chmurę ze wschodu,

  333. Drugą z północy rzucił,

  334. Trzecia ruszyła z zachodu,

  335. Czwarta skoczyła z południa,

  336. Zebrał je wszystkie razem.

  337. Uderzył jedną o drugą.

  338. Otwarły się ciężkie upusty -

  339. Deszcz posiał miody obłoków

  340. Na jęczmień, na ziemię tłustą,

  341. Na łany, co szumiały,

  342. Na kłosów kolczasty wąs,

  343. Który przebijał ulewę,

  344. Na pęczniejące pędy,

  345. Które deszcz chciwie ssały,

  346. Na ziemię wydartą puszczy

  347. Trudem starego Väinö.

  348. Nazajutrz po tej ulewie,

  349. Dwa dni, dwie noce i trzy,

  350. Pod koniec siódmego dnia

  351. Mocarny Väinämöinen

  352. Na jawie śni swe pola:

  353. Jęczmień wyrósł nad podziw;

  354. Kłos z sześciogrannych ziarn,

  355. Słoma - trzy węzły każda.

  356. Nadleciała kukułka.

  357. Po deszczu lśnią jej pióra,

  358. A gardło wiosenne świeże:

  359. "Kto tu zostawił tę brzozę?

  360. Dlaczego brzozy nie tknięto?"

  361. Spojrzał ku niebu Väinö,

  362. Rozejrzał się dokoła:

  363. "Nie ściąłem brzozy, by rosła,

  364. Abyś ty miała dom,

  365. To piękne drzewo dla ciebie.

  366. Śpiewaj pośrodku dnia,

  367. Śpiewaj wieczorem i rankiem,

  368. Dla czarnych grud tej ziemi

  369. Pieśni złotej nie żałuj.

  370. Niech się twą pieśnią wykłosi

  371. Uprawne dno urodzaju!

  372. Śpiewaj od nieba do ziemi,

  373. Niech się rozległy nasz kraj

  374. Napełni zapachem chleba."

Runo III

  1. Mocny i stary Väinö

  2. Spokojne dni swego życia

  3. Spędzał wśród lasów Väinöli,

  4. Na łąkach Kalevali.

  5. Tam rzeczy kwitły pieśnią,

  6. Pieśń porastała mądrością

  7. Nieustannie - jak dzień

  8. Porasta czarnymi nocami.

  9. Zanurzał się pieśnią w otchłań,

  10. Do dna początku świata;

  11. Tak nie śpiewają dzieci,

  12. Ani ludzie dorośli.

  13. Śpiewał, że czas w przyrodzie

  14. Ginie nie mając siły,

  15. Lecz jest niszczącą potęgą

  16. Dla samotnego człowieka.

  17. Daleko wiatr niósł echo

  18. Potężnej pieśni starca;

  19. Głos na południe dotarł,

  20. Echo dotknęło północy.

  21. Tam młody Joukahainen,

  22. Łakomy kot lapoński,

  23. Chytry na mleko sławy,

  24. Dowiedział się, że ktoś

  25. Piękniej śpiewa od niego

  26. Pośród lasów Väinöli,

  27. Na łąkach Kalevali.

  28. Gwałtownie się rozgniewał.

  29. Z zazdrości rozum stracił.

  30. Napuszył się jak kot

  31. Przeciw Väinämöinenowi

  32. Dlatego tylko, że śpiewa

  33. Piękniejsze pieśni niż on.

  34. Pobiegł do starej matki,

  35. Do mądrej starej pani.

  36. Rzekł jej, że pragnie wyjechać,

  37. Przysiągł wyjechać bez zwłoki

  38. W krainę Väinämöinena,

  39. By Väinö wyzwać na pieśni.

  40. Ojciec mu nie pozwalał,

  41. Matka wzbraniała stara,

  42. Aby nie pędził za echem,

  43. By Väinö wyzwać na pieśni:

  44. "Tam zaczarują ciebie.

  45. Wystawią cię na drwiny.

  46. Będziesz na głowie chodził

  47. Po gołoledzi śliskiej,

  48. Nogami chwycisz gwiazdę,

  49. Rękami powietrze mroźne."

  50. Rzekł młody Joukahainen:

  51. "Wielka jest mądrość ojca,

  52. Głęboka mądrość matki,

  53. Lecz moja mądrość najwyższa,

  54. O tym najlepiej wiem sam.

  55. Srom zadam pieśniom jego,

  56. Gdy tylko podejmę walkę,

  57. I tak go zaczaruję,

  58. Że zginie po nim slad.

  59. Będzie pieśniarzem ostatnim,

  60. Najgorszym z wszystkich pieśniarzy.

  61. Będzie miał buty z kamienia,

  62. Spodnie będzie miał z drzewa,

  63. Kamienny kaftan na piersi.

  64. Zrobię mu dugę z kamienia,

  65. Dam rękawice kamienne,

  66. Kamienną czapką nakryję

  67. Wraz z głową jego pieśń."

  68. Już bierze pięknego konia,

  69. Z którego nozdrzy ogień,

  70. A z kopyt sypią się skry.

  71. Już go zaprzęga do sań

  72. O pozłacanych płozach

  73. I prosto z progu skacze

  74. W sanie gotowe do drogi.

  75. Smagnął biczem rumaka,

  76. Biczem perłami zdobionym;

  77. Koń ruszył ogniem po śniegu,

  78. Jak burza pomknęły sanie.

  79. Pędził dzień jeden, drugi

  80. I cały niemal dzień trzeci...

  81. Trzeciego dnia przystanął

  82. Pośród lasów Väinöli,

  83. Na łąkach Kalevali.

  84. Mocarny Väinämöinen,

  85. Pieśniarz nad pieśniarzami,

  86. Odbywał właśnie podróż

  87. Prowadząc równo sanie

  88. Pośród lasów Väinöli

  89. Przez łąki Kalevali.

  90. Jak burza wpadł Joukahainen.

  91. Najechał saniami z góry:

  92. Dyszel zderzył sie z dyszlem,

  93. Konie otarły się łbami,

  94. Uprząż splotła z uprzężą,

  95. Lejce i łuki chomąt

  96. Jak dziki chmiel się splątały.

  97. Stanęli naprzeciw blisko,

  98. Pot ściekał z ich rumaków,

  99. Para dymiła obficie.

  100. Zapytał go Väinämöinen:

  101. "Powiedz no mi, kochanku,

  102. Z jakiego rodu pochodzisz,

  103. Ty, który tak niebacznie

  104. Najeżdżasz w szerokim polu

  105. I pędząc jak szaleniec

  106. Rwiesz drogocenną uprząż,

  107. A moje piękne sanie

  108. Rozbijasz jak zabawkę?"

  109. Sprężył się Joukahainen

  110. Jak strzała na cięciwie:

  111. "Jam młody Joukahainen.

  112. Ktoś ty? Odpowiedz zaraz!

  113. Jakiego jesteś rodu,

  114. Nędzniku, kim są twoi?"

  115. Mocny i stary Väinö

  116. Przedstawił mu się grzecznie,

  117. Potem powiedział: "Z drogi!

  118. Jesteś ode mnie młodszy,

  119. Zejdź z drogi, pókim dobry."

  120. Lecz dufny Joukahainen

  121. Nie chce słuchać tych słów:

  122. "Tu nie o młodość idzie

  123. Ani o twoją starość!

  124. Ten zajmie główną drogę,

  125. Kto rozumem mądrzejszy!

  126. Ty jesteś Väinämöinen,

  127. Ja - chcę się z tobą zmierzyć

  128. I nie ustąpię tak długo,

  129. Aż cię pokonam w pieśni.

  130. Zacznijmy już, od razu,

  131. Nie czekając na cytry,

  132. Niech klinga mojej pieśni

  133. Uderzy w twoje słowa.

  134. Jesteś gotów do walki?

  135. Jeśli tak, daj mi pole!"

  136. Na słowa ostrożądłe

  137. Väinämöinen miód leje:

  138. "Jaki ze mnie zaklinacz,

  139. Jaki tam pieśniarz ze mnie?

  140. W tym zaścianku - siedlisku,

  141. Spędziłem całe życie.

  142. Moja magia? Rozumiem,

  143. Kiedy śpiewa kukułka,

  144. Ale było - nie było,

  145. Pozwól teraz usłyszeć,

  146. Co ty lepiej ode mnie

  147. Umiesz rozumem rozgryźć...?"

  148. A na to Joukahainen:

  149. "Coś tam na pewno wiem

  150. I rozumiem dokładnie:

  151. Skąd jest na dachu dym,

  152. A blisko żaru płomień.

  153. Foka lubi zyć lekko,

  154. Pies morski lubi pływać,

  155. Zjada tłuste łososie,

  156. Zjada krążące sieje

  157. Na wodach płaskodennych.

  158. Szczupak ikrzy się w zimie

  159. Podczas tęgiego mrozu,

  160. Pstrąg - tylko w czasie burzy,

  161. A najpłochliwszy okoń

  162. Jesienią pływa w głębi,

  163. Gdy się latem wyikrzy

  164. Na wodach płytkodennych.

  165. Jeśli ci tego mało,

  166. Wiem wiele innych rzeczy:

  167. Północ ma renifery,

  168. Południe końmi orze,

  169. Lapończycy łosiami.

  170. Znam drzewa wzgórza Pisa,

  171. Sosny ze skał na Hornie;

  172. To są bory tak gęste,

  173. Że nie prześliźnie się wąż.

  174. Znam też trzy wodospady,

  175. Jeziora trzy rozległe

  176. I trzy góry wyniosłe

  177. Po same lustro nieba.

  178. Znam wiry Hällä w Häme;

  179. Szumią jak wielka przepaść,

  180. Wiem, wodospad w Karelii

  181. Nazywa się Kaatra,

  182. A ten drugi Vuoksi;

  183. Żaden go nie przewyższa,

  184. Oprócz wielkiej Imatry."

  185. Odtrącił Väinämöinen

  186. Tę mądrość zadufaną:

  187. "Czy to jest mowa męża,

  188. W dodatku żonatego?

  189. Wyjaśnij praprzyczyny

  190. Naszego prapoczątku!"

  191. Tu młody Joukahainen

  192. Zaczął dukać powoli:

  193. "Wiem, skąd wzięła się zięba,

  194. Zięba, panie, to ptaszek,

  195. Wąż zielony to żmija,

  196. A okoń - wodna ryba;

  197. Żelazo bywa giętkie,

  198. Ziemia gorzka jest w smaku,

  199. Woda kipiąca parzy,

  200. A leczy morska woda.

  201. Stwórca to czarnoksiężnik

  202. I pierwszy uzdrowiciel.

  203. Wiem, że z gór płynie woda,

  204. Że z niebios spada ogień,

  205. Że rdzę rodzi żelazo,

  206. Że miedź ze skały biorą.

  207. Najstarsze: glina z wodą,

  208. Najpierwsze z drzew: wiklina,

  209. Pierwszym domem - pień sosny

  210. Powalonej przez wicher,

  211. Garnkiem - drążona skała."

  212. A na to Väinämöinen:

  213. "To cała mądrość twoja?"

  214. "Jeszcze dużo pamiętam -

  215. Chwali się Joukahainen -

  216. Pamiętam ten czas sławny,

  217. Kiedy orałem morze,

  218. Otwierałem otchłanie

  219. Dla srebrnołuskich ryb.

  220. Dno morskie pogłębiałem,

  221. Napełniałem jeziora,

  222. Wznosiłem głowy gór,

  223. Spajałem kości głazów.

  224. To ja ten szósty byłem,

  225. Siódmy spośród mocarzy;

  226. Nadaliśmy kształt ziemi,

  227. A na słupach powietrza

  228. Oparliśmy sklepienie

  229. I rozpięliśmy tęczę.

  230. Księżyc uczyłem chodzić,

  231. Uczyłem słońce biegać,

  232. A Niedźwiedzicę tańczyć

  233. Na czterech wielkich łapach."

  234. "Łżesz - krzyknął Väinämöinen -

  235. Nigdy nie byłeś przy tym,

  236. Kiedy orano morze,

  237. Otwierano otchłanie

  238. Dla srebrnorłuskich ryb.

  239. Gdy morza pogłębiano,

  240. Napełniano jeziora,

  241. Wznoszono głowy gór,

  242. Spajano kości głazów.

  243. Ciebie wtedy nie było

  244. Nawet pod piętą stwórcy,

  245. Gdy nadano kształt ziemi,

  246. A na słupach powietrza

  247. Opierano sklepienie

  248. I rozpinano tęczę.

  249. Gdy noc uczono chodzić,

  250. Uczono słońce biegać,

  251. A Niedźwiedzicę tańczyć

  252. Na czterech wielkich łapach."

  253. Chełpliwy Joukahainen

  254. Znowu język w ruch puścił:

  255. "Jeżeli tego mało,

  256. Mam jeszcze ostry miecz

  257. I żądam, abyś stanął,

  258. Stary Väinämöinenie,

  259. Pieśniarzu wielkousty,

  260. Do walki w szczerym polu!"

  261. "Boję się, ty nicponiu

  262. Zachełpiony po uszy -

  263. Väinämöinen go cedzi

  264. Przez sito swoich słów -

  265. Boję się tknąć nadętej

  266. Purchawki pełnej oszustw,

  267. Boję się ciebie zdeptać

  268. Bo byłby wielki smród."

  269. Skrzywił usta paskudnie

  270. Zmarszczył czoła jak żaba

  271. Joukahainen nadęty

  272. Od dumnych, pustych słów:

  273. "A kto się nie chce zmierzyć,

  274. Do walki stanąć z mieczem,

  275. Tego zamienię w wieprza

  276. O zwisającym ryju;

  277. Ja takich bohaterów

  278. Złożę na kupie gnoju,

  279. Po gnoju będę włóczył

  280. We wszystkie strony świata,

  281. Potem zamknę w oborze."

  282. Spochmurniał Väinämöinen,

  283. Gniew w nim zawarczał piesnią,

  284. Zaczęły padać słowa

  285. Buków obuchem w bęben;

  286. Nie kołysanki dzieciom

  287. Lub zgrabne niewaist zwrotki,

  288. To była pieśń dojrzała,

  289. Z której składa się świat.

  290. Słuchajcie, młodzi chłopcy

  291. I piękne narzeczone!

  292. Śpiewał, że czas w przyrodzie,

  293. Choć ciągle obumiera,

  294. Wciąż jest niszczącą siłą

  295. Dla samotnego człowieka.

  296. Kamienie gryzły słowa,

  297. Deszcze je polewały,

  298. Dreszcz wstrząsał góry z miedzi,

  299. W rzekach tonęły lasy,

  300. A Väinämöinen śpiewał...

  301. Na lejcach sierść wyrosła,

  302. Łozina skryła dugę,

  303. Liść wierzby strzelił z dyszla,

  304. Złote trąciły sanie

  305. Dno jeziora, jak pień.

  306. Dumny bicz w skromną trzcinę

  307. Zamienił się na brzegu,

  308. Koń - w skaczący wodospad,

  309. Miecz nagle z rąk wyrwany

  310. Wbił się piorunem w niebo.

  311. Kuszę napiętą z ramion

  312. Zdjął Väinö, zmienił w tęczę,

  313. Wtedy z pierzastych strzał

  314. Sfrunęły trzy sokoły.

  315. Z kłów ostrych jego psa

  316. Uczynił krzemień w ziemi,

  317. Jego czapkę zamienił

  318. W myślącą w niebie chmurę,

  319. A białe rękawice -

  320. W zerwane lilie wodne

  321. I rzucił na jezioro,

  322. Ażeby jeszcze rosły.

  323. Burkę ubitą z sierści

  324. W chropawy szron rozsypał,

  325. Pas delikatny z bioder -

  326. W jedną smugę gwiazd mlecznych.

  327. I wtedy Joukahainen,

  328. Tonąc w bagnie do bioder,

  329. W trzęsawisku po pas,

  330. W piasku sypkim po pachy,

  331. Pojął, kogo napotkał...

  332. Chce, by nogi go niosły,

  333. Lecz nie może ich unieść;

  334. Nogi obute w kamień,

  335. A na języku węzeł.

  336. Oto - czym być potrafi

  337. Wyzwany w gniewie Väinö!

  338. I po co on tu jechał

  339. Na lekkomyślnych saniach?

  340. Po ciężką swoją klęskę

  341. I przerażenie blade.

  342. Skruszony mówił wtedy:

  343. "Wielki Väinämöinenie,

  344. Granit słów twoich słucha!

  345. Odwołaj te zaklęcia,

  346. Jak ryngraf we mnie wryte,

  347. Wypuść mnie z tej topieli,

  348. Z opresji grzesznej ocal!

  349. Oddam ci w zamian dary

  350. Jak bory nieprzebrane."

  351. Pociągnął Väinämöinen

  352. Jak haczykiem karasia:

  353. "I cóż ty dać mi możesz,

  354. Abym wyrwał zaklęcia

  355. Jak ryngraf w ciebie wryte,

  356. Abym z topieli puścił,

  357. Z grzesznej wyrwał opresji?"

  358. Skłonił się Joukahainen:

  359. "Mam ja dwa sławne łuki,

  360. Dwa łuki doskonałe;

  361. Ten pierwszy strzela ostro,

  362. Drugi celu nie chybia.

  363. Weźmiesz ten, który zechcesz."

  364. Zaśmiał się Väinämöinen:

  365. "Kpię sobie z takich łuków!

  366. Niech z nich strzelają baby.

  367. Mam łuki doskonalsze;

  368. Na każdej ścianie wiszą,

  369. Bez strzelca idą wknieje

  370. I na zwierza polują."

  371. Rzekł i Joukahainena

  372. Wepchnął w toń jeszcze głębiej.

  373. A ów z topieli woła:

  374. "Piękne łodzie dwie mam!

  375. Dwa czółna doskonałe;

  376. Jedno tnie wodę ptakiem,

  377. Drugie wozi ciężary.

  378. Weźmiesz to, które zechcesz."

  379. Zaśmiał się Väinämöinen:

  380. "Kpię sobie z takich łodzi!

  381. Gwiżdżę na twoje czółna.

  382. Moje - rojne jak kaczki -

  383. Rzekę gną na głębinach;

  384. Jedne chodzą mi z wiatrem,

  385. Inne chodzą pod wiatr!"

  386. Rzekł i Joukahainena

  387. Wepchnął w toń jeszcze głębiej.

  388. Broni się Joukahainen:

  389. "Mam dwa ogniste konie;

  390. Jeden śmiga pod siodłem,

  391. Drugi w dugach jak wiatr!

  392. Weź, którego sam zechcesz."

  393. Zaśmiał się Väinämöinen:

  394. "Kpię sobie z koni twoich

  395. I nie chcę o nich słyszeć!

  396. Moje konie piękniejsze;

  397. Grzbiety lśnią jak strumienie,

  398. Kłęby - jak żywe srebro,

  399. Jaśnieją w moich stajniach

  400. Czoła od gwiazd rumaków!"

  401. Rzekł i Joukahainena

  402. Wepchnął w toń jeszcze głębiej.

  403. Broni się Joukahainen:

  404. "O mocny, stary Väinö,

  405. Odwołaj swe zaklęcia

  406. Jak ryngraf we mnie wryte!

  407. Dam ci hełm pełen złota,

  408. Kapelusz pełen srebra -

  409. Na wojnie z karku wroga

  410. Zdjęty przez mego ojca."

  411. Zachmurzył się stary Väinö"

  412. "Kpię sobie z twego złota!

  413. Łotrze, chcesz srebrem kupić

  414. Mnie, u którego srebro

  415. Jak drzewo leży w szopie,

  416. Skrzynie złotem pękają!

  417. Złoto wieczne jak księżyc,

  418. Srebro stare jak słońce

  419. Leży w mych wielkich szopach."

  420. Rzekł i Joukahainena

  421. Wepchnął w toń jeszcze głębiej.

  422. "O mocny, stary Väinö,

  423. Wypuść mnie z tej topieli!

  424. Z opresji grzesznej ocal!

  425. Oddam ci moje zboża,

  426. Odstąpię moje pola,

  427. By się wreszcie okupić."

  428. Pochylił Väinö głowę:

  429. Nie żądam twego zboża,

  430. Nie żądam twego pola.

  431. Mam ja pola żyźniejsze,

  432. Gdzie spojrzysz - w każdej stronie

  433. Brogi i sterty stoją;

  434. Moje pola są ciężkie,

  435. Płodne jak sama wiosna."

  436. Rzekł i Joukahainena

  437. Wepchnął w toń jeszcze głębiej.

  438. Aż młody Joukahainen

  439. Twardego dna rozpaczy

  440. Dotknął miękkim podbródkiem

  441. W topieli aż po szyję.

  442. Zęby wbił w piach przybrzeżny,

  443. Ustami lizał mech

  444. I przez ten mech zielony

  445. Skomlał dalej do Väinö:

  446. Wielki Väinämöinenie,

  447. Granit słów twoich słucha!

  448. Odwołaj te zaklęcia

  449. Nad miękką, cichą wodą!

  450. Zdejmij buty kamienne

  451. I zdmuchnij topiel z oczu,

  452. Zdejm ze mnie ciężki ryngraf,

  453. Odwołaj wyrok swój!

  454. Dam ci mą siostrę Aino;

  455. Rozjaśni twoją izbę,

  456. Pod jej dłonią śpiewają

  457. Garnki, cebry i wiadra,

  458. Czyste przy niej są gwiazdy!

  459. Będzie ci prać odzienie

  460. Jak deszcz majowy liście,

  461. Szaty ci przetka złotem,

  462. Chleba z miodem zamiesi."

  463. Mocny i stary Väinö

  464. Na szczyt wyniósł się pieśni:

  465. Siadł na kamieniu stromym,

  466. Dreszcz radości go trącał.

  467. Ponad słońca zachodem

  468. Już wschodziła jutrzenka,

  469. Siostra Joukahainena.

  470. Wtedy zdjął ryngraf z niego.

  471. Odwołał wyrok wryty,

  472. Wycofał swoje zaklęcia.

  473. Już Joukahainen wolny;

  474. Szyja dźwignęła głowę,

  475. Brodę o mech ociera.

  476. Wodospad skoczył w konia

  477. Pniak wodny dał mu sanie,

  478. Trzcina trzasnęła biczem

  479. W ręku Joukahainena.

  480. Pędzi gnany wściekłością

  481. Do siostry, którą sprzedał,

  482. Do swojej dobrej matki,

  483. Do mądrej starej pani.

  484. Pędzi gnany wściekłością.

  485. Do domu wpadł szalony,

  486. Saniami rozbił szopę,

  487. Dyszlem wrota i ganek.

  488. "Czyżbyś rozum postradał?

  489. Rozbijasz dobre sanie,

  490. Umyślnie łamiesz dyszel,

  491. Czy rdza ci rozum zżarła?" -

  492. Powiedział ojciec w progu,

  493. Matka stała z pytaniem:

  494. "Co ci się przytrafiło?"

  495. Stał z czapką przekrzywioną,

  496. Z sercem bijącym na opak,

  497. Gorzkimi łzami próg polał.

  498. Z ustami w zimną podkowę,

  499. Stojąc na niskim progu

  500. Nos opuścił na kwintę.

  501. "Płaczesz gorzko mój synu,

  502. Jabłko mojej miłości,

  503. Już cię wdeptano w trawę?

  504. Nie płacz, ja cię podniosę,

  505. Nie stój tak smutny w progu,

  506. Z ust twych zdejmę podkowę,

  507. Zanim próg ten przestąpisz."

  508. "Matko, zły los mnie ściga,

  509. Stały się rzeczy złe:

  510. Siostrę swoją sprzedałem,

  511. Oddałem ją starcowi;

  512. Najdroższą siostrę Aino

  513. Rzuciłem w siwą brodę

  514. Trzęsącego się starca,

  515. Aby go skulonego

  516. Rozgrzała ciepłem swoim,

  517. Aby żoną została

  518. Sławnego Väinämöinena."

  519. "Synu, aby to prawda?"

  520. I matka w ręce klaszcze,

  521. Klaszcze w dłonie z radości

  522. Matka mądra jak sowa:

  523. "Ach, jak zawsze pragnęłam

  524. Tego orła mieć w gnieździe!

  525. Człowieka tak sławnego

  526. Zsyła nam oto niebo.

  527. Nie rozpacz, lecz ufność moja

  528. Spotyka twą decyzję.

  529. Wkrótce będzie ci szwagrem

  530. Sam pieśniarz Väinämöinen!"

  531. Lecz młodą, piękną Aino

  532. Ścięła ta wieść jak topór;

  533. Płacze dzień jeden i drugi

  534. Leżąc na niskim progu,

  535. Jak kwiat zerwany z gałęzi,

  536. Ma w obcych więdnąć dłoniach.

  537. Gorycz jej gardło zalewa...

  538. Podeszła do niej matka:

  539. "Nie płacz już, mała Aino.

  540. Będziesz w domu człowieka

  541. Sławnego na świat cały:

  542. W dzień siądzie w jego oknie

  543. Słońce, a w nocy księżyc,

  544. Zostałaś narzeczoną

  545. Jego wspaniałej pieśni!"

  546. Odpowiedziała córka:

  547. "Ty, któraś mnie chowała,

  548. Zrozum, nad czym ja płaczę!

  549. Nad blaskiem moich włosów,

  550. Odbijanych w strumieniu,

  551. Które nad nim czesałam,

  552. Teraz czesać nie będę.

  553. Płaczę nad słońcem moim

  554. I nad dobrym księżycem,

  555. Który przychodził do mnie

  556. Przez ojca jasne okno,

  557. Nad powietrzem błękitnym

  558. I nad domowym niebem."

  559. Nad czym płaczesz dziewczyno?

  560. Twe łzy - to groch zielony,

  561. Który jeszcze nie dojrzał,

  562. Ażeby strąki zrywać,

  563. Oszczędzasz na radości,

  564. Aby smutek rozrzucić.

  565. Tam także przyjdzie nocą

  566. Przyjaciel księżyc w okno

  567. I słońce pójdzie z Tobą,

  568. Gdziekolwiek się obrócisz.

  569. Pójdzie z tobą powietrze,

  570. Całe niebo domowe!

  571. Poziomki pójdą łąką.

  572. Będziesz je mogła zrywać

  573. Tak słodko jak u ojca,

  574. Jak u własnego brata.

  575. Świat cały w tobie jest

  576. I wszędzie tworzy całość.

Runo IV

  1. Pewnego dnia piękna Aino,

  2. Siostra Joukahainena,

  3. Poszła w las naciąć witek

  4. Do chłostania w kąpieli:

  5. Pierwsza witka dla ojca,

  6. Druga witka dla matki,

  7. Trzecia - będzie dla brata

  8. O policzkach różowych.

  9. Wracała lekko do domu,

  10. Biegła przez gaj olchowy,

  11. Tam spotkał ją Väinämöinen;

  12. Las był nią napełniony,

  13. Gdy szła dziewczęcym krokiem

  14. Ku niemu wśród leśnych traw.

  15. "Dziewczyno, tylko dla mnie,

  16. Tylko dla mnie jednego

  17. Noś na szyi swe perły,

  18. Krzyżyk na piersiach złoty.

  19. Niech twoje włosy dla mnie

  20. Będą wstążką związane."

  21. Dziewczyna mu odrzekła:

  22. "Nie myślę ja o nikim.

  23. Krzyżyk jest sam dla siebie,

  24. Wstążka tylko dla włosów.

  25. Nie dbam o szat błękity

  26. Ani o biały chleb!

  27. Wolę ja prostą odzież,

  28. Czarny razowiec z żarn;

  29. Wszystko to mam u ojca

  30. I w domu matki mojej."

  31. Zerwała z piersi krzyżyk,

  32. Wszystkie pierścienie z rąk,

  33. Zerwała perły z szyi,

  34. Czerwone wstążki z włosów.

  35. Niech się tym ziemia cieszy,

  36. Niech się raduje las!

  37. I sama płacząc cicho

  38. Szła bezbronna do domu.

  39. Ojciec siedział u okna

  40. I gładząc toporzysko

  41. Pytał: "Dlaczego płaczesz,

  42. Biedna moja córeczko?"

  43. "Przepełnia mnie zmartwienie.

  44. Z oczu wyciska łzy.

  45. Ty - jesteś moim ojcem,

  46. Posłuchaj, co się stało:

  47. Na ziemię upadł krzyżyk,

  48. Klamra z mojego pasa,

  49. Krzyżyk zerwał się z szyi,

  50. Z pasa miedziana nić..."

  51. We wrotach stał jej brat.

  52. Krzesał gałąź na dugę.

  53. Pytał: "Dlaczego płaczesz,

  54. Moja biedna siostrzyczko?"

  55. "Przepełnia mnie zmartwienie.

  56. Z oczu wyciska łzy.

  57. Ty - jesteś moim bratem,

  58. Posłuchaj, co się stało:

  59. Spadły pierścienie z rąk,

  60. A perły - z mojej szyi.

  61. Z palców pierścienie złote,

  62. A srebrne perły z szyi..."

  63. Siostra siedząc na ganku

  64. Złoty pas haftowała.

  65. Pytała: "Dlaczego płaczesz,

  66. Moja biedna siostrzyczko?"

  67. "Przepełnia mnie zmartwienie.

  68. Z oczu wyciska łzy.

  69. Ty - jesteś moją siostrą,

  70. Posłuchaj, co się stało:

  71. Spadło złoto ze skroni,

  72. A srebro z moich włosów

  73. I nić błękitna z czoła,

  74. A wstążkę zdeptał wiatr..."

  75. Matka była w spiżarni,

  76. Śmietanę brała z mleka.

  77. Pytała: "Czemu płaczesz,

  78. Biedna moja córeczko?"

  79. "Ty, co mnie wykarmiłaś,

  80. Ty, co mnie wychowałaś,

  81. Sama od zgryzot ciężkich

  82. Nie mogłaś mnie uchronić.

  83. Ty - jesteś moją matką,

  84. Posłuchaj, co się stało:

  85. Poszłam w las naciąć witek

  86. Do chłostania w kąpieli;

  87. Pierwsza witka dla ojca,

  88. Druga była dla ciebie,

  89. Trzecia - była dla brata

  90. O policzkach różowych.

  91. Wracałam już do domu

  92. Biegnąc przez gaj olchowy.

  93. Osmo zawołał z pola,

  94. Kaleva z karczowiska:

  95. "Dziewczyno, tylko dla mnie,

  96. Tylko dla mnie jednego

  97. Noś na szyi swe perły,

  98. Krzyżyk na piersiach złoty.

  99. Niech twoje włosy dla mnie

  100. Będą wstążką związane."

  101. Zrzuciłam krzyżyk z piersi,

  102. Spadły pierścienie złote,

  103. Zerwałam perły z szyi,

  104. Czerwone wstążki - z włosów.

  105. Niech się tym ziemia cieszy,

  106. Niech się raduje las!

  107. A sama tak mu rzekłam.

  108. Nie myślę ja o nikim.

  109. Krzyżyk jest sam dla siebie,

  110. Wstążka tylko dla włosów.

  111. Nie dbam o szat błękity

  112. Ani o biały chleb!

  113. Wolę ja prostą odzież,

  114. Czarny razowiec z żarn;

  115. Wszystko to mam u ojca

  116. I w domu matki mojej."

  117. Wtedy matka wzruszona

  118. Szepce jej w tajemnicy

  119. Owoc swojej mądrości:

  120. "Zdmuchnij z czoła złe myśli.

