pozostałe, zamiawiane przez chomików


8. Indywidualista jednostka społeczna. Bohater literacki szuka tożsamości.

Każdy człowiek jest pod wpływem społeczeństwa i epoki, w której żyje. Wynika to ze wspólnej dla całej społeczności historii i tradycji, które generują takie lub inne zachowania. Dlatego odizolowanie się od własnych korzeni wydaje się być bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Człowiek nie może się od nich odciąć, ale może podjąć próbę kształtowania swojego życia samodzielnie, próbując przełamać otaczające go stereotypy. To świadomy indywidualizm, postawa bardzo trudna do realizacji.

Początek zainteresowania na szerszą skalę problemami relacji jednostkazbiorowość wiąże się, moim zdaniem, z pojawieniem się nowożytnego społeczeństwa w XIX wieku, z relacjami międzyludzkimi w formie znanej nam do dziś gdyż zwłaszcza w tych warunkach pojawia się problem odnalezienia i zachowania swojej tożsamości. Dlatego właśnie literatura tamtego okresu najlepiej zilustruje problem przedstawiony w temacie. To zainteresowanie szczególnie silne było w prozatorskich prądach literackich, realizmie i naturalizmie. W realizmie gdyż tematem go interesującym było wierne oddanie obrazu epoki, podstawą tego wizerunku była analiza zachowań społecznych. W naturalizmie dlatego że w orbicie jego zainteresowań była psychika jednostki, psychika słaba, podatna na wpływy otoczenia.

Weźmy kilka przykładów: Eugeniusza de Rastignac, panią de Bovary czy wreszcie Radiona Raskolnikowa. Z Rastignaca otoczenie tworzy oportunistę. Romantyczny indywidualizm pani de Bovary doprowadza ją do samobójstwa. Raskolnikow buntuje się przeciw niesprawiedliwościom własnej epoki, jednak sposób walki z nimi wskazuje na głęboką zależność od poglądów tejże. Postaci te pokazują, jak trudną jest sztuka zachowania tożsamości w świecie. Droga życia Rastignaca ukazana w Komedii ludzkiej jest obrazem przejścia od młodzieńczego buntu i indywidualizmu do konformizmu i hedonizmu. Najważniejszy krok na tej drodze został dokonany w Ojcu Goriot. Tu poznajemy Rastignaca, który zaczyna dostrzegać reguły rządzące światem. Dostrzega „żądzę władzy”, która jest motorem świata. Dostrzega upośledzenie jednostki, która sama, bez pomocy innych, niewiele może. Dostrzega wreszcie rozbieżność pomiędzy prozą życia a wartościami wyniesionymi z domu. Musi dokonać wyboru: pragmatyka czy moralność? Wybiera to pierwsze. Czy może być inaczej w tym „najdoskonalszym ze światów”? Przykład Bianchona który kontynuuje naukę, zostaje wybitnym chirurgiem i leczy ludzi niezależnie od ich sytuacji finansowej dowodzi, że można.

John Stuart Mill powiedział, że to, co niszczy indywidualność, to żądza panowania, niezależnie jak ją określimy. Rastignac zaczyna ją odczuwać. Wyzbywa się cech ludzkich, nawet miłość staje się dla niego tylko powodem społecznym, czysto ambicjonalnym. Pomaga mu ona znaleźć kogoś, kto go przedstawi w odpowiednim środowisku, dzięki komu nawiąże kontakty. Wreszcie, która zapewni mu pieniądze, gdyż one są motorem poruszającym świat. Rastignac przeżywa momenty buntu, jakby miał jeszcze jakieś skrupuły, czy może chciałby pozostać w stanie jakiejś dziwnej równowagi. Odrzuca kryminalne oferty Voutrina, opiekuje się ojcem Goriot. Prawie równocześnie zaś wyłudza od swej rodziny oszczędności.Wydawać by się mogło, że jest to jakaś dziwna gra pozorów, w której jeden czyn pozytywny ma być przykrywką dla innych, negatywnych. Rastignac idzie po najmniejszej linii oporu, twierdzi, że świata nie można zmienić, dlatego trzeba się weń wtopić, by móc później stanąć na jego czele. Nie, nie po to, żeby go przeobrazić Rastignac nie jest Wallenrodem ale żeby wykorzystać dla własnej wygody, hedonizmu. Poddaje się on żądzy władzy i pieniądza, która pozbawia człowieka wszelkiego indywidualizmu. Taka jest moja diagnoza Rastignaca. Utracił on swoją tożsamość, przyjmując jakąś inną, ogólnoludzką.

Rozważaniom na temat kolejnego bohatera literackiego Raskolnikowa można nadać motto „Czy wolność osobista może stanowić cel sam w sobie?”. Jest on postacią, która kontestuje zasady społeczne, jego świat wartości jest odmienny niż ogółu. Czyw związku z tym żyje poza społeczeństwem? Nie, Raskolnikow kontestuje jego prawa, ale ma poczucie przynależności do jego struktur. Jak inaczej bowiem nazwać ukrywanie dowodów zbrodni i zacieranie śladów? Nie jest to zgodne z jego systemem wartości, według tegoż zrobił dobrze wszę zabiłem, nie człowieka. Robi to dlatego, że odczuwa, jako jednostka, przynależność do społeczeństwa. Dalsze jego cierpienia będą powodowane tym, że coraz silniej uświadamia sobie związek z nim. Otwierają się przed nim dwie drogi ucieczka w szaleństwo lub powrót do normalności. Raskolnikow wybiera normalność. Jego odrodzenie odbywa się poprzez kontakty z bliźnimi: z Sonią, z Porfirym Piotrowiczem i tyluż innymi, poprzez miłość i cierpienie. Co ciekawe, społeczeństwo u Dostojewskiego, przeciwnie niż u Balzaca, odgrywa pozytywną rolę. Jest ono przedstawione jako normalność, do której trzeba wrócić. To ono uświadomiło bohaterowi powieści, że za zbrodnie jest odpowiedzialny nie tylko przed sobą, ale też przed Bogiem i ludźmi. To odkrycie, że jest odpowiedzialny przed każdym, nawet przed jakimś dzielnicowym prokuratorem, załamuje go psychicznie. Poddaje się i poprzez karę odkupuje swoje winy.

Raskolnikow jest jednostką żyjącą własnymi ideami, która w miarę upływu czasu i wpływu społeczeństwa zmienia swój światopogląd. Jest przykładem individuum, które zmienia się w procesie, bardziej lub mniej świadomym, na część społeczeństwa, ale inaczej niż u Balzaca jest to pozytywne. Pozytywne dlatego, że wymaga wysiłku odtwarzania swojej moralności i wyznawanych wartości. Mottem przemiany może być to, że człowiek nie żyje tylko dla siebie, ale też dla innych. Tym różni się przykład Raskolnikowa od Rastignaca. Postawa tego pierwszego jest już bliska świadomemu tworzeniu własnego życia i wartości z niego wypływających. Drugiego zaś tylko hedonistycznym poszukiwaniem szczęścia.

Problem indywidualizmu dotyczył również pani de Bovary. Wychowana w klasztorze, z dala od normalnego życia, czerpie swoją wiedzę o świecie głównie z romansów. Tego typu sytuacja, w połączeniu z brakiem kontaktu z rzeczywistością, powoduje u niej stałą tęsknotę za owym nieznanym, wielkim światem. Towarzyszy jej poczucie, że coś jej w życiu umyka, że coś traci, czegoś nie doznaje. To nie pozwala jej się cieszyć swoim względnym, mieszczańskim szczęściem. Mąż, dostatnio urządzony dom, czy wreszcie dziecko to wszystko pogłębia tylko jej apatię. Pragnie ona owego romantycznego szczęścia, jakie możliwe jest tylko w powieściach. Pragnie żyć w świecie, do którego nie miała dostępu. I udaje jej się to częściowo, jednak ceną za nie jest ciągły strach przed wydaniem się tajemnicy, kłamstwa i długi. Pani de Bovary jest postacią tragiczną, nie potrafi żyć w społeczeństwie, ono ją brzydzi, jest zbyt prymitywne dla niej. Nie może odnaleźć swojej tożsamości, zawieszona pomiędzy światami tym, z którego pochodzi i którym pogardza, i tym, do którego pragnie wejść, ale nie ma do niego dostępu. To rozdwojenie powoduje jej zagładę. Pani de Bovary jest przykładem osoby, która żyje poza światem, poza społeczeństwem. Ale tak żyć nie można, bo to prowadzi do autodestrukcji.

Człowiek jest istotą społeczną. Przykład pani de Bovary jest najlepszym tego dowodem. Rastignac zawdzięcza temu swoją fortunę. Do prawdy tej dochodzi też Raskolnikow na zesłaniu; w jego wypadku możemy, moim zdaniem, mówić o najbardziej twórczych zmaganiach z własną tożsamością. Rezygnuje on z własnego nihilistycznego indywidualizmu, gdyż uświadamia sobie, że nie żyje wyłącznie dla siebie.

10. Jak literatura polska XIX lub XX wieku tworzy i demaskuje mity narodowe?

Literatura, towarzysząc człowiekowi w każdej z następujących po sobie epok, starała się zawsze w pewien sposób kształtować jego światopogląd. Za jej pośrednictwem pisarze i myśliciele wyznaczali drogę rozwoju ludzkiej osobowości. Poeci i twórcy, stając się moralnym autorytetem narodu, brali niejednokrotnie na swe barki odpowiedzialność za poziom intelektualny przyszłych pokoleń, za to także, by wpajane wartości i prawdy zaowocowały, dając społeczeństwo moralnie i światopoglądowo rozwinięte i ukształtowane. Stąd więc daje się zaobserwować dydaktyczny i moralizatorski charakter literatury, literatury „w służbie narodu”,której zadaniem miało być wpłynięcie bezpośrednio na psychikę odbiorcy, poruszenie w nim „strun” ambicji patriotycznej i zarażenie go ideą narodową.

To właśnie najtrudniejsze czasy wymagały od literatury, by stanąwszy na czele narodu, jak na przywódcę przystało, porwała za sobą serca, opanowała umysły i powiodła naród ku wolności i sławie. Miała więc literatura zagrzewać do walki, głosić hasła wolnościowe i wyrażać sprzeciw zniewolonego narodu, ale także wskazywać odpowiednią drogę, drogę zorganizowanego działania, a nie bezrozumnego buntu.

Szczególnie w epoce romantyzmu, kiedy to Polski nie było na mapach Europy, w literaturze znalazły oddźwięk wolnościowe hasła i treści patriotyczne. Dla spotęgowania efektu, nadania głoszonym postulatom wyrazistości, odwoływano się często do polskiej tradycji. Narodowa tradycja rozumiana była dwojako: jako związek wzajemnie wspierających się pokoleń żywych i umarłych, jak to obserwujemy w II części Dziadów, oraz historycznie jako skarbnica narodowych wartości i mitów, pozwalających na zachowanie tożsamości narodowej w okresie niewoli. Z tym ostatnim rozumieniem spotykamy się między innymi w III części Dziadów, Panu Ta deuszu i Kordianie. Artystycznym wyrazem tych poglądów były popularne w romantycznej literaturze obrazy „grobukolebki”, ziarna ukrytego w ziemi lub wulkanu. Przetwarzając grecki mit o Persefonie, która każdej wiosny wraca z podziemi na świat, romantycy objaśniali w ten sposób śmierć narodu jako konieczny warunek odrodzenia. Groby ukrywały więc w sobie zalążki życia. Były one obrazem pozbawionego wolności narodu i przyszłego ruchu wyzwoleńczego, który ujawnić miał się gwałtownie i nieoczekiwanie. Powstać i rozwinąć się miało to, co przez pewien czas musiało być ukryte.

Zrodził się także w owym czasie kult narodowych pamiątek, z czym wiązało się też umieszczanie motywów historycznych w literaturze. Polegało to na określonych sposobach rekonstrukcji narodowej przeszłości i na tworzeniu koncepcji filozoficznej, wyjaśniającej najogólniejsze prawa kierujące rozwojem historii polskiej.Z tego miała wynikać wskazówka dla narodu, by popełnione błędy nie powtórzyły się, by wykluczone zostały dzięki doświadczeniu.Jedną z form literackiego odwołania się do narodowej przeszłości była tak zwana „historyczna maska”, pod którą autor ukrywał aktualne problemy. Spotykamy się z nią w utworach takich, jak Konrad Wallenrod czy Grażyna, w których przedstawiona epoka to tylko kostium.

Inną formą było wyraźne beletryzowanie rekonstruowanie wydarzeń historycznych w celach politycznodydaktycznych. Romantycy szukali w historii trwałych wartości, które mogłyby uchronić naród przed zatraceniem poczucia swojej odrębności. Tak więc literatura miała za zadanie objawienie narodom prawd, pokazywanie ideałów i perspektywy przyszłości. Dzieło literackie musiało odznaczać się odpowiednią siłą ekspresji, aby mogło spełniać te doniosłe funkcje.

Po roku 1831 literatura rzeczywiście zaczęła przewodzić narodowi. Kreowała jego świadomość, kształtowała duszę. Stała się w owym czasie siłą polityczną. Odwołując się do świetności narodowej tradycji, literatura tworzyła narodowe mity. Należą do nich zarówno mit bohatera patrioty, przywódcy społeczeństwa szlachty, a także mity dotyczące sposobu walki o niepodległość. W dobie romantyzmu mity narodowe tworzone były głównie przez dwóch poetów: Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego. Wypada zaznaczyć, że Słowacki, polemizując z Mickiewiczem w swoichutworach, dopuszczał się w pewnym sensie dewaluacji pewnych narodowych mitów tworzonych przez wieszcza.

Pierwszym z mitów był mesjanizm romantyczny, przypisujący narodowi polskiemu szczególną rolę, specjalne posłannictwo. Rozwinął się on po klęsce powstania listopadowego i był niejako próbą tłumaczenia poniesionych ofiar, jako niezbędnego warunku do wypełnienia przez polski naród swej szczególnej misji. Misja owa polegać miała na wyzwoleniu i uszczęśliwieniu wszystkich ludów Europy, przy czym nie dzięki walce zbrojnej, ale drogą cierpień i męczeństwa, które miały zagwarantować odkupienie. Była to swego rodzaju optymistyczna interpretacja bolesnej sytuacji narodu i swoisty sposób „pokrzepienia serc”. W III części Dziadów widzimy Polskę jako ukrzyżowanego Chrystusa narodów. Właśnie tej koncepcji przeciwstawił się w Kordianie J. Słowacki, wykazując absurdalność hasła Polska Winkelriedem narodów. Różnica polegała również na tym, że winkelriedyzm postulował walkę zbrojną, aktywną działalność, a nie bierną postawę męczeństwa i zgody na cierpienie.

Słowacki twierdził bowiem, że jest to tylko ze strony Mickiewicza usypianie aktywności narodu, poddał w ten sposób teorię mesjanizmu demitologizacji. Polemizował w tym przypadku także z Zygmuntem Krasińskim, który głosił, że wypełnienie przez Polskę owej szczególnej misji powinno polegać na tak zwanym „czynie etycznym”, to jest pokornym cierpieniu i osiągnięciu wewnętrznej doskonałości. Takie jest przesłanie całej twórczości Krasińskiego, który, obawiając się rewolucji społecznej towarzyszącej ruchom wolnościowym całego narodu polskiego, nie mógł wyzbyć się konserwatyzmu szlacheckiego. Utwory Przedświt i Psalmy przyszłości prezentują przekonanie, że jedynym właściwym sposobem na odzyskanie niepodległości jest mesjanistyczne cierpienie i czekanie na ingerencje kierującej procesem dziejowym opatrzności.

Cała twórczość Juliusza Słowackiego nacechowana jest silnym krytycyzmem w stosunku do powszechnie przyjętych w polskiej literaturze romantycznej wzorców i schematów, bardzo często nierozerwalnie związanych z mitami narodowymi. Nawiązująca do przedchrześcijańskich legend i historii Lilla Weneda to alegoryczny obraz Polski po powstaniu listopadowym. W utworze tym autor kwestionuje zasadność romantycznego, heroicznego czynu jednostki, wątpi w przywódczą, wieszczą siłę poezji. Słowacki zwraca uwagę na wewnętrzne rozdarcie narodu polskiego, stojące na przeszkodzie odzyskaniu niepodległości, mówi o konieczności ofiary i wymianie niezdolnych do przewodzenia narodowi elit. Podobną wymowę ma Balladyna, dewaluująca romantyczne wartości, takie jak lud, poezja.

W bogatej twórczości Juliusza Słowackiego, obok utworów takich jak Grób Agamemnona, tematycznie nawiązujących do omówionych wyżej, znajdujemy cykl patriotycznych wierszy, będących wezwaniem do wolnościowego porywu narodu, np. Hymn odwołujący się do tradycji świetności polskiego oręża czy też Oda do wolności. Wiersze te są przykładem twórczości związanej z mitem poezji trytejskiej, w której wartość Słowacki wielokrotnie powątpiewał.

Na szczególną uwagę zasługuje dygresyjny poemat Juliusza Słowackiego, zatytułowany Beniowski. Obserwujemy w nim demitologizację wzoru bohatera romantycznego. Beniowski ukazany jest bowiem jako hulaka, lekkoduch, wyruszający w świat po fortunę, a nie po sławę bohatera i patrioty. Jest to postać wyraźnie odheroizowana, będąca jakby swoistym przeciwieństwem Mickiewiczowskiego Konrada. Utwór ten jest kolejnym przykładem polemiki między dwoma narodowymi wieszczami.

W następnym okresie literackim, pozytywizmie, akcentowano potrzebę kulturalnooświatowej i gospodarczej odbudowy Polski, wyciągając wnioski z nieudanych powstań zbrojnych. Demitologizacji romantycznych idei zrywów wolnościowych sprzyjało samo ludzkie życie; wrażliwość psychiki i słabość charakteru były niejednokrotnie triumfatorami w konfrontacji ideałów z życiem. W dobie pozytywizmu „patriotyzm walki” został zastąpiony „patriotyzmem pracy”. Młody pozytywista miał dużo z młodego romantyka, u niego także dominowało szlachetne dążenie do wprowadzenia w życie wyznaczonej idei i on także stawiał dobro ludzi na pierwszym planie.

Jak już wspomniałem, w pozytywizmie nastąpiła zamiana „patriotyzmu walki” na „patriotyzm pracy”. Doskonałym przykładem są losy Rzeckiego, subiekta z Lalki Bolesława Prusa. W młodości jako młody romantyk brał udział w walkach, a gdy okazały się one bezskuteczne, nie spełniły jego oczekiwań, oddał się całkowicie pracy.

Demitologizację narodowych koncepcji propagowanych w romantyzmie obserwujemy w opowiadaniach S. Żeromskiego.Pierwsze z nich zatytułowane jest Rozdzióbią nas kruki i wrony... i odnosi się do czasów powstania. Główny bohater, powstaniec, zostaje zatrzymany przez Moskali w czasie przewozu broni. Ma on wiele wspólnego z konwencją i mitem narodowego bohatera romantycznego; jest bowiem osamotniony w swym działaniu, a ponadto ryzykuje życiem w imię dobra Ojczyzny. Demitologizacja następuje wówczas, gdy zatrzymany powstaniec prosi przed śmiercią o litość. Górę bierze naturalny człowiekowi strach przed śmiercią. Żeromski chciał w ten sposób podkreślić, że człowiek jest tylko człowiekiem, że ma prawo do lęku; nie może być zaś skazany na coś z góry, nie mogło być w nim wymuszone pożądane zachowanie, jak to było preferowane w romantyzmie, kiedy to wtłoczony w machinę historii człowiek raz zadecydowawszy, chcąc nie chcąc, musiał brnąć do końca.

Kolejne opowiadanie Żeromskiego nosi tytuł Echa leśne i tak jak poprzednie odnosi się do wydarzeń z okresu walk powstańczych. Demitologizację określonej postawy obserwujemy na przykładzie bratanka Rozłuckiego. Bratanek ów, występujący nawet pod pseudonimem „Rymwid”, co wiąże go z utworem Adama Mickiewicza Grażyna, dopuszcza się zdrady. Plami przyjęte imię i tradycję mitu narodowego bohatera. Rymwid w Grażynie jest bowiem ukazany jako patriota i ucieleśnienie idei patriotyzmu narodowego.

Zagadnienia patriotycznoniepodległościowe również uległy swoistej destrukcji w części literatury modernistycznej, chociażby z racji preferowanej postawy dekadenckiej. Manifestując brak wiary w jakikolwiek sens, odrzucała ona wszelką aktywność, każdy rodzaj walki, propagując zniechęcenie i marazm. Jako programowy wyraz takiej tendencji przytoczyć można wiersz Kazimierza PrzerwyTetmajera Nie wierzę w nic, w którym podmiot liryczny stawia pod znakiem zapytania wszystkie uznawane od wieków wartości. Ogólny kryzys wartości sprzyjał więc w dużym stopniu obalaniu mitów szczytnych i wzniosłych.

Diametralnie zmienił się stosunek literatury do człowiekaw okresie międzywojennym, a także w latach wojny i okupacji. Szczególnie w tym ostatnim okresie stało się jasne, że istnieją pewne granice ludzkiej wytrzymałości, które przekroczone automatycznie niwelują wszystko, co nazwane zostało honorem, męstwem, godnością. W obozach koncentracyjnych, w gettach, w okupowanych miastach upadały mity narodowe. Zdemaskowana została ich utopijność, nierealność, nieprawdziwość. W miejscach,gdzie jak pisał Borowski w swych opowiadaniach człowiek poddany był ciągłej presji, tresurze, gdzie ciągły terror odbierał atrybuty człowieczeństwa, nie było miejsca na winkelriedyzm. Kiedy człowiek pozbawiony został swej godności i uczuć, pozostawał już tylko ciałem. Ciało to z kolei opanowane zostało przez głód. Pozostawały instynkty, z których najsilniejszy był instynkt chęci przeżycia.

WMedalionach Zofii Nałkowskiej nadzieja była szansą przeżycia, zaś w opowiadaniach obozowych Tadeusza Borowskiegostała się czynnikiem destrukcyjnym, wyzwalającym najgorsze instynkty, obalającym mity szlachetności. Tu nie było na nie miejsca, tu miało miejsce tylko Dziwne opętanie człowieka przez człowieka. Bo gdzie podziały się owe mity, kiedy ludzie odczłowieczani przez faszystów zatracili poczucie własnej godności do tego stopnia, że, jak pisała Nałkowska w Dnie, wygłodzone więźniarki jadły mięso trupów, zdemoralizowane dzieci bawiły się z kolei patykami w palenie Żydów, a Jurek Szretter z Popiołu i diamentu Jerzego Andrzejewskiego posunął się do zabójstwa kolegi?

Z podobną sytuacją spotykamy się wInnym świecie HerlingaGrudzińskiego, który pisał, że najwyższa instytucja, jaką było NKWD, uznawała, że nie ma ludzi niewinnych; wszyscy mogli być aresztowani, a każdy mógł dopiero udowodnić swą niewinność. Czy człowiek w takiej sytuacji mógł uwierzyć w siebie, być wierny swym ideałom? Schemat funkcjonowania łagrów radzieckich zdecydowanie usuwał zagadnienia narodowych roszczeń i mitów. Więzienna hierarchia, trzy kotły z jedzeniem, z których każdy odpowiadał „zasługom” więźniów, działały destrukcyjnie na psychikę i osobowość. Tu, gdzie ludzie walczyli o każdą kromkę chleba, niebyło miejsca na potwierdzenie prawdziwości narodowych mitów.

Jak pisał Różewicz w wierszu Przystosowanie, tylko ten, kto potrafił przystosować się do narzuconych warunków, przeżył, lecz przeżył już zmieniony, jako inny twór „nowotwór” wyzuty z ludzkiej godności i uczuć. Mit romantycznego bohatera obalała postawa sędziego Antoniego Kosseckiego z Popiołu i diamentu. Ten szanowany człowiek, cieszący się autorytetem w rodzinnym miasteczku, w obozie, chcąc bronić własną skórę, stał się katem współwięźniów. Znów więc zwyciężył strach przed śmiercią, zwyciężyła słabość.

Literatura współczesna demaskowała narodowe mity w spo sób dość zdecydowany i jednoznaczny, nie przebierając też w środkach. Okazało się bowiem z czasem, że nie są one na tyle idealne, by oprzeć się próbie czasu i próbie ludzkiego charakteru. Jasne stało się, że skończyły się czasy sztandarowych utworów, których bohaterowie nie byli ludźmi byli bohaterami. Mity upadły, a człowiek przetrwał, kształtowany okolicznościami epoki, lecz zawsze ten sam ze swoimi zaletami i wadami. Gotów do działania i walki, ale nie jest doskonały i nie jest nieomylny.

37. Pokora i bunt jako dominujące postawy wobec Boga.Bóg jest postacią, czy jak chcą inni, zbiorem wartości, dogmatów dotyczących naszego życia, wobec których trzeba przyjąć jakieś stanowisko. Trudno być wobec niego czy też wobec nich obojętnym, gdyż obojętność świadczy o braku zainteresowania, a wydaje się, że nie można być takim wobec najważniejszych, najsilniej dotyczących życia wartości. Wiara lub jej brak powinna pociągać za sobą przyjęcie pewnego świata wartości moralnych, których realizacja jest jej dowodem. Nie może być wiary bez uczynków, to przecież jedno z podstawowych przesłań Nowego Testamentu. Obserwując na przestrzeni dziejów relacje pomiędzy Bogiem i człowiekiem, można odnieść wrażenie, że wraz z upływem czasu więź pomiędzy nimi rozluźnia się. Można by to porównać do relacji pomiędzy dzieckiem a ojcem, na początku silnej, z upływem czasu słabnącej, zmieniającej się w stosunki równorzędne.

Stary Testament obrazuje Boga władcę wszechwładnego, który za dobre wynagradza, a za złe karze. W starotestamentalnym, w pewnym sensie mitycznym świecie, bogatym w przypowieści i hiperbolizację rzeczywistości nie ma miejsca na bunt. Pan jest jedynym oparciem swojego ludu, wspiera go tylko wtedy, gdy ten jest Mu wierny. Natomiast gdy lud od Niego się odwraca, surowo, dla przykładu, go karze. Taki schemat istnieje w przypowieści o Kainie zabijającym Abla. Abel i Kain składają ofiary Bogu, jednak ta od Abla z jakichś względów jest milsza Bogu. To wywołuje zawiść u Kaina, który zabija brata, za to zostaje przez Boga wyklęty i skazany na wieczną tułaczkę po ziemi. W kontekście biblijnych realiów nawet przykład walki, najbardziej spektakularnej i brzemiennej w skutki ze Starego Testamentu, tej pomiędzy Jakubem a Bogiem, nabiera zupełnie nowego znaczenia. Jakub walczy, niejako zmusza Boga do błogosławieństwa, aby dał mu siłę do walki z Jego wrogami (taki jest sens nadanego Jakubowi imienia Izrael Bóg walczy). To nie jest przeciwstawianie się Bogu. To paradoksalnie forma prośby Pokonałem cię w uczciwej walce, to prawda jesteś Panem wszechwładnym, możesz zrobić wszystko, ale uznaj moją wytrwałość i mi pobłogosław. Starotestamentalni bohaterowie byli oczywiście zmuszani do pokory. Była ona przede wszystkim probierzem ich wiary. Wystarczy przywołać tu postać Hioba, którego Bóg wydał szatanowi, by go wypróbować. Hiob utracił wszystko, na czym mu w życiu zależało, dom, rodzinę, przyjaciół, ale pozostał Mu wierny i za to został w końcu wynagrodzony. Jednak satysfakcja nie jest pełna, przesłaniem tej księgi jest zerwanie automatyzmu, w którym mówi się, że czyn dobry i czyn zły zostaną na ziemi od razu nagrodzone lub ukarane. Postać Hioba burzy ten obraz i pozostawia niepewność co do planów Boskiej Opatrzności. Dlatego trudno oprzeć się wrażeniu, że ta parabola, której przesłaniem jest bezwarunkowa wiara i zaufanie do Boga, niezależnie od problemów życia, tak naprawdę obrazuje życie każdej osoby wierzącej. Podobny jest też powód Boskiego zadania, aby Abraham przeznaczył swojego pierworodnego syna na ofiarę ciałopalną. Gdy Pan przekonuje się o jego lojalności, zmienia przedmiot ofiary, a jego samego obdarowuje wieloma łaskami. Właściwie w ten sposób będzie wyglądał świat relacji aż do końca średniowiecza. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest tak dlatego, że człowiek jest jeszcze słaby, cały czas potrzebuje wsparcia. Dlatego czuje się bezpieczny w Teocentrycznym świecie. Taki obraz można udowodnić na podstawie egzemplów z tej epoki. Pokora wobec Boga, wynikająca z niej modlitwa i skrajna asceza powodują, że Książe Aleksy, bohater Legendy o św. Aleksym, zaraz po śmierci dostaje się do panteonu świętych.

Renesans burzy dotychczasowy porządek świata. Słowa Emanuela Kanta o wychodzeniu z niepełnoletniości nie powinno się odnosić do oświecenia, a właśnie do tej epoki. Świat odkrywa na powrót kulturę antycznych Greków i Rzymian. Prądy intelektualne humanizm i reformacja zmieniają oblicze świata. Również zmianie podlega stosunek człowieka do Boga; przechodzi on od silnej i bezwarunkowej Mu podległości do stosunków bardziej równorzędnych, do antropocentryzmu i humanizmu, uznającego rozwój intelektualny człowieka za podstawową wartość, wartość większą niż ślepe posłuszeństwo Bogu. Oczywiście odrodzenie nie neguje istnienia Boga. Ateizm jest jeszcze nie do przyjęcia. Ale człowiek rozwija się, dorasta, pierwiastki buntu już się w nim zalęgły. Od tej pory są one cały czas obecne w podświadomości i będą wyczekiwać odpowiedniego momentu na ujawnienie się. Jednak na razie w kulturze objawiają się tylko pozytywne pierwiastki dziedzictwa antyku. Przywiązanie do piękna świata, przejęcie twórczości Horacego, pozytywne rozwijanie jego myśli Carpe diem, powodują,że świat wydaje się miejscem optymalnym dla ludzkiego rozwoju, miejscem arkadyjskim. Kochanowski w Pieśniach rysuje taki jego obraz, w którym człowiek może rozwijać swoje talenty (komu dowcipu równo z wymową staje...), świata przyjaznego, będącego przez to niemą pochwałą tego, który go stworzył Boga. Takie jest przesłanie psalmu, którego pierwsze słowa Czego chcesz od nas Panie za twe hojne dary, czego za dobrodziejstwa których nie znasz miary tak silnie i trafnie oddają uwielbienie Boga, że do tej pory są śpiewane w kościele jako pieśń dziękczynna. Ale nawet w twórczości Kochanowskiego samodzielność człowieka prowadzi do buntu przeciw Stwórcy. Tak jest w Trenach. Śmierć własnego dziecka wywołuje w poecie pytania o sens wiary. W Trenie X podmiot liryczny zadaje podstawowe dla wiary pytanie: szukając swojej córki po rajach różnych kultur i nie mogąc jej znaleźć, prosi, aby się ukazała gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest. To jeśliś jest wskazuje na załamanie się owej pełnej optymizmu wiary, postawienie pytania od tej pory na stale obecnego w kulturze: a co, jeżeli nie ma świata pozagrobowego? To pytanie wywołuje bunt, bunt przeciw sytuacji, w której jego nie ma, w której można zachowywać się dowolnie. Choć dylematy podmiotu lirycznego Trenów znajdują rozwiązanie (W Trenie XXI podmiotowi lirycznemu pojawia się we śnie matka trzymająca jego córeczkę na kolanach), to jednak problem pozostanie. Pascal będzie starał się go rozwiązać za pomocą swojego słynnego zakładu: Zachowujmy się tak jakby Bóg istniał, nawet jeżeli nie istnieje, to nic nie tracimy, a jeśli istnieje, to możemy wiele zyskać. W zasadzie przyniesie to skutek, ale wiara nigdy już nie będzie tak bezwarunkowa jak dawniej. Jawnym zaś przeciw niej buntem będzie oświecenie z postulatami racjonalizmu i scjentyzmu. W tym porządku nie było już miejsca dla Boga, nie mieścił się on wszak ani w scjentystycznym, ani w empirycznym porządku poznania świata.

