751


Cechy sekt destrukcyjnych

Szymon Beźnic, Zbigniew Pasek, Piotr Pawelec

1. Czy władza przywódcy grupy jest nieograniczona?

Jeżeli obserwujemy, że przywódca ma możliwość nieograniczonej ingerencji w życie osobiste i intymne członków, jego decyzje nie podlegają krytyce i są zawsze obowiązujące, dotyczą np. tak doboru małżonków, jak i wyborów politycznych, a ponadto sprawuje on władzę dożywotnio, to odpowiedzą na to pytanie będzie twierdząca.

Symptomatyczne może być także przypisywanie liderowi grupy nadprzyrodzonych mocy, wymaganie bezwzględnego posłuszeństwa nawet w bardzo błahych sprawach oraz nakłanianie członków ruchu by postrzegali przywódcę jako osobę nieomylną lub nawet istotę boską.

2. Czy w grupie kładzie się duży nacisk na gromadzenie pieniędzy? Czy istnieje społeczna kontrola ich wydatkowania?

Każda grupa religijna potrzebuje pieniędzy na swoją działalność, ale zbyt mocne akcentowanie konieczności nieustannego pomnażania majątku grupy może być dla nas ważną informacją.

Jeżeli gromadzenie pieniędzy np. poprzez sprzedaż własnego majątku, handel, kwestowanie itp. jest przedstawione jako wypełnianie misji religijnej, a członkowie nie mogą odmówić tego obowiązku, to mamy do czynienia z kolejnym negatywnym sygnałem.

Zastanawiające może być także wiązanie postępu duchowego z rosnącymi stawkami opłat za uczestnictwo w oferowanych przez ruch rozmaitych kursach i szkoleniach.

3. Czy jednostka ma prawo w każdej chwili zrezygnować z członkostwa?

Barierą może być tak przymus fizyczny - np. strażnicy, jak i przymus psychiczny - np. zastraszenie. Grupa może podejmować ogromne wysiłki, by zapobiec porzuceniu ruchu. Symptomem zbyt daleko idącej kontroli jest także odbieranie osobistych dokumentów i pieniędzy od nowych członków.

4. Czy pewne elementy doktryny i historii ruchu są przedstawiane inaczej na początku zaangażowania, niż po pewnym okresie uczestnictwa?

Nieudzielanie dokładnych informacji osobom werbowanym do ruchu może być tutaj bardzo znaczące. Niekiedy zdarza się, że bardziej kontrowersyjne wierzenia i praktyki utrzymywane są dość długo w tajemnicy. Dopiero później poznają oni całość doktryny ruchu. Jeżeli grupa religijna działa poprzez sieć rozmaitych satelickich organizacji i stowarzyszeń, wtedy nowi członkowie mogą dość długo nie domyślać się, że funkcjonują w ramach ruchu religijnego.

5. Czy grupa nie utrudnia swoim członkom kontaktów z rodzinami?

Jeżeli grupa religijna sugeruje swym członkom, że powinni żywić do rodziców, czy rodziny uczucia negatywne, ponieważ ci nie zdecydowali się na wstąpienie do ruchu, żyją w złym, nieczystym świecie itp., wtedy punkt ten możemy uznać za spełniony.

6. Czy istnieje obowiązek zakładania rodzin wewnątrz grupy?

Jeżeli od adeptów ruchu wymaga się poszukiwania partnera życiowego wyłącznie w ramach grupy religijnej, której są członkami lub sugeruje się zerwanie związku ze współmałżonkiem, tylko dlatego, że ten nie zdecydował się na wstąpienie do ruchu, wtedy odpowiedĄ na to pytanie będzie twierdząca.

7. Czy istnieje ograniczenie dopływu informacji ze świata? Czy można zauważyć tendencje do kontrolowania każdej godziny życia członków grupy?

W przypadku grup prowadzących życie wspólnotowe może mieć miejsce "obróbka" informacji dochodzących z zewnątrz. Mógł zdarzać się też zakazy oglądania telewizji, słuchania radia, czytania gazet i książek nie wydawanych przez ruch religijny, a nawet kontrola treści prywatnej korespondencji.

8. Czy da się zaobserwować postawa wrogości wobec świata, społeczeństwa, instytucji państwa przedstawianych jako "siedlisko zła" i Ąródło zagrożenia? Czy istnieje przekonanie o nieomylności i jedyno zbawczości nauki grupy?

Jeżeli występuje przekonanie, że np. świat jest nieczysty, rządzi nim Szatan itp., to poglądowi temu towarzyszyć może przekonanie, że członkowie ruchu to np. grupa wybranych, którzy poznali prawdę, cieszą się Bożą miłością lub na pewno zostaną zbawieni.

Jeżeli w członkach grupy kształtowane jest przekonanie, że wszystkie inne poglądy i wyznania są fałszywe, niebezpieczne, nie warte uwagi, to taka nietolerancja powinna być dla nas kolejnym sygnałem.

9. Czy grupa jest programowo wrogo nastawiona do kształcenia pozareligijnego?

Świadectwem, że punkt ten został spełniony będzie rezygnowanie przez członków z dalszego kształcenia w szkole średniej lub na studiach wyższych. Powodem tej decyzji może być albo bezpośrednie przekonywanie o bezwartościowości świeckiego kształcenia, albo obciążenie członka grupy obowiązkami i praktykami, które nie pozostawią wiele sił i czasu na naukę w szkole.

Elementem przesądzającym wątpliwości czy mamy do czynienia z grupą religijną, która może okazać się niebezpieczna, powinno być odniesienie praktyk i zasad rządzących jej życiem do obowiązującego w naszym kraju prawa, np. członkowie ruchu mogą wyznawać zasadę, że cel uświęca środki i w imię religijnych ideałów ruchu popełniać przestępstwa np. kraść. Należy pamiętać, że dopiero odpowiedzi twierdzące na zdecydowaną większość z tych pytań mogą być podstawą do kwalifikacji danej grupy jako stanowiącej potencjalne zagrożenie społeczne.

Cechy specyficzne sekty

ks. Władysław Nowak

Misjonarska gorliwość

tylko oni

Najbardziej rzucającą się w oczy cechą sekt jest gorliwość, z jaką członkowie prowadzą działalność rozpowszechniającą swe koncepcje. Wierząc, że to oni znają wyłącznie prawdę o Bogu, i o jedynym posłaniu, które świat pragnie usłyszeć i bez którego jest skazany na zagładę i potępienie.

Przywództwo charyzmatyczne

wódz

Zwolennicy przywódcy, wierzą w jego inność w stosunku do zwyczajnych śmiertelników i w jego wyjątkową moc.

Prawda wyłączna

zbawienie tylko u nich

Ma ona niemal wyłączne prawo do prawdy. Wysuwają one twierdzenia, że prawdziwe zbawienie można znaleĄć jedynie zostając ich członkiem i w ten sposób akceptując ich wierzenia, przyjmując praktyki, lub zaczynając używać zalecanych technik.

