CYRIAN KAMIL NORWID
VADE-MECUM
WSTĘP:
CZĘŚĆ PIERWSZA, SZKIC DO PORTRETU.
W kraju.
Cyprian czy Cyprian Kamil?
Imię Kamil przyjęte od bierzmowania 1845r. Cyprian Ksawery Gerard Walenty. Urodzony 24 września 1821 w Laskowie-Głuchach. Bardzo dalekie pokrewieństwo po kądzieli z Sobieskimi. Ojciec Litwin, Jan herbu Topór. Cyprian był 3 z 4 dzieci: Ludwik, Paulina, Ksawery. Zwłaszcza Ludwik był aktywny- towiańczyk, związki z cyganerią, znajomy słowackiego.
Wczesna strata matki i ojca, (poczucie sierctwa).
1830-1842 - przebywa w warszawie, przeżywa powstanie listopadowe. Gimnazjum, pierwsze publikacje. Spotkanie Marii Kelergis. Przyjaźń z marszałkową Marią Kuczyńską, Augustem Cieszkowskim, który zapoznał go z Zygmuntem Krasińskim; Walenty Pomian Zakrzewski, Antoni Zaleski, Władysław Wężyk, Adam Potocki, Aleksander Niewiarowski, Teofil Lenartowicz, Józef Ignacy Kraszewski
Debiut w r. 1840, druk wierszy, m.i Mój ostatni sonet, Sieroty, Do piszących w Gazecie porannej, Przeglądzie warszawskim. Manifest artystyczny Pismo. Z Władysławem Wężykiem organizują wyprawę krajoznawczą.
1842 wyjazd za granicę przez majątek Wężyków i Kraków na Zachód.
w drodze.
Romantyczne podróże 184201849. Drezno -Praga - Norymberga - Monachium - Wenecja - Florencja - Rzym - Neapol (za Marią Kelergis) - Berlin - Bruksela - Rzym przez 2 lata 47-49. W Berlinie aresztowany, w więzieniu nabawił się głuchoty.
1849-1852 Paryż. Od 1844 zwerbowany przez Ludwika Orpiszewskiego do obozu Czartoryskich, odtąd sympatyzował z Hotelem Lambert. Przybycie do Paryża przypada na czas wygasania rewolucji. Tu coraz biedniejszy, opuszczony, załamanie przyjaźni z Krasińskim śmierć przyjaciela Włodzimierza łubieńskiego, napisanie `Czarnych kwiatów' na śmierć Słowackiego i Szopena. Mimo wszystko intensywne życie towarzyskie. Drukuje drama `Zwolon”, części Cyklu „Pieśni społecznej cztery stron”, „Listy o emigracji”, traktatowy poemat Prometheidion; co wywołuje ostra napaści w prasie. Do rozczarowań zawodowych dochodzi list od Marii Trębackiej (przyjaciółki Norwida i też Marii Kelergis) z odmową zamążpójścia decyzja emigracji do Ameryki.
w Ameryce. Luty 1853-czerwiec 1854.
Po kilkut tygodniach spędzonych w, jak je Norwid nazwał, wrogim społeczeństwie amerykańskim, rozpoczyna starania o powrót do Polski. Wyjeżdża stamtąd z powodu melancholii. W USA pisze Norwid poemat `Szczesna', `Epimenides”
Tu formułuje ideę vade - mecum. `Chodź za mną', idea żywej paraboli.
Paryż. Do śmierci w 1883.
1854-65 próby stabilizacji. Kilka tygodni nieudana próba osiedlenia się w Londynie. W Paryżu odnowienie życia towarzyskiego, m.in. z delfiną Potocka Juliuszem Kossakiem, Zygmuntem Krasińskim na 3 miesiące przed jego śmiercią pojednanie. Pogodzenie się z dawnym mecenasem zaowocowało szczególnym tekstem - listem dedykacyjnym do Quidama. Powiernicą serca Norwida najważniejszą wśród wielu była Konstancja Górska (Maria trębacka, Łucja Rautenstrachowa, Joanna Kuczyńska - pani na Korczowie)
Edytorzy brak większych zbiorów utworów. Zaleski był pomysłodawcą tomu zbiorowego pism Norwida. Po nim próbował Walenty Zakrzewski. Z ich prac wydano `u Niemca” w Lispku książka, z której skrystalizowało się potem Vade-Mecum - reprezentacyjny zbiór liryki Norwida.
Krytyka literacka o Norwidzie. Negatywne Juliana Klaczko. Recenzje w czasopismach: Gazecie Polskiej, wiadomościach Polskich i innych. Eustachy Januszkiewicz. Marceli Motty.
Nad Vade - Mecum. 1865-1866 redakcja. Dzieło zaplanowane jako jedna z trzech części drugiego tomu `Poezji' przez Brockhausa. Tytuł cyklu po raz pierwszy w liście do Józefa I Kraszewskiego z 5 maja 1966, już po odrzuceniu tomu przez Brockhausa. VM nie zostało wydane, przeszło z całymi norwidaliami jako spuścizna po poecie w ręce Zenona Miriama Przesmyckiego. Drukiem ukazało się dopiero 1953.
Resztki samodzielności 1866-1876. bezowocne próby wydania VM. Ostatnia publikacja: `Rzecz o wolności słowa' 1869; entuzjastyczne przyjęcie, ale bez rezultatów. Znajomości z Zofią węgierską i Marią Sadowską.
Ostatnie lata i dnie przedostatnie 9 lutego 1877 - 23 maja 1833. Dom św. Kazimierza. Po śmierci pochowany w zbiorowym grobie na Montmorency.
Część II
Istna liryka
Sumienie - pojęcie szczególnie umiejscowione w VM. Pojawia się literalnie w utworach III socjalizm, V Harmonia, VII Addio! VIII Liryka i drug oraz L. Bliscy, ale jego promieniowanie jest rozleglejsze.
W I wierszu formuła „odpowiednie dać rzeczy słowo” - czyli zgodne z rzeczywistością, ale też godne jej.
Ezechiel. Prorok, potencjalny patron VM, prorokujący do wygnanego Izraela w niewoli. Porównanie w tekście Norwid - Ezechiel. Norwid posądzał się o dar profecji. Ezechiel miał za zadanie publiczne objawienie win Izraela, i Norwid za nim przyjmuje w VM ton moralisty
`Niepraktyczne osły i szarlatany pogańskie'. Dla kogo poeta pisał? u Norwida nie ma sądów o pozytywnym odbiorze literatury. VM jest pamiętnikiem artysty, czy też wypełnieniem Bożej służby,
Pójdź za mną? Formuła ewangelicznego powołania. Dziś w znaczeniu przewodnika. 100 wierszy.
Wiersz - program całego cyklu „Za wstęp (Ogólniki)” ciężar VM bierze się z zawartości bezdyskusyjnych, z wagi rzeczy, analiza stanu narodowego ducha europejskiej i chrześcijańskiej cywilizacji.
Adres. Kilku niespójnych adresatów: 1. do literatów polskich w przedmowie Do czytelnika, omawiającej stan literatury polskiej., 2. dziennikarstwo, zwł publicystyka literacka, krytyka; wstęp i epilog, niektóre utwory i przypiski., 3. dedykacja: tym,z którymi błogo, poufnie i często rozmawiałem.
„Finis”. Składnik epilogowej części utworu. Wiersza autotematyczny, streszczenie podstawowego wątku tematycznego cyklu, zjawiska śmierci i śmiertelności, wykładania zasady kompozycyjnej cyklu (złożone ze stu perełek nawlekłych, logicznie w siebie - jak we łzę łza - wciekłych. Patronowała epilogowym wierszom idea epitafium czy nekrologu.
Śmierć jako zjawisko pozytywne, jeśli jest dojrzała, w przeciwieństwie do rzezi, rozdzierania, targania. VM jako wyraz solidarności z ludźmi cierpiącymi, z ludzkim bólem. Śmierć groźna - to śmierć zdziczała, przedwczesna, a także zniewolenie (poemat „niewola”). Próby kategoryzacji śmierci.
