Khem... Yyy... No to wklejam...
Na samym pocz膮tku zaznaczam, i偶 ten tekst jest T艁UMACZENIEM fanfica Dizzy Wiz Bang "the Raven". Oto sznurka: http://www.fanfiction.net/s/1757335/1/
Zgoda autorki: Ot贸偶 prosz臋 pa艅stwa po 4 miesi膮cach od wys艂ania pierwszej sowy autorka 艂askawie odpowiedzia艂a i na wasze nieszcz臋艣cie ZGODZI艁A SI臉 XD
A teraz ma艂e "og艂oszenia duszpasterskie":
Chcia艂abym bardzo, ale to bardzo podzi臋kowa膰:
1. Thingrodiel za to, 偶e podj臋艂a si臋 karko艂omnego czynu jakim by艂o przeczytanie i poprawienie tego "c贸de艅ka". Dzi臋ki Ci!!!
2. Mirriel, kt贸ra zaproponowa艂a, by kto艣 to przet艂umaczy艂, a ja si臋 "nieopatrznie" zgodzi艂am. Za to, 偶e mnie ca艂y czas pogania艂a i za pomoc przy niekt贸rych (no, dobra... bardziej "kt贸rych", ni偶 "niekt贸rych") zdaniach.
3. Chatownicom za to, 偶e wytrzymywa艂y (albo i nie) moje napady histerii... (no, mo偶e dop贸ki nie przyszed艂 op. p贸藕niej istnia艂a szansa, 偶e mnie wywali
).
4. Vivaldiemu za Four Seasons, kt贸re towarzyszy艂y mi podczas t艂umaczenia i pomaga艂y przez to przebrn膮膰 zdrowej na umy艣le. (stan mojego umys艂u to kwestia sporna)
Na swoje usprawiedliwienmie mam tylko to, 偶e jest to moje pierwsze t艂umaczenie. Nie zlinczujecie mnie, prawda?
No to nadesz艂a chwila prawdy. <zaciska powieki z ca艂ej si艂y> Niech si臋 dzieje wola Merlina!*************************************************************
Kruk
Rozdzia艂 1
W ko艅cu zacz臋艂y si臋 wakacje. Severus Snape, doceniony profesor Eliksir贸w w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart, relaksowa艂 si臋 spaceruj膮c samotnie p贸藕nym popo艂udniem wok贸艂 jeziora. Wi臋kszo艣膰 ludzi uwa偶a艂a, 偶e zostawa艂 w lochach dlatego, i偶 by艂 wra偶liwy na 艣wiat艂o s艂oneczne, ale tak naprawd臋 dostarcza艂y mu one cisz臋 i spok贸j, kt贸rego potrzebowa艂, by doj艣膰 do siebie po dniach sp臋dzonych z ha艂a艣liwymi, nastoletnimi idiotami. Siedzia艂 w swoim ulubionym fotelu w pokoju nauczycielskim z lekk膮 lektur膮 w r臋ku, kiedy cisza zosta艂a przerwana. Przyszli Dumbledore i McGonagall pogr膮偶eni w dyskusji. Tematem ich rozmowy by艂 Harry Potter - ze wszystkich ludzi na 艣wiecie! Uch, wystarczy艂 tylko d藕wi臋k tego nazwiska i doskona艂y dzie艅 Snape'a zosta艂 zrujnowany. Mistrz Eliksir贸w rzuci艂 czarodziejsk膮 gazet臋, kt贸r膮 przegl膮da艂, i wsta艂, by porozmawia膰 z przybyszami. Odwr贸cili si臋 w jego stron臋, by go przywita膰. Ich oczy wyra偶a艂y niepok贸j, gdy zobaczyli, 偶e wysoki, ciemnow艂osy m臋偶czyzna zdo艂a艂 tylko otworzy膰 usta i mocno znowu je zacisn膮膰. Jego oczy wyra偶a艂y wielki b贸l, kt贸ry m贸g艂 oznacza膰 tylko jedno - Mroczny Znak na jego ramieniu pali艂 偶ywym ogniem. Severus zosta艂 wezwany przez Czarnego Pana.
Spotkanie 艢miercio偶erc贸w nie by艂o przyjemne. Voldemort nie mia艂 najlepszego nastroju. Straci艂 swoich jedenastu najwierniejszych zwolennik贸w, kiedy zamkni臋to ich w Azkabanie po przegranej walce w Ministerstwie Magii, a szpiedzy, b臋d膮cy blisko ministra, powiadomili go, 偶e ich procesy jak dot膮d zosta艂y wstrzymane. Pod koniec spotkania ci, kt贸rzy byli obecni, czuli si臋 wyko艅czeni psychicznie.
Kiedy si臋 rozchodzili, m艂ody 艢miercio偶erca zapyta艂:
- Gdzie si臋 pan teraz udaje, panie profesorze?
- Wracam do Hogwartu, panie Flint.
- Hej, sk膮d pan wiedzia艂, 偶e to ja?
- Raczy pan 偶artowa膰... Wiedzia艂em tak samo jak pan wiedzia艂, 偶e to mnie skrywa maska.
- Idziemy si臋 napi膰 do Dziurawego Kot艂a. Jest pan mile widziany, gdyby zechcia艂 pan do nas do艂膮czy膰. A je艣li wszystkim, co ma pan zamiar zrobi膰, jest zamkni臋cie si臋 w swoich lochach i rozmy艣lanie, to m贸j pomys艂 jest chyba bardziej interesuj膮cy.
- My艣l臋, 偶e ma pan racj臋. - Odpowiedzia艂. By艂a to nietypowa odpowied藕 Mistrza Eliksir贸w, gdy偶 od dobrych kilkunastu lat Severus Snape nie szed艂 wraz z innymi 艢miercio偶ercami na drinka po spotkaniu. No, chyba, 偶e Lucjusz Malfoy go zaszanta偶owa艂 albo przekupi艂, by pokaza艂 si臋 publicznie ze `z艂ymi czarodziejami'.
Oko艂o czwartej rano barmanowi uda艂o si臋 wygoni膰 wszystkich z pubu i zamkn膮膰 go na noc. Pijani czarodzieje skierowali si臋 do Hyde Parku przekazuj膮c mi臋dzy sob膮 butelki. Po wypiciu dostatecznej ilo艣ci `p艂ynnej odwagi', niewysoki Peter Pettigrew stan膮艂 na kamieniu i wyg艂osi艂 pijack膮 deklaracj臋:
- Severusie Snape, wyzywam ci臋 na pojedynek!
- Nie pojedynkuj臋 si臋 je艣li wypij臋 wi臋cej ni偶 sze艣膰 drink贸w - wybe艂kota艂 niewyra藕nie Snape. - Wyzwij mnie na pojedynek kiedy obydwaj b臋dziemy trze藕wi.
- Nie przyjmuj臋 odmowy, Smarkerusie! - Odpowiedzia艂 Pettigrew. - Pokona艂em Syriusza Blacka, kt贸ry by艂 lepszy, a na pewno pot臋偶niejszy od ciebie! - Niski, 艂ysiej膮cy czarodziej podni贸s艂 swoj膮 r贸偶d偶k臋 i chwiej膮c si臋 stan膮艂 w pozycji do pojedynku.
- Jeste艣 idiot膮. - Snape zako艂ysa艂 si臋, ale r贸wnie偶 podni贸s艂 r贸偶d偶k臋. - Rictusempra! - Jasny promie艅 ugodzi艂 prosto w brzuch jego przeciwnika, kt贸ry zacz膮艂 si臋 艣mia膰 niekontrolowanie i upad艂 na ziemi臋 zginaj膮c si臋 w p贸艂.
- Cholera, posika艂em si臋! - Wszyscy mieli ubaw z Petera, kiedy wsta艂. Jego czarne szaty po艂yskiwa艂y w przyt艂umionym 艣wietle ulicznych latarni. Snape u艣miechn膮艂 si臋 drwi膮co, gdy偶 czu艂 si臋 bezpiecznie, lecz `szczurek' rzuci艂 zakl臋cie. Severus spr贸bowa艂 odeprze膰 atak.
- PROTEG... - Za p贸藕no, zakl臋cie trafi艂o go w pier艣. Nagle wszystko zla艂o mu si臋 w jednolit膮 czer艅. Okry艂o go co艣 podobnego do siatki. Prawym pazurem 艣ciska艂 r贸偶d偶k臋 gniewnie 艂opocz膮c skrzyd艂ami. Zaraz, zaraz... Pazurem? Skrzyd艂ami? Cholera, transmutowa艂 go w ptaka!
Kto艣 艣ci膮gn膮艂 z niego czarne ubranie, a on wzbi艂 si臋 w stron臋 nocnego nieba, wci膮偶 trzymaj膮c swoj膮 r贸偶d偶k臋. Lecia艂. Nie mia艂 poj臋cia gdzie si臋 kieruje, wiedzia艂 tylko, 偶e musi uciec. Pijany i zm臋czony nie wiedzia艂, gdzie si臋 aktualnie znajdowa艂, gdy znienacka zaatakowa艂 go wielki, br膮zowy ptak. Snape walczy艂, pr贸buj膮c jednocze艣nie utrzyma膰 si臋 w powietrzu. W 艣wietle wschodz膮cego s艂o艅ca zanurkowa艂 w stron臋 najbli偶szego drzewa uciekaj膮c przed jastrz臋biem, kt贸ry najwidoczniej upatrzy艂 sobie Severusa na 艣niadanie. Uspokojenie si臋 zaj臋艂o mu troch臋 czasu, ale gdy zrozumia艂, 偶e jest ca艂kowicie bezpieczny na tym drzewie schowa艂 swoj膮 r贸偶d偶k臋 mi臋dzy ga艂臋zie i wsun膮艂 dzi贸b pod skrzyd艂o, by si臋 zdrzemn膮膰. To zdumiewaj膮ce, 偶e jego dzie艅 doskona艂y tak szybko zmieni艂 si臋 w dzie艅 okropny.
Snape obudzi艂 si臋 i podskoczy艂, kiedy poczu艂, 偶e co艣 przelecia艂o ko艂o jego ogona i uderzy艂o o drzewo. Zamacha艂 skrzyd艂ami i zawis艂 kilka cali ponad ga艂臋zi膮, podczas gdy gruby dzieciak o blond w艂osach ponownie za艂adowa艂 wiatr贸wk臋 i wycelowa艂 w niego. Chudy ch艂opak o szczurzej twarzy stoj膮cy obok blondyna 艣mia艂 si臋 i pokazywa艂 r臋k膮 w stron臋 ptaka. Severus zanurkowa艂 w d贸艂 wykonuj膮c powietrzne akrobacje, kiedy nagle co艣 z g艂o艣nym trza艣ni臋ciem uderzy艂o go w kark. Oszo艂omiony i p贸艂przytomny zaskrzecza艂 rozbijaj膮c si臋 o ziemi臋 z cichym 艂upni臋ciem. B贸l, kt贸ry odczuwa艂 w skrzydle 艣wiadczy艂 o tym, 偶e jest z艂amane. Okropne pulsowanie rozsadza艂o mu czaszk臋. G臋sty p艂yn sp艂ywa艂 po jego g艂owie, karku i plecach. Wi臋c tak to si臋 mia艂o odby膰? Tak ma umrze膰 Severus Snape? Postrzelony przez mugolskiego dzieciaka, kiedy mia艂 posta膰 czarnoskrzyd艂ego ptaka?
Blondyn niezbyt delikatnie tr膮ci艂 go kilka razy w brzuch. Wci膮偶 le偶a艂 maj膮c nadziej臋, 偶e 艣mier膰 przyjdzie szybko. Piskliwy, 偶e艅ski g艂os zwr贸ci艂 uwag臋 ch艂opc贸w i porzucili swoj膮 ofiar臋. Severus le偶a艂 przez jaki艣 czas pod drzewem, ale kiedy 艣mier膰 nie przychodzi艂a, spr贸bowa艂 stan膮膰 na nogach. Ledwo zd膮偶y艂 to zrobi膰, a kot zagoni艂 go pod 偶ywop艂ot. Severus za艂opota艂 skrzyd艂ami i pr贸bowa艂 dziobn膮膰 przeciwnika w 艂ap臋 i oczy, ale bez wi臋kszych rezultat贸w. By艂 zbyt s艂aby i zdezorientowany, by walczy膰 z wi臋kszym od siebie przeciwnikiem. Zamkn膮艂 oczy kiedy kot schyli艂 艂eb, chc膮c wgry藕膰 si臋 w jego szyj臋. Nie us艂ysza艂, kiedy przed dom cicho zajecha艂 samoch贸d. Drzwi pojazdu otworzy艂y si臋, a ze 艣rodka wydoby艂o si臋 g艂o艣nie „WUF, WUF, WUF”.
- Dudziaczku! Ciocia Marge przyjecha艂a! Wszystkiego najlepszego w dniu szesnastych urodzin! M贸j Bo偶e, jak ty wyros艂e艣! Robisz si臋 coraz bardziej podobny do tatusia!
- Cze艣膰 ciociu, zobacz co dosta艂em na urodziny! Wiatr贸wka! Tak naprawd臋 jest nieszkodliwa, ale m贸j cel mocno obrywa. Dzi艣 rano zestrzeli艂em wielkiego, czarnego ptaka w locie!
- To 艣wietnie kochanie. Mo偶emy wej艣膰 do domu i otworzy膰 twoje prezenty? - G艂osy oddala艂y si臋 coraz bardziej. W ko艅cu ucich艂y ca艂kiem, kiedy zamkn臋艂y si臋 za nimi drzwi.
Kot uciek艂, gdy tylko pies wyskoczy艂 z samochodu. Snape przeskakiwa艂 z ga艂臋zi na ga艂膮藕 dop贸ki nie znalaz艂 si臋 w bezpiecznej odleg艂o艣ci od zwierz臋cia. Czuj膮c olbrzymi b贸l schowa艂 dzi贸b pod sprawne skrzyd艂o i, ignoruj膮c ujadanie psa, pr贸bowa艂 odpocz膮膰 i nabra膰 dostatecznej ilo艣ci si艂, by znale藕膰 drog臋 do domu.
Severusa obudzi艂 szelest li艣ci. CIACH. Uff... by艂o blisko. Zeskoczy艂 na ziemi臋 i zaatakowa艂 gniewnie palec wystaj膮cy z dziury w brudnym, starym trampku, znajduj膮cym si臋 przed nim.
- Ej! Co jest?! - Krzykn膮艂 w艂a艣ciciel tenis贸wek. Harry ukl臋kn膮艂, podpieraj膮c si臋 d艂o艅mi o ziemi臋, by zajrze膰 pod krzak. - Cze艣膰, ptaszku. Wygl膮dasz jakby dopad艂 ci臋 Dudley ze swoj膮 wiatr贸wk膮 na naboje z farb膮. Ojej, masz z艂amane skrzyd艂o. - Z艂y i sfrustrowany czarny ptak zaatakowa艂 r臋ce, kt贸re pr贸bowa艂y go schwyta膰. Spocony nastolatek 艣ci膮gn膮艂 z siebie koszulk臋 i zarzuci艂 j膮 na ptaka, zanim go ni膮 owin膮艂. - Kiedy sko艅cz臋 przycina膰 ga艂臋zie zanios臋 ci臋 do 艣rodka, opatrz臋 twoje skrzyd艂o i ci臋 umyj臋, w porz膮dku?
Koszulka pachnia艂a lepiej ni偶 wygl膮da艂a. By艂a 艣wie偶o wyprana, zwin臋艂a si臋 pod Snape'em tworz膮c w ten spos贸b cudowny materac. Harry po艂o偶y艂 tobo艂ek pod przyci臋tym ju偶 偶ywop艂otem. Severus mia艂 co do tego wszystkiego mieszane uczucia. Z jednej strony trafi艂 na czarodzieja. Z drugiej jednak dlaczego ten czarodziej okaza艂 si臋 akurat Harrym Potterem?! Kruk usn膮艂 pod krzakiem, a jego ostatni膮 my艣l膮 by艂a nadzieja, 偶e ch艂opak wykazywa艂 wi臋cej zdolno艣ci na Opiece Nad Magicznymi Stworzeniami ni偶 te, kt贸re prezentowa艂 na Eliksirach.
Mistrz Eliksir贸w obudzi艂 si臋 owini臋ty w koszulk臋. Czu艂, 偶e jest niesiony. Chcia艂 zakraka膰, ale mia艂 zawi膮zany dzi贸b, wi臋c nie m贸g艂 go otworzy膰. Wreszcie w 艂azience ch艂opak zdj膮艂 z niego materia艂 i ptak m贸g艂 otworzy膰 oczy.
- Cii... Prosz臋 b膮d藕 cicho. Je艣li nas us艂ysz膮 to zamkn膮 mnie w kom贸rce pod schodami, a stamt膮d nie b臋d臋 ci m贸g艂 pom贸c. W porz膮dku. Zostawi臋 ci臋 tu, bo musz臋 pozmywa膰 po lunchu. B膮d藕 grzeczny.
Snape obserwowa艂 z rezerwuaru jak ch艂opiec wyciera si臋 r臋cznikiem. Przefrun膮艂 przez 艂azienk臋 i usiad艂 w umywalce, podczas gdy Harry ogl膮da艂 koszulk臋 zanim j膮 za艂o偶y艂.
- Dobrze dla mnie, ale 藕le dla ciebie. Farba na twoich pi贸rach wysch艂a i sklei艂a je. - Potter przesun膮艂 ciep艂膮 i wilgotn膮 szmat膮 po ptasich plecach. To by艂o bardzo przyjemne. Ch艂opiec g艂aska艂 kruka po karku, powstrzymuj膮c go przed ucieczk膮. Ptak uspokaja艂 si臋. - Mam na imi臋 Harry. Dziwi mnie, 偶e Hedwiga nie chce z tob膮 rozmawia膰. Najprawdopodobniej ostrzeg艂a wszystkie mniejsze zwierz臋ta i ptaki w s膮siedztwie, 偶eby trzyma艂y si臋 z daleka od Dudleya i jego wiatr贸wki. Czy艣ci艂em ju偶 kilka kot贸w i ps贸w. A za moje starania otrzyma艂em tylko kilka zadrapa艅. Ale nie mogli艣my ich przecie偶 wypu艣ci膰 z niebieskimi plamami. Za kilka dni mam urodziny. Sko艅cz臋 szesna艣cie lat. - Ko艂ysz膮c si臋 w ramionach Harry'ego, kt贸ry podni贸s艂 go jeszcze raz, Severus pomy艣la艂, 偶e to dziwne, i偶 ch艂opak obejrza艂 si臋 w obie strony wychodz膮c z 艂azienki. Harry przeszed艂 na palcach przez korytarz i wszed艂 do swojej skromnie wyposa偶onej sypialni. By艂o w niej 艂贸偶ko, mn贸stwo po艂amanych p贸艂ek i zepsutych zabawek oraz wiele innych mugolskich ciekawostek. Szkolny kufer Harry'ego ustawiony by艂 w nogach 艂贸偶ka, owini臋ty 艂a艅cuchem i zamkni臋ty na trzy k艂贸dki. Potter u偶ywa艂 go jako biurka, bo w takich warunkach nie m贸g艂 sobie pozwoli膰 na nic lepszego.
Harry znalaz艂 wielkie pude艂ko po butach i po艂o偶y艂 na dnie jedn膮 ze swoich bardziej znoszonych i za du偶ych koszulek. By艂a pokryta r贸偶owymi, 偶贸艂tymi i fioletowymi kleksami, poniewa偶 Harry by艂 pierwsz膮 ofiar膮 Dudleya. Snape usiad艂 na szczycie kufra, podczas gdy ch艂opak ukl臋kn膮艂 przed nim i zaj膮艂 si臋 ptasim skrzyd艂em. Harry znalaz艂 pod 艂贸偶kiem rolk臋 banda偶u oraz kilka patyk贸w i bardzo zr臋cznie (wed艂ug Snape'a) zabanda偶owa艂 mu skrzyd艂o.
- Dudley zawsze wyrz膮dza krzywd臋 ptakom i ma艂ym zwierz臋tom. - Powiedzia艂 艂agodnie Harry. - Ostatnio zrobi艂em si臋 w tym do艣膰 dobry, przynajmniej tak s膮dz臋. A teraz spr贸buj臋 usun膮膰 wi臋kszo艣膰 zielonej farby z twojej g艂owy i plec贸w. Widz臋, 偶e masz ochot臋 schwyta膰 moje palce kiedy tylko pr贸buj臋 zbli偶y膰 do ciebie r臋k臋. Hedwiga, moja sowa, nigdy tak nie robi.
