Wikingowie w NG, Reko


0x01 graphic

Priit J. Vesilind, Wikingowie, piraci północy, National Geographic maj 2000, vol. 2, nr 5(8), s. 2.

Przed tysiącem lat statki wikingów przywoziły kupców, osadników i korsarzy na zachód - do Ameryki, na południe - do Włoch i na wschód do Rosji. Był to szczyt potęgi Skandynawii. Z czasem skala tej ekspansji spadła. Kraje nordyckie dołączyły do chrześcijańskiej Europy, ale ich zwyczaje wciąż tkwią korzeniami w tradycji wikińskiej. W Vestmannaeyjar Islandczycy świętują środek lata tak jak ich antenaci - ogniem, pieśnią i pijaństwem.

Tak jak przodkowie, Sune Møller Petersen z duńskimi pomocnikami budują łodzie, przycinając deski toporami i splatając liny z końskiego włosia i łyka. Takie statki - lekkie i zwrotne, napędzane żaglami i wiosłami - przyspieszyły ekspansję wikingów. Wojenne okręty były smukłe i na tyle elastyczne, że mogły się wyginać na falach. Statki handlowe miały pękat kadłuby, zapewniające przestrzeń dla dóbr przypadających na każdego członka załogi.

Pierwsi wikingowie byli nienasyconymi pogańskimi zdobywcami. Wypadli z północnoeuropejskich fiordów i zatok, rozpoczynając epokę handlu, kolonizacji i eksploracji, która trwała od około 790 do 1066 roku. Grupy morskich awanturników i rabusiów ze skandynawskich krain - Nrwegii, Szwecji i Danii - wyprawiały się w znany i nieznany świat, każda w innym kierunku.

Duńczycy odcisnęli swoje pietno na Wyspach Brytyjskich i wybrzeżach Europy. Szwedzi przemierzyli kontynent, docierając rzekami do Konstantynopola i krain Orientu. Norwegowie zaś ośmielili się przekroczyć Atlantyk, lądując w Ameryce. U zarania IX wieku Skandynawię zamieszkiwały autonomiczne, odseparowane od siebie plemiona, rządzone według kodeksu wojowników. Mówiły po nordycku - językiem z grupy germańskich i oddawały cześć bóstwom w rodzaju Thora, boga piorunów.

Ich system wierzeń nie uznawał absolutystycznych koncepcji dobra i zła; najwyższymi wartościami były honor i męstwo na polu bitwy. Krzepkie dziewice, zwane walkiriami, przenosiły martwych bohaterów do Walhalli.

Wikingowie łowili ryby, uprawiali rolę i hodowali bydło. Odczuwali jednak niedobór ornej ziemi. Silni zyskiwali majątki dzięki napaściom na sąsiednie wybrzeża. W tych czasach grabież była zwyczajny sposobem na życie.

Środkowa Europa, po stuleciach plemiennych wędrówek, które nastąpiły po upadku rzymskiego imperium, była podzielona i podatna na ciosy. Z rejonu Morza Śródziemnego handel rozprzestrzeniał się na północ, w nadbrzeżnych miastach przybywało nie zabezpieczonego bogactwa. Skandynawscy wodzowie, dostrzegając możliwość łatwego zarobku, werbowali barczystych synów rolników do załóg swych smukłych żaglowych łodzi. Słowo wiking znaczy w języku nordyckim „piractwo”. Skandynawowie ruszyli na wiking.

Niektórzy entuzjaści wikingów sugerują, że żyli oni w oświeconych społecznościach. Ich kobiety miały prawo do rozwodu i często dzierżyły ogromną władzę w ojczyźnie, kiedy mężczyźni przebywali na wyprawach. Ale wikingowie trzymali też niewolników i nadali wysoką rangę żądzy krwi. Ich wygląd i zachowanie sprawiały, ze byli postrzegani jako wolni ludzie, działający na własną rękę. Pewna historia głosi, że gdy książę Franków wysłał posła do wikingów zbliżających się do Paryża, ten wrócił zdumiony. - Nie miałem z kim rozmawiać - wyjaśnił. - Powiedzieli, że wszyscy są wodzami.

Walka o władzę między wikingami przybrała krwawy obrót, gdy plemiona zaczęły się łączyć. Przegrani wodzowie często byli zmuszani do opuszczenia kraju. Aby odzyskać honor, zbierali swych stronników i wyruszali na morze w poszukiwaniu zemsty i łupów. Na przełomie tysiącleci niespokojny duch wikingów zaczął słabnąc, w miarę jak Skandynawowie p(wprawdzie opornie) przyjmowali chrześcijaństwo. Ich królowie scentralizowali władzę.