W `Finis' - metaforyka pogrzebowo - zielarska.
Część III
Tekst Vade - Mecum.
Dzieje wydawnicze. Upowszechnienie dzieła dzięki Gomulickiemu. Ocalenie i odkrycie zbioru przez Miriama Zenona Przesmyckiego. Pierwsze wydanie `podobizny autografu' Wacława Borowego w 1847, pierwsze pełne wydanie w Anglii Kazimierz Sowiński.
Pytania. Oprócz VM na II tom „Poezji” Brockhausa miały się złożyć dramaty „Tartej” i „Aktor”.
Całość? Do naszych czasów postać okrojona, zaginęło 14 składników zbioru, z 8 pozostało tylko fragmenty. Przesmycki znał 78 elementów i Ogólniki oraz epilog, resztę uzupełnił w. Gomulicki.
Chronologia. Problematyczna do ustalenia. Wiersze z okresów różnych.
Czystopis, odmiany, hybrydy. Czystopis przygotowany dla Brockhausa poeta potem wielokrotnie przerabiał, doskonalił. Poprawki dotyczą kolejności utworów i ich treści. Kłopotliwa jest norwidowska grafia, ortografia i interpunkcja, wobec swobodnych etymologizacji słów, neologizmów itp. nadużywanie przecinka, pytajnika, który miał sygnalizować zarówno intonację pytajną jak i funkcję semantyczną danej cząstki wiersza, jak i współtworznie partytury intonacyjnej wiersza.. Rozstrzelenia liter.
Trećść:
Motto z Odysei, słowa Achillesa, przywołanego z krainy cieni, do Odyseusza, który chce go wypytać o swą przyszłość, Achilles wypowiada apoteozę życia ziemskiego. Tu fragment: nie pochlebiaj cieniowi, wolałbym pomiędzy wami pachołkiem … aniżeli panować nad narodem umarłych.
Tytuł vade - mecum, nawiązuje do nazwy przewodników, lecz także oznacza zbiór poetyckich przemyśleń, przeznaczonych do codziennego rozważania i doskonalenia się wewnętrznego. Związek z tradycją sylwy. Kontekst biblijny: powołanie apostołów.
DO CZYTELNIKA
Cytat z Byrona o upadku literatury angielskiej, czasach gdy mnożą się poeci, a nie ma poezji.
*
Norwid uważa, że poezja polska znajduje się krytycznej chwili. Kreśli cechy `szkoły' pisarskiej swoich poprzedników. Wg niego literaturze polskiej brak moralistów, dopomina się w niej o prawa, nie zaś o obowiązki; tę funkcję poezji przejęło dziennikarstwo. Kwestia uwłaszczenia chłopów zaś odbiera poezji ludowy i gminny żywioł.. bogoaty kolor i obrazowanie wywiera wpływ na malarstwo bardziej niż poezję. Poeta ma nadzieję, że rozpoczyna się epoka normalniejszej poezji, która nie będzie tylko siłą, a sztuką.
Pisano w r. 1865
Tym, z którymi błogo, poufnie i często rozmawiałem poświęcam i posyłam.
ZA WSTĘP (OGÓLNIKI)
Rolą i odpowiedzialnością poezji jest `odpowiednie dać rzeczy słowo'
Vade - Mecum
Klaskaniem mając obrzękłe prawice / znudzony pieśnią lud wołał o czyny.
Wiersz - źródło, wprowadza charakterystyczną dla całego zbioru tonację uczuciową, utwór autotematyczny i autokomentatorski. Poeta czuje się powołany do pełnienia służby Bożej, w samotności i opuszczeniu, jest dotknięty bożym palcem. Przebywając na swej pustyni poeta nie odbierał hołdów, laur - tylko chłodził jego skroń, nic więcej. Jest samotny, błądzi. Oserwował ludzi zapatrzonych w przeszłość, duchowo martwych, szedł w rdzawych ostrogach po ścieżkach zaścielonych kulami.
Spotykał kobiety hołdujące martwym formułkom, ale na wdzięki ich był nieczuły, odchodziły od niego. Nic od nich nie wziął do swego wnętrza. Poeta zapisuje więc `pamiętnik artysty', nie obchodzi go, czy to, co pisze z Babilonu do Jeruzalem, jest odbierane. Poeta czuje, że choć pokolenie synów nim gardzi, w czasach panteizmu druku pokolenie wnuków obdarzy go wspomnieniem i należnym szacunkiem.
PRZESZŁOŚĆ
Śmierć i cierpienie stworzył szatan, by odepchnąć wspomnienia, ale mimo śmierci to, co się wydarzyło, wydarzyło się. Przeszłość - to jest dziś i te dziś dalej.
SCOJALIZM
Ludzie o różnych rasach i różnych mowach głoszą utopię na ziemi, królestwo boże już jest zrealizowane, pieniądz - stał się symbolem, harmonią jest targ. Ale praca dziejów nie jest jeszcze skończona, glob musi jeszcze zostać przepalony sumieniem.
POSĄG I OBUWIE.
Ateński szewc mówił do szewca, że myślenie nic nie stwarza, marnuje czas, rzeźbiarz mu odpowiedział, że on mówi o wieczności, bo pod jego dłutem uwieczniają się chwile, posąg trwa dwa razy tyle ile jego buty.
HARMONIA
W kwestii sumienia nie można osiągnąć harmonii, człowiek szarpany jest przez przeciwieństwa, harmonia - jest tylko w gwiazdach, tam należy spoglądać dla rozweselenia, lepiej jest tam właśnie patrzeć, niż w oczy, w których wyczytuje się rozdzielenie.
W WERONIE.
Nad Kapuletich i Montekich domem… świeci łagodne oko błękitu, oświecenia gruzy nieprzyjaznych grodów. Zlatuje kometa, która jest - jak mówią cyprysy - łzą dla Julitty i Romea, które wciekają do ich grobów. Uczni mówią, że to nie łzy, ale kamienie, na które nikt nie czeka.
ADDIO!
Jakby na rozstajnych drogach kuszą poetę Prawda, by odepchnął ziemskie namiętności, bo tylko wtedy ją osiągnię; i Popularność, by ziemskie namiętności przyjął. On chce umrzeć, nie chce ani jednej, ani drugiej, Prawda jest marna, Popularność - jest niczym jeśli się dla niej wyzbywa sumienia.
LIRYKA I DRUK
Miłosny rym to nie to, co się drukuje, ale to, co z uczuciem odgrywa się drżącą ręką na lirze. Lira nie służy do akompaniamentu, jest sama poezją, treść można wypowiedzieć bez niej, ale lira nadaje ducha, bez niej treść jest martwa. Musi się łączyć żar słowa z rozsądkiem treści.
CIEMNOŚĆ
Polemiczne ujęcie motywu ciemności, związanego z recepcją dzieł poety: skarżą się, że poezja Norwida jest ciemną mową, ale sam adresat sam nie zapala świecy, robią to jego słudzy. Do rozpalenia świecy nie dość jest skry i popiołu, trzeba wiary. Podobnie poezja Norwida - trzeba jej poświęcić czas, wiarę, by ją rozgrzać, rozpalić i - zrozumieć.
CZYNOWNIKI. (urzędnicy)
Poeta spotkał wielu urzędników, którzy wobec wojen, zmian, ludzkich natchnień, zawsze pozostają urzędnikami. Nawet gdy zrywa się huragan, grzmią sądne trąby - oni pozostają urzędnikami. A gdy dawniej strojne góry zielenieją, nawalność zmienia w step Afryki, nikną warownie i mundury, oni pozostają czynownikami z dymisją.
PIELGRZYM
Motyw żywota - pielgrzymki, motyw Kosmosu pierworodnego jako namiotu, płaszcza okrycia.
