Mistrz i Małgorzata - streszczenie
Część I
1. Nigdy nie rozmawiaj z nieznajomymi
Na Patriarszych Prudach w Moskwie spotkało się dwóch obywateli: Michał Aleksandrowicz Berlioz, redaktor miesięcznika literackiego i prezes zarządu jednego z największych stowarzyszeń literackich Moskwy (Massolitu) oraz poeta Iwan Nikołajewicz Ponyriow, o pseudonimie Bezdomny.
Uwaga: “Aleksandrowicz” i “Mikołajewicz” są to tzw. otczestwa, integralna część imienia i nazwiska rosyjskiego. Pochodzą od imienia ojca. W sytuacjach oficjalnych, zwłaszcza przy przedstawianiu kogoś, nie można ich pominąć. |
Wieczór jest wyjątkowo gorący. Literaci usiedli na ławce i popijając ciepły napój morelowy (niczego innego nie było w budce z napojami) rozmawiają o poemacie o Jezusie, napisanym przez Iwana. Berliozowi nie podoba się utwór młodszego kolegi.
Iwan przedstawił w nim wprawdzie Jezusa w jak najgorszym świetle, ale zdaniem Berlioza należałoby napisać poemat udowadniający, że Jezus w ogóle nie istniał. Nagle do rozmowy włącza się nieznany obu poetom dziwnie wyglądający cudzoziemiec. Jest on zdziwiony, gdy dowiaduje się, że literaci uważają, że Jezus nie istniał, zachwyca się, gdy okazuje się, ze obaj są ateistami i że w Moskwie ateistów nie brakuje. Nieznajomy powołuje się na pięć dowodów istnienia Boga autorstwa św. Tomasza oraz na szósty dowód Kanta (z którym - jak twierdzi - rozmawiał na ten temat przy śniadaniu). Przekonuje swoich współrozmówców, że ktoś musi kierować tym światem i że nie może tego robić człowiek ze względu na ograniczoność swego rozumu i śmiertelność.
Nieznajomy przepowiada Berliozowi, że jeszcze dziś wieczór kobieta zetnie mu głowę, ponieważ Annuszka rozlała olej i że z tego powodu planowane na dzisiaj zebranie Massolitu, któremu Berlioz ma przewodniczyć, nie odbędzie się. Berlioz i Iwan są coraz bardziej zadziwieni, nie rozumieją logiki wywodu nieznajomego.
Cudzoziemiec przedstawia im się jako profesor czarnej magii i pokazuje im paszport. Iwan nie zdążył dostrzec jego nazwiska, zauważył tylko, że zaczyna się ono na literę “W”. Profesor po raz kolejny przekonuje ich, że Jezus istniał naprawdę i że nie jest to kwestią przekonań, ale faktów. Aby im to udowodnić, opowiada historię zaczynającą się od słynnych słów “W białym płaszczu z podbiciem koloru krwawnika, posuwistym krokiem kawalerzysty, wczesnym rankiem czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan pod krytą kolumnadę łączącą oba skrzydła pałacu Heroda Wielkiego wyszedł procurator Judei Poncjusz Piłat”. Tak zaczyna się historia o Piłacie, opowiadana równolegle wraz z rozwojem akcji powieści.
2. Poncjusz Piłat
Piłat ma atak migreny i bardzo cierpi. Przyprowadzony zostaje do niego Jeszua Ha-Nocri, człowiek skazany przez Sanhedryn na śmierć, Piłat ma wydać ostateczny, prawomocy wyrok. Jeszua robi wrażenie zalęknionego. Zaprzecza, jakoby zamierzał zburzyć świątynię jerozolimską. Twierdzi, że to Mateusz Lewita chodzi za nim i zapisuje to, czego Jeszua nie powiedział, a ludzie potem to powtarzają. Procurator jest coraz bardziej zmęczony, marzy o tym, żeby znaleźć się w swojej komnacie, ukoić obolałą głowę w zimnej wodzie, przywołać swojego psa; pomyślał nawet o truciźnie. Wszystkie te myśli - ku zdziwieniu Piłata - odgadł Jeszua.
Na zapytanie Piłata, czy Jeszua jest wielkim lekarzem, Ha-Nocri odpowiedział przecząco. Wszystkich myśli Piłata Jeszua domyślił się ze sposobu jego zachowania. Jeszua zaprzeczył także, jakoby miał w tryumfalnym pochodzie wjechać na ośle do Jeruszalaim. Przedstawia także podstawę swojego nauczania - wszyscy ludzie są dobrzy, a ich złe postępowanie da się zmienić. Piłat już ma zamiar ułaskawić Jeszuę i umieścić go w swojej prywatnej rezydencji, gdy na nadesłanym pergaminie, zawierającym oskarżenie Jeszui odnajduje pewien znaczący szczegół. Jest to oskarżenie o obrazę majestatu. Jeszua potwierdza, że mówił Judaszowi z Kiriatu, że nadchodzi czas, kiedy nie będzie władzy cesarskiej ani żadnej innej. Po tych słowach Jeszui Piłat nie ma wyboru i zatwierdza wyrok śmierci. Skazany miał zostać stracony na Nagiej Górze.
Po wyprowadzeniu Jeszui Piłat spotyka się z przewodniczącym Sanhedrynu, arcykapłanem Józefem Kaifaszem. Pyta się go, którego z więźniów ma uwolnić z okazji Święta Paschy - Bar Rawana czy Ha-Nocri? Kaifasz domaga się uwolnienia Bar-Rawana, mimo wstawiennictwa Piłata za Jeszuą. Po spotkaniu Piłat wychodzi do tłumów i ogłasza wyrok.
3. Dowód siódmy
Profesor skończył swoją opowieść. Berlioz doszedł do wniosku, że cudzoziemiec jest obłąkany. Profesor oświadcza, że w Moskwie zamierza zatrzymać się w mieszkaniu Berlioza przy ul. Sadowej oraz próbuje przekonać poetów do uwierzenia chociażby w istnienie diabła, skoro w istnienie Boga uwierzyć nie chcą. Profesor twierdzi, że istnieje na to dowód siódmy, który zaraz zostanie Berliozowi przedstawiony. Berlioz postanawia zadzwonić do biura turystyki zagranicznej i zawiadomić, że przybyły właśnie z zagranicy konsultant znajduje się na Patriarszych Prudach w stanie zdecydowanie odbiegającym od normy. Gdy literat chciał przejść przez ulicę po szynach tramwajowych do znajdującej się po drugiej stronie budki, zauważył nadjeżdżający tramwaj, poślizgnął się i upadł na szyny. Kobieta-motorniczy szarpnęła hamulcem, ale nie zdążyła wyhamować. Tramwaj najechał na Berlioza i na bruk wypadł okrągły ciemny przedmiot. Była to odcięta głowa Berlioza.
4. Pogoń
Iwan Bezdomny w szoku po tym, co się stało, siedział na ławce nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Usłyszał rozmowę kobiet, które komentowały śmierć Berlioza. Wspominały one coś o niejakiej Annuszce, która dziś rano rozlała olej na szyny tramwajowe. Kobiety domyślały się, że to właśnie na tym oleju poślizgnął się nieboszczyk Berlioz. W tym momencie Iwan zaczął kojarzyć fakty - profesor-cudzoziemiec mówił przecież, że dzisiejsze zebranie Massolitu nie odbędzie się, ponieważ Annuszka rozlała olej - i tak właśnie się stanie. Przepowiedział też, że Berliozowi głowę obetnie kobieta, a to właśnie kobieta prowadziła tramwaj.
Nie zastanawiając się długo Iwan postanowił działać i ruszył w pościg za profesorem, do którego przyłączyło się dwóch osobników: człowiek w kraciastej marynarce, w dżokejce i binoklach oraz ogromnych rozmiarów czarny kot, chodzący na dwóch łapach. Mimo że Iwan szedł bardzo szybko, wręcz biegł, dystans między nim a ową trójką coraz bardziej się zwiększał. Uciekający rozdzielili się, Iwan postanowił biec za kotem, ten jednak wskoczył na tylny zderzak tramwaju i znikł Bezdomnemu z oczu. Poeta próbował jeszcze gonić profesora, ale ten zniknął mu w pewnym momencie w gmatwaninie moskiewskich uliczek i zaułków. Nie mogąc go odnaleźć, Iwan wpadł do jakiegoś mieszkania, niepokojąc kąpiącą się pod prysznicem obywatelkę, zabrał stamtąd świecę i święty obrazek i ruszył na dalsze poszukiwania. Nie wiedzieć czemu wpadła mu do głowy myśl, że profesor na pewno jest nad rzeką. Poszedł tam, powierzył swoje ubranie opiece jakiegoś nieznajomego, a sam wskoczył do wody. Po wypłynięciu okazało się, że jego ubranie zniknęło, na jego miejscu zaś pojawiła się para kalesonów i brudna koszula. Złorzecząc Iwan przebrał się w to, co było i postanowił poszukać profesora w Gribojedowie.
