Zakazana archeologia cz.2
Zazwyczaj podczas wykopalisk archeologicznych znajduje się przedmioty wykonane przez ludzi parę, no, paręnaście tysięcy lat temu. Im są starsze, tym bardziej są one prymitywne. Jednak od czasu do czasu archeolodzy lub górnicy czy poszukiwacze złota znajdują coś, co wstrząsa światem naukowców.
Kopalnia złota w Traanswalu w Afryce Południowej. Podczas wydobywania kruszcu górnicy znaleźli wrośnięte w skałę stalowe kulki o średnicy od 1 do 5 cm. Kulek nie tknęła rdza. Nie mogły powstać w sposób naturalny, gdyż na każdej z nich widać wytrawione trzy otaczające je równoległe linie, przy czym jedna z nich znajduje się w najgrubszym miejscu każdej kulki. W dodatku kilka z nich było wydrążonych w środku, choć nie było widać żadnego prowadzącego na zewnątrz otworu. W środku kulek znaleziono jakiś pył. Badający kulki geolodzy określili ich wiek na 2,8 miliarda lat!
Nieco "młodsze" jest znalezisko z Uralu. Jest to żelazny cylinder kilkunastocentymetrowej średnicy wrośnięty w bryłę węgla kamiennego. Jego wiek określono na milion lat .
Z epoki trzeciorzędu, a więc również sprzed miliona lat, pochodzi geoda znaleziona 13.02.1961 r. w pobliżu miasteczka Olancha w Kalifornii. Geoda jest to wrośnięta w macierzystą skałę wapniową bryła innej skały. Ta geoda była utworzona z czegoś w rodzaju porcelany. Czasami po rozbiciu podobnych brył można znaleźć w ich wnętrzu piękne, naturalne kryształy lub ametysty. Dlatego też i tę geodę rozcięto. Z tworzywa podobnego do szklistej porcelany wystawał kawałek metalu. Przecięto więc piłą diamentową całą geodę w kilku płaszczyznach i okazało się, że wewnątrz niej znajduje się dziwne stalowe urządzenie o wysokości 17 mm i grubości ścianek 2 mm.
Naukowcy, którzy badali znalezisko, przyrównali je do przedpotopowej świecy zapłonowej do silnika. Również w Kalifornii, ale znacznie wcześniej, bo w 1851 r., pewien poszukiwacz złota znalazł całą i nie uszkodzoną bryłę złotonośnego kwarcu, w której oprócz drobin cennego kruszcu tkwił duży i nie zardzewiały... gwóźdź z kwadratową główką.
W tym samym roku w stanie Massachusetts podczas budowy drogi w górach wysadzano duże skały. W jednej z nich znaleziono kubek z nieznanego metalu o metaliczno niebieskawej barwie, po stronie zewnętrznej cyzelowany w piękny motyw kwitnących słoneczników. Kubek miał dziwny kształt: dno miało średnicę 16,5 cm, wysokość 11,5 cm, otwór górny miał średnicę tylko 6,3 cm. Geolodzy określili wiek skał na około 25 milionów lat.
W roku 1885 górnicy znaleźli w bryle węgla sześcian wykonany ze stopu węglowo-żelazno-niklowego o gładkich i nie zardzewiałych ścianach. Ważył on 785 gramów. Znalezisko znajduje się obecnie w Muzeum w Všclabruck (Niemcy).
Zupełnie niespodziewanego znaleziska dowiercił się amerykański farmer w stanie Idaho w 1989 roku podczas kopania studni artezyjskiej. Świder przebijał kolejne warstwy iłu, piasku, żwiru, aż dotarł do grubej na 4,5 m skały. Gdy świder się przez nią przedarł, farmer wyjął go, by oczyścić głowicę. Nagle stwierdził, że wśród pyłu skalnego tkwi... trzycentymetrowa figurka kobiety wykonana z nieznanego metalu. (Znajduje się teraz w muzeum w Boise, Idaho.) Według geologów skała znajdująca się na głębokości prawie 90 metrów pochodzi z trzeciorzędu i ma więcej niż milion lat.
Takich niezwykłych znalezisk jest na świecie o wiele więcej. Dokonywano ich nawet w czasie ostatniej wojny w Europie. Czeski archeolog, dr Horak , w 1944 roku znalazł przypadkiem w pobliżu Plavincy w Czechach podziemną komorę o średnicy dwudziestu pięciu metrów. Komora wyglądała tak, jakby była od wewnątrz pokryta jednolitą szklaną pokrywą. Kto i kiedy ją wykonał - nie wiadomo. Znalezisko to ujawniono dopiero po wojnie. Ostatnia dziwna rzecz, o której chcę napisać, nie jest aż tak stara. Jest to pochodzące z Nigerii (Afryka Zachodnia) dzieło sztuki.
Ma ono prawdopodobnie zaledwie około półtora tysiąca lat. Wówczas w Nigerii, tak jak i obecnie, żył naród Jorubów, uznawanych za najinteligentniejszych przedstawicieli rasy czarnej. Oni sami o sobie mówili, że ich przodkowie przybyli przed tysiącami lat z planety leżącej w pobliżu Syriusza. Z potomków tych przybyszów wywodziła się ich kasta królewska.
W mieście Ife do XIX wieku stał pałac króla Jorubów wykonany z czarnego bazaltu. Później koloniści angielscy rozebrali go na kawałki i zmontowali w jednej z hal Muzeum Brytyjskiego w Londynie. Wśród wielu płaskorzeźb tego zabytku jest ten jeden, najdziwniejszy: święty smok Jorubów z rakietą w łapie.
Nie ulega wątpliwości, że jest to rakieta, ale skąd półtora tysiąca lat temu Jorubowie znali rakiety? Czy może ich przodkowie rzeczywiście przybyli z kosmosu?
Na te pytania, jak na razie, nie ma odpowiedzi - tak jak na pytania o pochodzenie wszystkich dziwnych znalezisk określanych wspólnie mianem anachronizmów. Czy kiedykolwiek dowiemy się prawdy, czy też już na zawsze będziemy skazani na tłumaczenie ich odwiedzinami
przybyszów z kosmosu lub podróżami w czasie ?