Romantyzm, starający się być przeciwieństwem oświecenia, ostentacyjnie powraca do Boga, sposobem poznania świata staje się mistycyzm, czyli przekonanie o możliwości kontaktu pozamaterialnego, pozarozumowego z Absolutem. Romantyczne widzenie świata zdecydowanie uwzględnia obecność jakiejś siły wyższej. Ale jednocześnie to epoka buntu przeciw dotychczasowym wartościom, autorytetom i Bogu. Taka jest wymowa Fausta Goethego, w którym tytułowy bohater jest wydany, podobnie jak Hiob, na pastwę szatana, by mógł doświadczyć życia i odnaleźć jego sens. Jednak Faust daje się skusić potędze mocy uzyskanej od zła, mówi chwilo trwaj! jesteś tak piękna! Stawia się na równi z Bogiem i dlatego musi zostać potępiony. Zresztą motyw buntu, buntu przeciw Bogu, przekonanie, że jednostka dzięki swojej uczuciowości jest bardziej predestynowana do kierowania światem niż On, jeszcze wielokrotnie będzie się ujawniało. Choćby w III części Dziadów,kiedy to GustawKonrad będzie śpiewać pieśń zemsty, której przewodnim motywem jest refren: Zemsta, zemsta, zemsta na wroga, z Bogiem a choćby mimo Boga. Dalsza eskalacja buntu przeciw Stwórcy nastąpi w Wielkiej Improwizacji, w której GustawKonrad domaga się od Boga rządu dusz, jest przecież wybitną jednostką, wyjątkowo wrażliwą i cierpiącą, czuje, że może objąć swoim sercem cierpienia całego narodu i dzięki nim uporządkować świat. Żeby to zrobić, musi zwalczyć uosabiającego rozum Boga. Jednak człowiek musi przegrać. Jego pycha, która kazała równać mu się z Bogiem, zostaje złamana. Gdyż On mu nie odpowiada, milczy. Dlatego żądania człowieka przekształcają się w histeryczne bluźnierstwa, których ukoronowaniem jest nazwanie Boga Carem. Wtedy okazuje się, że prometejska walka Konrada jest walką szatańską. Konrad, ocalony przez księdza Piotra, odnajduje prawdziwą drogę ku zbawieniu narodu, zostaje pielgrzymem. W tej postaciurasta do roli prawdziwego zbawiciela ojczyzny, podkreśla to jego nowe imię czterdzieści i cztery imię Mesjasza. Bunt okazuje się zwodniczy, jedyną prawdziwą drogą jest pokora.

Zagadnienie buntu wobec Boga znajdujemy również w literaturze Młodej Polski. Artysta, przyjmując definicję jego funkcji od Przybyszewskiego, stoi ponad światem, ponad życiem, jest stwórcą, którego dzieło równe jest Bogu. Bóg zaś jest sprawcą ludzkiego nieszczęścia, to jego winą jest, że człowiek musi żyć w tym złym świecie, pełnym melancholii, pustki, samotności, poczucia wyczerpania. W Dies irae Kasprowicza, utworze w formie hymnu, czyli mającego chwalić Boga, o treści pełnej wyrzutu w stosunku do Niego i niepewności co do sensu życia. Podmiot liryczny jest obserwatorem paruzji, powtórnego przyjścia Chrystusa na świat. Dostrzega On małość i grzech ludzki, który istnieje nawet w takostatecznej perspektywie. Widzi, że plemię ludzkie zostanie starte z powierzchni ziemi, ale pomimo jego małości, zostaje jego samoistnym obrońcą. Stawia on Bogu zarzut, że to On jest sprawcą grzechu na ziemi, przecież on dał człowiekowi Ewę kochankę szatana za towarzyszkę życia, wszak zaprojektował on grzech jako część ludzkiego życia. Tryumf Boga przedwiecznego, który został ukazanego jako starotestamentalny obiektywny sędzia, wzbudza w podmiocie lirycznym i w nas, odbiorcach, poczucie buntu. Buntu przeciw nieproporcjonalnie dużej, nie do końca zawinionej karze.

Doświadczenie II wojny światowej jeszcze ten bunt powiększa. Rodzi pytania o miejsce, o obecność Boga w świecie. MedalionyNałkowskiej czy Opowiadania Borowskiego są relacją ze świata wojny. Świata bez Boga. Jest to straszny, nieludzki świat. Pytanie, dlaczego On nie ingerował, cisnęło się wszystkim na usta. Jak Bóg mógł pozwolić na Oświęcim? pytało wielu. W tym kontekście trzeba powrócić do przesłania Księgi Hioba: człowiek musi Mu ufać bezwarunkowo, niezależnie od okoliczności, taki jest wyraz pokornej wiary ufać. To trudne, prawie niemożliwe. Wojna ukazała też inny problem, problem zaniku wartości w świecie. Mówi o tym podmiot liryczny Ocalonego T. Różewicza. Szuka on nauczyciela i mistrza, który przywróci mu zagubione wartości. Nie ma tu miejsca na bunt, potrzeba wartości, nazwania od nowa świata, wymaga Mistrza do którego ma się bezgraniczne zaufanie, które pozwala pokornie odtwarzać zatracone wartości. W ten sposób, paradoksalnie, koło ewolucji zostało zamknięte. Człowiek, wychodząc od postawy pokory na początku świata, poprzez bunt i próbę tworzenia własnego, opartego na innych niż boskie wartościach, doszedł znowu po załamaniu się jego własnej konstrukcji do momentu, w którym może powiedzieć już tylko: Abba ratuj, nie wiem co robić.

38. Polaków portret własny w literaturze romantyzmu.Literatura jest zwierciadłem, w którym można obejrzeć własną twarz. Nie zawsze mówi ono prawdę, czasem gloryfikuje, niekiedy zniekształca. Portret Polaków stał się tematem wielu wypowiedzi literackich epoki romantyzmu.

Wizerunek Polaków i ich postawy zostały ukazane przez Adama Mickiewicza w III cz. Dziadów. Większość to męczennicy, których cierpienia autor przedstawił analogicznie do męki Chrystusa. Młodzież wileńska, będąca jak wewnętrzna lawa, której sto lat nie wyziębi, przepełniona jest patriotyzmem i zaangażowana w sprawy narodowe.

Tomasz Zan, jeden z jej przedstawicieli, chce całą winę skierować na siebie. Jego przyjaciel Frejend mówi, że dałby się powiesić, żeby tacy ludzie jak Tomasz mogli żyć choć chwilę dłużej. Janczewski, mimo cierpienia i bólu, zachowuje trzeźwość umysłu i głęboki patriotyzm. Stojąc w odjeżdżającej na Sybir kibitce, woła: Jeszcze Polska nie zginęła. Na uwagę zasługują: Ciechowski, Wasilewski i syn pani Rollison, który, choć został dotkliwie pobity, nie wydał swoich współtowarzyszy. Młodzież polska ukazana w utworze to przecież autentyczni koledzy Adama Mickiewicza z Uniwersytetu Wileńskiego, więzieni w roku 1823 za winy nie popełnione.

Autor ukazuje jednak i zdrajców, którzy donosili na rodaków i wysługiwali się senatorowi Nowosilcowowi. Profesorowie doktor Becú i Pelikan mieli na uwadze tylko własne kariery i korzyści i dlatego współpracowali z zaborcą. Jeden z nich ginie rażony piorunem, ukarany za winy, które popełnił. Oni również są postaciami autentycznymi. Świadczy to o tym, że Dziady są utworem dokumentalnym, a więc obraz Polaków jest tu ukazany prawdziwie. Wśród Polaków dostrzegamy i takich, którzy bawią się, nie dbając o losy kraju, w tym czasie, kiedy ich współrodacy są męczeni. Należą do nich urzędnicy, oficerowie, literaci spędzający beztrosko czas w salonie warszawskim. Dyskutują o własnych karierach i balach urządzanych przez Nowosilcowa. Piotr Wysocki, działacz powstania, tak ich charakteryzuje:/Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna/i twarda, sucha i plugawa...

Są więc oni ludźmi bezwartościowymi, cechuje ich oziębłość i oschłość uczuć.

Niepełny byłby obraz społeczeństwa polskiego bez sylwetek wybitnych Polaków. Postacie te były nieco wyidealizowane przez narodowych poetów i stanowiły pewne wzorce do naśladowania. Konrad, główny bohater utworu, zrywa z rolą tragicznego kochanka Gustawa i staje do walki narodowowyzwoleńczej. Jest poetą, wielkim indywidualistą, który dostrzega cierpienia swojego narodu.

Polacy z III cz. Dziadów reprezentują zarówno trwałe i cenne wartości swojego narodu, jak i to, co w nim jest zepsute i fałszywe. Jednak dzięki scenie Widzenie księdza Piotra wiemy już, że dla Adama Mickiewicza stanowili oni naród przez Boga wybrany, przeznaczony do wielkich celów. Wpływało to z pewnością na charakterystykę poszczególnych postaci.

W dramacie Juliusza Słowackiego Kordian autor podkreśla negatywne cechy narodu polskiego doby listopadowej. Czytelnik dowiaduje się z utworu o reakcji Polaków na objęcie tronu polskiego przez cara. Prości ludzie wyczuwali zagrożenie, ale nie potrafili przeciwstawić się wrogiemu władcy. Dowcipkowali tylko i drwili po cichu. Kiedy car przejeżdżał obok tłumu, ten zachował pełne grozy milczenie.

Arystokrację cechował serwilizm, była zafascynowana potęgą cara i nie rozumiała, że ten akt jest klęską dla narodu.

Polacy, którzy myślą o podjęciu działań politycznych, nie wykazują jednomyślności. Część z nich spisek traktowała jako niemoralny, zaś inni szlachetni rewolucjoniści chętni byli oddać życie w samotnej walce o wolność. Główny bohater dramatu, Kordian, to człowiek wyidealizowany, o skomplikowanej osobowości, wrażliwy. Podejmuje on sam rozpaczliwą próbę uratowania Ojczyzny i chce dokonać zamachu na koronującego się w Warszawie cara.Strach i Imaginacja przeszkadzają mu jednak w wykonaniu tego zamierzenia i Kordian oczekuje na karę śmierci. Mimo błędów, które popełnia, jest więc jednostką szlachetną i sam ocenia się w następujący sposób:/Każdy człowiek, który się poświęca/Za wolność jest... nowym Boga tworem...

Polacy przedstawieni więc zostali w Kordianie również z dużą dozą realizmu. Słowacki nie bał się spojrzeć na nich krytycznie, ale potrafił również ocenić męstwo, odwagę i poświęcenie dla Ojczyzny.

Pan Tadeusz Adama Mickiewicza jest dokładnym studium Polaków z końca XVIII i początku XIX wieku. Mickiewicz w tym utworze przedstawił rodaków w sposób realistyczny, idealizując tylko niektóre postacie. Ukazane są zarówno zalety, jak i wady bohaterów. Miejscem akcji utworu jest Soplicowo posiadłość szlacheckiego rodu Sopliców. Autor opisuje codzienne życie mieszkańców tego zakątka kraju, stosunek do sąsiadów, a przede wszystkim do Ojczyzny.

Charakterystyczną cechą szlachty polskiej było jej przywiązanie do tradycji. Cecha ta przejawiała się chociażby w przysłowiowej polskiej gościnności. Szlachta często zapraszała się na wspólne biesiady. Tradycyjny był również sposób ubierania się mieszkańców Soplicowa. Szlachcic nosił kontusz lub żupan i szablę będącą „duszą” jej właściciela. Zachowano staropolskie tytuły i godności urzędników państwowych, jak Wojski, Podkomorzy, Rejent czy Asesor. Charakterystyczna była także hierarchia, jaką zachowywali uczestnicy polowań lub biesiadnicy podczas wieczerzy. Każdy wiedział, gdzie według ważności lub wieku ma usiąść.

Wśród szlachty żywa była pamięć o bohaterach narodowych: Kościuszce czy Jasińskim. Polacy miłowali swój kraj, bo jak stwierdziła Telimena:/Trzeba wiedzieć, że to jest Sopliców choroba,/że im oprócz Ojczyzny nic się nie podoba.

Szlachta, powodowana miłością do Ojczyzny, była zawsze gotowa o nią walczyć. Nawet kiedy Polacy zbrojnie występowali przeciwko sobie, w obliczu najazdu obcych, zwaśnione strony jednoczyły się w celu wspólnej obrony kraju.

Ukazana w utworze szlachta nie była wolna od wad. Do głównych należały kłótliwość i pieniactwo. Polacy z upodobaniem procesowali się, nawet jeśli mieli na sprawę wydać fortunę i zakończyć proces po wielu latach. Zabicie niedźwiedzia także stwarzało okazję do kłótni o najlepszego uczestnika polowania. Zaściankowy szlachcic Gerwazy Rębajło stanowi przykład dumy i pychy sarmackiej. Poróżnił on Hrabiego z Soplicami, aby móc doprowadzić doprzejęcia zamku po Horeszce. Kłótnia ta doprowadziła w końcu do zajazdu na Soplicowo.

Może to być przykładem powszechnej anarchii i bezprawia panujących zarówno wśród bogatej, jak i zaściankowej szlachty. Urządzanie zajazdów na sąsiada w czasie realnego zagrożenia ze strony Rosji świadczyło o jej lekkomyślności.Spośród szlachty pełnej wad wyróżniły się jednostki wybitne, mające pozytywny wpływ na otoczenie. Taką osobą był Jacek Soplica, wcześniej zabijaka, utracjusz i pieniacz, później bohaterski emisariusz ksiądz Robak. Za sprawą swoich czynów, stał się powszechnie znanym i szanowanym obywatelem patriotą.

Inną indywidualnością był stary Maciej Dobrzyński, zwany Kurkiem na kościele. Ten godny zaufania, mądry i rozważny człowiek zawsze był tam, gdzie toczyła się walka o wolność. Wsławił się jako uczestnik powstań narodowych. Ideałem świata był dla niego zaścianek, w którym nic się nie zmienia. Był więc, podobnie jak Sędzia Soplica, tradycjonalistą, dbającym o zachowanie dawnych obyczajów i narodowych wartości.

Uzupełnieniem obrazu Polaków są emigranci, bohaterowie „Epilogu” Pana Tadeusza. To ludzie pełni żalu po utracie Ojczyzny, którzy z czasem utracili nadzieję na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Właśnie „ku pokrzepieniu ich serc” napisał Mickiewicz swoją epopeję i dlatego nieco wyidealizował obraz kraju i niektórych rodaków.

Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki tworzyli w czasie, kiedy Polski nie było na mapach Europy. Mimo to istniał naród jego kultura i tradycja. Na podstawie własnych wspomnień i spostrzeżeń poeci portretowali zwykłych ludzi i narodowych bohaterów, takich jak Konrad lub Kordian. Jednostki te miały stanowić przykład dla przyszłych wyzwolicieli narodu polskiego.

53. Rozmowa z Bogiem forma, funkcje.Nie ma nic trudniejszego niż szczera rozmowa. Wydawać by się mogło, że to banalne stwierdzenie, ale nie do końca. Aby rozmawiać, do niedawna jeszcze, dopóki nie wymyślono telefonów, trzeba było stanąć twarzą w twarz z rozmówcą. To powodowało, że oprócz słów dostrzegaliśmy też mimikę i bezpośrednią reakcję na nią i wypowiadane treści. W bezpośredniej rozmowie trudniej jest nam kłamać, gdyż niepokój i obawa przed zdemaskowaniem zawsze będą widoczne.

Literackie rozmowy człowieka z Bogiem zawsze były pełne dramatyzmu, napięcia, zawsze okazywały się brzemienne w skutkach. Ukazuje je również Stary Testament; był to czas, kiedy Pan prowadził swój lud, starając się go bronić i ochraniać. Można to porównać do relacji pomiędzy ojcem a jego dzieckiem. Ojciec, chroniąc dziecko, karze je za błędy wskazując właściwą drogę. Stawia to człowieka w trudnej sytuacji istoty zależnej, gorszej, wiecznie karanej za swoje słabości, dlatego uciekającej się do kłamstwa i ucieczki od rzeczywistości. Rozmowy z Bogiem napawają człowieka przerażeniem. Dowodem jest postać Adama, który po zjedzeniu owocu z drzewa poznania dobra i zła, wołany przez Boga, chowa się i nie chce z Nim rozmawiać. Boi się, że gdy stanie z Nim twarzą w twarz, to prawda o jego grzechu wyjdzie na jaw. Metaforycznym określeniem tego lęku jest stwierdzenie jestemnagi, w znaczeniu: nie mogę z Tobą rozmawiać, jestem grzeszny. Adam chowa się, a gdy nie przynosi to skutku, próbuje obarczyć odpowiedzialnością Ewę. Podobnie Kain, po zabójstwie Abla nie chce rozmawiać z Bogiem, mówi: czy to ja jestem stróżem brata mego, szuka ucieczki przed nieuniknioną karą.

Zupełnie inną postać mają rozmowy Hioba z Bogiem. Trudno się zresztą temu dziwić, gdyż Księga Hioba powstała dużo później niż wspomniane wyżej historie z Księgi Rodzaju i głównie to wpływa na zmianę relacji pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Tu Bóg tłumaczy Hiobowi swoje zachowanie, odchodząc od mechanizmu czynu i podążającej za nim natychmiastowej kary.

Postać Hioba człowieka bezgrzesznego, a pomimo tego wydanego na pokuszenie i tracącego wszystko zrywa oczywistość relacji pomiędzy dobrym lub złym czynem a nagrodą lub karą objawiającą się na ziemi. Bóg stara się wytłumaczyć człowiekowi, że troszczy się o wszystkie istoty na świecie, że je kocha. Mówi, że Hiob nie może mieć do niego pretensji, gdyż człowiek nie jest w stanie przeniknąć planów Boga i jedyne, co mu pozostaje, towiara i ufność. Potwierdzeniem jego słów jest Nowy Testament, w którym Chrystus umiera za grzechy ludzkości. W tym kontekście najbardziej znacząca jest rozmowa pomiędzy Bogiem Ojcem a Chrystusem, jego Synem, który, będąc Bogiem, materialnie jest człowiekiem rozmowa w Ogrójcu. Jest ona kwintesencją boskiej miłości do człowieka. Chrystus, doświadczając takich ludzkich uczuć, jak strach, przerażenie, pyta, czy nie ma innej drogi do zbawienia ludzkości. Prosi: Odsuń ten kielich ode mnie. Milczenie Boga jednoznacznie wskazuje na to, że nie ma innej drogi. Jednak istotą rozmowy w Ogrójcu jest dobrowolność ofiary Chrystusa. Sam dochodzi do takiego wniosku nie zmuszany przez swojego Ojca.

Od tej pory Bóg pozostawia człowieka samego. Okres jego ciągłych ingerencji w ludzkie życie bezpowrotnie mija. W pewnym sensie sytuacja odwraca się, teraz to człowiek szuka kontaktu z Bogiem. Obrazem tej zmiany mogą być pozostawione przez Chrystusa sakramenty; aby otrzymać związane z nimi łaski, trzeba najpierw do Niego przyjść. Jest to zerwanie automatyzmu zależności i przejście do bardziej dobrowolnych związków. Oczywiście wywołuje to samotność i poczucie opuszczenia. Człowiek próbuje sobie to rekompensować, taki jest choćby powód budowy gotyckich katedr ich potęga i przytłaczająca wielkość mają uosabiać Boga i zmuszać do pokory, wymuszanej poprzednio Jego słowami. Jednak teraz inicjatywa spotkania wychodzi od człowieka.

Renesans zmienia dotychczasowe relacje pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Siłą rzeczy zmienić się też musi sposób dialogu pomiędzy nimi. Odrodzeniowy humanizm, zmieniając punkt ciężkości w świecie, przenosi go z Boga na człowieka, powoduje tym samym, że ich rozmowa nabiera cech równorzędności. Zanika owa, tak silna poprzednio, bojaźń przed Nim. Dowodem może być sposób parafrazy biblijnego Psalmu CXXX przez Kochanowskiego. Podmiot liryczny, zwracając się do Boga, poprzez ukazanie pozytywnych jego cech, kreśląc obraz Boga, zwraca przede wszystkim uwagę na jego dobroć, litość i miłosierdzie. Te cechy pozwalają patrzeć człowiekowi z nadzieją w przyszłość. Z nadzieją, że zostanie on wyswobodzony z grzechu i trosk życia doczesnego.

Istotna zmiana stosunku do Boga nastąpi w baroku. Tu stale powiększający się straszny i nieznany świat zacznie przerażać człowieka. Znowu jedynym ratunkiem będzie ucieczka w ramiona wszechmogącego Boga. O to będzie prosił Mikołaj SępSzarzyński. W Sonecie IV podmiot liryczny, mówiąc z manichejskim wręcz przekonaniem o marności życia doczesnego, będzie błagał Boga o postawienie się przy sobie, o powrót do relacji tak dobrze już znanych ze Starego Testamentu. Ciekawe i warte zauważenia jest, jak bardzo różne są parafrazy tego samego biblijnego psalmu Psalmu CXXX w wykonaniu Kochanowskiego i SępaSzarzyńskiego. Ten pierwszy interpretuje go w duchu humanizmu chrześcijańskiego. Podmiot liryczny u Szarzyńskiego będzie podkreślał marność, grzeszność, a przede wszystkim brak samodzielności ludzkiego żywota. Będzie mu się marzył powrót do stosunków, w których Bóg wychowuje człowieka.

Po okresie względnego braku zainteresowania Bogiem, spowodowanym przez głoszone przez oświecenie teorie racjonalizmu, empiryzm i scjentyzm, problem dialogu z Nim powrócił w romantyzmie. Przyjmując, przypominając istnienie siły wyższej, świata nadprzyrodzonego, obsesyjnie starano się nawiązać z Nim kontakt. Ma temu służyć mistycyzm, czyli pozamaterialny, pozarozumowy kontakt z Absolutem. Jednak pojawiająca się znowu w tym kontekście rozmowa ma zupełnie inne znaczenie, odwrotnie niż w Starym Testamencie, tu człowiek chce wpłynąć na Boga. Przykładem może być choćby Wielka Improwizacja w III części Dziadów. Gustaw Konrad prosi Go o rząd dusz nad światem. Jest jednostką wybitną, czującą i widzącą więcej niż inni, dlatego ma do tego wedle romantycznej filozofii pełne prawo. Aby udowodnić swoje racje, zadaje pytanie, w jego mniemaniu retoryczne, kto powinien rządzić światem czy uosabiający rozum Bóg, czy też może czujący sercem człowiek, nie mogący się pogodzić z cierpieniem ludzi własnego narodu? Człowiek przegrywa to starcie. Bóg pozostaje głuchy na jego żądania, co siłą rzeczy sprowadza je do roli histerycznych oskarżeń, z których najcięższe to nazwanie Boga Carem. Tej postawie satanicznego buntu przeciwstawia się Bernardyn, ksiądz Piotr. Odprawiając egzorcyzmy nad Gustawem, odkrywa, że za ideą prometejskiego buntu kryje się szatan. Za swoją posta wę chrześcijańską, pełną pokory i wiary, zostaje nagrodzony. Otrzymuje od Boga mistyczną wizję losów narodu, o którą bezskutecznie prosił Konrad. Ma ona w tym kontekście podkreślić specjalny, święty, metafizyczny wymiar historii narodowej.

Zupełnie inny jest cel młodopolskiego buntu przeciw Bogu. Problem historiozofii, tak frapujący romantyków, nie jest już dla twórców interesujący. Pojawia się natomiast problem bezsensu życia, pustki, samotności, niespełnienia. Zdaniem twórców młodopolskich sprawcą tego jest Bóg. To On umieścił człowieka w nędznym, pełnym cierpienia świecie, to On jako Twórca odpowiedzialny jest za jego wady, za grzechy. Nie może za nie winić człowieka, który jest tylko Jego marnym stworzeniem. Takie jest przesłanie Dies irae Jana Kasprowicza. Autor przekazuje jedynie wyrzuty w stosunku do Boga, chce ukazać szokującą prawdę, że nie ma, naprawdę nie ma za co Go chwalić. Podmiot liryczny jest obserwatorem Sądu Ostatecznego. Dostrzega ludzką małość, grzech, które są obecne w tej sytuacji. Jednakże perspektywa wyniszczenia plemienia ludzkiego z powierzchni ziemi, a przede wszystkim nieproporcjonalny w stosunku do win rozmiar kary powodują, że staje się samoistnym jego obrońcą. Stawia Bogu zarzut, że to Jego winą jest grzech na ziemi, to On go stworzył, tworząc szatana, czy Ewę jego kochankę. Nie może więc karać człowieka za coś, co sam stworzył. Jednak ludzka obrona nie zostaje wysłuchana. Tryumf Boga przedwiecznego, ukazanego jako surowego starotestamentalnego sędziego, jest pełen. Jedynie w odbiorcach pozostaje uczucie nieproporcjonalnej krzywdy i wynikający z tego bunt i niewiara w Jego sprawiedliwość.

Tragiczne doświadczenia XX wieku, doświadczenia wojny, chaosu, zniszczenia polaryzują ludzkie postawy. Z jednej strony stają się przyczyną postaw ateistycznych, niewiary w dopuszczającego do tak wielkiego cierpienia Boga, z drugiej zaś powodują przywrócenie zaufania do Boga. W świecie nihilizmu wydaje się być on jedynym niezmiennym elementem, tak stałym, że aż wzbudzającym pytania czy rzeczywiście kontroluje On to, co dzieje się w stworzonym przez Niego świecie? Taka, według mnie, jest wymowa Powrotu Tadeusza Różewicza. Podmiot liryczny, wracając do Nieba, nie ma odwagi powiedzieć Bogu Ojcu śpiącemu pod kominem, że człowiek człowiekowi skacze do gardła. Słowa te paradoksalnie są prośbą o powrót Boga w nasze, ludzkie życie. Usamodzielniając się, człowiek pokazał, że tak naprawdę nie może sobie bez Boga poradzić.

54. Rozważania nad sensem życia na podstawie literatury antycznej, staropolskiej i współczesnej.”Widziałem wszystkie dzieła czynione /pod słońcem /a oto wszystko marność /i gonienie za wiatrem”.

Człowiek od zarania dziejów poszukuje odpowiedzi na pytanie o sens życia. Wydawać by się mogło, że nie jest to ważny problem, jest wszak tyle ważniejszych, bezpośrednio związanych z egzystencją. Jednak, w pewnym sensie, jest on podstawowy trudno bowiem jest żyć bez odpowiedzi na pytanie: po co, w jakim celu? Odpowiedź na nie jest związana z pytaniem o pochodzenie naszego bytu, bo od niej to zależy światopogląd, który przyjmiemy. Pierwszym podstawowym wyróżnikiem, który go określa, jest wiara w Boga lub też ateizm. Drugim, częściowo związanym z pierwszym, jest przyjęcie odpowiedniego systemu wartości. Na jego czele można postawić wartości związane z wiarą w Boga, dalej potrzebę indywidualnego szczęścia, honor, miłość czy inne, najważniejsze dla człowieka wartości. Dzięki tym dwóm składowym możemy spróbować zdefiniować sens własnego życia.

Każda kultura stara się wypracować własny, odrębny model człowieka, o innym światopoglądzie, rozumieniu wartości i celu istnienia. Często jednak jest tak, że owe modele są zbieżne z tymi, które już wcześniej kiedyś występowały. Patrząc na rozwój kultury, można dojść do zaskakującego wniosku, że jest on intensywny w kulturze antycznej Grecji, Izraela i Rzymu, doskonalący się jeszcze w średniowieczu, renesansie i baroku, w późniejszych epokach ulega spowolnieniu. Następne epoki to już tylko modyfikowanie i powielanie dawnych schematów. Dlatego tak dużo miejsca trzeba tu poświęcić analizie wartości owych kultur.

Stałym motywem w kulturze, przeniesionym przez chrześcijaństwo z judaizmu, jest motyw z księgi Koheleta: Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami, wszystko marność. Przesłanie Koheleta jest czytelne: człowiek nie może poświęcać się doczesnym namiętnościom: władzy, pieniądzom, korzyściom płynącym z rozwoju intelektu na tyle, aby zapomnieć o Bogu, gdyż przeznaczeniem człowieka jest przemijanie, śmierć i powrót do Boga, który go będzie sądził za wszystkie czyny. Człowiek musi o tym pamiętać przy kształtowaniu własnego życia. Powinien kierować się mądrością rozumianą jako przestrzeganie wartości wypływających z dekalogu. Powinien cieszyć się swoim życiem, jednocześnie zaś kultywować cnotę mądrości. Ten archetyp zachowań doczekał się wielu kontynuacji.

Do tak rozumianej idei człowieczeństwa będzie nawiązywała inna starotestamentalna księga, Księga Hioba. Jednak ta zależność pomiędzy człowiekiem a Bogiem wydaje się być silniejsza, margines ludzkiej swobody zmniejsza się, dla tego pierwszego jedynym ratunkiem przed dezintegracją jest wiara w Boga, od którego wszystko pochodzi i który wszystkim rządzi, w którego potencji jest uratowanie go przed światem. Pomimo tego, że Ten doświadcza człowieka na różne sposoby, człowiek pozostaje Mu wierny, wierzy w Jego łaskę, na wszystkie pokusy bluźnierstw pozostaje nieczuły, ufając w boską nieomylność i potęgę. Ta go nie zawodzi. Człowiek otrzymuje nagrodę za swoje cierpienia. Ten model będzie wielokrotnie powielany, choćby w wielu średniowiecznych żywotach świętych czy Legendzie o św. Aleksym, w której tytułowy Aleksy rezygnuje, wyzbywa się majątku i splendoru władzy, aby być marnym prochem i żebrakiem. Bóg przyjmuje jego cierpienie, już za życia obdarowując go łaskami Chrystusa i jego Matki, a po śmierci wprowadzając triumfalnie do grona świętych Kościoła, czego znakiem były dzwony, gdy Aleksy umierał.

Dalsza radykalizacja myślenia o zależnościach pomiędzy człowiekiem a Bogiem następuje w baroku, epoce moralnego niepokoju. Tu człowiek wyrwany ze średniowiecznej wspólnoty, pozostawiony samemu sobie, nie ma się na kim oprzeć, pozostaje samotny. Ta jego samotność przebija z pascalowskiego obrazu człowieka, zawieszonego pomiędzy duchem i materią, czy liryki Sępa Szarzyńskiego, metafizycznego poety przełomu, który po okresie przerwy, spowodowanym renesansowym optymizmem, przywraca kulturze motyw zależności pomiędzy jednostką a Bogiem. W Sonecie IV pt. O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem podmiot liryczny, nawiązując w konstrukcji opisywanego świata do tego z Księgi Hioba. Przedstawia tezę, że życie jest ciągłym bojem z szatanem, światem i ciałem. Bojem rozumianym jako przeciwieństwo pokoju wygody psychicznej. Podmiot liryczny w zakończeniu sonetu mówi, że życie tylko wtedy ma sens, jeśli walczy się po stronie Boga, inne drogi są wydaniem się na pastwę szatana.

Inną, czerpiącą w pewnym sensie swe korzenie ze światopoglądu Koheleta, rozwijającą się jednak w przeciwnym, bardziej optymistycznym kierunku, jest idea humanizmu. Nawiązuje ona do wartości i spuścizny antycznych kultur szczególnie zaś republikańskiego Rzymu, choćby do twórczości Horacego. Choć wydawać by się mogło, że tworzy on w pieśniach świat słonecznej arkadii, jednak jest ona zawsze obrysowana cieniem śmierci. Dlatego tak często Horacy mówi o cnocie jako o podstawowej umiejętności człowieka, cnocie rozumianej jako umiejętność bronienia się przed skrajnościami, w pewnym sensie też pogodzenia się, afirmacji świata. Taka jest przecież wymowa carpe diem to nie tylko postulat „chwycenia dnia”, ale również świadomość śmierci. Podobnie trzeba rozpatrywać pieśni Jana Kochanowskiego. W Pieśni XIX podmiot liryczny stawia tezę, że tym, o co trzeba się troszczyć w życiu, jest dobra, poczciwa sława, rozumiana jako rozwijanie rozumu i męstwa, i cnota skłonność do dobra. Taki sam jest wydźwięk Żywota człowieka poczciwego, w którym Rej w formie kazuistycznej wylicza cnoty przynależne prawemu obywatelowi. Dla niego fakt, że człowiek umiera, jest prawie tak samo naturalny, jak ten, że się rodzi; to wymusza przygotowania do śmierci kultywowanie cnoty przez całe życie, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy ona nastąpi.

