O samowychowaniu
Podświadomy umysł przypomina w działaniu komputer. Doskonale realizuje zakodowany program nie martwiąc się, czy on służy wzrostowi twojego sukcesu, szczęścia, miłości, bezpieczeństwa, czy też autodestrukcji, lękowi lub poczuciu zagrożenia.
A kto ci zakodował owe programy?
Najczęściej Ty. Ale też mogłeś pozwolić, by manipulowali przy nim inni, np. jacyś hipnotyzerzy czy wywierający silne - manipulacyjne lub ogłupiające presje rodzice.
Twój podświadomy komputer należy do ciebie i może być wykorzystany zgodnie z twoją najlepszą wolą. Może też być wykorzystywany źle, czyli na szkodę twoją lub innych. Masz potężną władzę nad sobą, ponieważ tylko ty decydujesz o sobie i o całym swoim życiu. Jeśli wydaje ci się to śmieszne, lub bzdurne, prawdopodobnie dotknąłem twojego poważnego problemu, którym jest brak odpowiedzialności za siebie i za swoje życie.
Zrzucanie odpowiedzialności na innych może być dla ciebie doskonałą wymówką: “to on, to ona, to oni są winni za moje niepowodzenia, oni mnie skrzywdzili, oni nie dają mi szansy, ograniczają mnie. Cierpię przez nich, cierpię za innych. Nie wybaczę im tego.”.
A potem dziwisz się, że ogarnia cię czarna rozpasz, zamiast entuzjazmu, którego oczekuje od ciebie rodzina czy pracodawca!? Więc po co ci tak doskonałe wymówki? Najpodlejszą z nich jest ta:
“Jakim mnie Boże stworzyłeś, takiego mnie masz”.
Ale to nie Bóg cię takim stworzył, tylko ty sam! A w jaki sposób?
Najpewniej zawsze chciałeś się dopasować do innych ludzi, by poczuć się akceptowanym i szanowanym. To znaczy, że starałeś się dopasować do wyobrażeń innych ludzi o tobie, o twoich zadaniach i obowiązkach. I pewnie potępiasz się, gdy nie pasujesz? W każdym razie na pewno to boli, gdy ci dają do zrozumienia, że jeszcze nie jesteś tak doskonały, jakby oni chcieli!
Ale to jednak ty dokonujesz wyborów. Przecież mógłbyś się na nich wypiąć? Ale aż tak “szalony” to nie jesteś...
Nie wiem, czy to twoja zaleta, czy wada. Przekonaj się sam. Jeśli zostałeś nauczony żyć w świecie, w którym swoje przetrwanie uzależniasz od włożonego w życie wysiłku, to myślisz, że życie od ciebie tego wymaga. Jeśli miotasz się pomiędzy pragnieniami swoimi, a cudzymi, wtedy podejmujesz próby udowodnienia sobie, że życie przede wszystkim polega na spełnianiu pragnień i zapewnianiu w ten sposób poczucia pełni i bezpieczeństwa. Tylko nie masz pewności, czyje pragnienia i zachcianki dadzą ci większe szczęście i pełniejszy komfort. Nieprawdaż?
A stąd wynika nerwicowa szarpanina i wreszcie wydaje ci się, że stawiasz na swoim: “Musi być po mojemu…. Żebym tylko jeszcze widział, czego chcę...”
Rozdarcie między swoje, a cudze plany powoduje, że często zdarza ci się myśleć, że życie jest ciężkie i bezsensowne. I wpadasz w błędną pułapkę pożądania i powinności. Twoje pomieszanie i poczucie bezsensu narasta, gdyż często nie wiesz, czego inni oczekują od ciebie. A przecież wierzysz, że za wszelką cenę powinieneś to spełnić, więc wysilasz się, by się domyślić. A tu ukazuje się cała beznadzieja rzeczywistości. Przecież oni też nie wiedzą, czego chcą. I wielu z nich oczekuje, że dowiedzą się właśnie od ciebie!? Że dasz im wreszcie jakiś przykład.
Czy o to ci chodziło?
Powiesz, że nie, lecz twoja podświadomość zakodowana jest inaczej. Wychowałeś się w rodzinie, która w podobny sposób myślała i w ten sposób zostałeś częściowym spadkobiercą jej sposobu myślenia, i życia. Jednak dokonałeś wyboru, którego skutkiem było zaakceptowanie takiego sposobu myślenia i wprowadzenie go w swoje życie.
Nie masz z tym nic wspólnego? A kto się na to zgodził za ciebie? A może nie miałeś innych przykładów, ani punktów odniesienia? Czyżbyś żył w próżni, w której znajduje się tylko twoja najbliższa rodzina?
Otrząśnij się i zobacz, że wokół są jeszcze inni ludzie, którzy zupełnie inaczej podchodzą do siebie i do swego życia.
Nienormalni jacyś, co? Nienormalni, bo inni od ciebie?
Nie ważne. Możesz sobie dalej być normalnym na miarę tatusia czy mamusi. Kiedy jednak postanowisz coś zmienić w swoim życiu na lepsze, masz takie możliwości. Ale wymagają one od ciebie zaangażowania i mądrego podejścia.
Dotychczas obsługujesz swój umysł zgodnie z instrukcją swych rodziców i nauczycieli. Ale to nie oni go stworzyli i też mogli nie znać właściwej instrukcji obsługi.
Ja ci proponuję poznanie instrukcji obsługi umysłu według producenta.
Twój umysł ma 3 poziomy, które współpracują z sobą w mniejszym, lub większym zakresie:
1. Podświadomość, którą możesz programować i która spełnia twoje życzenia zgodnie z programem, jaki ma “nagrany” (włączając w to wirusy). A może ona więcej, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić.
2. Świadomość - czyli to, z czym się identyfikujesz, a co myśli logicznie i podejmuje decyzje.
3. Nadświadomość - intuicyjną część umysłu, która wydaje się nielogiczna, ale za to podpowiada ci najwspanialsze pomysły, rozwiązania, a także wspiera w realizacji celów zgodnych z najwyższym dobrem twoim i innych. To ona przywiodła cię do tej lektury. Ta część umysłu jest doskonała.
Tym, co może zależeć od twojej woli, jest program podświadomości. Zależy potencjalnie, bo większość ludzi nie chce nic zmieniać w swym podejściu do życia i świata. Wymagają, by to świat się zmienił, ale nie wyobrażają sobie, że mogliby zmienić siebie, a właściwie swoje nastawienie do świata i do siebie. W ten sposób pozwalają sobie na to, by być ofiarami okoliczności.
Też tak chcesz?
Jeśli chcesz wziąć swoje życie w swoje ręce, masz możliwość nauczyć się, jak zmieniać program umysłu tak, by realizował twoje życzenia i zapewnił ci szczęśliwe, bogate życie. Możesz swoją podświadomość przekodować i nauczyć wszystkiego na nowo, a uda ci się to przede wszystkim poprzez doświadczanie namacalnych zmian w umyśle i w życiu. I to właśnie ty możesz zacząć kreować sobie takie doświadczenia, jakich chcesz zaznać.
Zacznij od określenia tego, czego chcesz. To może być najtrudniejsze i wymagać długotrwałych przygotowań. Ale podjęcie tego wysiłku i ustalenie priorytetów opłaca się. Dobrze by było przeczytać na początek trochę książek motywacyjnych. One powodują, że zaczynasz chcieć coś zmienić na lepsze i zarażają cię entuzjazmem. A to ważne! Istnieje wiele wspaniałych książek, które przekonują, że każdy może być szczęśliwy, jeśli tylko chce. Niektóre z nich uczą nawet, jak osiągnąć szczęście i sukcesy.
Po motywującej lekturze możesz odwołać się do pomocy afirmacji. Są to pozytywne stwierdzenia wprowadzane do podświadomości, czyli nowy program dla niej. Możesz też stosować wizualizacje tego, co planujesz osiągnąć.
Być może próbowałeś i ty owych technik, a jednak niewiele z tego wyszło. Czy czujesz się zawiedziony?
Jeśli tak, to zapewne próbowałeś, lecz nie do końca zgodnie z instrukcją. A może tej instrukcji w ogóle nie było?
A jeśli zrobiłeś wszystko właściwie, a efektów nadal nie ma?
Sądzę, że nie dokonałeś właściwej diagnozy. A przecież diagnoza, czyli nazwanie swoich problemów, stanowi podstawę do rozprawienia się z nimi. Jak chcesz coś zmienić w swym życiu, jeśli nie wiesz, co?
Im bardziej precyzyjna diagnoza, tym skuteczniejsze środki można użyć, by przeciwdziałać złu, czy nieszczęściom.
Załóżmy, że ktoś uznał, iż przyczyną jego cierpień są sąsiedzi, dzieci czy rodzice. Diagnoza na pierwszy rzut oka jedyna i słuszna. Ale… każda diagnoza pociąga za sobą skutki. Po stwierdzeniu, kto ponosi winę za nieszczęścia, człowiek, który dokonał tego rozpoznania, działa zgodnie z tym, co mu się wydaje najlepsze. W tym wypadku usiłuje się odizolować od rodziny, dzieci lub sąsiadów i podejmuje walkę z nimi.
A efekt?
Konflikt zamiast rozwiązywać się, zostaje zaogniony.
Po jakimś czasie “palant” jęczy, że oni są coraz gorsi i że wytrzymać z nimi nie sposób. Takie świnie! Na dodatek jest pewny, że ta cała kreacja w ogóle nie działa, bo chciał się drani pozbyć, a oni z nim walczą.
A on co robi?
Wścieka się, złości, demonstruje, gdzie ich ma i w ten sposób prowokuje. A przecież chciał osiągnąć coś innego!
Jeśli chciał, to czemu nie osiągnął?
Po 1, niewłaściwie rozpoznał problem. To nie konkretni ludzie go męczą i drażnią, tylko jego reakcja na nich.
Po 2, zastosował niewłaściwą taktykę. Zamiast uciekać, złościć się i prowokować, powinien przystąpić do afirmowania:
Przebaczam (tym osobom) całkowicie.
Zwracam wolność (tym osobom) i zwracam sobie wolność (od tych osób).
Lubię i szanuję siebie w obecności (takich osób). Itd., w podobnym klimacie.
A oto inny przykład błędnej diagnozy:
Ktoś dochodzi do wniosku, że przestępstwa popełniają bezbożnicy. W związku z tym usiłuje walczyć z innowiercami, wymierzać im sprawiedliwość, ale to powoduje tylko, że sam wkracza na drogę przestępstwa.
A co powinien zrobić?
Oprzytomnieć, uwolnić się od nienawiści do przestępców oraz od misji wymierzania sprawiedliwości w imię Boga.
Może ten przykład wydaje ci się mało życiowy?
