TYLKO U NAS Wystąpienie które rozbiło rządową maszynkę do głosowania. Sprawdź, jak sprzedawano słynną willę w Kazimierzu!
opublikowano: 10 czerwca 2014, 16:16 · aktualizacja: 10 czerwca 2014, 17:08
kwasniewskialeksander.pl
Prokuratura wnioskowała o uchylenie immunitetu Kamińskiego w jednej sprawie - akcji CBA w sprawie willi w Kazimierzu Dolnym, będącej - według Biura - faktyczną własnością Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, nabytą za pieniądze pochodzące z nieudokumentowanych źródeł. Najpewniej - nielegalnych. Na początku swojego wystąpienia Kamiński przypomniał i podkreślił, że prokuratura nie zarzuca mu nielegalnego stosowania podsłuchów - na wszelkie działania w tej sprawie, na które wymagana była zgoda Prokuratora Generalnego czy też sądów, CBA taką zgodę otrzymało.
UJAWNIAMY! Mafijny język i skandaliczne działania prokuratury, czyli jak Kwaśniewscy sprzedawali willę… Szczegóły tajnego wystąpienia Kamińskiego na posiedzeniu Sejmu!
opublikowano: 10 czerwca 2014, 15:46 · aktualizacja: 10 czerwca 2014, 16:00
PAP/Jacek Turczyk
Skandaliczne działania prokuratury, mafijny język Kwaśniewskich i dużo ostrych cytatów - ujawniamy szczegóły tajnego wystąpienia Mariusza Kamińskiego.
Przypomnijmy, tajne posiedzenie Sejmu w sprawie uchylenia immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu ws. willi Kwaśniewskich zakończyło się sporą niespodzianką. Były szef CBA utrzymał immunitet, a po posiedzeniu mówił o konieczności powołania komisji śledczej.
wPolityce.pl: Panie pośle, skąd taka decyzja Sejmu o utrzymaniu immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu?
Zbigniew Girzyński, PiS: Stało się tak, ponieważ poza Prawem i Sprawiedliwością przeciw uchyleniu immunitetu zagłosowali posłowie innych ugrupowań. Mariusz Kamiński najzwyczajniej w świecie precyzyjnie przedstawił okoliczności prowadzenia postępowania w stosunku do byłego prezydenta i jego żony. Mówiąc o tym, jak to się stało, że CBA wszczęło postępowanie. Na skutek informacji, jakie pojawiły się w rozmowie byłego premiera Oleksego, który mówił w rozmowie z Gudzowatym, że Kwaśniewski nie jest w stanie wytłumaczyć się z pieniędzy z nieruchomości, którymi obraca.
__
Wchodzimy na szczebel danych, o których chyba nie powinien pan mówić jako poseł zobowiązany do tajności.
Tak, ale to przemówienie wstrząsnęło mną tak bardzo - tych ludzi trzeba ścigać, że chcę o tym powiedzieć. Jeśli chcą mnie ścigać, to niech to robią. Ale domagam się jako poseł, by to wystąpienie Mariusza Kamińskiego zostało odtajnione. Wszyscy powinni wiedzieć, jak wygląda III RP.
__
A więc o czym mówił Kamiński?
CBA po wspomnianej rozmowie Oleksego sprawdziło oświadczenie majątkowe prezydenta i zaczęło je weryfikować - w trakcie weryfikacji okazało się, że państwo Kwaśniewscy dysponują dodatkową willą w Kazimierzu. Potem okazało się, że właścicielką tej willi - którą użytkowali Kwaśniewscy - zarządza pani, która nie ma najmniejszych szans, by tę willę kupić, ani utrzymywać, bo ma dochody na poziomie 10 tys. złotych rocznie. Wówczas zaczęto prowadzić szczegółowe ustalenia - gdy państwo Kwaśniewscy zorientowali się, że ta willa stała się przedmiotem zainteresowania, postanowili ją sprzedać.
Oczywiście tę transakcję przeprowadzała „właścicielka”, która negocjowała z różnego rodzaju nabywcami. Jednym z nich był działający pod przykryciem funkcjonariusz CBA. Pani chciała za willę 3,5 mln złotych - agent zaproponował 3,1 mln. W tej sytuacji tzw. właścicielka, a tak naprawdę osoba jedynie zarządzająca tą nieruchomością, zadzwoniła do pani Kwaśniewskiej, pytając się, co ma zrobić. „Ponieważ jest kupiec na buty, ale nie chce zapłacić 350 złotych, tylko 310.” Pani Kwaśniewska postanowiła: sprzedać „buty”.