Od renesansu humanizm jest stałym motywem w cywilizacji europejskiej. Będzie się wielokrotnie odradzał, czego przykładem jest choćby twórczość Leopolda Staffa. W wierszu Przedśpiew podmiot liryczny za przykładem Terencjusza zdaje się mówić:Jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce, z tego czerpie swoją mądrość, właśnie dlatego, że doświadcza całości.

Antyczna Grecja wnosi do europejskiej kultury, oprócz wielu innych, dwa ważne systemy wartości: stoicyzm i epikureizm (łączony czasem z hedonizmem). Podstawową cnotą stoicyzmu jest życie zgodne z rozumem i opanowywanie swoich namiętności gdyż tylko uniezależnienie się od okoliczności zewnętrznych, wyrzeknięcie się dóbr przemijających daje szczęście i możliwość życia zgodnego z naturą. Natura jest harmonijna, rozumna to nie namiętności, a rozum. Stoicy są materialistami i racjonalistami. Z tej tradycji wyrasta oświecenie, epoka doskonalenia nauki i rozumu, przynajmniej ta jej część, uznająca racjonalizm i krytycyzm za podstawowe wartości. Cogito ergo sum powiada Kartezjusz, a literackim dowodem tego jest gatunek powiastki filozoficznej. Przykładem takiej twórczości są Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki Ignacego Krasickiego, w której tytułowy bohater przechodzi przez życie, zdobywając nowe doświadczenia, poznając mechanizmy rządzące światem. Te doświadczenia pozwalają mu przejść od postawy zaściankowego Sarmaty do takiej, która uznaje prawa natury i postulat równości jako te, które powinny rządzić światem. Drugim systemem wartości jest epikureizm, którego założeniem jest postulat szczęścia jako nadrzędnej wartości w życiu. Szczęścia pojmowanego jako brak cierpienia czy hedonizm rozumiany jako chorobliwa potrzeba szczęścia, każdym kosztem stanowią one podstawę filozoficzną części naszej cywilizacji.

W XX wieku postawy te są dominujące. W pewnym sensie, paradoksalnie, wyrastają one z tych samych przesłanek co postawa podmiotu lirycznego w sonetach SępaSzarzyńskiego. Człowiek jest zagrożony światem, zawieszony pomiędzy przeciwieństwami. Zawsze w takiej sytuacji są dwa rozwiązania: można zwrócić się ku wartościom, Bogu, lub przeżywać życie w całym jego bogactwie, wdychać je pełną piersią, gdyż już jutro będziemy martwi. To nie jest tylko teoretyczne rozważanie. Taka polaryzacja zachowań ludzkich zawsze następuje w momencie nadchodzącego nieznanego, przeraźliwego doświadczenia: dżumy, perspektywy końca wieku czy innych. Z wielu powodów wywoływały i wywołują one nadal obawy. Archetypów współczesnej nam sytuacji, związanej z cywilizacją konsumpcyjną XX wieku, można doszukiwać się w Fin de siecle'u epoce kontestującej świat mieszczańskich wartości, świat racjonalizmu i utylitaryzmu, związany z rozwojem ekonomicznym świata. Sytuację człowieka takiej epoki, epoki pełnej poczucia wyczerpania, niewiary w jakiekolwiek wartości, świetnie oddaje wiersz Paula Verlaine'a Niemoc./Jam cesarstwo u schyłku wielkiego konania,/[...]/Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! Cóż dalej?/[...]

W takiej perspektywie trudno jest odnaleźć cel życia. Właściwie problem leży gdzie indziej, trzeba próbować o nim zapomnieć, gdyż ostatecznym celem życia jest upadek, śmierć jaka jest przeciw włóczni złego tarcza, / człowiecze końca wieku?... Głowę zwiesił niemy. Jedyną pociechą, jaka pozostaje, jest szukanie hedonistystycznych uciech, zapomnienia, nirwany. K. PrzerwaTetmajer pisze Hymn do nirwany, stylizowany na litanię, w której ujawnia siępodstawowa prośba podmiotu lirycznego, prośba o zapomnienie.Tego można było szukać w miłości, właściwie zaś w związanych z nią doznaniach cielesnych, tak jak podmiot liryczny w innymwierszu Tetmajera pt. Ja kiedy usta, który, opisując akt seksualny, mówi, że szuka w nim choć chwilowego zapomnienia omdlenia myśli. Ucieczka od rzeczywistości możliwa była również dzięki doznaniom estetycznym impresjonistycznym obrazom świata nieskalanej działalnością człowieka tatrzańskiej przyrody. Jednak nic nie stłumi obaw co do przyszłości. Człowiek pozostaje samotny.

Tylko od nas zależy, jaki system wartości przyjmiemy w życiu. Od niego będzie zależeć cel, który sobie obierzemy, do którego będziemy dążyć. W naszym wieku, w naszym „lepszym od innych XX wieku” doświadczenie wojny, kilkukrotny rozpad i gwałtowne przemiany cywilizacji doprowadziły do zatracenia, zatarcia się wartości. Dlatego tak częste jest poczucie braku sensu życia czy też znajdowanie go w hedonizmie. Trzeba się ich na powrót uczyć, jest to proces długi i trudny, o czym mogą świadczyć słowa podmiotu lirycznego wiersza Ocalony T. Różewicza: Szukam nauczyciela i mistrza / niech przywróci mi wzrok i mowę / niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia / niech oddzieli światło od ciemności. Wydaje się, że w tej nauce najlepiej jest sięgnąć do sprawdzonych już wzorów.

56. Różnorodny sens cierpienia w życiu człowieka, na podstawie poznanych w szkole utworów literackich.

Problem cierpienia i zła wymykający się racjonalnym kategoriom, niezbadany, trudny. Towarzyszy on człowiekowi od zarania dziejów, budząc lęk, wątpliwości, powodując tragedie, ale również wywołując postawę pokory, zawierzenia Bogu. Tragiczny wymiar ludzkiej egzystencji, jakim jest cierpienie, zwłaszcza to niezawinione, rodził i będzie rodzić nadal pytania o jego sens, znaczenie. Człowiek od zawsze próbował zrozumieć, dlaczego tak wiele jest w życiu zła, rozpaczy, bólu. Zagadnienie to na gruncienaszej kultury judeochrześcijańskiej często rozpatrywane było w kontekście głoszonej przez religię chrześcijańską wszechmocy i nieskończonej dobroci Boga dla człowieka.

Jednym z pierwszych w historii utworów literackich, w którym spotykamy się z tym problemem, jest biblijna Księga Hioba. Jej główny bohater, żyjący uczciwie i bogobojnie Hiob, jest doświadczony ogromnym cierpieniem fizycznym i duchowym. Jest to swoista próba zaufania sprawiedliwego Hioba względem obdarzającego go do tej pory dobrobytem i szczęściem rodzinnym Boga. Sens niezasłużonego cierpienia, które spotyka Hioba, polega na próbie wiary. Utwór ten zarazem pokazuje, że ludzkie myślenie o cierpieniu jest zawodne i schematyczne. Rozmawiający z cierpiącym Hiobem przyjaciele próbują za wszelką cenę zracjonalizować cierpienie; jeden twierdzi, że Hiob musiał zgrzeszyć, drugi zaś uważa, że cierpienie jest wynikiem przypadku ze względu na rządzący światem chaos. Hiob jednak nie przyjmuje ich poglądów, wie, że nie zgrzeszył, i nie wierzy w przypadkowość swojego położenia. Nie chce się wyrzec Boga, mimo że nie rozumie, dlaczego znalazł się w takiej sytuacji, heroicznie trwa w postawie wiary. KończąceKsięgę mowy Boga alegorycznie pokazują, że Bóg panuje nad siłami zła symbolizowanymi tutaj przez olbrzymie dzikie zwierzęta i że jego zamiary, plany względem ludzkości mają ukryty sens, który jednak zawsze będzie niepojęty dla człowieka. Pokorna postawa Hioba jest zatem właściwa.

Kolejnym dziełem literackim, w którym ukazane jest znaczenie cierpienia w życiu człowieka, jest średniowieczna Legenda o św. Aleksym. Tytułowy Aleksy w noc poślubną opuszcza swoją żonę, by oddać się praktykom pokutnym, polegającym na umartwianiu ciała; chce w ten sposób zasłużyć na życie wieczne. Dobrowolna zgoda na cierpienie była w zdominowanym przez teologię średniowieczu formą ekspiacji. Asceza polegająca na przezwyciężeniu materii, od której pochodzi wszelkie zło, miała gwarantować zbawienie. Sława świętego, którą został otoczony, ze względu na występujące po jego śmierci nadprzyrodzone zjawiska, jest potwierdzeniem tego, że obrana przez Aleksego droga była słuszna.

Swoistą kontemplacją cierpienia był występujący w literaturze i sztuce średniowiecza motyw Stabat Mater Dolorosa, którego polską wersją jest Lament świętokrzyski. Cierpienie stojącej pod krzyżem Chrystusa Marii było łatwiejsze do wyobrażenia, identyfikacji dla człowieka niż bardziej metafizyczna męka Chrystusa. Wymowa tego motywu jest podobna do przesłania Księgi Hioba cierpienie Matki Bożej jest konieczne do realizacji planu zbawienia ludzkości. Maria jest wzorem postawy bezgranicznej ofiary, poświęcenia i pokory w stosunku do Boga.

Inaczej wyglądały próby rozwiązania problemu cierpienia w renesansie. Humanistyczne fascynacje stoicyzmem i epikureizmem spowodowały wytworzenie innej od średniowiecznego teocentryzmu wizji świata i człowieka. Przywiązywano dużo większą wagę do życia doczesnego i autonomii człowieka. Odpowiedzialnością za ludzkie niedole obarczano nie Boga, lecz obojętną na wszystko, zimną fortunę; Bóg pozostawał jedynie wielkim architektem i budowniczym pięknego świata. Przed jakże często okrutną „fortuną” miała bronić niewzruszona postawa stoicka. Jak więc zatem tłumaczono sens cierpienia? Myślę, że warto w tym miejscu odwołać się do Trenów Jana Kochanowskiego, których genezą jest tragiczne wydarzenie, śmierć ukochanej córeczki poety. Cykl Trenów ukazuje ewolucję postawy autora, od kryzysu dotychczas wyznawanego renesansowego światopoglądu, po odbudowę humanistycznego poglądu na życie. Kochanowski pozostaje humanistą, gdyż ratunek odnajduje nie w Bogu, lecz polega na siłach człowieka, który ma nosić ludzkie przygody czyli z godnością znosić ludzki los pełen kaprysów fortuny. Nie jest to jednak powrót do poglądów zawartych we wcześniejszym utworze Kochanowskiego Pieśniach, humanizm Trenów jest inny, pozbawiany złudzeń co do ideałów, filozofii, które miały rzekomo obronić człowieka przed cierpieniem. Cierpienie dla Kochanowskiego nie ma ukrytego znaczenia, mimo wstrząsającego przeżycia, jakim jest śmierć jego dziecka, pozostaje on wierny laickim postawom. W Trenach mówi, że cierpienie należy znosić po ludzku, bez odwoływania się do transcendencji.

Z bardzo szczególnym sposobem pojmowania sensu cierpienia spotykamy się w Dziadach Adama Mickiewicza. Cierpienie narodu polskiego niewola pod zaborami zostało uzasadnione przez koncepcję mesjanizmu narodowego. Polska i Polacy mieli do spełnienia szczególną misję powierzoną im przez Boga, polegającą na wyzwoleniu narodów Europy spod ucisku tyranów. W III części Dziadów w scenie widzenia księdza Piotra Polska występuje jako Chrystus narodów ukrzyżowany na krzyżu trzech zaborców. Upadek państwa potwierdzał jego szczególne posłannictwo, a cierpienia symbolizowane przez opisywany proces Filomatów i spotykające ich represje były koniecznym elementem wypełnienia się misji dziejowej Polski i jej przyszłego odrodzenia.

Myślę, że przy okazji rozważań na temat różnych znaczeń nadawanych przez literaturę cierpieniu warto zwrócić uwagę na Zbrodnię i karę Fiodora Dostojewskiego. Cierpienie odgrywa bardzo ważną rolę w tej powieści. Główny bohater Rodion Raskolnikow po popełnieniu ciężkiej zbrodni, targany wyrzutami sumienia, przeżywa dezintegrację osobowości dramatyczny konflikt wewnętrzny dotyczący przyznania się do winy. W takim stanie „spotyka się” z miastem ludzkiego cierpienia, Petersburgiem, w którym panuje nędza moralna i materialna. Przykład postawy Soni, pokornie znoszącej cierpienia, realizującej przesłanie chrześcijańskiej miłości bliźniego, jest jednym z głównych powodów przemiany wewnętrznej bohatera, który decyduje przyznać się do winy. Doświadczenie cierpienia innych oraz własne cierpienie duchowe, dramatyczny konflikt rozum wartości wypływające z wiary powodują przemianę bohatera.

Wiele ludzkich poglądów na cierpienie ukazuje Dżuma Alberta Camusa. Doktor Rieux w rozmowie z jezuitą Panelouxem mówi: inaczej rozumiem miłość i nigdy nie będę kochał tego świata, gdzie dzieci są torturowane. Doktor nie nadaje cierpieniu metafizycznego znaczenia, nie wierzy w Boga, cierpienie traktuje jako bezwzględne zło, będące stałym elementem ludzkiego losu, któremu trzeba się mężnie przeciwstawiać, polegając wyłącznie na własnych siłach, nie licząc na Boga, jego łaski i miłosierdzie. Ksiądz reprezentuje pogląd głoszący, że dżuma jest karą Bożą za ludzką pychę. W rozmowie z doktorem jest mu trudno pogodzić wszechmoc Boga z jego dobrocią. Próbuje przekonać doktora Rieux do swoich racji, mówiąc, że należy nauczyć się kochać to, czego nie rozumiemy. Znamienną jest postać dziennikarza Ramberta, u którego doświadczenie dżumy owocuje przemianą wewnętrzną, faktycznym przewartościowaniem dotychczasowej filozofii życia. Podobnie dzieje się z urzędnikiem Grandem. U Camusa wszystkie różniące się postawy i poglądy reprezentowane przez poszczególnych bohaterów realizują się w bezinteresownej, ofiarnej walce z dżumą złem, solidarności i współczuciu cierpiącym, przemianie pojmowania świata i człowieka.

Cierpienie zawsze rodziło i będzie rodzić dramatyczne pytania, wątpliwości, tragedie. Współczesna kultura masowa, starając się przede wszystkim dostarczyć rozrywki, jakby zapomniała o tym „bolącym” problemie. Literatura na przestrzeni epok prezentuje przykłady różnych postaw, nie dając uniwersalnego klucza do rozwiązania tego wymykającego się racjonalnym kategoriom zagadnienia. Fryderyk Nietsche powiedział: nie wiem, czy cierpienie czyni nas lepszymi, ale na pewno czyni nas głębszymi.

57. „Człowiek nie może żyć bez miłości” rozwiń myśl Jana Pawła II na podstawie literatury i własnych przemyśleń.

Cóż to jest miłość? Definicji może być wiele i każdy to uczucie rozumie inaczej. Jest to coś więcej niż szacunek, podziw czy namiętność, coś, co pozwala dzielić uczucia drugiej osoby jej radość, smutek, rozkosz czy rozpacz. Potrzeba miłości tkwi głęboko w każdym z nas. Gdy jesteśmy kochani, łatwiej nam przetrwać trudne chwile, czujemy się szczęśliwi i ważni; jeżeli my kochamy, umiemy przezwyciężyć własny egoizm, pragniemy dawać, a nie jedynie brać./Miłość cierpliwa jest/łaskawa jest./Miłość nie zazdrości/nie szuka poklasku [...]/[...] nie unosi się gniewem/nie pamięta złego;

Miłość może być różna: miłość mężczyzny i kobiety, miłość rodzicielska, braterska, miłość do Boga, Ojczyzny aż wreszcie umiłowanie drugiego człowieka. Jest więc wiele odmian miłości, a każda z nich jest inna, z czego innego się zrodziła i czemu innemu służy. Kochać nie znaczy zawsze to samo, ale kto kocha, ten zdolny jest do największych ofiar.

Miłość była wdzięcznym tematem dla twórców już od czasów starożytnych. Wierna żona Penelopa przez 20 lat cierpliwie oczekiwała swojego ukochanego męża. W utworze Antygona Sofokles przedstawił miłość siostrzaną, piękną i bezinteresowną. Tytułowa bohaterka, nie zważając na konsekwencje, przeciwstawia się władzy, aby spełnić odwieczne przykazanie i swoją świętą powinność pochowania zmarłego brata zgodnie z tradycją. Najsławniejszy utwór o nieszczęśliwej miłości to Romeo i Julia Szekspira. Bohaterów połączyła miłość od pierwszego wejrzenia. Oboje są bardzo młodzi, dzięki wielkiemu uczuciu szybko dojrzewają. Pokonują wszelkie przeszkody i niebezpieczeństwa, są pewni swojej miłości. Są dla siebie wszystkim. Ich świat kończy się wraz ze śmiercią ukochanej osoby.

Dla bohaterów romantycznych miłość i nienawiść była podstawą egzystencji. Targani namiętnościami, nie znajdowali szczęścia. Nieszczęśliwie zakochany Werter popełnia samobójstwo. Gustawa miłość do kobiety przeradza się w miłość do Ojczyzny. Będzie odtąd cierpiał za miliony, na ołtarzu Ojczyzny złoży swoje młode życie.

W Ojcu Goriot Balzac ukazał obraz miłości ojcowskiej. Bohater utworu pragnął, aby jego córki żyły w dostatku i szczęściu.Kochał je ślepą miłością, w imię której człowiek jest zdolny do największych wyrzeczeń. Mimo iż został przez dzieci odtrącony, starał się zaspokoić ich zachcianki, chociaż żył w skrajnej nędzy.Odpychał od siebie myśl, że córki go nie kochają.

Powieści pozytywistyczne głównie podejmowały problemy społeczne. Bohaterowie utworów tego okresu, nie idąc za głosem serca, nie byli szczęśliwi. Ich poświęcenie wynikało nie z miłości do ludzi, lecz z poczucia obowiązku, odpowiedzialności za niższe warstwy społeczeństwa. Ale i oni odczuwali potrzebę miłości. W Nad Niemnem E. Orzeszkowej Anzelm Bohatyrowicz, odrzucony przez kobietę, której pragnął, całe swe życie strawił w samotności. Inaczej stało się z Justyną. Ona po przeżyciu niespełnionej miłości, po zaznaniu zdrady i upokorzenia, spotyka człowieka, dla którego rezygnuje z dotychczasowego życia. Porzuca korczyński dwór, nie decyduje się na „wspaniałe” życie u bokubogatego Różyca. Wyjdzie za mąż za Janka Bohatyrowicza, szlachcica z zaścianka, i wraz z ukochanym mężczyzną będzie pracować, pomagać innym i wieść życie mozolne, ale szczęśliwe.

W okresie dwudziestolecia międzywojennego powstawało wiele utworów inspirowanych miłością. Miłość była bodźcem dotworzenia. Było to uczucie odmienne od tego w epokach wcześniejszych: szczęśliwe, często beztroskie, tryskające radością życia miłość spełniona.Tuwim pisze:/„[...] A jeżeli coś? A jeżeli tak?/Rozgołębią mi się zorze/Ogniem cały świat zagorze, /Jak czerwony mak,/Bo jeżeli tak,/No to... Boże!! [...]

I wreszcie literatura okresu II wojny światowej i powojenna. Powstają utwory, w których pośród okrucieństwa, nienawiści i ogromu nieszczęścia spotykamy się uczuciem miłości do drugiego człowieka. Wspomnijmy choćby Dżumę A. Camusa, w której w obliczu tragedii i śmierci tysięcy osób, ktoś wyciąga pomocną dłoń,stawiając swoje życie niżej od życia bliźnich.

Człowiek musi kochać, aby żyć, a miłość to uczucie, dla którego żyć warto. Może czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ludzie, dla których jedynym przejawem miłości jest miłość do siebie samego, tak naprawdę nie żyją pełnią życia, stają się jak „cymbał brzmiący”. Bądźmy szczęśliwi, jeżeli miłość, jakakolwiek by nie była, pozwala nam z radością patrzeć dokoła, zaglądać w przeszłość i oczekiwać jutra.

59. „Serce ma swoje racje, których rozum nie ma.” Udowodnij, że dewiza B. Pascala była bliska wielu bohaterom literackim.

Dewiza Pascala była bliska wielu bohaterom literackim, żyjącym w różnych okresach historycznych, a szczególnie tym, którzy żyli w epokach stawiających sobie za cel właśnie kult uczucia, serca. Taką epoką z pewnością był romantyzm, który opisywał świat przez pryzmat uczucia. Ale w każdej epoce, nawet takiej, która stawiała przed sobą cele utylitarne, żyli bohaterowie kierujący się w życiu osobistym i w działaniu publicznym bardziej sercem niż rozumem.

Ludzie najczęściej usiłują kierować się rozumem, ale często zawierzają sercu. Podążanie za głosem serca nadaje bowiem naszemu działaniu spontaniczności. Parą bohaterów literackich, która całkowicie zawierzyła racji swoich serc, byli Tristan i Izolda z XIIwiecznego romansu rycerskiego Dzieje Tristana i Izoldy.

Tristan z Lonii, siostrzeniec króla Kornwalii Marka, był dzielnym i szlachetnym rycerzem. Długo uczył się rzemiosła wojennego i miał już w swoim życiu sukcesy uwolnił kraj od potwora Marchołta. Wydawać by się mogło, że był młodym, rozsądnym człowiekiem, który stawiał przed sobą konkretne cele i słuchał racji swego rozumu. Jednak kiedy wiózł złotowłosą Izoldę, którą miał poślubić Marek, wypił napój nasycony ziołami i zakochał się bez pamięci. Izolda też zapałała do niego miłością i od tego momentu nic nie było w stanie pokonać ich wzajemnego uczucia. Miłość przyniosła im ogromne cierpienie.

Dla Izoldy z pewnością byłoby lepiej zapomnieć o Tristanie, zaś dla Tristana ożenić się z jakąś bogatą dwórką i dbać o honor i miłość swojego wuja. Ale oni słuchali jedynie głosu własnych serc. Racje rozumu nie przemawiały do nich zupełnie.

Gdy król Marek dowiedział się o potajemnych spotkaniach kochanków i zagroził im śmiercią, wówczas oboje schronili się w lesie i tam wiedli tułacze życie. Później próbowali słuchać rozsądku. Izolda wróciła do męża, Tristan poślubił inną kobietę. Ale serce to nie sługa, nie słucha, gdy rozum i rozsądek mówią „nie”. Rozdzieleni kochankowie musieli się spotkać w chwili śmierci, która połączyła ich na zawsze.

Kolejnym bohaterem idącym za głosem serca był Werter, tytułowy bohater powieści epistolarnej Goethego. Żył on w czasach preromantyzmu, a epoka ta uznawała tylko racje serca. Nic więc dziwnego, że miłości poświęcił Werter swoje młode życie. Zakochał się w dziewczynie zaręczonej z innym mężczyzną. Choć wiedział, że Lotta nigdy nie będzie należała do niego, nie potrafił odejść. Pragnienie spotkania, rozmowy było silniejsze od wszelkich racji rozumu. Nie miało dla niego znaczenia to, że był młody, mógł żyć, robić karierę, znów kochać. Wiedział, że jego uczucie nigdy się nie spełni, a mimo to nie potrafił, a może nie chciał uwolnić się od niego. To doprowadziło go do depresji, a w końcu do samobójstwa.

W literaturze pozytywistycznej spotykamy Stanisława Wokulskiego, bohatera powieści Bolesława Prusa Lalka. Wokulski jest człowiekiem ambitnym, pragnącym osiągnąć w życiu określoną pozycję, z pozoru bardzo rozsądnym, jak najdalszym od wszelkich porywów serca i namiętności. A jednak w imię miłości do ojczyzny po wybuchu powstania styczniowego przyłączył się do walczących, porzucając wszystko, przede wszystkim marzenia o nauce. To serce podyktowało mu ten krok. Tak samo było, gdy spotkał Izabelę Łęcką. Miłość do tej pięknej arystokratki wyzwoliła w nim tyle energii, że mógłby góry przenosić. Dla niej rzucił się w wir pracy. Jednocześnie zaczął postępować nielogicznie, jakby zatracając cały swój rozsądek, a wszystko po to, by jego uczucie zostało odwzajemnione. Pragnął tego, co jak mu się wydawało da mu szczęście.

Powyższe wzmianki o kilku bohaterach literackich pozwalają zrozumieć, że częstokroć racje serca są silniejsze od rozsądku, którym trudno jest się tylko kierować w życiu. Racje serca są drogowskazem dla ludzkich uczuć, pragnień i dążeń. Rozsądek nie pozwoliłby kochać, nienawidzić, brać udział w z góry skazanej na klęskę walce o wolność ojczyzny, rezygnować z wygody i spokoju w imię miłości do drugiego człowieka, albo wspinać się na kolejny nie zdobyty szczyt.

62. „Społeczeństwo, któremu trudno wyzbyć się wad narodowych, buduje kolejne kaplice” odnosząc się do wybranej epoki (epok) skomentuj zdanie księdza profesora Józefa Tischnera.

Człowiek, popełniając poważny błąd, najczęściej stara się zracjonalizować swoje zachowanie, tak aby ewentualną winę zredukować do minimum. Będące jej skutkiem przeszkody, trudności czy nawet tragedie przedstawiane są jako rezultat niepomyślnego zbiegu okoliczności, efekt działania czynników niezależnych od naszej woli. Przyznanie się do winy jest rzeczą bardzo trudną i racje ma ten, kto mówi, że większym człowiekiem jest ten, który przyznaje się do winy, od tego, który szczyci się tym, że nie zrobił nic złego.

Wedle powyższego schematu można rozpatrywać zachowania społeczeństwa tworzącego naród jako całości, a więc biorąc pod uwagę jego kulturę, wartości, obyczaje. Problem kapliczek narodowych, będących symbolem kreacji określonych mitów, towarzy szy ludzkości od zarania dziejów. Mit narodowy, obok bycia lekarstwem na wady i niedociągnięcia społeczeństwa, stanowił i stanowi czynnik integrujący. Między innymi z tego powodu powstała Eneida Wergiliusza; powstające cesarstwo rzymskie potrzebowało legendarnego uzasadnienia swojej wielkości. Obszar mitu to wspólnota określonych wierzeń, przekonań, zwyczajów danego społeczeństwa, tworzących się wskutek właściwych mu doświadczeń historycznych i społecznych. Tak więc mit to nie tylko sposób na kompleksy narodowe, lecz bywa on również nośnikiem treści ważnych i prawdziwych dlatego też oceniając tę czy inną kapliczkę, należy być ostrożnym. Kwestia prawdziwości i fałszywości w tak zwanych wartościach i tradycji narodowej dotyczy nas Polaków szczególnie, gdyż nasza narodowa historia między innymi ze względu na geopolityczne położenie Polski obfituje w wydarzenia sprzyjające powstawaniu kaplic. Nie należy popadać w tym momencie w przesadę, gdyż inne narody również mają niemałe problemy z własną tradycją. Wystarczy sobie przypomnieć twórczość FiodoraDostojewskiego, który obok niezwykle istotnych uniwersalnych zagadnień niemalże w każdej swojej powieści zamieszcza fragment mający służyć kreacji mesjanizmu rosyjskiego. Antykatolicka tyrada księcia Myszkina w Idiocie czy też fragment o Wielkim Inkwizytorze w Braciach Karamazow są dobitnymi przykładami. Prawosławie powiązane z nacjonalizmem rosyjskim mają zbawić świat od panoszącego się na zachodzie nihilizmu. Podobnie ma się sprawa w przypadku Niemców, którzy stworzyli swoje państwo jak na warunki europejskie stosunkowo późno i narodowe bolączki i uprzedzenia próbowali „obejść” przez mit „krwi i ziemi” oraz przywództwo „rasy panów”.

Spróbuję teraz przeanalizować, w jaki sposób doszło do wytworzenia się naszych kaplic narodowych. Jedną z głównych był sarmatyzm, mający uzasadniać i wyjaśniać nadrzędną pozycję szlachty oraz specyficzny ustrój polityczny w Rzeczpospolitej. Teorie sarmatyzmu, będące mityczną genealogią narodową, głosiły, że szlachta polska wywodzi się z antycznego rodu bitnych Sarmatów, w związku z czym obdarzona jest szczególnymi przymiotami. SzlachcicSarmata miał być uczciwym, dobrodusznym i religijnym człowiekiem, nade wszystko ceniącym sobie wolność i równość wewnątrzstanową, jednocześnie miał on dbać o sprawy Ojczyzny, a gdy zajdzie potrzeba, mężnie i bohatersko jej bronić. Wzorzec ten, funkcjonujący dzięki kulturze sarmackiej w świadomości szlachty, zdecydowanie jednak obiegał od zachowań większości jej przedstawicieli. Sarmatyzm rodził więc iluzoryczne przekonanie, że ustrój demokracji szlacheckiej gwarantuje pomyślność Polsce; gloryfikacja panujących stosunków społecznych i politycznych, samozadowolenie powodowało niechęć do jakichkolwiek zmian. Rzeczywisty wizerunek szlachcica prezentują Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska. Ich bohater, realizując ideały Sarmaty, doprowadza do ich zwyrodnienia. Umiłowanie złotej wolności oznaczało bardzo często prywatę i anarchię, niechęć do koniecznego dla kraju wzmocnienia władzy króla bohaterska walka z najeźdźcą umotywowana była przede wszystkim chęcią zysku. Chwalone są ideały obywatelskie i ziemiańskie, ale nie doczekują się realizacji; ich miejsce zajmuje swoista megalomania narodowa, polegająca na pogardzie dla innych narodów i „delektowaniu się” samowolą szlachecką. Pasek nie widzi niebezpieczeństw takiej sytuacji, realnym zagrożeniem jest dla niego tylko wróg zewnętrzny. W XVII wieku Rzeczpospolita zaczyna chylić się ku upadkowi, w wyniku błędów politycznych; u naszych granic rosną w siłę dwie przyszłe potęgi Rosja i Prusy, niefortunny sojusz z Habsburgami powoduje, że zyskujemy dwóch zawziętych wrogów: Szwecję i Turcję. Jedną z głównych przyczyn tej sytuacji, która da efekt w postaci upadku państwowości polskiej pod koniec XVIII wieku, były właśnie obyczaje politycznospołeczne panujące w Rzeczpospolitej. Złota źrenica wolności liberum veto, brak sprawnie działającego wojska i administracji były w dużej mierze skutkiem prywaty i przekupstwa sarmackiej przecież szlachty. Sublimacją poczucia winy i obawy przed realnym zagrożeniem zewnętrznym było odwoływanie się do mitu PolakaSarmaty, nade wszystko ceniącego sobie wolność, broniącego Europy przed zalewem barbarzyństwa i pogaństwa. Teoria przedmurza chrześcijaństwa zrodziła się głównie z konieczności odpierania ataków tureckich; racjonalizowano w ten sposób również wojny ze Szwecją i Rosją jako walkę z innowiercami. Narodowi „bitnych Sarmatów”, jako obdarzonemu przez Boga szczególnymi przymiotami, została powierzona misja obrony Europy. Sukcesy na odcinku tureckim potęgowały poczucie wyższości względem innych nacji, które z kolei przyczyniało się do wzrostu ksenofobii. Dobitnym świadectwem tamtych czasów jest Transakcja wojny chocimskiej Wacława Potockiego, która, krytykując pewne zwyrodniałe elementy sarmatyzmu, jest jednocześnie jego manifestem Potocki odwołuje się do pierwotnych ideałów sarmackich.