5. Co się zdarzyło w Gribojedowie
Gribojedow to nazwa domu, pochodząca od nazwiska rosyjskiego pisarza, który miał tam podobno mieszkać. W domu tym mieściła się siedziba Massolitu wraz ze słynną na całą Moskwę restauracją, gdzie podawano największe przysmaki po rozsądnych cenach. Z restauracji mieli prawo korzystać wyłącznie członkowie Massolitu oraz zaproszeni goście.
W dniu śmierci Berlioza dwunastu członków zarządu Massolitu niecierpliwie czekało na przybycie przewodniczącego. Po półtoragodzinnym czekaniu zniecierpliwieni literaci zeszli do Gribojedowskiej restauracji, gdzie grał właśnie słynny band jazzowy. Nagle całą restauracją wstrząsnęła najnowsza wiadomość o śmierci Berlioza. Po jakimś czasie od otrzymania tej wiadomości w Gribojedowie pojawił się Iwan - bosy, w pasiastych kalesonach i rozdartej koszuli, do której przypięty był agrafką jakiś święty obrazek, z rozdartym policzkiem i świecą w dłoni. Iwan zaczął szukać w Gribojedowie profesora i opowiadał o tym, co wydarzyło się dzisiaj na Patriarszych Prudach - o przepowiedni cudzoziemca, Poncjuszu Piłacie, ogromnym kocie chodzącym na czterech łapach i nieudanym pościgu. Gdy Iwan zaczął bić się z jednym z restauracyjnych gości, który próbował namówić go do odpoczynku i położenia się do łóżka, został obezwładniony, związany prześcieradłami i odesłany do szpitala psychiatrycznego.
6. Schizofrenia, zgodnie z zapowiedzią
Do kliniki psychiatrycznej przyprowadził Iwana poeta Riuchin. Iwan rozmawia z lekarzem o tym, co wydarzyło się dzisiaj na Patriarszych Prudach, opowiada o swoich próbach złapania profesora. Potem prosi o telefon, dzwoni na milicję i żąda, aby na miasto wysłano wozy opancerzone z karabinami maszynowymi w celu złapania przestępcy. Gdy Iwan orientuje się, że będzie musiał zostać w szpitalu, próbuje wyskoczyć oknem. Nie udaje mu się to, dostaje zastrzyk na uspokojenie. Lekarz podejrzewa u niego schizofrenię
7. Fatalne mieszkanie
Stiopa Lichodiejew, dyrektor teatru Variétés, ocknął się rano na kacu w mieszkaniu przy ulicy Sadowej 302-A m 50, które dzielił z Berliozem. Niewiele pamiętał z tego, co zdarzyło się w dniu poprzednim. Z wielkim wysiłkiem wstawszy z łóżka, dostrzegł siedzącego obok nieznanego mu człowieka. Nieznajomy oświadczył, że był z dyrektorem umówiony na spotkanie, nazywa się Woland, jest specjalistą od czarnej magii i ma dzisiaj dać występ w teatrze Variétés. Wszystkie te informacje były dla Stiopy zupełną nowością i zaczął się zastanawiać, czy był wczoraj aż tak pijany, że niczego nie pamięta. Woland pokazał jednak dyrektorowi kontrakt podpisany jego imieniem i nazwiskiem. Aby się upewnić, że przybysz mówi prawdę, Stiopa zadzwonił do teatru. Dyrektor finansowy Variétés, Rimski, potwierdził dzisiejsze występy maga. Zdezorientowany Stiopa rozejrzał się po mieszkaniu i w tle mignął mu obraz ogromnego czarnego kota, pijącego wódkę z kieliszka oraz człowieka w binoklach i kraciastej marynarce. Woland oświadczył dyrektorowi, że potrzebuje mieszkania dla swojej świty. W tym samym momencie Stiopa znalazł się w Jałcie.
8. Pojedynek profesora z poetą
W szpitalu wariatów Iwan odzyskał przytomność. Został luksusowo obsłużony przez pielęgniarkę, a następnie zaprowadzony na rozmowę z doktorem Strawińskim. Iwan przekonuje doktora, że jest całkowicie zdrowy i że tylko zrobiono z niego wariata. Doktorowi udaje się jednak przekonać Iwana, że tak nie jest i że potrzebuje on leczenia w klinice. Co do złapania profesora, radzi Iwanowi, aby nie ścigał go osobiście, ale napisał odpowiednie pismo, a potem zostanie ono złożone na milicji.
9. Głupie dowcipy Korowiowa
Nikanor Iwanowicz Bosy, prezes spółdzielni mieszkaniowej, do której należał dom 302-A przy ulicy Sadowej, miał obecnie ogromne kłopoty - z powodu śmierci Berlioza był nękany telefonami i wizytami osób związanych w jakiś sposób z nieboszczykiem czy takich, które już połakomiły się na jego mieszkanie. Bosy poszedł obejrzeć mieszkanie Berlioza. Złamał pieczęcie do jego części mieszkania i wszedł
Spotkał tam obywatela w kraciastej marynarce, w dżokejce i binoklach - słowem, tego samego. Obywatel przedstawił się jako Korowiow, tłumacz cudzoziemca, zajmującego tymczasowo mieszkanie Berlioza. Prezes jest zaniepokojony tym, że nie wie nic na ten temat. Korowiow przekonuje go, że Stiopa Lichodiejew zgodził się odstąpić artyście Wolandowi mieszkanie podczas swojego pobytu w Jałcie i że pisał w tej sprawie do prezesa. Bosy nie chce wierzyć, ale dziwnym trafem znajduje w swojej teczce list od Lichodiejewa. Dzwoni do biura turystyki zagranicznej i dowiaduje się tam, że o zameldowaniu się Wolanda na Sadowej już tam wiedzą. Trochę uspokojony Bosy przyjmuje od Korowiowa opłatę za czynsz wraz z łapówką w wysokości 400 rubli i opuszcza mieszkanie.
Skoro tylko prezes opuścił mieszkanie, Korowiow na polecenie Wolanda doniósł przez telefon, że Nikanor Iwanowicz Bosy spekuluje walutą i przetrzymuje w toalecie swojego mieszkania 400 dolarów. Mniej więcej w tym samym momencie Nikanor Iwanowicz znalazł się w swoim mieszkaniu i ukrył paczkę zawierającą 400 rubli w przewodzie wentylacyjnym toalety. Już miał zasiadać z żoną do obiadu, gdy do jego mieszkania weszli agenci, spytali się o toaletę i znaleźli w niej paczkę - z tym że nie z rublami, a z dolarami. Agenci zabrali ze sobą przerażonego Nikanora.
10. Wieści z Jałty
W gabinecie dyrektora finansowego teatru Variétés, Rimskiego, znajdował się sam dyrektor finansowy oraz administrator Warionucha. Bezskutecznie usiłowali skontaktować się z Lichodiejewem, dyrektorem teatru, w sprawie kontraktu z magiem, który ma dzisiaj wystąpić. W pewnym momencie do gabinetu weszła kobieta w mundurowej kurtce, z depeszą od milicji jałtańskiej: Dzisiaj o wpół do jedenastej zgłosił się na komisariacie człowiek podający się za Lichodiejewa, dyrektora teatru Variétés. W odpowiedzi Rimski zadepeszował, że dyrektor Lichodiejew jest w Moskwie. Po chwili do gabinetu znowu weszła kobieta z depeszą, tym razem od samego Lichodiejewa, zawierającą charakter pisma dyrektora jako dowód, że to właśnie on depeszuje z Jałty. Rimski i Warionucha nie mogli uwierzyć - jak bowiem Lichodiejew mógł od wpół do jedenastej być w Jałcie, skoro jeszcze dziesięć minut wcześniej telefonował do nich ze swojego mieszkania w Moskwie? Jak mógł w tak krótkim czasie pokonać tysiące kilometrów, dzielące oba miasta? Obaj doszli do wniosku, że dyrektor spił się i stroi sobie z nich żarty. Rimski polecił Warionusze zanieść wszystkie depesze na milicję. Tuż przed wyjściem Warionucha wpadł jeszcze na chwilę do swojego gabinetu. W tym momencie zadzwonił telefon, a głos w słuchawce nakazał administratorowi, aby nigdzie depesz nie zanosił. Warionucha nie miał jednak zamiaru posłuchać i wybiegł na ulicę. Drogę zagrodził mu wielki tłusty kot oraz malutki rudy człowieczek z wystającym kłem i barami atlety. Nieznajomi pobili go, odebrali depesze i zanieśli do mieszkania przy ulicy Sadowej. Tam Warionuchę przywitała zupełnie naga, ruda kobieta i zapowiedziała, że go pocałuje. Administrator zemdlał i pocałunku już nie czuł.
