MOTYW MIŁOŚCI - Twórcza i destrukcyjna siła miłości w życiu człowieka. Omów na wybranych przykładach losów bohaterów literackich (materiał literacki).
I. Wstęp: Właściwe trudno znaleźć utwór, w którym nie byłoby wątku miłosnego i zawsze pełni on albo rolę twórczą, albo destrukcyjną, począwszy od wojny trojańskiej, której przyczyną była Helena, do naszych czasów.
II. Rozwinięcie: 1. Średniowieczna miłość destrukcyjna - „Dzieje Tristana i Izoldy” - a) niszczy życie obojga bohaterów, skazuje ich na cierpienie, postępowanie wbrew zasadom, zmusza do kłamstw i krętactw; b) uciekają od siebie, ale nie mogą bez siebie żyć, łączą się ostatecznie po śmierci; c) jest źródłem wielkiego szczęścia, powodem desperackich czynów, przemyślności i odwagi.
2. Miłość romantyczna - destrukcyjna, niszcząca, utrudniająca właściwe wybory bohaterów - J. W. Goethe „Cierpienia młodego Wertera” - Miłość niszczy Wertera, czyni go niezdolnym do życia, popycha do szaleństwa i samobójstwa. Jest ona wszechogarniającą siłą, której nie sposób się oprzeć. Lotta jest tą jedyną, wybraną spośród innych, pokrewną duszą. Życie z nią byłoby rajem na ziemi. Zewnętrzne czynniki - obyczaje, konwenanse, zobowiązanie Lotty względem Alberta - udaremniają połączenie kochanków. Dlatego kreatywność miłości przeradza się w jej destruktywność. A. Mickiewicz „Dziady” cz. IV - Gustaw jest „umarły dla świata”, szalony, chory, wciąż od nowa przeżywa miłość, rozpacz, wspomina chwile szczęścia. Uroił sobie miłość i kobietę, które miały go za życia przenieść do nieba, co okazało się niemożliwe.
3. Miłość romantyczna, a jednak twórcza i inspirująca do działania - A. Mickiewicz „Konrad „Wallenrod” - Miłość Konrada i Aldony była nieszczęśliwa, ale z przyczyn zewnętrznych i z powodu ich własnego wyboru. Kochali się i mogli być szczęśliwi, gdyby nie tragedia ojczyzny. Konrad podjął decyzję poświęcenia się dla ojczyzny, Aldona zaakceptowała jego wybór. Można postawić pytanie, Czy Konrad byłby zdolny do podjęcia takiej decyzji, gdyby nie miłość, wsparcie Aldony? Może to miłość, a potem obecność Aldony w wieży dodały mu sił? J. Słowacki „Kordian” - Przeżył nieszczęśliwą miłość do Laury, rozczarowała go Wioletta i między innymi z powodu tych przeżyć zrodziła się wola działania, Kordian dojrzał, a więc można chyba powiedzieć, iż te przeżycia były inspirujące.
4. Miłość w rozsądnych czasach pozytywizmu - B. Prus „Lalka” - Miłość galanteryjnego kupca w świecie, w którym wszystko ma swoją cenę jest nieszczęśliwa, niszczy go psychicznie, prowadzi być może nawet do samobójstwa. Twierdzę jednak, że wcześniej go zainspirowała twórczo, dzięki niej zdobył pieniądze i prestiż społeczny, rozpoczął działalność finansową i charytatywną. Być może zawód społeczny spowodował, iż Wokulski zmienił swe życie i zaczął je od nowa?
5. Skomplikowana psychologia miłości w literaturze XX w. - W. S. Reymont „Chłopi” - W tej powieści miłość pełni wyraźnie destrukcyjną rolę. W uporządkowanym zgodnie z naturą świecie rolników liczy się trwała rodzina jako przedsiębiorstwo nastawione na uprawę roli. Miłość może prowadzić tylko do założenia rodziny, której członkowie wspólnie pracują, wypełniając z góry zaplanowane role. Miłość Jagny i Antka jest potępiona przez całą wieś, dlatego że burzy szczęście Hanki i jej dzieci, a później zakłóca spokój Boryny. Ostatecznie więc Antek się jej wyrzeka, a wieś ją wygania. S. Żeromski „Ludzie bezdomni” - Miłość Joasi i Judyma chyba mogłaby być twórcza, mogli razem pracować i szczęśliwie żyć. Judym odrzuca uczucie, ponieważ obawia się jego destrukcyjnej siły i samego siebie. Boi się że nie wytrwa w swych zamiarach pracy dla ubogich, pogrąży się w mieszczańskiej konsumpcji szczęścia. Z. Nałkowska „Granica” - Miłość Zenona i Elżbiety jest piękna, zwłaszcza uczucie Elżbiety. Są szczęśliwi, Elżbieta jest lojalną, rozumiejącą, wybaczającą żoną. Destrukcyjna jest namiętność łącząca Zenona z Justyną - burzy nie tylko spokój Justyny, niszczy też karierę Zenona, prowadzi go do samobójstwa, niweczy też szczęście Elżbiety. Winny oczywiście był Zenon, jego brak stanowczości, siły charakteru, postępowania zgodnego z przekonaniami. Nie można o ślepej, bezgranicznej, nieszczęśliwej miłości Justyny do Zenona. To wielka namiętność, absolutna wiara w stałość uczuć Zenona, wyrzeczenie się siebie. Dlatego uczucie, którym darzyła Ziembiewicza przerodziło się w nienawiść i chęć zabicia niegdyś ubóstwianego mężczyzny.
"Człowiek nie może żyć bez miłości" - rozwiń myśl Jana Pawła II na podstawie literatury i własnych przemyśleń.
Cóż to jest miłość? Definicji może być wiele i każdy to uczucie rozumie inaczej. Jest to coś więcej niż szacunek, podziw czy namiętność, coś, co pozwala dzielić uczucia drugiej osoby jej radość, smutek, rozkosz czy rozpacz. Potrzeba miłości tkwi głęboko w każdym z nas. Gdy jesteśmy kochani, łatwiej nam przetrwać trudne chwile, czujemy się szczęśliwi i ważni; jeżeli my kochamy, umiemy przezwyciężyć własny egoizm, pragniemy dawać, a nie jedynie brać. Miłość cierpliwa jest łaskawa jest. Miłość nie zazdrości nie szuka poklasku, nie unosi się gniewem nie pamięta złego; Miłość może być różna: miłość mężczyzny i kobiety, miłość rodzicielska, braterska, miłość do Boga, Ojczyzny aż wreszcie umiłowanie drugiego człowieka. Jest więc wiele odmian miłości, a każda z nich jest inna, z czego innego się zrodziła i czemu innemu służy. Kochać nie znaczy zawsze to samo, ale kto kocha, ten zdolny jest do największych ofiar.
Miłość była wdzięcznym tematem dla twórców już od czasów starorzymskich. Wierna żona Penelopa przez 20 lat cierpliwie oczekiwała swojego ukochanego męża. W utworze Antygona Sofokles przedstawił miłość siostrzaną, piękną i bezinteresowną. Tytułowa bohaterka, nie zważając na konsekwencje, przeciwstawia się władzy, aby spełnić odwieczne przykazanie i swoją świętą powinność pochowania zmarłego brata zgodnie z tradycją. Najsławniejszy utwór o nie szczęśliwej miłości to Romeo i Julia Szekspira. Bohaterów połączyła miłość od pierwszego wejrzenia. Oboje są bardzo młodzi, dzięki wielkiemu uczuciu szybko dojrzewają. Pokonuje wszelkie przeszkody i niebezpieczeństwa, są pewni swojej miłości. Są dla siebie wszystkim. Ich świat kończy się wraz ze śmiercią ukochanej osoby.
Dla bohaterów romantycznych miłość i nienawiść była podstawą egzystencji. Targani namiętnościami, nie znajdowali szczęścia. Nieszczęśliwie zakochany Werter popełnia samobójstwo. Gustawa miłość do kobiety przeradza się w miłość do Ojczyzny. Będzie odtąd cierpiał za miliony, na ołtarzu Ojczyzny złoży swoje młode życie. W Ojcu Goriot Balzac ukazał obraz miłości ojcowskiej. Bohater utworu pragnął, aby jego córki żyły w dostatku i szczęściu. Kochał je ślepą miłością, w imię której człowiek jest zdolny do największych wyrzeczeń. Mimo iż został przez dzieci odtrącony, starał się zaspokoić ich zachcianki, chociaż żył w skrajnej nędzy. Odpychał od siebie myśl, że córki go nie kochają.
Powieści pozytywistyczne głównie podejmowały problemy społeczne. Bohaterowie utworów tego okresu, nie idąc za głosem serca, nie byli szczęśliwi. Ich poświęcenie wynikało nie z miłości do ludzi, lecz z poczucia obowiązku, odpowiedzialności za niższe warstwy społeczeństwa. Ale i oni odczuwali potrzebę miłości. W Nad Niemnem E. Orzeszkowej Anzelm Bohatyrowicz, odrzucony przez kobietę, której pragnął, całe swe życie strawił w samotności. Inaczej stało się z Justyną. Ona po przeżyciu niespełnionej miłości, po zaznaniu zdrady i upokorzenia spotyka człowieka , dla którego rezygnuje z dotychczasowego życia. Porzuca korczyński dwór, nie decyduje się na "wspaniałe" życie u boku bogatego Różyca. Wyjdzie za mąż za Janka Bohatyrowicza, szlachcica z zaścianka; i wraz z ukochanym mężczyzną będzie pracować, pomagać innym i wieść życie mozolne, ale szczęśliwe.
W okresie dwudziestolecia międzywojennego powstawało wiele utworów inspirowanych miłością. Miłość była bodźcem do tworzenia. Było to uczucie odmienne od tego w epokach wcześniejszych: szczęśliwe, często beztroskie, tryskające radością życia - miłość spełniona. Tuwim pisze: A jeżeli coś? A jeżeli tak? Rozgolębią mi się zorze Ogniem cały świat zagorze, Jak czerwony mak," Bo jeżeli tak," No to... Boże.!!(...)
I wreszcie literatura okresu II wojny światowej i powojenna. Powstają utwory, w których pośród okrucieństwa, nienawiści i ogromu nieszczęścia spotykamy się uczuciem miłości do drugiego człowieka. Wspomnijmy choćby Dżumę A. Camusa, w której w obliczu tragedii i śmierci tysięcy osób ktoś wyciąga pomocną dłoń, stawiając swoje życie niżej od życia bliźnich.
Człowiek musi kochać, aby żyć, a miłość to uczucie, dla którego żyć warto. Może czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ludzie, dla których jedynym przejawem miłości jest miłość do siebie samego, tak naprawdę nie żyją pełnią życia, stają się jak "cymbał brzmiący". Bądźmy szczęśliwi, jeżeli miłość, jakakolwiek by nie była, pozwala nam z radością patrzeć dokoła, zaglądać w przeszłość i oczekiwać jutra.
„Kochaj i rób co chcesz” (św. Augustyn). Młodość a miłość
Słowa św. Augustyna - filozofa średniowiecznego, który dzięki głębokiej modlitwie swojej matki, nawrócił się i prawdziwie uwierzył w Boga, zasługują na uwagę. „Rób co chcesz” nie oznacza egoistycznej postawy do świata i innych ludzi. Dla św. Augustyna miłość jest uczuciem nadrzędnym, a ponieważ kojarzy się ona z dobrem, to życie przepełnione miłością, bez względu na to, co się w nim robi, musi być wartościowe - uważa ksiądz Jan Gondanowski.
Młodość? Nasze pokolenie wkracza obecnie w nowy etap swojego życia. Kształtuje-my swoją osobowość, pragniemy uzyskać niezależność od rodziców, by móc się usamodzielnić. Zdobywamy nowy bagaż doświadczeń, nowe przeżywamy przygody, z którymi niekiedy wiąże się uczucie miłości i przywiązania dla drugiej osoby. Uczymy się żyć, kochać, by pełniej wyrazić nasz sens i cel życia. Teraz jesteśmy młodzi - to nie trwa wiecznie, nie zawsze będziemy mogli przeżywać pierwsze uczucia, którym często towarzyszą łzy czy drżenie rąk. Młodość jest właśnie takim okresem w naszej egzystencji, kiedy przechodzimy szereg prze-mian, przyjmujemy lub odrzucamy wiele cech odziedziczonych po rodzicach. Nasza psychika ulega ciągłym przeobrażeniom, stajemy się kimś innym niż w dzieciństwie. Uważam, iż to jest piękne. Jako młodzi obywatele świata wyznaczamy sobie granicę, do której pozwalamy zbliżyć się innym do siebie. Najbardziej pozwalamy podejść temu, kogo kochamy, z kim chcielibyśmy dzielić życie, jego troski, kłopoty i radości. Czasem boimy się jednak, że ten ktoś zabierze trochę naszej wolności, czegoś nas pozbawi. Kiedy kogoś prawdziwie obdarza-my uczuciem miłości, zgadzamy się na kompromis, utratę niezależności, na tym polega bycie we dwoje. W bliskich relacjach z drugą osobą najważniejszym elementem jest jej akceptacja, ze wszystkimi zaletami i wadami. Miłość stwarza przestrzeń do samorealizacji. Robię coś dla drugiej osoby, ponieważ chcę, a nie dlatego, że muszę - powie niejeden z nas. Uczucie to polega na świadomej rezygnacji z części własnych, egoistycznych potrzeb wyjścia naprzeciw drugiemu człowiekowi. Jak prawdziwie brzmią słowa profesor Barbary Skargi - „Miłość to radość z cudzego istnienia. Tu nie chodzi o jedność, lecz o coś przeciwnego: o głębokie uzna-nie inności (...) zachwyt nad drugą istotą: dziękuję Ci, że jesteś inny. To jest najgłębsze w miłości”.
Św. Augustyn twierdził, że bycie wolnym polega na wybieraniu tego, co dobre, a odrzucaniu zła. Kochamy drugiego człowieka, miłujemy jednak ponad wszystko Najwyższego, dzięki któremu mamy wspaniały dar obdarowywania innych tym wszechogarniającym uczuciem, bez którego „świat byłby martwy” (Albert Camus). Bóg jest dla nas wszystkim, stworzył człowieka na swoje podobieństwo i podarował mu miłość. „Bóg jest miłością” głosi „Biblia”. Zastanawiamy się, co to znaczy „jest miłością”? Nie jest to łatwe zadanie. Zazwyczaj jest, że to, co potrafimy zrozumieć, wcielamy także w życie. Ale z miłością jest inaczej, tutaj więcej czujemy niż potrafimy, chcemy by nas codziennie otaczała.
Istnieje przykazanie miłości: „Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca swe-go, z całej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich, a bliźniego swego jak siebie samego”. To bardzo ważne zdanie. Czy jednak ludzie umieją wykorzystać jego wartości i z głębokim, prawdziwym oddaniem, zwrócić się ku drugiemu człowiekowi? Czy miłość jest dla nich najważniejsza, czy postępując w życiu bez miłości, nie zatracają się w sobie? Myślę, że ci młodzi ludzie, którzy przekraczają próg życia, mogą i powinni nauczyć się miłości. Właściwością jej jest refleksyjność. Miłość sama nosi w sobie miarę miłości. Istotą miłości jest to, że chce być coraz bardziej miłością. Miłość wciąż polepsza samą siebie. Kiedy miłość polepsza samą siebie?
„Prawdziwy postęp miłości polega na tym, żeby było więcej mądrości” - mówi ksiądz Józef Tischner. Cierpienie niszczy. Tym, co dźwiga, podnosi i wznosi ku górze, jest miłość. Te ogarniające nas młodych, godnych ponieść krzyż życiowych trudów, uczucie przetrwa. To ono zrodzi radość na ziemi, zbliży nas do Boga. Nie podejmujmy więc żadnych działań, które sprawiają przykrość bliźniemu, lecz obdarzmy go miłością - tą prawdziwą, bo celem naszym jest uszczęśliwianie innych.
Miłość - siła budująca, czy destruktywna?
Miłość - uczucie najpiękniejsze i najtrudniejsze. Głębokie i piękne, potrafi dać radość i szczęście, ale potrafi i zabić. Tworzy i niszczy. Nie umiemy powiedzieć, czym jest, ma tak wiele twarzy. Czasem trwa długo, czasem tak prędko umiera, traci swą moc, wygasa. Czasem się zmienia; jakże okrutna potrafi być nienawiść, często następczyni siostry miłości.