W epoce oświecenia, kiedy to los Polski zdawał się być już przesądzony, niektórzy twórcy podejmowali próby zwrócenia uwagi szlachty na sytuację w kraju. Przykładem tego typu działań jest chociażby twórczość biskupa Krasickiego. Jednak nawet w ówczesnych warunkach świadomość większości szlachty, cały czas trwającej w micie własnej wielkości i wyjątkowości, była ograniczona. Jeden z jezuitów w swych broszurkach z tego okresu pisał, że Bóg ma Polskę w szczególnej prowidencyji swojej i nie da Polsce zginąć. Tezę swoją uzasadniał tym, że skoro jesteśmy tacy słabi, to nie stanowimy dla nikogo zagrożenia, w związku z czym nikt nas nie zaatakuje.

Okres zaborów to moment historyczny ewidentnie niekorzystny dla narodu polskiego, jednak i on doczekał się racjonalizacji. Jedną z zasadniczych kwestii tego czasu była sprawa zasadności wynikającego z romantycznych idei czynu powstańczego. Atmosfera romantyzmu generowała często nie do końca przemyślany epigonizm powstańczy, który rodził opłakane, tragiczne skutki. Zgodnie z „wytycznymi” epoki, liczyło się samo pragnienie i spektakularny czyn, a nie przemyślana i rozsądna działalność. „Czarnobiała” konstrukcja rzeczywistości w III części Dziadów, podział na wyłącznie dobrych i całkowicie złych, atmosfera mistycyzmu i tajemniczości powodowała, że ukazany w niej obraz, nawiązujący do faktycznego procesu Filomatów, stawał się wzniosłym obrazem całej martyrologii narodu polskiego. Scena widzenia księdza Piotra nadaje głęboki sens narodowym cierpieniom, włącza je w boski plan wybawienia narodów Europy spod panowania tyranów. Polska miała cierpieć na krzyżu trzech zaborców w imię wolności innych narodów. Teorie mówiące o Polsce jako o mesjaszu narodów, będące swoistą kontynuacją mitu przedmurza chrześcijaństwa, przyczyniały się do odwrócenia uwagi od konieczności rozwiązania poważnych problemów stojących na przeszkodzie niepodległości, takich jak na przykład kwestia uwłaszczenia chłopów. To właśnie przeciwko tej atmosferze protestował Norwid, mówiąc było w Ojczyźnie laurowo i ciemno czy też klaskaniem mając obrzękłe prawice.

Omawiając bolesny czas zaborów, warto zwrócić uwagę na pozytywne działanie mitu, który jak każdy mit nie niósł obiektywnych treści, a jedynie elementy rzeczywistości, które choć były prawdziwe, odzwierciedlały i podkreślały jedynie część postaw i zachowań opisywanych czasów i sytuacji. Mam tu na myśli twórczość Henryka Sienkiewicza, a zwłaszcza jego trylogię. Powieści te pisane ku pokrzepieniu serc, korzystające z „pozytywnych” treścisarmatyzmu, niewątpliwie pomogły przetrwać Polakom w trudnych chwilach.

Wydaje mi się, że epoka romantyzmu miała największy wpływ na tworzenie się polskich kaplic. Źródło swoich niepowodzeń Polacy prawie zawsze potrafią znaleźć „na zewnątrz”, a ewentualny rachunek sumienia odbywa się w drugiej kolejności. Nadanie w romantyzmie narodowym dziejom wymiaru niemal metafizycznego przyczyniło się do mitologizowania późniejszych krwawych polskich doświadczeń. Dobrym przykładem jest w tym miejscu „spór” między G. HerlingiemGrudzińskim a T. Borowskim. Obaj autorzy,opisując ten sam koszmar rzeczywistości obozowej z czasów II wojny światowej, robią to w nieco odmienny sposób. Borowski pokazuje różne postawy ludzi, obrazując zezwierzęcenie człowieka,które jest efektem nie tylko olbrzymiego cierpienia, lecz również zwykłego wyrachowania. Grudziński zarzuca Borowskiemu niemoralność i w swoim Innym świecie kładzie nacisk na tragedię i cierpienie, które doprowadzają więźniów do barbarzyńskich zachowań. Myślę, że dużą przesadą byłoby uznanie Innego świata za mitologizację cierpienia, jednak różnica między tymi pisarzami jest znamienna.

Ciekawym rozliczeniem z narodowej kapliczki, powiązanej zarówno z sarmatyzmem, jak i z roszczeniami romantyzmu, mianowicie z heroicznym bohaterstwem jako cesze właściwej każdemu niemal Polakowi, jest film Andrzeja Munka Eroica. Jego bohater staje się uczestnikiem wielkich i ważnych wydarzeń, odgrywając w nich przez przypadek doniosłą rolę. Mimo tego od razu, bez wnikania w okoliczności, zostaje okrzyknięty wielkim bohaterem.

Niewątpliwie kaplice niosą w sobie sporo zła, gdyż zawsze przekazują nieco zafałszowany obraz rzeczywistości byłej lub obecnej i jako takie mogą być groźne. Nie można ich jednak bezwzględnie krytykować i potępiać, ponieważ przekazują pewne zbiorowe emocje. Myślę, że poruszając temat naszych mitów narodowych, należy pamiętać o tym, że dzieje Polski szczególnie naznaczone były „niepokojem”. Warto w tym miejscu przyspomnieć wiersz Zbigniewa Herberta Rozważania o problemie narodu. Poeta formułuje wątpliwości co do treści narodowych mitów, jednak konkluduje, mówiąc, że nie można przerwać okrwawionego węzła, w którym paradoksalnie widzi sedno więzi narodowej.

63. „Stał dwór szlachecki z drewna, lecz podmurowany.” Rola tradycji szlacheckiej w kształtowaniu polskiej kultury narodowej.

Tradycja odgrywała i odgrywa wielka rolę w życiu człowieka, ponieważ przekazuje obyczaje i poglądy przodków, które my z kolei powinniśmy wpoić naszym dzieciom. Zasady postępowania i obyczaje, przechodzące już od wieków z ojca na syna, ukształtowały polską kulturę. Dzięki niej właśnie przetrwaliśmy my Polacy okres zaborców i trwamy do dziś jako odrębny naród. Już od czasów renesansu polskość utożsamiana była z tradycją szlachecką sarmacką. Tradycja ta miała bowiem przez długie wieki, aż do XIX stulecia, największy wpływ na kulturę naturę narodową. Szlachta była to bowiem warstwa liczna, zamożna, wykształcona i dlatego jej właśnie tradycja promieniowała na resztę narodu. Warstwy takie, jak mieszczaństwo czy chłopstwo doszły do głosu znacznie później i wtedy dopiero również ich obyczaje i poglądy zaczęły rzutować na kulturę narodową.

Pierwszym pisarzem, w którego twórczości możemy odnaleźć kult tradycji szlacheckiej, jest Mikołaj Rej z Nagłowic, tworzący w końcu XVI wieku. W swoim utworze Żywot człowieka poczciwego przedstawił nam wzór życia młodego szlachcica, od dzieciństwa, poprzez wiek dojrzały, aż do późnej starości. Mikołaj Rej jako szlachcic ustosunkowuje się do szlachectwa w ogóle. W jednym z rozdziałów pisze, że poczciwy szlachcic nie powinien szczycić się nazwiskiem czy herbem. Według niego prawdziwe szlachectwo polega na przestrzeganiu cnót, prowadzeniu życia ziemiańskiego, rodzinnego, jak również na udziale w życiu politycznym. Jednym słowem,prawdziwym szlachcicem jest ten, który nie kala gniazda ojców.

W pierwszej części swojego dzieła Rej poucza, jak należy wychowywać młodego szlachcica, jakie nauki powinien on pobierać i jak ważną rolę powinny odgrywać w jego wychowaniu zasady postępowania, wpajane mu od dzieciństwa. Pokazuje również zasady postępowania, jakimi powinien kierować się szlachcic, wybierając małżonkę. A więc przyszła wybranka powinna pochodzić z rodziny szlacheckiej i wykazywać zdolności gospodarskie. Założenie rodziny wiąże się oczywiście z prowadzeniem życia ziemiańskiego we własnych włościach.

W utworze Żywot człowieka poczciwego Rej ze szczegółami opisuje, jak powinno wyglądać życie ziemianina, jakimi zajęciami powinien on się parać. Uzależnione muszą one być oczywiście od pór roku natury. A więc wszelkie obyczaje, obrzędy i prace ściśle powinny być splecione z ziemiańskim życiem za tle natury.

Obyczaje szlacheckie i poglądy na życie przedstawione są również w utworze Jana Kochanowskiego Pieśń świętojańska o Sobótce. Autor przedstawia tutaj święto Sobótki, przypadające na najkrótszą noc w roku, noc św. Jana. Była to schrystianizowana forma dawnego obrzędu pogańskiego, związanego z kultem wody i ognia. Podczas tego święta przy ognisku lud i szlachta śpiewali, tańczyli, bawili się, głosząc pochwałę życia na wsi. W pieśniach panien ukazana jest tradycja szlachecka, obyczaje związane z pracami rolnymi w lecie i z zajęciami związanymi z jesienią i zimą. Wylicza tu również Kochanowski tańce wówczas modne, takie jak cenar czy goniony. Opisuje, w jaki sposób rodzina i czeladź spędzała czas wolny w długie, zimowe wieczory. Podkreśla wielką rolę gospodyni, matki, żony.

Sarmacka tradycja wielką wagę przywiązywała do wychowania w rodzinie następnych pokoleń, w duchu cnoty, uczciwości i pobożności./A niedorości wnukowie,/Chyląc się ku starszej głowie,/Wykną przestawać na male/Wstyd i cnotę chować w cale

Tradycja szlachecka ukazana jest również w utworach pisarzy XVII wieku, np. Wacława Potockiego, a szczególnie w Pamiętnikach Jana Chryzostoma Paska. Wacław Potocki ceni tradycje przodków, ale krytycznym okiem spogląda na zniewieściałość i wady współczesnych sobie Polaków. Szczególnie w Wojnie chocimskiej, eposie rycerskim, ukazuje zalety dawnych Sarmatów, zwycięzców spod Chocimia w roku 1621, jak również tych, którzy wytyczali razem z Chrobrym granice dawnej Polski. Podkreśla ich odwagę, waleczność i to, że byli urodzonymi rycerzami.

Typowym Sarmatą był Jan Chryzostom Pasek, który w swoich Pamiętnikach przedstawia nam tradycję szlachecką. Jest człowiekiem bezkrytycznym wobec własnego stanu i żyje zgodnie z zaleceniami ojców i dziadów. W pierwszej części Pamiętników ukazuje wojenne tradycje szlachty polskiej, w drugiej zaś codzienne ziemiańskie życie. A więc opisuje swoje przygody i życie na wsi, przedstawia nam jednocześnie zwyczaje, upodobania, zasady postępowania i poglądy charakteryzujące szlachtę polską. I tak na przykład w jednym z rozdziałów opowiada historię zawarcia swojego małżeństwa. Zawierano je w domach szlacheckich w dość specyficzny sposób. Przyszły pan młody najpierw musiał wywiedzieć się, jaki majątek posiada jego wybranka, z jakiej pochodzi rodziny, jaka była jej matka, ponieważ uważano, że jaka mać, taka nać. Kiedy narzeczony przyjeżdżał z pierwszą wizytą, zwracał uwagę na gospodarność dziewczyny i porządek panujący w domu. Dopiero wtedy mógł sobie pozwolić na zachwycanie się jej urodą i decydował się na małżeństwo. Dla szlachcica najważniejsza była wiara, ziemia i rodzina. Wszystko inne pozostawało na drugim planie. Szlachta XVII wieku posługiwała się również językiem pełnym kolokwializmów, chcąc pochwalić się przed resztą narodu swoim wykształceniem.

Przełom XVIII/XIX wieku to okres szczególnie trudny dla Polski; wiąże się on z utratą wolności i popadnięcie przez nią w niewolę narodową. Dopiero wtedy Polacy przekonali się, jak bardzo ważna jest tradycja szlachecka, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Uświadomili sobie w pełni, że mimo niewoli, stanowią odrębny naród, który, na szczęście, różni się wszystkim od na przykład Rosjan: ubiorem, sposobem bycia czy myślenia. Tradycja szlachecka traktowana jest wówczas przez wszystkich Polaków jako ogólnonarodowe dobro. Tradycję szlachecką, która w okresie zaborów promieniowała na całe społeczeństwo, ukazał Adam Mickiewiczw swojej epopei Pan Tadeusz. W utworze Mickiewicz w sposób realistyczny przedstawił życie i obyczaje najważniejszej warstwy społecznej szlachty polskiej. Szczególnie przedstawiciele starego pokolenia, jak: Sędzia Soplica, Wojski, Podkomorzy, Gerwazy, Protazy szanują tradycję sarmacką. Młodzi, choć szanują decyzje przodków, ulegają już czasem wpływom zachodnim. Szlachecka tradycja, w której na co dzień żyją mieszkańcy Soplicowa, to centrum polszczyzny. Szlachta zamieszkująca Soplicowo i pobliskie okolice w domu i poza nim posługuje się wyłącznie piękną polszczyzną mową swoich ojców. Ubiera się w stroje sarmackie zarówno od święta, jak i na co dzień. Kontusz, pas złotolity, konfederatka czy wysokie buty były charakterystycznym strojem mieszkańców Soplicowa i jego gości. Szable, rapiery i szpady to broń używana przez ówczesne pokolenie Polaków. Mieszkańcy Soplicowa, jak również ich goście, nie tylko posługiwali się polską mową, ale hołdowali polskim obyczajom.

Polskość ta nawet przejawiała się w architekturze i w umeblowaniu dworu szlacheckiego. Na wzór dawnych domów szlacheckich, Soplicowo było zbudowane z drewna na podmurówce, zaś ściany jego były pobielane. Za parkiem, obok dworu znajdowały się pomieszczenia gospodarcze. Na ganek wjeżdżało się przez bramę parku, która wciąż otwarta, przechodniom ogłasza, że gościnna i w gościnę zaprasza. A więc mieszkańcy Soplicowa hołdowali szlacheckiemu obyczajowi wielkiej gościnności, która z czasem zaczęła charakteryzować wszystkich Polaków.

Sędzia, gospodarz Soplicowa, dbał nie tylko o porządek i inwentarz, ale również o ludzi, którzy u niego pracowali. Zwykł on przyjmować gości z wielką serdecznością i częstować zgodnie ze staropolską gościnnością. W czasie jego nieobecności zastępował go Wojski.

Wyposażenie dworu w Soplicowie miało również charakter szlachecki polski. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające polskich patriotów, takich jak: Kościuszko, Rejtan, Jasiński. W alkowie stał stary zegar, który wygrywał Mazurka Dąbrowskiego.

W Soplicowie goście nie nudzili się. Uczestniczyli w spacerach, grzybobraniu. Na spacerze według dawnej tradycji polskiej obowiązywała hierarchia, z przodu szły dzieci z opiekunem, potem starszyzna. Za starszymi szły panny, o pół kroku z tyłu młodzież męska. Porządek obowiązywał również w czasie wspólnych posiłków, do których przywiązywali Polacy wielką wagę. Goście wchodzili do jadalni w zależności od wieku i zajmowanego stanowiska. Główne miejsce przy stole zajmował Podkomorzy, ponieważ piastował najwyższy urząd. Obok niego zasiadał Sędzia, tuż przy Bernardynie. Przed rozpoczęciem posiłku odmawiany był po łacinie krótki pacierz, świadczy to, że Polacy byli ludźmi religijnymi. Spożywanie wieczerzy odbywało się w absolutnej ciszy. Podawano staropolskie potrawy. Porę posiłków obwieszczał gościom dzwon, tak było w licznych dworach we zwyczaju pisze poeta.

W Soplicowie panował zwyczaj zbierania grzybów. Na grzybobranie zakładano ubiory codzienne, czasem nawet zbieranie grzybów miało charakter konkursowy. Największym zainteresowaniem ze strony panów cieszyły się polowania. Już dzień wcześniej szykowano się na nie. Zwoływano naganiaczy i przygotowywano psy myśliwskie. Przewodnikiem polowania był Wojski, który rozpoczynał i kończył je trąbieniem w róg. Zawsze po polowaniu był gorący posiłek, na którym podawano staropolski bigos i popijano wódką gdańską.

Mieszkańcy Soplicowa byli bardzo przywiązani do starych szlacheckich obyczajów, co obserwujemy na każdej stronie utworu. I tak na przykład zaręczyny Tadeusza i Zosi odbywają się na murawie, gdzie ma odbyć się następnie uczta. Tadeusz i Zosia, choć z możnego rodu, do stołu nie zasiedli, ponieważ częstowali okolicznych włościan starożytny był zwyczaj, iż dziedzice nowi na pierwszej uczcie sami służyli ludowi. Przykład ten ukazuje nam wyraźnie, jak tradycja szlachecka stawała się ogólnonarodową. Na uczcie zaręczynowej podawano tylko potrawy polskie, które Wojski kazał przygotować według starej księgi pt. Kucharz doskonały. W czasie tej uroczystej biesiady, jak to było w zwyczaju staropolskim, wznoszono wiwaty na cześć wodzów napoleońskich, przyszłych wyzwolicieli Polski. Obyczaj staropolski nakazywał zaręczać się i żenić przy wiejskiej muzyce. W taki sposób tradycja szlachecka mieszała się z tradycjami ludowymi. Na murawie tańczono tańce takie jak polonez czy mazur. Szczególnie uroczystym tańcem był polonez, którego w trakcie zaręczyn Tadeusza i Zosi poprowadził sam Podkomorzy z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza.

Jak więc widzimy, Soplicowo promieniowało szlachecką kulturą na całą okolicę, przekazując innym warstwom wszystko, co było w niej najlepsze.

Na przełomie XIX i XX wieku związki tradycji szlacheckiej z ludową ukazał Stanisław Wyspiański w swoim wielkim dramacie Wesele. Pan Młody, Lucjan Rydel, inteligent wywodzący się ze szlachty, żeni się z dziewczyną wiejską, mieszkającą w podkrakowskiej wsi Bronowice. Młodzi wyprawiają swoje wesele „na nutę” szlacheckochłopską. W dworku szlacheckim, którego właścicielem był Gospodarz, spotykamy się z wystrojem wnętrz typowym dla izby chłopskiej. Znajduje się tam łoże z pierzyną i poduszkami, obrazy świętych i Matki Bożej. Obrazy Matejki, wiszące na ścianie, wskazują jednak na rodowód szlachecki mieszkańców tego dworu. Znajdują się tam również książki i biurko.

W taki oto sposób wszystko, co było najlepsze w tradycji szlacheckiej, przenikało do kultury narodowej i wraz z tradycją ludową stało się esencją polskości. Dzięki tradycji właśnie udało się Polakom przetrwać około 150 lat niewoli i zbudować w okresie międzywojennym nową Polskę.

65. Subiektywne postrzeganie świata pamiętniki i motywy autobiograficzne w literaturze.Utwory o charakterze autobiograficznym i pamiętnikarskim zajmują znaczące miejsce w literaturze od czasów najdawniejszych po współczesne. Wielu autorów gustowało w takich właśnie formach wypowiedzi, ponieważ wówczas mogli ukazać świat, który ich otaczał, i jego problemy przez pryzmat własnych, subiektywnych spostrzeżeń i odczuć.

Już w czasach renesansu, kiedy to autorzy świadomie zaczęli podpisywać się pod swoimi dziełami, znajdujemy sporą ilość utworów o charakterze autobiograficznym. Szczególnie w twórczości wielkiego poety XVI wieku Jana Kochanowskiego odnajdujemy wiele utworów tego typu. Fraszki, pisane na dworze królewskim, jak i w Czarnolesie, nazywają niektórzy krytycy pamiętnikiem lirycznym poety. Niektóre z nich, jak Do gór i lasów, mają wyraźnie charakter autobiograficzny, inne zawierają tylko pewne motywy z biografii pisarza. W wyżej wspomnianej fraszce opisuje poeta całe swoje życie: młodość i studia poza granicami kraju, dalekie podróże i przygody, także swoje życie na dworach magnackich i królewskim, na którym pełnił funkcję sekretarza. Autor fraszki opisuje, jak został księdzem i choć nie miał wyższych święceń kapłańskich,otrzymywał jednak beneficjum z probostwa katedralnego. We fraszce tej przyrównuje się poeta do Proteusa greckiego bożka wodnego, który dowolnie odmieniał swoją postać. Jan Kochanowski napisał tę fraszkę po powrocie do majątku, po wielu latach nieobecności w rodzinnych stronach. Był już wtedy człowiekiem w średnim wieku i jak sam pisze o sobie, ma w głowie srebrne nici. I może dlatego, że zna już dobrze życie, bo przeżył tak wiele, zdaje sobie sprawę, iż należy cenić każdą chwilę, którą ono niesie. Powtarza więc za swoim ulubionym poetą rzymskim Horacym, że najchętniej przebywa z tymi, którzy umieją właściwie wykorzystać czas chwilę. Spojrzenie na życie zawarte w tej fraszce ma więc wyraźnie subiektywny charakter. Poetahumanista cieszy się z niego, potrafi je cenić i odpowiednio opisać.

Fraszka O doktorze Hiszpanie opowiada o tym, jak Jan Kochanowski dworzanin królewski zabawiał się z kolegami, pijąc wino i weseląc do woli. Krytykuje w niej poeta nadmierne pijaństwo, ale jednocześnie pochwala godziwą rozrywkę, która, według niego, należała się również ludziom poważnym i uczonym.

Również większość fraszek miłosnych powstała na dworze królewskim, kiedy poeta, jeszcze młody, miał czas i energię na przeżywanie miłosnych zgryzot. Dowiadujemy się z nich, jak przeżywał sukcesy i porażki miłosne poetahumanista XVI wieku. Część fraszek powstaje już później w okresie czarnoleskim. Opowiadają one o życiu Jana Kochanowskiego w domowych pieleszach, kiedy założył rodzinę i cieszył się z jej posiadania.

We fraszce Na dom w Czarnolesie prosi Boga, do którego często zwracał się jako człowiek głęboko wierzący, nie o bogactwa i zaszczyty, ale skromne i dostatnie życie w swej rodzinnej posiadłości. Chciałby się w niej bowiem zestarzeć i do późnych lat cieszyć czystym sumieniem i życzliwością ludzką.

We fraszce Na lipę opisuje starą lipę czarnoleską, pod którą spędzał wiele wolnych chwil, odpoczywając i tworząc.

Bardzo wiele fraszek poświęcił poeta swojej twórczości. W jednej z nich zwraca się do Muz opiekunek sztuki z prośbą o obdarzenie go talentem. Jako prawdziwy humanista, pragnie bowiem, aby jego rymy nie zginęły z nim razem, ale przynosiły mu sławę jeszcze po śmierci.

Również w pieśniach odnajdziemy wiele wątków autobiograficznych, które sporo mówią o życiu poety. Wyraźnie autobiograficzny charakter ma cykl Trenów Jana Kochanowskiego, w których opisał on historię choroby i śmierci swojej ukochanej córki Urszulki. Przedstawia w nich poeta przeżycia ojca po śmierci dziecka, załamanie psychiczne, które doprowadza nawet do zwątpienia w wiarę i zbawienie. Uświadomienie sobie jednak, że dziecko już nie cierpi, ale jest szczęśliwe w niebie, powoduje uspokojenie się poety i pogodzenie z tą straszną tragedią. Dom rodzinny pusty i smutny oto jak ukazał nam rzeczywistość poeta przez pryzmat tragedii, którą przeżył.

Okres baroku wiek XVII obfitował w ciągłe wojny i utarczki rycerskie. Dlatego w okresie tym powstało wiele dariuszy i pamiętników, pisanych często przez szlachtę, która niewiele wspólnego miała z pisarstwem. Niewątpliwie najlepszymi okazały się, wydane dopiero w XIX wieku, Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska. Nie był on szlachcicem szczególnie wykształconym nauki pobierał bowiem w kolegium jezuickim w Rawie. W swych Pamiętnikach, które spisał na stare lata, opisywał w sposób barwny, jak walczył jako żołnierz pod dowództwem Czarnieckiego przeciw Szwedom i Rakoczemu. Przedstawił również wyprawę do Danii i wojnę przeciw Moskwie. Po latach osiedlił się u siebie na wsi, ożenił i dla potomnych w Pamiętnikach przedstawił dzieje swego bujnego żywota. Pamiętniki, choć nie mają wartości historycznej, są jednak kopalnią wiedzy o epoce baroku życiu szlachty w XVII wieku, jej obyczajach i języku. Świat i jego problemy przedstawione w Pamiętnikach są subiektywne, przedstawia je bowiem i opisuje szlachcicSarmata, który ma poglądy zdecydowanie konserwatywne.

Epoka romantyzmu wręcz gustowała w utworach autobiograficznych, w których autor ukazywał świat przefiltrowany przez własne przeżycia. A wiemy, jak wielkimi indywidualistami byli romantycy. Wyraźnie taki właśnie charakter ma dramat romantycznyAdama Mickiewicza, który powstał w Wilnie w 1823 roku II i IV część Dziadów. Zwłaszcza część IV jest liryczną spowiedzią poety, dotyczącą historii jego uczucia do Maryli Wereszczakówny i tragicznego końca tej miłości kiedy jego ukochana wyszła za mąż za bogatego ziemianina W. Putkamera. Z utworu przebija żal do kobiety, która dla bogactwa i stabilizacji życiowej wyrzekła się miłości. Gustaw to sam Adam Mickiewicz, który „umarł dla świata”, i po stracie ukochanej kobiety błąka się samotnie po świecie. Wiemy z życiorysu Mickiewicza, że on również po wyjściu za mąż Maryli myślał o samobójstwie. Kobietamężatka, szukająca w noc zaduszną na cmentarzu duszy byłego kochanka to Maryla.

W Rosji na wygnaniu powstaje utwór, który jest pamiętnikiem lirycznym poetyromantyka z podróży po Krymie. W Sonetach krymskich opisuje Mickiewicz to, co widział i przeżywał podczas swej wędrówki, a także niekończącą się tęsknotę za Polską Litwą.

III część Dziadów, która powstała po upadku powstania listopadowego w Dreźnie w 1832 roku, to utwórdokument. Przedstawił w nim poeta historię procesu Filomatów i Filaretów z roku 1823, ich zsyłkę na Sybir, gdzie pomarli z zimna i głodu i skąd nigdy nie powrócili do kraju. Sam Mickiewicz został wówczas wraz z innymi aresztowany. W utworze występuje on jako Gustaw, który dojrzewa i staje się Konradem, poświęcającym życie walce o sprawę narodową. Postacie oprawców Rosjan i Polaków są również w dramacie autentyczne. Są to senator Nowosilcow, doktor Becú, ojczym J. Słowackiego, i doktor Wacław Pelikan profesorowie Uniwersytetu Wileńskiego.

Poeta przedstawił część swego życia, swej młodości, kiedy wraz z kolegami, aresztowany bez podstaw, cierpiał maltretowany przez zaborców, ale i zarazem dojrzewał politycznie. Idea podporządkowania życia osobistego sprawie narodowej oto subiektywne widzenie tych problemów przez poetę.

Pan Tadeusz największa epopeja polska, zawiera również akcenty autobiograficzne. Zwracając się w Inwokacji z modlitwą do Matki Bożej, poeta przypomina sobie chorobę z okresu dzieciństwa i to, że zrozpaczona matka ofiarowała go pod Jej opiekę. W Epilogu opowiada o przyczynach powstania utworu: o sporach emigracyjnych w Paryżu i chęci przeniesienia się, chociaż w wyobraźni, do kraju dzieciństwa Litwy. Przypomina szczęśliwe dni, kiedy w roku 1812 wkroczyły na Litwę, wraz z oddziałami francuskimi, Legiony Polskie. Mickiewicz pamiętał, miał wtedy 14 lat i cieszył się wraz z innymi, gdy zobaczył po raz pierwszy mundury polskie. Kraj lat dziecinnych przedstawiony jest więc w Panu Tadeuszu bardzo subiektywnie. Opisywana Litwa widziana jest tu przez pryzmat tęsknoty za ojczyzną poetyemigranta, do której nie mógł powrócić.

Wyraźnie autobiograficzny charakter mają również Liryki lozańskie Adama Mickiewicza, pisane już w wieku dojrzałym, kiedy to poeta pracował na uniwersytecie w Lozannie. Zwierza się w nich czytelnikowi ze swojego życia. Młodość ocenia jako durną i chmurną, zaś lata dojrzałe jako okres klęski. Jest to również spojrzenie na życie z pozycji poetyemigranta, który wraz z całym narodem poniósł klęskę w walce o wolność i dlatego tak, a nie inaczej oceniał własną egzystencję.

Sporo momentów autobiograficznych odnajdujemy w Kordianie Juliusza Słowackiego. Zwłaszcza młodość głównego bohatera i fakty z nią związane przypominają nam ten okres życia samego poety. Kordian, podobnie jak J. Słowacki i jego przyjaciel L. Spitznagel, przeżywa nieszczęśliwą miłość do Ludwiki Śniadeckiej. Poczucie samotności i niemożność działania doprowadzają Ludwika S. do samobójstwa. Wiele przygód i przemyśleń Kordiana ma swe źródło w przeżyciach i refleksjach samego poety.

W Grobie Agamemnona, który jest fragmentem poematu Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu, opisuje poeta wędrówkę po Grecji i swoje przemyślenia dotyczące losów Polski. Straciła ona nadzieję na odzyskanie niepodległości wraz z upadkiem powstania listopadowego. Poeta usprawiedliwia się w tym utworze, że sam nie wziął w nim udziału i czuje się z tego powodu winny.

W Hymnie, pełnym nostalgii emigracyjnej, opisuje swoje podróże po Aleksandrii. Czuje się tułaczem i emigrantem, tęskniącym za krajem, do którego nie może powrócić ze względów politycznych.

NieBoska komedia Zygmunta Krasińskiego jest również utworem o charakterze autobiograficznym, zwłaszcza jej I część. Życie rodzinne hrabiego Henryka zawiera wiele elementów z życia samego Krasińskiego, a nawet jego rodziców. Podobnie jak Orciowi, również i samemu poecie groziła ślepota i leczył się u okulistów, aby nie dopuścić do kalectwa. Hrabia Henryk, podobnie jak Z. Krasiński, broni arystokracji i wypowiada się ostro przeciwko rewolucji społecznej. Arystokrata Krasiński momentami oceniał nawet surowo klasę, z której się wywodził, jednak to właśnie z jej punktu widzenia ocenił rewolucję społeczną.

Jak więc widzimy, niemal cała literatura romantyczna przesycona była wątkami autobiograficznymi, ponieważ pisarze tej epoki najchętniej ukazywali życie w sposób subiektywny poprzez własne przeżycia i przemyślenia.

Twórcy epoki pozytywistycznej byli mniej wylewni i mniej pisali o sobie w swoich utworach. Lalka, wielka realistyczna powieść Bolesława Prusa, zawiera jednak Pamiętnik starego subiekta. Jest to próba innego, subiektywnego spojrzenia na Warszawę i ludzi żyjących w tym mieście w II połowie XIX wieku poprzez pryzmat przeżyć i przemyśleń idealisty i romantyka Ignacego Rzeckiego. Wychowany w czasach romantyzmu, w kulcie Napoleona, na zawsze pozostanie człowiekiem biorącym udział w każdym zrywie narodowym, czy to w roku 1848, jako młody człowiek osobiście, czy jako starszy już mężczyzna, popierający tylko uczestników powstania 1863 roku St. Wokulskiego i studentów. Nawet będąc już zupełnie starym człowiekiem, będzie subiekt Rzecki szukał w gazetach konfiguracji politycznych na arenie międzynarodowej, które umożliwić mogą Polsce odzyskanie niepodległości. I mimo że z czasem nabył bohater wiele cech typowych dla pozytywisty, pozostał do śmierci idealistą brzydzącym się lichwą, nieuczciwością i zarabianiem pieniędzy.