No więc wyobraź sobie, że lekarz widząc zaczerwienienie skóry przepisuje leki antyalergiczne, podczas gdy człowiek choruje na szkarlatynę. To jeszcze nic! Słyszałem o przypadku, kiedy lekarz widząc obrzęk kolan zapisał naświetlanie “bombą” kobaltową, podczas gdy obrzęk był wynikiem psychicznego buntu dziecka przed apodyktycznością ojca. Owo “leczenie” nie tylko nie poprawiło zdrowia, ale jeszcze poddało organizm szkodliwemu napromieniowaniu radioaktywnemu. Na usprawiedliwienie “konowała” można by dodać, że przecież dzieciak sam chciał sobie pogorszyć stan zdrowia i samopoczucia (nie wiemy, czy świadomie, czy tylko podświadomie, ale jednak), więc sprowokował go do wystawienia błędnej diagnozy.
Jeśli masz silny opór przed zmianami na lepsze, przed uzdrowieniem, to mogą ci się przydarzyć podobne zawirowania w określaniu istoty spraw.
To diagnoza decyduje o doborze terapii. Jeśli więc nie odniosłeś sukcesów na swej drodze do szczęścia, zdrowia czy bogactwa, to zapewne dlatego, że dokonałeś niewłaściwej diagnozy i wybrałeś nieadekwatną terapię.
Powinieneś więc zastanowić się nad poniżej wymienionymi zasadami:
1. Wiedza na temat przyczyn podejmowania błędnych decyzji ma nieocenioną wartość. Znając przyczyny błędów, można ich unikać na przyszłość.
2. To, co jest teraz, co nas spotyka, wynika z przeszłości. Jeśli jednak w przyszłości chcemy żyć, a przynajmniej czuć się lepiej, możemy już dziś (teraz) wziąć odpowiedzialność za swoje myśli, za to co myślimy, a więc i za to, co będziemy czuć i robić w przyszłości.
Kiedy zastosujesz się do powyższych zasad, zorientujesz się, że nikomu nie musisz płacić za swoje szczęście i za sukcesy, choć nie mogę ci obiecać, że dostaniesz je za darmo!
Może jednak spotkałeś się z zapewnieniami, że ktoś oferuje ci znacznie łatwiejsze i przyjemniejsze sposoby na szczęście. Był tylko jeden warunek: musisz mu za to słono zapłacić, lub uzależnić się od niego.
Zapewniam cię, że od nikogo nie musisz się uzależnić czekając na jego łaskę i błogosławieństwa. Bo potencjał doświadczania szczęścia masz ty sam. Jeśli jednak sam nie potrafisz z niego korzystać, powinieneś zapłacić tym, którzy cię tego nauczą. A warto. Warto nauczyć się mądrze programować podświadomość. Jeśli chcesz zaznać tylko troszkę szczęścia w życiu, lub odnieść niewielki sukces, to z pewnością nie jesteś jeszcze gotów do zastosowania rad tu zawartych. Jeśli jednak chcesz pójść “na całość”, wówczas ta metoda jest dla ciebie odpowiednia. Podstawą tej metody są afirmacje. Afirmacje to zdania prawdziwe, choć stwierdzają stan, który dopiero chcesz osiągnąć. Są tak zbudowane, że wydaje się, jakby opowiadały o czymś, co już jest, mimo że tego jeszcze nie ma. Dlatego formułuje się je w czasie teraźniejszym.
Mam nadzieję, że potrafisz już określić, co dla ciebie jest ważne, bo od tego trzeba zacząć. Jeśli nie wiesz, to zacznij od afirmowania:
“Ja…. sam wiem, czego chcę”.
Dochodzenie z sobą do porozumienia może ci zająć nawet ponad pół roku. Nie zniechęcaj się jednak. Lepiej pracować pół roku, a nawet rok, niż do końca swoich dni tego nie wiedzieć. Jeżeli chcesz doświadczać w życiu szczęścia i miłości, to afirmuj sobie szczęście i miłość np.:
“Zasługuję na szczęście i miłość. Szczęście i miłość to dla mnie naturalny stan”.
Na początku pracy z takimi afirmacjami możesz mieć wrażenie, że okłamujesz siebie. Ale te zdania są jak najbardziej prawdziwe. Jeśli dziś nie pojmujesz, dlaczego są prawdziwe, to w przyszłości doświadczysz tej prawdy całym sobą!
Dalsze afirmacje bliskie tematu mogą brzmieć:
Ponieważ kocham siebie, to zasługuję na szczęście i powodzenie w życiu i związkach. To naturalne, że miłość i szczęście płyną do mnie w pełnej obfitości. Jako dziecko Boga mam zawsze prawo do miłości i szczęścia. Doświadczam bezwarunkowego szczęścia, radości i miłości, bo takie mam prawo jako Boska Istota.
Jeśli nie chcesz doświadczać miłości i bogactwa, wówczas afirmacje nie są ci potrzebne, ponieważ na niechęci do nich koncentrowałeś się dotychczas wystarczająco długo i zapewne skutecznie. Możesz nadal emanować rozżaleniem, złością, cierpieniem i dziwić się, że ludzie są tacy podli, bo nie mają ochoty się z tobą zadawać. Bądź wola twoja!
Wiele osób, kiedy próbuje o sobie myśleć pozytywnie, odczuwa wstyd. Twój wstyd oznacza, iż się do czegoś nie chcesz przyznać, lub uważasz, że robisz coś, czego nie powinieneś, lub gorzej niż inni.
A co złego lub wstydliwego jest w pozytywnym myśleniu? Że inni myślą głupio? Ale to ich problem. Ty musisz się przyzwyczaić, że myśleć o sobie pozytywnie jest jak najbardziej w porządku, że masz do tego prawo.
Mam prawo kochać i szanować siebie. Jestem w porządku.
Masz też prawo do pomyłek. To nie ujmuje ani twej godności, ani twojej wartości.
“Mam prawo popełniać błędy. Każdy błąd uczy mnie czegoś. Każdy błąd jest dla mnie inspiracją do rozwiązania moich problemów”.
A może chcesz być doskonały i robisz wszystko, żeby zrobić na innych dobre wrażenie? Nie chcesz widzieć u siebie żadnych problemów? Może wstydzisz się sam przed sobą?
Dlaczego?
Sam sobie odpowiedz na to pytanie. I spróbuj być uczciwy.
Jako ludzie “skazani” jesteśmy na tego typu pytania.
Ja bym proponował zacząć sobie radzić z tym mechanizmem od afirmacji:
Jestem wystarczająco dobry (doskonały).
Nie czekaj z podjęciem decyzji i działań, aż staniesz się doskonały. Perfekcjoniści zazwyczaj niczego w życiu nie osiągają, brak im też postępów na duchowej ścieżce. Najwyżej zatrzymują się w pół drogi, kiedy ulegają złudzeniu o swej doskonałości. Nie warto iść w ich ślady.
Ale … wystarczy odkryć, że jesteś boską istotą, a wiele pytań przestanie cię dręczyć.
Czyżby na twych ustach pojawił się grymas uśmiechu z myślą “ja, boską istotą?!”.
Otóż tak. Jesteś boską istotą! Mało tego, inni też są boskimi istotami.
Może nie potrafisz dostrzec w innych, bądź też w sobie, zalążków dobra? Może nie potrafisz dostrzec jakichkolwiek przejawów dobra czy mądrości w otaczającym cię świecie? A może wierząc, że ten okropny świat jest tworem Boga, znienawidziłeś jego Stwórcę. I może czujesz się gorszy lub winny z tego powodu, że nie potrafisz dostrzegać tego, o czym zapewniają cię inni? A może jesteś dumny z odkrycia, że światem rządzi chaos czy anarchia? Przecież tak wielu uczonych usiłuje to udowodnić.
Punkt widzenia zależy od punktu odniesienia, a nie od rzeczywistości!
Warto przy okazji wiedzieć, że człowiek, który usiłuje udowodnić istnienie chaosu przy pomocy uporządkowanego myślenia, popada w konflikt z samym sobą, nieświadomie neguje założenia, na jakich próbuje oprzeć swoje wnioski. Ta droga dedukcji prowadzi donikąd. Zwłaszcza jeśli jest poprzedzona “medytacją” po wypiciu pól litra samogonu, lub po ćpaniu. Spróbuj pomyśleć, że porządek, mądrość, doskonałość i dobro tkwią zarówno w tobie, jak i w świecie. Możesz tego nie dostrzegać, podobnie jak nie dostrzegasz elektronów i protonów. Możesz się wypierać dobra i mądrości w sobie, możesz znienawidzić siebie i zniszczyć swoje ciało, ale to nie zmieni istoty rzeczy. Doskonałość istnieje, a ty próbuj ją dostrzec, a potem się do niej przyzwyczajaj. Męczące co? Niektórym się wydaje, że lepiej “wyciągnąć kopyta”, niż męczyć się z zadawaniem trudnych pytań.
Jednak śmierć nie rozwiąże twoich problemów, nawet jeśli masz nadzieję na sprawiedliwy sąd ostateczny. Za jakiś czas i tak się odrodzisz, gdyż twoją naturą jest ŻYĆ I KOCHAĆ wiecznie. Czy to aż tak przerażające i nudne zajęcie, żebyś dążył do unicestwienia?
Przypomnij sobie, że ludzie marzyli o nieśmiertelności, o życiu wiecznym. Czy to aż tak nierealne? Chrześcijanie przecież wierzą, że Bóg im to załatwi po śmierci. Wierzą w to, nawet jeśli są lekarzami czy filozofami i uznają śmierć za koniec istnienia człowieka. W dobre życie po śmierci wierzą również przedstawiciele religii niechrześcijańskich. Czy słusznie?
Czy nie lepiej uwierzyć w dobre życie za życia?
A ty tego nie chcesz?
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Napisz więc dlaczego? .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Pamiętaj! Jesteś boską i doskonałą istotą, która tylko zapomniała o tym. Masz wybór: oszukuj się nadal, albo przyznaj się do tego!
To co myślimy i czego pragniemy, spełnia się w naszym życiu. Jeśli masz kupę pomieszania w głowie, to nie dziw się, że twoje życie też wygląda jak kupa (czyli obrazowo mówiąc g….). A przecież wiele osób jest dumnych z faktu: “jestem niewyobrażalnie zakręcony!” To takie modne!
I to ma być powód do dumy? Raczej do psychoterapii, zanim zajdzie potrzeba skorzystania z pomocy psychiatry.
Teraz w ramach ćwiczenia zastanów się, co może spotkać osobę, która się czuje winna, pragnie coś tam odpokutować, a jednocześnie jest żądna mocnych wrażeń? Jak spełnią się jej pragnienia?
Gwałt, pobicie, czy jeszcze coś mocniejszego?
Podświadomy umysł jest tak samo precyzyjny i tak samo nieinteligentny, jak dobry komputer.
Ty sam karmisz go programami, które później odzwierciedlają się w twoim życiu. Słuchasz ludzi, oglądasz telewizję i filmy, myślisz, wyobrażasz sobie, powtarzasz te myśli i wyobrażenia, zapamiętujesz, przykładasz do nich uwagę. To właśnie jest programowanie podświadomości. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, kiedy ono się dokonuje! Dlatego ważne jest, co myślisz i na czym skupiasz uwagę. Ważne, żebyś był tego coraz bardziej świadomy i żeby to coraz bardziej zależało od twej świadomej woli i było efektem twych wyborów!