Nadrzędność grupy

rodzinę zastępuje sekta

Stanowisko wyłączności sekty prowadzi z kolei do wiary, że owa sekta stanowi grupę elitarną. Ponieważ jej członkowie doświadczają wiedzy, znają prawdę lub stosują określone techniki, dochodzą do przekonania, że różnią się lub górują nad tymi, którzy nie należą do ich grona.

Ścisła dyscyplina

ścisły rygor i pranie mózgu

Ścisła dyscyplina przyjmuje formę kontroli nad niemal wszystkimi aspektami życia członków, tak, że mają oni mało czasu na cokolwiek innego niż działalność w sekcie.

Dławienie indywidualności

nie ma swobody myśli

Ponieważ w sektach nie ma miejsca dla buntowników, większa część procesu kształcenia, szczególnie nowicjuszy, skierowana jest na dławienie indywidualności. Członkowie wyrzekają się odpowiedzialności osobistej i oddają się bez reszty w ręce swych przełożonych. Nie ma miejsca dla swobody myśli, różnic interpretacyjnych lub niezależności postępowania.

Odchylenia doktrynalne

dziedziny odchyleń wiary

Autorytet. Sekty dodają do Biblii ludzkie Źródło autorytetu utrzymując, że jedynie słuszna interpretacja Biblii proponowana jest przez ich przywódcę lub w łonie ich organizacji.
Bóg. Obraz Boga różny od Biblii, który ukazany jest na Osobie Chrystusa. Chrystus, staje się szczególną istotą ludzką, która bardziej niż inne istoty ludzkie pokazuje nam, jaki jest Bóg.
Zbawienie. Sekty wymagają od ludzi, aby sami swoje zbawienie przygotowali.

Techniki zniewalania

manipulacja psychiką

To przede wszystkim kompletna izolacja zwerbowanych do sekty od rodziny i dotychczasowego towarzystwa; to także oddziaływanie za pomocą rytuałów (tańce, stroje, kadzidełka, monotonne śpiewy), które wprowadzają w trans, wzmacniają poczucie bezpieczeństwa i przekonanie o przynależności do grupy: ponadto posługiwanie się hermetycznym językiem (żyjesz we wspólnocie, w rodzinie, wśród braci i sióstr, a przywódca grupy jest twoim ojcem, mesjaszem, prorokiem); kolejnym elementem techniki zniewalania jest systematyczne odmawianie "modlitewek" z jednoczesnym potępianiem "błędów" dotychczasowego życia i skłądaniem obietnic o porzuceniu go; wreszcie propagowanie bezgranicznej wiary w zasady nowej nauki, których nie można podważyć.

Dezinformacja

Dariusz Kuncewicz

Gdyby osoby, zapraszane do uczestnictwa w dalszych spotkaniach grupy, posiadały o niej podstawowe informacje, decyzja o kontynuacji wizyt bądź ich zaprzestaniu, miałaby charakter świadomy. Jednak wtedy, żadna sekta nie rozwijałaby się pod względem liczby członków. Ludzie zwykle nie chcą poddawać swojego życia osobistego silnej kontroli. Jeśli już tacy są, chcą dokładnie znają znać przedmiot swojego wyboru. Raczej żadna zdrowa osoba nie wiąże się z grupą o silnej strukturze władzy, po to aby poprawić status materialny przywódców, zaspokoić ich wybujałe potrzeby władzy, itp..

Dezinformacja występuje jeszcze przed dotarciem do właściwego adresata (np. młodzieży). Ma miejsce już na poziomie pertraktacji z władzami miasta, szkoły, uczelni, Domu Kultury o wynajem sali, udostępnienie atrakcyjnego miejsca do przeprowadzenia spotkań. Dzięki planowem dezinformowaniu członkowie grup psychomanipulacjnych uzyskują dostęp do szerszego kręgu osób i w ten sposób zwiększają prawdopodobieństwo trafienia do tych, którzy są bardziej niż inni podatni na ich wpływ.

Dezinformowanie rekrutowanych osób, co do istotnych aspektów funkcjonowania grupy, i jednoczesne zachęcanie ich do dalszego zaangażowania się działalność przypomina, wykorzystywaną w handlu "technikę niskiej piłki". Jej skuteczność polega na tym, że człowiek skłonny jest trzymać się oferty, która w końcu okazuje się mniej korzystna, niż wyglądała na początku.

Perswazja

Dariusz Kuncewicz

Philip Zimbardo pisze: "Podstawową zasadą w przypadku każdej formy oddziaływania społecznego jest stosowanie tak niewielkiego nacisku, jaki jest niezbędny, aby wywołać podjęcie danego zachowania, przy jednoczesnym zwiększaniu siły przekonania danej osoby, że ma możność wyboru. W takich okolicznościach niemożliwe staje się określenie, czy uzyskana w ten sposób zmiana postaw została wymuszona czy też istotnie stanowiła swobodny wybór rozumiejącej osoby" [Zimbardo P., Psychologia i życie, Warszawa 1994, PWN, s. 560]

Werbownicy sekt zwykle silnie akcentują, że ich rozmówcy posiadają wolny wybór a kwestia zaangażowania się w praktyki grupowe powinna być pozostawiona wyłącznie ich osobistej decyzji. Przekonują, że uczestnictwo w grupie nie wymaga porzucenia dotychczasowego trybu życia, wyznania, szkoły, rodziny, przyjaciół, zawodu czy zainteresowań. W kontekście tych zapewnień, trudniej jest rozpoznać wywieraną presję i łatwo o złudzenie, że podejmuje się samodzielne wybory. Potem, gdy poziom wymagań ze strony grupy niepostrzeżenie staje się coraz wyższy, młody człowiek, z przeświadczeniem o "wolności" własnego wyboru, porzuca szkołę i "materialne" zainteresowania, izoluje się od rodziny i przyjaciół...

Perswazja

Dariusz Kuncewicz

Philip Zimbardo pisze: "Podstawową zasadą w przypadku każdej formy oddziaływania społecznego jest stosowanie tak niewielkiego nacisku, jaki jest niezbędny, aby wywołać podjęcie danego zachowania, przy jednoczesnym zwiększaniu siły przekonania danej osoby, że ma możność wyboru. W takich okolicznościach niemożliwe staje się określenie, czy uzyskana w ten sposób zmiana postaw została wymuszona czy też istotnie stanowiła swobodny wybór rozumiejącej osoby" [Zimbardo P., Psychologia i życie, Warszawa 1994, PWN, s. 560]

Werbownicy sekt zwykle silnie akcentują, że ich rozmówcy posiadają wolny wybór a kwestia zaangażowania się w praktyki grupowe powinna być pozostawiona wyłącznie ich osobistej decyzji. Przekonują, że uczestnictwo w grupie nie wymaga porzucenia dotychczasowego trybu życia, wyznania, szkoły, rodziny, przyjaciół, zawodu czy zainteresowań. W kontekście tych zapewnień, trudniej jest rozpoznać wywieraną presję i łatwo o złudzenie, że podejmuje się samodzielne wybory. Potem, gdy poziom wymagań ze strony grupy niepostrzeżenie staje się coraz wyższy, młody człowiek, z przeświadczeniem o "wolności" własnego wyboru, porzuca sPięć głównych cech sekty, grupy kultowej i N.R.R.