Modernizm, podobnie jak romantyzm, gustował w utworach autobiograficznych, zawierających wynurzenia autorów. Jan Kasprowicz już pierwsze swoje utwory, sonety Z chałupy, poświęcił rodzinnej wsi Szymborzu. Ukazał panującą tam biedę i nędzę oraz trudną drogę dziecka wiejskiego do szkoły. Przeżył biedę osobiście i pewnie dlatego tak wzruszająco potrafił ją opisać.

Wyraźnie autobiograficzny charakter maWesele StanisławaWyspiańskiego. Opisuje w nim poeta wesele kolegi z ławy szkolnej Lucjana Rydla, na które był zaproszony. Bohaterami dramatu uczynił wielu swoich przyjaciół i tych pochodzących ze wsi, i tych z miasta. Jego spojrzenie na współczesnych, zarówno chłopów jak i panów, było krytyczne. Było to spojrzenie poetymalarza, który potrafił dostrzec w społeczeństwie jego zasadnicze wady. Swoje spostrzeżenia i wizje wyraził w sposób symboliczny i malarski.

Szczególnie obfitujące w pamiętniki, wspomnienia i utwory autobiograficzne okazały się czasy po II wojnie światowej. Pisarze tego okresu uważali, że forma dokumentu będzie najbardziej odpowiednia do opisania tych strasznych „czasów pogardy”, kiedy to Polacy, napadnięci z dwóch stron przez sąsiadów, Niemców i ZSRR, cierpieli, ginęli i walczyli w obozach niemieckich i sowieckich. Rzeczywistość w łagrach sowieckich ukazał Gustaw Herling Grudziński, który sam przez kilkanaście miesięcy był ich więźniem. Miał więc możność poznania życia obozowego: od aresztowania i śledztwa, po wyczerpującą pracę fizyczną i niszczenie moralne więźniów. Wyniszczenie fizyczne doprowadzało do działania na psychikę i łamało charaktery ludzi, pozbawiając ich szansy powrotu do normalnego życia. Pisarz ukazał, jak stalinowska machina planowo niszczyła miliony ludzi, z reguły niewinnych, Rosjan i Polaków. Mimo wszystko jednostki próbowały zachować człowieczeństwo, ocalić wartości, takie jak przyjaźń czy miłość. Niektórzy więźniowie znajdowali ukojenie w religii, inni popadali w obłęd, uciekając od strasznej rzeczywistości tego „innego świata”.

Gustaw HerlingGrudziński okazał się pisarzem moralistą. Uważał, że mimo koszmaru obozów, człowiek nie przestał być człowiekiem, ponieważ cenił wartości wynikające z religii i moralności chrześcijańskiej. Był moralistą, ponieważ sam przeżył koszmar łagrów, pozostając jednak człowiekiem.

Zupełnie inną w swojej wymowie była proza Tadeusza Borowskiego, a zwłaszcza Opowiadania. Zrodziły się one z listów do narzeczonej Marii, która wraz z pisarzem przeżyła „piekło” Oświęcimia. Już pierwsze opowiadanie Pożegnanie z Marią zawiera opisy przedstawiające życie Tadeusza i Marii w okresie okupacji: pracę zarobkową, studia na tajnym uniwersytecie, pracę twórczą, drukowanie tajnych gazetek. W opowiadaniach obozowych zawarł autor wiele momentów autobiograficznych. T. Borowski opisuje faszystowską machinę obozową w sposób niezwykle subiektywny. Stwierdza, że przetrwać je mógł tylko ktoś, kto myślał tylko i wyłącznie o własnym losie. Niewiele więc było w nich miejsca na bohaterskie gesty, które zdarzały się niezmiernie rzadko.

Chcę wspomieć w tej pracy jeszcze jeden utwór: Pamiętnik z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego. Opisuje w nim pisarz, dzień po dniu, swoje przeżycia z czasów powstania warszawskiego. Ale powstanie ukazane w tym utworze to nie walka na barykadach i konieczna śmierć. To świadome odrzucenie etosu żołnierza przedstawionego przez poetów z „pokolenia Kolumbów”. Myślę, że i taki rodzaj spojrzenia na powstanie, bardzo subiektywny, był jednak potrzebny, ponieważ poszerzał prawdę o tych trudnych czasach.

Wiele wątków autobiograficznych zawierają wiersze pokolenia Kolumbów: Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Tadeusza Gajcego czy Tadeusza Różewicza.

„Rozmowy z katem„ Kazimierza Moczarskiego są także utworem autobiograficznym. Można je zaliczyć do literatury faktu, z której wyłania się postać hitlerowskiego zbrodniarza J. Stroopa.

Starałam się pokazać w swojej pracy utwory o charakterze pamiętnikarskim i autobiograficznym, które zajmowały zawsze znaczące miejsce w literaturze polskiej. Szczególnie cenione były w czasach i epokach, które przywiązywały wagę do subiektywnego postrzegania świata. Na takie postrzeganie stać jednak było jedynie wybitne indywidualności, które miały odwagę akcentować swoją odmienność.

68. Czy banał, nijaka codzienność mogą stanowić temat wybitnego dzieła literackiego?Myślę, że przy okazji próby odpowiedzi na pytanie postawione w temacie, warto zdać sobie sprawę, co tak naprawdę przesądza o tym, że dane dzieło uznaje się za wybitne. Odwołam się w tym miejscu do zdania Emila Zoli, który napisał, że Dziełami wielkimi i moralnymi są tylko dzieła prawdy. Jak więc ma się szara, nijaka codzienność do szeroko pojętej prawdy, prawdy o człowieku i otaczającym go świecie, mającej być treścią wielkiej literatury? Zagadnienie banalnej powszedniości jej znaczenia i wpływu na ludzi wydaje się być częścią owej prawdy. Spróbujmy zatem przyjrzeć się, w jaki sposób było ono obecne w literaturze i czy rzeczywiście może być tematem wybitnego dzieła literackiego.

Utworem, w którym nijaka codzienność odgrywa bardzo ważną rolę, jest Pani Bovary Gustawa Flauberta. Autor ukazał głównąpostać, Emmę Bovery, na tle drobiazgowo opisanego mieszczańskiego środowiska prowincji francuskiej. Jest to świat, w którymnie może ona sobie znaleźć miejsca. Jej wybujałe emocje i egzaltowana psychika, ukształtowane dzięki specyficznemu wychowaniu i lekturze romansów, wykreowały własny krąg marzeń i pragnień. Pragnienia Emmy silnie kontrastują z codzienną szarą egzystencją, a próba ich realizacji kończy się tragicznie. Jednak Pani Bovary to nie tylko „rozprawienie”z się z romantycznymi ideałami i postawami, których uosobieniem jest główna bohaterka, ale również, a może przede wszystkim, wnikliwa krytyczna analiza mechanizmów sterujących codzienną mieszczańską rzeczywistością. Flaubert pokazuje, że z pozoru banalne, nijakie codzienne życieczęsto jest pełne obłudy, egoizmu i fałszywie pojmowanej moralności i jako takie może być groźne. Czas wypełniony „szarością” w Pani Bovary ukazany jest jako siła destrukcyjna, niszcząca bohaterów.

Z tematem filisterskiej codzienności spotykamy się równieżw Moralności pani Dulskiej. Gabriela Zapolska demaskuje obłudężycia codziennego mieszczańskiej rodziny i jej zgubny wpływna młode pokolenie. Szara codzienność, pełna pozoru i udawanej cnoty, podobnie jak u Flauberta, pokazana jest jako poważne zagrożenie.

Twórcą, który za wiodący motyw swojej twórczości obrał sobie powszednią, nieefektowną egzystencję przeciętnych ludzi, był Antoni Czechow. Jego opowiadania i dramaty prezentują dramatyczne zjawisko bierności, apatii, poddawania się przez ludzi zwykłej, ale często niebezpiecznej dla człowieka rzeczywistości. Bohater Czechowa nie istnieje lub też przestaje istnieć w wymiarze duchowym. Skoncentrowany na banalnych sprawach „nijakiej codzienności”, przytłoczony przez nią, zapomina, po co żyje. Przyczyną tragedii bohatera, z której najczęściej nie zdaje on sobie sprawy, jest owa szara rzeczywistość. Nie ma on siły lub ochoty z nią walczyć, czegoś zmienić. W dramacie Trzy siostry zasadniczym dylematem bohaterek jest nie zrealizowane marzenie o wyjeździe do Moskwy, wokół którego koncentrują wszystkie siły emocjonalne i intelektualne, nie dostrzegając realnych problemów. Sala nr 6 to z kolei historia klęski człowieka, który przez swoją bierną postawę wobec życia daje przyzwolenie na przemoc i okrucieństwo. Czechow bywa określany mianem apostoła beznadziei. Jego wybitna twórczość to próba zwrócenia uwagi na codzienną, banalną tragedię bardzo wielu ludzi.

Inaczej ujmuje temat codzienności Adam Mickiewicz w Panu Tadeuszu. W kompozycji tego utworu opisy zwyczajów, zabaw szlachty polskiej mają bardzo duże znaczenie. Poeta umieszcza w nim banalne elementy rzeczywistości, takie jak parzenie herbaty, spór o harty czy polowanie. Wszystko autor opisał w taki sposób, aby móc uchwycić sedno „polskości”, która w takiej postaci już się nie powtórzy. Opisy te, w optyce ogólnej wymowy dzieła, są jednocześnie podstawą krytycznego spojrzenia na narodową kulturę i obyczaj.

Wybitnym dziełem, na które chciałbym zwrócić uwagę, są Chłopi Władysłwa Reymonta. W realistycznym portrecie Lipiec i lipieckich chłopów zwyczajność, codzienność odgrywa niemałą rolę. Przedstawienie struktury społeczności chłopskiej, dnia powszedniego, rytuałów związanych z ziemią i pracą czy kultury i obrzędowości składa się na genialną analizę fenomenu chłopstwa i życia na wsi. Reymont pokazuje również, że często ta najbardziej nijaka, monotonna powszedniość, poprzez swój związek z przyrodą i ziemią, zawiera elementy tajemnicy bytu, świata.

Banał, nijaka codzienność nie są człowiekowi nigdy obojętne,nie pozostają bez wpływu na niego. Myślę, że zgromadzone przykłady są wymownym przykładem, jak ważny jest i w jak twórczy sposób może być potraktowany ten z pozoru mało istotny i nieatrakcyjny temat.

69. Topos wędrówki i doświadczeń wynikających z podróży w dziełach literatury polskiej i powszechnej.

W literaturze różnych epok często występuje motyw wędrówki. Podróż w życiu człowieka może mieć bardzo wiele znaczeń: może przynosić nowe doświadczenia, oznaczać chęć poznania, ucieczkę, tułaczkę, poszukiwanie szczęścia czy lepszych warunków życia, wreszcie może wiązać się z misją, posłannictwem. Zwykle wiąże się z porzuceniem na zawsze lub na pewien czas dotychczasowych warunków, środowiska i otoczenia.

Jedną z pierwszych wielkich wędrówek odnajdujemy w starotestamentalnej Księdze Wyjścia. Wybawiony przez Boga z egipskiej niewoli Naród Wybrany kroczy pod przewodnictwem Mojżesza przez pustynię, w drodze do ziemi obiecanej Kanann. Czterdzieści lat na pustyni jest trudnym doświadczeniem dla Izraelitów, próbą zaufania, wiary w Boga. Podróż ta jest przejściem od stanu niewoli do wyzwolenia i szczęścia, zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym, dotyczącym sfery duchowości człowieka. Jest swoistą alegorią życia człowieka, pojmowanego jako pełna trudów pielgrzymka.

Bardzo ważnymi literackimi podróżami były wyprawy w zaświaty, umożliwiające kontakt z umarłymi, jako tymi, którzy przekroczywszy granicę życia i śmierci, wiedzą więcej i znają ukrytą istotę świata. Ludzkość od początku swego istnienia zadawała sobie pytanie o los człowieka po śmierci, o życie na „tamtym świecie”. Systemy religijne gwarantujące życie po życiu są bardzo lakoniczne, jeżeli chodzi o szczegóły jego dotyczące, dlatego ludzie szukali odpowiedzi na nurtujące ich pytania w sztuce, w literaturze. Dzięki swej uniwersalności motyw podróży w zaświaty jest niejako motywem „wędrującym” przez literaturę na przestrzeni wieków. Znajdujemy go w starożytnej Odysei, jak i w twórczości współczesnego poety Rainera Rilkego, który w wierszu Orfeusz, Eurydyka, Hermes nawiązuje do postaci greckiego mitu, będącego pierwszym znanym nam zapisem literackim, zapisem podróży do krainy umarłych. Treścią tego mitu jest historia Orfeusza, któremu udało sięuzyskać od władcy Hadesu zgodę na zejście do krainy umarłych i wydobycie stamtąd swej ukochanej Eurydyki. Choć znaczenie tego mitu nie polega bezpośrednio na ukazaniu zaświatów, to stał się on asumptem do rozważań na ten temat dla wielu poetów, twórców. Homer w Odysei, która cała może służyć za ilustrację motywu wędrówki w literaturze, opisuje pobyt Odysa w krainie cieni i jego rozmowę z duchami. Znają one przeszłość i przyszłość, dzięki czemu Odys zostaje pocieszony. W podobny sposób Wergiliusz aranżuje spotkanie z umarłymi głównemu bohaterowi Eneidy Eneaszowi. W średniowieczu topos wędrówki w zaświaty odnajdujemy w Boskiej Komedii Dantego. Autor w czasie swojej wizyjnej wędrówki po krainach Piekła, Czyścia i Raju spotyka się z umarłymi. Jego przewodnikiem są kolejno Wergiliusz i wybranka Beatrycze, którą autor umieszcza w niebie. Napotkani po drodze zmarli uczeni, filozofowie, artyści udzielają Dantemu nauk i rad. Poznajemy bardzo dokładnie poszczególne kręgi piekła i umieszczone tam zgodnie z teologią postaci antyczne, jak i szczegółową hierarchię aniołów w niebie. Poruszając zagadnienie pośmiertnego losu wielkich postaci antycznej, kultury i sztuki, autor przypomina światu o istnieniu zapominanej tradycji antycznej. Z tego typu podróżą spotykamy się również w dziele Franciszka Rabelaisa Gargantua i Pantagruel. Rabelais nawiązuje do wielkiej literackiej tradycji w sposób prześmiewczy. Jedna z postaci powieści, Epistemon,opowiada o swoim pobycie w piekle. Kontakt z umarłym ukazany jest w sposób komiczny, autor degraduje wielkich tego świata i cały oficjalny ziemski porządek.

W literaturze epoki oświecenia podróż miała znaczenie przede wszystkim dydaktyczne. Doskonałym przykładem jest tutaj Kubuś Fatalista i jego pan Denisa Diderota. Jest to napisana lekkim i dowcipnym językiem historia podróży służącego Kubusia i jego pana, którzy w czasie jej trwania rozmawiają na różne, pozornie błahe, tematy. Przytrafiające im się przygody są pretekstem do licznych dygresji i komentarzy. Sprytny i inteligentny Kubuś jest mądrzejszy od swojego pana, a za żartobliwą formą kryją się poważne tematy, takie jak problem wolnej woli, przeznaczenia. Podobnie dydaktyczny charakter ma podróż, którą ukazuje pierwsza nowożytna powieść polska Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki. Jej autor, Ignacy Krasicki, za jeden z wątków obrał podróż wychowanego w ksenofobicznym domu szlacheckim młodzieńca. Pierwszy etap tej podróży jest przestrogą. Przebywający w Paryżu młody człowiek, Mikołaj, wskutek własnej niewiedzy i naiwności zostaje oszukany i traci wszystkie pieniądze. Następne trafia na Wyspę Nipu miejsce zamieszkiwane przez oświeconych rolników, którzy, zgodnie z oświeceniowym mitem, dzięki pracy blisko natury mielireceptę na szczęście. Mikołaj poznaje relacje oparte na pracy, równości, wzajemnym szacunku. Drugi etap podróży jest doświadczeniem pedagogicznym. Po powrocie do Polski młodzieniec, widząc absurdalność systemu społecznego funkcjonującego w rodzinnym kraju, postanawia go reformować. Jednak jego wysiłki nie dają żadnych rezultatów. W tej powieści podróż służy krytyce obyczajów panujących w Rzeczpospolitej.

Niezwykle interesującą podróż, również o charakterze dydaktycznym, przedstawia powieść Jonatana Swifta Podróże Guliwera. Utwór jest pamfletem na sytuację społeczną i polityczną panującą w Anglii w XVIII wieku i wielką dyskusją z mitami oświeceniowymi. Guliwer odwiedza społeczności liliputów i gigantów, w jego podróży jest też epizod z pobytu w krainie rozumnych koni i dzikich ludzi.

Bardzo znaczącą literacką podróżą jest podróż romantyczna. Była ona jednym z eskapizmów realizowanych przez romantyków po to, by stłumić w sobie „weltschmerz”, zmniejszyć rozbieżność między marzeniem, nie spełnionymi pragnieniami i osobowością a szarą, często okrutną rzeczywistością. Chcieli oni w ten sposób przybliżyć ideał do rzeczywistości. Wynikała również z konieczności obcowania z kryjącą w sobie istotę rzeczy naturą, której krajobrazy odzwierciedlały stany duszy wrażliwej osobowości, będąc zarazem źródłem natchnienia. Wreszcie podróż w dzikie i nieznane miejsca oznaczała przybywanie w bezkresnej przestrzeni kojarzącej się z ukochaną przez romantyzm, nieograniczoną wolnością i niezależnością. Jeden z głównych europejskich romantyków, lord Byron, ogarnięty heroiczną ideą walki o wolność narodów, wyrusza do Grecji, by walczyć z Turkami, gdzie ginie. W napisanym przez niego poemacie Giaur akcja rozgrywa się w pełnej egzotycznych krajobrazów Grecji, a przewodnim motywem jest tajemnica tragicznej miłości jednostki, prezentowana w dramatycznym kontekście walki o niezależność narodu.

Nasi romantycy również podróżowali. Obszarem ich „ucieczek” był szeroko pojęty wschód i wschodnie rubieże Rzeczpospolitej. Sonety krymskie Adama Mickiewicza czy Maria Antoniego Malczewskiego są utworami, w których krajobrazy dzikiego wschodu, a zwłaszcza wielkiego stepu, odgrywają bardzo ważną rolę. Służą do stworzenia pejzażu wewnętrznego, pozwalają poczuć się prawdziwe wolnym, czy odnaleźć w naturze ekwiwalenty doznań targanej ogromnymi namiętnościami i emocjami nieprzeciętnej duszy.

Literatura pokazuje, jak wiele znaczeń może mieć podróż, wędrówka. Może być źródłem wiedzy, bogatych doświadczeń wewnętrznych, zarówno tych estetycznych, jak i intelektualnych. Z tej perspektywy warto przyjrzeć się naszym podróżom. Wydaje się, że w dobie błyskawicznej komunikacji i kultury masowej, sprawiającej, że cały świat zaczyna wyglądać podobnie, są one znacznie uboższe od prezentowanych przez literaturę.

83. Władza to przywilej, obowiązek czy przekleństwo?

Rozpoczynając rozważania nad problemem czy władza jest obowiązkiem, przywilejem czy też przekleństwem, warto się najpierw zastanowić, czym jest władza w ogóle. Zwykle określamy ją jako możliwość kierowania innym człowiekiem bądź grupą ludzi i konieczność brania odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Im więcej osób podporządkowanych jest owemu kierownictwu, tym szerszy jest zakres władzy. Dlatego właśnie władzę najczęściej kojarzymy ze zwierzchnictwem nad państwem. Pamiętajmy jednak, że władza zaczyna się już na dużo prostszych płaszczyznach.

Pierwszą wspólnotą, w której pojawiają się elementy dominacji, czyli swego rodzaju władzy, jest związek kobiety i mężczyzny. Już w tej wspólnocie któraś ze stron, świadomie bądź nie, odgrywa rolę przewodnika. Jest to zwykle osoba obdarzona zdolnościami przywódczymi, swego rodzaju charyzmą, która ułatwia sterowanie i koordynację działania w grupie. Podobny proces zachodzi na poziomie zgromadzenia rodzin, czyli wsi, osiedla, miasteczka, etc., aby wreszcie rozszerzyć się na całe miasto, region, a w końcu państwo. Skoro zauważyliśmy, że już na etapie współistnienia dwojga ludzi istnieje zjawisko przewodnictwa, zatem w państwie, jako konsekwencji naturalnego procesu gromadzenia się ludzi we wspólnoty, zachodzić musi analogiczna prawidłowość. Proporcjonalnie do wzrostu zakresu władzy, spoczywającej na barkach przywódcy, rośnie odpowiedzialność za podejmowane decyzje. A przywódca jest tylko człowiekiem, nie jest zatem doskonały, gdyż nie jest mu przypisana nieomylność. Targają nim (jak każdym z nas) namiętności, skłonny jest do poddawania się emocjom, do subiektywnego myślenia.

Władza kusi, fascynuje, podnieca... Możliwość decydowania w imieniu tłumów i przewodzenie im daje prawie nieograniczone możliwości. Jak więc być władcą w obliczu ludzkiej słabości?

Arystoteles w swojej rozprawie pt. Polityka mówi, że państwem powinny rządzić prawa, a to prawa właściwie ujęte nie ludzie. Rola władcy powinna zaś ograniczać się do egzekwowania tych praw i rozstrzygania w tych sprawach, których prawa określić nie zdołają dokładnie ze względu na to, że niełatwą jest rzeczą w ogólnym ujęciu wyczerpać wszystkie poszczególne wypadki.

Prawa, o których wspomina Arystoteles, to wykładniki moralne, te bowiem są trwałe i niezmienne w przeciwieństwie do ustaw, które zmieniają się wraz z władcami. Wizja Arystotelesa jest jednak utopijna, gdyż już owo rozstrzygnięcie w kwestiach nie sprecyzowanych w prawach niesie możliwość błędu.

Jakie „pułapki” szykować może sprawowanie władzy i jakie istnieją z nich wyjścia, proponuję prześledzić, opierając się na utworach literackich różnych epok.

Jednym z najwcześniejszych utworów, w których poruszony jest problem władzy, jest Antygona Sofoklesa. Autor przedstawia w nim tragiczny konflikt Kreona, który, będąc królem Teb, wybierać musi między prawem państwowym a boskim. Chcąc zachować ład i sprawiedliwość w państwie, doprowadza do śmierci trzech osób: Antygony, Eurydyki i Hajmona. Czy czyni słusznie? sprawa dyskusyjna. Jako głowa państwa, przekonany jest o konieczności wyraźnego odróżnienia dobra od zła, dlatego decyduje się na wydanie zakazu grzebania zwłok zdrajcy Polinejkesa. Sprzeciwia się tym samym prawom boskim, w myśl których należy godnie pogrzebać zmarłego, niezależnie od tego kim był. Decyzja Kreona ma głęboki charakter moralny, gdyż król nie ma prawa decydować o pośmiertnych losach poddanego. Jego kompetencje ograniczają się do życia doczesnego, ziemskiego, a po śmierci człowiek przechodzi pod władanie innego króla Hadesa. Konieczność zachowania sprawiedliwości w państwie i uniknięcia podobnych sytuacji w przyszłości sprowadza na Kreona boży gniew. W momencie kiedy zachodzi konflikt między polityką państwa a religią, władza zdaje się być przekleństwem. Kreon jest bowiem wyznawcą tej samej religii co zwolennicy pochowania Polinejkesa. Zatem występek przeciw jej nakazom dotyka go bezpośrednio. Jednak przede wszystkim jest królem Teb i jego naczelnym obowiązkiem jest prowadzenie praworządnej i sprawiedliwej polityki. Inne względy musi usunąć na bok. Kara, jaka spada na Kreona za przekroczenie praw boskich, jest okrutna. Aby konsekwentnie egzekwować swoje zakazy, skazać musi na śmierć własną bratanicę Antygonę. Jej śmierć pociąga za sobą samobójstwa dwóch bliskich mu osób: Hajmona i Eurydyki.

Czy władza w rękach Kreona jest więc przywilejem? W moim odczuciu absolutnie! To jedynie obowiązek bycia bezwzględnym wobec wszystkich przedstawicieli społeczeństwa w celu zachowania ładu w państwie oraz przekleństwo wynikające z konfliktu dwóch wartości. Kreon wprowadza praworządność w państwie, ale koszty, jakie ponosi, są ogromne.

Władza to także wyrzeczenia, konieczność poświęceń, ponoszenie okrutnych czasem konsekwencji własnych decyzji oraz absolutny imperatyw porzucenia troski o względy osobiste.

W przypadku Kreona władza stała się ciężkim brzemieniem, które musiał dźwigać. W nieco podobnym położeniu znalazł się Konrad Wallenrod tytułowy bohater powieści poetyckiej AdamaMickiewicza. W trosce o losy swej ojczyzny Konrad zmuszony jest sprzeciwić się dwóm kodeksom: rycerskiemu i religijnemu. Znając potęgę Prus, ma świadomość, że jedyna skuteczna droga walki z nimi to podstęp. Przeklina ją jednak, gdyż jest ona niezgodna z zasadami honoru rycerskiego, któremu hołduje. W rozmowie z żoną bohater wyznaje:/Jeden sposób, Aldono, pozostał Litwinom/skruszyć potęgę zakonu, mnie ten sposób wiadomy./Lecz nie pytaj, dla Boga! Stokroć przeklęta godzina,/w której od wrogów zmuszony, chwycę się tego sposobu.

Mimo iż system wartości Konrada zakazuje mu skorzystać z tej haniebnej drogi, jednak bohater, targany troską o losy Litwy, decyduje się z niej skorzystać. Skazuje się w ten sposób na wewnętrzne rozdarcie, życie w niezgodzie z własnymi ideałami. W imię dobra powszechnego godzi się realizować słowa Machiavellego (motto utworu):/Macie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby walczenia /Trzeba być lisem i wilkiem.

Dla ratowania swego kraju młody Walter musiał także poświęcić szczęście osobiste. Plan pokonania Prus wymagał bowiem rezygnacji z miłości do Aldony, porzucenia domu i stabilizacji, a tym samym unieszczęśliwienia małżonki. Tragiczne życie bohatera wieńczy samobójcza śmierć. Cena, jaką przyszło zapłacić Wallenrodowi za władzę, jaką zyskał, wychowując się w zakonie krzyżackim, była wielka. Fakt, że dorastał wśród Prusaków, co później stanowiło podstawę jego władzy, stał się przekleństwem młodego mężczyzny. Nawet spędzając upojne chwile u boku Aldony, Wallenrod wciąż gnębiony był przez własne poczucie obywatelskiego obowiązku: Szczęścia w domu nie zaznał, bo go nie było w ojczyźnie.

Powyższe dwa przykłady obrazują nam władzę jako obowiązek, którego spełnienie staje się przekleństwem. Zarówno Kreon jak i Walter kierują się interesem publicznym. Ich szczęście osobiste koliduje ze szczęściem całego społeczeństwa, więc kierując się obowiązkiem wobec państwa, wybierają dobro powszechne. Co jest dla nich rekompensatą za to poświęcenie? Chyba jedynie świadomość dobrze spełnionej powinności w imię patriotyzmu. To jednak, moim zdaniem, zbyt mało. Dowodem czego jest samobójcza śmierć Wallenroda.

Są jednak władcy, których władza opiera się przede wszystkim na czerpaniu zeń osobistych korzyści, z prawie całkowitym pominięciem obywatelskiego obowiązku. To przywódcy, dla których wysoka pozycja w sferach rządzących łączy się jedynie z uciechą rozlicznych przywilejów i możliwością bogacenia się. Przypomnijmy przykładowo Senatora Nowosilcowa kata polskiego społeczeństwa z Mickiewiczowskich Dziadów cz. III. Jest to człowiek obłudny i fałszywy, który dba jedynie o zapewnienie sobie jak najlepszych warunków, nie przebierając przy tym w środkach. Stosuje nieczyste reguły gry, aby za wszelką cenę osiągnąć cel. Celem tym jest zdobycie poparcia i łaski Cara Mikołaja, środkiem zaś aresztowanie jak największej ilości polskich spiskowców. Wysuwa zatem bezpodstawne i nieuzasadnione oskarżenia, karze śmiertelnie niewinnych ludzi. Przykładem okrucieństwa i bezwzględności Nowosilcowa na drodze realizacji chytrych ambicji jest morderstwo młodego Rollisona:/Niech Pan Senator uważy,/Iż mimo czujności i straży/O biciu Rollisona niechętne osoby/Wieść roznoszą, i może wynajdą sposoby /Oczernić przed Cesarzem nasze czyste chęci, /Jeśli się temu śledztwu prędko łeb nie skręci.

Nowosilcow pragnie wzbudzić zazdrość ludzką, chce, by łaska carska uczyniła z niego człowieka powszechnie znanego, podziwianego. Poszukuje poklasku wśród towarzystwa. Scena Sen senatora, w której senatorowi śni się, że wśród glorii i chwały idzie do gabinetu Cara, ujawnia jego pychę i zarozumiałość. Senator urządza wystawne bale i rauty, aby w ten sposób zyskać poparcie znaczących osób. Jest pusty, chciwy i żądny zaszczytów. Politykę traktuje jako przysłowiową „walkę o stołek” oraz niewyczerpane źródło przyjemności. Nie egzekwuje praw moralnych, dla niego bowiemjedynym wyznacznikiem wartości człowieka jest bogactwo i wzbudzany u innych respekt. Władza dla Nowosilcowa jest środkiemdo realizacji osobistych ambicji.

Władzę jako źródło przywilejów, dobrobytu i zaszczytów zdobytych kosztem obywateli przedstawia także George Orwell w Folwarku zwierzęcym. Rządy pod wodzą Napoleona i jego poplecznika, demagoga Krzykały, są autokratyczne i bezwzględne. Wódz Napoleon i jego współpracownicy żyją „ponad prawem”. Korzystając ze swego wysokiego stanowiska, śpią w łóżkach, piją alkohol i uprawiają hazard, co jest surowo zabronione w kręgach pozostałych obywateli folwarku. Podstawowy kodeks, ustalony jeszcze za czasów Chyżego, jest naginany i przerabiany stosownie do polityki i zachcianek dyktatora Napoleona. Obywatele są zastraszeni i terrorem zmuszeni do posłuszeństwa. Elita folwarku (czyli władza) troszczy się jedynie o własne wygody i przyjemności, pomijając zupełnie kwestię dobra pozostałych zwierząt. One bowiem są jedynie po to, aby umożliwić władzy prowadzenie dostatniego, rozrywkowego życia. W miarę bogacenia się Napoleona warunki życia na farmie pogarszają się zaczyna brakować jedzenia, a zwierzęta zmuszane są do niewyobrażalnego wysiłku przy pracy. Ten typ władzy, czyli totalitaryzm, ogranicza się w głównej mierze do korzystania ze stanowiska przywódcy w celu zapewnienia sobie dostatniego życia. Obowiązek obywatelski, konieczność dobrego gospodarowania państwem, podnoszenie poziomu warunków socjalnych obywateli i ich ochrona praktycznie w ogóle nie pojawiają się w systemach totalitarnych. Możliwość dowodzenia społeczeństwem, zdobywana często (jak w przypadku Napoleona) w oparciu o kłamstwo i demagogię, to dla tyranów podobnych Napoleonowi jedynie kopalnia przywilejów i okazja do zadbania o samego siebie. Folwark Zwierzęcy jest przestrogą przed tego rodzaju władzą, która jest przekleństwem dla obywateli.

