Mecenat Rudolfa II a Arcimboldo, turystyka kulturowa


0x08 graphic

Mecenat Rudolfa II

a twórczosc Giuseppe Arcimbolda

Alicja Budzyńska
I ETK


Praga - miasto magiczne, owiane mgiełką tajemnicy z pewnym rysem demonizmu, a jednocześnie melancholijne i ponure. Ten charakterystyczny klimat, który wyczuwa się stojąc na Moście Karola o świcie, przyciągnął szereg artystów: pisarzy i malarzy. Jednakże postacią, która na zawsze wycisnęła piętno na stolicy nadwełtawskiej był Rudolf II - cesarz z dynastii Habsburgów, "władca połowy świata". Rudolf podobnie jak miasto, z którym związał swoje życie, zakochany był we wszelkiego rodzaju dziwactwach otaczającego go świata.
Rudolf II urodził się 18 lipca 1552 roku. Był synem Maksymiliana i jego kuzynki Marii, córki Karola V, brata Ferdynanda (czyli dziadka Rudolfa). W ten sposób był podwójnym wnukiem Joanny Szalonej. W wieku 11 lat wysłano go do Madrytu. Pobyt na dworze hiszpańskim, pełnym podejrzliwości, intryg i iluzji nieograniczonego majestatu wywarł na chłopcu duży wpływ. Może wówczas narodziła się w nim mania wielkości i obsesja prześladowcza, która towarzyszyła mu do końca życia. 9 października 1576 roku Rudolf II został cesarzem. Sześć lat później przeniósł stolicę państwa do Pragi. Nie był dobrym władcą, sprawy państwowe nigdy go zbytnio nie interesowały. Czas spędzał czytając poezję lub wśród swojej kolekcji dzieł i osobliwości.
I w ten sposób na przełomie XVI i XVII wieku jednym z ważniejszych centrów kultury stał się ośrodek Rudolfa II w Pradze. Ten wychowany na dworach wiedeńskich władca, dzięki swej pasji muzealniczej uczynił z Pragi prawdziwą twierdzę artystów wszelkiej specjalności. Na Hradczanach cesarz otoczył się wybitnymi artystami, wśród których znaleźli się między innymi: Bartholomaeus Spranger, Pieter Stevens, Antonio Abondio, Hans Monti, Wenzel Jamnitzer, Hans von Aachen, Roelant Savery i Giuseppe Arcimboldo , tworzących odrębną grupę europejskich manierystów, dla których mitologiczno-alegoryczny temat był pretekstem do tworzenia kompozycji o charakterze erotycznym, zgodnych z gustem cesarza. Korzystając natomiast z pomocy agentów niderlandzkich, niemieckich i włoskich, zaczął skupować dzieła sztuki i przeróżne osobliwości.
W 1605 roku Karol, syn i następca Ferdynanda II, sprzedał olbrzymią kolekcję z Ambras cesarzowi, który przeniósł niektóre dzieła na dwór w Pradze, większą część zbiorów pozostawił w tyrolskim zamku. Rudolf II, miłośnik i znawca sztuki, obdarzony przy tym doskonałym gustem, założył w swojej praskiej rezydencji na Hradczanach cenną galerię malarstwa, antyków i wyrobów sztuki zdobniczej. Szczególnymi względami władcy cieszyły się dzieła włoskiego renesansu, zwłaszcza weneckie cinquecenta, a także prace mistrzów niemieckich i flamandzkich. Podczas swoich rządów Rudolf II wykorzystywał każdą okazję, jaką dawały mu polityka i dyplomacja, by kupować dzieła sztuki włoskiej, hiszpańskiej i holenderskiej. Tym sposobem wszedł w posiadanie arcydzieł takich, jak Danae Tycjana czy Io Coreggia oraz jego pendant - Porwanie Ganimedesa, które kupił od Hiszpana Antonia Pereza; sprzedał on także Rudolfowi obraz Parmigianina Kupidyn wycinający łuk. W Pradze znalazły się też niemal wszystkie dzieła Dűrera pochodzące z francuskiej kolekcji kardynała Granvelle'a.