Jedno z praw kreacji mówi: “twój świat jest taki, jakim go sobie wyobrażasz”. I taki jest. Odzwierciedla twoje wyobrażenia, choć może nie pod wszystkimi z nich się podpisujesz. Ale to tylko kwestia twej nieświadomości.
Jeśli na co dzień nie zastanawiasz się nad wprowadzanymi do podświadomości programami, to nie dziw się, że nie masz o nich pojęcia. Owe programy to nic innego jak twoje wszystkie myśli i wierzenia dotyczące twojego życia, związków, pieniędzy, porażki i sukcesu, powodzenia, szczęścia i miłości. Powtarzasz je każdego dnia setki, czasem nawet tysiące, razy. Czynisz to czytając byle jakie książki, gazety, oglądając koszmarne filmy, rozmawiając z innymi, rozmyślając nad swym nędznym losem. To właśnie te “wirusy umysłu” skutecznie kreują twoje obecne życie takim, a nie innym.
Teraz pomyśl, że na wprowadzenie pozytywnego programu potrzeba ci pisania afirmacji, które wyprą negatywne programy z twego umysłu. Pisanie afirmacji ma to do siebie, że wymaga znacznie mniej czasu i wysiłku, niż ten, który został zmarnotrawiony na wprowadzanie negatywnych wzorców. Pisząc afirmacje przy użyciu niewielkiego tylko wysiłku wygrywasz w starciu z oporem podświadomości! Zanim się do nich odwołasz, sprecyzuj, czego chcesz i o co ci chodzi. Żebyś potem nie żałował i nie wściekał się na tych, którzy zalecili ci pracę z afirmacjami.
Więcej o afirmacjach w artykule: Sztuka afirmacji. Kreacja jako sposób na życie
Sztuka afirmacji
Każdy z nas jest w stu procentach odpowiedzialny za wszystko, co go w życiu spotyka, a więc i za związki, jakie tworzy. Powinien więc mieć świadomość, jak tego dokonuje i korzystać z tego faktu zgodnie z własną wolą. Każda nasza myśl tworzy naszą rzeczywistość, w której się obracamy. To, w co wierzysz, myśląc o sobie i swoim życiu, staje się dla ciebie rzeczywistością. A jeśli jeszcze nią nie jest, to na pewno stanie się.
Co zajmuje Twoją uwagę? Jakie uczucia? I o czym myślisz najczęściej? Jakie odczucia temu towarzyszą? Czy chciałbyś, żeby działo się to, o czym myślisz? Jakie temu towarzyszą uczucia? To wszystko jest ważne, ponieważ nasze otoczenie reaguje na nasz nastrój i na nie wyrażane, głęboko skrywane emocje. Reaguje też na nasze wyobrażenia, czyli myśli powiązane z emocjami. Chcesz, by otoczenia inaczej cię postrzegało, inaczej na ciebie reagowało?
Spróbuj, to łatwe! Pod warunkiem, że zrozumiesz, jak i dlaczego to wszystko się wydarza. Każde wyobrażenie i każdą myśl zawsze możesz zmienić. To ważne, kiedy rozpoznajesz w swym otoczeniu, a potem w umyśle negatywne nastawienia. Wystarczy, że im pozytywnie zaprzeczysz, a to pociągnie zmiany w twoim życiu. Droga do celu prowadzi poprzez przekonanie podświadomości.
Nasza podświadomość jest w stanie zaakceptować wszystko, co wybieramy budując nasze przekonania. Wymaga to tylko czasu i energii, by ją przekonać. Temu celowi najlepiej służą afirmacje.
Afirmacja to pozytywna treść, którą celowo wprowadzamy do naszego umysłu, aby wyprzeć z podświadomości stare, negatywne myśli i wzorce przeżywania. Afirmacjami mogą być myśli, a także emocje i wyobrażenia. Stąd wcześniejsze pytania o twoje odczucia. Afirmacja powinna zawierać twoje imię, np. “Ja, Leszek, jestem wystarczająco atrakcyjny.” “Ja, Leszek, tworzę związki dla przyjemności. ” {Mogę więc być zadowolony ze związków, ponieważ są one przyjemne.} Ja, Leszek, wchodząc w związki z ludźmi bawię się, odprężam i odpoczywam. (Jestem wtedy atrakcyjny i zadowolony).
Afirmacja powinna być powtarzana w trzech osobach, bo w trzech osobach słyszymy opinie o sobie.
Afirmacje najlepiej pisać wg wzoru:
Ja (imię) ... (treść formuły) x 5
Ty (imię) ... (treść formuły ) x 5
On (imię) ... (treść formuły) x 5
Np. moja afirmacja wyglądała tak:
p(afirmacja).
Ja, Leszek, zasługuję na miłość i szacunek. (piszę to x 5)
Ty, Leszek, zasługujesz na miłość i szacunek. (x 5)
On, Leszek, zasługuje na miłość i szacunek. (x 5)
Ilość powtórzeń dla każdej osoby może wynosić od 5 do 15. Jeżeli afirmacja jest prosta (a od takich warto zacząć), albo jeżeli chcesz pracować bardziej intensywnie, powtórzeń może być więcej.
Afirmacje można tworzyć przez proste zanegowanie negatywnych myśli. Przykłady:
“Jestem nie dość atrakcyjny …” i zanegowanie:
”Jestem wystarczająco atrakcyjny”.
“Jestem głupi …” i zanegowanie:
”Jestem wystarczająco mądry”.
“Zawsze mi brakuje … (seksu, pieniędzy, ...)” i zanegowanie:
”Mam wystarczająco dużo … (seksu, pieniędzy, ...)”.
Jak widzisz, układanie afirmacji to proste zadanie. Chociaż, czasami trudno nazwać właściwie to, o co nam chodzi. Dlatego ważne jest określenie celu. Gdy go mamy, afirmujemy, że już został, lub zostaje osiągnięty. Zawsze w czasie teraźniejszym!
Jeśli więc chcesz się uzdrowić, to nie afirmuj, że trafiasz na najlepszych lekarzy. To nie ma sensu, bo przecież twoim celem jest uzdrowienie! A więc, zastosuj afirmację właściwą dla tego, co chcesz osiągnąć. No chyba, że lubisz towarzystwo lekarzy, to czemu nie? Może nawet coś się z tego wykluje? Jeśli twoim celem jest uzdrowienie, afirmuj, że stan twego zdrowia systematycznie poprawia się. Gdybyś stwierdził, że już jesteś zdrowy, to twoja podświadomość dozna kołowacizny, a nie uzdrowienia. Warunkiem skuteczności afirmacji jest ich akceptacja. A jak można zaakceptować zdrowie, jeżeli wszystko boli, albo się rozłazi?
Afirmacje możesz przepisywać na papierze, na maszynie, komputerze, malować, albo robić z nią co chcesz, co jest dla ciebie ciekawe. Możesz afirmację zawiesić na ścianie, na lustrze, na drzwiach, śpiewać, nagrać na taśmę magnetofonową o obiegu ciągłym i słuchać jej. Można też mówić ją z partnerem lub do swojego odbicia w lustrze, patrząc sobie w oczy. Każdy z tych sposobów może się okazać wyjątkowo skuteczny przy rozwiązywaniu problemów różnego typu. Wizualizacja i pomoc innych ułatwią ci ugruntowanie treści afirmacji.
Można afirmacje powtarzać w myśli, albo na głos, co daje lepszy efekt. Gdy jednak zapomnisz się i będziesz to robił automatycznie, znaczy to, że wpadłeś w trans lub hipnotyzujesz się. Podświadomość lubi ucieczki od rzeczywistości w zmieniony stan świadomości, który może się wydawać przyjemny. W takim przypadku trzeźwość i przytomność zanikają, a afirmacje zostają pozbawione mocy. Bądź więc uważny i koncentruj się na tym, co afirmujesz i obserwuj, jak się z tym czujesz.
Dobre samopoczucie i pewność siebie świadczą o tym, że twoja podświadomość zaakceptowała afirmację. Teraz tylko pozostaje cierpliwie czekać na czas jej realizacji. Ten czas można skrócić powtarzając afirmację i wyobrażając sobie, jak wspaniale jest cieszyć cię efektem jej spełnienia.
Staraj się unikać w swych afirmacjach zaprzeczeń i wszelkich negatywności. Twoje afirmacje mają być jak najbardziej proste, krótkie i przemawiające do podświadomości ładunkiem uczuciowym, jak najmniej intelektualne.
Pracuj zawsze nad tymi problemami, które sam czujesz i które sam rozpoznajesz. Przeszłości już nie ma. Jednak warto sobie przebaczać przeszłość. Np.:
Przebaczam sobie, że oszukiwałem siebie i innych.
Warto też przebaczyć innym, ponieważ negatywne emocje związane z pamięcią zranień, poniżenia czy upokorzeń, nie pozwalają nam cieszyć się życiem tu i teraz, a także nie pozwalają na poprawę jakości swego życia.
Przyszłości jeszcze nie ma. A więc “Od jutra nie palę” nie jest afirmacją. Gdy będziesz mówił o dniu przyszłym, realizacja, manifestacja twojej afirmacji będzie się odsuwała z biegiem czasu i może nigdy nie nastąpić. Również zdanie “Rzucam palenie” nie ma większego sensu. Znam wielu takich, co rzucali paczkę po paczce do kosza, a i tak nie zrezygnowali z palenia. Bo właśnie chodzi o to, żeby świadomie wybrać rezygnację z nałogu. Właściwą tu będzie afirmacja:
Ja … rezygnuję z … (palenia, narkotyzowania się, itp.)
Ale to nie wystarczy. Rezygnacja może wydawać się czymś bolesnym i nie do przyjęcia. Trzeba więc dać podświadomości jakąś nagrodę czy zabawkę, którą ona kupi razem z rezygnacją z czegoś, do czego była przyzwyczajona i co być może nawet lubiła. Ja osobiście nie wiem, jak można lubić smród z gęby, smak żutego kapcia czy pieczenie i ewentualnego kaca po alkoholu. Ale gust to sprawa prywatna i nie podlega dyskusji. Ważne jest w afirmacji dodać, że ”rezygnuję z … na rzecz …” (tego, czego np. jeszcze nie doceniałem) i że dostrzegam w tym korzyści.
Dokładnie chodzi o ten sam proces, w wyniku którego zrezygnowałeś ze szczęścia, czy miłości, bo wydawało ci się, że coś innego jest lepsze i ciekawsze. Teraz nadeszła pora, by spróbować to pomieszanie odwrócić!
Integralną częścią afirmacji jest odpowiedź organizmu i umysłu na pozytywną myśl. Odpowiedzią może być każdy reakcja ciała (ból, ruch, chęć ruchu, chłód, gorąco…), czy umysłu (emocje, uczucia w dowolnej formie, myśli ułożone w słowa lub zdania). Mogą ci się też ukazywać obrazowo wspomnienia sytuacji, które kiedyś przeżyłeś - nawet w innych wcieleniach.