  1. EKSKLUZYWIZM - (wyłączność), polegająca na przekonaniu, że tylko ktoś, kto należy do sekty czy ruchu, zna prawdę i może się zbawić. Wszyscy inni są w błędzie a tym samym są skazani na potępienie. Potępieni będą także ci, którzy porzucili sektę czy ruch i odeszli.

  2. IZOLACJA - oddzielenie się od świata, sięgające aż zupełnego zerwania z rodziną. Cały czas i dochody poświęca się wyłącznie sekcie lub ruchowi. Sekta lub ruch organizują członkom ich czas, zajmując ich najrozmaitszymi czynnościami i nigdy nie pozostawiając ich samotnie. Wyznawca sekty czy ruchu jest przekonany, iż całe jego otoczenie zewnętrzne jest zepsute i złe.

  3. WOLUNTARYZM - psychiczny nacisk na wolę członka sekty czy ruchu, by postępował zgodnie z obyczajami sekty czy ruchu. Musi on wystąpić ze swojej macierzystej religii, jest indoktrynowany prawdami "nowej wiary", powinien wyrzec się wszystkich przyjemności, zobowiązany jest płacić sekcie lub ruchowi znaczną część swych dochodów, jest nieustannie zajmowany, kontrolowany i popędzany.

  4. ŚLEPE PODPORZĄDKOWANIE PRZYWÓDCY - którego decyzje nie mogą być dyskutowane, ponieważ uważa się je za natchnione przez Boga i stąd nieomylne. Słowa przywódców sekt czy ruchów bywają stawiane na równi albo i wyżej od słów Pisma Świętego i uznawane za Trzeci Testament czy Nowe Objawienie.

  5. FANATYZM - przekonanie o posiadaniu wyłącznej, absolutnej prawdy i racji pozbawia jakichkolwiek wątpliwości i uniemożliwia prawdziwy dialog. Dyskusja z członkiem sekty sprowadza się wyłącznie do tego, by zostać przez niego "nawróconym", nigdy zaś do tego, by zostać przez niego zrozumianym. Członkowie sekt są zresztą prze4konani, że zbawienia dostąpią tylko ci, którzy pozwolą się im "nawrócić".

Presja grupy

Dariusz Kuncewicz

Innym, opisywanym przez Cialdin'iego, mechanizmem wpływu społecznego jest "społeczny dowód słuszności", zgodnie z którym: "Im więcej ludzi wierzy w jakąś ideę, tym bardziej prawdziwe wydają się te idee jednostce" [Cialdini R., op. cit., s. 124].

Prawidłowość ta zachodzi np. wtedy, gdy na kilkugodzinnym publicznym wykładzie, organizowanym przez grupę psychomanipulacyjną, znajduje się jedna osoba "z zewnątrz" a reszta uczestników to właściwi członkowie grupy. Jednomyślność i silne przekonanie o słuszności wyznawanych idei wśród kilkudziesięciu pozostałych osób, uczestniczących w spotkaniu - dla osoby "poszukującej", nieświadomej nacisku grupowego, może stać się niecodziennym i silnym przeżyciem, "doświadczeniem prawdy".

Schlebianie, oferowanie "przyjaźni"

Dariusz Kuncewicz

Do dość często spotykanych metod rekrutacji należy min: spoufalanie się, okazywanie troski, zrozumienia, silnego i podzielanego zainteresowania ideami, celami lub planami osoby werbowanej. Choć Werbujący zazwyczaj z rozmysłem zatajają istotne informacje o funkcjonowaniu grupy, sami zaś usiłują zgromadzić jak najwięcej informacji o kandydacie; począwszy od adresu, numeru telefonu, charakteru wykonywanej pracy, zainteresowaniach a skończywszy na jego marzeniach, obawach, relacjach rodzinnych i aktualnych problemach.

Jedną z prawidłowości psychologicznych, która ma zastosowanie w ww. przykładach jest "reguła wzajemności". Według Roberta Cialdiniego, zgodnie z "regułą wzajemności jesteśmy zobowiązani do przyszłego rewanżowania się za przysługi, prezenty, zaproszenia i tym podobne dobra, jakie sami otrzymaliśmy" [Cialdini R., Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka. Gdańsk 1996, s. 34]. Werbownik sekty wykorzystuje tę regułę wtedy, gdy opowiada o swoich osobistych sprawach po to, aby wywołać zwierzenia rozmówcy (uzyskać przy tym przydatne informacje) oraz jak najszybciej... stworzyć więź.

Sekta w przedszkolu

Rodzice posyłali swoje dzieci do prywatnego przedszkola i szkoły w miasteczku Pordenone koło Udine na północy Włoch, nieświadomi, że prowadzi je sekta scjentologów.

Dziennik "Corriere della Sera" pisze, że podobne placówki powstały także w innych włoskich miastach, a w Rzymie działa ośrodek szkolenia przyszłych nauczycieli.

Pracownicy szkoły w Pordenone powiedzieli dziennikarce, zaalarmowanej przez rodziców, że jest to prywatna placówka, do której chodzą tylko dzieci członków stowarzyszenia, choć nie wyjaśnili, o jakie stowarzyszenie chodzi. Tymczasem rodzice twierdzą, że zapisując swe pociechy nie wiedzieli, że podczas zabaw i lekcji stosowane będą metody rozwoju osobowości i kształcenia, typowe dla amerykańskiej sekty, założonej w 1954 roku przez Ronalda Hubbarda i zdelegalizowanej w niektórych krajach. We Włoszech działa ona legalnie od trzydziestu lat i ma co najmniej dwa "kościoły".

Jak ustaliła największa włoska gazeta, w Rzymie działa prowadzony przez scjentologów ośrodek szkolenia nauczycieli i wychowawców, którzy podejmą pracę w placówkach sekty w kilku miastach, między innymi w Mediolanie, Florencji, Turynie i Brescii.

Scjentolodzy są często kojarzeni z Hollywood, gdyż jest wśród nich wiele gwiazd filmowych, a jej zagorzałymi zwolennikami są Tom Cruise i John Travolta.

Życie w sekcie, charakterystyka destrukcyjnej sekty

Model Hassana definiuje destrukcyjną sektę jako organizację totalitarną o strukturze piramidalnej sprawującą całkowitą kontrolę nad człowiekiem lub grupą ludzi. Destrukcyjna sekta używa oszustwa w rekrutacji nowych członków (pozbawiając jednostkę prawa do podjęcia w pełni świadomej decyzji opartej na pełnej informacji) i kontroli umysłu uzależniając członków i wymuszając posłuszeństwo doktrynie i przywództwu sekty. Poniżej przedstawiam charakterystyczne cechy, które są podobne w każdej destrukcyjnej sekcie.