I
Nad stanami jest i s t a n ó w - s t a n
Jako wieża nad płaskie domy
Stércząca w chmury…
II
Wy myślicie, że i ja nie Pan,
Dlatego, że dom mój ruchomy,
Z wielbłądziej skóry
III
Przecież ja aż w nieba łonie trwam
Gdy ono duszę mą porywa
Jak piramidę!
IV
Przecież i ja ziemi tyle mam
Ile jej stopa ma pokrywa
Dopokąd idę!…
SZCZĘŚCIE
Wiersz - rozprawa z fałszem.
Ironiczny. Szczęśliwy ten, kto dostanie na starość order, a jeszcze bardziej - gdy ma córki, bo po co mężczyźnie wstążki? Dlatego największy zaszczyt - to order podwiązki, ale tylko wtedy, gdy jest podwójny (bo podwiązki trzeba mieć 2 ;)
LARWA
Idąc Londyńskimi ulicami można napotkać straszne postaci we mgle: z czołem w brudzie lub w cierniach, z pianą w wargach. Rzekłbyś - że czas Biblii, cnoty, moralności - minął. W oczach widma błyskają rozpacz i pieniądz. Ta jędza - to ludzkość, która zna historię i społeczeństwo tylko jako krew i pieniądz.
LITOŚĆ
Łzy i krew są od razu ocierane, ale gdy duch się sączy, ociera go tylko sam Bóg - błyskiem piorunów.
SFINKS
Podmiotowi zastąpił przy skale drogę Sfinks (parabola cywilizacji współczesnej pragnącej prawd), dopominając się prawd. Poeta powiedział mu, że człowiek to kapłan bez - wiedny i niedojrzały (tzn. że człowiek jest w trakcie stawania się, jest nieświadomy swego kapłaństwa). Sfinks ustąpił - przepuścił podmiot liryczny żywym.
NARCYZ
Kontekst: problem patriotyzmu i ojczystości. Narcyz uważa, że nie ma nic nad Grecję, tak jak nie ma nic nad niego. Echo mu odpowiada, że to, co widzi, przeglądając się w jeziorze, pochodzi z obłoków, ze słońca i jego świata. Ojczyste - jest tylko dno jeziora.
WIEŚ
Wieś, która winna być miejscem sielskim, błogosławionym, miejscem odpoczynku, już zalała fala ze stopionych górskich lodowców - parafiańskość, brak niewinności, strah.
NATURALIA (płody rolne i ogrodowe).
Rzeczpospolita jest na wzór republiki tworzonej przez ogrodowe rośliny, sympatie są tu krytyką, jedyne pieśni - to nostalgia, a całość reformuje… kucharz, który zrywa dojrzałe rośliny.
STOLICA
Nawiązanie do utworu słowackiego - `Paryż'.
`O ulico, ulico…
Miast, nad którymi krzyż
Szyby twoje skrzą się i świécą
Jak źrenice kota, łowiąc mysz…
Przechodnie w czarnych szatach, przejętych od stoików, idą tłumnie, tłum ten kotłuje się, fabrykanci ścigają coś z rozpaczą, choćby to był kęs chleba, dla nich - zakupili całe niebo. Arab - kapłan daje podmiotowi wytchnienie oku. Podmiot pójdzie za pogrzebem, by wypocząć gestem i okiem… albo odwróci wzrok od niedobliźnionych bliźnich w chmury, gdzie rozświeca się krzyż.
SPECJALNOŚCI.
Dlaczego świat nie jest Ideałem? Podmiot znał dwóch mężczyzn, jeden miał najlepsze serce (choć zabił swoje dziecię niegodnym wychowaniem), drugi był mądry - z tych dwóch utworzyłby się jeden. Wtedy świat byłby ideałem, choć czasem i dwóch ludzi na stworzenie jednego - to mało.
(BRAK XXI, XXII, XXIII)
XXIV. SIEROCTWO
Cywilizacja niby postępuje, ale poeta widzi dwie rosnące cywilizacje: jedna chce wszystko odkrywać, druga zakrywać konwenansami, pozorami. Odkrywająca idzie do słońca, każąc pokoleniom czekać aż wszystko odkryje i wtedy im to pokaże, a zakrywająca - łzy ludzkie bierze za deszcz. Mając takie opiekunki ludzkość zginęłaby w sieroctwie, gdyby glob nie był ramieniem piastunki a słońce - jej okiem.
XXV. WAKACJE
Potkawszy wodza podmiot dowiedział się, że epoka wyczerpała czyny i nic się nie robi; podmiot na boku szemrał, że wydaje mu się, że wodzowie są - na dni robocze i na niedziele.
XXVI. CZEMU NIE W CHÓRZE?
Wiersz porusza problem niewcześnie przelewanej krwi, herodyzm. Obraz rzezi betlejemskich dzieci podczas narodzin Chrystusa. Niech wybrani u żłobu chóralnie śpiewają, podmiot mógłby im zmieszać śpiew swym działem, bo on widział krew.
XXVII. MISTYCYZM (poznawanie przez objawienie).
Nie istnieją mistycy i mistycyzm, objawienia pozazmysłowe - są tylko snem… ale góral błądząc w Alpach w chmurach, nie wątpi o istnieniu tej chmury.
XXVIII.
Moralność toczy bój z filozofią, obie twierdzą, że się bez siebie obchodzą. Ktoś próbował kłótnię uciszyć: narodził mu się syn, gdyby ich spór miał potrwać tak długa, aż jego syn nie poszedłby do szkoły, to by się rozminął i z filozofią, i z moralnością. Tu mąż poświęcenia zrobił uwagę, że przede wszystkim jest postęp. Nie ma co szczędzić pokolenia, lub z braku zasad - wyprawiać go z świstkiem.
XXIX. OBOJĘTNOŚĆ.
Wątek zdrady w aspekcie osobistym, niedotrzymanie wiary.
Kilkakrotnie zdradzony człowiek może liczyć na współczucie podmiotu lirycznego, ale jeśli zdradzono go trzysta sześćdziesiąt razy w roju, nie może liczyć na współczucie - podmiot jest na to głuchy jak głaz.
`Im mniej kto zdradzan, tym srożej zdradzany”
Kto doznał tylko samych zdrad - nie dosyć dla niego jest na świecie męczeńskich palm i cierniowych koron.
XXX. FATUM
Motywy doświadczania i badania nieszczęścia, część szerszego kontekstu artysty-myśliciela-odkrywcy. Wątek prób Adama, Jezusa, Piotra, Judasza.
Nieszczęście chciało zwieść człowieka z drogi, widząc je człowiek chciał na nim skorzystać - i znikło.
XXXI. `RUSZAJ Z BOGIEM'.
Żebrak prosił o chleb, odprawiono go od progu. Po latach, gdy chleb staniał, człowiek ten zobaczył księdza z Bogiem (eucharystią) idącego do paralityka, ruszył za nim i doszli do domu, z którego kiedyś go odprawiono. Żebrak ukląkł na progu i prosił o zmiłowanie dla paralityka.
XXXII. WIERNY - PORTET
Motyw spłacania rachunków, pokazuje w wymiarach materialnych istotę wierności.
Malarz ukończywszy portret Tassa w szubie pytał, co lubi podmiot w dziele, on zaś odparł, że lubi rzetelnie spłacony rachunek i delikatność wierzyciela Tassa, Abrahama, który nie wziął szuby artyście, mimo, że miał ją w zastawie.
(BRAK XXXIII, XXXIV W AUTOGRAFIE)
XXXIV. VANITAS
Wszydkie ludy przechwalają się co do swojej mądrości, wielkości, wspaniałych dziejów, położenia geograficznego, nie wiadomo - kto ma rację, dopóki nie przestaną sobą pomiatać, wszystkie ludy będą ponad wszystkimi.
XXXV. IRONIA
Problem związku pracy twórczej z ironią.
Żeby można było stworzyć arcydzielną rzeźbę bez uderzania dłutem, lub tchem harmonii stworzyć oś wozów bez skrzypnięcia ironii, człowiek spałby smacznie, ale i w snach dopadłyby go ironiczne sny. Ironia jest koniecznym cieniem bytu. Złoty wiek nie przyjdzie do ludzkości sam, bez walki, do której powiodą te cnoty, od których cofa człowieka strach śmieszności.