Harry wyszed艂, ale ju偶 po chwili wr贸ci艂 z pokrywk膮 od s艂oika nape艂nion膮 wod膮. Zdo艂a艂 tylko od艂o偶y膰 nakr臋tk臋 obok kruka, gdy zawo艂a艂a go ciotka Petunia.
- Pod moim 艂贸偶kiem jest przyjemnie ciemno. Zobacz臋 czy uda mi si臋 zdoby膰 dla ciebie troch臋 jedzenia. - Ch艂opak wsadzi艂 Snape'a do pude艂ka i wsun膮艂 je pod 艂贸偶ko. Severus obserwowa艂 jak para zniszczonych tenis贸wek opuszcza pok贸j.
Harry wr贸ci艂 u艣miechni臋ty do swojego pokoju. Wyci膮gn膮艂 kruka spod 艂贸偶ka i posadzi艂 go na swoim kufrze.
- Jak tam? Patrz, mamy szcz臋艣cie. Dali mi na lunch kawa艂ek tosta i uda艂o mi si臋 uratowa膰 dla ciebie troch臋 sk贸rki. Podejrzewam, 偶e nie jad艂e艣 od jakiego艣 czasu i musisz by膰 g艂odny. - Harry po艂o偶y艂 sk贸rk臋 tosta przed krukiem, ale ten tylko schowa艂 dzi贸b pod sprawne skrzyd艂o, nie wyra偶aj膮c zainteresowania jedzeniem czy wod膮.
Harry rozejrza艂 si臋 po pokoju, znalaz艂 d艂ugopis i oderwa艂 kawa艂ek kartonu od pude艂ka kruka. Ch艂opak odkry艂 klatk臋 Hedwigi stoj膮c膮 na stercie z艂o偶onej z du偶ej ilo艣ci p贸艂ek i zdj膮艂 bia艂膮 sow臋 z 偶erdzi. Hedwiga zahuka艂a i uszczypn臋艂a delikatnie palce Harry'ego.
- Hedwigo, zdaj臋 sobie spraw臋, 偶e to nie jest normalne, 偶eby艣 wylatywa艂a w 艣rodku dnia, ale to bardzo wa偶ne, w porz膮dku? Zanie艣 to do Hagrida. Poczekaj a偶 da ci ma艂膮 paczk臋, dobrze? Ostatnia ofiara Dudleya nie chce je艣膰 i staje si臋 coraz s艂absza.
Sowa zahuka艂a daj膮c mu w ten spos贸b znak, 偶e zrozumia艂a i wyfrun臋艂a przez otwarte okno.
- No wi臋c, jak ja ci臋 nazw臋? - Harry pog艂aska艂 kruka po karku. - Chcia艂bym ci臋 nazwa膰 Syriusz na cze艣膰 mojego ojca chrzestnego... - Pomy艣la艂 g艂o艣no.
Snape wrzeszcza艂 w duchu: „Potter, nie o艣mielisz si臋 nazwa膰 mnie po tym kretynie! Dam ci codzienny szlaban a偶 do uko艅czenia szko艂y je艣li to zrobisz!” - otworzy艂 dzi贸b by g艂o艣no zaprotestowa膰, ale ch艂opak spodziewaj膮c si臋 ha艂asu szybko go uciszy艂.
- OK. W porz膮dku nie nazw臋 ci臋 Syriusz. Wiesz co? Przypominasz mi mojego profesora Eliksir贸w. Nazw臋 ci臋 wi臋c Profesor Snape. Co ty na to? Podoba ci si臋?
Severus nie m贸g艂 uwierzy膰 w swoje szcz臋艣cie, albo raczej nieszcz臋艣cie, bo wygl膮da艂o na to, 偶e dzieciak rzeczywi艣cie uwa偶a艂 w szkole i potrafi odr贸偶ni膰 magiczn膮 form臋 zwierz臋cia od zwierz臋cia niemagicznego... Nie... Nie Potter. A teraz... Jak ptaki okazuj膮 zgod臋? Snape kiwn膮艂 g艂ow膮 i nastroszy艂 pi贸ra w ogonie posy艂aj膮c kilka z nich w powietrze. Mia艂 nadziej臋, 偶e to odpowiednia reakcja.
- No wi臋c, dobrze. Niech zostanie Snape. - Harry u艣miechn膮艂 si臋 rado艣nie.
Potter po艂o偶y艂 si臋 na 艂贸偶ku i posadzi艂 sobie kruka na klatce piersiowej. Gapi艂 si臋 w sufit i bezwiednie g艂aska艂 ptaka po plecach. Poczu艂, 偶e 艂zy nap艂ywaj膮 mu do oczu gdy pomy艣la艂 o dniu, w kt贸rym straci艂 swojego ojca chrzestnego. Severus dziobn膮艂 go w palce.
- Przepraszam. - Poci膮gn膮艂 nosem. - My艣la艂em o Syriuszu. Powinienem bardziej si臋 przyk艂ada膰 do lekcji Oklumencji, ale m贸j profesor mnie nienawidzi. Obra偶a mnie i m贸wi tylko `zr贸b to' bez wyt艂umaczenia jak. Po ka偶dej lekcji boli mnie g艂owa i czuj臋 si臋 gorzej ni偶 po poprzedniej. Nie s膮dzisz, 偶e powinien wiedzie膰, i偶 nic nie wiedzia艂em o 艣wiecie czarodziej贸w dop贸ki Hagrid nie przyni贸s艂 mi mojego listu? Przepraszam, nazwa艂em ci臋 po nim. Ale nie nienawidz臋 ci臋. Wiesz co? Nudzi mi si臋. Najch臋tniej odrobi艂bym wakacyjn膮 prac臋 domow膮, ale, jak widzisz, wuj Vernon zamkn膮艂 wszystkie moje szkolne ksi膮偶ki i zabra艂 mi r贸偶d偶k臋. Och, wiem, 偶e m贸g艂bym otworzy膰 zamki, ale musia艂bym u偶y膰 magii. Ale je偶eli to zrobi臋 dostan臋 wezwanie do Ministerstwa i zagro偶膮 mi wydaleniem ze szko艂y. - Harry prychn膮艂. - Pewnie my艣lisz, 偶e twoje 偶ycie jest do dupy, ale zapewniam ci臋, 偶e moje nie jest tutaj du偶o lepsze. Jestem praktycznie bezbronny bez mojej r贸偶d偶ki. Nie wiem co bym zrobi艂 gdyby Dementorzy zdecydowali si臋 mnie zaatakowa膰 podczas kiedy tu jestem. - Ch艂opak si臋gn膮艂 po sk贸rk臋 chleba i po艂o偶y艂 przed ptakiem. - Powiniene艣 zje艣膰 cokolwiek zanim ca艂kiem opadniesz z si艂. Przynajmniej napij si臋 wody. Co prawda ptaki s膮 do艣膰 wytrzyma艂e, ale je艣li przestaniesz je艣膰, to nie licz na to, 偶e wzbijesz si臋 w powietrze. - Harry zanurzy艂 palec w wodzie i podsun膮艂 go pod dzi贸b Snape'a. Severus chcia艂 udzioba膰 mu kawa艂ek palca, ale doszed艂 do wniosku, 偶e lepiej przyj膮膰 kropl臋 wody, kt贸r膮 mu oferowano. By艂 z艂y na siebie, 偶e znalaz艂 si臋 w sytuacji, w kt贸rej jad艂 Harry'emu Potterowi z r臋ki, ale ch艂opak mia艂 racj臋. Musia艂 przetrwa膰 te k艂opoty. - Grzeczny Snape. - Ch艂opak zachichota艂 na d藕wi臋k wypowiedzianych przez siebie s艂贸w. - Mam nadziej臋, 偶e jest ci wygodnie pod moim 艂贸偶kiem. Przykrywam Hedwig臋 podczas dnia, by by艂a cicho. Ciotka i wuj nie potrzebuj膮 wi臋cej dowod贸w mojego istnienia ni偶 to absolutnie konieczne. Podejrzewam, 偶e to by艂 pow贸d trzymania mnie w kom贸rce pod schodami przez pierwsze jedena艣cie lat mojego 偶ycia. Zazwyczaj p艂aka艂em przed snem ka偶dej nocy, ale im wi臋cej o tym my艣la艂em, tym bardziej to bola艂o. Ostatecznie nauczy艂em si臋 nie my艣le膰 o tym, 偶e jestem na 艣wiecie sam. Jak si臋 p贸藕niej okaza艂o - naprawd臋 jestem sam, ale tylko w mugolskim 艣wiecie. W czarodziejskim jest inaczej.
Ostatni膮 rzecz膮 jak膮 Snape zapami臋ta艂 by艂o burczenie w brzuchu Harry'ego.
*************************************************************
Rozdzia艂 2
Po tym jak Snape usn膮艂, ciotka Petunia zawo艂a艂a ch艂opaka na d贸艂, by posprz膮ta艂 kuchni臋. W tym czasie reszta rodziny zabawia艂a ciotk臋 Marge w salonie. Severus obudzi艂 si臋 w sypialni, w pude艂ku po butach na szczycie kufra. By艂 sam. Rozejrza艂 si臋 po pomieszczeniu i pr贸bowa艂 wymy艣li膰 jaki艣 plan, gdy nagle do pokoju wpad艂 pies i wepchn膮艂 sw贸j nos do pude艂ka. Snape zatrzepota艂 skrzyd艂ami i zaskrzecza艂 przewracaj膮c karton i zeskakuj膮c na pod艂og臋. Pr贸bowa艂 pobiec i schowa膰 si臋 pod 艂贸偶ko, ale jedyne co by艂 w stanie zrobi膰 w obecnej formie to chodzi膰 powolnym, kaczym chodem. Wci膮偶 nie potrafi艂 skoordynowa膰 ruch贸w ogona z krokami, by szybciej si臋 porusza膰. Opr贸cz tego mia艂 jeszcze ci臋偶kie, zabanda偶owane skrzyd艂o.
Harry wychodzi艂 w艂a艣nie z kuchni, gdy us艂ysza艂 skrzek i szczekanie dochodz膮ce z jego pokoju. Wbieg艂 po schodach przeskakuj膮c co trzy stopnie i wpad艂 do pokoju, by uratowa膰 kruka od niechybnej 艣mierci w pysku psa. Wuj Vernon zrobi艂 sobie przerw臋 na szczycie schod贸w, by z艂apa膰 oddech. To da艂o Harry'emu wystarczaj膮co du偶o czasu, by wsun膮膰 kruka pod 艂贸偶ko, podczas gdy pies wybieg艂 z pokoju.
- Ciii... B膮d藕 cicho - wyszepta艂.
- M贸wi艂em ci, 偶eby twoja sowa by艂a cicho! Zostaniesz w pokoju do rana! Bez kolacji!
Ch艂opak osun膮艂 si臋 po 艣cianie i usiad艂 rozczarowany na pod艂odze. Po tym jak purpurowy na twarzy m臋偶czyzna wyszed艂 z pokoju przyszed艂 Dudley, by podokucza膰 swojemu kuzynowi jeszcze bardziej.
- Dziwak - powiedzia艂 i wyszed艂 trzasn膮wszy drzwiami. Harry us艂ysza艂 tylko chrobot zamykanych zamk贸w. Le偶a艂 na pod艂odze dysz膮c i trzymaj膮c si臋 za brzuch. Snape docz艂apa艂 do ch艂opca i muska艂 jego odstaj膮ce we wszystkie strony czarne w艂osy dop贸ki ten si臋 nie podni贸s艂.
- No dobra. Ju偶 wstaj臋. Ju偶 prawie wsta艂em - Harry potar艂 g艂ow臋, gdy偶 艂apanie w艂os贸w ch艂opca przez ptaka niemal zako艅czy艂o si臋 ich wyrwaniem.
- Tak czy owak, dzi臋ki.
Ch艂opak usiad艂 powoli podnosz膮c czarnego ptaka i k艂ad膮c go sobie na klatce piersiowej. Prychn膮艂 i powiedzia艂 do kruka:
- Chcia艂bym by膰 ptakiem i st膮d odlecie膰. Lubi臋 lata膰. Jestem... ee... to znaczy BY艁EM szukaj膮cym w dru偶ynie quidditcha od pierwszego roku. Wiesz, nigdy wcze艣niej nie lata艂em na miotle, a ten drugi ch艂opak, Malfoy, ukrad艂 mojemu koledze, Neville'owi, przypominajk臋. Rzuci艂 j膮 na pi臋膰dziesi膮t st贸p ponad ziemi臋, by j膮 roztrzaska膰, ale polecia艂em za ni膮 i z艂apa艂em. Opiekunka mojego domu wszystko widzia艂a i pozwoli艂a, by sprawdzi艂 mnie kapitan dru偶yny. T臋skni臋 za moj膮 miot艂膮. W zesz艂ym roku stara ropucha, Umbridge, mi j膮 zabra艂a. Chcia艂bym j膮 przedstawi膰 tobie i Hedwidze. Chocia偶... Mo偶e lepiej nie. Dostaliby艣cie jeszcze niestrawno艣ci.
Zm臋czony i os艂abiony kruk zn贸w wsun膮艂 dzi贸b pod sprawne skrzyd艂o.
Tu偶 po zmroku wr贸ci艂a Hedwiga z dwoma ma艂ymi woreczkami. Upi艂a troch臋 wody i sfrun臋艂a na 艂贸偶ko l膮duj膮c obok Harry'ego. Otar艂a si臋 o koszulk臋 ch艂opaka. W nagrod臋 Harry zmierzwi艂 jej pi贸ra na karku, jednocze艣nie czytaj膮c instrukcje od Hagrida. W jednym woreczku gajowy przys艂a艂 jak膮艣 sproszkowan膮 mikstur臋 i dozownik. W drugim - twarde jak kamie艅 ciasto. Ch艂opak ucieszy艂 si臋, 偶e ma co艣 co m贸g艂by zje艣膰, ale najpierw musia艂 si臋 zaj膮膰 swoim „pacjentem”.
- Hedwigo, nie przedstawi艂em was sobie. Nazwa艂em naszego nowego go艣cia Profesorem Snape'em. Profesorze, to jest Hedwiga.
Sowa zahuka艂a cicho, a kruk zakraka艂 w odpowiedzi. Czarny ptak chodzi艂 po 艂贸偶ku w t臋 i z powrotem, a Harry wsta艂 by wymiesza膰 mikstur臋 z wod膮.
- Cze艣膰 - zahuka艂a sowa. - Widz臋, 偶e nie zosta艂e艣 ostrze偶ony przed Dudleyem i jego wiatr贸wk膮.
- Hej! Rozumiem co do mnie m贸wisz! Potrafisz mnie zrozumie膰? - zakraka艂 Snape
- No jasne, g艂upku. Masz dziwny akcent. Nie jeste艣 st膮d, prawda?
- Przelatywa艂em t臋dy kiedy zaatakowa艂 mnie jastrz膮b i ukry艂em si臋 na drzewie naprzeciwko.
- Aha. No to jak si臋 naprawd臋 nazywasz? Harry nazwa艂 ci臋 dla 偶artu po swoim profesorze eliksir贸w.
- Wiem. Ale rzeczywi艣cie nazywam si臋 Severus Snape. Dzi臋ki bogom nie nazwa艂 mnie po swoim ojcu chrzestnym - Mistrz Eliksir贸w szybko wyja艣ni艂 jak sta艂 si臋 krukiem. - Wy艣wiadczy艂aby艣 mi przys艂ug臋?
- Harry ci臋 nie lubi, bo jeste艣 dla niego wredny.
- To tak偶e przys艂uga dla pana Pottera.
- Zastanowi臋 si臋. Co chcesz?
- Potter jest bezbronny odk膮d jego wuj skonfiskowa艂 mu r贸偶d偶k臋...
- Mnie to m贸wisz? My艣lisz, 偶e latam w nocy dooko艂a domu tylko dla 膰wicze艅? Nie, prosz臋 pana! Mam oko na wszystkie dziwne wydarzenia w okolicy. Troszcz臋 si臋 o mojego Harry'ego!
Snape przerwa艂 tyrad臋 sowy:
- Przepraszam... Co z t膮 przys艂ug膮?
- Ale艣 ty niecierpliwy. Racja. No wi臋c, co takiego mam zrobi膰?
- Zostawi艂em moj膮 r贸偶d偶k臋 na drzewie naprzeciwko. Przynie艣 j膮 Potterowi. Chcia艂bym 偶eby jej u偶y艂 w odpowiednim czasie.
- 艢wietnie! Zaraz wracam - zahuka艂a i wyfrun臋艂a przez okno prosto w nocne niebo. Harry doszed艂 do wniosku, 偶e polecia艂a zapolowa膰.
Ch艂opak podni贸s艂 kruka i posadzi艂 go na kufrze.
- Daj ju偶 spok贸j. Musisz co艣 zje艣膰. Hagrid przys艂a艂 mi specjaln膮 mikstur臋, kt贸ra ci臋 wzmocni.
Snape szamota艂 si臋 przez chwil臋 w u艣cisku, ale wkr贸tce si臋 podda艂. Harry trzyma艂 g艂ow臋 kruka tak delikatnie, jak tylko potrafi艂 i pr贸bowa艂 go uciszy膰. Podczas gdy Severus szamota艂 si臋 w r臋ce ch艂opca ten wepchn膮艂 mu do dzioba zakraplacz wyciskaj膮c papk臋 wprost do jego gard艂a. Ptak po艂kn膮艂 i zad艂awi艂 si臋 pr贸buj膮c jednocze艣nie z艂apa膰 oddech.
- No i ju偶 po krzyku - powiedzia艂 spokojnie ch艂opak. - Musisz te偶 pi膰. Odwodnienie mo偶e by膰 艣miertelne dla ptak贸w - Harry nape艂ni艂 dozownik wod膮 i przysun膮艂 go do kruka, by ten m贸g艂 si臋 spokojnie napi膰.
Hedwiga zahuka艂a kr膮偶膮c za okratowanym oknem trzymaj膮c w szponach r贸偶d偶k臋 Snape'a. Potter wyci膮gn膮艂 r臋k臋 i chwyci艂 za uchwyt r贸偶d偶ki, pozwalaj膮c tym samym na to, by sowa usiad艂a mu na ramieniu.
- Gdzie to znalaz艂a艣, ma艂a? - Hedwiga mrugn臋艂a do ch艂opaka. - Na uchwycie jest wyryte „S.S”. Cha, cha, cha. Nie mo偶e by膰! To twoje, Profesorze? - czarny ptak, wci膮偶 si臋 d艂awi膮c i kaszl膮c pomi臋dzy 艂ykami, pokr臋ci艂 g艂ow膮, by oczy艣ci膰 gard艂o, a Harry uzna艂 to za „nie”.
- Poszukamy wi臋c w艂a艣ciciela jak tylko wr贸cimy do czarodziejskiego 艣wiata. A na razie j膮 sobie po偶ycz臋. Dzi臋ki, Hedwigo.
Sowa ponownie wyfrun臋艂a przez okno, tym razem po to, by znale藕膰 co艣 do jedzenia.
Ch艂opak wzi膮艂 ciasto od Hagrida. Smakowa艂o nie najgorzej, ale by艂o strasznie twarde. Kiedy trzyma艂 je chwil臋 w ustach osi膮ga艂o konsystencj臋 gumy i musia艂 d艂ugo prze偶uwa膰 zanim je po艂kn膮艂. By艂 wdzi臋czny, bo, znaj膮c kuchni臋 Hagrida, b臋dzie si臋 czu艂 najedzony przez d艂ugi czas.
Hedwiga wr贸ci艂a z 偶abim udkiem w dziobie i zaoferowa艂a je Snape'owi.
- Nie, dzi臋kuj臋... - zakraka艂. - Przed chwil膮 wepchni臋to mi ptasie 偶arcie do gard艂a!
- Uch, d艂awi臋 si臋 po czym艣 takim. Ale takie jedzenie spe艂nia swoje zadanie. Wiesz, powiniene艣 zacz膮膰 muska膰 swoje pi贸ra je艣li nie masz nic innego do roboty. Zaczynaj膮 wygl膮da膰 nieciekawie - Snape zmru偶y艂 oczy.
- I co z tego?
- Dobra, popatrz - sowa podnios艂a skrzyd艂o i przesun臋艂a dziobem przez jedno z wi臋kszych pi贸r. - Widzisz jak 艂膮cz臋 chor膮giewki j臋zykiem? W ten spos贸b robisz pi贸ra wodoodpornymi. Dzi臋ki temu lepiej utrzymujesz powietrze pod skrzyd艂ami podczas lotu. Lepiej przygotowa膰 si臋 teraz. Zawsze trzeba by膰 gotowym do lotu.
- Wi臋c musz臋 si臋 tego nauczy膰 - odpowiedzia艂 oschle, zabieraj膮c si臋 za nowe „zadanie” - A艂膰! Czy to ma bole膰?
