Ewang Cesusa zarzuty, religia


Apokryfy - wprowadzenie [1]

Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz

"Za prawdę uchodziło to co było budujące, za sędziwe, co

w ich mniemaniu pomnażało oświatę, za apostolskie, co

wydawało się godne Apostołów. Wierzyli, że wielcy mężowie

ani sam Chrystus nie doznają uszczerbku, jeśli włożą w ich

usta lub podsuną pod ich pióro to, na co ich tylko stać było

(...) Z tych właśnie powodów posiadamy dużą ilość dzieł, a

między nimi mnóstwo nie byle jakiej miary, napisanych

rzekomo przez sławnych mężów, które jednak w

rzeczywistości były tworem nie znanych nam autorów"

Straus, niem. teolog ewang. i filozof

Literatura ewangeliczno-apokaliptyczna jest bardzo bogata (ok. 40). Nasz Nowy Testament to tylko mała jej część, wyselekcjonowana starannie przez władze Kościoła z pism odpowiadających założeniom programowym spośród najpopularniejszych Ewangelii

Ewangelie sprzed odkryć w połowie XX wieku:

"Ewangelie legendowe, któreśmy przechowali, są to pisma gnostyczne przeczyszczone; pozostawiono w nich tylko bezsensy, nieszkodliwe dla dogmatu, chociaż osobliwie obrażające smak. (...) Cuda Ewangelii apokryficznych są godne Tysiąca i jednej nocy (...) Nasi Ewangeliści uczynili szczęśliwy wybór w bezładnych przyczynkach tradycji; trzeba czytać apokryfy, żeby ich ocenić" (Reinach). Kościół tolerował te nieszkodliwe dlań opowiastki, które wskutek czego zyskały dużą popularność, przetłumaczone na wiele języków były częstą inspiracją dla artystów chrześcijańskich. Do dziś żywe są niektóre historie ewangeliczne, które jedyne oparcie mają w apokryfach. Takimi są: opowieść o rodzicach Maryi — Joachimie i Annie, opowieść o małżeństwie Matki Boskiej, o grocie, w której na świat miał przyjść Jezusek, "gdzie jest uczczony przez wołu i osła", o śmierci Maryi, i in. Niektóre jednak opowieści apokryficzne przeniknęły nawet do oficjalnego nauczania Kościoła. Tak jest w przypadku historii zstąpienia Jezusa do Piekieł, które zostało przyjęte w IV w.

EWANGELIE DZIECIŃSTWA

Protoewangelia Jakuba

Najbardziej znana ewangelia dzieciństwa Jezusa, powstała ok. 150 r.Ojciec Kościoła Orygenes (185-254) przypisał ją bratu Jezusa. Kościół zaczerpnął wiele do swej tradycji, m.in. grotę w której urodził się Jezus, imiona rodziców Marii (Joachim i Anna), wątek Marii usługującej w świątyni (Sykstus V ustanowił nawet w 1585 r. święto dla całego Kościoła, które w Polsce obchodzi się jako Ofiarowanie Najświętszej Marii Panny — do świątyni właśnie, lecz pewnie mało kto o tym wie). Ewangelia ta silnie oddziaływała na sztukę średniowiecza, to z niej czerpano najwięcej motywów. Najciekawszym jednak fragmentem ewangelii tej jest potwierdzenie biologicznej nieskazitelności Maryi (odkrycie nienaruszalności hymenu Maryi). Jak pisze Uta Ranke-Heinemann: "Można tu odnaleźć cechy pewnego rodzaju teologicznej pornografii, w przypadku której pod maską pobożności rozwijają się seksualne fantazje". Oto ten fragment:

"I wyszła położna z jaskini i spotkała ją Salome. I [położna] rzekła do niej: ŤSalome, Salome, mam ci do opowiedzenia cud niezwykły: dziewica porodziła, do czego z natury nie jest zdolna.ť I rzekła Salome: Na Boga żywego, jeśli nie włożę palca mojego i nie zbadam jej przyrodzenia, nie uwierzę, że dziewica porodziła' ...i włożyła Salome palec w jej przyrodzenie. I Salome wydała okrzyk i rzekła: ŤBiada mi, bezbożnej i niewiernej, bom kusiła Boga żywego. Oto ręka moja, palona ogniem, odpada ode mnie.ť I padła Salome na kolana przed Panem... modląc się. I oto anioł Pański stanął i rzekł: ŤSalome, Salome, wysłuchał twą modlitwę Pan wszechwładny. Zbliż twą rękę do dziecięcia i obejmij je, i stanie się twoim zbawieniem...ť I natychmiast Salome została uzdrowiona i wyszła z jaskini usprawiedliwiona" (Protoew. Jak., XIX, 3 — XX, 3)

***

Ewangelia dzieciństwa Tomasza lub Opowieści Tomasza Izraelity, filozofia o dzieciństwie Pana

Inaczej zwana Ewangelią Dzieciństwa, powstała prawdopodobnie w drugiej połowie II w. Jezus jako dziecko ukazany jest "demonkiem złośliwym i mściwym". Niektóre psoty Jezuska:

ożywił dwanaście gołębi

Gdy biegnący chłopiec uderzył Jezusa w plecy,ten rozzłoszczony rzekł do niego:"Już nie pójdziesz dalej swoją drogą". Chłopiec natychmiast padł martwy. Dla równowagi chwilę później wskrzesił innego chłopca.

"Podobnych historii o uśmiercaniu znajduje się w Ewangelii dzieciństwa Tomasza więcej, tak że Józef nie znalazł innego wyjścia i „...powiedział jego matce, by go nie wypuszczała poza drzwi, ponieważ umierają ci, którzy powodują jego gniew" (XIV, 3). Obok opisów takich wydarzeń znajdują się w tej Ewangelii także opowiadania o wskrzeszaniu zmarłych. Ale wrażenie, że Jezus jest niebezpiecznym horror-dzieckiem, nie zostaje właściwie przez to pomniejszone." (Nie i Amen)

***

Ewangelia Dzieciństwa Arabska

Dzięki niej życie małego Jezusa stało się znane dla wyznawców islamu.

***

Ewangelia Dzieciństwa Ormiańska

Magowie, którzy przywędrowali złożyć pokłon Dziecięciu Jezus stali się dzięki tej ewangelii trzema królami, braćmi w dodatku (ale ten pomysł nie przyjął się w katolicyzmie). Poznaliśmy dzięki niej tożsamość owych hołdowników: Kacper (Gaspar) był królem Arabów, Melchior (Melkon) — Persów, Baltazar — Hindusów (choć w polskim przekładzie Baltazar jest królem Arabów, a Hindusów — Kasper)

***

Ewangelia Pseudo-Mateusza

Powstała na przełomie VIII i IX w. na Zachodzie Europy. Świat katolicki zaczerpnął z niej wołu i osiołka oddających hołd Panu. Ponadto pogodzono w niej stajenkę Ewangelii Łukasza z grotą Protoewangelii Jakuba: "Trzeciego zaś dnia po narodzeniu naszego Pana, Jezusa Chrystusa Panna Maryja wyszła z groty i udała się do stajni. Tam złożyła dzieciątko w żłobie, a wół i osioł oddali mu pokłon" (XIV, 1).

EWANGELIE MĘKI JEZUSA

Akta Piłata (Acta Pilati) lub Ewangelia Nikodema

Powstały w V wieku (jednak częściowo wywodzi się już z wieku II). Chrześcijaństwo wyszło do pogan, odcięło się jednocześnie od judaizmu, wiec należało ostatecznie rozgrzeszyć oprawcę rzymskiego, przelewając całą winę na bezbożnych żydów. W ewangelii tej to Jezus sam doradza Piłatowi co ten ma czynić: "Kazał więc namiestnik, aby Żydzi opuścili pretorium i zawoławszy Jezusa, mówi doń: ŤCo mam czynić?ť Mówi Jezus do Piłata: ŤTo, co ci zostało dane.ť Mówi Piłat: ŤJak zostało dane?ť Mówi Jezus: ŤMojżesz i prorocy przepowiedzieli moją śmierć i zmartwychwstanieť". Dzięki tej ewangelii dowiadujemy się również, że łotrzy ukrzyżowani wraz z Jezusem nazywali się Dysmas i Gestas. Dysmas był tym, który się miał dostąpić nieba.

"Do „Akt Piłata" zalicza się również Paradosis Pilati (Wydanie Piłata). W utworze tym Piłat zostaje oskarżony przez cesarza z powodu stracenia Jezusa, który w międzyczasie także w oczach cesarza zyskał opinię sprawiedliwego. Piłat w swojej obronie oświadcza: „...z powodu bezprawia i knowań niegodziwych i bezbożnych Żydów uczyniłem to" (V). Usłyszawszy to, Cesarz „napełniony gniewem" kazał spisać dekret przeciwko Żydom, wysyłając „Pozdrowienia dla Likiana, zarządcy krainy wschodniej", zawierające rozkaz, mocą którego miał on mieszkańców miasta Jerozolimy, którzy bezprawnie "zmusili Piłata do ukrzyżowania pewnego Boga zwanego Jezusem" — wziąć w niewolę, wygnać z Judei, rozproszyć i oddać w niewolę innym ludom. „Gdy ten oto dekret dotarł do krainy wschodniej, Likian, posłuszny strasznym nakazom, uczynił rzeź całego ludu żydowskiego; tych zaś, którzy pozostali w Judei, oddał jako niewolników poganom w rozproszeniu" (VII). Cesarz skazał Piłata na śmierć przez ścięcie mieczem. Przed śmiercią Piłat modlił się po chrześcijańsku, to znaczy zmówił antyżydowską modlitwę: „Panie, nie gub mnie z niegodziwymi Żydami, bo ja sam nigdy bym nie przyłożył do Ciebie ręki, gdyby nie presja bezprawnie działającego ludu żydowskiegoť" (IX). Kiedy prefekt ściął głowę Piłatowi, "...anioł Pański wziął ją. I gdy żona jego, Prokla, ujrzała, że przyszedł anioł i wziął jego głowę, została przepełniona radością i natychmiast oddała ducha i pogrzebano ją wraz z mężem". Z „Akt Piłata" (Ewangelii Nikodema) dowiadujemy się także co nieco o losie Józefa, bogatego człowieka z Arymatei, miasta w górach Ephraim, który według relacji kanonicznych zdjął z krzyża ciało Jezusa i pochował je. Z powodu jego dobrego uczynku Żydzi uwięzili go w domu pozbawionym okien, ale Jezus przybył osobiście do tego więzienia, pocałował Józefa i uwolnił go. „A o północy, gdy modliłem się stojąc, oto dom, w którym zamknęliście mnie, podniósł się w czterech kątach i ujrzałem przed oczyma jakby światło błyskawicy. I przeląkłszy się wielce padłem na twarz. Ale ktoś ujął mnie za rękę i podniósł z miejsca, na które padłem, a wilgoć wody spłynęła po mnie od głowy aż do stóp, a zapach mirry doszedł do moich nozdrzy. I ktoś otarł mi twarz [pocałował] i rzekł do mnie: ŤNie lękaj się Józefie...ť A spojrzawszy, ujrzałem Jezusa". Józef z Arymatei pod datą 17 marca czczony jest jako święty męczennik." (Nie i Amen)

EWANGELIE GNOSTYCZNE

Ewangelia Marii [Magdaleny]

Powstała w II wieku. W ewangelii tej to Maria jako jedyna otrzymała od Jezusa objawienie po jego śmierci. Uczniowie jednak buntują się przeciwko niej, nie chcą jej zaufać: "Piotr powiedział: ŤCzyżby On [Jezus] rozmawiał z kobietą w tajemnicy przed nami, nie zaś otwarcie? ...Czyżby przedkładał ją nad nas?ť" Na to inny uczeń imieniem Lewi bierze Marię Magdalenę w obronę, mówiąc: „Jeżeli Zbawiciel uczynił ją tego godną — kim ty jesteś, że ją odrzucasz? Z całą pewnością Zbawiciel zna ją bardzo dobrze. Dlatego kochał ją bardziej niż nas".

Pistis Sophia (Wiara i Mądrość) (Tłumaczenie angielskie tekstu )

Powstała ok. 250 r., jest najważniejszym z gnostyckich pism w języku koptyjskim

DZIEJE APOSTOLSKIE

Akta Piotra

Powstały w latach 180-190. Opisuje się w nich śmierć Piotra na krzyżu.