Nie potrafimy żyć nie kochając. Bez miłości nasze dusze byłyby martwe. To uczucie to jeden z wymiarów naszego człowieczeństwa. Jak wiele ma do możliwości ma człowiek który chce kochać, tyle do zaoferowania innym i sobie, a zwłaszcza osobie miłowanej? Kochamy naszych rodziców już jako małe dzieci. Nie rozumiemy tego uczucia, ale odczuwamy, że mama i tata to osoby nam najbliższe, z którymi łączy nas jakaś wyjątkowa nić porozumienia. Kochamy nasze dzieci, potrafimy ofiarować im praktycznie wszystko. Ile piękna ma w sobie kochające się małżeństwo, ile bólu jest tam, gdzie wkradły się nieuczciwość, obojętność, samotność i nienawiść.
Miłość odnajdujemy na przestrzeni wszystkich epok. Począwszy od Antyku a skończywszy na literaturze współczesnej i naszym doczesnym życiu.
Mit o Orfeuszu i Eurydyce jest przepiękną historią o głębokiej, silniejszej niż śmierć miłości małżeńskiej, która rzuca wyzwanie wszechwładczym bogom i wyrokom przeznaczenia. Kiedy zmarła jego żona, bez wahania zszedł za nią do Hadesu. Swoja muzyką oczarował całe podziemie, wraz z władcą, który zezwolił na powrót Eurydyki na ziemię. Niestety Orfeusz nie mógł wytrzymać i obejrzał się, by spojrzeć na ukochaną, łamiąc w ten sposób zakaz. Utracił ją na zawsze. Jego cierpienie było tak wielkie, że do końca życia spojrzał już na żadną inną kobietę. Ta przepiękna historia inspirowała twórców wielu epok.
W „Iliadzie i Odysei” Homera, możemy dostrzec bardzo silny wzorze miłości ojcowskiej, do syna. Król Priam jest wzorem cnót, pobożności. Postacią, której wojna zabrała wszystkich synów i córki. Zbolały ojciec po śmierci Hektora, potrafił pójść do zabójcy swego syna, Achillesa i błagać go o oddanie zwłok syna. Potrafił się upokorzyć i poniżyć, aby ocalić resztki honoru syna. Wzruszony łzami starca Achilles oddaje zwłoki Hektora, a ponadto ogłasza jednodniowy rozejm, aby zrozpaczony ojciec mógł wyprawić pogrzeb. Czyż nie jest to wspaniały przykład, jak wielka i silna potrafi być więź łącząca ojca z synem. W średniowieczu, w okresie licznych wojen krzyżowych, walk religijnych, a także wojen toczonych o panowanie, na pierwszy plan wysuwa się wspaniały utwór „Pieśń o Rolandzie”. Średniowieczny rycerz, jest przepełniony miłością do ojczyzny, do króla. Jest przykładem wszelkich cnót, jakim powinien hołdować rycerz. Roland umiera w obronie ukochanej Francji, za jej honor, wielkość i potęgę.
„Romeo i Julia” Wiliama Szekspira to historia miłości dwojga młodych ludzi z Werony. Wywodzili się oni z dwóch arystokratycznych, zwaśnionych ze sobą rodów. Gdy młodzi uświadomili sobie łączące ich uczucie, ani przez moment nie liczyli na akceptację ich związku. Uczucie jakie zawładnęło dwojgiem kochanków to wręcz symbol wielkiej spontanicznej miłości od pierwszego wejrzenia. Dramat Szekspira opowiada o miłości zdolnej pokonać wszystkie przeciwności losu. Bohaterowie nie obawiają się śmierci, ani braku akceptacji otoczenia. Obje wybrali śmierć, bo woleli umrzeć niż prowadzić życie bez swoje drugiej połówki. Ta wielka miłość Romea i Julii oraz jej tragiczny finał, doprowadziły do pogodzenia zwaśnionych odwieczną walką rodów.
Romantycy uważali miłość za wartość najwyższą. Romantyzm stworzył postać indywidualisty, wybitnej jednostki, skłonnej do przeżywania gwałtownych uczuć i namiętności. Niektórzy nieszczęśliwi kochankowie popełniali samobójstwo, jak Werter, który nie mógł spełnić swojej miłości. Inni nie mogąc pogodzić się z krzywdą, która została im wyrządzona, dokonywali zbrodni (Giaur). Byli też i tacy, którzy zamykali się w sobie i popadali w obłęd. Tak więc miłość romantyczna przybierała raczej funkcję destrukcyjną.
Destrukcję tą bardzo dobrze obrazuje Gustaw z IV części „Dziadów” Adama Mickiewicza. W jesienny wieczór do domu księdza, dawnego nauczyciela, przybywa Gustaw. W ciągu trzech godzin opowiada mu o swojej miłości, pierwszym spotkaniu z ukochaną, wspólnie spędzonych chwilach i o rozstaniu. Jego opowieści są bardzo chaotyczne, jednak na ich podstawie możemy wywnioskować jak romantycy pojmowali miłość. Gustaw uważał, że miłość powinna być czymś wielkim, wyniosłym, idealnym. Jednak lektura „Cierpień młodego Wertera” Goethego i „Nowej Heloizy” Rousseau, sprawiły gdy już odnalazł ideał swojej kobiety, zakochał się i przeżył miłość, musiał go na zawsze utracić. Gustawa miłość ta doprowadziła do szaleństwa i obłędu.
Jak Antygona kochała brata, tak „Ojciec Goriot” Honore de Balzaca, kochał swoje córki. W tej pozytywistycznej powieści można zauważyć obie funkcje miłości. Z jednej strony miłość do córek utrzymywała w pewien sposób przy życiu. On żył tylko i wyłącznie dla nich. Z drugiej jednak strony jaki to żywot wiódł Goriot przez tą miłość. Uczucie jakim dążył swoje córki zniszczyło go doszczętnie. Nie potrafił już samodzielnie stanowić o sobie. Cały żywot podporządkowany był dzieciom. Cierpiał, gdy były nieszczęśliwe, a cieszył się z ich radości. Dopiero tuż przed śmiercią ojciec Goriot, nadaremnie czekając na córki uświadamia sobie ich egoizm i obojętność. Uświadamia sobie błędy, które popełnił. Mówi, że kochał je za bardzo, aby one mogły kochać jego.
Miłość - złudne szczęście, ulotna chwila życia, źródło cierpień... Do jakich refleksji na ten temat skłoniła cię lektura wybranych dzieł literackich?
Miłość! Czymże jest miłość? Pozostaje niezgłębioną tajemnicą to niesamowite uczucie, niepowtarzalna więź łącząca dwoje ludzi. Od wieków jest przedmiotem fascynacji wielu - obraz owej fascynacji możemy znaleźć również w literaturze.
Tyle ilu ludzi, tyle rodzajów miłości. Każdy z nas, nieco inaczej ją rozumie - lecz jest to naturalne, gdyż po prostu jesteśmy różni.
Różne są rodzaje miłości i nie nam sądzić o tym, która jest lepsza, a która mniej ważna, mniej istotna. Czyż nie jest pięknym uczucie, którym matka obdarza swe potomstwo? Ktoś może powiedzieć, że jest to poniekąd narzucone - oto pojawia się na świecie mały człowiek i naturalnym jakby odruchem jest miłość matczyna, ojcowska. Ktoś może powiedzieć, że prawdziwa miłość, to ta, na którą możemy do pewnego stopnia wpływać -czyli że nie jest to miłość narzucona, tylko ta wyczekana, jedyna, wybrana, odwzajemniona. A miłość pomiędzy rodzeństwem? Czyżby była mniej ważna?
Czy zawsze jednak kochanie kogoś jest równoznaczne z byciem szczęśliwym? Czy sama świadomość istnienia na świecie kogoś, kogo się kocha i kto odwzajemnia nasze uczucia nie jest już ogromnym szczęściem? Niestety nie zawsze szczęście idzie w parze z miłością...
W dramacie „Antygona" Sofoklesa mamy do czynienia z konfliktem tragicznym głównej bohaterki - tytułowej Antygeny. Jej bracia walczyli w czasie wojny przeciwko sobie i teraz, gdy nastał już pokój, król postanowił ukarać swych przeciwników, zakazując grzebania ich zwłok. Czyż Antygona mogła się nie sprzeciwić? Czy mogła pozwolić na bezczeszczenie zwłok swego brata? Kochała go i nie mogła na to zezwolić. Król jednak nie mógł jej wybaczyć, gdyż dla jego osoby oznaczałoby to utratę autorytetu wśród poddanych. Stając na drodze miłości Antygeny do Polinejka -jej brata, równocześnie skrzywdził sam siebie - gdy zdecydował nie przejmować się konwenansami i posłał po Antygonę (którą kazał zamurować na pustyni),było już za późno - wtedy już i Antygona, i jego syn, który kochał Antygonę, nie żyli. Miłość narzuca nam pewne zachowania, podporządkowując się im dajemy dowód prawdziwej miłości i wówczas nie liczą się możliwe straty - w miłości nie ma miejsca na rachunek zysków i strat.
Jednym z piękniejszych utworów o miłości Jest zapewne „Tristan i Izolda" - historia miłości, która zaistniała przez przypadek i właściwie była wywołana przez czarodziejski wywar z ziół- Było to uczucie nieoczekiwane i silniejsze od wszystkiego, co dotychczas zaznali w swym życiu - przestało się liczyć dla nich cokolwiek innego, sens życie miało tylko wówczas, gdy ukochana osoba była obok. Tristan zapomniał o przyjaźni i wierności władcy, Izolda zapomniała o słowie danym narzeczonemu. Ich tragedia polegała na tym, że żyć osobno nie potrafili, ale również nie mogli otwarcie „być razem". Więź łącząca ich była tak silna, że po śmierci kochanków „w nocy z grobu Tristana wybujał zielony i liściasty głóg o silnych gałęziach, pachnących kwiatach, który wznosząc się ponad kaplicę, zanurzył się w grobie Izoldy. Ludzie miejscowi ucięli głóg: nazajutrz odrósł na nowo, równie zielony, równie kwitnący, równie żywy, i znowuż utopił się w łożu Izoldy Jasnowłosej. Po trzykroć chcieli go zniszczyć, na próżno."- alegoria miłości, która jest silniejsza nawet od śmierci. Czy Tristan i Izoida zaznali szczęścia? Musieli wszak ukrywać swoje uczucia. Jednak już sama świadomość istnienia tej drugiej, zupełnie wyjątkowej osoby dawała im siłę i nadzieję. Miłość bez względu na konwenanse, nie uwzględniająca ogólnie przyjętych norm, walcząca z przeciwnościami losu ukazana jest nie tylko w tym jednym utworze, warto tutaj wspomnieć o dziele jednego z najbardziej znanych dramatopisarzy angielskich - „Romeo i Julii"' Wiliama Szekspira.
„Romeo i Julia" to utwór pozbawiony już elementów fantastycznych, bajkowych (które mogliśmy spotkać w „Tristanie i Izoldzie"). On należy do rodu Montekich, ona jest córką Kapuletów. Oba te rody od wieków mieszkające w Weronie łączy odwieczna niezgoda. Romeo wraz z grupą przyjaciół udają się w przebraniach na bal do domu Kapuletów. Tam poznaje Julię. Miłość od pierwszego wejrzenia. Jednak nie dane jest im cieszyć się uczuciem wszak należą do dwóch familii, które od zawsze stoją w opozycji względem siebie. Mimo wszystko chcą być razem, są gotowi wyrzec się rodzin - biorą cichy ślub, którego udziela im zaufany mnich i zielarz - ojciec Laurenty. Romeo, oskarżony o zabójstwo jednego z Kapuletów, musi wyjechać z Werony, Rodzice Julii postanawiają ją wydać za mąż za krewnego księcia panującego w Weronie - Eskalusa, za Parysa. Julia nie godzi się z decyzją rodziców i prosi o radę ojca Laurentego. Otrzymuje od niego flakon z tajemniczym płynem, który wypity, ma sprowadzić na nią dwudziestoczterogodzinny sen, podczas którego będzie wyglądać jak umarła. Julia postanawia postąpić zgodnie z radą zakonnika - wypija miksturę, a następnego dnia rano wszyscy są przekonani, że dziewczyna umarła. Wiadomość o śmierci ukochanej dociera do Romea przebywającego w Mantui. Zrozpaczony przybywa do kaplicy, w której złożono Julię. Nie wie, że za chwilę ma obudzić się z letargu przypominającego śmierć jego ukochana - nie chcąc żyć na świecie, na którym jej już nie ma, wypija śmiertelną truciznę Gdy Julia budzi się, on już nie żyje. Julia spostrzega jego sztylet i odbiera sobie życie. Tak kończy się historia miłości Romea i Julii. Po ich śmierci oba rody opamiętały się i pogodziły, lecz stało się to zbyt późno i kosztem zbyt dużych ofiar - obie rodziny straciły ukochane dzieci. Miłość, chociaż odwzajemniona, po raz kolejny stała się powodem nieszczęścia, była też surową nauczycielką. Potrzeba bycia z ukochaną osobą była najważniejszą w ich życiu, ale równocześnie doprowadziła ich do autodestrukcji. Powstaje pytanie, czy tych kilka niepowtarzalnych chwil wartych było aż tyle? Czy trzeba było śmierci dwojga kochających się ludzi, aby reszta społeczeństwa podzielona na zwolenników Montekich i Kapuletów dostrzegła, że nieistotne jest pochodzenie, gdyż tak naprawdę sensem naszego życia jest miłość - kochać i być kochanym? To odwieczne pragnienie - chcemy być komuś potrzebni, móc się dzielić wszelkimi, nawet najmniejszymi przeżyciami, wiedzieć, że druga osoba jest nam przyjacielem i rozumie nas. Ludzie nie zostali stworzeni do samotnego życia - podświadomie poszukujemy związku z drugim człowiekiem, odrzucenie miłości jest zbrodnią gdyż działamy wbrew własnej naturze, nie może być wytłumaczeniem nasza obawa przed pomyłką - w końcu życie mamy niestety tylko jedno, tak mało czasu, musimy jak najlepiej go wykorzystać, czemu w takim razie nie szukać miłości? Czyż zawsze szczęśliwym jest człowiek odnajdujący miłość swego życia? Niestety życie rządzi się własnymi prawami i raczej trudno nam jest przewidywać cokolwiek, tym bardziej w kwestii uczuć. Najbardziej boli, gdy nadzieje zawiodą i uczucie zostaje nieodwzajemnione. Tak kochała Justyna Zenona Ziembiewicza. Nigdy co prawda nie obiecywał jej niczego, ale jego zachowanie mogło stwarzać pozory istnienia czegoś więcej niż zwykłej sympatii. Nadzieja czasem jest najgorszym, co może się nam w życiu zdarzyć - ta biedna dziewczyna, choć nie chciała się do tego przyznać, wierzyła, że któregoś dnia jej los się odmieni i wrócą radosne, wspólne dni. Gdy jednak mijał czas, a Zenon żył w postrzeganej przez nią, idylli małżeńskiej, coś umarto w niej, być może poczucie realności sytuacji, odżyły urazy, których istnienia nawet się nie domyślała. Zazdrość i ból odrzucenia spowodowały, że jedynym prawdziwym światem dla niej był świat, który sama sobie uroiła. Złudzenia spowodowały tragedię. Wydawać by się mogło, że w takim razie, nie powinniśmy się tak do końca angażować w związki pozostawiając dla siebie przestrzeń, w którą będziemy mogli uciec bez szwanku na zdrowiu przede wszystkim psychicznym - ale to z kolei spowoduje nieautentyczność naszych uczuć. Jedynym rozsądnym wyjściem jest definitywne kończenie miłości bez pozostawiania porzucanej stronie nie dopowiedzianych słów mogących być obietnicą pojednania.