11. Rozdwojenie Iwana
Iwan bezskutecznie próbuje napisać zawiadomienie na milicję o popełnieniu przestępstwa przez zagranicznego konsultanta. Nie jest w stanie sklecić odpowiednich słów. W jego głowie rozmawia dwóch Iwanów - pierwszy, który nadal usilnie próbuje schwytać mordercę Berlioza i drugi, który mówi temu pierwszemu, że ostatnio zachowywał się w sposób niezrównoważony i że nie tak powinno się łapać przestępców. W pewnym momencie Iwan zauważył na swoim balkonie jakiegoś nieznajomego mężczyznę
12. Czarna magia oraz jak ją zdemaskowano
W teatrze Variétés za chwilę odbędzie się pokaz czarnej magii w wykonaniu mistrza Wolanda i jego świty. Rimski jest zaniepokojony - nie dość, że nie znalazł się jeszcze dyrektor Lichodiejew, to zniknął nie wiadomo gdzie także administrator Warionucha. Na scenie teatralnej pojawił się znany całej Moskwie konferansjer Żorż Bengalski, zapowiadający występ Wolanda. Konferansjer mówi, że Woland nie opanował żadnej magii, ale technikę tricków i że ta technika zostanie pod koniec spektaklu zdemaskowana - tak, aby wszyscy widzowie przekonali się na własne oczy, że żadna czarna magia nie istnieje. Na scenie pojawił się Woland i zasiadł w wyczarowanym przed chwilą fotelu. Korowiow i kocur zaczęli przedstawienie - nagle w kieszeniach osób siedzących na widowni zaczęły pojawiać się karty lub dziesięciorublowe banknoty (tzw. “czerwońce”). Potem cały deszcz czerwońców posypał się z sufitu, a uczestnicy spektaklu zaczęli je łapać. Korowiowa zaczyna denerwować konferansjer Bengalski. Ktoś z widowni radzi, żeby mu urwać głowę. Kot Behemot spełnia to życzenie i w rzeczywistości urywa Bengalskiemu głowę; po zapewnieniu konferansjera, że nie będzie już plótł głupot na scenie, Behemot przystawia głowę na miejsce. Przerażony Bengalski schodzi ze sceny, skarżąc się na ogromny ból w czaszce i prosząc, aby mu oddali jego głowę.
W dalszej części spektaklu Korowiow otwiera magazyn dla pań - na scenie pojawiają się olbrzymie lustra i parawany. Korowiow zaprasza panie do wybierania sobie wyczarowanych przed chwilą sukien, bucików i innych gadżetów. Oszołomione panie najpierw nieśmiało, a potem tłumnie przebierają się w piękne ubrania.
W pewnym momencie z widowni odzywa się Arkadiusz Apołłonowicz Siemplejarow, przewodniczący komisji akustycznej teatrów moskiewskich, domagający się zdemaskowania wszystkich tricków, pokazanych przez trupę Wolanda. Na to Korowiow pyta się go, gdzie spędził ostatni wieczór. Siedząca obok żona Siemplejarowa odpowiedziała, że jej mąż był na posiedzeniu komisji akustycznej. Korowiow mówi, że żadne posiedzenie wczoraj się nie odbywało, a Siemplejarow pojechał z wizytą do pewnej artystki i zabawił u niej cztery godziny. Słysząc to kuzynka przewodniczącego zaczęła okładać go parasolką. Ktoś wezwał milicję, Behemot dał rozkaz orkiestrze, aby grała marsza, w teatrze zrobił się ogromny zamęt z powodu wkroczenia milicji, a cała trupa w jednej chwili rozpłynęła się w powietrzu i na scenie nie było już nikogo
13. Pojawia się bohater
Nieznajomy wszedł do szpitalnego pokoju Iwana i rozkazał mu być cicho. Iwan opowiada przybyszowi o tym, co zdarzyło się na Patriarszych Prudach, a ten o dziwo nie uznaje go za wariata, tylko słucha z niebywałym zaciekawieniem. Nieznajomy oświadcza Iwanowi, że na Patriarszych Prudach spotkał samego szatana, Iwan nie chce w to uwierzyć. Okazuje się, że nieznajomy znalazł się w szpitalu wariatów z podobnego powodu, co Iwan. Rok temu napisał powieść o Poncjuszu Piłacie. Twierdzi, że nie ma nazwiska i prosi, żeby tytułować go mistrzem. Opowiada swoją historię. Z wykształcenia jest historykiem, zna wiele języków, jest dobrze wykształcony. Wygrał ogromną sumę na loterii, kupił sobie za to mieszkanie i postanowił poświęcić się pisaniu dzieła życia - powieści o Poncjuszu Piłacie. Pewnego dnia spotkał w zaułku kobietę, idącą z bukietem żółtych kwiatów. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia, miłość poraziła ich jak grom. Świetnie się rozumieli, spotykali się codziennie, przekonali się, że są stworzeni dla siebie. Nikt nie wiedział o ich związku, ponieważ ukochana mistrza była mężatką i nie mogło wyjść na jaw, że spotyka się z innym mężczyzną. Mistrz gorączkowo pracował nad powieścią i owa powieść pochłonęła również nieznajomą. Po zakończeniu pisania powieści mistrz chciał ją wydać drukiem, ale redaktor wydawnictwa nie był z niej zadowolony. Mistrzowi oświadczono, że redakcja ma dosyć materiału na najbliższe dwa lata i że w związku z tym powieść nie zostanie wydrukowana. Potem w prasie ukazały się dwa artykuły, ośmieszające powieść - jeden autorstwa Łatuńskiego, drugi Mścisława Laurowicza.
Po tym wydarzeniu mistrz podupadł na zdrowiu - zaczął obawiać się ciemności i psychicznie czuł się coraz gorzej. Jego ukochana radziła mu wyjechać nad Morze Czarne i w tym celu wzięła od niego ostatnie pieniądze, które zostały mu z wygranej na loterii - dziesięć tysięcy rubli, obiecała kupić bilet i przyjść następnego dnia. Tej nocy mistrz czuł się wyjątkowo źle i spalił w piecu prawie cały rękopis powieści. W tym momencie do mieszkania wróciła jego ukochana, gdy zobaczyła palący się rękopis gołymi rękami wyciągnęła go z pieca. Mistrz powiedział jej, że znienawidził swoją książkę i że czuje się bardzo chory.
Jego ukochana zapewniała go, że mu pomoże i że go wyleczy. Postanowiła, że nie będzie już więcej oszukiwać męża i że odejdzie od niego. Obiecała przyjść rano i wyszła. W kwadrans po jej wyjściu jacyś ludzie zapukali do okna mistrza, ktoś zajął jego mieszkanie. Mistrz wyszedł na mróz, owładnął nim ogromny strach i postanowił udać się do kliniki. Uważa, że jest bardzo chory i że w szpitalu nie ma gorszego przypadku, niż on. Po kilku chwilach opuścił pokój Iwana i przeszedł balkonem do siebie.