  1. Doktryna jest rzeczywistością
    2. Postrzeganie świata w kategoriach czarno-białych, dobro przeciw złu
    3. Elitarna mentalność
    4. Wola jednostki wobec grupy
    5. Całkowite podporządkowanie i naśladowanie przywódcy
    6. Szczęście osiąga się spełniając należycie obowiązki
    7. Strach i poczucie winy jako narzędzia manipulacji
    8. Stany euforii i depresji
    9. Zmiana poczucia czasu
    10. Nie ma odwrotu

Jakie sekty?

0x01 graphic

Sekty - pola działania

0x01 graphic

Nowe ruchy religijne przede wszystkim poszukają nowych ludzi:

- inteligentnych
- wrażliwych
- mających ideały
- intelektualnie i duchowo ciekawych

Sekty działają bardzo dynamicznie, dążąc do podporządkowania wszystkich sfer życia członka wewnętrznym ideom lub wierzeniom, których nikt nie może kwestionować.

Wprowadza specjalną dietę oraz stosuje techniki psychiczne w celu całkowitego podporządkW imię Moona...

0x01 graphic

W jednym z sobotnio-niedzielnych wydań Gazety Wyborczej (10-11.12.94) zostało umieszczone, jako ogłoszenie płatne, przemówienie pani Hak Ja Han Moon, żony Sun Myung Moona. Jest ono zatytułowane: "Koniec Świata czy Epoka Spełnionego Testamentu". Przemówienie to jest prezentacją doktryny Kościoła Zjednoczonego Moona i to niewątpliwie prezentacją nadzwyczaj kompetentną - mówi przecież żona założyciela i jego wierna towarzyszka w staraniach o rozwój tegoż kościoła. Pani Moon rozpoczyna od podkreślenia, że jej wystąpienie było już szeroko rozpowszechniane: zostało ponoć wysłuchane przez wiele bardzo ważnych osobistości w ponad czterdziestu krajach, w tym również przez kongresmenów Stanów Zjednoczonych. Jak się wydaje, warto dodać kilka słów komentarza do niektórych przedstawionych przez panią Moon treści.


Od samego początku jasne jest, że mamy do czynienia z doktryną, która uznaje istnienie jedynego Boga, Stworzyciela świata. Co więcej, jeżeli chodzi o opisy stworzenia i początków historii, zwłaszcza grzechu pierworodnego, doktryna ta wyraźnie odwołuje się do Biblii. Akceptowany jest również Nowy Testament, Jezus zaś przedstawiany jest jako Ten, który "postanowił oddać życie, aby dać ludzkości zbawienie duchowe". Uznaje się również, że Chrystus ponownie przyjdzie, aby dopełnić swoje dzieło zbawienia. Takie stwierdzenia i wiele im podobnych sprawiają wrażenie pewnej bliskości, może nawet i jakby wspólnoty poglądów i wiary. Wrażenie to potęguje się jeszcze, gdy czytamy wnikliwe analizy dotyczące marnego stanu dzisiejszej rodziny i zamętu w umysłach młodzieży oraz mocne i jednoznaczne podkreślanie, że przyczyna tego stanu rzeczy leży w odejściu od Boga. Również wielokrotne powtarzanie prawdy, że tylko ofiarna miłość jest spełnieniem życia może budzić dużą sympatię. Całe zaś wystąpienie firmowane jest jako publikacja Ruchu pod Wezwaniem Ducha Świętego dla Zjednoczenia Chrześcijaństwa Światowego. Taka nazwa może sugerować, że mymy do czynienia z jakimś młodym kościołem chrześcijańskim.


Dlatego trzeba bardzo jasno powiedzieć, że przedstawiona doktryna nie jest chrześcijańska. Jest to całkiem inna religia, która choć używa do swoich celów Pisma Świętego i odwołuje się do postaci Jezusa Chrystusa, w żadnym wypadku nie może być uznana za chrześcijaństwo. Wyznaje bowiem ona prawdy całkiem różne od podstawowych prawd naszej wiary.
Dokładna analiza doktryny przedstawionej w przemówieniu zajęłaby zbyt dużo miejsca i mogłaby być dość nużąca dla czytelnika, ale dla pokazania istotnych różnic wystarczy prześledzenie kilku podstawowych twierdzeń religii Moona.


Zacznijmy więc od początku: pani Moon stwierdza, że "kiedy Bóg stworzył Adama i Ewę, /.../ pragnął, aby byli lepsi od Niego Samego". Chrześcijanie wierzą, że Bóg stworzył pierwszych ludzi na swój obraz i podobieństwo. Ale wierzą również, że nic i nikt nie może być większy i lepszy od samego Boga. Natomiast rozumowanie pani Moon wychodzi z założenia, że jesteśmy rodzonymi (nie zaś stworzonymi) dziećmi Boga czyli, tak samo jak to się dzieje przy rodzicielstwie u ludzi, posiadamy identyczną z Nim naturę. Przy tym założeniu zrozumiałym staje się pragnienie Boga, pojmowane na wzór pragnień ludzkich. Tak, jak ojcowie chcą, by synowie ich przerośli, tak i Bóg chce, byśmy byli lepsi od Niego. Takie stwierdzenie jednak kryje w sobie negację naszej kondycji istot stworzonych i zrównanie nas z Bogiem. W praktyce jest to raczej przykrojenie Boga do naszych wymiarów.


Najważniejsza jednak jest osoba Jezusa Chrystusa. "Jezus urodził się z pozycji prawdziwego syna z pełnej bezpośredniej linii Boga." "Jezus, jednorodzony syn Boga, jest świętym nad świętymi oraz przodkiem prawdziwego rodowodu Boga". Takie stwierdzenia sugerują wiele uznania dla osoby Jezusa, ale bynajmniej nie są uznaniem Jego boskości. Dla chrześcijan Jezus jest Bogiem Wcielonym, Synem Bożym. Wierzymy, że jest On naszym bratem w człowieczeństwie, ale to w żaden sposób nie umniejsza Jego boskości. Tylko On jest naszym Zbawicielem. Ilekroć czynimy znak krzyża, wyznajemy jedną z największych prawd naszej wiary: Że jest jeden Bóg w trzech osobach, Ojca, Syna i Ducha Świętego. Natomiast powyżej przytoczone wyrażenia traktują Jezusa jako kogoś bardzo wielkiego i bliskiego Bogu, ale jednak tylko jako jednego z nas. Skoro wszyscy jesteśmy w prostej linii dziećmi Boga, to i syn jednorodzony jest tylko naszym bratem, choćby i najstarszym. O tym, że religia Moona faktycznie w ten sposób traktuje Jezusa, świadczy zestawienie Go, jak równego z równym, z Janem Chrzcicielem. Przede wszystkim zaś, Jezus jest, według Moona, ograniczony w swoich możliwościach: nie udało mu się wypełnić misji. Gdyby mu się udało, pisze autorka, "w ciągu siedmiu lat nauka Jezusa rozprzestrzeniłaby się na cały świat". Jezus nie osiągnął tego, co chciał, bo nie pomógł mu Jan Chrzciciel. Takie przedstawienie dzieła Jezusa zakłada, powtórzmy, że jest On jednym z ludzi, w swoich działaniach zależnym od mniej czy bardziej sprzyjających okoliczności.