Tęskniąc do miłości, odnajdując ją, ciesząc sieją, czy możliwe jest jej odrzucenie? Czy potrafimy wskazać wartości istotniejsze od miłości? Są ludzie, którzy wyrzekają się własnego szczęścia. Z powodu poczucia obowiązku odrzucił miłość Tomasz Judym, bohater „Ludzi bezdomnych" Stefana Żeromskiego. Judym czuł się poniekąd zobowiązany pracować dla warstwy społecznej, z której się wywodził, którą potem pogardzał i wstydził się. Nie mógł zapomnieć o ciężkich warunkach, o chorobach trapiących najuboższych, o braku podstawowych świadczeń dla biedaków. Był idealistą - wierzył, że ciężką pracą i zaangażowaniem zdoła zmienić nieco na lepsze sytuację biedoty. Zakochał się w Joannie. Była całym jego życiem, gdy musiał wyjechać tęsknił za nią ogromnie, lecz ostatecznie zdecydował się poświęcić całkowicie pracy, uważając, że dopóki nie spłaci swego wyimaginowanego długu wobec społeczeństwa, nie ma prawa być szczęśliwy - a dlań szczęściem właśnie była miłość. Trudno naprawdę osądzić jego postępowanie. Pierwszą reakcją, jest podejrzenie, że tak naprawdę nie kochał Joanny i wycofał się w ostatnim możliwym momencie. Ale to raczej była miłość. Tak bardzo ją kochał, że dokonał wyboru za ich dwoje i zezwolił, a wręcz wymusił na niej, rozstanie. Dla Tomasza były dwa szczęścia na świecie - Joanna i spokój moralny. Niemożliwe było ich pogodzenie, a nie chciał unieszczęśliwiać ukochanej wyrzutami, które z czasem być może pojawiłyby się, oskarżeniami, że stał się człowiekiem złym, że sprzeniewierzył się młodzieńczej idei, której przyrzekł służyć, że postąpił jak egoista, a wszystko to, boją kochał. Nie chciał jej ranić -dlatego odrzucił jej uczucia. Nie każdy potrafiłby tak postąpić, niewielu jest dziś altruistów, łatwiej żyć dla siebie. Młodzieńcza miłość czasami rzuca cień na całe nasze przyszłe życie. Żyjemy jej wspomnieniem, które wraz z upływem czasu zdaje się być idealniejsze, piękniejsze, tęsknimy za obrazem, który przechowujemy w naszej pamięci. To smutne, żyć tym, czego już nie ma i nie powróci. Tak żyła Barbara Niechcicowa z „Nocy i dni" Marii Dąbrowskiej. Jej młodzieńczy ideał - Józef Toliboski, okazał się materialistą i ożenił się z nieciekawą, lecz bardzo majętną panną. Całe życie pielęgnowała w sobie obraz miłości, za którą tęskniła - za miłością romantyczną, tajemniczą, będącą poezją jej życia. Nie potrafiła dostrzegać w prozaicznym życiu, które wiodła wraz z mężem, owych pożądanych porywów serca, wzruszeń, nużyła ją rola, brak jej było wielkomiejskich rozrywek. Nie potrafiła się cieszyć, tym, co posiadała. Nigdy nie doceniała swojego męża Bogumiła - wspaniałego, uczciwego człowieka, który by dla niej nieba przychylił, gdyby tylko mógł. Uwielbiał ją i kochał wiedząc, że Barbara nigdy nie będzie kochać go tak, jak on ją kochał. Ale to mu nie przeszkadzało — dla niego celem było jej szczęście — gdy ona była szczęśliwa, on również tak się czuł. Bogumił potrafił docenić trwającą chwilę i cieszyć się takimi zwykłymi, z pozoru prozaicznymi rzeczami, które w sumie składają się na obraz szczęścia codziennego, dlatego też może czasem niezauważalnego, dopiero gdy zabraknie nam momentów tego błogiego spokoju lub zabiegania, współdziałania domowników, wiemy, jak bardzo byliśmy szczęśliwi. Z miłością niestety też tak może być - możemy przyzwyczaić się do niej, do jej stałej obecności w naszym życiu, traktować, jak coś należnego nam, coś, na co nie musimy zapracowywać, o co nie musimy się starać — rutyna prowadzi do jałowości, możemy wręcz stwierdzić, że miłość zanikła, lecz ona istnieje i dopiero, gdy z niej zrezygnujemy, świadomie lub nieświadomie, może się okazać, co straciliśmy... Będzie jednak już za późno, aby odzyskać ją - nikt nie lubi być traktowany jak nikomu niepotrzebny przedmiot... Miłość jest dziwnym zjawiskiem - przeobraża łudzi tak, że czynią oni rzeczy dawniej dla nich niewyobrażalne, osiągają nieosiągalne dotychczas cele, a wszystko w imię wszechwładnej miłości. Tylko czy zawsze warto poświęcać się całą duszą pogonią za kapryśnym szczęściem uosobionym w jeszcze bardziej abstrakcyjnej miłości? Nikt tego nie wie - ryzyko niepowodzenia jest ogromne, ale kusi nadzieja zdobycia niedostępnego ideału. Ideałem dla Wokulskiego, bohatera powieści Bolesława Prusa „Lalka", ową słodką pokusą, była dumna panna Izabela. Zubożała arystokratka zachowała jednak maniery przynależne swemu stanowi i nie było dla niej możliwe do pojęcia, aby się w jakikolwiek sposób mogła związać z kimś, z niższej sfery. Wokulski za wszelką cenę usiłował jej zaimponować. Niczym innym, prócz bogactwa i pozycji społecznej nie mógł zdobyć jej zainteresowania. Wierzył, że skoro tylko Izabela pozna go bliżej, pokocha go i będą razem szczęśliwi. Stanisław Wokulski był człowiekiem, który dzięki swemu uczuciu do Izabeli Łęckiej zdobył ogromny majątek (w czasie wojny rosyjsko - tureckiej), całe życie musiał walczyć, wszystko to, co posiadał, okupił wysiłkiem i ciężką pracą. Próbował współdziałać z arystokracją, popierał inicjatywę, był zainteresowany postępem naukowym i technicznym, potrafił współczuć i pomagać potrzebującym, przedsiębiorczy; człowiek jednej wielkiej namiętności, która spowodowała jego cierpienie i rozpacz, jego dramatem życiowym było to, że kochał bez wzajemności -Izabela zwodziła go - ona żyła tylko w swoim wyimaginowanym świecie od balu do balu, w którym ludzie istnieją tylko po to, aby uprzyjemniać jej życie - nie była zdolna do miłości prawdziwej i szczerej, za co jednak nie można jej winić a środowisko i obyczaje, wśród których wyrastała - Wokulski mógł być dla niej powiernikiem, przyjacielem, ale tylko dlatego, że miał pieniądze -jeżeli małżeństwo z nim - to tylko z rozsądku, w ramach dobrego, opłacalnego interesu. Być może gdyby zdecydowała się zerwać ze sztywnymi regułami zachowań salonowych, to z czasem dorosłaby do miłości, ale Wokulski tego wszystkiego nie wiedział - dla niego liczyło się tylko uczucie, wierzył i żył nadzieją - to go zgubiło.
Odrzucony, opuszczony i odizolowany ucieka do Paryża. Tutaj stara się ocenić bez zbędnych emocji ostatnie miesiące oraz spojrzeć z dystansu na siebie, Izabelę i w ogóle ludzi. Poznaje zapalonego naukowca, który za jego wkład pieniężny obiecuje mu udział w odkryciach, których spodziewa się dokonać. Wiedział, że musi podjąć decyzję, która być może zaważy na całym jego przyszłym życiu - albo nauka, albo kobieta. Mówił: "Przypuśćmy wreszcie, żebym się z nią ożenił, a wtedy co?... Natychmiast do salonu dorobkiewicza wleliby się wszyscy jawni i tajni wielbiciele, kuzyni rozmaitego stopnia, czyja wiem wreszcie kto?... I znów musiałbym zamykać oczy na ich spojrzenia, głuchnąć na ich komplimenta, dyskretnie usuwać się od poufnych rozmów - o czym?.... O mojej hańbie czy głupocie?..." Był zdecydowany poświęcić się nauce zgodnie z wszechobecnym w Paryżu pozytywistycznym duchem czasu, poświęcić swój czas, pieniądze doświadczeniom i odkryciom. Chciał zdusić w sobie wszystkie romantyczne odruchy i stać się człowiekiem, w którego życiu liczy się rozum i racjonalne podejście do świata. Otrzymał jednak zaproszenie od prezesowej Zasławskiej, w którym wspominała o Izabeli - niewiele myśląc błyskawicznie powrócił do Polski... Odżyły nadzieje, odzyskał radość i zapał. Przez jakiś czas wydawało mu się, że szczęście jego będzie już wiecznie trwać, jednak los okrutnie z niego zakpił - załamany i nieszczęśliwy próbował popełnić samobójstwo, następnie wycofał się z życia towarzyskiego i działalności handlowej, sprzedał sklep i zniknął. W jakiś czas później pojawiły się pogłoski, że zginął przywalony zasławskimi ruinami, które sam wysadził. Czy była to prawda? Nie wiadomo.
Dzieje Wokulskiego to tragedia człowieka, który porzuciwszy ideały młodości nie znalazł nic, czym by mógł je zastąpić, człowieka, który spragniony szczęścia - ogląda ruinę swoich marzeń. W życiu kierował się rozsądkiem i pokonywał wiele przeszkód, aby przetrwać i dotrzeć do wyśnionego celu (warto wspomnieć ile wysiłku kosztowało go zdobycie wykształcenia), dzięki tym cechom mógłby osiągnąć wiele na polu nauki, gdyby nie zwątpił sam w sens, tego co czyni, gdyby ludzie mu nie rzucali ciągle pod nogi kłód. Odkąd zgodził się na życie według ogólnie uznawanych norm i zatracił się w "normalności" przestał dążyć do czegokolwiek, gdyż nie miał już odwagi marzyć i ustalać sobie celów. Dopóki nie zaczął kochać, jego życie było bezbarwne i nijakie - miłość "obudziła" go do życia i skłoniła do działania, do upartej walki o własne szczęście. To uczucie, które później sprowadziło na niego cierpienia, spowodowało, że ponownie stał się pragmatykiem (m.in. w interesach), a jego sukcesy zwiększały jego wiarę w siebie. Obudzenie ze złudzeń spowodowało, że znowu zainteresował się techniką i odkryciami, przypomniał sobie swoją pełną ideałów i zapału młodość, swoje wielkie plany i marzenia zmiany świata na lepsze dzięki nauce - odżyła w nim uśpiona dusza szukającego prawdy pozytywisty, ale nawet w pracowni Geista gdzieś w głębi duszy nadal wierzył. Gdy wreszcie uświadomił sobie, że żył złudzeniami, przestało mu zależeć na czymkolwiek, stracił zainteresowanie kobietami, nauką i zgorzkniały wyjechał. Powrócił, aby zniszczyć miejsce, które przypominało mu jego złudną szczęśliwość. "Tacy ludzie jak on albo wszystko naginają do siebie, albo trafiwszy na wielką przeszkodę rozbijają sobie łeb o nią." (słowa doktora Szumana) Dla Wokulskiego tą przeszkodą była nieodpowiednia kobieta. Najtrafniej chyba określił go Szuman: "Stopiło się w nim dwu łudzi: romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego. To, co dla patrzących jest sprzeczne, w nim samym jest najzupełniej konsekwentne." Miłość również może być źródłem naszej siły -jeżeli kochamy, to staramy się aby kochana przez nas osoba była również szczęśliwca - troszczymy się o nią i dbamy. Nie zawsze jednak dane nam jest cieszyć się odwzajemnionym uczuciem, lub zdajemy sobie sprawę, że ktoś jeszcze kocha wybraną, tę jedyną dla nas osobę - czy można na siłę zatrzymywać kogokolwiek mając świadomość, że nie jest się kochanym, wierząc, że czas przyniesie miłość? Można, ale to chyba nie jest zbyt dobre dla żadnej ze stron - nie można nikogo osądzać za wybory serca—jeżeli naprawdę kochamy, to potrafimy również zrozumieć i darować wolność: „Zrozum, to co powiem, spróbuj to zrozumieć dobrze, jak życzenia najlepsze te urodzinowe, albo noworoczne, jeszcze lepsze może, o północy gdy składamy drżącym głosem niekłamane: Z nim będziesz szczęśliwsza, dużo szczęśliwsza będziesz z nim; ja cóż? Włóczęga, niespokojny duch, ze mną można tylko pójść na wrzosowisko i zapomnieć wszystko -jaka epoka, jaki wiek, jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień i jaka godzina kończy się, a jaka zaczyna." (Edward Stachura „ Z nim będziesz szczęśliwsza"). Tylko ogromna miłość pozwala nam zdobyć się na takie wielkie wyrzeczenie - bo czyż nie jest poświęceniem rezygnacja z możliwości bycia z kochaną osobą i podarowanie jej prawdziwego szczęścia? Trudno jest kochać kogoś i dzielić się tą osobą z kimś innym nie odczuwając zazdrości, ale jeszcze trudniej, jest pozwolić odejść... Czasem właśnie taki gest jest przejawem prawdziwości naszych uczuć.
Patriotyzm to umiłowanie ojczyzny. Tylko prawdziwi patrioci potrafią zdobyć się na ostateczne wyrzeczenia, rezygnację z własnych pragnień, ze szczęścia osobistego, z ukochanej osoby skazując się na miano zdrajcy. Tak postąpił Konrad Wallenrod - wybrał drogę, którą sam uważał za niemoralną, ale nie widział innego wyjścia - chciał ocalić ukochaną ojczyznę: „Walter kochał swoją żonę, lecz miał duszę ślachetną; Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie" Ojczyzna była dla niego sensem istnienia: dla niej żył, dla niej poświęcał się, dla niej był gotów cierpieć, przelewać krew i ginąć: „Słodszy wyraz nad wszystko, wyraz miłości, któremu Nie masz równego na ziemi, oprócz wyrazu - ojczyzna" Tym nieszczęśliwym człowiekiem kierowała wyłącznie chęć ulżenia ojczyźnie - był oddanym patriotą, który wiedział, iż w walce wręcz nie ma szans. Dlatego też musiał walczyć jak lis -podstępami. Brzydził się tego, do czego zmusiły go nie sprzyjające okoliczności. Mimo, że odniósł zwycięstwo i przywiódł Zakon, do upadku był człowiekiem przegranym: przegrał swoje życie, swoją młodość, miłość (Aldona), szczęście. Jego poświęcenie jest bezsporne, zdobyć się na nie mógł tylko człowiek wielkiego serca - bohater, ryzykujący wszystko, co posiada na rzecz jednej wygranej lub szaleniec. Dla wielu z nas miłość to uosobienie szczęścia. Dążąc do spełnienia marzeń częstokroć możemy nie zauważyć wielce istotnego szczegółu - bo miłość zaczyna się wówczas, gdy kochamy tych, którzy nie mogą nam się do czegokolwiek przydać, gdy kochamy bezinteresownie, oddając całą duszę uczuciu, wiedząc, że im więcej dajemy, tym więcej mamy - tu nie mają zastosowania przyziemne prawa matematyki. Prawdziwa miłość jest czymś wspaniałym, swą siłą może doprowadzić nas do autodestrukcji - kochając możemy się tak zupełnie zatracić, że niemożność bycia z osobą przez nas kochaną może spowodować, że nie będziemy chcieli żyć na świecie, na którym nie dane nam jest zaznawać miłości. Miłość powoduje, że tak naprawdę istotną staje się tylko ta jedna osoba, krąg naszych zainteresowań nagle maleje, najważniejsza jest nasza miłość i jej szczęście, chcemy chronić ją i równocześnie obdarowywać wszystkim co najlepsze. „Kochać to nie znaczy zawsze to samo"...
Ale wszyscy tego pragną, chociaż czasem nie chcą się do tego przyznać bojąc się pomyłki, odrzucenia, zdrady. Jeden nieudany związek, taki, w który zupełnie się zaangażujemy, zaufamy całkowicie partnerowi, a potem okaże się wszystko ułudą, może naprawdę spowodować utratę wiary w istnienie miłości, w sens bytu. Jednak trzeba wierzyć, że gdzieś na świecie, istnieje ktoś, komu jesteśmy potrzebni, kto potrzebuje naszej miłości i wsparcia. Nie wolno tracić nadziei. Nie wolno nie pozwalać się kochać, chyba że my sami nie kochamy, gdyż taka sytuacja może być krzywdząca i niesprawiedliwa. Jak napisał ksiądz Jan Twardowski: „Śpieszmy się kochać ludzi - tak szybko odchodzą". Nam również dano niewiele czasu na tym padole łez. Starajmy się żyć tak, aby na pięć minut przed śmiercią móc powiedzieć, że mieliśmy piękne, ciekawe życie i nie wstydzimy się tego, w jaki sposób żyliśmy. Kochajmy, ale nie nadużywajmy tych magicznych słów „Kocham Cię" - dla nas mogą one w danej chwili nic nie znaczyć, ale ten ktoś, kto usłyszy to od nas, może uwierzyć... Nie rańmy się nawzajem. Jeśli kochamy, to znaczy, że szanujemy drugą osobę, jej poglądy, wierzenia, że jesteśmy względem jej tolerancyjni i wyrozumiali, że trwamy przy niej w dobrych i w złych chwilach, potrafimy też, jeśli jest taka potrzeba, darować kochanej osobie wolność - nie ma nic gorszego od miłość wymuszonej, oszukiwanej.