Abyś używając afirmacji nie zakłamywał siebie, powinieneś korzystać z kolumny odpowiedzi (reakcji). Afirmacje pisz po lewej stronie kartki lub zeszytu, a reakcje po prawej. Przy zastosowaniu kolumny odpowiedzi nie tłamsisz podświadomości, lecz słuchasz, co ona ma do powiedzenia i zapisujesz odpowiedzi z twojego wnętrza. Niektórzy nie lubią się przyznawać do negatywnych myśli. Chcą uchodzić za świętych i doskonałych, przynajmniej we własnych oczach. Jednak weź pod uwagę, że przyznając się do swych negatywnych myśli, odczuć, stanów psychiki i zapisując je, masz kilka korzyści: - masz je na papierze, a nie w umyśle, gdzie za chwileczkę mogą zniknąć z pola widzenia (chociaż nadal będą istnieć i zżerać cię od środka), - masz zapis tego, co ci nie daje spokoju, a czasem nawet wprowadza dywersję do twoich planów i zamierzeń.
Zasada kreacji jest prosta: jeżeli coś sobie chcesz, a podświadomość uważa przeciwnie, to nic nie wyjdzie z twych zabiegów i starań. Jedynym sposobem zagwarantowania sobie powodzenia będzie przekonanie podświadomości, by chciała zrealizować twoje plany i marzenia. Czasami może to być długa droga, ale innej nie masz.
Nie, nie chcę być kategoryczny, bo tego nie lubisz. Oczywiście, że masz inną drogę i inną możliwość. Możesz przecież zrezygnować. Zupełnie tak samo, jak czyniłeś to już wiele razy wcześniej. I nic się nie stanie. No, powiedzmy, nic dobrego.
Kiedy chodzi o pieniądze, związki międzyludzkie czy seks, zapis poglądów podświadomości jest niezbędny, gdyż w tych tematach opór i mechanizmy dywersyjne bywają szczególnie perfidnie zakłamane i ukryte przed świadomością. Akceptacja negatywnych wyobrażeń i emocji, które znajdują się w twej podświadomości, to pierwszy krok do pozbycia się tych negatywnych wyobrażeń raz na zawsze. A jak to uczynić?
Już wiesz, że mając dywersyfikujące myśli spisane na papierze, możesz im zaprzeczyć tworząc afirmacje. Odtąd możesz przestać nieefektywnie walczyć z nimi czy ukrywać je. To pierwszy krok do pozbawienia ich mocy i do ich realnego wyparcia. Żadne oszustwo nie może się równać z tym stanem uwolnienia!
Pewna dziewczyna czerwieniła się w towarzystwie, co doprowadzało ją do białej gorączki. Przeczytała poradę w chrześcijańskiej książce, która zalecała walkę z nieakceptowaną cechą. Walczyła więc i… im bardziej walczyła, tym bardziej się czerwieniła. Wreszcie stan walki z sobą przerodził się w nerwicę natręctw i odtąd nie potrafiła nawet spokojnie siedzieć w pracy oczekując, że wszyscy będą się z niej naśmiewali.
W podobnej sytuacji znajdują się prawie wszyscy, którzy podejmują walkę ze swymi “wadami”. A mogliby się ich pozbyć, gdyby najpierw je zaakceptowali, a potem już spokojnie dali sobie coś innego w zamian. Do tego wspaniale nadają się afirmacje.
Jeśli chcesz osiągać autentyczne sukcesy, musisz być autentyczny. Musisz naprawdę wierzyć w to, co chcesz pokazać światu. I wierzyć, że świat ma dla ciebie to, co ci jest od niego potrzebne. I wtedy świat bez oporów zaspokoi wszystkie twoje potrzeby, na których zaspokojenie się zgodzisz.
To wydaje się nieprawdopodobne, ale jest prawdziwe! Od czego zacząć?
Od afirmacji:
Świat jest miłym, bezpiecznym i przyjaznym miejscem dla mnie …
(i dla mojej rodziny).
Zapewne już czujesz ten smak buntu i niewiary. To nie jest głos zdrowego rozsądku!
Właśnie takie myśli i odczucia należy wpisywać w kolumnę reakcji!
Kolumna reakcji może też być traktowana jako wyżalenie się sobie samemu. Własne sekrety możesz przelać na papier, który później spalisz. I w ten sposób oszczędzasz zdrowie psychiczne i uczucia osób, którym miałbyś ochotę się wyżalić. Im to naprawdę nie jest potrzebne do szczęścia. Uprzedzenia, nieczyste intencje wobec siebie, które z uporem maniaka wielu pielęgnuje, są często powodem niepowodzeń w sztuce afirmowania.
Pewna moja znajoma afirmowała sobie, ze zdaje egzamin państwowy z języka angielskiego. Dodawała przy tym w myślach, że jeśli nie zda, to nie będzie się kochała. I trwało tak kilka lat, aż wreszcie pojęła, że trzeba zacząć od pokochania siebie. A potem było już z górki:
Ponieważ kocham i szanuję siebie, to zdaję wszystkie egzaminy z ogromną łatwością.
Gdyby swoje komentarze myślowe wpisywała do kolumny reakcji, zaoszczędziłaby sobie kilku lat przykrości. Ale ona wolała zaoszczędzić na pracy, bo wewnętrzny leń ją zżerał. Czasami człowiek jest jeszcze zbyt słaby, aby zdecydować się na oczyszczenie pewnych ważkich wzorców. Gdy jednak poczuje się bezpiecznie, z pewnością tego dokona.
Nie ma takiego negatywnego wzorca wyobrażeń czy zachowań, którego nie dałoby się zmienić na pozytywny, wysoce efektywny.
Bez serdecznej, ciepłej miłości afirmacje nie są afirmacjami. To tylko kolejny sposób oszukiwania siebie. Ciepło i serdeczność wobec siebie i innych ludzi działają cuda, ponieważ są przejawami miłości. Miłość jest energią życia, która wszystko przenika, tworzy i podtrzymuje. To najwyższa zasada, mogąca wszystko uzdrowić. A ty możesz jej na to pozwolić. W rozwijaniu pozytywnego stosunku do siebie i otwieraniu na miłość, niebagatelną rolę odgrywają afirmacje przebaczania. ”Ja, ... przebaczam sobie” - możesz powiedzieć mechanicznie, jak automat. Czy da to coś dobrego? Czy to też będzie jak wiele innych pustych słów, słyszanych wokoło, za którymi nie ma miłości?
Gdy mówisz do siebie z serdecznością i ciepłem, daje to natychmiastowy, realny skutek. Odczucie rozluźnienia w ciele, ciepła, miłości. Może nie jest to ogromny postęp, a tylko mały krok. Każdy wielki postęp miał jednak kiedyś pierwsze kroki, małe, lecz w odpowiednim kierunku.
Afirmacje powinny być związane z rzeczywistością, np.:
Ja … otwieram się na miłość.
Ale może nie wiesz, co to jest miłość i w efekcie takiej afirmacji bardziej cierpisz? Spróbuj więc:
Oczyszczam swoje nastawienie do miłości. Zauważam, że miłość jest miłym i przyjemnym uczuciem w moim sercu.
Dzięki temu możesz oczyszczać się i uwalniać wszystko, co nie jest miłością. W przypadku myślenia życzeniowego mógłbyś okłamywać się: “Wszyscy mnie lubią.” Ale po co afirmować taką bzdurę, jeżeli nie wszyscy cię lubią (mnie też nie). Wymaganie tego jest presją w stosunku do innych osób. Znacznie lepiej przebaczyć tym, którzy mnie nie lubili, odrzucali itp. A jeszcze lepiej afirmować dodatkowo:
Daję się lubić i przyciągam do siebie tylko takie osoby, które mnie lubią.
Podobnie bzdurą jest np. afirmowanie: “Wszyscy mi mówią, że jestem piękny, mądry i bogaty”. Oczywiście, że można tak zmanipulować otoczenie, żeby ludzie mający inne zdanie nie mieli do ciebie dostępu. I co z tego wynika? Czy to realnie zmienia cokolwiek w twoim życiu na lepsze? Niech tam sobie ludzie mówią, co im ślina przyniesie na język. Ciebie to nie powinno obchodzić. Ty masz być pewny swojej własnej samooceny. Uwierz w siebie korzystając z pomocy afirmacji. Wiara naprawdę czyni cuda. Warto sobie afirmować:
Odnoszę się do siebie z najwyższym szacunkiem w obecności innych.
Zasługuję na miłość, uznanie i szacunek, niezależnie od tego, co inni o mnie mówią.
Ja, ... , jestem wystarczająco dobry w … (każdej sytuacji, w każdej roli).
To jest rzeczywiste, choć może ci się teraz wydawać nieprawdziwe. A dlaczego to jest prawdziwe? Otóż prawda o nas brzmi: to, co w nas dobre, jest prawdziwe, a to, co złe, jest wynikiem niewiedzy, błędnego wychowania i błędnych wyobrażeń.
Długie afirmacje można systematycznie powtarzać w relaksie, nie mniej niż 24 dni. Szczególną formą afirmacji są ich tematyczne zestawy, zwane dekretami afirmacyjnymi. Dekret afirmacyjny odczytuje się co najmniej 2 razy dziennie przez 90 dni. Można do tego dodać odsłuchiwanie go z taśmy magnetofonowej raz dziennie. Na początek warto, żebyś nie przesadzał z ilością wprowadzanych do podświadomości afirmacji. Wystarczy, że przez pierwszych kilka miesięcy ograniczysz się do pracy z 12 - 20 afirmacjami w ciągu dnia.
Należy pracować z afirmacją do całkowitej manifestacji fizycznej, lub przynajmniej do ustania sprzeciwu z podświadomości, jednak nie mniej, niż 21 dni. Dla sprawdzenia napisz ją jeszcze dnia następnego, a potem wróć do niej za kilka miesięcy. Jak zapiszesz dziewięćdziesięciokartkowy zeszyt afirmacjami na jeden temat, to będziesz wiedzieć, co mam na myśli.
Afirmacje mają być tak sformułowane, aby przede wszystkim osiągnąć uspokojenie emocji i otwarcie na intuicję. Jeżeli efektem pracy z afirmacją jest rozdrażnienie czy nerwowość, należy zmienić treść afirmacji. Ale… rozdrażnienie i opór mogą się pojawić w pierwszym etapie pracy z afirmacją, jako przejaw buntu na treści, jakie niesie. W tym okresie może się nawet pogorszyć zdrowie, a wszystkie znaki na niebie i na Ziemi będą przekonywać, żeby przerwać pracę z afirmacją.
I co wtedy? Jeżeli zaufasz oporowi podświadomości, to przegrasz. Albo na zawsze, albo przynajmniej na wiele lat. Pewien mój znajomy bał się afirmować, że jest bezpieczny zawsze i wszędzie. Kiedy tylko zaczynał pracę z afirmacją, w jego otoczeniu zaczynały się dziać straszne rzeczy. Kiedy jednak zorientował się, że ze strachu doprowadza do ruiny swą kolejną firmę, postanowił rozprawić się z lękiem i poczuciem zagrożenia. Poradziłem mu, by afirmował bezpieczeństwo mimo wszystko! Żeby nie poddał się znów oporom z podświadomości. Zawziął się i postanowił wreszcie sprawy doprowadzić do końca. I tak zaczął się jego prywatny horror. Wokół pojawiały się straszne rzeczy. Ale on nie zauważał, że to wokół. Myślał, że to wszystko dotyczy właśnie jego - tak był przerażony. Wreszcie pewnego dnia w samym środku miasta facet wyjął przy nim spluwę i zaczął strzelać do innego oprycha. Tamten nie pozostał dłużny i też sobie postrzelał. Kolega zamarł z przerażenia i poczuł się trupem. Po strzelaninie obejrzał swoje ręce, nogi i resztę ciała, a gdy nie znalazł na nich nawet draśnięcia, wpadł w entuzjazm: “To działa, to naprawdę działa!”