Ale główna część wykładu dotyczy osoby samego Sun Myung Moona. Jest on przedstawiony, jako ten, którego przyjście zapowiadał Jan w Apokalipsie. Inaczej mówiąc Moon to sam Jezus, który przyszedł ponownie "z nowym imieniem", "jako inny człowiek". Żeby nie było już żadnych wątpliwości, pani Moon ogłasza uroczyście że jej mąż i ona stanowią "pierwszą doskonałą Prawdziwą Rodzinę". Oni, ich dzieci i wnuki są "absolutnie oddani służbie Bogu i ludzkości". A zatem, to, co nie udało się Jezusowi, udało się państwu Moon. To oni są tymi, przez których dokonuje się zbawienie świata. Mają zresztą tego zbawienia dokładną wizję, a nawet plan.


Również i tutaj sprzeczność z podstawową prawdą chrześcijaństwa jest widoczna jak na dłoni. My wierzymy, że Jezus przyjdzie na końcu czasów sądzić żywych i umarłych i że panowaniu Jego nie będzie końca. Wierzymy, że będzie to objawienie się w chwale, które dopełni historię świata. Religia zaś Moona ogłasza, że oto teraz dokonało się kolejne przybycie i że to Moon jest tym, który miał przyjść. A zatem Moon umieszcza siebie już nie tylko na równi, ale nawet ponad Jezusem. Jezusowi nie udało się w pełni dokonać dzieła zbawienia i dlatego musiał przyjść Moon.


Pomijam wiele innych aspektów doktryny Moona, w tym bardzo ważną dla całej jego nauki interpretację historii jako ciągłych nieudanych Bożych prób odnowienia "Prawdziwej rodziny" i zjednoczenia całej ludzkości. Nie będę się zatrzymywał dłużej przy takich elementach, jak określanie wszystkich przeciwników Kościoła Moona narzędziami szatana, czy na aspiracjach tego ruchu do ukazywania siebie jako najwyższego stadium religii, która wchłania wszystkie poprzednie, z chrześcijaństwem włącznie. Chciałbym natomiast przejść do tego, co wydaje mi się w tej chwili najpilniejsze.


Otóż, czy warto poświęcać czas na komentowanie doktryn, które dla przeważającej większości ludzi i tak są nieistotne i nie warte chwili zastanowienia? Chyba jednak tak. Choćby i dlatego, że Kościół Zjednoczeniowy Moona ma już zwolenników w wielu krajach świata a również i w Łodzi rozpoczął swoją akcję misyjną. Poza tym, niewykluczone że wspomniane na początku podobieństwo do doktryny chrześcijańskiej może niektórych zwieść i skłonić ich do traktowania nauki Moona jako ciekawej a nawet twórczej interpretacji chrześcijańskich prawd wiary. Ważne jest więc jasne powiedzenie, że w żadnym wypadku nie może być ona uważana za chrześcijaństwo. Jednakże najważniejsze motywy zajmowania się doktryną Moona leżą gdzie indziej.


Otóż, w swoim przemówieniu pani Moon odwołuje się do podstawowych tęsknot ludzkich. Przywołuje miłość dziecięcą, bratersko-siostrzaną, małżeńską i rodzicielską. Bardzo sugestywnie mówi o bolączkach i beznadziejności naszego świata, zdaje się znać dobrze i współczuć samotności jaka dotyka dzisiaj tak wielu. Równie sugestywnie i głęboko brzmią słowa pokazujące przyczyny tego zła - odejście ludzi od Boga. Następnie zaś w ciepłych, pełnych zrozumienia dla tęsknot młodego człowieka słowach zapowiadana jest droga wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji. Oto już tak wielu ludzi dzięki tej drodze odnowiło swoje życie, oto ciągle przychodzą nowi. To, czego daremnie byłoby poszukiwać gdzie indziej, tutaj się urzeczywistnia. Najskrytsze marzenia o miłości stają się życiem. Rodzina Moon jest początkiem odrodzenia, to ona pierwsza wcieliła ten ideał i to ona poprowadzi innych.


Takie słowa już nie odwołują się do intelektualnej ciekawości, nie chodzi tu o rozważanie abstrakcyjnych pytań o naturę świata i Boga. Tu pojawiają się problemy bardzo bliskie sercu. Można się więc obawiać, że to przemówienie obudzi u niektórych nadzieje na wyjście z jakiegoś ich nieszczęścia, na urzeczywistnienie marzeń najtajniejszych, których nikt do tej pory nie potrafił spełnić. Inaczej mówiąc, przemówienie to jest przede wszystkim bardzo konkretną i uwodzącą propozycją wstąpienia na drogę zbawienia. Obiecywane zbawienie jest wyrażone w bliskich i zrozumiałych terminach, a jego spełnianie się ma być widoczne w konkretnym życiu. Zbawicielem jest Moon.


Powie ktoś, co w tym złego, gdy się daje ludziom nadzieję? Czyż to nie jest piękne? Byłoby, gdyby ta nadzieja miała jakiekolwiek podstawy. Powtórzmy: obietnice Moona dotyczą spraw najważniejszych i są "ostateczne", eschatologiczne. Zapowiada on, że przynosi zbawienie człowieka i świata. Mówi wprost: "w oparciu o ten fundament urzeczywistnimy świat prawdziwego szczęścia". dzieło to ma się niby dokonywać pod kierunkiem Boga, ale droga wiedzie przez "symboliczne wszczepienie się w drzewo". Wspomniane drzewo to rodzina Moonów: "stworzyliśmy na poziomie rodziny centralny korzeń, centralny pień, i centralny pąk "Drzewa Życia" o którym mówi Biblia".
Chrystus mówił "Ja jestem szczepem winnym, wy latoroślami, jeżeli we Mnie trwać będziecie przyniesiecie plon obfity". Moon dokładnie to samo, i to używając prawie identycznego porównania, mówi o sobie. A zatem, jeżeli ktoś przystępuje do kościoła Moona, oznacza to, że jest skłonny wierzyć w niego w taki sam sposób, jak chrześcijanin wierzy w Chrystusa.