__
Niemal mafijny język. Jak zakończyła się transakcja z butami?
Doszło do transakcji - nie wiem, co się stało z butami, ale do transakcji willi doszło za 3,1 mln złotych. Nie wiedząc o tym, że to agent CBA - zaproponowała by u notariusza zapłacono jedynie połowę pieniędzy. Te półtora miliona złotych zostało przekazane w oznaczonych banknotach. Gdy zadzwoniono do pani Kwaśniewskiej zapytać, co dalej w tej sprawie - odpowiedziała, że chce, aby „ubranie było w rozmiarze europejskim”. Z pieniędzmi udano się do kantoru wymiany walut, gdzie dokonano transakcji na dolary amerykańskie. Zadzwoniono do pani Kwaśniewskiej, że samochód jest ale amerykański…
Zarzuty w tej sprawie mają wszyscy, w tym „właścicielka”, która nawet ma wyrok w pierwszej instancji, ale wobec państwa K. sprawa zostaje umorzona. W zamian za to, prokuratura stawia zarzut tym, którzy sprawę wykryli i badali, doprowadzając do zarzutów. A to tylko pewna część faktów, o których mówił minister Mariusz Kamiński.
__
Przemysław Wipler w rozmowie z wPolityce.pl mówił o porozumieniu w tej sprawie Donalda Tuska z Aleksandrem Kwaśniewskim. Jak ten watek przedstawiał były szef CBA?
Prokuratura pod rządami Platformy Obywatelskiej autentycznie przeszkadzała CBA w prowadzeniu tej sprawy. To na pewno nie ulega wątpliwości - czy to wynika z jakiegoś porozumienia Tuska z Kwaśniewskimi? Tego nie wiem. Taki wniosek wysnuł poseł Wipler, takiego sformułowania w wystąpieniu Kamińskiego nie było. Tam były same fakty. __
Czy jest szansa, by powstała w tej sprawie komisja śledcza?
Nie wiem, czy jest szansa, ale taka komisja na pewno powinna powstać.
__
Czy dzisiejsze głosowanie można uznać za punkt przełomowy w tej tajemniczej sprawie majątku byłej pary prezydenckiej?
Zdecydowanie tak. Nawet w tym Sejmie, gdzie zwykle po 280 głosów pada za różnego rodzaju absurdalnymi rozwiązaniami, które proponuje PO, nie było 231 posłów, którzy chcieliby uchylić immunitet najuczciwszemu człowiekowi w tym kraju.
not. maf
Czekamy na Wasze maile z uwagami i komentarzami: redakcja@wpolityce.pl.
Dodajmy, że prokuratura nie zarzuca też ówczesnemu dyrektorowi Biura, aby zgodę taką wyłudził - czyli aby zabiegając o nią, przedstawił Prokuratorowi Generalnemu czy sądowi niezgodne ze stanem faktycznym uzasadnienie.
Kamiński stwierdził, że prokuratura stawia mu zarzut dokonania niewłaściwej oceny prawnej materiału operacyjnego poprzez napisanie w uzasadnieniu wniosków, iż materiał ten świadczy o tym, że Kwaśniewscy mogli popełnić przestępstwo posiadania nielegalnych źródeł dochodu. Były szef CBA określił tę konstrukcję mianem absurdalnej. Między innymi dlatego, że i Prokurator Generalny, i sądy wydając zgodę dysponowały pełnym materiałem, na którym Biuro opierało się, stawiając tezę o możliwości popełnienia przestępstwa przez parę prezydencką. Oznacza to, że podzieliły dokonaną przez CBA ocenę prawną. Ale nikt nie stawia zarzutu popełnienia przestępstwa np.ówczesnemu Ministrowi Sprawiedliwości - Prokuratorowi Generalnemu Andrzejowi Czumie…
Kamiński przypomniał też, że jeszcze przed rozpoczęciem działań operacyjnych ws.willi w Kazimierzu prokuratura apelacyjna w Katowicach jako pierwsza wszczęła śledztwo w sprawie uchylania się Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich od opodatkowania. Czyli doszła do wniosku, że spora część dochodów pary prezydenckiej pochodzi z nieujawnionych źródeł.
Podkreślił, że sytuacja jest wybitnie precedensowa, bo nigdy jeszcze sam fakt złożenia wniosku o dokonanie wobec kogoś jakichś czynności przez szefa jakiejkolwiek służby specjalnej nie był przyczyną wszczęcia przeciw niemu postępowania karnego.
