O metodzie fenomenologicznej Husserla
Autor tekstu: Mariola Paruzel
„Z powrotem do rzeczy samych" [_1_]
„Mówienie o poprawnym chodzeniu wzdłuż drogi" [_2_] nie jest rzeczą łatwą. Wielu naukowców czy filozofów myślało, że przekazywali ludzkości najlepsze teorie metody. Z czasem jednak okazywało się, iż traciły one swą wartość poznawczą, schodząc z drogi błąkały się po polach niepoprawnego myślenia. Stworzenie dobrej ogólnej metodologii myślenia naukowego jest często trudniejsze niż się wydaje. Nie chodzi nam bowiem tylko o sposób w jaki musimy postępować w pewnej dziedzinie, ale interesują nas reguły, które obowiązują absolutnie ogólnie, chcemy posiąść zasady dotyczące każdego myślenia.
|
Porzuć subiektywność, tradycję, wiedzę, praktykę, istnienie.... |
Warto zadać sobie pytanie, czy jest konieczne posiadanie takiej metody, czy w XXI wieku, przepełnionym konkretnymi dziedzinami naukowymi, duchowymi, człowiek potrzebuje tak całkowicie ogólnych sposobów poprawnego myślenia? Można przecież ograniczyć metody do takich dziedzin jak chemia, fizyka, architektura, informatyka — napędzających współczesny świat. Odpowiedzi padające na tę kwestię będą oczywiście różne w zależności od pozycji społecznej, zainteresowań. Ale z pewnością niejeden student filozofii marzy o poznaniu tak doskonałej metody, metody, która pozwoliłaby dogłębnie zbadać istotę wszystkiego, a nawet dojść dalej...
Husserl i jego dzieło
Dwa wieki temu narodził się Edmund Husserl. Ten bardzo dobrze wykształcony Niemiec (studiował matematykę, fizykę, filozofię i astronomię), często niedoceniany za swych czasów, dziś jest stawiany na samym szczycie najlepszych z najlepszych. To właśnie on podjął się niebanalnego zadania - spróbował opisać jak pójść wzdłuż drogi nie zbaczając z niej nawet na chwilę. Czy mu się udało? Zobaczmy sami.
Nazwa kierunku stworzonego przez Husserla pochodzi od greckiego słowa phainomenon oznaczającego to, co się jawi. „Fenomenologia to opis wszelkiego możliwego spotkania z bytem" jak mawiał czeski filozof J. Patoćka. Jednakże doktrynę tę charakteryzuje wielka różnorodność. Zaliczamy tu filozofię Ingardena, Schellera, Reinacha, Heideggera, Sartre'a, Levinasa, Merleau-Ponty'ego, Ricoeura czy Gadamera. Husserl miał licznych uczniów, którzy zmieniali często reguły pozostawania na drodze poprawnego myślenia, dlatego chcę wyjaśnić, iż poprzez fenomenologię będę tu rozumiała wyłącznie jej wersję klasyczną, transcendentalną, głównie w wydaniu jej twórcy. Trzeba jednak pamiętać, że nawet u samego Husserla zachodzi ogromna zmiana w pojmowaniu filozofii, jej metody. Całe poglądy Husserla, aż do napisania ostatniego dzieła „Kryzys nauk europejskich a fenomenologia transcendentalna" były filozofią typu Kartezjańskiego, po wydaniu dzieła „przesiąkły" Kantem.
Według Maurice Merleau-Ponty fenomenologię najlepiej można rozumieć w kategoriach metody, a ta posiada cztery cechy. Po pierwsze, to metoda opisowa zmierzająca do realności rzeczy. Ponadto cechą jej jest redukcja, branie w nawias uprzedzeń teoretycznych, „to jedna z najlepszych dróg ujawnienia naszych spontanicznych, przedrefleksyjnych sposobów radzenia sobie ze światem". [_3_] Po trzecie, to poszukiwanie esencji poprzez swobodne wyobrażeniowe uzmiennienie oraz, po czwarte, intencjonalność czyli świadomość zawsze skierowaną ku czemuś. Jest ona „u początków fenomenologii całkowicie niezbędnym pojęciem wyjściowym." [_4_] Przy czym, jak wyjaśnia Szewczyk, większość interpretatorów Husserla błędnie ogranicza się do jej rozumienia jako „zwracanie się ku", ponieważ dla Husserla większą wartość ma drugi moment znaczeniowy: „rozciąganie się do". Oczywiście chodzi tu o rozciągłość bezcielesną, pewną postać rozciągłości charakterystyczną dla świadomości. W dalszej części pracy przedstawię dokładniej właściwości metody.
Główne zasady fenomenologii
Postulat Husserla brzmiał: "Züruck zu den Sachen" — „Z powrotem do rzeczy samych". Ten punkt wyjścia metody zawiera w sobie zarówno redukcję, „ujęcie w nawias" [_5_], jak i warunek bezpośredniego doświadczenia. Rzeczy rozumie Husserl jako to, co dane. Doświadczenie polega tu na aktywnym przystosowywaniu się do przedmiotu, co jest możliwe dzięki intencjonalnej świadomości. Bezpośrednio doświadczamy jednak nie przedmioty, lecz fenomeny. Czym jednak one są? Najlepiej chyba ukazuje to Heidegger, uczeń Husserla, pisząc iż fenomen jest tym: „co ukazuje-się-w-sobie-samym" ("das Sich-an-sich-selbst-zeigende"). Husserl charakteryzuje fenomeny jako irrealne, czyli umieszczone poza rzeczywistym światem. Także świadomość ma dla niego sens irrealny, tzn. nie wchodzi w związki przyczynowe ze światem przedmiotowym, nie jest w nim cieleśnie włączona, jak wyjaśnia to Szewczyk. W fenomenologii nigdy nie wyjdziemy poza fenomeny, bo widzimy tylko to, co jest dane, co więcej, interesuje nas tylko ich „uposażenie treściowe" [_6_], wyłączając to, co nieistotne. Redukcja oraz bezpośrednie doświadczenie to dwa podstawowe warunki metody fenomenologicznej. Fenomenologia w tradycyjnym sensie rozpoczyna się nie od poznania zmysłowego czy fenomenu, istoty ogólnej w stosunku do przedmiotu (jak twierdzi większość uczniów Husserla), lecz od redukcji transcendentalnej.