Na zakończenie jeszcze jedna uwaga: pani Moon zestawia swego męża, Sun Myung Moona, z Kim Ir Senem. "Wolą Boga jest, aby ci dwaj ojcowie ustanowili fundament dla pokoju światowego". To nie jest przypadek, czy jakieś potknięcie. Ci dwaj panowie znakomicie do siebie pasują. Jeden jest władcą Korei północnej, najbardziej chyba totalitarnego z obecnie istniejących państw komunistycznych, drugi zaś sam siebie ogłasza zbawicielem świata. Już samo to zestawienie wystarcza, by przestrzec każdego, kogo kuszą słowa Moona. Jego propozycje, które tak obiecująco brzmią na początku, nieuchronnie prowadzić będą małymi kroczkami, ale przez to tym bardziej podstępnie, do coraz większego zniewolenia i terroru, oczywiście w imię powszechnego szczęścia i zjednoczenia.

Ks. Jan Słomka

Wielu młodych ludzi, wkraczając w świat dorosłych, poszukuje nowych wartości - pragnie samodzielnie dokonywać wyborów. Te dążenia są pełne trudu i pomyłek. Młody człowiek niejednokrotnie nie jest bowiem przygotowany do zetknięcia się z materią różnorodnych poglądów i propozycji.

Anna Majewska
Zagrożenia współczesnej młodzieży

Młodzi ludzie najpierw szukają autorytetów w rodzinie, wśród znajomych, pośród księży, nauczycieli i wychowawców. Niestety, kontakt z rodziną bywa najczęściej ograniczony, a brak wzajemnych rozmów degraduje rodziców do roli strażników domowych. Z kolei kapłani są na ogół kojarzeni jedynie z osobą wygłaszającą niezrozumiałe kazania. Może więc nauczyciele? Czy w pracy pedagogicznej znajdujemy dość czasu, aby zainteresować się osobistymi problemami wychowanków? A może dążymy jedynie do realizacji programu nauczania? Wówczas najważniejszym celem naszego nauczania staje się końcowy egzamin, być może matura. W tym pośpiechu i grze ambicji zapominamy, że egzamin dojrzałości powinien przygotowywać uczniów do dorosłego życia nie tylko w sferze intelektualnej, ale przede wszystkim psychicznej.

Młody człowiek, pełen rozterek i niepokojów, szukający odpowiedzi na dręczące go pytania, pozostaje ciągle pozostawiony sam sobie. Pragnie więc poznać ludzi, którzy zechcą go wysłuchać, doradzić i zaproponować pomoc. Chce zaznać poczucia akceptacji własnej wartości, tego, że jest w tym świecie potrzebny i doceniany.

W tym stanie ducha jest on idealną pożywką dla wszelkiego rodzaju sekt. Trafiając do takiej grupy, odnajduje "prawdziwą rodzinę", za którą zawsze tęsknił; przestaje się czuć samotny i anonimowy. Nowi "przyjaciele" zjawiają się najczęściej w chwili jego największych kryzysów emocjonalnych. Początkowo całkowicie bezinteresownie ofiarowują swoją pomoc, ukazują wartość i sens życia.

Obserwuje się obecnie wzmagający się ruch wyznawców sekt werbujących w swoje szeregi nowicjuszy. Być może jest to związane ze zbliżającym się końcem drugiego milenium i wiele różnorodnych organizacji podejmuje dzieło "naprawy" świata i "wyzwolenia" człowieka. Rzucane przez fałszywych mistrzów tego rodzaju wezwania znajdują osoby, na których słowa te robią wrażenie i oddziałują na ich dotychczasowe życie, a w konsekwencji degradują psychikę. Zresztą najczęściej pierwsze spotkania z wysłannikami sekt nie mają charakteru religijnego; zaspokajają jedynie chęć poznania czegoś nowego, poprawienia nastroju, stanu ducha...

*

Jednym z najbardziej rozpowszechnionych obecnie ruchów jest New Age. Ideologia tej sekty skupia się przede wszystkim na ukazaniu "wielkości człowieka", na rozwijaniu jego ukrytych możliwości i rozbudzaniu psychiki. Wejście w 2000. roku słońca w konstelację Wodnika ma zmienić bieg wszechświata: przynieść nowy ład globalny, odmienić ludzkość, odnowić religię. Jednym z filarów tego ruchu jest astrologia; żeruje się na rozpowszechnionej wśród ludzi chęci poznania swojej przyszłości, wierze w gwiazdy, w przepowiednie horoskopów. Jeszcze złudniejszym elementem jest podsycanie chęci poznawania odległej przeszłości przez głoszenie zasad reinkarnacji. Wielu młodych ludzi jest zafascynowanych możliwością wcielenia się w różne organizmy. Chcą oni jeszcze raz przeżyć doświadczenie swego narodzenia, a z drugiej strony - pokonać strach przed niewiadomą, jaką niesie śmierć.

Trudno się dziwić temu przekonaniu, na każdym kroku bowiem: w telewizji, w świecie muzyki czy gier komputerowych młodzi ludzie stykają się z powrotem do życia. Większość współczesnych gier komputerowych opiera się na zabijaniu przeciwnika. Jeżeli to się jednak nie uda, to nic straconego, bo przecież mamy do dyspozycji zazwyczaj trzy "nowe życia" i możemy skutecznie zwalczyć wroga, zanim na ekranie pojawi się napis GAME OVER. Również wiele sław telewizyjnych promuje reinkarnację, czasami nie do końca zdając sobie sprawę, jak wielką rolę odgrywają ich słowa w psychice tak bardzo podatnych na manipulację młodych ludzi. Wiele osób w naszym otoczeniu wierzy w to, iż dusza po śmierci ciała wciela się w inne ciało: roślinne, zwierzęce bądź ludzkie.

Z przykrością należy stwierdzić, że również wielu katolików głosi te irracjonalne poglądy, dając tym samym gorszący przykład młodzieży, i tak już zdezorientowanej. Jaka jest zatem rola nas, nauczycieli, aby nie dopuścić do takiej degradacji umysłów? Może trzeba głośno zaprzeczać zasłyszanym przejawom ludzkiej głupoty? Może zaproponować młodym stosowne zajęcia, twórcze dla umysłu i ciała, w które mogliby się zaangażować?

Uczniowie często sami szukają takich zajęć. Chłopcom, a niejednokrotnie również dziewczętom, imponują na przykład kursy karate uczące wschodnich sztuk walki, możliwości samoobrony, a także doskonalące sylwetkę. Czy jednak wiemy, że nie zawsze te spotkania mają na celu jedynie rozwój fizyczny? Dodatkowe elementy treningów pobudzają również sferę duchową, aby zachować harmonię między ciałem a duszą. Prowadzący spotkania "mistrz" powoli wprowadza dodatkowe elementy szkolenia, by jego uczniowie lepiej się mogli rozwijać. Wyjaśnia im, jak powinny wyglądać relacje z najbliższymi, rodziną, przyjaciółmi, daje również odpowiedzi na nurtujące pytania, a tym samym wprowadza swoje poglądy i przekonania. Z biegiem czasu treningi stają się sprawą uboczną, a najważniejsze jest szkolenie duchowe, wyrabianie silnej woli, posłuszeństwa.