Czasami podświadomość potrzebuje mocnych wrażeń. Najpierw, żeby się nie nudzić, a potem, żeby się przekonać, że może być inaczej. Gdy afirmowany stan ma przynosić ci korzyści, to hydra ego podnosi głowę i chce “więcej, szybciej, lepiej, bardziej kolorowo, itd…”. Jest to rozdmuchiwanie pożądań. “Przyciągam mnóstwo partnerek do świetnego seksu” - emocjonuje, czyż nie? Lecz rozbudza pożądanie. I poprawna wersja:
Właściwą dla mnie partnerkę (seksualną) spotykam (przyciągam) w odpowiednim czasie.
Można się zanudzić? Umrzeć od czekania? A może doczekać się tego, co najlepsze? Tak właśnie jest:
Wszystko, o czym marzę, udaje mi się wtedy, gdy jestem na to otwarty.
A więc okazuje się, że niezwykle ważna staje się otwartość na to, co już istnieje, a nie próby wzięcia na siłę czegoś, nie wiadomo skąd.
W zasadzie powinno się afirmować skutki. Jednak afirmowanie skutków nie zawsze przynosi pożądane efekty, gdyż niektórzy mają bardzo przekorną podświadomość, albo inaczej definiują pewne pojęcia. Pewna pani usiłowała przekonać dziecko do bożej opieki i ochrony. Cóż z tego, jeśli dziecku Bóg kojarzył się tylko z katechetką i księdzem proboszczem, niewiele więcej od niej prezentującym: wściekłość, głupotę, fanatyzm, złośliwość, mściwość. Jak można zaufać takiemu Bogu, którego dzieciom przybliżają jego żyjące “obrazy” krzyczące wszem i wobec, że naśladują Chrystusa - jedynego żywego boga?
Ofiarom katolickiej indoktrynacji religijnej najpierw potrzeba uzdrowienia obrazu Boga, by mogły Mu zaufać i przyjąć Jego miłość. Potrzeba im również uzdrowienia nastawienia do miłości, związków, seksu, moralności i chyba wszystkich dziedzin życia, które Kościół usiłuje zawładnąć dla siebie.
Podobnie bywa z ofiarami innych grup religijnych i ateistami. Warto też wiedzieć, że pewne osoby lubią być złośliwe same dla siebie. Bo za to były nagradzane w dzieciństwie.
Gdy w twej osobowości są mechanizmy działające wbrew tobie, dające inne skutki, niż te, które chcesz osiągnąć, to na razie są one silniejsze od samych tylko myśli, które usiłujesz dopiero zaszczepić. Afirmacje “przeciwko nim” długo nie dadzą pozytywnych rezultatów. Aktywna przeciwna intencja, to przyczyna niepowodzenia w pracy z afirmacją. Najpierw więc dojdź do ukrytych intencji. Zmień je, a skutki samoistnie zostaną wyleczone. Prawdziwa zmiana, to zmiana intencji. Jest to względnie łatwe. Wypisz sobie kilka lub kilkanaście negatywnych myśli na jakiś temat (np. na temat ciebie), . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . a później zacznij zmieniać swoje nastawienie do tematu:
Krok 1. Ułóż afirmację przez zanegowanie negatywnej myśli.
Krok 2. Pisz afirmację na konkretny temat z kolumną odpowiedzi.
Krok 3. Powtarzające się, podobne do siebie negatywne odpowiedzi podkreśl. Są one oznaką, że za nimi stoi wyobrażenie będące przyczyną oporu. Zaprzecz im w pozytywny sposób i zamień je na afirmacje i idź do kroku 2. Przepracowanie afirmacji równa się uzyskaniu całkowicie pozytywnych odpowiedzi na tę afirmację, która dotyczy podstawowej przyczyny. Swoją pracę możesz wspomagać przyzwyczajaniem się (nie na siłę) do pozytywnych nawyków. Ułatwią ci to wizualizacje.
Afirmacja ma służyć przeciwstawieniu się presji mentalnej i emocjonalnej otoczenia. Ma też za zadanie wyprzeć z umysłu negatywne myśli i wyobrażenia. Z tego wynika, że należy się nią posługiwać jak najczęściej, konsekwentnie i do skutku. Każdą afirmację, już wprowadzoną do umysłu, można zastąpić nową, jeszcze lepszą afirmacją.
Używając afirmacji pamiętaj, że o nic nie prosisz niczego nie żądasz, a tylko oznajmiasz fakty, które jeszcze się nie zmaterializowały. I to wystarcza. Ty jesteś panem i władcą swojego życia. Afirmacja służy urzeczywistnieniu tego, co sobie zaplanowałeś. Pamiętaj jednak, że afirmacjami są wyłączne myśli odzwierciedlające najwyższe dobro, pochodzące z duchowej inspiracji. Są nimi wszystkie zdania stwierdzające prawdę.
A czym jest prawda? Być może pojmiesz to po długim okresie medytacji. W każdym razie, w wielu tematach na pewno będzie inna, niż zapewnienia twych rodziców, wychowawców czy katechetów.
Najpierw zacznij rozeznawać myśli, które cię ograniczają i poniżają (nawet we własnych oczach). Potem próbuj je zastępować myślami przeciwnymi im. Pamiętaj, że są pewne wartości uniwersalne: uczciwość, życzliwość, równe traktowanie siebie i innych. Potem pojmiesz, że możesz wszystko, co tylko nie szkodzi tobie i innym. I wreszcie odkryjesz, jak wspaniałe masz możliwości. Bo prawda o tobie jest taka, że z natury jesteś dobry i szlachetny, że masz wspaniałe talenty i zdolności. Nie ważne, że dziś w to nie wierzysz, lub wiesz, że jesteś do d… Te opinie o tobie nie są prawdziwe, ponieważ nie uwzględniają ani tego, że Bóg cię stworzył na Jego podobieństwo, ani nawet życzliwości wobec ciebie (choć może wyrażają zatroskanie twą odmiennością?).
Natychmiastowe zastąpienie dopiero odkrytej negatywnej myśli odpowiednią pozytywną, życzliwą i uduchowioną powoduje, że po pewnym czasie umysł przyzwyczai się do automatycznego odrzucania niskowibracyjnych, ograniczających myśli i zastępowania ich tymi, które wiążą się z miłością, mądrością i mocą.
Jeżeli chcesz doświadczać szczęścia czy sukcesów, powinieneś ćwiczyć umysł w automatycznym koncentrowaniu się na szczęściu i sukcesach, a w ten sposób unikniesz nieprzewidzianych nieszczęść, czy pecha. Kiedy pragnieniem twym jest żyć w bogactwie i miłości, to paś umysł na soczystych łąkach bogactwa i miłości. A kiedy pragniesz więcej cierpieć, bo wierzysz, że to szlachetne i pozytywne? Broń cię Boże przed stosowaniem afirmacji cierpienia! Już raczej pomódl się, by Bóg ci ukazał, co ma dla ciebie lepszego. I nie dziw się, gdy odpowie ci, że wszystko inne!
A teraz afirmacje pomagające urzeczywistnić stan, będący przyczyną wszystkich pozytywnych skutków:
Jestem rozluźniony i odprężony, cokolwiek robię.
Pozwalam sobie płynąć z nurtem życia.
Pozwalam sobie odpoczywać w czasie całego życia, (także w pieszczotach i seksie).
Uwaga! Gdy praca z afirmacjami przynosi chwilowe pogorszenie samopoczucia, zalecam częściej powtarzać afirmacje w momentach zwątpienia, nawet jeśli powoduje to jeszcze większy pozorny “dół” czy zamęt. To ważne, żeby nie poddać się presji starych, negatywnych przyzwyczajeń i niskich emocji. Być może, że w twoim przypadku konieczne okaże się przedefiniowanie pojęć. A być może trzeba będzie użyć słów zastępczych, którym twoja podświadomość nie przypisuje negatywnych emocji i wyobrażeń.
Zwątpienie, czy kiepskie samopoczucie, mogą być spowodowane słowami użytymi w afirmacji. Nasze wyobrażenia o szczęściu, czystości, miłości często są niepodobne do rzeczywistego szczęścia, czystości, czy miłości. I z reguły są tylko kopiami cudzych wyobrażeń uznanych za obiektywne prawdy. Gdy zorientujesz się, że to co usiłowałeś “włożyć” sobie do głowy, to cudze urojenia, wtedy zrozumiesz, o co naprawdę chodzi. I tak jest za każdym razem.
Ale jak tego dokonać? Jak zorientować się, co jest moje, a co cudze, co prawdziwe, a co fałszywe? Polecam podstawowe afirmacje:
Zawsze wiem, o co mi chodzi i wyrażam to w sposób jasny i zrozumiały.
Sam wiem, czego chcę.
Tę afirmację możesz pisać co najmniej rok!
Tym dłużej, im bardziej jesteś zakręcony i przywiązany do cudzych opinii).
Wielu ludziom wydaje się, że nie zasługują na miłość, zaufanie bądź szacunek. Przekonanie to potwierdzali ich rodzice bądź nauczyciele, którym nie podobało się to, co robili. Dlatego warto afirmować: ”Ja, ... zasługuję na miłość”. Ponieważ miłość nie ma ceny, to wreszcie dostrzeżesz, że nie da się wkupić w “łaski miłości”. Tak naprawdę nie musisz zasługiwać na miłość, za to możesz jej doznawać. A to już zależy tylko od ciebie, a nie od przyzwolenia innych. Tym niemniej, ta afirmacja jest dla ciebie tym ważniejsza, im więcej budzi twego sprzeciwu.
Po pewnym czasie warto zmienić treść afirmacji na: ”Ja, ... doświadczam (doznaję) miłości (bez starań i wysiłku)”.
Dokonując w taki sposób odkryć, otworzysz się na intuicyjną mądrość i wówczas nie musisz niczego “wymyślać”. Jeśli wyciszysz umysł i będziesz słuchać głosu swego serca, wówczas samoistnie, naturalnie i bez wysiłku doświadczysz miłości, która jest miła, radosna i przyjemna.
A jeżeli ciągle ci nie wychodzi? Każde niepowodzenie może cię czegoś nauczyć. Nie warto pozostawać na etapie buntu. Wyciągaj więc właściwe wnioski i wychowuj swą podświadomość tak, by precyzyjnie spełniała twoje polecenia. Czasem wymaga to ogromu pracy, ale opłaca się. Zwracaj się do niej spokojnie, z życzliwością i miłością, bo inaczej nic nie wskórasz.