Metoda fenomenologiczna polega na opisie i oglądzie tego, co bezpośrednio dane. Jest to metoda filozofowania, która odbiega od codziennych sposobów orientowania się w rzeczywistości. Podejście fenomenologiczne różni się od naturalnego nastawienia bezzałożeniowością. W nastawieniu naturalnym mamy na temat świata pewne założenia, domysły, teorie, spekulacje. Husserl nawołuje do ich odrzucenia po to, by przyjrzeć się światu tak, jak się on jawi. Musimy zapomnieć o sobie samym i naszej roli w akcie poznawczym. Postawa fenomenologiczna charakteryzuje się w przeciwieństwie do naturalnej zawieszeniem tego, co subiektywne, praktycznością, obiektywnością, brakiem uwikłania w związki przyczynowo-skutkowe, zdobywaniem bezpośredniego doświadczenia, aktami całościowymi, nietetycznymi (nie posiadającymi aktu tetycznego, czyli momentu uznania przedmiotu za istniejący), symbolicznymi czy nieaspektowymi. Tak więc podstawą redukcji jest zawieszenie generalnej tezy nastawienia naturalnego, czyli na przykład tezy o istnieniu świata. Dopiero tak oczyszczony umysł może poznawać. Wyłączenie generalnej tezy to w zasadzie przejście od jednego typu doświadczenia do drugiego, od doświadczania rzeczy za pomocą zmysłów do nieempirycznego doświadczania świadomości owych przedmiotów. Naszym celem powinno być więc skupienie się na świadomości rzeczy, a nie samym przedmiocie.
Edmund Husserl postulował powrót do rzeczy samych. Ma temu służyć redukcja fenomenologiczna, która oznacza wzięcie w nawias, zawieszenie przekonania o realnym istnieniu świata i poznającego podmiotu. Mamy w fenomenologii dwa rodzaje redukcji: transcendentalną, prowadzącą nas do czystej świadomości, i redukcję ejdetyczną dochodzącą do ľŻ´żÂ przedmiotu. Jednakże przed zapoznaniem się z tymi etapami metody należy zrozumieć dwa ważne pojęcia jakimi posługiwał się Husserl: intencjonalność i oczywistość.
Intencjonalność i oczywistość
Husserl wiele przejął od swojego nauczyciela Franza Bretany, na przykład pojęcie intencjonalności czy fascynację oczywistością. Według Brentany intencja jest relacją łączącą umysł, świadomość z treścią lub przedmiotem. Relacja intencjonalna składa się z dwóch członów: noezy i noematu. Noeza to akt świadomościowy, a noemat — przedmiot dany w tym akcie. Husserl przejął od swojego nauczyciela ewidencjonalistyczną koncepcję prawdy. Według niego oczywistość właściwie rozumiana jest przeżyciem prawdy. „Zasada zasad fenomenologii" jest właśnie zasadą oczywistości. Mówi ona, że podstawą prawomocności wszelkich teorii jest „źródłowo prezentująca naoczność" [_7_], czyli oczywistość, intuicja. Zasadę tę akceptują wszyscy fenomenolodzy. Należy jednak koniecznie określić, co Husserl rozumiał pod pojęciem oczywistości. Otóż, sądził on, iż jest to świadomość, w której rzeczy jawią się jako „cieleśnie samoobecne" [_8_], czyli we własnej osobie. Oczywistość ma charakter przedmiotowy, jest zdefiniowana ontologicznie ze względu na prezentującą się w poznaniu rzecz. To uchwycenie bytu i jego określeń w modus własnej osoby. Zdecydowanie podkreśla się tu prymat myślenia nad doświadczeniem oraz jedność myślenia i naoczności. Husserl rozszerza jednak rozumienie naoczności poza sferę zmysłową. Człowiekowi, wbrew poglądom Kanta, jest także dostępna naoczność (intuicja) intelektualna, nadzmysłowa. W związku z tym założeniem, Husserl twierdzi, że podmiotowi dane są zarówno przedmioty indywidualne, jak i idealne. Uoczywistnienie przedmiotów idealnych zachodzi w oglądzie intelektualnym. Przy czym tylko intuicja zmysłowa jest aktem prostym, intelektualna zaś jest ufundowana w aktach poznania empirycznego. Nie jest ona autonomiczna wobec zmysłowości, ale aby się zrealizowała potrzebuje jej: „Ogląd intelektualny bez fundujących zmysłowości jest niedorzecznością" jak twierdził Husserl. Obie naoczności są współzależne. Fenomenolog potrzebuje treści empirycznych dla egzemplifikacji istoty.