- Nie. Daj, poka偶臋 ci - zahuka艂a Hedwiga. Harry, 偶uj膮c ciasto od gajowego, przygl膮da艂 si臋 z zainteresowaniem jak sowa muska czarne pi贸ra na grzbiecie kruka. Wygl膮dali jakby si臋 dobrze rozumieli.
- Mi艂e... Dzi臋ki, Hedwigo.
- 呕aden problem. Potrzebujesz po prostu pomocy w byciu ptakiem. Harry lubi drapa膰 mnie z ty艂u g艂owy. To jedyny rejon, w kt贸ry nie mog臋 si臋gn膮膰 dziobem. Ale ludzkie palce to nie to samo co ptasi dzi贸b.
Snape poda艂 sk贸rk臋 chleba Hedwidze.
- We藕 to. W 偶yciu bym nie uwierzy艂 w to, 偶e Potter tak mieszka, dop贸ki sam nie sta艂em si臋 tego 艣wiadkiem. Wszystko co dosta艂 na lunch to kawa艂ek tosta, a jeszcze zachowa艂 co艣 dla mnie - sowa przytakn臋艂a.
- To w艂a艣nie m贸j Harry.
Polecia艂a do swojej klatki z 偶abi膮 nog膮 i sk贸rk膮 chleba.
***
W gor膮ce popo艂udnie Harry po艂o偶y艂 si臋 w艣r贸d kwiat贸w. Szuka艂 och艂ody pod oknem salonu, a jednocze艣nie s艂ucha艂 telewizora. Snape siedzia艂 mu na klatce piersiowej. Obaj drzemali dop贸ki... MIAUU! Snape roz艂o偶y艂 skrzyd艂a i swoj膮 postaw膮 pr贸bowa艂 przestraszy膰 kota, kt贸ry si臋 zbli偶y艂. Zwierz臋 pozosta艂o niewzruszone odg艂osami wydawanymi przez kruka i usiad艂o tu偶 obok g艂owy Harry'ego.
- Ciii. B膮d藕 cicho, Snape. Dzie艅 dobry, profesor McGonagall. Sprawdza pani co ze mn膮? Wszystko w porz膮dku - ch艂opak usiad艂. - Pani profesor, prosz臋 pozna膰 profesora Snape'a. Profesorze Snape to profesor McGonagall. To nie jest prawdziwy profesor Snape, tylko go tak nazwa艂em - Severus odkraka艂 na mia艂kni臋cie kota.
- Minerwo, mo偶esz mnie zrozumie膰? - zapyta艂. Kotka obliza艂a si臋 pokazuj膮c w ten spos贸b, 偶e jest g艂odna. - Cholera, potrafi臋 rozmawia膰 chyba tylko z ptakami - Harry zachichota艂.
- Prosz臋 go tylko nie zje艣膰, pani profesor. M贸j kuzyn go zestrzeli艂, a ja pr贸buj臋 go wyleczy膰. Od wczoraj znacznie mu si臋 polepszy艂o. I nawet nie najgorszy z niego kompan. Prosz臋 podzi臋kowa膰 ode mnie Hagridowi. A tak poza tym, to dobrze, 偶e poczeka艂a pani, a偶 ciotka Marge i jej buldog wyjad膮. Wczoraj Snape prawie zosta艂 zjedzony. Pies by po nim dosta艂 niestrawno艣ci, wi臋c pani niech tym bardziej tego nie pr贸buje.
“Taaak, powiedz jej, Potter. Merlinie! Ile bym da艂, 偶eby m贸c przekaza膰 wiadomo艣膰 Dumbledore'owi!”
Gdy tylko ilo艣膰 informacji j膮 usatysfakcjonowa艂a, kotka odesz艂a i znik艂a za 偶ywop艂otem.
***
P贸藕niej Harry zani贸s艂 kruka do parku przy ko艅cu ulicy. Ch艂opak usiad艂 na hu艣tawce, a Snape czy艣ci艂 sobie pi贸ra siedz膮c na jego kolanach. Potter wyci膮gn膮艂 ostatni numer „Proroka Codziennego” i zacz膮艂 czyta膰 Snape'owi ka偶dy artyku艂, dodaj膮c sw贸j komentarz za ka偶dym razem, kiedy zosta艂 wymieniony Knot albo kt贸ry艣 ze 艢miercio偶erc贸w.
- Hej, w og艂oszeniach napisali: „SS, znaleziono twoje szaty. Skontaktuj si臋 z MF” - Harry za艣mia艂 si臋. - Wygl膮da na to, 偶e SS pogubi艂 swoje rzeczy. Mo偶e powinienem napisa膰 og艂oszenie w zwi膮zku z r贸偶d偶k膮?
Kruk pr贸bowa艂 uchwyci膰 wzrok Gryfona, ale nie b臋d膮c na poziomie jego oczu jego wysi艂ki pozostawa艂y niezauwa偶one. By zwr贸ci膰 na siebie uwag臋 ch艂opca chwyci艂 w dzi贸b najbli偶szy palec prowokuj膮c tym samym Harry'ego do zeskoczenia z hu艣tawki. W ten spos贸b Snape wyl膮dowa艂 na piasku.
- To nie by艂o mi艂e, Snape! Czasami zachowujesz si臋 jak czarodziej po kt贸rym otrzyma艂e艣 imi臋. Powinienem zanie艣膰 ci臋 z powrotem do domu.
Ptak zaskrzecza艂 w odpowiedzi, odwr贸ci艂 si臋 i zacz膮艂 i艣膰 ko艂ysz膮c si臋 na swoich n贸偶kach.
- Czekaj! St贸j! Dobra, przepraszam, ale to bola艂o. Chc臋 i艣膰 do domu, a ty nie jeste艣 jeszcze gotowy, by zosta膰 na zewn膮trz.
Ch艂opak by艂 tu偶 za krukiem i widz膮c, 偶e kilka kot贸w wy艂azi spod krzak贸w, szybko zgarn膮艂 ptaka z ziemi. Kiedy Harry przesun膮艂 palcem po karku Snape'a i przesun膮艂 go na swoj膮 klatk臋 piersiow膮, powiedzia艂:
- Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobi艂em, nie jestem w stanie pozwoli膰, by zjad艂y ci臋 koty s膮siad贸w. Widzia艂e艣 jak szybko wysz艂y z ukrycia kiedy tylko znalaz艂e艣 si臋 na ziemi?
Tej nocy Harry spa艂 niespokojnie. Snape wyskoczy艂 ze swojego pude艂ka i usadowi艂 si臋 na poduszce ch艂opaka. Hedwiga wyfrun臋艂a ze swojej klatki i wyl膮dowa艂a ci臋偶ko na klatce piersiowej Pottera budz膮c go z koszmaru. Harry oprzytomnia艂 i spojrza艂 na wpatruj膮c膮 si臋 w niego par臋 ptak贸w z dziobami praktycznie na jego twarzy.
- Przepraszam. Obudzi艂em was? - ch艂opak bezwiednie rozmasowa艂 blizn臋 na czole. - Voldemort jest z艂y, bo straci艂 jednego ze swoich 艢miercio偶erc贸w z r臋ki innego. To musia艂 by膰 wa偶ny czarodziej, bo by艂 naprawd臋 w艣ciek艂y.
Harry uderzy艂 pi臋艣ci膮 w poduszk臋 zmuszaj膮c w ten spos贸b Snape'a do podskoku i sfruni臋cia na ziemi臋.
- Przepraszam, Snape. Musz臋 si臋 nauczy膰 Oklumencji, by wyrzuci膰 Voldemorta z mojej g艂owy, ale nie potrafi臋. M贸j profesor powiedzia艂, 偶ebym oczy艣ci艂 umys艂, ale nie mog臋 powstrzyma膰 moich my艣li. Jak mo偶na o niczym nie my艣le膰? To dwie sprzeczno艣ci.
Kruk zakraka艂, a sowa zahuka艂a tak, jakby m贸wili do ch艂opca.
- Chcia艂bym zrozumie膰 was oboje. Snape - nie ty, mam na my艣li mojego nauczyciela - twierdzi, 偶e jestem s艂aby, bo post臋puj臋 pod wp艂ywem emocji. Jestem cz艂owiekiem, mam uczucia. Nie tak jak on, twardy i zimny jak jaki艣 kamie艅. Zn臋ca si臋 nade mn膮 za to, 偶e m贸j tata i ojciec chrzestny zn臋cali si臋 nad nim. Ale nie jestem moim tat膮, nie zas艂u偶y艂em na takie traktowanie. On my艣li, 偶e jestem rozpuszczony i pr贸偶ny, bo jestem s艂awny. Czy 偶yj臋 jak kto艣 s艂awny? Ju偶 dawno bym zwariowa艂, gdyby nie to, 偶e przypominam sobie o tym, jak bardzo moja mama mnie kocha艂a. Wiecie, 偶e mam jej oczy? Za艂o偶y艂bym si臋, 偶e mam r贸wnie偶 jej serce.
Po tej tyradzie Harry ziewn膮艂 i po艂o偶y艂 g艂ow臋 na poduszce. Usypia艂 przy krakaniu i hukaniu ptak贸w.
- Hedwigo? - zakraka艂 Snape.
- Tak? - zahuka艂a w odpowiedzi sowa.
- Pr贸bowa艂em dzisiaj porozmawia膰 z kotem-animagiem...
- Z nauczycielk膮 transmutacji Harry'ego?
- Tak. By艂em dla niej chyba tylko zwyk艂ym ptakiem. Chcia艂a mnie zje艣膰!
- Daj mi spok贸j...
- To wa偶ne.
- Jak dot膮d - nie.
- Potter powiedzia艂, 偶e mo偶esz rozmawia膰 z mniejszymi zwierz臋tami. Ostrzeg艂a艣 je przed jego kuzynem...
- Jestem magicznym stworzeniem. Mog臋 si臋 bezpo艣rednio komunikowa膰 z innymi ptakami i zwierz臋tami. Jeste艣 czarodziejem, aktualnie w formie ptaka. Zwyk艂ego ptaka, poniewa偶 nie jeste艣 animagiem. Zwyk艂e zwierz臋ta nie potrafi膮 komunikowa膰 si臋 mi臋dzy gatunkami. Naturalni wrogowie czy te偶 nie, zachowuj膮 si臋 tak, jak im nakazuje instynkt.
- Nigdy nie b臋dzie w stanie zrozumie膰 tego, co do niej m贸wi臋?
- Nigdy nie rozmawia艂am z ni膮 w jej kociej formie. Nie wiem czy zwraca na to uwag臋. Przykro mi.
Rozdzia艂 3
Hagridowe ciasto o konsystencji kamienia przetrwa艂o najd艂u偶ej. Dopiero dzie艅 przed urodzinami Harry'ego zosta艂y z niego okruszki. Zaoferowa艂 resztki wypieku Hedwidze i Snape'owi, kt贸rzy nie ruszyli ani troch臋 z serwetki.
- Musicie chyba wiedzie膰 na temat kuchni Hagrida co艣, czego ja nie wiem - zachichota艂. - Nie jest wcale takie z艂e.
Severus pokr臋ci艂 g艂ow膮. „Nie mog臋 powiedzie膰, 偶e mia艂em przyjemno艣膰”
Harry po艂o偶y艂 si臋 na 艂贸偶ku z r臋kami pod g艂ow膮 i my艣la艂 g艂o艣no:
- Pani Weasley przy艣le paszteciki albo placek, Ron zawsze przysy艂a Fasolki Wszystkich Smak贸w. Jest taki kreatywny kiedy chodzi o dawanie prezent贸w, prawda Hedwigo?
Pohukiwanie. Krakanie.
Snape zaskrzecza艂:
- Nienawidz臋 tych galaretowatych fasolek! S膮 gorsze od tych cholernych cytrynowych drops贸w dyrektora!
- Ale艣 ty wybredny! Ale dobrze, 偶e w ko艅cu zdecydowa艂e艣 si臋 je艣膰 偶abie udka i sk贸rki chleba. - zahuka艂a w odpowiedzi sowa.
- Jem, 偶eby prze偶y膰, ale myszy NIGDY nie tkn臋. Chocia偶... jest jeden taki szczur, kt贸remu mam ochot臋 urwa膰 艂eb.
- Lepsze to, ni偶 ta ca艂a papka.
Harry za艣mia艂 si臋.
- Kto艣 m贸g艂by pomy艣le膰, 偶e mam par臋 rozmawiaj膮cych ze sob膮 ptak贸w. Pomy艣leliby pewnie, 偶e zwariowa艂em, gdybym powiedzia艂, 偶e mi odpowiadacie.
- Hedwigo, mam pomys艂 - Snape kontynuowa艂 przerwan膮 rozmow臋.
- Jaki?
- Znasz jakie艣 papugi? Mo偶e m贸g艂bym si臋 komunikowa膰 poprzez papug臋...
- Stop! - przerwa艂a mu sowa. - Papugi s膮 m膮dre, to fakt, ale musz膮 najpierw us艂ysze膰 d藕wi臋k, kt贸ry mog膮 POWT脫RZY膯. Twoja wiadomo艣膰 brzmia艂aby jak nosowe kra-kra. - Huuu-huuu, huuu-huuu.
- Nosowe? Ty... Ty si臋 ze mnie 艣miejesz! - Severus zamkn膮艂 dzi贸b i schowa艂 go pod skrzyd艂o, by chwil臋 porozmy艣la膰.
***
Ron zbieg艂 po schodach, by spotka膰 si臋 z Harrym, kt贸ry wszed艂 do Nory zaraz za Arturem Weasley.
- To on? To Snape? - Harry przytuli艂 kr贸tko Ginny, by zaraz potem wpa艣膰 w obj臋cia pani Weasley i poca艂owa膰 j膮 w policzek. „Ponowne spotkanie, jak mi艂o...” Snape patrzy艂 spokojnie z klatki Hedwigi.
- Hej, Harry - Charlie poda艂 r臋k臋 nowemu przybyszowi.
- Cze艣膰, Charlie. Dawno si臋 nie widzieli艣my. Przyjecha艂e艣 na wakacje?
- Taa. Wi臋c to jest Snape? Ron czyta艂 nam listy, w kt贸rych go opisywa艂e艣. Jeste艣 pewny, 偶e to kruk?
- Wygl膮da jak kruk, kracze jak kruk. A co?
- Z twoich list贸w wynika, 偶e jest zbyt 艂agodny jak na zwyk艂ego kruka. - Charlie podni贸s艂 klatk臋 na wysoko艣膰 oczu, by przyjrze膰 si臋 ptakowi bli偶ej.
- 艁agodny? - Harry za艣mia艂 si臋. - Tylko dop贸ki wszystko idzie po jego my艣li. W innym przypadku jest zwyczajnym ptaszyskiem.
Ron za艣mia艂 si臋 histerycznie.
- Taa. Jeste艣 pewny, 偶e to kruk? Jego dzi贸b jest prawie tak wielki jak dzi贸b tukana - Severus rozpostar艂 skrzyd艂a i zaskrzecza艂 ze z艂o艣ci膮 na najlepszego przyjaciela Harry'ego: „Pi臋膰dziesi膮t punkt贸w od Gryffindoru!” - Uwielbiam to. Musz臋 przyzna膰, 偶e zachowuje si臋 dok艂adnie jak profesor Snape w ciele ptaka. Chocia偶 zawsze widzia艂em go raczej jako wielkiego nietoperza. - Severus chwyci艂 dziobem pr臋t od drzwiczek do klatki i pr贸bowa艂 si臋 wydosta膰. „Wypu艣膰 mnie st膮d, to ci poka偶臋 wielkiego nietoperza!”
Charlie potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.
- On jest bardzo dziwnym magicznym stworzeniem, Harry. Rozumie co m贸wimy. Chcesz go zatrzyma膰?
- Chc臋, 偶eby sam zdecydowa艂, ale nie zdziwi艂bym si臋, gdyby utkn膮艂 gdzie艣 w okolicy - Znienacka zapyta艂: - Mog臋 p贸藕niej po偶yczy膰 twoj膮 miot艂臋, Charlie? Moja B艂yskawica jest nadal zamkni臋ta w Hogwarcie i t臋skni臋 za lataniem.
- Jasne. S艂ysza艂em o tym. Nie ma problemu, kumplu. B臋dziemy trenowa膰 quidditcha jak d艂ugo tu zostaniesz. - Charlie mrugn膮艂 do Pottera. - Przygotuj臋 ci臋 do pokonania Slytherinu w tym roku.
„Nie by艂bym tego taki pewien, Weasley” Snape zakraka艂 i rozpostar艂 skrzyd艂a posy艂aj膮c kilka pi贸r w powietrze zmuszaj膮c tym samym Harry'ego do 艣miechu.
- Snape jest chyba bardzo zwi膮zany ze Slytherinem - parskn膮艂 ch艂opak.
Ron wskaza艂 na zielon膮 farb臋 ci膮gle znajduj膮c膮 si臋 na pi贸rach ptaka.
- Taa... Ma nawet 艣lizgo艅skie barwy - Severus k艂apn膮艂 dziobem w stron臋 palca rudego ch艂opaka, ale nie m贸g艂 go dosi臋gn膮膰 poprzez kraty klatki. - Jest tak samo niebezpieczny jak stary nietoperz.
Zniewaga Rona by艂a chyba oczywista dla ptaka, gdy偶 kruk zacz膮艂 kraka膰 i uderza膰 skrzyd艂ami o pr臋ty klatki. Harry przestraszy艂 si臋, 偶e cos mo偶e mu si臋 sta膰, wi臋c zakry艂 klatk臋 i wbieg艂 po schodach do pokoju swojego najlepszego przyjaciela.
- Cii... Uspok贸j si臋. To nie by艂o nic osobistego - Ch艂opak wyci膮gn膮艂 go z klatki Hedwigi i po艂o偶y艂 go obok siebie kiedy Charlie wszed艂 do pokoju. Snape sp艂oszy艂 si臋 i podskoczy艂 zaskoczony, ale Harry trzyma艂 go mocno. - Cze艣膰, Charlie. - powiedzia艂 u艣miechaj膮c si臋 szeroko. - Cii... wszystko w porz膮dku.
Starszy brat Rona wyci膮gn膮艂 r臋k臋 do ptaka.
- Je艣li nie masz nic przeciwko, chcia艂bym rzuci膰 okiem na jego skrzyd艂o - Harry skrzywi艂 si臋 kiedy zobaczy艂, 偶e Snape chce udzioba膰 Charlie'emu kawa艂 palca.
„Nie zbli偶aj si臋 do mnie, Weasley!” K艂apn膮艂 dziobem i za艂opota艂 skrzyd艂ami. Jednak m臋偶czyzna zareagowa艂 wtykaj膮c palec w ptasi dzi贸b i u偶ywaj膮c go jak lewarka.
- Widzia艂e艣, Harry? Na pewno masz refleks, by zrobi膰 to samo. Nie mo偶e teraz zacisn膮膰 dzioba na moim palcu, tylko lekko go 艣ciska nie rani膮c mnie. Trzeba by膰 zr臋cznym przy opiece nad ma艂ymi smokami
- Super!
- Banda偶e s膮 brudne. Jak d艂ugo je nosi? - Charlie delikatnie rozsun膮艂 ranne skrzyd艂o podczas, gdy Snape pr贸bowa艂 schwyta膰 wi臋cej palc贸w. Ale za ka偶dym razem kiedy otwiera艂 dzi贸b szerzej, Charlie znajdowa艂 bardziej komfortowe, dla niego, u艂o偶enie palca.
- Co艣 ko艂o tygodnia... chyba.
„Powiniene艣 by艂 by膰 ze mn膮 bardziej ostro偶niejszy, Potter.” Pomy艣la艂 Snape.
- No, to najwy偶szy czas zmieni膰 te banda偶e. Zobacz臋 przy okazji czy skrzyd艂o dobrze si臋 zrasta - powiedzia艂 starszy brat Rona.
- Dzi臋ki Charlie. Ciii... Snape, to jest Charlie. Zajmuje si臋 zwierz臋tami, g艂贸wnie smokami. B膮d藕 grzeczny i pozw贸l mu obejrze膰 twoje skrzyd艂o, okej? Grzeczny ch艂opiec - Harry pog艂aska艂 i pr贸bowa艂 uspokoi膰 kruka.
Severus poddawa艂 si臋 zabiegom Charlie'ego stoj膮c w bezruchu i nie wydaj膮c z siebie najmniejszego nawet d藕wi臋ku.
- 艢wietna robota, Harry. Nie da艂o si臋 zmy膰 reszty farby, co?
- Powiniene艣 go wcze艣niej zobaczy膰. Nie pozwoli艂 mi na wyszorowanie swojej g艂owy. Jak my艣lisz, zesz艂aby ta farba, gdyby tak u偶y膰 magii?