Akta Pawła

Powstały w latach 185-195. Opowiadają o śmierci św. Pawła. Na podstawie tej opowieści Kościół przyjmuje, że Paweł zginął przez ścięcie (patrz np. Mszał Rzymski). "Taki wyrok zapadł z rozkazu Nerona, któremu Paweł już wcześniej przepowiedział: „Jeżeli każesz mnie ściąć — zmartwychwstanę i ukażę się tobie." Tak też się stało. W czasie egzekucji na ubrania żołnierzy nie trysnęła krew, lecz mleko. Po swojej śmierci wcielił Paweł swoją groźbę w życie. Pojawił się przed obliczem Nerona i powiedział: „ŤCesarzu, oto jestem, ja Paweł, bojownik Boga; nie umarłem, żyję u boku swego Boga. Ciebie natomiast dotknie wiele nieszczęść i ciężka kara, ty nędzniku, ponieważ przelałeś niesprawiedliwie krew sprawiedliwych — stanie się to już wkrótce.ť Kiedy to powiedział, odszedł od niego". Poza tym Paweł jeszcze zmartwychwstał następnego ranka. Wraz z dwoma innymi mężczyznami, niejakim Longusem i Centurionem Cestusem, stanął nad własnym grobem i wspólnie z nimi się modlił." (Nie i Amen). Do Akt Pawła należą Dzieła Pawła i Tekli

INNE

Logia (agrafy) — wypowiedzi przypisywane Jezusowi

Papirus Oxyrchynchos

Nazwa pochodzi od dawnej starożytnej miejscowości w Egipcie, położonej 180 km od Kairu. W IV i V w. istniała tam słynna gmina chrześcijańska. W roku 1897 dwóch młodych Anglików, Grenfell i Hunt dokonało odkrycia strzępu papirusu, który okazał się dokumentem przełomowym w badaniach nad początkami chrześcijaństwa. Zawierał on siedem wypowiedzi, które ówczesna gmina przypisywała Jezusowi. były one dotychczas nieznane. W tym samym roku opublikowano ten tekst pod tytułem Logia Jesu (Zdania Jezusa) — stąd później utrwaliła się nazwa logia (bądź agrafa), dla ocalałych wypowiedzi przypisywanych Jezusowi. W 1903 r. ci sami badacze odkryli kolejny papirus (również w Oxyrynchos), który zawierał dalsze pięć sentencji. Nawet jeśli zdania te nie były rzeczywistymi słowami Jezusa (co jest raczej oczywiste), odzwierciedlały jednak przekonania ówczesnych gmin chrześcijańskich.

***

List Jezusa do króla Abgara V Ukkamy z Edessy

Powstał przy końcu II w. Stanowi bez wątpienia szczyt wyczynów pobożnej fantazji. " Euzebiusz (†339), historyk Kościoła, zapewnia, że widział ten list na własne oczy (znów argument przeciwko jego rzetelności - przyp.). Otóż król Abgar — jak pisze Euzebiusz - słyszał o cudach Jezusa, a ponieważ był chory, pragnął by Jezus go wyleczył. [zakończył swój list tymi słowy: "Mówiono mi poza tym, że Żydzi szemrają przeciwko tobie i że chcą Ci szkodzić. Stolica moja nie jest wielka, ale piękna bardzo, wystarczy nam obu" — przyp.]. Z tego też powodu wysłał szybkobiegacza Ananiasza z listem do Jezusa, a ten dał Ananiaszowi natychmiast pisemną odpowiedź. Euzebiusz pisze: ŤNajlepiej osobiście wysłuchać treści tych listów, które znaleźliśmy w archiwum (w Edessie) i które przetłumaczyliśmy z syryjskiego. Mówią one, co następuje...ť.By przedstawić rzecz krótko i zwięźle: Jezus pisze, że w danej chwili nie ma czasu i musi najpierw (po swojej śmierci) udać się do nieba, ale potem pośle któregoś ze swych uczniów, który króla wyleczy. Tak też się stało. Słynna, pochodząca prawdopodobnie z południowej Francji zakonnica-pątniczka Egeriae (zwana też Aetherią czy Eucherią), która w 384 roku odwiedziła Edessę w Mezopotamii, pisała w swojej Peregrinatio Egeriae („Pielgrzymce Egerii"), że dowiedziała się od biskupa z Edessy, iż: „Król Abgar i jego następcy list Jezusa każdorazowo nosili do bram miasta, ilekroć groziło mu oblężenie. Kiedy list tam odczytywano, wrogie wojska natychmiast popadały w rozsypkę" [_1_] Opowieść ta miała pełnić tę samą funkcję co historia o niedowierzającym Tomaszu — miała podtrzymywać w wierze tych, którzy nie widząc na własne oczy — uwierzyli. Jako wielką ciekawostkę można podać fakt, że dzięki autorytetowi kościelnego historyka Euzebiusza, który zaświadcza o autentyczności owej korespondencji, Kościół aż do schyłku V w. uznawał to doniesienie za prawdziwe. Dopiero na synodzie w Rzymie w 495 r. chrześcijanie doszli do wniosku, że jednak jest to falsyfikat. [_2_]

***

Księgi Sybillińskie

Powstałe między połową II w. i V w. Wystylizowane na rzekome przepowiednie słynnych wieszczek Apollina pod tym samym tytułem, mające jakoby przepowiadać wszystkie ważniejsze wydarzenia z dziejów judaizmu i chrześcijaństwa, np. kuszenie węża w Raju, historię z wieżą Babel, uzdrawianie chorych przez Jezusa, wskrzeszanie zmarłych, nakarmienie pięciu tysięcy uczniów i oczywiście jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Tych grubych fałszerstw bronił nawet sam Orygenes w polemice z Celsusem

Największe odkrycia archeologiczne XX w.

Za takie właśnie uważane są odkrycia zwojów esseńskich z Qumran nad Morzem Martwym oraz biblioteki tekstów gnostycznych z Nag Hammadi w Egipcie.

Teksty z Nag Hammadi (Egipt) (wydanie angielskie)

Odkryte w 1945 roku w Egipcie. Są to teksty gnostyczne — wręcz cała biblioteka (ponad 50 tekstów). Często występuje w niej Maria Magdalena, pozycja kobiety w gminie jest zaakcentowana wyraźnie. Wszystkie jednak teksty gnostyczne cechuje silna niechęć do sfery seksualnej, zdecydowanie mocniejsza niż w innych odłamach chrześcijaństwa. "Początkowe zadowolenie dzisiejszych feministycznie usposobionych kobiet-teologów, będące następstwem ujawnienia się w gnostycznych ewangeliach z Nag Hammadi wyższej pozycji kobiety — zostało ostudzone; nowsza dyskusja stała się bardziej „trzeźwa" - jak stwierdziła ewangelicka teolog Luisa Schottroff — ponieważ „w tradycji gnostycznej znajdują się też, obok tych wypowiedzi, które przyznają kobietom odpowiadające im prawa — wypowiedzi będące wyrazem pogardy wobec kobiet, zawarte w jednych i tych samych tekstach", co rodzi pytanie: „czy w dualistycznym myśleniu gnostycznym... z jego wrogością wobec cielesności, mimo silnego podkreślenia roli kobiety jako nosicielki objawienia — nie przypisuje się kobiecie czasami takiej roli, która wyobcowuje ją z jej własnej natury" (Uta Ranke-Heinemann). Zmartwychwstanie przedstawiane jest jako zjawisko duchowe.

Ewangelia Filipa

Pochodzi z II wieku. Doniosłą rolę gra w niej Maria Magdalena: "...trzy chodziły z Panem zawsze: Maryja, Jego matka, Jego siostra i Magdalena, ta, którą nazywa się Jego towarzyszką. ŤMariať bowiem to Jego siostra, i Jego matka, i Jego towarzyszka". Dalej czytamy: „Zbawiciel ukochał Marię Magdalenę bardziej aniżeli wszystkich pozostałych uczniów i częstokroć całował ją w usta". Uczniowie byli bardzo zazdrośni o takie uprzywilejowanie Magdaleny: "Pozostali uczniowie przyszli do niej i robili jej wymówki. Mówili [też] do Niego: ŤDlaczego kochasz ją bardziej niż nas wszystkich?ť Zbawiciel odpowiadając, powiedział im: ŤDlaczego nie kocham was tak jak ją?ť".

***

Ewangelii Tomasza tzw. Sekretne kazania żyjącego Chrystusa

Ta koptyjska ewangelia pochodzi z drugiej połowy II wieku (w części z I w.). Apostoł Szymon Piotr wyraża w niej radykalnie antyfeministyczne hasło: "Niech Mariham odejdzie od nas. Kobiety nie są godne życia". Jezus mu na to odpowiada: : "Oto poprowadzę ją, aby uczynić ją mężczyzną, aby stała się sama duchem żywym, podobnym do was, mężczyzn. Każda kobieta, która uczyni siebie mężczyzną, wejdzie do królestwa niebios"

Zwoje z Qumran(wydanie angielskie)

Odkryte w 1947 roku. Są to pisma sekty esseńczyków, która stanowiła konkurencję dla sekty chrześcijańskiej. Świadczą o tym m.in. słowa Jezusa w Kazaniu na Górze: "Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela będziesz nienawidził. A ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół" (Mt 5, 43n). Do czasu odkrycia zwojów nie wiedziano, co miał na myśli Jezu mówiąc, że powiedziono, aby nienawidzić wrogów. Nigdzie w znanych pismach żydowskich tego nie było. U esseńczyków zaznaczono to wyraźnie już na samym początku Reguły zakonnej: "Zadaniem członków gminy jest miłować każdego, którego Bóg wybrał, i nienawidzić każdego, kogo On odrzucił" (I QS 1, 4). I dalej: "Każdy, kto należy do gminy jest zobowiązany „miłować wszystkich synów światła, każdego odpowiednio do jego przeznaczenia z woli wyroku Bożego i nienawidzić wszystkich synów ciemności, odpowiednio do Bożego planu pomsty proporcjonalnie do jego winy" (I QS 1, 9 i n.). I jeszcze dalej czytamy: "To są wskazówki postępowania dla człowieka roztropnego w naszych czasach, zarówno dla jego miłości, jak i jego nienawiści: wieczna nienawiść związana jest z wolą odizolowania się od wszystkich ludzi zepsutych... aż po dzień pomsty..." (I QS 9, 21-23).

- Określenie nazareński odnosi się do odłamu esseńczyków (nazareńczyków)

- Przewodnik esseńczyków pochodzi z królewskiego rodu Dawida

- zamiana wody (niewtajemniczony) w wino (wtajemniczony) oznaczała wtajemniczenie a nie cudowną przemianę właściwości cieczy

***

Warto się jeszcze zastanowić nad takim oto fragmentem kanonicznego pisma (List św. Judy Apostoła):

"A prorokował też o nich siódmy od Adama Enoch, mówiąc: Oto Pan idzie z miriadami swoich świętych"(1, 14). Można by się zastanowić, gdzie jest owo proroctwo Enoha? Nigdzie w Biblii nie można go znaleźć. Jest to odesłanie do tekstu apokryficznego — do Księgi Enoha.

Maria Magdalena i zagadka Ewangelii św. Jana [1]

Autor tekstu: Wojciech Dastych

1. Zagadkowy redaktor Ewangelii św. Jana

Na wstępie niniejszego artykułu chciałbym uściślić kilka kwestii, aby uniknąć ryzyka dalszych niejasności lub też nieporozumień. Duży problem sprawiła mi kwestia braku odpowiedniego imienia (wolałbym uniknąć używanego zwykle w takich wypadkach terminu Jan Ewangelista) na oznaczenie osoby, której w głównej mierze zawdzięczamy obecny kształt Ewangelii św. Jana i która już od pierwszych wieków istnienia chrześcijaństwa stanowiła obiekt szczególnego zainteresowania ze strony gnostyckich kręgów. Poniżej wypunktowano dla uściślenia charakteryzujące powyższą postać cechy:

Gruntowne wykształcenie — znajomość głównych nurtów filozoficznych ówczesnego świata, jak filozofia pitagorejczyków czy też nauki Filona Aleksandryjskiego.

Sposób myślenia niezdradzający mentalności semickiej; mamy tu chyba do czynienia z nawróconą na chrześcijaństwo, pochodzącą z zamożnej, pogańskiej rodziny osobą; na nie-semickie pochodzenie może dodatkowo wskazywać fakt anty-judaistycznych akcentów w młodszych partiach Czwartej Ewangelii.

Obecność symboliki egipskiej może sugerować, że nasz redaktor działał w gminie egipskiej i/lub miał egipskie korzenie.

Na uwagę zasługuje szczególne zamiłowanie do Septuaginty - hymn o Logosie nawiązuje do starotestamentalnej literatury mądrościowej (por. Prz 8,22n; Mdr 7), co więcej, miejsca noszące ślady działalności redaktorskiej człowieka o którym mowa cechuje często szczególny znak rozpoznawczy: zagęszczenie składni gramatycznych i zwrotów zapożyczonych właśnie z LXX.