Epoche, czyli redukcja transcendentalna
Redukcja transcendentalna jest początkiem fenomenologii według Husserla, choć odrzucona przez wielu jego uczniów, m.in. Romana Ingardena, według Husserla była najważniejsza. Celem tzw. epoche ma być filozofia dystansu wobec wszystkiego, podmiot jako niezaangażowany obserwator, znajdujący się w stanie sprzecznym z naturą. Husserl uważał, iż należy odrzucić generalną tezę nastawienia naturalnego. Jak? Poprzez ujęcie jej w nawias, zawieszenie, postulat bezzałożeniowości. Wyłączeniu podlega czasoprzestrzenny świat realności, jego istnienie, wszelkie nauki o nim, Bóg i obszary ejdetyczne. Jednak należy pamiętać, że zawieszenie nie jest zaprzeczeniem, nie wykluczamy, nie wątpimy, lecz tylko ujmujemy w nawias. W ľŔżÇŽ „powstrzymujemy się całkowicie od sądu i wszystkie nasze dowodzenia przeprowadzamy w ramach tej rezerwy." [_9_] Będąc nastawieni na „możliwie najwierniejsze rejestrowanie wszystkiego, co dane" [_10_], biorąc pod uwagę "a priori możliwe bogactwo nieredukowalnych wzajemnie fenomenów" [_11_] „otrzymamy impuls do poszukiwań" [_12_] czystej świadomości, tzw. „świadomości nieświatowej" jak określa ją Husserl. Również dojdziemy do świata jako czystej danej „świadomościowej rzeczywistości" [_13_], czyli do świata jako fenomenu. Owe residuum wyłączenia to rdzeń podmiotowości, nie podlega uprzedmiotowieniu lecz jest uprzedmiotawiające. Także nie podlega dalszemu wyłączeniu. Ja transcendentalne jest czymś odrębnym od psychologicznego Ja, czasowego i przestrzennego. Jest „zamkniętą powiązaną całością bytu" [_14_], nic nie może w nią wtargnąć i nic z niej nie ucieknie. Świadomość intencjonalna, „sfera poznawczej immanencji" [_15_] to uniwersalne medium, otwierające dostęp do wszystkiego co jest, więc nie może być elementem tego do czego nas prowadzi. Czysta świadomość to "świadomość własnej świadomości (własnego uświadamiania sobie czegoś innego)". [_16_], nigdy nie może być przedmiotem poznania dla samej siebie. Rozciągnie się wtedy przed nami „świat naszej subiektywnej aktywności", jak określa go Szewczyk.
Tak więc doświadczamy bezpośrednio tylko fenomeny, nigdy poza nie nie możemy wyjść. Poprzez redukcję „rzecz przestaje być rzeczą w potocznym jej rozumieniu, a staje się sensem rzeczy". [_17_] Immanentne akty czystej świadomości wykluczają wątpliwość, prowadząc do czystej oczywistości apodyktycznej, dzięki której wiemy, że coś jest tak i nie może być inaczej. Dopiero zabieg redukcji pozwala nam dostrzec transcendentalny charakter naszej podmiotowości. Szewczyk podkreśla, że transcendentalna podmiotowość jest fenomenem i świata i człowieczeństwa. Czyli fenomen świata i transcendentalna podmiotowość okazują się być tym samym. Tutaj jednak fenomen zmienia swój zakres, dotycząc już nie „przejawu", lecz nazwy subiektywnej rzeczywistości. Husserl doprowadza nas więc do tzw. „wymiaru głębinowego", czy wewnętrznego „trzeciego wymiaru" [_18_].
Jak pisze J. Rolewski [_19_] fenomenologiczna metoda epoche w odniesieniu do nauki obiektywnej umożliwia nam oddzielenie sensu nauki od sensu świata przeżywalnego, ponadto określenie tego, czym jest Lebenswelt [_20_] w swej „czystości" oraz „ujawnienie ogólnej i uniwersalnej struktury świata przeżywalnego, jego apriorycznej i istotowej formy". [_21_] W Lebenswelt zakorzeniona jest nauka. Dokładniej pisząc, jeśli przeprowadzimy redukcję transcendentalną w stosunku do nauki, odsłoni nam się świat przeżywany, uwolniony od teorii czy idealizacji. W wyniku dalszych analiz Husserl twierdzi, że pierwotny rozum, określony jako a priori Lebenswelt, wyznacza wszelki sens obiektywnej nauki i stanowi źródło oczywistości przyjmowanych przez naukę. Jak pisze Rolewski struktura wewnętrzna Lebenswelt jest tym, co wspólne dla świata i nauki. A a priori świat przeżywalny stanowi dla Husserla najbardziej pierwotny rozum.
Redukcja ejdetyczna
Redukcja ejdetyczna ma na celu dotarcie do „apriorycznego poznania istoty przedmiotów" [_22_], to przejście od faktu do istoty. Fakt nie jest istotą, ale ją ma. Istota (Wesen, eidos) bywa przez fenomenologów określana jako prafenomen (Ur-phänomen). Intuicja ejdetyczna prowadzi do odsłonięcia nie istoty indywidualnego przedmiotu, ale do istoty czystej.
Środkiem pomocniczym redukcji ejdetycznej jest wariancja imaginacyjna, która polega na swobodnym przekształcaniu przedmiotów jednostkowych w celu określenia ich istoty. Można zastanawiać się na przykład jakie cechy konstytuują mnie jako kobietę, jakich cech nie mogę się pozbyć, by nie przestać być kobietą lub jakie cechy są dopuszczalne w ramach bycia kobietą. Czyli próbujemy poznać możliwości jakie dopuszcza przedmiot i konieczności jakim podlega. Stosując wariancję istotnościową wyobrażamy sobie co by było, gdybyśmy pozbawili przedmiotu danej cechy lub zastąpili ja inną. Przy czym zawsze jesteśmy ograniczeni w naszych fantazjach polegających na „uzmiennianiu" do niezmiennych praw istotowych. Tak więc „fikcja jako żywioł fenomenologii" jak pisał Husserl ma swe granice.