XXXVI. POWIEŚĆ.
Wątek wcielania ducha polskiego w różne figury. Podmiot chce opisać przewidującemu powieść narodową czytelnikowi bohatera i jego nauki. potem farsę francuską przybierze w kontusz polski (kpina z naśladowania powieści narodowej), w grubną czapkę wełnianą krakowską. Bohater zostanie oficerem ruskim, potem znajdzie się na wsi - podmiot opisze kuchnię, korzenie, podbieranie miodu, a także pannę, ucztę - znów rozrzewnienie.
Takie epopei nie ma końca. Jak w komedii Dantego zebrała się cała esencja, tak i u podmiotu zbierze się esencja poezji. Ale pod jego nogami drżą groby, pióro jego więcej miałoby powagi, gdyby leżace nad brzegiem rzeki podniósł je nie ukształcony literat, nagi chłopiec - kolega.
XXVII. SYBERIE.
Jeśli zesłańcy syberyjscy wrócą, zastaną drugą Syberię - pieniędzy i pracy, w której dla wolnych jest - grób. Te dwie Syberie wpierw może odepchnąć nogą wielki Pan - duch (`król-duch' słowackiego)
XXXVIII. ZAWODY.
Odpowiedź na oskarżenia, że Norwid zawiódł jako twórca nadzieje: uskarżają się na ten zawód, ale nie uskarżają się na bydło, ogrodnika, że zrywa kwiaty zanim rozwinął się owoce, a potem klnie, że ogród nie obrodził. Jabłoń cnót także ma swe kwiaty.
XXXIX CENTAURY.
Symbol połowiczności, niedojrzałości.
Niebo nagradza cnoty, ale na wpół zdziczałe lud wyspiarskie, o skamieniałych umysłach, wszystko czego nie znają nazywają Bogiem. Nie ma tam różnic, ludzi ceni się czy doścignieni?? Albo prześcignieni??
XL. CENZOR - KRYTYK
Nie widzi on różnicy między krytyką a cenzurą. Autorów sądzą ich dzieła, a nie autorzy - autorów. Gdyby było inaczej, dzieła stałyby się pamfletami, a awanturnik - krytykiem.
XLI. KRÓLESTWO.
Dylemat wolności i niewoli
Kto w życiu robi tylko to co chce, oszalałby jak Neron, kto robi tylko to, co inni chcą, spętałby się jak bydle.
Ten lekarz jest nieudolny pośród innych, który lecząc pomiesza dwie choroby. Nie mędrzec - aptekarz. Prawda nie jest miksturą przeciwieństw.
Orzeł - nie jest pół żółwiem - pół gromem, słońce pół dniem, pół nocą, spokój pół trumną - pół domem, łzy - nie są deszczem.
Niewola i wolność nie są w stanie uszczęśliwić, a tylko panowanie nad wszystkim - i nad sobą.
XLII. IDEE I PRAWDA
Na wysokościach jest sfera, gdzie świat jest niczym, a arcydzieła - pyłem. Tam człowiek doświadcza losu ecce homo, tam byt jest czymś godnym wzgardy. Analogia do kuszenia Jezusa. Tam w górze jest grób idei człowieka, w dole grób ciała, to co było wczoraj szczytne, jutro może być kałem; do prawdy zarazem się dochodzi i czeka na nią.
XLIII. PURYTANIZM.
Dlaczego poeta jest wrogi purytanizmowi (oczyszczenie kościoła anglikańskiego z resztek katolicyzmu, przenośnie: pruderia, pedanteria, bezwzględne przestrzeganie zasad, czystości, surowości języka)? Ależ on wcale nie brzydzi się czystym mydłem, ani jego pianą (wartością), ale mydło nie jest marmurem, nie nadaje się, by w nim rzeźbić ludzkie ideały. Ideały są wryte jak czyny, choć ludy teraz ze stearyny robią posągi wielkich mężów. Gdyby podmiot postawił z mydła kościół, byłby to kościół-utrapienie Boże. Robić coś z mydła - to umywać ręce.
Wynalazek mydła docenia jednak autor, wspominając polskie praczki nad stawami.
XLIV. CÓŚ
Uczynek rodzi się z intencji, będąc człowiekiem czynu, nie można gardzić intencją. Niech adresat uwielbi pojedynek - on jest najlepszym sędzią, nieważne, kto ma rację; pojedynek kończy każdą trudność. W Azji urzędnicy (`lichy mandarynek') podpala miasto okradłszy kasę, a gdy pożar się szerzy - wpada do miasta i obwołują go ocalicielem.
Końcem końców czynią pojedynek, który jest Coś, i o cóś zawsze.
XLV. CNÓT - OBLICZE
Cnót oblicze to Światło, cień i złudzenie, nie wiadomo, która strona jest zwodnicza. Cnota tragiczna zwyciężała zawsze opór: podczas krzyżowych wojen, więzień, opierała się toporom. Tryumfowała ona wraz z tryumfem kościoła.
Cnota dramatyczna, jest giętka jak fala, obłudna i fałszywa, jakby miała maskę.
6 strof. Reszta utworu nie dochowała się
(BRAK XLI, XLVII, XLVIII w autografie.)
[XLIX. WTEDY TY, MATKO]
Kontekst iv przykazania dekalogu.
Matka staje nocą nad śpiącym niemowlęciem. Kiedy usypia społeczeństwo tym organem, który zapewnia mu całość, nastanie niewidzialne męczeństwo, oziębi się pokrewieństwo matki z dzieckiem, rozprzęgnie się ciepło ogniska i gościnność, czujność i pieczołowitość, sen, podobny do jawy trwa sprzeciwiając się prawu Boga, ty, znając drugą drogę, czuwasz za cały dom, stajesz się za-sługą społeczeństwa, który kryje światłość (aluzja do przypowieści o pannach mądrych i głupich).
Miej więc dla rodziców nie tylko miłość, ale i cześć
L. BLISCY
Motwy opuszczenia, zapomnienia, zdrady.
Na ziemi im czas ludzkiego życia krótszy, tym większą skrywa agę. Ludzie - to znikomość. Po śmierci wspominają przypadkiem. 3 rodzaje ludzi: ci, którzy znają cię jak litery, dopóki zwrócony jesteś w ich stronę, drudzy, co pamiętają tylko twój dotyk i wreszcie trzeci, którzy weszli `w poufne z tobą obcowanie'. Bez odopowiedzi pozostaje pytanie - których z nich masz czekać u twego grobu.
LI. MORALNOŚCI
Kochający jest zawsze artystą. Moralność, prócz osobistej, jest też moralność-zbiorowych-ciał. Dwie tablice kamienne - jedna do dziś włada sumieniami, druga została rozbita o twardość ludzką. Z pierwszej pochodzi siła, aby ocalić drugą, trzeba podjąć jej odłamy, w których jest życie. Przyjdzie czas, gdy gniew, który zbił tablce, stanie się twórczym zapałem.
LII. TAJEMNICA.
Mędrzec przechadzał się i dumał, dlaczego za dni Augusta retoryka kwitła prozą i wierszem, ogłosiła światu Judea, Dawid, Jeremiasz, Ezechiel - dlaczego nikt ich nie rozumiał, nie poznał sensu ich słów tak jak nie zna się sensu słów gdy się zatwardzą umysły lub gdy się nie umie kochać ludzkości.
LIII. ZAGADKA
(motyw niewoli konwenansu, zniewolenie przez wypaczoną formę)
Z wszelkich kajdan czy? Te są -
Powrozowe, złote czy stalne?...
- Przesiąkłymi najbardziej krwią i łzą…
Niewidzialne!...
BRAK LIV W AUTOGRAFIE
LV KÓŁKO.