Interesującą kwestią, stanowiącą uzupełnienie do naszych rozważań, jest problem władzy sprawowanej przez rewolucjonistów. Rewolucja rodzi się z niezgody na panujące warunki, potrzeby obalenia dotychczasowych elit rządzących. Wodzirejami tego rodzaju przewrotów są zwykle charakterystyczni mówcy, obdarzeni zdolnością porywania ludzi za serca i gromadzenia ich wokół siebie. Niebezpieczeństwo ich władzy zachodzi wówczas, gdy są oni jedynymi osobami znającymi założenia ideowe buntu. W takich okolicznościach przemówienia organizatorów przewrotu stać się mogą jedynie demagogią, a siła rewolucjonistów może im posłużyć do osiągnięcia osobistych celów. Władcy rewolucyjni mają bowiem to do siebie, że po obaleniu starej władzy sami stają się zamkniętą wyższą sferą rządzącą.

Potwierdzenie tej teorii odnajdujemy w trzech utworach o tematyce rewolucyjnej, czyli Szewcach Witkiewicza, NieBoskiej komedii Krasińskiego iPrzedwiośniu Żeromskiego. Ostateczny rezultat rewolucji, której zadaniem było we wszystkich trzech przypadkach wprowadzenie zmian społecznych, jest sprzeczny z początkowymi założeniami. Przywódcy, wykorzystując swoją pozycję podczas walki, wyniesieni zostają na miejsce starych elit. U Krasińskiego Leonard i Pankracy stają się reprezentantami najwyższej sfery; w Przedwiośniu czerwona policja i moskiewscy komisarze tworzą rewolucyjną arystokrację, a szewcy z utworu Witkacegoawansują z prostych rzemieślników do rangi kierowniczej. Ciąg rewolucji przypomina zatem błędne koło kiedy jedni rządzą, drudzy muszą wykonywać ich rozkazy, zaś kiedy zmęczeni nadzorem zbuntują się role się odwracają. W tym przypadku potrzeba dowodzenia ludźmi rodzi się z obowiązku walki o prawa własne i całego społeczeństwa, jednak kiedy znienawidzeni starzy władcy zostają obaleni, przywódcy rewolucji chętnie korzystają z przywilejów przysługujących sprawującemu władzę. Jak już wspomniałam, władza kusi swym szerokim zakresem możliwości, a na przykładzie wyżej podanych trzech utworów dowiadujemy się, że nawet najbardziej zaangażowani w sprawy społeczne politycy łatwo dają się uwieść jej urokowi.

Po dokładnej analizie różnych modeli władzy dochodzę do wniosku, iż jest ona połączeniem obowiązku, przywileju i przekleństwa. W poszczególnych przypadkach występują jednak różne proporcje tego połączenia. Kreonowi zabrakło przywileju, Napoleon zaś miał go zbyt dużo. Walter miał bardzo silne poczucie obowiązku wobec ojczyzny, natomiast przywódcy rewolucji 1917 roku mieli go niewiele. Idealna władza powinna, moim zdaniem, wynikać z patriotyzmu, czyli obowiązku wobec państwa, dawać na tyle dużo satysfakcji i samozadowolenia, aby wynagrodzić swego rodzaju przekleństwo, wynikające z konieczności stawiania dobra ojczyzny na pierwszym miejscu. Przywileje zaś, w moim rozumieniu, służyć mają ułatwianiu lub przyspieszaniu działania na rzecz państwa, a nie bogaceniu się i realizowaniu osobistych celów. Jednak, jak już zaznaczyłam, człowiek jest istotą słabą i omylną, a potęga, jaką daje sprawowanie pieczy nad społeczeństwem, może go wodzić na pokuszenie. Dlatego też usiłując odnieść moje dywagacje do dzisiejszej rzeczywistości, uważam, że działanie sprawującego władzę winno być kontrolowane przez reprezentantów ogółu społeczeństwa.

86. „Żaden utwór literacki nie przerobi ludzi, są wszakże takie, które ich pobudzają do przetwarzania się.” Potwierdź słuszność aforyzmu Świętochowskiego wybranymi przykładami literackimi.

Literatura od najdawniejszych czasów jest istotnym dopełnieniem ludzkiego życia. Już w starożytności wyznaczono jej ważne zadanie; Arystoteles przypisał literaturze funkcję oczyszczającą, tragedia antyczna miała być wstrząsem uczuciowym, wyzwalającym i oczyszczającym widza z win. Wzbudzała litość i trwogę, skłaniała do refleksji nad nieszczęściem bohaterów i przyrównywania ich do siebie.

W późniejszych wiekach odchodzono od katharsis, ale literatura miała nadal w wyjątkowy sposób oddziaływać na czytelnika. Pobudzać do walki miała literatura parenetyczna, propagować ideały, krzepić strapione serca, namawiać do zmian lub wskazywać rozwiązania. Literatura bowiem, ze względu na jej powszechność, ma ogromne możliwości. Od czasu wynalezienia ruchomej czcionki przez Guttenberga, kiedy książki stały się tańsze, przez co bardziej dostępne, stanowi doskonały środek rozpowszechniania informacji, poglądów. Literaci mają więc możliwość niejako kierowania ludźmi poprzez swoje sugestywne prace. Spostrzeżenia i wnioski, przekazane w literackiej formie, mogą ukształtować odpowiednio postawy lub poglądy odbiorców, w zależności od koncepcji ich autorów.

Dla zobrazowania tej tezy przytoczmy przykład twórczościAdama Mickiewicza, który, obserwując i analizując sytuację Polski XVIII wieku, wynosi ojczyznę do rangi narodu wybranego, mającego do wypełnienia szczególną misję. Polacy, załamani klęską powstania listopadowego, chętnie przyjęli koncepcję mesjanizmu, mimo iż propagowanie jej przez Mickiewicza było wynikiem osobistych zainteresowań ruchem Towiańskiego. Poprzez III częśćDziadów Mickiewicz rozpowszechnił ideę dającą Polakom ukojenie; rodacy hołdowali jej tym chętniej, że umacniała ich w wierze o własnej wyjątkowości, budowała wizerunek uduchowionych ludzi, którzy poprzez własne cierpienie zbawią świat. Adam Mickiewicz uznany literat, chluba i pewnego rodzaju autorytet dla ówczesnych Polaków przychyliwszy się do mistycznej wizji Towiańskiego, sprawił, że szerokie rzesze jego czytelników uwierzyły w mesjanizm.

Przyjrzawszy się literaturze późniejszych okresów, można stwierdzić, że może ona kształtować nie tylko ducha, oddziaływać nie tylko na psychikę, ale także budować konkretne wzorce osobowe, propagować określony sposób zachowania się, namawiać do danego działania. W tym przypadku jako przykład poleciłabym Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. Jest to powieść o dość banalnej fabule, ale bardzo wyraźnie zarysowanych sylwetkach bohaterów. To oni bowiem stanowią o pozytywnym charakterze utworu. Orzeszkowa nawołuje do zmiany sposobu działania Polaków na drodze do odzyskania niepodległości. Zgodnie z pozytywistyczną tendencją szansę dla Polaków upatruje w wewnętrznym doskonaleniu i umacnianiu się społeczeństwa. Podstawą nowej koncepcji było dążenie do polepszenia sytuacji ekonomicznogospodarczej w Polsce poprzez zmiany społeczne. Autorka nawołuje przede wszystkim do reform społecznych, gdyż jedynie w dobrze funkcjonującymspołeczeństwie widzi ratunek dla ojczyzny. Propaguje zbliżeniezasad funkcjonowania społeczeństwa do organicznego ideału.Za wzór podaje zaścianek Bohatyrowiczów, którego reprezentanci, pomagając sobie nawzajem, stanowią silną jedność.

Obserwując rozwarstwienie i przerażające kontrasty w społeczeństwie polskim, Orzeszkowa naświetla problem zacofania i ciemnoty najniższych warstw. Mówi więc o potrzebie zadbania o chłopstwo, zazwyczaj pomijane w polityce. Propaguje utylitaryzm, czyli wykorzystywanie umiejętności wybitnych jednostek dla dobra ogólnego. Przykładem tego może być Witold Korczyński, starający się w praktyczny sposób wykorzystywać wiedzę zdobytą podczas studiów. Duże znaczenie nadaje pisarka edukacji. Jej zdaniem dobrze funkcjonujące społeczeństwo to społeczeństwo wykształcone.

Pozytywistyczne hasła, propagowane przez Orzeszkową, znalazły szerokie poparcie wśród społeczeństwa. Kiedy zawiodły romantyczne ideały, a Polacy załamani byli kolejną klęską, potrzebnybył nowy program ideowy, dzięki któremu mogliby wykorzystać swój zapał, energię oraz znaleźć pokrzepienie. Autorce powieści udało się dokładnie, a nawet szczegółowo sprecyzować nowatorską postawę, jaką winni przyjąć rodacy. Był to odpowiedni czas na wniesienie nowych wartości, więc złaknieni i potrzebujący Polacy pochwycili je natychmiast.

Obok Orzeszkowej byli naturalnie inni twórcy hołdujący pozytywizmowi i rozpowszechniający jego hasła. Zaliczyć do nich można Prusa, Sienkiewicza czy Świętochowskiego, ale Nad Niemnem jest powieściąwykładnikiem, która wręcz w tendencyjny sposób propaguje nową politykę.

Inną formą oddziaływania literatury na czytelnika jest ukazywanie problemów, z jakimi zmagają się bohaterowie tragedii, jaka może stać się konsekwencją ich działania, lub bolączek, które mo gą być przyczyną ich niepowodzeń. Innymi słowy jest to bezwzględne ukazywanie prawdy, choćby najgorszej, pozbawione zahamowań opisywanie „czarnej rzeczywistości”, czyli naturalizm. Taką technikę stosował Stefan Żeromski, który, znając potęgę słowa pisanego, podjął się propagowania określonych wartości i postaw. Jego credo literackim stało się rozdrapywanie ran, aby nie zabliźniły się błoną podłości, a na drodze do jego realizacji ukazywał najbardziej zaniedbane i bolące dziedziny życia, odnajdywał i przedstawiał to, co zostało zapomniane lub pominięte. Szczególnie bliskie były mu sprawy biedoty polskiej; rozgoryczony faktem istniejących kontrastów społecznych, winą za warunki życia najuboższych obarczał bogaczy, żyjących w zbytku. Poprzez drastyczne i w naturalistyczny sposób przerysowane obrazy brudu, głodu, chorób i ciężkiej pracy najniższych warstw pragnął uczulić społeczeństwo na ten problem. Postać Obali z opowiadania Zapomnienie jest zarzutem skierowanym do Polaków, obwiniającym ich o tolerowanie podobnych sytuacji, o bierność i brak zainteresowania. Jak można pozwolić na to, by jedni umierali w nędzy, a drudzy psuli się w zbytku? Pytanie to kieruje Żeromski do czytelnika, do całego społeczeństwa, które jest odpowiedzialne za istnienie takich sytuacji. Pisarz chce popchnąć Polaków do działania, przerwać ich uśpienie i zerwać „klapki” z oczu, nie pozwalające dojrzeć piekących problemów. Krytykuje bezczynność społeczeństwa, które jest na tyle ospałe i pełne zwątpienia, za to, że neguje i wyśmiewa zachowanie pojedynczych aktywnych jednostek, buntujących się i podejmujących działanie. Na przykładach doktora Judyma czy Cezarego Baryki udowadnia, że jednostka działająca w osamotnieniu nie jest w stanie wiele zdziałać. Chce aktywizować uśpioną część społeczeństwa, nawołuje do działania, do poparcia reform i planów naprawy stosunków społecznych. Walka wybitnych jednostek, jego zdaniem, będzie bezskuteczna, o ile nie poprą ich szersze rzesze. Inicjatywa reformatorska konieczna jest także dla zachowania suwerenności Polski. W Przedwiośniu autor zawiera przestrogę dla Polaków, do czego może doprowadzić ich bierność i ignorancja.

Żeromski widział wiele mankamentów młodej Rzeczypospolitej, która niedawno dopiero odzyskała niepodległość. W obawie przed ponowną jej utratą, chciał przestrzec Polaków, dać im wskazówki, jak uchronić się od zniewolenia. Jego twórczość nazwać można próbą skłonienia Polaków do zastanowienia się nad sytuacją kraju oraz wybrania drogi postępowania, obrazem mającym zainspirować uśpioną masę.

Literatura towarzyszy narodowi przez całą jego historię. Jak pisał Adam Mickiewicz w Pieśni Wajdeloty, literatura ma tę wielką zaletę, że jest niezniszczalna; czasem tylko wegetuje uśpiona, gdy brak warunków, by w odpowiednich okolicznościach rozbudzić się na nowo. Można powiedzieć, że narodziła się wraz z człowiekiem i będzie mu towarzyszyć aż do śmierci. Jest więc jak matka, która czuwa przy dziecku i od niemowlęcia wychowuje. Czasem skarci, skrzyczy, wypomni zaniedbania, innym razem przytuli do serca i pocieszy, innym znów wskaże właściwe rozwiązanie, ale wszystko to ma jeden cel kształtowanie osobowości dziecka. Podobnie jest z literaturą bywa karcąca i przypominająca o błędach (jak twórczość Żeromskiego), czasem krzepi nasze zbolałe serca, wspominając o minionych sukcesach (jak np. Sienkiewicz w Trylogii) lub jak Orzeszkowa czy Mickiewicz dają wskazówki, jak żyć, ewentualnie chce umilić czas i upiększyć życie (poezja skamandrycka). Literatura ma nad ludźmi ogromną władzę. Obrazy i wizerunki powstające w naszych umysłach podczas zagłębiania się w lekturze, filozofia autorów, ich poglądy i wyobrażenia, z jakimi się zapoznajemy, wzbogacają nas wewnętrznie, poszerzają horyzonty i budują osobowość.

Bardzo duża sugestywność książek sprawia, że często przyrównujemy się, a nawet identyfikujemy z głównymi bohaterami. Etyka każe nam podziwiać dobre wróżki, a nienawidzić czarownic, sprawia, że chcemy naśladować pozytywne postaci i unikać czarnych charakterów. Potęga literata w tej kwestii jest prawie nieograniczona w zależności od własnej sugestywności może on w konkretny sposób kierować swymi czytelnikami.

Pokora i bunt jako dominujące postawy człowieka wobec Boga w poznanych utworach

M I T O L O G I A I B I B L I A

Literatura mitologiczna prezentuje bogów greckich, którzy są ogromnie podobni do ludzi, mają te same pragnienia, namiętności, rywalizują o względy Zeusa, zazdroszczą sobie, snują intrygi, dokonują zemsty, kochają i nienawidzą. Bogów greckich można przekupić, można wpłynąć na ich decyzje. Bogowie pod względem estetycznym nie przewyższają ludzi, nie ma pomiędzy nimi wielkiej różnicy - bogowie są tacy jak ludzie, a ludzie mogą być tacy jak bogowie.

Biblia w porównaniu z mitologią wyróżnia się swoim monoteizmem. Jest przede wszystkim świętą księgą społeczeństw chrześcijańskich, a także w pewnej swojej części - wyznawców judaizmu. Tym samym Biblia jest także źródłem kultury moralnej, prezentuje wzorce postępowania, kodeks dobra i zła. Całe Pismo Święte traktuje o Bogu, Narodzie Wybranym, wierze.

P O K O R A

Cechą charakterystyczną średniowiecza jest teocentryzm, który oznacza umieszczenie w centrum kultury, literatury, sztuki i filozofii Boga. Wszystkie dziedziny życia znajdowały się pod wpływem światopoglądu religijnego, więc motywy rozwijane w sztuce najczęściej nawiązywały do Biblii lub działalności kościelnej. Utwory te bezpośrednio wpływały na czytelnika, przedstawiając mu postacie godne naśladowania, bądź też potępienia, wskazywały konkretne wzorce i ideały.

Największym ideałem w średniowieczu był święty, a w pierwszych wiekach średniowiecza najlepiej było jak był to święty - asceta. Asceza pokazana jest w anonimowym utworze Legenda o św. Aleksym, jest to przykład hagiografii. Legenda ta przedstawia żywot świętego: od narodzin, przez małżeństwo ze ślubami czystości, ascezę i śmierć.

Bardzo popularna była filozofia świętego Augustyna, który propagował prymat wiary nad rozumem. Augustyn szczęście widział w medytacji, w poznaniu Boga i własnej duszy.

Nieco inna jest filozofia świętego Tomasza z Akwinu. Głosił harmonię, rozumny ład świata, strukturę stworzoną przez Boga, w której każdy element ma swoje miejsce (pojęcie drabiny bytów). Najważniejsze w tej filozofii jest przezwyciężenie, przełamanie dualizmu ciała i duszy.

Inną filozofię stworzył św. Franciszek. Głónymi założeniami jego filozofii były miłość, radość i ubóstwo. Miłość jest podstawą wiary, jest to miłość do każdej żywej istoty jako do brata i siostry - dlatego potępiał umartwianie cielesne. Głosił radość z faktu istnienia, z piękna świata, z pracy, ze zwykłych obowiązków. Życie św. Franciszka i jego towarzyszy poznano na podstawie anonimowego dzieła Kwiatki św. Franciszka.

Z kulturą religijną ściśle była zespolona kultura rycerska, dworska. W tych utworach motywem przewodnim nie jest gorliwa wiara, za to częściej mówi się w nich o przygodach i czynach walecznych rycerzy, o turniejach, walkach. Jednak tutaj też jest widoczny wszechobecny teocentryzm - Roland (Pieśń o Rolandzie) głosi hańbę dla pogan, prawo dla chrześcijan, a umierając ofiarowuje Bogu prawą rękawicę, chcąc pokazać przez to że jest wasalem Boga.

Miłość skierowana do Boga, jako jedyną prawdziwą miłość widzimy w utworze Sępa Szarzyńskiego O nietrwałej miłości rzeczy świata tego. Barok w budowaniu swojej wizji Boga powrócił do średniowiecza, nastąpił powrót do tamtych ideałów, filozofii.

Bóg nie odpowiedział dumnemu romantycznemu Konradowi (Dziady cz. IV), lecz odpowiedział skromnemu duchownemu, który nazywa siebie prochem i niczem - księdzu Piotrowi. Przeżywa on Widzenie - jest to mistyczne uniesienie, w efekcie ktorego dane jest księdzu ujrzeć dzieje Polski i jej przyszłość. Ksiądz widzi historię Polski ułożoną na wzór dziejów Jezusa - Polska Chrystusem narodów.

Hymn Smutno mi Boże (Słowackiego) jest monologiem skierowanym do Boga. Bóg milczy, a człowiek otwiera przed nim duszę.

Podobną konstrukcję ma Moja piosnka II Norwida, tutaj powtarzającym się fragmentem jest Tęskno mi, Panie.

Zygmunt Krasiński Nie-boska komedia Wymowa dramatu jest taka, że świat rozwija się przez przelew krwi i niszczenie starych form - dlatego też ludzie wszczynają rewolucję - lecz bez oparcia w Bogu nie może narodzić się postęp, najwyżej zło i kara. Stąd w zakończeniu Nie-boskiej komedii o ostatecznym wyniku walki decyduje interwencja Boska.

Pozytywizm to kolejna epoka ukierunkowana na poznanie zmysłowe, eksperymentalne, kult wiedzy, nauki. Takie hasła epoki jak ewolucjonizm czy determinizm nie zostawiają już miejsca na rozważania religijne.

Konopnicka (Rota) jest jedną z nielicznych twórców tego okresu, którzy przypominają przywiązanie Polaków do wiary, do Boga - każda strofa kończy się słowami Tak nam dopomóż Bóg!.

Bóg, honor i ojczyzna - te trzy wartości wyznaczały przez wieki życie każdego Polaka.

Andrzej Szczypiorski Początek Przedstawiony jest tu portret Boga dużo bardziej tolerancyjnego, niż ludzi. Ten sam jest Bóg żydów, chrześcijan - Ten, w którego wierzy siostra Weronika i Ten, w którego nie wierzy ateista Henryczek. To właśnie Henryczek wiedzie z Bogiem największe spory (w wychodku) i toczy rozmowy jak bohater romantyczny, oskarżając go o niesprawiedliwość. Dyskusyjna jest tu postawa siostry Weroniki, która ratuje żydowskie dzieci i uważa za swój obowiązek ochrzcić je. Stosunek niektórych postaci kształtuje się na zasadzie pokory, inne wykazują stanowczy bunt w stosunku do Boga.

Człowiek nie może być sam w chwili próby. Potrzebuje innych ludzi, a kiedy nie ma ich w pobliżu, odnajduje nagle obecność Boga.

Stwórca odwracał oczy ku innym galaktykom aby nie patrzeć na to, co zgotował nie tylko umiłowanemu ludowi, ale wszystkim ludziom na ziemi.

Albert Camus Dżuma. Ojciec Pannelaux przyjmuje najpierw postawę bierną, uważa że dżuma jest karą Boga za grzechy mieszkańców. Później jego postawa zmienia się i ojciec zaczyna walczyć z dżumą - Trzeba tylko iść naprzód w ciemnościach, trochę na oślep, próbować czynić dobrze. Jednak zawsze odnosi się do Boga z pokorą.

Różewicz Bez, (Wygaśnięcie absolutu...) Człowiek współczesny stracił wiarę, Bóg nie jest już mu potrzebny, zapomina się o nim. Konsekwencje odejścia od Boga: marnieje religia, sztuka, poezja, język, zdolność przeżywania i wyrażania uczuć. Teksty poetyckie tracą zdolność nazywania uczuć, stanów.

Miłosz Piosenka o końcu świata - Każdy ma swój prywatny koniec świata, jest to moment jego śmierci.

Oeconomia divina Bez Boga świat byłby chaosem, nie miałby żadnych wartości. Ludzie grzechem prowokują Boga, chcą jego uaktywnienia się.

Wiara Podmiot akceptuje, aprobuje wszystko, co jest na świecie, ponieważ wszystko jest dziełem Boga. Powinniśmy zaakceptować nie tylko to co jest nam wygodne, ale także to co sprawia nam ból, ponieważ to też jest konieczne, cierpienie nadaje sens życiu.

Nadzieja Akceptacja świata jest bramą wstępu do nadzieji, ogród gdzie wejść nie można, ale jest na pewno.

Herbert Przesłanie pana Cogito Większość haseł głoszonych przez pana Cogito kojarzy się z ideami głoszonymi przez różne religie: nie bądź obojętny, okazuj sprzeciw przeciwko czyjeś krzywdzie, nie popadaj w zarozumiałość, strzeż się oschłości serca. Podmiot zaleca stosowanie się do podanych przez siebie zasad, zastrzegając jednak, że za to można być ukaranym niezrozumieniem, banicją, śmiercią.

X. Twardowski. Twórczość księdza Jana Twardowskiego należy do poezji o tematyce religijnej propagującej model wiary franciszkańskiej, radosnej, bliskiej człowiekowi. Poeta przyjmuje dogmaty wiary bez surowości nakazów i zakazów, bez lęku, głosząc że ma ona być pomocą i oparciem człowieka.

Bóg u księdza Twardowskiego to Bóg z ludzką twarzą, Boże, po stokroć święty, mocny i... uśmiechnięty (Suplikacje) przyjaciel, rozumiejący i kochający człowieka, bliski mu, opiekun, nie sędzia.

Wiara - to radość życia i uśmiech, źródło szczęścia i umiejętność kochania świata z prostotą i szczerością, zwierzę swój sekret, że ja, ksiądz, wierzę Panu Bogu jak dziecko (Wyjaśnienie), Wierzyć, to znaczy nawet się nie pytać, jak długo mamy iść po ciemku (Jakby go nie było).

Znany jest ksiądz Twardowski z dowcipnych aforyzmów (rysowałem diabła bez rogów - bo samiczka - Dzieciństwo wiary) i licznych sentencji (spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą; nigdy nie wiadomo, mówiąc o miłości, czy pierwsza jest ostatnią, czy ostatnia pierwszą - Śpieszmy się), zaś ostrze jego krytyki nigdy nie tępi ludzkich błędów, lecz raczej traktowanie religii i Boga z fałszywą pobożnością, dostosowywanie jej do własnych potrzeb - nie posypujcie cukrem religii, nie wycierajcie jej gumą (Nie).

Ściśle z ideologią chrześcijańską związana jest poezja Karola Wojtyły (papieża Jana Pawła II), głownie są to teksty wielbiące Boga, wysławiające Jego chwałę.

Uwielbiam cię, siano wonne, któreś tuliło w sobie Dziecinę bosą (...)

Uwielbiam cię, drzewo surowe, boś kryło Jego barki w krwawych okiściach

Wojciech Bąk (1907-61) Droga krzyżowa to własna interpretacja poety Męki Pańskiej. Podmiot mówi o sobie jako o jednym z oskarżycieli Chrystusa - To ja byłem Twym sędzią! To ja w tłumie stałem i wołałem "Ukrzyżuj!". Bąk, przy opisie Męki, nawiązuje do nauki Kościoła:

Grób zawaliłem skałą. Postawiłem straż,

Byś nie mógł powstać więcej z kamiennego grobu -

A ty wciąż zmartwychwstajesz - i wysoki trwasz -

A ja Cię znów krzyżuję. I Ty wstajesz znowu.

(...) Ty, któryś był i jest, i będziesz.

B U N T

Stosunek człowieka do Boga zależy od wyznawanej religii. W renesansie, poprzez reformacje, nastąpiło odejście od teocentrycznej wizji świata, dokonał się rozłam Kościoła na kilka religii. Marcin Luter był twórcą nowego podejścia do Biblii - głosił , że można ją interpretować indywidualnie. Kalwin natomiast wierzyli, że los człowieka jest określony już od czasu jego urodzin, człowiekowi jest przeznaczone piekło lub niebo. Nauka ta propaguje ideę pracy i gromadzenia dóbr. Innymi odłamami w Kościele są anglikanie, czy też arianie.

Tak rozpadł się średniowieczny światowy teocentryzm.

Jan Kochanowski w utworze O żywocie ludzkim zwraca się do Boga, którego określa mianem Wiecznej myśli. Kochanowski po stracie ukochanej córki całkowicie pogrążył się w rozpaczy. Przestał wierzyć w miłość płynącą od Boga. Teraz widzi Boga surowo karzącego, niedostępnego myśli ludzkiej.

Utwór Czego chcesz od nas, Panie jest manifestem renesansowego optymizmu. Postawa poety wobec życia, wobec Boga zmienia się. Wiąże się to z poczuciem stałości, logicznego uporządkowania i kierowania przez Boską opatrzność, wolę, wolność. Boga traktuje jako przyjaciela i źródło oparcia. Wiara jest ukojeniem bólu, pomocą w nieszczęściu (Treny od XI)

Konieczność pogodzenia się z wolą Boga, Boga kierującego naszym życiem widzimy jeszcze w utworach O żywocie ludzkim, Miło szaleć..., Nie porzucaj nadzieję . Jest to wizja Bóga dobrego, kochającego, upersonifikowany, Deus ridens - Bóg śmiejący się, Deus faber - Bóg artysta.

Kolejny bunt w literaturze skierowany przeciwko Bogu to Wielka Improwizaca (Dziady cz. III). Konrad nie może pojąć niesprawiedliwości Boskich wyroków wobec Polski. Natchniony, owładnięty "duchem" tworzenia kieruje gorące słowa ku Bogu. Cała improwizacja to pojedynek z Bogiem. W szaleńczym uniesieniu Konrad bliski jest bluźnierstwu - milczenie Boga potęguje jego gniew - grozi Bogu i prawie nazywa go carem..., lecz to słowo dopowiada diabeł. Oskarża Boga, że nie jest Miłością, ale tylko Mądrością.

Hymny Kasprowicza. Są wyrazem buntu przeciwko Bogu. Kasprowicz rozpatruje pojęcie dobra i zła, i pyta: kto stworzył zło? Odpowiedź kieruje ku Bogu:

Nic, co się stało pod sklepieniem niebiosów,

Bez Twej woli się nie stało!

Kyrie elejson!

O źródło zdrady! Kyrie elejson!

przyczyno grzechu ! (Dies irae)

Przypomina się manicheizm - koncepcja, wg której Dobro i Zło są równorzędnymi siłami stwarzającymi wszechświat, istnieją konflikcie, ale obie są konieczne. Lecz - jeśli zło jest częścią Boga, to nie jest On doskonały, a jeśli jest wrogą, równorzędną siłą - to Bóg nie jest najmocniejszy i wszechmogący! Był to jednak pewien etap w twórczości poety.

Kolejna faza twórczości cechowana jest przez postawę franciszkańską. Z buntownika występującego przeciw Bogu, zacznie wyznawać i głosić filozofię św. Franciszka. Ten etap, przynoszący pogodzenie się z Bogiem, uwielbienie piękna przyrody, widoczny jest w Hymnie św. Franciszka z Asyżu, O miłości wroga czy w tomie wierszy pt. Księga ubogich.

Zło, nazwał Kasprowicz, rezultatem sprzeniewierzenia się człowieka Bogu, cierpienie - koniecznym warunkiem zrozumienia szczęścia.

Najlepszym dowodem tej przemiany jest wiersz Przeprosiny Boga. Utwór jest opowieścią o staruszkach, którzy żyli w zgodzie z Bogiem, grywali z nim w karty, chodzili do karczmy, aż pewien uczony zarzucił im, że pospolitują Boga. Przerażeni staruszkowie są pewni, że Bóg ich opuścił. Lecz Bóg sam ich odnajduje i uświadamia, że uczony nie miał racji. Staruszkowie przepraszają Go teraz za przypuszczenie, że On mógłby ich opuścić. Poeta chciał w ten sposób wyrazić myśl, że Bóg rozumie każdego człowieka i jest mu bliski, a on powinien sam do Niego dojść i powinien okazywać wiarę w taki sposób, który jest szczery i prawdziwy.

Leśmian. Dusiołek. Dusiołek to uosobienie zmory sennej, lęków i obaw, które opadają na człowieka. Oto chłop przysnął sobie pod drzewkiem i napadł go taki Dusiołek, i tak dusił, aż coś warkło w chłopie. Po przebudzeniu chłop na wzór mickiewiczowskiego Konrada i Kasprowskich hymnów występuje do Boga z pretensjami. Nie dość ci, żeś potworzył, mnie, szkapę i wołka, jeszcze musiał takiego zmajstrować dusiołka. Podmiot oskarża Boga za zło i ciężar psychiczny człowieka, bo je potworzył.

Trupięgi. Człowiek buntujący się przeciwko Bogu.

Hanna Krall Zdążyć przed Panem Bogiem Utwór między innymi przekazuje myśl, że to Bóg zsyła chorobę, bo decyduje o życiu lub śmierci.

Praca jako czynnik odradzający i umoralniający jednostkę i społeczeństwo. Czy teza ta jest nadal aktualna ?

Nasz naród znowu przegrał powstanie. Nie utraciliśmy niepodległości, bo tej już od dawna nie było nam dane znać, ale przegraliśmy znacznie więcej - wiarę, tę którą z taką żarliwością i zapałem podtrzymywali w podbitym narodzie nasi wieszcze. Ginął duch w ludzie. Wraz ze wspomnieniami po poległych powstańcach odchodziła nadzieja na wolną Polskę. Klęska walk narodowowyzwoleńczych położyła kres romantyzmowi i spowodowała ogromne przeobrażenia w sytuacji w kraju i sposobie myślenia Polaków. Tragiczna sytuacja popowstaniowa przyśpieszyła pojawienie się na scenie społecznej pokolenia młodych. Ich światopogląd pozbawiony romantycznych naleciałości, wspierał się na idei odnowy społeczeństwa w każdej z dziedzin jego funkcjonowania. Preferowanym przez nich środkiem realizacji tych szczytnych zamierzeń była praca, która w połączeniu z oświeceniowym racjonalizmem i utylitaryzmem miała stać się wybawieniem dla zniewolonego ludu. Rolę przewodnią uzyskała nauka. Szybki rozwój materialny i cywilizacyjny przyczynił się do zmiany anachronicznych stosunków społecznych. Na ruinach romantycznego mistycyzmu i idealizmu tryumf święcił materializm. Osią przemian stało się zjawisko pracy w różnych postaciach i wszelka działalność w ogóle.