Badanie koncentruje się na korelacji pomiędzy podmiotem a przedmiotem poznania. Celem badań fenomenologii jest opis istoty przedmiotu, opis „niezmienników". Dojście do "co" przedmiotu, jak określał je Husserl: „istota stanowi to, co w bycie pewnego indywiduum można odnaleźć jako jego co". Tak więc badania Husserla skupiają się na ogólnej sferze istotnościowej. Naoczność ejdetyczna ma odsłonić istotę „samą w sobie", czyli ideę jako „rezultat wpatrzenia się w rzecz i intensyfikacji poznania tego jej aspektu, którego możliwie najczystszą postać pragniemy uchwycić." [_23_] Regułą oglądu istoty jest „widzenie tak dalece, jak to tylko możliwe" [_24_], patrzenie na wszystkie aspekty rzeczy. Fenomenolog ma zajmować się związkami pomiędzy ideami oraz ich treścią. Przykładem dogłębnych badań nad ideami jest praca Romana Ingardena, jedynego polskiego ucznia Husserla, „naocznego świadka i uczestnika wielu wydarzeń składających się na powstanie i rozwój fenomenologii." [_25_]
Warto w tym miejscu dodać, iż według Husserla kryteria a priori czyli ścisła ogólność i apodyktyczna konieczność są ugruntowane w istotach i w związkach istotowych. Ontologizacja a priori mówi o obiektywnej niemożności bycia inaczej. Kryteria a priori są absolutnie ważne, nawet dla Boga. Husserl formułuje tzw. prawa istotnościowe, czyli takie, które wyrażają związki pomiędzy istotami. Przykładem jest zdanie: „Wszystkie rzeczy materialne są rozciągłe", ukazujące relację między istotą rzeczy a rozciągłością. Prawa te zawsze mają charakter a priori, argumentem za ich apriorycznością jest nieprzedstawialność, istotowa niemożność bycia inaczej. Bowiem nie możemy przedstawić sobie rzeczy materialnej bez jej rozciągłości. Fenomenologia dzieli istoty i prawa istotnościowe na formalne i materialne. Na tym polega deformalizacja Husserla, będąca konsekwencją ontologizacji a priori. Formalne tj. takie które odnoszą się do przedmiotowości w ogóle, do przedmiotów pomyślanych jako dowolne coś, mające wyraz w kategoriach formalnych, np. przedmiot, jedność, relacja, stan rzeczy. Zaś materialne dotyczy tego co rzeczowo określone, do konkretnych przedmiotów i konkretnych dziedzin przedmiotowych. Ma wyraz w pojęciach rzeczowo określonych tj. rzecz, barwa, zapach itd. W istotach formalnych są ugruntowane prawa formalne, logiczne, a w materialnych — materialne prawa a priori.
Tak więc redukcja polega na zawieszeniu: odnośnie rzeczy ujmujemy w nawias subiektywne i praktyczne nastawienie dotyczące przedmiotu, wszelką tradycję, wiedzę dotyczącą przedmiotu, do którego istoty chcemy dojść. Odnośnie fenomenu: kwestię jego realnego istnienia, przypadkowość. Po dojściu do koniecznej i ogólnej istoty zawieszamy to, co zewnętrzne wobec świadomości. I tak dochodzimy wpierw do rzeczy, potem do jej fenomenu, istoty, kończąc swą wędrówkę na poznaniu noematu.
Ogląd i opis
Metoda fenomenologiczna jest metodą patrzenia, oglądowo-opisową z podkreśleniem oglądu. Bocheński podkreśla deskryptywność oglądu fenomenologicznego jako bardzo ważną regułę naoczności. Opis pojawia się na samym jej końcu, oczywiście język nie pozostaje zawieszony tj. wiedza, ale musi on być jak najprostszy, nieskomplikowany, nietechniczny. Fenomenolog nie chce uzyskać definicji, lecz jego zadaniem jest opis. Opis ma być drogowskazem naprowadzającym czytelnika, jego celem jest udostępnienie wyników poznania innym. Musi spełniać warunek dokładności, zawsze następować po zakończeniu oglądu, naturalnie — bez pośpiechu. Dopuszczalne jest stosowanie negatywnego opisu, metafor. Nie należy jednak „ulegać czarowi języka" jak pisał Stróżewski, bawić się słowami. Koniecznie trzeba rozłożyć przedmiot, opisać każdą jego część, zrozumieć relacje pomiędzy nimi. Należy mówić, że przedmiot jest mi dany jako realnie istniejący, przedmiot to nie byt w sobie, ale jest zawsze odniesiony do świadomości. Możemy tylko opisywać coś co jest nam dane.
Roman Ingarden wyraźnie podkreśla w Dążeniach fenomenologów różnicę pomiędzy doświadczeniem empirycznym a poznaniem apriorycznym. Pierwsze z nich skupia się na rzeczach i procesach realnych, czasowo-przestrzennych, jego akty poznawcze są niepełne, zawierające moment tetyczny, jego wartość jest względna. Aprioryczne poznanie zaś zajmuje się przedmiotami idealnymi i stosunkami pomiędzy nimi, poza czasem i przestrzenią. Jego akty poznawcze są wyczerpujące i nie posiadają tetyczności aktu, lecz moment stwierdzenia idealnego istnienia. Jest pewne i prawdziwe.