  121. Przez rok jedz masło świeże,

  122. Będziesz jak trawa w rosie.

  123. Rok drugi - mięso z wieprza,

  124. Będziesz żwawa jak dzięcioł.

  125. Trzeci rok - chleb na mleku,

  126. Piękna będziesz jak paw.

  127. A teraz biegnij szybko,

  128. Otwórz spichlerz na wzgórzu.

  129. Tam skrzynia skrzynię napełnia,

  130. Pasą się kufry opasłe.

  131. Otwórz skrzynie odważnie,

  132. A gdy wieko zaskrzypi,

  133. Skoczy sześć złotych pasów

  134. I siedem szat błękitnych.

  135. Kuutar, córka księżyca,

  136. Dla mnie je nocą tkała,

  137. Päivätär, słońca córka,

  138. Dla mnie zrobiła je dniem.

  139. Gdy byłam młodą dziewczyną,

  140. W lasach zbierałam jagody,

  141. Słyszałam, jak córka księżyca

  142. Ze srebrnych kłębów tka.

  143. Widziałam, jak Päivätär

  144. Ze słońca przędzie wątek.

  145. Wtedy pobiegłam do nich

  146. Skrycie z cichym błaganiem.

  147. Błagałam je żarliwie

  148. Jak suchy piasek o deszcz:

  149. Kuutar, córko księżyca,

  150. Rzuć na mnie trochę złota!

  151. Päivätär, córko słońca,

  152. Rzuć na mnie trochę srebra!

  153. Proszę was, naga jak strumień,

  154. W którym się odbijacie.

  155. Kuutar dała mi złoto,

  156. Päivätär srebro mi dała.

  157. Miałam złoto na czole,

  158. Srebro miałam we włosach.

  159. Szłam jak sosna w bursztynie

  160. Przez bór do domu ojca.

  161. Szłam tak dzień jeden, drugi,

  162. Aż naraz, dnia trzeciego

  163. Prysło złoto na czole,

  164. Spadło srebro z mej głowy.

  165. Napasłam nimi kufry,

  166. Jak wieprze spichlerze opasłe,

  167. Nie chciałam na nie patrzeć.

  168. One tam dotąd leżą.

  169. Przewiąż błękitem oczy,

  170. A złotem opleć czoło.

  171. Szyję perłami owiń,

  172. Złotym krzyżykiem piersi.

  173. Na czystą lnianą koszulę

  174. Przywdziej suknię wełnianą,

  175. Przewiąż się pasem błękitnym,

  176. Naciągnij cienkie pończochy

  177. I haftowane pantofle,

  178. A swoje długie włosy

  179. Przepleć jedwabną nicią.

  180. Włóż palce w złote pierścienie,

  181. Przeguby rąk w złote kręgi.

  182. Wyjdziesz ze spichrza jak kwiat

  183. W naszym bujnym ogrodzie

  184. Na radość swym rodzicom;

  185. Piękniejsza niż korowód

  186. Najurodziwszych dziewcząt,

  187. Skryta przed okiem wędrowca

  188. Jak kwiat paproci w lesie,

  189. Pachnąca leśnym zapachem

  190. Jak malina wśród lipca."

  191. Tak jej mówiła matka,

  192. Lecz córka nie słuchała.

  193. Wybiegła cała we łzach,

  194. Szła w smutku przez podwórze,

  195. Które ją zapytało:

  196. "Czy wiesz, jaka jest dusza

  197. Szczęśliwie urodzonych?

  198. Ty jeszcze nie wiedziałaś,

  199. Posłuchaj teraz dobrze:

  200. Ich dusza jest jak fala,

  201. Jak woda w pięknym skopku.

  202. Dusza strapionych dzieli

  203. Los smętnej kurki wodnej.

  204. Słuchaj duszy strapionych

  205. Jak krzyku wodnej kurki.

  206. Dusza nieszczęnych leży

  207. Jak pod okapem śnieg,

  208. Jak w deszczu śnieg marcowy,

  209. A jej źrenica błyszczy

  210. Jak brudna woda w studni.

  211. I często zasmucona

  212. I nieszczęśliwa dusza

  213. Chodzi po suchych trawach,

  214. Po ciernistych tarninach.

  215. W jałowcach się ostrych nurza

  216. Dusza dziewczyny samotnej,

  217. Której serce spłonęło

  218. Jak czarny w ogniu węgiel."

  219. "Czy nie byłoby lepiej

  220. Na świat ten nie przychodzić

  221. I nigdy nie urosnąć?

  222. Nie znałabym udręki

  223. I nie zaznała rozpaczy,

  224. Gdybym bezgłośnie umarła

  225. W mej siódmej nocy życia.

  226. Gdybym cicho odeszła

  227. W wieku ośmiu wieczorów,

  228. Starczyłaby mi wówczas

  229. Piędź jedna białego płótna

  230. I parę łez matczynych,

  231. Jedna łza mego ojca

  232. I suche oczy brata.

  233. Wystarczyłby mi kopczyk

  234. Wielkości czapki zimowej."

  235. Tak rozpaczała dzień, dwa,

  236. Trzeciego dnia matka pyta:

  237. "Gdzie bije źródło płaczu,

  238. Skąd ty łzy swoje bierzesz?"

  239. "Głębokie źródło płaczu...

  240. Łez starczy na całe życie.

  241. To ty mnie zaprzedałaś,

  242. Na siwą rzuciłaś brodę

  243. Łaknącego mnie starca,

  244. Abym go skulonego

  245. Rozgrzała ciepłem swoim.

  246. Lepiej było mnie rzucić

  247. W wir wzburzonego morza,

  248. Oddać rybom za siostrę

  249. Lub za krewniaczkę siejom.

  250. Żyć z rybami jak siostra,

  251. Mieć sieje za krewniaczki

  252. To lepiej niż się tulić

  253. Do siwej brody starca,

  254. Co w wełnianych skarpetach

  255. Grzeje się przy kominie."

  256. To rzekłszy rozgniewana

  257. Pędem biegnie na wzgórze.

  258. Wchodzi jak sen w drzwi spichrza,

  259. Odważnie rozwiera skrzynie.

  260. A gdy zgrzytnęły wieka,

  261. Sześć złotych pasów skoczyło

  262. I siedem szat błękitnych

  263. Na jej spragnione dłonie.

  264. Odziewała się we śnie.

  265. Skroń skuła obręcz ze złota,

  266. Porosło srebro we włosach,

  267. Błękitna przepaska na czole,

  268. Frunęły czerwone wstążki.

  269. Piękna jak gałąź czeremchy

  270. Ścięta ojcowskim toporem

  271. Szła przez pola i łąki,

  272. Tonęła w lasach czarnych,

  273. Śpiewała sama jedna

  274. Zabłąkana w swej pieśni:

  275. "Głowę rozsadza cierpienie,

  276. Jak ostry bukowy klin

  277. Z drzewa już umarłego.

  278. Mogę krewną mu być,

  279. Aby się dobrze czuł

  280. W martwej jak on materii.

  281. Niech w kleszczach tej zgryzoty

  282. Pękną dojrzałe orzechy.

  283. Pora już z tego świata

  284. Odejść jak z progu domu,

  285. Pójść sobie do Manali,

  286. Wejść w bramę Touneli...

  287. Ojciec nie będzie płakał,

  288. Matka płakać nie umie,

  289. Siostra ma oczy bez łez

  290. I suche oczy ma brat.

  291. W czystej tam będzie wodzie

  292. Czyste poiło mnie dno,

  293. Będą moje źrenice

  294. W szklane ślepia ryb patrzeć."

  295. Dzień jeden, potem drugi

  296. Szła przez pola, przez lasy,

  297. U schyłku dnia trzeciego

  298. Przez nadmorskie sitowia.

  299. Tam ją noc przychwyciła

  300. Palcami, po omacku,

  301. A gardło żal uciskał

  302. Dłonią ojca i matki.

  303. Aż noc od płaczu zmiękła,

  304. A kamień porósł solą,

  305. Gdy siedziała na skraju

  306. Roztańczonej zatoki.

  307. Zaczepiło ją słońce

  308. Wzrokiem ciepłym, bez słowa.

  309. Poszła za tym spojrzeniem

  310. Aż na szeroką wodę,

  311. Gdzie trzy panny pływały

  312. Jasnonagie w sitowiach.

  313. Aino chciała być czwartą:

  314. Wierzbie suknię powierza,

  315. A koszulę - osice.

  316. Naga, pończochy rzuca

  317. Na półnagą już ziemię,

  318. Pantofle rzuca skałom

  319. Na piasek perły rzuca,

  320. Pierścienie - w sypki żwir.

  321. Aino płynie do rafy

  322. Lśniącej jak złoto czyste.

  323. Już jest Aino u celu,

  324. Już na skale usiadła,

  325. Na tym kamieniu pstrym,

  326. Błyskającym zdradliwie.

  327. Oto chwieje się skała,

  328. Pogrąża się z dziewczyną.

  329. Aino spada jak chmurka

  330. Po deszczu lekko w morze,

  331. A tonąc cicho mówi:

  332. "Chciałam ledwie twarz obmyć

  333. I wykąpać się w falach...

  334. Nagle gołąb utonął;

  335. Wiem, jak umiera ptak.

  336. Niechaj mój drogi ojciec -

  337. Dopóki będzie żył -

  338. Nie chodzi tu na łowy,

  339. Nie rzuca tutaj sieci!

  340. Chciałam ledwie twarz obmyć

  341. I wykąpać się w falach...

  342. Nagle gołąb utonął;

  343. Wiem, jak umiera ptak.

  344. Niech nigdy moja matka -

  345. Dopóki będzie żyła -

  346. Nie pierze w tej zatoce

  347. Sukien ani chust swoich!

  348. Chciałam ledwie twarz obmyć

  349. I wykąpać się w falach...

  350. Nagle gołąb utonął;

  351. Wiem, jak umiera ptak.

  352. Niech nigdy brat mój drogi -

  353. Dopóki będzie żył -

  354. Nie poi swego konia

  355. Nad brzegiem tej zatoki!

  356. Chciałam ledwie twarz obmyć

  357. I wykąpać się w falach...

  358. Nagle gołąb utonął;

  359. Wiem, jak umiera ptak.

  360. Niech nigdy moja siostra -

  361. Dopóki będzie żyła -

  362. Nie myje swoich oczu

  363. Nad brzegiem tej zatoki!

  364. Każda kropla w tej wodzie

  365. To kropla mojej krwi.

  366. Z okruchów mego ciała

  367. Ławice ryb powstają.

  368. Gałęzie ponad brzegiem

  369. To kruche me ramiona,

  370. A trawy nad zatoką

  371. Pachną jak włosy moje."

  372. Już zniknął w szarej wodzie

  373. Ostatni oddech Aino.

  374. Kto teraz wieść poniesie,

  375. Powie, że Aino nie ma

  376. W drewnianym domu ziemi,

  377. W rzeźbionej izbie ojca?

  378. Niedźwiedź poniesie wieść

  379. I powie, że jej nie ma,

  380. Ale niedźwiedź utonął

  381. W najtłustszym stadzie krów.

  382. Kto teraz wieść poniesie,

  383. Powie, że Aino nie ma

  384. W drewnianym domu ziemi,

  385. W rzeźbionej izbie ojca?

  386. Wilk poniesie tę wieść

  387. I powie, że jej nie ma,

  388. Lecz wilk nie ubiegł daleko,

  389. Wpadł w tłustych jagniąt stado.

  390. Kto teraz wieść poniesie,

  391. Powie, że Aino nie ma

  392. W drewnianym domu ziemi,

  393. W rzeźbionej izbie ojca?

  394. Lis poniesie tę wieść

  395. I powie, że jej nie ma,

  396. Lecz lis nie ubiegł daleko,

  397. Wpadł w tłustych gęsi stado.

  398. Kto teraz wieść poniesie,

  399. Powie, że Aino nie ma

  400. W drewnianym domu ziemi,

  401. W rzeźbionej izbie ojca?

  402. Zając poniesie tę wieść

  403. I powie, że jej nie ma,

  404. Zastrzygł zając uszami,

  405. Myśląc: "Honor lub śmierć!"

  406. I ruszył wiatropędem:

  407. Uchem kierunek łapał,

  408. Cwałował kusym udem,

  409. Sadził skokiem dosiężnym,

  410. Aż wpadł w drewniany dom,

  411. W rzeźbioną izbę ojca.

  412. Przykucnął w progu łaźni,

  413. Gdzie panny się kąpały,

  414. Dotykał je wąsami,

  415. Rozpoznając ich płeć.

  416. Od rózg i żaru krwiste

  417. Dziewczęta z niego drwiły:

  418. "Zdatnyś w sam raz na pieczeń;

  419. Podwieczorek dla pana,

  420. Ranną strawę dla pani,

  421. Podobiadek dla córki

  422. Lub obiad dla ich syna."

  423. Zając wypukłym okiem

  424. Po nagich ciałach skakał:

  425. "Niech w garnkach waszych Lempo

  426. Zmieni się w coś lepszego!

  427. Ja przynoszę wam wieść,

  428. Z którą przysyła mnie morze:

  429. Nie ma już misy cynowej,

  430. Przepadła klamra srebrna,

  431. Pas miedziany jest martwy.

  432. Nie ma już waszej Aino!

  433. Dziś siostrą ryb została,

  434. Bliską krewniaczka sieji.

  435. Dach się nad nią zatrzasnął

  436. Dwóch zbitych z sobą fal."

  437. Rozpłakała się matka,

  438. Słowa jej były słone

  439. I słony też był język,

  440. Którym je wyrzekała:

  441. "Niech nigdy żadna matka -

  442. Dopokąd żyje na ziemi -

  443. Nie kołysze swej córki

  444. Pod wiatr z przeciwnej strony,

  445. Jak ja wykołysałam

  446. Córkę aż na dno morza."

  447. Matka płacz topi głębiej

  448. Niż Aino utonęła,

  449. Co w morzu śpi jak strumień.

  450. Matka słone łzy leje

  451. Tam, gdzie strumień zaginął.

  452. Strumień gorzko śpi w morzu,

  453. Matka słone łzy leje

  454. Po zgasłym ogniu twarzy

  455. I po cichych westchnieniach.

  456. Strumień gorzko śpi w morzu,

  457. Matka słone łzy leje

  458. Na swe ciche westchnienia,

  459. Które pod suknią dusi.

  460. Strumień gorzko śpi w morzu,

  461. Matka słone łzy leje,

  462. Co pod bluzką się tłoczą

  463. Niby żywe istoty

  464. I cisną się zduszone

  465. W dół, w czerwone pończochy.

  466. Strumień gorzko śpi w morzu,

  467. Matka słone łzy leje

  468. Przez czerwone pończochy

  469. W pantofle szyte złotem.

  470. Strumień gorzko śpi w morzu,

  471. A łzy same się leją

  472. Z pantofli szytych złotem

  473. Coraz pod ziemię głębiej,

  474. Na pożytek korzeniom,

  475. Źródłom na większą chwałę.

  476. Krągłe słone łzy matki

  477. Wokół okrągłej ziemi

  478. Potoczyły się rzeką

  479. Jedną, a potem trzema...

  480. Trzy popłynęły rzeki;

  481. Na każdej szumiał wiatr,

  482. Wodospad spinał każdą

  483. Na stopniach nagich skał...

  484. Na każdym stopniu skały

  485. Wzniósł się pagór ze złota,

  486. Na każdym złotym wzgórzu

  487. Biała wyrosła brzoza.

  488. Na wierzchołkach trzech brzóz

  489. Usiadły trzy kukułki

  490. I ponad rzeki szum

  491. Śpiewały życia chwałę:

  492. Pierwsza wyznaje miłość,

  493. Druga błaga kochanka,

  494. Trzecia pragnie radości.

  495. Ta, co wyznaje miłość,

  496. Trzy śpiewała miesiące

  497. Nad wodnym grobem Aino.

  498. Ta, co błaga kochanka,

  499. Śpiewała sześć miesięcy

  500. Opuszczonemu chłopcu,

  501. Który w cierpieniu siwiał.

  502. Ta, co pragnie radości,

  503. Dla zrozpaczonej matki

  504. Śpiewała całe życie,

  505. Aby ją uweselić.

  506. Otrząsnęła się matka

  507. Z piór dzwoniącej kukułki.

  508. Trzeba strzec się uroku,

  509. Jaki zadaje jej krzyk,

  510. Rytmiczny i dokładny,

  511. Jakby liczyła kroki

  512. Człowieka, w którym zawsze

  513. Bije zranione serce,

  514. Gdy liczy dojrzały smutek,

  515. Od łez w oczach pełniejszy.

  516. Wtedy życie usycha:

  517. Starość rośnie na cal, Młodości na piędź ubywa...

Runo V

  1. Już przekazano posłanie:

  2. Daleko rozeszła się wieść

  3. O utopionej dziewczynie,

  4. O śmierci niewinnej i czystej.

  5. Mocarny Väinämöinen

  6. Cały napełnił się bólem

  7. I łzami ten ból wylewał.

  8. Płakał wieczorem i rankiem,

  9. A czarne noce żałobne

  10. Głuchły od jego lamentu:

  11. "Gdzież jest dziewczyna piękna?

  12. Zniknęła w lustrze morza...

  13. Czy chociaż jej odbicie

  14. Dojrzę w wodzie przejrzystej?"

  15. Chodził smętny i wzdychał

  16. Nad lazurowym morzem

  17. Prosząc sennego Untamo:

  18. "Nie śpij w tej smutnej chwili.

  19. Odsłoń wszystkie sny swoje!

  20. I wskaż mi, gdzie mieszkają

  21. Krewniacy boga Ahto,

  22. Gdzie się bezwstydnie leniwią

  23. Wodnice królowej Vellamo?"

  24. Bóg Untamo zaspany

  25. Zamachnął rękami jak wiatrak,

  26. Senne odsłonił widzenie:

  27. "Tam są krewniacy Ahto,

  28. Tam leżą wodnice Vellamo,

  29. Na krańcu mglistego przylądka,

  30. Na skraju wyspy zamglonej.

  31. Pod głębokimi wodami

  32. Na żyznym, czarnym dnie

  33. Żyją krewniacy Ahto,

  34. Pląsają rusałki Vellamo,

  35. W domkach z kamieni barwnych,

  36. Za murem potężnych głazów."

  37. I stary Väinämöinen

  38. Przewinął linki rybackie.

  39. Największy haczyk wybrał

  40. I wrzucił go do saka.

  41. Pracując jednym wiosłem

  42. dotarł do skraju wyspy,

  43. Do brzegu wyspy zamglonej

  44. Na krańcu mglistego przylądka.

  45. Tam zapolował jak umiał

  46. (A dobrze władał wędziskiem!)

  47. Pochłonięty swą pracą

  48. Zarzucił haczyk największy:

  49. Świsnęła srebrna nić,

  50. Złociście zadrgał sznur.

  51. Nad wodą tajemniczą

  52. Kołysać się zaczęło

  53. Jego wędzisko z miedzi.

  54. Aż pewnego poranka,

  55. po kilku dniach czekania

  56. Pstrąg haczyk połknął największy.

  57. Väinö go wciąga do łodzi

  58. I w pusty rzuca koszyk.

  59. Haczyk z pyszczka wyjmuje

  60. I pieszczotliwie rzecze:

  61. "A cóż to za rybeńka?

  62. Jeszczem nie widział takiej!

  63. Sieje nie są takie gładkie,

  64. Na łososia zbyt biała,

  65. Na szczupaka zbyt szara.

  66. U samców płetwy są większe,

  67. A u samiczek małe;

  68. Panny wodne są w prążki,

  69. Rusałki wstęgę mają,

  70. A uszy ich gołębie.

  71. To chyba łosoś morski

  72. Lub okoń z tajemnej głębi."

  73. Väinö nóż długi nosił

  74. U pasa w srebrnej oprawie.

  75. Wyjął go teraz z pochwy,

  76. Aby rozpłatać rybę.

  77. Już dzierży rękojeść w dłoni,

  78. Już dłoń ćwiartować gotowa,

  79. Ciąć pięknego łososia

  80. Na przekąskę poranną,

  81. Na śniadanie rybackie,

  82. Na obiad przypiekany,

  83. Na wspaniałą wieczerzę.

  84. Już zimne srebro noża

  85. Przy srebrnej łusce ryby...

  86. Naraz srebra obydwa

  87. Odskoczyły od siebie

  88. I łosoś skoczył w morze,

  89. Zwinnie się z rąk wypłoszył,

  90. Z jego czerwonej łódki

  91. Dał susa na dno morza.

  92. Ryba była przekorna:

  93. Z fal wychyliła głowę,

  94. Z piątym porywem wiatru

  95. Bok odsłoniła prawy,

  96. Blisko, na fali siódmej

  97. Ruszyła płetwą prawą,

  98. A na siódmym grzywaczu,

  99. Już na fali dziewiątej

  100. Lewą unosząc płetwę

  101. W te słowa się ozwała:

  102. "Stary Väinämöinenie!

  103. Skądże ci myśl powstała,

  104. Że byłam ja stworzona

  105. Na przekąskę poranną,

  106. Na śniadanie rybackie,

  107. Na obiad przypiekany,

  108. Na wspaniałą wieczerzę?"

  109. Väinö zdziwiony pyta:

  110. "Dlaczego jesteś rybą?"

  111. "Rybą jestem. Być mogę

  112. Gołębiem na twoim dachu,

  113. Żoną twoją u boku,

  114. Pościel ścielić ci mogę,

  115. Poduszki kłaść pod powałę,

  116. Izbę twoją szorować,

  117. Z kurzu zmiatać podłogi,

  118. Ogień w piecu rozpalać,

  119. Piec chleby smakowite,

  120. Zamiesić ciasto z miodem,

  121. Dolewać piwa w szklanicę,

  122. Dogadzać potrawami.

  123. Nie jestem ja łososiem

  124. Ni pstrągiem, ni okoniem,

  125. Dziewczyną jestem młodą,

  126. Siostrą Joukahainena,

  127. O którą zabiegałeś

  128. Przez całe życie swoje.

  129. Tak, wielki, krzepki starcze,

  130. Ty żałosny mądralo!

  131. Dziś byłeś nierozważny,

  132. Stary Väinämöinenie.

  133. Utraciłeś na zawsze

  134. Rusałkę mórz Vellamo,

  135. Najdroższą córkę Ahto!"

  136. Stary Väinö oniemiał,

  137. Stał z sercem zasmuconym.

  138. "Tyś siostrą Joukahainena?

  139. Powróć do mnie raz jeszcze!"

  140. Lecz to się stać nie mogło

  141. Ani teraz, ni później...

  142. Zniknęła znowu w falach,

  143. W jasnej, głębokiej wodzie,

  144. Pośród ścian granitowych

  145. Na podłodze kamiennej.

  146. Został Väinö z myślami,

  147. Z płonącą raną w sercu,

  148. Dzierzgał sieci z jedwabiu,

  149. Przesiewał przez nie wodę,

  150. Jak siano przelewał fale

  151. Zatoki Łososiowej:

  152. Przetrząsał prądy morskie,

  153. Wszystkie Väinöli wody,

  154. Kalevali przesmyki,

  155. Nurty rzeki Joukoli

  156. I pobrzeża Laponii.

  157. Zgromadził jarmark ryb,

  158. Lecz nie złowił tej jednej,

  159. Która nim owładnęła;

  160. Rusałki mórz Vellamo,

  161. Najdroższej córki Ahto!

  162. I stary, krzepki Väinö

  163. Stał z sercem zasmuconym,

  164. Stał z przekrzywioną czapą

  165. Na przekrzywionej głowie.

  166. "Cóż ze mnie za szaleniec!

  167. Jaki mój męski rozum?

  168. Bystry byłem jak wiatr,

  169. Serce miałem szlachetne.

  170. A oto coś się stało

  171. I pękło w moim życiu...

  172. Czyżby napad starości?

  173. Myśl moja słabnie nagle.

  174. Gdzie jest moja odwaga,

  175. Którą tak się chlubiłem?

  176. Gdzie rusałka Vellamo,

  177. O którą zabiegałem

  178. Przez całe życie moje?

  179. Gdzie najmłodsza mórz panna,

  180. Najwierniejsza dziewczyna?

  181. Z miedzianego wędziska

  182. Skoczyła na dno łodzi,

  183. Ale jej nie umiałem

  184. W dłoni swojej utrzymać,

  185. Zaprowadzić do domu

  186. Przecudnej dziwożony...

  187. Sam ręką swoją prawą

  188. Posiałem ją w głębinach!"

  189. Strapiony ruszył w drogę

  190. Ku swojemu domostwu.

  191. "Gdzież te złote kukułki,

  192. Które szczęście wróżyły

  193. W chłodne ranki, wieczory,

  194. Czasem w południa porę?

  195. Kto wykradł im głos z gardła

  196. I pieśni piękne zdusił?

  197. Troska radość wykradła,

  198. Ból zagłuszył ich pieśni...

  199. Nie słychać ich wołania,

  200. Złotych słońca pożegnań,

  201. Miłych dzwonnych wieczorów,

  202. Srebrem ranków dźwięczących...

  203. Nie umiem pojąć życia!

  204. Co począć, aby trwała

  205. Radość w szerokim świecie

  206. Wielka jak cała ziemia?

  207. Jak chodzić po tej ziemi,

  208. Aby nas nie mijała?

  209. Gdyby tak moja matka

  210. Snem twardym nie zasnęła,

  211. Gdyby mogła się zbudzić

  212. Na jedną jedyną chwilę,

  213. Mogłaby mi powiedzieć,

  214. Co uczynić należy,

  215. Ażeby się nie ugiąć

  216. Pod tym bólem kamiennym,

  217. Aby mnie czarna rozpacz

  218. Nie topiła śród nocy,

  219. Pośród doby ponurej...

  220. Usłyszała go matka

  221. Z przejrzystych luster wód:

  222. "Jam nigdy nie zasnęła.

  223. Posłuchaj, co ci radzę,

  224. Jak masz postąpić, synu,

  225. Ażeby się nie ugiąć

  226. Pod tym bólem kamiennym,

  227. Aby się czarna rozpacz

  228. Nie topiła śród nocy,

  229. Pośród doby ponurej.

  230. Idź do dalekiej Pohjoli:

  231. Tam panna w pannę wspaniała,

  232. Młódki dwakroć wdzięczniejsze,

  233. Piękniejsze i zgrabniejsze

  234. Od garnkotłuków z Jouko,

  235. Od ślamazarnych Laponek.

  236. Tam, w dalekiej Pohjoli,

  237. Wybierzesz sobie żonę,

  238. Taką, co oczy ma piwne,

  239. Kolana zgrabnej łani,

  240. Taką skoczną i gibką W Pohjoli tylko znajdziesz."

Runo VI

  1. Mocny i stary Väinö

  2. Gotuje się do drogi:

  3. Chce jechać do Pohjoli,

  4. W kraj mrozu i wiecznej nocy.

  5. Wyszukał w stajni rumaka

  6. Maœci sytego grochu,

  7. Wdział złotš uŸdzienicę

  8. I srebrne cugle koniowi.

  9. Skoczył miękko na grzbiet

  10. I próg rodzinny porzucił.

  11. Popędził chyżo drogš,

  12. Galopem gnał na przełaj

  13. Na swoim ršczym koniu

  14. Maœci sytego grochu.

  15. Minšł pola Väinöli,

  16. Wrzosowiska Kalevy...

  17. Koń go od stron rodzinnych

  18. Niósł cwałem w daleki œwiat.

  19. Gnał po brzegu nadmorskim,

  20. Po nadmorskich kamieniach,

  21. Nie zamoczywszy kopyt

  22. Koń jego œmigły gnał.

  23. A młody Joukahainen -

  24. Chudy lapoński kot -

  25. Złakniony mleka sławy

  26. Łapczywie pił gniew i złoœć

  27. Pałajšc nienawiœciš

  28. Do wiekowego pieœniarza,

  29. Starego Väinämöinena.

  30. Ukuł ognisty łuk

  31. W zapale starań własnych,

  32. Ażeby kusza mierzyła

  33. Czas - lepiej niż cień topoli.

  34. Grzbiet jej umocnił miedziš,

  35. Naprężył go żelazem,

  36. Wyrył złote rysunki,

  37. Uwypuklił je srebrem.

  38. Skšd jednak wzišć cięciwę?

  39. Zrobił jš z łosia Hiisi,

  40. Z włosia końskiego Lempo,

  41. Skręcił jš z żył złego ducha.

  42. Już narzšdzona jest broń:

  43. Łuk się pręży jak żmija,

  44. Kusza najwyższej ceny.

  45. Po wierzchu koń wyryty,

  46. A z boku - Ÿrebak z miedzi,

  47. Na œrodku panna drzemie,

  48. W spuœcie przykucnšł zajšc.

  49. Nacišł cały stos strzał:

  50. Każdy pocisk trzypióry,

  51. Tylce z twardego dębu,

  52. Ostrze oblane smołš.

  53. Do każdej strzały przyszpilił

  54. Jaskółki œmigłej pióra

  55. Lub wesołego wróbla.

  56. Potem ostrza swych strzał

  57. Hartował w jadzie węża,

  58. W trujšcej jusze żmii.

  59. A gdy już strzały gotowe,

  60. Łuk napina truciznš,

  61. W gęstwinie się zasadza.

  62. Na Väinö starego czyha,

  63. Na przyjaciela morza,

  64. Na Suvantolainena.

  65. Czatuje bez wytchnienia:

  66. W południe, wieczór, rano,

  67. Sypia w otwartym oknie,

  68. Za węgłem spichrza się kryje,

  69. Ku drodze polami się skrada

  70. Z kołczanem zatrutych strzał.

  71. Straż pełni dniem i nocš

  72. Nie zasypia w południe:

  73. Z żšdłem na łuku cięciwie

  74. Węszy pięknego łososia.

  75. Chciwy lapoński kot

  76. Chodzi aż nad zatokę,

  77. Gdzie lœni przylšdek ognisty,

  78. Aż nad brzeg wodospadu,

  79. Gdzie rzeka œwieta kipi

  80. Z oburzenia i gniewu,

  81. Że przeglšdać się musi

  82. W jego fałszywych œlepiach.

  83. Aż pewnego poranka

  84. Œlepišc gku słońcu oczy

  85. Dojrzał na falach cień

  86. Jak obłok rozkołysany.

  87. Czy ze wschodu ten to obłok,

  88. Czy to jutrzenki œwiatłoœć?

  89. To nie obłok ze wschodu

  90. Ani jutrzenki œwiatłoœć,

  91. To jedzie Väinämöinen,

  92. Pieœniarz nad pieœniarzami!

  93. Na swym ršczym rumaku

  94. Maœci sytego grochu

  95. Ku sławnej zmierza Pohjoli!

  96. Zerwał się Joukahainen,

  97. Chełpliwy kot lapoński,

  98. Sięga po łuk ognisty,

  99. Chwyta swš kuszę celnš,

  100. By zabić starego Väinö,

  101. Przyjaciela potoków.

  102. Matka, wiekowa pani,

  103. Z wielkiej słynšca mšdroœci,

  104. Tak przemówiła do syna:

  105. "Œmierć napinasz na łuk?

  106. Nacišgasz kuszę żelaznš?"

  107. Pyszałek Joukahainen

  108. Pysznymi odrzekł słowy:

  109. "Œmierć napinam na łuk,

  110. Nacišgam kuszę żelaznš

  111. Na głowę Väinämöinena!

  112. W Ÿródło strumieni mierzę,

  113. Do Väinö będę strzelał!

  114. Powalę wielkiego pieœniarza,

  115. Serce przeszyję srzałami,

  116. Przez jego plecy dziurawe

  117. Zemstę swojš przesieję!"

  118. Matka chce syna powstrzymać:

  119. "Nie wolno strzelać do Väinö,

  120. Do syna krainy Kalevy!

  121. To człowiek wielkiego rodu,

  122. Syn dobrej mojej szwagierki.

  123. Gdybyœ go zabił, synu,

  124. Pieœń by umarła na ziemi!

  125. A cóż ponad radoœć zwykłš

  126. Lepszego na tym œwiecie?

  127. Cóż ponad pieœń słodszego

  128. ZnaleŸć można na ziemi,

  129. Na wiecznych łškach Manali,

  130. W pałacach Touneli?"

  131. Lecz pyszny Joukahainen

  132. Ma wyobraŸnię płytkš,

  133. Przestrogę matki puszcza

  134. Mimo swych kocich uszu.

  135. Dłoń go zachęca do strzału,

  136. Dłoń druga się przeciwi;

  137. Ramiona łuk napinajš,

  138. Palce biegajš po spuœcie,

  139. A język mówi słowa:

  140. "Niech cała radoœć œwiata

  141. Po dwakroć zginie we mnie!

  142. Niech pieœni wszystkie milknš

  143. Przebite gwizdem strzały!"

  144. Napina kuszę ognistš,

  145. Napina łuk miedziany.

  146. Wsparł go na nodze prawej,

  147. Wsparł na lewym kolanie.

  148. Wybrał strzałę z kołczana

  149. Z czarnymi lotkami piór,

  150. Strzałę układa na kuszy,

  151. Opiera na cięciwie.

  152. Wparł teraz łuk ognisty

  153. W barku prawego wklęsłoœć,

  154. W Väinämöinena mierzy

  155. Zaklęciem naglšc strzałę:

  156. "PędŸ celnie, grocie brzozowy!