14. Chwała kogutowi!
Rimski siedział w swoim gabinecie w teatrze Variétés. Na ulicy przed teatrem rozgrywały się jakieś niesamowite sceny. Okazało się, że kobiety, które po fatalnym zakończeniu spektaklu opuściły teatr paradowały na ulicy w samej bieliźnie - ubrania podarowane im przez czarodzieja rozpłynęły się w powietrzu! Rimski postanowił zadzwonić, aby zawiadomić odpowiednie organa władzy. Nagle zadzwonił telefon, a głos w nim radził Rimskiemu, żeby nigdzie nie dzwonił, bo będzie źle. Była noc, za oknem świecił księżyc. Nagle dyrektor finansowy poczuł, że spod drzwi jego gabinetu wionie wilgotną zgnilizną. Zegar zaczął wybijać północ. Wreszcie drzwi otworzyły się i do gabinetu wszedł zaginiony administrator Warionucha i zasiadł w fotelu naprzeciwko Rimskiego. Rozmawiali na temat zniknięcia Lichodiejewa. Warionucha twierdził, że dyrektor Variétés przez cały czas był w knajpie o nazwie “Jałta” w Puszkino, że spił telegrafistę i obaj robili sobie z nich żarty. Warionucha opowiadał Rimskiemu o niesamowitych ekscesach, jakich dokonał Lichodiejew. Dyrektor finansowy nie chciał jednak dać wiary tym opowieściom, poza tym coś dziwnego, a jednocześnie niezidentyfikowanego dało się zauważyć w zachowaniu Warionuchy. Był bardzo blady, miał niski głos, a szyję opasaną - nie wiedzieć czemu, bo noc była gorąca - grubym wełniany szalikiem. W pewnym momencie Rimski przeraził się - zauważył, że jego towarzysz nie rzuca cienia. Warionucha dostrzegł przerażenie Rimskiego, skoczył do drzwi i zaryglował je.
W oknie ukazała się twarz nagiej dziewczyny i jej ręka, próbująca odsunąć dolną zasuwkę ramy. Dziewczyna weszła do środka i Rimski spostrzegł, że jej ciało w pewnych miejscach ulega rozkładowi. I wtedy właśnie dobiegło radosne, nieoczekiwane pianie koguta, zwiastujące świt. Kobieta i Warionucha czmychnęli, a Rimski co sił w nogach popędził taksówką na dworzec. Wsiadł do ekspresu do Leningradu, pociąg znikł bez śladu w ciemnościach. Wraz z nim zniknął i Rimski. .
15. Nikanor Iwanowicz Bosy
Nikanora Iwanowicza przywieziono do kliniki doktora Strawińskiego, który przerażony opowiadał o Korowiowie z mieszkania numer 50, który to podrzucił mu nieszczęsne dolary. Ci, do których to należało, pojechali oczywiście do owego mieszkania, ale ani Korowiowa, ani nikogo innego tam nie znaleźli. Bosemu przydzielono pokój w szpitalu. Przy tej okazji większość pacjentów kliniki obudziła się. Obudził się także Iwan Bezdomny, ale po chwili zasnął. Śniła mu się Naga Góra otoczona podwójnym łańcuchem straży…
16. Kaźń
Poza Jeszuą Ha-Nocri na Nagiej Górze zostało ukrzyżowanych trzech innych złoczyńców. Skazańców na miejsce kaźni dowieziono wózkami. Centurion Marek Szczurza Śmierć, zaufany Piłata, pilnował porządku wraz ze swoimi żołnierzami. Tego dnia panował ogromny upał i zbierało się na burzę. Pod drzewkiem, niedaleko miejsca kaźni ulokował się Mateusz Lewita - uczeń Jeszui. Był już na tym miejscu kilka godzin wcześniej, ale postanowił wrócić się do miasta. Ukradł tam nóż, aby zabić Jeszuę przed ukrzyżowaniem i tym samym oszczędzić mu cierpień. Nie zdążył jednak i teraz bardzo rozpaczał z tego powodu. Wyklinał Boga i dziwił się, że nie spada na niego z tego powodu grom z nieba.
Skazańcy co chwila tracili przytomność. Cierpieli ogromnie, a ich twarze oblepiły muchy. Jeden z oprawców na polecenie Szczurzej Śmierci podał Jeszui na włóczni gąbkę z wodą. Umierający pił chciwie. Oprawca zdjął gąbkę z ostrza włóczni, kazał Jeszui sławić hegemona Piłata i przebił mu serce. Jeszua umarł. To samo zostało powtórzone także względem innych skazańców.
Z nieba runęły strumienie deszczu, żołnierze i gapie szybko opuścili Nagą Górę, a Mateusz Lewita zdjął z krzyża ciało Jeszui.
17. Niespokojny dzień
W piątek rano, nazajutrz po przeklętym występie Wolanda, ogromna kolejka ustawiła się pod teatrem Variétés. Wszyscy opowiadali o wczorajszym niesamowitym seansie czarnej magii i chcieli kupić bilety na dzisiejszy. Kiedy ludzie stojący w kolejce dowiedzieli się, że dzisiejszy seans się nie odbędzie, rozeszli się do domów
W gabinecie Rimskiego pojawiła się milicja. Nagle okazało się, że o występie Wolanda niewiele wiadomo. Afisze zniknęły, w biurze turystyki zagranicznej nikt nic nie wiedział o żadnym Wolandzie, umowy w księgowości nie było. Milicja dowiedziawszy się, że mag podobno zatrzymał się w mieszkaniu na Sadowej, pojechał tam, ale w mieszkaniu nikogo nie zastała.
Księgowy teatru Variétés, Łastoczkin, miał przed sobą dwa zadania: po pierwsze, pojechać do Komisji Nadzoru Widowisk i Rozrywek Lżejszego Gatunku i złożyć raport o wczorajszych zajściach, po drugie - wpłacić wczorajsze wpływy z kasy. Łastoczkin udał się na postój taksówek, ale kierowca nie chciał go obsłużyć, skarżąc się, że wczoraj wiele osób zapłaciło mu czerwońcami, a potem czerwońce zamieniły się w osę lub etykietę z butelki wody mineralnej. Łastoczkin dojechał na miejsce, ale w gabinecie kierownika spotkała go niespodzianka. Kierownik zniknął, a na jego miejscu siedział sam garnitur. Do tego jeszcze pracownicy komisji co chwila śpiewali chóralnie pieśń “Morze przesławne”. Jak się okazało, wszystko to były sprawki Korowiowa i Behemota.
Łastoczkin dotarł w końcu do kasy, aby wpłacić pieniądze z wpływów za dzisiejszy spektakl. Kiedy rozpakował zawinięte w papier pieniądze, okazało się, że pełno tam było obcej waluty. Księgowy od razu został aresztowany.
18. Pechowi goście
Pociągiem do Moskwy jechał wujek nieboszczyka Berlioza, Maksymilian Andriejewicz Popławski, ekonomista mieszkający na stałe w Kijowie. Otrzymał on przedwczoraj wieczorem telegram następującej treści: “przed chwilą na patriarszych prudach przejechał mnie tramwaj pogrzeb piątek godzina trzecia przyjeżdżaj berlioz”. Telegram był niedorzeczny - bo niby jak nieboszczyk mógł wysłać telegram po swojej śmierci i jeszcze znać dokładną datę pogrzebu? Popławski stwierdził, że telegrafista musiał po prostu przekręcić parę słów w telegramie i stąd ta pomyłka.
Popławski jechał do Moskwy licząc na to, że uda mu się zgarnąć mieszkanie siostrzeńca swojej żony - miał bowiem dosyć mieszkania w Kijowie, wolał przenieść się do bardziej prestiżowej Moskwy, a normalną drogą trudno to było załatwić. Postanowił przede wszystkim zameldować się najpierw w mieszkaniu Berlioza na pobyt czasowy, aby potem mieć podstawy do przejęcia lokum. Wuj Maksymilian znalazł się więc w lokalu, w którym mieściła się administracja domu numer 302-A przy ul. Sadowej. Spotkał tam jakiegoś przestraszonego człowieka, który powiedział mu, że nie ma ani prezesa spółdzielni, ani sekretarza, i że nie ma możliwości skontaktowania się z nimi. Popławski postanowił więc udać się do mieszkania numer pięćdziesiąt.
Ktoś mu otworzył - nie wiedział kto, bo w pokoju znajdował się jedynie olbrzymi czarny kot, siedzący na krześle. Potem w pokoju pojawił się Korowiow, płaczący rzewnymi łzami nad śmiercią Berlioza. Wuj Maksymilian spytał się Korowiowa, czy to on do niego depeszował. Korowiow odpowiedział na to, że depeszował kot. Behemot zwrócił się do Popławskiego i zaczął z nim rozmawiać. Popławski stał jak wryty i nie wiedział, co powiedzieć. W pewnej chwili w pokoju pojawił się mały człowieczek o rudych włosacg (Asasello), kazał wynosić się Popławskiemu do Kijowa i nie marzyć nawet o żadnym mieszkaniu w Moskwie. Wuj Maksymilian, śmiertelnie przestraszony, ulotnił się z mieszkania.