Bocheński podając dowody na konieczność istnienia metody fenomenologicznej, wskazuje na fakt, iż człowiek ma skłonność do dodawania do tego co widzi niechcianych, obcych elementów, ponieważ kieruje się emocjonalnym nastawieniem lub wiedzą. To dzięki redukcji ejdetycznej możemy pozbyć się tego naturalnego nastawienia. Metoda ta również pomaga obserwować jeden element przedmiotu po drugim, co byłoby bez niej niezmiernie trudne. Autor Współczesnych metod myślenia podkreśla ogromną wartość dobrego opanowania metody fenomenologicznej. Bo dzięki redukcjom fenomenologicznym „otwiera się przed nam pole doznań ejdetycznych świadomości" [_26_] jako wszechstronnie nieskończone.
Podsumowanie
Niestety, nadal pozostaje bez odpowiedzi wiele kwestii spornych odnośnie tej metody tj. czy istnieje gwarancja, że ktoś przyjął postawę redukcji, albo czy możemy po prostu domniemać, czy ktoś ją rozumiał? Jak odróżnić fakty istotne od nieistotnych? Częstym zarzutem wobec metody Husserla jest niesprawdzalność. Fenomenologia okazuje się być jedyną metodą bezpośredniego doświadczenia, intuicji. Fakt ten jeszcze bardziej podkreśla jej niebagatelność i pogłębia nasze pragnienie opanowania poprawnego pójścia wzdłuż drogi. Jeśli chcemy być uważani za fenomenologów, musimy stosować metodę fenomenologiczną, a to oznacza, że powinniśmy opisywać nasze fenomeny z wewnątrz, a następnie szukać istoty fenomenu za pomocą wariancji imaginacyjnej respektując fakt, że świadomość jest intencjonalna. Wymagany jest co najmniej wielogodzinny trening, by bezpośrednio dotrzeć do rzeczy samej mimo przestrzennej odległości, „bezpośrednie widzenie (...) jest ostatecznym źródłem uprawiania wszelkich rozumnych twierdzeń" [_27_] Ponadto, to metoda „arystokratyczna". [_28_] Musimy być otwarci na wszelkie możliwe doświadczenie. Zapomnieć o sobie samym. Przyjąć postawę kontemplacyjną, bowiem „fenomenologia zaczyna się w ciszy." [_29_] Odkrywanie świata w jego istocie to jak przebudzenie się ze snu, „idąc" za Heraklitem dochodzimy do tego, że obudzeni mają wspólny logos. Podobnie, zawsze dwie różne drogi fenomenologów prowadzą do tej samej istoty np. pięknego obrazu, nawet mimo dwóch sprzecznych opisów. Jako przyszły psycholog wiem, że prawie niemożliwe jest stanie się obiektywnym badaczem, odrzucenie wszelkich teorii i tradycji. Obiektywizmowi fenomenologii sprzeciwiają się egzystencjaliści, twierdząc, że do badań subiektywny myśliciel musi się „trwożyć". Ale wierzę, że Husserl się nie mylił. Fakt, dlaczego warto spróbować pójść drogą fenomenologii ukazał pięknie Szewczyk pisząc: „Droga, którą Husserl wskazywał, była już nie tylko drogą 'do rzeczy', ale drogą do poznania samego siebie, swojego własnego człowieczeństwa. 'Poznaj siebie', a nie 'dowiedź, że świat istnieje' — taki właśnie był program Husserla". [_30_] Dla dotarcia do tak wyjątkowego celu warto poświęcić nawet większą część swojego życia, i trzeba mocno ufać Husserlowi, że nagroda na końcu drogi będzie szczególna.
Twórcą słynnej metody, opisującej jak pójść wzdłuż drogi nie zbaczając z niej nawet na chwilę, był urodzony dwa wieki temu Edmund Husserl. Nazwa owego kierunku pochodzi od greckiego słowa phainomenon oznaczającego to, co się jawi. Fenomenologia to opis wszelkiego możliwego spotkania z bytem. Metoda fenomenologiczna to metoda opisowa zmierzająca do ujrzenia realności rzeczy. Wartością jej jest redukcja, branie w nawias uprzedzeń teoretycznych, to jedna z najlepszych dróg ujawnienia naszych spontanicznych, przedrefleksyjnych sposobów radzenia sobie ze światem. Metoda fenomenologiczna to poszukiwanie rozwiązań poprzez swobodne wyobrażeniowe uzmiennienie oraz intencjonalność, czyli świadomość zawsze skierowaną ku czemuś. Jest ona całkowicie niezbędnym punktem wyjściowym. Postulat Husserla brzmiał: \"Züruck zu den Sachen\" — „Z powrotem do rzeczy samych\". Oznacza to, że bezpośrednio doświadczamy nie przedmioty, lecz fenomeny. Fenomen jest tym, co ukazuje się w sobie samym - \"das Sich an sich selbst zeigende\". Fenomenem jest wszystko, co jawi się świadomości jako dane, wszystko, co może być przez nią wyjaśnione i ujęte przedmiotowo. W tej roli mogą wystąpić przedmioty jednostkowe materialne, wytwory kultury, wartości, przedmioty idealne oraz akty i stany świadome, sposoby ujawniania się przedmiotu, sposoby jego ujmowania, wreszcie sama świadomość w jej charakterze i funkcjach. W fenomenologii nigdy nie wyjdziemy poza fenomeny, bo widzimy tylko to, co jest dane, a więc interesuje nas tylko ich treść, z wykluczeniem tego, co mało istotne. Metoda ta w tradycyjnym sensie rozpoczyna się nie od poznania zmysłowego czy fenomenu ale istoty ogólnej w stosunku do przedmiotu. Jest to metoda filozofowania, która odbiega od codziennych sposobów orientowania się w rzeczywistości. Postawa fenomenologiczna charakteryzuje się zawieszeniem tego, co subiektywne: praktycznością, obiektywnością, brakiem uwikłania w związki przyczynowo - skutkowe, zdobywaniem bezpośredniego doświadczenia, aktami całościowymi czy symbolicznymi. Dopiero tak oczyszczony umysł może poznawać. Naszym celem powinno być więc skupienie się na