Mariusz Kamiński przypomniał, że pierwotnym źródłem informacji o pochodzących z nieznanych źródeł pieniądzach pary eksprezydenckiej była (przypomnijmy - odbyta w 2006 roku, a upubliczniona w mediach w 2007 r.) rozmowa Józefa Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym, w której były premier mówił m.in. o nabyciu przez Kwaśniewskich willi w Kazimierzu. Oleksy w sposób jednoznaczny sugerował, że ta nieruchomość została kupiona za środki, pochodzące z nieujawnionych źródeł.
CBA sprawdziło w związku z tym oświadczenie majątkowe Kwaśniewskiego, które nie zawierało zapisu o posiadaniu domu w Kazimierzu. Zarazem rozpytywani w tej sprawie przez funkcjonariuszy Biura mieszkańcy tego miasteczka informowali jako o fakcie oczywistym, że Kwaśniewscy mają tam willę (na ulicy Góry 4a). Pisała o tym także lokalna prasa.
Formalną właścicielką tej nieruchomości (i luksusowego japońskiego auta) była - mówił w Sejmie Kamiński - rencistka Maria Jaworska (roczne dochody - ok. 10 tysięcy złotych….). Sprawdzenie bilingów Jaworskiej wykazało, że pozostaje ona w częstym i stałym kontakcie telefonicznym z Jolantą Kwaśniewską. Zaś analiza logowania telefonów pary prezydenckiej wykazała, że Kwaśniewscy w drugiej połowie 2005 roku i w roku 2006 wielokrotnie (również w święta) przebywali w Kazimierzu.
CBA zaczęło (oczywiście za zgodą Prokuratora Generalnego i sądu - w tej sprawie wszystkie działania Biura miały taką zgodę) podsłuchiwać Jaworską. Okazało się, że często dzwoniła ona do Jolanty Kwaśniewskiej w sprawach bieżącego funkcjonowania willi. Pytała żony eksprezydenta np., czy przedłużyć umowę na telewizję kablową. Kwaśniewska poleciła to zrobić i zadbać przy tej okazji, żeby wybrany pakiet zawierał dużo kanałów sportowych - „dla Olka”…
W tym samym okresie Jaworska skarżyła się telefonicznie swojemu synowi Janowi, który mieszkał w Warszawie, że „koleżanka” nie przesyła w terminie pieniędzy na opłacanie bieżących rachunków, związanych z willą. Po takim telefonie Jan Jaworski spotykał się z Kwaśniewską w jej fundacji „Porozumienie bez barier”, a następnie wpłacał pieniądze na konto matki.
Czasami Jolanta Kwaśniewska dzwoniła do Marii Jaworskiej z informacją, że do Kazimierza przyjadą jej znajomi, którym Jaworska ma wydać klucze do willi. Urząd Skarbowy w Lublinie - relacjonował Kamiński - wezwał Jaworską do wytłumaczenia się z dochodów. Jaworska oświadczyła, że sprzedała willę Markowi Michałowskiemu, i stąd ma pieniądze. Michałowski był osobą ze ścisłego kręgu przyjaciół Kwaśniewskich; zajmował wówczas stanowisko prezesa Budimexu. Jaworska utrzymywała, że w październiku 2005 podpisała z Michałowskim umowę przedwstępną; w sumie miała uzyskać od niego za dom półtora miliona złotych. Przedstawiła też akt notarialny zbycia willi na rzecz prezesa Budimexu, sporządzony jednak dopiero w 2007 roku - już po wszczęciu przez Urząd Karno-Skarbowy kontroli finansów Jaworskiej.
Prokuratura w Katowicach zbadała rachunki bankowe Michałowskiego. Nie stwierdzono na nich żadnej operacji, wskazującej na możliwość nabycia przez niego kazimierskiej willi. Zaś bilingi Michałowskiego i Jaworskiej wskazywały, że zaczęli kontaktować się dopiero w 2007 roku - dwa lata po rzekomej transakcji. A przecież przez te dwa lata Jaworska, według swoich zeznań, miała administrować willą w imieniu prezesa Budimexu… W tym okresie istniały natomiast liczne i udokumentowane kontakty tego typu pomiędzy Jaworską a Kwaśniewską. Kamiński nie powiedział tego wprost, ale ewidentnie CBA zinterpretowało to wszystko tak, że po prostu Kwaśniewscy zastąpili jednego swojego „słupa” - rencistkę, której wiarygodność jako posiadaczki willi była już na pierwszy rzut oka wątpliwa - innym „słupem”, o pozycji społecznej bardziej zgodnej z image'm właściciela luksusowej nieruchomości.