Wszystkie powyższe dane razem wzięte mogą przemawiać za „ulokowaniem" pola działalności naszej postaci na terenie Aleksandrii.

Autorstwu powyższego redaktora należy najprawdopodobniej przypisać także spory udział w uformowaniu ostatecznej formy tekstów o „umiłowanym uczniu", który, wedle ogólnie przyjmowanej tradycji identyfikowany jest jako Jan Apostoł (podobnie jak i sam redaktor, o którym mowa — co jest już ewidentnym nieporozumieniem), mimo że współczesna egzegeza biblijna zachowuje duży dystans względem tej ostatniej kwestii, głównie ze względu na niespójność między wizerunkiem „umiłowanego ucznia" a prawdziwym Janem Apostołem, synem Zebedeusza, rybakiem nazwanym przez Jezusa „Synem Gromu" i wymienianym przez wszystkich synoptyków jedynie w łączności ze swoim bratem, Jakubem. Dla odróżnienia, „umiłowany uczeń" przedstawiany jest zazwyczaj w parze ze św. Piotrem i pojawia się dopiero w ostatnich godzinach działalności i życia Jezusa (nie licząc wcześniejszej sceny wskrzeszenia Łazarza — to oczywiście przy założeniu, że umiłowany uczeń to właśnie Łazarz), przypominając pod pewnymi względami młodzieńca, o którym mowa jest na dwóch miejscach w Sekretnej Ewangelii Marka (SEMk).

Muszę w tym miejscu poruszyć kolejną ważną kwestię: pewna część wywodów logicznych zamieszczonych w dalszej części poniższej pracy opiera się na założeniu, że źródło, z którego pochodzą dwa wspomniane powyżej ustępy (chodzi o rękopis znaleziony przez Mortona Smitha, zawierający odpis listu Klemensa Aleksandryjskiego do Teodora) stanowi wiarygodne źródło informacji — dlatego muszę w tym miejscu podkreślić, że istnieje również możliwość fałszerstwa. Uwaga ta nie ma jednak żadnego wpływu na przedstawioną obszernie w kolejnym punkcie pracy i kluczową dla niej koncepcję związaną z trzema zamieszczonymi w Ewangelii św. Jana cudownymi opowiadaniami.

Istnieją mocne fakty przemawiające za tym, że interesujący nas redaktor Czwartej Ewangelii jest postacią szczególnie ważną w kręgach wolnomularskich, gdzie określany jest niekiedy zapożyczonym z filozofii zaratusztrianizmu, symbolicznym terminem Ormus i charakteryzowany jako nawrócony na chrześcijaństwo mistyk egipskiego pochodzenia (dla ułatwienia będę się odtąd posługiwał właśnie tym zwrotem). Dla naszych rozważań dość istotne znaczenie będzie miała ponadto idea przyświecająca zamieszczeniu w powyższym słowie symbolu "m" [_1_] kojarzonego z osobą Marii Magdaleny.

2. Trzy „galilejskie" cuda

Na szczególną uwagę w obecnym układzie Ewangelii św. Jana zasługują trzy cuda, z których zwłaszcza dwa pierwsze stanowiły zawsze obiekt szczególnego zainteresowania wśród egzegetów, gdyż jako jedyne w całej księdze nie posiadają one przylegających doń dalszych komentarzy czy też mów Pańskich; wszystkie trzy opowiadania zamyka odpowiednia formuła grecka, przy czym zastosowana we wszystkich trzech przypadkach składnia gramatyczna jest uderzająco do siebie podobna, co jest tym bardziej uderzające, że nie spotykamy jej w żadnym innym miejscu księgi [_2_]:

J 2,11

tauthn epoihsen

archn twn shmeiwn

o 'IhsouÂ

en Kana

th GalilaiaÂ.

J 4,54

touto de palin

deuteron shmeion

epoihsen

o 'IhsouÂ

elqwn ek th 'IoudaiaÂ

ei thn Galilaian.

J 21,14

touto hdh

triton

efanerwqh

'IhsouÂ

toi maqhtaiÂ

egerqei ek nekrwn.

J 2,11

Taki to

początek znaków

uczynił Jezus

w Kanie Galilejskiej

J 4,54

Ten już drugi znak

uczynił Jezus

od chwili przybycia

z Judei do Galilei

J 21,14

To już trzeci raz,

jak Jezus ukazał się uczniom

od chwili,

gdy zmartwychwstał

Trzy powyższe opowiadania łączy w całość także motyw Kany Galilejskiej (zob. J 2,1.11; 4,46), jako że również w opisie cudownego połowu znajdujemy wzmiankę o Natanaelu „z Kany Galilejskiej" (J 21,1) co może zastanawiać, gdyż na poprzednim miejscu (J 1,45-50) o pochodzeniu Natanaela nie było w ogóle mowy, a ponadto w całej Ewangelii św. Jana nie znajdujemy o Kanie żadnej innej wzmianki.

Fakt istnienia wspomnianej formuły u dwóch pierwszych spośród wymienionych powyżej cudów nasunęła wielu egzegetom myśl o zaginionym zbiorze cudów zdziałanych przez Jezusa („Gospel of Signs" Fortny, „Zeichen- Quelle" Schnackenburga itp.) [_3_], z którego miałby korzystać późniejszy redaktor Ewangelii św. Jana. Jak łatwo można się domyślić, według takiego ujęcia dwa cuda: przemiany wody w wino i uzdrowienia syna królewskiego dworzanina zajmowałyby w pierwotnym układzie tekstów dwa pierwsze miejsca. Trudno jest nie zauważyć, że jawi się w tym miejscu jednak pewna trudność: w trzecim przypadku mamy do czynienia z opowiadaniem zamieszczonym w kontekście epifanii. Najczęściej spotykanym rozwiązaniem tego problemu jest przyjęcie założenia, że opowiadanie o cudownym połowie miało pierwotnie postać zbliżoną do tej, jaką znajdujemy na kartach Ewangelii św. Łukasza (Łk 5, 1-11), przy czym w późnej fazie redakcji Czwartej Ewangelii jego forma została odpowiednio zmodyfikowana i zamieszczona na końcu księgi, czemu mogło towarzyszyć naniesienie odpowiedniej przeróbki w wieńczącej go formule.

Chyba jednak nikt z egzegetów zajmujących powyższe stanowisko — lub też jeden z nieznacznie różniących się od niego wariantów - nie postawił jakże ważnego pytania: jaki byłby sens przywiązywania takiej wagi do końcowych formuł, które nie tylko wraz z wyjęciem ich z pierwotnego kontekstu stają się zbędne, ale — co więcej — burzą nawet w pewnym stopniu logiczny przebieg akcji w samej Ewangelii, jak to ma miejsce w przypadku drugiej z nich? Czy nie mogłoby raczej nasuwać się w tym miejscu na myśl podejrzenie, że połączeniu trzech powyższych cudów w jedną całość mogła towarzyszyć jakaś głębsza idea — niewykluczone, że związana pośrednio z zagadkową tożsamością „umiłowanego ucznia"? Jak zobaczymy, każdy z nich zawiera jakiś dający do myślenia element, przy czym złożenie tych elementów w całość może rzucić nam całkiem nowe światło na genezę hipotez dotyczących związku Jezusa i Marii Magdaleny.

Pierwszy cud: przemiana wody w wino

Istnieje pewien argument podpierający hipotezy, że już w najwcześniejszej tradycji istniały spisane przekazy mówiące o zaślubinach Jezusa z Marią Magdaleną. Chodzi mianowicie o cud w Kanie Galilejskiej, gdzie Jezus przemienia wodę w wino. Jest to cud skonstruowany analogicznie do opowiadania o „urzędniku królewskim" (J 4,46-54), który stanowi zmodyfikowaną wersję perykopy o setniku z Kafarnaum, zachowanej u dwóch synoptyków (Łk 7,1-10 par Mt 8,5-13) [_4_]. W obu przypadkach całość przeredagowana jest w podobny sposób — centralna część pierwotnego tekstu zostaje usunięta (w przypadku perykopy J 4,46-54 jest to dialog Jezusa z setnikiem) a w ich miejsce są wstawione wersety J 2,4n i J 4,48n, które każdorazowo burzą strukturę całości, a ponadto cechują się licznymi zwrotami zaczerpniętymi z Septuaginty, co tym dobitniej wskazuje na działalność redaktorską „Ormusa"; na szczególną uwagę zasługuje tu również zwrot „niewiasto", którego Jezus używa względem swej matki w J 2,4 (fakt bezprecedensowy nie tylko w kulturze semickiej ale i hellenistycznej)! W odróżnieniu od powyższych wersetów resztę tekstu cechuje szereg zwrotów zupełnie obcych stylowi autorów Ewangelii kanonicznych lub też zbieżnych ze zwrotami spotykanymi w tradycji zachowanej u synoptyków, co wraz z palestyńskim kolorytem wydarzeń wskazuje na bardzo stare korzenie obydwu opowiadań.

Skoro pierwotna osnowa opowiadania o weselu w Kanie Galilejskiej pochodzi z palestyńskiej tradycji, musiało ono także w wersji oryginalnej stosować się do tamtejszych zwyczajów, wedle zaś tych ostatnich — to pan młody był osobą odpowiedzialną za zaopatrzenie biesiadników w wino. Co więcej, na ślub zaproszeni byli w oryginalnej wersji także bracia i matka Jezusa (zob. J 2,12), co wskazuje, że musiało chodzić o ślub jeśli nie samego Jezusa, to przynajmniej jednego z jego braci. Jednak jeżeli prawdziwa byłaby druga opcja, wówczas powstaje pytanie: czemu nie znajdujemy ani jednej wzmianki o bliskim pokrewieństwie pana młodego i Jezusa?

Gdybyśmy istotnie mieli tu do czynienia z pozostałościami perykopy mówiącej o ślubie Jezusa z Marii Magdaleną, to ukazany tu obraz Jezusa mógłby nasuwać nam wizerunek Jezusa „niefrasobliwego", można wręcz powiedzieć, że lekkoducha, co jest wprawdzie zupełnie obce jego obrazowi utrwalonemu w znanych nam Ewangeliach, jednak może nasuwać na myśl inne podobne opowiadania, które z wiadomych względów zostały usunięte w cień jako elementy literatury apokryficznej. Oczywiście dopóki nie znajdzie się oryginalnej postaci perykopy, której pierwotnego kształtu możemy się obecnie jedynie domyślać, dopóty można w tej kwestii mówić jedynie o hipotezach — chociaż, co znowu zastanawia, perykopa o cudzie w Kanie Galilejskiej, mimo że bardzo stara, nie zachowała się w żadnej z pozostałych ewangelii kanonicznych. Może to znów przemawiać za tym, że jawiła się w związku z nią jakaś trudność, która spowodowała, że była ona odrzucana już na etapie formowania się najstarszych tekstów kanonicznych. Jej forma zamieszczona w Ewangelii św. Jana zachowała się też prawdopodobnie jedynie dzięki znacznemu przebudowaniu jej centralnej części. Wnioski, jakie stąd wypływają są takie, że tradycja dotycząca szczególnego związku Jezusa i Marii Magdaleny ma znacznie starsze korzenie, niż jest to podawane do publicznej wiadomości!

Drugi cud: uzdrowienie syna „królewskiego urzędnika"

Co się tyczy drugiego z trzech poruszanych tu cudów - uzdrowienia syna „urzędnika królewskiego" z Kafarnaum (J 4,46-54), stanowiącego zmodyfikowaną formę opowiadania o setniku z Kafarnaum (Mt 8,5-13 par Łk 7,1-10) — można postawić pytanie o cel przyświecający wstawieniu przez „Ormusa" słowa: basiliko (="królewski") w miejsce pierwotnego terminu: hkatonarco (="setnik"). Aby znaleźć sens tej zamiany, trzeba wpierw zwrócić uwagę na obecną u wszystkich trzech synoptyków scenę, w której setnik składa świadectwo o ukrzyżowanym Mesjaszu (Mt 27,54; Mk 15,39; Łk 23,47). Ze względu na jednomyślne świadectwo powyższych przekazów możemy wysnuć przypuszczenie, że fakt ten był odnotowany także w innych pierwotnych ewangeliach, więc był też zapewne doskonale znany „Ormusowi" i jako taki bardzo istotny. Można przyjąć, że „Ormus" celowo usunął w czwartej Ewangelii osobę setnika, aby rolę świadectwa pod krzyżem przejął umiłowany uczeń (zob. J 19,35: Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli). Jeśli mamy tu do czynienia z celowym działaniem redaktora, to nie jest wykluczonym, iż także w przypadku naszej perykopy powinniśmy domyślnie wstawić umiłowanego ucznia w miejsce setnika; w takim wypadku uczeń ów miałby pochodzić z królewskiego rodu (basilikoÂ). Jak wiadomo, z królewskiego rodu pochodziła — według tradycji — Maria Magdalena. Czy można tu mówić o czystej zbieżności?