Miłość to piękne uczucie. Zależnie od sytuacji może uszczęśliwiać, może być powodem tragedii, może dodawać nam sił, może także powodować zupełną zmianę naszych zachowań i przekonań. Niezbadana jest jej moc i potęga. Może to ona przesądza o wartości naszego życia, o jego sensie? Kochać kogoś, kochać swój kraj, kochać życie. Jest niezaprzeczalnie najbardziej poszukiwana i pożądana.
Nie można zdefiniować miłości, gdyż jest abstrakcyjna, nieokreślalna, pełna tajemnic, niezbadana. Dzisiejsza nauka próbuje mimo to zbadać chemiczne podłoże tego zjawiska -uczeni coraz bliżej są odkrycia, czym naprawdę jest miłość. Na razie jest wiadome, że „stan euforii, w jaki wpadają zakochani, jest wynikiem aktywności dopaminy, norepinefryny lub ubytku serotoniny". Czysta chemia... Chyba jednak milej wierzyć, że nasza druga połówka jest nam po prostu przeznaczona, że to związek dusz - sprowadzenie tego wszystkiego do kilku dość złożonych procesów chemicznych pozbawia uroku to najpiękniejsze i najpotężniejsze uczucie. Mimo wszystko „Kochajmy się!!!"
"Serce ma swoje racje, których rozum nie ma." Udowodnij, że dewiza B. Pascala była bliska wielu bohaterom literackim.
Dewiza Pascala była bliska wielu bohaterom literackim, żyjącym w różnych okresach historycznych, a szczególnie tym, którzy żyli w epokach stawiających sobie za cel właśnie kult uczucia, serca. Taką epoką z pewnością był romantyzm, który opisywał świat przez pryzmat uczucia. Ale w każdej epoce, nawet takiej, która stawiała przed sobą cele utylitarne, żyli bohaterowie kierujący się w życiu osobistym i w działaniu publicznym bardziej sercem niż rozumem.
Ludzie najczęściej usiłują kierować się rozumem, ale często zawierzają sercu. Podążanie za głosem serca nadaje bowiem naszemu działaniu spontaniczności. Parą bohaterów literackich, która całkowicie zawierzyła racji swoich serc, byli Tristan i Izolda z XII-wiecznego romansu rycerskiego Dzieje Tristana i Izoldy. Tristan z Lonii, siostrzeniec króla Kornwalii Marka, był dzielnym i szlachetnym rycerzem. Długo uczył się rzemiosła wojennego i miał już w swoim życiu sukcesy - uwolnił kraj od potwora Marchołta. Wydawać by się mogło, że był młodym, rozsądnym człowiekiem, który stawiał przed sobą konkretne cele i słuchał racji swego rozumu. Jednak kiedy wiózł złotowłosą Izoldę, którą miał poślubić Marek, wypił napój nasycony ziołami i zakochał się bez pamięci. Izolda też zapałała do niego miłością i od tego momentu nic nie było w stanie pokonać ich wzajemnego uczucia. Miłość przyniosła im ogromne cierpienie. Dla Izoldy z pewnością byłoby lepiej zapomnieć o Tristanie, zaś dla Tristana ożenić się z jakąś bogatą dwórką i dbać o honor i miłość swojego wuja. Ale oni słuchali jedynie głosu własnych serc. Racje rozumu nie przemawiały do nich zupełnie. Gdy król Marek dowiedział się o potajemnych spotkaniach kochanków i zagroził im śmiercią, wówczas oboje schronili się w lesie i tam wiedli tułacze życie. Później próbowali słuchać rozsądku. Izolda wróciła do męża, Tristan poślubił inną kobietę. Ale serce to nie sługa, nie słucha, gdy rozum i rozsądek mówią "nie". Rozdzieleni kochankowie musieli się spotkać - w chwili śmierci, która połączyła ich na zawsze.
Kolejnym bohaterem idącym za głosem serca był Werter, tytułowy bohater powieści epistolarnej Goethego. Żył on w czasach preromantyzmu, a epoka ta uznawała tylko racje serca. Nic więc dziwnego, że miłości poświęcił Werter całe swoje młode życie. Zakochał się w dziewczynie zaręczonej z innym mężczyzną. Choć wiedział, że Lotta nigdy nie będzie należała do niego, nie potrafił odejść. Pragnienie spotkania, rozmowy, było silniejsze od wszelkich racji rozumu. Nie miało dla niego znaczenia to, że był młody, mógł żyć, robić karierę, znów kochać. Wiedział, że jego uczucie nigdy się nie spełni, a mimo to nie potrafił, a może nie chciał uwolnić się od niego. To doprowadziło go do depresji, a w końcu do samobójstwa.
W literaturze pozytywistycznej spotykamy Stanisława Wokulskiego, bohatera powieści Bolesława Prusa: "Lalka". Wokulski jest człowiekiem ambitnym, pragnącym osiągnąć w życiu określoną pozycję, z pozoru bardzo rozsądnym, jak najdalszym od wszelkich porywów serca i namiętności. A jednak w imię miłości do ojczyzny, po wybuchu powstania styczniowego przyłączył się do walczących, porzucając wszystko, przede wszystkim marzenia o nauce. To serce podyktowało mu ten krok. Tak samo było, gdy spotkał Izabelę Łęcką. Miłość do tej pięknej arystokratki wyzwoliła w nim tyle energii, że mógłby góry przenosić. Dla niej rzucił się w wir pracy. Jednocześnie zaczął postępować nielogicznie, jakby zatracając cały swój rozsądek, a wszystko po to, by jego uczucie zostało odwzajemnione. Pragnął tego, co, jak mu się wydawało, da mu szczęście.
Powyższe wzmianki o kilku bohaterach literackich pozwalają zrozumieć, że częstokroć racje serca są silniejsze od rozsądku, którym trudno jest się tylko kierować w życiu. Racje serca są drogowskazem dla ludzkich uczuć, pragnień i dążeń. Rozsądek nie pozwoliłby kochać, nienawidzić, brać udział w z góry skazanej na klęskę walce o wolność ojczyzny, rezygnować z wygody i spokoju w imię miłości do drugiego człowieka albo wspinać się na kolejny niezdobyty szczyt.
MOTYW CIERPIENIA - Cierpienie towarzyszy człowiekowi od zalania ludzkości do dziś. Uzasadnij tę tezę opierając się na wybranych przykładach literatury polskiej i powszechnej.
Życie ludzkie nie jest sielanką, oprócz chwil radości ludziom stale towarzyszy cierpienie. Chwile radosne przeplatają się z chwilami bólu i nieszczęść. Cierpimy na skutek straty bliskiej osoby, nieszczęśliwej miłości czy ciężkiego życia. Niektórzy pisarze próbowali poradzić sobie z niesprawiedliwością losu, przelewając swą rozpacz na papier. Tak właśnie postąpił Jan Kochanowski, poeta bardzo cierpiał po stracie ukochanej córki Urszulki, odbiciem tego jest cykl dziewiętnastu trenów. Z problemem cierpienia spotykamy się w literaturze każdej epoki. Przykładem literatury polskiej w epoce romantyzmu może być „Pan Tadeusz” i „Konrad Wallenrod” Adama Mickiewicza, a także „Kordian” Juliusza Słowackiego. W romantyzmie powszechne było cierpienie ludzi z powodu nieodwzajemnionej miłości, przykładem bohatera cierpiącego z miłości był Werter Johanna Wolfganga Goethego i „Giaur” Georga Gordona Byrona.
Z ogromem cierpienia spotykamy się w literaturze wojennej, gdzie widzimy, jak wielkim cierpieniem dla ludzkości jest wojna, która pochłonęła tak dużo ofiar. Większości utworów autorami są ci którzy przeżyli obozy koncentracyjne i getta. Pisarzem ukazującym rzeczywistość okupowanej Polski jest np: Tadeusz Borowski z jego przeżyciami spotykamy się w takich opowiadaniach jak „Pożegnanie z Marią”, „U nas w Auschwitzu”, „Dzień na Harmenzach”, „Proszę państwa do gazu”. Również Gustaw Herling-Grudziński opisał swoje przeżycia i obserwacje jakie poczynił w niewoli, bo „Inny świat” należy do literatury łagrowej, przedstawił człowieka zlagrowanego żyjącego w koszmarnej rzeczywistości sowieckich obozów pracy. Miron Białoszewski utrwalił wydarzenia, których był świadkiem w „Pamiętniku z powstania Warszawskiego”, zdarzenia te utkwiły w psychice autora bardzo głęboko i mocno. Zofia Nałkowska zetknęła się z wieloma wstrząsającymi dowodami zbrodniczej działalności hitlerowców. W Polsce zapisem niektórych rozmów jest zbiór opowiadań „Medaliony”. Podczas wojny wraz z Polakami cierpieli także żydzi, obraz ich cierpień ma odbicie w prozie reportażowej Hanny Krall pt.: „Zdążyć przed Panem Bogiem”.
Jan Kochanowski rozdarcie swego serca i etap swego kryzysu przedstawia w Trenach. Tren I, II, i III przedstawia, iż człowiek pozbawiony jest wartości, którymi mógłby się kierować. Śmierć dziecka jest bezsensowna, to naruszenie rozumowego porządku świata jest wbrew prawom natury. W trenie IX Kochanowski uznaje swą mądrość za martwą wartość, która w zetknięciu z rzeczywistością nie może stanąć na przeciw nieszczęściu i go zatrzymać. Tren XI przedstawia świat jako wróg człowieka, nie można znaleźć w nim żadnej ostoi, a to co jest, prawdziwie okazuje się być pozorne i ulotne. W tych trenach, czyli XV i XVII poeta ostro występuje pojmowaniu świata, racjonalizmowi „hardej myśli”, które są niczym w zetknięciu z surową rzeczywistością. Człowiek żyje w ciągłych rozterkach przez co cierpi. W Trenie XIX autor twierdzi, że mimo tego wszystkiego człowiek musi przyjmować życie takim, jakim ono jest. Tren ostatni mówi, iż mimo wszystko można nauczyć się każdej sytuacji zachować się godnie i mądrze nie tłumiąc jednocześnie własnych uczuć.
Jacek Soplica z „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza to bohater romantyczny przeżywający zawód miłosny, który był powodem jego moralnego upadku. Zabójca Stolnika, przez co ogłoszono go zdrajcą, z hulaki staje się pokornym człowiekiem przyjmującym nazwisko Robak i w mnisim przebraniu podjął się służby dla kraju. Walczył i był więziony, zsyłany, skazywany na ciężkie roboty, ale cierpiąc katusze realizuje obraną przez siebie drogę. W szczytowych latach swego życia odnosi sukces, aby potem umrzeć jako przykład narodowego bohatera.
Kolejnym bohaterem tego samego poety jest „Konrad Wallenrod” zwany jako Walter, którego efekty działania w sferze osobistej są bardzo tragiczne: bohater unieszczęśliwia Aldonę, która zostaje pustelnicą, i niszczy samego siebie. Nękany wyrzutami sumienia, dąży do tragicznego finału, czyli do samobójczej śmierci, która będzie ostatnią, rozpaczliwą próbą obrony honoru rycerza średniowiecznego. Śmierć jest dla niego wybawieniem od cierpień życia.
Dramat „Kordian” Juliusza Słowackiego to historia młodego człowieka, bohatera tytułowego. Kordian 15-letni, wrażliwy chłopiec, nie potrafiący odnaleźć się w otaczającym go świecie. Zawiedziony w miłości, sentymentalny, brak w nim umiejętności znalezienia celu w życiu powoduje zagubienie bohatera, który usiłuje popełnić samobójstwo. Przez podróże po świecie przekonuje się, że prawdziwa miłość nie istnieje, że los Polaków jest wszystkim obojętny. Chcąc wcielić w swe życie wytyczone idee w rezultacie ponosi życiową klęskę.
„Cierpienia młodego Wertera” J. W. Goethego jest powieścią pisaną w formie listów, ich autorem a zarazem narratorem jest Werter. Całość jest relacją z narodzin i rozwoju uczucia Wartera do poznanej Lotty. Bohater przeżywa swego rodzaju olśnienie Lottą, silną fascynującą kobietą, które przeradza się w głębokie uczucie. Poznaje on niebo i piekło prawdziwej miłości, odczuwa całą gamę nastrojów od euforii aż o skrajną rozpacz. Jak każde typowe romantyczne uczucie miłość Wertera jest nieszczęśliwa, nie spełniona. Lotta wychodzi za innego, a Walter jako nieszczęśliwy kochanek porywa się w romantyczny gest - samobójstwo. Bohater powieści G. G. Byrona „Giaur” jest osobą podobną do Wertera, iż obydwoje przeżywają nieszczęśliwą miłość. Z tym tylko, że Giaur posuwa się do ostateczności. Mordując Hassana, chce pomścić śmierć ukochanej, wiedząc że już nigdy nie odzyska radości życia. Pogrążony w cierpieniu zamieszkał w klasztorze, ale nie jako mnich. W czasie przedśmiertnej rozmowy z zakonnikiem wyjawia historię swego życia. I stwierdził, że gdyby życie darowano mu jeszcze raz, postąpił by tak samo, co pada w jego stwierdzenie: „Gdybym mógł odżyć, żyłbym tak, jak żyłem”. Można podsumować tych dwóch bohaterów, iż nawet dla tych krótkich chwil miłości, a później pasma cierpień gotowi byli poświęcić całe swe życie.
Literatura wojenna przedstawia cierpienia ludzkie podczas wojny. Pisarzem ukazującym rzeczywistość okupowanej Polski jest Tadeusz Borowski. W opowiadaniu „Pożegnanie z Mamą” pisarz ukazuje życie ludzi pozbawionych praw do normalnej egzystencji, cierpiących głód i zimno. Aby przeżyć trzeba odszukać innych, kraść i spekulować. Próbą ucieczki od tej poniżającej rzeczywistości jest tylko miłość mająca spowodować, że człowiek, choć przez chwilę poczuje się wolny. Naczelnym problemem prozy Borowskiego staje się destrukcyjny wpływ obozu koncentracyjnego na psychikę i kodeks etyczny człowieka. Pisarz z całą brutalnością stwierdza, że przeżyć obóz można tylko w jeden sposób: kosztem innych. Powoduje to zanik etyki chrześcijańskiej i wszelkich norm moralnych: w opowiadaniu „U nas w Auschwitzu...” syn wpycha do komory gazowej własnego ojca, gdyż boi się narazić pilnującemu porządku esesmanowi. Ludzie, których obowiązkiem jest palenie zwłok w krematoriach, wymyślili sobie zabawę, polegającą na traktowaniu zmarłych jak kukiełki, albo bele drewna. Brak kodeksu moralnego nie oznacza, że w obozie koncentracyjnym nie ma żadnych praw. Obowiązuje tu kodeks wewnętrzny, mówiący na przykład, że za kradzież jedzenia grozi śmierć. W opowiadaniu „Dzień na Harmenzach” stary Beker opowiada o tym, że powiesił własnego syna za kradzież chleba. Z kolei w opowiadaniu „Proszę państwa do gazu” Borowski opisuje zanik wszelakich ludzkich reakcji i instynktów. Młoda kobieta nie przyznaje się do swego kilkuletniego dziecka, ucieka przed nim, gdyż boi się śmierci. Instynkt macierzyński został tu przytłumiony, zdominowany przez zwierzęcą walkę o przetrwanie. Opowiadania Borowskiego przynoszą obraz człowieka ukształtowanego przez świat obozu koncentracyjnego, zdominowanego codzienną walką o przeżycie. Aby przeżyć, trzeba poddać się regułom i prawom istniejącym w obozie, trzeba stać się człowiekiem złagrowanym. Borowski ukazuje obóz koncentracyjny takim, jakim był naprawdę. Bez retuszowania i upiększania. Obozy koncentracyjne powodowały śmierć milionów ludzi, ale ich ofiarami stawali się również ci, którym udało się przeżyć.
Książka Herlinga - Grudzińskiego „Inny świat” jest próbą ukazania procesu niszczenia człowieka przez system obozów pracy. Ludzie niszczeni byli zarówno fizycznie, jak też duchowo i psychicznie. Ciężka, nadludzka praca, bezustanne mrozy, śniegi, temperatura dochodząca do - 40 stopni, wszystko to dziesiątkowało więźniów. Jednocześnie postępował proces degradacji moralnej i etycznej człowieka poddawanego wymyślnym represją i ograniczeniom. W łagrach nie istniały żadne normy prawne i moralne, życie ludzkie nie było wiele warte, każdego więźnia można było zabić i zastąpić innym. Był to świat, w którym jedni więźniowie donosili na drugich i składali obowiązujące zeznania przeciw swoim kolegom, przyczyniali się do śmierci współtowarzyszy niedoli. Na porządku dziennym były gwałty na bezbronnych kobietach i mordowanie chorych oraz niezdolnych do pracy. Wśród więźniów zanikały wszelkie uczucia, pozostał jedynie strach i instynkt samozachowawczy.