- Nie martw si臋 o to, Harry. Nie b臋d臋 tego raczej pr贸bowa艂. To mog艂oby go zeszpeci膰. - Snape zadr偶a艂 na te s艂owa. - Jad艂 normalnie?
- Na pocz膮tku nie chcia艂 je艣膰 i bardzo opad艂 z si艂. Mikstura od Hagrida zadzia艂a艂a. Dawa艂em mu gotowane nogi 偶ab. Moja ciotka da艂a mi w urodziny gar艣膰 ziarna dla ptak贸w, kt贸re nie mie艣ci艂o si臋 ju偶 w karmniku na podw贸rku.
- O, to fajnie - Powiedzia艂 Charlie.
„Dlaczego uj膮艂e艣 to w ten spos贸b, Potter? Nie powiedzia艂e艣, 偶e to by艂 tw贸j prezent urodzinowy. Porz膮dna gar艣膰 ziarna dla ptak贸w, po co kogo艣 zanudza膰, prawda?” Pomy艣la艂 Snape.
- Nie chcia艂 tego je艣膰, dop贸ki Hedwiga nie pokaza艂a mu, 偶e si臋 nie otruje - Harry zachichota艂 g艂aszcz膮c ptaka po grzbiecie
- Harry! - krzykn臋艂a Hermiona zanim wpad艂a do pokoju z szeroko otwartymi ramionami, gotowa go przytuli膰.
Zostawiaj膮c Snape'a na stole Harry wsta艂.
- Hej - ch艂opak u艣miechn膮艂 si臋 promiennie. Podczas gdy tuli艂 przyjaci贸艂k臋, Krzywo艂ap wpad艂 do pokoju z g艂o艣nym „MRRRRRRRAAAAWWWW”. Jedyne, co da艂o si臋 s艂ysze膰, to skrzek kruka i gro藕ne prychni臋cia oraz syczenie kota.
- Krzywo艂ap, NIE! - skarci艂a zwierz臋 Hermiona.
- Snape! - Harry podbieg艂 do biurka, by zgarn膮膰 z niego ptaka zanim kot zd膮偶y艂by go rozszarpa膰 pazurami. Zd膮偶y艂 w odpowiednim momencie, ale kot zostawi艂 na r臋ce ch艂opaka trzy rozci臋cia. - Auuu! Hermiono, zabierz st膮d Krzywo艂apa, prosz臋. - Harry trzyma艂 mocno kruka, chocia偶 ten wyrywa艂 si臋 i kraka艂 g艂o艣no.
„POTTER! M贸wi艂em 偶eby艣 by艂 bardziej ostro偶ny!” Wrzeszcza艂. „Pi臋膰dziesi膮t punkt贸w od Gryffindoru! Do cholery, STO punkt贸w od Gryffindoru! To by艂 pieprzony kot Granger!”
- Ciii, ju偶 w porz膮dku. Ciii - m贸wi艂 delikatnie ch艂opak. - Ju偶 sobie poszed艂. Trzymam ci臋.
Charlie przygl膮da艂 si臋 temu z 艂贸偶ka Rona.
- Powiniene艣 si臋 zastanowi膰 nad zwi膮zaniem swojej przysz艂o艣ci ze zwierz臋tami, Harry.
- Krzywo艂ap go drasn膮艂. Pomo偶esz mi to posprz膮ta膰, Charlie?
- Poczekaj chwil臋, mama powinna mie膰 ma艣膰. Ciebie te偶 podrapa艂 - wyszed艂 z pokoju i po chwili aportowa艂 si臋 z powrotem z trzaskiem. O, dziwo kruk na to nie zareagowa艂, Potter za艣 podskoczy艂 na 艂贸偶ku. - Widzia艂e艣 to, Harry?
- Co? - rozmawiali, podczas gdy Charlie leczy艂 ran臋 kruka, a Harry smarowa艂 swoje w艂asne zadrapania ma艣ci膮.
- Nie by艂 zaskoczony kiedy si臋 aportowa艂em. Ty by艂e艣.
- Co to znaczy?
- To znaczy, 偶e jest przyzwyczajony do czarodziejskiej aportacji. Za to ty nie jeste艣, wi臋c podskoczy艂e艣.
- My艣lisz, 偶e nale偶a艂 do jakiego艣 czarodzieja? To mi o czym艣 przypomnia艂o. Znalaz艂em, a raczej Hedwiga znalaz艂a, czyj膮艣 r贸偶d偶k臋 - wyci膮gn膮艂 z kieszeni „po偶yczon膮” r贸偶d偶k臋. Chcia艂 j膮 poda膰 Charlie'emu, ale Snape zaatakowa艂 jego r臋k臋. „Nie dawaj jej mu, idioto! Spadaj! Nie dotykaj mojej r贸偶d偶ki!” - k艂apn膮艂 dziobem w stron臋 Charlie'ego.
- W porz膮dku, Harry. Daj j膮 profesorowi Dumbledore'owi na dzisiejszym zebraniu.
- Zebraniu? Id臋 na jakie艣 zebranie?
- Jeste艣 zaproszony na dzisiejsze zebranie Zakonu - Weasley poklepa艂 go po ramieniu.
Snape'a ogarn臋艂a wielka rado艣膰 na t臋 wie艣膰. „Tak! 艢wietnie, zebranie Zakonu. To moja szansa. B臋dzie Dumbledore i kilku ekspert贸w w transmutacji. Potter! Id臋 z tob膮!”
- Niezno艣ny - powiedzia艂 Ron opieraj膮c si臋 o framug臋 drzwi. W r臋kach trzyma艂 dwie miot艂y. - Chod藕my polata膰 przed kolacj膮, Harry.
- Ju偶 id臋 - powiedzia艂 Potter pr贸buj膮c wsadzi膰 kruka do klatki. Snape wdrapa艂 si臋 na szczyt klatki. „Nie” Pomy艣la艂. „Nie jestem twoim wi臋藕niem” - Niedobry ptak, w艂a藕 do 艣rodka. - Ch艂opak usi艂owa艂 wzi膮膰 go na r臋ce, ale Severus prawie go dziobn膮艂. „Zostaw mnie tu. Musz臋 obmy艣li膰 jaki艣 plan.” - W艂a藕 do 艣rodka. Je艣li ci臋 tak zostawi臋, Krzywo艂ap mo偶e zn贸w pr贸bowa膰 ci臋 zje艣膰. - Snape wskoczy艂 mu na r臋k臋. - Grzeczny ptak.
Ale kiedy spr贸bowa艂 wsadzi膰 go do klatki, kruk przeni贸s艂 si臋 szybko na jego rami臋 i usadowi艂 si臋 wygodnie. Kiedy Harry spr贸bowa艂 go 艣ci膮gn膮膰 ten wskoczy艂 mu na g艂ow臋 i zrobi艂 sobie z w艂os贸w ch艂opaka gniazdo. „Zabierz mnie ze sob膮.”
Potter westchn膮艂, a Charlie zachichota艂.
- Nie liczy艂bym na to, 偶e wr贸ci do klatki. We藕 go ze sob膮. Ma chyba do艣膰 silne pazury, by utrzyma膰 si臋 na miotle. A poza tym powinien 膰wiczy膰 skrzyd艂a. - Harry j臋kn膮艂.
- Nie chc臋 go bra膰 ze sob膮 - Snape zeskoczy艂 z powrotem na jego rami臋 i zakraka艂 mu do ucha: „To mo偶e by膰 interesuj膮ce. Chod藕my.” - No dobra. Idziemy polata膰, Snape.
Ginny do艂膮czy艂a do Rona i Harry'ego kr膮偶膮cych wok贸艂 Nory. Hermiona obserwowa艂a ich z do艂u, podczas gdy Krzywo艂ap gania艂 gnomy. Nawet Snape, trzymaj膮c si臋 pazurami miot艂y, rozpostar艂 skrzyd艂a, by poczu膰 p臋d powietrza. Charlie mia艂 wi臋cej do艣wiadczenia banda偶owaniu skrzyde艂, wi臋c w efekcie opatrunek nie by艂 tak ci臋偶ki i niewygodny jak poprzedni. W pewnym momencie kruk nie wytrzyma艂 manewr贸w Harry'ego i pu艣ci艂 miot艂臋. „Niech ci臋 cholera Potter! Troch臋 wyobra藕ni!” Zakraka艂 Snape. „KOT! Potter! KOT!!!” Podczas gdy kruk spada艂 Krzywo艂ap pobieg艂 w miejsce gdzie wed艂ug niego spadnie ptak. Gdy kruk dojrza艂 kota pr贸bowa艂 si臋 wznie艣膰 wy偶ej, ale uniemo偶liwia艂o mu to zabanda偶owane skrzyd艂o. B臋d膮c tak dobrym szukaj膮cym jakim by艂, Harry zanurkowa艂 i wyci膮gn膮艂 r臋ce tylko po to, by z艂apa膰 ptaka jak膮艣 stop臋 nad gotowym do ataku futrzakiem. „Niez艂y chwyt, Potter” zirytowany Snape zn贸w trzyma艂 si臋 bezpiecznie miot艂y.
Kiedy wr贸cili, Harry zasta艂 Hedwig臋 z powrotem w klatce. Nie maj膮c innego bezpiecznego miejsca dla kruka, Harry pozwoli艂 mu siedzie膰 na jego ramieniu.
- Chyba nie masz nic przeciwko temu, Hedwigo? - Sowa zahuka艂a na zgod臋. Snape r贸wnie偶 zakraka艂 w podzi臋ce.
Harry naprawd臋 nie chcia艂 zabiera膰 Snape'a na kolacj臋, ale ten g艂o艣no odmawia艂 pozostania w pokoju. M贸g艂 mie膰 oko nie tylko na Krzywo艂apa, ale r贸wnie偶 na Rona.
- Harry, on 藕le na mnie patrzy - uskar偶a艂 si臋 rudow艂osy ch艂opak. Harry tylko si臋 za艣mia艂.
- Dziwnie si臋 zachowuje odk膮d tutaj jeste艣my. Mo偶e tak: „Od czasu, kiedy otworzy艂em m贸j kufer, mog臋 korzysta膰 z r贸偶d偶ki. Ale ilekro膰 pr贸buj臋 od艂o偶y膰 gdzie艣 na bok t臋 „po偶yczon膮” tyle razy Snape mnie atakuje. „Kiedy ty to zrozumiesz, Potter” zakraka艂 ptak. „I podaj ziemniaki” Harry poda艂 Snape'owi marchewk臋 na swoim widelcu. Pani Weasley wykrzywi艂a si臋 w pot臋pie艅czym grymasie, ale nie powiedzia艂a ani s艂owa podczas kiedykruk jad艂 nad serwetk膮 na ramieniu ch艂opaka. „Nie patrz tak na mnie, Molly Weasley. To lepsze ni偶 gotowane 偶abie udka ka偶dego dnia.”
Artur Weasley spojrza艂 znad swojego talerza.
- Po偶yczona r贸偶d偶ka, Harry? - Charlie odpowiedzia艂 za niego, bo Harry mia艂 usta pe艂ne ziemniak贸w.
- Sowa Harry'ego znalaz艂a r贸偶d偶k臋 z wyrytym `SS' na r膮czce. Kruk nalega艂, 偶eby jej u偶ywa艂 podczas, gdy r贸偶d偶ka Harry'ego by艂a zamkni臋ta przez jego wujka.
- Nalega艂? Kruk na co艣 nalega艂? - wybe艂kota艂 Ron. - Przesta艅 si臋 na mnie gapi膰, g艂upi ptaku!
- Ron! Zachowuj si臋! Mamy go艣ci - zbeszta艂a syna pani Weasley.
- Jakich go艣ci? Harry i Hermiona nie s膮 go艣膰mi! To rodzina! - odpar艂 rudzielec.
Harry doko艅czy艂 opowie艣膰.
- My艣l臋, 偶e kruk mo偶e nale偶e膰 do tego SS'a. Czy kto艣 zagin膮艂, panie Weasley?
G艂owa rodziny Weasley贸w zakrztusi艂a si臋 ziemniakami i si臋gn臋艂a po sw贸j nap贸j, nie odpowiadaj膮c na pytanie. Pani Weasley na艂o偶y艂a Potterowi wi臋cej jedzenia na talerz.
- Tato, kiedy jest zebranie? - zapyta艂a Ginny. - Ja te偶 mog臋 i艣膰?
- Tak, ca艂a wasza czw贸rka b臋dzie przyb臋dzie na spotkanie 艣wistoklikiem razem ze mn膮. Nie u偶ywamy domu Syriusza do czasu rozstrzygni臋cia sprawy z testamentem. Wszyscy maj膮 si臋 aportowa膰 na zebranie. Do tego czasu macie chwil臋, 偶eby odrobi膰 zadanie domowe, dzieciaki.
Gdy tylko sprz膮tni臋to ze sto艂u, natychmiast nakry艂y go ksi膮偶ki i pergaminy, a czworo uczni贸w zabra艂o si臋 do pracy. „Masz jeszcze du偶o do nadrobienia, Potter. Zabieraj si臋 do roboty. Weasley, gryzmolenie nie pomo偶e ci w wyd艂u偶eniu referatu. Granger, nie gap si臋 tak.” Ron wykrzywi艂 si臋.
- Ech, Harry, tw贸j ptak nawet kr膮偶y nad naszymi zadaniami, (zupe艂nie jak profesor Snape. Dobrze, 偶e chocia偶 nie mo偶na zrozumie膰, co m贸wi. Zauwa偶y艂em, 偶e nie m贸wi nic do ciebie, Hermiono.
- Nad czym pracujesz? - zapyta艂 Hermion臋 Potter. - My艣la艂em, 偶e ju偶 sko艅czy艂a艣 wszystkie zadania.
- Harry, Snape prze偶uwa m贸j referat. Siooo. Po prostu dopisuj臋 dodatkowe sze艣膰 cali do referatu z Eliksir贸w. B臋dziesz chodzi艂 w tym roku na Eliksiry, Ron? - Hermiona spojrza艂a na rudzielca znad pergaminu.
- GRRRRR. Najwyra藕niej nie - ch艂opak wsta艂, przewracaj膮c przy tym krzes艂o. Na jego referacie widnia艂a teraz pot臋偶na plama po kruczym 艂ajnie. Snape skierowa艂 si臋 na drugi koniec sto艂u. SKRZEK. SKRZEK. „Ha ha ha. Teraz mnie rozumiesz, Weasley?”
- Niedobry ptak! - zachichota艂 Harry. Ginny r贸wnie偶.
- Teraz go chyba zrozumia艂e艣, Ron.
- Taaa... On chyba te偶 mnie zrozumie, kiedy nadziej臋 go na ro偶en i zaczn臋 przypieka膰 na wolnym ogniu - warkn膮艂 gniewnie rudzielec mn膮c pergamin i rzucaj膮c nim w ptaka. Kulka musn臋艂a tylko pi贸ra w ogonie Snape'a, gdy偶 ten w ostatniej chwili zeskoczy艂 ze sto艂u wprost na kolana Pottera. „Pr贸buj szcz臋艣cia, Weasley!”
Pracowali dop贸ki pani Weasley wesz艂a do kuchni.
- No dobrze, dzieciaki, czas ju偶 na nas. Pochowajcie ksi膮偶ki, wr贸cimy p贸藕no. Harry, masz kurtk臋?
- Nie, prosz臋 pani, ale nic mi nie b臋dzie.
- Nie chc臋 o tym s艂ysze膰, Harry. Prosz臋, kochaneczku - narzuci艂a mu na ramiona du偶膮 wiatr贸wk臋. - Charlie kiedy艣 j膮 nosi艂.
- Dzi臋kuj臋, pani Weasley - „Tak. Dzi臋ki Molly” pomy艣la艂 Snape wskakuj膮c do przedniej kieszeni.
- Ej! Snape! Ty nie idziesz! - Harry pr贸bowa艂 wyci膮gn膮膰 kruka z kieszeni, ale Snape za ka偶dym razem chcia艂 go dziobn膮膰. - Ej! Przesta艅! Eeeeech. Okej, ale masz by膰 cicho. Inaczej oddam ci臋 Ronowi na grilla. - „Czcze gadanie Potter” pomy艣la艂 kruk. „Czcze gadanie.”
- Harry, popatrz - Ron podni贸s艂 pergamin, nad kt贸rym pracowa艂 od czasu kiedy rzuci艂 ostatnim w kruka. By艂 to rysunek ich powa偶anego profesora Eliksir贸w. 艁atwo go by艂o mo偶na pozna膰 po d艂ugim, zakrzywionym nosie. W jego d艂ugich, prostych w艂osach widnia艂o zielone pasmo. I g艂臋boka rana na lewym policzku. Lewe rami臋 ukryte by艂o w bia艂ym gipsie. Trzyma艂 w r臋ce swoj膮 r贸偶d偶k臋 z wyrytym `SS' na r膮czce. Ron 艣mia艂 si臋 ob艂膮ka艅czo. - Dla ciebie, kumplu. Da艂em ci nawet autograf.
Harry za艣mia艂 si臋 i pokaza艂 obrazek krukowi, kt贸rego g艂owa wystawa艂a z przedniej kieszeni kurtki. „Nie zgub tego, Potter. B臋d臋 m贸g艂 go potem o to oskar偶y膰.” Snape schowa艂 si臋 w ko艅cu z powrotem do kieszeni. Poganiany przez pani膮 Weasley ch艂opak zwin膮艂 rysunek i schowa艂 do drugiej kieszeni.
Harry, Ginny, Ron i Hermiona stan臋li wok贸艂 pana Weasleya na trawniku przed Nor膮. Trzymaj膮c przed sob膮 sakiewk臋 w szkock膮 krat臋 uderzy艂 w ni膮 czubkiem r贸偶d偶ki by aktywowa膰 艣wistoklik. Czworo uczni贸w Hogwartu wyci膮gn臋艂o r臋ce by go dotkn膮膰 i poczu艂o znajome szarpni臋cie w okolicach p臋pka, a wszystko wok贸艂 zacz臋艂o wirowa膰.
Rozdzia艂 4
Harry zachwia艂 si臋, kiedy wyl膮dowali na twardej ziemi. Przybyli przed stary zamek, po艂o偶ony na wzg贸rzu z widokiem na zatok臋. Na pocz膮tku, Harry nie widzia艂 budynku, schowanego za grub膮 艣cian膮 bluszczu. Kiedy otworzyli drzwi, znale藕li si臋 od razu w obszernym salonie.
- Gdzie jeste艣my? Kto tu mieszka? - zapyta艂 Harry Charlie'go. W odpowiedzi uzyska艂 tylko wzruszenie ramionami.
- Wchod藕cie, wchod藕cie - powita艂 przyby艂ych Dumbledore. - Przy 艣cianie jest bufet. Usi膮d藕cie, prosz臋.
Rz臋dy krzese艂 ustawione by艂y przodem do sceny, na kt贸rej 艣rodku sta艂o podium. Pomieszczenie wydawa艂o si臋 robi膰 coraz wi臋ksze wraz z narastaj膮c膮 liczb膮 przybywaj膮cych na spotkanie.
- Cze艣膰, Neville - Ginny u艣miechn臋艂a si臋 do ch艂opca.
- Cze艣膰. Poznali艣cie ju偶 moj膮 babcie, prawda? - Ch艂opak wskaza艂 r臋k膮 w stron臋 siwow艂osej kobiety z wyp艂owia艂ym s臋pem na kapeluszu i czerwon膮 torebk膮 w r臋ku.
Kiedy Ron, Ginny, Harry i Hermiona witali si臋 z reszt膮, Snape zacz膮艂 si臋 wierci膰 w kieszeni i skrzecze膰: „Potter, otw贸rz t臋 kiesze艅 i mnie wypu艣膰!”
Neville rozejrza艂 si臋 i wyszepta艂:
- To Snape?
- Sk膮d wiesz o Snape'ie? - zapyta艂 cicho Potter.
- Ron mi powiedzia艂 - wyszepta艂 Longbottom.
Harry otworzy艂 kiesze艅 i posadzi艂 ptaka na swoim ramieniu.
- Ciii. - „Nie uciszaj mnie, Potter! Potrzebuj臋 wi臋kszego pola widzenia.” SKRZEK!
Kiedy babcia Neville'a pochyli艂a si臋, by przyjrze膰 si臋 uwa偶niej czarnemu ptakowi, Snape zakraka艂 gniewnie na naturalnych rozmiar贸w wypchanego s臋pa na kapeluszu starszej kobiety, trzepota艂 skrzyd艂ami, prostowa艂 si臋 tyle, ile m贸g艂 i k艂apa艂 dziobem niech臋tnie spogl膮daj膮c na dekoracj臋. Podczas gdy wszyscy si臋 艣miali, Harry przytuli艂 ptaka do piersi.