Zdecydowana większość egzegetów odnosi postać „umiłowanego ucznia" do brata Marii Magdaleny, Łazarza, nie zaś samej Marii. Mimo mocnych argumentów przemawiających za takim rozwiązaniem istnieją jednak pewne podstawy, aby podejrzewać, że postać Łazarza została stworzona przez samego „Ormusa", który nie mógł przedstawić Marii jako umiłowanego ucznia wprost (por. J 11,5: "A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza"). Zarówno Łazarz, jak również „nagi młodzieniec" z Sekretnej Ewangelii Marka (określany jako brat Marii Magdaleny, co daje niezbite podstawy, aby identyfikować go z Łazarzem) stanowiliby wówczas „męskie alter-ego" Marii, stworzone ze względu na działającą już wówczas „cenzurę" (gdyż dokonanie takiego zabiegu z innych, ideologicznych powodów odrzucamy). Możliwość taka, mimo iż z pozoru może wydawać się absurdalną, może stać się całkiem realna, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Ewangelię Tomasza wieńczą następujące, dość zagadkowe słowa:

„Szymon Piotr powiedział do nich: - Niech Maria opuści nas, bo kobiety nie są warte Życia. Jezus powiedział: — Ja sam pokieruję nią, aby uczynić z niej mężczyznę, tak ażeby ona także mogła stać się duchem żyjącym, podobnym do was, mężczyzn. Gdyż każda kobieta, która uczyni z siebie mężczyznę, wejdzie do Królestwa Niebios"

Nie jest przecież wykluczonym, iż także Ewangelia Tomasza powstała spod ręki „Ormusa". Fakt, iż powyższy fragment zamyka całe dzieło, świadczy o szczególnie doniosłej jego roli i jakimś niedopowiedzeniu, „zawieszeniu w przestrzeni", które wręcz domaga się kontynuacji. Jak łatwo zauważyć, zamieszczony w pochodzącej z Aleksandrii Sekretnej Ewangelii Marka tekst mówiący o inicjacji nagiego młodzieńca (a w mniejszym stopniu także znana nam scena wskrzeszenia Łazarza) mógłby z powodzeniem podjąć — naturalnie w formie alegorycznej — przerwany w tym miejscu wątek:

„I przychodzą do Betanii, i była tam pewna kobieta, której to brat umarł. A przyszedłszy pokłoniła się Jezusowi i mówi mu: 'Synu Dawida, zlituj się nade mną!' Zaś uczniowie karcili ją. A rozgniewawszy się Jezus odszedł z nią do ogrodu, gdzie był grobowiec; i zaraz dał się słyszeć z grobowca głos wielki. Podszedłszy Jezus odtoczył kamień od drzwi grobowca i wszedłszy zaraz tam, gdzie był młodzieniec, wyciągnął rękę i podniósł go, chwyciwszy za rękę. Zaś młodzieniec ujrzawszy go, umiłował go i zaczął prosić go, 'żeby mógł z nim być'. I wyszedłszy z grobowca przyszedł do domu młodzieńca; 'był bowiem bogaty'. A po sześciu dniach dał mu Jezus polecenie; 'i gdy nastał wieczór, przychodzi' młodzieniec do niego, 'odziany w prześcieradło na nagim [ciele]'. I pozostał z nim owej nocy. Uczył go bowiem Jezus 'tajemnicy Królestwa Bożego'. Stamtąd zaś, powstawszy, zawrócił poza Jordan". [_5_]

Do możliwego związku między powyższymi perykopami dochodzą następujące „zgrzyty":

A) Na kartach Ewangelii św. Jana Łazarz jest imiennie wymieniany tylko i wyłącznie w związku z wydarzeniem jego wskrzeszenia — co może zastanawiać, gdyż jeśli istotnie jest on „umiłowanym uczniem" (na co wszystko wydawałoby się wskazywać) wówczas czemu w dalszej części występuje on anonimowo?

B) Zastanawiający jest fakt, iż nie znajdujemy o istnieniu Łazarza ani jednej wzmianki w Ewangelii św. Łukasza, gdzie mowa jest tylko o Marii i Marcie (zob. Łk 10,38-42). Fakt ten powinien dać to domyślenia, zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę znaczenie, jakie Łazarz odgrywa w Ewangelii św. Jana. Może to jednak równie dobrze świadczyć o tym, że pewne teksty mówiące o „umiłowanym uczniu" zostały celowo usunięte także z Ewangelii św. Łukasza.

C) Jak powszechnie wiadomo, w tradycji gnostyckiej Maria Magdalena była otoczona wielką czcią. Nie jest oczywiście prawidłowym mówienie w tej kwestii o jakimś ogólnym poglądzie, a to ze względu na wiele różnych odłamów w samym gnostycyzmie — jednakże już u źródeł powyższego nurtu istniała pewna zgodność w sposobie prezentacji Marii Magdaleny. Chciałbym także i w tym przypadku zwrócić uwagę na pewien jakże istotny fakt: rozsądnie rzecz biorąc, czołową postacią w gnostyckich Ewangeliach powinien być raczej brat Marii Magdaleny — Łazarz, „młodzieniec umiłowany przez Jezusa", który jednak z nieznanych bliżej przyczyn uchodzi zupełnie ich uwadze.

D) Wiele faktów wskazuje na celowe zabiegi formującego się powoli stronnictwa „ortodoksyjnego", zmierzające do całkowitego usunięcia „umiłowanego ucznia" z kościelnej tradycji: świadczy o tym nie tylko zaginięcie tekstów o „młodzieńcu umiłowanym przez Jezusa" zachowanych w listach Klemensa (oczywiście nie można zapominać, że autentyczność powyższych tekstów nie została do końca udowodniona), ale także rozpropagowanie poglądu, że umiłowany uczeń to Jan Apostoł, syn Zebedeusza. O próbach zdyskredytowania „młodzieńca umiłowanego przez Jezusa" mógłby świadczyć wreszcie także zagadkowy werset, dodany w późniejszym okresie do Apokalipsy św. Jana: „Błogosławiony, który czuwa i strzeże swych szat, by nago nie chodzić i by sromoty jego nie widziano" (Ap 16,15), który może odnosić się do sceny zawartej w Ewangelii św. Marka: „A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich" (Mk 14,51n). Trudno jest oczywiście oprzeć się wrażeniu, że młodzieniec ten przedstawia tę samą osobę, którą spotykamy w Sekretnej Ewangelii Marka.

W związku z powyższymi faktami tym bardziej zagadkowym jawi się milczenie na temat brata Marii Magdaleny w kręgach polemicznie „wojujących" z ortodoksją.

Zamykając wszystkie powyższe rozważania chciałbym zaznaczyć, że realne istnienie Łazarza nie przekreśla wcale głównej idei niniejszych rozważań, jako że dyskretne podkreślenie królewskiego statusu byłoby zrozumiałe samo przez się także w przypadku brata Marii Magdaleny.

Trzeci cud — cudowny połów

Tutaj z kolei kluczowy problem stanowi dość zagadkowa cyfra użyta na określenie ilości złowionych w sieci ryb; powyższą trudność tłumaczy się zwykle interpretując liczbę 153 w sensie ilości ówczesnych gmin... Ale:

Margaret Starbird dokonała bardzo ważnego spostrzeżenia, konstatując, że wartość liczbowa greckiego zwrotu „h Magdalhnh"- po przydzieleniu poszczególnym literom alfabetu odpowiednich cyfr- daje właśnie liczbę 153! Autorka pisze w innym miejscu, że skoro Maria Magdalena i Maria z Betanii (siostra Łazarza) przedstawia tę samą osobę, wówczas przydomek h Magdalhnh nie może oznaczać pochodzenia Marii (Maria z Magdalii), zatem musi ono mieć jakieś inne, ukryte znaczenie. Sama cyfra 153 uważana była przez pitagorejczyków jako „święta liczba"; ponadto łączono ją z figurą nazywaną „rybim pęcherzem" (Vesica Piscis), który to symbol w pewnych kontekstach mógł być odnoszony do pojęcia macierzyństwa, w innych zaś odnosił się wprost do bogini, stanowiąc metaforę świętej kobiecości. Skoro liczba ryb w cudownym połowie oznacza ówczesny Kościół — z czym zgadzają się niemal wszyscy egzegeci — wówczas mielibyśmy w tym miejscu do czynienia z alegorią, gdzie Maria Magdalena stanowi figurę Kościoła — „pannę młodą" zaręczoną panu młodemu — Jezusowi.

Autorka książki Woman with the Alabaster Jar wieńczy swoje spostrzeżenia następująca puentą:

"Oni rozumieli 'teologię liczb' świata hellenistycznego, liczb zakodowanych w Nowym Testamencie, które były oparte na starożytnym kanonie świętej geometrii wywodzącej się od pitagorejczyków przed wiekami (...) To nie przypadek, że zapis imienia Marii Magdaleny generuje liczby, które dla wykształconej osoby tamtych czasów identyfikowały ją jako 'Wielką Boginię w Ewangeliach' ".

Podsumowując przedstawioną w niniejszym artykule teorię, chciałbym podkreślić wagę nasuwających się stąd wniosków: interesująca nas kompozycja złożona z trzech cudownych opowiadań wydaje się wskazywać, że późniejszy redaktor Czwartej Ewangelii (nazywany w pewnych kręgach „Ormusem") musiał użyć swoistego fortelu — chcąc uwiecznić Marię Magdalenę musiał on uciec się do zastosowania przemyślnej techniki, którą można wręcz nazwać szyfrem, co tym dobitniej świadczy o zmowie milczenia, jaka już we współczesnych mu czasach musiała otaczać jej osobę.

Konsultacja: Krzysztof Sykta

Spór Apostołów i rozłamy [1]

Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz

"Jeśli w ogóle mamy od kogoś się uczyć

prowadzenia naszych nieskończonych dysput,

to z pewnością od apostołów i ewangelistów"

Wolter

Kiedy pojawił się w chrześcijaństwie Paweł z Tarsu zaczęły się kłopoty i rozłamy. Przez Tertuliana (160-220) Paweł nazwany został "apostołem kacerzy" (haereticorum apostolus — zob. Przeciw Marcjonowi 3, 5; 1, 20). Najważniejszy pierwszy spór, który możemy dostrzec nawet w Dziejach i Listach Pawła dotyczył charakteru nowej sekty: czy miała być uniwersalistyczną i wychodzić do pogan (Paweł), czy też nie ("brat Pański"Jakub, apostoł Piotr był chyba niezdecydowany i lawirował między dwoma odłamami). Wyrażało się to m. in. w stosunku do nakazów liturgicznych Prawa, takich jak obrzezanie, koszerność potraw, szabat itp. W Dziejach Apostolskich mamy ślady konfrontacji między dwoma obozami we wczesnym chrześcijaństwie, która została nazwana szumnie „soborem jerozolimskim" (rozdz. 15). Miano tam dojść do kompromisu — Jakub miał bowiem rozluźnić swoje wymagania wobec pogan, których nakazy prawa miały krępować nieco luźniej. Mogli się nie obrzezywać, ale mieli się wstrzymywać "od rzeczy splugawionych przez bałwany, od nierządu, od tego, co zdławione, i od krwi" (Dz 15,20). Czy jednak taki kompromis w istocie miał miejsce? Jest to mocno wątpliwe, gdyż wiemy, iż nadal istniał rozłam na chrześcijaństwo Pawłowe odrzucające Prawo oraz na judeochrześcijaństwo, które nadal przestrzegało Prawa. Jak zauważa autor Norman Salomon: "Z jednej strony, sam Paweł powracał do deklaracji, że prawo Mojżeszowe (którego częścią były zakaz spożywania mięsa uduszonych zwierząt oraz inne przepisy) jest przestarzałe, z drugiej - istniała grupa „żydowskich chrześcijan", która w pełni zachowywała przykazania Tory i prawdopodobnie do nich należał Jakub; grupa ta funkcjonowała przez pewien czas, potem została zepchnięta na margines przez rozwijające się chrześcijaństwo Pawła, przetrwała jednak przez stulecia, pielęgnując swoją odmienność. Możemy jedynie spekulować, jaka byłaby ich wersja przebiegu powyższej debaty w Jerozolimie, gdyż to nie oni, lecz następcy Pawła napisali Nowy Testament i ukształtowali późniejsze chrześcijaństwo. Historia jest pisana przez zwycięzców, i to w ten sposób, aby uprawomocnić ich interpretację faktów." (Judaizm). Zresztą warto zdać sobie sprawę z tego, że Dzieje powstały wiele lat po rzekomym soborze , który miał mieć miejsce w latach 50. I w. Przypuszcza się, że dzieje powstały u schyłku tegoż wieku, ale cześć badaczy przesuwa tę datę na II w.