Kontynuacja problemu niewoli umarłych formuł. Ludzie, zwani przez wszystkich `naszymi, swoimi', tańczą jakby zaklęci jakiś taniec, tak naprawdę się nie znają, nieświadomi są siebie, podlegają tylko wszyscy jednej modzie.
Gdyby ktoś kreślił mapę życia, jak mapę planety, przepadły by góry i pustynie, a ocean - byłby łzą.
LVI. CZUŁOŚĆ.
Czułość porównana do krzyku wojen, szemrania źródła, wtóru pogrzebnego, plecionki z blond włosów, na której wdowiec - starzec nosi zegarek.
LVII. NIEBO I ZIEMIA.
Tobie marzy się niebo, ale twoich kości pożąda grób. Odpowiedź - człowiek gdziekolwiek jest widzi więcej nieba niż ziemi.
BRAK LVIII
[LIX NOWY SIĘ WIEK PO ŚCIANACH ROZPŁOMIENIŁ ŚWITEM]
Brak tytułu i początku utworu, dwa wersety końcowe … a w kątach cieni zawisł pająk - kazuista.
LX. JĘZYK OJCZYSTY.
Gromem bądźmy pierw - niźli grzmotem:
Najpierw czyny, potem słowa, wróg pokalał mowę ojców. Energumen (neol. Człowiek czynu) krzyczał do Lirnika i uderzył w tarcz, aż się wygięła, lirnik na to „nie miecz, nie tarcz bronią języka, lecz - arcydzieła!”
LXI. BOGOWIE I CZŁOWIEK
Ironiczne rozprawienie się z mitem twórcy - natchnionego wieszcza
Autorzy - są jak Bóg, tworząc arcydzieła ledwie tchnieniem, trud traktuje się jak zabawę. Za jeden dzień natchnienia oferuje się dwadzieścia lat sławy. Inaczej Wergiliusz - on pisząc Eneidę dał dwadzieścia lat pracy - za jeden dzień stworzenia (aluzja do stworzenia bibl.)
LXII. ZAPAŁ poeta przywołuje czasy, gdy kapłanki westalki czuwały nad Rzymem, a ludy litewskie, celtyckie żyły w swych pierwotnych organizacjach; świat rozniecał zapał. To czasy legendy. W czasach historycznych boski ogień przestał być wskazówką dziejów, mamy tylko zapałki chemiczne: obraz degradacji ognia do roli trywialno - praktycznej. Turcy teraz podpalają zapał-kami fajki.
LXIII PRAC - CZOŁO.
Problem wartości istotnych i pozornych, wykładnia racji moralnych pracy jako ludzkiego przeznaczenia.
Praca w pocie czoła zdoła jedynie wzbudzić dzieła, zdobyć dla człowieka eden. Cieśla - budując trumnę, jeśli odczuwa żal, musi wyrobić w sobie stałość umysłu, bez której nie ma sił. Pierwsza prac litera - to pracować w pocie czoła.
Pytając reformatorów: od czego zaczyna się praca, potu dłoni, czy ramion… praca zaczyna się od tego, by w głowie nie było zawrotu - więc trzeba pracować z potem czoła.
Spustoszały Naród ma się bogacić, to podstawa…
Tekst nie zachowany do końca.
BRAK LXIV, LXV, LXVI, LXVII
[LXVIII. NIEWIASTA IGŁĄ KRZYŻ NA PIERSIACH KOLE]
Brak początku.
…Nikt nie wie, po co i skąd sterczą krzyże na skałach
LXIX. POCZĄTEK BROSZURY POLITYCZNEJ
Nie należy się kreować na twórcę równego bogu, bo czyni się z siebie tylko karykaturę Boga. Nie trzeba mieć siebie za środek, bo staje się wtedy - wyrodkiem. Nie można być demokratą bez Boga i wiary ani świadomości męczeństwa.
Nie trzeba kłaniać się okolicznościom
A prawdom kazać, by za drzwiami stały
Przedawać laury starym znajomościom
Myśląc, że dziejów - rytm zgłuszą cymbały. (prawa niezależne od osobistych upodobań)
Stylu nie można zniżać do gustów ulicy, trywializować, a ewangelii traktować z dewocją, zacnym być - to ckliwo, podłym - praktycznie; nie trzeba potyczkami zapełniać próżni sensu, a uciekać - zawsze jednak heroicznie.
LXX LAUR DOJRZAŁY
Do potomności idzie się po samodzielnych bojach. To, co w życiu jest skrzydłami, w dziejach ledwo piętą. Krzykliwe przechwałki czasów nie są graniem trąb, a tylko - padaniem w urnę gałek, „gdy cisza jest głosów-zbieraniem).
LXXI. CZAS I PRAWDA
Poeta widywał książki, które rozchwytywano po druku i komentując w przerwach między codziennymi zajęciami - skazywano je na czytelnicze skonanie, czasem nawet palono. Tak… jest gdzie indziej, „lecz u nas? … wychodzą książki? Za późno - czyny? Za wcześnie się rodzą”. Jeśli tak będzie, mężczyźni będą mieli siły nienarodzonych wnuków, ale rozum - mogiły.
Zbierze się towarzystwo, które ogłosi felieton w Poznaniu na temat tego sprawozdania, Kurierek zamieści informacje o niesprawdzonych wieściach, które sprawdzi korespondent Czasu i wywiedzie z nich prawdę, myśl czystą.
W każdym kraju inaczej Prawda się udziela, ale wszędzie ma wroga - kłasmswo, tudzież lenistwo i pychę, i nerwów-wstręt. Nie dbając, że słowo bywa pierwszej celem, Anie źrodkiem i że dziś kształcąc język nie wiemy, jakie za sto lat będą gusta literackie i czy będzie to pokolenie wyrażać żal i wesele - przeto teraz wzdycha się za przyszłych, jakoby czyniąc źródła, z którego oni zaczerpną, a jeśli tych źródeł nie znajdą - pójdzie im z ust piana.
LXXII. SZLACHCIC
Niekompletny autograf, wzmianka Zygmunta Krasińskiego, już nieboszczyka, który z żartemmówił Norwidowi o tym, że mimo opóźnienia, kto wczyta się w dzieje …. Gdy czar jego urzeka nie znajomością ludzi, ale siebie i człowieka.
LXXIII, GRZECZNOŚĆ
Gdy podmiot znalazł się w biurze, jakby rzeczy znalezionych, tylko jeden człowiek zachowywał się z godnością, nie wyrywając bliźnim zegarków, marek, lasek, był to strażnik figur woskowych z pobliskiego muzeum ciekawości.
LXXIV. BOHATER
Podmiot zastanawia się czy minęły czasy bohaterskie, gdy wypływano po złote runo (dziś bardziej ceni się jagnię), gdy wyzywano smoki - i przydeptywano je piętą, gdy liczyła się harmonia wychowania fizycznego i moralnego (kalokagatia). Bohaterowie od zawsze dobywają zaklęty kraj i ten kto nie wyzuł z pięty ostrogi (wyzbycie się wartości) bywa mniej kaleki od Achillesa.
Ale podmiot nie tęskni za tymi czasami - słodycz chrześcijańskiej łagodności, spokojna starość są wartościami. Liczy się to jak i jaki bohater wypełnił swe czyny. Obecni istnieje największy heroizm, który będzie trwał dopóki trwa praca, a praca - dopóki trwa stworzenie.
LXXV IDEAŁ I REFORMY.
Monarcha - myśliciel użalał się na obywateli, że nie prowadzi ich cnota, wszystkim czegoś brakuje: złota, wiedzy, pracy. Potężne wyrosłoby ciało, gdyby zło prostowało się zbytkiem dobra…
Urwany autograf.
BRAK LXXVI
[LXXVII LAPOŃCY WZIĘLI KSIĘDZA W SWE OBROTY]
Brak początku.
Stan wieku złotego powróci w chrześcijaństwie, a w obłokach Bóg umieści herb Portugalii - pięć ran Chrystusowych i 30 srebrników, jako symbol zwycięskiego chrześcijaństwa.