Miron Białoszewski w „Pamiętniku z powstania warszawskiego” odtwarza autentyczne wydarzenia, które miały miejsce w Warszawie od 1 stycznia do 9 października 19444 roku. Książka o układzie chronologicznym, przedstawia dzień po dniu losy bohatera w okresie powstania. Początek to opis wrażeń związanych z wybuchem powstania, o jego rozpoczęciu bohater dowiaduje się w czasie wizyty u koleżanki Ireny P. W związku z walkami na ulicach postanawia u niej zostać razem z kolegą Staszkiem. Na następny dzień Warszawiacy zaczynają budować barykady, piwnice zamieniać na schrony i wytyczać podziemne przejścia. W czasie następnych dni trwają uciążliwe bombardowania, ostrzały niszczące miasto. Wciąż przynoszone są wiadomości o stratach w ludziach i budynkach. Autor oddaje atmosferę ciągłego niepokoju, ukrywania się przed bombardowaniem, popłochu, paniki, ucieczek, poszukiwania bezpiecznych kryjówek. Opisuje wydobywanie z ruin rannych, transportowanie ich do szpitali lub punktów sanitarnych. Zaczynają się problemy z wodą i jedzeniem. Zdobycie ich łączy się z niebezpieczeństwem. W utworze Białoszewski stosuje często wyrażenia wulgarne, podkreślające przerażenie bohatera nalotami, bombardowaniem. Lękiem, przed śmiercią. Bardzo często Białoszewski stosuje wyrazy dźwiękonaśladowcze. Celem wszystkich tych zabiegów jest ukazanie czytelnikowi powstania takim, jakim było ono naprawdę, oddania całej grozy tamtych dni.
Miron Białoszewski był bezpośrednim świadkiem tego co działo się w czasie wojny i opisał to nie komentując tych wydarzeń, lecz tylko przedstawił je z własnej perspektywy.
Zofia Nałkowska zaś po zakończeniu 2 wojny światowej działała w Głównej Komisji Badań Hitlerowskich. Podczas prac Komisji, gromadzenia zeznań świadków, relacji ofiar torturowanych i męczonych w czasie okupacji. Nałkowska zetknęła się z wieloma szczególnie wstrząsającymi dowodami zbrodniczej działalności hitlerowców w Polsce. Zapisem niektórych z przeprowadzonych rozmów jest zbiór ośmiu opowiadań, wydanych pod wspólnym tytułem „Medaliony”. Każdy rozdział „Medalionów jest jedną autonomiczną historią dotyczącą okupacyjnej rzeczywistości: otwierające książkę opowiadanie „Profesor Spanner” zawiera opis instytutu zajmującego się produkcją mydła z ludzkiego tłuszczu i preparowaniem ludzkiej skóry. Szczególnie szokujący jest opis kadzi, w których znajdują się ludzkie zwłoki przygotowane do preparacji oraz beznamiętna relacja podwładnego profesora Spannera, nie widzącego w działalności fabryki niczego niemoralnego czy nieetycznego. Na opowiadanie „Dno” składa się relacja starej kobiety z pobytu w Pawiaku oraz w obozie koncentracyjnym i fabryce Bunzig, gdzie torturowane i głodzone kobiety były zmuszane do pożywiania się ludzkim mięsem. Trzeci utwór „Kobieta cmentarna” jest opowieścią o likwidacji getta. Bohaterka opowiadania była naocznym świadkiem samobójczych skoków Żydów z okien płonących kamienic. W opowiadaniu „Przy torze kolejowym” Nałkowska tworzy prawdziwe studium ludzkiego strachu. Przy torach leży ranna w czasie ucieczki z transportu kobieta, jednak nikt jej nie pomaga, ludzie są porażeni obawą o własne życie. Dwojra Zielona to imię i nazwisko kobiety, która została przez Niemców straszliwie pobita i okaleczona. Ma 35 lat, ale straciła oko i zęby, wygląda na wiele starszą osobę. Dwojra mówi o „zabawach” hitlerowców, którzy dla rozrywki mordowali żydów, albo zmuszali do kilkunastogodzinnej, nieludzkiej pracy w fabryce broni. Inna kobieta, bohaterka opowiadania „Wiza”, wspomina swój pobyt w obozie koncentracyjnym. Szczególnie utkwiło jej w pamięci wielogodzinne przetrzymywanie stojących bez ruchu więźniów na łące pod lasem. Wiele kobiet nie przeżyło tej wymyślnej tortury, umierały z zimna i zmęczenia. Kolejne opowiadanie, „Człowiek jest mocny” zawiera opis masowego mordowania Żydów przez duszenie ich spalinami w specjalnie do tego celu przystosowanym samochodzie ciężarowym. Zamykając „Medaliony” opowiadanie „Dorośli i dzieci w Oświęcimiu” przynosi krótką charakterystykę największych katów Oświęcimia wraz z opisem ich ulubionych metod mordowania ludzi. Znajduje się tu również wspomnienie dzieci zgładzonych w obozie koncentracyjnym. Motto tej książki brzmi „ludzie ludziom zgotowali ten los”. Odruchowe skojarzenie z przysłowiem „Człowiek Człowiekowi Wilkiem” wydaje się być uzasadnione, opowiadaniem Nałkowskiej można traktować jako wezwanie do rozważań nad ludzką naturą i zdolnością człowieka do popełniania najgorszych „nieludzkich” czynów. Czytają opis niektórych zbrodni można mieć faktycznie wątpliwości, czy dokonała ich ludzka istota.
Tak jak Polakom tak i Żydom nie obca była walka o przetrwanie w czasie 2 wojny światowej. Książka Hanny Krall „Zdążyć przed Panem Bogiem” jest wstrząsającą relacją, z których najważniejszym jest zaprzeczenie przez Edelmana obiegowym stereotypom dotyczącym bierności i pokory narodu żydowskiego w obliczu śmierci. Innym powodem jest ujawnienie prawdy o walce w getcie Edelman dokonuje podsumowania powstania, podaje prawdziwą, a nie zawyżoną liczbę powstańców, mówi o ich słabościach, ambicjach, przeszłości. „Zdążyć przed Panem Bogiem” należy odczytywać jako protest przeciwko ludobójstwu i uzmysłowienie wagi każdego ludzkiego istnienia wspaniałym przykładem jest bohater książki. Marek Edelman poznał śmierć bardzo dobrze, ocierając się o nią wielokrotnie każdego dnia. Poznał tym samym wartość życia. Podsumowując nasz temat, możemy stwierdzić, że życie ludzkie jest wolne od cierpień, jest pasmem udręki i nieszczęść. Los nie oszczędza nikogo. Ludzi dotyka śmierć, głód, bieda, stale wystawiani są na próbę, wciąż muszą się zmagać z cierpieniem. Można stąd wnioskować, że człowiek jest silny i wiele może wytrzymać.
Jak widzimy chwile szczęścia są bardzo krótkie, szybko przemijają, powinniśmy je więc w pełni wykorzystać i cieszyć się z nich póki trwają.
Literatura i sztuka wobec ludzkiego cierpienia.
Jesienią 1846 roku ulicą Petersburga szedł młody, dwudziestokilkuletni człowiek. Gdy zobaczył idącego z przeciwnej strony Turgieniewa, krzyknął: Nikt mi niestraszny, nikt, dajcie mi tylko czasu, a ja was wszystkich wdepczę w błoto! Dostojewski, bo to on był owym młodym człowiekiem, pytany potem o ten gwałtowny wybuch, odpowiedział, iż jego celem i największym marzeniem jest ukazanie tragizmu ludzkiego losu, jakiegoś wewnętrznego rozdarcia i cierpienia, które są udziałem każdego z nas.
Gdy przeczytałam o tym incydencie, to (choć sama postać Dostojewskiego jest niewątpliwie postacią fascynującą) uwagę moją zwróciło nie zachowanie pisarza, a fakt nieco inny. Otóż pewnym zaskoczeniem stała się dla mnie świadomość, iż największym marzeniem jednego z najdoskonalszych, według mnie, twórców było oddanie pełni ludzkiego cierpienia. Wniknięcie w jego przyczyny, głęboka analiza, próba odnalezienia jego sensu - oto zadanie, które postawił przed sobą Dostojewski, ale chyba nie tylko on... Słowa przez niego wypowiedziane są dla mnie bowiem swoistym symptomem zjawiska pojawiającego się w literaturze i sztuce wszystkich epok. Problem ludzkiego cierpienia w twórczości wielu artystów jawi się jako niezwykle istotny, czasem wręcz fundamentalny. Warto więc go przeanalizować.
Patrząc na to, czym jest dla twórcy cierpienie, w jaki sposób stara się je udokumentować, zrozumieć, wyjaśnić, dość wyraźnie dostrzegamy pewną ewolucję patrzenia na ten problem, jakby kolejne etapy na drodze poznawania i przedstawiania cierpienia. Odczuwanie cierpienia z pewnością nie jest obce nikomu. Nieważne, czy jest to "ból istnienia" Wertera czy "dramat bezideowości" Kordiana, ból Antygony czy nie mniej bolesna samotność pani Bovary. Jakimkolwiek to cierpienie by było, to oprócz lęku i bólu niesie ze sobą pragnienie nazywania go, zarysowania choćby jego konturów. U twórców pragnienie to jest tak silne, że często jak gdyby zagłusza samą istotę cierpienia. Tak więc artysta, człowiek wrażliwy, z pewnością na cierpienie nie pozostaje obojętny, podejmuje próbę poznania go, przekazania poprzez swoje dzieło. Nie jednokrotnie ta próba okazuje się trudna i dramatyczna. Wystarczy wspomnieć wypowiedź Tuwima szukającego słów dla żywego świata: „Boże dobry moich lat chłopięcych Moich jasnych świtów Boże święty Czy już nigdy nie będzie więcej szumiącej nad słowem mięty Czy to już tak zawsze i wszędzie Będą słowa wypływać z rozpaczy I sitowia, sitowia zwyczajnego Nigdy zwyczajnie nie zobaczę. Być może spostrzeżenia podmiotu lirycznego są subiektywne, ale nie ma dla mnie w całej literaturze słów dobitniej mówiących o cierpieniu. Co prawda, mowa tu jest o odczuciach twórcy nie znajdującego słów, by nazywać to uczucie, ale jednak przecież o cierpieniu. Istotny jednak wydaje mi się tutaj jeszcze jeden fakt - ukazanie ludzkiego cierpienia poprzez literaturę i sztukę jest co najmniej niełatwe, a być może w ogóle nie jest do zrealizowania.
Jednakże wobec ogromu cierpienia, o którym wspomniałam wcześniej, próba ta będzie, moim zdaniem, na nowo podejmowana. I w tym momencie rozpoczyna się jakby kolejny etap. Artysta zaczyna szukać przyczyn cierpienia, analizować motywy postępowania, konsekwencji czynów człowieka, chce dotrzeć do najgłębiej ukrytych zakamarków jego duszy. W efekcie powstaje swoiste studium cierpienia. Wystarczy tu wspomnieć chociażby rozterki Raskolnikowa czy Makbeta. Od twórcy tylko zależy, na ile dokładnie i na ile doskonale odda to, co dzieje się w jego wnętrzu. Nie sposób nie odwołać się tutaj do (moim zdaniem) jednej z najdoskonalszych, najbardziej udanych realizacji tego zamierzenia, mianowicie do Niepokojów wychowanka Tórlessa Roberta Musila. Opisy cierpień i rozterek bohatera czującego między swoim najwewnętrzniejszym , "ja" a tym, co wypowiada i nazywa - jakąś odległość nie do pokonania, mur nie do rozbicia - są wręcz mistrzowskim zapisem ludzkiego cierpienia. Tak głęboka analiza, obecna przecież u wielu twórców, prowadzi także do poznania różnych rodzajów cierpienia, specyfiki takiego stanu. Różni się przecież bardzo cierpienie Syzyfa czy Prometeusza od cierpienia Hioba. Inaczej czuje się opuszczona małżonka św. Aleksego, inaczej Justyna Bogutówna. Cierpień Lorda Jima nie można porównać z przeżyciami Wertera.
A więc potrafi artysta w większym lub w mniejszym stopniu, dokonując analizy zachowań, reakcji, sposobu myślenia, dotrzeć do "środka duszy" swojego cierpiącego bohatera. I w tym momencie możliwe są dwie drogi. Temat wymaga, abym przedstawiła obie, choć jedna z nich wydaje mi się bardziej warta uwagi. Gdy stwierdzimy bowiem, że znamy człowieka, jego pragnienia, ograniczenia, cele, z których wypływa cierpienie (bo w zasadzie literatura i sztuka wykazały, iż cierpienie to nic innego, jak dramat bezideowości lub niemożności realizacji tej że), to jedynym, co nam pozostaje, jest poszukiwanie wyjścia z tego swoistego labiryntu bólu i lęku. Pomijam oczywiście modernistyczną rezygnację z wszystkiego i chęć "zanurzenia się w nirwanie", gdyż koncepcja ta, według mnie, jest raczej ucieczką od problemu niż próbą jego rozwiązania. Poszukiwanie drogi do szczęścia w zasadzie znane jest chyba każdemu człowiekowi, więc jest ono niezwykle istotne. W artystyczny sposób powinno być cenne i niezastąpione. )I po raz kolejny słuszne wydaje mi się nawiązanie do Zbrodni i kary Dostojewskiego, a mianowicie do postaci Soni, która sugeruje Raskolnikowowi, by przyjął cierpienie i tym sposobem odkupił swoje winy. Jest to chyba pewien fenomen - zarówno w prozie, w poezji, dramacie, jak i malarstwie. Sposobem na wyjście z kryzysu, na zrozumienie cierpienia staje się etyka chrześcijańska. Nieprzypadkowo bowiem obok "przegranego", wydawałoby się, Raskolnikowa pojawia się Sonia. W pewien sposób do niego podobna, bo oboje "sprzedali siebie", staje się jednak swoistym cudem, który (tak jak w przypowieści o Łazarzu) pozwala odzyskać wiarę, nadzieję, oddalić smutek, cierpienie i rozpacz.
Piszę tak dużo o tej sytuacji, gdyż jest ona charakterystyczna dla wielu twórców. Wystarczy przypomnieć treny Kochanowskiego, wizję Pankracego w ostatniej scenie Nie-Boskiej komedii czy hymny Kasprowicza, by zobaczyć, jak istotne miejsce zajmuje etyka chrześcijańska. Warto przypomnieć niezawinione cierpienie Hioba, który z pokorą poddał się woli Boga, choć nie rozumiał, dlaczego Stwórca tak okrutnie go karze (bogobojny Hiob utracił rodzinę, majątek i zdrowie). Hiob rozumiał, że plany Boga nigdy nie będą zrozumiałe dla człowieka i że jedyne, co może zrobić, to cierpliwie czekać na boskie miłosierdzie.
Cierpienie nierozerwalnie złączone jest z miłością i wiarą, dzięki którym człowiekowi łatwiej jest je znosić. To zagadnienie ukazane jest w filmie Kieślowskiego Niebieski. Kiedy cierpienie staje się doświadczeniem większym niż cokolwiek, dane nam było poznać w życiu (bohaterka filmu, Julie, traci w wypadku męża i dziecko), a na dodatek zabiera nawet wspomnienia, mogące przecież stać się - jak pisał o tym Borges swoistym "rajem utraconym" (Julie nie zostają nawet wspomnienia, bo małżeństwo, które wydawało się jej szczęśliwe, było złudą i jakimś totalnym fałszem, jedynie iluzją - jej mąż związany był jeszcze z inną kobietą), to okazuje się, że tylko niezwykle silna wiara, wielka nadzieja i ogarniająca wszystkich miłość mogą stać się większe niż cierpienie.