Tę wersję uwiarygadniały też inne wydarzenia. Gdy UKS w Lublinie wezwał Michałowskiego, Jaworska przygotowała dla niego pisemną, szczegółową instrukcję, „przypominającą” mu, w jakich okolicznościach kupił dom, jak się nim administrowało, a także iż rzekomo w październiku 2005 roku przekazał Jaworskiej póltora miliona w gotówce.
W tym czasie Kwaśniewska, Michałowski i Jaworska mieli spotkać się w willi w trójkę (znów: Kamiński nie powiedział tego wprost, ale najwyraźniej Biuro podejrzewało, że w celu uzgodnienia zeznań). CBA chciało nagrać to spotkanie, ale Prokurator Krajowy Marek Staszak nie zgodził się na to, nie przedstawiając żadnych merytorycznych powodów odmowy.
Wtedy właśnie Kamiński podjął decyzję o skierowaniu do działania funkcjonariuszy, działających pod przykryciem. Jednym z nich był Tomasz Kaczmarek, który wszedł w relacje towarzyskie z synami Jaworskiej i z nią samą. Przedstawiał się jako biznesmen z rynku nieruchomości.
Jaworski zaproponował Kaczmarkowi obejrzenie willi. Powiedział wtedy też, że właścicielami są Kwaśniewscy. CBA nagrało tę rozmowę. Jaworscy zaproponowali cenę - 3,5 miliona złotych. Kaczmarek zaproponował 3,1 miliona. Wtedy Jaworska zdzwoniła do Kwaśniewskiej i powiedziała, że „znalazła kupca na buty, ale on nie chce zapłacić 350 złotych, tylko 310”. Potem obie spotkały się (w kuluarach Kongresu Kobiet Polskich), i po tym spotkaniu Jaworskiej z Kwaśniewską Kaczmarek dostał wiadomość, że jest zgoda na cenę 3 miliony sto tysięcy złotych, z tym że półtora miliona w gotówce, bez uwidaczniania tej części zapłaty w jakichkolwiek dokumentach. Oficjalną ceną miało być 1 milion 600 tysięcy - które miało zostać zapłacone Michałowskiemu. Kamiński podkreślił jako rzecz znamienną, że po dokonaniu tych uzgodnień Jaworska zadzwoniła do Michałowskiego i powiedziała:”czy już wiesz, że sprzedajesz swój dom?”.
W tym momencie, mając już pewność (nie w sensie procesowym, tylko w sensie zdrowego rozsądku) że willa jest własnością Kwaśniewskich, i została kupiona za pieniądze z nielegalnych źródeł, Kamiński wystąpił do Prokuratora Generalnego z wnioskiem o zgodę na „kontrolowany zakup nieruchomości”. Wniosek Kamiński złożył Czumie osobiście. Do wniosku dołączył kilkudziesięciostronicową analizę akt sprawy. Czuma poprosił o czas do namysłu, a następnego dnia zgodę wyraził. Podpisanie aktu notarialnego miało nastąpić 29 lipca 2009 roku. Jaworski dostał od działającego pod przykryciem funkcjonariusza półtora miliona złotych w znaczonych banknotach. A do Marii Jaworskiej zadzwoniła Kwaśniewska przypominając, że „buty mają być w rozmiarze europejskim”.
Jaworska zawiozła pieniądze do agencji Royal Wilanów, należącej do przyjaciela pp.Kwaśniewskich Marka Zabrzeskiego, i oddzwoniła do żony eksprezydenta informując ją, że „samochód będzie w dobrym standardzie amerykańskim”. Potem Zabrzeski pojechał do zaprzyjaźnionego kantoru i złożył tam ofertę wymiany półtora miliona złotych na dolary amerykańskie.
W tym czasie doszło też do oficjalnego podpisania aktu notarialnego zakupu willi między działającym pod przykryciem Tomaszem Kaczmarkiem a Markiem Michałowskim.
Ponieważ oznaczone pieniądze miały zostać wymienione na dolary i CBA straciłoby nad nimi kontrolę, Kamiński zdecydował o przerwaniu operacji i zatrzymaniu jej figurantów. Zabrzeski zeznał w prokuraturze, że czynności zmierzające do wymiany półtora miliona złotych na dolary podjął, proszony o to przez Kwaśniewską.