Zabawnym jest, że tradycja tak ściśle zespoliła tych apostołów, którzy niemal wszędzie występują razem, a którzy w rzeczywistości byli silnie ze sobą skłóceni. Zapewne uczyniono tak, by przytłumić silny rozdźwięk między nimi. "Pamięć o rywalizacji Piotra i Pawła jest tam (w Dziejach apostolskich) zatarta umyślnie w duchu pojednania (...) Ale to pojednanie jest dziełem teologii, nie historji; Paweł z Listów jest całkiem innym człowiekiem, niż Paweł z Dziejów" [_1_].

W Antiochii doszło pomiędzy nimi do otwartego sporu na oczach gminy. Zobaczmy więc co rzekł Paweł do „pierwszego papieża", jak szumnie nazwał Piotra Kościół: "Gdy następnie Kefas [Piotr] przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi [chrześcijanami], którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzymać z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania [tzn. judeochrześcijan]. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni [chrześcijanie] pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę. Gdy więc spostrzegłem, że nie idą słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii, powiedziałem Kefasowi wobec wszystkich: ŤJeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz według obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?ť" (Galatów 2, 11 i nast.). Wiele problemów sprawiła ta scenka Ojcom Kościoła, lecz najzabawniejsze bodaj wytłumaczenie zawarł Hieronim, który napisał, że Piotr i Paweł spierali się tylko pozornie, umówiwszy się przedtem, coby skuteczniej wystąpić potem przeciw judeochrześcijanom (Comment. in Gal 2, 11)

"Prawdopodobnie jedną stronę sporu w Antiochii stanowili judeochrześcijanie zgrupowani wokół Jakuba (mamy na myśli brata Pana), drugą zaś rosnąca w siłę grupa chrześcijan wywodzących się z pogan, partia Pawła. Piotr, niezdecydowany, krążył między oboma frontami. Wtedy gdy Jakub i jego pełnomocnicy byli daleko, wieczerzał z chrześcijanami nawróconymi z pogaństwa; kiedy Jakub bądź jego ludzie byli w pobliżu, wycofywał się. Piotr, „opoka", najwidoczniej nie miał dla swej misji wśród pogan mocnego teologicznego gruntu pod nogami." [_2_] Kiedy więc przybyli do Antiochii wysłannicy Jakuba, przywódcy judeochrześcijańskiej gminy jerozolimskiej, Piotr zachował się jak chorągiewka — zaczął zachowywać się tak jak oni, zaczął przestrzegać ich wymagań w stosunku do Prawa i do pogan. Mało tego, zaczął zmuszać do pogan nawróconych na chrześcijaństwo do przestrzegania liturgicznych przepisów żydowskiego Prawa. Paweł gwałtownie sprzeciwił się takiemu postępowaniu. Widzimy więc jaki autorytet miał Piotr, który nawet wobec wysłanników Jakuba Sprawiedliwego zmieniał radykalnie swoje postępowanie.

"Różnice w pierwotnym chrześcijaństwie, tak jak przedstawia je Paweł w Liście do Galatów, nie zostały wcale przez zaatakowanie przezeń Piotra przezwyciężone. Z biegiem czasu dochodziło do nowych, coraz większych rozbieżności z judeochrześcijanami jerozolimskimi. [wszak Paweł słowem nie wspomina o ustępstwie Piotra, można więc przyjąć, że rozłam okazał się trwały — Piotr pozostał przy judeochrześcijaństwie — przyp.] Wielu z nich nadal trzymało się żydowskich tradycji i praw, przestrzegało przykazania obrzezania, żydowskich przepisów dotyczących spożywania lub nie spożywania określonych pokarmów, świętowało szabat i uczestniczyło w nabożeństwach w świątyni. Radykalny odłam chrześcijan domagał się obrzezywania również nawróconych na chrześcijaństwo pogan, w odróżnieniu od innego odłamu, który się tego nie domagał." [_3_]

Jedną z takich radykalnych grup judeochrześcijańskich, wrogich schizmie Pawła w pierwotnych chrześcijaństwie [_5_], byli ebionici."Wraz z zaliczeniem poglądów ebionitów do herezji Kościół powszechny zerwał ostatecznie ze swoimi judeochrześcijańśkimi korzeniami" [_4_]

Oddźwiękiem kłótni i rozdźwięków już w pierwotnym chrześcijaństwie są następujące fragmenty w listach Pawła:

"A przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli. Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa (cóż, nie wszędzie wierzono w Jezusa Chrystusa, ten mit wykrystalizował się trochę później wśród wszystkich gmin chrześcijańskich — przyp.)" - do Koryntian (1Kor 1, 10n)

"Przede wszystkim słyszę — i po części wierzę — że zdarzają się między wami spory, gdy schodzicie się razem jako Kościół." — do Koryntian (1 Kor 11, 18)

"Zabiegają o was nie z czystych pobudek, lecz chcą was odłączyć /ode mnie/, abyście o nich zabiegali" — do Galatów (4, 17); widzimy rywalizację apostołów wśród gmin

"Nie szukajmy próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc" - do Galatów; odzwierciedla to ówczesne nastroje wśród gmin chrześcijańskich (Gal 5, 26)

"Bracia, chcę, abyście wiedzieli, że moje sprawy przyniosły raczej korzyść Ewangelii, tak iż kajdany [Paweł został uwięziony — przyp.] moje stały się głośne w Chrystusie w całym pretorium i u wszystkich innych. I tak więcej braci, ośmielonych w Panu moimi kajdanami, odważa się bardziej bez lęku głosić słowo Boże. Niektórzy wprawdzie z zawiści i przekory, drudzy zaś z dobrej woli głoszą Chrystusa. Ci ostatni [głoszą] z miłości, świadomi tego, że jestem przeznaczony do obrony Ewangelii. Tamci zaś, powodowani niewłaściwym współzawodnictwem, rozgłaszają Chrystusa nieszczerze, sądząc, że przez to dodadzą ucisku moim kajdanom. Ale cóż to znaczy? Jedynie to, że czy to obłudnie, czy naprawdę, na wszelki sposób rozgłasza się Chrystusa." — do Filipian (1, 12n)

"Jak prosiłem cię, byś pozostał w Efezie, kiedy wybierałem się do Macedonii, [tak proszę teraz], abyś nakazał niektórym zaprzestać głoszenia niewłaściwej nauki, a także zajmowania się baśniami i genealogiami bez końca. [_6_] Służą one raczej dalszym dociekaniom niż planowi Bożemu zgodnie z wiarą. Celem zaś nakazu jest miłość, płynąca z czystego serca, dobrego sumienia i wiary nieobłudnej. Zboczywszy od nich, niektórzy zwrócili się ku czczej gadaninie. Chcieli uchodzić za uczonych w Prawie nie rozumiejąc ani tego, co mówią, ani tego, co stanowczo twierdzą. Wiemy zaś, że Prawo jest dobre, jeśli je ktoś prawnie stosuje, rozumiejąc, że Prawo nie dla sprawiedliwego jest przeznaczone, ale dla postępujących bezprawnie i dla niesfornych, bezbożnych i grzeszników, dla niegodziwych i światowców, dla ojcobójców i matkobójców, dla zabójców, dla rozpustników, dla mężczyzn współżyjących z sobą, dla handlarzy niewolnikami, kłamców, krzywoprzysięzców i [dla popełniających] cokolwiek innego, co jest sprzeczne ze zdrową nauką, [_7_] w duchu Ewangelii chwały błogosławionego Boga, którą mi zwierzono. [_8_] (...) Niektórzy odrzuciwszy je ulegli rozbiciu we wierze; do nich należy Hymenajos i Aleksander, których przekazałem szatanowi [_10_], ażeby się oduczyli bluźnić." - do Tymoteusza (I, 1, 3-20)

"Jest bowiem wielu krnąbrnych, gadatliwych i zwodzicieli, zwłaszcza wśród obrzezanych [judeochrześcijanie]: trzeba im zamknąć usta, gdyż całe domy skłócają, nauczając, czego nie należy, dla nędznego zysku." - to Tytusa (1, 10n)

W Dziejach Apostolskich czytamy: "Wówczas, gdy liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy" (6, 1; BT) — to tylko echo tych sporów.

Polemika dogmatyczna w NT

Jako ciekawostkę podamy, że w kanonie Pisma Świętego odnajdziemy nawet polemikę dogmatyczną między obozem judeochrześcijan oraz obozem poganochrześcijan. pierwszych reprezentuje list Jakuba, drugich — listy Pawła. Polemika jest tak jawna, że nawet powołują podobne przykłady, tylko inne sądy o nich wydają: listu Jakuba przywołuje Abrahama jako kogoś kto został sprawiedliwy (tzn. zbawiony), ale z uczynków i przez nie doszedł do wiary. List do Rzymian pyta: jeśli Abraham z uczynków miałby być sprawiedliwym, to nie przed Bogiem, dalej wydaje Paweł zupełnie inną ocenę sprawiedliwości Abrahama: Pismo mówi, że uwierzył i zostało mu poczytane to za sprawiedliwość. Podobnie odmiennie oceniają czyn Rachab: Jakub mówi, że to z uczynków, Paweł utrzymuje, że to przez wiarę. Oczywiście dzisiejsi chrześcijanie widza w tym jedynie uzupełnianie się tekstów, jednak egzegeza biblijna jawnie temu przeczy: w owym czasie, kiedy pisano te teksty istniał właśnie spór między dwoma odłamami chrześcijaństwa w kwestii wiary i uczynków i listy te, które dziś znajdują się najwcześniej między okładkami tej samej książki — są wobec siebie polemiczne.Poganochrześcijanie Judeochrześcijanie

"Bo jeźli Abraham z uczynków jest usprawiedliwiony, ma się czem chlubić, ale nie u Boga. Albowiem cóż Pismo mówi? Uwierzył Abraham Bogu i przyczytano mu to za sprawiedliwość. A robiącemu zapłata nie bywa przyczytana podług łaski, ale podług długu; Nie robiącemu zaś, lecz wierzącemu w tego, który usprawiedliwia niepobożnego, przyczytana bywa wiara jego za sprawiedliwość. Jako i Dawid powiada, że błogosławieństwo człowieka jest, któremu Bóg przyczyta sprawiedliwość bez uczynków, mówiąc: Błogosławieni, których odpuszczone są nieprawości, a których zakryte są grzechy; Błogosławiony mąż, któremu Pan grzechu nie przyczyta."

Rzym. 4, 2-8

Należałoby przeczytać cały poniższy rozdział listu do Hebrajczyków, ja przytaczam jednak tylko dwa fragmenty:

"Przez wiarę Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę"

Hbr 11, 17

Przez wiarę nierządnica Rachab nie zginęła razem z niewierzącymi, bo przyjęła gościnnie wysłanych na zwiady."

Hbr 11, 31 "Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy /sama/ wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta! — a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała — to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz — lecz także i złe duchy wierzą i drżą. Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym? Widzisz, że wiara współdziała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. I tak wypełniło się Pismo, które mówi: Uwierzył przeto Abraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość, i został nazwany przyjacielem Boga. Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary. Podobnie też nierządnica Rachab, która przyjęła wysłanników i inną drogą odprawiła ich, czy nie dostąpiła usprawiedliwienia za swoje uczynki?"

Jk 2, 14-25

Święty Paweł czy szalony Szaweł? [1]

Autor tekstu: Kaz Dziamka

Tzw. „Św. Paweł" nie był ani świętym ani Pawłem.

„Św. Paweł" to po prostu Szaweł, bo tak brzmi jego oryginalne, hebrajskie imię i tak należałoby go i dziś nazywać. Wydaje się, że Szaweł przyjął łacińską wersję („Paulus") swego żydowskiego imienia po tym jak udało mu się namówić prokonsula rzymskiego na Cyprze Sergiusza Pawła (Sergius Paulus) na przyjęcie chrześcijaństwa. Był to nie tylko duży sukces misyjny Szawła ale również prawdopodobnie przełomowy moment w jego życiu. Wtedy to, jak sugeruje Isaac Asimov w swoim znakomitym vademecum po Biblii (Asimov's Guide to the Bible), Szaweł zdecydował się na dobre odejść od Prawa Mojżeszowego i propagować chrześcijaństwo jako nową religię dla Żydów i pogan. Tym samym wyrzekł się nie tylko swej religii ale również swego dziedzictwa kulturowego. Dziś takie wyrzeczenie się tożsamości etnicznej i kulturowej wielu nazwałoby po prostu zdradą swojego narodu.