- Ju偶 w porz膮dku, ma艂y. To tylko kapelusz. Ciii. - „Kapelusz... Nienawidz臋 tego kapelusza!!!” Zaskrzecza艂.
Luna pukn臋艂a delikatnie Harry'ego w rami臋.
- Harry, to m贸j tata. Tatusiu, to jest Harry Potter.
Potter posadzi艂 z powrotem ptaka na swoim ramieniu, aby m贸c poda膰 r臋k臋 ojcu Luny.
- Dzi臋kuj臋 panu za wydrukowanie tego wywiadu w zesz艂ym semestrze, panie Lovegood.
- Nie ma za co, ch艂opcze. Uau, Harry Potter, jak babci臋 kocham -w g艂osie ojca Luny brzmia艂 zachwyt. - Tak si臋 ciesz臋, 偶e wreszcie ci臋 pozna艂em, Harry. Luna m贸wi艂a o tobie tak ma艂o. - „Wystarczy, g艂owa ch艂opaka mog艂aby si臋 nie przecisn膮膰 przez kominek.” Pomy艣la艂 Snape.
- To Snape? - zapyta艂a Luna.
- Taaa. Ron ci powiedzia艂? - szepn膮艂 ch艂opak. „Dopadn臋 tego Weasleya.” Zanotowa艂 sobie w pami臋ci.
- Nie, Ginny mi powiedzia艂a. Witam, profesorze. - Dziewczyna zbli偶y艂a r臋k臋 do ptaka, ale szybk膮 j膮 cofn臋艂a kiedy ptak pr贸bowa艂 j膮 dziobn膮膰. „Weasley贸wn臋 te偶 dopadn臋. Ruszaj si臋 Potter.”
- C贸偶, mi艂o by艂o pana pozna膰, panie Lovegood. Prosz臋 mi wybaczy膰. Musz臋 odszuka膰 profesora Dumbledore'a. - Potter jeszcze raz potrz膮sn膮艂 r臋k膮 ojca Luny i poszed艂 znale藕膰 sobie jakie艣 miejsce siedz膮ce.
Po tym, jak Harry i Ron zaj臋li miejsca w pierwszym rz臋dzie podszed艂 do nich Dumbledore.
- Witaj, Harry. Jak min臋艂y wakacje? - zapyta艂 dyrektor.
- Dzie艅 dobry, panie profesorze. Wakacje min臋艂y du偶o lepiej ni偶 mog艂yby by膰, a to wszystko dzi臋ki niemu. - Ch艂opak wskaza艂 na ptaka siedz膮cego mu na ramieniu. - M贸j kuzyn dosta艂 na urodziny wiatr贸wk臋 i strzela艂 kolorowymi kulkami do ptak贸w i kot贸w z s膮siedztwa. Ten z艂ama艂 skrzyd艂o, kiedy spad艂 z drzewa.
- A, tak. Hagrid opowiada艂 mi o profesorze Snape'ie. - Dyrektor zaoferowa艂 ptakowi swoj膮 r臋k臋, a ten wspi膮艂 si臋 po niej i zacz膮艂 kraka膰. - Witam, panie Kruku.
„To ja, dyrektorze! Severus Snape! Sp贸jrz na mnie! Przypatrz si臋 dok艂adniej!”
Harry nachyli艂 si臋 do Dumbledore'a i wyszepta艂:
- Czy profesor Snape te偶 przyjdzie? Nie chcia艂bym, 偶eby us艂ysza艂 jak nazywam tego ptaka jego imieniem.
Dyrektor zachichota艂.
- Ca艂kowicie rozumiem.
- Chcia艂em go nazwa膰 Syriusz, ale zacz膮艂 szale膰. - W tym momencie kruk potrz膮sn膮艂 gwa艂townie ogonem posy艂aj膮c w powietrze kilka pi贸r. - Za to zni贸s艂 ca艂kiem nie藕le propozycj臋 nazywania go profesorem Snape'em.
- Rozumiem. Artur powiedzia艂 mi, 偶e znalaz艂e艣 r贸偶d偶k臋. - „Tak, w艂a艣nie, Potter, poka偶 mu moj膮 r贸偶d偶k臋!”
- A, tak! - Harry wyci膮gn膮艂 z kieszeni „po偶yczon膮” r贸偶d偶k臋 i poda艂 j膮 dyrektorowi.
- O, kurcz臋! - wykrzykn膮艂 zaskoczony Ron. - Pozwoli艂 dyrektorowi wzi膮膰 r贸偶d偶k臋.
Rzeczywi艣cie. Kruk przeskoczy艂 na drug膮 r臋k臋 Dumbledore'a, t臋 w kt贸rej teraz trzyma艂 r贸偶d偶k臋 i okr臋ci艂 si臋 kilka razy w k贸艂ko. Snape zastuka艂 dziobem w wygrawerowane na r膮czce „SS”.
„Ja. To ja jestem SS. To ja!”
- Popatrzcie na to. - Ron gapi艂 si臋 na dziwne zachowanie ptaka.
- Harry, to jest r贸偶d偶ka profesora Snape'a. Zagin膮艂 kilka tygodni temu - powiedzia艂 dyrektor.
Kruk rozpostar艂 skrzyd艂a i pokiwa艂 g艂ow膮. „Tak, bardzo dobrze. A teraz to wszystko po艂膮cz w ca艂o艣膰.” Ron za艣mia艂 si臋 g艂o艣no.
- No i patrzcie. Harry znalaz艂 Snape'a i mia艂 go ca艂y czas ze sob膮!
Ptak przesta艂 si臋 kr臋ci膰 i obr贸ci艂 si臋 tak by spojrze膰 na chudego rudzielca, kt贸ry zwijaj膮c si臋 ze 艣miechu przest臋powa艂 z nogi na nog臋. „Jak on to zrobi艂” zdziwi艂 si臋 Snape. - Ooo. I zn贸w mordercze spojrzenie - parskn膮艂 Weasley.
Dyrektor westchn膮艂 i schowa艂 r贸偶d偶k臋 do kieszeni.
- Musz臋 rozpocz膮膰 spotkanie, Harry, ale chcia艂bym z tob膮 p贸藕niej porozmawia膰. Prosz臋, we藕 swojego ptaka.
Harry wystawi艂 r臋k臋. To by艂o oczywiste, 偶e kruk nie chcia艂 opu艣ci膰 Dumbledore'a. „Nie, nie id藕! Albus! Dyrektorze?” Potter wsadzi艂 z powrotem czarnego ptaka do kieszeni i rzuci艂 mu kawa艂ek suchara.
Ch艂opak nie dowiedzia艂 si臋 niczego nowego ponad to, co przeczyta艂 w Proroku Codziennym i powiedzieli mu Weasleyowie. Spotkanie odbywa艂o si臋 g艂贸wnie w celu rekrutowania doros艂ych, ale zaproszono tak偶e cz艂onk贸w Gwardii Dumbledore'a. To dlatego Harry i jego koledzy byli tutaj razem z rodzicami. Snape wr贸ci艂 z powrotem na kolana Pottera. Pod koniec spotkania dyrektor og艂osi艂, 偶e szko艂a nadal potrzebuje nauczyciela Obrony Przed Czarn膮 Magi膮 na nowy rok i prawdopodobnie zast臋pcy nauczyciela Eliksir贸w. To wtedy obwie艣ci艂, ze Severus Snape zagin膮艂. Poprosi艂 o kilka informacji i nalega艂 na bycie ostro偶nym.
- Sta艂a czujno艣膰! - powt贸rzy艂 za nim Moody kryj膮cy si臋 z ty艂u pokoju.
Kiedy tylko nazwisko Snape'a zosta艂o wspomniane, kruk zeskoczy艂 z kolan ch艂opaka z g艂o艣nym skrzekiem. Zacz膮艂 macha膰 skrzyd艂ami i biec w stron臋 podwy偶szenia. „Jestem tu! Odczaruj mnie, dyrektorze!”
- A oto i Snape! - krzykn膮艂 Ron.
Dyrektor tylko wzruszy艂 ramionami i zako艅czy艂 spotkanie, gdy ucich艂y 艣miechy. Harry z艂apa艂 ptaka i trzyma艂 go mocno za pazury. Wcze艣niejsze wskaz贸wki Charlie'ego dotycz膮ce post臋powania z krukiem, u艂atwi艂y mu bardzo utrzymanie kontroli nad ptakiem tak, 偶eby si臋 przy tym, nie zrani膰. Jednak tym razem nie m贸g艂 go uciszy膰.
Dumbledore obj膮艂 Harry'ego ramieniem.
- Tw贸j ptak ma charakterek, Harry. Chod藕my teraz na kolejne spotkanie. - Dyrektor zaprowadzi艂 Pottera do innego pokoju.
Na 艣rodku sta艂 wielki st贸艂 otoczony krzes艂ami. Magiczne mapy nieba i Wielkiej Brytanii zwisa艂y ze 艣cian. Niestety, Harry nie mia艂 szansy bli偶ej si臋 im przyjrze膰, poniewa偶 do艂膮czyli do nich Artur Weasley, Szalonooki Moody i profesor McGonagall. Dyrektor wni贸s艂 do sali Fawkesa i posadzi艂 go sobie na ramieniu.
Dyrektor zacz膮艂 m贸wi膰 zanim ktokolwiek zd膮偶y艂 zaj膮c swoje miejsce.
- Harry, jak ju偶 wspomnia艂em na poprzednim spotkaniu, profesor Snape zagin膮艂 kilka tygodni temu. I jestem przekonany o tym, 偶e znalaz艂e艣 jego r贸偶d偶k臋.
Ch艂opak usiad艂, ale ptak w jego kieszeni zaskrzecza艂 i pr贸bowa艂 dziobn膮膰 go w brzuch. Jak tylko kiesze艅 zosta艂a otworzona, ptak skoczy艂 prosto na kolana Pottera, a p贸藕niej na st贸艂.
- Przepraszam za kruka, prosz臋 pana. Prze偶y艂 swoje i nie spuszcza mnie z oka, odk膮d przyjechali艣my do Nory.
- No dobrze, Harry - przerwa艂a mu MccGonagall. - Ale jak znalaz艂e艣 r贸偶d偶k臋 profesora Snape'a?
- W艂a艣nie do tego dochodzi艂em, pani profesor. W nocy, po tym jak znalaz艂em Snape'a, tego Snape'a, Hedwiga polecia艂a na nocne polowanie i wr贸ci艂a z r贸zd偶k膮. Poprosi艂em j膮 偶eby pokaza艂a mi gdzie znalaz艂a t臋 r贸偶d偶k臋, a ona polecia艂a do drzewa przed domem. Na ziemi zobaczy艂em rozlan膮 zielon膮 farb臋. My艣l臋, 偶e to tam m贸j kuzyn go zestrzeli艂.
- Mog臋 zobaczy膰 r贸偶d偶k臋, Albusie? - zapyta艂 Alastor Moody. Kiedy podano mu r贸偶d偶k臋 Snape zaskrzecza艂 i przebieg艂 przez st贸艂 „Nie! Tylko nie Priori Incantatem! Nie pozw贸l mu, Albus!”
- Harry, panuj nad swoim ptakiem - burkn膮艂 Moody.
Harry si臋gn膮艂 po kruka i przyci膮gn膮艂 go do siebie.
- Alastorze, tylko ostatnie zakl臋cie, prosz臋 - powiedzia艂 Albus.
Moody zamrucza艂 co艣 pod nosem, ale zastosowa艂 si臋 do pro艣by dyrektora.
- Protego. To by艂o Protego. Wygl膮da na to, 偶e bra艂 udzia艂 w pojedynku.
Szalonooki stan膮艂 przed jedn膮 z map Londynu, zawieszon膮 na 艣cianie i u偶y艂 swojej r贸偶d偶ki jako wska藕nika.
- Wiemy, 偶e Snape ostatnio widziany by艂 w Dziurawym Kotle, sk膮d wyszed艂 oko艂o czwartej nad ranem. Mugolscy str贸偶e prawa zostali wezwani do pijackiej rozr贸by w Hyde Parku nied艂ugo potem. Z opis贸w 艣wiadk贸w jasno wynika艂o, 偶e chodzi o grup臋 czarodziej贸w w czarnych szatach. Znikli przed pojawieniem si臋 policji. 艢wiadkowie m贸wili, 偶e „rozp艂yn臋li si臋 w powietrzu”.
- Panie profesorze, czy profesor Snape ma kruka? - zapyta艂 Harry.
- Nie, Harry. Dlaczego pytasz? - odpowiedzia艂 dyrektor.
- Charlie powiedzia艂, 偶e kruk jest przyzwyczajony do przebywania w towarzystwie czarodziej贸w. Pomy艣la艂em, 偶e mo偶e mi臋dzy nim a r贸偶d偶k膮 jest jakie艣 powi膮zanie, bo Snape bardzo jej broni. Pomy艣la艂em po prostu, 偶e kruk mo偶e nale偶e膰 do w艂a艣ciciela r贸偶d偶ki.
Podczas gdy czarodzieje zastanawiali si臋 gdzie podziewa膰 si臋 mo偶e Snape, pr贸buj膮c ustali膰 jego po艂o偶enie na mapie, zainteresowany odbywa艂 w艂a艣nie dyskusj臋 z feniksem dyrektora.
- Fawkes - zakraka艂. - Rozumiesz mnie?
- Sk膮d znasz moje imi臋, kruku?
- Jestem Severus Snape. Zosta艂em zaczarowany w tak膮 posta膰. Pom贸偶 mi, 偶eby kto艣 mnie zrozumia艂. Mo偶esz porozumiewa膰 si臋 z Dumbledorem?
- Nie bezpo艣rednio. - W g艂osie feniksa wyra藕nie wyczuwa艂 weso艂o艣膰, zupe艂nie tak, jakby powstrzymywa艂 chichot. - Jak zdo艂a艂e艣 przekona膰 Harry'ego, 偶eby nazwa艂 ci臋 twoim imieniem?
- To zbieg okoliczno艣ci. Ch艂opak nazwa艂 mnie na cze艣膰 swojego nauczyciela eliksir贸w dla 偶artu. Tak naprawd臋, to nie wie, 偶e ja, to ja. - Snape zeskoczy艂 ze sto艂u na kolana Harry'ego i dziobn膮艂 kiesze艅 z rysunkiem Rona. Harry wyci膮gn膮艂 rulonik i podobnie jak kruka po艂o偶y艂 stole. Severus szturchn膮艂 pergamin i popchn膮艂 go w stron臋 feniksa. - Popatrz na ten rysunek. Weasley narysowa艂 to, 偶artuj膮c ze swojego nauczyciela.
Fawkes zeskoczy艂 z ramienia dyrektora i przeszed艂 wzd艂u偶 sto艂u. Nie mog膮c rozwin膮膰 艣wistka samodzielnie, feniks wzi膮艂 go w dzi贸b, przefrun膮艂 na rami臋 profesor McGonagall i poda艂 jej rulonik. Kobieta rozwin臋艂a obrazek i natychmiast wstrz膮sn膮艂 ni膮 t艂umiony 艣miech. Snape podbieg艂 do niej i stukn膮艂 dziobem w kartk臋. „Minerwa, prosz臋 odczaruj mnie. To” d藕gn膮艂 pergamin jeszcze raz „jestem ja!” I spojrza艂 na ni膮 z powrotem.
- Harry - wyszepta艂a, marszcz膮c nos. - Zabierz st膮d, prosz臋, swojego ptaka.
Kiedy tylko Snape zosta艂 zabrany z r臋ki McGonagall, kruk spojrza艂 na feniksa.
- Fawkes, ona nie rozumie.
- 艁adny rysunek - od艣piewa艂 feniks.
Minerwa zwin臋艂a obrazek i przesun臋艂a go w stron臋 Harry'ego. Fawkes sfrun膮艂 i podni贸s艂 rulonik wzbijaj膮c si臋 z powrotem w powietrze i l膮duj膮c raz jeszcze na ramieniu Dambledore'a. Dyrektor zachichota艂, gdy rozwin膮艂 pergamin. Snape podszed艂 do Albusa i tak jak w przypadku McGonagall pukn膮艂 dziobem w kartk臋. Dyrektor nachyli艂 si臋 do nauczycielki transmutacji.
- Minerwo, porozmawiaj z panem Weasleyem, na temat dokuczania profesorom.
McGonagall przytakn臋艂a i pr贸bowa艂a ukry膰 u艣miech. „Nie! U偶yj logiki, Albus! Moody! Co z twoj膮 sta艂膮 czujno艣ci膮? ZASTOSUJ J膭!” Zaskrzecza艂 i zamacha艂 gniewnie skrzyd艂ami.
- Harry, panuj nad swoim ptakiem - burkn膮艂 Moody. - Bo transmutuj臋 go w Severusa Snape'a i sko艅cz膮 si臋 te cholerne poszukiwania. Nigdy mu nie ufa艂em. Robi臋 to tylko dla ciebie, Albus. Naprawd臋 nie wiem, dlaczego widzisz w tym sarkastycznym dupku pokutnika. - „Tak, tak! Transmutuj mnie!” zaskrzecza艂 podekscytowany Snape i roz艂o偶y艂 skrzyd艂a.
Ju偶 po chwili zn贸w znalaz艂 si臋 w kieszeni Harry'ego. Tym razem zosta艂a ona zapi臋ta i kruk nie m贸g艂 si臋 poruszy膰. „Nie” westchn膮艂. „Nie tak mia艂o by膰.”
***
Tej nocy, kiedy Ron i Harry spali, Snape zakraka艂 ze swojego pude艂ka:
- Hedwigo? Nie 艣pisz?
- Oczywi艣cie, 偶e nie. Jestem nocnym ptakiem - zahucza艂a cicho.
Snape opowiedzia艂 jej o spotkaniu z Dumbledorem i swojej rozmowie z Fawkesem.
- Pan Potter zostawi艂 rysunek na biurku. Prosz臋, zabierz go jutro rano do dyrektora. Je艣li nie b臋dzie chcia艂 tego wzi膮膰, wtedy prawdopodobnie Fawkes zdo艂a go przekona膰. To niewiarygodne, jak t臋py potrafi by膰 ten starzec. - Snape odwr贸ci艂 si臋 i wyrwa艂 sobie jedno z d艂u偶szych pi贸r. - AU膯. To te偶 zabierz.
- On jest zaj臋tym cz艂owiekiem, profesorze - zahucza艂a Hedwiga. - Sowy wlatuj膮 i wylatuj膮 z jego gabinetu ca艂y czas. Nie lubi臋 sta膰 w kolejkach.
***
Hedwiga przyby艂a do sto艂u nauczycielskiego w trakcie 艣niadania.
- Witaj. Jeste艣 sow膮 Harry'ego, prawda? - Dyrektor zaoferowa艂 jej kawa艂ek melona. - Tylko nie to! Dlaczego Harry mi to przys艂a艂? - starszy czarodziej przemawia艂 cicho i spokojnie do sowy. Hedwiga pokr臋ci艂 powoli g艂ow膮. - Nie od Harry'ego? Wi臋c od kogo? - Hedwiga podnios艂a czarne, krucze pi贸ro, kt贸re wylecia艂o, gdy dyrektor rozwin膮艂 pergamin. - Pi贸ro kruka?
Przygl膮daj膮c si臋 dyrektorowi i bia艂ej sowie, Sybilla Trelawney, wzi臋艂a obrazek i czarne pi贸ro.
- Dyrektorze, kruk jest omenem 艣mierci. Kto艣 nas ostrzega przed 艣mierci膮 Severusa? Czy po wczorajszych wydarzeniach jeste艣my cho膰 troch臋 bli偶ej odnalezienia? Przepraszam, ale nie mog艂am uczestniczy膰 w ostatnim spotkaniu.
Gdyby Hedwiga umia艂a przewr贸ci膰 oczami i klepn膮膰 si臋 w czo艂o, teraz zrobi艂aby to z ca艂膮 pewno艣ci膮. Zamiast tego, pokr臋ci艂a g艂ow膮 i nastroszy艂a pi贸ra. Wspi臋艂a si臋 po r臋ce dyrektora i spr贸bowa艂a wskaza膰 na zielone pasmo, znajduj膮ce si臋 we w艂osach czarodzieja z obrazka. Hedwiga zahucza艂a: „Nie s艂uchaj jej! A poza tym, to przez ni膮 mam g臋si膮 sk贸rk臋.”
- Severus, Severus, gdzie jeste艣? - Zm臋czony dyrektor 艣cisn膮艂 nasad臋 nosa. Hedwiga zahucza艂a i wskaza艂a na podpis pod obrazkiem, ale dyrektor nie zwraca艂 ju偶 na ni膮 uwagi.