Z czasem wikingowie zaczęli być idealizowani przez Skandynawów i demonizowani przez innych. Zwolennicy wyższości rasy aryjskiej nadużywali wikińskich symboli, a drużyny futbolu amerykańskiego i gangi motocyklowe nadały im karykaturalne kształty. Zdobny w rogi hełm pozostaje łatwym do rozpoznania, choć często głupawym znakiem kulturowym, gdyż wikingowie nigdy takich nie nosili.

Chrześcijańscy mnisi przedstawiali wikingów w barwach apokaliptycznych. Islandzkie sagi i poematy o epoce wikingów zostały zapisane wiele wieków później. Sami wikingowie nie pozostawili żadnej literatury, a jedynie kamienie pokryte lapidarnymi inskrypcjami wykonanymi pismem runicznym: ”Syn Bjorna Finnvinda kazał wyrzeźbić tę skałę na pamiątkę swojego brata Olafa. Został on zdradziecko zabity na finnveden. Boże zbaw jego duszę.”

Ostatnie 30 lat to okres nowych odkryć związanych z wikingami. Archeolodzy zrewidowali daty przy użyciu dendrochronologii - precyzyjnej analizy słojów pni drzew. Zlokalizowali rozmaite przedmioty za pomocą wykrywaczy metali. Odnaleźli statki i poznali szczegóły życia wikingów. Wielu uczonych twierdzi dziś, że wikingowie nie niszczyli istniejących europejskich kultur, a wręcz je wzbogacali. W tych ogólnie brutalnych czasach byli po prostu najskuteczniejszymi brutalami. Napadali na klasztory, bo tam były pieniądze, ale okazali się także zdolnymi kupcami i zręcznymi politykami, którzy rozszerzyli europejskie horyzonty. Byli rzemieślnikami, szewcami, kowalami, poetami i estetami, budującymi statki o szlachetnych proporcjach.

Bezlitosny wiatr pobudza do życia Danię. Poczułem to w porcie Roskilde, kiedy wiatr po raz pierwszy wpadł w kwadratowy żagiel naszej repliki statku wikingów, napinając płótno i wywołując skrzypienia kadłuba. Łódź zbudowano w tradycyjny sposób, z zachodzących na siebie dębowych desek, nie grubszych niż palec i spojonych żelaznymi nitami. Jej żagiel utkany był z wełny. Wiła się po wodzie jak węgorz, pochylając dziób na falach, zarzucając rufą, kręcąc piruety wokół jedynego masztu.

Obok mnie na rufie zasiadł Ole Crumlin-Pedersen, najbardziej znany duński poszukiwacz starych okrętów, zajmujący się także budową replik tych łodzi.

-Współczesny jacht jest sztywny, twardo uderza o wodę- stwierdził- Natomiast statek wikingów szybuje poprzez fale, ponieważ ich energię pochłania jego konstrukcja. Jest tak dobrze wyważony, że można nim sterować za pomocą małego palca. Jest tak piękny, że człowiek chciałby go trzymać w swym salonie.

Skandynawowie przez stulecia używali na wodach Bałtyku łodzi wiosłowych. Ale to żagiel sprawił, że ekspansja wikingów stała się możliwa - powiedział Crumlin-Pedersen.

Dzięki żaglom długie, nieznacznie zanurzone łodzie wikingów mogły rozwijać prędkość powyżej 10 węzłów i pojawiać się, jakby za sprawą czarów, na odległych wybrzeżach. Przy wykorzystaniu wszystkich wioseł potrafiły atakować z dużą szybkością i zagłębiać się w każdą dolinę rzeczną. Mogły najechać każdą plażę i były na tyle lekkie, że dawało się je przeciągnąć po lądzie na rolkach z kłód.

Najświetniejsze statki wikingów były również symbolem statusu społecznego. Dzioby wygięte w kształt łabędzich szyj kapitanowie zdobili rzeźbionymi głowami smoków i drapieżnych ptaków, łącząc elegancję z grozą.

Kiedy w latach 60. duńscy archeolodzy odkopali w okolicach wioski Skuldelev szczątki pięciu łodzi, w pobliskim Roskilde zbudowano dla nich Muzeum Statków Wikingów. 35 lat później robotnicy pogłębiający teren pod rozbudowę muzeum odkryli dziewięć kolejnych statków. Między innymi znaleziono tu szczątki najdłuższego ze znanych okrętów wojennych wikingów, który miał 36 metrów, był smukły jak sztylet i mógł przewozić setkę wojowników.

Działania a wojenne wikingów nie były wieczną ofensywą - rodzimych ziem trzeba było bronić przed wrogami. Około roku 980, w celu ochrony swych ziem przed rywalami, duński król Harald Sinozęby zbudował szereg kolistych fortec. Dziś ziemne obwałowania tkwią w glebie niczym blizny. Pojechałem do Jelling, niewielkiego miasta, które w czasach wikingów było siedzibą pierwszych duńskich królów. Uważa się, że Harald Sinozęby, nawrócony w połowie życia na chrześcijaństwo, pochował tam swego ojca, Gorma Starego.