Otrzymywał również prezenty: hojnym darczyńcą był miłośnik sztuki książę Heinrich Julius von Braunschweig-Wolfenbűttel. Cesarz posiadał zbiór rzeźb - gliptotekę i zasobny skarbiec oraz automaty w wunderkamerze. Zatrudniał malarzy, rzeźbiarzy, rzemieślników, uczonych, astronomów, lekarzy, magów. Jego kolekcja w czasach świetności (1607-1611) liczyła 2500 posągów i 1300 obrazów.
Otaczał się artystami, a sam malował, tkał, oddawał się snycerstwu i zegarmistrzostwu. Jego wielkimi pasjami były: alchemia, magia. Unikał ludzi. Wzrok miał zgaszony nawrotami melancholii, bladą twarz i obwisłe usta, według Maxa Broda "Bóg wołający o pomoc". Mszy słuchał w ukrytej kaplicy, oddzielonej kratami. Przechadzał się wyłącznie korytarzami, których okna, poza małymi szczelinami, zamurowano. Na szyi nosił srebrne puzderko z eliksirem życia, owinięte w czarny aksamit. Poza tym był bardzo porywczy, wręcz niezrównoważony psychicznie. Swych współpracowników ze szczytów łaski posyłał na dno nieszczęścia. Był mściwy i zazdrosny o władzę. Zasztyletował swojego szambelana Wolfganga Rumpla, którego podejrzewał o nieżyczliwość. W ogrodzie przy zamku hodował swojego ulubionego lwa. Tycho Brahe powiedział kiedyś Rudolfowi: "Twój los związany jest z losem zwierzęcia". Cesarz umarł w styczniu 1612 roku w kilka dni po śmierci drapieżnika.
Jednak alchemia była bezsprzecznie pierwszą damą w sercu władcy. Może uważał, iż znajdzie w niej sposób na przedłużenie życia, odegnanie śmierci, że da mu ona siłę nieograniczoną. Kolby destylacyjne, retorty, istoty obupłciowe, zakłócenia, zaślubiny, łączenie pierwiastków, schodzenie do przedsionków piekła, spółkowanie króla siarki i królowej rtęci, z którego ma się zrodzić złoto filozoficzne, szklane kule, wydrążone drzewa, przedłużanie życia i zbieranie osobliwości - to zapełniało wyobraźnię władcy, odciągało go od spraw państwowych i uszczuplało budżet państwa. Otaczał się alchemikami, których chciał mieć zawsze pod ręką, pod kontrolą. Przeznaczył dla nich Złotą Uliczkę, tuż u podnóża zamku na Hradczanach.
Łatwo wyobrazić sobie adeptów kunsztu tajemnego w tych zamkniętych domkach, jak w zalutowanych kolbach, uwędzonych w dymie, ogorzałych od ognia, umazanych smołą, słaniających się z niewyspania, pochłoniętych wykonywaniem niezliczonych destylacji, powtarzaniem tygodniami i miesiącami tego samego procesu z cierpliwością, która doskonale współbrzmi z nieskończoną, wyniosłą cierpliwością Pragi. Rudolf wielbił swych alchemików, ale kiedy go zawiedli odtrącał i zamykał w ciemnicy.
Rudolf II był ekscentrykiem. Słaby, depresyjny introwertyk wolał unikać problemów. Nie miał bojowego usposobienia, ale zawsze starał się znaleźć kompromis między nienawidzącymi się katolikami i protestantami. Kochał sztuki piękne, szczególnie malarstwo i rzeźbę, i interesował się każdą dyscypliną naukową. Wielu uczonych przybywało na jego dwór, między innymi Tycho de Brahe i Kepler. Astrologowie, którzy badali ruchy gwiazd, alchemicy, którzy starali się wyprodukować złoto i inni, którzy starali się udowodnić, że okrąg można sprowadzić do kwadratu albo skonstruować perpetum mobile. Rudolf II głównie interesował się swoimi gabinetami sztuki i osobliwości. Zawierały one wszystko, co w tamtych czasach uznawano za egzotyczne, w tym różne niezwykłe przedmioty i zwierzęta.