- Co pan tam ma, panie psorze? - Hagrid nachyli艂 si臋 w stron臋 dyrektora.
- Kruk Harry'ego pr贸bowa艂 wczoraj da膰 mi ten obrazek. M艂ody pan Weasley narysowa艂 to, jako karykatur臋 Severusa, poniewa偶 Harry nazwa艂 ptaka profesor Snape.
Hagrid zachichota艂.
- Mo偶e kruk chce co艣 panu powiedzie膰, panie psorze.
- Chcia艂bym wiedzie膰, co to jest, Hagridzie. Naprawd臋 - westchn膮艂 Dumbledore.
***
Harry zag艂臋bia艂 si臋 w odrabianiu letniej pracy domowej. Kiedy odchodzi艂 od biurka na wi臋cej, ni偶 p贸艂 godziny, Snape zaczyna艂 skrzecze膰 i nie przestawa艂, dop贸ki ch艂opak nie usiad艂 z powrotem do zada艅. Severus spacerowa艂 po biurku albo stole, przy kt贸rym pracowa艂 Potter. Kruk i Harry byli praktycznie nieroz艂膮czni . Je艣li ch艂opak oddala艂 si臋 w jakimkolwiek celu, ptak podnosi艂 taki raban, 偶e Harry by艂 zmuszony zabra膰 go ze sob膮. Snape stara艂 si臋 unika膰 spotka艅 z sow膮 Rona, poniewa偶 by艂y niezwykle irytuj膮ce.
Po pierwszym spotkaniu ze 艢wink膮 stwierdzi艂, 偶e nast臋pne jest ostatni膮 rzecz膮, na jak膮 ma ochot臋.
„Cze艣膰! Jestem 艢winka, ale tak naprawd臋 nazywam si臋 艢wisto艣winka, tylko 偶eby kr贸cej si臋 wymawia艂o nazwali mnie 艢wink膮. A ty jak si臋 nazywasz? Dlaczego twoje pi贸ra s膮 takie czarne? U偶ywasz czego艣, 偶eby by艂y takie l艣ni膮ce? Olejki musz膮 sprawia膰, 偶e twoje pi贸ra s膮 ci臋偶kie, ale wygl膮daj膮 na wodoodporne. Czy Harry spryskuje ci臋 zimn膮 wod膮? Ron czasami mnie spryskuje wod膮, kiedy nie chc臋 si臋 uspokoi膰. Lubi臋 Rona. A ty lubisz Rona? A co z Harrym? Harry jest dla mnie bardzo mi艂y.” S贸weczka m贸wi艂a bardzo szybko i bez przerw na oddech.
SKRZEK! „ZAMKNIJ SI臉!”
„To nie by艂o mi艂e. Nie jeste艣 mi艂ym ptakiem. Ty w og贸le jeste艣 krukiem? Tw贸j dzi贸b jest tak du偶y, jak u tukana, ale tukany maj膮 kolorowe dzioby, a nie g艂owy. Nigdy wcze艣niej nie spotka艂am tukana. Gdyby nad tym pomy艣le膰 g艂臋biej, to kruka te偶 nigdy nie spotka艂am. Mo偶e ty jeste艣 nietoperzem...?”
SKRZEK! SKRZEK! „POTTER, WRACAJ TU NATYCHMIAST!”
***
- Harry, zr贸b sobie przerw臋. - Ron wpad艂 do pokoju, w kt贸rym Harry odrabia艂 zadania domowe. - Zagrajmy w szachy.
- Musz臋 du偶o nadrobi膰, Ron.
- No chod藕. To b臋dzie kr贸tka i bezbolesna partia. Uczysz si臋, odk膮d tu przyjecha艂e艣.
- A ty ju偶 wszystko odrobi艂e艣? - Harry przesun膮艂 r臋k膮 po w艂osach, czym rozczochra艂 je jeszcze bardziej.
- Taaa, ale Hermiona m贸wi, 偶ebym dopisa艂 kolejn膮 stop臋 tekstu do wypracowania z zakl臋膰. Ale z niej tyran.
- Tak jak i ze Snape'a. - Harry wskaza艂 na kruka. - Masz racj臋. Potrzebuj臋 przerwy, ale zako艅cz t臋 parti臋 szybko, 偶ebym m贸g艂 wr贸ci膰 do transmutacji.
- Tak! - Ron uni贸s艂 r臋ce w ge艣cie zwyci臋stwa i wyci膮gn膮艂 swoj膮 szachownic臋 z kufra.
Roz艂o偶y艂 j膮 na 艂贸偶ku, gdzie siedzia艂 ju偶 Harry. Snape obserwowa艂 przebieg gry z ramienia Harry'ego. Rudzielec szybko zdo艂a艂 pozbawi膰 Pottera wi臋kszo艣ci pionk贸w i przygotowywa艂 si臋 do ostatecznego posuni臋cia, kt贸re zapewni艂oby mu wygran膮.
Harry chcia艂 si臋 ruszy膰 kr贸low膮, ale Snape zeskoczy艂 mu na kolana, a stamt膮d na jego r臋k臋. „To pu艂apka, Potter.”. Figury zaprotestowa艂y kiedy Severus podni贸s艂 w dziobie kr贸la i upu艣ci艂 go z powrotem na szachownic臋. Harry delikatnie 艣ci膮gn膮艂 Snape'a z powrotem na swoje kolana. Ch艂opak jeszcze raz chcia艂 ruszy膰 si臋 kr贸low膮, ale kruk wskoczy艂 mu na r臋k臋 i skubn膮艂 go w palce.
- Och, g艂upi ptaku! - Skrzek. - Dobra, to i tak jest szach. Rusz臋 si臋 kr贸lem - og艂osi艂 Harry. - Zadowolony?
Ron waln膮艂 si臋 r臋k膮 w czo艂o i zbi艂 kr贸low膮 swojego przyjaciela, ale gra trwa艂a jeszcze przez nast臋pn膮 godzin臋. Harry pod膮偶a艂 za wskaz贸wkami kruka, co doprowadzi艂o go do zwyci臋stwa.
- Hej! Zrobi艂em to! Pokona艂em ci臋, Ron! - Skrzek! - Przepraszam. RAZEM ci臋 pokonali艣my.
Ron za艣mia艂 si臋.
- O czym ty gadasz, ch艂opie? Snape by艂 pomys艂odawc膮 wszystkich ruch贸w i trzyma艂 ci臋 z daleka od moich pu艂apek. - „No, no, mo偶e jednak Weasley posiada co艣 takiego, jak spostrzegawczo艣膰.” Zakraka艂 z satysfakcj膮 Snape. W przyp艂ywie rado艣ci, jak膮 dostarczy艂o zwyci臋stwo, Snape okr膮偶y艂 kilka razy szachownic臋 i postr膮ca艂 pozosta艂e na niej pionki.
- Musz臋 wraca膰 do moich zada艅. Zawo艂aj mnie na kolacj臋. Mo偶e p贸jdziemy polata膰 wieczorem?
- No jasne - zawo艂a艂 rudzielec wychodz膮c z pokoju. - Dzi臋ki za gr臋. - Jak tylko doszed艂 do drzwi odwr贸ci艂 si臋. - Chod藕my jutro na Pok膮tn膮 odwiedzi膰 Freda i George'a w ich sklepie.
- 艢wietny pomys艂! - odpowiedzia艂 Harry.
- Super. Wy艣l臋 艢wink臋 z wiadomo艣ci膮, 偶eby ich powiadomi膰 - krzykn膮艂 zza drzwi.
Harry usiad艂 z powrotem przy biurku i ci臋偶ko westchn膮艂.
- No wi臋c, panie profesorze? Co teraz powinienem odrobi膰?
Snape zeskoczy艂 na biurko z ramienia ch艂opaka i wyci膮gn膮艂 pergamin z zadaniami z eliksir贸w.
- Nie musz臋 tego robi膰, g艂upi ptaku. Nie b臋d臋 na Zaawansowanych Eliksirach. Dosta艂em tylko Z na moich SUMach i to mi nie wystarczy. Tak naprawd臋, to nie jestem najgorszy z eliksir贸w. M贸g艂bym je nawet lubi膰, gdyby nie to, 偶e m贸j profesor ci膮gle mnie poni偶a i robi personalne przytyki. Chyba musz臋 zmieni膰 plany, chyba nie b臋d臋 m贸g艂 by膰 aurorem w przysz艂o艣ci. - Harry odsun膮艂 na bok razem pergamin i ptaka i wyci膮gn膮艂 swoje notatki z transmutacji.
„Merlinie, dopom贸偶 nam, je艣li Harry Potter zostanie aurorem. Kto ochroni nas wtedy przed Harrym Potterem?” pomy艣la艂 Snape chowaj膮c dzi贸b pod skrzyd艂o.
Rozdzia艂 5
Pani Weasley pozwoli艂a ch艂opcom odwiedzi膰 Freda i George'a w ich sklepie na Pok膮tnej. Do mieszkania bli藕niak贸w, mieszcz膮cego si臋 nad sklepem, dostali si臋 sieci膮 fiuu. Harry, z krukiem na ramieniu, schodzi艂 w艂a艣nie schodami, kiedy us艂ysza艂:
- Harry!
Z naprzeciwka nadchodzi艂 jeden z rudzielc贸w
- George, zobacz kto przyszed艂.
- Cze艣膰, Fred. B臋d臋 m贸g艂 obejrze膰 sklep? - spytal z nadziej膮 Harry.
- Jasne, partnerze. Ginny te偶 przysz艂a? - u艣miechn膮艂 si臋 Fred.
- Mia艂a sp臋dzi膰 ca艂y dzie艅 z Lun膮. Mo偶e wpadnie p贸藕niej. Jak interes?
- Cze艣膰, Snapey - George chcia艂 pog艂aska膰 kruka, ale ten k艂apn膮艂 dziobem, kiedy r臋ka ch艂opaka znalaz艂a si臋 zbyt blisko.
SRZEK „ Nie nazywaj mnie Snapey, pod偶egaczu!”
- Wybra艂e艣 mu odpowiednie imi臋. - cofn膮艂 si臋. - Interes si臋 kr臋ci.
- Taak, kr臋ci si臋! Co ty mo偶esz o tym wiedzie膰, skoro ci膮gle tkwisz przy kocio艂kach - ze sklepu dobieg艂 ich wrzask Freda.
Roze艣miali si臋.
- Pracuj臋 nad nowymi kanarkowymi krem贸wkami. Teraz, niestety musz臋 wyj艣膰 i kupi膰 wi臋cej czekolady. Czy nie mia艂by艣 nic przeciwko, aby popilnowa膰 kocio艂ka? - kontynuowa艂 George, nie zwracaj膮c uwagi na wrzaski brata.
- Jasne, co mam robi膰?
- Chwila - Fred wszed艂 na zaplecze - zanim zaczniesz - uzyska艂em dla ciebie i Rona zezwolenie na prac臋, aby艣cie mogli u偶ywa膰, w ograniczonym zakresie, magii. Masz tego przestrzega膰. Ron pomaga nam w ka偶d膮 sobot臋, wi臋c ju偶 swoje dosta艂.
- Super - u艣miechn膮艂 si臋 Harry, kiedy rozwin膮艂 pergamin.
- Przepis masz tutaj - George wskaza艂 na pergamin le偶膮cy na stole - w tym miejscu sko艅czy艂em - postuka艂 palcem - Wr贸c臋 w oka mgnieniu. - mrugn膮艂 i aportowa艂 si臋.
Harry skrupulatnie odmierza艂 sk艂adniki, zanim doda艂 je do wywaru, 艣ci艣le trzymaj膮c si臋 instrukcji. W艂a艣nie mia艂 doda膰 pi贸ro z ogona kanarka, kiedy Snape zatrzepota艂 skrzyd艂ami i wskoczy艂 na pergamin. Ch艂opak podni贸s艂 ptaka i g艂o艣no przeczyta艂 przepis - Dodaj drobno posiekane pi贸ro z ogona kanarka. W艂a艣nie mia艂em to zrobi膰 - kruk zaskrzecza艂 i stukn膮艂 dziobem w pergamin - ale najpierw obni偶 temperatur臋, inaczej wykipi. Rany, dzi臋ki, kumplu.
„Niez艂a robota, Potter. Tylko uwa偶niej czytaj. Nie ufam tym Weasley'om.” zakraka艂 zirytowany Snape.
Harry zredukowa艂 p艂omienie pod kocio艂kiem i dopiero wtedy doda艂 posiekane pi贸ra. Kruk, przekrzywi艂 g艂ow臋, przesun膮艂 si臋 na ramieniu ch艂opaka i spojrza艂 do kot艂a.
W drzwiach stan膮艂 Ron i wskaza艂 na kruka.
- Harry on zagl膮da przez twoje rami臋 dok艂adnie jak Snape na eliksirach. Ooo, s艂ynne spojrzenie obiecuj膮ce tragiczn膮 艣mier膰. - wr贸ci艂 do sklepu chichocz膮c.
„Jak on to robi?” zastanawia艂 si臋 Snape „ I dlaczego nikt nie zastanowi si臋 nad jego s艂owami?”
Harry parskn膮艂 i potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.
- Zamieszaj trzy razy i wyga艣 ogie艅. Pozw贸l by zg臋stnia艂o. Teraz powinno przybra膰 kolor kanarkowy - zgasi艂 p艂omienie i kiedy zajrza艂 do kocio艂ka na jego twarzy pojawi艂 si臋 u艣miech. - Szkoda, 偶e Snape tego nie widzi.
„Nie藕le, Potter”
W tym momencie, aportowa艂 si臋, ob艂adowany czekolad膮, George. Wrzuci艂 swoje brzemi臋 do pierwszego lepszego kot艂a, spojrza艂 na Harry'ego, zanurzy艂 palec w wywarze i obliza艂 - 艢wietna robota, Harry - za膰wierka艂, na g艂owie wyros艂y mu 偶贸艂te pi贸ra. Po chwili wszystko wr贸ci艂o do normy.
- Dzi臋ki, co dalej? - Harry zatar艂 r臋ce.
- Dalej formuj臋 ma艂e kulki i zanurzam je w czekoladzie. Ron, sta艅 za lad膮, Fred pom贸偶 mi zademonstrowa膰.
Ron zaj膮艂 miejsce brata za lad膮 i Fred wszed艂 na zaplecze. Harry cofn膮艂 si臋, Snape kurczowo wczepi艂 pazury w jego rami臋.
Bli藕niacy machn臋li r贸偶d偶kami w spos贸b do z艂udzenia przypominaj膮cy ruchy, jakie wykonywa艂a w kuchni ich matka. Ma艂e 偶贸艂te kulki wylatywa艂y z kot艂a i uk艂ada艂y si臋 na arkuszach le偶膮cych na stole. Nast臋pnie, Fred, skierowa艂 jednocze艣nie jaki艣 tuzin kulek do kocio艂ka z roztopion膮 czekolad膮, a potem na p贸艂k臋. Zadaniem Harry'ego, by艂o zapakowa膰 uko艅czone krem贸wki do pude艂ek.
P贸藕niej do Harry'ego do艂膮czy艂 Ron i ch艂opcy wsp贸lnie wypr贸bowali nowy przepis na kandyzowane owoce. Gwoli prawdy, Harry m臋czy艂 si臋 nad kocio艂kiem, a jego przyjaciel testowa艂 gotowe owoce i pakowa艂 do pude艂ek.
„Pod moim nadzorem”, puszy艂 si臋 czarny ptak.
Ko艅czyli w艂a艣nie czyszczenie kocio艂k贸w, kiedy kto艣 zapuka艂 we framug臋.
- Cze艣膰, ch艂opaki.
- Dzie艅 dobry, profesorze - wykrzykn膮艂 Harry.
- Wasi szefowie, wspania艂omy艣lnie, daj膮 wam chwil臋 przerwy na lunch. Molly wys艂a艂a mnie z kanapkami - Remus wygl膮da艂 na zm臋czonego, jego ulubie艅cy domy艣lili si臋, 偶e jeszcze nie doszed艂 do siebie po ostatniej pe艂ni.
- Mia艂em nadziej臋, 偶e zobaczymy si臋 na zebraniu - powiedzia艂 Harry, czyszcz膮c st贸艂.
„Opu艣ci艂e艣 to miejsce, Potter” z ramienia ch艂opaka dobieg艂o krakanie.
Remus momentalnie wskaza艂 r臋k膮 opuszczone miejsce.
- Nie s膮dz臋, by kto艣 jeszcze za mn膮 zat臋skni艂. Tym razem transformacja, by艂a ci臋偶ka. Brakowa艂o mi eliksiru tojadowego.
Lupin z ciekawo艣ci膮 spojrza艂 na kruka, kt贸ry nastroszy艂 pi贸ra. „Najwyra藕niej omin臋艂o mnie co艣 wa偶nego"
- M贸wi艂e艣 co艣, Harry?
- Nie - Harry spojrza艂 na Remusa, zauwa偶y艂, 偶e by艂y profesor zmru偶y艂 oczy.
- Och - Remus zmarszczy艂 brwi i obw膮cha艂 ptaka.
"ARGH! Wilko艂ak chce mnie zje艣膰!" Zaskrzecza艂 Snape i przeskoczy艂 na drugie rami臋 ch艂opaka. Ron za艣mia艂 si臋 i w zamian otrzyma艂 od kruka gniewne spojrzenie.
- Interesuj膮ce zachowanie - starszy czarodziej cofn膮艂 si臋 o krok. Snape zerka艂 na niego zza g艂owy Harry'ego.
Kiedy usiedli, aby zje艣膰 kanapki, kruk zacz膮艂 w臋dr贸wk臋 po ramieniu Harry'ego
„Ten wilko艂ak chyba potrafi mnie zrozumie膰 „ rozmy艣la艂 Snape „ Z jednej strony, by艂 w ko艅cu najlepszy z transmutacji w naszej klasie. Jednak z drugiej strony, NIECH TO SZLAG, to jest Lupin, jedna trzecia gangu Pottera. Niech mnie piek艂o poch艂onie, je艣li pozwol臋 by rozpozna艂 mnie w tym stanie, nie wspominaj膮c, 偶e to on w艂a艣nie mia艂by mnie transmutowa膰 do w艂asnej postaci."
„Nie gap si臋, wilko艂aku. Jedz swoj膮 kanapk臋” zakraka艂. Oczywi艣cie Lupin tym uwa偶niej wpatrywa艂 si臋 w kruka.
„Potter, daj mi jeszcze jednego og贸rka” wygrucha艂 ten do ucha nastolatka.
Harry, us艂ysza艂 zwyk艂e krakanie, ale Remus ju偶 trzyma艂 w palcach plasterek og贸rka. Snape dziobn膮艂 wyci膮gni臋te palce. Wilko艂ak gwa艂townie cofn膮艂 r臋ce i upu艣ci艂 og贸rka.
- Och, dziabn膮艂 ci臋? - spyta艂 Harry.
- W porz膮dku, tylko lekko uszczypn膮艂. 呕adnej krwi. - pochyli艂 si臋 w stron臋 ch艂opaka i wyszepta艂 - Harry, on m贸wi.
- Taa, wygl膮da na takiego, nie? - zachichota艂 Harry.
Ronowi opad艂a szcz臋ka - Potrafisz go zrozumie膰? Spytaj go o imi臋.
„Severus Snape” momentalnie us艂yszeli krakanie.
- M贸wi, 偶e nazywa si臋 Severus Snape - odpowiedzia艂 Remus.
Ron, ze 艣miechu, prawie spad艂 z krzes艂a - Wiedzia艂em, wiedzia艂em!
„ No i co z tego” SKRZEK „ I tak nikt ci臋 nie s艂ucha”
Harry uni贸s艂 brwi - Jak to mo偶liwe, 偶e potrafisz go zrozumie膰?
- No c贸偶, jak wiesz, tw贸j ojciec i Syriusz byli animagami. Nie, Severus, nie mam nic przeciwko, by艣 tego s艂ucha艂. Towarzyszyli mi, w swych zwierz臋cych postaciach, podczas transformacji, chronili mnie przed krzywdzeniem samego siebie i innych. Nauczyli艣my si臋 komunikowa膰 ze sob膮, nawet pomi臋dzy gatunkami. Chocia偶 Syriusz by艂 pierwszym, z kt贸rym potrafi艂em si臋 porozumie膰. Niestety, im dalej od pe艂ni, tym ta zdolno艣膰 zanika. Tak wi臋c je艣li chcesz co艣 przekaza膰, Severusie, zr贸b to teraz, poniewa偶 jutro mo偶e by膰 za p贸藕no.
„Hrrmmm” - nad膮sa艂 si臋 Snape i schowa艂 dzi贸b pod skrzyd艂o „Nic z tego, przekl臋ty wilko艂aku”
Harry wzruszy艂 wolnym ramieniem.