- To pierwszy przypadek przekazania władzy synowi przez skandynawskiego króla - mówi Karen Boe, historyk z duńskiego muzeum Silkeborg. Ten pomysł się przyjął: obecna władczyni Danii, królowa Małgorzata, może wyprowadzić swe pochodzenie aż od Gorma.

Duński krajobraz, schludny i sielski, w niewielkim stopniu przywodzi na myśl pełne wigoru czasy wikingów. Jest jednak wiatr. Zanim wraz z Boe dotarliśmy do plaży na czubku Jutlandii, gwałtownie przybrał na sile.

Boe, która kiedyś zawodowo szyła żagle, wyraźnie rozkoszowała się tą wichura.

- Myślę, że epoka wikingów nastała, ponieważ w tym społeczeństwie nastąpiło skumulowanie energii. To ona kazała ludziom wyruszać na poszukiwanie czegoś nowego - powiedziała. - Czy możesz sobie wyobrazić, że siedzisz tu i nie masz ochoty wyjechać?

Podczas gdy Europa drżała z obawy przed wikingami, oni niemal bezkarnie wyruszali z Danii na grabieżcze wyprawy. Pchali się w górę rzek, upuszczając krwi opasłym placówkom handlowym, takim jak Dorestad nad Renem. Zaatakowali Rouen, Nantes i Paryż. Napadli na Gibraltar i złupili Hiszpanię. Tradycja mówi, że jedna z plądrujących band z entuzjazmem złupiła jakieś włoskie miasto, sądząc, że to Rzym. W roku 911 Karol III Prosty, król Francji, scedował prawa do Normandii na wodza wikingów imieniem Rollo, który przyrzekł chronić wybrzeża przed bardziej chciwymi Skandynawami. Norwescy i duńscy wikingowie skolonizowali Orkady, Szetlandy i Hebrydy. Nękali Walię i okupowali wyspę Man, która potem przez 300 lat była bazą wypadową łupieżczych band wikingów. Irlandia już wcześniej była dręczona przez wojowniczych celtyckich wodzów i dziesiątki armii. Wikingowie nigdy nie zasiedlili jej wnętrza, lecz uczynili z wyspy sowje zaplecze handlowe. Kontrolowali porty Limerick i Cork, a ich ufortyfikowana baza morska oraz punkt przeładunkowy niewolników na rzece Liffey to dziś miasto Dublin.

- Irlandczycy i wikingowie to bardzo przemieszane kultury - powiedział Eamonn Kelley, archeolog z Narodowego Muzeum Irlandii w Dublinie. - Stary pogląd głoszący, że wikingowie to zbiry i wrogowie Chrystusa, wciąż pokutuje, ale w coraz większym stopniu są postrzegani jako ludzie, którzy wnieśli pozytywny wkład w rozwój Irlandii.

Spokój wschodniego, zielonego wybrzeża Anglii wikingowie pogwałcili 8 czerwca 793 roku, kiedy przybyli wziąć szturmem klasztor Lindisfarne. Wielu historyków uważa to wydarzenie za początek epoki wikingów

- Nigdy jeszcze Brytanii nie ogarnęło takie przerażenie, jakie cierpimy dziś z powodu pogańskiej rasy - lamentował ówczesny kleryk.

Lindisfarne leży na południe od granicy Szkocji, na wyspie Holy. Lądem można tu dotrzeć tylko w czasie odpływu. Stojąc na plaży, prawie widziałem, jak smoczodziobe okręty przybijają do brzegu. Musiało być wtedy słychać cuchy chrzęst żwiru, pobrzękiwanie broni, ciężkie oddechy mężczyzn. Może jedynym ostrzeżeniem było beczenie jakiejś kozy?

Anglosaska kronika w 865 roku donosi, że „wielka pogańska armia" wylądowała we wschodniej Anglii, aby wkrótce się tu osiedlić. Przybysze zajęli York i nadali mu nazwę Jorvik. W ciągu niemal stu lat panowania wikingów York prosperował i rozwijał się jako centrum międzynarodowego handlu. Wikingowie stali się tam mieszczucha­mi. Wytyczyli ulice, bili srebrne monety i wytwarzali niezbędne w codziennym życiu przedmioty - grzebienie z rogów, buty.

Wikingowie podbili trzy z czterech angiel­skich królestw; tylko Wessex uniknęło tego losu. Do X wieku już prawie połowa Anglii znajdowała się pod ich dominacją. Obszar ten ciągnął się aż po granice Szkocji.