Historyczność niektórych wydarzeń w życiu Szawła — jak i również w życiu innych Apostołów a szczególnie Jezusa — nie sposób do końca należycie zweryfikować. Ale mimo różnych interpolacji, rozbieżności, niezgodności i fałszerstw (jak chociażby tzw. „Listy Pawłowe") w tekście Nowego Testamentu, postać Szawła wyłaniająca się z obiektywnej lektury Aktów i Listów Apostolskich jest bardzo kontrowersyjna i negatywna, wręcz odpychająca. Karlheinz Deschner — niemiecki badacz chrześcijaństwa, uważany za „współczesnego Woltera i najwybitniejszego krytyka Kościoła ostatnich stu lat" — tak oto opisuje „Św. Pawła" w Kryminalnej historii chrześcijaństwa:

Paweł stał się klasykiem nietolerancji, prototypem nawracacza... Agitatorem tak tępym i despotycznym, że w czasach nazizmu teologowie chrześcijańscy zaczną dostrzegać w jego gminach paralele do „jednostek brunatnej armii Hitlera" i marzyć o „SA [Sturmabteilung] Jesu Christi".

Bo ten w początkach swej kariery fanatyczny faryzeusz zażarcie tępiący nową niebezpieczną dla judaizmu sektę chrześcijańską, stał się po swym sławnym „objawieniu" pod Damaszkiem jeszcze bardziej fanatycznym chrześcijaninem, którego wydumana teologia chrześcijańska — oparta między innymi na antyludzkim celibacie, mizoginii i pogardzie dla nauki, inteligencji i logiki, jak i również, paradoksalnie, na antysemityzmie — miała mieć fatalne skutki dla cywilizacji nie tylko Europy ale i całego świata. Tych tragicznych skutków chorobliwej nienawiści Szawła do wszystkiego co nie dało się pogodzić z jego własną teorią o bogu i Jezusie, dotychczas nie da się zniwelować, mimo że od śmierci tego „wynalazcy chrześcijaństwa" (jak określa go Nietzsche, Deschner, Huxley i wielu innych wybitnych krytyków chrześcijaństwa) minie niedługo już dwa tysiące lat.

Bez względu na to kimkolwiek był Szaweł i cokolwiek spowodowało jego fanatyczną, obsesyjną działalność misyjną, jedno jest pewne: nie był on „świętym" w żadnym, nawet potocznym, znaczeniu tego słowa.

Urodził się Szaweł, jak mówi komentarz redaktorów Biblii Tysiąclecia, „ok. 8 roku po narodzeniu Chrystusa" — choć nikt nie wie i nigdy nie będzie wiedział kiedy właściwie urodził się „Jezus z Nazaretu", którego Szaweł urobił na jedynego syna jedynego prawdziwego boga. [_1_]

Był Szaweł Żydem z Tarsu w Cylicji (w dzisiejszej południowej Turcji, miastem wówczas zhellenizowanym i dumnym ze swej greckiej tradycji i kultury.). Rodzina Szawła cieszyła się obywatelstwem rzymskim, co było dużym przywilejem dla tych Żydów, którzy je posiadali i niejednokrotnie uratowało Szawła od tortur i egzekucji w okresie jego ponad trzydziestoletniej działalności misyjnej. Jak wynika z kilku ustępów w Dziejach Apostolskich, Szawłowi, jako obywatelowi rzymskiemu, przysługiwał przywilej odwołania się (evocatio) do Cezara. Szaweł zdawał sobie sprawę, że powołując się na obywatelstwo rzymskie przed, np. rzymskim prokuratorem Festusem, uchroni się przed śmiercią, na którą został skazany przez żydowskich arcykapłanów za swoją działalność religijną, tzn. za „szerzenie zarazy i wzbudzanie niepokoju wśród wszystkich Żydów na świecie".

I tak się stało: Rzymianie mieli bardzo sensowny zwyczaj — w przeciwieństwie do Żydów i później chrześcijan — nie zabijania i nie karania ludzi za wierzenia i spory religijne i zezwalali na wolność religijną tak dalece, że żaden papież, łącznie z obecnym polskim papieżem, nie był i nie jest w stanie zrozumieć i zezwolić na taką wolność religijną. „Nawet po zdobyciu Jerozolimy", pisze Deschner, "cesarze [rzymscy] nigdzie nie zwalczali wiary żydowskiej; była ona religio licita".

W końcu, co prawda, Szaweł podobno został ścięty w Rzymie, ok. prawdopodobnie roku 67, za czasów Nerona, ale jak wiele wydarzeń opisanych w Nowym Testamencie, nie jest możliwe ustalić kiedy dokładnie i czy tak istotnie było i w jakich okolicznościach, choćby dlatego, że Dzieje Apostolskie nagle urywają się parę lat po przybyciu Szawła do Rzymu, tj. ok. roku 64. Jeżeli Szaweł rzeczywiście został zamordowany przez Rzymian to musiało to mieć miejsce podczas wojny żydowskiej, w latach 66-70, kiedy ekstremalna działalność religijno-polityczna Szawła i innych Żydów (głównie Zelotów) stała się nie do zniesienia nawet dla tolerujących dziwactwa religijne Rzymian.

Zanim jednak Szaweł wsławił się jako „Św. Paweł, Apostoł Narodów", był on Żydem-Faryzeuszem, który ukończył rabiniczną szkołę w Jerozolimie (co świadczyło o pewnych materialnym komforcie jego rodziny) i który jak powszechnie wiadomo, bezwzględnie prześladował chrześcijan. Aż pewnego dnia, w drodze do Damaszku w celu prześladowania i uwięzienia tamtejszych chrześcijan, ujrzał rzekomo oślepiające światło i usłyszał głos nieżyjącego już wtedy Jezusa. W wyniku tej najsłynniejszej chyba w chrześcijaństwie konwersji (która mogła mieć miejsce ok. roku 33 lub 34) Szaweł stał się żarliwym promotorem Jezusa Chrystusa jako boga-zbawiciela ludzkości i rozpoczął swą dramatyczną karierę propagowania chrześcijaństwa w Imperium Rzymskim, w trakcie swych słynnych podróży misyjnych do Azji Mniejszej, Macedoni, Grecji i Rzymu.

Mimo, że Szaweł Jezusa nigdy osobiście nie poznał i niewiele o nim wiedział, to jednak przekonał siebie i innych, że osoba która z nim rzekomo rozmawiała na drodze do Damaszku to właśnie ukrzyżowany i pochowany Jezus i że jest on jedynym synem jedynego boga, który zmartwychwstał i wybrał Szawła na swego przedstawiciela w celu rozpoczęcia wielkiej misji chrześcijańskiej na Ziemi. I w ten sposób stworzył Szaweł podwaliny pod nową religię żydowską, która w ciągu trzech wieków stała się religią państwową Imperium Rzymskiego i zaczęła karierę religii światowej, religii opartej, jak się okazuje, na jakimś urojonym widzeniu i słyszeniu Szawła.

Bo czym właściwie była ta „światłość z nieba", która go tak „olśniła", że upadł na ziemię, stracił wzrok i usłyszał głos nieżyjącego Jezusa? Jak zwykle w Nowym Testamencie i Biblii w ogóle, istnieją sprzeczne wersje tego co się stało, w tym wypadku trzy różne opisy tego ważnego wydawałoby się wydarzenia, tak ważnego, że opis jego powinien być bezdyskusyjnie jasny i konsekwentny. Ale nie jest. Oto te trzy różne wersje:

ˇ Według Aktów 9:3-7, Szaweł olśniony nagle „światłością z nieba" upadł na ziemię i usłyszał głos Jezusa, który mówił: „Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz? .." Następnie dowiadujemy się, że "ludzie którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo.

ˇ W Aktach 22: 9, Szaweł zmienia powyższą relację, mówiąc, że towarzysze jego widzieli światło, ale "głosu, który do [niego] mówił, nie słyszeli". (podkreślenia moje)

ˇ Kiedy Szaweł po raz trzeci relacjonuje to wydarzenie (przed królem żydowskim Herodem Agryppą II), raz jeszcze modyfikuje opis wydarzeń koło Damaszku. W Aktach 26:13-20, Szaweł mówi o świetle i upadku na ziemię, ale nie wspomina nic o Ananiaszu, który w poprzednich wersjach odgrywa kluczową rolę przywrócenia wzroku oślepionemu Szawłowi w Damaszku i, co ważniejsze, przekazania mu instrukcji co ma dalej czynić. Przed Agrypą, jednak, Szaweł nagle zapomina o Ananiaszu i po powrocie do Damaszku zaczyna natychmiast „nawoływać najprzód mieszkańców Damaszku i Jerozolimy, a potem całej ziemi judzkiej i pogan aby pokutowali i nawrócili się do Boga..".

Jak pisze Shmuel Golding, jeden z redaktorów jerozolimskiego pisma Problematyka Biblijna, jest rzeczą „bardzo podejrzaną, że opowiadanie Pawła ma trzy wersje". Jakie jest więc racjonalne wytłumaczenie tego tak „doniosłego wydarzenia" jakie miało miejsce na drodze do Damaszku, wydarzenia, które miało tak dramatycznie i tragicznie zmienić bieg historii aż do dnia dzisiejszego?

Dla człowieka wykształconego i żyjącego w dwudziestym pierwszym wieku trudno przyjąć biblijną wersję cudu, według której umarły zmartwychwstaje i rozmawia z żyjącymi. Jeżeli się przyjmie taką historię za prawdziwą, to równie dobrze należałoby przyjąć za prawdziwe wszystkie trzydzieści osiem cudów Jezusa opisanych w Nowym Testamencie — a między nimi tak absurdalne opowiadania jak wskrzeszenie rozkładającego się trupa łazarza, chodzenie po wodzie, lub leczenie ślepoty błotem ze śliny i ziemi. Tylko ślepa wiara może sprawić, że współczesny człowiek może wierzyć w takie historie.

Celem pism Nowego Testamentu nie jest obiektywny opis wydarzeń historycznych a jedynie bezkompromisowa propaganda chrześcijańska, dla której ślepa wiara jest wszystkim a nauka, racjonalizm, logika i sceptycyzm niczym. (Jak mówi Szaweł w pierwszym liście do Koryntian 1:20: „Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata?")

Według niektórych wersji racjonalnego wytłumaczenia „olśnienia" Szawła to teoria, że było ono po prostu porażeniem przez piorun, a „głos" Jezusa to grzmot towarzyszący takiemu wyładowaniu elektrycznemu. W czasach biblijnych, jak wspomina Ruth Green w swojej książce The Born Again Skeptic's Guide to the Bible, wierzono że grzmot towarzyszący uderzeniu pioruna to głos boga.

Inna wersja sugeruje, że Szaweł był epileptykiem i że jego „olśnienie" pod Damaszkiem to szczególnie ostry atak epilepsji powodujący silną halucynację, atak tak ostry, że pomieszał Szawłowi zmysły i nie był on w stanie odróżnić rzeczywistości od zjawy halucynacyjnej. To, że Szaweł mógł cierpieć z powodu epilepsji — która może wywoływać uniesienia, lub „zachwycenia", religijne — potwierdza pewien ustęp w Aktach gdzie Szaweł mówi: „A gdy wróciłem do Jerozolimy i modliłem się w świątyni, wpadłem w zachwycenie" (22:17) [_2_]. Jeżeli „olśnienie" pod Damaszkiem było po prostu atakiem epilepsji, to jak mówi Isaac Asimov w wyżej wspomnianej książce, atak epilepsji zmienił losy świata.

Istnieje jeszcze inna możliwość. W wydanym niedawno w Polsce przez Edipresse Polska zeszycie z serii Księga Świętych, odcinek 5, można znaleźć następujący opis wypadków pod Damaszkiem:

Nagle niezwykła jasność, olśniewająca stokroć bardziej niż słońce, poraziła Szawła. Rosły mężczyzna i wytrawny jeździec bezwładnie zwalił się z konia na ziemię. Wówczas z nieba rozległ się donośny głos: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?"

