Dlaczego kobiety i mężczyźni kłócą się inaczej
Kobiety chcą rozmawiać, a mężczyźni wolą przeczekać burzę w grobowej ciszy.
W Gapun, wiosce nad brzegiem rzeki Sepik w Papui Nowej Gwinei, kobiety kłócą się bardzo gwałtownie. Deborah Cameron w książce “The Myth of Mars and Venus” (Mit Marsa i Wenus - przyp. Onet.pl) umieściła zarejestrowaną przez pewnego antropologa małżeńską awanturę. Nastąpiła ona po tym, jak kobieta wpadła w dziurę w zbutwiałej podłodze własnego domu, za co obarczyła winą męża, który spartaczył swoją pracę. Ten w odpowiedzi uderzył ją kawałkiem trzciny, co okazało się bardzo niemądrym posunięciem, które doprowadziło do tego, że żona rzuciła się na niego z maczetą i spaliła cały dom.
|
|
|
|
Mężczyzna uznał wtedy, że rozważnie będzie się wycofać, a kobieta rozpoczęła swój kros - tradycyjną tyradę złości skierowaną do męża, a wygłaszaną po to, aby wszyscy w wiosce ją usłyszeli. Taki wywód może trwać nawet 45 minut, podczas których mąż ma się nie odzywać. Ten kros brzmiał mniej więcej tak: „Jesteś p********* nieudacznikiem! Słyszysz? Zbudowałeś mi taki dobry dom, że właśnie się w nim zapadłam i uderzyłeś mnie do tego trzciną! Ty p*** s***!”
Takie domowe scenki mogą się wydać znajome części czytelników, jednak większość z nas kłóci się w mniej wybuchowy sposób, no może z wyjątkiem dyskusji o tym, kto jest odpowiedzialny za zgubienie się w drodze na lunch do dawnej miłości naszego partnera, albo dochodzenia, kto do k**** nędzy trzeci raz w tym tygodniu zostawił otwartą p*** tubkę p*** pasty do zębów.
Ludzie kłócą się o wszystko - od niewierności małżeńskiej po syjonizm - i robią to na różne sposoby w zależności od tego, czy są typem uległym, biernym, agresywnym, obraźliwym, bierno-obraźliwym, agresywno-uległym czy też agresywno-bierno-uległo-obraźliwym.
Czy jednak między płciami istnieją jakieś zasadnicze różnice w sposobie kłócenia się? Amerykańskie badanie dotyczące wpływu małżeńskich nieporozumień na zdrowie serca przyniosło intrygujące wnioski na temat skłonności niektórych do „samouciszania się” w czasie kłótni. Badanie autorstwa Elaine D. Eaker, opublikowane w Psychosomatic Medicine, wykazało, że w czasie konfrontacji mężczyźni częściej niż kobiety unikają ujawniania swoich uczuć.
Z badań Tima Smitha, profesora psychologii na Uniwersytecie Utah, wynika, że u kobiet niekorzystny wpływ na serce ma samo kłócenie się, a u mężczyzn - poczucie utraty kontroli nad sytuacją. Według profesora, istnieją mocne przesłanki, by sądzić, że męska taktyka polega na wycofywaniu się. (…)
John Gray, którego książka „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus” jest jednym z odnoszących największe sukcesy poradników życiowych wszech czasów, tak wyjaśnia proces męskiego wycofywania się: „Aby uniknąć konfrontacji, Marsjanie mogą zaszyć się w swojej jaskini i nigdy z niej nie wychodzić. To rodzaj zimnej wojny. Odmawiają rozmowy i nic nie zostaje wyjaśnione.” Gray mówi, że jest to „zachowanie bierno-agresywne”, a Marsjanie „boją się konfrontacji, wolą leżeć i unikać rozmowy na jakikolwiek temat, który mógłby być przyczyną kłótni”.
Edward, 37-letni pisarz - freelancer praktykuje metodę wycofywania się. - Jestem beznadziejny w kłóceniu się. Są rzeczy, które mi przeszkadzają, ale kiedy w końcu zdobędę się na to, by o nich mówić, jestem zbyt wolny, by wygrać kłótnię. (…) Uważam, że kobiety są lepiej wyćwiczone w kłóceniu się albo po prostu bardziej je to interesuje - mówi.
Teoria Graya mówi, że istniejące różnice zdań oraz niezgodności między kobietami i mężczyznami nie ranią tak bardzo, jak sposób, w jaki są komunikowane. „Większość par zaczyna kłótnię od jakiejś kwestii, by za pięć minut spierać się o to, w jaki sposób się kłócą.”