świadomości rzeczy, a nie samym przedmiocie. Metoda fenomenologiczna jest metodą patrzenia, oglądowo - opisową z podkreśleniem oglądu. Fenomenologia ma wartość bezpośredniego doświadczenia i intuicji. Podkreśla jej niebagatelność i pogłębia nasze pragnienie opanowania poprawnego pójścia wzdłuż drogi. Bezpośrednie widzenie jest ostatecznym źródłem zobaczenia wszelkich rozumnych twierdzeń. Ponadto, to metoda „arystokratyczna\". Fenomenologia zaczyna się w ciszy. Odkrywanie świata w jego istocie to jak przebudzenie się ze snu. Droga, którą Husserl wskazywał, była już nie tylko drogą „do rzeczy”, ale drogą do poznania samego siebie, swojego własnego człowieczeństwa. „Poznaj siebie”, a nie „dowiedź, że świat istnieje” - taki właśnie był program Husserla. Metoda ta ma wartość świadomości czegoś, np. spełniając przeżycie poznawcze jesteśmy świadomi, co poznajemy, że poznajemy i jak poznajemy. Ta ścisła korelacja przeżycia, przedmiotu przeżycia oraz sposobu odnoszenia się przeżycia do przedmiotu zakreśla pole poznania fenomenologicznego. Metoda fenomenologiczna to przede wszystkim specyficzna metoda poznania: jest to nowa teoria dotarcia do „rzeczy samych”, metoda dająca bezpośrednią wiedzę o „istotach rzeczy”, wiedzę niezależną od wszelkich ustaleń nauk indukcyjnych. Wartością ponadczasową jest to, że człowiek jak najbardziej poznaje świat. Robi „selekcję” faktów, pozostawia tylko te najważniejsze, najistotniejsze, złe fakty odrzuca, „wtrąca” w niepamięć. Człowiek nigdy nie zdoła przezwyciężyć niepewności, nie doścignie nigdy prawdy, może dosięgnąć jedynie jej subiektywnego poczucia.
Już w średniowieczu przygotowywano grunt pod zakwestionowanie w filozofii metafizyki, centralnej roli bytu. Nie tylko augustynizm, ciągle rywalizujący wówczas z myślą świętego Tomasza, ale przede wszystkim „via moderna”, czyli „nowa droga”, zapoczątkowana w późnej scholastyce przez Wilhelma Ockhama, dokonała znaczącego zerwania z tradycją arystotelesowską. Gdy ów zakonnik zakwestionował realność uniwersaliów, i następnie stwierdził, aby: „nie mnożyć bytów ponad ich miarę”, to przez to usunął z filozoficznej problematyki zagadnienia ontologiczne. Dlatego powszechnie upatruje się w Ockhamie nie tylko nominalisty późnych wieków średniowiecznych, ale i protoplasty pozytywizmu.
Niecałe kilkaset lat później, na firmamencie filozoficznym pojawia się Kartezjusz, głoszący zerwanie z obiektywną rzeczywistością. Należy bowiem podkreślić, że Kartezjusz to nie tylko symbol „filozofii podmiotu”, przecież to prawdziwy rewolucjonista. To on właśnie poddał w wątpliwość rzeczywistość zewnętrzną, obstając tylko przy twierdzeniu „myślę, więc jestem”. I chociaż potem odbudował on swoje relacje z bytami, to jednak tylko w świetle swej świadomości. To już nie - jak u Tomasza - byt jednostkowy przez swoje istnienie i transcendentalne właściwości uwiarygodniał poznanie, lecz myśl człowieka. Wszystko jest prawdziwe i rzeczywiste o tyle, o ile zgadza się z treścią świadomości. Jest to zatem wyraźne przesunięcie znaczenia z przedmiotu na podmiot, z bytu na świadomość. I właśnie ten kartezjański błąd, będzie powielany w coraz nowszych postaciach idealizmu nowożytnego.
Chyba nie trzeba wymieniać takich myślicieli, jak Kanta, Berkeleya, Hume'a, aby ukazać, jak doniosłe znaczenie odegrał w filozofii Kartezjusz. Filozofia bowiem nie wyjaśniała już, czym jest byt obiektywny i rzeczywisty, ale czym on jest w świadomości. Różnica jest jednak większa, niż się na pozór wydaje. Byt jest prawdziwy tylko o tyle, o ile za prawdziwy wydaje się człowiekowi. A postmodernizm rozwinie to naczelne hasło idealizmu, stwierdzając, że prawdziwe jest tylko to, co człowiek uzna za rzeczywiste.
Ockham z kolei na terenie filozofii radykalnie sensualistycznej, ukazał się z całą mocą w oświeceniu i później w pozytywizmie, w epoce Wielkiej Encyklopedii. J.L. d'Alembert razem z Laplacem oraz Humem, uznał za prawdziwe tylko to, co można zbadać doświadczalnie, zmysłowo. Jednak zarówno metafizyka jak i teologia, według tych wczesnych pozytywistów, nie mają wartości naukowej, gdyż nie opierają się na doświadczeniu bezpośrednim. W wieku Spencera uwidaczniał się podział na dwa wielkie bloki: idealistyczny na czele z neoheglizmem oraz „minimalistyczny” Comte'a. W tym pierwszym byt był niepoznawalną „rzeczą samą w sobie”, dialektycznym „bytem tylko pomyślanym”, w tym drugim zaś przypadku kwestię metafizyczne przestały po prostu istnieć. Tomasz Pawlikowski, wybitny filozof młodego pokolenia, pisze: „Wpływ tych myślicieli na środowiska naukowe i inteligenckie był w II poł. XIX w. ogromny: można było wówczas opowiedzieć się albo za postępem, albo za «zacofaniem». Stan taki utrzymywał się przez kilkadziesiąt lat i w rozmaitych formach trwa do dziś. Jednakże w wąskich gronach specjalistów - przedstawicieli nauk matematyczno-przyrodniczych - szybko okazało się, że wizja nauki przedstawiona przez Comte'a jest bardzo nieprecyzyjna. Sprawa dotyczyła głównie tezy, iż nauka rejestruje i bada jedynie czyste fakty, samo bowiem ich rozumienie okazało się uzależnione od abstrakcyjnej teorii, którą miałaby uprawomocniać” [1] .