LXXVIII STYL NIJAKI.
Problematyka odpowiedzialności artystów za współczesność.
Szkoła stylu kłóciła się ze szkołą natchnienia, zarzucając jej niepoprawność, ale… potomni to nie tylko groby ciosane dłutem w kamieniu, najpierw są oni współcześni a ich przeznaczanie zależy o do-raźnego słowa. Wymowa spóźniona przestaje być wymową.
LXXIX RÓŻNOŚĆ - ZDAŃ
Pod wizerunkiem Alfreda de Musset.
Jedni twierdzą, że Musset nikogo nie naśladuje, tworzy nowe prawidła sztuki, inni, że naśladuje Berghema (malarz pastoralny, idylliczny), który malował bydło. Aluzja do naturalności Musseta.
LXXX. WIELKIE SŁOWA
Motyw przyszłości - korektorki.
Próba wskazania krainy, gdzie papier przepada jak liście, a zostają tylko same słowa - tych słów jest wspólna kraina, tam swe korzenie miały wszystkie sztuki. Wielkie słowa wypowiedział ktoś tysiąc lat temu, ale dziś grzmią i są bliskie. Czy był to Cyceron, Paweł, Sokrates? Wszyscy z nich czerpią - przy nich gasną wszelkie nowe księgi, są błahe.
LXXXI. KOLEBKA - PIEŚNI.
Do spółczesnych ludowych pieśniarzy.
Pieśń i rym są tam, gdzie ton i miara równają się przedmiotowi. Rymy nie są na końcach wierszy, ale tkwią w ich wnętrzu, tak jak gwiazdy nie są tam, gdzie się je widzi. Pieśń gminna nie jest także tym, co poeci z niej zrobili, wygładzili ją, upłynnili, ale ona najbardziej wyraża się przez swój rdzeń. Nasze pieśni też nie są nasze - są zależne od swego boskiego źródła. Stamtąd też - od Boga, z głębi, wzięła się pieśń gminna.
LXXXII. ŚMIERĆ
Podmiot radzi nie myśleć o śmierci, nawet gdy czerw wierci gałąź należy o tym myśleć radośnie. Ma się tworzyć lekkomyślny wypoczynek, ale ciężką wiarę, że śmierć dotyka osób, nie sytuacji. Śmierć, prócz chwili którą wzięła, nie wzięła nic - człowiek jest od niej starszy.
LXXXIII. SENS - ŚWIATA
Gdy siadano do uczty u stołu, podmiotowi zabrakło miejsca, co według wróżby oznacza ożenek. Podniósł toast, stało się, że wlano mu ostatek wina - co wróży fawor u wdów lub rychłe pojawienie się syna.
Płynął za morze i usłyszał wieść o rozbitym okręcie, co wróży długi i błogi żywot.
Sens tego - że świat jest przewrotny, gdy nie masz miejsca - żenią cię, gdy cię pogrzebią - dodają sto lat, a gdy zapominają - cenią.
LXXXIV. CZEMU
Próżno się będziesz przeklinał i zwodził,… powrócisz do niej, do jej progów, będziesz się z nią bez niej kłócił, wrócisz, nie pytając - czemu. Przyjdą szczęśliwi, obsiądą ją kołem i nie będziecie mieć chwili na osobności - będziesz się zastanawiał czemu przyszli. Gdy wszystkich przeczekasz, zostanie dwóch, jeden choć już będzie w progu, to jeszcze wróci - czemu?
Przyjdzie chwila że wyjść będzie lepiej iż zostać, wzgardzonym, wtedy wstaniesz i pójdziesz i nie zatrzymasz się pytając - czemu?
Niebo będzie nieruchome, jakby nikt nie mówił Bogu - Niewidzialnemu, że na ziemi, niżej - jest tyle katuszy, i nikt przed Bogiem nie pomyśli - czemu?
LXXXV DO ZESZŁEJ
Na grobowym głazie.
Imperatyw do umarłej osoby, by razem z podmiotem wzlecieli tam gdzie wszyscy są cali, choć podzieleni, tam gdzie milion rzęs pokrywa jedna łza, do serc łkających: gdzie Ty? (czyściec?), tam, gdzie przybite gwoździami stopy uciekające z planety, tam wreszcie, gdzie płynął wszystkie słowa podmiotu - także i te…
LXXXVI PAMIĘCI ALBERTA SZELIGI HRABI POTOCKIEGO - PUŁKOWNIKA - ZMARŁEGO NA KAUKAZIE.
Na prośbę zmarłego poeta wspomina go, jego śmierć na Kaukazie, gdzie nazwy brat - przechodzień - gość znaczą to samo. Wspomina, że wielu umarło ludzi, odkąd się ostatnim razem widzieli, wielu już zapomniało ich obu, między grobem pułkownika a podmiotem istnieje wielka przestrzeń. Głos poety umarł jak ciało jego przyjaciela, ale stać go jeszcze na rym dla niego, którego cień wszedł w ziemię, a światłość w niebiosy. Pormiot wyraża swą cześć dla umarłego, a tym, którzy przyczynili się do jego śmierci - przebaczenie.
LXXXVII OMYŁKA
`Sukces bożkiem jest dziś `, ustąpiło mu nawet zwycięstwo, ale tłum spostrzeże u mogiły, że zwycięstwo wytrzeźwia ludzkie siły, a sukces - rozpaja.
LXXXVIII. DZIENNIK I EPOS.
Postęp i ciemnota sprawiły, że istnieją dziś mecenasy - i mecenasowicze. Mnożą się dedykacje, poświęcenia, panegiryki. Horacy w swych pieśniach chwalił cezara, by ten go zauważył, a dzięki temu - by zauważył go Rzym i dalsze pokolenia.
Ale są formy, które same jaśnieją, których złoto mecenasów nie może wyzłocić: epopeja i dziennik.
LXXXIX GADKI.
Refleksja nad rolą dziennikarstwa i prasy.
Pytasz, czemu amerykanie wszędzie mają z sobą dziennik. Bo bardziej od złota cenią sobie czas. Gdyby mieli zwyczaj całe godziny gadać o polityce, byłby ten ich dziennik nieprzydatny.
Mówisz: gdybyśmy byli jak Amerykanie… a ja ci przerywam - Amerykanie to przecież - europejczycy
XC. DWA GUZIKI.
Z tyłu.
Kmieć mówi tak, jak mu łatwo, uczony - tak jak go nauczyli w szkole. Homer tworzył na długo przed gramatyką. Profesor mówi tak, jak pisze - ale tym samym porywa się z motyką na słońce, nie czuje żywego słowa. Muzyk mówi - jak mu palce lgną na klawisze. Gdyby postawiono dzikusa przed świątynią w Atenach, zdziwiłaby go jej architektura. Dzikość bowiem - to jednostronność, brak połączenia opozycyjnych i nieodłącznych zarazem opozycji.
Kwiat wciąga się do słońca, a korzeń - zapuszcza się w ziemię, są różne, a wynika to z ich położenia, nie z natury.
Piękna mowa wszędzie polega na wyrażaniu ponętnie i zgodnie z pisownią, po tej zgodzie można poznać pojedynczość obcowanie z prawem, ducha z literą, nocną głębokość - z jawą.
Chińczykom wydają się dziwne nasze guziki, pytają, do czego one służą, ale nie może on tego pojąć, jak chory nie może wstać i wziąć swego łoza, nie może dostrzec, że gdyby ludzie zatyli, to może nie mieliby wcale dwóch guzików na krzyżu.
XCI. SPOWIEDŹ
Gladiator.
Kontekst: uzdrowienie wodza syryjskiego.
Gladiator nie składał danin rzymskim bogom, całe swe życie był chrześcijaninem. Nic nie może począć, że dla zabawy rzuca się go w cyrk życia. Od dziecka rozdziera z wprawą głodne lwy. Co ma zrobić, jeśli teraz bezmyślnie lub z przyzwyczajenia zabije lwa i zostanie nagrodzony oklaskami.