  157. Rdzeniu sosnowy, przebijaj!

  158. Sprężysta konopna cięciwo,

  159. Zeskakuj i znów się pręż!

  160. Niech pióra strzałę poderwš,

  161. Gdy ręka celuje zbyt nisko,

  162. Gdy mierzy zbyt wysoko,

  163. Niech strzała lot swój zniży."

  164. Już szarpnšł spustem ostro:

  165. Wypuœcił strzałę pierwszš.

  166. Poniosło jš zbyt wysoko,

  167. Trafiła prosto w niebo,

  168. Aż się w kurzawie chmur

  169. Baranki spłoszyły obłoków.

  170. Lecz cóż to jest dla strzelca,

  171. Którego nikt nie widzi?

  172. Wypuszcza strzałę drugš.

  173. Ta jednak szła zbyt nisko,

  174. Wbiła się w jšdro ziemi:

  175. Z bólu skrzywiło się morze,

  176. Na brzegu wydmę piaszczystš

  177. Jak bańkę rozniosło po wodzie.

  178. Dopiero strzała trzecia,

  179. Puszczona celnie z łuku,

  180. W łopatkę bystrego łosia

  181. Wbiła się powaliwszy

  182. Tęgiego ogiera pod Väinö.

  183. I stary Väinämöinen

  184. Plecami padł na morze;

  185. Dłonie klasnęły o fale,

  186. Pięœci pianę wzbijały.

  187. Potoczył się z ogiera

  188. Maœci sytego grochu

  189. I toczył się po morzu

  190. Burzšc wody do dna...

  191. Wiatr dšł jak sto wiatraków,

  192. Stromo piętrzyły się fale.

  193. Starego Väinämöinena

  194. Poniosło daleko od brzegów,

  195. Fale miotały nim w głšb,

  196. Aż do dna podmorskiego.

  197. Pyszałek Joukahainen

  198. Pysznił się nad nim z daleka:

  199. "Väinämöinenie stary!

  200. Nigdy nie ujrzš twe oczy

  201. Księżyca œwiatła złotego,

  202. Chyba że księżyc utonie.

  203. Nie ujrzysz pól Väinöli,

  204. Wrzosowisk Kalevali,

  205. Chyba że pola te umrš

  206. I pójdš z tobš na dno.

  207. Przez szeœć lat będziesz kršżył

  208. Miotany od powierzchni

  209. Aż do dna podmorskiego;

  210. Szeœć lat jko pieœń jodły,

  211. Siedem jak konar sosny,

  212. Osiem jak belka stara!"

  213. Przygniótł Väinö przekleństwem

  214. I rychło wrócił do domu.

  215. Matka go zaraz pytała:

  216. "Czy strzelałeœ do Väinö?"

  217. Syn odpowiedział dumnie:

  218. "Już trafiłem go celnie,

  219. Zabiłem syna Kalevy!

  220. Szoruje ciałem morze,

  221. Jak miotła omiata głębiny,

  222. W zimnych czeluœciach pracuje,

  223. Jest posługaczem rybim.

  224. Palcami wczepił się w morze,

  225. Po morzu pełzał na łokciach,

  226. Potem jak płaska deska

  227. Na plecach się rozłożył.

  228. Już porwała go fala

  229. Jak pierwsza lepsza dziewka!"

  230. Smutnie matka wyrzeka:

  231. "Nieszczesny! le postšpiłeœ

  232. Mierzšc w Väinämöinena.

  233. Zabiłeœ Kalevy syna

  234. i bohatera Suvanto,

  235. Syna zabiłeœ tej ziemi!"

Runo VII

  1. Starego Väinämöinena

  2. Niosło głębokie morze,

  3. Niosło niby pień jodły,

  4. Jak sosnę bursztynową.

  5. Przez długie sześć dni lata

  6. Sześć razy przez noce ciemne

  7. Przed nim płynęła fala,

  8. Nad nim płynęło niebo..

  9. Niesiony falą obcą

  10. Płynął z wysokim niebem

  11. Jeszcze dwa dni najdłuższe,

  12. Jeszcze długie dwie noce.

  13. I wtedy, w noc dziewiątą,

  14. Pod koniec dnia ósmego,

  15. Ból skuł go tak ogromny,

  16. Że sposępniał od grozy:

  17. U nóg nie miał paznokci,

  18. Przeguby rąk zmartwiały,

  19. Jak zasolona ryba

  20. Zesztywniał w słonej wodzie.

  21. "Biada, mi! - wołał w głos

  22. Na wodzie Väinämöinen -

  23. Rzuciłem rodzinne strony,

  24. Opuściłem swe ziemie,

  25. Aby pod gołym niebem

  26. Spać na wodnym posłaniu!

  27. Oto mnie zimno przenika,

  28. A ciężkie pierzyny fal,

  29. Pełne ościstych ryb,

  30. Burza narzuca na mnie.

  31. Bez przerwy tonę w wodzie,

  32. Dreszczami lęku zdjęty

  33. W głębiny się zapadam.

  34. Doprawdy, żart to czysty

  35. O życiu śnić prawdziwym

  36. Na ziemskiej wód polaci!

  37. Mam uwić dom w powietrzu?

  38. Mam-że go sklecić w wodzie?

  39. Gdy do w powietrzu zbuduję,

  40. Będę bez przerwy spadał,

  41. Jeśli zbuduję na wodach,

  42. Wciąż będę musiał tonąć."

  43. Wtedy od stron Laponii

  44. Wielki nadleciał orzeł.

  45. Nie był największy z orłów

  46. Ani też nie najmniejszy.

  47. Raz skrzydłem zaczepiał chmury,

  48. Raz wtóry zaczepiał fale

  49. I przysiadał na morzu,

  50. Dziobem uderzał w rafy.

  51. Zbliżał się lotem płaskim,

  52. Rozglądał się po morzu.

  53. Dojrzał Väinämöinena

  54. W lustrze błękitnej wody.

  55. "Człowieku, co tu robisz?

  56. Bohater na łasce fal?!"

  57. Mocarny Väinämöinen

  58. Chciał powstać i przemówić,

  59. Lecz się uwolnić nie mógł

  60. Z żelaznych objęć fali,

  61. Leżąc mówił do orła,

  62. Który się nad nim unosił:

  63. "Spieszyłem do Pohjoli,

  64. Koń rączy niósł mnie w cwał,

  65. Pędziłem, by dziewczynę

  66. Wybrać sobie na żonę.

  67. W zatoce Luotola,

  68. Nad wodą rzeki Joukoli

  69. Koń martwy padł pode mną,

  70. Choć we mnie strzelec mierzył.

  71. Potoczyłem się w morze.

  72. Włosami czesałem wodę,

  73. W pierzynach burz zasypiałem,

  74. Budziły mnie fale głuche.

  75. Wiatr zawadiacki z północy,

  76. Ze wschodu - brat huragan

  77. Jak sprzedanego w koszu

  78. Od ziemi niósł mnie w topiel.

  79. Dzień rzucał mnie wieczorem

  80. W ramiona nocy morskiej

  81. Nad przepaściami wód

  82. I nie mogłem odgadnąć,

  83. Skąd pierwsza przyjdzie zguba,

  84. Jaka śmierć na mnie spadnie:

  85. Czy zginę z głodu wpierw,

  86. Czy żywy pójdę pod wodę?"

  87. Na to ozwał się orzeł:

  88. "Koniec twojej rozpaczy!

  89. Siadaj na moich skrzydłach,

  90. Na srebrnych piórach moich,

  91. Skacz ze srebrnego morza

  92. W srebrne powietrze suche!

  93. Wyrwę cię z głębi morskiej.

  94. Poniosę, dokąd zechcesz.

  95. Dobrze pamiętam czas,

  96. Gdy karczowałeś Kalevę,

  97. Gdyś ciął lasy Osmoli.

  98. Wtedy tyś moim skrzydłom

  99. Podał brzozę jak wyspę,

  100. Zostawiłeś w powietrzu

  101. Jej wysokie gałęzie,

  102. Aby ptak mógł bezpiecznie

  103. W dlugim wypocząć locie."

  104. Uniósł głowę nad wodę

  105. Väinämöinen i patrzył,

  106. Jak ociekają z niego

  107. Srebrzyste morza fale,

  108. Jak uczepiony u skrzydeł,

  109. Jak osuszony wiatrem

  110. Już stąpa lekkim ptakiem

  111. Na podeszwach z powietrza.

  112. Już orzeł go unosi

  113. Szlakami mocnych wichrów,

  114. Drogą wiosennych ławic

  115. Ku posępnej Pohjoli.

  116. I przyniósł bohatera

  117. Do Sarioli zamglonej,

  118. I lekko go ułożył

  119. Na uprawionej ziemi.

  120. Zapłakał Väinämöinen.

  121. Całował ziemię. Szlochał.

  122. Obejmował brzeg morski

  123. O nieznanym imieniu.

  124. Tysiącem blizn porosły

  125. Jego zranione boki,

  126. A włosy z wodorostów

  127. Zamieniały się w trawę...

  128. Leżał tak dwie, trzy noce

  129. I tyleż dni na pustkowiu;

  130. Był tutaj obcy jak kamień,

  131. Którego nikt nie pożąda.

  132. A chciał być bliski jak drzewo,

  133. Które w rodzinne strony

  134. Podąża równo z wiatrem...

  135. Natenczas służka z Pohja,

  136. Dziewczyna o złotych włosach,

  137. Ze słońcem rozmawiała

  138. I z księżycem zazdrosnym,

  139. Że będzie z nimi razem

  140. Budzić się wcześnie ze snu.

  141. Lecz dnia pewnego służka

  142. Wcześniej niż księżyc, słońce,

  143. Wcześniej, niż zapiał kur,

  144. Niż pisklę wykluło się z jajka,

  145. Wyszła na szare podwórze:

  146. Ostrzygła sześć białych owiec,

  147. Z wełny utkała materię,

  148. Sukien uszyła sześć.

  149. Zanim dzień krok postawił,

  150. Pomyła długie stoły,

  151. Podłogi spryskała wodą,

  152. Zamiotła je do czysta,

  153. Że w progu się przejrzał świt.

  154. Szybko w miedziany skopek

  155. Zsypała krnąbne śmiecie,

  156. Wesoło je poniosła

  157. W najdalszy kąt ogrodu.

  158. Tam usłyszała płacz -

  159. Zdawało się, że morze

  160. Płacze nad piękną rzeką,

  161. Która wiecznie w nim kona.

  162. Płacz był tak przejmujący,

  163. Że śpiesznie do izby wróciła:

  164. "Nad morzem głośno ktoś płacze,

  165. Nie wiem, co się tam stało!

  166. Doleciał mnie płacz znad morza

  167. Głośniejszy niż rzeki szum."

  168. Louhi, pani Północy,

  169. Szczerbata jak ksieżyc o świcie,

  170. W jasne wychodzi podwórze.

  171. Przestępuje próg bramy

  172. I uchem łowi ów płacz.

  173. Dziecko tak nigdy nie płacze,

  174. Tak też nie płacze kobieta,

  175. Tak płacze dorosły mężczyzna,

  176. Gdy posiwieje mu broda

  177. Jak w deszczu majowy bez."

  178. Swoją podręczną łódź

  179. Szybko zepchnęła na wodę;

  180. Sama chwyciła za wiosła,

  181. Klasnęła nimi o fale,

  182. Dziwną wiedziona pewnością,

  183. Jaką ma stary człowiek,

  184. Płynęła szybko tam,

  185. Gdzie Väinämöinen na piasku

  186. Nadmorskim łzy wylewał.

  187. Uvantolainen jęczał

  188. W miejscu bardzo stosownym:

  189. W rowie na samym dnie,

  190. W gęstwinie osikowej.

  191. Usta otwierał lament,

  192. Brodę poruszał wiatr,

  193. Ale podbródek jego

  194. W tym płaczu był jak kamień.

  195. Siwa pani Północy

  196. Podeszła bardzo blisko:

  197. "Na obcej jesteś ziemi,

  198. Rozbitku z ludzkiej skały!"

  199. Uniósł powoli Väinö

  200. Głowę do góry i rzekł:

  201. "Pani, dobrze wiem sam,

  202. Gdzie się teraz znajduję,

  203. W ojczyźnie byłem najlepszy,

  204. Większy niż własny dom!"

  205. Rzecze pani Północy":

  206. Czy wolno cię zapytać,

  207. Czy się dowiedzieć mogę,

  208. Z jakiego jesteś rodu

  209. I jakie twoje miejsce

  210. Wśród ziemskich bohaterów?"

  211. Wstał Väinö i tak mówił:

  212. "Pieśń moja w każdej dolinie

  213. Ptakiem płynie swobodnie.

  214. Czarowałem wieczory

  215. Gwiaździste od moich słów.

  216. Czczono mnie w kraju Väinöli,

  217. Na polach Kalevali...

  218. A teraz nie wiem nawet,

  219. Jakie me przeznaczenie."

  220. Louhi, pani Północy,

  221. Podeszła jeszcze bliżej:

  222. "Już brak mi cierpliwości,

  223. Jakie twoje przygody.

  224. Proszę cię pod mój dach.

  225. Opowiedz mi o sobie!"

  226. Wywiodła bohatera

  227. Z moczarów wprost do łodzi;

  228. Kazała mu siąść przy sterze,

  229. Sama wiosła chwyciła,

  230. Łódź pociągnęła ku wodzie

  231. I szybko mierzyła morze

  232. Lekkimi ruchami ramion.

  233. Rychło do ganku dobili,

  234. Przestąpili próg razem.

  235. Nakarmiła głodnego,

  236. Osuszyła przy ogniu,

  237. Natarła go ziołami

  238. W gorącej, parnej łaźni,

  239. A gdy się dobrze poczuł,

  240. Spytała: "Co ci to, Väinö?

  241. Dlaczego tak płakałeś

  242. Samotnie nad morza brzegiem?

  243. Mów, synu Uvantoli,

  244. Opowiedz swoją przygodę."

  245. "Długo pływałem po morzu.

  246. Pięścią walczyłem z falami.

  247. Naiąkało jak belka

  248. W zimowym morzu ciało.

  249. Bity przez obce burze,

  250. Topiony za włosy w głębinie

  251. Płakałem słonymi łzami

  252. Nad krokiem nierozważnym,

  253. Który sam uczyniłem.

  254. Opuściłem swą ziemię,

  255. Własne rzuciłem pola.

  256. Znalazłem się w tym miejscu,

  257. Gdzie nawet drzewa kąsają,

  258. Jodłowa gałąź siecze,

  259. Brzoza zadaje rany,

  260. A olcha chce mnie rozedrzeć.

  261. Tylko wiatr jest mi bliski,

  262. Tylko słońce mi wierne

  263. W dziwnej, obcej krainie,

  264. Której nie umiem pojąć."

  265. Louhi, pani Północy,

  266. Bardzo się tym przejęła:

  267. "Nie płacz, Väinämöinenie.

  268. Już odzyskałeś władzę,

  269. Którą miałeś w swym kraju;

  270. Bierz łososia z wędzarni,

  271. Czuj się przy stole jak w domu,

  272. Żyj pełną piersią, jak umiesz."

  273. Już spieszy Väinämöinen

  274. Ze swoją odpowiedzią:

  275. "Chociaż gospodarz miły,

  276. Najlepiej - we własnym kraju.

  277. Gdy się gościnność dłuży,

  278. Cudzej wymaga łaski.

  279. Najlepiej we własnym domu.

  280. Oby mi Bóg pozwolił

  281. Do Ojczyzny powrócić,

  282. Do własnej mojej siedziby!

  283. Lepsza we własnym kraju

  284. Woda w łapciu brzozowym

  285. Niż w obcym kraju miody

  286. Spijane ze złotej czaszy."

  287. Na to pani Północy

  288. Odrzekła łaski pełna:

  289. "A co dostanę za to,

  290. Jeśli cię zaprowadzę

  291. Na twoją własną ławę,

  292. Ścieżkę do twojej łaźni?"

  293. Rzekł Väinö jeszcze prościej:

  294. "Dam ci, cokolwiek zechcesz,

  295. Jeśli zawieziesz mnie

  296. Do kraju łąk zielonych,

  297. Do śpiewu moich ptaków.

  298. Może chcesz czapkę złota,

  299. Kapelusz pełen srebra?"

  300. Louhi, pani Północy,

  301. Żachnęła się na te słowa:

  302. "Hola, Väinämöinenie!

  303. Twe pieśni dźwięczą piękniej

  304. Niż złoto w twojej czapce,

  305. Niż w kapeluszu srebro.

  306. Złotem dzieci się bawią,

  307. Srebro na koniach podzwania,

  308. a ty mi wykuj Sampo

  309. I piękne zdobne wieko.

  310. Weź pióra białego łabędzia,

  311. Mleko jałowej krowy,

  312. Miarkę jęczmienie dodaj

  313. I garść jagnięcej wełny.

  314. Za to dam ci w nagrodę,

  315. Dam ci piękną dziewczynę,

  316. Gdy będzie gotowe Sampo,

  317. Córkę ci moją dam

  318. I z nią cię zawiozę razem

  319. W twoje rodzinne strony,

  320. Gdzie kur godziny pieje -

  321. Dla niej cię będzie budził!"

  322. Nie wahał się Väinämöinen

  323. I odpowiedział jasno:

  324. "Nie umiem wykuć Sampo

  325. Ani zdobnego wieka,

  326. Ale gdy wrócę do kraju,

  327. Dobrego przyślę kowala.

  328. Nazywa się Ilmarinen.

  329. On umie wykuć Sampo,

  330. Naczyni zdobne wieko,

  331. Córkę twą oczaruje.

  332. A zręczny jest to kowal,

  333. Z młotników najzręczniejszy!

  334. Wykuł sklepienie nieba,

  335. Stworzył powietrzne wieko,

  336. Mocne. lekkie, przewiewne,

  337. Nad naszą głową się sklepia

  338. Bez śladów ciężkiego młota,

  339. Bez znaku kowalskich kleszczy."

  340. Louhi, pani Północy,

  341. Niezmienną daje odpowiedź:

  342. "Ten córkę weźmie za żonę,

  343. Kto mi wykuje Sampo

  344. I piękne zdobne wieko

  345. Z piór białego łabędzia,

  346. Z mleka jałowej krowy,

  347. Z miarki jęczmiennych ziarn,

  348. Z runa jagnięcej wełny.

  349. Ten weźmie ją, kto to zrobi."

  350. Zaprzęga źrebca mocnego,

  351. Źrebca gniadego do sań.

  352. Już Väinö w pięknych saniach

  353. Wygodne miejsce bierze.

  354. "W drogę! - Louhi przestrzega -

  355. Wcześniej nie unoś głowy,

  356. Nim koń się nie ochwaci,

  357. Nim nie nadejdzie wieczór.

  358. Jeśli głowę uniesiesz,

  359. Jeśli podniesiesz czoło

  360. to spotka cię nieszczęście,

  361. Nie minie cię zły dzień."

  362. Już stary Väinämöinen

  363. Rzucił gniadego w galop,

  364. Aż grzywa się zajęła

  365. Złotawym, rudym ogniem.

  366. Z głębi ciemnej Pohjoli,

  367. Z Sarioli jak dym mrocznej

  368. Szczęśliwie w dom powrócił.

Runo VIII

  1. Piękna dziewczyna z Pohjoli,

  2. Chwała ziemi i morza,

  3. Na niebie w krześle siedząc

  4. Materię złotą tkała.

  5. Siedziała w szatach pysznych,

  6. Tęczą spiętych na biodrach,

  7. I bramowała srebrem

  8. Materię całą ze złota.

  9. W jej dłoni czółenko złote,

  10. Srebrne wrzeciono się wiło.

  11. Czółenko ślizgało się szybko,

  12. Wrzeciono furczało w jej ręku

  13. Aż nicielnice skrzypiały,

  14. Srebrny grzebień podzwaniał,

  15. Kiedy dziewczyna tkała

  16. Gwiazdami płótno wieczoru.

  17. Natenczas Väinämöinen

  18. Z głębi ciemnej Pohjoli,

  19. Z Sarioli jak dym mrocznej

  20. Szczęśliwie w dom powracał.

  21. Zaledwie się oddalił,

  22. Ujechał wiorstę może,

  23. Ponad głową usłyszał

  24. Srebrnego warkot wrzeciona.

  25. Uniósł głowę do góry

  26. I dojrzał w łuku tęczy

  27. Najpiękniejszą dziewczynę,

  28. Pannę, o jakiej marzył

  29. Rzucając rodzinny kraj.

  30. Siedziała w szatach pysznych

  31. I niebo tkała srebrem.

  32. Mocarny Väinämöinen

  33. Pod tęczą konia wstrzymał:

  34. "Skacz z góry w moje sanie,

  35. Wprost z wysokiego nieba!

  36. Nikt śladu nie odnajdzie,

  37. Nikt o tym się nie dowie."

  38. Ale piękna dziewczyna

  39. Z nieba go zapytała:

  40. "Co będę robić w saniach?

  41. Czy jestem tam potrzbna?"

  42. Mocarny Väinämöinen

  43. Rzekł jej zniecierpliwiony:

  44. "Przy boku moim zasiądź,

  45. A wszystko ci wyjaśnię:

  46. Będziesz chleb wypiekała,

  47. Będziesz pieniła piwo,

  48. Będziesz rozsiewać pieśni

  49. W ogrodzie pośród drzew,

  50. Rozjaśnisz wzrok każdemu

  51. W domu na ziemi Kalevy."

  52. Odrzekła mu dziewczyna

  53. Unosząc się nad saniami:

  54. "Chodzę ja po centurii,

  55. Przechadzam się po wrzosach...

  56. Wczoraj, gdy dzień się chylił,

  57. Drozda spotkałam w lesie,

  58. Wdałam się z nim w rozmowę

  59. I zapytałam wtedy:

  60. Co ty tak wyśpiewujesz?

  61. Duszę młodej dziewczyny

  62. Czy też pięknej synowej?

  63. Szepnij mi teraz cicho,

  64. Powiedz mi w tajemnicy,

  65. Która z nich jest szczęśliwsza,

  66. Której los jest jaśniejszy:

  67. Lepiej córce u ojca

  68. Czy też u męża żonie?

  69. Drozd odpowiedź zagwizdał,

  70. Śpiew jasno płynął z gałęzi:

  71. Dzień latem ciepły i jany

  72. Jak życie córki u ojca.

  73. Jak zimne żelazo w zimie

  74. Jest życie u męża żony.

  75. Córka u swego ojca

  76. Jest jak czerwona jagoda,

  77. Ale jak pies w cudzej budzie

  78. Synowa jest w teścia domu.

  79. Niewolnik nie zna czułości,

  80. Nie zazna jej nigdy synowa."

  81. Obruszył się Väinämöinen

  82. Na drozda, nie na dziewczynę:

  83. "Głupi śpiew tego ptaka,

  84. Nie znany w naszych stronach!

  85. Inaczej kocha się dziecko,

  86. Żonę się kocha inaczej -

  87. To jasne dla każdego.

  88. Dziewczyno, usiądź przy mnie,

  89. Przy moim boku prawym.

  90. Nie jestem byle kim!

  91. Skocz w sanie wprost z obłoku!"

  92. Ona z obłoku nie skacze,

  93. Lecz Väinö na próbę bierze:

  94. "Wezmę ciebie za męża,

  95. Gdy rozetniesz na dwoje

  96. Włos nie toczonym sztyletem,

  97. Jeśli uczynisz węzeł

  98. Z jajka nie tłukąc skorupki,

  99. Tak by nie dojrzeć w nim węzła."

  100. Już rozciął włos na dwoje

  101. Väinö sztyletem tępym.

  102. Już zrobił węzeł z jajka,

  103. Że węzła nie było widać.

  104. Potem zawołał: "Skaczże

  105. Do czarodziejskich sań!"

  106. Ona przez chmurę rzecze:

  107. "Może zejdę do ciebie,

  108. Jesli mi wytniesz bicz z lodu

  109. Giętki jak pręt leszczyny.

  110. Kiedy nim śmignę konia,

  111. Niech nie padnie okruszek."

  112. Väinö nie stracił odwagi,

  113. Zerwał skorupę ze skały,

  114. Potem bicz wyciął z lodu

  115. Giętki jak pręt leszczyny.

  116. Wyciągnął ku niej dłonie:

  117. "Zstąpże do moich sań!"

  118. Dziewczyna nad jego głową

  119. Krążyła lekko, swobodnie

  120. I przyglądała się temu,

  121. Co z jej pomocą czyni.

  122. "Zstąpię do bohatera,

  123. Który potrafi stworzyć

  124. Łódź z mojego wrzeciona,

  125. Z resztek białej kądzieli,

  126. Który tę łódź odważnie

  127. Spuści na wodę głęboką

  128. Nie spychając jej z brzegu

  129. Stopą ani kolanem,

  130. Nie dotykając dłonią

  131. Ani ramieniem swoim."

  132. Wtedy to stary Väinö

  133. Odpowiedział jej dumnie:

  134. "Pod sklepieniem niebieskim

  135. Nie masz budowniczego,

  136. Który by zrównał się ze mną

  137. W sztuce cieślenia łodzi,

  138. Spławiania jej na wodę."

  139. Zerwał szczątki wrzeciona,

  140. Które mu z nieba rzuciła,

  141. I pióropusze kądzieli.

  142. Rozpoczął cieślenie łodzi:

  143. Spajał sto desek razem

  144. Na górze bogatej w stal,

  145. Na szczycie żelaznej skały

  146. Budował dla niej łódź.

  147. Cieślił z powagą i dumą,

  148. Kształt pewną ręką nadawał.

  149. Pracował tak dni trzy -

  150. Siekiery nie tępił o kamień.

  151. Ale trzeciego dnia

  152. Bóg Hiisi mu topór odwrócił,

  153. Zły Lempo wykręcił ostrze:

  154. Siekiera trafiła w skałę,

  155. Odbiła się z łoskotem,

  156. Topór z twardego kamienia

  157. W ciało miękko się zarył,

  158. W kolano bohatera,

  159. W palec u nogi Väinö.

  160. Lempo pchnął ostrze w ciało,

  161. Hiisi pchnął ostrze w żyły,

  162. Aż krew trysnęła obficie,

  163. Toczyła się strumieniem.

  164. Mocny i stary Väinö

  165. Tak mówił do siekiery,

  166. Bowiem jego siekiera

  167. W obcych znalazła się rękach:

  168. "Siekiero zjadliwie cięta,

  169. Toporze o ostrzu stalowym,

  170. Myślisz, że wgryzasz się w drzewo,

  171. Że ścinasz zieloną jodłę,

  172. Że pień obalasz sosnowy

  173. Lub rozłupujesz brzozę?

  174. ty drążysz moje ciało

  175. I moje zyły otwierasz.

  176. Czy ty, toporze zjadliwy,

  177. Pragnienie krwią chcesz gasić?"

  178. Väinö zaczął wyrzekać

  179. Magiczne słowa zaklęcia

  180. O prapoczątkach prawdy,

  181. Pierwszym rzeczy porządku,

  182. Lecz nie mógł sobie przypomnieć

  183. Zaklęcia o żelazie,

  184. Które sklepiłoby ranę

  185. I zawiązało żyły.

  186. Krew płynęła potokiem,

  187. Kipiała ogniem czerwonym.

  188. Łodygi jagód i wrzosów

  189. Iskrami skropiła krwawo.

  190. Krew z kolana rannego,

  191. Krew z nogi Väinämöinena

  192. Tryskała jak z wulkanu

  193. Czerwieniąc las krwawym winem.

  194. Nie było jednej skiby

  195. Ni jednej grudy ziemi,

  196. By nie splamiła jej krew,

  197. Która z niego trysnęła.

  198. Mocny i stary Väinö

  199. Ze skał wyrywał mchy,

  200. Brał porosty z moczarów,

  201. Darń pazurami zdzierał,

  202. By zatkać straszną ranę,

  203. Przez którą wyciekało

  204. Jego wspaniałe życie.

  205. Lecz krew leniwa nie była,

  206. Nie hamowała bigu -

  207. Płynęła jak szalona.

  208. Väinö ogarnął lęk,

  209. Bojaźń go ogarnęła,

  210. Męka stawała się silna

  211. I stary Väinö zapłakał

  212. Ze wstydu przed samym sobą...

  213. Zaprzągł w szory ogiera,

  214. Ustawił ryżego u sań,

  215. Potem się rzucił w sanie

  216. I szarpnął ostro lejcami.

  217. Koń biegnie - drogi ubywa,

  218. Mkną sanie śmigłe jak wiatr.

  219. W wiosce trzy drogi rozstajne:

  220. Väinö wybrał najniższą,

  221. Saniami zjechał w dolinę,

  222. Stanął przed progiem domu:

  223. "Czy jest w tym domu znachor

  224. Od rany żelazem zadanej?"

  225. Przed domem stało dziecko,

  226. chłopczyk, który tak rzekł:

  227. "O żadnym nie słyszałem.

  228. Nie ma w tym domu znachora,

  229. Który by mógł bohatera

  230. Uwolnić od jego bólu,

  231. Który wyleczyć by umiał

  232. Ranę żelazem zadaną.

  233. Jedź teraz nieco wyżej,

  234. Tam mieszka taki jeden,

  235. Który zna się na ranach

  236. Zadanych strasznym żelazem."

  237. Mocny i stary Väinö

  238. Smagnął batem ogiera.

  239. Ruszył drogą środkową

  240. Pod wskazaną zagrodę.

  241. Jechał tam chwilę, drugą,

  242. A gdy dojechał, stanął

  243. I pytał z sań przed progiem,

  244. I pytał z sań pod oknem:

  245. "Czy tutaj ktos potrafi

  246. Żelazem zranionego

  247. Opatrzyć i powstrzymać

  248. Strumień krwi z jego żył?"

  249. Staruszka okryta szalem,

  250. Babina o trzech zębach

  251. (Bo resztę wygdakała

  252. Na ławce przed domem w święta)

  253. Rozgadała się w młyn:

  254. "Nie ma w zagrodzie nikogo,

  255. Kto zna krwi pochodzenie,

  256. Skąd się w ogóle krew bierze,

  257. Nie wiem, nie mam pojęcia.

  258. Nie znam tutaj znachora

  259. Dla zranionego żelazem.

  260. A skąd to żelazo się wzięło

  261. I kim jest ten zraniony?

  262. Jedź dalej, w trzeciej zagrodzie

  263. Jest ktoś, co na tym się zna."

  264. Mocny i stary Väinö

  265. Smagnął batem ogiera.

  266. Pojechał drogą najwyższą

  267. Do chaty stojacej na wzgórzu.

  268. Nie przekraczając progu

  269. Zapytał spod okapu:

  270. "Hej tam! Czy jest tu ktoś,

  271. Kto potrafi zatrzymać

  272. Krew zranionego żelazem?"

  273. Starzec jak zamieć zimowa

  274. Mówił powoli, jak gdyby

  275. Tamował krew samą mową:

  276. "Zatrzymano krwawienia

  277. Potężne jak gejzery

  278. Trzema słowami Stwórcy

  279. O prapoczątkach rzeczy

  280. I słowem jednym: Niech staną

  281. Pyszne potoki i rzeki!"

Runo IX

  1. Na dźwięk świętego zaklęcia

  2. Väinö podniósł się w saniach

  3. I bez niczyjej pomocy

  4. O własnych siłach zszedł.

  5. Przekroczył próg niskiej izby,

  6. Pod dachem gościnnym spoczął.

  7. Ani ze srebra garniec,

  8. Ani garniec ze złota

  9. Nie zdołały pomieścić

  10. Krwi uchodzącej z rany.

  11. Krew płynęła beztrosko

  12. Z wielkiego bohatera

  13. Napełniając pękate

  14. Wielkie dzbany i cebry.

  15. Aż siwobrody starzec

  16. Zdziwiony pytał rannego:

  17. "A cóżeś to za jeden,

  18. Że krew jak wino lejesz?

  19. Oto już siedem cebrów

  20. I dzbanów osiem złotych

  21. Napełniła krew twoja,

  22. A krwawić nie przestajesz.

  23. Pragnę sięgnąć pamięcią

  24. Do narodzin żelaza,

  25. Bo wciąż mi słów brakuje

  26. Do mojego zaklęcia."

  27. Wtedy ozwał się Väinö:

  28. "Znam narodziny żelaza.

  29. Powietrze matką jego,

  30. A woda - jego bratem.

  31. Żelazo, syna młodszego,

  32. Ogniem rozdzielił od wody

  33. Ukko, co wprzódy wodę

  34. Od powietrza odłączył

  35. I ziemię wyłonił z mórz.

  36. Żelazo czekać musiało

  37. Na swoje narodziny

  38. Najdłużej z materii wszelkiej.

  39. Dopiero bóg powietrza

  40. Potarciem palca o palec

  41. Roziskrzył pięści swych rąk,

  42. Rozgrzał kolanem kamień,

  43. A wtedy z kolan jego

  44. Trzy piękne wyszły panny -

  45. To były matki żelaza

  46. I giętkiej, błękitnej stali.

  47. Trzy panny szły po obłoku,

  48. Po chmurze białej jak mleko.

  49. Ich piersi zderzyły się z chmurą

  50. Jak najpiękniejsze łabędzie.

  51. A wtedy na ziemię czarną

  52. Mleko toczyło się z góry,

  53. Na czarną toczyło się ziemię,

  54. Toczyło się w bagniska,

  55. Na morza i jeziora.

  56. Gęste płynęły chmury,

  57. A z każdej mleko inne;

  58. Z najstarszej jak noc czarne,

  59. Z tej średniej jak śnieg białe,

  60. Z piersi panny najmłodszej

  61. Mleko płynęło czerwone.

  62. Ta, której mleko jak noc,

  63. Dała kruche żelazo.

  64. Ta, której mleko jak śnieg,

  65. Piękną stal urodziła.

  66. Ta, której mleko jak krew,

  67. Żelazo stworzyła twarde.