Zbierał wszelkiego rodzaju rzeczy cenne, osobliwe. Gromadził skarby i skrywał je przed wzrokiem ciekawych. Te skłonności kolekcjonerskie nie były jednak kolejnym dziwactwem Rudolfa II, lecz ogólną tendencją epoki - manieryzmu. Chęć posiadania wzbudzały towary z morskich wypraw do Indii: strusie jaja, kły słonia, egzotyczne owoce morza i ziemi. Powodzeniem cieszyły się miniaturowe przedmioty rzeźbione z łupiny orzecha, pestki wiśni, muszli. W swojej książce poświęconej Arcimboldowi Benno Geiger podaje przykłady: wypchane ptaki z całego znanego wtedy świata, gigantyczne muszle, miecznik i ryba piła, cenne kamienie, demony uwięzione w szklanych blokach, mumie, przedmioty z nowo odkrytego kontynentu afrykańskiego i cały ogród zoologiczny pełen egzotycznych zwierząt. Te liczne gabinety, które powstawały w ówczesnej Europie, były kolejnym krokiem do poznania natury, całej jej rozpiętości i różnorodności, poprzez jej odchylenia i wyjątki.
Świat Rudolfa lubował się w kaprysach manieryzmu, hybrydach, dziwactwach, złowrogich doświadczeniach, w stylu złożonym, w człowiekopodobnych automatach z gliny - alchemia się w nim przyjęła, jak również chorobliwy smutek, saturniańska melancholia władcy.
Ta manierystyczna wizja świata wpasowała się doskonale w klimat Pragi, "miasta magicznego". Karaśka pisze:
"Kocham tę cudowną Pragę, wyjątkową i czarującą, jak jej melancholijny król. To posępne miasto, wierz mi, rozpala płomień szaleństwa w mózgach tych, co się tu zadomowili. Duszą miasta jest Złota Uliczka, gdzie Rudolf II umieścił kuźnię swoich alchemików. Zagęściło się tutaj tyle siły i tyle magnetyzmu, tyle tajemnych mocy, że spełnia się wszystko, co się nie udało gdzie indziej".
Tym domkom zawdzięcza Praga swą tajemniczą, demoniczną, szaloną atmosferę, która przyciągnęła Rudolfa II i Arcimbolda. Mimo goszczenia na swoim dworze wielu artystów, najbardziej znaczącym z nich i doskonale wpisującym się w klimat ówczesnej Pragi był właśnie Arcimboldo.
Rudolf II wziął Arcimbolda na służbę. Jedenaście lat, które artysta spędził z Rudolfem II, najprawdopodobniej należało do szczytowych momentów w jego karierze. Cesarz darzył do wyjątkowymi względami i wielkim uznaniem. Na dworze Rudolfa królował irracjonalizm przemieszany z koncepcjami naukowymi, co w pewnym sensie odbiło się na obrazach Arcimbolda.
Jego obrazy są wykoncypowanymi rebusami przeznaczonymi do odcyfrowywania przez wyrafinowanych intelektualistów i erudytów. Spełniają manierystyczną zasadę capriccio - dzieła niezwykłego, dziwacznego (bizzarro), pomysłowego, zaskakującego odbiorcę i prowadzącego z nim grę umysłową i optyczną. Jego malarską specjalnością były ludzkie postacie, a zwłaszcza głowy ułożone z elementów innych niż ludzkie. Bibliotekarz miał twarz zestawioną z książek, kucharz z rondli i naczyń, noży i widelców, personifikacja jesieni - z owoców.