I w tym momencie zauważamy wielkie powroty do rzeczywistości. Z jednej strony ten wielki powrót rozpoczął się w szkole fenomenologicznej u słynnego Husserla, z drugiej zaś w środowiskach tomistycznych. Pierwszy okazał się jednak nieudany, sprzeczny ze wstępnymi założeniami, drugi jednak ujawnił genialną syntezą myśli Akwinaty, co dostąpiło kulminacji w tomizmie egzystencjalnym J. Maritaina i É. Gilsona, wysuwającym w metafizyce naczelną rolę istnienia w bycie.
Gdy Franciszek Brentano w walce z idealizmem wskazał, że świadomość musi być zawsze świadomością czegoś, to szybko rozwinął tę myśl jego uczeń, Edmund Husserl. Był on profesorem filozofii matematyki w Getyndze, który wskazał w polemice z rozpowszechnionym wówczas psychologizmem, na idealność czystej logiki. Bowiem według Husserla prawa logiczne są niezmienne i posiadają wartość absolutną, nie mogą więc podlegać zmianie, nie są też wytworem świadomości człowieka, bo istnieją obiektywnie.
Potem jednak aspiracje filozoficzne Husserla sięgnęły głębiej, wprost do samej problematyki poznania i bytu. W początkowej fazie, Husserl chciał znaleźć - zresztą podobnie jak Kartezjusz - niepowątpiewalną zasadę dla filozofii. Gdy kwitł pozytywizm i kantyzm, nastawiony do rzeczywistości sceptycznie, Husserl pragnął uczynić z filozofii nie tylko mit bądź samą agnostyczną epistemologię, ale naukę ścisłą, wręcz metafizyczną. Stąd słynne hasło pierwszych fenomenologów: „z powrotem do rzeczy”. Husserl za Brentano rozpoczął rozbudowę pojęcia intencjonalności. Jeśli świadomość jest zawsze świadomością czegoś, to w przeżyciu poznawczym można wyróżnić akt myślenia (noeza) oraz to, co pomyślane: fenomen psychiczny (noemat). Husserl twierdził, iż przeżycie intencjonalne polega na „ujrzeniu” w świadomości „rzeczy samej w sobie”, jednak w subiektywnym ujęciu. Bowiem noezy, czyli akty myślenia, jak postrzeganie czy przypominanie, mają charakter konstytutywny, nadający bytom sens i właściwości. W tej perspektywie noemat stanowi tylko wynik syntezy wielu noez w jedną całość przedmiotu intencjonalnego, jednak nie byt obiektywny i rzeczywisty, do jakiego przecież pragnął dotrzeć Husserl. Nie dokonało się tu nic istotnego, noemat pozostał tylko inny w brzmieniu wobec kantowskiej „rzeczy samej w sobie”. Husserl, tak bardzo pragnąc powrócić do bytu realnego, pogrążał się coraz to bardziej w sprzecznościach i niejasnościach solipsyzmu.
O silnym przywiązaniu Husserla do fenomenalizmu Kanta pisze znamiennie Mieczysław Albert Krąpiec OP: „Nie udało się jednak wydostać poza obręb kantyzmu twórcy fenomenologii Edmundowi Husserlowi, którego umiłowaną lekturą była «Krytyka czystego rozumu» Kanta, a nadto ostateczne rozumienie «rzeczy samych w sobie» pozostało na poziomie problematyki poznania uznanej przez Kanta. Chociaż bowiem Husserl uważał, że przezwyciężył psychologizm w teorii poznania poprzez zwrócenie uwagi na charakter świadomości odznaczającej się intencjonalnością, to jednak wyznaczenie pola intencjonalności jeszcze nie konstytuuje rzeczywistości przedmiotu danego nam w oglądzie «fenomenologicznym»” [2] .
W takim założeniu Husserl praktycznie zakwestionował jakiekolwiek dotarcie do obiektywnego bytu, myślał jednak, że będzie mógł jeszcze dotrzeć do „rzeczy samej w sobie”. Na początku zaproponował dwa etapy, które pozwoliłyby dotrzeć do istoty noumenów. Gdy te pierwsze tyczą się bardziej opisu ateoretycznego, czyli wolnego od wszelkich założeń, oraz ejdetycznego, istotowego, to trzeci etap zwany „redukcją transcendentalną”, wyklucza w ogóle świat realny.