Dziwne, że Szaweł, który zwykle wyobrażany jest jako mały, nieatrakcyjny, o schorzałym wyglądzie człowieczek [_3_], nagle w wyobrażeniu niejakiego Pawła Żmudzkiego, autora artykułu „Apostoł Narodów", staje się „rosłym mężczyzną" i „wytrawnym jeźdźcem". Wydaje się, że pan Żmudzki po prostu wymyśla nowy element bajki o Szawle i jego objawieniu. Ale nie chodzi tu o pana Żmudzkiego i innych naiwnych wielbicieli Szawła-Pawła, takich jak redaktor Grzegorz Polak, ksiądz-hokeista Paweł Łukaszka, czy Prof. Paweł Januszkiewicz.

Chodzi natomiast o to, że ktoś kto „bezwładnie zwala" się z konia na ziemię może dostać bardzo poważnych urazów głowy, np. stłuczenia i wstrząśnienia mózgu, szczególnie wtedy gdy uderzy głową o przydrożny kamień lub inny twardy przedmiot. A takich nie brakuje nigdzie. Zresztą w Księdze Świętych pokazane jest zdjęcie „starej drogi do Damaszku" prowadzącej przez Wzgórza Golan. Tędy, twierdzą autorzy Księgi, „prawdopodobnie wiódł rzymski trakt, na którym Szaweł doznał objawienia".

Jeżeli tak, to Szaweł mógł uderzyć głową o jeden z wielu głazów znajdujących się tuż obok tego traktu rzymskiego, jak wyraźnie widać na pokazanym zdjęciu. Wynikiem takiego uderzenia mogą być krótkotrwałe poważne urazy — jak np. utrata wzroku. (Szaweł był „oślepiony", jak wiemy z Aktów, przez kilka dni.) Mogą też być trwałe anatomiczne uszkodzenia mózgu, które w neurologii określa się mianem „pourazowej encefalopatii". Takie urazy manifestują się czasami trwałym zmianami w psychice rannego, czyli zmianami osobowości. Jest rzeczą ewidentną, że na skutek „objawienia" pod Damaszkiem, osobowość Szawła uległa permanentnej zmianie: z zagorzałego anty-chrześcijanina stał się nie tylko zagorzałym chrześcijaninem ale również ofiarą własnej samodestrukcyjnej egomanii, ponieważ do końca życia wyobrażał sobie, że Jezus wybrał go na Apostoła Narodów.

Każdy kto doznał choćby lekkiego wstrząsu mózgu może potwierdzić, że na skutek uderzenia głową o twardy przedmiot można zobaczyć „gwiazdy", jak to się potocznie mówi. I to jest ta wielka „światłość", którą mógł zobaczyć Szaweł na drodze do Damaszku. Nie ma w przypadku „objawienia" Szawła nic cudownego, tak jak nie ma nic cudownego w banalnym przypadku uderzenia się w głowę i zobaczenia w południe „wszystkich gwiazd na niebie".

Teza, że tzw. „widzenie Św. Pawła" to zwykłe urojenie wywołane czy to atakiem epilepsji czy urazem mózgu czy w jakiś inny naturalny sposób wydaje się dziś oczywista. Obecnie nikt rozsądny nie powinien mieszać tego typu urojeń z rzeczywistością. Czyż nie istnieje granica między rzeczywistością a fantazją? Jawą a snem?

To, że „Św. Paweł" był, mówiąc potocznie, mocno stuknięty, twierdząc, że rozmawiał z nim zmartwychwstały „syn boga", nie uciekło uwadze bardziej racjonalnych i wykształconych ludzi z tamtego czasu, jak np. wyżej wspomniany Festus. Przysłuchując się wywodom Szawła-Pawła o bogu, Festus wreszcie przerywa mu jego ewidentnie trudne do zniesienia ględzenie o Chrystusie i mówi: „Tracisz rozum, Pawle ... wielka nauka doprowadza cię do utraty rozsądku". Jest rzeczą niezwykłą, że autorzy tak subiektywnej i tendencyjnej propagandy chrześcijańskiej jaką są Dzieje Apostolskie zdecydowali się zacytować tak wymowną wypowiedź współczesnego Rzymianina, bo świadczy ona o tym, że nikt rozsądny w tamtych czasach nie brał poważnie wywodów Pawła o jakimś zmartwychwstaniu „jakiegoś ... Jezusa", jak to się wyraził Festus.

Gdyby nie Chrystus, nie byłoby chrześcijaństwa. To chyba oczywiste. Ale gdyby nie Szaweł i jego działalność misyjna — maniakalnie konsekwentna bo napędzana prawdopodobnie urazem czy schorzeniem umysłowym — szybko zapomniano by o „jakimś Jezusie", i nie byłoby nigdy wczesnych gmin chrześcijańskich, czyli nie byłoby też chrześcijaństwa, które wkrótce wymarłoby tak jak inne sekty żydowskie z tamtego okresu. I tak jak wiele innych sekt, religii i bogów w ciągu minionych tysiącleci.

Szaweł mógł, wydaje się, bez końca rozprawiać o bogu i swym gadaniem czasami zanudzać swoich słuchaczy dosłownie na śmierć. Świadczy o tym tzw. „Cud w Troadzie", incydent, który jest równie komiczny co tragiczny. Otóż podczas jednego z wielu mętnych, nudnych i niekończących się wywodów Szawła o swym niby to posłannictwie bożym, pewien słuchacz, „młodzieniec imieniem Eutych" po prostu zasnął, a następnie spadł „z trzeciego piętra na dół" i zabił się. (Według „słowa bożego", spada się „na dół", a nie np. do góry.) Ale dla Szawła — jak i dla innych takich wskrzesicieli zawodowych jak Jezus czy Piotr — nie było widocznie żadnych problemów przywrócić „martwego" młodzieńca do życia. „Paweł zeszedł", mówią nam Dzieje Apostolskie, "przypadł do niego i wziął go w ramiona: 'Nie trwóżcie się — powiedział — bo on żyje.'" Tak po prostu! Człowiek, który zmarł, nagle ożył, bo tak powiedział Szaweł.

Świat ludzi, którzy utracili rozum, pełny jest zmartwychwstałych nieboszczyków.

I taką to religię szalonego Szawła narzucono nam Polakom, kiedy słowiański nasz przodek Mieszko ożenił się z czeską księżniczką. I to miał być ten tak „bardzo ważny moment" w dziejach Polski.

I był ... tylko głównie z tego względu, że polski Kościół rzymskokatolicki popełnił olbrzymie przestępstwo przez bezwzględne wytępienie rodzimej, słowiańskiej (czyli rdzennie polskiej) kultury i zastąpienie jej właśnie tą obcą, hebrajską (czyli żydowską) religią założoną głównie przez Szawła, a nie przez Jezusa Chrystusa, jak się powszechnie przyjmuje.

Bo to Szaweł, zwany Św. Pawłem, bardziej niż Jezus (który według Deschnera jest „o wiele bardziej Żydem niż chrześcijaninem") i bardziej niż ktokolwiek inny, przyczynił się do powstania chrześcijaństwa jako odrębnej religii mimo, że początkowo Jezus i mała grupa jego uczniów byli jedną z kilku sekt religijnych w obrębie wyznania Mojżeszowego. Byli to oczywiście Saduceusze i Faryzeusze, jak i również Esseńczycy i Nazarejczycy, do których to należał Szaweł. To Szaweł przez swą nieustanną akcję misyjną umożliwił przekształcenie religii lokalnej żydowskiej sekty Nazarejczyków w religię uniwersalną, którą uważał za jedynie prawdziwą — niezwykle aroganckie twierdzenie, niespotykane w świecie np. słowiańskich polskich pogan czy wielu innych przedchrześcijańskich kulturach, np. wśród Indian amerykańskich. Jak pisze Deschner w „Kryminalnej historii chrześcijaństwa", bóg chrześcijańsko-żydowski jest „opętany manią wyłączności jak żaden inny wytwór historii religii przed nim...".

Jest ciągle dużo ludzi o zaburzeniach umysłowych, którzy przekonują siebie i innych, że „bóg" rozmawia z nimi i którym z tego powodu potrzebna jest fachowa pomoc lekarska. (Nie mówię oczywista o różnych hochsztaplerach religijnych, którzy wykorzystują naiwność ludzką w celu bezlitosnego wyduszenia grosza, bo tacy werbalni mistrzowie religijnych powiastek — wśród których znajduje się niemała liczba polskich księży i biskupów katolickich - powinni być przez polski system podatkowy dokładnie monitorowani i skrupulatnie opodatkowani.) Szawłowi nigdy jednak nie było dane wyleczyć się ze swej choroby psychicznej, a jego niebezpieczna teologia i moralność zostały przyjęte jako nowo-objawione „słowo boże" w obrębie tradycyjnego judaizmu i stopniowo jako odrębna religia.

Jasne, że dla obiektywnego historyka religii powyższe dane mogą być truizmami, ale warto je przypominać, bo wielu Polaków ciągle nie wie — lub nie chce wiedzieć — że chrześcijaństwo to oryginalnie religia ściśle żydowska. Że Polacy przyjmując chrześcijaństwo wielbią obce żydowskie bóstwa. Że Jezus i Maryja byli Żydami. Że „Św. Paweł", „Apostoł Narodów" i faktyczny założyciel chrześcijaństwa, to Żyd Szaweł. Że chrześcijański „bóg" to oryginalnie izraelskie plemienne bóstwo Jahwe, niezwykle pazerne, krwiożercze i zazdrosne, o czym niezbicie świadczy Stary Testament. (Cytując znowu Deschnera: jest to bóg „opętany zazdrością, kipiący żądzą krwi...".) Że polski antysemityzm jest podwójnie nielogiczny i żałosny, bo po pierwsze nie ma obecnie żadnych naukowych podstaw sądzić, że jakakolwiek rasa ludzka jest „wyższa" od innej, a po drugie polskim chrześcijanom nie wypada być antysemitami, bo skoro przejęli oni od Żydów jedną z ich religii powinni choćby z tego powodu być im wdzięczni.

Oczywiście, polski i inny antysemityzm żywi się ignoranckim przekonaniem, że Jezusa zamordowali Żydzi. Na taką ignorancję jedynym ratunkiem jest ciągłe przypominanie, że ukrzyżowanie było rzymską metodą egzekucji i że Żydzi pod panowaniem Rzymian nie mieli prawa do przeprowadzania takich egzekucji jaką było ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa przez okupantów rzymskich. I że jeżeli Żydzi mieliby okazję zamordować Chrystusa to by go prawdopodobnie ukamienowali, a nie ukrzyżowali.

W tym krótkim wprowadzeniu do osoby Szawła, znanego jako „Św. Paweł", należałoby konsekwentnie używać słów „hebrajski" i „Hebrajczyk" lub „izraelski" i „Izraelczyk" zamiast „żydowski" i „Żyd" ponieważ te ostatnie dwa terminy mają konotacje tak negatywne w języku polskim, że nie sposób powiedzieć cokolwiek pozytywnego lub nawet neutralnego o „Żydach" używając takich określeń. Jest to przekonywujący dowód językowy na istnienie zakorzenionego od dawna polskiego antysemityzmu chrześcijańskiego (zob. str. 84), który nas drogo już kosztował i będzie nas ciągle drogo kosztował z politycznego punktu widzenia.

Dr Kaz Dziamka

Redaktor naczelny The American Rationalist, USA

Przypisy:

[_1_] Gwoli wytłumaczenia: Jezus mógł się urodzić w czwartym albo nawet ósmym roku przed naszą erą, ale na pewno nie w roku pierwszym, tak jak się powszechnie uważa i nielogicznie liczy początek "nowej ery". Jeżeli Jezus urodził się za czasów Heroda, to nie mógł być to absolutnie rok pierwszy, bo Herod zmarł w czwartym roku przed naszą erą.

[_2_] Nieco mylnie tłumaczy się to w polskich przekładach; w Wulgacie: "oranti in templo fieri me in stupore mentis", przy czym "stupore" tutaj jako "odrętwienie"; w Biblii Króla Jakuba: "while I prayed in the temple, I was in a trance", przy czym "trance" to "trans"; owo "zachwycenie" z polskich przekładów powinno być więc rozumiane jako tzw. ekstaza religijna, która zdarzała się przez wieki różnym mistyczkom i mistykom; na temat transów religijnych i ich związków z epilepsją zob. więcej: "Biologia przekonań", str. 1955 - przyp. red.

Tak zwane ewangelie

Autor tekstu: Bogdan Motyl

Włoski filozof, Pietro Pomponazzi (Petrus Pomponatius: 1462-1525) twierdził, że wszystkie religie zostały zmyślone przez mądrych ludzi w celu wodzenia tłumu po należytej drodze, i że wszystkie one są znikome, jak inne wynalazki człowieka.