Jeżeli masz kiepskie zdanie o sobie, to afirmacje są najlepsze, by je poprawić. Jeśli chcesz się zmienić dla rodziców, dziewczyny, chłopaka, czy Boga, to daj sobie spokój, bo znienawidzisz ich tak, jak nienawidzisz siebie. Albo i gorzej.
Zmiana ma sens tylko wtedy, gdy dokonujesz jej dla siebie! Zmieniaj więc na lepsze warunki swego życia i swego otoczenia, ale zacznij od podniesienia samooceny.
Nie próbuj zmieniać innych. Dużo łatwiej zmienić otoczenie, środowisko, ale nie konkretnych ludzi. Nie zmieniaj ich więc, lecz zamieniaj towarzystwo na takie, które ci odpowiada i które cię satysfakcjonuje. Takie działania przyniosą korzyść i tobie, i innym. Innych uwolnią od twego niezadowolenia (i ewentualnych pretensji, że nie są tacy, jakimi ty byś chciał ich widzieć), a ciebie skierują do bardziej odpowiednich ludzi.
Pracuj z afirmacjami tak długo, aż zrozumiesz, że jesteś w pełni niewinnym, wartościowym człowiekiem dla siebie, Boga i dla innych ludzi, aż ugruntujesz w swej podświadomości pozytywny program doskonałego życia i działania w świecie materialnym i duchowym.
Jeśli przez pewien czas będziesz zdecydowanie dokonywać wyboru, umysł szybko nauczy się sam wybierać w kierunku mu wskazanym przez pozytywne nastawienie. Dzięki temu dobre myśli w każdej chwili znajdą wolny dostęp do twego umysłu.
Najpotężniejszą siłą twórczą we wszechświecie jest miłość. Warto poznać miłość. Miłość, jako miłe i przyjemne uczucie, które wypełnia nas słodyczą i spokojem. I to na trzeźwo i przytomnie! Warto uzdrowić swoje wyobrażenia o miłości - tu znakomicie nadają się afirmacje. Warto też poznać ją prawdziwą. Tu już afirmacje nie wystarczą. Potrzebna jest medytacja i modlitwa. Warto doświadczać czystej, boskiej miłości. Miłość daje nam moc tworzenia doskonałości.
Kreacja
Kreując sobie cokolwiek, stwarzasz sobie karmę. Ale nie bój się tego. Dopóki nie znajdziesz się w stanie świadomości nieuwarunkowanej, korzystaj z możliwości kreacji. Pamiętaj tylko, że twoje kreacje powinny służyć przede wszystkim odwróceniu negatywnych tendencji karmicznych, które tkwią w twoim umyśle. Kreuj sobie więc nie rzeczy, a pozytywne, konstruktywne mechanizmy funkcjonowania. Dzięki nim wszelkie rzeczy i sytuacje pojawiają się wtedy, gdy są naprawdę potrzebne.
Najsprawniejszym i najbardziej efektywnym sposobem radzenia sobie w życiu jest poddanie się intuicyjnemu prowadzeniu.
Musisz zauważyć, że ten świat funkcjonuje z doskonałą precyzją. Kiedy zaczniesz tak samo funkcjonować, wtedy otworzy się twoja droga do realnej wolności w zakresie tworzenia i działania. Takie otwieranie się następuje zwykle małymi kroczkami i jest tym skuteczniejsze, im chętniej jesteś w stanie zrezygnować z twoich wymagań, z twoich oczekiwań, z twojej kontroli czy manipulacji. Największą wolność i moc kreacji osiągniesz wówczas, gdy w pełni zaakceptujesz Najwyższe Dobro i prowadzenie z poziomu Wyższego Ja.
Naucz się ufać Wyższemu Ja, gdyż ono zapewnia ci to, co najlepsze. Gwarantuje ci również pełną i doskonałą ochronę, jeśli tylko chcesz z niej korzystać. Kiedy będziesz korzystać z pomocy Nadświadomości i kiedy przekonasz swoją podświadomość o prawdzie zgodnej z intuicyjnymi inspiracjami, zaczniesz się spodziewać, że w twoim życiu może być tylko lepiej. A skoro to akceptujesz, to tak się dzieje.
Właśnie, chcę, żebyś to dobrze zrozumiał: większości ludzi nie wystarczy otworzyć się na inspiracje z poziomu intuicji. Domyślam się, że i tobie przyda się przekonywania podświadomości o tym, że świat funkcjonuje zupełnie inaczej, niż ci się to dotychczas wydawało. Prawa duchowe działają bowiem bez komplikacji, bez oporów. Moc ich działania polega na miłości i akceptacji Najwyższego Dobra.
Twoje kreacje stają się doskonałe, gdy spodziewasz się ciągle czegoś lepszego, a jednocześnie jesteś zadowolony z dotychczasowych efektów swych kreacji i ze swego życia. Niezadowolenie nie przyspieszy kreacji, nie zmotywuje twej podświadomości do lepszych działań. Może ją natomiast przekonać, że to wszystko jest do niczego. Kiedy w to uwierzysz, pozbawisz się możliwości świadomego kreowania sobie lepszych warunków życia. Nie pozbędziesz się jednak mocy kreacji. Ona rzeczywiście w twym życiu będzie działać, lecz poza twoją świadomością, a jednak zgodnie z programem, którym karmisz Niższe Ja: zniechęceniem, poczuciem bezsensu, niewiarą i niecierpliwością. Czy chcesz, żeby tak wyglądało twoje życie?
Czy jesteś w stanie zauważyć swą doskonałość i zaakceptować ją? Jeśli nie, nie wyjdzie ci większość twych kreacji. A jeśli nawet się udadzą, nie będziesz z nich zadowolony lub poprzestaniesz na małym.
Człowiek otwarty ma świadomość, że to, z czego chce korzystać, JUŻ TERAZ ISTNIEJE I JEST w zasięgu jego możliwości. Koncentruje się więc na tym, co jest, a nie na stwarzaniu tego, czego nie ma.
Dlatego w procesie kreacji lepszych warunków życia i doskonalszych związków z innymi ludźmi, trzeba się koncentrować na poznawaniu prawdy poprzez własną, samodzielną praktykę medytacyjną.
To jedno z głównych zastrzeżeń, jeśli chodzi o korzystanie z techniki wizualizacyjnej. Ona działa, a jej skutki bywają długotrwałe.
Sztuka kreacji
Niniejszy tekst jest ważny dla wszystkich, którzy chcą pojąć, na czym polega prawo kreacji mentalnej, a także stwarzanie karmy i jej niwelowanie.
Karma wynika z intencji, czyli zamiarów. Wiąże się ściśle z emocjami, które można przyporządkować do 2 grup: pożądanie i niechęć. Emocje są wibracjami.
Z wszystkich motywacji do działania podobno najsilniej działa strach. Dlatego manipulując innymi ludzie odwołują się przede wszystkim do zastraszania ich. Często chcą ich nawet w ten sposób pozytywnie motywować. Np., “jak się nie będziesz uczyć, pójdziesz do ciężkiej pracy”, “Jak nie zapłacisz podatku, dołożą ci karę”, “Jak będziesz się zadawać z obcymi, to cię zgwałcą”. Itd. Podobnych “mądrości życiowych” ludzie przekazują sobie na co dzień setki, jeśli nie tysiące.
Pozytywne cele i dobre intencje, nieprawdaż? I najważniejsze, że to działa!
Analizując dane statystyczne dowiadujemy się, że ludzie działają przede wszystkim ze strachu. Chęć osiągnięcia korzyści czy przyjemności bywa u nich znacznie mniej ważnym motywem. I nic w tym dziwnego. Bez przyjemności można żyć długo, choć mało satysfakcjonująco, a ze strachem żyć nie sposób. Człowiek więc jest gotów zrobić wszystko, by choć na chwilę uniknąć zagrożenia. W tym celu niejednokrotnie zdobywa się nawet na nadludzki wysiłek.
Kolejnym motywatorem skutecznym przy manipulacji jest poczucie winy. Z jego powodu ludzie są zdolni do niesamowitych poświęceń i innych głupstw, byle tylko uspokoić sumienie. Kiedy manipulator wjeżdża na poczucie winy swej ofiary, jest w stanie wymusić na niej prawie wszystko. Odnosi w ten sposób sukcesy do czasu, kiedy ofiara się ocknie i uwolni od poczucia winy.
Strach i poczucie winy motywują do działań, mają jednak bardzo niską wibrację. Z kolei pozytywna motywacja wiąże się z wysokoczęstotliwościowymi energiami. A tu trudno manipulować w sposób pozytywny. Niektórym jednak i to się udaje. Mamią obietnicami władzy, mocy, zaszczytów, gwarancji spełniania zachcianek, a czasami oświecenia, bądź wyzwolenia z koła cierpień. Zwykle jednak za ich obietnicami kryje się wielkie NIC, na które ofiara usiłuje zasłużyć przez wiele wcieleń.
Poznanie intencji manipulatora jest możliwe, kiedy w medytacji przyjrzymy się jego prawdziwym motywacjom i wibracjom. Okazuje się, że często za obietnicami kryją się słowa bez pokrycia. Osoba uważna dostrzega dysharmonię między wibracjami stanu obiecywanego, a świadomością naciągacza i zauważywszy, że coś tu nie gra, wycofuje się. Jednak wielu zwodzi blichtr rzekomych cudów, ładnych słów, czy ładnego wyglądu manipulatora. Wielu o tym wie, że najważniejsze jest zrobić na innych dobre wrażenie. Albo więc oszust udaje człowieka sukcesu, albo ofiarę wielkich nieszczęść (np. prześladowań). Ci ludzie opanowali sztukę swobodnego zmieniania swej wizualnej formy, ale nie zapanowali nad emocjami. Najwyżej potrafią je skrzętnie ukrywać lub grać na niskich uczuciach odwołując się do niskich wibracji. I nic więcej.
Kiedy chcemy osiągnąć coś rzeczywiście pozytywnego, nasze uczucia powinny być też pozytywne. Powinny im towarzyszyć miłe, harmonijne wibracje radości, miłości, szczęścia, ufności. Wtedy kreujemy to, co ma wysoką wartość.
Aby opanować sztukę swobodnego wyzwalania pożądanych wibracji, należy najpierw nauczyć się medytacji, a potem odbyć długą pielgrzymkę w głąb siebie. W jej wyniku udaje się poznać swoje odczucia, swoje reakcje oraz mechanizmy ich wytwarzania. Wówczas staje się jasne, że w umyśle tkwią takie wibracje, które są przyczyną szkodliwości własnych działań i decyzji. Są też takie, które gwarantują rozwój duchowy i sukcesy we wszystkich dziedzinach.
Co zrobić z takim odkryciem?
Wzmacniać te, które są korzystne koncentrując na nich swą uwagę i usuwać te, które przynoszą cierpienia, choroby, ból itd. Usuwanie niekorzystnych wibracji dokonuje się przede wszystkim dzięki koncentrowaniu uwagi na przeciwnym im, korzystnym wibracjom.