Stąd też obrazy Arcimbolda znalazły się w słynnej Kunstkammerze - gabinecie osobliwości Rudolfa II pełniącego funkcję naukowego muzeum dzieł sztuki i eksponatów przyrodniczych, a zarazem miejsca uczonej rozrywki. Na dworze Habsburgów stał się Arcimboldo wyrocznią w rzeczach sztuki, był nie tylko nadwornym artystą, ale także doradcą przy formowaniu zbiorów, organizatorem uroczystości, zabaw, dworskich przedstawień teatralnych.

Gabinety sztuki i osobliwości istniały od dawna. Maksymilian II i Rudolf II rozbudowali je i dostarczyli właściwego otoczenia, w którym Arcimboldo mógł rozwinąć się jako artysta. Właśnie w tych gabinetach drobiazgowo studiował zwierzęta i rośliny, które wykorzystywał na swoich obrazach. Rudolf II był także wielkim entuzjastą ogrodnictwa. O Arcimboldzie jako artyście wiemy tylko tyle, że w 1577 roku dwukrotnie namalował Cztery pory roku, i że w 1585 roku zadedykował cesarzowi oprawiony w czerwoną marokańską skórę album zawierający 150 rysunków wykonanych piórkiem i tuszem. Teczka teraz znajduje się w galerii Uffizi we Florencji i posiada następujący napis po łacinie:


Zadedykowane
NIEZWYCIĘŻONEMU CESARZOWI RZYMIAN
JEGO WIECZNEMU
I NAJBARDZIEJ ŁASKAWEMU PANOWANIU I
JEGO WYSOKOŚCI RODOLFOWI II
Wykonane przez Giuseppe Arcimbolda z Mediolanu:
rozmaite i różnorodne pomysły zaprojektowane
własną ręką do dekorowania turniejów.
W ROKU PAŃSKIM 1585.


Te rysunki Arcimboldo wykonał w związku z paradami i balami habsburskich cesarzy.
Był człowiekiem wszechstronnym i na wzór Leonarda da Vinci zajmował się wieloma dziedzinami nauki i sztuki. Był projektantem turniejów i innych dworskich festiwali, wynalazcą szyfrów, wodociągów, systemu kolorów dla zapisu nutowego tzn. melodie, które muzyk odgrywał na klawiszach Arcimboldo usiłował przedstawiać kolorowymi plamami na papierze. Jednak najbardziej znana jest jego praca malarska. Komentarz estetyczny do jego dzieł zawdzięczamy Comaniniemu w dialogu "Il Figino" ogłoszonym w 1591 roku. Pochwalał on pomysłowość, zręczność i wirtuozerię artysty, nie traktował ich tylko w kategorii dowcipu i kaprysu, ale znajdował w nich ciekawą zagadkę intelektualną. Arcimboldo czerpiąc z natury jej elementy, przekomponowywał je w wyobraźni w coś zdumiewającego i zaskakującego inwencją, ale także symboliką i swoistą filozofią.
Na podstawie istniejących dokumentów można stwierdzić, że w 1580 roku Rudolf II potwierdził arystokratyczny tytuł dla rodziny Arcimbolda i udzielił artyście przywileju posiadania herbu.
W 1587 roku, po jedenastu latach służby i wielu prośbach, Rudolf II w końcu zezwolił Arcimboldowi na powrót do rodzinnego Mediolanu. W zamian za „jego długą, wierną i sumienną służbę” otrzymał 1500 reńskich guldenów. W tym samym roku artysta wyjechał, ale spełnił prośbę cesarza i dalej dla niego pracował, choć nie był już dłużej u niego na służbie.