- To tylko kruk. To nie jest profesor Snape.
- Nie, to jest Snape - Ron potrz膮sn膮艂 g艂ow膮 - tylko jest uparty. To tylko Snapey.
~ ~ ~
Przed pierwszym wrze艣nia, Harry odwiedzi艂 Pok膮tn膮, w celu zrobienia szkolnych zakup贸w. Potrzebowa艂 nowych ubra艅 i ksi膮偶ek do owutemowej klasy. On, Ron i Ginny spotkali si臋 z Hermion膮 w lodziarni Fortesque.
- Dlaczego nie zostawi艂e艣 tego kruka w domu, Harry?
Ron prychn膮艂 - Snape zakocha艂 si臋 w Harry'm. Nie spuszcza go z oczu.
- Taa, jasne. My艣l臋, 偶e to z powodu tego, 偶e jest ranny. Kiedy, skrzyd艂o si臋 zro艣nie, b臋dzie musia艂 radzi膰 sobie sam - sprzeciwi艂 si臋 Harry.
- To gdzie teraz idziemy? - spyta艂a Ginny
- Potrzebuj臋 nowych szkolnych szat i but贸w - Harry opu艣ci艂 g艂ow臋 na swoje zniszczone buty. Palce ch艂opaka ju偶 prawie wystawa艂y na zewn膮trz - troch臋 uros艂em tego lata.
Hermiona pod膮偶y艂a za jego wzrokiem - Rany, Harry. Dlaczego nie kupisz sobie czarodziejskich but贸w. S膮 tak zaczarowane, 偶e rosn膮 razem z tob膮.
- Tak, ale wol臋 takie adidasy - wyci膮gn膮艂 mugolskie czasopismo - musz臋 wymieni膰 troch臋 kasy i b臋d臋 m贸g艂 i艣膰 do mugolskiego domu towarowego. Chcecie i艣膰 ze mn膮?
- A czy twoi krewni nie b臋d膮 podejrzliwi, sk膮d masz pieni膮dze na nowe adidasy?
- Nic mnie to nie obchodzi, przysz艂e wakacje b臋d膮 ostatnimi, jakie z nimi sp臋dz臋, a do tego czasu buty przestan膮 wygl膮da膰 jak nowe.
- Je艣li ci臋 sta膰 to kup sobie buty czarodziej贸w. To mo偶e by膰 ostatnia para but贸w, jak膮 kiedykolwiek kupisz, a to nada im wielk膮 warto艣膰.
„Pos艂uchaj panny Wiem-To-Wszystko. Ma racj臋” skrzekn膮艂 Snape.
- Dzi臋ki za rad臋, Hermiono, ale naprawd臋 wol臋 adidasy.
Wchodz膮c do sklepu madame Malkin, Harry musia艂 zostawi膰 kruka na zewn膮trz. Znudzony Snape postanowi艂 zrobi膰 sobie ma艂y spacer w kierunku Nokturnu. Znalaz艂 sobie dobry punkt obserwacyjny i przygl膮da艂 si臋 przechodz膮cym czarodziejom.
Kiedy ch艂opcy sko艅czyli zakupy, musieli szuka膰 ptaka.
- Snape, Snape? - nawo艂ywali.
Na nieszcz臋艣cie z Nokturnu wychodzili w艂a艣nie Draco, Crabbe i Goyle.
- Co si臋 sta艂o, Potty? Nadal s膮 wakacje. Czy偶by艣 si臋 st臋skni艂 za swoim mistrzem eliksir贸w?
- Zje偶d偶aj Malfoy, pilnuj swojego nosa - odgryz艂 si臋 Ron - I co w艂a艣ciwie robi艂e艣 na Nokturnie? Ta ulica jest zakazana dla uczni贸w Hogwartu.
- Nie, 偶eby to by艂a twoja sprawa Weasley, ale za艂atwia艂em sprawy dla ojca.
Harry szturchn膮艂 Rona 艂okciem - Sprzedaje Zakazane rzeczy ze zbior贸w ojca, aby zap艂aci膰 ministrowi.
Malfoy wyci膮gn膮艂 r贸偶d偶k臋 - Odwo艂aj to, Potter.
Snape zdecydowa艂, 偶e to najlepszy moment by przerwa膰 t臋 scen臋. Trzepocz膮c skrzyd艂ami opu艣ci艂 swoje miejsce i w艂adowa艂 si臋 pomi臋dzy ch艂opak贸w.
SKRZEK „Schowaj r贸偶d偶k臋, Draco”
Malfoy widzia艂, 偶e Harry schyla si臋 po ptaka i z艂apa艂 go jako pierwszy. Trzymaj膮c kruka za pazury, podni贸s艂 Snape do g贸ry nogami - Tego szukasz, Potty?
Blondyn przy艂o偶y艂 koniec r贸偶d偶ki do piersi, szamoc膮cego si臋 ptaka
- Chcesz si臋 przekona膰 jak dobrze umiem rzuca膰 Avad臋?
Malfoy i jego goryle roze艣miali si臋 na widok przera偶enia na twarzach gryfon贸w.
- Nie zrobisz tego! - Harry wstrzyma艂 oddech.
艢lizgon u艣miechn膮艂 si臋 z艂o艣liwie - Sprawd藕 mnie. Daj mi tylko pow贸d, Potter
- Harry, Ron! Tu jeste艣cie! - us艂yszeli dono艣ny g艂os od strony Pok膮tnej. Hagrid torowa艂 sobie drog臋 przez t艂um - Witam, Draco, Gregory, Vincent, nie b臋dziecie sprawia膰 wi臋cej problem贸w, prawda ch艂opcy?
- Jasne - odpowiedzieli ch贸rem 艢lizgoni. Draco pu艣ci艂 Snape'a i postawi艂 na gzymsie. Odeszli w stron臋 Gringotta, ogl膮daj膮c si臋 przez rami臋 na ch艂opc贸w i p贸艂 olbrzyma. Snape bezpiecznie sfrun膮艂 na ziemi臋.
- Idealne wyczucie czasu, Hagrid - Harry wyszczerzy艂 z臋by do swojego nauczyciela.
- Taa, idealne - przytakn膮艂 rudzielec.
- Tu jeste艣cie. Wsz臋dzie was szukamy. - us艂yszeli g艂os Remusa.
- Szukacie? - Harry rozejrza艂 si臋 woko艂o.
- Chyba nie my艣lisz, 偶e zostawili艣my ci臋 samego i niedopilnowanego? - za艣mia艂 si臋 Hagrid.
„ Oczywi艣cie, 偶e nie” zirytowa艂 Snape, kiedy Harry podnosi艂 go z ziemi, „ Musimy chroni膰 z艂otego ch艂opca Dumbledore'a dla dobra przepowiedni”
- Masz wszystkie potrzebne rzeczy do szko艂y? - Remus zwr贸ci艂 si臋 do okularnika.
- Wszystko z wyj膮tkiem adidas贸w - odpowiedzia艂 - chcia艂em zrobi膰 sobie prezent urodzinowy.
- Teraz wracamy do Nory. Kupisz je innym razem - Remus stanowczym tonem zwr贸ci艂 si臋 do rozczarowanego szesnastolatka i po艂o偶y艂 mu r臋k臋 na ramieniu
- Mi艂o ci臋 by艂o widzie膰, Hagridzie - na twarzy Harry'ego pojawi艂 si臋 wymuszony u艣miech, a smutny wzrok wlepi艂 w swoje buty.
- Ciebie r贸wnie偶 mi艂o widzie膰, Arry - spod krzaczastej brody b艂ysn膮艂 u艣miech.
- Czy m贸g艂by艣 zabra膰 za sob膮 Snape'a, do Hogwartu? - zdj膮艂 z ramienia naburmuszonego kruka.
- Nie ma sprawy, z ch臋ci膮 si臋 nim zajm臋 - olbrzym delikatnie zabra艂 ptaka. - Ello, profesorze Snape. Harry pisa艂 mi o tobie. Ptasia mieszanka czyni cuda, co nie Harry?
- Jasne - ch艂opak pog艂aska艂 kruka po grzbiecie. - B膮d藕 grzeczny dla Hagrida. Zaopiekuje si臋 tob膮, a ja za kilka dni przyjad臋 do Hogwartu i wtedy si臋 zobaczymy, dobrze?
- 艢wietnie, tylko nie pro艣 Dumbledore'a o przywr贸cenie go do w艂asnej postaci. Stanowczo wol臋 go w takiej - parskn膮艂 Ron.
Snape gwa艂townie wystawi艂 g艂ow臋 z kieszeni Hagrida
SKRZEK „Dostaniesz za swoje, Weasley. Czekaj, niech no ci臋 tylko dorw臋!”
Rozdzia艂 6
Kilka dni po spotkaniu na Pok膮tnej, Remus przyby艂 do Hogwartu w sprawie rozmowy o ponownym nauczaniu Obrony. Wyszed艂 z kominka w gabinecie Minervy i razem z ni膮 uda艂 si臋 do gabinetu Dyrektora.
- Ach, wejd藕 Remusie. Dzi臋kuj臋, 偶e zechcia艂e艣 przyj艣膰. Wiesz, 偶e ta rozmowa to tylko czysta formalno艣膰 - przywita艂 go Dumbledore.
- Dzi臋kuj臋 za zaproszenie. Z przyjemno艣ci膮 b臋d臋 zn贸w uczy膰, ale na takich samych warunkach jak ostatnim razem…
Dyrektor z艂apa艂 go za r臋k臋.
- Warunki, troch臋 si臋 zmieni艂y. Nie ma Severusa dybi膮cego na to stanowisko. Mo偶emy mie膰 ma艂e k艂opoty ze Slytherinem, ale to nic nowego. Severus potrafi艂 utrzyma膰 sw贸j dom w ryzach. Teraz sami b臋dziemy musieli da膰 sobie rad臋. - westchn膮艂 na koniec.
- Wi臋c nie b臋dzie nikogo kto m贸g艂by zrobi膰 dla mnie eliksir tojadowy. Ostatnia transformacja by艂a okropna.
- Tak, no c贸偶, nadal szukam nowego nauczyciela eliksir贸w. Zdolno艣膰 warzenia twojego eliksiru jest jednym z wymaga艅. Sprawdzam t臋 umiej臋tno艣膰 przy rozmowach kwalifikacyjnych. Mo偶e by膰?
Remus kiwn膮艂 g艂ow膮.
- Profesorze, mog臋 spyta膰 dlaczego szukasz zast臋pstwa na eliksiry?
McGonagall podnios艂a d艂o艅 do ust, jej oczy zasz艂y 艂zami.
- Nie s艂ysza艂e艣?
- Syriusz zrobi艂 mnie wykonawc膮 testamentu. By艂em do艣膰 zaj臋ty pomi臋dzy transformacj膮, a zajmowaniem si臋 wykonaniem jego ostatniej woli i nie mia艂em mo偶liwo艣ci wys艂uchania nowych wiadomo艣ci. O艣wie膰 mnie.
Dumbledore rozsiad艂 si臋 na fotelu i westchn膮艂, zaplataj膮c d艂ugie palce na brzuchu.
- Severus zagin膮艂 wkr贸tce po zako艅czeniu roku szkolnego. Ca艂y zakon go szuka艂, r贸wnie偶 aurorzy w wolnym czasie. Dali og艂oszenie do Proroka. Jeden z naszych by艂ych uczni贸w, Marcus Flint, zosta艂 zatrzymany w tej sprawie, ale zwolniono go z braku dowod贸w. Znalaz艂 czarne szaty i p艂aszcz w Hyde Park. Madame Malkin zidentyfikowa艂a je jako szaty, kt贸re zawsze szyje dla Severusa. Co ciekawe, Harry znalaz艂 jego r贸偶d偶k臋 na drzewie w Surrey. Tam 艣lad si臋 urwa艂.
Dumbledore wyci膮gn膮艂 z szuflady biurka stos czarnej odzie偶y i r贸偶d偶k臋.
Remus u艣miechn膮艂 si臋 pod nosem i spu艣ci艂 g艂ow臋, usi艂uj膮c powstrzyma膰 chichot. Fawkes, siedz膮cy na oparciu krzes艂a Dyrektora, przerwa艂 muskanie pi贸r, sfrun膮艂 na biurko, porwa艂, le偶膮cy pergamin i usiad艂 na kolanach Lupina. „Ty wiesz! Jestem pewny, 偶e wiesz gdzie on jest. Nadal potrafisz mnie zrozumie膰. Powiedz im!” za艣piewa艂.
Remus pog艂aska艂 feniksa po g艂owie, a potem rozwin膮艂 pergamin, na kt贸rym Ron namalowa艂 Snape'a. Na widok rysunku, Remus nie potrafi艂 d艂u偶ej utrzyma膰 powagi - rykn膮艂 艣miechem, prawie spadaj膮c z fotela. Jego nag艂e ruchy sp艂oszy艂y ptaka, kt贸ry odfrun膮艂 na swoj膮 grz臋d臋.
Wilko艂ak schowa艂 twarz w d艂oniach, aby ukry膰 艂zy, kt贸re pociek艂y mu po policzkach z nieopanowanego 艣miechu.
McGonagall nie wytrzyma艂a.
- Remusie! To nie jest 艣mieszne. Severus m贸g艂 zosta膰 powa偶nie ranny, nie mieli艣my od niego 偶adnych wiadomo艣ci przez ca艂e lato! - zbeszta艂a by艂ego ucznia.
- Zosta艂 ranny - prychn膮艂 rozbawiony Remus - ale on potrafi o siebie zadba膰 - musia艂 z艂apa膰 oddech pomi臋dzy wybuchami 艣miechu - i najwyra藕niej usi艂uje wam to powiedzie膰.
- Remus, wyja艣nij nam, prosz臋, co masz na my艣li zanim strac臋 cierpliwo艣膰. - ostrzeg艂 go Dumbledore.- Niepokoimy si臋 o niego.
Lupin westchn膮艂 przeci膮gle.
- Je艣li wam powiem, nie dostan臋 tej pracy.
- Remusie, Johnie Lupin! M贸wimy o zaginionej osobie - przywo艂a艂a go do porz膮dku McGonagall. - To nie s膮 偶arty!
- Co? Ja? Nie mia艂em z tym nic wsp贸lnego. W艂a艣nie si臋 dowiedzia艂em! M贸wi艂em wam, 偶e wyje偶d偶a艂em. My艣la艂em, 偶e to jeden z plan贸w Albusa - zamaskowa艂 chichot kaszlem - najwyra藕niej si臋 myli艂em.
Dumbledore zacz膮艂 stuka膰 palcami w biurko w ge艣cie zniecierpliwienia - Remus - powiedzia艂 napi臋tym tonem.
- Co? W porz膮dku, ju偶 m贸wi臋. Severus jest z Harrym. Par臋 dni temu jad艂em z nimi lunch na Pok膮tnej w sklepie bli藕niak贸w.
- Wyja艣nij dok艂adniej - Albus nie przestawa艂 stuka膰 palcami o biurko.
- Harry powiedzia艂 mi, 偶e wiesz o kruku, kt贸rym - tu parskn膮艂 - zaopiekowa艂 si臋 na pocz膮tku wakacji. To jest w艂a艣nie Snape!
- Tak, wiemy, 偶e nazwa艂 tak tego ptaka - Dumbledore przyjrza艂 si臋 Remusowi znad swych okular贸w po艂贸wek.
- Nie, nie tak - urwa艂 na chwil臋 by zebra膰 my艣li. Rozwin膮艂 ponownie pergamin i pokaza艂 starszym czarodziejom. Podkre艣li艂 ka偶de s艂owo - W jaki艣 spos贸b Severus zosta艂 krukiem Harry'ego - wskaza艂 na rysunek - z艂amane skrzyd艂o, blizna na twarzy, smuga zielonej farby we w艂osach, tak jak u kruka. R贸偶d偶ka z inicja艂ami SS - Remus skin膮艂 g艂ow膮 w stron臋 kupki szat, na kt贸rych le偶a艂a r贸偶d偶ka.
- Ronald Weasley narysowa艂 to jako 偶art. Sk膮d mo偶esz by膰 pewien? - McGonagall pochyli艂a si臋 nad rysunkiem.
- Rozmawia艂em z nim. S艂ysza艂em jego g艂os. Ma艂o kto wie, 偶e Severus ma unikalny akcent, w dzieci艅stwie sepleni艂 i stara艂 si臋 to ukry膰. Wysz艂o mu doskonale. Widzia艂em si臋 z nimi tu偶 po transformacji i by艂em w stanie zrozumie膰 to krakanie. Powiedzia艂, ze nazywa si臋 Severus Snape i nie mog艂em nie zauwa偶y膰 jego szyderczego nastawienia w stosunku do mnie - prychn膮艂 Remus.
- To dlaczego nie przywr贸ci艂e艣 go do w艂asnej postaci? - Minerva prawie wrzeszcza艂a.
Dumbledore po艂o偶y艂 kole偶ance rek臋 na ramieniu.
- Minervo, prosz臋. Kontynuuj Remusie.
- Da艂em mu szans臋, by poprosi艂. On i Harry wyj膮tkowo dobrze si臋 dogaduj膮. Wi臋c nie zadawa艂em pyta艅, ale by艂em przekonany, 偶e o tym wiesz. Harry powiedzia艂 mi o waszej rozmowie na spotkaniu. Kiedy kruk zauwa偶y艂, 偶e rozumiem co m贸wi, wsadzi艂 艂eb pod skrzyd艂o i przesta艂 si臋 odzywa膰, kretyn. - Remus wzruszy艂 ramionami.
- Co porabiali do tej pory? - spyta艂 Dumbledore
- Harry odrobi艂 letnie prace domowe. Troch臋 pracuje dla bli藕niak贸w. Fred i George pozwolili mu sporz膮dza膰 eliksiry wed艂ug ich przepis贸w. Domy艣lam si臋, 偶e Harry, pod ma艂ym nadzorem czarnego ptaka i pewnego mola ksi膮偶kowego z rozwichrzon膮 fryzur膮, szuka wieczorami przepis贸w do wykorzystania w sklepie. Sta艂 si臋 sta艂ym klientem ksi臋garni.
- Cudownie - w oczach Albusa pojawi艂y si臋 znane iskierki. - Wracaj膮c do Obrony przed czarn膮 magi膮, wybacz Remusie, ale mam jeszcze par臋 rozm贸w do przeprowadzenia. A ty m贸g艂by艣 pom贸c mi w uporz膮dkowaniu sk艂adnik贸w eliksir贸w. Severus zawsze w lecie uzupe艂nia zapasy, ale s膮dz臋, 偶e jeszcze przez par臋 tygodni nie b臋dzie w stanie. M贸g艂by艣…
- Dosta艂em szlaban, poniewa偶 nie pomog艂em wr贸ci膰 Severusowi do w艂asnej postaci? - zakpi艂 Remus - W porz膮dku, przynajmniej w TYM b臋d臋 m贸g艂 wam pom贸c. Tylko nie wspominaj o tym temu nieszcz臋snemu krukowi, kiedy wr贸ci. Acha, i nie chc臋 by膰 obecny przy tym jak wr贸ci.
*****
Po niefortunnej konfrontacji na Pok膮tnej, Hagrid wr贸ci艂 do Hogwartu. Wszed艂 do chaty i opr贸偶ni艂 kieszenie, stawiaj膮c kruka na du偶ym stole. Usun膮艂 banda偶e ze skrzyd艂a i zabra艂 si臋 do badania. - Harry wykona艂 kawa艂 dobrej roboty, co nie?
Olbrzym by艂 zaskakuj膮co delikatny, pog艂aska艂 Snape'a po g艂owie i zabra艂 si臋 do przygotowywania kolacji.
Miesza艂 w艂a艣nie gulasz, kiedy us艂ysza艂 pukanie. Kie艂 podbieg艂 do drzwi i szczekn膮艂, tak intensywnie machaj膮c ogonem, 偶e Snape musia艂 wczepi膰 pazury w st贸艂, aby nie zosta膰 zdmuchni臋tym.
SKRZEK „Uwa偶aj psie, przesta艅 macha膰 tym ogonem! Przesta艅 macha膰!”
Hagrid uciszy艂 obu.
- Psor Dumbledore - gajowy wyci膮gn膮艂 krzes艂o - Cholibka, musi psor zosta膰 na obiedzie.
Dumbledore usiad艂, a siedz膮ca mu na ramieniu Hedwiga zatrzepota艂a skrzyd艂ami.
- Dzi臋kuj臋, Hagridzie, ale przyszed艂em do profesora Snape'a.