W latach 70. organizacja York Archeological Trust przekopała 6-metrowe osady, docierając do miasta wikingów. Odnaleziono tam wspa­niałe przedmioty codziennego użytku - noże, kościane łyżwy, odzież.

- Pomimo okropnej reputacji wikingów nie znaleziono ani jednego miecza — stwierdził Richard Kemp, archeolog kierujący ośrodkiem Jorvik Viking. - Te przedmioty ukazują ludzi, którzy pracują, tkają, zbierają się wokół ognia, by opowiadać historie. Ale jest i drugie oblicze. Jednego z władców norweskich, Eryka, nie bez powodu nazywano Krwawy Topór.

Eryk Krwawy Topór był ostatnim wikińskim królem Yorku. Zdetronizowano go w 954 roku. Wkrótce jednak armie Skandynawów najecha­ły kraj, by zażądać od słabych angielskich wład­ców danegeldu, czyli pieniędzy za ochronę. Przez całe dziesięciolecia wikingowie praktycz­nie trzymali w garści angielski tron. W 1066 ro­ku, gdy koronowano Harolda II, w pogotowiu czekali już dwaj potomkowie wikingów: bez­względny Harald Hardrada, król Norwegii, oraz Wilhelm Zdobywca, wywodzący się od Roiło. Ich najazdy dzieliło zaledwie kilka dni.

W tym przełomowy momencie angielska ar­mia pokonała siły Haralda Hardrady w bitwie pod Stamford Bridge. Później musiała wyko­nać zwrot w tył i stanąć wobec Normanów, którzy przebyli kanał La Manche. W bitwie pod Hastings, którą wielu uważa za ostatni akt epo­ki wikingów, Anglicy zostali rozbici.

Trawiący wszystko ogień pobudza do życia Szwecję. Jako wikingowie, Szwedzi uważali, że ich świat także powinien zakoń­czyć się w płomieniu. Swych zmarłych umieszczali na łodziach, wraz z na­rzędziami i bronią, a następnie podpalali je. Dusze miały ulatywać do Asgardu, a niektóre do Walhalli, aby tam przez całą wieczność od­dawać się ucztom i bijatykom.

Szwedzi z epoki wikingów należeli głównie do ludu zwanego Svear (Swewowie), od które­go bierze się współczesna nazwa kraju - Sverige. Żyli oni w Uppsali oraz nad jeziorem Melar i bogacili się na handlu z Europą, a nawet z Azją.

Duch pogaństwa do dziś unosi się w Uppsali, gdzie Swewowie w świętych gajach składali bogom ofiary ze zwierząt i ludzi. Swewowie założyli pierwsze szwedzkie miasta - Birkę i Sigtunę. Na Gotlandii, wyspie, gdzie wikingo­wie uzupełniali zapasy, powstała zamożna klasa kupiecka. Archeolodzy odkopali tam 100 tysięcy srebrnych monet. Niektóre pochodziły aż z Samarkandy i Bagdadu.

Przez stulecia szwedzcy najeźdźcy grabili wschodnie wybrzeża Bałtyku, ale mieli tam ry­wali, takich jak trudniący się piractwem miesz­kańcy estońskiej wyspy Sarema. Współczesny herb Saremy przedstawia długą łódź, a łotew­skie i estońskie legendy, biżuteria oraz ludowe stroje obfitują w motywy związane z wikingami.

- Mieszkańcy Saremy byli wikingami Bałty­ku - mówi Bruno Pao, estoński historyk. - Znaleźliśmy kamienne podkłady do budowy statków, kurhany, zapasy srebra. Czasy pogań­skie trwały tu do XIII wieku.

Wiele tutejszych zwyczajów jest echem cza­sów przedchrześcijańskich. Dusze wzlatują do życia pozagrobowego z dymem płonących łodzi. Według estońskiego mitu - ku Drodze Mlecz­nej, zwanej ścieżką wodnego ptaka, vesilind.

Kiedy przybyłem na Saremę, była rześka i deszczowa letnia noc, ale mieszkańcy wioski Kihelkonna i tak rozpalili ognisko, umieszcza­jąc na stosie starą łódź rybacką. Wkrótce w bu­zującym skwarze ukazały się niczym szkielet wręgi starej łodzi. W półmroku białej nocy wieśniacy pili piwo i tańczyli, a dym oraz po­pioły unosiły się ku gwiazdom i nieskończono­ści tkwiących wśród nich dusz.

Poza Bałtykiem szwedzcy wikingowie posu­wali się wzdłuż rzek w głąb kontynentu, zakła­dając osady handlowe. Na początku IX wieku pływali po Wołdze i Dnieprze, docierając do kupców z kalifatu Abbasydów. Około roku 860 zaatakowali Konstantynopol. Ich srogość zy­skała tam taką sławę, że bizantyjscy cesarze zatrudniali później szwedzkich siłaczy do służby w Gwardii Wareskiej.