Jeszcze raz przypomnę, że wszystko wibruje: i myśli, i uczucia, i rzeczy. Energie dążą do zjednoczenia się z pokrewnymi sobie i w ten sposób wzmacniają się. To zjawisko nazywa się rezonansem. I, jak zapewne wiesz, może nieść z sobą ogromną moc destrukcji. Albo tworzenia!
Większość ludzi wie, że w wyniku rezonansu zawalają się mosty, czy nawet zapory wodne. Ale o tym, że wykorzystując moc rezonansu można uzdrawiać, tworzyć i budować, wie znacznie mniej ludzi. Wszystko zależy od tego, jakie wibracje ulegają wzmocnieniu.
Kiedy poruszamy się w świecie wibracji (a poruszamy się zawsze!), powinniśmy mieć na uwadze inny jeszcze mechanizm, zwany interferencją. Jego działanie polega na osłabianiu jednych wibracji za pomocą innych. Kiedy jedna fala napotyka na inną, przeciwną jej, następuje potężne osłabienie obu fal. To może być skuteczne, jeśli wiemy, czym się przeciwstawiać wobec konkretnych wibracji. Zasada jest taka, że niższej wibracji przeciwstawiamy wyższą. Na przykład zwątpieniu - entuzjazm, przemocy - miłość, bądź wiarę w bożą ochronę, nędzy - świadomość bogactwa itd.
Pozytywnym kreacjom muszą towarzyszyć pozytywne odczucia. I tylko takie gwarantują sukcesy w związkach, miłości, dobrych układach towarzyskich. Takie odczucia sprawiają, że po zrealizowaniu naszych celów mamy się z czego cieszyć.
To jest proste i działa skutecznie, dopóki nie zaczyna nam zależeć na tym, co ma niskie wibracje. A wielu ludzi jest bardzo przywiązanych do tego, co ma niskie wibracje - kłótni, sporów, konfliktów, złości, gniewu. Kiedy nie ma w ich otoczeniu tych atrakcyjnych wibracji, umierają z nudów i prowokują, by coś mocnego się działo, by przestało być nudno. Nudno im przestaje być, gdy czują coś mocnego - mocne emocje, lub mocne nawalenie.
Co się dzieje, gdy zacznie nam zależeć na tym, co ma niskie wibracje?
Wówczas na pewno należy liczyć się z negatywnymi konsekwencjami - niepowodzeniem, bólem, cierpieniem, ale i z takimi atrakcjami jak awantury, kłótnie, bijatyki, kradzieże, zdrady, podłość itd.
I czym ty sobie zasłużyłeś na takie piekło?
Pomyśl logicznie! W twym otoczeniu wzrasta to, na czym koncentrujesz swą uwagę.
Teraz już wiesz, że to nie żadna kara boża, lecz skutek własnego wyboru. Możesz jeszcze nie rozumieć, dlaczego?
Wibracje o wysokich częstotliwościach wywołują miłe, przyjemne odczucia, np.: miłość, radość, szczęście, błogość. Z kolei niskie wibracje wywołują napięcia, bóle, choroby, ociężałość, zmęczenie itp.
Kiedy jakieś odczucia i myśli pielęgnujesz dłużej w swym umyśle, wówczas dochodzi do przyzwyczajenia do charakterystycznego dla nich stanu wibracji. Wibracja często powtarzana, podsycana, wydaje się ważna dla podświadomości. Dzięki temu może się pojawiać wbrew świadomej woli. Może nawet przejść w fazę natręctw, kiedy ludzie czują (myślą, słyszą) coś, czego nie ma. A to tylko dlatego, że długo byli do tego przyzwyczajeni.
Aby ją wyprzeć, trzeba świadomie i cierpliwie przekonać podświadomość, że zaprzeczająca jej wibracja jest o wiele korzystniejsza, zdrowsza, lepsza, przyjemniejsza, ciekawsza. I jest to jedyny skuteczny środek do pozbycia się jej. W ten sposób np. przekonujemy podświadomość, że spokój i harmonia są miłe, przyjemne, ciekawe, atrakcyjne. Podświadomość na to zwykle odpowiada, że nudne. A my znów swoje, aż uda się ją przekonać i ugruntować spokój i harmonię. Podobnie jest z innymi pozytywnymi uczuciami.
Ludzie przywykli, by walczyć z sobą i ze swymi uczuciami. A to prowadzi tylko do osobistej porażki.
Jeśli coś ci nie pasuje, zauważasz, że to jest nie w porządku. Jeśli mimo to nadal zmuszasz się, by to czuć, lub czynić, pojawia się w tobie wewnętrzny konflikt i zakłamanie, które powoduje, że przestajesz odróżniać wibracje korzystne od niekorzystnych. Czasem nawet zaczynasz wierzyć, że wola walki, agresywność, złość, nienawiść i pogarda dla innych, to atuty człowieka przebojowego. W ten sposób niektórzy chcą szturmować bramy Królestwa Niebieskiego lub wykonywać praktyki magiczne.
Wielu usiłuje posługiwać się niskimi wibracjami, by osiągnąć cele możliwe do zrealizowania tylko przy posługiwaniu się wysoką wibracją. Wówczas wszystko “bierze w łeb”. Meczą się i niczego dobrego nie osiągają. Wręcz przeciwnie - napotykają na swej drodze mnożące się przeszkody.
Ale jak ma być inaczej?
Aby cokolwiek uczynić, musisz mieć powód, czyli motywację. Motywacje dzielą się na negatywne i pozytywne.
Jeśli np. sprzątasz mieszkanie, bo lubisz sprzątanie i jego efekty, wówczas twoja motywacja jest pozytywna. Obraca się wokół miłych, przyjemnych doznań. Zupełnie inaczej dzieje się, gdy bierzesz się do sprzątania z negatywną motywacją. Negatywną motywacją jest np. obrzydzenie do brudu, przekonanie, że i tak trzeba sprzątnąć, złość na plączące się po podłodze przedmioty, obawa, co inni powiedzą, lęk przed wyśmianiem, czy tym podobne.
A efekt?
W obu przypadkach może być taki sam. Tu mówimy o efekcie w sferze materialnej, czyli o posprzątanym mieszkaniu. A co z efektami niewidocznymi?
Zachęta powoduje, że czujemy przyjemność i satysfakcję z pracy, a praca z obrzydzeniem rodzi obrzydzenie do pracy, choć z jej efektów możemy się czuć dumni.
To dopiero pomieszanie!
Każda z negatywnych motywacji bywa uważana za bardzo silnie motywującą do działania. Wielu uważa, że w istocie są to motywacje pozytywne, ponieważ pociągają za sobą zamierzone (pozytywne) skutki (efekty). Zauważ jednak, że one działają jedynie wówczas, gdy dana osoba chce uniknąć jeszcze gorszych skutków. Po prostu, boi się czegoś gorszego, ale nie dostrzega niczego lepszego! Negatywne motywacje do osiągania pozytywnych celów zupełnie nie działają, jeśli ktoś widzi korzyści lub sens w destrukcji. Zdarza się wówczas, że pogarszają jeszcze i tak trudną sytuację. Przykładem może być obalenie w Polsce ustroju socjalistycznego, podczas gdy obalający go do dziś dnia nie wiedzą, co zaproponować ludziom w zamian i tylko czują się zniesmaczeni, bo nie tego się spodziewali. Ale też nie spodziewali się niczego innego - brak im było wizji lepszej przyszłości. Tę wizję miał do kraju wnieść obcy kapitał!
No i wniósł - z korzyścią dla siebie.
Kiedy kierujesz się pozytywną motywacją, działanie i jego skutki są dla ciebie przyjemne. Jeśli jednak dominuje u ciebie negatywna motywacja, twemu działaniu towarzyszy złość, rosnące obrzydzenie i bunt. Jeśli nie rozwikłasz tego “gordyjskiego węzła” swych emocji, prędzej czy później negatywne motywacje doprowadzą cię do pomieszania umysłowego, bądź nawet do obłędu. W najlepszym razie na myśl o działaniu czy pracy, będziesz czuć coraz większe obrzydzenie, niechęć i poczucie bezsensu. Stąd u nas tylu ludzi zadowolonych z bezrobocia!
Zauważ, że jeśli robisz coś bez wewnętrznego przekonania (np. bo tak trzeba), zaczynasz odczuwać, że coś tu nie gra. Wówczas buntujesz się i opierasz, a to z kolei wpływa na pogorszenie twego nastroju. Jeśli czegoś nie lubisz - unikasz tego. A najgorszy efekt pojawia się wówczas, gdy chcesz osiągnąć zamierzony cel, ale jego osiąganie kojarzy ci się tylko i wyłącznie z negatywnymi odczuciami. Wówczas jeszcze możesz nie kojarzyć, że brak efektów w twej pracy wynika z faktu, że stawiałeś na negatywne motywacje, że uznawałeś ich wyższość nad pozytywnymi. Np. chcesz mieć dużo pieniędzy, ale boisz się, że wówczas cię okradną. No i musiałbyś być głupi, żeby ciężko pracując zarabiać na łup dla złodzieja!
I co teraz?
Najpierw trzeba będzie uwolnić się od strachu. Oczywiście, że nie uda ci się tego osiągnąć od razu. Gdybyś uzależniał podjęcie dalszej praktyki od tego, czy uwolniłeś się od strachu, to prawdopodobnie ten dzień nigdy by nie nastąpił.
Uwalniając się od strachu musisz postawić na bezpieczeństwo. Musisz przekonać swą podświadomość, że jesteś zawsze i wszędzie bezpieczny, że twoje pozytywne nastawienie gwarantuje ci całkowite bezpieczeństwo. Możesz przy tym powołać się na bożą opiekę i ochronę.
Posługiwanie się pozytywną motywacją doprowadzi cię do stanu pozytywnego uwarunkowania. Ten stan jest o wiele bardziej korzystny od uwarunkowania negatywnego. Pozytywne uwarunkowanie to nic innego jak przyzwyczajenie do motywowania się miłością, radością, szczęściem, bogactwem, dobrem i wszelkimi pozytywnymi skojarzeniami oraz odczuciami. Pozytywne uwarunkowanie jest znane chyba wszystkim ludziom, lecz najczęściej okazuje się przez nich lekceważone. Wyjątek stanowi pożądanie przyjemności seksualnej. W tym wypadku pragnienie przyjemności (pozytywnego odczucia) bywa zazwyczaj tak silne, że ludzie są gotowi oddać za nią wszystko, a nawet zginąć.
Jeżeli bardzo będziesz cenić szczęście, miłość, bogactwo, czy sukcesy, wówczas staną się one dla ciebie naprawdę ważne. Wówczas będziesz odczuwać ich motywacyjną funkcję.
Oczywiście, twoje pragnienie powinno przejść przez fazę przytomnienia, żebyś nie szedł do celu po trupach innych i żebyś nie ryzykował własnym życiem, lub choćby zdrowiem.
I jeszcze raz: twoja podświadomość musi przyzwyczaić się do tego, że pozytywne odczucia są korzystne, bezpieczne i w porządku, że są atrakcyjne, ciekawe, czy wręcz fascynujące. Przyzwyczajanie podświadomości może zająć ci dość dużo czasu. A to znaczy, że dopóki jej nie przyzwyczaisz do samych pozytywnych motywacji i uczuć, będzie ona pożądała mocnych wrażeń i w ramach uatrakcyjniania życia komplikowała sprawy.
