Nieprzyzwoita nazwa krakowskiego hotelu
Rafał Romanowski
2007-08-30, ostatnia aktualizacja 2007-08-31 11:44
Właściciele odrestaurowanej gigantycznym kosztem Kamienicy Bonerowskiej na Rynku Głównym nazwali ją z angielska Boner Palace. Angielscy turyści pokładają się ze śmiechu, bo słowo "boner" oznacza w ich slangu sztywny penis.
Fot. Mateusz Skwarczek / AG
Kamienica Bonerowska
ZOBACZ TAKŻE
Właściciel kamienicy na rogu Rynku Głównego i św. Jana, firma Gellwe (znana z produkcji galaretek, kisieli i energetyzujących napojów), nabyła ją, aby otworzyć tam luksusowe restauracje, kawiarnie, pokoje gościnne i apartamenty. Swój cel zrealizowali w dość krótkim czasie. Na dniach w zabytkowych wnętrzach odrestaurowanej milionowymi nakładami kamienicy otworzy się więc Boner Palace, bo na taką anglojęzyczną nazwę całego obiektu zdecydowali się szefowie Gellwe.
Teraz jednak muszą przełknąć gorzką pigułkę. Idąc w ślad za modą na obco brzmiące nazwy, użyli w niej slangowego słówka "boner", które po angielsku oznacza... stojący w erekcji, sztywny "na kość", męski członek. - Każdy, kto zna angielski od urodzenia, słysząc "boner", czerwieni się ze wstydu lub śmieje do rozpuku - mówi Kenny, znajomy Szkot, któremu opowiadam o osobliwym pomyśle Gellwe. Kiedy siedzimy w kafejce naprzeciwko Boner Cafe (bo i taka działa w Bonerowskiej od niedawna), widzimy kilkanaście osób, które śmieją się, pstrykają zdjęcia komórkami, pokazują palcami wykuty w złotych literach dumny napis przy wejściu. Mało tego, oficjalna strona obiektu nosi nazwę Bonerpalace.pl. Wystarczy zamiast liter polskiej domeny wpisać "com" i monitor naszego komputera błyskawicznie wyświetli ostrą, pornograficzną stronę dla gejów. Skąd ta wpadka? Oficjalnie do nieznajomości slangowej angielszczyzny nikt w firmie nie chce się przyznać. - My tu pracujemy od niedawna, tym się zajmowali nasi poprzednicy. Zgłaszaliśmy wątpliwości, ale nikt nie chciał nas słuchać - słyszymy od pracowników.
Bardziej rozmowna jest Dorota Ryciak, odpowiedzialna w Bonerze za kontakty z mediami: - Hmm, wiem, co znaczy "boner", ale przyznam, że nie spodziewaliśmy się, że użyte tu słowo będzie dla kogoś śmieszne bądź kontrowersyjne - wyjaśnia. I dodaje: - Kierujemy się do tych anglojęzycznych turystów, którzy nie widzą w tym nic zdrożnego. - Myśli pani, że brytyjscy arystokraci nie wiedzą, co to znaczy? - pytam. - Trudno powiedzieć... - słyszę w odpowiedzi.
- Trzeba przyznać, że takie językowe dwuznaczności zachodzą między wieloma językami. Polakom szalenie podobają się szyldy z napisem Cipo na Węgrzech, co oznacza, że w owym sklepie sprzedaje się buty. A w internecie znalazłam sporo zdjęć Polaków pozujących pod tablicą z nazwą miejscowości Nagykutas, co znaczy mniej więcej Duże-Studzienne - komentuje Andrea Adam z Instytutu Węgierskiego.
Leszek Mazan, znawca Krakowa i autor wielu książek, pokpiwa, że "Jan Boner chyba nie był aż taki jurny, żeby hotel trzeba było mu tak z angielska nazywać". - Kolejny obiekt w Krakowie nazwijmy imieniem Hewa dicto Pierdolonki, pierwszej dziewki wszetecznej średniowiecznego Krakowa - proponuje w rozmowie z "Gazetą".
Kim byli Bonerowie?
Słynny krakowski ród patrycjuszowski pochodzenia niemieckiego. Zapisali się w historii Polski jako znakomici zarządcy, bankierzy i mecenasowie sztuki. Najbardziej znanym Bonerem był Jan, zarządca i bankier na dworze króla Zygmunta Starego, jeden z najbogatszych i najbardziej wpływowych możnowładców XVI-wiecznej Polski. Choć kamienica na Rynku Głównym powstała już w XIV wieku, największy rozkwit przeżyła właśnie za czasów, gdy należała do rodu Bonerów.
Wpadki językowe
Była już dworcowa restauracja Gastrowars (wojny gastryczne) i napoje Dick Black (zmienione potem na Bick Black). Jakie jeszcze nazwy mogą budzić śmiech u cudzoziemców? Napisz na forum albo wyślij e-mail: redakcja@krakow.agora.pl.