Na życzenie cesarza Arcimboldo całkiem często powtarzał serie Czterech pór roku i Żywiołów. Obrazy te najwyraźniej podobały się, a Habsburgowie wiedzieli, co z nimi robić, rozdając obrazy w prezencie. Miały one nie tylko sprawiają przyjemność, ale także zjednywać Habsburgom sojuszników, a także gloryfikować ród. Bowiem świat składa się z żywiołów i ten kto będzie rządził żywiołami, będzie też sprawował kontrolę nad światem, i dzięki temu cesarz złamie siłę Turków. Cztery pory powracają każdego roku, symbolizując w ten sposób wieczny porządek natury, a także ideę, że Habsburgowie będą wiecznie panować. To wyjaśnia także kształt głów na obrazach Arcimbolda. Jednak trzeba pamiętać, że od dawna istniała tradycja przedstawiania pór roku w formie ludzkich głów. Szczególnie rzymskie monety były ozdabiane głowami i musiały się one znajdować w kolekcji numizmatycznej Rudolfa II. Jednak według Arcimbolda i Fonteo istniało jedno szczególne źródło takiego przedstawienia: starożytna legenda związana z budową świątyni Jowisza na Kapitolu. Historię przytacza Dionizjusz z Halikarnatu oraz, w nieco odmiennej wersji, Liwiusz. Budowniczowie świątyni Jowisza nagle uderzyli w głowę, która zaczęła krwawić, ale według Liwiusza nadal posiadała całkiem nienaruszone rysy twarzy. Wróżbiarz wyjaśnił, że miejsce, w którym znaleziono, było „głową” (caput) całej Italii. Stąd nazwa Capitolium i łacińskie słowo capita dla „głowy”. Liwiusz uważa, że to miejsce miało być centrum cesarstwa jak „głowa” (caput) stolicą całego świata. Stąd głowy pór roku i żywiołów oznaczają wieczną władzę domu Habsburgów.
W 1591 roku namalował dwa najsłynniejsze obrazy Flora Nimfa i Wertumnus, które wysłał do Pragi. Istnieją dwie wersje Flory i, choć pierwsza zaginęła, według Mandiarguesa druga nie jest gorsza od pierwszej. Rudolfowi II musiały się podobać te obrazy, ponieważ w 1592 roku odznaczył Arcimbolda jednym z najwyższych oznaczeń.

Jego dzieła z tego okresu obejmują pracę, którą wszyscy podziwiali, szczególnie sam Rudolf. Jest to portret cesarza przedstawiający głowę i część tułowia (tym razem nie profil) pokazujący władcę jako Wertumnusa, rzymskiego boga wegetacji i przemian. Rudolf całkowicie składa się ze wspaniałych owoców, kwiatów i warzyw reprezentujących cztery pory roku. Od kiedy wszystkie te owoce i kwiaty rozkwitły w tym samym czasie w dziele Arcimbolda, obraz Rudolfa II oznaczał jedną niekończącą się porę roku, nieprzerwaną wiosnę, okres złotego wieku. Rośliny i całoroczne zbiory zostały zebrane razem w „idealnej harmonii” aby uczcić cesarza, który rządzi niczym bóg Wertumnus. Ten obraz jest uwieńczeniem wszystkich obrazów Arcimbolda stworzonych dla gloryfikacji Rudolfa II lub innych habsburskich władców. Nikomu nie udało się lepiej zinterpretować tego portretu niż jego przyjacielowi Comaniniemu, którego wiersz został przetłumaczony na język polski na podstawie niemieckiej wersji podanej przez Geigera.
W sztuce Arcimbolda nastąpił punkt zwrotny, gdy pojawił się w Pradze. Tam obrał całkiem nową ścieżkę, uparcie dążąc do stworzenia całkowicie oryginalnego , swojego własnego stylu, który był „tak wyjątkowy, że do dzisiejszego dnia jest słynny”.
"Arcimboldo tworzył wielowarstwowe portrety niepokojące, oblicza nabrzmiałe od brodawek i skrofułów, które wyłaniał z nagromadzonych owoców, kwiatów, kłosów, źdźbeł słomy, zwierząt, tak jak Inkowie co wstawiali umarłym oczy z cienkiej złotej blaszki, w policzki zaś wstawiali kawałeczki tykwy".

Wizualne kalambury Arcimbolda były w szesnastym wieku podziwiane jako niezwykłe i tajemnicze, a równocześnie ciekawe pod względem intelektualnym. W osiemnastym wieku ich znaczenie symboliczne zatarło się, a zainteresowanie tym artystą zanikło. Dopiero w dwudziestym wieku, pod wpływem sztuki nowoczesnej, a szczególnie surrealizmu wzrosło zainteresowanie jego sztuką, zaczęto się na nowo zajmować interpretacją tych obrazów.