Schodząc po schodach zobaczył małego człowieczka, zmierzającego w stronę fatalnego mieszkania. Był to Andrzej Fokicz Sokow, bufetowy teartu Variétés. Otworzyła mu dziewoja, która nie miała na sobie nic oprócz kokieteryjnego koronkowego fartuszka i białego czepeczka. Zaprosiła Andrzeja Fokicza do salonu, gdzie urzędował Woland. Mistrz czarnej magii leżał na łóżku.
Świta Wolanda zaczęła częstować bufetowego alkoholem i jedzeniem, ale ten odmawiał, przestraszony, i zaczął bardzo nieśmiało mówić o interesie, z jakim przyszedł. Otóż po występie w teatrze maga wiele osób przychodziło do jego bufetu, płacąc czerwońcami, które potem zmieniły się w kawałki papieru. Woland zdenerwował się, powiedział, że przenigdy nie zje nic w bufecie teatru Variétés, ponieważ podaje się tam nieświeże jedzenie i nie przestrzega podstawowych zasad higieny. Korowiow przepowiedział Sokowowi, że w przeciągu dziewięciu miesięcy umrze na raka. Przerażony bufetowy opuszcza mieszkanie w poszukiwaniu jak najlepszego onkologa, profesora Kuźmina. W jego gabinecie, podczas wizyty Sokowowa i chwilę potem także działy się niesamowite rzeczy.
Część II
19. Małgorzata
Rozdział ten zaczyna się od bardzo znanych słów: „Za mną, czytelniku! Któż to ci powiedział, że nie ma już na świecie prawdziwej, wiernej, wiecznej miłości? A niechże wyrwą temu kłamcy jego plugawy język!”.
Ukochana mistrza miała na imię Małgorzata. Miała trzydzieści lat, była żoną wybitnego specjalisty, mieszkała z nim w willi, ale nie kochała go
W piątek, tego dnia, kiedy przepędzono i wysłano do Moskwy wujaszka Berlioza, Małgorzacie śnił się mistrz. Obudziła się z nadzieją, że tego dnia coś się wydarzy. Wyszła z mieszkania i wsiadła do trolejbusu. Usłyszała tam rozmowę dwóch mężczyzn, którzy szeptali o jakimś skandalu: podobno jakiemuś nieboszczykowi skradziono dziś rano z trumny głowę (chodziło oczywiście o Berlioza, ale o tym Małgorzata nie mogła wiedzieć).
W kilka chwil później Małgorzata siedziała już na ławce pod murem Kremla. W pewnym momencie zauważyła, że tuż obok przejeżdża kondukt pogrzebowy. „Ciekawe, czyj to pogrzeb?” - zapytała sama siebie w duchu. „Michała Aleksandrowicza Berlioza” - odpowiedział jej ktoś. Małgorzata odwróciła się zdziwiona i zobaczyła na ławce obok siebie Asasella. Zaczęli rozmawiać o kradzieży głowy Berlioza i kondukcie pogrzebowym. Asasello powiedział, że przysłano go do Małgorzaty z interesem - pewien samotny cudzoziemiec chce, żeby towarzyszyła mu na balu. Małgorzata na początku nie chciała się zgodzić, ale kiedy Asasello zaczął słowo w słowo przytaczać fragmenty książki mistrza, poczytała to jako dobry znak i zgodziła się. Asasello dał jej w puzderku krem i polecił, aby dzisiaj wieczorem, w swoim mieszkaniu, wysmarowała się nim na całym ciele i czekała na dalsze instrukcje.
20. Krem Asasella
Wieczorem, będąc już u siebie, zgodnie z poleceniem Asasella Małgorzata rozebrała się i zaczęła wcierać krem w twarz. Zaczęły dziać się rzeczy niezwykłe - wszystkie zmarszczki spowodowane zgryzotami zniknęły, Małgorzata bardzo wypiękniała. Uradowana wtarła krem w całe ciało i odkryła, że znajduje się w stanie nieważkości. Asasello zadzwonił do niej i polecił wylecieć na miotle za miasto. Małgorzata napisała list pożegnalny do swojego męża, pożegnała się ze swoją służącą Nataszą i wyleciała zupełnie naga na miotle, ku ogromnemu zdumieniu stojącego przed domem współlokatora willi, Mikołaja Iwanowicza.
21. Lot
Małgorzata leciała na miotle nad miastem. Na polecenie Asasella krzyknęła "Niewidzialna" i w tym samym momencie zniknęła przechodniom z oczu. Przypadkowo trafiła do domu znienawidzonego krytyka Łatuńskiego, który pogrążył jej ukochanego mistrza. Gospodarza nie było w domu, więc Małgorzata w ramach zemsty totalnie zdemolowała mu mieszkanie. W pewnym momencie do Małgorzaty przyłączyła się jej służąca Natasza, lecąca na Mikołaju Iwanowiczu, który pod wpływem kremu Asasella zamienił się w wieprza. Obie kobiety dotarły za miasto, gdzie czekał na nie Asasello w pięknym kabriolecie. Asasello i Małgorzata polecieli samochodem na Sadową
22. Przy świecach
W mieszkaniu na Sadowej Małgorzata poznała Wolanda, Hellę (ową kobietę o rudych włosach i z pręgą na szyi), Behemota i Korowiowa, alias Fagota. Mieszkanie nieboszczyka Berlioza powiększyło się do nieprawdopodobnych rozmiarów. Korowiow wyjaśnił Małgorzacie, że Woland raz do roku organizuje wielki bal wiosenny przy pełni księżyca i w tym roku jako jego miejsce wybrał Moskwę. Z racji, że Woland jest samotny, na czas balu potrzebuje gospodyni. Utarła się tradycja, że musi mieć ona na imię Małgorzata i pochodzić z miasta, w którym bal się odbywa. Małgorzata zgodziła się pełnić rolę gospodyni balu. W mieszkaniu zjawiła się także Natasza z Mikołajem Iwanowiczem i wyraziła chęć uczestniczenia w balu. Zbliżała się północ.
23. Wielki bal u szatana
Zaczęły się przygotowania do balu. W basenie jednej z komnat Hella i Natasza oblały całe nagie ciało Małgorzaty krwią, a potem olejkiem różanym. Założono jej buty z płatków róży, na głowę wsadzono diadem, a na szyi zawieszono łańcuch z ciężkim medalionem, przedstawiającym czarnego pudla. Korowiow radził Małgorzacie, by była bardzo uprzejma wobec wszystkich gości, aby nie zapomniała o nikim, tak, aby każdy wiedział, że gospodyni balu zwróciła na niego uwagę. Na sygnał Behemota „Bal!!!” bal zwalił się na Małgorzatę najpierw pod postacią ogromnej jasności, a potem niebywałego huku. W jednej z komnat orkiestra dyrygowana przez Straussa grała walca. W innej komnacie grał zespół jazzowy.
Małgorzatę usadowiono na podeście. Oparła prawą nogę na poduszce. Z kominka, który zamienił się w ogromną czeluść zaczęli przychodzić goście - pojawiły się trumny, z których wychodzili potępieńcy, przybierający ludzką postać. Wszystkie kobiety były nagie, na nogach miały jedynie piękne pantofelki. Wszyscy przychodzący goście całowali Małgorzatę w kolano. Korowiow przedstawiał Małgorzacie po kolei gości. Królowa balu zwróciła uwagę na jedną z kobiet. Miała na imię Frieda i zabiła swoje dziecko tuż po narodzeniu, wkładając mu do ust chusteczkę i grzebiąc żywcem. Teraz w ramach kary codziennie pokojówka kładła jej przy łóżku ową chusteczkę. Frieda próbowała ją zniszczyć wszystkimi możliwymi sposobami, ale to nic nie dawało.