Wschodnie szlaki wikingów częstokroć rozpoczynały się w bagnistym ujściu Newy, w miejscu, gdzie dziś leży Sankt Petersburg. Wikińscy kupcy żeglowali swymi statkami na jezioro Ładoga i w górę rzeki Wołochów do Aldeigjuborgu, wrót Rosji, dzisiejszego miasta Stara Ładoga. Tamtejsi Słowianie i Finowie nazywali ich Rusami, od fińskiego określenia Szwedów - Ruotsi.

Kiedy tam przyjechałem, Stara Ładoga, nie­gdyś tętniące życiem miasto nowego impe­rium, była ponura i senna. Po rzece Wołochów, na której siedzący w drewnianych łodziach mężczyźni w milczeniu łowili ryby, przemknę­ła gwałtowna ulewa. Wraz z Nadią Milutenko, młodą historyczką, odwiedziłem kilka wikińskich kurhanów nad rzeką.

- Wikingowie - powiedziała Nadia przybyli tu jako kupcy, a nie zdo­bywcy. I bardzo szybko stali się czę­ścią żyjącego tu ludu.

Według jednej z dawnych relacji pierw­sza fala wikingów została wyparta z północ­nych terenów Rosji, ale potem nastąpił chaos, więc do przywrócenia porządku wezwano in­nych Skandynawów. W ten sposób książę Ruryk oraz inni arystokraci wikingów ustanowili tu ośrodki władzy. Ci Rusowie założyli w koń­cu pierwsze ruskie państwo - z ośrodkiem w Kijowie, na terenie dzisiejszej Ukrainy. So­wieccy historycy kwestionowali tę prawdę przez całe dziesięciolecia. Dziś wielu Rosjan czuje nostalgię za epoką wikingów.

- Chcemy znać naszą heroiczną przeszłość - oświadczyła Milutenko. - Poprzez wikingów możemy postrzegać siebie jako część wielkiego procesu kształtowania się Europy.

Ale to cesarstwo bizantyjskie i pra­wosławie w znacznie większym stop­niu niż wikingowie wywarty wpływ na te ziemie. Włodzimierz, książę Rusi Kijowskiej, przyjął nową wiarę w 988 roku. Otworzył swe państwo na cywilizacyjne siły świata śródziemno­morskiego, ale zapewnił w nim rozwój kul­tury oddzielonej od większej części Europy, pozostającej pod wpływami Rzymu.

Lód nadaje surowość północnemu Atlantykowi. Lód szklił się na ry­backich łodziach stłoczonych przy molo w Rejkiawiku, stolicy Islan­dii, gdzie znalazłem się pewnego pochmurnego poranka. Światło latarń z tru­dem przebijało się poprzez śnieżne płatki. Było 18 stopni poniżej zera.

Óli i Thor, członkowie załogi „Gunni", małej łodzi do połowu dorszy, przyszli w tenisów­kach. — Świetny dzień. Będziemy mieli piękną pogodę - powiedział Óli, uśmiechając się sen­nie. Ruszyliśmy przez wzburzony port.

Przez siedem godzin morze pluło pianą, a Óli i Thor miotali się jak wojownicy, wycią­gając 15-kilogramowe dorsze o pękatych brzu­chach z długiej sieci wijącej się po oblodzonym pokładzie. Ja byłem w stanie jedynie kurczowo trzymać się uchwytu drzwi kabiny, nierucho­my i śmiertelnie chory.

Zapytałem później Óli`ego, co robi po pracy. — Biorę prysznic i biegam 15 kilometrów — odparł. - Lubię być w formie.

Ci, którzy zasiedlili Islandię, pochodzili głównie z Norwegii, kraju słynącego z twar­dych ludzi, takich jak polarni badacze Fridtjof Nansen i Roald Amundsen.

— Norwegowie wykorzystali wikingów do stworzenia narodowej tożsamości - stwierdził Dagfinn Skre, archeolog z uniwersytetu w Oslo. - Norwegia cierpiała na kompleks niż­szości. Do 1814 roku byliśmy częścią Danii, a do 1905 - królestwa Szwecji. Ale zawsze mogliśmy spojrzeć wstecz i powiedzieć: „Kie­dyś byli z nas twardzi goście".

Pierwszymi twardymi gośćmi, którzy pożeglowali poza szkockie wyspy, byli irlandzcy mnisi z VII wieku, pływający w skórzanych łodziach. Norwegowie, którzy podążyli za nimi sto lat później - najpierw na Wyspy Owcze, potem na Islandię - nie byli nawet wikingami, tylko spokojnymi rolnikami. Po­tem przybyli pomniejsi jarlowie, zniechęceni i uciekający podobno przed królem Haraldem Pięknowłosym, który w 885 roku narzucił centralną władzę Norwegii.