Warto zaznaczyć, że z Kunstkammer Rudolfa II pochodzą osobliwe obrazy Arcimboldiego, działającego przez lata na dworze w Pradze. Będąc miłośnikiem złotnictwa i gemm, cesarz zgromadził wokół siebie złotników i rzeźbiarzy, którzy stworzyli słynną pracownie przy dworze w Pradze. Po śmierci cesarza jego ogromną kolekcję oszacowano na 17 milionów guldenów, która niestety uległa rozproszeniu i zniszczeniu. Część jego zbiorów została rozgrabiona przez dworzan, część porzucona po przeniesieniu stolicy do Wiednia, tam podzielono ją pomiędzy cesarskich braci. Uszczuplona została również przez wojny, pozostałości zbioru wywiózł w 1684 roku do Sztokholmu Königsmarck jako dar dla królowej Krystyny Szwedzkiej, a resztę wyrzucono do Jeleniego Parowu, gdzie skończyła jako wysoki stos odpadków.

Bibliografia

Werner Kriegeskorte, Giuseppe Arcimboldo
Muzeumn Narodowe w Gdański, Transalpinum
Silvia Borghesi, Muzea Świata - Kunsthistorisches Museum

Benno Geiger, Die skurrilen Gemälde ges Giuseppe Arcimboldo

Don Gregorio Comanini


Kimkolwiek byś nie był, kiedy oglądasz
ten dziwny niekształtny obraz, który jest mną.
I na twych ustach zagości uśmiech.
Twoje oczy rozbłysną rozbawieniem.
I na całej twojej twarzy maluje się wesołość
Kiedy odkryjesz jeszcze jeden nieprawdopodobny detal
W nim, co nosi imię
Wertumnusa.
Nazywany tak w starożytnych poematach
I w uczonych pieśniach Apolla:
Jeśli wyraźnie dostrzegasz tę brzydotę
która mnie czyni pięknym.
Nie możesz, że istnieje pewna
Brzydota piękniejsza niż przypadkowe piękno.
We mnie jest różnorodność.
Jednak pomimo różnorodności. Jestem jednością.
Ta moja różnorodność
Oddaje wiernie i prawdziwie
Różne rzeczy dokładnie takimi, jakie są.
Otwórz szeroko oczy i zmarszcz czoło.
Słuchaj uważnie skoncentrowany.
Słuchaj, co chcę ci powiedzieć
Żebym mógł ci powierzyć, przyjacielu,
Sekret nowej sztuki.
Na początku był chaos
.
Bezkształtna, pusta i ciemna Ziemia.
Nawet niebiosa były skąpane w ogniu.
Niebiosa w ogniu, niebiosa w ogniu.
Powietrze i woda przemieszane
Ze sobą i z Ziemią.
Która z kolei miesza się z Ogniem
Oraz także z Powietrzem i Wodą:
Istniał chaos bez porządku.
Bez kształtu i bez formy.
Potem przyszedł Jowisz i wzniósł rękę
Wyniósł Ziemię ponad wodę.
Powietrze znalazło się teraz nad wodą.
Woda wokół Ziemi.
A Ogień wokół Powietrza.
Jedno otaczało drugie.
Mocno zapieczętowane, blisko złączone.
Susza, wilgoć, ciepło i zimno.
Niczym cztery pierścienie otaczające ściśle
Wiele cennych, drogocennych kamieni.
Jednak Niebiosa otrzymały honor
Najszlachetniejszego z wszystkich tronów.
Władza, dominacja, zebranie
Wszystkich czterech żywiołów.
Z bezkształtnego chaosu.
Z pomieszanych i nieufnych wód.
Jak nowo narodzone zwierzę.
Szlachetne, wspaniałe, pełne życia.
Narodzone z płodnego łona.
Jaka istota znalazła się na tym świecie.
A jego twarz nazywa się Olimp.
Spoglądający na nas wieloma gwiazdami.
Klatka piersiowa jest Powietrzem, brzuch Ziemią.
Górskie doliny są jego stopami
a dusza, która ociepla i pobudza
I ożywia to wielkie ciało
Jest żywiołem Ognia:
Odzienie wytworzyła ziemia.