Mężczyzna czując, że rzucono mu wyzwanie, skupia się na tym, by mieć rację, a nie na tym, by być kochającym mężem. W rezultacie kobieta złości się jego brakiem uczuć i broni się przed jego ostrymi wyrażeniami. Jej ton staje się nieufny. Gray radzi, by pamiętać, że naszego partnera najbardziej boli nie to, co mówimy, ale w jaki sposób to robimy. (…)
Christine Northam, doradczyni w poradni małżeńskiej Relate, odwołuje się do pracy „An Introduction to Family Therapy” (Wstęp do terapii rodzinnej - przyp.Onet.pl) autorstwa R. Dallosa i R. Draper, którzy twierdzą, że „analiza codziennych rozmów potwierdza jedynie w niewielkim stopniu różnice, jakie mają istnieć między kobietami i mężczyznami, zwłaszcza te dotyczące szczególnej uczuciowości kobiet”.
Northam dodaje jednak, że z jej wieloletniego doświadczenia w pracy z parami wynika, że na sposób, w jaki kłócą się kobiety i mężczyźni, mają wpływ dotychczasowe doświadczenia i jest prawdą, że mężczyźni mają większą tendencję do wycofywania się. (…)
- Rozmawiam z mężczyznami i dużą trudność sprawia mi dotarcie do ich uczuć. (…) Kobiety są bardzo sfrustrowane i wpadają w histerię, kiedy usiłują przedstawić swoje racje, a wydaje im się, że wszystko odbija się jak groch od ściany - twierdzi. - Z całą pewnością im mężczyzna jest młodszy, tym chętniej wyraża swoje uczucia, chce je zrozumieć i o nich rozmawiać. Dla starszych mężczyzn jest to trochę trudniejsze albo nawet bardziej, niż trochę - mówi.
Northam dodaje, że kobiety też stosują metodę wycofywania się. - O tak, kobiety też nią świetnie władają. Zmieniają temat, pomniejszają jego wagę lub płaczą. Płacz jest najlepszy, bo biedny mężczyzna myśli sobie wtedy: „O mój Boże! Ona płacze!”.
Każdy z nas poznaje ten scenariusz. - Nie kłócę się dużo, ale często płaczę - mówi 32-letnia Sarah, pracująca w branży reklamowej. - Powiem mu coś przykrego, on odpowie czymś równie nieprzyjemnym, a ja już tonę we łzach. Dzwonię do koleżanki, a ta pyta, gdzie jestem. Odpowiadam, że w łazience. I kiedy w końcu po pół godziny z niej wychodzę, on jak gdyby nigdy nic ogląda telewizję.
Northam mówi, że kolejną znaczącą różnicą w sposobie kłócenia się kobiet i mężczyzn jest fakt, że „mężczyźni mają skłonność do szybszego uciekania się do agresji, podczas gdy kobiety, zamiast stawiać problem zwięźle, są lepszymi manipulantkami i próbują przedstawić go z coraz to z innej strony i ciągle go drążyć. Mężczyźni złoszczą się, szybko zaczynają odczuwać wstyd i konieczność bronienia się, co sprawia, że stają się agresywni. W najgorszym razie uciekają się do przemocy. (...) - Aby zacząć negocjować, trzeba być bardzo dojrzałym. I właśnie na tym polega doradztwo małżeńskie - uczy negocjacji, zamiast ciągłych kłótni - wyjaśnia Northam.
Według niej mężczyźni znacznie częściej nie traktują uwag swojej partnerki poważnie.
- Mają tendencję do trywializowania. Obawiam się, że zachowania te czerpiemy z wzorców, stereotypów, którymi nas karmiono. W znacznym stopniu pozostajemy pod wpływem zachowań naszych rodziców, a nawet dziadków. Wszyscy lubimy myśleć, że jesteśmy zupełnie inni, ale tak nie jest. (…) Olbrzymiej dojrzałości wymaga zrozumienie tych zachowań, a następnie podjęcie świadomej decyzji, że chce się postępować inaczej.
Deborah Cameron, profesorka lingwistyki i komunikacji na Uniwersytecie Oksfordzkim, uważa, że różnice w sposobie kłócenia się płci są przesadzone. - Teza o tym, że mężczyźni różnią się fundamentalnie od kobiet w sposobie, w jaki używają języka, by się komunikować, jest mitem - dodaje. (…) - Nie można generalizować. Różnice kulturowe sięgają znacznie głębiej, niż różnice między płciami - mówi. (…)
Profesorka dość ostro odnosi się do książki Johna Graya, która według niej „ignoruje różnice wynikające z kontekstu i istoty problemu, a ponadto jest ogromnym uogólnieniem i wielką przesadą.”
Według niej, ludzi intryguje istnienie tych różnic, jednak traktują je jako pewnik. I choć Cameron ma najprawdopodobniej rację, że trudno udowodnić naukowo, jakoby istniały różnice w sposobie kłócenia się między kobietami i mężczyznami, to jednak równie mało prawdopodobne jest, że komukolwiek uda się jednoznacznie pokazać, że ich nie ma. A więc tak długo, jak kobiety i mężczyźni będą się kłócić, naukowcy, pisarze i psychogaduły będą kontynuować spór o to, w jaki sposób to robią.
|