Polscy pozytywiści nadali pracy rangę czynnika odradzającego i umoralniającego jednostkę i społeczeństwo. Pomimo ogromnych dokonań i przeobrażeń, jakie miały miejsce w naszym narodzie i przetrwały do dnia dzisiejszego, ze smutkiem i żalem muszę stwierdzić, iż szlachetna idea pracy, jako motoru postępu, zdezaktualizowała się. Istnieje ona w szczątkowej formie, pielęgnowana jedynie przez ludzi prawych, o nienagannej postawie moralnej, których coraz mniej można spotkać wśród nas. Aktywność dla dobra ogółu przestała uszlachetniać.

Nie mogę sobie przypomnieć, abym kiedykolwiek przeczytał w książkach traktujących o historii naszego narodu o czasach, kiedy kondycja społeczeństwa byłaby dobra. Nam zawsze było źle. Wszyscy nas bili i krzywdzili. Byliśmy pogardzani przez możnych tego świata i tłamszeni. Spychano Polaków na margines życia politycznego i gospodarczego, a nam zawsze marzyła się mocarstwowa pozycja wśród innych krajów.

Najwyższa pora zrozumieć, że nie sentymenty i pragnienia decydują o sile i sprawności państwa, a w konsekwencji o jego miejscu w gronie najlepszych, ale jego siła, rozumiana jako wykształcone, zjednoczone społeczeństwo i silny organizm gospodarczy. Praca, tylko i wyłącznie praca może wytworzyć zdrowe moralnie i potężne ekonomicznie państwo.

Filozofia pozytywistyczna, której główne założenia przedstawiłem we wstępie, traktowała człowieka, jako cząstkę ogółu, przeciwstawiała się indywidualizmowi w wydaniu romantycznych przywódców - natchnionych, ale nie zdolnych do działania. Na pewno trzeba szanować jednostkę, na co zwrócili uwagę twórcy międzynarodowych konwencji o ochronie praw człowieka, ale gdy interes państwa tego wymaga (lub interes społeczny, gdy państwo formalnie przestało istnieć) należy z pokorą włączyć się do zorganizowanej pracy i tworzyć od nowa to, co poprzednie pokolenia zniszczyły nadużywając tego daru wolności. Każda próba reform świata powinna zaczynać się od nas samych. Mam tu na myśli zawsze aktualną potrzebę pracy nad samym sobą. Przykłady odnajdujemy wśród największych postaci epoki pozytywizmu i bohaterów dzieł literackich tamtego okresu. Wielu luminarzy było samoukami. Pokonując trudności losu, ciężko pracując, zdobywali środki na naukę. Wiedza była dla nich nadrzędną wartością, do której dążenie uważali za swój najwyższy obowiązek, nie tylko względem swojej osoby, ale wszystkich członków społeczeństwa. Wiedza nobilitowała, pomagała zrozumieć świat, zapewniała pozycję życiową i otwierała nowe możliwości kreowania świata. Każdy człowiek bez względu na czas, w jakim jest mu dane oglądać ten "najlepszy ze światów"powołany jest do ulepszania własnej osoby pod każdym względem. Pogląd ten współbrzmi z głosem Kościoła, w którym jako dzieci Boga musimy dążyć do doskonałości. Podobieństwa odnajdujemy w filozofii św. Franciszka i św. Tomasza z Akwinu, którzy twierdzili, iż istota właściwie pojmująca swe przeznaczenie musi starać się wznieść wyżej , ponad przeciętność. Interpretuję to jako normę życia społecznego. Potrzeba ciągłego , samodzielnego rozwoju jest w naturze zakodowana, lecz dopiero pozytywizm uczynił z tego największy przymiot i cnotę. Z budującym przykładem Wokulskiego spotykamy się w powieści Bolesława Prusa "Lalka". Ponieważ rodzina nie mogła zapewnić młodemu Stasiowi godziwej edukacji, ten sam zdobywał pieniądze, aby ukończyć gimnazjum i Szkołę Główną - przodującą uczelnię w kraju. Chłopak z ogromnym zapałem , mozolnie pozyskiiwał kolejne tajniki wiedz przyrodniczej, którą był zafascynowany. Siły dodawały mu jego pragnienia dokonania wielkich odkryć naukowych, które spowodowałyby odmianę na lepsze losu wielu ludzi. Jego altruistyczna postawa zasługuje na najwyższą pochwałę. Doceniam i szanuje jego wolę "zbawienia ludzi przy pomocy dokonań na niwie uczonych badań, lecz wydaje mi się, że znacznie bardziej skuteczne byłoby objęcie programem edukacyjnym szerszej rzeszy ludzi , pozbawionych tych możliwości. Na tym właśnie oparty był program"pracy u podstaw". Główne założenia można odnaleźć w utworze programowym polskich pozytywistów "Nad Niemnem". Witold , syn Benedykta Korczyńskiego szerzył wiedzę agrarną wśród chłopów. Podobną postawę prezentowała tytułowa bohaterka noweli Żeromskiego - "Siłaczka", która w praktyce realizowała słowa wielkiego polskiego poety - Juliusza Słowackiego:

"lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei

I przed narodem niosą oświaty kaganiec

A kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei

Jak kamienie przez Boga rzucone ma szaniec !"

To wszystko stanowi argument na poparcie tezy, iż tylko wykształcone społeczeństwo może śmiało realizować ambitne cele i zamierzenia. Pragnę nawiązać do aktualnej sytuacji. Wartość pracy samokształceniowej i znaczenie nauki zostało zdeprecjonowane. Znacznie bardziej od wiedzy liczy się spryt i "obrotność w interesach". Władze nie dostrzegają lub nie chcą przyjąć do wiadomości, że poziom intelektualny naszego społeczeństwa znacznie się obniżył i jak wynika z moich obserwacji zagraża sprawnemu działaniu państwa. Szczególnie zagrożona jest młodzież, na którą się narzeka, ale której nikt nie stara się pomóc. W warunkach realnej "walki o byt"nie daje sobie rady ze światem, gdyż nie jest do tego przygotowana. Słabsze jednostki ulegają pokusie "łatwego życia niebieskich ptaków"dzięki przestępstwu, inni zniechęcają się i pogrążają w apatii, gdy nie dostrzegają efektów swojej pracy. Najgroźniejsze jest jednak to , że upadł społeczny prestiż uczciwej działalności i to, że młodzież nie garnie się do wiedzy. Czyżby władze przypomniały sobie o powiedzeniu, że głupcami łatwiej rządzić. Ofiaruje się ludziom tandetne błyskotki cywilizacji a w zamian odbiera prawo do myślenia i samodzielnego działania. Tylko ludzie światli mogą przewodzić zbiorowości, bez ryzyka doprowadzenia do katastrofy.

Zgadzam się z pozytywistami, że aktywność społeczna jest czynnikiem odradzającym naród. Najwięksi twórcy epoki, jak: Orzeszkowa, Konopnicka, Świętochowski byli zaangażowani w działalność dla dobra ogółu. Organizowali obchody rocznic ważniejszych wydarzeń historycznych i świąt narodowych, walczyli z Hakatą (ślady tego odnajdujemy w powieści "Placówka") i jej antypolską działalnością, wspierali więźniów politycznych. Swoim optymizmem i zapałem budzili nadzieję w ujarzmionym narodzie. Także w literaturze, która popularyzowała idee solidaryzmu społecznego odnajdujemy postawy zgodne z duchem epoki. Wyżej wspomniany bohater "Lalki" Wokulski, gdy zdobył znaczny majątek na handlu z Rosją, powrócił do kraju i tu organizował życie gospodarcze. Tak dochodzę do interpretacji kolejnego znaczenia pracy w życiu narodu. Mam na myśli aktywność na polu działalności ekonomicznej. Pozytywiści mówili o tym, jako "pracy organicznej", której przykłady odnajdujemy w "Nad Niemnem" Polska pozostając pod zaborami utraciła swój i tak nienajwyższy potencjał przemysłowy. Praca organiczna miała na celu odbudowę gospodarki, oczywiście w rękach Polaków oraz wzrost zamożności wszystkich członków naszej zbiorowości, nie tylko małej części- bankierów, przemysłowców, itp. Propagowano nowoczesne formy ekonomiczne w przemyśle, rolnictwie i handlu. Miało to na celu umocnić nasz stan posiadania i zwiększyć siłę w przyszłym boju z okupantami. Problem gospodarki pozostał aktualny, lecz w zupełnie innym wymiarze. Pozbawiony jest podtekstów ideologicznych, które zostały zastąpione przez wymierną wartość pieniądza. Nikt też nie wspomina o zamożnym społeczeństwie. Raczej mamy do czynienia z "zakalcem", w którym znajdują się rodzynki. Powstaje niebezpieczna dysproporcja, która nie wróży pomyślnej przyszłości, a tak w ogóle z pozytywistycznym kultem pracy nie ma to nic wspólnego w rzeczywistości, a szkoda!

Ja osobiście mam bardzo emocjonalny stosunek do epoki, w której tak bardzo ceniono znaczenie ludzkiej aktywności. Pojęcie to jest bardzo szeroki i nie należy go ograniczać do rozpatrywania jako pewnych czynności. Raczej chodzi tutaj o postawę w stosunku do całego świata zewnętrznego. Praca świadczy o naszym zaangażowaniu i otwartości. Poprzez nią ujawnia się nasza postawa moralna, jej skutki są miarą naszej przydatności dla społeczeństwa. Na myśl przychodzą mi słowa prezydenta Stanów Zjednoczonych J.F. Kennedy'ego:

"Nie pytaj , co kraj może zrobić dla ciebie

Zapytaj, co ty możesz zrobić dla niego..."

Nasz dług wobec Ojczyzny musimy spłacić uczciwą pracą, a nie złodziejstwem i unikami przed obowiązkiem służby dla Jej dobra. Szkoda bardzo, że nie wychowuje się młodych w poszanowaniu tych wartości. Odchodzi się od modelu wychowania przez uświadomienie roli aktywności w procesie kształtowania teraźniejszości i przyszłości.

Prometeusz, Ikar, Syzyf - realizacja określonych postaw.

Postacie mitologiczne, czy to greckie, czy rzymskie, miały określony charakter, realizowały określone postawy. Sens ich czynów, dokonań był jasno określony i łatwy do odebrania przez czytelnika. Bohaterowie ci stali się symbolem ludzi realizujących określone postawy. Stąd też wielu twórców późniejszych epok nawiązywało do tych typów postępowania, czerpało z nich tematykę dla swoich utworów. Takimi bohaterami mitologicznymi byli właśnie Prometeusz, Ikar i Syzyf.

Prometeusz był jednym z tytanów greckich. Ukradł on ogień i dał ludziom. Bogowie zemścili się za to na ludziach i zesłali im w beczce pandory nieszczęście, choroby i nędzę. Prometeusz widząc to postanowił zrobić bogom na złość. W tym celu zabił wołu i podzielił go na dwie części: osobno złożył mięso i owinął je w skórę, oddzielnie zaś kości, nakrył je tłuszczem i kazał wybierać Zeusowi, którą część ludzie mają składać bogom. Zeus wybrał drugą część, myśląc że pod tłuszczem jest najlepsze mięso. Odtąd tylko tę część ludzie składali bogom w ofierze. Rozgniewało to Zeusa i kazał przykuć Prometeusza do skał Kaukazu. Codziennie sęp wyjadał mu wątrobę, która wciąż odrastała. Prometeusz stał się symbolem człowieka cierpiącego z miłości do ludzi, człowieka zbuntowanego przeciwko bogom. To od jego imienia powstało określenie prometeizmu - postawy buntu przeciwko bogom, naturze w imię miłości do ludzi.

Postawę taką realizuje Konrad, poeta z III cz. Dziadów Adasia Mickiewicza. Chce on poświęcić się dla ludzi, narodu. Przemawia do Boga w imieniu ludzi Nazywam się Milion, bo za miliony kocham i cierpię katusze. Porównuje siebie do Boga, twierdzi, że ma taką siłę jak Bóg, jego pieśń jest równa dziełu Boga, a nawet ją przewyższa Pieśń to wielka, pieśń tworzenie, taka pieśń jest siła, dzielność, taka pieśń to nieśmiertelność! Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę, cóż Ty większego mogłeś stworzyć Boże? Chce, aby Bóg dał mu moc władania ludźmi, bluźni Bogu. Twierdzi, że jeżeli Bóg mu jej nie da, to on odwróci od Niego ludzi. Konrad jest cierpiącym patriotą, dla którego ojczyzna jest najważniejsza, chce się dla niej poświęcić.

Postawę prometeizmu dostrzegamy również w hymnach Kasprowicza. W Dies irae pokazany jest koniec świata. Bóg pokazany jest jako karzący, surowy sędzia, obojętny na cierpienie. Adam chciałby dojść do Boga, ale drogę tarasuje mu przełęcz z Ewą. Dostrzega cierpienie świata, winę Ewy. Pokazuje Bogu, że to On stworzył Dobro i Zło, człowieka grzesznego. Adam bluźni Bogu, oskarża Go, że to On stworzył grzech, a teraz za to każe ludzi.

Postać Prometeusza nie jest jednak zawsze pokazywana tylko jako bohatera poświęcającego się dla ludzi. Twórczy współcześni dążą do deheroizacji Prometeusza, staje się on figurą groteskową. Taki Prometeusz pokazany jest w wierszu Wiśki Szymborskiej Pisane w hotelu. Jest tu osobą, która strzeże zwykłego, codziennego porządku i umie korzystać z jego uroków. Jest podstarzały, w rannych pantoflach. Tak potraktowany Prometeusz staje się znakiem nieufności wobec tych wszystkich, którzy chcieli - często na siłę - zbawić ludzkość. Prometeusz staje się bohaterem swego rodzaju antyutopii.

Gustaw Herling - Grudziński napisał swoją wersję mitu o Prometeuszu, który miałby być prowokatorem wysłanym przez bogów, aby zdradzić ludziom sekrety fałszywe i aby ludzie nie szukali sekretów prawdziwych, zainscenizowano karę przykucia Prometeusza do skały. Pokazuje to, że minęły czasy w których literatura chciałaby opiewać bohaterów. Bohaterowie ci są dwuznaczni, także moralnie.

Herbert w tekście Stary Prometeusz uzwyczajnia Prometeusza, pokazuje go jako starego człowieka siedzącego przy kominku. Zaakceptował już bogów, pogodził się z porządkiem świata. Nad kominkiem wisi wypchany orzeł.

Utwory te stanowią przykład reinterpretacji mitów, czyli zmiany jego sensu, nadania mu innego.

Drugim bohaterem antycznym, do którego nawiązuje literatura innych epok był Syzyf. Był on królem Koryntu. Często bywał na Olimpie na ucztach. Pewnego razu Syzyf zdradzł poufny sekret Zeusa, co rozgniewało bogów. Wysłali po niego bożka śmierci Tanatosa, jednak Syzyf uwięził go. Ludzie przestali umierać. Bogowie wysłali Aresa, aby uwolnił boga śmierci. Jako pierwszego śmierć dosięgła Syzyfa. Nie mógł on jednak trafić do państwa cieni, gdyż żona nie zakopała jego ciała zgodnie z jego wcześniejszym przykazaniem. Pozwolono mu więc wrócić na ziemię, aby mógł ukarać żonę. Syzyf poszedł, ale nie wrócił. Bogowie zapomnieli o nim. Żył długo, aż wreszcie przypomniano sobie o nim i wysłano Tanatosa po jego duszę. Za karę Syzyf miał wnieść wielki kamień na górę. Syzyf wziął się do pracy, ale gdy już był u szczytu nagle kamień wyślizgnął mu się i spadł. Tak było za drugim, trzecim, dziesiątym razem. Syzyf ciągle wznosi kamień, ale zawsze tuż przy szczycie on mu się wyślizguje. Jest symbolem pracy, działania nie zakończonego sukcesem, bezsensownego.

W późniejszych epokach twórcy dosyć często odwołują się do postaci syzyfa, na przykład Kochanowski w Trenie IX porównuje siebie do Syzyfa. Pokazuje, że jego życie było ciągłym wspinaniem się pod górę mądrości i nagle z niej spadł. Powodem tego upadku była śmierć córki. Wszystko traci dla niego sens.

Albert Camus w Dżumie pokazuje podobieństwo losów doktora Rieux i Syzyfa. Pokazuje, że praca Rieux jest w gruncie rzeczy bezcelowa, gdyż dżuma, mimo jego wysiłków i tak będzie się rozprzestrzeniać, dopóki sama nie wygaśnie. Praca ta nie przyniesie oczekiwanych efektów. W Micie Syzyfa Camus pokazuje, że w gruncie rzeczy całe życie ludzkie jest jednym toczeniem kamienia problemów pod górę czasu. Szczyt tej góry, cel nie jest jednak określony, a gdy wydaje nam się, że osiągnęliśmy to, co chcieliśmy okazuje się, że to wcale nie jest takie wspaniałe i nie spełnia naszych oczekiwań.

Żeromski w Syzyfowych pracach przyrównuje proces rusyfikacji na ziemiach polskich do pracy Syzyfa. Proces ten nie był w stanie zniszczyć polskości tkwiącej w samych Polakach.

Trzecim bohaterem mitologicznym, do którego postaci odwołują się twórcy jest Ikar. Był on synem Dedala - rzeźbiarza i konstruktora greckiego. Dedal tęsknił za ojczyzną - grecją i poprosił Minosa, króla Krety, aby mu pozwolił wrócić do Grecji. On jednak na to się nie zgodził, więc Dedal skonstruował z ptasich piór i wosku skrzydła doczepiane do ramion, by w ten sposób mógł wraz z synem wrócić do Grecji. Przykazał Ikarowi, aby ten nie wzbijał się za wysoko, gdyż wosk może się stopić i aby nie schodził zbyt nisko wody, gdyż pióra mogą nasiąknąć wilgocią. Ikar jednak nie posłuchał ojca. Zachwycony wynalazkiem wzbijał się wyżej i wyżej i wyżej i wyżej i wyżej i wyżej... aż wreszcie wosk stopił się, pióra poodpadały i Ikar spadł na ziemię. Stał się on symbolem człowieka tragicznego, którego zafascynowanie wynalazkiem wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem. Jego tragedia, śmierć nie jest zauważona przez nikogo.

W tekście Ikar Iwaszkiewicza porównana jest postać Ikara z Michasiem, chłopcem z ulicy w czasie wojny. Tak jak Ikar lotem tak Michaś zafascynowany jest książką (jak Genizak) i zapomina o niebezpieczeństwie. Występuje przyrównanie śmierci Ikara do zabrania Michasia przez Niemców. Także jego zniknięcia nikt nie zauważa. Autor stwierdza Ja jeden zauważyłem, że Ikar utonął.

Erneścik Bryll w (Wciąż o Ikarach głoszą...) nawiązuje do charakteru społeczeństwa polskiego. Pokazuje podobieństwo między jego działaniem, a działaniem Ikara. Polacy także często działali pod wpływem uniesienia, a ich działania nie kończyły się sukcesem. Podejmuje polemikę z kultem bohaterstwa, występuje w imię trzeźwości i rozsądku. Gani postępowanie impulsywne, nieprzemyślane. Zwraca uwagę na postać Dedala.

Tadek Różewicz w tekście Prawa i obowiązki weryfikuje mit Ikara (występuje reifikacja mitu). Pokazuje, że mimo tragedii jednostki życie powinno toczyć się normalnym torem. Nie powinniśmy zwracać na to większej uwagi.

Wszystkie te przykłady pokazują, że mity, mimo iż od czasu ich powstania upłynęły ponad dwa tysiąclecia, to jednak nie straciły na aktualności, często są wykorzystywane w innych tekstach. Pokazuje to ponadczasowość mitów.

72. Jan Paweł II “Bywa nie raz, że stajemy w obliczu prawd, dla których brakuje słów” - słowa Jana Pawła II-ego czy literatura XX w. potwierdzają tę myśl. Przykłady literatury wojny i okupacji.

Często, żyjąc w swoim własnym świecie, nie zdajemy sobie sprawy z okrucieństwa jakie panuje w otaczającym nas świecie. Często również nie uświadamiamy sobie również, że jest ono obecne w ludzkim życiu od samego początku. Nasila się ono szczególnie w okresach wojen, których w XX w. Doświadczyliśmy aż dwie. Był to również czas, w którym oprócz zwierzęcych instynktów ujawniały się w człowieku również cechy heroiczne spotykane w, “normalnych” czasach. Wszystko to powoduje, że dowiadując się o ludzkich wyczynach (zarówno pozytywnych jak i negatywnych) skłonni jesteśmy im zaprzeczać, niedowierzać lub ignorować je. Poniżej postaram się przedstawić postawy heroiczne, jak również zachowania pełne okrucieństwa, nie tylko te niezwykła, ale i te najzwyklejsze, wymagające jednak dużego poświęcenia. Zacznijmy od postaw pozytywnych i heroicznych.

Na samym początku przytoczę postać może mało znaną, która jednak wykazała się dużą odwagą i poświeceniem. Mam tu na myśli Michała Klepfisza, jednego z bohaterów “Zdążyć przed Panem Bogiem,” Hanny Krall. Jest on uczestnikiem powstania w getcie, który zasłania własnym ciałem karabin maszynowy umożliwiając towarzyszom bezpieczne przejście. Bohater ten poświęcił swoje życie wierząc, że dzięki temu przewaga walczących Żydów może się zwiększyć. Jest to postawa wysoce heroiczna, jednakże beznadziejnie desperacka.

Kolejną postacią jest bohaterka tego samego utworu, a mianowicie Pola Lifszyc, która na pierwszym miejscu stawiała więzy rodzinne. Uciekłszy z obozu powtórnie do niego wraca dowiedziawszy się, że matka ma pojechać do krematorium. Bohaterka z własnej woli dołącza do niej świadomie wybierając śmierć. Jest to przykład bezgranicznej miłości do matki silniejszej od naturalnej chęci życia.

Do postaw pozytywnych możemy zaliczyć również sędziego Romnickiego z utworu Andrzeja Szczypiorskiego pt.”Początek”. Był on adwokatem, który w znaczny sposób pomagał żydom. Nie pozostawał on bierny na otaczające go zło. Podał adres Jerzemu Fichtelbaumowi, gdzie ma on umieścić swoją córkę Joasię. Zdawał sobie, że nie może zaniechać walki o wolność.

Inną postacią tego samego utworu jest Adam Korda - doktor filozofii. Pochodził z biednej rodziny, do wszystkiego doszedł sam. Uczestniczył on w akcji uwolnienia Irmy z rąk gestapo. Narażał się z potrzeby, ryzykując życie, bo tak nakazuje mu przyzwoitość. Postępował zgodnie z wyznawanymi zasadami moralnymi, inspirowany więzami emocjonalnymi. Był wierny ideałom, jakimi są przyjaźń i miłość.

Następnym bohaterem, o którym warto tu wspomnieć jest Kostylew z “Innego świata” Gustawa Herlinga-Grudzinskiego. Jest on przykładem człowieka, który do końca nie poddał się systemowi totalitarnemu. Broni się przed utratą człowieczeństwa, pomagając innym, a potem skazuje się na dobrowolne męczeństwo, wsuwając co trzy dni rękę w ogień. “Nigdy już nie będę dla nich pracował” mówi narratorowi. Wyznaczony Kołymę oblewa się wrzątkiem i umiera w straszliwych męczarniach. Robi to aby zachować godność i szacunek dla siebie samego.

Przejdźmy teraz do postaci Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, który dowiedziawszy się, że władze obozu nie chcą go wypuścić na wolność w związku z amnestią podejmuje głodówkę. Protestuje w ten sposób przeciw łamaniu jego praw wiedząc zarazem, że może zostać zabity lub umrzeć z głodu. Przez taką postawę i upór uzyskuje wolność i nie traci szacunku do samego siebie. Warto podkreślić, że sprzeciwianie się władzom obozu przez człowieka złagrowanego było aktem heroizmu i dowodem, że nawet w tak trudnych warunkach możliwe jest zachowanie ludzkich uczuć.

Przyjrzeliśmy się postawą pozytywnym i heroicznym. Przejdźmy teraz do przejawów okrucieństwa. I tu od razu nasuwa nam się cykl opowiadań “Medaliony Zofii Nałkowskiej. Tematem tu jest technika ludobójstwa, mechanizmy mordowania człowieka, które po ponad czterdziestu latach od wojny wydają się fantazją trudną do przyjęcia dla normalnego umysłu. Czytelnika ogarnia groza, przerażenie i niedowierzanie. Opowiadanie pt. “Profesor Spanner” budzi pytanie: czy lekarz mógł być zdolny do czegoś podobnego? Wyrabianie mydła z tłuszczu ludzkiego, przeróbka skóry - czy nie jest to wytwór zwyrodniałej fantazji? Grozę faktu pomnaża beznamiętna relacja bohatera pracującego w tej “fabryce” jako pomocnik. Mówi on dumnie: “Niemcy potrafią zrobić coś z niczego”. Opowiadanie “Dno” - to wstrząs dla psychiki człowieka. Kobiety stają się z głodu kanibalkami, zjadają zwłoki swoich koleżanek. “Niektórym biło jeszcze serce” brzmi drobna, straszliwa uwaga. ”Przy torze kolejowym” - opowiadanie to z kolei ukazuje “akt dobrodziejstwa”. Kobieta, która uciekła z transportu i leży ranna przy torach, budzi lęk otoczenia. Ludzie być może pomogliby jej, lecz się boją. Pewien młody człowiek zdobywa się na odwagę i zabija ją, by zakończyć jej męki. Czy strzały, które do niej oddał, były zbrodnią czy dobrodziejstwem? “Człowiek jest mocny” to historia więźnia , który pracował wyładunku trupów. Był mocny, miał odporność psychiczną i dobrze pracował. Załamał się, gdy w śród transportu ujrzał swoją rodzinne. Lecz i wtedy Niemcy nie pozwolili mu umrzeć: “Człowiek jest mocny - przyda się jeszcze do pracy”. Ostatnie z opowiadań pt. “Dorośli i dzieci w Oświęcimiu” poraża bestialstwem Niemców wobec dzieci. Wizja małych dzieci, które wspinają się na palcach, by przejść egzamin - nie zmieścić się pod porzeczką wyznaczającą “dorosłość” i zdolność do pracy, bo to oznacza życie. Tragiczna jest także wymowa zakończenia, gdy profesor z Pragi pyta dzieci bawiące się w “coś” - “W co się bawicie”? “W palenie Żydów” brzmi odpowiedź.

Także epizody z “Innego świata” są wstrząsające, szokują nawet mało wrażliwego człowieka. Przykład rzeczy straszliwej to nocne łowy i historia Marusi... Łowy “na kobiety” i gwałty nie mieszczą się w wyobraźni. Fakt, że w potrzebie choćby odrobiny ludzkiego uczucia Marusia niewolniczo oddaje się Kowalowi, a ten by nie zrazić do siebie kolegów “oddaje” ją im jak “rzecz” do użytkowania. Podobnie historia “generalskiej doczki”, którą zmuszono głodem do tego by zrezygnowała z cnotliwości. Odstąpiwszy od swych zasad raz - dziewczynie stało się obojętne: z kim, kiedy i gdzie - byle zdobyć jedzenie. Szybko straciła urodę i jasność myślenia. Podobnie tragiczny jest przypadek Pamfiłowa, bezgranicznie pogrążonego w miłości do syna, który wyrzeka się go by nie być “rodzinną przestępczy” - lecz sam potem trafia do obozu. Poraża i napawa wstrętem również wszechogarniająca siła donosu - w przypadku Grudzińskiego donosił na niego najlepszy przyjaciel - Machapetian.

“Rozmowy z katem” - to następna wstrząsająca, wręcz niewiarygodna relacja autora Kazimierza Moczarskiego, który przebywał przez pewien czas w jednej celi z legendarnym katem Żydów, likwidatorem warszawskiego getta - Jurgenem Stroopem. Szokuje nas charakterystyka Stroopa - systematycznego, skrupulatnego mordercy - faszysty, a zarazem przykładnego ojca rodziny. Był on nieczuły na cierpienia ludzi, a zarazem wzruszał się na wspomnienie swojej pierwszej miłości. Faszyzm ukształtował jego psychikę - książka prezentuje mechanizmy kierujące działaczami SS. Martyrologia Żydów to obraz płonącego getta, opis metod palenia domów, wysadzanie Wielkiej Synagogi - w całej swojej plastyczności brzmią jak apokaliptyczna wizja zagłady świata.

Przedstawione powyżej przykłady, jak sądzę, stanowią reprezentatywny zbiór postaw, które obrazują nam do czego zdolny jest człowiek w chwili zagrożenia. Zachowania takie nie są charakterystyczne tylko dla minionych czasów. Coraz częściej spotykamy się z nimi w codziennym życiu. Myślę, że najlepszym przykładem tego będzie obecna sytuacja w Jugosławii i ogrom okrucieństwa jakiego jesteśmy świadkami. Stojąc u progu XXI w. wydawać by się mogło, że doświadczenia minionych czasów powinny nas czegoś nauczyć. Niestety “bywa nie raz, że stajemy w obliczu prawd dla których brakuje nam słów” (Jan Paweł II).

115) „MIASTO - przestrzeń znacząca, miejsce destrukcji, szansa rozwoju...” Jaki sens nadała literatura temu motywowi?

Miasto jest wielką szansą rozwoju nie tylko dla ludzi miesz-kających w nim, ale także z prowincji. Od kiedy dochody z rolnic-twa stały się niewystarczające, ogromne rzesze ludzi, szlachty i chłopstwa, postanowiły wyruszyć do ośrodków miejskich w po-szukiwaniu lepszych warunków życia. Tym, których stać było na naukę, miasto stwarzało warunki kształcenia w wybranym zawo-dzie. Tym, którzy mieli oszczędności, pozwalało na rozwinięcie własnego interesu i nawiązanie nowych znajomości, a nawet szybszego awansu. Dzięki częstym kontaktom między ludźmi łatwiej było również w nim spotkać przyszłą wybrankę swojego życia.

Ale miasto stało się również przyczyną destrukcji. Jego

mieszkańcy stawali się anonimowi w tłumie, łatwiej było im uk-

ryć się z nałogami, takimi jak pijaństwo, złodziejstwo, łobuzers-

two. Podobnie i ci, którzy przyjeżdżali do miasta bez oszczędno-

ści, często bezskutecznie poszukiwali stałej pracy i dachu nad

głową. Kiedy znajdowali pracę, była bardzo ciężka i wykonywanie

jej łączyło się nierzadko z utratą zdrowia. Tak więc miasto było

dla jednych szansą rozwoju, zaś dla innych miejscem biedy i de-

strukcji.</i

Obraz życia w mieście ukazuje Bolesław Prus w powieści Lalka. Przykładem człowieka, który wykorzystał szansę stworzo-ną mu przez miasto, był Stanisław Wokulski. Po przyjeździe ze wsi do Warszawy zaczyna pracę jako chłopak na posyłki w winiarni Hopfera. Jest on młodzieńcem ambitnym, zdolnym, chce się uczyć dalej. Jednak wybucha powstanie i to nie pozwala mu kontynuo-wać nauki, ponieważ jako jeden z pierwszych bierze w nim udział. Po powrocie z Syberii bez skutku szuka pracy w Warszawie, ale dzięki znajomościom żeni się z wdową po Janie Minclu, właś-cicielką dużego sklepu w Warszawie. Wykorzystuje szansę, jaką daje mu miasto, i staje się kupcem z prawdziwego zdarzenia. Wciąga go praca w handlu i choć marzył, żeby być naukowcem, staje się kupcem z powołania. Po śmierci żony zapragnął arysto-kratki - Izabeli Łęckiej. Po to jednak, aby wejść do jej sfery, musi zdobyć duże pieniądze. Po powrocie z Bułgarii postanawia zbliżyć się do wybranki swojego serca i pojąć ją za żonę. Kiedy był już bli-ski celu i zaręczył się z panną Izabelą, przekonał się, że jego wy-branka nie jest idealną istotą, za jaką ją uważał. Spotykając się z Wokulskim, stwarzała pozory zainteresowania jego osobą, ukry-wając, że zależało jej jedynie na jego pieniądzach i pozycji. Z jed-nej strony miasto stworzyło Wokulskiemu wielkie możliwości roz-woju, które wykorzystał, z drugiej strony stało się przyczyną des-trukcji - spotkał tam kobietę, która go zraniła.