Próby odnalezienia sensu cierpienia, jego wyjaśnienia, zwykle zakończone zostają sukcesem, bo człowiek potrafi chyba jednak rozwiązywać każdy problem. Lecz napisałam wcześniej, że kiedy człowiek pozna swoje cierpienie, to zwykle są dwie możliwości działania. Dokładna analiza, wyciąganie wniosków, swojego rodzaju "wyzwalanie się" dokonywane przez twórców jest na pewno trudne, ważne, ale czy... potrzebne? Moja ocena jest oczywiście subiektywna, ale przyznam, że czasami czuję przesyt, nuży mnie zbyt drobiazgowa analiza, zbyt boleśnie i dramatycznie przeżywane życie. Czytając Antygonę, nie mogłam oprzeć się dziwnemu wrażeniu, iż jej ból, rozpacz są trochę sztuczne, trochę "nad miarę wytrzymałości". Jej trwanie w podjętej decyzji ocierało się czasem o jakąś przekorę, a nawet wręcz fanatyzm. Jej płacz nie wzbudzał we mnie współczucia, a drażnił i irytował, to jej dziwny upór (a nie istnienie dwóch równorzędnych, lecz przeciwstawnych racji) był dla mnie przyczyną zaistniałej tragedii.
Celowo dopiero w tym momencie nawiązałam do fragmentu wiersza Czesława Miłosza dopiero teraz bowiem mogę pokazać to, wcale nie tak rzadkie, zjawisko przedstawienia ludzkiego cierpienia tak, iż jest ono "zaiste nad miarę wytrzymałości". Bolesław Prus w jednym z wywiadów porównał kiedyś dzieło literackie do obrazu, na którym jest las. Powiedział, że czasami widać dokładnie wszystkie drzewa, a nie widać... lasu. Tymczasem zadaniem artysty, i to nie tylko literata, jest przede wszystkim ukazanie owego lasu. I trochę podobnie jest z przedstawieniem ludzkiego cierpienia - widać mnóstwo detali, tymczasem zatarta zostaje sama istota takiego stanu. Postacie (jak chociażby Antygona) stają się zbyt sztuczne, zresztą chyba dla tego, że ich twórca chce, by były jak najbardziej naturalne.
A więc wręcz ciśnie się na usta pytanie: czy taki sposób przedstawienia, obrazowania ludzkiego cierpienia jest sposobem najdoskonalszym? Otóż, moim zdaniem, nie! Jest bowiem jeszcze owa druga możliwość, o której już wspomniałam, dużo bardziej pociągająca i atrakcyjna, bo przynosząca znacznie lepsze efekty.
Jest taki obraz Muncha, który artysta zatytułował Krzyk - kilka barwnych plam, nieskomplikowana linia, a jednak... A jednak krzyk ukazanej postaci jest na tyle przejmujący, że gdy patrzę na ten obraz, to mam wrażenie, iż to ten potworny wrzask wręcz "niebo w pasy drze", sprawia, że wszystko zamiera w bezruchu. A owa postać, mimo prostej przecież linii, ma na twarzy wypisane więcej niż gdyby była namalowana realistycznie. Jej nieme cierpienie (nieme - bo swoistym paradoksem tego obrazu jest, według mnie, to, że zawiera on w sobie jednocześnie najpotworniejszy krzyk, jak i najbardziej upiorną, przerażającą ciszę, łączy dynamikę i statystykę) wyraża dużo więcej, niż potrafi zrobić jakikolwiek inny obraz. Krzyk jest jednym z moich ulubionych obrazów, bo stanowi swoisty symbol tego, o co (według mnie) chodzi w sztuce.
Realne i wierne oddanie cierpienia nie jest możliwe, tak więc dużo doskonalsze i dojrzalsze artystycznie będzie przyjęcie nieco innej konwencji. Mam na myśli wykorzystanie tylko pewnego symbolu, niedomówienia, niejasności, by wyrazić to, co teoretycznie niewyrażalne. I nie jest konieczne posługiwanie się, tak jak Munch, techniką symbolizmu i ekspresjonizmu. Przed oczami stają mi bowiem także grafiki Bruno Schulza, którego o ekspresjonizm trudno posądzić. Jednakże grafiki, na których pokazywał Edzia czy Adelę i jej adoratorów (będące, notabene, ilustracjami do utworów), mimo zupełnie innego charakteru, są czasami równie wymowne jak obrazy Muncha. Wobec pewnego ciepła, pogody, które zawsze niesie ze sobą twórczość Schulza, niekiedy jeszeze brutalniej potrafią obnażyć ludzką samotność.
Co jednak będzie się działo, gdy droga artystyczna pójdzie właśnie w kierunku owej umowności i symboliczności w ukazywanie cierpienia? Od symbolu niedaleko chyba do karykatury i groteski, do czegoś, co dla mnie jest szczytem artyzmu w pokazywaniu ludzkiego bólu.
Dotychczas rozważałam jedynie problem cierpienia jednostki, co jednak robić, gdy cierpią miliony? Myślę o twórcach okresu wojny i okupacji. To, co działo się wtedy (obojętne czy opisane jest to w Innym świecie czy Dzienniku pisanym nocą G. Herlinga-Grudzińskiego, czy w chaotycznej relacji w Pamiętniku z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego), przekracza ludzką wyobraźnię. Każdy z ludzi, który doświadczył cierpienia, jakie niesie ze sobą wojna, mógłby powtórzyć za Krzysztofem Kamilem Baczyńskim: „Boże mój ja przed Tobą Ołtarz ciała rozdarty Jedynym sumieniem zrodzony Dymię tysiącem martwych„I każdy taki zapis będzie dokumentem ludzkiego cierpienia. Dokumentem w pewien sposób doskonałym, bo nie wymagającym jakiejkolwiek analizy; każdy komentarz, analiza takiej literatury czy sztuki będzie tylko jej spłyceniem.
Ludzie zawsze cierpieli. Motyw cierpienia pojawia się więc literaturze i sztuce od zawsze. Myślę, że artysta nigdy na ból nie zareaguje obojętnością, jednak każdy przedstawia ten motyw w sposób bardzo różny. Artystycznym rozważaniom o cierpieniu towarzyszyć musi zawsze nadzieja, bo tak naprawdę tylko ona jest silniejsza niż samo cierpienie. Dlatego też chciałabym zakończyć te rozważania fragmentem wiersza Adama Asnyka: Miejcie nadzieję nie tę lichą naszą Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera Lecz tę niezłomną która tkwi jak ziarno Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.
"Tragedia jest tam, gdzie jest wybór" - jakie interpretacje tego pojęcia można odnaleźć w literaturze na przestrzeni wieków?
Dramat trudnego wyboru od zarania dziejów towarzyszył człowiekowi w jego zmaganiach ze światem. Problem wolnej woli i związanej z nią możliwości wyboru, będącej jedną z zasadniczych treści człowieczeństwa, często stawał się przedmiotem literackich dyskusji.
Na jeden z pierwszych śladów zainteresowania tym tematem natrafiamy w Biblii, w Starym Testamencie. Historie Abrahama i Hioba w centrum stawiają człowieka i dokonany przez niego wybór. Tak w pierwszym, jak i w drugim przypadku człowiek postawiony w skrajnie trudnej sytuacji musi dokonać wyboru pomiędzy zaufaniem, zawierzeniem Bogu a buntem, bluźnierstwem czy też próbą realizacji własnej racji. Tragizm sytuacji polega na tym, że z racjonalistycznego punktu widzenia słuszność jest po stronie zdruzgotanego cierpieniem Hioba i Abrahama - bojącego się utracić jedynego syna. Tak więc w optyce Biblii dramatyczna decyzja jest swoistym probierzem zaufania i wierności człowieka względem Boga.
Starożytni Crecy ukazywali kwestie wyboru w innym kontekście. Istotą tragedii greckiej było fatum, tajemnica losu, przeznaczenia. Bohater tragedii antycznej obciążony jest hamartią - winą tragiczną, która sprawia, że każde jego posunięcie, niezależnie od dobrych intencji, gmatwa jego los. W związku z tym dokonywane przez bohaterów wybory traktowane są instrumentalnie, jako element służący wypełnieniu się ich przeznaczenia. Doskonałym przykładem jest tu król Edyp, który, nieświadomie poślubiając swoją matkę, zrealizował dawne proroctwo. Bohater nie ma wyjścia, wypełnia swoje fatum, jego decyzja, niezależnie od jej treści, kończy się porażką. Pochodząca z kazirodczego związku Antygona jest skazana na klęskę, gdyż jej zadaniem jest wybór którejś z dwóch równorzędnych racji. Prawo moralne stoi tu w opozycji do prawa państwowego racji stanu.
Z zupełnie inną koncepcją człowieka i dokonywanych przez niego wyborów spotykamy się w dramatach Szekspira. Postaci szekspirowskie nie są "targane" przez los, tragedia ma źródło w dokonanym przez bohatera w pełni świadomym wyborze. Makbet doskonale zdaje sobie sprawę, że czyni źle, wie, że nie ma prawa zabijać, a jednak to robi. Bohaterowie u Szekspira zyskują wymiar psychologiczny, dzięki czemu tragizm zależy w głównej mierze od ich postępowania, a nie od sytuacji zewnętrznej.
Klasyczny teatr francuski, reprezentowany przez twórców takich, jak Pierre Corneille czy Jean Racine jako podstawowe zagadnienie obrał sobie rodzący wiele dylematów wybór. Nawiązując do form tragedii greckiej, prezentował jednak odmienne niż ona problemy. Na tym etapie rozwoju kultury europejskiej powrót do tematów, które były przedmiotem zainteresowania twórców antycznych, był niemożliwy, gdyż w tych kwestiach rozwiązań dostarczała oficjalnie wyznawana filozofia chrześcijańska. Między innymi dlatego klasycyści podejmują inne zagadnienia. Corneille w Cydzie zarysowuje konflikt polegający na walce honoru z miłością, tragizm budowany jest przez niego w oparciu o dylematy wewnętrzne i ostateczną decyzję bohatera. Również Racine konstruuje swoje tragedie na bazie sprzeczności między wielką namiętnością a obowiązkiem. Jego utwory charakteryzują się pogłębionym studium psychologicznym postaci.
Kolejne "rozumienie" tragedii jako trudnego wyboru znajdujemy w okresie romantyzmu. Dojrzewająca do przyjęcia postawy zaangażowania się w sprawy ludzkości jednostka tytaniczna jest jednym z głównych motywów w literaturze tej epoki. Postać Fausta z tragedii Goethego znakomicie ilustruje taką metamorfozę. Geniusz, który posiadł wszelką wiedzę, przeżywa roz pacz z powodu odkrycia, iż jest ona niewystarczająca do zbadania wszelkich tajemnic bytu. Żal ten przeradza się w hedonistyczną chęć skorzystania z życia, jednakże próby realizacji przez Fausta własnego szczęścia kończą się cierpieniem innych. Zaczyna on rozumieć, że jako jednostka tytaniczna nie może żyć życiem przeciętnych ludzi. Kulminacją sztuki jest jego decyzja o działaniu dla dobra ludzi, czego symbolem ma być osuszanie przez niego bagien. Podobną przemianę bohatera obserwujemy w Dziadach - tutaj Gustaw przemienia się w żarliwego patriotę Konrada - czy też w Nie-Boskiej komedii, gdzie metamorfozę przeżywa postać bajroniczna - hrabia Henryk.
Myślę, że w trakcie poszukiwań po literaturze różnych ujęć tragedii, postrzeganej jako konieczność dramatycznego wyboru, warto wspomnieć o dwóch powieściach - Zbrodni i karze i Lordzie Jimie. Kluczowym zagadnieniem pierwszej z nich jest decyzja głównego bohatera o przyznaniu się do winy po popełnieniu zbrodni. Zastanawiając się nad tym, co ma zrobić, przeżywa on dezintegrację osobowości wskutek strachu, rozterek moralnych i reliktów dawnych przekonań, które doprowadziły go do popełnienia morderstwa. Druga z wymienionych powieści za punkt wyjścia obiera sytuację nawiązującą do antycznej hamartii. Marynarz Jim musi decydować w okolicznościach, w których każde rozwiązanie oznacza klęskę. Jego wybór jest początkiem tragedii.
Przytoczone powyżej przykłady utworów literackich z różnych okresów, poruszających przedmiotową kwestię, świadczą o tym, jak duże znaczenie ma dla człowieka zagadnienie wyboru. Dramatyczna decyzja, zawsze oznaczająca rezygnację z czegoś, zwykle łączy się z przeżyciem "tragedii" w takiej czy innej formie.
Różnorodny sens cierpienia w życiu człowieka, na podstawie poznanych w szkole utworów literackich.
Problem cierpienia i zła - wymykający się racjonalnym kategoriom, niezbadany, trudny. Towarzyszy on człowiekowi od zarania dziejów, budząc lęk, wątpliwości, powodując tragedie, ale również wywołując postawę pokory, zawierzenia Bogu. Tragiczny wymiar ludzkiej egzystencji, jakim jest cierpienie, zwłaszcza to niezawinione, rodził i będzie rodzić nadal pytania o jego sens, znaczenie. Człowiek od zawsze próbował zrozumieć, dlaczego tak wiele jest w życiu zła, rozpaczy, bólu. Zagadnienie to na gruncie naszej kultury judeochrześcijańskiej często rozpatrywane było w kontekście głoszonej przez religię chrześcijańską wszechmocy i nieskończonej dobroci Boga dla człowieka.
Jednym z pierwszych w historii utworów literackich, w którym spotykamy się z tym problemem, jest biblijna Księga Hioba. Jej główny bohater, żyjący uczciwie i bogobojnie Hiob, jest doświadczony ogromnym cierpieniem fizycznym i duchowym. Jest to swoista próba zaufania sprawiedliwego Hioba względem obdarzającego go do tej pory dobrobytem i szczęściem rodzinnym Boga. Sens niezasłużonego cierpienia, które spotyka Hioba, polega na próbie wiary. Utwór ten zarazem pokazuje, że ludzkie myślenie o cierpieniu jest zawodne i schematyczne. Rozmawiający z cierpiącym Hiobem przyjaciele próbują za wszelką cenę zracjonalizować cierpienie; jeden twierdzi, że Hiob musiał zgrzeszyć, drugi zaś uważa, że cierpienie jest wynikiem przypadku ze względu na rządzący światem chaos. Hiob jednak nie przyjmuje ich poglądów, wie, że nie zgrzeszył, i nie wierzy w przypadkowość swojego położenia. Nie chce się wyrzec Boga, mimo że nie rozumie, dlaczego znalazł się w takiej sytuacji, heroicznie trwa w postawie wiary. Kończące Księgę mowy Boga alegorycznie pokazują, że Bóg panuje nad siłami zła symbolizowanymi tutaj przez olbrzymie dzikie zwierzęta - i że jego zamiary, plany względem ludzkości mają ukryty sens, który jednak zawsze będzie niepojęty dla człowieka. Pokorna postawa Hioba jest zatem właściwa.
Kolejnym dziełem literackim, w którym ukazane jest znaczenie cierpienia w życiu człowieka, jest średniowieczna Legenda o św. Aleksym. Tytułowy Aleksy w noc poślubną opuszcza swoją żonę, by oddać się praktykom pokutnym, polegającym na umartwianiu ciała; chce w ten sposób zasłużyć na życie wieczne. Dobrowolna zgoda na cierpienie była w zdominowanym przez teologię średniowieczu formą ekspiacji. Asceza polegająca na przezwyciężeniu materii, od której pochodzi wszelkie zło, miała gwarantować zbawienie. Sława świętego, którą został otoczony, ze względu na występujące po jego śmierci nadprzyrodzone zjawiska, jest potwierdzeniem tego, że obrana przez Aleksego droga była słuszna.
Swoistą kontemplacją cierpienia był występujący w literaturze i sztuce średniowiecza motyw Stabat Mater Dolorosa, którego polską wersją jest Lament świętokrzyski. Cierpienie stojącej pod krzyżem Chrystusa Marii było łatwiejsze do wyobrażenia, identyfikacji dla człowieka niż bardziej metafizyczna męka Chrystusa. Wymowa tego motywu jest podobna do przesłania Księgi Hioba - cierpienie Matki Bożej jest konieczne do realizacji planu zbawienia ludzkości. Maria jest wzorem postawy bezgranicznej ofiary, poświęcenia i pokory w stosunku do Boga.