Małgorzata była już bardzo zmęczona, bolały ją mięśnie, a kolano spuchło od pocałunków. W pewnym momencie na balu pojawił się Woland, z głową Berlioza na tacy. Woland zaczął rozmawiać z Berliozem, którego oczy nagle ożyły. Woland powiedział, że skoro Berlioz uważa, że po śmierci jest tylko pustka i nicość, to dostanie to, w co wierzy. Z głowy Berlioza pozostała sama czaszka, a jej wieko otworzyło się. Nagle na sali pojawił się baron Meigel, który sam ofiarował się Wolandowi na usługi. Asasello zabił barona, napełnił czaszkę Berlioza jego krwią, wzniósł toast i wypił. Potem dał ów dziwny kielich Małgorzacie, ona wypiła także. Nagle mieszkanie zaczęło się zmieniać i przybrało swój dawny wygląd
24. Wydobycie mistrza
W mieszkaniu wszystko było tak, jak przed balem, głodna Małgorzata posilała się. Woland spytał się jej, co chce w zamian za bycie gospodynią balu. Małgorzata powiedziała, że pragnie, aby Friedzie przestano przynosić jej chusteczkę. Woland zaśmiał się i trochę zdenerwował, narzekając, że miłosierdzie wciśnie się wszędzie niezależnie od tego, jak bardzo będzie się chciał jego pozbyć. Powiedział, że przerwanie cierpienia Friedy nie leży w jego kompetencji, ale może to zrobić Małgorzata. Małgorzata kazała przywołać Friedę i powiedziała, że jej wybaczono i że nie będą jej już więcej przynosić chusteczki. Małgorzata już miała odchodzić, gdy Woland zatrzymał ją i poprosił, aby teraz wyraziła swoje prawdziwe życzenie - to z którym przyszła na bal. „Chcę, by mi natychmiast, w tej chwili zwrócono mego ukochanego mistrza” - powiedziała Małgorzata i w tym momencie mistrz stanął przed nimi.
Woland zaczął z nim rozmawiać i dowiedział się, że mistrz napisał książkę o Poncjuszu Piłacie, ale wszystkie jej egzemplarze spalił. „To niemożliwe, rękopisy nie płoną!” - powiedział Woland i w jednej chwili miał w ręku maszynopis książki. Woland postanowił, że kochankowie wrócą do swojej sutereny. Małgorzata stwierdziła, że jest to niemożliwe, ponieważ na pewno mieszka tam już ktoś inny. Korowiow sprawdził w wyczarowanej przed chwilą księdze meldunkowej, że w suterenie jest teraz zameldowany niejaki Alojzy Mogarycz. W jednej chwili jego nazwisko zniknęło z księgi.
W pokoju pojawiła się świta Małgorzaty - Natasza i Mikołaj Iwanowicz. Natasza wyraziła chęć zostania wiedźmą, a Mikołaj Iwanowicz prosił, aby wystawić mu zaświadczenie informujące o tym, gdzie był owej nocy. Hella na polecenie Behemota napisała: „Zaświadcza się niniejszym, że okaziciel niniejszego zaświadczenia, Mikołaj Iwanowicz, spędził wyżej wymienioną noc na balu u szatana, gdzie został zaangażowany jako środek lokomocji (wieprz). Podpisano - Behemot”. W pokoju pokazał się także Warionucha, prosząc, aby zwolniono go z funkcji wampira. Warionucha obiecał, że już nigdy nie będzie ubliżał nikomu przez telefon i został zwolniony. Małgorzata dostała w prezencie od Wolanda złotą podkowę wysadzaną brylantami, wychodząc z mieszkania jednak zgubiła ją. Zgubę znalazła Annuszka (ta sama, która rozlała olej) i postanowiła ją sobie przywłaszczyć. Podkowę odzyskał Asasello.
W godzinę później mistrz i Małgorzata znaleźli się w swojej suterenie. Małgorzata wzięła do ręki bruliony z powieścią i zaczęła czytać…
25. Jak procurator usiłować ocalić Judę z Kiriatu
Nad Jeruszalaim szalała burza. U procuratora zjawił się jego zaufany szpieg, komendant tajnej służny, Arfaniusz. Procurator rozkazał Arfaniuszowi jak najszybciej zorganizować pogrzeb złoczyńców. Piłat obawiał się także, że Juda z Kiriatu, który zdradził Jeszuę, zostanie tej nocy zasztyletowany, a pieniądze, które otrzymał od kapłanów podrzucone do świątyni z informacją, że Juda oddaje je z powodu wyrzutów sumienia. Procurator polecił Arfaniuszowi, aby ocalił Judę przed śmiercią
26. Złożenie do grobu
Arfaniusz udał się na ulicę Grecką, gdzie spotkał Greczynkę Nisę. Odwiedził jej mieszkanie i po pięciu minutach wyszedł. Nisa przebrała się i także opuściła dom. Na mieście spotkała Judę z Kiriatu - swojego kochanka. Juda chciał ją odwiedzić z racji nieobecności jej męża, Nisa jednak nie zgodziła się. Powiedziała Judzie, że spotkają się za miastem, na plantacji oliwek. Juda poczekał chwilę, aż Nisa odejdzie - aby nikt nie widział ich razem - i udał się we wskazane miejsce. Za bramą dopadło go dwóch mężczyzn, wołając „Ileś dziś dostał? Mów, jeśli ci życie miłe!” Juda odpowiedział, że trzydzieści tetradrachm. Jeden z mężczyzn wbił Judzie nóż w serce aż po rękojeść, drugi zabrał sakiewkę i przyczepił do niej karteczkę. Sakiewkę mężczyźni podrzucili do domu arcykapłana.
Arfaniusz udał się do procuratora i doniósł mu o zabiciu Judy. Zdał też relację z pogrzebu skazańców - ciało Jeszui zostało zabrane z krzyża przez Mateusza Lewitę, ale odnaleziono je i pogrzebano. Arfaniusz opuścił procuratora.
Potem u procuratora zjawił się Mateusz Lewita. Oświadczył, że pragnie zabić Judę z Kiriatu. Piłat odpowiedział mu, że Juda już nie żyje i że to on sam, procurator, zabił go.
27. Zagłada mieszkania numer pięćdziesiąt
W sobotę o świcie nie spało całe piętro pewnej moskiewskiej instytucji. Prowadzono tam śledztwo w sprawie Wolanda. Sprawa ta zalatywała diabelstwem i hipnotyzerstwem. Na przesłuchaniu zjawił się jako pierwszy przewodniczący komisji akustycznej Siemplejarow, potem przewodniczący Głównej Komisji Nadzoru Widowisk Prochor Piotrowicz, który odnalazł się w swoim garniturze. Natrafiono na ślad Lichodiejewa, który podobno leci samolotem z Jałty do Moskwy. Śledczy odwiedził także w klinice Iwana Bezdomnego, który odpowiadał rzeczowo na pytania i oświadczył, że już nigdy więcej nie będzie pisał wierszy.
Oczywiście wielokrotnie próbowano złapać przestępców w mieszkaniu numer pięćdziesiąt na Sadowej, ale ani razu nie zastano tam nikogo. Lichodiejew przyleciał do Moskwy i poprosił, aby zamknięto go w opancerzonej celi. Podobnie prosił odnaleziony nagle administrator Warionucha oraz Rimski, przybyły pociągiem z Leningradu. Przesłuchiwano także Annuszkę oraz przybyłego z nie dziwiącym już nikogo zaświadczeniem Mikołaja Iwanowicza
Nagle zaczęły dochodzić wieści, że fatalne mieszkanie na Sadowej daje znaki życia. Śledczy przybyli na miejsce, w mieszkaniu zastali jedynie kota, trzymającego w łapach prymusa. Śledczy próbowali bezskutecznie złapać kota w sieć. Potem rozpoczęła się strzelanina, a kota nie wiedzieć czemu imały się kule. Behemot chlusnął benzyną, która sama się zapaliła i przez okno opuścił mieszkanie. W tym samym czasie, gdy na Sadową pędziły wozy strażackie, z okien wraz z dymem wyleciały trzy ciemne męskie sylwetki i jedna sylwetka nagiej kobiety.
28. Ostatnie przygody Korowiowa i Behemota
Korowiow i Behemot udali się do Gribojedowa, gdzie bardzo uprzejmie obsługiwał ich kierownik restauracji, Archibald Archibaldowicz. Kiedy do siedzących przy stole podeszli trzej uzbrojeni mężczyźni, z prymusa trysnął słup ognia, a Korowiow i Behemot zniknęli. Gribojedow stanął w płomieniach.