Choć żeglowanie bez instrumentów na­wigacyjnych po mrocznych, pełnych lodowych gór wodach północy wymagało odwagi, więk­szość nie zamieszkanych wysp północnego Atlantyku nie została odkryta przez wizjo­nerów, a przez marynarzy zepchniętych przez wiatr z pożądanego przez nich kursu. Kiedy już nauczyli się oni geografii, skakali z wyspy na wyspę - z Norwegii na Wyspy Owcze płynęli przez kilka dni, następne trzy lub cztery zajmo­wała im podróż na Islandię.

Islandzkimi pionierami byli wolni mężczyź­ni i wolne kobiety. Wielu z nich miało celtyc­kich niewolników. Wszystkich łączyła myśl, że ta niegościnna, wulkaniczna wyspa, nad któ­rą wciąż unosi się para, może zapewnić lepsze życie. Kierując się norweską tradycją, stworzyli arysto-demokrację, rządzoną przez 39 wodzów-kapłanów, nazywanych godarami. Każ­dego roku zbierali się oni na zgromadzeniu narodowym, Althingu. Jego spotkania kon­centrowały się wokół naturalnego amfiteatru Thingvellir, obok postrzępionej szczeliny, która rozchodzi się na ryfcie między północno­amerykańską a eurazjatycką płytą tektoniczną. To miejsce, w którym Stary Świat dosłownie oddziela się od Nowego.

Wolni Islandczycy nie uznawali żadnego króla i nie powołali armii, toteż brakowało im władzy wykonawczej. Pokrzywdzeni sami musieli wprowadzać w życie decyzje Althingu, nawet wyroki śmierci.

Współczesna Islandia z trudem skrywa po­gańskiego ducha wikingów. Państwo uznaje nawet własnego pogańskiego przywódcę. Jörmundur Ingi kieruje zarejestrowaną wspólnotą liczącą zaledwie 400 członków, choć sam uwa­ża, że reprezentuje wiele setek więcej.

— Twierdzimy, że mentalność wikingów i sta­re wierzenia nigdy nie opuściły Islandczyków - powiedział mi. - Część ludzi uważa, że chrze­ścijaństwo nigdy do końca się tu nie przyjęło. Było jak patyna na powierzchni starej kultury.

Większość Islandczyków śmieje się z tego. Ale jednocześnie brygady drogowców zasięgają porady medium, by upewnić się, że ich prace nie naruszą spokoju elfów w skałach.

Islandczycy zachowali język nordycki, choć aż do początków XII wieku nie stworzyli jego wersji pisanej. Dopiero chrześcijańscy ucze­ni spisali ustne przekazy o epoce wikingów. Wśród tych pism są poematy Eddy, opowiada­jące o bogach i bohaterach. Utwory układane na gorąco przez skaldów, dworskich poetów, to zwykle mieszanina mitów i pochlebstw.

Same sagi są w większości fikcją. Udało się jednak wyodrębnić z nich elementy precyzyj­nie opowiedzianej historii. Wykłady uniwersy­teckie poświęcone sagom zwykle mają na Islandii komplety słuchaczy, a na wsi, gdzie niemal z każdą górą, kamieniem i domem łączy się jakaś historia, popularne są wycieczki szlakami bohaterów sag.

— Aż do naszego stulecia ludzie wierzyli w sagi tak samo jak w Biblię - mówi Fridrik Haraidsson, przewodnik wycieczek.

Wiele sag jest napisanych lakoniczną prozą, opowiadają o prawdziwych ludziach, jak choć­by ten urywek z sagi o Njalsie:

„Kolskegg ruszył szybko i przystąpił ku nie­mu, i swoim krótkim mieczem zadał mu cios w udo, i obciął mu nogę, i zapytał: Czy to cię powaliło, czy nie?"

„Oto co mnie spotkało za to, że się nie zasło­niłem - powiedział Kol i stojąc przez chwilę na drugiej nodze, spoglądał na kikut. Kolskegg rzekł: Nie musisz patrzyć, jest tak, jak myślisz — nie masz nogi. Wtedy Kol padł martwy."

Eryk Thorvaldsson zwany Raudi, czyli Rudy, miał ręce splamione krwią. Około 965 roku wyruszył wraz z ojcem na Islandię. Kiedy kłótliwy Eryk zabił na Islandii o jednego wroga za dużo, został ponownie wy­jęty spod prawa. Zebrał więc łodzie i zwolenni­ków, po czym wyruszył na zachodnie mo­rze. Podjął się tego zuchwałego czynu, opiera­jąc się jedynie na opowieściach o nieznanym wybrzeżu dostrzeżonym kilkadziesiąt lat wcześniej przez żeglarza, którego zapędził tam niepomyślny wiatr.