  68. Niewiele chwil minęło:

  69. Sprężyło się żelazo,

  70. W gorący skoczyło ogień

  71. Do swego starszego brata.

  72. Brat starszy szalał z gniewu

  73. I poderwał się wściekły.

  74. Już miał wchłonąć żelazo,

  75. Już rozwarł paszczę czerwoną,

  76. Lecz młodszy brat śmierci umknął,

  77. Skrył się przed starszym bratem

  78. Jak tylko mógł najdalej

  79. Od pyska białych płomieni.

  80. Od tej chwili żelazo

  81. Przed ogniem się ukrywa:

  82. Spoczywa pod darnią łąk,

  83. Na stromych szczytach gór,

  84. Gdzie czajki jaja znoszą,

  85. Gdzie lęgną się łabędzie,

  86. Ukrywa się w bagniskach,

  87. U dna najgłębszych mokradeł...

  88. Kryło się rok i dwa.

  89. Woda je żarła trzy lata

  90. Między dwoma pniakami,

  91. Pod korzeniami trzech drzew.

  92. Nie zdołało się nigdzie

  93. Ukryć przed starszym bratem.

  94. Musiało z pokorą przyjść

  95. Do brata ognia strasznego,

  96. By stać się bronią wojny,

  97. Pozwolić przekuć się w miecz.

  98. W bagnisko czmycha wilk,

  99. Niedźwiedź uchodzi z kniei;

  100. Jego pazury ostre

  101. Już drą zieloną ziemię.

  102. Osiada rdza na żelazie,

  103. Na ostrzu krwawe plamy,

  104. Po tropach wilczych stal

  105. Lśni o świcie na czatach.

  106. Tam, gdzie niedźwiedź drze ziemię,

  107. Żelazo z niej wyziera.

  108. W tym czasie na kopcu węgla

  109. Ilmari kowal się zrodził

  110. Z miedzianym młotem w ręku,

  111. Z małymi kleszczami w garści.

  112. Skorupa nocy pękła,

  113. Ilmari z niej wyskoczył

  114. Z pomysłem kuźni w głowie,

  115. Z miejscem gotowym na kuźnię,

  116. Do którego wiódł przesmyk

  117. Przez rozległe moczary.

  118. Znalazł tam suche miejsce,

  119. By miech miał powietrze suche.

  120. Tam się dobrze rozpatrzył

  121. I nie zwlekając długo

  122. W harmonię rozciągnął miech,

  123. Szybko rozniecił ogień.

  124. Szedł wilczymi tropami,

  125. Śladem niedźwiedzia na łące:

  126. Znajdował ziarna żelaza,

  127. Ostre odłamki stali.

  128. Widział je w tropach wilczych

  129. I pod łapą niedźwiedzia.

  130. Wtedy padły te słowa:

  131. W nędznym cię widzę stanie,

  132. Biedne, szlachetne żelazo.

  133. Wilki się z ciebie śmieją,

  134. Depczą cię ciężkie niedźwiedzie.

  135. Wtedy pomyślał sobie:

  136. Co by się też z nim stało,

  137. Gdybym je wrzucił w ogień,

  138. Gdybym do kuźni przyniósł?

  139. Zadrżało biedne żelazo

  140. Ze strachu przed słowem ogień,

  141. Aż kowal Ilmarinen

  142. Zaczął żelazo pocieszać:

  143. Wdeptane jesteś w ziemię,

  144. Ogień ciebie wyzwoli.

  145. Leżysz oto jak niedźwiedź,

  146. Poszybujesz jak orzeł.

  147. Teraz jesteś zaledwie

  148. Żelazem tropo-wilczym,

  149. A gdy wyszlachetniejesz,

  150. Ty będziesz wilka tropić.

  151. Przekuję ciebie w miecze

  152. Sprawne dla bohaterów,

  153. W klamry zdobne dla niewiast.

  154. I jeszcze tego dnia

  155. Żelazo trafiło do kuźni,

  156. Wydobyte z bagniska

  157. I opłukane z błota.

  158. Kowal układał je w stos

  159. I miechem w ogień dmuchał,

  160. Aż się żelazo lało

  161. Do kotła jak śmietana.

  162. Kipiało jak w mleku krupy,

  163. Rosło jak ciasto w dzieży,

  164. Jak miód ciągnęło się z plastra,

  165. Pełzało wśród płomieni.

  166. Wreszcie spalone ogniem

  167. Potwornego pożaru

  168. Krzyknęło: Hola, Ilmari!

  169. Nie mogę ognia łykać!

  170. Uwolnij mnie czym prędzej

  171. Z piekielnej tej tortury!

  172. Rzecze rozważny Ilmari:

  173. Jeśli zdejmę cię z ognia,

  174. Żądła w tobie nie spalę,

  175. Będziesz zadawać rany.

  176. Brat od tej rany umrze,

  177. Matce dziecko zabijesz

  178. I nawet się nie skrzywisz.

  179. Wtedy skruszone żelazo

  180. Przysięgę w kuźni złożyło

  181. Wobec człowieka mądrego,

  182. Między kowadłem i młotem:

  183. Będzie mi wolno odtąd

  184. Wgryzać się w serce kamienia,

  185. Nie wolno mi ran zadawać

  186. Żadnemu człowiekowi.

  187. Tak będzie lepiej dla mnie.

  188. Stal mui być szlachetna:

  189. Będzie druhem piechura

  190. I przyjacielem podróżnych,

  191. Nigdy nie będzie katem

  192. Własnej ludzkiej rodziny.

  193. Wysłuchawszy przysięgi,

  194. Żelazo zdjął kowal z ognia,

  195. Ułożył je na kowadle

  196. I zmiękczał młotem powoli.

  197. Kuł noże do chleba, sztylety,

  198. Topory kuł i dziryty,

  199. Kuł do pracy narzędzia.

  200. Potem hartował gotowe;

  201. Kute narzędzia żelazne

  202. Rzucał w wodę źródlaną,

  203. Narzędzia przyjazne dłoniom,

  204. Na miarę potrzeb człowieka.

  205. Aby je lepiej utwardzić,

  206. Brał kowal drzewny popiół

  207. I dosypywał do wody,

  208. W której żelazo kipiało.

  209. Własnym językiem próbował,

  210. Czy ług z popiołu dość mocny,

  211. Sprawdzał wodę dokładnie,

  212. Czy nie jest za gorąca

  213. Lub też czy nie za zimna.

  214. Troszczył się o żelazo

  215. Jak matka o własne dziecię,

  216. Które rodziło się oto

  217. Mocą jego życzenia.

  218. Tej wodzie czegoś brak,

  219. Stal się hartuje w niej kiepsko.

  220. Właśnie leciała pszczoła,

  221. Gdy kowal te słowa mówił,

  222. Zabrzęczała w drzwiach kuźni

  223. Nad głową Ilmarinena.

  224. On powiedział jej wtedy:

  225. Mehiläinen, pyłku kwiecia,

  226. Przynieś miodu na skrzydłach,

  227. Złotego miodu pitnego.

  228. Przynieś go z sześciu kwiatów

  229. I z siedmiu łodyg trawy

  230. Dla żelaza twardego,

  231. Dla tej szlachetnej stali.

  232. Przez dziurę w dachu kuźni,

  233. Akurat gdy kowal mówił,

  234. Wpadł ostrożądły szerszeń,

  235. Krążył usłużnie, przewrotnie.

  236. Był na usługach Hiisi,

  237. Na czatach tkwił od rana,

  238. Zerwał się teraz do lotu

  239. Szybciej niż mała pszczoła.

  240. Przyniósł zaraz trucizny

  241. Z czarnej posoki czerwia,

  242. Jadu z wężowych języków,

  243. Brunatnych kwasów mrówczanych

  244. I szczyptę śliny ropuszej.

  245. Kowal tak wierzył w pszczołę,

  246. Że nie patrząc, co robi,

  247. Pozbierał jad z szerszenia

  248. I do wody go wrzucił.

  249. Pomylił się, niestety,

  250. Ale nie spostrzegł tego,

  251. W myślach dziękował pszczole

  252. Za szybki lot i miód słodki:

  253. Mam oto, czego chciałem.

  254. Woda jest bardzo dobra;

  255. Stal się w niej zahartuje,

  256. Stal się szlachetna stanie.

  257. Zanurzył szybko żelazo,

  258. Stal zatopił w truciźnie,

  259. A gdy wyciągnął z wody -

  260. Stalą owładnął szał,

  261. Żelazo zaczęło się burzyć.

  262. Przysięga - dana przed chwilą -

  263. Wyparowała jak woda,

  264. Żelazo znikczemniało

  265. Bardziej niż wściekły pies.

  266. Zerwało się z łańcucha,

  267. Rzuciło jak szalone

  268. I kłami ostrymi z żelaza

  269. Kąsać zaczęło do krwi."

  270. Wtedy starzec sędziwy

  271. Z brodą kwitnącą jak bez

  272. Powiedział: "Oto żelazo,

  273. Nikczemny, złośliwy metal,

  274. Oto jego początek

  275. Przeraźliwie przewrotny.

  276. Ta stal, co ranę zadała,

  277. Nigdy nie była piękna,

  278. Nie była wielka ni mała,

  279. Godna podziwu czy gniewu;

  280. Nic w niej nadzwyczajnego,

  281. Nie wolno jej przeceniać.

  282. Ty, samolubna materio,

  283. Przeobrażona w kata,

  284. Leżałaś sobie jak mleko

  285. I spoczywałaś w pokoju

  286. Jak miłość młodych trzech dziewcząt,

  287. Które nie znają zazdrości,

  288. Jak ptak leżałaś na chmurze,

  289. Jak owca na wyraju.

  290. Leżałaś jak śmietana,

  291. Której nie ma kto zbierać.

  292. Nie byłaś wielka ni mała,

  293. Nie myślał nikt o tobie.

  294. Jak woda czysta do picia,

  295. Której pić nie ma kto,

  296. Jak bujna łąka zielona,

  297. Której nie ma kto kosić,

  298. Tak ty leżałaś w głębi

  299. Żelazną rudą ziemi.

  300. Łosie ciebie deptały,

  301. Racicą tratował ren,

  302. Niedźwiedź i wilk bezkarnie

  303. Na martwym zasypiał żelazie.

  304. Niczym była ta stal,

  305. Gdy ją za kark ciągniono

  306. Z bagna czeluści i błota,

  307. Gdy ją Ilmari omywał,

  308. Aby nie zbrukać ognia.

  309. Nie była wielka ni mała,

  310. Kiedy topiła się w żarze.

  311. Do czasu gdy młot uderzył,

  312. Kipiała jak wrząca woda

  313. I kładła się na kowadle,

  314. Posłusznie jak niewiasta,

  315. Przysięgą zniewolona.

  316. Bezecna! Ponosi cię furia,

  317. Gdyś oto wielką się stała

  318. Przysięgę swoją gwałcąc

  319. W przytomnym umyśle ludzi.

  320. Kto ci doradził zdradę?

  321. Z ciebie wyszło to słowo.

  322. Kto je przekuje w wierność

  323. Młotem na swoim kowadle?

  324. Rozdzierasz świat na ćwierci.

  325. Rany siejesz bezmyślnie.

  326. Kto ci doradził czyny,

  327. Których się wszyscy wstydzą?

  328. Czy ojciec, czy też matka,

  329. Może brat twój nastarszy

  330. Albo najmłodsza siostra,

  331. Lub zaufany krewniak?

  332. Nikt ci rady nie dawał.

  333. Sama to uczyniłaś.

  334. Jesteś początkiem łajdactwa,

  335. Przyjrzyj się swojej zbrodni;

  336. Trosk nam codziennie przybywa,

  337. A ty beztrosko je mnożysz

  338. Dzikim wiedziona szałem.

  339. Komu to mamy powiedzieć -

  340. Tym, którzy życie ci dali?

  341. Waruj u nóg, żelazo,

  342. Ty psie, odszczekaj zbrodnie!

  343. Niech krew powstrzyma swój bieg,

  344. Przestanie na nas spływać

  345. Wielkimi jak deszcz kroplami.

  346. Niech nie ucieka z nas

  347. Szybki śmiertelny strumień,

  348. Niech już spokojnie krzepnie

  349. U ujścia naszej rany.

  350. Niech stanie jak irys morski

  351. Lub jak turzyca we mchu,

  352. Jak na kaskadzie rafa,

  353. Jak w polu płot drewniany.

  354. Lecz ciebie, krwi gorąca,

  355. Już ogarnęło szaleństwo:

  356. Wylewasz się z naczynia,

  357. Miast się przelewać w żyłach.

  358. Krwi szalona w człowieku,

  359. Rwij potokami wśród kości!

  360. Piękniej pulsujesz pod skórą,

  361. Niż krzepniesz rozlana na ziemi.

  362. Niedobrze mleko rozlewać.

  363. Jeszcze gorzej, gdy krew

  364. Niewinną poniwieramy,

  365. Gdy wdeptujemy w ziemię

  366. To, co winno być w sercu.

  367. Przez serce płyń bez przerwy,

  368. Tam miejsce krwi najgodniejsze!

  369. Oczyszczaj się jak w źródle.

  370. Wracaj na miejsce swoje -

  371. Ze śmiercią żartów nie ma.

  372. Wracaj bez dalszej zwłoki,

  373. Dopóki jesteś żywa.

  374. Sądzisz, że jesteś wodą,

  375. Jeziorem albo rzeką?

  376. Krwi drogocenna, pomyśl,

  377. Czym dla człowieka jesteś!

  378. Jeśli nie możesz wrócić,

  379. To się przynajmniej wstrzymaj

  380. Jak wodospady Tyrjä

  381. Jak rzeka zmarłych, Tuoni.

  382. Jeśli nie spełnisz prośby,

  383. Niebaczna na własny los,

  384. I wbrew wszelkim przestrogom

  385. Będziesz się dalej burzyć,

  386. Znajdziemy sto sposobów,

  387. By przyhamować twój pęd,

  388. Ażeby ni jedna kropla

  389. Nie upadła na ziemię.

  390. W diabelskim kotle Hiisi

  391. Będziemy warzyć cię długo

  392. I zamkniemy cię szczelniej,

  393. Niż usta oddech zamyka.

  394. A jeśli nie potrafię

  395. Ujarzmić rzeki żył,

  396. Jest jeszcze ojciec na niebie,

  397. Który wiosłuje w chmurze -

  398. Wyższy od bohaterów,

  399. Nad którymi się wznosi -

  400. On może lepiej od ludzi

  401. Zewrze tę paszczę krwi,

  402. Zatamuje jej wylew,

  403. Który życiu zagraża.

  404. Ukko, stworco najwyższy,

  405. Przybądź, jesteś potrzebny!

  406. Przyłóż wszechmocną rękę

  407. Do tej ogromnej rany.

  408. Przyłóż ją jak liść klonu,

  409. Przyłóż jak wodną lilię,

  410. Przyłóż ją twardo i mocno

  411. I zamknij śmierci bramę.

  412. Przegrodź wezbrany strumień,

  413. Ażeby na moją brodę

  414. Nie bryzgał winem czerwonym!"

  415. Zawarła się paszcza krwi

  416. Na święte zaklęcia słowa,

  417. Krew zastygła i krzepła

  418. Jakby ją ściął biały mróz.

  419. Starzec małego chłopca

  420. Natychmiast posłał do kuźni,

  421. Dąb stoi na jego drodze.

  422. Pyta: "Czy ty masz miód

  423. Na swoich liściach dębowych?

  424. A może utoczysz mi soku

  425. Spod swojej kory żelaznej?"

  426. "Wczoraj przez cały dzień

  427. Miód padał na moje liście.

  428. To miód z najcięższych chmur.

  429. Zerwij gałęzi kilka."

  430. Wzięło dziecko gałęzie,

  431. Liście dobrego drzewa,

  432. Zioła dobre jak siostry,

  433. Trawy spełnione rosą.

  434. Nigdzie na naszej ziemi

  435. Nie ma tak wonnych traw!

  436. I postawiło dziecko

  437. Kocioł na ogniu słabym.

  438. Łagodnie przez trzy noce

  439. Dobry się ważył balsam.

  440. Dodało dziecko ziół

  441. Od czarodziejó dziewięciu,

  442. Od ośmiu zaklinaczy,

  443. Którzy szli za nim w krok.

  444. Przez trzy wiosenne dni

  445. W słońcu warzył się balsam,

  446. Przez trzy noce wiosenne

  447. Warzył się przy księżycu,

  448. A jeszcze nie nabrał mocy

  449. Nie goił jeszcze rany.

  450. Chłopiec wciąż dosypywał

  451. Coraz lepszych ziół;

  452. Brał je od czarowników,

  453. Od zaklinaczy chorób,

  454. Warzył w kotle trzy dni

  455. I dziewięć nocy bez przerwy.

  456. Gdy balsam był gotowy,

  457. Chłopiec osikę ściął.

  458. Rozłupał na dwie połowy

  459. I natarł balsamem drzewo.

  460. Leżała osika rozcięta

  461. Od wierzchołka po korzeń:

  462. "Jeśli balsam jest dobry,

  463. Drzewo się zrosnąć musi,

  464. Jeśli drzewo się zrośnie,

  465. Zagoi się też rana.

  466. Niech ozdrowieje osika,

  467. Niech stanie się silniejsza,

  468. Niż kiedykolwiek była!"

  469. Oto dwie części osiki

  470. Z sobą zrosły się mocno:

  471. Stanęła zdrowa i cała

  472. Do nieba prosto jak świeca.

  473. Strzeliła w górę wierzchołkiem,

  474. Na którym ptak się kołysał.

  475. A chłopiec poszedł dalej -

  476. Próbował moc balsamu.

  477. Łączył pęknięcia głazów,

  478. Krzemień z krzemieniem łączył,

  479. Skałę spajał ze skałą.

  480. Gdy wyprobował balsam

  481. Lepiej niż mu kazano,

  482. Do starca siwobrodego

  483. Przyszedł i śmiało rzecze:

  484. Oto balsam skuteczny.

  485. Nawet się góry zrastają,

  486. Gdy do ich ciał kamiennych

  487. Ten balsam się przyłoży,

  488. Przepaść ze szczytem się zrasta,

  489. Taka jest moc balsamu!"

  490. Starzec dotknął językiem,

  491. Uznał, że maść jest dobra.

  492. Nabrał balsamu na dłoń,

  493. Namaścił Väinämöinena.

  494. Najpierw go natarł z wierzchu,

  495. Potem smarował od spodu,

  496. Aż dotknął środka rany

  497. I ozwał się tymi słowy:

  498. "Nie moim ciałem dotykam,

  499. Dotykam Stwórcy ciałem,

  500. Balsamem z ziół i z drzew,

  501. Rosą z czystego nieba.

  502. Nie mojej używam siły,

  503. Lecz sił używam Stwórcy.

  504. To nie są moje słowa,

  505. Lecz czysty oddech drzew.

  506. Jeśli me usta są dobre,

  507. Lepsze są usta Stwórcy,

  508. Jeśli ci miła dłoń moja,

  509. Dłoń Jego milsza ci będzie!"

  510. to mówiąc starzc lał balsam

  511. Słów owych i leku tego,

  512. Który działał w dwójnasób:

  513. Na umysł i na ciało.

  514. Skręcał się Väinämöinen

  515. Z bólu, co go opuszczał,

  516. Wił się w cierpieniu strasznym,

  517. Co z niego wychodziło -

  518. W nim czuło się doskonale,

  519. Jak w każdym chorym boleść.

  520. Wreszcie cierpienie musiało

  521. Opuścić ludzkie mieszkanie

  522. I wychodziło długo:

  523. Aż po szczyt Góry Bólu,

  524. Po górę Kipumäki,

  525. Gdzie nawet kamienie chore.

  526. A starzec siwobrody

  527. Chwycił kawał jedwabiu

  528. I przygotował bandaż

  529. Na nogę bohatera.

  530. I tak przemawiać począł

  531. Do rany i jedwabiu:

  532. "Ten jedwab z płaszcza Stwórcy

  533. Ściąłem na twe kolano,

  534. To znakomity bandaż.

  535. Ty chroń go teraz, Boże!

  536. Jedwabnik dał ci płaszcz,

  537. Ja część na bandaż wziąłem."

  538. Dopiero wtedy Väinö

  539. Prawdziwą poczuł ulgę;

  540. Zdrowie jego wróciło

  541. Jak po szarudze słońce,

  542. Ciało stało się gibkie

  543. Jak młoda topola wiosną.

  544. Przestało boleć wewnątrz,

  545. Wszędzie stało się zdrowe

  546. I było bardziej całe

  547. Niż kiedykolwiek przedtem.

  548. Mógł Väinö chodzić jak dawniej:

  549. Kolano zginał lekko.

  550. Świat poweselał w nim

  551. I dookoła niego.

  552. Wzniósł stary Väinämöinen

  553. Oczy ku wysokościom

  554. I ujrzał swe źrenice

  555. Niebem pogodne jasnym,

  556. I słowa własne słyszał

  557. Jaśniej niż kiedykolwiek:

  558. "Sam jesteś sprawcą łaski,

  559. Która na ciebie spływa

  560. Z wysokiego sklepienia

  561. Rosą na mądre zioła.

  562. Oto prawdziwy Stwórca

  563. Daje ci wsparcie swoje,

  564. Dopokąd będziesz umiał

  565. Siłę i moc czerpać z niego.

  566. Chwała nadziei prawdziwej,

  567. Która cię z sideł wyrywa

  568. Na życie zastawionych,

  569. Co nawet śmierć zwycięża

  570. Srasznym zadaną żelazem!"

  571. A potem stary Väinö

  572. Spojrzeniem objął ziemię:

  573. "Tu wyznaczone początki

  574. I tu pisany koniec.

  575. Cóż warta wiedza człowieka?

  576. Co - władza i moc jego?

  577. Ku Stwórcy trzeba się wzbijać

  578. Bez niepotrzebnej pychy,

  579. W zwyczajnej ziemskiej łodzi."

Runo X

  1. Mocarny Väinämöinen

  2. Odszukał swego konia

  3. I zaprzągł go do sań.

  4. Sanie pomalowane

  5. Na kolor rudej sierści

  6. Na śnieżnym śniegu stały.

  7. Siadł w głębi sań na koźle

  8. I smagnął konia batem.

  9. Koń ruszył przeciw drodze,

  10. Mkną sanie - cel się zbliża.

  11. Brzozowe płozy płaczą,

  12. Śpiewa dyszel z jarzębin,

  13. Janczary ślepo dzwonią

  14. Po bagniskach i polach,

  15. Po łąkach ogołoconych.

  16. Jechał Väinö w milczeniu,

  17. Słowa nie rzekł do konia

  18. Aż dnia trzeciego dotarł

  19. Do drewnianego mostu.

  20. Tu, na zboczach pól Osmo,

  21. Na wrzosowiskach Kalevy,

  22. Zatrzymał sanie w biegu

  23. I długo dławione słowa

  24. Wyrwały się z jego ust:

  25. "Pyszałka lapońskiego,

  26. Który mnie zwalił z konia

  27. I rzucił na śmierć w morze,

  28. Niech dosięgnie zaraza,

  29. Niechaj go wilk wytropi.

  30. Zaklęcia tego chłystka

  31. Wrócić mi nie przeszkodziły

  32. Do wrzosowisk Kalevy."

  33. Jechał Väinö i śpiewał.

  34. Z jego chmurnego śpiewu

  35. Jodła rosła świecista -

  36. Z igliwia cała złotego,

  37. Koronę miała z kwiecia

  38. I przebijała nią niebo.

  39. Väinö czarował słowa,

  40. Słowami czarował rzeczy.

  41. Oto księżyc wprost z nieba

  42. Zszedł nisko ku rosłej jodle,

  43. A Wielka Niedźwiedzica

  44. Zeskoczyła z wysoka

  45. I jak złotnik złociła

  46. Jej podniebne gałęzie.

  47. Jechał Väinö powoli

  48. W saniach ku swej siedzibie,

  49. Lecz im bliżej był domu,

  50. Tym głębszy gryzł go smutek,

  51. Ponieważ przyrzekł święcie

  52. starej pani w Pohjoli,

  53. Że przyśle jej kowala,

  54. Który wykuje Sampo,

  55. Że kowal Ilmarinen

  56. Odda się jej w niewolę,

  57. Aby wykupic w zamian

  58. Głowę Väinämöinena.

  59. Już tutaj właśnie siedzi

  60. Przy kuźni, w swoich saniach;

  61. Słyszy dzwonienie młotów,

  62. Co kują jego sumienie.

  63. Wzdryga się mocny Väinö,

  64. Ale do kuźni idzie.

  65. Przerwał kowal robotę:

  66. "Gdzieś tak długo przebywał?

  67. Coś robił w wielkim świecie?

  68. Co tam nowego słychać?"

  69. Świat szeroki jak czas,

  70. Długi jak śnieżna droga...

  71. Zamieszkiwałem dni białe

  72. Niezgłębionej Pohjoli,

  73. Żyłem w Sarioli głuchej,

  74. Pełnej czarnoksiężników."

  75. "To ciekawe, co mówisz."

  76. Kowal ściszył swój głos:

  77. "A może masz coś dla mnie

  78. Z tej przedziwnej podróży?"

  79. "Dla ciebie? - stary Väinö

  80. Aż się przysunął bliżej. -

  81. Mam dla ciebie nowinę,

  82. Na którą może czekasz.

  83. Jest w Pohjoli dziewczyna,

  84. Z tych, co znam - najpiękniejsza.

  85. Wszystkich chłopców odrzuca,

  86. Wszyscy w niej zakochani,

  87. Bo jest wielkiej piękności.

  88. Na jej twarzy śpi księżyc,

  89. Słońce śpi na jej piersiach,

  90. A Wielka Niedźwiedzica

  91. Na jej ramionach leży.

  92. Gwiazd siedem na jej plecach

  93. Niebo kładzie co wieczór.

  94. Tyś sławny Ilmarinen

  95. I młotnik najzręczniejszy,

  96. Który wieków obręcze

  97. Na płynny czas nabija,

  98. Do ciebie ta dziewczyna

  99. Jak najpiękniejszy strumień,

  100. Jeśli będziesz spragniony,

  101. Sam do twych ust przypłynie."

  102. Kowal pomyślał chwilę,

  103. Młot uderzył w kowadło:

  104. "Czuję, kujesz mój los,

  105. Stary Väinämöinenie,

  106. Tyś przecie moim kosztem

  107. Wykupił swoją głowę,

  108. Lecz dopóki żył będę,

  109. Nie pójdę do Pohjoli,

  110. Póki księżyc na niebie,

  111. Nie wybiorę się w drogę

  112. Do ponurej Sarioli,

  113. Gdzie do junaków skrycie

  114. Strzelają jak do wróbli

  115. I jeszcze w morzu ich topią."

  116. Natenczas Väinö dalej

  117. Ilmarinenowi prawi:

  118. Do tej pięknej dziewczyny

  119. Dodaje piękno drugie:

  120. Na skraju pola Osmo

  121. Rośnie wysoka jodła,

  122. Która kwitnie kwiatami

  123. Możesz to sprawdzić wnet -

  124. Księżyc śpi w jej wierzchołku,

  125. A Wielka Niedźwiedzica

  126. Wspina się po gałęziach."

  127. "Ta rzecz jest nie do wiary -

  128. Rzekł Ilmari - Nie wierzę,

  129. Dopokąd nie ujrzę jej sam."

  130. "Ponieważ nie chcesz wierzyć,

  131. Więc chodźmy tam od razu,

  132. Ażebyś sam zobaczył,

  133. Czy prawda jest w mych słowach."

  134. Poszli samowtór ujrzeć

  135. Jodłę, co zakwitała,

  136. Na skraju pola Osmo

  137. Ujrzeli ją na jawie:

  138. Na gałęziach spał księżyc

  139. I spała niedźwiedzica.

  140. Trącił kowala Väinö:

  141. "Gdy niedźwiedź śpi na drzewie,

  142. Nigdzie ci nie ucieknie,

  143. Możesz byc tego pewien.

  144. Wejdziesz w górę po jodle,

  145. Już go upolowałeś."

  146. Stanął zdumiony kowal

  147. Na szczycie smukłej jodły

  148. I księżyc brał w swe garście,

  149. I niedźwiedzicę chwytał,

  150. Ale co dotknął gwiazdy,

  151. Znikała jak zaklęta,

  152. Aż szumiał świerk zdziwiony,

  153. Aż jodła przemówiła:

  154. "Dlaczego tak się dręczysz,

  155. I nie wiesz sam, co robisz?

  156. Zrywasz fałszywy księżyc,

  157. Chwytasz gwiazdę za rogi,

  158. A gwiazdę w twoim oku

  159. Tylko woda odbija."

  160. Jodła wciąż jeszcze mówi,

  161. Gdy stary Väinämöinen

  162. Poderwał wiatr do góry,

  163. Wierzchołek jej zachmurzył

  164. Szybko, że kowal zniknął

  165. Silnym porwany wiatrem.

  166. To stało się tak nagle,

  167. Że stary Väinämöinen

  168. Nie zdążył zaklęć użyć,

  169. Słowa rzucał w powietrze:

  170. "Ciśnij go, błyskawico,

  171. Aż do samej Pohjoli!

  172. Unieś go, lekka burzo,

  173. Na swoich skrzydłach z ognia."

  174. I oto, na znak dany,

  175. Ilmarinen w powietrzu

  176. Leci jak iskra z kuźni,

  177. Gdy młota grom uderzy.

  178. Tnie drogę szybkim lotem,

  179. Siedzi na karku wiatru,

  180. Na grzbiecie niedźwiedzicy

  181. W jasnym hełmie księżyca.

  182. Ubrany w srebra runął

  183. Na podwórzec u Louhi,

  184. Na ścieżce do jej łaźni

  185. Psy go nie dosłyszały,

  186. Nie wyślepiły koty,

  187. Lecz pani na Pohjoli,

  188. Stara szczerbata Louhi,

  189. Już jest przy nim w podwórzu,

  190. Niewoli go słowami:

  191. "Spadasz nam prosto z nieba!

  192. Wyjęłam ciebie z wiatru

  193. Tak cicho, że psy nawet

  194. Nie wytropiły ciebie.

  195. Przybywasz wprost z południa -

  196. Poznaję po zapachu,

  197. Ale z twarzy nie czytam

  198. Jeszcze dobrze, kim jesteś?"

  199. Ilmarinen nie wiedział,

  200. Co się z nim nagle stało

  201. I kto do niego mówi,

  202. I jak się tutaj znalazł.

  203. "Na pewno nie przybyłem

  204. Psom twoim na zakąskę.

  205. Bądź pewna, że wrót twoich

  206. Jeszcze nie przestąpiłem."

  207. Grzeczna pani Pohjoli

  208. Dalej stawia pytania:

  209. "Czy nie spotkałeś może

  210. Kowala Ilmarinena?

  211. Od tygodni czekamy,

  212. Aby nam Sampo wykuł."

  213. Kowal skłonił się nisko:

  214. "Ja jestem Ilmarinen.

  215. Spadam tu prosto z nieba,

  216. Omal że i przez komin."

  217. Pani biegnie do domu

  218. Lekko jak młody wróbel:

  219. "Córko moja najmłodsza

  220. I najpiękniejsza z córek,

  221. Ubierajże się prędko,

  222. Wdziej szaty najpiękniejsze.

  223. Koszulę czystą przywdziej,

  224. Ze skrzyni weź klejnoty

  225. I zawieś je na szyi,

  226. I suknię malinową

  227. Nałóż na swoje ciało,

  228. Aby się różowiło

  229. Jak po kąpieli w rzece,

  230. Ażeby oczy twoje

  231. Świeciły jak dwie iskry,

  232. Gdy kowal Ilmarinen

  233. Przestąpi nasze progi."

  234. Już dziewczyna w komorze

  235. Stroje wesołe wdziewa,

  236. Klejnoty w nią wrastają

  237. Jak dojrzałe owoce.

  238. Pas z miedzi objął kibić,

  239. Pas złoty objął biodra,

  240. Chusty zielonomorskie

  241. Owinęły jej czoło.

  242. Gdy wyszła ze spichlerza,

  243. Oniemiało podwórze;

  244. Najpiękniejsza dziewczyna

  245. Na lądzie i na morzu

  246. Szła z oczami lśniącymi,

  247. Aż jaśniała Pohjola.

  248. Szła z czołem odsłoniętym

  249. Nie dotykając ziemi,

  250. Z twarzą tak rozjaśnioną,

  251. Że w niebie kolor wzbierał,

  252. Z policzkami jak mleko,

  253. Na które spadła róża.

  254. Skromnie złoto jaśniało,

  255. Srebrna świeciła klamra.

  256. Wtedy pani Louhi

  257. W dom już prosi kowala

  258. Do świetlicy Sarioli,

  259. Gdzie go za stołem gości.

  260. "Jedz, pij, Ilmarinenie!