Ponieważ niektórym bardzo się spieszy, usiłują warunkować się przez różnego rodzaju hipnozy bądź inicjacje. Owszem, dają one dość szybko względnie pozytywny efekt. Jednak na dłuższą metę okazują się kłodami rzuconymi pod nogi.
Nie jestem zwolennikiem inicjacji. Jeśli jednak ktoś nie jest w stanie wyzwolić w sobie ani jednego pozytywnego odczucia, niech z nich korzysta. Rzecz jednak w tym, że przyjmowanie inicjacji rozwija przede wszystkim zachłanność na cudzą moc i na cudze wzorce energetyczne. Wzorce te najczęściej nie mają nic wspólnego z czystymi wibracjami wyższych uczuć, które są niezbędne do wykonywania praktyk duchowych, czy też do praktykowania magii w jej najwyższej formie. Ponadto człowiek ciągle przyjmujący cudze inicjacje staje się zlepkiem cudzych odczuć i traci kontakt ze swą prawdziwą naturą, ba, zapomina nawet o swojej wibracji osobistej. Wszystkie inne wydają mu się przecież ważniejsze, mocniejsze i cenniejsze. A przecież nikt nie jest w stanie dać ci (przekazać) swej mocy, miłości czy mądrości.
Jak cudownie jest zrozumieć, że to wszystko, czego pragnąłeś od innych, możesz dać sobie sam. Wystarczy tylko wiedzieć, jak to zrobić!
A jak zacząć?
Wypisz to, czego zazdrościsz innym.
Nie ma?
To wypisz to, co podziwiasz u innych.
Też nie ma?
No to może co podziwiasz u Boga i co takiego jak On chciałbyś mieć?
A teraz przeafirmuj i przemedytuj:
(To wszystko) ........... jest we mnie. Doceniam (......) w sobie.
W TEN PROSTY SPOSÓB DOSTRAJASZ SIĘ DO BOSKICH WIBRACJI.
Poczucie bezpieczeństwa w kreacji
Jeśli temat twej kreacji budzi w tobie lęk, nie zajmuj się nim, dopóki nie uwolnisz się od lęku. Jeżeli odczuwasz lęki przed: metodą kreacji, przed Bogiem i Jego karą ZA BOGACTWO, czy lęk przed zawiścią ludzi, możesz mieć pewność, że większość kreacji ci nie wyjdzie. Zanim zabierzesz się za nie, musisz skoncentrować się na rozwijaniu poczucia bezpieczeństwa. Korzystne będzie, jeśli otworzysz się również na świadomość bożej opieki i ochrony nad tobą.
Sprawdź, jak to jest z twoim poczuciem bezpieczeństwa?
Tym, co spędza mi sen z oczu, jest ….
Najbardziej boję się ....
To mnie podnieca, kiedy boję się ....
Uwielbiam się bać ....
Gdybym czuł się całkowicie bezpiecznie, wówczas moje życie ….
Gdybym czuł się całkowicie bezpiecznie, wówczas moje ciało ….
Gdybym czuł się całkowicie bezpiecznie, wówczas moje otoczenie ….
Najbardziej boję się mojego lęku przed ….
Najbardziej nienawidzę mojego lęku przed ….
Zawsze bałem się, że stracę ....
Teraz spróbuj ułożyć sobie afirmacje przeczące twojemu poczuciu zagrożenia. Np.:
1 i 2. Jestem zawsze bezpieczny wobec ….
3 i 4. Uwalniam się od zachłanności na lęk przed ….
Uwalniam się od podniecenia, gdy oczekuję na ….
Wybieram spokoje, bezpieczne i jednocześnie ciekawe życie.
5, 6 i 7. Jestem całkowicie bezpieczny, gdy czuję się bezpiecznie.
Moje ciało, (życie, otoczenie) jest dla mnie w pełni bezpieczne, nawet gdy czuję się bezpiecznie.
8 i 9. Przebaczam sobie, że bałem się ....
Jestem bezpieczny z ….
Wybieram …. (na odwrót).
10. Zasługuję, by to zawsze mieć.
Kiedy mam wrażenie, że tracę, na mojej drodze pojawia się nowa - jeszcze większa wygrana.
Bez poczucia bezpieczeństwa z pewnością nie będziesz miał ochoty na odnoszenie sukcesów. No bo po co odnosić sukcesy, po co osiągać cokolwiek, jeśli wydaje się, że wszędzie czai się zagrożenie. To, że można stracić efekty swojej pracy jest niczym w porównaniu z upiorną wizją wszędzie czającego się niebezpieczeństwa, na którego odparcie trzeba być gotowym. Ta gotowość zabiera tyle energii, że na cokolwiek innego już jej nie starcza. Gotowość do obrony i do walki z zagrożeniem absorbuje uwagę, siły i czas tak, że nie ma ich na cokolwiek innego. Kiedyś świat wydawał lepszy, bardziej przyjazny, ponieważ nikt nie oglądał horrorów, ponieważ wstrząsające wiadomości z kraju i ze świata nie docierały do ludzi z taką intensywnością i agresywnością, jak w dobie telewizji czy radia. Ale też ludzie pożądali mocnych wrażeń.
Spójrzmy wokół siebie: wszyscy narzekają, że brak im pieniędzy na życie, ale jakoś nikt z tego powodu nie umiera. Na razie. Znany mi jest przypadek, kiedy to bieszczadzcy rolnicy protestując przeciw przywilejom “miastowych” i chcąc wyłudzić podwyżki cen opowiadali turystom, że nie mają jajek, bo zaraza wybiła im kury. I zaraza przyszła, w pół roku później.
Podobnie też, kiedy dorośli modlą się o pokój, to dzieciaki pragną wojny, bo wtedy nie trzeba iść do szkoły. A szkoła wydaje im się większym złem, dopóki nie przeżyją wojny.
Moc kreacji ludzkich umysłów jest niesamowita, choć najczęściej jej efekty nie są rozpoznawane w porę. Ludziom dzieje się coraz gorzej, ponieważ kręcą zamiast pracować, ponieważ wierzą w “prawdę” dzienników telewizyjnych i sprawozdań prasowych. Gdyby chcieli poznać prawa kierujące kreacją, wówczas mogliby świadomie i celowo wykorzystywać swą moc. Rzecz w tym, że na początku ciągnie ich do negatywnych działań i pomysłów, czyli nie w kierunku poprawy swojego życia, a w kierunku pogorszenia życia innym, odkucia się. To jednak działa na krótką metę, choć w Afryce niektórzy z tego nieźle żyją: zarówno rzucenie jak i odczynienie czaru ma tam wysoką cenę!
Jak widzisz, na poczuciu zagrożenia niektórzy zarabiają niezłe pieniądze. Najlepiej prosperują telewizje transmitujące program z miejsc, w których toczy się wojna, lub walka z żywiołem. Niezłą publiczność mają też publiczne przesłuchania w sprawach afer. I na pewno w interesie właścicieli środków masowego przekazu, towarzystw asekuracyjnych czy rządu nie leży, byś się czuł bezpiecznie. W ich interesie leży, byś płacił im za to, że zapewniają ci poczucie bezpieczeństwa sprawiając wrażenia, że cię bronią i ochraniają (płacisz np. wysokie podatki na wojsko i policję, wysokie składki, by się ubezpieczyć na wypadek śmierci, a jaką z tego będziesz miał korzyść, gdy umrzesz?). Ci, którzy żerują na poczuciu zagrożenia, mają do dyspozycji ogromne fundusze powierzone im przez wystraszonych klientów. Wydaje się, że za takie pieniądze mogą wszystko, a jednak tak naprawdę, nikt poza tobą i Bogiem nie może cię ochronić.
Wielu ucieka przed tym, czego nie chce, czego się boi. A prawda jest taka, że to, przed czym uciekasz, prędzej czy później cię dopadnie.
A więc nie uciekać, kiedy cię gonią?
Tego nie zalecam na sto procent. Najpierw bowiem należy zmienić intencje wobec siebie i przyjąć bożą ochronę. Czyny, którym nie towarzyszy zmiana świadomości, niczego nie zmieniają w naszej karmie. Jeśli cię więc gonią, masz uciekać, żeby zdążyć zmienić intencje. Kiedy je zmienisz, nikt cię nie będzie gonić. No chyba, żeby chodziło o to, że masz pogłębić swoje zaufanie do Boga i Jego ochraniającej mocy.
Znam kilka przypadków, kiedy to goniona przez jakiegoś “typa” kobieta przypominała sobie o Bogu, modliła się, a wówczas “typ” stawał niby rażony gromem.
Jeśli oczekujesz, że ktoś cię ochroni, to tak na pewno się stanie. Zaznaczam, że lepiej oczekiwać na ochronę Boga niż ludzi. Znam bowiem wiele kobiet, które oczekując, że silny mężczyzna je obroni, prowokują tym oczekiwaniem zaczepki, bójki czy napady. No i wreszcie nie jest nudno! Naprawdę, miałem koleżankę, z którą wszyscy bali się chodzić, bo z kim by nie szła, był zaczepiany i “musiał” udowadniać swą “męskość”.
Poczucie bezpieczeństwa powinno być podstawowym fundamentem, na którym budujesz swoje życie, swoją przyszłość. Od jakości fundamentu zależy twoja przyszłość. Materialne poczucie bezpieczeństwa jest kruche i niestałe. W materialnym świecie często brakuje ci wsparcia wyższej mocy, której mógłbyś całkowicie zawierzyć. Ale przecież istnieje Bóg, który nadaje wszystkiemu kształt doskonałości i pełni.
Poniżej proponuję zestaw afirmacji bezpieczeństwa:
Bóg mnie ochrania zawsze i wszędzie, więc jestem bezpieczny i w porządku. Otwieranie się na boże dary i błogosławieństwa jest dla mnie bezpieczne i korzystne. Powierzenie się Bogu i Jego kierownictwu gwarantuje mi sukcesy i bezpieczeństwo materialne. To bezpieczne i korzystne, gdy rozwijam w sobie świadomość nieograniczonego bogactwa. Powierzenie się Bogu i Jego kierownictwu gwarantuje mi wolność osobistą i nieustanne sukcesy. Powierzenie się Bogu i Jego kierownictwu gwarantuje mi boskie wsparcie w każdej dziedzinie mego życia. To bezpieczne i korzystne, gdy kieruję się wewnętrznym głosem mojej intuicji. Ufam swemu szczęściu w życiu, więc jestem bezpieczny. Ufam swemu szczęściu w życiu, więc wszystko doskonale mi wychodzi. Moje decyzje gwarantują mi sukcesy, ponieważ są zgodne z wolą Boga. Moje decyzje gwarantują mi niezależność i bezpieczeństwo, ponieważ są zgodne z wolą Boga. To bezpieczne i korzystne, gdy kieruję się w życiu życzliwością dla siebie i innych. To bezpieczne i korzystne, gdy ufam swej spontaniczności. Jestem niewinny i w porządku wobec siebie i Boga, a więc jestem bezpieczny zawsze i wszędzie.