Eryk odnalazł ląd i spędził na nim trzy lata, badając pozbawione drzew fiordy. Powrócił na Islandię z opowieściami o żyznej „grenlandii" (zielonej ziemi), licząc na to, że nakłoni innych, aby tam z nim wrócili. W 985 roku 25 statków pożeglowało z Islandii na za­chód, wioząc osadników i ich żywy inwentarz. Na miejsce dotarło tylko 14, pozostałe zawró­ciły bądź przepadły.

Kolonizacja Grenlandii nie powstrzymała impetu wikingów. Grupy myśliwych handlo­wały z lnuitami (Eskimosami) na Labradorze i Ziemi Baffina. A to wcale nie były ostatnie lądy do odkrycia. Bjarni Herjolfsson - kolejny Islandczyk zepchnięty z kursu przez wiatry - dostrzegł daleko na zachodzie płaskie, poro­śnięte lasem wybrzeże. Ponieważ wiózł towar, nie zatrzymał się na nim, a ta historyczna za­sługa przypadła synowi Eryka Rudego, Leifowi. Około roku 1000, podążając śladem Bjarniego, Leif poprowadził pierwszych Europejczyków, którzy postawili stopę na tym nowym lądzie.

Dwie krótkie, barwne sagi - o Grenlandczykach i o Eryku Rudym - opowiadają o wielkich przygodach tego klanu, lecz ich ogólnikowe wskazówki i sprzeczne detale przez długi czas zwodziły historyków. Sagi podają, że Leif przezimował w miejscu nazwanym przez niego Winlandią, w którym znalazł wi­norośl, strumienie pełne łososi oraz pastwiska. Wiosną wrócił na Grenlandię.

Thorvald, brat Leifa, podekscytowany ty­mi historiami, wiele lat później wyruszył we własną podróż. Był pierwszym Europejczy­kiem, który spotkał rdzennych Ameryka­nów, nazywanych po nordycku Skraelingami, i pierwszym, który zginął z ich rąk, przeszyty strzałą. Ostatnie słowa Thorvalda brzmiały: „Zdobyliśmy piękny i bogaty kraj, ale nie będziemy mogli się nim cieszyć".

Dwa lata minęły, zanim islandzki kupiec Thorfinn Karlsefni poślubił Gudrid Thor-bjarnardottir, wdowę po Thorvaldzie, po czym z trzema okrętami wyruszył w podróż z zamiarem skolonizowania Winlandii. Wę­drowcy handlowali i walczyli ze Skraelingami, a między sobą sprzeczali się o kobiety, których było zdecydowanie za mało. Pewnego lata obozowali nad bogatą w ryby zatoką, na nie znającej mrozu pofałdowanej ziemi poroś­niętej łąkami. Nazwali to miejsce Hop. Gud­rid urodziła tam chłopca o imieniu Snorri - pierwszego Europejczyka, który przyszedł na świat w Ameryce. Jednak spędziwszy tam trzy zimy, przybysze wycofali się najpierw na Gren­landię, a potem na Islandię.

Gudrid stała się postacią niemal mityczną, uosabiającą siłę, energię i niezależność wikińskich kobiet. Kiedy jej dzieci dorosły, a Thorfinn zmarł, odbyła pielgrzymkę do Europy. A były to czasy, w których kobiety niewiele po­dróżowały. Zmarła jako chrześcijańska mnisz­ka, na farmie Snorriego na Islandii.

Nikt tak naprawdę nie wie, jak dopasować pojawiające się sadze topograficzne szczegóły do współczesnej geografii. Opowieści wska­zują na to, że Winlandią musiała leżeć w okoli­cach Zatoki św. Wawrzyńca, która stanowiła wtedy północną granicę występowania dzi­kiej winorośli i południową granicę atlantyc­kiego łososia. A osada Hop?

- To port nowojorski - orzekł Pall Bergthorsson, islandzki meteorolog, który dokładnie odtworzył szlaki Grenlandczyków. - Wszystko odpowiada opisowi sagi.

Jedyny poważny dowód na pobyt wikingów na zachód od Grenlandii został odnaleziony w 1960 roku na północnym krańcu Nowej Funlandii, w L`anse aux Meadows, przez Helge Ingstada norweskiego pisarza i poszukiwacza przygód, oraz jego żonę Anne Stine, archeologa. Przez wiele lat uczeni spierali się, czy można uznać ich znalezisko. Z Ingstadem, dziś 99-letnim wdowcem rozmawiałem w jego domu w Oslo. - Nikt już nie może podchodzić do tego sceptycznie - powiedział. Nawet UNESCO uznało L`Anse aux meadows za jeden z najważniejszych pomników historycznych.