  261. Powiedz, czy jesteś gotów

  262. Kuć czarodziejskie Sampo

  263. I piękne, zdobne wieko?

  264. Czy masz piórko łabędzie,

  265. Aby śmigło zestroić

  266. Do młyna cudownego?

  267. Czy masz ziarno jęczmienia

  268. I garść jagnięcej wełny?"

  269. Odrzekł jej dumnie kowal:

  270. "Wykuję składne Sampo,

  271. Wyrzeźbię wieko zdobne,

  272. Znajdę pióro łabędzie,

  273. Zestroję z niego śmigło

  274. Do młyna cudownego,

  275. Dam ci ziarno jęczmienia

  276. I garść jagnięcej wełny.

  277. Czy wiesz, że kułem niebo

  278. I pokrywę ogromną?

  279. Zrobiłem to z niczego,

  280. Bez młotka i bez gwoździ..."

  281. Jak siedział przy jej stole,

  282. Tak stanął do roboty.

  283. Nie miał miejsca na kuźnię

  284. Ani żadnych narzędzi.

  285. Nie było wiatru, miecha,

  286. Pieca ani kowadła,

  287. Młota, a nawet kleszczy -

  288. Był tylko Ilmarinen.

  289. Zmierzał do drzwi pośpiesznie,

  290. W próg uderzył obcasem:

  291. "Dziwić się możesz, pani,

  292. Że rękami gołymi

  293. Chcę z ziemi rwać żelazo,

  294. Pięścią je kuć na wietrze,

  295. Mam ja głowę na karku,

  296. Co zechcę, zaraz zrobię."

  297. Znalazł miejsce na kuźnię

  298. I płaski kąt na miechy,

  299. Gdzie się pola uprawne

  300. Z łąkami spotykały.

  301. Miłe miejsce do pracy -

  302. To połowa roboty.

  303. Kowal trzy dni obchodził

  304. To miejsce jednym krokiem,

  305. Aż znalazł, czego szukał:

  306. Brunatnozłote skały.

  307. Rozniecił na nich ogień,

  308. Miech wiatrom do ust przydał

  309. I piec zaczął murować.

  310. W krwawe pieca wnętrzności

  311. Rdzenne kamienie rzucał.

  312. Wziął tuzin niewolników,

  313. Aby dmuchali w miechy;

  314. Słabsi drew dorzucali,

  315. Tężsi dmuchali w ogień

  316. Przez długie dni polarne,

  317. Przez trzy polarne noce.

  318. Od roboty bezsennej

  319. Kamienie wrosły w pięty,

  320. Krzemienie w palce nóg.

  321. Kowal zajrzał do pieca,

  322. Skoro dzień pierwszy minął,

  323. I ujrzał w palenisku,

  324. Jakie jest żaru dzieło.

  325. Łuk z płomienia wyskoczył

  326. Jak złoty wąż sprężony;

  327. Pysk i ogon miał srebrny,

  328. A ostrze strzały - z miedzi,

  329. Śmiercią wiało od niego,

  330. Niedobrą, złowróżebną.

  331. Załamał łuk na kolanie

  332. Szlachetny Ilmarinen,

  333. Łuk niesie tylko śmierć -

  334. Niech sam od śmierci ginie!

  335. Cisnął łuk połamany

  336. W czyste płomienie pieca,

  337. W ogień co sił dąć kazał

  338. Kamiennym niewolnikom.

  339. Drugiego dnia się schylił

  340. Nad ogniem po raz drugi.

  341. Oto z czeluści pieca

  342. Statek morski wypłynął.

  343. Czerwony był jak słońce;

  344. Dziób i rufa złocone,

  345. Uchwyty wioseł z miedzi,

  346. Siedzenie z mchu zielone.

  347. Wspaniały był to statek,

  348. Lecz złe miał obyczaje,

  349. Bez słowa parł na wojnę,

  350. Na cudzy dybał brzeg.

  351. Szlachetny Ilmarinen

  352. Rozbił ten statek w drzazgi,

  353. Pokruszył w drobny mak

  354. I w palenisko cisnął.

  355. I znowu dąć rozkazał

  356. Płucami najemnymi

  357. Kamiennym niewolnikom

  358. W czerwoną gardziel ognia.

  359. Trzeciego dnia ponownie

  360. W czerwoną zajrzał otchłań,

  361. Niepewny, co ci ludzie

  362. Mogą w ogniu wytopić.

  363. Wtedy jałowy cielec,

  364. Z tarczą słońca na czole,

  365. Na krzemiennych kopytach

  366. Wyskoczył z kłębów dymu

  367. Zjuszonym złotorożcem,

  368. A za nim Niedźwiedzica

  369. Na siedmiu gwiazdach mknęła.

  370. Wspaniały był złotorożec,

  371. Lecz złe miał obyczaje -

  372. Mleko w trawie rozlewał

  373. I lizał mech bezpłodnie.

  374. Roztropny Ilmarinen

  375. Nie skusił się na cudo,

  376. Które ślepiło rogiem,

  377. Lecz nie dawało mleka.

  378. Pociął cielca na ćwierci,

  379. Cisnął w ogień i czekał,

  380. Co żar urodzić zdoła

  381. Za niewolników sprawą.

  382. Czwartego dnia Ilmari

  383. Wyciągnął z pieca pług -

  384. Przez żar zrodzone dzieło

  385. Kamiennych niewolników.

  386. Pług był piękny nad podziw,

  387. Ale nie raczył słuchać

  388. tego, kto nim kierował.

  389. Wyskakiwał spod skiby

  390. I ciągnął bruzdę wstecz,

  391. Skakał jak z miedzy zając,

  392. Gdy ucieka przed psem.

  393. Mądry kowalIlmari

  394. Dopieca wrzucił pług

  395. I kazał wiatrom dąć

  396. W płuca wielkiego miecha.

  397. Zleciały wiatry cztery

  398. Z czterech stron świata naraz

  399. I zamiast niewolników

  400. Same zadęły w miech.

  401. Dęły prawie dni trzy,

  402. dmuchały jak najęte,

  403. Aż płomień poprzez ściany

  404. Przenikał żarem piec,

  405. Cały już w kłębach iskier.

  406. Dopiero z czterech wiatrów,

  407. Z ognia, co rozdmuchały,

  408. Z cierpliwości kowalskiej

  409. Zaczęło rosnąć Sampo

  410. I barwne, zdobne wieko.

  411. Wtedy młot w rękach jego

  412. Uskrzydlił się i zaczął

  413. Kuć w lot, jak błyskawica

  414. W czas burzy kuje ziemię,

  415. Wykuwał z głowy pomysł

  416. Prosto w przedmiot niezbędny.

  417. Było to sławne Sampo,

  418. trzy czynności spełniało:

  419. W jednej ścianie był młyn,

  420. Wyrabiał mąkę chlebną,

  421. W drugiej był młyn na sól,

  422. A w trzeciej - na pieniądze.

  423. Wyskoczył z ognia Sampo

  424. I zaczął szybko mleć

  425. Pulchną mąkę na pączki,

  426. Grubszą mąkę na chleb.

  427. Barwna pokrywa wieka

  428. Kręciłasię jak wiatrak:

  429. Raz sypała się mąka,

  430. Raz pieniądze, raz sól.

  431. Zabrała pani Louhi

  432. Ten skarb dla niej wykuty.

  433. Poniosła go jak jastrząb

  434. W szponach miedzianym wzgórzem.

  435. Sampo korzenie puścił

  436. Dziewięć sążni głęboko;

  437. Jednym pędem wrósł w ziemię,

  438. Drugim w głęboką wodę,

  439. A trzecim wrósł w jej okno.

  440. Zamknięty dziewięć razy,

  441. Stał się własnością ludzi.

  442. "Dajcie mi teraz dziewczynę,

  443. Słowa nie rzekłemo niej,

  444. Kułem w cnocie żelazo

  445. Nie myśląc o je wdziękach,

  446. Lecz teraz mi potrzebna

  447. Bardziej niż talent mój."

  448. Wtedy panna z Pohjoli

  449. Sfrunęła w jego ucho:

  450. "Gdy pójdę w inne strony,

  451. Ptaki nie pójdą za mną.

  452. Chcesz, abym śpiew tych lasów

  453. Pozostawiła wiatrom?

  454. Zmarłyby wszystkie ptaki,

  455. Gdybym ja stąd odeszła,

  456. A moje młode lata

  457. Jak brzeg jezior bez pieśni

  458. Zarosłyby sitowiem.

  459. Bez swawoli mych stóp

  460. Uschłyby łąki z tęsknoty,

  461. Lasy przestałyby rosnąć."

  462. Smutek czarny jak sadza

  463. siadł na czole kowala,

  464. A przekrzywiona czapa

  465. Cierpiała z jego głową.

  466. Rozmyślał: cisnąć w diabły

  467. Kraj przebiegły w chytrości,

  468. Który spajał żelazem

  469. Przez pracowite dni.

  470. Niech jesień liść zielony

  471. Pożera sobie sama,

  472. On stąd odjedzie szybko

  473. Nie żałując niczego.

  474. Już pani na Pohjoli

  475. Dłoń mu kładzie na czoło:

  476. Twój humor dziś jak rdza,

  477. Którą żelazo gryzie,

  478. Czy aby nie zamierzasz

  479. W rodzinny czmychnąć próg?

  480. Czy gniew cię nie rozpala?"

  481. "Tak, pani - odrzekł kowal

  482. Nadchmurnie zbuntowany. -

  483. Pragnę wrócić do domu

  484. I w swoim umrzeć kraju."

  485. "Umrzeć? Najpierw się posil."

  486. Do stołu go prowadzi,

  487. Poi, karmi jak matka,

  488. Potem na łódź pod żaglem,

  489. Przy sterze, dobrym wietrze,

  490. Wygodnie go sadowi.

  491. Lecz kowal Ilmarinen

  492. Dziewczynę w sercu miał,

  493. Chociaż już jej nie widział,

  494. Czuł wszędzie jej obecność -

  495. Z każdym dniem coraz głębiej.

  496. Rodzinne, żyzne brzegi

  497. Wstępowały bez słowa

  498. W puste serce żeglarza.

  499. A wreszcie dnia trzeciego,

  500. Gdy przybył w domu progi,

  501. Wyszedł Väinö naprzeciw

  502. I pytał go proroczo:

  503. "Stworzyłeś cudne Sampo.

  504. Czy ono, bracie, już miele?

  505. Powiedz, Ilmarinenie,

  506. Młotniku doskonały!"

  507. "Młyn miele od świtania

  508. Skrzynię mąki dla domu,

  509. Drugą miele dla ludzi,

  510. Na zapas miele trzecią."

Runo X

  1. Mocarny Väinämöinen

  2. Odszukał swego konia

  3. I zaprzągł go do sań.

  4. Sanie pomalowane

  5. Na kolor rudej sierści

  6. Na śnieżnym śniegu stały.

  7. Siadł w głębi sań na koźle

  8. I smagnął konia batem.

  9. Koń ruszył przeciw drodze,

  10. Mkną sanie - cel się zbliża.

  11. Brzozowe płozy płaczą,

  12. Śpiewa dyszel z jarzębin,

  13. Janczary ślepo dzwonią

  14. Po bagniskach i polach,

  15. Po łąkach ogołoconych.

  16. Jechał Väinö w milczeniu,

  17. Słowa nie rzekł do konia

  18. Aż dnia trzeciego dotarł

  19. Do drewnianego mostu.

  20. Tu, na zboczach pól Osmo,

  21. Na wrzosowiskach Kalevy,

  22. Zatrzymał sanie w biegu

  23. I długo dławione słowa

  24. Wyrwały się z jego ust:

  25. "Pyszałka lapońskiego,

  26. Który mnie zwalił z konia

  27. I rzucił na śmierć w morze,

  28. Niech dosięgnie zaraza,

  29. Niechaj go wilk wytropi.

  30. Zaklęcia tego chłystka

  31. Wrócić mi nie przeszkodziły

  32. Do wrzosowisk Kalevy."

  33. Jechał Väinö i śpiewał.

  34. Z jego chmurnego śpiewu

  35. Jodła rosła świecista -

  36. Z igliwia cała złotego,

  37. Koronę miała z kwiecia

  38. I przebijała nią niebo.

  39. Väinö czarował słowa,

  40. Słowami czarował rzeczy.

  41. Oto księżyc wprost z nieba

  42. Zszedł nisko ku rosłej jodle,

  43. A Wielka Niedźwiedzica

  44. Zeskoczyła z wysoka

  45. I jak złotnik złociła

  46. Jej podniebne gałęzie.

  47. Jechał Väinö powoli

  48. W saniach ku swej siedzibie,

  49. Lecz im bliżej był domu,

  50. Tym głębszy gryzł go smutek,

  51. Ponieważ przyrzekł święcie

  52. starej pani w Pohjoli,

  53. Że przyśle jej kowala,

  54. Który wykuje Sampo,

  55. Że kowal Ilmarinen

  56. Odda się jej w niewolę,

  57. Aby wykupic w zamian

  58. Głowę Väinämöinena.

  59. Już tutaj właśnie siedzi

  60. Przy kuźni, w swoich saniach;

  61. Słyszy dzwonienie młotów,

  62. Co kują jego sumienie.

  63. Wzdryga się mocny Väinö,

  64. Ale do kuźni idzie.

  65. Przerwał kowal robotę:

  66. "Gdzieś tak długo przebywał?

  67. Coś robił w wielkim świecie?

  68. Co tam nowego słychać?"

  69. Świat szeroki jak czas,

  70. Długi jak śnieżna droga...

  71. Zamieszkiwałem dni białe

  72. Niezgłębionej Pohjoli,

  73. Żyłem w Sarioli głuchej,

  74. Pełnej czarnoksiężników."

  75. "To ciekawe, co mówisz."

  76. Kowal ściszył swój głos:

  77. "A może masz coś dla mnie

  78. Z tej przedziwnej podróży?"

  79. "Dla ciebie? - stary Väinö

  80. Aż się przysunął bliżej. -

  81. Mam dla ciebie nowinę,

  82. Na którą może czekasz.

  83. Jest w Pohjoli dziewczyna,

  84. Z tych, co znam - najpiękniejsza.

  85. Wszystkich chłopców odrzuca,

  86. Wszyscy w niej zakochani,

  87. Bo jest wielkiej piękności.

  88. Na jej twarzy śpi księżyc,

  89. Słońce śpi na jej piersiach,

  90. A Wielka Niedźwiedzica

  91. Na jej ramionach leży.

  92. Gwiazd siedem na jej plecach

  93. Niebo kładzie co wieczór.

  94. Tyś sławny Ilmarinen

  95. I młotnik najzręczniejszy,

  96. Który wieków obręcze

  97. Na płynny czas nabija,

  98. Do ciebie ta dziewczyna

  99. Jak najpiękniejszy strumień,

  100. Jeśli będziesz spragniony,

  101. Sam do twych ust przypłynie."

  102. Kowal pomyślał chwilę,

  103. Młot uderzył w kowadło:

  104. "Czuję, kujesz mój los,

  105. Stary Väinämöinenie,

  106. Tyś przecie moim kosztem

  107. Wykupił swoją głowę,

  108. Lecz dopóki żył będę,

  109. Nie pójdę do Pohjoli,

  110. Póki księżyc na niebie,

  111. Nie wybiorę się w drogę

  112. Do ponurej Sarioli,

  113. Gdzie do junaków skrycie

  114. Strzelają jak do wróbli

  115. I jeszcze w morzu ich topią."

  116. Natenczas Väinö dalej

  117. Ilmarinenowi prawi:

  118. Do tej pięknej dziewczyny

  119. Dodaje piękno drugie:

  120. Na skraju pola Osmo

  121. Rośnie wysoka jodła,

  122. Która kwitnie kwiatami

  123. Możesz to sprawdzić wnet -

  124. Księżyc śpi w jej wierzchołku,

  125. A Wielka Niedźwiedzica

  126. Wspina się po gałęziach."

  127. "Ta rzecz jest nie do wiary -

  128. Rzekł Ilmari - Nie wierzę,

  129. Dopokąd nie ujrzę jej sam."

  130. "Ponieważ nie chcesz wierzyć,

  131. Więc chodźmy tam od razu,

  132. Ażebyś sam zobaczył,

  133. Czy prawda jest w mych słowach."

  134. Poszli samowtór ujrzeć

  135. Jodłę, co zakwitała,

  136. Na skraju pola Osmo

  137. Ujrzeli ją na jawie:

  138. Na gałęziach spał księżyc

  139. I spała niedźwiedzica.

  140. Trącił kowala Väinö:

  141. "Gdy niedźwiedź śpi na drzewie,

  142. Nigdzie ci nie ucieknie,

  143. Możesz byc tego pewien.

  144. Wejdziesz w górę po jodle,

  145. Już go upolowałeś."

  146. Stanął zdumiony kowal

  147. Na szczycie smukłej jodły

  148. I księżyc brał w swe garście,

  149. I niedźwiedzicę chwytał,

  150. Ale co dotknął gwiazdy,

  151. Znikała jak zaklęta,

  152. Aż szumiał świerk zdziwiony,

  153. Aż jodła przemówiła:

  154. "Dlaczego tak się dręczysz,

  155. I nie wiesz sam, co robisz?

  156. Zrywasz fałszywy księżyc,

  157. Chwytasz gwiazdę za rogi,

  158. A gwiazdę w twoim oku

  159. Tylko woda odbija."

  160. Jodła wciąż jeszcze mówi,

  161. Gdy stary Väinämöinen

  162. Poderwał wiatr do góry,

  163. Wierzchołek jej zachmurzył

  164. Szybko, że kowal zniknął

  165. Silnym porwany wiatrem.

  166. To stało się tak nagle,

  167. Że stary Väinämöinen

  168. Nie zdążył zaklęć użyć,

  169. Słowa rzucał w powietrze:

  170. "Ciśnij go, błyskawico,

  171. Aż do samej Pohjoli!

  172. Unieś go, lekka burzo,

  173. Na swoich skrzydłach z ognia."

  174. I oto, na znak dany,

  175. Ilmarinen w powietrzu

  176. Leci jak iskra z kuźni,

  177. Gdy młota grom uderzy.

  178. Tnie drogę szybkim lotem,

  179. Siedzi na karku wiatru,

  180. Na grzbiecie niedźwiedzicy

  181. W jasnym hełmie księżyca.

  182. Ubrany w srebra runął

  183. Na podwórzec u Louhi,

  184. Na ścieżce do jej łaźni

  185. Psy go nie dosłyszały,

  186. Nie wyślepiły koty,

  187. Lecz pani na Pohjoli,

  188. Stara szczerbata Louhi,

  189. Już jest przy nim w podwórzu,

  190. Niewoli go słowami:

  191. "Spadasz nam prosto z nieba!

  192. Wyjęłam ciebie z wiatru

  193. Tak cicho, że psy nawet

  194. Nie wytropiły ciebie.

  195. Przybywasz wprost z południa -

  196. Poznaję po zapachu,

  197. Ale z twarzy nie czytam

  198. Jeszcze dobrze, kim jesteś?"

  199. Ilmarinen nie wiedział,

  200. Co się z nim nagle stało

  201. I kto do niego mówi,

  202. I jak się tutaj znalazł.

  203. "Na pewno nie przybyłem

  204. Psom twoim na zakąskę.

  205. Bądź pewna, że wrót twoich

  206. Jeszcze nie przestąpiłem."

  207. Grzeczna pani Pohjoli

  208. Dalej stawia pytania:

  209. "Czy nie spotkałeś może

  210. Kowala Ilmarinena?

  211. Od tygodni czekamy,

  212. Aby nam Sampo wykuł."

  213. Kowal skłonił się nisko:

  214. "Ja jestem Ilmarinen.

  215. Spadam tu prosto z nieba,

  216. Omal że i przez komin."

  217. Pani biegnie do domu

  218. Lekko jak młody wróbel:

  219. "Córko moja najmłodsza

  220. I najpiękniejsza z córek,

  221. Ubierajże się prędko,

  222. Wdziej szaty najpiękniejsze.

  223. Koszulę czystą przywdziej,

  224. Ze skrzyni weź klejnoty

  225. I zawieś je na szyi,

  226. I suknię malinową

  227. Nałóż na swoje ciało,

  228. Aby się różowiło

  229. Jak po kąpieli w rzece,

  230. Ażeby oczy twoje

  231. Świeciły jak dwie iskry,

  232. Gdy kowal Ilmarinen

  233. Przestąpi nasze progi."

  234. Już dziewczyna w komorze

  235. Stroje wesołe wdziewa,

  236. Klejnoty w nią wrastają

  237. Jak dojrzałe owoce.

  238. Pas z miedzi objął kibić,

  239. Pas złoty objął biodra,

  240. Chusty zielonomorskie

  241. Owinęły jej czoło.

  242. Gdy wyszła ze spichlerza,

  243. Oniemiało podwórze;

  244. Najpiękniejsza dziewczyna

  245. Na lądzie i na morzu

  246. Szła z oczami lśniącymi,

  247. Aż jaśniała Pohjola.

  248. Szła z czołem odsłoniętym

  249. Nie dotykając ziemi,

  250. Z twarzą tak rozjaśnioną,

  251. Że w niebie kolor wzbierał,

  252. Z policzkami jak mleko,

  253. Na które spadła róża.

  254. Skromnie złoto jaśniało,

  255. Srebrna świeciła klamra.

  256. Wtedy pani Louhi

  257. W dom już prosi kowala

  258. Do świetlicy Sarioli,

  259. Gdzie go za stołem gości.

  260. "Jedz, pij, Ilmarinenie!

  261. Powiedz, czy jesteś gotów

  262. Kuć czarodziejskie Sampo

  263. I piękne, zdobne wieko?

  264. Czy masz piórko łabędzie,

  265. Aby śmigło zestroić

  266. Do młyna cudownego?

  267. Czy masz ziarno jęczmienia

  268. I garść jagnięcej wełny?"

  269. Odrzekł jej dumnie kowal:

  270. "Wykuję składne Sampo,

  271. Wyrzeźbię wieko zdobne,

  272. Znajdę pióro łabędzie,

  273. Zestroję z niego śmigło

  274. Do młyna cudownego,

  275. Dam ci ziarno jęczmienia

  276. I garść jagnięcej wełny.

  277. Czy wiesz, że kułem niebo

  278. I pokrywę ogromną?

  279. Zrobiłem to z niczego,

  280. Bez młotka i bez gwoździ..."

  281. Jak siedział przy jej stole,

  282. Tak stanął do roboty.

  283. Nie miał miejsca na kuźnię

  284. Ani żadnych narzędzi.

  285. Nie było wiatru, miecha,

  286. Pieca ani kowadła,

  287. Młota, a nawet kleszczy -

  288. Był tylko Ilmarinen.

  289. Zmierzał do drzwi pośpiesznie,

  290. W próg uderzył obcasem:

  291. "Dziwić się możesz, pani,

  292. Że rękami gołymi

  293. Chcę z ziemi rwać żelazo,

  294. Pięścią je kuć na wietrze,

  295. Mam ja głowę na karku,

  296. Co zechcę, zaraz zrobię."

  297. Znalazł miejsce na kuźnię

  298. I płaski kąt na miechy,

  299. Gdzie się pola uprawne

  300. Z łąkami spotykały.

  301. Miłe miejsce do pracy -

  302. To połowa roboty.

  303. Kowal trzy dni obchodził

  304. To miejsce jednym krokiem,

  305. Aż znalazł, czego szukał:

  306. Brunatnozłote skały.

  307. Rozniecił na nich ogień,

  308. Miech wiatrom do ust przydał

  309. I piec zaczął murować.

  310. W krwawe pieca wnętrzności

  311. Rdzenne kamienie rzucał.

  312. Wziął tuzin niewolników,

  313. Aby dmuchali w miechy;

  314. Słabsi drew dorzucali,

  315. Tężsi dmuchali w ogień

  316. Przez długie dni polarne,

  317. Przez trzy polarne noce.

  318. Od roboty bezsennej

  319. Kamienie wrosły w pięty,

  320. Krzemienie w palce nóg.

  321. Kowal zajrzał do pieca,

  322. Skoro dzień pierwszy minął,

  323. I ujrzał w palenisku,

  324. Jakie jest żaru dzieło.

  325. Łuk z płomienia wyskoczył

  326. Jak złoty wąż sprężony;

  327. Pysk i ogon miał srebrny,

  328. A ostrze strzały - z miedzi,

  329. Śmiercią wiało od niego,

  330. Niedobrą, złowróżebną.

  331. Załamał łuk na kolanie

  332. Szlachetny Ilmarinen,

  333. Łuk niesie tylko śmierć -

  334. Niech sam od śmierci ginie!

  335. Cisnął łuk połamany

  336. W czyste płomienie pieca,

  337. W ogień co sił dąć kazał

  338. Kamiennym niewolnikom.

  339. Drugiego dnia się schylił

  340. Nad ogniem po raz drugi.

  341. Oto z czeluści pieca

  342. Statek morski wypłynął.

  343. Czerwony był jak słońce;

  344. Dziób i rufa złocone,

  345. Uchwyty wioseł z miedzi,

  346. Siedzenie z mchu zielone.

  347. Wspaniały był to statek,

  348. Lecz złe miał obyczaje,

  349. Bez słowa parł na wojnę,

  350. Na cudzy dybał brzeg.

  351. Szlachetny Ilmarinen

  352. Rozbił ten statek w drzazgi,

  353. Pokruszył w drobny mak

  354. I w palenisko cisnął.

  355. I znowu dąć rozkazał

  356. Płucami najemnymi

  357. Kamiennym niewolnikom

  358. W czerwoną gardziel ognia.

  359. Trzeciego dnia ponownie

  360. W czerwoną zajrzał otchłań,

  361. Niepewny, co ci ludzie

  362. Mogą w ogniu wytopić.

  363. Wtedy jałowy cielec,

  364. Z tarczą słońca na czole,

  365. Na krzemiennych kopytach

  366. Wyskoczył z kłębów dymu

  367. Zjuszonym złotorożcem,

  368. A za nim Niedźwiedzica

  369. Na siedmiu gwiazdach mknęła.

  370. Wspaniały był złotorożec,

  371. Lecz złe miał obyczaje -

  372. Mleko w trawie rozlewał

  373. I lizał mech bezpłodnie.

  374. Roztropny Ilmarinen

  375. Nie skusił się na cudo,

  376. Które ślepiło rogiem,

  377. Lecz nie dawało mleka.

  378. Pociął cielca na ćwierci,

  379. Cisnął w ogień i czekał,

  380. Co żar urodzić zdoła

  381. Za niewolników sprawą.

  382. Czwartego dnia Ilmari

  383. Wyciągnął z pieca pług -

  384. Przez żar zrodzone dzieło

  385. Kamiennych niewolników.

  386. Pług był piękny nad podziw,

  387. Ale nie raczył słuchać

  388. tego, kto nim kierował.

  389. Wyskakiwał spod skiby

  390. I ciągnął bruzdę wstecz,

  391. Skakał jak z miedzy zając,

  392. Gdy ucieka przed psem.

  393. Mądry kowalIlmari

  394. Dopieca wrzucił pług

  395. I kazał wiatrom dąć

  396. W płuca wielkiego miecha.

  397. Zleciały wiatry cztery

  398. Z czterech stron świata naraz

  399. I zamiast niewolników

  400. Same zadęły w miech.

  401. Dęły prawie dni trzy,

  402. dmuchały jak najęte,

  403. Aż płomień poprzez ściany

  404. Przenikał żarem piec,

  405. Cały już w kłębach iskier.

  406. Dopiero z czterech wiatrów,

  407. Z ognia, co rozdmuchały,

  408. Z cierpliwości kowalskiej

  409. Zaczęło rosnąć Sampo

  410. I barwne, zdobne wieko.

  411. Wtedy młot w rękach jego

  412. Uskrzydlił się i zaczął

  413. Kuć w lot, jak błyskawica

  414. W czas burzy kuje ziemię,

  415. Wykuwał z głowy pomysł

  416. Prosto w przedmiot niezbędny.

  417. Było to sławne Sampo,

  418. trzy czynności spełniało:

  419. W jednej ścianie był młyn,

  420. Wyrabiał mąkę chlebną,

  421. W drugiej był młyn na sól,

  422. A w trzeciej - na pieniądze.

  423. Wyskoczył z ognia Sampo

  424. I zaczął szybko mleć

  425. Pulchną mąkę na pączki,

  426. Grubszą mąkę na chleb.

  427. Barwna pokrywa wieka

  428. Kręciłasię jak wiatrak:

  429. Raz sypała się mąka,

  430. Raz pieniądze, raz sól.

  431. Zabrała pani Louhi

  432. Ten skarb dla niej wykuty.

  433. Poniosła go jak jastrząb

  434. W szponach miedzianym wzgórzem.

  435. Sampo korzenie puścił

  436. Dziewięć sążni głęboko;

  437. Jednym pędem wrósł w ziemię,

  438. Drugim w głęboką wodę,

  439. A trzecim wrósł w jej okno.

  440. Zamknięty dziewięć razy,

  441. Stał się własnością ludzi.

  442. "Dajcie mi teraz dziewczynę,

  443. Słowa nie rzekłemo niej,

  444. Kułem w cnocie żelazo

  445. Nie myśląc o je wdziękach,

  446. Lecz teraz mi potrzebna

  447. Bardziej niż talent mój."

  448. Wtedy panna z Pohjoli

  449. Sfrunęła w jego ucho:

  450. "Gdy pójdę w inne strony,

  451. Ptaki nie pójdą za mną.

  452. Chcesz, abym śpiew tych lasów

  453. Pozostawiła wiatrom?

  454. Zmarłyby wszystkie ptaki,

  455. Gdybym ja stąd odeszła,

  456. A moje młode lata

  457. Jak brzeg jezior bez pieśni

  458. Zarosłyby sitowiem.

  459. Bez swawoli mych stóp

  460. Uschłyby łąki z tęsknoty,

  461. Lasy przestałyby rosnąć."

  462. Smutek czarny jak sadza

  463. siadł na czole kowala,

  464. A przekrzywiona czapa

  465. Cierpiała z jego głową.

  466. Rozmyślał: cisnąć w diabły

  467. Kraj przebiegły w chytrości,

  468. Który spajał żelazem

  469. Przez pracowite dni.

  470. Niech jesień liść zielony

  471. Pożera sobie sama,

  472. On stąd odjedzie szybko

  473. Nie żałując niczego.

  474. Już pani na Pohjoli

  475. Dłoń mu kładzie na czoło:

  476. Twój humor dziś jak rdza,

  477. Którą żelazo gryzie,

  478. Czy aby nie zamierzasz

  479. W rodzinny czmychnąć próg?

  480. Czy gniew cię nie rozpala?"

  481. "Tak, pani - odrzekł kowal

  482. Nadchmurnie zbuntowany. -

  483. Pragnę wrócić do domu

  484. I w swoim umrzeć kraju."

  485. "Umrzeć? Najpierw się posil."

  486. Do stołu go prowadzi,

  487. Poi, karmi jak matka,

  488. Potem na łódź pod żaglem,

  489. Przy sterze, dobrym wietrze,

  490. Wygodnie go sadowi.

  491. Lecz kowal Ilmarinen

  492. Dziewczynę w sercu miał,

  493. Chociaż już jej nie widział,

  494. Czuł wszędzie jej obecność -

  495. Z każdym dniem coraz głębiej.

  496. Rodzinne, żyzne brzegi

  497. Wstępowały bez słowa

  498. W puste serce żeglarza.

  499. A wreszcie dnia trzeciego,

  500. Gdy przybył w domu progi,

  501. Wyszedł Väinö naprzeciw

  502. I pytał go proroczo:

  503. "Stworzyłeś cudne Sampo.