Często młodzi są zapraszani na dodatkowe spotkania w celu wspólnego rozwiązywania dręczących ich problemów. Odnajdują w tej nowej grupie ludzi swoich sprzymierzeńców i nowych przyjaciół. Tym samym odrywają się od rodziny i zamykają się w sobie, zostają pozbawieni wszelkich uczuć w stosunku do otoczenia. Jeden z członków takiej grupy stwierdził, że miłość jest jedynie sentymentem, którego należy się wystrzegać.

Zastanówmy się zatem, czym ten człowiek przyciągnął tak wielu ludzi do siebie? Czy nas, nauczycieli, nie stać na takie działanie? Czy próbowaliśmy zachęcić uczniów choćby do poznania naszych poglądów, czy wzbudzaliśmy dyskusję, pozwalając młodym na wypowiedzenie się? Ilu wychowanków i kiedy otworzyło przed nami swoje serce i podzieliło się z nami swymi problemami? Ilu uczniów wyprowadziliśmy z życiowych opresji? Co takiego ma ów "mistrz", że młodzież wierzy tak bardzo jego słowom.
Z pewnością jest konsekwentny, robi dokładnie to, co mówi. Jednocześnie w swych stwierdzeniach wskazuje brak konsekwencji u innych: nauczycieli, rodziców, kolegów. Ma też jeszcze inną, wielką zaletę: wszystkie swoje przekonania wpaja w sposób bardzo dyskretny.

Zapewne nie raz słyszeliśmy o kursach wschodnich sztuk walki, które stopniowo oddalają dzieci od domów rodzinnych, rujnują ich psychikę i odbierają wolną wolę. Czy ten fakt niepokoi nas, wychowawców? Czy nie pora się zainteresować pozalekcyjnym czasem naszych uczniów. Zapytajmy ich, jak przebiega kurs, w którym uczestniczą, co nowego wnosi on w ich życie i czy na pewno jest nieszkodliwą formą spędzania wolnego czasu. Nie należy jednak generalizować i twierdzić, że każda organizacja promująca rozwój fizyczny jest sektą czyhającą na nasze dzieci. Jest wiele grup, które rzeczywiście zajmują się doskonaleniem samoobrony. Do nas jednak należy wybrać te właściwe i ustrzec naszych wychowanków przed niebezpieczeństwem.

Coraz częściej przedstawiciele różnego rodzaju sekt, nie kryjąc się zbytnio, wchodzą do naszych szkół, promując swą działalność wśród uczniów. Pierwszy etap, to pozornie nieszkodliwe zachęcenie do zabawy. Kiedy jednak uda się pozyskać nowych członków, moment destrukcji jest coraz bliższy. Ostatnio byłam świadkiem, jak do jednej ze szkół średnich weszła grupa Hare Kryszna, rozpoczynając tam swoje przedstawienie. Byli nie lada atrakcją dla uczniów opuszczających sale lekcyjne! Ich śpiew dobiegał
z przyniesionych głośników, a nietypowe stroje przyciągały oko. Dziesięcioosobowa grupa była ubrana w białe szaty, a na twarzach jej uczestników były wymalowane charakterystyczne znaki. Wzbudzając ogromne zainteresowanie wśród uczniów, śpiewali pieśni na cześć Kryszny i zachęcali wszystkich do wspólnej zabawy.

Największą jednak niespodzianką były zaproszenia na uroczysty wegetariański posiłek. Każdy, kto tylko zapragnął zasmakować orientalnych dań, mógł się zgłosić po wejściówkę. Jednak już na samym początku się okazało, że nic nie jest za darmo. Co prawda, cena płacona za zaproszenie okazała się dla uczniów niewysoka i już po chwili ustawiła się kolejka chętnych. Zapłata nie miała wymiaru materialnego: zaproszenie można było uzyskać po trzykrotnym powtórzeniu słów krótkiej modlitwy do Kryszny. Uczniowie, nie rozumiejąc powtarzanych słów, wielbili bożka, aby się dostać na przyjęcie… Czy naprawdę aż tak mało znaczą dla uczniów własne poglądy, że mogą je zaprzedać za talerz wymyślnej potrawy!

Ruch Hare Kryszna nawiązuje do hinduizmu i ma własny system szkolenia swych adeptów, rozpowszechniania tekstów medytacyjnych oraz nakazuje powtarzanie codziennie co najmniej 1728 razy mantry "Hare Kryszna". Kryszna, bóg nieubłagany i niedostępny, jest przedstawiany jako złoczyńca, który kradnie, zabija i demoralizuje otoczenie. Fakt ten jednak nie zniechęca wyznawców, którzy również nie powstrzymują się od dokonywania wielorakich przestępstw. Zwróćmy więc uwagę, jak niewinnie może się zacząć wgłębianie się w świat iluzji i fałszu stworzonego przez kulturę orientalną.

Wielkim niebezpieczeństwem ostatnich czasów jest też muzyka. To prawda, że pomaga ona się odprężyć w ciężkich chwilach, działa uspokajająco, lub po prostu jej słuchanie sprawia ogromną przyjemność. Zauważmy jednak, że ma ona wpływ na ludzkie życie, przede wszystkim - życie młodzieży. Nie trzeba się uciekać do wymyślnych przykładów, aby poprzeć to stwierdzenie. Wystarczy spojrzeć na ulicę, gdzie co druga młoda osoba ma walkmana, a szyby przejeżdżających samochodów aż drżą od głośnej muzyki. Trzeba jednak podchodzić do tego zjawiska z roztropnością. Cóż bowiem wart byłby film, gdyby nie towarzyszyła mu ścieżka dźwiękowa, lub czym byłoby wesołe miasteczko, gdybyśmy nie mogli usłyszeć tam radosnych dźwięków? Istotne jest, aby dokonywać umiejętnej selekcji tego, czego słuchamy, a czasami nawet świadomie rezygnować z muzyki na rzecz spokoju i refleksji.

Wielokrotnie nasi uczniowie nie potrafią tego dokonać samodzielnie. Każda 45-minutowa lekcja, bez możliwości założenia słuchawek na uszy, jest katorgą, a w chwili dźwięku dzwonka pierwszym odruchem uczniów jest włączenie walkmana. Ważną sprawą jest też właściwy dobór odpowiednich wykonawców. Obecnie rynek zalewają zespoły oferujące oprócz piosenek również własną ideologię. W muzyce świeckiej dominują takie tematy, jak miłość, przyjaźń, szczęście, radość. Nie brak jednak piosenek o przemocy, seksie, zabójstwach i nienawiści. Z przykrością należy stwierdzić, że tych drugich jest o wiele więcej. Z pozoru wydaje się, że są to nieszkodliwe metafory nie wpływające na młodzieńczą psychikę. Jednak pytając młodych o rodzaj słuchanej muzyki, możemy dostrzec jej silne powiązanie z ich charakterem. Ogromne kontrowersje wzbudzają również słowa piosenek, które nawiązują do okultyzmu i sławią moce ciemności.