A jednak pewne kontrowersje pozostają. Choć większość językoznawców uważa, że Winlandia Leifa zyskała swą nazwę dzięki winorośli, Ingstad sądzi, że staronordyckie słowo vin oznacza tu łąki. O winorośl i winogrona poszerzono jego znaczenie później.

Pewnego majowego ranka na Nowej Funiandii spotkałem Birgittę Wallace - szwedzką archeolog, która pracowała z Ingstadem i Stine. Zabrała mnie nad zatokę Epaves, do miejsca, gdzie odkopali oni trzy grupy i omów z darni oraz niewielką kuźnię, w której przed tysiącem lat robiono gwoździe z żelaza wytapianego z bagiennej rudy.

- L`Anse jest w kulturze wikingów unikalne - stwierdziła Wallace. - Nie jest to osada, tylko baza wypadowa do eksploracji Winlandii. W ich rozumieniu Winlandia to wszystkie wybrzeża wokół Zatoki Św. Wawrzyńca.

Wallace jest przekonana, że wikińskie ekspedycje badawcze i za­opatrzeniowe musiały okrążać zatokę, przemieszczając się szybko z klimatu subarktycznego w porośnięte lasami, bardziej przyjazne tereny na północnym wybrzeżu Nowej Szkocji, gdzie znajdowały dzikie wino­grona, drewno i orzechy oleiste.

Swoją bazę wikingowie utrzymywali na po­nurym cyplu w L`Anse aux Meadows, ponie­waż nie było tam Skraelingów. Ponadto miejsce to stanowiło punkt kontrolujący dostęp do reszty Winlandii. L5 Anse aux Meadows, zda­niem Wallace, to był Leifsbudir, obóz Leifa, w którym zimowało wielu Grenlandczyków.

Kolonie rozrzucone na postrzępionych, za­chodnich krańcach Ameryki Północnej utrzy­mywały się co najwyżej przez kilkadzie­siąt lat. Dystans od domu był zbyt duży, lud­ność zbyt nieliczna, tubylcy zbyt wojowniczy. W przeciwieństwie do Hiszpanów i Portugalczyków, którzy przywieźli do Nowego Świa­ta proch strzelniczy, wikingowie nie mieli w uzbrojeniu żadnej przewagi nad Indianami - przeciw ich łukom i strzałom walczyli włócz­niami i bojowymi toporami.

Kiedy średniowiecze dobiegło końca, po drugiej stronie oceanu stare skandynawskie krainy stały się chrześcijańskimi państwami. Poczucie osobistej wolności, buntowniczość, z którą wikingowie ochoczo obnosili się po­śród służalczej tłuszczy, miała się odtąd stać kredem banitów.

Lecz kolonia na Grenlandii, licząca w szczy­towym okresie 2500 ludzi, przetrwała 200 lat dłużej niż inne społeczności wikingów. W la­tach 90. XX wieku międzynarodowy zespół archeologów przekopał się przez wieczną zmarzlinę i odkrył kompleks połączonych bu­dynków, stanowiących część tak zwanej Za­chodniej Osady. Odkopano tam przybory kuchenne, zamki, klucze i narzędzia.

Kolonia załamała się na skutek pogorsze­nia klimatu. Grenlandzka czapa lodowa sunęła w kierunku wybrzeża, wsysając zielone doliny, a pływający lód blokował fiordy. Handel i kon­takty z Europą stopniowo zamierały.

Około roku 1540 na wybrzeże Grenlandii dotarł niemiecki statek handlowy. Jego załoga odnalazła opuszczone domy, puste r rybackie szopy oraz jednego nie pogrze­banego mężczyznę, być może ostatnie­go tu Europejczyka. Leżał z twarzą w bło­cie, odziany w focze skóry i wełnia­ny kaptur, a przy boku miał wygięty nóż.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wikingowie z Truso, Reko
Społeczność Wikingów, Reko
Jedzenie i picie - wikingowie, Reko
Czy istnieli Polscy wikingowie1, Reko
MBT NG OBRUM
Bogowie Wikingów, MITOLOGIE ŚWIATA
Ostra babka z łodzi1, Wczesne, Wikingowie, PDF, Wikingowie
Mitologia wikingów(1)
Teksty źródłowe do dziejów wczesnej słowiańszczyzny, Reko
Normandia na szlaku Wikingów
The Big?ng Theory
EPOKA WIKINGÓW
Kruk Dizzy Wiz?ng
Kobieta w świecie Wikingów
Wikingowie są wśród nas
dłogie łodzie wikingów
emisja monet 2zl ng 1995 2006
Runy - Wyrocznia Wikingów, MITOLOGIE ŚWIATA

więcej podobnych podstron