  504. Czy ono, bracie, już miele?

  505. Powiedz, Ilmarinenie,

  506. Młotniku doskonały!"

  507. "Młyn miele od świtania

  508. Skrzynię mąki dla domu,

  509. Drugą miele dla ludzi,

  510. Na zapas miele trzecią."

Runo XI

  1. Pora pieśń zacząć o Ahtim.

  2. Witaj, wesoły druhu!

  3. Towarzyszu kompanii,

  4. Gdzie kryłeś się tak długo?

  5. Ten chłopak niefrasobliwy,

  6. Lempiego syn z wyspy Saari,

  7. Rósł w domu matki swojej,

  8. W domu nad brzegiem zatoki,

  9. W zakolu Kaukoniemi.

  10. Nie było nad Ahtiego

  11. Dorodniejszego chłopca:

  12. W pasie gibki jak trzcina,

  13. Do miłej kroków nie liczył.

  14. Najbardziej mu dokuczała

  15. Szalona wyobraźnia,

  16. Nieposkromiona fantazja.

  17. Przepadał na całe noce

  18. Po wsiach za kobietami.

  19. Ten syn obfitych łowów,

  20. Karmiony świeżą rybą,

  21. Kręcił się wokół dziewczyn

  22. Bez przerwy jak wrzeciono.

  23. Jedna tylko dziewczyna,

  24. Kylli było jej imię,

  25. Cudowny kwiat wyspy Saari,

  26. Była dlań niedostępna,

  27. Nie wychodziła z domu

  28. Na wesołe zabawy.

  29. Szła wieść o jej urodzie

  30. Z ust do ust jak dobre wino.

  31. Ona odmawia słońcu

  32. Ręki dla jego syna,

  33. Ma wyższe powinności -

  34. Czeka robota w polu.

  35. Odrzuca księżyca księstwo,

  36. Który dla swego syna

  37. Chce wynieść piękno dziewczyny

  38. Wyżej niż gwiazdy świecą.

  39. Gwiazda najwyższa chce zostać

  40. Jej najbogatszą teściową,

  41. Nie daje synom gwiazd

  42. Praw do ślubnego pierścienia.

  43. Przybyli chłopcy z Estonii

  44. Na koniach malowanych,

  45. Przybyli chłopcy z Ingrii -

  46. Nawet do nich nie wyszła.

  47. "Daremnie rzucacie srebrem,

  48. Na próżno złotem dzwonicie,

  49. Daremno depczecie trawę

  50. Za oknem, pod moim płotem.

  51. Nie pójdę do Estonii,

  52. Nie pójdę za nic w świecie;

  53. Nie znoszę estońskiej strawy,

  54. Nie lubię ryb estońskich,

  55. Estońskich rybaków nie lubię,

  56. Nie znoszę estońskich wioseł.

  57. Nie pójdę też do Ingrii

  58. Nad nędzne jej wybrzeża,

  59. Gdzie nawet drzewa głodują,

  60. A studnie są bez wody,

  61. Gdzie nie dają łuczywa

  62. Na noc do izby ciemnej,

  63. Trzeba by mi łzy spijać

  64. Płynące z mojej urody."

  65. A wtedy nasz bohater,

  66. Bezwzględny Lemminkäinen,

  67. Gdy to zza węgła usłyszał,

  68. Podskoczył w górę jak komin

  69. I zaczął szumieć na dachu

  70. Dymem kadzideł dla panny.

  71. Matka go ostrzegała:

  72. "Ciebie za próg nie wpuszczą,

  73. Czymże jesteś, biedaku,

  74. Dla możnej rodziny z Saari?"

  75. "Jestem ubogi dla siebie,

  76. Dla niej będę bogaty;

  77. Zręczność mnie urodziła,

  78. Honor jest moim panem,

  79. Gdy jestem zakochany,

  80. Kochanej z rąk nie puszczę."

  81. Padają ostatnie przestrogi,

  82. Przebiegłe upomnienia:

  83. "Dziewczęta ciebie wyśmieją,

  84. Kobiety kpić będą z ciebie."

  85. Lemminkäinen nie słucha

  86. Rad mądrej swojej matki.

  87. "Ja śmiech każdej kobiety

  88. Wpędzę z powrotem do brzucha,

  89. Gdy jej niemowlę wręczę,

  90. Podarek miłości mojej.

  91. Nie boję się śmiechu kobiet

  92. Ani chichotów panien."

  93. "Niedobrze! - woła matka -

  94. Niedobrze z tobą, chłopcze,

  95. Porywasz się jak szalony

  96. Na całą wyspę kobiet?

  97. Stu wojowników z mieczami,

  98. Stu konkurentów z Saari

  99. Taką ci sprawi łaźnię,

  100. Że krwi ci zbraknie w żyłach!"

  101. Lemminkäinen nie słuchał

  102. Przestróg swej matki starej.

  103. Wybrał młodego ogiera,

  104. Jak on sam ognistego,

  105. Ogiera przedniej maści -

  106. Drugiego takiego nie było.

  107. Zaprzągł ogiera do sań,

  108. Lejce naprężył w konkury.

  109. Osadził się jak strzała

  110. W lejcach napiętych do celu.

  111. Trafił jak kulą w płot

  112. W małą uliczkę wioskową.

  113. Huknęły śmiechem kobiety,

  114. Gdy pacnął prosto w śnieg,

  115. Sanie wielkie jak niecki

  116. Wywrócił dnem do góry,

  117. Wypadł z nich jak niemowlę

  118. Prosto w srebrzysty śmiech.

  119. Poderwał się Lemminkäinen,

  120. Czoło zmarszczył w dwie fałdy,

  121. Brodą czarną omiatał

  122. Gniew ze swojego czoła.

  123. "Nigdy nie przypuszczałem

  124. - Powiedział wstając z ziemi -

  125. Że kiedyś skoczę tak zgrabnie

  126. W śnieg pod babskie spódnice."

  127. Po chwili od niechcenia

  128. Dodał, śnieg otrzepując:

  129. "A gdzie tu można się bawić

  130. Beztrosko i swobodnie?

  131. Myślałem właśnie o tym,

  132. Gdym ku wam koziołkował,

  133. Lecz już stoję na nogach

  134. I mogę z wami tańcować."

  135. "Tańcować?" - Dziewczyny chórem

  136. Jak echo powtórzyły,

  137. Jeszcze im usta wzbierały

  138. W kącikach drwiącym śmiechem.

  139. "Ściernisko jest za stodołą,

  140. Możesz tańczyć jak pastuch,

  141. Jest za wsią karczowisko,

  142. Zupełnie puste w tej porze,

  143. Tam możesz tańczyć sobie.

  144. Dziewki u nas są chude,

  145. Za to źrebaki tłuste."

  146. "A czemuż to nie miałbym

  147. Zostać u was pastuchem?"

  148. I najął się Lemminkäinen

  149. Za pastucha na łąkach.

  150. Szły w księżycowe noce

  151. Sznurem do niego dziewczyny,

  152. Rżał głośno jego ogier,

  153. Gdy pan swawolił cicho

  154. W sianie przesypnych włosów

  155. Setnej z kolei dziewczyny.

  156. Do każdej się przykładał

  157. I już żadnej nie było,

  158. Która by choć na lekarstwo

  159. Zostawiła swą cnotę.

  160. Każdą pieszczotą przebijał

  161. Jak księżyc noc na wylot

  162. I stale miał na nowo

  163. Do coraz nowej ochotę.

  164. Tylko piękna Kyllikki,

  165. Pyszny kwiat wyspy Saari,

  166. Rośnie w domowym ogrodzie

  167. Nie tknięta przez nikogo.

  168. Lemminkäinen wpadł w gniew:

  169. Zdarł do niej sto par butów,

  170. Zdarł sto wioseł na wodzie,

  171. A ona mu z pogardą

  172. Rzuca te same słowa:

  173. "Nicponiu, nocny włóczęgo,

  174. Obłapiasz każdą dziewczynę

  175. I wypytując sie o nie

  176. Wciąż moje imię pamiętasz?

  177. Umykaj, skąd przyszedłeś!

  178. Na moim się potkniesz progu,

  179. Prędze niż wyjdę za ciebie,

  180. Przetrę moździerz na wylot,

  181. Prędzej się kamień młyński

  182. Zmiele na mąkę białą,

  183. Niż ty przez dziurkę od klucza

  184. Zobaczysz nasze wesele.

  185. Czekam chłopca na schwał,

  186. Który smukle jak cień

  187. Rośnie do mojej figury

  188. Wiernie przez dzień i noc;

  189. W dzień pracuje i tęskni,

  190. A nocą pieśni śpiewa."

  191. Niewiele minęło czasu

  192. Od przysięgi dziewczyny,

  193. Zeszły się panny na tańce.

  194. Przyszła piękna Kyllikki.

  195. Łąka szalała wraz z nimi

  196. Kręcąc się pod stopami,

  197. Gdy zjawił się rudolicy,

  198. Chytry jak wąż Lemminkäinen.

  199. Nie czekał dłużej niż trzeba,

  200. Skoczył w kolisko zabawy,

  201. Szalem okręcił tancerkę,

  202. Rzucił w pędzące sanie.

  203. To była piękna Kyllikki.

  204. Na futrach ją ułożył,

  205. Patrząc w gwiaździste oczy

  206. Do gwiazd się wszystkich modlił,

  207. Wszystkie dziewczęta zaklinał:

  208. "Strzeżcie się, by mnie zdradzić,

  209. Niech usta wasze zaniemią!

  210. Żadnej z was nie porwałem -

  211. Pamięć kobiety jest krótka.

  212. Jeśli nie usłuchacie,

  213. Wojna wybuchnie krwawa

  214. I wszyscy wasi chłopcy

  215. Zginą od kosy jak trawa.

  216. Zostanie babia wyspa

  217. Z wielką dziurą pośrodku,

  218. Będziecie łodzie wysyłać

  219. Po parobków najgorszych,

  220. Spragnione będziecie słuchać

  221. Męskiego kroku na ścieżce,

  222. Aż wam się ucho wydłuży

  223. Za echem męskiego kroku."

  224. "Dość tego zaklinania! -

  225. Kyllikki szal z twarzy zdjęła,

  226. Jej oczy spokojnie mroźne

  227. Spotkały się z jego oczami. -

  228. Natychmiast wstrzymaj sanie

  229. I puść z nich moją wolność.

  230. Jedna nie może osoba

  231. Jechać w dwie różne strony.

  232. Radzę ci nie odmawiać.

  233. Wiesz dobrze - pięciu mych braci

  234. Po tropie dogania zająca,

  235. Którego wśród burzy śnieżnej

  236. Orzeł w powietrze unosi."

  237. Gdy to mówiła, sanie

  238. Pędziły szybciej niz wiatr,

  239. A Lemminkäinen milczał -

  240. Tylko się w nią wpatrywał.

  241. Dziewczyna gorzkie łzy lała

  242. Prosto pod końskie kopyta,

  243. A Lemminkäinen milczał -

  244. Tylko się do niej uśmiechał,

  245. "Myślisz, że rosłam dla ciebie

  246. Przez tyle pięknych dni,

  247. Ażebyś ty zabrał ciało

  248. Zaklęte w moją postać,

  249. Którą porywasz oto

  250. Na zawsze w nieznaną stronę?"

  251. Przemówił Lemminkäinen

  252. Ciszej niż płozy ich sań:

  253. "Kyllikki, my jesteśmy

  254. Myślami naszymi związani,

  255. Nie szal, nie sznury konopne

  256. Z galopem cię konia wiążą,

  257. To moje puste ramiona,

  258. Martwe z rozpaczy za tobą,

  259. Bo ty zostałaś w domu,

  260. Ty ze mną jeszcze nie jedziesz.

  261. Bądź dobra, będę ci wierny,

  262. Jak wierny jest dyszel koniowi,

  263. Ja lepiej niż ty słyszę

  264. Twój ból z mojego powodu.

  265. Nie płacz i nie rozpaczaj -

  266. Mam wszystko, co potrzeba.

  267. Będziesz dla mnie jak pole

  268. Wysokie po samo niebo,

  269. Będę to pole orał

  270. I będę je obsiewał,

  271. Aż mleko moich krów

  272. Z miodem pszczół twoich się zmiesza.

  273. Martwisz się, że mój ród

  274. Nie jest tak sławny, jak twój,

  275. Że leśne karczowisko

  276. Drze jeszcze pazurami?

  277. Prawda, moja rodzina,

  278. Mój ród nie jest wysoki,

  279. Ale należy do mocnych,

  280. Do tych, co idą sami

  281. O własnych siłach do góry.

  282. A tyle mają siły,

  283. Że jeszcze innych podnoszą.

  284. Przyjrzyj się mojej szabli,

  285. Patrz, jak się ręki trzyma:

  286. Jest hartowana w piekle,

  287. W niebie zdobiły ją gwiazdy.

  288. A wiesz ty, czyja to broń?

  289. Z czyich rąk w moje spadła?

  290. Ja tą szablą wywyższę

  291. Swój ród nad niebios powałę."

  292. Gdy mówił, dziewczyna czuła,

  293. Że szablą przecina jej więzy,

  294. Że rośnie w niebo topolą

  295. Wolna i pełna oddechu.

  296. "Ahti, synu Lempiego,

  297. Zaczynasz być dla mnie miły.

  298. Lecz jeśli chcesz prawdziwie

  299. Wziąc mnie za żonę swoją,

  300. Przyrzeknij, że z tą szablą

  301. W bój nigdy nie wyruszysz;

  302. Ani za złotem w pogoni,

  303. Ani z chciwości do srebra."

  304. Lemminkäinen zaprzysiągł

  305. Natychmiast z ust do ust

  306. I przysięgając całował

  307. Na ustach ślady jej słów:

  308. "Ngdy na wojnę nie pójdę,

  309. Ani z chciwości do złota,

  310. Ani z chciwości do srebra.

  311. A ty, przysięgnij mi w zamian,

  312. Że nigdy nie pójdziesz na wieś,

  313. Ani dla płochej zabawy,

  314. Ani tanecznych swawoli."

  315. Tak przysięgali oboje

  316. W galopie wśród śnieżnej kurzawy,

  317. Że on na wojnę nie ruszy,

  318. A ona na płoche zabawy.

  319. Ahti smagnął ogiera,

  320. Wspiął go lejcami w górę,

  321. A gdy koń skoczył, krzyknął:

  322. "Żegnajcie, lasy Saari!

  323. Kochałem was podczas burz,

  324. Kochałem w czas pogody

  325. Szukając chwil na łowy,

  326. Wreszcie złowiłem, com chciał."

  327. Spod kopyt księżyce leciały,

  328. Nie, to błyszczały podkowy

  329. Na każdym końskim kopycie.

  330. Na wzgórzu już dom majaczy.

  331. "A cóż to za ruina!

  332. Dach krzywy, łata przy łacie,

  333. I okna w nim zezowate,

  334. Dym się nie trzyma komina.

  335. Gdzie będziemy mieszkali?"

  336. "Nie trap się! - Lemminkäinen

  337. W obronie szczęścia staje. -

  338. Dom wybuduję ci nowy

  339. Od fundamentów po komin,

  340. Sosny smukłe pościnam -

  341. Nie mniej zgrabne niż ty -

  342. I ściany z nich zbuduję

  343. Jak piosnki wesołe."

  344. Wydobył dziewczynę z sań,

  345. Postawił prosto na ścieżce,

  346. Popchnął ją lekko naprzód,

  347. Drzwi się otwarły szeroko,

  348. Wyszła zdumiona matka:

  349. "Boże, co to za cudo?"

  350. Odrzekł jej: "Moja żona,

  351. Aby tę jedną znaleźć,

  352. Sto przesiałem przez przetak

  353. I wszystkie całowałem,

  354. Z każdą musiałem się przespać,

  355. Ponieważ drwiły ze mnie,

  356. Zadrwiłem z nich i ja.

  357. Aż oto przywiozłem najlepszą

  358. Synową do domu twego,

  359. Straciłem dużo czasu,

  360. To prawda, lecz całą wyspę

  361. Przedziurawiłem na wylot,

  362. Zanim znalazłem źródło,

  363. Które przywiozłem w saniach;

  364. Będę pił z niego wiecznie -

  365. Wystarczy na całe życie."

  366. Już matka łóżka ściele:

  367. Kładzie poduszki łabędzie,

  368. Podkłada im pod głowy

  369. Swoje sny najpiękniejsze.

  370. I mówi: "Dzięki ci, losie,

  371. Błyszczący w niebie wysoko,

  372. Że miałeś aż tyle gwiazd,

  373. Aby nam zesłać jedną

  374. Zdolną rozdmuchać ogień

  375. W zgasłym piecu domowym,

  376. Że dałeś mi synową

  377. Zreczną jak pająk w kądzieli,

  378. Która nić przędzie i tka,

  379. I płótno bieli na słońcu.

  380. Miałeś szczęście, mój synu,

  381. Że taką znalazłeś dziewczynę,

  382. Powiedz, jak to się stało,

  383. Kto ci ją podarował?

  384. Stwórca nie lubi gwałtów,

  385. Choć kto to prawdę wie...

  386. Wziąłeś? Więc teraz trzymaj,

  387. Co dane ci było wziąć.

  388. Czysty jesteś jak trznadel,

  389. Który na śniegu siedzi;

  390. Ona przecie jest śniegiem,

  391. A ty trznadlem skaczącym.

  392. Jej oczy w jasności swojej

  393. Nie mają sobie równych.

  394. Powiększaj okna w domu,

  395. Aby patrzyła swobodnie.

  396. Tnij sosny, układaj ściany

  397. Pod nowy, wysoki dom

  398. I postaw jej zgrabną stopę

  399. Na nowym, dębowym progu!

  400. Albowiem masz dziewczynę

  401. Lepszą niż twoja przeszłość,

  402. Dziewczynę od twego rodu

  403. Piękniejszą o przyszły dzień."

Runo XII

  1. Od chwili ślubu z nią

  2. Świat stał się nagle jasny

  3. I Ahti Lemminkäinen

  4. Bujnie, wspaniale żył:

  5. Kochał, nie szukał sławy,

  6. Nie wyruszał na wojnę,

  7. A żona - jak przysięgła -

  8. Nie szła na wiejską zabawę.

  9. Po wielu takich dniach,

  10. Po świtaniach porannych

  11. Ahtiemu wpadło do głowy

  12. Ryby łowić w jeziorze.

  13. Poszedł i łowił długo,

  14. I łowił tak głęboko,

  15. Że jego noc złowiła,

  16. Do domu wrócił nad ranem.

  17. Wtedy piękna Kyllikki

  18. Chyłkiem się z domu wymknęła

  19. I nie wróciła aż rano,

  20. I tańczyła do świtu,

  21. Tańczyła na wiejskiej zabawie.

  22. Siostra Ahtiego, Ainikki,

  23. Podpatrzyła bratową:

  24. "Kyllikki sobie tańczy,

  25. A ty się łowom oddajesz?

  26. Idź i przyjrzyj się teraz,

  27. Jak twoja koza cnotliwa

  28. Na nogach i na rogach

  29. Tańczy urwana z powroza.

  30. Jeszcze na święcie dziewcząt

  31. Nie było takiej drugiej."

  32. Ahtiego jakby piorun

  33. W pogodny dzień uderzył.

  34. Poszedł do swojej matki

  35. I cichym głosem rzecze:

  36. "Trzeba mi prać koszulę

  37. W jusze czarnego węża,

  38. Wybieram się na wojnę,

  39. Na bój z Lapończykami.

  40. Żona złamała przysięga -

  41. Na święcie dziewcząt tańczyła."

  42. Mówił tak spoglodając

  43. Na swoją piękną Kyllikki.

  44. Kyllikki mleko piła

  45. Niewinna jak skowronek.

  46. "Ahti, najdroższy mężu,

  47. Nie wolno ci iść na wojnę,

  48. Onegdaj sen śniłam straszny:

  49. Ogień świstał w kominie,

  50. Płomień syczał pod oknem,

  51. Opasał nasz cały dom

  52. Czerwoną wstęgą dookoła,

  53. Potem do izby skoczył,

  54. Z podłogi na powałę,

  55. Z jednego okna w drugie."

  56. "Kpię sobie z sennych mar! -

  57. Ahti jej odpowiedział. -

  58. Nie wierzę w zwidy senne

  59. Ani w przysięgi lekkie,

  60. Które jak pióra fruwają

  61. Z rozprutej nożem poduszki.

  62. Podaj mi strój bojowy;

  63. Będę pił piwo wojny,

  64. A ciebie jak słodki miód

  65. Zostawiam w kielichach domowych."

  66. Matka wzywa Ahtiego:

  67. "Synu najdroższy, zostań!

  68. Pij piwo z beczułki olchowej,

  69. Naszej domowej roboty,

  70. Dębowy czop wybij z beczki

  71. I pij przez cały dzień,

  72. I pij przez całą noc!"

  73. Bezwzględny Lemminkäinen

  74. Nie słucha matki ni żony:

  75. "Wolę pić wodę z rzeki

  76. Zaprawną smołą z wioseł -

  77. Będzie mi przyjemniejsza

  78. Niż w domu stołowe piwo,

  79. Będzie mi przyjemniejsza

  80. Niż żony słowa fałszywe.

  81. Przynieś mi bluzę wojenną,

  82. Podaj mi strój bojowy.

  83. Wyruszam dziś do Pohjoli

  84. Rabować złoto i srebro.

  85. Niech szabla moja od jutra

  86. Poczuje na cudzych karkach,

  87. Jak serce dziś mnie boli!"

  88. "Ahti synu nahdroższy,

  89. Co nam po złocie bez ciebie?

  90. Posłuchaj matki swojej,

  91. Która przeczuwa najgorsze:

  92. Gdy wczoraj nasz niewolnik

  93. Pole orał żmij pełne,

  94. Wielki kufer wyorał,

  95. Strzeżony przez węże skąpe.

  96. W tym kufrze sztuki monet

  97. Tysiącem w tysiąc dźwięczą.

  98. Wyorał je nasz lemiesz,

  99. Nie szabla-ladacznica."

  100. "Szabla pali mi dłonie

  101. Żony wczorajszą zdradą.

  102. Nie mogę ziemi orać,

  103. Ja muszę z szablą szaleć!

  104. Podaj mi, matko, strój,

  105. Podaj mi bluzę wojenną.

  106. Nie chcę nawet na drogę

  107. Ni jednej sztuki złota.

  108. Wyjeżdżam do Pohjoli

  109. Bić się z Lapończykami.

  110. Muszę się wreszcie przekonać,

  111. Czy można znaleźć na ziemi

  112. Niewiastę, co wierna swym słowom,

  113. Swoim przysięgom wierna.

  114. Czy znajdzie się w Pohjoli

  115. Choć jedna taka dziewczyna,

  116. Która nie pójdzie na lep

  117. Swawoli kawalerskiej?

  118. Chcę ujrzeć na własne oczy,

  119. Usłyszeć na własne uszy,

  120. Czy jest na świecie dziewczyna,

  121. O którą kruszy się kopie!"

  122. Ahti nie słucha matki.

  123. Matka go nie rozumie.

  124. Prosi, aby Kyllikki

  125. Kochał jak na początku.

  126. "To niemożliwe, mamo,

  127. Mogę kochać dziewczynę,

  128. Która tylko mnie kocha,

  129. A każdej innej: bywaj!

  130. Kyllikki poszła po nocy

  131. Swawolić z dziewczętami

  132. I pysznie się bawiła,

  133. Kiedy łowiłem ryby."

  134. "Możesz myśleć, co chcesz,

  135. Ale ja nie dopuszczę,

  136. By w domu dwie niewiasty

  137. Leżały jak ścięt drzewa!

  138. Kręcisz jak lis. Pamiętaj,

  139. W czarodziejskiej Pohjoli

  140. Czarodziej w twoje usta

  141. Wsadzi dwie czarne żmije,

  142. Zalepi gęstym iłem,

  143. A potem ił wypali

  144. W ogniu, na ustach twoich

  145. I nawet nie będziesz mógł

  146. Na swój ból się poskarżyć."

  147. Bezwzględny Lemminkäinen

  148. Nie dał się tym zaskoczyć.

  149. Powiedział: "Żmije dla mnie

  150. To tyle, co przekąski

  151. Kiedyś trzech Lapończyków

  152. Pewnej pogodnej nocy

  153. spotkałem pod wielką skałą;

  154. Raz tylko ciąłem szablą

  155. I już się kładli pokotem,

  156. Choć sami na mnie napadli,

  157. Leżeli bez odzienia

  158. Na przyrodzeniach swoich.

  159. Tyle na mnie zyskali

  160. Łotrzykowie nieszczęśni,

  161. Co topór na kamieniu,

  162. Gdy na nim się wyszczerbi,

  163. Co wiatr na gładkim lodzie,

  164. Co świder w gęsim jaju,

  165. Co w pustym grobie śmierć.

  166. Grozili, że mnie utopią,

  167. A sami poszli na dno.

  168. W bagnie ich czarne brody

  169. Śmierć mędliła na włókno,

  170. A ja zaklinałem ich ciała

  171. Zaklęciem tylko mnie znanym,

  172. Z topieli puszczałem ich dusze

  173. Jak znad moczaru komary.

  174. Huśtałem ich na łuku

  175. Jak strzały zatrute jadem,

  176. Potem ich wypuściłem

  177. Wprost na wodospad Tuoni,

  178. W to miejsce, gdzie wodospad

  179. Topiel świdruje do głębi.

  180. Tam leżą ci magowie,

  181. Tam pośpią sobie tęgo,

  182. Aż z ich ramion tatarak,

  183. Z pleców sitowie wzrośnie;

  184. Będą spali tak długo,

  185. Aż skrzepnie w sośnie bursztyn."

  186. Na nic się nie zdał lament

  187. Matki płaczącej rzewnie

  188. I na nic żony słowa,

  189. Która go ostrzegała:

  190. "Nie chodź na mroźną północ

  191. Do ponurej Pohjoli.

  192. Tam cię mróz tak zamrozi,

  193. Że będzie z ciebie sopel,

  194. Zanim na koniu wronym

  195. Rozpoczniesz z nimi wojnę.

  196. Ty nie znasz kraju Turii.

  197. Nie mówisz po lapońsku,

  198. ty tylko głośno krzyczysz,

  199. Lecz nie potrafisz śpiewać,

  200. Aby synów Pohjoli

  201. Przemagać swoim głosem,

  202. Rozbrzmiewającym piękniej

  203. Od ich niedźwiedzich sporów."

  204. Oto, po słowach żony,

  205. Których nie słuchał wcale,

  206. Beztroski Lemminkäinen

  207. Czesał zwichrzone włosy;

  208. Szczotkę cisnął na murek

  209. Przy pobielanym piecu,

  210. A grzebień z rogu wołu

  211. Tuż na słupku powiesił

  212. I głosem pewnym siebie

  213. Jak magiczne zaklęcie

  214. Mówił wierząc do głębi

  215. W to, co właśnie wymyślał:

  216. "Jeżeli na mnie spadnie

  217. Tam, na wojnie, nieszczęście,

  218. Na włosiu czarnej szczotki

  219. Wystąpi krwawa rosa,

  220. Z grzebienia krew popłynie -

  221. Tego możecie być pewne."

  222. Wdział drucianą koszulę,

  223. Spiął ją stalowym pasem.

  224. "Człowiek w zbroi jest mocny,

  225. Nie podda się złym siłom,

  226. Najtęższych czarowników

  227. Człek zbrojny się nie lęka!"

  228. Uniósł ciężki swój miecz

  229. I lekko ostrzem błysnął.

  230. Zamknął oczy i miecz

  231. Sam trafił prosto w pochwę.

  232. Czym się pokrzepia bohater,

  233. Gdy w obce wyrusza strony?

  234. Pieśni obronne na wojnę

  235. Szykuje jak rynsztunek,

  236. Zaklęcia na krwawe rany

  237. Spod grubych desek odrzwi

  238. Zabiera na wyprawę

  239. I coraz ciszej mówi.

  240. Wychodzi na podwórze,

  241. Z którego droga polna

  242. Biegnie prosto do lasu

  243. Przez polną bramę domu.

  244. Stanął w furtce jak skobel,

  245. Który odewrzeć się nie da:

  246. "Choćby sto niewiast stanęło,

  247. Ja z drogi nie ustąpię,

  248. Wszystkie przebodę kopią,

  249. Klęknę przed najpiękniejszą."

  250. I oto idzie dalej...

  251. Znalazł się na rozdrożu.

  252. Tu pochyla się nisko

  253. I kamień twardego zaklęcia

  254. Podnosi przeciw wrogom,

  255. Przeciw ich groźbom wrażym.

  256. Marszczy czoło i mówi

  257. Przy wodospadzie szalonym:

  258. "Ja, Lemminkäinen, bezwzględny

  259. Dla żony wiarołomnej,

  260. Jestem dla siebie bezwzględny,

  261. Skoro na wojnę ruszam.

  262. Wychodźcie, niewolnicy,

  263. Tragarze swoich mieczy,

  264. Ze źródeł wodospadów

  265. Skaczcie na moją pierś!

  266. Zrywajcie się łucznicy

  267. Z napiętych łuków strumieni!

  268. Lesie! Ze mną jak wojsko

  269. Ruszysz na mroźną północ,

  270. Z matecznikiem wód naszych,

  271. Które źródłami dzwonią

  272. Na kamieniach z granitu!

  273. Nagie rusałki z bagnisk,

  274. Świętojańskie ogniki,

  275. Czas nagli - wyruszajcie

  276. Przeciw czarnoksiężnikom!

  277. Jeśli to nie wystarczy,

  278. Zaklinam sto ostrych noży,

  279. Co utkwiły w kołczanie

  280. Wiernego mi wróżbity -

  281. Teraz na rozbój pójdą.

  282. Jeśli to nie wystarczy,

  283. Zaklinam Ukko w niebie,

  284. Niech mnie strzeże chmurami

  285. Grubymi jak poduchy!

  286. Niech mnie wspiera swym mieczem,

  287. Niech ostrza nie żałuje

  288. I niech tnie karki magów,

  289. Którzy nie wierzą w niego!

  290. Niechaj z powierzchni wody

  291. Pierzchną w bagno jak żaby,

  292. Niech przed moją osobą

  293. Już nie skrzeczą złowieszczo

  294. Ani za mymi plecami,

  295. Ani przy boku moim.

  296. Ukko, stwórco najwyższy,

  297. Nie pozwól im kpić z siebie!

  298. Władny jesteś ich zgnębić,

  299. By kładli się pokotem!

  300. Bezwzględny Lemminkäinen,

  301. Kiedy wyrzekł te słowa,

  302. Gwizdnął na palcach ostro

  303. Na ognistego ogiera,

  304. Który z lasu wyskoczył

  305. Jak płonąca kometa

  306. I juz w zaprzęgu stanął

  307. U brzozowego dyszla.

  308. Strzelił z bata i galop

  309. Już tętni kopytami.

  310. Koń biegnie - droga mija,

  311. Pędzą sanie do celu

  312. I na zakrętach drogi

  313. Żłobią się wojny ślady.