Inaczej wyglądały próby rozwiązania problemu cierpienia w renesansie. Humanistyczne fascynacje stoicyzmem i epikureizmem spowodowały wytworzenie innej od średniowiecznego teocentryzmu wizji świata i człowieka. Przywiązywano dużo większą wagę do życia doczesnego i autonomii człowieka. Odpowiedzialnością za ludzkie niedole obarczano nie Boga, lecz obojętną na wszystko zimną fortunę; Bóg pozostawał jedynie wielkim architektem i budowniczym pięknego świata. Przed jakże często okrutną fortuną miała bronić niewzruszona postawa stoicka. Jak więc zatem tłumaczono sens cierpienia? Myślę, że warto w tym miejscu odwołać się do Trenów Jana Kochanowskiego, których genezą jest tragiczne wydarzenie, śmierć ukochanej córeczki poety. Cykl Trenów ukazuje ewolucję postawy autora, od kryzysu dotychczas wyznawanego renesansowego światopoglądu, po odbudowę humanistycznego poglądu na życie. Kochanowski pozostaje humanistą, gdyż ratunek odnajduje nie w Bogu, lecz polega na siłach człowieka, który ma nosić ludzkie przygody - czyli z godnością znosić ludzki los pełen kaprysów fortuny. Nie jest to jednak powrót do poglądów zawartych we wcześniejszym utworze Kochanowskiego, Pieśniach; humanizm Trenów jest inny, pozbawiany złudzeń co do ideałów, filozofii, które miały rzekomo obronić człowieka przed cierpieniem. Cierpienie dla Kochanowskiego nie ma ukrytego znaczenia, mimo wstrząsającego przeżycia, jakim jest śmierć jego dziecka, pozostaje on wierny laickim postawom. W Trenach mówi, że cierpienie należy znosić po ludzku, bez odwoływania się do transcendencji.
Z bardzo szczególnym sposobem pojmowania sensu cierpienia spotykamy się w "Dziadach" Adama Mickiewicza. Cierpienie narodu polskiego - niewola pod zaborami - zostało uzasadnione przez koncepcję mesjanizmu narodowego. Polska i Polacy mieli do spełnienia szczególną misję, powierzoną im przez Boga, polegająca na wyzwoleniu narodów Europy spod ucisku tyranów. W III części Dziadów w scenie widzenia księdza Piotra Polska występuje jako Chrystus narodów, ukrzyżowany na krzyżu trzech zaborców. Upadek państwa potwierdzał jego szczególne posłannictwo, a cierpienia symbolizowane przez opisywany proces filomatów i spotykające ich represje były koniecznym elementem wypełnienia się misji dziejowej Polski i jej przyszłego odrodzenia.
Myślę, że przy okazji rozważań na temat różnych znaczeń nadawanych przez literaturę cierpieniu warto zwrócić uwagę na "Zbrodnię i karę" Fiodora Dostojewskiego. Cierpienie odgrywa bardzo ważną rolę w tej powieści. Główny bohater Rodion Raskolnikow, po popełnieniu ciężkiej zbrodni, targany wyrzutami sumienia, przeżywa dezintegrację osobowości - dramatyczny konflikt wewnętrzny, dotyczący przyznania się do winy. W takim stanie "spotyka się" z miastem ludzkiego cierpienia, Petersburgiem, w którym panuje nędza moralna i materialna. Przykład postawy Soni, pokornie znoszącej cierpienia, realizującej przesłanie chrześcijańskiej miłości bliźniego, jest jednym z głównych powodów przemiany wewnętrznej bohatera, który decyduje przyznać się do winy. Doświadczenie cierpienia innych oraz własne cierpienie duchowe, dramatyczny konflikt rozum - wartości wypływające z wiary powodują przemianę bohatera.
Wiele ludzkich poglądów na cierpienie ukazuje "Dżuma" Alberta Camusa. Doktor Rieux w rozmowie z jezuitą Panelouxem mówi: "inaczej rozumiem miłość i nigdy nie będę kochał tego świata, gdzie dzieci są torturowane". Doktor nie nadaje cierpieniu metafizycznego znaczenia, nie wierzy w Boga, cierpienie traktuje jako bezwzględne zło, będące stałym elementem ludzkiego losu, któremu trzeba się mężnie przeciwstawiać, polegając wyłącznie na własnych siłach, nie licząc na Boga, jego łaski i miłosierdzie. Ksiądz reprezentuje pogląd głoszący, że dżuma jest karą Bożą za ludzką pychę. W rozmowie z doktorem jest mu trudno pogodzić wszechmoc Boga z jego dobrocią. Próbuje przekonać doktora Rieux do swoich racji, mówiąc, że należy nauczyć się kochać to, czego nie rozumiemy. Znamienną jest postać dziennikarza Ramberta, u którego doświadczenie dżumy owocuje przemianą wewnętrzną, faktycznym przewartościowaniem dotychczasowej filozofii życia. Podobnie dzieje się z urzędnikiem Grandem. U Camusa wszystkie różniące się postawy i poglądy, reprezentowane przez poszczególnych bohaterów, realizują się w bezinteresownej, ofiarnej walce z dżumą-złem, solidarności i współczuciu cierpiącym, przemianie pojmowania świata i człowieka.
Cierpienie zawsze rodziło i będzie rodzić dramatyczne pytania, wątpliwości, tragedie. Współczesna kultura masowa, starając się przede wszystkim dostarczyć rozrywki, jakby zapomniała o tym "bolącym" problemie. Literatura na przestrzeni epok prezentuje przykłady różnych postaw, nie dając uniwersalnego klucza do rozwiązania tego wymykającego się racjonalnym kategoriom zagadnienia. Fryderyk Nietsche powiedział: "nie wiem, czy cierpienie czyni nas lepszymi, ale na pewno czyni nas głębszymi."
Cierpienie siłą kształtującą charakter człowieka
Księgi zawarte w Biblii są niezwykle ważne ze względu na prawdy moralne, jakie zawierają. Jedną z nich jest Księga Hioba. Mówi nam o cierpieniu i bólu. Uważam, że cierpienie jest w życiu potrzebne, gdyż jest nieodłączną jego częścią.
Hiob jest dziś symbolem cierpliwości i godności w cierpieniu. Był on człowiekiem bogobojnym, szlachetnym, sprawiedliwym, bogatym, szczęśliwym ojcem siedmiu synów. Został wystawiony przez Boga na bardzo ciężką próbę, która kryła się pod postacią okrucieństw i ogromnego cierpienia. Hiob stracił rodzinę, przyjaciół, stada zwierząt, a sam zachorował na trąd. Był człowiekiem o czystym jak łza sumieniu, toteż głęboko zastanawiał się, dlaczego musi cierpieć. Mimo tego ani razu nie odwrócił się od Boga, zachował wiarę nawet w tak tragicznej sytuacji. Owszem, narzekał na swój los, przeklinał dzień swych narodzin, ale nigdy nie rzekł złego słowa w stronę Stwórcy. Całe zło przyjął z rąk Boga tak pokornie, jak zawsze był w stanie przyjmować dobro. Dlatego jestem w stanie sądzić, iż dla współczesnego człowieka postępowanie „męża sprawiedliwego” jest trudne do zaakceptowania. Człowiek bowiem boi się cierpienia, nie potrafi go w pełni przeżyć, uznać za jeden z elementów życia. Musimy uczyć się przyjmować z rąk losu dobro, ale także zło i mieć nadzieję na lepsze jutro.
Ludzie współcześni stawiają sobie podobne pytania jak Hiob” :Dlaczego cierpimy niewinnie?”, „Dlaczego, choć jesteśmy bogobojni, spadają na nas choroby, nieszczęścia?”, „Czy warto być bezgrzesznym i niewinnym?”. Księga Hioba uczy nas prawdziwej wiary, uczy nas stosunku do cierpienia i życia w niedoli.
Po wtóre, uważam, że takie samo cierpienie przeżywają wszyscy ludzie. Wielu pisarzy ujawniało w swych dziełach motyw Hioba. Pojawia się on m.in. w Trenach Kochanowskiego, napisanych po stracie ukochanej córeczki. Istnieje moment, w którym ojciec-poeta wątpi w sens swego cierpienia i traci wiarę w Boga. Później powraca uspokojenie i nadzieja na przyszłe spotkanie z Urszulką, ale mimo tego cierpienie i żal rodzica na zawsze pozostaje w smutnym sercu.
W literaturze i w życiu często pojawia się motyw krzywdy dzieci, które są osóbkami bezbronnymi, niezawinionymi. Trudno pytać o sens bólu dziecka chorego, zaniedbanego przez rodziców, dręczonego czy molestowanego. Do tego problemu nawiązywali m.in. Henryk Sienkiewicz w Janku Muzykancie, Bolesław Prus w Antku, Eliza Orzeszkowa w Dobrej Pani. Także dziś nietrudno znaleźć dziecko krzywdzone lub niechciane przez bezmyślnych rodziców.
Dzieci wojny, ich cierpienie i porażenie psychiki, to kolejny przykład nawiązania do Księgi Hioba. Za co musiał znosić przeciwności losu główny bohater utworu Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela? Był on przecież niczemu nie winny. W wielu utworach o tematyce wojennej możemy dostrzec cierpienie ludzi bezbronnych, bezgrzesznych, cierpienie masowe - to koszmar! W tym okresie niełatwo byłoby znaleźć sens i jakiekolwiek wytłumaczenie zupełnie niezasłużonego bólu.
Sądzę również, że wielu ludziom strasznie trudno przychodzi znoszenie cierpienia, które jest najtrudniejszym i najwyraźniejszym kryterium naszego autentycznego życia. Ból uświadamia nam np. głęboką więź z bliźnimi. Uważam, że dzisiejsza cywilizacja stara się walczyć z cierpieniem, uciekać od niego i od trudu życia jak najdalej. Ludzie często popadają w nałogi, uzależnienia. Wbrew pozorom wtedy cierpi się jeszcze mocniej, bo „im bardziej człowiek ucieka od cierpienia, tym szybciej ono go dogania”. Tak naprawdę od tego nie da się uciec. Ból jest częścią naszego życia i choć trudno w to uwierzyć, bez niego byłoby jeszcze trudniej właściwie nam egzystować, tak jak bez radości. Cierpienie i trud życia można jedynie umiejętnie przeżyć i mądrze „wycierpieć”. Nie da się ich uśmierzyć, schować, odsunąć w niepamięć czy ominąć, choć takiego rozwiązania zwykle szukamy, bo wydaje się ono być najprostszym. Po czwarte, sądzę, że ludzie boją się stawiać czoło przeżytym niepowodzeniom i krzywdom, boją się przywołać dawny ból, a zupełnie nieświadomie tłumiąc i kryjąc go w sobie , naśladują tych, którzy im go zadali, a tym samym swoim zachowaniem nierzadko ranią innych.
Człowiekowi samemu jest niezwykle trudno podołać przeciwnościom losu. Szczególnie ważne są rozmowy, możliwość wyzwolenia dręczących myśli. Są jednak ludzie aż nadto przewrażliwieni na punkcie własnego cierpienia. Ma to znaczny wpływ na ich charakter i zachowanie. Szukają wciąż nowych problemów, by móc pokazać innym, że są pokrzywdzeni przez los. Tym samym znieczulają samych siebie na ból bliźnich. Wydaje im się, że są doskonalsi i bardziej doświadczeni dzięki większemu cierpieniu. Mogę się z tym zgodzić, że większe doświadczenie czyni człowieka mądrzejszym życiowo, ale nie na tyle, by pysznić się swymi nieszczęściami, tak, jak robią to nieliczni.
Z innej strony jednak zauważam, że brak możliwości wypowiedzenia swego bólu prowadzi do depresji, zamknięcia się w sobie. Kiedy rozmawiamy z kimś o naszych kłopotach i udrękach jest nam lżej, czujemy się zrozumiani. Coraz łatwiej jest nam o niech myśleć i mówić, a wspomnienie nie wzbudza burzliwych uczuć; powoli uczymy się z tym żyć. Dziwię się tylko, dlaczego w naszym kraju słowa psychoterapeuta, psycholog są tak dziwnie postrzegane, budzą niechęć, zamiast świadomości, że ci ludzie są stworzeni, by nam pomóc.
Na świecie spotykamy też takie osoby, które na skutek doznanych krzywd w dzieciństwie nie potrafią odczuwać cierpienia. Takich ludzi trudno jest zrozumieć. Oni w przeszłości nie znali radości, nie czerpali z życia szczęścia i uciech, ale ból. Dla nich cierpienie było chlebem powszednim. Ich skamieniała emocjonalność nie odczuwa już krzywdy, dlatego do żadnych czynów nie przywiązują uczuć i wagi emocjonalnej.
W życiu można by wyróżnić jakby dwa rodzaje cierpienia - zasłużone oraz w żaden sposób nie związane z naszą winą. Oba inaczej wpływają na naszą osobowość.
To pierwsze, jak nietrudno wywnioskować, jest zwykle karą za nasze błędne, karygodne czy nieprzemyślane zachowanie. Takiego cierpienia potrzebujemy. Umożliwia nam ono bowiem analizę czynów i uczy, jakich błędów nie wolno nam popełnić po raz wtóry. Niekiedy można by utożsamić karę z gorzkim owocem niepoprawnego postępowania.
Drugi rodzaj cierpienia obrazuje Księga Hioba. Często my - ludzie jesteśmy „Hiobem” w naszym życiu. Los zrzuca na, różne niepowodzenia. Wiele rzeczy dzieje się bez naszej ingerencji, a przeciwko nam. Nie wiemy skąd, dlaczego? Wtedy najczęściej zastanawiamy się „Dlaczego ja?”. Odpowiedzi szukamy wszędzie. Ludzie wierzący zwracają się o pomoc do Boga. Wielu z nich pomaga modlitwa, innym wystarcza tylko kilka słów: „Bóg tak chciał”. Trudno jest spotkać człowieka, który w gniewie za swe cierpienie nie złorzeczyłby Stwórcy. Tym bardziej trudno jest nam zrozumieć postępowanie Hioba, który pokornie zniósł utratę na zawsze wszystkiego, co miał.
Osobiście jednak podziwiam i szanuję postać „męża sprawiedliwego”, jego silną osobowość i godność, a przede wszystkim wiarę, której nic nie pozwoliło nawet zachwiać. Ani żona, ani przyjaciele, ani lęk przed gniewem Boga nie obudziły w nim pokory i dociekliwości. Miał czyste sumienie i nie tłumaczył się fikcyjną winą, co byłoby kłamstwem. Dziś, niestety, trudno jest znaleźć człowieka, który nie miałby na sumieniu chociaż jednego kłamstwo, przewinienia.
Może to dziwnie brzmi, ale życie bez bólu i cierpienia, to jak jezioro bez wody. Wielu z nas uważa, że idealny i radosny żywot, to największe marzenie i cel, a tak naprawdę to nie miałby on najmniejszego sensu. Szczęście i cierpienie są jak czerń i biel, ale jedno uświadamia nam drugie. Bez radości nie znalibyśmy krzywdy, a bez krzywdy - radości, bo któż potrafiłby je nazwać?
MOTYW DOMU - Topos domu, rodziny, ojczyzny - odwieczne motywy literackie (materiał literacki).
I. Wstęp: Zgodnie ze słownikową definicją topos to powtarzający się element obrazowy, motyw, stereotyp wyobrażeniowy lub wyrażeniowy, będący przejawem jedności i ciągłości kultury. Na pewno takimi motywami są obrazy rodziny, domu i ojczyzny. Pojawiają się one już w starożytnej „Odysei”, tęsknota do rodzinnego domu i wiernej żony skłania Odysa do upartej długoletniej wędrówki do Itaki.
Podobnie wędrowali do swych ojczyzn przez całe wieki tułacze, pielgrzymi, emigranci. Tęsknili, tworzyli w marzeniach wyobrażenia domu, malowali barwne wizje. Topos ojczyzny bardzo często łączy się z toposem domu: ojczyzna jest przecież domem, dom stoi w ojczyźnie. Dom to także przystań, szczęście, wspomnienia dzieciństwa. Nakłada się na nie, co oczywiste, topos rodziny, rodzinnego szczęścia lub nieszczęście braku domu, stan bezdomności.