29. Przesądzone zostają losy mistrza i Małgorzaty
O zachodzie słońca, na tarasie jednego z najwyższych budynków Moskwy, stali Woland i Asasello. Nagle zjawił się przed nimi Mateusz Lewita oznajmiając, że „On go przysyła”, że przeczytał powieść mistrza i prosi, aby Woland zabrał go do siebie i obdarzył spokojem. Mistrz i Małgorzata nie zasłużyli bowiem na światłość, ale na pewno zasłużyli na spokój.
30. Czas już! Czas!
Nad Moskwą szalała burza. W suterenie mistrza i Małgorzaty zjawił się Asasello. Poczęstował ich winem, które okazało się trucizną. Kochankowie upadli na podłogę i leżeli chwilę nieruchomo, ale potem podnieśli się tak, jakby nic się im nie stało. Asasello powiedział, że na nich już czas i rozniecił ogień w suterenie. Kochankowie i Asasello polecieli na koniach. Mistrz odwiedził jeszcze klinikę, aby pożegnać się z Iwanem.
31. Na Worobiowych Górach
Burza przeminęła już bez śladu, nad Moskwą pojawiła się tęcza. Woland ze swoją świtą oraz mistrz i Małgorzata znajdowali się na wzgórzu. Mistrz ostatni raz spojrzał na Moskwę i pożegnał się z miastem. Wszyscy pomknęli na koniach w przestworza.
32. Przebaczenie i wiekuista przystań
Jeźdźcy znaleźli się na księżycu. Znajdował się tam uwięziony Poncjusz Piłat wraz ze swoim wiernym psem Bangą. Procurator nie może odnaleźć spokoju i bardzo chce porozmawiać z Jeszuą Ha-Nocrim, twierdzi bowiem, że nie zdążył mu czegoś dopowiedzieć wówczas, dawno temu, czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan. Ale niestety nie udaje mu się wejść na drogę wiodącą do Jeruszalaim. Mistrz uwalnia Piłata, krzycząc: „Jesteś wolny! Jesteś wolny! On czeka na ciebie”. Od tego krzyku góry rozpadają się i procurator idzie drogą prowadzącą do Jeruszalim. Mistrz i Małgorzata zaś odnajdują przygotowany specjalnie dla nich domek, w którym będą przebywać przez całą wieczność.
Epilog
Warto jeszcze wspomnieć o tym, co działo się w Moskwie po owym sobotnim wieczorze, kiedy to Woland o zachodzie słońca opuścił stolicę. Wszędzie szeptano o nieczystej sile, w całym kraju zabito sporo kotów oraz aresztowano osoby mające nazwisko podobnie brzmiące do nazwisk Wolanda i Korowiowa. Śledztwo wykazało, że do Moskwy nie przybyła żadna nieczysta siła, ale banda hipnotyzerów i brzuchomówców, którzy perfekcyjnie opanowali swój fach.
Żorż Bengalski został wyleczony z klinice, ale porzucił pracę konferansjera. Alojzy Mogarycz znalazł sobie szybko inne mieszkanie i działa na stanowisku, którego zrzekł się Rimski, to znaczy na etacie dyrektora finansowego Variétés.
Iwan Bezdomny porzucił karierę pisarską i zajął się pracą naukową. Został profesorem w Instytucie Historii i Filozofii. Przy każdej pełni księżyca dzieje się z nim coś dziwnego - śni mu się kaźń na Nagiej Górze - widok żołnierza przeszywającego włócznią jednego z towarzyszy Jeszui, Gestasa, a potem widok Piłata i Jeszui, spacerujących w poświacie księżyca. Jeszua przysięga procuratorowi, że żadna kaźń na Nagiej Górze się nie odbyła i że to wszystko jedynie mu się przywidziało. Potem do Iwana we śnie przychodzi mistrz i zwracając się do niego „uczniu” zapewnia go, że tak właśnie zakończyła historia. Potem aż do następnej pełni nikt już profesora nie niepokoi - „ani beznosy morderca Gestasa, ani okrutny piąty procurator Judei, eques Romanus, Poncjusz Piłat”.
OPRACOWANIE
Czas i miejsce akcji
Akcja powieści rozgrywa się podczas trzech dni maja 1929 roku podczas prawosławnego Wielkiego Tygodnia. Zaczyna się 1 maja, w Wielką Środę. Przybycie Wolanda do Moskwy zbiegło się więc z dniem międzynarodowej solidarności ludzi pracy, a spotkanie, na które tak spieszy się Berlioz, jest to uroczyste pierwszomajowe spotkanie Massolitu. Występ w teatrze Variétés ma miejsce w czwartek, bal u szatana: w piątek. Akcja kończy się w Wielką Sobotę odlotem Wolanda z Moskwy
Fabuła powieści rozgrywa się w trzech światach, a co za tym idzie, trzech przestrzeniach, trzech perspektywach czasowych. Są to:
1. współczesna Moskwa
2. dawne Jeruszalim
3. wieczne zaświaty piekielne
Te trzy światy tworzą trzy płaszczyzny utworu. Łącznikiem między nimi jest szatan.
Czas powieści traktowany jest tak, by wydarzenia biblijnego mitu dały się odczuć jako jednoczesne z moskiewskimi. To czas wyłącznie teraźniejszy, nieustannie aktualizujący przeszłość i czyniący to, co jest i było, elementami wspólnego przewodu myślowego. Można go nazwać czasem fantastycznym - np. północ może trwać w nieskończoność. Kolejne epizody moskiewskie ściśle do siebie przylegają, co zbliża do siebie współczesne wydarzenia z tymi odległymi w czasie.
Diabeł i jego świta
Bułhakow powołuje do życia szatańską trupę, każdemu jej członkowi rozdając pewne konwencjonalne atrybuty diabelskości. Ich imiona są znane, występują w różnych innych tekstach, zwłaszcza w Doktorze Faustusie. Członkowie owego zespołu to:
1. Woland - przywódca grupy. Pojawia się ubrany zazwyczaj elegancko, w szarym garniturze i berecie. Podpiera się laską z czarną rączką w kształcie głowy pudla. Prawe oko ma czarne jak czeluść piekielna, w lewym, zielonym, iskrzy się obłęd. Wolandowi podporządkowują się inni członkowie grupy, to on właśnie jest szatanem. Spokojny, zrównoważony, wyrafinowany w swym okrucieństwie.
2. Korowiow (Fagot) - prześmiewa, tandeciarz, podający się za byłego dyrektora chóru cerkiewnego i tłumacza. Chodzi w czapeczce - bejsbolówce, binoklach z tylko jednym okularem, w którym wybite jest szkiełko i kraciastej marynarce. Główny sprawca wszystkich moskiewskich psikusów i prawa ręka Wolanda.
3. Behemot - olbrzymi tłusty kot o nienagannych manierach, lowelas, lubiący dobrze wypić.
4. Asasello - niski, krępy, dobrze zbudowany, z rudymi włosami, bielmem na jednym oku i wystającym kłem. Grubiański, potrafiący świetnie strzelać z pistoletu.
5. Hella - wiedźma-wampir, o pięknych rudych włosach i z blizną na szyi. Wyuzdana, podobna do rusałki, paraduje nago lub pół-ubrana
Owa trupa przyjechała do Moskwy, aby tam zorganizować coroczny bal i przy okazji poczynić nieco zamętu w mieście. Zespół Wolanda ma precyzyjną plastyczność, ów hiperrealizm nierealności, “upostaciowienie fikcji”; jego postaci są obrysowane wyraźnym konturem, bez rozmyć i dwuznaczności. Równie konkretne są zadania zespołu, przypominającego brygadę fachowców o ściśle określonych kompetencjach, wysłanych w piekielną delegację służbową.
Diabły Bułhakowa są zeświecczone i uczłowieczone. Są wprawdzie reprezentantami „ciemnej strony”, ale czynią wiele dobrego - po pierwsze wymierzając Moskwie sprawiedliwość, po drugie pomagając Mistrzowi i Małgorzacie. Diabły te nie sprowadzają do Moskwy Piekła, ale jedynie wyciągają z mieszkańców Moskwy to, co jest w nich piekielne, złe i ciemne. Obnażając więc prawdę czynią wiele dobrego.