Ubrania z roślin, owoców i trawy.
Jak więc, czy uważasz, mój przyjacielu.
Malarz podchodzi do tego.
Jak Arcimboldo namalował mnie.
Pełen inwencji geniusz.
Z pędzlem, który głęboko przekracza
Pędzel Zeusa albo tego
Kto stworzył zawoalowane iluzje,
Delikatnie piękne.
W ich drodze do wielkiej sławy?
Śmiało naśladując Jowisza.
Radośnie zabrał się do pracy.
Przeszedł przez pola i lasy i wybrał
Tysiąc kwiatów, tysiąc owoców.
Zaczął tkać tą uroczą mieszankę.
Ten wielki produkt kreacji.
W artystycznej girlandzie
Jego własnej i sam tworząc członki ciała,
sprytnie oszukując ciebie.
Spójrz więc na moje skronie.
I podziwiaj to, co czyni je pięknymi
Kolorowo przystrojone są
Tak wieloma ziarnkami zboża.
Kłujący, pełen pyłków Juniusa.
Złoty, dojrzały w słońcu.
Ścięty wreszcie w czasie żniw
Przez potężną kosę rolnika.
Ten ostry miecz w jego zaciśniętej pięści.
Pola pełne zboża zostały więc ścięte.
Złote proso, które zimą
Służy pastuszkowi w górach
Za słodki wspaniały posiłek
Dla jego żony i jego dzieci.
W jego skromnej chatynce.
Winogrona zwisają z moich skroni,
Delikatnie nakreślone, ciepło namalowane
Łagodnie uderzane promieniami słońca.
Wielki pędzel słońca
Malował na czerwono i malował na żółto.
Dojrzewające i zebrane w końcu
W złotym miesiącu Lyaeusa.
Zobacz jak ta aranżacja mnie przyozdabia
przyozdabia moje skronie wysokie i owalne
Wspaniałe i piękne
Niczym słynne rysy Tracjana.
Kto ozdobił jego królewską głowę
Długą i pofalowaną wstążką
Pofalowaną jak tysiąc pętli
Ten, którego oczy zabłyszczą zapałem
Oraz wyniosłą królewską dumą.
Spójrz na ten letni owoc melonu:
Kiedy pies szczeka
pod gołym niebem.
Kiedy lew w górach
głęboko wciąga oddech i ryczy tak głośno
Że tu na dole słyszymy go,
W naszych domach, gospodach, piwnicach,
Nad rzeką, nad źródłem.
Potem melon odświeży nas.
Odświeży nasze wyschnięte gardła.
Dzięki swojej słodyczy i wilgotności
Odświeży szlachetnego króla,
Podobnie jak skromnego rolnika
I wielką kompanię nimfy.
Także spragnieni rycerze
Zostali zaspokojeni tym słodkim sokiem.
Patrz jak wzór w bruzdy
Jej gruba i pomarszczona skóra,
Tworzy zmarszczki na moim
Czole, tak że jestem jak
Stary oracz w górach.
Którego utrzymuje czeska ziemia
I jego ciężka, mozolna praca.
Wśród lodu, kamieni i drzew.
Mroczne, ciemne i dziwnie ukształtowane.
Spójrz na jabłko i brzoskwinię:
Widzisz, jak powstały moje policzki,
Okrągłe i pełne życia.
Dobrze przyjrzyj się także moim oczom,
Jedno jest w kolorze wiśni, w kolorze morwy drugie
Choć być może nie jestem podobny
Do Narcyza, ale dzielę
Z tym zdrowym, uroczym bratem,
Zarazem jego młodość, radosną żywotność
I jego potężne męstwo.
Żeby jego oczy mogły błyszczeć i lśnić
Wraz z winobraniem,
Gdy pije on wino i je, ciesząc się
W kręgu przyjaciół rycerzy.
Zanim wytłoczono winogrona do końca.
Spójrz na te dwa orzechy laskowe:
Z zielonymi i pustymi osłonkami,
Po obu stronach nad moimi ustami.
Choć w innym przypadku są one nieprzydatne.
Jednak oddają przysługęjako dwie strony
Ładnie ułożonych wąsów.
Jako dopełnienie tego
Kolczasta pochwa orzechu
Zwisająca z mojej brody i tworząca