Przeszukano willę w Kazimierzu. Ujawniono w niej ukryte pomieszczenie, w którym znajdowały się rzeczy ewidentnie należące do Kwaśniewskich, np. obraz z wygrawerowaną tabliczką „dar dla prezydenta Kwaśniewskiego” i prywatne dokumenty Jolanty Kwaśniewskiej. Nie znaleziono natomiast nic, co należałoby do Michałowskiego.
Nawet dysponując tymi wszystkimi materiałami Prokuratura Apelacyjna w Katowicach nie zdecydowała się na postawienie zarzutów Kwaśniewskim. Szefowa tej prokuratury podczas spotkania z kierownictwem CBA mówiła wprost, że odpowiedzialnością za dalsze działania w tej sprawie musi podzielić się „z górą”.
Kamiński poinformował o wszystkim Donalda Tuska. Tusk pochwalił CBA i zapowiedział zwiększenie jego budżetu.Te fakty zeszły się jednak z ujawnieniem afery hazardowej, w wyniku której Kamiński został odwołany ze stanowiska.
Tuż przed tym odwołaniem minister Czuma w wypowiedzi radiowej (bez bezpośredniego związku z przebiegiem audycji) powiedział, jakoby Kamiński nachodził go i domagał się aresztowania Jolanty Kwaśniewskiej, w związku z bezpodstawnymi podejrzeniami, iż ma ona jakiś dom w Kazimierzu. Kamiński sugeruje, że wypowiedź ta - niezależnie od tego, że stanowiła złamanie tajemnicy śledztwa, a zarazem była nierzetelna - wpłynęła na decyzje Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach o niestawianiu zarzutów parze eksprezydenckiej. Przy czym decyzję tę prokuratura owa podjęła bez podjęcia próby przesłuchania Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich - nawet w charakterze świadków. Kamiński ironizował, że prokuratura zapewne uznała, iż nie ma żadnego związku między faktami, iż Kwaśniewska mówi Jaworskiej o sprzedaży butów za 350 złotych, potem dowiedziała się że klient chce zapłacić 310 złotych, a tym że w tym samym czasie Jaworska zaproponowała Kaczmarkowi sprzedaż nieruchomości za 350 milionów, a sam Kaczmarek zaproponował cenę 3 miliony 100 tysięcy. I drwił, że prokuratorzy z Katowic uznali najwyraźniej, iż to że w dniu sprzedaży domu Kwaśniewska powiedziała Jaworskiej, że „buty mają być w rozmiarze europejskim”, a potem dowiedziała się od Jaworskiej, że „samochód będzie w standardzie amerykańskim” oznacza po prostu, iż eksprezydentowa w ciągu dnia zmieniła zdanie, i nie chce już sprzedać butów, tylko kupić samochód…
Były szef CBA podkreślił, że w wielu innych, również poważnych, sprawach podobny materiał operacyjny wystarczał do postawienia zarzutów. Kamiński opowiedział też, jak to po jego odwołaniu nowy szef CBA Paweł Wojtunik zarządził audyt dotychczasowych śledztw. Zajmujący się audytem zespół tworzyli zaufani nowego szefa, i nawet oni nie dopatrzyli się żadnych naruszeń prawa w związku z działaniami Biura ws.Kwaśniewskich. Pomimo tego Wojtunik polecił sporządzenie doniesienia do prokuratury przeciw Kamińskiemu w tej sprawie.
Przez rok śledztwo prowadziła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie, i nie postawiła w tym czasie nikomu żadnych zarzutów. Można przypuszczać (choć Kamiński nie powiedział tego wprost) że w tym czasie „szło” w stronę umorzenia. Można sądzić, że właśnie dlatego śledztwo zostało zabrane tej prokuraturze, i przekazane Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga. A tą prokuraturą de facto rządzi - jak podkreślił Kamiński - Mariusz Piłat, syn byłego SLD-owskiego działacza i ministra, współpracownika Kwaśniewskiego Andrzeja Piłata.
Kończąc swoje wystąpienie Kamiński powiedział, że dzisiejsze głosowanie nie będzie tak naprawdę dotyczyło uchylenia jego immunitetu, tylko tego, czy w Polsce będą ludzie stojący - ze względu na pozycję polityczną czy społeczną - ponad prawem. I wezwał posłów do zastanowienia się nad tym, czy chcą takim ludziom przyznać - poprzez uchylenie immunitetu byłego szefa Biura - realny, choć nieformalny immunitet.
MT