*

Korzeni tematów okultystycznych we współczesnej muzyce możemy się doszukiwać u wielu gwiazd rocka. Zespół The Rolling Stones nagrał takie piosenki, jak "Sympathy for the Devil"(Sympatia do diabła), "Their Satanic Majesty's Request" (Prośba do jego szatańskiej wysokości) i "Goat's Head Soup" (Zupa z głowy kozła - głowa kozła jest używana w obrzędach satanistycznych). Były główny wokalista zespołu Black Sabbath, Ozzy Osbourne, otwarcie śpiewał o demonach w piosence "Devil's Daughter". Teksty współczesnych piosenek havy-metalowych i black-metalowych są jeszcze bardziej wypaczone i satanistyczne. Mówią o śmierci Boga, zajęciu miejsca po lewej stronie szatana, stosunkach seksualnych z ludźmi martwymi, nazywaniu Jezusa oszustem, ofierze z ludzi i czczeniu imienia szatana.

Pewien nastolatek ze stanu Arkansas próbował zabić swoich rodziców kijem golfowym i nożem kuchennym, zainspirowany piosenką metalowego zespołu Slayer. Powiedział, że radził się w tej sprawie tabliczki Ouija i słyszał głosy mówiące mu, aby zabił rodziców. Policja znalazła u niego kasetę magnetofonową z piosenką zespołu Slayer zatytułowaną "Altar of Sacrifice" (Ołtarz ofiarny).

Zwróćmy uwagę, jak wielkie niebezpieczeństwo czyha na każdego młodego człowieka. Może warto byłoby się zainteresować tym, jakiej muzyki słuchają nasi wychowankowie, czy nie ma ona destrukcyjnego wpływu na ich psychikę. Może we wspólnych rozmowach należałoby poruszyć temat zależności między słuchaną muzyką a coraz bardziej rozprzestrzeniającą się agresją w naszych szkołach.

Biorąc pod uwagę te oraz wiele innych niebezpieczeństw wywierających piętno na psychikę współczesnej młodzieży, powinniśmy sobie uświadomić, jak wielką rolę odgrywa nasz autorytet i zaangażowanie w kształtowanie naszych podopiecznych. Zazwyczaj zaproszenie do różnego rodzaju organizacji ma charakter werbunkowy. W pięknym i lśniącym opakowaniu młody umysł otrzymuje kłamstwo i dezinformację. Początkowa fascynacja powoli przeradza się w służalczą działalność na rzecz sekty. Powoduje to fizyczne, psychiczne i duchowe spustoszenie, tzw. syndrom sekty, który przejawia się niemożnością odnalezienia się w normalnym świecie, brakiem samoakceptacji, niedowartościowaniem, a także ciągłym strachem i depresjami.

Naszym zadaniem powinno być uświadamianie młodych i dawanie im odpowiednich wzorów. Jeżeli zauważymy zmianę zachowania u dziecka, postarajmy się ze spokojem odnaleźć jej przyczynę. Zaproponujmy mu przyjaźń i zaufanie, jednocześnie starając się nie krytykować nowej organizacji i jej przywódcy. Postarajmy się jedynie nadać kierunek jego rozproszonym myślom, tak aby wychowanek sam zrozumiał swój błąd i zawrócił z błędnej drogi. To trudne zadanie, które stoi dziś przed każdym pedagogiem. Nie możemy jednak udawać, że go nie dostrzegamy, nie możemy pozostawiać bez pomocy naszych uczniów i wychowanków.

Komputeryzacja niesie liczne niebezpieczeństwa

Na początek warto się zastanowić nad znaczeniem słowa komputeryzacja. Słowo to oznacza zastąpienie człowieka maszynami ze sztuczną inteligencją. Celem moich rozważań jest udowodnienie, że komputeryzacja życia niesie liczne niebezpieczeństwa.

Powszechnie sądzi się, że komputeryzacja życia jest potrzebna i powinna się dalej rozwijać. Jeśli chodzi o mnie, to muszę zająć w tej sprawie odmienne stanowisko. Na poparcie tego co wcześniej napisałem mogę przywołać wiele różnych argumentów. Po pierwsze chciałbym udowodnić, że zbyt częste i zbyt długie przesiadywanie przed monitorem komputera może uzależniać oraz powodować szybką utratę wzroku. Większość z nas wie, że istnieją nowe choroby powodowane przez uzależnienia komputerowe. Leczenie takiej osoby jest bardzo długie i polega na odzwyczajeniu człowieka od częstego przesiadywania przed komputerem. Drugim ważnym argumentem na udowodnienie wcześniej postawionej tezy jest zmniejszenie ilości miejsc pracy dla ludzi. Komputeryzacja już na stałe zaczyna "wchodzić" do większych fabryk i innych przedsiębiorstw, w których praca wydaje się nie możliwa bez komputerów, które wykonują większość pracy wykonywanej kiedyś przez człowieka. Powoduje to utratę tysięcy miejsc pracy w obrębie całego kraju. Chcę również zwrócić uwagę na to, że zaczynają powstawać nowe przestępstwa takie jak: wykradanie danych, piractwo, hakerstwo oraz wirusy komputerowe. Wszystkie te przestępstw zaczynają zagnieźniać się w naszym społeczeństwie na dobre, trudno je zwalczyć i niosą one ogromne niekontrolowane niebezpieczeństwo dla całego naszego kraju, a nawet dla całego świata. Następnym ważnym argumentem jest wirtualna rzeczywistość, która może zmienić świadomość. Według mnie jest to prawdą, ponieważ wchodzą na rynek nowe, coraz brutalniejsze gry, które zaczynają budować w człowieku nową wirtualną świadomość. Ludzie, którzy dłużej grają na takich grach mogą naprzykład zacząć zabijać ludzi na ulicy, ponieważ to samo robi się w jego ulubionej grze. Przy rozpatrywaniu tezy, nie można zapomnieć o jednym ważnym argumencie czyli o niekontrolowanym dostępie do informacji. Dla większości ludzi wiadome jest, że w internecie można znaleźć każdą informację jakiej szukamy. Wbrew pozorom może to być niekorzystne dla nas, ponieważ tak zwani hakerzy mogą poprzez internet dostać się do każdego banku i przelać wszystkie pieniądze z naszych kont na swoje.

Z tego, co napisałem, wynika następujący wniosek, że komputeryzacja życia ma swoje zalety, ale nie można również zapominać o jej niebezpieczeństwach. Teraz znając już zagrożenia, łatwiej będziemy mogli ich unikać.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
750 751
751
751
751
nad typI[751]
751
751
751
750 751
751 a
000 751
MPS650 651 MPS750 751
85 751

więcej podobnych podstron