Wspaniałą cudowną
Ozdobę pasującą do mężczyzny.
Och, gdzie jest hiszpański mistrz
Który tak zręcznie formuje i układa
Cały ten las nad swoją głową.
Długie, ostre i delikatne w dotyku
Które tak często swoimi palcami
Żartobliwie i artystycznie
Skręca i głaszcze
Podobnie jak rzęsa, wskazuję w górę?
Gdzie więc jest ten, który może chcieć
Konkurować z tą nową brodą?
Także, przyjacielu, proszę cię, zwróć
Uwagę na tę dojrzałą figę,
Która następnie otwiera się i teraz zwisa
Z mojego ucha, tak że możesz
Wziąć mnie za małego
Francuza,m który gdy, stoi
Nad Sekwaną, wkłada błyszczące perły
Do swojego ucha i tak pięknie ozdobiony.
Kroczy do mnie, tak ładny teraz
Jak mały kwiatek, emanując
Miłością, wdziękiem i splendorem.
Wreszcie spójrz na tę szarfę, żeby
Nie wspomnieć o innych silnych i
Wspaniałych częściach,
Utkanych, jak się zdaje,
Z wielu kwiatów, eleganckich jak złoto.
Ułożonych wokół mojej klatki i mojego prawego ramienia
Na pewno dostrzeżesz wartość i docenisz mnie jako lojalny wasal
Jako rycerz dumny i silny
Kroczący śmiało, radośnie i dumnie
Na mojej ścieżce ku zwycięstwu w bitwie
Dzierżąc triumfalnie swojego Władcy
Kolory i herb.
Co utwierdza mnie jeszcze bardziej,
To droga, jaką dumnie
I z radością obrałem ku niebiosom,
Jak Silenus, ten młody Grek
Który uwielbiał swojego dobrego króla
Który także został uhonorowany przez Platona.
Więc choć mój wygląd może wydawać się nieprawdopodobny
Kryją się w nim szlachetne rysy
Mojego królewskiego oblicza.
Powiedz mi teraz, czy pragniesz
Odkryć co skrywam:
Wtedy odkryję moją duszę.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
antro, Socjologia BP, II Semestr, antropologia kulturowa
geneza rozwoju monastycyzmu i cystersi, II rok II semestr, BWC, Kultura, kulturoznawstwo, Fw Fw Fw
Radcliffe-Brown„Wyspiarze z Andamanów” rozdz 5 streszczenie, kulturoznawstwo, II semestr, teoria kul
jagi.project.incorp, II rok II semestr, BWC, Kultura, kulturoznawstwo, Fw Fw Fw Kurwoznawstwo cz
Antropologia kulturowa - zagadnienia, pedagogika UAM II SUM, Antropologia kulturowa
MAlOPOLSKI SZLAK ARCHITEKTURY DREWNIANEJ, II rok II semestr, BWC, Kultura, Fw kulturo jeszcze co
GWSH - Podstawy turystyki, Podstawy turystyki II, Podstawy turystyki II
Wiejska turystyka kulturowa
Katalonia turystyka kulturalna
Judaizm - sciaga, II rok II semestr, BWC, Kultura, Fw kulturo jeszcze cos znalazlam
Egzamin pytania z Kulturoznastwa sum 2006, II rok II semestr, BWC, Kultura, kulturoznawstwo, Fw P
Zadania geografii turystycznej II sem., turystyka, geografia turystyczna
Zagadnienia do egzaminu na kulturoznawstwo, II rok II semestr, BWC, Kultura, kulturoznawstwo, Fw Fw
!!!DLUGOPISY - sciaga!!!2, II rok II semestr, BWC, Kultura, Fw kulturo jeszcze cos znalazlam
Prekolumbijskie - sciaga, II rok II semestr, BWC, Kultura, Fw kulturo jeszcze cos znalazlam
Skrócona Prezentacja Wojciech Lewandowski, TiR UAM II ROK, Turystyczne walory biosfery
Antropologia-test, pedagogika UAM II SUM, Antropologia kulturowa
test wazne, II rok II semestr, BWC, Kultura, Gmail

więcej podobnych podstron