  314. Wreszcie, trzeciego dnia,

  315. Bezwzględny Lemminkäinen

  316. Dotarł do dużej wsi

  317. I tu się chciał zatrzymać.

  318. Skierował swego konia

  319. Najniżej, zboczem góry,

  320. Przyjemną polną drogą

  321. Do najdalszej zagrody.

  322. Gdy stanął pod okapem

  323. Nie przekraczając progu,

  324. Ujrzał chłopca na ganku

  325. U szczytu długich schodów:

  326. "Słuchaj no, czy w zagrodzie

  327. Jest tam u was ktoś taki,

  328. Kto by ogiera wyprzągł,

  329. Oczyścił i napoił?"

  330. "Nie ma u nas nikogo,

  331. Kto by wyprzągł ogiera,

  332. Kto by ci go oczyścił,

  333. Napoił świeżą wodą."

  334. Bat śmignął, a korale

  335. Nanizane na bicz

  336. Odbiły się czerwono

  337. Na tłustym konia zadzie.

  338. I kopyta - w tym miejscu

  339. Głębiej w gruncie odbite -

  340. Wtłoczył pan w polną drogę

  341. Tym biczem cętkowanym.

  342. "Jest tu kto?" - pyta Ahti

  343. Przed następną zagrodą.

  344. Zza pieca baba wyszła,

  345. Siadła na skraju ławy:

  346. "Chcesz wyprząc konia z sań,

  347. Zaraz znajdą się ludzie,

  348. Wygładzą jego sierść,

  349. Osuszą suchym mchem.

  350. Potem ci go napoją,

  351. Letnią wodą w sam raz,

  352. Aby się nie przeziębił

  353. Twój znakomity ogier.

  354. Lecz jeśli jesteś ladaco,

  355. A to być bardzo może,

  356. Są tacy, którzy ciebie

  357. ciupasem odprowadzą

  358. Do kraju, skąd przyszedłeś,

  359. Do ojca i do matki,

  360. Do brata i do żony,

  361. Abyś się tu nie włóczył,

  362. I po karku ci dadzą,

  363. Szybciej niż zajdzie słońce."

  364. Ahti aż parsknął śmiechem:

  365. "Ty diablico przewrotna,

  366. Twoja szczęka tak zwisa,

  367. Że aż o schody kłapie,

  368. A lisicę udajesz.

  369. Wnet bym ci do snu posłał

  370. Strzałę celną przez okno,

  371. Ale mi szkoda strzały

  372. Darmo posyłać w próchno."

  373. Ahti popędził konia

  374. Do domu najwyższego

  375. I tam u drzwi zagrody

  376. Zaczął mówić te słowa:

  377. Niech się zatrzaśnie pysk

  378. Psa ujadającego!

  379. Hiisi, dobry demonie,

  380. Wsadź knebel między kły,

  381. Niech wściekłość tego psa

  382. Rozsadza głuchy warkot

  383. Tak długo, az bez tchu

  384. Własny jęzor odszczeka."

  385. Ahti w tym miejscu drogę

  386. Smagnął w poprzek biczyskiem,

  387. Aż skoczyła do góry,

  388. Aż gęsty wzbił się kurz.

  389. Z kurzawy wyszedł karzeł,

  390. Który rozkiełznał konia

  391. I wisząc na wędzidle

  392. Zdejmował z konia hołoble.

  393. Beztroski Lemminkäinen

  394. Nastawił ucha bacznie:

  395. Przez grube ściany domu

  396. Przenikał dziwny śpiew,

  397. Przy wtórze muzykantów

  398. Usłyszał zaklinaczy,

  399. O których myślał w drodze,

  400. Choć ich jeszcze nie spostrzegł.

  401. Zajrzał przez szparę w ścianie:

  402. Pełno było wróżbitów;

  403. Jak karty roztasowane

  404. Siedzieli wokół stołu,

  405. Najwięksi spośród nich

  406. Siedzieli w głębi izby,

  407. Z ich wąsów, z czarnych bród

  408. Sypały się iskry kłębem.

  409. Lekkoduch Lemminkäinen

  410. Szybko zmienił swą postać,

  411. Przez małą szparę w ścianie

  412. Przedostał się do środka.

  413. Przez chwilę słuchał śpiewu

  414. I w myślach ich szacował:

  415. "Ten - dobry, a ten - kiepski,

  416. Trzeba go przesiać przez przetak,

  417. Lepiej wcale nie śpiewać,

  418. Niż pieśń urwać w połowie."

  419. Pani z Pohjoli samotnie

  420. Siedziała na środku podłogi

  421. I od razu spostrzegła,

  422. Że obcy wkradł się do izby:

  423. "Jaka twa moc u ludzi,

  424. Miejsce wśród sławnych mężów?

  425. Jak duch wszedłeś do izby,

  426. Pies cię nie zauważył,

  427. Ten kundel o ryżej szczeci

  428. Poluje na parę łydek

  429. Młodzieńca jak ty krewkiego,

  430. A jednak cię nie poczuł

  431. I nawet nie zaszczekał."

  432. Lemminkäinen odważnie

  433. W takie ozwał się słowa:

  434. "Gdybym ja nie był magiem,

  435. Sławnym z dziada pradziada,

  436. Już by pies ryżej sierści

  437. Poszarpał moje nogi,

  438. Lecz ja, sławni magowie,

  439. Połowę was mogę w świnie

  440. Zamienić, jeśli zechcę,

  441. Całą resztę w brytanów

  442. I pożrecie się sami.

  443. Jestem po trzykroć wróżbitą,

  444. Wielkim pieśniarzem w kraju,

  445. Wszechmagiem we wszechświecie."

  446. Na dowód Lemminkäinen

  447. Wskoczył lekko na stół;

  448. Gdy wypowiedział zaklęcie,

  449. Ogien mu z ust wyskoczył,

  450. A wróżbitom za stołem

  451. Języki jak suche wióry

  452. Zaczęły nagle płonąć.

  453. A gdy zaśpiewał Ahti,

  454. Woda polała się świeża,

  455. Gasiła płomienie w ustach,

  456. Oczyszczała języki.

  457. Pieśniarzom przerażonym

  458. Wepchnął próchno do gardła,

  459. Głośnym - wepchnął w kamienie,

  460. Wreszcie zalał im sadła,

  461. Które wytopił na ogniu

  462. Z ich wypasionych brzuchów.

  463. Potem rozpędził magów

  464. Na wszystkie strony świata

  465. Po jałowych ugorach,

  466. Po łąkach ostrokrzewych,

  467. Po jeziorach bezrybnych,

  468. Jak stado czarnych wron.

  469. Niektórych pod prąd pchnął

  470. Do wodospadu Rutja,

  471. Tam im kazał pić wodę,

  472. Dopokąd tryska z góry.

  473. Tak oto Lemminkäinen

  474. Okpił młodych i starych,

  475. Mężów dojrzałych wiekiem

  476. Wyłuskał swoim mieczem

  477. Z ich nieroztropnych pochew -

  478. I po świecie rozrzucił.

  479. Tylko jednego starca

  480. Z bielmem na lewym oku

  481. Lemminkäinen oszczędził,

  482. Nie chciał do szczętu go okpić.

  483. Starzec spytał zdradliwie:

  484. "Dlaczego mnie zostawiasz,

  485. Gdy zdmuchnąłeś od stołu

  486. Wszystkich mężów w tym kraju?"

  487. "Bo wyglądasz okropnie,

  488. Jak bezsilne straszydło,

  489. Żadne czary nie mogą

  490. W nic gorszego cię zmienić.

  491. Ciebie dotknąć bez wstrętu

  492. Nie mógłbym końcem laski:

  493. Zgwałciłeś własną siostrę

  494. I wszystkie klacze w stadzie.

  495. Robiłeś to w bagnisku

  496. Jak rak na zimnej żabie

  497. Lub na wzgórku lesistym,

  498. Gdy wszystkie ptaki scichły."

  499. Stary pastuch wpadł w gniew,

  500. Trzasnął drzwiami i wyszedł.

  501. Nad rzeką Tuoneli

  502. Ukrył się i tam czekał.

  503. Poprzysiągł z żył Ahtiego

  504. Wytoczyć wszystką krew,

  505. Kiedy będzie z Pohjoli

  506. Wracał pewny zwycięstwa.

Runo XIII

  1. Lekkoduch Lemminkäinen

  2. Zapałał nagle miłością

  3. I od pani z Pohjoli

  4. Zażądał jej młodych córek:

  5. "Niech tutaj staną wszystkie,

  6. Ja najpiękniejszą wybiorę."

  7. Lecz pani na Pohjoli

  8. Uderzyła w stół pięścią:

  9. "Wara od moich córek,

  10. Najlepszej ani najgorszej,

  11. Najstarszej ani najmłodszej

  12. Nie weźmiesz, lekkoduchu,

  13. W domu masz żonę i pług."

  14. Uparty Lemminkäinen

  15. Spokoju jej nie daje:

  16. "Ja żonę swoją, Kyllikki,

  17. Przykuję do cudzych bram,

  18. Za kratownicą posadzę,

  19. Chcę żonę godniejszą mieć!

  20. Mam po temu swe racje,

  21. A ty, o zacna pani,

  22. Daj z serca swoją córkę,

  23. Rzuć perłę na poduszkę."

  24. Drwi pani na Pohjoli:

  25. "Gdy człowiek bez nazwiska,

  26. Mężczyzna lada jaki

  27. Żąda z góry nagrody,

  28. Choć nic jeszcze nie dokonał,

  29. Zbiera mnie pusty śmiech.

  30. Dziewczyna ci potrzebna?

  31. Pędź więc za łosiem z Hiisi;

  32. Gdy go chwycisz za rogi,

  33. Nagrody żądaj wtedy!"

  34. Beztroski Lemminkäinen

  35. Już oszczep ostrzy swój,

  36. Bierze kuszę wspaniałą

  37. I strzały sposobi do niej.

  38. Brakuje mu lewej narty,

  39. By śnieg po wierzchu gnieść,

  40. Brakuje mu prawej narty,

  41. By się nad śniegiem wzbijać.

  42. Już pędzi do Lyylikki,

  43. Który tnie narty z desek.

  44. Już jest w kuźni Kauppiego,

  45. Który je pięknie okuje.

  46. Prosi o narty mocne

  47. Jak jego własne ramię,

  48. Prosi o narty lotne

  49. Jak wiatronogi koń.

  50. "Ja na tych waszych nartach

  51. Muszę dopędzić diabła!

  52. Zróbcie mi gładkie płozy,

  53. Posmarujcie psim sadłem."

  54. Śmieje się z niego Lyylikki,

  55. Kauppi ostrzega i radzi:

  56. "Na próżno, Lemminkäinenie,

  57. Pędzisz za łosiem diabła,

  58. to jest łoś bożka Hiisi;

  59. Przechytrzyć go nie zdołasz

  60. I miast grubego zwierza

  61. Chwycisz zaledwie w garść

  62. Narty rozbite w drzazgi."

  63. Uparty Lemminkäinen

  64. Wcale się tym nie przejął.

  65. "Narty - tak do nich rzekł -

  66. Zróbcie mi jak najlżejsze,

  67. Tak lekkie, bym doścignął

  68. Wiatr w rozłożystych rogach!"

  69. Już mu szlifują płozy.

  70. Już mu narty szykują,

  71. Kijki do nart z leszczyny

  72. I wiklinowe krążki.

  73. Już narty stoją gotowe,

  74. Za świeżym węszą śniegiem.

  75. Leciutko same suną

  76. Posłuszne jego stopom.

  77. Kijki lecą do rąk,

  78. Krążki w głęboki śnieg -

  79. Narty bez jego stóp

  80. Same mogłyby mknąć!

  81. Kijek wart skórki z wydry,

  82. A krążek skóry z lisa.

  83. A wszystko razem warte -

  84. Grubej skóry niedźwiedzia.

  85. Namaścił narty masłem,

  86. Natłuścił tłuszczem renim

  87. Tak dobrze i tak mądrze,

  88. Że narty przemówiły:

  89. "Czy jest tu ten samochwał,

  90. Co chce na deskach mknąć,

  91. Które masłem smarował?"

  92. Beztroski Lemminkäinen

  93. Odrzekł nartom ochoczo,

  94. Pytaniu ich naprzeciw:

  95. "Ja jestem. Ja popędzę

  96. Z wiatrem szybciej niż ptak!"

  97. Na plecy kołczan zarzucił,

  98. Kuszę przewiesił przez ramię

  99. I pomknął prosto jak w dym

  100. Na nartach w śnieżnej zamieci.

  101. "Nie ma zwierzęcia w polu,

  102. Którego bym nie dogonił

  103. Na swoich nogach dwóch,

  104. Choć zwierzę ma łapy cztery!"

  105. Te słowa słyszał Hiisi,

  106. Zły demon, w śnieżnej kurzawie;

  107. Gwizdnął i cztery diablęta

  108. Majstrują dzikiego łosia,

  109. Rena z niczego tworzą:

  110. Łeb ze zgniłego pniaka,

  111. Rogi z wierzby pałuby,

  112. Racice ze śmigłej trzciny,

  113. Nogi z cieniutkich sztachet,

  114. A kark z kołków od płota.

  115. Łoś i ren w jednej postaci

  116. Miał ścięgna z traw i sitowia,

  117. Ślepia miał z nenufarów,

  118. Uszy z lilii jeziornych,

  119. Skórę z sosnowej kory,

  120. Tułów z starego pnia.

  121. A wtedy w jego głowę

  122. Wierzbowo rozwidloną

  123. Zły demon podmuchem wiatru

  124. Wbił nagle szaloną myśl:

  125. "Biegnij, szatański łosiu,

  126. Cwałuj, szlachetny renie!

  127. Niech Lemminkäinen w pogoni

  128. Ostatni wydusi oddech,

  129. Niech w śnieżnej zamieci utonie

  130. Jak w gęstym mleku kot!"

  131. Już łoś w diabelskim skoku

  132. Za stodołami Pohjoli,

  133. Już na łąkach Laponii

  134. Harcuje wśród namiotów.

  135. Rogami strąca kotły

  136. Znad ognisk gorejących,

  137. Wieczerza Lapończyków

  138. Stygnie wdeptana w popiół.

  139. Psy skomlą, dzieci płaczą,

  140. Kobiety dławi śmiech,

  141. A mężczyźni kijami

  142. Grożą diabelskiej bestii.

  143. Lekkoduch Lemminkäinen

  144. Nie widzi nic poza łosiem

  145. I pędzi za nim, aż ogień

  146. Z nart trzaska w biały śnieg,

  147. Aż dymią rozgrzane w biegu

  148. Końce kijów z leszczyny,

  149. Góry schylają się szybciej,

  150. Doliny ścielą się w pas.

  151. Przez ziemie za morzami,

  152. Przez chytre pułapki Hiisi,

  153. Przez utulone w śniegu

  154. Liliowe wrzosy Kalmy

  155. Śmigał lekko na nartach,

  156. Płozami drogę zamykał

  157. Śmierci idącej trop w trop.

  158. Jeden jeszcze pozostał

  159. Zakątek niezbadany -

  160. Las gęsty jak bujna trawa,

  161. Wysoki do samych chmur.

  162. Nigdy nie widział siekiery,

  163. Wiecznie szumiał wesoło.

  164. Wpadł Lemminkäinen w las.

  165. Naraz, gdy tam się zjawił,

  166. Poczuł, że się znajduje

  167. W głębokiej czeluści Pohjoli.

  168. Usłyszał piekielny hałas

  169. I przeraźliwe krzyki.

  170. Zdawało się, że młyn

  171. Miele na kłamstwo prawdę.

  172. Psy Lapończyków szczekały

  173. Węsząc niebezpieczeństwo,

  174. Płakały lapońskie dzieci

  175. Przeczuwając nieszczęście,

  176. Kobiety lapońskie się śmiały

  177. Na całą głębokość lasu;

  178. Trzymały się za brzuchy,

  179. Ponieważ nie miały pasów.

  180. Las nie pomieścił krzyków,

  181. Wypuszczał je na pola.

  182. Lekkoduch Lemminkäinen

  183. Próbował odgadnąć powód:

  184. "Co się takiego stało,

  185. Że płaczą małe dzieci,

  186. Młode kobiety się śmieją,

  187. A stare baby złorzeczą?

  188. Na kogo psy szczekają?"

  189. "Szatański łoś nas nawiedził,

  190. Przegalopował jak wiatr

  191. Przez nasze obozowisko:

  192. Wszystkie misy na ziemi,

  193. Zerwane z namiotów skóry,

  194. Kopyta naszą wieczerzę

  195. Zmieszały z czarnym popiołem."

  196. Już Lemminkäinen skoczył

  197. Za łosiem rozszalałym:

  198. Lewa narta po śniegu

  199. Przemyka niby żmija,

  200. Prawa pomyka jak wąż

  201. Za zdobyczą po trawie.

  202. "Pochwycę łosia za kark

  203. I przywiodę go tutaj.

  204. Kobiety, szykujcie stoły,

  205. Mężowie gotujcie noże -

  206. Zdejmiemy z łosia skórę.

  207. Niech wszystkie kotły Laponii

  208. Gotowe na ogniu stoją!"

  209. Już kipi woda w kotłach

  210. Jak krew w Lemminkäinenie.

  211. Skoczył i jednym susem

  212. Przesadził pola Laponii.

  213. Odbił się po raz drugi

  214. I przesadził las cały.

  215. Odbił się po raz trzeci

  216. I siadł łosiowi na karku.

  217. Nie zdając sobie sprawy,

  218. Jechał na diable rogatym.

  219. Sądził, że trzyma za rogi

  220. Pieczeń na rożnie gotową.

  221. Wrzucił łosia do klatki,

  222. Brzozową wicią go związał:

  223. "Dobry będziesz pieczony,

  224. A jeszcze lepszy w rosole,

  225. Nie każdy ren tak szlachetnie

  226. Sprawiony będzie, jak ty!

  227. Bywa, że pada samotnie

  228. Zwierz przez mrówki toczony,

  229. Ty się zamienisz w siłę

  230. I w radość mądrych ludzi."

  231. Gładził go dłonią po krzyżach

  232. I pieścił jego rogi

  233. Jak broń zużytą w boju,

  234. Którą się w kąt odrzuca.

  235. "Ach, jakby dobrze było

  236. Wyciągnąć się przy dziewczynie

  237. Na pięknej skórze łosia,

  238. Który pode mną już jest."

  239. Wtedy diabelski łoś Hiisi

  240. Skoczył jak opętany:

  241. "Ty chcesz na mojej skórze

  242. Pokładać się z dziewczyną?"

  243. Naprężył grzbiet jak łuk:

  244. Pękła dębowa zagroda,

  245. Poczwórna cięciwa nóg

  246. Cisnęła łosia w powietrze,

  247. Strzelił nad ogrodzenie,

  248. Aż ku diabelskim wzgórzom...

  249. Wzrok nie mógł go doścignąć,

  250. Słuch za nim nie nadążył,

  251. Kopyta ubiegły myśl.

  252. Lekkoduch Lemminkäinen,

  253. Cały w pancerzu gniewu,

  254. Dał susa potężnego,

  255. Aby się zmierzyć z łosiem.

  256. Lecz wtedy lewa narta

  257. Pękła jak ptasie skrzydło,

  258. Prawa się roztrzaskała

  259. O twardy łoskot kopyt.

  260. Pyszałek Lemminkäinen

  261. Obejrzał swój rynsztunek.

  262. Był w posępnym humorze

  263. Jak kończący się dzień.

  264. Zapał w nim obumierał,

  265. Siła w nim ostygała

  266. I dokuczała mu myśl:

  267. "Pycha przyniosła mi klęskę.

  268. W śniegu mój oszczep utonął,

  269. A w puszczy utonął ren..."

Runo XIV

  1. Beztroski Lemminkäinen

  2. Zamyślił się głęboko:

  3. Iść do puszczy czy nie iść?

  4. Diabłu zostawić łosia,

  5. Samemu wrócić do kraju?

  6. Czy też prosić o łaskę

  7. Zieloną matkę lasów,

  8. Z młodymi jej córkami

  9. Gonić po puszczy łosie

  10. I łowić je jak ryby

  11. Na brzegu w płytkim jeziorze?

  12. Wahając się decydował:

  13. "Ukko, Stwórco Najwyższy,

  14. Niebieski ojcze nasz,

  15. Wspomóc mnie, Ukko, chciej!

  16. Zrób dla mnie sprawne narty,

  17. Bardziej lotne niż myśl;

  18. Aby ię nie łamały,

  19. Brały gładko i łatwo

  20. Skręty nad przepaściami.

  21. Niech narta będzie jak stopa

  22. Nieodłączna od ciała,

  23. Niech spoi głowę i myśl!

  24. Ma sama sunąć po tropie

  25. Pięknego jak sen łosia.

  26. Oto ja, Lemminkäinen,

  27. Porzucam świat i ludzi,

  28. Na głowę wdziewam czapkę

  29. Świeżego, leśnego wiatru,

  30. Idę w krainę Tapio.

  31. Witajcie, wysokie góry!

  32. Czy nic wam nie potrzeba?

  33. Jodłowy lesie stary,

  34. Tyś moim przyjacielem!

  35. Tapio, bożku życzliwy,

  36. Na suchy wiedź pagórek.

  37. Chcę przy ognisku strzelać

  38. Wprost w wędzone półgęski.

  39. Nyyrikki, synu Tapiego,

  40. Skoczże w czapce czerwonej

  41. I wycinaj na drzewach

  42. Znaki dla mnie prawdziwe!

  43. Ja bez ciebie w tej puszczy

  44. Znaczę tyle, co pień.

  45. Proszę cię, mnie tępego

  46. Oświeć celnością strzałów!

  47. Matko lasów, Mielikki,

  48. Piękna jak wschody słońca!

  49. Dzwoni złoto, gdy idziesz,

  50. Dzwoni srebro, gdy biegniesz.

  51. Bądź dobra dziś dla tego,

  52. Który ci śle błaganie,

  53. I ostrze jego strzały

  54. Chciej mu posrebrzyć sama.

  55. Otwórz mi złotym kluczem

  56. Leśne spichlerze Tapiego,

  57. Puść mnie w sąsieki puszczy

  58. Pełne tłustej zwierzyny!

  59. Ty mi sama na wietrze,

  60. Gdy strzelam, podpowiadaj,

  61. Albo w porę mi przyślij

  62. Swoją leśną dziewczynę,

  63. Aby mi napinała

  64. Najtrafniej łuk do celu.

  65. Przyjdź do mnie, panno leśna,

  66. Dobra służko swej pani!

  67. Zagraj jej prosto w ucho

  68. Na swoim miodnym flecie,

  69. Ażeby się zbudziła,

  70. Ażeby posłyszała

  71. Błaganie myśliwego

  72. Polującego w tym lesie

  73. W przymierzu z matką lasów,

  74. W śnie pogrążoną głęboko.

  75. Nawet motyl nie sfrunie,

  76. Kiedy śpi matka lasów,

  77. Zwierz gruby się nie ruszy,

  78. Gdy sen pieści jej oko.

  79. Zagraj jej, panno leśna,

  80. Słodkomiodnie jak pszczoła!

  81. Ja do niej złotym słowem

  82. Przemówię wprost spod serca."

  83. Beztroski Lemminkäinen

  84. Po długiej tej przemowie

  85. Na mchu już nie odpoczął,

  86. Lecz skoczył w drogi leśne.

  87. Z jednego dnia na drugi

  88. Przeskakiwał o świcie,

  89. Borem, lasem wędrował

  90. Bez cienia swej osoby

  91. Samotnie jak sen jego,

  92. Odłączony od ciała.

  93. Aż na wysokie wzgórze

  94. Wspiął się trzeciego dnia,

  95. Pałac Tapiego ujrzał

  96. Ponad wrzosowiskami.

  97. Dach jego gładził niebo

  98. Jak piękny pawi ogon,

  99. Bramy jego błyszczały

  100. Jak sierść bułanych koni.

  101. Beztroski Lemminkäinen

  102. Obejrzeć chciał ten pałac.

  103. Spojrzał przez szóste okno -

  104. Całe było z kryształu -

  105. I zobaczył przez szyby

  106. Baby stare jak wiechcie,

  107. Jak grzyby robaczywe,

  108. Których nikt nie chce zbierać.

  109. Siedziały na polanie

  110. W łachmanach postrzępionych -

  111. Mogłyby siedzieć nago

  112. I byłoby to samo.

  113. Matko lasów, dlaczego

  114. Niechędogo wyglądasz?

  115. Garb pod twoim łachmanem

  116. Skacze jak zły karzełek.

  117. Twarz twoja taka czarna,

  118. Że nie wiem, kiedy płaczesz,

  119. A kiedy się uśmiechasz.

  120. Chodziłem dużo po świecie,

  121. Nie jestem taki głupi.

  122. Kiedyś w borach odkryłem

  123. Przyjrzałem im się dobrze;

  124. Sam trzy zamki przepiękne -

  125. Pierwszy zamek był z drzewa,

  126. Drugi zamek był z kości,

  127. Trzeci zamek z kamienia.

  128. W każdym zamku był pan,

  129. Wielki pan na Tapioli,

  130. Tellervo, jego córka,

  131. Dwór państwa tapijskiego.

  132. Wszyscy co do jednego

  133. We złoto opływali,

  134. Srebrem się podpierali.

  135. Zielona matka leśna

  136. W złotych stała obręczach:

  137. Jej włosy w złotych splotach,

  138. W uszach pająki złote,

  139. Duże złote pierścienie

  140. Jak trzmiele syte miodu

  141. Na palcach jej dźwięczały.

  142. Zielona matko lasów,

  143. Matko miodu z Metsoli!

  144. Porzuć łapcie ze słomy,

  145. Włóż zgrabne pantofelki,

  146. Zrzuć pasterskie odzienie,

  147. Przywdziej suknie świąteczne!

  148. Nie mogę stać bezczynnie

  149. Cały w słuch zamieniony!

  150. Wdziej koszule na siebie

  151. I pójdź ze mną na łowy.

  152. Ja nie mogę tak stać

  153. Bez celu na cięciwie.

  154. Cóż wart jest długi wieczór

  155. Bez jednego uśmiechu?

  156. Co warta doba w lesie

  157. Bez największej radości?

  158. Co warta doba w lesie

  159. Bez strzały w sercu łosia?

  160. Ty, szarobrody panie,

  161. W jodłowym kapeluszu,

  162. Ubierz w len proste lasy

  163. A puszczę - w ciepłe wełny.

  164. Na osiki rzuć płótno

  165. Błękitne jak powietrze.

  166. Świerki niech spacerują

  167. Z jodłami w srebrnych płaszczach;

  168. Jodły w pasach ze srebra,

  169. Świerki w pasach miedzianych.

  170. Okręć pnie girlandami

  171. Rzeźbionymi ze złota,

  172. Na brzozach porozwieszaj

  173. Kwiaty z czystego słońca.

  174. Niech cały las tak błyska

  175. Jak królewska korona!

  176. Niech las cały tak pachnie

  177. Jak w lipcu puchar miodu!

  178. Tuulikki, Tapiego córo,

  179. Łosia pędź pod mój łuk

  180. Na łąki odsłonięte,

  181. Na śródleśne prześwity!

  182. Brzozowymi witkami

  183. Smagaj leniwe łosie,

  184. Aby w gąszczach nie stały,

  185. Gdy napinam cięciwę.

  186. Tnij prętem leszczynowym -

  187. Karkom ich nie pobłażaj -

  188. Tnij po bokach, gdy błądzą,

  189. Kieruj w lewo lub w prawo!

  190. Niech pląsają nad skały,

  191. Niech śmigają nad zioła!

  192. Przed krokiem myśliwego

  193. Niech ich tętent umyka,

  194. Aż łowca wstąpi w strumień,

  195. Którym pędzi zwierzyna,

  196. I z cięciwy swą strzałę

  197. Puszczać będzie pod prąd.

  198. Wtedy nie ustąp na cal,

  199. Aby z brzegów strumienia

  200. Nurt się drogi nie wylał

  201. Najcenniejszej zwierzyny.

  202. Niechaj popłynie prosto

  203. Tętniąc lekko po ziemi,

  204. A gdy zboczy, z powrotem

  205. Ciągnij stado za rogi.

  206. Gdy pień drogę zastawi,

  207. Zepchnij go wzrokiem na bok,

  208. Jeśli drzewo wysokie,

  209. Unieś je lekko w górę.

  210. A jeśli płot zawadzi,

  211. Rozsuń go na dwie strony.

  212. Gdy rzeka przetnie łowy,

  213. Z jedwabistej wikliny

  214. Rzuć tam zwodzony most.

  215. Celne kładki na strzał

  216. Rzuć pod kopyta lotne,

  217. Czerwoną juchą zwierząt

  218. Święć zieloną murawę

  219. I rzeki, i jeziora.

  220. Nad wszystko wielką rzekę.

  221. Gardła złych wodospadów

  222. Ogniem czerwonym oczyść!

  223. Wielki panie Tapioli,

  224. Władco borów bez dna!

  225. Co czyni Mimerikki,

  226. Włodarka puszcz głębokich?

  227. Jedwabi twoją brodę,

  228. Która z księżyca rośnie?

  229. Zjawcie się u mnie razem!

  230. Będziemy mieniać złoto,

  231. Będziemy srebro mieniać

  232. I noce z dniem pogodnym.

  233. Srebro moje jak księżyc:

  234. Wojenna zdobycz świeci,

  235. Wydarta wrogom w walce,

  236. W ciasnej mojej sakiewce

  237. I prosi o powietrze.

  238. Pleśń saiewkę pożera,

  239. Smutek srebro porasta,

  240. A złoto traci dźwięk,

  241. Gdy nie może się mieniać

  242. Nawet samo ze sobą."

  243. Tak oto Lemminkäinen

  244. Wszystko, co chciał, powiedział.

  245. Przypiął narty do nóg

  246. I jeszcze raz zaśpiewał.

  247. Czarował matkę lasów,

  248. Czarował ojca borów

  249. Do każdej sosny rdzenia.

  250. Aż poszła cała puszcza

  251. Za łosiem bożka Hiisi,

  252. Gnała go wprost na pieśniarza

  253. Na szczycie góry Tapio.

  254. Bezwzględny Lemminkäinen

  255. Rzucił na łosia lasso

  256. I głaszcząc go po grzbiecie

  257. Dziękczynne śpiewał słowa:

  258. "Panie lasów wysokich,

  259. Panie błękitnych wrzosów,

  260. Ty, co z orzechów olej

  261. Przetaczasz w ludzkie głowy!

  262. Mielikki, matko borów,

  263. Szczodra jak las i woda!

  264. Rozłóżcie razem płótna,

  265. Abym wam złoto sypał,

  266. Ścielcie białe obrusy,

  267. Abym wyłożył srebra."

  268. Złoto szczerze się skrzy.

  269. Szczodrze w obrus się sypie.

  270. Srebro z pragnienia dzwoni,

  271. Skacze z sakwy na płótno.

  272. Już myśliwy na łosiu

  273. Mknie w krainę Pohjoli.

  274. "Upolowałem łosia.

  275. Daj teraz, matko, córkę,

  276. Daj spragnionemu dziewczynę."

  277. Louhi, pani Pohjoli,

  278. Złośliwie uśmiechnięta

  279. Szczerbate sączy słowa:

  280. "Na łosiu do mojej córki?

  281. Co za krowi kawaler!

  282. Gdy wjedziesz na rumaku,

  283. Który cię z siodła nie zwali,

  284. Gdy okiełznasz kłusaka,

  285. Kasztana bożka Hiisi,

  286. Wtedy możesz dopiero

  287. Myśleć o córce mojej!"

  288. Bezwzględny Lemminkäinen

  289. Znalazł swą uździenicę,

  290. Szytą z litego srebra

  291. Ze złotymi cuglami,

  292. I ruszył prosto z ganku,

  293. Jak stał, w szaloną pogoń

  294. Za złotogrzywą klaczą.

  295. Był zły - więc pędził ostro,

  296. Gniewny - pomykał szybko,

  297. Deptał łąki zielone,

  298. Święte tratował pola.

  299. Gdzie, u diabła, jest klacz?

  300. Gdzie ten wspaniały koń,

  301. Bez którego nie może

  302. Przystąpić do swej panny?

  303. Z uździenicą u pasa

  304. I z cuglami na plecach

  305. Szedł przez bory i lasy

  306. Głucho zamknięty w sobie.

  307. Dopiero dnia trzeciego

  308. Wspiął się na szczyt skalisty.

  309. Na piasku ujrzał konia:

  310. Grzywa kurzyła dymem,

  311. Z sierści trystały iskry,

  312. Ogień pod kopytami

  313. Tlił jak huba z krzesiwem.

  314. Bezwzględny Lemminkäinen

  315. Nie czekał długo. Prosił:

  316. "Potężny Ukko, ugaś

  317. Ogień na grzbiecie konia,

  318. Abym mógł go osiodłać

  319. I nie spłonąć od żaru!"

  320. Ukko czym prędzej dmuchnął

  321. Mrozem przez dziurę z nieba;

  322. Powiało takim zimnem,

  323. Że parę ścięło w lód

  324. I białe krupy gradu

  325. Sypały się jak obrok.

  326. Żarł go czerwony ogień

  327. Ogniem gasząć pragnienie:

  328. Krupy w pysk się sypały,

  329. Na grzbiet i końską grzywę.

  330. Bezwzględny Lemminkäinen

  331. Zbliżył się wtedy do konia:

  332. "Szlachetny, miły i dobry,

  333. Najlepszy koniu z Hiitoli!

  334. Daj pysk, niechaj ci przetrę

  335. Chustką jedwabne chrapy,

  336. Wystaw kopyto w górę,

  337. Niech miesiąc je okuje,

  338. Schyl głowę ku uździenicy,

  339. Ku jej dzwonkom srebrzystym.

  340. To siatka na twoją grzywę,

  341. Aby nie targał jej wiatr.

  342. Może ciebie dosiądę -

  343. Chcę odbyć kawałek drogi,

  344. Spieszę spóźniony do chorej,

  345. Mojej teściowej w Pohjoli.

  346. Gdy strzelę ostro z bata,

  347. Pogłaskam cię nim po sierści,

  348. Zamienisz kłusa w galop,

  349. Niech krew się w tobie zapieni."

  350. Wspaniałomyślny kasztan

  351. Źrebiec o nozdrzach spienionych,

  352. Zrozumiał w oka mgnieniu

  353. Dokładnie, o co chodzi.

  354. Rozwarł łagodnie zęby,

  355. Przyjął na jęzor wędzidło,

  356. Pochylił kształtną głowę,

  357. Wsadził ją w uździenicę.

  358. Potrząsnął łbem i dzwonki

  359. Znak dały, że koń w zaprzęgu.

  360. Pan skoczył wtedy na grzbiet,

  361. Nad grzywą płomienną zawisnął,

  362. Smagnął łoziną po kłębach

  363. I konia okrył galopem:

  364. Szybką, wygodną jazdą

  365. Pierwszego w siodle człowieka.

  366. Uskrzydlał cwałem góry -

  367. Lecz nie wzbijał się wyżej -

  368. Pędził wprost do Pohjoli,

  369. W próg izby, gdzie dał słowo,

  370. Że wróci z ogierem Hiisi.