Płaszczyzna pierwsza utworu - kompromitacja i rozbijanie moskiewskich układów
Moskiewski układ jest w powieści wymodelowany bardzo dokładnie. Na ów układ, materię powszedniości, składają się nawyki, reakcje, repliki, odruchy. To układ szpiegomanii, donosicielstwa, demagogii i gwałtu, które nie przestają być sobą także i wówczas, kiedy są obracane w żart. Nienormalność musi być uznawana za normalność, a pozór - za prawdę. Rzeczywistość moskiewska jest z jednej strony kompletnie nierealistyczna, z drugiej - bardzo namacalna i trywialna - np. Mikołaj Iwanowicz zmieniony w wieprza domagający się zaświadczenia, kot chcący płacić w tramwaju za bilet potraktowany zostaje jako gwałciciel przepisów porządkowych.
Jest to rzeczywistość pseudologiczna - w bufecie teatru Variétés podaje się „jesiotra drugiej świeżości” (a jak zauważa Woland, świeżość jest tylko pierwsza, więc „jesiotr drugiej świeżości” jest po prostu nieświeży), Nikanor Iwanowicz Bosy usprawiedliwia się, że łapówki brał, ale w rublach, a nie w obcej walucie, Iwan Bezdomny chce wysyłać Kanta na Sołowki.
Następuje swoista zamiana ról - szatan jest bardzo ludzki, a człowiek - bardzo diabelski. Powstaje paradoks: ludzki diabeł naprawia piekielne życie! Jest to naprawa przez zniszczenie. Aferzyści, łobuzy, donosiciele podlegają sądom doraźnym - część traci swoje stanowiska, część do końca życia będzie źle znosić wiosenną pełnię księżyca, część zostaje tego życia pozbawiona. Ogień, dzięki któremu według Asasella “wszystko zostaje skończone” pochłania mieszkanie Berlioza, suterenę Mistrza i Gibojedowa.
Diabeł nie stwarza więc nowego, złego świata, ale tylko odpowiednio kieruje światem moskiewskim, aby wyszły z niego jego złe strony.
Płaszczyzna druga - alternatywna do wersji biblijnej historia Poncjusza Piłata
Bułhakow przedstawia w swojej powieści przekomponowany i zsekularyzowany mit biblijny. Jak zauważa Berlioz, mit ten jest sprzeczny z Ewangelią. Kolejnym paradoksem świata moskiewskiego jest fakt, że ze względu na jego sekularyzację o religii mówi właśnie diabeł. Przekonuje ludzi do istnienia Boga oraz samego siebie, przedstawia także historię Chrystusa. Owa historia jest niezależna od wydarzeń moskiewskich, choć związany z nimi głęboką wspólnotą znaczeń; biegnie w tym samym czasie co właściwa akcja powieści. Wpleciona jest w akcję właściwą w mistrzowski sposób - raz opowiada ją Woland, raz śni się Iwanowi Bezdomnemu, raz jest podawana jako fragment powieści mistrza. Nie wiadomo, czy historia o Poncjuszu Piłacie i Jeszui jest historią prawdziwą, wymysłem Wolanda, majakami Iwana czy powieścią mistrza.
Historia ta jest zsekularyzowaną Ewangelią, celową odchodzącą od kategorii ściśle religijnych, aby stworzyć punkt oparcia dla ludzi wszystkich poglądów i postaw. Sacrum zostaje zbliżone od profanum - Jezus okazuje się po prostu dobrym, wrażliwym człowiekiem, pozbawionym atrybutów boskości, który został źle osądzony i stracony pomimo swej niewinności. Umiera tylko dlatego, że chce żyć w zgodzie ze sobą i swoją naturą.
Podstawową kategorią chrześcijańską, występującą w historii Jeszui i w całej powieści jest miłosierdzie. Śmierć Jeszui, choć pozbawiona jest mocy zbawczej i wartości religijnych, odmieniła świat, uruchamiając na stulecia łańcuch konsekwencji. Jedną z tych konsekwencji jest właśnie miłosierdzie. Doznają go Frieda (jedna z wielu grzesznic) i Piłat (inicjujący łańcuch zła, postać mityczna). Oznacza to chyba, że miłosierdzie jest możliwe zawsze i wobec wszystkich. Diabelska moc nie wkracza w sferę miłosierdzia. Małgorzata sama uwalnia Friedę od ciężaru, diabeł nie może tego uczynić (mówi: „leży to poza moją kompetencją”). Mistrz sam uwalnia Piłata. Oboje muszą się tylko dowiedzieć o mocy, jaką posiadają. Bohaterowie stają się wolni uwalniając innych.
Płaszczyzna trzecia - losy mistrza i Małgorzaty
Wbrew tytułowi powieści wątek miłosny nie jest najważniejszy w utworze. Para kochanków weszła do powieści z opóźnieniem, wtedy, kiedy Bułhakow uświadomił sobie, że Mistrz i Małgorzata nie będzie tylko jedną z jego powieści, ale dziełem, które zamknie wszystko - cały jego dotychczasowy dorobek pisarski
Mistrz jest postacią niejednoznaczną. Chce nieść ludziom swoją prawdę, ale zostaje wyśmiany, oczerniony, uwięziony i skazany na cierpienie. Podobnie jak Jeszua, umierając, odradza się do nowego istnienia. Natomiast paląc swój rękopis i sprzeniewierzając się temu powołaniu jest także Piłatem. Ma też w sobie coś z Fausta - ale jest Faustem słabym. To nie on, ale Małgorzata spiskuje z diabłem, walcząc o jego, Mistrza, ocalenie. Postać Małgorzaty jest hołdem dla kobiety-Rosjanki, która dla ukochanego zapuszcza się, gdy trzeba, aż na samo dno piekła. Ale tradycja zostaje odwrócona - oddanie się Małgorzaty diabłu powinno przynieść jej mękę, rozterkę, widmo potępienia. Tymczasem nie następuje absolutnie nic, i Bułkakow to wyraźnie podkreśla na kartach powieści. Ma to dwie przyczyny: po pierwsze, Małgorzata jest niejako „opancerzona” miłością i szatan nie jest w stanie nic jej zrobić, po drugie, sam szatan okazuje się być postacią nieszkodliwą.
Miłość dwojga bohaterów jest siłą pierwotną, ogromną i porażającą. Nic nie jest w stanie jej zniszczyć. Jest dla nich wartością podstawową, taką, która nadaje sens wszystkiemu innemu. Szczytem szczęścia jest dla nich przebywanie ze sobą, możliwość wzajemnego cieszenia się swoją obecnością.
Mistrz i Małgorzata jako utwór o kondycji artysty i jego stosunku do własnego dzieła
Mistrz i Małgorzata jako utwór o kondycji artysty i jego stosunku do własnego dzieła
Problem tworzenia jest jednym z podstawowych motywów utworu. W toku akcji często pojawiają się momenty, w których narrator ujawnia się, czasami mówi o procesie tworzenia powieści. Narrator przedstawia swoją historię jako autentyczną, czytelnik nie może mu jednak ufać. Mistrz i Małgorzata jest albo powieścią mistrza, otoczoną swobodną grą jego wyobraźni, albo wizją Bezdomnego, albo historią autentyczną. Czytelnik doznaje uczucia, że nie wie, w jakim świecie znajduje się naprawdę. Jest to zamierzony zabieg autora. W istocie czytelnik przebywa w zmyśleniu i realności jednocześnie, poddany wspólnemu zmyśleniu literatury! A więc w trzecim wymiarze, w którym “wszystko jest logiczne i wszystko jest możliwe
W utworze postać mistrza - prawdziwego twórcy - jest przedstawiona w opozycji do pseudoartystów, literatów z Massolitu. Ich tak naprawdę nie interesuje literatura, ale możliwość wyjazdu na wakacje poza Moskwę. Tworzą pod publiczkę, tak jak powinno się tworzyć. Mistrz zaś przez swoją powieść, która jest dziełem życia, chce przedstawić ludziom pewną swoją wizję. Ta wizja stanowi - obok miłości do Małgorzaty - sens jego życia. Mistrz poprzez spalenie rękopisu sprzeniewierza się roli artysty, ale zostaje mu to wybaczone.
Na uwagę zasługuje także słynne zdanie, wygłoszone przez Wolanda: „Rękopisy nie płoną” - prawdziwa twórczość przetrwa wszystko. Świadczy o tym także to, że mistrz nie musi zabierać ze sobą w ostatnią podróż egzemplarza swojej powieści, ponieważ ma w głowie każde jej zdanie i nie zapomni żadnego jej fragmentu.