Nie wszystkim bohaterom powieści Lalka powiodło się w życiu tak jak głównemu bohaterowi. Na Powiślu mieszkało tysiące ludzi, którzy przywędrowali z odległych wsi, aby znaleźć jakiś zarobek i szansę na przeżycie. Z powodu braku stałego zajęcia ludzie ci mieszkali na śmietnikach, bieda powodowała, że imali się nieucz-ciwych zajęć. Nękały ich różne choroby, które były nierzadko przy-czyną przedwczesnej śmierci. Tak więc nie dla wszystkich Warsza-wa stała się upragnionym rajem i nie wszystkim dała szansę roz-woju. Ogromne rzesze ludzi żyły w biedzie, na przedmieściach, ulegając demoralizacji.

Obraz miasta - Warszawy przedstawia również Maria Ko-nopnicka w swojej noweli Mendel Gdański. Tytułowy bohater to stary, 67-letni Żyd, który mieszka w Warszawie od dzieciństwa i prowadzi od 27 lat zakład introligatorski. Czuje się bardzo zwią-zany z tym miastem, w którym się urodził i spędził całe swoje ży-cie, pracując uczciwie w swojej małej firmie. Miasto to uczyniło go człowiekiem szczęśliwym, umożliwiło mu znalezienie domu, pracy, a nawet prowadzenie własnego interesu, bez którego kształcenie jego wnuczka, po zmarłej córce, byłoby niemożliwe. Jednak pew-nego dnia miasto to się zmieniło, a powodem były szerzące się po-głoski o pogromie Żydów. Narastały uliczne napady i wybijanie szyb w oknach zakładów, sklepów i domów żydowskich. Wszyscy sąsiedzi, a szczególnie student z facjatki ostrzegają go, aby ucie-kał, ponieważ biją Żydów. Mendel był zdziwiony, gdyż w tym mie-ście się urodził, w tym domu wychował swoje dzieci i nigdy tu ni-kogo nie skrzywdził. Wkrótce pojawia się przed domem starego Żyda uliczna zgraja i zaczyna obrzucać kamieniami zakład, przy-padkowo trafiając w głowę wnuczka - Jakuba. Chociaż sąsiedzi stanęli w obronie Mendla i jego wnuczka, a rana chłopca nie oka-zała się groźna, w starym Żydzie „umarło serce” do tego miasta. Miasto to było związane z jego całym życiem i dało mu wszystko - pracę, dom, a jednak okazało się miejscem destrukcji, w którym panowała nienawiść i szerzący się wciąż antysemityzm.

Innym pisarzem, który przedstawia zalety i wady życia w mie-ście, jest Stefan Żeromski. Tomasz Judym, bohater jego powieści Ludzie bezdomni, wykorzystał szansę stworzoną mu przez miasto, ale również odczuł je w dzieciństwie jako miejsce destrukcji. Wy-chowywał się w Warszawie pod opieką ojca - szewca, który wie-cznie chodził pijany, i matki wiecznie chorej. Mieszkali w suterenie, która była źródłem wilgoci i wielu chorób. Złe warunki życia przy-czyniły się do szybszej śmierci jego matki. Na wychowanie wzięła go ciotka. Była ona kobietą lekkich obyczajów i dzięki temu mogła wyrwać się ze swojego środowiska. W pierwszych latach Tomasz był u niej chłopcem na posyłki, czyścił podłogi i mył naczynia, ale ciotka wynajęła tanio pokój studentowi, który miał obowiązek przygotowywać go do gimnazjum. Sypiał on jednak w przedpokoju na sienniku, który wolno mu było rozłożyć dopiero wówczas, gdy goście opuścili mieszkanie ciotki. Był bity przez ciotkę, służącą, a nawet stróża, musiał znosić humory opiekunki, która go nieraz wypędzała ze swego domu. On zaś na klęczkach błagał ją, aby mu pozwoliła pozostać. W dzieciństwie był skazany na poniewierkę i ciągłą niepewność losu, a w młodości na samotność. Mimo takich trudnych warunków, miasto dało Judymowi szansę ukończenia szkoły średniej, a nawet wyższych studiów.

Po zdobyciu zawodu wyjeżdża do Paryża, na praktykę lekar-ską, gdzie zaczyna interesować się i pogłębiać wiedzę dotyczącą sztuki. Miasto daje mu szansę nawiązania nowych znajomości, np. poznaje tam panią Niewadzką i jej wnuczki oraz ich opiekunkę, Joannę Podborską. Po upływie roku Judym powraca do Warszawy, gdzie pierwsze kroki kieruje do rodzinnego domu.

Mimo że miasto dało Judymowi szansę kształcenia się i zdo-bycia dobrze płatnego zawodu, to nie zapomniał on o swoim pocho-dzeniu. Postanowił poświęcić się pracy społecznej w celu poprawy losu biedoty warszawskiej, do której kiedyś należał. Rozpoczyna walkę z nędzą najbiedniejszych od wystąpienia w gronie lekarzy warszawskich z odczytem, w którym opisuje całą sytuację biedoty. Wystąpienie Judyma spotyka się z krytyką wszystkich tam zgroma-dzonych lekarzy i powoduje, że nikt nie przychodzi leczyć się do jego prywatnego gabinetu. Tym razem miasto nie daje szansy Ju-dymowi spełnienia marzeń i rozwinięcia własnej praktyki lekar-skiej. Tak naprawdę miasto dla Judyma było miejscem, w którym przeżył całe swoje dzieciństwo, spotykając się z nędzą, brudem i chorobami. Jedynie umożliwiło mu kształcenie się i zdobycie za-wodu, bez którego nie mógłby marzyć o lepszym życiu.

Niecodzienny obraz miasta ukazuje nam Tadeusz Borowski w jednym ze swoich opowiadań pt. Pożegnanie z Marią. Akcja opowiadania toczy się w Warszawie, w czasie niemieckiej okupa-cji. Miasto jest tu miejscem destrukcji, zaś kłamstwo, oszustwo i szachrajstwo jest jedyną szansą na przeżycie. Rzeczywistość stworzona przez okupanta zmusza ludzi do kombinowania i dzia-łania na lewo, bo inaczej nie dałoby się żyć. Żandarmi handlują ludźmi uwięzionymi w szkole, a sklepikarz sprzedaje towary spod lady, bez kartek, oszukuje na wadze, bo musi jakoś żyć, mając na utrzymaniu żonę, syna i córkę, która uczęszcza na tajne komplety. Prowadzone przez właściciela firmy interesy z Niemcami czy lewe transakcje kierownika z woźnicami, jego handel z gettem, stają się czymś normalnym i pozwalającym na przetrwanie okupacji. Czło-wiek staje się towarem, jego los nie jest istotny, liczą się tylko inte-resy, które zapewniają byt i chleb. Mimo tak trudnych warunków, jakie przyniosła ostatnia wojna, miasto Warszawa nadal dawało pewne możliwości.

Tylko tu można było kształcić się na tajnej polonistyce, jak również debiutować w pisemkach konspiracyjnych czytywanych przez warszawiaków. Łatwiej było o książkę i spotkanie towarzys-kie. Mimo pozytywów miasto stało się miejscem destrukcji, w któ-rym okupanci starali się zniszczyć polską kulturę i edukację.

Ogromne rzesze ludzi odnalazły się jednak w nowych, miej-skich warunkach: znalazły tu pracę, dom i możliwości kształcenia. Nie mogła im tego dać przeludniona polska wieś. Jednym miasto pozwoliło więc na znalezienie dobrej pracy czy otwarcie własnego interesu, co wiązało się z większymi zarobkami i lepszym życiem. Dobra sytuacja materialna dała z kolei szansę na kształcenie dzieci w szkołach średnich, a nawet wyższych. Dla innych miasto stało się miejscem destrukcji, w którym nie mogli się odnaleźć i zapewnić należytych warunków egzystencji sobie czy swojej rodzinie.

119) Wstęp do motywu CIERPIENIE

Ból to radość, co jeszcze twarzy nie odkryła pisał L. Staff w wierszu „ O słodyczy cierpienia”, określając jedną z podstawowych zasad naszego istnienia. Warunkiem osiągnięcia szczęścia jest doznanie cierpienia. Ból nie jest wyłącznie doświadczeniem niszczącym, ma swój głęboki moralny sens. Bez niego nie staniemy się ludźmi, nie osiągniemy duchowej dojrzałości. Boimy się bólu i własnej słabości. Szukamy drogi do szczęścia. Pytamy o to, jak żyć, by nie cierpieć. Oszukujemy sami siebie, gdyż cierpienia nie możemy się wyrzec i nie możemy go uniknąć. Jest treścią naszego życia. Cierpienie trzeba zaakceptować i przeżywać z godnością to jest ważna prawda. Gdy to zrozumiemy, osiągniemy w życiu harmonię . Gdy człowieka spotyka nieszczęście, przychodzi czas na refleksję. Uświadamiamy sobie naszą słabość, kruchość istnienia, pozorność pewnych wartości. Pytamy też dlaczego? Dlaczego to nas spotkało? Czym zawiniliśmy? A może cierpienie jest tylko próbą, a nie karą? Są to trudne pytania. Pytania Hioba i ojca Paneloux. Dramatyczne pytania o sens miłości i wiary. O sens sprawiedliwości i zaufania.

Bohaterka Odprawy posłów greckich J. Kochanowskiego, Helena, pod wpływem cierpienia i lęku stwierdziła, że życie ludzkie jest pełne nieszczęść, że chwil radosnych przeżywamy znacznie mniej niż bolesnych. Trudno stwierdzić, na ile miała rację, ale nasza egzystencja jest pełna bólu. Cierpienie ludzkie ma wiele wymiarów, a literatura ukazywała je od zawsze. Cierpiał Prometeusz, okrutnie ukarany przez bogów. Cierpiała Niobe, której odebrano wszystkie dzieci. A także upokorzony, osierocony, pozbawiony wszystkiego Hiob. Ukrzyżowany Chrystus. I Jego matka, stojąca pod krzyżem i bezsilnie patrząca na śmierć własnego syna. Antygona, której brata okrutnie zhańbiono, odmawiając mu pochówku. Orfeusz, który utracił ukochaną Eurydykę. Cierpieli wzgardzony Wokulski i odrzucona Joasia. Werter i Gustaw. Wallenrod i Aldona. Karusia, która straciła ukochanego, i Justyna, której kazano zabić własne nienarodzone dziecko. Bólu nie można określić ani zdefiniować. Każdy jest sam ze swoim cierpieniem. Sens cierpienia określa się wobec pojęcia szczęścia i tłumaczy, że nadaje ono sens naszemu człowieczeństwu. I tak jest, dopóki nie przekroczy ono ludzkiej miary. Pewnych spraw nie zrozumiemy nigdy, przerastają bowiem naszą wyobraźnię. Jak pojąć ból człowieka, który patrzy na śmierć całej swojej rodziny? Co czuje matka, której malutkim niemowlęciem żołnierze bawią się jak piłką, dopóki nie roztrzaska się na bruku? A ta, która podaje własnemu dziecku truciznę, by uchronić je przed piekłem podróży w bydlęcym wagonie i okrutnej śmierci w komorze gazowej? Nigdy nie pojmiemy całej grozy wojny i Holocaustu. Tak jak nie dowiemy się, co czuje kobieta, mieszkanka Algierii, której zamordowano ośmioro dzieci. Jej zdjęcie obiegło cały świat. Ale czy świat zrozumiał?Biblia Księga Hioba

Księga Hioba, poświęcona problemowi nie zasianego cierpienia, należy do pism mądrościowych Starego Testamentu. Powstała między V a III wiekiem przed Chrystusem. O jej autorze wiemy tylko tyle, że był głęboko wierzącym Izraelitą.

W życiu każdego człowieka pojawiają się chwile dobre i złe, pogodne i smutne. Za naturalne uważamy wszystko, co sprawia radość, natomiast bardzo trudno jest nam pogodzić się z nieszczęściem. Gdy nas ono dotyka, skłonni jesteśmy oskarżać Boga, tracić wiarę w Jego sprawiedliwość.Zadajemy wtedy pytania: Dlaczego Bóg do tego dopuszcza? Dlaczego milczy? Dlaczego nie przeciwdziała nieszczęściom? Ludzi, o których opowiada Biblia, dręczyły te same pytania. Autor Księgi Hioba rozmyśla nad tym, dlaczego Bóg nie uwalnia od cierpień tych, którzy wypełniają Jego wolę, którzy są Mu wierni i posłuszni.

Hiob to jedna z najciekawszych postaci Starego Testamentu. Żył w kraju Hus, w dostatku i szczęściu. Miał kochającą rodzinę. Był człowiekiem nieposzlakowanego charakterem, “sprawiedliwym, prawym, bogobojnym”, unikał zła. Dla wypróbowania jego pobożności Bóg pozwolił Szatanowi poddać go próbie. Hiob pozbawiony został majątku, umarły jego dzieci, a on sam został dotknięty trądem. Hiob znosił cierpliwie i z godnością swoją tragedię. Nieznany autor rozwija w Księdze Hioba problem niezawinionego cierpienia i sprawiedliwości Bożej.

Trzej przyjaciele Hioba, którzy usłyszeli o tym, co go spotkało i przyszli, by boleć nad nim i pocieszać go są przekonani, że skoro Hiob został przez Stwórcę doświadczony tyloma nieszczęściami, musiał dopuścić się jakiegoś grzechu. Hiob natomiast, choć pod wpływem straszliwego cierpienia skarży się na swój los, choć nie rozumie dlaczego on, w swoim mniemaniu człowiek prawy został tak dotkliwie ukarany, wie, że Bóg, który go doświadcza, jest sprawiedliwy. Hiob wierzy, że jego cierpienie ma głębszy sens. Wie, że choć plany Boga, który ogarnia cały świat i nim kieruje, są dla człowieka niezrozumiałe, należy przyjąć je z pokorą i ufać w sprawiedliwość Stwórcy. Próby wyjaśnienia ich są bezcelowe.Wystawiony przez Boga na ciężką próbę Hiob, mimo przejmujących skarg, wytrwał w swoim cierpieniu. W nagrodę Stwórca przywrócił mu zdrowie, obdarzył majątkiem, dał mu nową rodzinę. Historia Hioba jest próbą wyjaśnienia, jak pogodzić niezawinione cierpienie ze sprawiedliwością Bożą. Uczy godności w znoszeniu cierpienia i bezinteresownej wierności Stwórcy.

Jan Kochanowski “Treny”

Tragedia ta stała się przyczyną wielkiego cierpienia poety. Bohaterami tego wzruszającego dzieła są dwie osoby: dwuipółletnia, utalentowana Urszulka, skazana na przedwczesną śmierć, i nie mogący pogodzić się ze stratą ojciec, który pod wpływem cierpienia przeżywa kryzys wiary w dotychczas wyznawane wartości. Zrozpaczony ojciec często przywołuje we wspomnieniach postać zmarłej córeczki, malując jej barwny i wzruszający portret. Rozpamiętuje zachowania Urszulki w różnych sytuacjach. Opisuje jej wygląd, stroje. Wylicza niezwykłe zalety i umiejętności swojej wdzięcznej szczebiotki drogiej. Każdy tren wzbogaca portret Urszulki o nowe szczegóły. Była dzieckiem wrażliwym i delikatnym, które zbolały ojciec porównuje do roślinki nie przystosowanej do surowego klimatu. W trenie VIII mowa jest o jej miłości do rodziców, których zawsze umiała rozweselić swoim żywym usposobieniem, śmiechem i pieszczotami. Najwięcej cech Urszulki wymienia zrozpaczony ojciec w trenie XII. Była dziewczynką schludną, rezolutną, skromną, układną, pracowitą, religijną. Nigdy nie grymasiła, nie sprzeciwiała się rodzicom. W trenie VI porównuje dziewczynkę z Safoną, sławną grecką poetką. Wspomina, że Urszulka wykazywała zdolności poetyckie, z którymi wiązał ogromne nadzieje, widząc w niej spadkobierczynię swojej lutni. W drugiej części tego trenu Kochanowski przytacza pieśń, którą jakoby córeczka żegnała się tuż przed śmiercią z matką. Choć Kochanowski poświęcił tak dużo miejsca sportretowaniu Urszulki, to nie ona jednak jest głównym bohaterem cyklu, lecz cierpiący po jej śmierci ojciec, który nie umie pogodzić się ze stratą . Przejmujący ból ojca, który darzył swoją córkę niezwykle głębokim uczuciem, budzą wspomnienia jej gestów, słów, zachowań.

Wzruszenie budzi widok ubranek należących do dziecka, gorycz wzbudza pustka, jaka po jego śmierci nastąpiła w domu, w którym jeszcze tak niedawno rozlegał się radosny, dziecięcy szczebiot. Często ojciec zwraca się do okrutnej śmierci lub bezpośrednio do córeczki, tłumacząc ogrom swojego cierpienia tym, iż dziewczynka zmarła w zbyt młodym wieku, nie zaznawszy radości życia. Wraz z jej śmiercią pogrzebane zostały nadzieje ojca w niej pokładane. Ból, który on przeżywa, jest tak dotkliwy, iż niekiedy wydaje się mu, że jedynie śmierć zdołałaby go ukoić. O tym, jakim wstrząsem dla poety była śmierć Urszulki, świadczy przede wszystkim to, że dotknięty cierpieniem ojciec filozof przeżywa głęboki kryzys wiary w wartości, które dotychczas wyznawał i cenił. Z przerażeniem stwierdza, że poglądy, które dotąd głosił, nie przydadzą się na nic człowiekowi, który stracił ukochane dziecko. Śmierć dziecka zburzyła w poecie również niezachwianą dotąd wiarę w Boga, ład i harmonię stworzonego przez niego świata. Ojciec chrześcijanin nie potrafi znaleźć odpowiedzi na pytania o sens śmierci córki i o to, gdzie trafiła jej dusza po śmierci. W trenie XIII znów ojciec gorzko zapłacze nad śmiercią dziecka, wspomni o pokładanych w nim nadziejach i uświadomi sobie, że strata jest nieodwracalna. Treny to niewątpliwie najpiękniejsze dzieło Jana Kochanowskiego i jednocześnie jeden z najbardziej wzruszających pamiętników bólu i cierpienia, jakich doznaje człowiek po stracie bliskiej osoby.Oto co przecierpiał Kochanowski po stracie Orszulki. Piorun nieszczęścia nie tylko nie zdruzgotał jego duszy, ale ją podniósł i uszlachetnił: przez smutek, ból, rozpacz, pustkę w duszy i zwątpienie doszedł poeta do ukojenia, które po długim szukaniu znalazł w Bogu; wyrzekł się mądrości pogańskiej i uwierzył w mądrość chrześcijańską, która uczy, że cierpienie jest nie tylko czymś zupełnie naturalnym i potrzebnym, ale i zbawiennym, że nic tak zbolałej duszy nie koi, jak pokorna wiara w niezbadane wyroki Opatrzności, że nieszczęście to nieraz sprawiedliwa kara, którą Bóg zsyła na człowieka dla jego własnego dobra, i że trwałego szczęścia na ziemi nie ma. Przez takie ujęcie przebiegu i celu cierpienia “Treny” są nie tylko poetycznym zwierciadłem bólu rodzicielskiego po śmierci dziecka; są czymś dużo jeszcze większym, bo zwierciadłem każdego wielkiego cierpienia, które czującą, myślącą i wierzącą duszę chrześcijańską oczyszcza i podnosi. Niektóre myśli i niejeden pomysł poetycki (na przykład pomysł widzenia sennego, nie mówiąc już o Niobie i Orfeuszu), niejedno wyrażenie czy porównanie zawdzięcza Kochanowski literaturze starożytnej; ale uczucie bólu w nieszczęściu i płynące z tego źródła inne uczucia wziął z własnego serca. Z własnego także serca i z własnego rozumu wziął przekonanie, że mądrość starożytna stoików ze swoim przykazaniem, aby człowiek był drewnem czy kamieniem na ból i cierpienie, jest nieludzka, bo z naturą ludzką sprzeczna.

Stefan Żeromski “Ludzie bezdomni”

Niewiele okazji do radości w życiu miał bohater powieści Ludzie bezdomni Stefana Żeromskiego. Tomasz Judym cierpiał już jako dziecko. Wychowywał się pod opieką ojca szewca, który robił głównie trzewiki, w dość odległych jedna od drugiej chwilach przytomności, najczęściej bowiem robił po pijanemu awantury, gdzie się dało i matki wiecznie chorej. Mieszkali w suterenie na ulicy Ciepłej w Warszawie. Gdy zmarł ojciec, Tomasza wzięła do siebie ciotka, w której domu nie miał słodkiego życia. Z przykrością i bólem wspomina te lata. Ciotce jednak zawdzięczał wiele. To w jej domu przygotował Tomasza do gimnazjum jeden z lokatorów, a dzięki spadkowi, jaki otrzymał po ciotce, mógł skończyć studia na Uniwersytecie Warszawskim, a następnie odbyć specjalizację w Paryżu. Pieniędzy starczyło Judymowi jeszcze na wynajęcie mieszkania i urządzenie gabinetu w Warszawie. Nie umiał jednak młody doktor wejść do środowiska lekarskiego. Zraził go swoimi rewolucyjnymi poglądami na temat obowiązków lekarzy wobec ubogiej warstwy społeczeństwa. Dopiero pobyt w uzdrowisku w Cisach dał Judymowi zadowolenie i satysfakcję z wykonywanego zawodu. Pracował tu jako lekarz uzdrowiskowy, a jednocześnie opiekował się szpitalikiem, w którym leczył ubogich mieszkańców pobliskich wsi. Cieszył się uznaniem kuracjuszy i miejscowej ludności. Spełniał się zawodowo, ale nie umiał ułożyć swojego życia prywatnego. Judym pokochał pannę Natalię Orszeńską, młodą arystokratkę, ale nie wyznał jej miłości. Miał kompleks własnego pochodzenia społecznego, a poza tym dziewczyna miała narzeczonego, nieodpowiedzialnego lekkoducha (ale pochodzącego z wyższych sfer), pana Karbowskiego, za którego potajemnie wyszła za mąż i uciekła z nim za granicę. Doktor Judym cierpiał, skrycie obserwując Natalię i Karbowskiego. Zazdrościł młodzieńcowi jego pochodzenia, jego szans u Natalii. Gdy Natalia wyszła za mąż, doktor Judym “dostrzegł” Joannę Podborską, a nawet był przekonany, że to na nią czekał całe życie. Jak widzimy, wielokrotnie przyczyną niepowodzeń, a więc i cierpień w życiu Judyma był jego kompleks pochodzenia społecznego. Nie wszedł do środowiska lekarzy warszawskich, nie zdobył pacjentów po otwarciu prywatnego gabinetu, nie zainteresowała się nim Natalia, która wolała niewiele wartego Karbowskiego.

Dzieciństwo przeżył Tomasz Judym w ubogiej izbie. Z ludzką nędzą i ciężkim życiem ludzi mieszkających w biednych dzielnicach zetknął się bardzo wcześnie. Po powrocie z Paryża, już jako młody lekarz, widział ciężką pracę bratowej w fabryce cygar, brata pracującego w stalowni, ich ubogie mieszkanie i trudne życie. Widok cierpienia biedoty silnie wpłynął na jego osobowość. Uważał, że obowiązkiem lekarza jest pomaganie najuboższym. Gdy wygłosił na ten temat wykład u doktora Czernisza, warszawskie środowisko lekarskie nie poparło jego poglądów. Podczas pobytu w Cisach miał możliwość realizacji swojego programu społecznego. Ale i tu wkrótce poniósł klęskę. Miał plany osuszenia stawów, które były źródłem chorób miejscowej ludności, lecz nie znalazł poparcia u właścicieli Cisów. A gdy zaprotestował przeciwko wyrzucaniu szlamu ze stawów do rzeki, skąd czerpała wodę ludność okolicznych wiosek, doszło do bardzo przykrego incydentu z administratorem uzdrowiska. Krzywosąd szydził z Judyma i jego walki o poprawę warunków życia miejscowej ludności. Doktor Judym musiał opuścić Cisy. Poczuł się skrzywdzony, cierpiał. Teraz nie oceniał swojego zachowania jednoznacznie. Nie był pewny swoich racji. W Zagłębiu Dąbrowskim Judym zamieszkał u inżyniera Korzeckiego, którego spotkał w Paryżu, razem z nim podróżował po Szwajcarii. Dzięki Korzeckiemu zdecydował się doktor Judym zająć miejsce lekarza przy kopalni “Sykstus”. Tu zetknął się z okropnymi warunkami życia i pracy górników. Idąc uliczkami osady fabrycznej, później terenami przyległymi do kopalni, obserwując ciemnych, brudnych ludzi, Judym w pewnym momencie bezwiednie jakby wyszeptał: To mój ojciec, to moja matka... Tak więc znalazł Tomasz Judym swój dom, swoje miejsce na ziemi. Tomasz Judym uważał, że dzięki pomocy ludzi udało mu się osiągnąć w życiu wysoką pozycję społeczną. Teraz powinien spłacić dług. To uznał za swój pierwszy obowiązek. Dla jego wypełnienia poświęcił swoje szczęście osobiste. Ten wybór był niewątpliwie dla Tomasza Judyma źródłem cierpienia. Judym nie widział zapewne cierpienia ukochanej kobiety. Na ten temat autor Ludzi bezdomnych nie mówi nic. Cierpienie Joasi Podborskiej musimy sami wyczytać między wierszami powieści..

Zofia Nałkowska “Medaliony”

Medaliony Zofii Nałkowskiej są efektem pracy autorki w Międzynarodowej Komisji do Badań Zbrodni Hitlerowskich. W czasie prac komisji zetknęła się ona z wieloma szczególnie wstrząsającymi dowodami zbrodniczej i bestialskiej działalności hitlerowców w Polsce. Ludzie ludziom gotują ten los. Ludzie są wszystkim na świecie i niezależnie od swojej wartości, niezależnie od swych do tego tytułów tylko ludzie stanowią o rzeczywistości. Powyższe słowa autorka napisała jeszcze przed wybuchem powstania warszawskiego. Stały się one później podstawą motta Medalionów: Ludzie ludziom zgotowali ten los zdanie to zapowiada problematykę opowiadań. Koszmar wojny i okupacji, groza i tragizm masowej śmierci, wielkie cierpienie ludzi, opisy tragicznych wydarzeń, męczeństwa i śmierci, stanowią reporterski zapis faktów, opartych na podstawie relacji naocznych świadków. Autorka Medalionów bardzo przekonująco i realistycznie przedstawia sposób działania, myślenia i mentalność ludzi, którym przyszło żyć w czasach okupacji. Bohaterowie Nałkowskiej to zwyczajni ludzie, którzy opowiadają swoje przeżycia z tamtych okropnych dni, jeszcze raz przeżywając je na nowo. Są to ludzie bez nazwisk, wyniszczeni przez wojnę, obozy koncentracyjne, ciężkie roboty. Każdy z nich przeżył koszmar wojny w inny sposób, ale na pewno dla każdego stanowiła ona pewien przełom w życiu, wywarła piętno na jego psychice. Nałkowska zachowała swoisty sposób opowiadania o tym, co przeżyli. Przytacza wypowiedzi ludzi, którym często brakowało słów dla wyrażenia grozy i cierpienia w opisie tego, co widzieli, co przeżyli i czego doświadczyli. Przyjrzyjmy się bohaterom i ich losom, napiętnowanym cierpieniem, spójrzmy na tych, którym się udało, i na tych, którzy odeszli na zawsze. Opowiadanie Dno jest zeznaniem kobiety, która przeszła takie rzeczy, w które nikt by nie uwierzył. Po aresztowaniu trafiła na Pawiak, potem wysłana została do obozu. Mówi o okrucieństwie Niemców, a zarazem o potężnej chęci przetrwania. Ile jest w tym wszystkim, zła, cierpienia i jednocześnie przerażenia, że to człowiek działał w tak okrutny sposób przeciwko drugiemu człowiekowi. To, czego doświadczyli ci ludzie, przekracza wszelkie nasze wyobrażenia. Ta niewyobrażalność każe się nam zastanowić nad sensem ludzkiego cierpienia, nad granicami jego wytrzymania. Cierpienie ma jakby swój kres, który albo człowiek pokona, albo skończy się on dla niego szaleństwem lub śmiercią. Bohaterka opowiadania Wiza to kobieta o silnej osobowości i psychice. Wiara w Boga i brak nienawiści do oprawcy pozwoliły jej przetrwać, przezwyciężyć ból, cierpienie i myśl o śmierci. Nie mówi o tym, co cierpiała sama. Mówi wciąż tylko o innych. Medaliony to opowiadania ukazujące okrucieństwo i cierpienie, jakie człowiek zgotował drugiemu człowiekowi. Każdy z przedstawionych faktów składa się na obraz stanowiący niejako syntezę wydarzeń pokazujących wpływ wojny na psychikę człowieka. Zofia Nałkowska podaje jedynie fakty, nie komentując ich i nie poddając ocenie moralnej. Wobec tak straszliwych zbrodni, wszelkie opisy reakcji i komentarz są tu bowiem zbędne. Fakty mówią same za siebie. Opowiadania Nałkowskiej ukazują niegodziwe działania oprawców przeciwko bezbronnej ofierze, której jedyną winą w ich oczach była inna rasa czy religia. Przedstawia bolesną prawdę i bezgraniczne zdumienie, że tyle krzywd i zła wyrządził człowiek.

Działania, jakie zostały przedstawione w opowiadaniu Człowiek jest mocny, pokazują nam, iż istota ludzka, aby przeżyć, jest w stanie poniżyć się, wyrzec własnej godności i odczuć. Zaczyna udawać, że nie widzi cierpienia, którego jest pełno wokół. Czy to wszystko uleczy jej zranioną psychikę?W Medalionach możemy odnaleźć niezwykle drastyczne obrazy ludzkiego poniżenia. Składają się one na obraz upadku ludzkości, która sprzeniewierzyła się elementarnym zasadom moralnym. Gdzie są granice ludzkiej godności, kiedy nawet po śmier ci człowieka ciało jego jest poniewierane? Drastyczne opisy w opowiadaniu Profesor Spanner są tego dobrym przykładem. Czytelnik wchodzi z bohaterem do ciemnej piwnicy, w basenach leżą ludzkie zwłoki wzdłuż, jedni na drugich. Mieli ręce opuszczone wzdłuż ciała, nie złożone na piersiach według pogrzebowego rytuału. Autorka w stosunkowo niewielkiej objętościowo książce zawarła wstrząsające obrazy bezmiernego ludzkiego cierpienia i nadludzkiej wytrzymałości. Medaliony stały się swoistym protestem przeciwko zbrodniom hitlerowskim, świadectwem prawdy, a jednocześnie ostrzeżeniem dla przyszłych pokoleń. Zofia Nałkowska ukazuje czytelnikowi okrutną rzeczywistość wojenną, czasy zła i cierpienia milionów ludzi, które jest następstwem pogwałcenia praw boskich i ludzkich.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Różne modele miłości romantycznej(1), zamiawiane przez chomików
ARTYSTA, zamiawiane przez chomików
Pokora i bunt wobec Boga(1), zamiawiane przez chomików
Kim był bohater XIX wieku(1), zamiawiane przez chomików
Wartosci Uniwersalne, zamiawiane przez chomików
Emigracja, zamiawiane przez chomików
Wypracowania 2, zamiawiane przez chomików
do wydruku 2, zamiawiane przez chomików
Wypracowania 5, zamiawiane przez chomików
Wolność(1), zamiawiane przez chomików
61, zamiawiane przez chomików
Inspiracje przeszłości(1), zamiawiane przez chomików
Ideał człowieka i obywatela w literaturze staropolskiej, zamiawiane przez chomików
49, zamiawiane przez chomików
54(1), zamiawiane przez chomików

więcej podobnych podstron