Ojciec każe mu ufać - Pan woła nie na śmierć, ale na świadków. Gladiator podejmuje walkę dla Chrystusa.
XCII. CACKA
Tonem wiersz zapowiada część finalną zbioru, zagadnienie zdrabniania literatury.
Podmiot liryczny myślał, że lira i styl, choć mają w sobie cel, są jednak narzędziami; że gdy lud nie ma bytu, wieszcz staje się profetą, wodzem narodu; że każda ze strun wie jak i kiedy zadzwonić i że przez ich muzykę harmonijną nie mamy spóźniony prawd - spóźnionych dla miękkiej drażliwości; że było tyle wieszczów ile blizn, które leczą się przez stosowne formy.
Podmiot sam był błędny i chory: rysuje ironiczny portret poezji wdzięcznej, oderwanej od życia, którymi maluje się martwe krajobrazowe płótna z pasterkami na ziemi… która nie dotknęła ziemi. Te utworki, fantazyjne, wdzięczne - to właśnie tytułowe cacka.
XCIII. ŹRÓDŁO
Obraz współczesności jako piekła, po którym poeta błądził niczym Dante: jest tam kolumnada nudów, przedsionek kaprysów, cmentarz wielkoludów, przedpokoje nerwów-głupich, próg nędzy, podwoje kłamstwa, labirynt zbrodni, pooklejany wyrokami prawa, znalazł się wreszcie w miejscu, gdzie pod stopami zastygała lawa, w miejscu bezgranicznie bezbożnym, wyzutym z boskiej opieki. Idąc tamtędy w wielkim strachu, usłyszął podszepnięcie - że jest źródło. Poczuł wilgoć z parowu po lewej stronie, doleciał go stamtąd śmiech męża, który deptał źródlaną żyłę, wrzeszcząc, że duch stworzenia - czyści mu obuwie.
XCIV HISTORYK.
Wiele to znaczy, że się przemierzy stary cmentarz, pozna genealogiczne drzewo, spisze inwentarz, opisuje przeszłe epoki. Ale tylko wtedy, jeśli ten ktoś wzbudzi w starcu, mężczyźnie czy kobiecie ten sam strach, który towarzyszył ludziom patrzącym na pierwszą kometę - to jest dopiero dziejopis.
XCV. NERWY
Podmiot był wczoraj w miejscu, gdzie ludzie umierali z głodu, pośliznął się na schodzie i tylko belka, w której wystawał gwóźdź jak w krzyżu, ocaliła go od upadku. Ale wstał już tylko z połową serca, przybity, świat mu obrzydł. Dziś idzie do baronowej, która wystawnie przyjmuje gości. Nie wie, co ma jej powiedzieć. Ten przepych: papugi wymalowane na suficie, zwierciadła - ironicznie wołają do niego o socjalizmie. Więc tylko zdejmie kapelusz i usiądzie, a potem znów go włoży i wróci po tej `zabawie', jak milczący faryzeusz.
XCVI OSTATNI - DESPOTYZM
Satyra na obyczajowość salonową. Wiersz - rozmowa. Podmiot oznajmia rozmówcy, że runął despotyzm, a jego rozmówca przyjmuje go, sadza, pyta o depeszę z wieścią o tym fakcie. Ale w przedpokoju szeleszczą płaszcza, przychodzi baron, przerywając im rozmowę: gospodarz przyjmuje go, pyta o zdrowie, częstuje pomarańczą, rozmawia o osunięciu się brzegu Grecji do morza, o wystawieniu cyrulika sewilskiego z Marią Patti, i gdy chce wrócić do rozmowy o upadku despotyzmu - nadchodzi eks-szambelanowa z przybranym synem (rok od niej starszy), przerywając rozmowę. Bezskuteczne próby powrotu do ważnego tematu.
XCVII. FINIS
Skojarzenie planowanej epopei „Ziarnko gorczyczne” ze zbiorem harmonijnie dobranych pereł, drobnych ziarenek, gron winnych, którym jest w jakimś sensie VM. Rozpoczęcie wieloskładnikowej części epilogowej zbioru.
Poeta kończy jakąś część swego życia, kończąc Vade-Mecum, `złożone ze stu perełek nawlekłych logicznie w siebie - jak we łzę łza - wciekłych”.
Tak jak badacz flory, skończywszy zielnik, po pracy, w której kontemplował istotę śmierci najmniejszego liścia mchu, podpisując się, pisze - `śmiertelnik'
XCVIII. KRYTYKA
Wyjęta z czasopisma.
Parodia krytyki gazetowej: VM (autora sam je tak skraca) - złożone `ze stu rzeczy drobnych', wyszło, kolega krytyk źle wróży z tych utworów. Ogólnie lektura kwitnie, mamy wielu poetów, ale są pewne umysły, które zboczyły - i wróżą zboczenia. Wiersz kwitnie, kwitną rymy rodzimej poezji. Z dala czują od nas wiew trucizny. Satyra wtedy jest szlachetna, gdy krytykuje wzory przejęte z obczyzny.
Poeci bronią od jadu tych zapożyczeń, oburzają się po chrześcijańsku na sens, odziany zdradnie w rymy. Poeta, jeśli kwili - ma kwilić nad czasami, fatalnością, zbiegiem wypadków, może nawet płakać - płacz w książce brzmi lżej i przyjemniej (stąd tzw wieszczowie krzyża i mogiły - tych ma autor brać za przykład).
Nawiązanie do historii starożytnych kochanków - Leandra i Hero, która ukachenemu oświetlała nocą drogę przez cieśninę Hellespont. Tak samo my, zarówno surowość jak i światłość rozdajemy `błędnym piórom'.
Poeta? Jeżli poetą prawdziwie…
Żyć pierwej musi w tym samym żywiole
Który rozlewa potem w swoim śpiwie.
Wymarzone bóle, udawane, sztuczne - nie mają tętna, jak opis burzy konstruowany… przy biurku.
XCIX FORTEPIAN SZOPENA.
Do antoniego C….. (Czajkowskiego)
Motta z Byrona (Muzyka to rzecz dziwna!) i Berangera (sztuka? To sztuka - i to wszystko).
Byłem i Ciebie w te dni przedostatnie
Nie docieczonego wątku
Pełne, jak Mit
Blade - jak świt
…. Rozpoczyna poeta swój wiersz. Koniec życia muzyka nie starga go, ale uwydatni. Poeta odwiedzał muzyka gdy upodobniał on coraz bardziej do liry upuszczonej przez Orfeusza, która upadając pobrzękiwała (obraz dopełnienia i zmagania się zarazem, odrzucenia instrumentu i uderzenia w struny). Struny rozmawiają ze sobą, trącając się po dwie, po dwie - czy to on zaczął grać, mistrz, który gra jeszcze ze nawet gdy odpycha.
Ręka Chopina była tak alabastrowa i blada, że poeta mylił palce - z klawiszami klawiatury z kości słoniowej. Porównuje on swoją poetycką wizję do kształtu geniuszu - postaci Afrodyty wyrzeźbionej przez Pigmaliona, która ożyła.
W tym co grał, była prostota doskonałości Peryklejskiej (czasy Peryklesa - złoty wiek kultury greckiej), w grze kompozytora była jakby mowa, która przetrwa, choć grać ją będzie już nie sama ręka Chopina. Była to taka doskonałość, jakby sama cnota starożytna wchodząc do wiejskiej chaty odrodziła się, jak w niebie.
W muzyce Chopina była Polska `przemienionych kołodziejów'
Kompozytor skończył swą pieśń, i poeta już nie może go oglądać, klawisze jednak zdają się jeszcze wygrywać ostatnie akordy…
Apostrofa do Dopełnienia, które jest w sztuce - stylem, w dziejach - erą, w historii zarówno duchem, jak i literą, jest wypełnieniem doskonałości, objawionym w Fidiaszu, Dawidzie, Szopenie, Ajschylosie… na tej doskonałości mści się zawsze BRAK, `piątnem globu tego - niedostatek', dopełnienie jest dla świata bolączką, on woli wszystko tylko rozpoczynać. Tak kłosy, ledwo dojrzałe, zmiana wiew wiatru.