Plagiatowość chrześcijaństwa jest niekwestionowana i nie da się temu zaprzeczyć. Ponieważ ta religia nie zdołała niczego nowego w materii wierzeń, obrzędów i wszystkiego, co jest niezbędne do jej funkcjonowania, wymyślić, przeto święty Hieronim ze Strydonu, (pisarz chrześcijański, Ojciec Kościoła: ok.340-420), nie krył oburzenia, że w chrześcijaństwie nie ma miejsca na nic nowego, gdyż wcześniej wszystko powiedzieli już poganie i barbarzyńcy: „Pereant qui ante nos nostra dixerunt!" - (Niech przepadną ci, którzy uwagi nasze wypowiedzieli już przed nami!).

I to jest wystarczający powód, dla którego Hieronim, święty chrześcijański, życzy wszystkiego najgorszego tym, którzy na setki i tysiące lat przed Chrystusem, wypowiadali teorie, które później zostały powielone przez chrześcijaństwo.

Było kilkadziesiąt ewangelii, z których tylko cztery uznano za „objawione", m.in. z powodu czterech stron świata, tyluż głównych wiatrów wiejących na ziemi i czterech rodzajów cherubinów. Ewangelie kanoniczne zawierają tyle sprzeczności, że przypisywanie ich „boskiemu natchnieniu", może być obraźliwe dla Stwórcy, a wręcz kompromitujące.

Co prawda ilość ewangelii uzasadniano (m.in.) czterema kardynalnymi punktami widnokręgu, a więc czterema stronami świata, na których rozpostarł się Kościół, jednakże przyczyny tak znacznej redukcji istniejących tekstów, należy szukać także w wierzeniach pogańskich przejętych przez chrześcijaństwo, a związanych z kultem słonecznym, którego symbolem w wielu religiach był krzyż, wywodzący się z linii skrzyżowanych w kierunkach północ-południe i wschód-zachód. Również potrzeba zachowania „czystości" i niczym nie skażonych treści, stymulowała redukcję ewangelii. Przyjęto więc te, które były najbardziej ze sobą zgodne, co nie oznacza, że ich treści nie były przedmiotem manipulacji.

Wszelkie wstawki, dodatki i „ulepszenia" którymi nafaszerowano „objawione" ewangelie, podnosiły ich wartość propagandowo-ideologiczną i stały się obowiązującym kanonem. Mniej więcej od III/IV oraz następne wieki w historii chrześcijaństwa, to złoty okres dla fałszerzy Kościoła. Nie wahano się wystawiać podrobionych dokumentów, których autorami były postacie z Nowego lub Starego Testamentów, jak chociażby pradziad Noego, Matuzalem, czy Enoch, siódmy patriarcha po Adamie. Na wszelkie możliwe sposoby wykorzystywano w interesie chrześcijańskiej religii rzekomo „oryginalne" wyrocznie sybillskie, w których była mowa o cudownym pomnażaniu się chleba. Były „Akta Piłata", korespondencja Jezusa z królem Edessy, Abgarem. W końcu sfałszowano greckie tłumaczenie Starego Testamentu (Septuaginta), byle tylko dogodzić własnym teoriom i uargumentować nienawiść do Żydów. Później, tym wszystkim tekstom Kościół odmówił wiarygodności i ogłosił je apokryfami.

Chrześcijanie nie byli czymś nowym i zaskakującym w świecie religii. Nie wymyślili także niczego nowego ani oryginalnego, nie licząc tu różnych dziwactw. Esseńczycy byli pierwowzorem dla Jezusa zwanego Chrystusem (a nie można wykluczyć, że sam Zbawiciel wywodził się z ich szeregów) i jednocześnie natchnieniem dla fałszerzy ewangelii.

Żydowski historyk, Józef Flawiusz (37- ok. 100) tak opisał życie esseńczyków w okresie kiełkowania chrześcijaństwa: „Esseńczycy wszystko, co tylko dzieje się na świecie, przyznają podległym władzy samego Boga. Wyznają nieśmiertelność duszy i sądzą, że człowiekowi o nic bardziej starać się nie trzeba, jak o zachowanie prawdy. Oni posyłając dary do kościoła, nie odprawiają w nim przynoszenia ofiar." (...) „Wreszcie ludzie ci bardzo obyczajni; i bawią się samym tylko rolnictwem. Sprawiedliwość ich, którą Greków i Barbarów przewyższają i którą przez wiele wieków odznaczali się, zasługując na zdziwienie. Majątki między nimi są wspólne, bogaty tyle używa swych dostatków ile i nic mający. Podług ich prawideł żyje więcej niż cztery tysiące mężów, którzy ani żon nie pojmują ani niewolników mieć nie starają się, poczytując ostatnie niesprawiedliwością, a pierwsze podległe wielu niespokojnościom i kłótniom, dlatego więc mieszkają oddzielnie i jedni drugim usługują. Nad roślinami i owocami stanowią dozorców z kapłańskiego stanu, którzy o zapas zboża i innych do jedzenia potrzeb mają staranie. Porządek życia u wszystkich jednaki."

To są zalążki komunistycznych doktryn chrześcijaństwa, które starał się wcielić w życie Jezus. Żadna inna religia nie była tak socjalna, jak chrześcijaństwo u zarania swych dziejów.

Szaleństwo w łonie Kościoła będące wynikiem ustalenia, które teksty należy uznać za „święte", trwało wiele wieków. Ścierały się różne prądy i kierunki, frakcje i odłamy wewnątrz Kościoła, które zwalczały się, nie mogąc dojść do porozumienia.

Sobór nicejski (325r.) miał m.in. rozstrzygnąć, które z kilkudziesięciu ewangelii należy uznać za prawowite. Ponieważ zażarte dyskusje nie przynosiły rezultatów, a zebrani biskupi chcieli uniknąć zarzutu samowoli w tak ważnej sprawie, przeto zwrócono się do Boga, aby z pomocą Ducha świętego, wskazał jakimś widocznym znakiem te spośród ksiąg, które należy uznać za objawione.

Złożono na ołtarzu miejscowego kościoła wszystkie konkurencyjne teksty, a patriarcha zamknął drzwi świątyni na wszystkie spusty, zabierając klucz ze sobą. Całą noc zgromadzeni modlili się i śpiewali nabożne pieśni. Nazajutrz, kiedy otwarto drzwi świątyni, na stopniach ołtarza leżała część pism, a na ołtarzu pozostało 27 tekstów, które dzisiaj wchodzą w kanon Nowego Testamentu: cztery ewangelie, 21 listów apostolskich, Apokalipsa i Dzieje Apostolskie.

Na tymże soborze odnotowano cud. Podczas jego trwania, zmarło dwóch biskupów: Chryzantus i Myzoniusz. Po podpisaniu przez pozostałych uczestników soboru końcowych postanowień, tekst „porozumienia" zaniesiono na groby obu zmarłych i pozostawiono razem z odezwą do nich, niczym do żyjących. Na drugi dzień znaleziono w tym samym miejscu ich odpowiedź: „My, Chryzantus i Myzoniusz, zgadzamy się we wszystkimi ojcami, zebranymi na pierwszy, ekumeniczny sobór nicejski i chociaż oddzieleni od ciała, podpisujemy dokument własnoręcznie".

Niech ewangelie nie chełpią się cudem zmartwychwstania Łazarza, bo coś podobnego miało miejsce także w Polsce, chociaż cud miał wyższy wymiar niż w Nicei. Zdarzenie to dotyczy biskupa Stanisława (ok.. 1030 — 1079), zdrajcy, przez którego knowania, król Bolesława Śmiały (ok. 1040 — 1081) musiał uciekać z kraju. Według jednej z legend dotyczących zdrajcy-biskupa, król Bolesław Śmiały wezwał tego „świętego" przed sąd, oskarżając o nieprawne posiadanie wsi, Piotrowin, którą rzekomo nabył od nieżyjącego już od trzech lat jej właściciela. Ponieważ wieś była kupiona bez świadków i brak było stosownych dokumentów potwierdzających transakcję, św. Stanisław zobowiązał się postawić przed sądem zmarłego właściciela. Biskup spędził na modlitwach trzy dni i tyleż nocy i świadek faktycznie, zmartwychwstał, stawił się przed sądem, poświadczył co trzeba i wrócił do... grobu.

Zarzuty wobec chrześcijaństwa według Celsusa (i wielu mądrych myślących samodzielnie)

Najważniejsze zarzuty jakie formułuje Celsus to:

Barbarzyństwo i nierozumność tej religii. Filozof widział w ch. nie tylko krok wstecz, ale przede wszystkim zagrożenie dla kultury greckiej i rzymskiej.

Celowe oszustwa (Wszystkie wasze opowieści są tylko baśniami, którym nie potraficie nadać nawet pozorów prawdopodobieństwa, chociaż doskonale wiadomo, że przerabialiście trzy, cztery, a nawet więcej razy tekst waszej ewangelii, aby wykręcić się od stawianych wam zarzutów i oskarżeń.).

Sprzeczności logiczne, łatwowierność (utrzymuję, że niedorzecznym jest przedstawiać nam Boga, który występuje ze swej wieczności dla stworzenia świata i puszcza go potem na los szczęścia; Boga, który lud i świat, przez wprowadzenie zła, karze potem za to, w czym sam tylko zawinił i za co sam jest odpowiedzialny.).

Banalność przekazu chrześcijańskiego (Bóg tchnął w człowieka swego ducha; z żebra jego wyciągnął niewiastę i parze tej wydaje rozkazy, przeciwko którym wąż powstaje. Podszepty tego węża zwyciężają przykazania Boże. Czyż nie jest to bajka dobra dla starych bab?

Antropomorfizmy (Żydowski Bóg jest podobny do nich; mówi głosem, ustami, jak gdyby Bóg miał głos, usta lub cokolwiek, o czym możemy mieć jakieś pojęcie. To też śmiesznym jest utrzymywać, jak to czynią oni, że ciało ludzkie zrobione jest na obraz Boga, który nie ma kształtu, ani barwy, ani substancji.).

Synkretyzm, zapożyczenia z wierzeń różnorakich ludów i krążących opowiadań o zmartwychwstaniu.

Śmieszność tez chrześcijaństwa, ich nielogiczność, absurdalność w zderzeniu z rzeczywistością i zdrowym rozsądkiem.

Spory doktrynalne między chrześcijanami, ciągłe kłótnie o sprawy nieistotne, szczegóły (cień osła).

Celsus obala też brutalnie tezę o dziewictwie Maryi i nadprzyrodzonym poczęciu Jezusa (pochodził z małej wioski w Judei, zrodził się z biednej wiejskiej dziewicy, którą sąsiedzi niezbyt szanowali. Mąż jej, z zawodu cieśla, wypędził ją, dowiódłszy jej cudzołóstwa z żołnierzem (...) Wypędzona błąkała się tu i ówdzie i we wstydzie porodziła tajemnie).

Zagrożenie dla państwa wynikające z tajemniczości i elitarności spotkań chrześcijańskich i ich działalności (Chrześcijanie wykonują swe praktyki i nauczają potajemnie., Czczą aniołów i trudnią się czarnoksięstwem, którego ich nauczył Mojżesz.).

Wiara w cuda (Wszystko, co napisano o uzdrowieniach, zmartwychwstaniu czy rozmnożeniu kilku chlebów, z których po nakarmieniu całej rzeszy ludzi pozostało jeszcze wiele ułomków, oraz wszystkie cudy, o których z przesadą opowiadali jego uczniowie. Przypuśćmy, że naprawdę dokonałeś tego wszystkiego. Nie przewyższa to nawet naszych kuglarzy jarmarcznych, którzy obiecują dokonywać rzeczy jeszcze bardziej zadziwiających, toż samo potrafią egipscy magicy, którzy za kilka oboli sprzedają na rynku swe cudowne umiejętności, wypędzają demony, zamawiają choroby).



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ewang Ukryte dzieje Jezusa i Graala, religia
ZARZUTY PRZECIWKO RELIGII
Religia Mezopotamii prezentacja
zróżnicowanie religijne na świecie
Religie wobec fenomenu Âmierci
religijne znaczenie wyjścia z niewoli egipskiej
Literature and Religion
Pedagogika Religii prezentacja
Wprowadzenie do psychologii religii
religie swiata (1)
2012 Religijny kalendarz żołnierza polskiego
Margul T Sto lat badań nad religiami notatki do 7 rozdz
God and Mankind Comparative Religions
Jaroslav Cerny RELIGIA STAROŻYTNYCH EGIPCJAN
Śpiewnik religijny cz 1
Functional Origins of Religious Concepts Ontological and Strategic Selection in Evolved Minds
Śpiewnik religijny cz 3
DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI DO KOŃCA STAROŻYTNOŚCI

więcej podobnych podstron