Snape zacz膮艂 biega膰 dooko艂a sto艂u z rozci膮gni臋tymi skrzyd艂ami „ On wie! Hedwigo, on wie! Nareszcie koniec, prze偶y艂em to lato!”
"Gratulacje,” zahuka艂a sowa „ Harry przesy艂a pozdrowienia, t臋skni za tob膮.”
„Jasne. Dzi臋kuj臋, Hedwigo, za twoj膮 pomoc” zakraka艂.
- Sk膮d pan wiedzia艂, 偶e jest tutaj? Zaraz, powiedzia艂 pan, Severus? To jest psor Snape?
Szybkie mrugni臋cie Dyrektora, by艂o wystarczaj膮c膮 odpowiedzi膮. Hagrid musia艂 zagry藕膰 wargi by nie wybuchn膮膰 艣miechem.
-Harry wys艂a艂 do Remusa Hedwig臋 z listem, 偶e kruk jest u ciebie. Dzi臋kuj臋 Hagridzie, widzimy si臋 na 艣niadaniu?
- Taa, do zobaczenia - Hagrid pomacha艂 r臋k膮 za odchodz膮cym Albusem, czarny ptak siedzia艂 grzecznie na ramieniu starego czarodzieja.
W biurze dyrektora czeka艂a McGonagall. Ledwo drzwi si臋 otworzy艂y podesz艂a do Dumbledore'a , zabra艂a kruka i g艂aszcz膮c delikatnie aksamitne pi贸ra, wyszepta艂a s艂owa powitania.
„Dzi臋kuj臋, Minervo, a teraz odwr贸膰 to przekl臋te zakl臋cie” zirytowa艂 si臋 Snape.
Kiedy zacz膮艂 si臋 wyrywa膰 z jej u艣cisku, chwyci艂a mocniej, ciasno przyciskaj膮c skrzyd艂a ptaka do grzbietu.
- Przesta艅 , Severusie. Nigdy nie pozwalasz zbli偶y膰 si臋 do siebie bli偶ej ni偶 na wyci膮gni臋cie r臋ki. To jest prawdopodobnie najlepsza okazja, jak膮 mog臋 mie膰, by ci臋 przytuli膰 - z艂o偶y艂a na g艂owie kruka szybki poca艂unek.
„Chyba ju偶 do艣膰 prze偶y艂em, 艣ci膮gnij ze mnie te pi贸ra!” pomy艣la艂 zamykaj膮c oczy.
Dyrektor tymczasem skry艂 u艣miech i wyci膮gn膮艂 szaty Severusa i umie艣ci艂 je na skrzyd艂ach kruka. - Zrobimy to razem, Minervo?
- Jedn膮 chwil臋, Albusie, pozostaje jeszcze jedna rzecz. Harry Potter chce zdawa膰 Owutema z eliksir贸w - McGonagall przykl臋kn臋艂a przed ptakiem i pog艂aska艂a l艣ni膮c膮 g艂ow臋.
Snape wiedzia艂, 偶e lepiej teraz wykorzysta膰 okazj臋 i dziobn膮膰 j膮 w palce, zanim wr贸ci do w艂asnej postaci.
SKRZEK „Wymuszenie!” SKRZEK „Albusie, ona nie mo偶e tego zrobi膰! To wymuszenie!”
- Wi臋c jak b臋dzie m贸j opierzony przyjacielu? - spyta艂 Albus, kiedy kruk siad艂 na pod艂odze z otwartym dziobem.
„No dobrze” warkn膮艂 i potrz膮sn膮艂 g艂ow膮 „udowodni艂, 偶e potrafi warzy膰 eliksiry, ale chc臋 czego艣 w zamian”
Fawkes i Hedwiga zatrzepotali skrzyd艂ami w rozbawieniu, mieli niez艂y ubaw obserwuj膮c te ptasio-ludzkie potyczki.
Dyrektor potraktowa艂 to jako potwierdzenie. - Raz, dwa, trzy!
Zakl臋cia po艂膮czy艂y si臋, Snape zacz膮艂 rosn膮膰, wype艂nia艂 swoje szaty i po chwili sta艂 we w艂asnej postaci, oko w oko z Dyrektorem.
- Dzi臋kuj臋 - Snape rozci膮gn膮艂 r臋ce, wygi膮艂 palce i potar艂 kark. Zabra艂 r贸偶d偶k臋 z biurka i machn膮艂, w powietrzu pojawi艂y si臋 zielono-srebrne iskry. Przymkn膮艂 oczy i westchn膮艂 z ulgi.
- W zamian za przyj臋cie Pottera do mojej klasy, mam jedn膮 pro艣b臋 dotycz膮c膮 Ronalda Weasley'a - spojrza艂 Minervie w oczy.
*******
Ledwie Hogwart Express zd膮偶y艂 si臋 zatrzyma膰 na stacji w Hogsmeade, Harry wyskoczy艂 z poci膮gu i podbieg艂 do Hagrida.
- Cze艣膰 Hagrid, jak tam Snape?
- Witaj Harry, Snape wr贸ci艂 ju偶 do siebie, dzi臋ki tobie.
- Och, ju偶 odlecia艂?
P贸艂 olbrzym za艣mia艂 si臋.
- Taa, zostawi艂 mnie, ale teraz ju偶 id藕. Ach, i odwied藕 mnie w pierwszej wolnej chwili.
- Jasne, Hagridzie, dzi臋ki. - ch艂opak pomacha艂 przyjacielowi r臋k膮 i pobieg艂 do powozu, w kt贸rym siedzieli ju偶 Ron i Hermiona.
Kiedy trio wchodzi艂o do wielkiej sali, Harry potkn膮艂 si臋 i wpad艂 na id膮cego przed nim Malfoy'a. Blondyn natychmiast odepchn膮艂 Gryfona i zacz臋艂a si臋 szarpanina. Chwil臋 trwa艂o, zanim zostali rozdzieleni przez Dumbledore'a i McGonagall.
- Potter, Malfoy i Weasley, zapraszam do mojego gabinetu. Has艂o „owocowe galaretki”, zaraz do was do艂膮czymy.
Kiedy drzwi si臋 otworzy艂y i do gabinetu weszli McGonagall, Trelawney, Dyrektor oraz Mistrz Eliksir贸w, Ronowi opad艂a szcz臋ka. Snape wygl膮da艂 dok艂adnie tak jak na rysunku rudzielca: strup po ranie na twarzy, r臋ka na temblaku. U艣miechn膮艂 si臋 szyderczo na widok miny Weasley'a. Harry'emu ze zdziwienia o ma艂o oczy nie wysz艂y z orbit.
Zanim ktokolwiek zdo艂a艂 si臋 odezwa膰, Snape pochyli艂 g艂ow臋 w kierunku uczni贸w, czarne w艂osy opad艂y mu na oczy - Panie Malfoy, za t臋 b贸jk臋 w wielkiej Sali, szlaban w poniedzia艂ek wieczorem.
Draco usi艂owa艂 protestowa膰 - Potter popchn膮艂 mnie jako pierwszy!
- Potkn膮艂em si臋 i wpad艂em na niego - broni艂 si臋 Harry.
- To z pewno艣ci膮 wina nieodpowiedniego obuwia - wycedzi艂 ironicznie Snape, a Draco u艣miechn膮艂 si臋 pogardliwie.
- Niewdzi臋czny dupek - wymamrota艂 pod nosem Ron.
- Bola艂y mnie stopy - westchn膮艂 cicho Harry
- Malfoy, wyjd藕. Jeste艣 wolny - sykn膮艂 mistrz eliksir贸w.
Jak tylko za 艢lizgonem zamkn臋艂y si臋 drzwi, odezwa艂 si臋 Dumbledore - Ronaldzie Weasley, zauwa偶y艂em, 偶e ten obrazek to twoje dzie艂o. To tw贸j podpis widnieje w rogu, prawda? - rozwin膮艂 pergamin i rozwin膮艂 tak, by wszyscy mogli zobaczy膰.
- T-a-ak, tak, prosz臋 pana - wyj膮ka艂 Ron z win膮 wypisan膮 na twarzy. Spojrza艂 na Harry'ego i zmarszczy艂 czo艂o.
- My艣la艂em, 偶e zgubi艂em ten obrazek jeszcze w Norze. Sk膮d wzi膮艂 si臋 u Pana? - spyta艂 Harry
W oczach Dyrektora zamigota艂y znajome iskierki - Ma艂y ptaszek mi to przyni贸s艂 - wyszed艂 zza biurka - Nie b臋d臋 wyci膮ga艂 konsekwencji za ten 偶art, poniewa偶 zdarzy艂 si臋 w wakacje, ale zanim wypuszcz臋 was z r膮k, chcia艂bym co艣 powiedzie膰 - spl贸t艂 r臋ce na brzuchu i pochyli艂 si臋 w stron臋 winowajc贸w - Panowie, jak d艂ugo jeste艣cie uczniami Hogwartu, tak d艂ugo macie odnosi膰 si臋 z szacunkiem do swoich nauczycieli. Bez 偶adnych wyj膮tk贸w. Czy wyra偶am si臋 jasno?
- Tak, prosz臋 pana.
Dumbledore poda艂 pergamin profesorce od wr贸偶biarstwa i podszed艂 do Severusa.
Sybilla Trelawney unios艂a pergamin do oczu i gwa艂townie nabra艂a powietrza - Panie Weasley, ma pan wspania艂y dar, tak rozwini臋te wewn臋trzne oko to rzadko艣膰. Znam fakty, wiem, 偶e nie widzia艂 pan profesora Snape'a od czasu zako艅czenia szko艂y.
Nie mog艂a si臋 nadziwi膰. Przez chwil臋 jej oczy biega艂y od rysunku do Severusa. - Musisz koniecznie do艂膮czy膰 do mojej owutemowej klasy. Nie przyjmuj臋 偶adnej odmowy.
Dolna warga Rona zadr偶a艂a, kiedy kiwa艂 przecz膮co g艂ow膮.
- Nie mog臋 uwierzy膰, 偶e to prawda, panie Weasley. To zadziwiaj膮ce - McGonagall potrz膮sn臋艂a g艂ow膮 - zaraz zmieni臋 pana plan zaj臋膰.
Rudzielec nadal kr臋ci艂 g艂ow膮, wida膰 by艂o jego poruszaj膮ce si臋 w niemym zaprzeczeniu usta.
-Panie Weasley, - Dumbledore zwr贸ci艂 si臋 do wy偶szego z ch艂opak贸w - mo偶e pan do艂膮czy膰 do reszty uczni贸w w wielkiej Sali. Musimy jeszcze co艣 om贸wi膰 z panem Potterem.
McGonagall i Trelawney wysz艂y razem z rudzielcem.
Harry gapi艂 si臋 na czarno odzianego czarodzieja z otwartymi ustami - Naprawd臋 by艂 pan krukiem, profesorze? - przez umys艂 ch艂opca przewin臋艂y si臋 wspomnienia letnich wydarze艅. Od lotu na miotle, do wszystkich prywatnych rozm贸w prowadzonych w obecno艣ci ptaka. Teraz Snape ju偶 wiedzia艂, 偶e Pettigrew by艂 nielegalnym animagiem - szczurem.
Ch艂opak by艂 wstrz膮艣ni臋ty. Najbardziej znienawidzonemu nauczycielowi powiedzia艂 co艣, czego ten z pewno艣ci膮 nie omieszka wykorzysta膰 przeciwko niemu.
- Harry, wybacz mi ch艂opcze, ale musz臋 rozpocz膮膰 powitaln膮 uczt臋. Profesor Snape ma ci do powiedzenia par臋 rzeczy. Do艂膮cz do reszty uczni贸w gdy sko艅czycie rozmow臋. - Dyrektor poklepa艂 go po ramieniu i wyszed艂 z gabinetu.
Jak tylko za wychodz膮cym Dumbledorem zamkn臋艂y si臋 drzwi, Snape zdj膮艂 temblak, zdar艂 z twarzy strup i wrzuci艂 wszystko do kosza. - Przepraszam za Dracona. To ja sprawi艂em, 偶e si臋 potkn膮艂e艣 i wpad艂e艣 na niego.
- Dlaczego?
- Z powodu tego, co on zrobi艂 na Pok膮tnej. Tak, by艂em krukiem, a Malfoy odgra偶a艂 si臋, 偶e rzuci na mnie niewybaczalne. Musia艂em mie膰 pretekst by da膰 mu szlaban, zapewni臋 mu niezapomniane chwile. B臋dzie zeskrobywa艂 sowie 艂ajno z pod艂ogi w sowiarni.
Schyli艂 si臋, si臋gn膮艂 po stoj膮ce na ziemi pude艂ko, zabra艂 b艂yskawic臋 opart膮 o biurko dyrektora i usiad艂 na por臋czy fotela na kt贸rym siedzia艂 Harry.
- No dalej, otw贸rz.
- Wypolerowa艂 pan moj膮 miot艂臋? Uch, dzi臋ki - Harry mia艂 podejrzenia, co do intencji Snape'a, musi poprosi膰 McGonagall, aby sprawdzi艂a czy profesor nie rzuci艂 na b艂yskawic臋 jakiego艣 uroku.
Ostro偶nie otworzy艂 pude艂ko - Adidasy! - wykrzykn膮艂 - Dok艂adnie takie, jak chcia艂em. Dzi臋kuj臋, profesorze - na twarzy Gryfona pojawi艂 si臋 u艣miech, zielone oczy rozja艣ni艂y si臋 ze szcz臋艣cia. - Sk膮d zna艂 pan m贸j rozmiar? - spyta艂, kiedy za艂o偶y艂 na nogi nowe buty.
- Przez lato, zd膮偶y艂em si臋 dowiedzie膰 wielu rzeczy o tobie.
- Co si臋 wydarzy艂o? To znaczy…je艣li mog臋 zapyta膰.
- By艂em nieostro偶ny. To wszystko, co mog臋 powiedzie膰. Dzi臋ki pomocy Hedwigi i Fawkesa oraz oczywi艣cie rysunku pana Weasley'a, uda艂o si臋 rozwi膮za膰 m贸j problem i w ko艅cu dotrze膰 do Dumbledore'a. My艣l臋, 偶e Dyrektor ma teraz zbyt wiele na g艂owie, aby my艣le膰 logicznie, a Weasley 偶artuje zbyt cz臋sto, aby ktokolwiek bra艂 powa偶nie jego s艂owa
Harry, z szerokim u艣miechem, podziwia艂 swoje nowe buty, a Snape ci膮gn膮艂 dalej - Twoje wyniki Sum贸w nie s膮 wystarczaj膮ce, aby przyj膮膰 ci臋 do mojej Owutemowej klasy, ale przyjm臋 ci臋 na okres pr贸bny. Masz czas do Halloween, aby przekona膰 mnie bym pozwoli艂 ci kontynuowa膰 nauk臋. Gdybym nie s膮dzi艂, 偶e sobie poradzisz nigdy nie wyszed艂bym z tak膮 ofert膮.
- Je艣li mam by膰 szczery, to przez te lato u艣wiadomi艂em sobie, 偶e lubi臋 eliksiry i chcia艂bym si臋 ich uczy膰, ale nie mog臋 si臋 skoncentrowa膰 w pana klasie.
- Potter, nie oczekuj, 偶e zmieni臋 sw贸j publiczny wizerunek. Jestem szpiegiem. Musz臋 utrzyma膰 m贸j wizerunek wobec uczni贸w ze Slytherinu, kt贸rzy na pewno informuj膮 swoich rodzic贸w o tym, co si臋 dzieje w szkole. Nie mog臋 utraci膰 ich zaufania. Je艣li kto艣 zacz膮艂by zadawa膰 pytania, to kto艣 m贸g艂by na tym ucierpie膰. Zosta膰 ranny albo jeszcze gorzej.
- Ma pan na my艣li dzieci 艢miercio偶erc贸w - domy艣li艂 si臋 Harry - Skoro ju偶 m贸wimy o najgorszym, chcia艂bym przeprosi膰 za zagl膮danie w pana my艣loodsiewni臋. Przepraszam, 偶e naruszy艂em pana prywatno艣膰.
- Przeprosiny przyj臋te. Jestem sk艂onny wznowi膰 lekcje oklumencji, o ile b臋d臋 widzia艂, 偶e przyk艂adasz si臋 do nauki eliksir贸w
- Je艣li… ja... - nastolatek urwa艂 i wpatrzy艂 si臋 w swoje nowe buty - Dzi臋kuj臋, profesorze, ale czy m贸g艂by pan nie traktowa膰 mnie tak ostro na lekcjach?
Snape wykrzywi艂 usta w u艣mieszku.
- Gdyby艣 przychodzi艂 na lekcje przygotowany, nie by艂by艣 takim 艂atwym celem.
Harry wyd膮艂 usta, jego spojrzenie pad艂o na w艂osy Snape'a i zw臋zi艂 oczy - Profesorze, dlaczego nadal ma pan farb臋 we w艂osach?
Snape wykrzywi艂 usta- Dyrektor da艂 mi jaki艣 eliksir i powiedzia艂, 偶e jest bezpieczniejszy ni偶 zakl臋cie oczyszczaj膮ce. Jak on to nazwa艂, Head on Shoulders? Ma ciekawy niebieski kolor.
Harry w ostatniej chwili zatka艂 sobie usta r臋k膮, aby nie wybuchn膮膰 艣miechem. Zamkn膮艂 oczy i opad艂 na krzes艂o, wzi膮艂 par臋 g艂臋bokich wdech贸w by si臋 uspokoi膰.
Snape w艂a艣nie podchodzi艂 do drzwi i na szcz臋艣cie nie zauwa偶y艂 reakcji ch艂opca. Odwr贸ci艂 si臋 w chwili, kiedy Harry ociera艂 za艂zawione oczy r臋kawem bluzy.
- Jeszcze jedna rzecz. Mam prezent dla twojego kuzyna, czy mo偶esz poda膰 mi dok艂adny adres, abym m贸g艂 go dostarczy膰?
- Ale nie zrobisz mu krzywdy?
- S艂owo czarodzieja. Nic mu nie zrobi臋, obiecuj臋, 偶e b臋dzie zadowolony.
*****
Petunia Dursley by艂a w trakcie przygotowa艅 do kolacji, kiedy rozleg艂o si臋 g艂o艣ne pukanie do drzwi.
- Dudley, kochanie, sprawd藕 kto to.
Wysoki, ciemnow艂osy cz艂owiek, ubrany w str贸j kuriera, puka艂 niecierpliwie d艂ugopisem w notatnik - Mam przesy艂k臋 dla pana Dudley'a Dursley.
- To ja. Co to jest?
- Kiedy zarejestrowa艂 pan sw贸j pistolet na farb臋, automatycznie wzi膮艂 pan udzia艂 w specjalnej promocji. Wygra艂 pan zapas pocisk贸w wype艂nionych farb膮 oraz zestaw do doskonalenia celno艣ci. Zosta艂em wys艂any, aby to zainstalowa膰.
Dudley zostawi艂 kuriera w drzwiach i pobieg艂 do kuchni.
- Mamo! Mamo! Wygra艂em zapas amunicji i zestaw do trenowania celno艣ci!
W czasie, kiedy Dursley'owie jedli kolacj臋, Snape, w by艂ej sypialni Harry'ego, montowa艂 wygran膮 Dudley'a.
Po kolacji, Vernon z rodzin膮 wpakowa艂 si臋 do pokoju - Sko艅czy艂e艣 ju偶, e… tego… panie Stevens sko艅czy艂 pan?
- Panie Dursley. Pa艅skie pociski z farb膮 u艂o偶y艂em w rogu pokoju, naprzeciw tej 艣ciany i wy艂o偶y艂em pozosta艂e oraz pod艂og臋 ochronn膮 warstw膮, tak, aby wasz pi臋kny dom nie zosta艂 zniszczony - z plastikowego pojemnika wyci膮gn膮艂 szczura, kt贸rego jedna 艂apa wygl膮da艂a jak srebrn膮 i postawi艂 go na specjalnie przygotowanych, przesuwanych stopniach tarczy. Widz膮c min臋 Petunii na widok szczura, doda艂 - Prosz臋 si臋 nie martwi膰, pani Dursley, szczur nie mo偶e opu艣ci膰 stopni. Wszystko, co trzeba robi膰 to wk艂ada膰 jedzenie i wod臋 do tych dw贸ch rurek. No i zmienia膰 trociny raz na tydzie艅. Wszystko jest w tym pude艂ku - wskazal r臋k膮 na ma艂e pud艂o umieszczone obok amunicji. - Acha, szczur ma na imi臋 Peter. Mi艂ej zabawy.
Wychodz膮c, Snape u艣miecha艂 si臋 z satysfakcj膮, s艂ysza艂 gromkie okrzyki Dudley'a, kiedy ch艂opcu uda艂o si臋 trafi膰 szczura.
Koniec.