Poeta przedstawia obraz warszawy pod rozpłomienioną gwiazdą, i organów u Fary - to gniazdo Fryderyka, bruki, place, kolumna Zygmunta.
Przez miasto rwą kaukaskie konie (moskale), wiele pułków - po sto, po sto.
Gmach staje w płomieniach, ożałobione wdowy są pchane kolbami karabinów… poeta widzi, jak przez ganek dźwigają sprzęt podobny do trumny, który runął - `Twój fortepian!”.
Ten sam, co głosił Polskę od samego początku jej dziejów z zachwytem - runął na bruki granitu, fortepian w przedzgonie dokonuje swoją jęczącą pieśń, fortepian jest rozszarpywany jak Orfeusz przez menady, on wtedy wrzeszczał - i fortepian także wrzeszczy (zestrojenie jego dźwięku z dźwiękiem kopyt kaukaskich koni o bruki).
Lecz ty? Lecz ja? Uderzmy w sądne penie,
Nawołując: „ciesz się, późny wnuku!...
Jękły głuche kamienie -
Ideał sięgnął bruku - - „
C. NA ZGON ŚP JÓZEFA Z., OFICERA WIELKIEJ ARMII RANNEGO POD PARYŻEM, JEDNEGO Z NACZELNIKÓW POWSTANIA W POLSCE (Józef Zaleski, major, uczestnik powstania listopadowego, przyjaciel Norwida)
Przedwieczny, którego nam objawił Syn, nie pragnie boleści osłupiającej ludzkie serce, ale takiej, która graniczy z pociechami. Jego ucho jest miłosierne i nie cieszy się, słuchając jęku człowieka. Opiekuje się on ludźmi tak, jak na nadgniłe trawy - zsyła krople rosy.
Dlatego w epoce, w której jest więcej
Rozłamań niźli - dokończeń
Dlatego w czasie tym, gdy więcej
Jest roztrzaskań niźli - zamknięć -
Dlatego to na teraz, gdy więcej jest daleko
Śmierci niżeli - zgonów
Twoja śmierć, szanowny mężu Józefie
Doprawdy że ma podobieństwo
Błogosławionego jakby uczynku!
Śmierć ta pokazuje istnienie śmierci chrześcijańskiej, pogodnej w tonie, pokazuje możliwość dopełnieni swojego życia do dojrzałości, o czym moglibyśmy zapomnieć, widząc, jak wszystko dookoła jest gwałtowne, roztrzaskuje się, rozbiega, a mało kto dokonuje swego żywota ze spokojem porównywalnym do tego, z jakim kapłan zamyka na ołtarzu hostię.
Koniec Vade - Mecum
EPILOG. Prozą
Poeta usprawiedliwia umieszczenie prywatnego listu w tym miejscu, którego treść stanowi, że dziennikarstwo obecne nie opisuje bieżących wydarzeń, ale tylko daje pośmiertne apoteozy i monumentalne owacje.
DO WALENTEGO POMIANA Z
Zwierzając mu rękopisma następnie wyszłe w XXI tomie biblioteki pisarzy polskich.
Motto: objaśnienie hasła `niedorzeczność' z `słownika współczesnego' jako coś, co wysuwają nasi przeciwnicy jako coś niezgodnego z naszymi przezywczajeniami, przekraczającego naszą pojętność.
Walenty Zakrzewski był powiernikiem rękopisów Norwida które ukazały się drukiem w Lipsku 1863, był bliskim przyjacielem Norwida, od Antoniego Zaleskiego przejął inicjatywę wydania tomu jego pism, ale przerwała tę próbę jego samobójcza śmierć, powodując też zatrzymanie wielu rękopisów Norwida w dokumentacji policyjnej. Poeta odzyskał je już po złożeniu VM.
Poeta rozważa, na prośbę Walentego, co to są pisma, albo dzieła. Uważa, że dziełem byłoby o wiele bardziej niż inne książki - zebranie przez Woltera kwitów i rejestrów.
Dziełami nie są tragedie rozwlekłe Byrona, ale jego namiętne greckie powiastki. Dramy Szekspira - to jednak dzieła, i Dantego niemniej.
Im większy sztukmistrz, tym słowa a dzieło - są ze sobą bliżej powiązane. Uzupełniają się, jak prawo i obyczaj ludowy. Poeta pozwala zwać pisma i dzieła, jak tego sobie Walenty życzy - współczesny osąd jest zawsze niestateczny, a tylko przyszłość pokaże ich wartość, jako korektora - wieczna.
Analizuje Norwid to, co rozumie się pod słowem poeta - jawi się on wieszczem, prowadzonym przez Muzy, unoszonym na fali natchnień. Krytycy i recenzenci myślą, że przyzwoitym słowem urealniają prostują poetę - a on, cierpiąc w ogóle, cierpi z tego powodu jeszcze bardziej.
Dziś przeczonoby temu, co pisano o Mickiewiczu „O krytykach warszawskich i o recenzentach”, przeczonoby, że kiedykolwiek go krytykowano, że miano opory wobec jego pierwszych utworów, twierdzonoby, że uczczono poetę należycie.
Podobnie słowacki, gdyby nie pisał o swoich współczesnych w Beniowskim i w pismach ulotnych, że `oni' szukali nadziei , idei w nieładzie. Krytycy jego dziś twierdziliby także, że wcale go nie krytykowali, a czcili.
Twierdziliby także, że po Zgonie Zygmunta Krasińskiego nosili roczną żałobę. Byłaby to taka sama obłuda i fałsz.
Poeta wyznaje, że marzył o powieści dziejącej się w prozaicznym czasie (nawiązanie do Quidama), w której bohater nie czyniłby wielkich rzeczy, i spotykałyby go zwykłe przypadki. To homo - quidam, poznający mądrość (która opiera się na tym, co odkryto w Grecji, Rzymie i katolicyzmie). Grek Artemidor, Zofia Greczynka, Mag z izraela - nie dają mu prawdy, zwodzą go. Ginie przypadkiem, nakryty wywróconym koszem kwiatów. Miałby to być obraz pokolenia co w przeddzień objawienia chrześcijańskich prawd rośnie dziko, rozpięte pomiędzy naukami płynącymi z Grecji i Izraela.
Przywołuje postać Szekspira - którego wołano, by przy zsiadaniu z koni przytrzymywał strzemię „męczeństwo prawdy jest świadectwem”. Na koniec przykład Zygmunta krasińskiego, który umierając został obwołany człowiekiem, który zatracił swą narodowość, nie wystarcza, że był człowiekiem. Szukał Polski gdzieś pomiędzy narodami…
Czas upływa, śmierć goni człowieka. Tylko Ironia po nas zapłacze, jedyna postać, którą poeta znał jako żywą. Wchodził w świat, gdy w największej sile trzech poetów, już zmarłych, tworzyło. Jeżeli poeta nie potrafi zebrać u piersi ruchu planety, ludzkich jęków i łez i objąć wszystkich istot, niech nie uczy podmiotu, co jest dobre i co ciemne, bo taki poeta wie tylko, co jest przyjemne. W gazetach poeta odczytuje nekrologi samobójców, którzy są jak osoby wpadające w zamaskowane liśćmi doły na grobach. Ta `szkoła' zostawia pułapkę w rowach dla korzyści serca, taką szkołą, takim sercem - poeta gardzi.
ANEKS
TYMCZASEM
Wątek tematyczny konfliktu pokoleń i straconego pokolenia między-powstaniowego.
Przechodzą pokolenia i epoki, a dni poety - to odwłoki, czekanie. Odkąd patrzy na świat, wszystko wracało, powtarzało się.
Życie - jest zgonu chwilką
Młodość - czy dniem siwizny?
A ojczyzna - czy tylko
Jest tragedią - ojczyzny.
PRACA
Jakaś wersja wiersza Praca.