Tomasz Pawlikowski stwierdza: „Redukcja wiąże się bowiem ze zdecydowanym opowiedzeniem się za idealizmem, a nawet solipsyzmem. Zgodnie z postulatem redukcji przy rozpatrywaniu istoty rzeczy należy odrzucić jako wątpliwe wszystko to, co nie jest wprost zagwarantowane «wewnętrznym strumieniem świadomości», a więc jakiejkolwiek tezy na temat sposobu bytowania przedmiotu badań. Redukcja transcendentalna wyklucza zatem twierdzenie o istnieniu realnych bytów, bo istnienie realne nie przysługuje «rzeczy» obecnej w świadomości. Sama więc metoda eliminuje realizm. Co więcej, pozwala ona tylko na uznanie rzeczywistego istnienia samej świadomości, zwanej też «transcendentalnym ja». Owszem, akty świadomości odnoszą się do jakichś przedmiotów, będących z konieczności ich korelatami, jednakże fenomenolog dokonujący redukcji transcendentalnej zamyka sobie jednocześnie prawo do stwierdzenia czegokolwiek na temat ich statusu ontycznego. Może zatem tylko określić charakter korelacji pomiędzy «ja - świadomym» a przedmiotem, którego jest świadom, co nosi nazwę «rozważań konstytutywnych», stanowiących czwarty etap metody, pogłębiający redukcję” [3] .
Niezwykle trudno jest zdefiniować fenomenologię, bo przez „redukcję transcendentalną”, Husserl dokonał rozłamu w swojej szkole. Część jego uczniów, jak Roman Ingarden, odrzuciło tę redukcję, skupiając się na badaniu bytu w świadomości. Inni z kolei pozostali konsekwentnie przy stanowisku nauczyciela, doprowadzając do idealizmu subiektywnego, bez żadnej pozostałości realizmu. Niemniej należy podkreślić, że fenomenologia była jednym z najbardziej doniosłych i wpływowych kierunków XX wieku. Była i jest nadal, choć nieudanym, świadectwem powrotu do bytu, ucieczki od fenomenalizmu i pozytywizmu. Bowiem gdzie świadomość a nie byt, gdzie podmiot nie zaś przedmiot jest punktem wyjścia, to wtedy byt istnieje tylko „w podmiocie” jako subiektywna „rzecz w sobie” albo wręcz iluzja. Precyzuje to odnośnie metody fenomenologicznej cytowany już dwukrotnie Tomasz Pawlikowski: „Husserl sądził, że formułując swoją teorię wskazał filozofom jedyną drogę autentycznie naukowego poznania rzeczywistości jako takiej, stąd jego hasło: «z powrotem do rzeczy». Tworząc swą teorię na gruncie założeń platońskich (bezpośrednia intuicja koniecznych prawd, istniejących obiektywnie, poza sferą zjawisk) i pokartezjańskich (istnienie rzeczywistości wymaga dowodu), w istocie sprowadził całe poznanie filozoficzne do analizy treści świadomości. I owszem, zapewnił mu krytyczność oraz oparcie w bezpośrednim, a więc niepodlegającym wątpieniu, intuicyjnym doświadczeniu przedmiotu, ale kosztem jego radykalnego zawężenia i uniemożliwienia sobie powiedzenia czegokolwiek o bycie realnym. Z tego powodu, wyżej od metody fenomenologicznej należy ocenić koncepcję teoriopoznawczą wypracowaną w tomizmie egzystencjalnym przez É. Gilsona, a rozwiniętą u nas przez M.A. Krąpca, która wykazuje, iż dysponujemy bezpośrednim ujęciem istnienia w ramach tzw. «sądu egzystencjalnego», które to ujęcie poprzedza wszelkie rozważanie dotyczące istoty, zarówno przedmiotu, jak i podmiotu poznania. W ten sposób zarzuty fenomenologów o naiwności postawy realistycznej nie tylko zostają oddalone, ale co więcej: wykazuje się wtórność poznania istoty (które fenomenologowie przyjmują za punkt wyjścia) w stosunku do afirmacji istnienia realnego bytu” [4] .
Z kolei częściowy zwolennik tez Husserla, twórca „filozofii dramatu” - ks. Józef Tischner poniekąd usprawiedliwia idealizm fenomenologii: „Wpierw jednak muszą być zrealizowane warunki takiej dyskusji. Należy do nich gruntowne przewartościowanie potocznych ocen idealizmu. Czy w obrębie tego nurtu nie dadzą się znaleźć jakieś naprawdę głębokie świadectwa o rzeczywistości, na którą dawny realizm był ślepy? Czy nie dosłania ona głębiej i szerzej tajemnic ludzkiej świadomości, niż czynią to inne filozofie? Czy idealizm husserlowski z jego karkołomnym bądź co bądź zawieszeniem przeświadczenia o istnieniu świata realnego, czyli redukcją transcendentalną, nie był samemu twórcy potrzebny jako szczególny zabieg terapeutyczny, po którym dopiero otwierają się człowiekowi oczy na ukryte warstwy jego własnej świadomości? Filozofia przyrody rozkwita zazwyczaj tam, gdzie filozof głęboko wierzył w istnienie przyrody. Czy po to, aby mogła powstać naprawdę głęboka filozofia świadomości, nie trzeba było uwierzyć w świadomość i tylko w świadomość? Więc może idealizm transcendentalny jest tą ceną, którą Husserl zapłacił w zamian za swe genialne analizy? Nie spierajmy się o to, czy cena nie była wygrywana. Ileż to razy człowiek płaci więcej, niż potrzeba, byle tylko spełniła się jego życiowa pasja!” [5] .
Niemniej filozofia, której punktem wyjścia jest sama tylko analiza świadomości, nie doprowadzi ani do realizmu ani tym bardziej do poznania obiektywnego bytu. Ostatecznie Husserl, zrywając już w punkcie wyjścia z realnym bytem i zagadnieniem jego istnienia, doprowadza, raczej bezwiednie, do niechcianego przez siebie solipsyzmu, a uroczyste hasło „z powrotem do rzeczy” stało się tylko powrotem do Kanta.