  371. "Jestem! - krzyknął w podwórzu -

  372. Siedzę na koniu ognistym,

  373. Krwią wściekłą wypełnionym,

  374. Na koniu, który jest mój!

  375. Już ugłaskałem źrebca,

  376. Chodzi za mną jak pies

  377. I sam bierze na jęzor

  378. Złote wędzidło z mych rąk.

  379. Już raz dałem ci łosia,

  380. Teraz przywiodłem konia,

  381. Matko, wyprowadź córkę

  382. Z zamczystych drzwi na ganek!"

  383. Louhi, pani Pohjoli,

  384. Znowu się w drzwiach zaparła:

  385. "Na czarnym wodospadzie

  386. Białe pływają łabędzie;

  387. Gdy pierwszą strzałą przebijesz

  388. Szyję śnieżnego ptaka,

  389. Wtedy jak tylko możesz,

  390. Najprędzej do mnie powracaj,

  391. Córkę dam ci za żonę."

  392. Bezwzględny Lemminkäinen

  393. Zdał się na los tej wróżby,

  394. W drodze białe łabędzie

  395. Na wodzie mu się śniły,

  396. Na czarnej rzece Tuoni,

  397. W płaskiej dolinie Manali

  398. Widział już pochylone

  399. Białe szyje ku niemu.

  400. Szedł krokiem wpół przytomnym

  401. Ku brzegom świętych wirów,

  402. Już widział swoją strzałę

  403. Wbitą w szyję łabędzia.

  404. Natenczas stary pastuch,

  405. Z bielmem na lewym oku

  406. (Którego tak zwymyślał

  407. Po walce z wróżbitami),

  408. Siedział nad wodospadem,

  409. Jak to sobie poprzysiągł.

  410. Ujrzał Lemminkäinena.

  411. Zaczął się za nim skradać

  412. Nad wodospadem czarnym -

  413. Pełzał cicho jak wąż.

  414. Sam węża dobył z wody

  415. I cisnął prosto w serce

  416. Biednego Lemminkäinena.

  417. Żądłem ostrym przewiercił

  418. Serce jego na wskroś.

  419. Bezwzględny Lemminkäinen

  420. Czuł ból, który go orał,

  421. Wyciągnął węża z rany

  422. Za pysk, spod prawej łopatki -

  423. Jeszcze chciał się ratować.

  424. "Wielki błąd popełniłem.

  425. Nie zapytałem matki

  426. O dwa jedyne zaklęcia:

  427. Jak się odczynia rany

  428. Zadane wodnym wężem.

  429. Bo jest na ranę sposób,

  430. Na każdy ból - lekarstwo,

  431. Na każdą śmierć - ratunek,

  432. Można ją w porę wstrzymać.

  433. Matko, która wydałaś

  434. Zdrowe dziecię na świat,

  435. Czy możesz mnie przywrócić

  436. Temu światu, gdzie żyłem?

  437. Ty znasz wszystkie zaklęcia

  438. I umiesz je na pamięć!

  439. Proszę, abyś raz jeszcze

  440. Mnie zrodziła na nowo,

  441. Abym nawet przez chwilę

  442. Nie poczuł, że umieram.

  443. Abym się nie bał śmierci

  444. Nigdy jej nie uznając."

  445. Lecz oto pastuch z Pohjoli,

  446. Z bielmem na lewym oku,

  447. Ów pastuch Mokra Czapa

  448. Pchnął go w wodospad Tuoni.

  449. Potoczył się Lemminkäinen

  450. Tam, gdzie na niego czekał

  451. Codziennie krwią polany

  452. Zbójecki syn matki śmierci.

  453. Wymierzył mieczem cios

  454. I rozciął go na pięcioro,

  455. Na osiem równych części

  456. Rozdzielił jego ciało.

  457. Jak drzewo porąbany

  458. Płynął dnem czarnej rzeki

  459. Bezwzględny Lemminkäinen,

  460. Co się śmierci nie lękał.

  461. Syn śmierci mu urąga;

  462. Lemminkäinen nie słyszy:

  463. "Ustrzel łabędzia na wodzie.

  464. Wyjmij strzałę s kołczanu,

  465. Napnij łuk. Twa dziewczyna

  466. Czeka na ciebie w progu!"

Runo XV

  1. Dlaczego wciąż nie słychać

  2. Kroków Lemminkäinena?

  3. Czy to los już zawiązał

  4. Nić jego życia w całość?

  5. Czy na bezdrożach utknął

  6. Dyszel jego podróży?

  7. Tego matka samotna

  8. Zgłębić sama nie może.

  9. Nie wie, co się z nim dzieje:

  10. Czy konno gna przez wzgórza,

  11. Czy przed burzą umyka,

  12. W końskiej ukryty grzywie?

  13. To nie syn nieobecny,

  14. Ale jej własna krew

  15. Spieniona w jego żyłach.

  16. Może w tej chwili tryska

  17. Ta krew w straszliwym boju,

  18. A on zginął i nie wie,

  19. W której stronie jest dom.

  20. Kyllikki, smutna i piękna,

  21. Chodzi po domu jak lilia;

  22. Sprzęty od niej jaśnieją,

  23. Podłoga lśni jak lustro.

  24. Cóż z tego? Jej drogi Kauko

  25. Nie wraca dniem ni nocą.

  26. Milczą ponuro wrota

  27. I nikt ich nie otwiera.

  28. Ogląda z trwogą grzebień,

  29. Szczotkę z końskiego włosia.

  30. Wróżba, którą pochopnie

  31. Rzucił jej mąż na progu,

  32. Wisi jak pająk nad głową,

  33. Lecz nic się jeszcze nie dzieje...

  34. Aż pewnego poranka

  35. Trysnęła z grzebienia krew,

  36. Z końskiego włosia krople

  37. Czerwone się potoczyły.

  38. Pobladła piękna Kyllikki,

  39. Zmartwiała jak słup soli,

  40. Słowo jej stało się gorzkie

  41. Jak korzeń drzewa w morzu.

  42. "Zbłąkał się dobry Kauko,

  43. Mój najpiękniejszy kochanek,

  44. Niewierny, zuchwały mąż.

  45. Krew spływa obojętnie,

  46. Jakby to była krew

  47. Tylko martwego grzebienia."

  48. Nagle matka dostrzegła

  49. Straszliwą wróżbę śmierci,

  50. Głośny płacz z niej się wydarł

  51. Szybciej, niż pomyślała:

  52. "Zły los jak strzała w tarczę

  53. Trafił w sam środek bólu,

  54. Czuję każdą krwi kroplę,

  55. Która wyciekła z niego.

  56. Oto otwieram drzwi,

  57. Wrota podwórza otwieram -

  58. Idę do syna martwego,

  59. Który na matkę czeka."

  60. Wyżyny się osuwają,

  61. Aby wyrównać drogę

  62. Pod stopą starej matki

  63. Idącej ku Pohjoli.

  64. Już przybyła do celu,

  65. Już jest na dworze Louhi:

  66. "Droga patronko Pohjoli,

  67. Gdzie syna mojego ukryłaś?

  68. Wysłałaś go do puszczy

  69. Czy poluje na łosie?"

  70. "Nic nie wiem o twoim synu,

  71. Wsadziłam go do sań,

  72. Las wtedy był wiatrołomny;

  73. Wilki stadem szczupaków

  74. Pływały w burzy śnieżnej,

  75. Niedźwiedzie jak rekiny

  76. W tej burzy nurkowały."

  77. "Pani Pohjoli, kłamiesz!

  78. I nawet się nie oglądasz,

  79. Jak śnieg za tobą się kurzy,

  80. Nikt jeszcze z mojego rodu

  81. Od wilczych kłów nie zginął!

  82. Mój syn na żywych niedźwiedziach

  83. Sypiał jak na pierzynach.

  84. Jeśli zaraz nie powiesz,

  85. Gdzie jest mój Lemminkäinen,

  86. Zburzę cudowny młyn Sampo."

  87. Pani Pohjoli rzecze:

  88. "Głodnego nakarmiłam

  89. I napoiłam w porę.

  90. Do łodzi go wsadziłam,

  91. Aby bezpiecznie płynął

  92. Przez rzeczne wodospady."

  93. Ale matka nie wierzy

  94. W słowa pani Pohjoli:

  95. "Kobieto wiarołomna!

  96. Ukrywasz mojego syna

  97. W swoich źrenicach złych.

  98. Ja muszę z twoich ust

  99. Całą prawdę usłyszeć."

  100. Pani Pohjoli w ogniu;

  101. Jej wstyd na białej ścianie

  102. Odbił się, więc go zakryła

  103. Pani Louhi plecami:

  104. "Powiem ci całą prawdę.

  105. Wysłałam go po łosia,

  106. Po ognistego ogiera,

  107. Wreszcie za rzecznym łabędziem.

  108. Przycwałował na łosiu,

  109. Przygalopował na koniu,

  110. Ale nie przybył z łabędziem

  111. Po najpiękniejszą dziewczynę,

  112. Którą mu obiecałam

  113. Dać po tych próbach za żonę.

  114. Nie wiem o nim nic więcej."

  115. Teraz matka już wie,

  116. Gdzie trzeba szukać syna;

  117. Przebiega niestrudzona

  118. Przepustne puszcze, knieje,

  119. Zagląda w ślepe oczy

  120. Czarnym jak noc jeziorom.

  121. Prosi, na brzegu siedząc,

  122. Fałszywe w swojej mowie

  123. Fale, które ją łudzą,

  124. Że coś na brzeg wynoszą.

  125. Pod głazem kamiennym szuka,

  126. Pod zwalonymi pniami

  127. I chytrze jak łasica

  128. Zagląda w każdą szczelinę.

  129. Wszędzie od gluchych drzew

  130. Milczenie dzwonne, głuche,

  131. Nie ma nawet do kogo

  132. Jednym przemówić słowem...

  133. Nie mogąc sobie poradzić

  134. Z językiem, który w ustach

  135. Tkwił bez żadnego zajęcia,

  136. Zwróciła się do drzewa,

  137. Do sosny i do dębu.

  138. Dąb twardo odpowiedział:

  139. "Kobieto, nie męcz mnie.

  140. Nie znam twojego syna.

  141. Zbudują ze mnie stodołę

  142. Nie pytając o zdanie

  143. I nawet nie zapłacze

  144. Po mnie liść zeszłoroczny."

  145. Bez słowa poszła dalej;

  146. Droga wyszła naprzeciw,

  147. Stanęła pod jej stopami,

  148. Matka ją pozdrowiła.

  149. "Drogo, stworzona przez stopy,

  150. Wędrujesz razem z człowiekiem.

  151. Może mojego syna

  152. Niosłaś na swoich plecach?

  153. Czy moje złote jabłko

  154. Po tobie się nie toczyło?

  155. Czy moja laska srebrna

  156. Nie dźwięczała w twych uszach?"

  157. Droga do niej mówiła

  158. Słowa szorstkie jak żwir:

  159. "Stworzono mnie na los twardy;

  160. Konie tratują mój grzbiet,

  161. Buty po mnie szorują,

  162. Ostre obcasy ranią.

  163. I twój syn, jeśli szedł,

  164. Deptał mnie tak, jak każdy."

  165. Z góry zaświecił księżyc

  166. Piękny jak malowanie.

  167. "Czy moje zlote jabłko

  168. Po niebie się nie toczyło?

  169. Czy moja srebrna laska

  170. Przy twojej nodze nie stała?"

  171. "Mam dosyć swoich zmartwień. -

  172. Odparł jej zimno księżyc. -

  173. Stworzono mnie na los twardy.

  174. Jestem jak orzech w zębach

  175. Mroźnej, ponurej nocy

  176. I dotąd ją rozjaśniam,

  177. Dopokąd nie dam się zgryźć.

  178. Twój syn mnie tyle obchodzi,

  179. Co wypalona świeca."

  180. Minęła noc i słońce

  181. Wyszło matce naprzeciw.

  182. Kłania się drodze słonecznej,

  183. Po której miała iść:

  184. "Gdzie potoczyło się jabłko,

  185. Najdroższe jabłko moje?

  186. Gdzie moja srebrna laska?

  187. Złamała się może wpół?"

  188. Słońce było u szczytu,

  189. Gdy syn potoczył się w głębię,

  190. I pamiętało dokładnie,

  191. Gdzie Lemminkäinen leży:

  192. "W czarną rzekę Tuoni,

  193. W wieczyste wody Manali

  194. Po wodospadzie się stoczył,

  195. Spoczywa na jego dnie."

  196. Nikt nie mógł jaśniej wyjawić

  197. Tej strasznej prawdy matce,

  198. Która swe myśli czarne

  199. W głośnym pogrąża płaczu,

  200. Ale natychmiast biegnie

  201. Do kuźni Ilmarinena,

  202. Aby jej grabie miedziane

  203. Na długim stylisku okuł.

  204. "W grabiach na sto sążni zęby,

  205. Stylisko sto stóp długie

  206. Ukuj, wiekowy młotniku,

  207. Bym sięgnąć mogła do głębi

  208. Czarnej rzeki Tuoni,

  209. Tam gdzie spada wodospad."

  210. Kowal sporządził jej grabie

  211. Na miarę głębokiej wody:

  212. Każdy ząb na sto sążni,

  213. Stylisko na stóp pięćset.

  214. Pobiegła nad czarną wodę

  215. I prosi słońce o światło:

  216. "Zniż się, gwiazdo uczynna,

  217. Rozpal się do białości!

  218. Przejrzyj głębię na wylot,

  219. Abym dno ujrzeć mogła.

  220. Uśpij zimne wodnice -

  221. Żar rozleniwi je w sen,

  222. Gdy wlejesz w ich rybie ślepia

  223. Strumień ciepłego światła."

  224. Słońce po brzozie się wspięło,

  225. Usiadło nad wodą w olszynie

  226. I przez godzinę długą

  227. Rzodmuchiwało swój żar.

  228. Pod koniec godziny wtórej

  229. Poczerwieniało jak ogień.

  230. W trzeciej zalśniło tarczą,

  231. Aż ryby mrużyły oczy.

  232. Oto zasnęły wodnice,

  233. Złe duchy w głębokiej wodzie,

  234. Starcy na swoich laskach

  235. I wojownicy na mieczach.

  236. Wtedy jak z kwiatu motyl

  237. Słońce sfrunęło lekko

  238. Z zielonej, leśnej ziemi,

  239. Trzepocząc złotym skrzydłem

  240. W nagrzanym mocno powietrzu.

  241. Ostrożnie ujęła grabie

  242. Matka Lemminkäinena.

  243. Zaczęła nimi grabić

  244. Czarne dno wodospadu,

  245. Jak gdyby zagrabiała

  246. Pokosy gradowej chmury,

  247. Jakby szukała siana

  248. Na dnie głębokiej wody.

  249. Szła tak wzdłuż czarnej rzeki

  250. Aż do samego morza.

  251. Grabiła coraz głębiej

  252. I zanurzyła się sama

  253. Aż po skraj swoich pończoch,

  254. Po okrajkę na biodrach.

  255. Szła z prądem i pod prąd,

  256. Grabiła dno pracowicie,

  257. Aż pod spienioną wodą

  258. Znalazła bluzę syna,

  259. Pończochy i kapelusz.

  260. Wróciła w dolinę Manali

  261. I jeszcze raz od nowa

  262. Grabiła to samo dno

  263. Dokładnie jak ściernisko,

  264. Do ostatniego źdźbła.

  265. Wtedy, za trzecim razem,

  266. Snop żytni z wody wychynął,

  267. Zaświecił w słońcu kłosem,

  268. Choć jeszcze ociekał wodą.

  269. Nie był to jednak snop,

  270. Lecz Lemminkäinen beztroski,

  271. Wspaniały Kaukomieli

  272. Z rzeki dobyty grabiami

  273. Za swój palec serdeczny,

  274. Za palec lewej stopy.

  275. Syn nieśmiertelnej Kalevy,

  276. Lekkoduch Lemminkäinen,

  277. Wypłynął na lustro wody

  278. Z pomocą matczynych grabi.

  279. Lecz nie był jeszcze cały,

  280. Brakło mu jednej ręki,

  281. Kilku palców i żeber,

  282. I jednej części głowy.

  283. "Co zrobić, aby powstał?" -

  284. Pytała matka kruka,

  285. Który wykrakał zaraz,

  286. Jakby już na to czekał:

  287. "Szczupak rozpłatał go wpół,

  288. Pstrąg wypił jego oczy,

  289. Nie masz już takiej siły,

  290. By go urodzić na nowo.

  291. Najlepiej rzuć go do rzeki.

  292. Może wyrośnie z niego

  293. Topiący łodzie wodnik.

  294. Jeśli rzucisz go w morze,

  295. Z takiego bohatera

  296. Będzie potężny wieloryb.

  297. Czy jest ci na sercu lżej?"

  298. Matka Lemminkäinena

  299. Splunęła na wróżbę kruka

  300. I powiodła grabiami

  301. Po dnie zbełtanej rzeki,

  302. Grabiła wszerz i wzdłuż,

  303. Aż odnalazła rękę,

  304. Pół głowy i pół krzyża

  305. Oraz żebra do pary.

  306. Teraz dopiero lekkoduch,

  307. Teraz jej syn Lemminkäinen

  308. Miał każdą kość, gdzie trzeba,

  309. Na trawie przed nią leżał

  310. Czekając, aż matka znowu

  311. Tchnie w niego życie zuchwałe.

  312. Najpierw sczepiła kości,

  313. Mięśnie do mięśni złożyła,

  314. Krwią napełniła żyły

  315. Wprost ze słonecznej zieleni,

  316. Puściła w ruch arterie

  317. Musując czoło zaklęciem:

  318. "Władczyni krwi i arterii!

  319. Wejdź w puls mojego syna,

  320. Jak jarzębina piękna,

  321. Bogini krwi Suonatar,

  322. Tkanko naczyń krwionośnych,

  323. Puść w ruch wrzeciono serca,

  324. Niech się na nim nawija

  325. Raz jeszcze życie na nowo.

  326. Ja umiałam to robić,

  327. Gdy syna rodziłam z niczego,

  328. A teraz ty tylko możesz

  329. Powrócić go do życia

  330. Z kości, które wyrosły

  331. Daleko już poza mną.

  332. A jeśli nie masz siły,

  333. Niech spłynie z wyżyn nieba

  334. Na statku czerwonodziobym

  335. Dziewica, której każdy

  336. Zawdzięcza swoje życie,

  337. Gdy ona go łaskawie

  338. Rodziła pierwszy raz.

  339. Przejdź teraz, żywa pani,

  340. Po żebrach jak po moście

  341. I w żyłach gładko płyń

  342. Jak wartki górski strumień.

  343. A gdzie żyły zerwane,

  344. Tam je nitkami zszywaj,

  345. Igłami cynowymi

  346. Cieniutkimi jak promień!

  347. Końce naczyń krwionośnych

  348. Przewiąż jedwabną nicią.

  349. A jeśli nie wystarczy,

  350. Niech sanna spłynie niebieska

  351. Na jego krwawe rany,

  352. Na połamane kości.

  353. Niech je wygładzi śnieżnie,

  354. Gdzie trzeba wyprostuje,

  355. Niech mięśnie się ułożą

  356. Równo jak śnieg pod płozami

  357. I niech się tak naprężą

  358. Jak duga nad końską szyją.

  359. Tam, gdzie ciało śmiertelne

  360. Utraciło swą władzę

  361. Samoistnego życia,

  362. Niech siedzący na niebie

  363. Pan użyje swej siły!

  364. Jemu już nie przystoi

  365. Kleić złamanych kości,

  366. Cerować dziury ran.

  367. Winien nowe dać żebra

  368. Z tworzywa najlepszego

  369. Na miejsce kości starych.

  370. Daj zatem mięśnie nowe,

  371. Wiecznie mocne i młode,

  372. I żyły rozciągliwe

  373. Z młodych cielęcych jelit,

  374. Krew wonną i czerwoną

  375. Jak pąki róż w ogrodzie

  376. I zawsze tak gorącą

  377. Jak ogień w piecu zimy!"

  378. Słowa jej były celne.

  379. Tak trafiały do rzeczy,

  380. Że wszystkie części ciała

  381. Powróciły, gdzie trzeba.

  382. Tylko mowy nie mogła

  383. Tchnąć matka w Lemminkäinena

  384. I język jego milczał

  385. W ustach zawarowany.

  386. Rozgląda się po lesie

  387. I pszczołę napotkała:

  388. "Gdzie znaleźć taki balsam

  389. Lub kroplę miodosytną

  390. Na język, który nie wie,

  391. Jak się nazywa miód,

  392. Żeby od razu poczuł

  393. Smak nektaru dobrego

  394. I żeby umiał nazwać

  395. To, co mu smakowało.

  396. Mehiläinen, ptaszyno,

  397. Leć w krainę Metsoli!

  398. Przynieś tęgiego miodu

  399. Dla chorego człowieka.

  400. Wybieraj go z najgłębszych

  401. Kielichów leśnych kwiatów.

  402. Mieszaj z miodem jodłowym,

  403. Który płynie z igliwia,

  404. Z ziół i traw, jeśli możesz,

  405. Gdy opadnie z nich rosa."

  406. Pszczoła frunęła prosto

  407. W miłe strony Metsoli;

  408. Z wrzosów brała miód czysty,

  409. Z kielichów sześciu kwiatów,

  410. Brała go ze stu traw,

  411. Z ziół stu i ze stu jodeł.

  412. Wróciła cała dzwonna

  413. Od miodu w ciężkich skrzydłach

  414. I matce Lemminkäinena

  415. Nektar złożyła na dłoni.

  416. Cóż z tego, skoro balsam

  417. Synowi mowy nie wrócił,

  418. Darmo leje go matka

  419. Na martwy język syna,

  420. Który w zdrewniałych ustach

  421. Smaku nie rozpoznaje.

  422. Wtedy matka raz drugi

  423. W drogę wysłała pszczołę:

  424. "Sfruń w siedziby Tuuri,

  425. W dom bez dachu nad głową,

  426. Za progi Balvonena.

  427. Tam jest miód najprzedniejszy,

  428. Olejki niezrównane

  429. Sączą się prosto z nieba,

  430. To są leki stosowne

  431. Na tak wielką chorobę.

  432. Jego struny głosowe

  433. Rozdzwonią się wtedy same,

  434. W głowie powstanie słowo

  435. I spłynie łatwo na język."

  436. Pszczoła w locie wysokim

  437. Podkasała swe skrzydła,

  438. Wylała resztki miodu

  439. Do leśnego kielicha

  440. I za dziewiątym morzem,

  441. Na środku dziesiątego

  442. Poszybowała w górę

  443. Jak strzała za łabędziem,

  444. Która w powietrzu go ściga.

  445. Trzy długie dni leciała

  446. Aż odnalazła wyspę

  447. Pływającą na falach

  448. Jak wielki plaster miodu.

  449. Miód kręcono z tych plastrów

  450. Na świętych wurach wodnych,

  451. Miodu było tu tyle,

  452. Że spływał wodospadem.

  453. Nie był to jeden jedyny

  454. Chłopski ul w pustym polu,

  455. To była kuźnia miodu -

  456. Miechami miód się lał.

  457. Tam dzbany kamionkowe

  458. Olejkiem się napełniały,

  459. Tłustymi maściami faski

  460. Zapełniały się same.

  461. A kwiatowe olejki

  462. Były w tak małych flaszkach,

  463. Że szyjkę każdej z nich

  464. Kciukiem się zatykało.

  465. Mehiläinen z zapałem

  466. Sześć chwyciła dzbanuszków,

  467. Siedem fasek na plecy

  468. Załadowała spiesznie

  469. I frunęła z maściami

  470. Tam, gdzie na nią czekała

  471. Matka Lemminkäinena.

  472. Nie pomogły te maści,

  473. Wybornych maści dziewięć.

  474. Nie pomogły olejki,

  475. Na nic olejków osiem.

  476. Jeszcze raz złotej pszczole,

  477. Posłusznej Mehiläinen,

  478. Szepcze matka do ucha:

  479. "Proszę cię po raz trzeci!

  480. Leć nad dziewiąte niebo;

  481. Na środku dziesiątego

  482. Jest wyspa wonnych miodów,

  483. Która obłokiem słodkim

  484. Bogu do ust napływa.

  485. Umocz skrzydła w tym miodzie,

  486. W jednej chwili zawracaj.

  487. Czeka na to lekarstwo

  488. Syn mój śmiertelnie chory."

  489. Ten lot ziemi odległy

  490. Mehiläinen zatrwożył.

  491. Czy może ziemska pszczoła

  492. Z księżyca miody zbierać?

  493. "Nie martw się! Leć na gwiazdy

  494. Śmiało jak między kwiaty,

  495. Wdzieraj się bez obawy

  496. Na te łąki niebieskie.

  497. Pierwszego dnia dolecisz

  498. Do rycerza Oriona,

  499. Który na niebie leży

  500. Jak mój syn tu, na trawie.

  501. Drugiego dnia nad grzbietem

  502. Srebrzystej Niedźwiedzicy,

  503. A trzeciego dolecisz

  504. Do siedmiorga gwiazd Plejad.

  505. Stamtąd już droga krótka

  506. Do domu pana niebios,

  507. Tam, gdzie on do ust bierze

  508. Swój obłok słodkowonny."

  509. Wzbiła się miodoskrzydła

  510. Mehiläinen na księżyc,

  511. Omija skrajem słońce,

  512. Aby skrzydeł nie spalić.

  513. Ma ochotę odpocząć

  514. Na grzbiecie Niedźwiedzicy,

  515. Lecz się w porę wstrzymuje

  516. Lepszej pewna przystani.

  517. Już siedmioro gwiazd Plejad

  518. Błyszczy siedmioramiennie,

  519. Już pszczoła osiągnęła

  520. Sklepienie komnaty pana,

  521. W której tłoczono maście

  522. Prosto z obłoków wonnych,

  523. Nalewano olejki

  524. Do srebrzystych kamionek.

  525. Na środku ogień płonął,

  526. Miód w złotym kotle szumiał,

  527. Do niego olej wonny

  528. Jasny wlewał poranek.

  529. Odważny ptak Mehiläinen

  530. Zanurzył skrzydła w miodzie,

  531. Dzbany chwycił w pazury,

  532. Tysiąc flakonów w dziób -

  533. Jakby nie jedna pszczoła,

  534. Lecz cały pszczeli rój

  535. Wzbił się w górę do nieba,

  536. Abuy podźwignąć gwiazdę.

  537. Z powrotem drogą krótszą

  538. Sfrunął prosto do matki

  539. Odważny ptak Mehiläinen

  540. I lekarstwa jej dał.

  541. Dwie próby były daremne;

  542. Zmarły w złym był nastroju

  543. I zaciskając zęby

  544. Na trzecią czekał próbę.

  545. Gdy usłyszał brzęk pszczoły,

  546. Chciał zakląć po lapońsku,

  547. Ale dał pokój słysząc,

  548. Jak matka zań się modli,

  549. Maściami poi ciało,

  550. Mówi do niego czule:

  551. "Wypłyń z wiecznego snu.

  552. Skocz z wodospadu pstrągiem.

  553. W lesie zamień się w lisa -

  554. Umknij z pułapki śmierci!"

  555. A wtedy spoza słów

  556. Wydostał się szept jego,

  557. Nabrał siły, aż wreszcie

  558. Władnął całym językiem:

  559. "Jakże moglem tak spać

  560. W mokrej i zimnej wodzie,

  561. Głęboko w wodospadzie,

  562. Który nade mną grzmiał."

  563. "Zdrowie do snu, mój synu,

  564. Miałeś zawsze wspaniałe;

  565. Mogłeś pod wozem spać,

  566. Gdy koń galopem biegł.

  567. Przyjrzyj się teraz lepiej

  568. Jednej słabej kobiecie,

  569. Która nad wody głębią

  570. Drugi raz cię zrodziła,

  571. I powiedz, kto zdradziecko

  572. Pchnął cię w nurt Tuoneli?"

  573. Lekkoduch Lemminkäinen,

  574. Mrużąc pod słońce oczy,

  575. Czystą wodą przemyte,

  576. Mówił bez cienia gniewu:

  577. "To pastuch, Mokra Czapa,

  578. Pchnął mnie w nurt Tuoneli,

  579. Ślepe oko Untamo

  580. POgrążyło mnie w sen.

  581. Nie mam do niego żalu,

  582. Lecz żałuję jednego,

  583. Że nie znałem zaklęcia

  584. Na ranę zadaną przez węża.

  585. To pastuch Mokra Czapa

  586. Żmiją mnie przebił na wylot,

  587. Ja wyrwałem ją z piersi,

  588. Lecz nie znałem zaklęcia."

  589. "O lekkomyślny synu!

  590. Pieśnią Lapończyków biłeś,

  591. Ich czarowników jak szczury

  592. Wyprowadziłeś w pole

  593. Zwykłą piszczałką z wierzby,

  594. A oni cię Mokrą Czapą

  595. Jak muchę na stole nakryli.

  596. Ja, matka twoja, wstyd czuję,

  597. Ponieważ nie masz w głowie

  598. Doświadczenia i wiedzy,

  599. Niezbędnej w twoim wieku!

  600. Ty nie znasz węża wodnego

  601. I nie wiesz, skąd się wziął

  602. Smok z mózgiem kaczki morskiej,

  603. Ten wąż o głowie ptaka.

  604. Syöjätar to matka węża,

  605. Który wyskoczył z jej ust,

  606. Z języka rozwidlonego

  607. Skoczył w morze wzburzone.

  608. Pysk jego kwitnie trucizną,

  609. Jak jadowity powój

  610. Pełza na brzegach rzek."

  611. Z ust matki jedna za drugą

  612. Płynęły klechdy domowe,

  613. Syn uczył się bezwiednie

  614. Wiedzy sobie niezbędnej

  615. I wypoczywał tak dobrze

  616. Jak w domu, kiedy zasypiał

  617. Z jej opowieścią w uszach.

  618. Wtedy matka pytała:

  619. "Czy brak ci czegoś, synu?"

  620. "Tak - brzmiała odpowiedź. -

  621. Brakuje mi tej dziewczyny,

  622. Która została w Pohjoli,

  623. Jej matka o uszach zwiędłych

  624. Jak stare liście osiki

  625. Czeka na śpiew łabędzia,

  626. Z którym miałem powrócić.

  627. Za jego czysty śpiew,

  628. Za jego złote pióra

  629. Mogę dziewczynę kupić."

  630. Tego już było za wiele

  631. Matce Lemminkäinena:

  632. "Ty liczysz, że ja ciebie

  633. Trzeci raz jeszcze urodzę?

  634. Patrz! Już się skrada nad wodą

  635. Ten pastuch, Mokra Czapa.

  636. Pewnie nas podsłuchuje

  637. Czarodziejskim sposobem.

  638. Słuchaj mnie! I ni słowa!

  639. Dopiero się urodziłeś

  640. Na tej zielonej trawie.

  641. Dziękuj siłom najwyższym,

  642. Które spłynęły z nieba,

  643. Że w twoje martwe ciało

  644. Z pomocą mądrej pszczoły

  645. Wstąpiło życie na nowo.

  646. A teraz wracaj do domu,

  647. U starej matki odpocząć."

  648. Zostawmy na długie dni

  649. Wolną pieśń Lemminkäinena,

  650. Ażeby bieg tych wierszy

  651. Na nową skierować drogę.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
średniowieczne pieśni, Do czytania, ŚREDNIOWIECZE
chrestomstia, Do czytania, ŚREDNIOWIECZE
średniowieczne pieśni maryjne, Do czytania, ŚREDNIOWIECZE
Carmina Burana, Do czytania, ŚREDNIOWIECZE
kadlubek, Do czytania, ŚREDNIOWIECZE
Fragment Rozmyślań dominikańskich, Do czytania, ŚREDNIOWIECZE
Psałterz puławski, Do czytania, ŚREDNIOWIECZE
Średniowieczne miasto, dla dzieci różńości, do czytania
Gotowość dzieci przedszkolnych do czytania a ich dojrzałość językowa
napisy do czytania globalnego(2)
Wegetarianska Tortilla, Coś do czytania, Kulinaria
PRINCE2 do czytania id 392408
SŁOŃ TRĄBALSKI, BAJKI DO CZYTANIA DLA DZIECI
O WIOŚNIE W LESIE I WIEWIÓRKI W WAŻNYM INTERESIE, dla dzieci różńości, do czytania
Haiku, do czytania, POEZJA
Kto pyta, Teksty do czytania
Charakterystyka średniowiecza oraz sztuka epoki, Przydatne do szkoły, średniowiecze

więcej podobnych podstron