II. Rozwinięcie - 1. Dom, rodzina, szczęście - wartości, za którymi tęskni się przez całe życie - a) - powstanie mitu arkadii ziemiańskiej w okresie odrodzenia - M. Rej „Żywot człowieka poćciwego” - stworzenie wzorcowej postaci szlachcica-ziemianina, zadowolonego z życia, korzystającego z niego, pracującego i cieszącego się z owoców swej pracy; dom, rodzina to centrum jego świata, w którym uważną rolę odgrywa także natura. J. Kochanowski „Na dom w Czarnolesie” - uzupełnienie tego obrazu; prośba o Boże błogosławieństwo dla domu, o spokojne życie, w którym wartością jest zdrowie, czyste sumienie, ludzka życzliwość, „nieprzykra starość”; „Pieśń świętojańska o sobótce” - obraz spokojnego, pracowitego, niezależnego życia na wsi, na łonie natury, spędzanego przyjemnie na zajęciach gospodarskich, wykonywanych wspólnie z rodziną i sąsiadami, a także na miłych rozrywkach; b) „Treny” niepokoje zakłócające to szczęście, ale na krótko, np. śmierć dziecka, można je przezwyciężyć, cierpienie odgrywa przy tym rolę oczyszczającą, człowiek odrzuca to, co kazało się złudne, nietrwałe, zdobywa cenne doświadczenie, poznaje stałe, niezmienne wartości; c) - powstanie stereotypowego obrazu dworku szlacheckiego jako ostoi polskości - A. Mickiewicz „Pan Tadeusz” - Soplicowo: centrum polszczyzny, miejsce, w którym zachowały się staropolskie obyczaje, gdzie mówi się piękną polszczyzną, ubiera się, jada, bawi po polsku, a zwłaszcza miejsce, gdzie żyją prawdziwi patrioci. S. Żeromski „Przedwiośnie” i Z. Nałkowska „Granica”- Nawłoć (a także Boleborza) - kiedyś siedziba staropolskie szlachty, dziś skamieniały, zastygły stereotyp, co grozi wybuchem społczenym, który jedyny, zdaje się, będzie zdolny wstrząsnąć Polakami i unowocześnić strukturę społeczną; d) - mit dzieciństwa „sielskiego, anielskiego” - A. Mickiewicz „Pan Tadeusz” - Litwa jako kraj, za którym się tęskni, „kraj lat dziecinnych”, „gdzie człowiek po świecie biegł jak po łące” i dlatego się go wspomina i opisuje.
2. Dom-ojczyzna jako najwyższa wartość - gorące apele M. Konopnickiej „Rota” - „Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród, (...) | Twierdzą nam będzie każdy próg...”. S. Wyspiański „Wesele” - bronowicka chata jako symbol Polski, ocena Polaków, podjęcie problemu powstania narodowego.
3. Tęsknota emigrantów za utraconym rajem ojczyzny - A. Mickiewicz - uczucia podmiotu lirycznego „Sonetów krymskich” i „Inwokacji” z „Pana Tadeusza”. J. Słowacki - smutek wynikający z przeczucia, że już nigdy nie zobaczy się kraju. C. K. Norwid „Moja piosnka II” - piękne wyobrażenie o Polsce jako kraju, gdzie panują czyste obyczaje, gdzie szanuje się chleb, bocianie gniazdo i gdzie ludzie pozdrawiają się słowami „Bądź pochwalony”.
4. Problem bezdomności w literaturze XX w. - S. Żeromski „Ludzie bezdomni” - różne rodzaje bezdomności: z nędzy, z powodu emigracji, wygnania, sieroctwa, z wyboru, bo ma się do spełnienia misję itp., Z. Nałkowska „Granica” - nie spełniona tęsknota za domem jako źródło nieszczęścia, rozpaczy, rozgoryczenia: Elżbieta Biecka, Cecylia Kolichowska.
III. Wnioski: Jakiż to ogromny temat - prawie nie do wyczerpania. Przecież sprawy: rodziny, posiadanie jej lub nie, posiadanie domu są niezwykle istotne w życiu każdego człowieka. Większość życia spędzamy w domu. Jego wartość czujemy najczęściej wtedy, gdy go tracimy, chwilowo lub na stałe. Pisarze uświadamiają nam rangę tych wartości i pouczają, że ojczyzna - mała, prywatna czy duża - kraj, język, kultura - są też bliskie pojęciu domu. Myślenie o ojczyźnie - domu - rodzinie biegnie w zasadzie dwojakim torem: mamy je, więc się cieszymy, doceniamy, szanujemy, wspominamy dobre chwile, zwłaszcza dzieciństwo lub nie mamy, więc tęsknimy, marzymy, cierpimy, wyobrażamy sobie w kategoriach kraju, budujemy mity. Ważną funkcję pełnią też apele, wezwania do miłowania ojczyzny, bronienia jej, podejmowania trudu odzyskania utraconej wolności. Jest to ogromny i szeroki wachlarz tematów, problemów, które od wieków podejmują twórcy literatury.
Motyw domu, z którego się odchodzi i do którego się powraca
Motyw domu. Z tym terminem spotykamy się w każdej epoce literackiej, pojawia się on już w starożytnej „Odysei”. Pojecie domu kojarzy nam się niemal zawsze z rodziną, jest to miejsce, gdzie się wychowaliśmy, gdzie obdarzono nas uczuciem miłości i nauczono kochać, wpojono nam wartości moralne, które z pewnością przydadzą nam się w życiu dorosłym. Jednak w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, że musi on opuścić dom rodzinny, niejednokrotnie z przymusu i jest to dla niego bardzo trudne, ponieważ w tym domu się wychował. Także motyw ojczyzny bardzo często łączy się z motywem domu. Ojczyzna jest domem całego narodu, który często broni jej do ostatniej kropli krwi.
Pierwszym utworem, który chciałbym przedstawić, jest wspomniana we wstępie „Odyseja” Homera. Głównym motywem tego utworu jest tułaczka i przygody głównego bohatera, powracającego do Itaki. Król Odys rządził mądrze i rozważnie swym państwem Itaką, miał kochającą żonę Penelopę, syna Telemacha i ojca. Niezmącony spokój Odysa przerwała wojna trojańska, na którą to król musiał wyruszyć. Dzięki przebiegłości i sprycie bohatera (zbudował konia trojańskiego), zdobyto Troję. W czasie powrotu do domu zabił jednookiego Cyklopa, syna Posejdona, za co bóg skazał go na tułaczkę. Przez wiele lat wędrował po świecie i przeżywał różne przygody. Zanim dane mu było wrócić do domu. Gdy po dziesięciu latach wrócił do domu czekała na niego wierna żona, dorosły już syn oraz ojciec, którzy byli bardzo szczęśliwi z powrotu Odysa.
„Odyseja” Homera jest utworem, który najlepiej ukazuje motyw domu, do którego się powraca. Główny bohater dzięki swojej chytrości, odwadze i postępowi, wykonuje wszystkie zadania na które został skazany przez bogów, nie poddawał się, myśl o kochającej rodzinie dodawała mu siły i odwagi, dzięki temu szczęśliwie powrócił do kochającej rodziny i domu - Itaki.
Następnym utworem, który chciałbym przytoczyć jest przypowieść biblijna „ O synu marnotrawnym”. Opowiada ona o ojcu i dwóch synach. Pewnego razu młodszy syn postanowił opuścić dom rodzinny i udać się w świat. Przed tym wydarzeniem ojciec oddał mu część majątku. Syn nie zważając na prośby ojca o pozostanie w domu wyruszył. Kiedy wrócił po kilku latach, nie miał grosza przy duszy, był zziębnięty i głodny. Ojciec przyjął go z radością i bez wyrzutów, a nawet wyprawił wielką ucztę na cześć powrotu syna do domu. Jedynym nie zadowolonym z powrotu młodzieńca był jego starszy brat. Dziwił się on ojcu, jak mógł przyjąć go z powrotem, biednego, bez pieniędzy. Miał wielki żal do ojca o to, że on przez tyle lat ciężko pracował a ojciec ani razu nie wyprawił mu przyjęcia.
Przykład „syna marnotrawnego” pokazuje nam, że mimo wybrania złej drogi życiowej, zawsze możemy liczyć na miłość i wyrozumienie rodziców. Dla rodziców najważniejsze jest dobro i szczęście dziecka. W razie problemów czy kłopotów znajdziemy schronienie w domu rodzinnym wśród najbliższych.
W kolejnej epoce literackiej średniowieczu możemy znaleźć utwory literackie zawierające motyw domu, z którego się odchodzi. Takim przykładem może być utwór pt. „Legenda o św. Aleksym”. Święty Aleksy pochodził ze znamienitej i bogatej rodziny kupieckiej. Gdy Aleksy skończył dwadzieścia cztery lata, ojciec postanowił znaleźć mu żonę. Niedługo potem papież udzielił mu ślubu z piękną córką cesarza Famiane. Jednak w noc poślubną młody mąż postanowił zmienić swoje dotychczasowe życie. W nocy Aleksy oddał żonie pierścień zaręczynowy i zostawił list z wyjaśnieniem, a następnie uciekł z domu, żeby oddać się służbie Bogu. Aleksy stał się ascetą, był poniżany i wyśmiewany przez ludzi, siedemnaście lat żył pod schodami swego domu, gdzie codziennie rano wyrzucano na niego nieczystości.
Aleksy opuszczając rodzinę nie liczył się z konsekwencjami swego czynu. Nie myślał o tym, że jego odejście będzie wielkim ciosem dla żony i rodziców. Przykład św. Aleksego jest przykładem na to, że nawet działając w dobrym celu możemy skrzywdzić swoją rodzinę.
Kolejnym utworem, który chciałbym przedstawić jest „Pan Tadeusz” A. Mickiewicza. Utwór ten jest epopeją narodową, a z definicji epopei wynika, że traktować powinna o życiu narodu w ważnym dla niego momencie historycznym. I faktycznie, ta historia szlachecka opisuje życie szlachty polskiej na przełomie wieków. Tak więc można powiedzieć, że uczynił poeta bohaterem swego poematu zbiorowość szlachecką. Czy tylko po to aby utrwalić odchodzący w mrok historii „kraj lat dziecinnych” ? na pewno było to zamiarem poety. Drobiazgowość opisów świadczy o tym, że drogi mu był ten polski, szlachecki swojski świat i chciał go zachować w pamięci Polaków. Opisując go subiektywnie, z sentymentem, łagodzi wady i zgrzyty. Budowa utworu decyduje o tym, że świat przedstawiony „Pana Tadeusza” jest niezwykle sympatyczny. Jest to wyobrażenie ojczyzny szczęśliwej.
Soplicowo stanowi ostoję polskości, symbol patriotyzmu i przywiązania do tradycji. Tytułowy bohater, pan Tadeusz darzy wielkim sentymentem miejsce swojego dzieciństwa. Świadczy o tym jego tęsknota za domem podczas pobytu w Petersburgu. To właśnie w Soplicowie dokonały się największe zmiany w jego życiu (prawda o ojcu i poznanie Zosi).
Rodzina według Mickiewicza może być szczęśliwa tylko w wolnym kraju „kiedyż nam Bóg wrócić z wędrówki pozwoli. I znów dom zamieszkać na ojczystej roli”.
Uważam, że istotną sprawą w życiu człowieka jest posiadanie domu. Większość czasu spędzamy w domu. Dom jest miejscem, gdzie się wychowaliśmy, kojarzy nam się zawsze z miejscem gdzie spędziliśmy nasze dzieciństwo, gdzie wpajano nam dobre obyczaje, kształtowano w nas wartości na których musimy bazować w życiu dorosłym. Jego wartość czujemy najczęściej wtedy gdy go utracimy, chwilowo lub na stałe. Słowo dom ma wiele interpretacji. Dla mnie dom kojarzy się z poczuciem bezpieczeństwa, z ciepłem rodzinnym, miejscem do którego chętnie wracam. Dom jako rodzina czy dom jako ojczyzna to zawsze jest miejsce nam bliskie, z którego trudno jest nam odejść. Już staropolskie przysłowie głosi: „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”.
Dom, rodzina i ojczyzna we fraszkach Jana Kochanowskiego
Jan Kochanowski był najwybitniejszym poeta polskiego renesansu. Epoka ta stała się przełomowa pod względem zmiany kierunku myślenia. Po okresie ciemnego, mglistego średniowiecza, pełnego zabobonów i całkowitego podporządkowania życia kościołowi i surowemu Stwórcy, ludzie pragnęli odmiany. Chcieli wolności, piękna, świeżości i prostoty. To wszystko dal im właśnie renesans, który głęboko nawiązywał do wskrzeszonego antyku i jego wspanialej kultury, sztuki, filozofii i literatury wywodzącej się aż ze starożytnego Rzymu i Grecji. Tak jak już wspomniałem, odrodzenie swoimi założeniami zupełnie różniło się od średniowiecza. Monotonny teocentryzm został zastąpiony przez odważny i śmiały antropocentryzm. Człowiek i jego życie doczesne w otaczającym go świecie stały się punktem zainteresowania literatury, sztuki, nauki, filozofii i kultury. O ile dla ludzi średniowiecza życie było tylko krótkim etapem na grzesznej drodze do upragnionego zbawienia, o tyle renesansowi humaniści badali stosunek człowieka do przyrody, środowiska, które najpierw należy zrozumieć, odkryć jego tajemnice, a następnie podporządkować potrzebom ludzkim.
W odrodzeniu dominującą rolę odgrywał humanizm, który głosił wiarę w potęgę ludzkiego rozumu, umiłowanie ojczyzny i podziw nad przyrodą. Dla humanistów najważniejsza była istota ludzka i jej potrzeby. Zaczęto zajmować się zwykłym życiem bliźnich, dostrzegać urok w szarej codzienności. Odrzucono w kąt bezgraniczne wielbienie Boga jako surowego sędziego. Jawił się on teraz jako dobry ojciec, który w swej dobroduszności wybaczają swoim dzieciom nawet największe grzechy. Z największą uwaga przyglądano się przyrodzie, na każdym kroku podziwiając dzieła matki natury. Właśnie w takim otoczeniu, nasiąknięty hasłami odrodzenia dorastał, a później tworzył Jan Kochanowski. Napisał on szereg utworów zwanych fraszkami (od włoskiego „frasca”, pierwotnie gałązka, później błachostka, żarcik), którym po krotce chciałbym poświęcić moja prace.
Kochanowski w swoich licznych utworach prezentuje zróżnicowane tematycznie treści, bliskie ówczesnemu człowiekowi: miłość, przyroda, dom, sława, własna wielkość poetycka, pogoda ducha, kpiny z siebie, kolegów, przypadłości ludzkich, życie dworskie. Fraszki stanowią rodzaj lirycznego pamiętnika, w których Jan z Czarnolasu spisał swe przemyślenia, doświadczenia i spostrzeżenia. Dlatego też te krótkie wierszyki można podzielić na kilka grup, które różnią się od siebie tematem rozważań autora. Pierwsza z nich stanowią fraszki filozoficzno-refleksyjne. Poeta wyraża w nich pogląd na świat i człowieka, renesansowego humanisty, który dostrzega dwulicowość świata, jego przemijalność, ale i urodę. Podmiot liryczny tych utworów jest artystą i cały czas pisząc odsłania przed nami tajniki swej duszy, które są zarazem bogate, niezgłębione, ale także ludzkie i bliskie nam, nawet po wiekach. Do tej grupy możemy zaliczyć fraszkę „O żywocie ludzkim”, która jest próbą zastanowienia się nad przemijającym życiem, rola i miejscem człowieka w świecie. Człowiek bynajmniej nie jest tu panem samego siebie, gdyż władzę nad nim ma wszechpotężna, kierująca się niezrozumiałymi dla niego prawami-Fortuna:„Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy”. Kochanowski stwierdza, ze włada ona także wszystkimi ziemskimi dobrami takimi jak „zacność, uroda, moc, pieniądze, sława”, przez co są one ulotne i nie warto o nie zabiegać: ”Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy. W ten sposób człowiek staje się w rękach losu marionetka, igraszka, które po spektaklu bez przeszkód chowa się do pudełka: ”Naśmiawszy się nami i naszym porządkom; Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom”. W ten sposób chce pokazać, że aby żyć szczęśliwie należy pogodzić się z trwałymi prawami natury, więc także z przemijaniem.
Fraszka ”Do gór i lasów” to przykład poezji autobiograficznej. Jan Kochanowski zwracając się w postaci apostrofy do miejsc swojej młodości, nakreśla nam historie swojego życia. „Wysokie góry i odziane lasy! Jako rad na was patrzę, a swe czasy Młodsze wspominam, które tu zostały[...] Gdziem potem nie był? Czegom nie skosztował?” Skłania go to do refleksji - pojawiają się kolejne wizerunki poety jako podróżnika, żaka, rycerza, dworzanina, członka kapituły. Poeta porównuje siebie z Proteuszem, który także często zmieniał postać: ”Taki był Proteus, mieniąc się to w smoka, to w deszcz, to w ogień, to w barwę obloka”. W zakończeniu pojawia pytanie o nieznana przyszłość, nieuchronna starość: "A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci”. Tymi słowami Kochanowski wyraźnie nawiązuje do epikurejskiego przesłania „carpe diem”, czyli chwytaj dzień i ciesz się z każdej chwili swojego życia.
Inna, bliską Janowi z Czarnolasu grupę stanowią fraszki o tematyce dworskiej. Maja charakter filozoficzny, poeta przyjmuje w nich postawę obserwatora przyglądającego się światu i ludzkim poczynaniom, który z dystansem i stoickim spokojem przygląda się sprzecznościom, namiętnościom i złudzeniom targającym każdym człowiekiem. Utwór ”O doktorze Hiszpanie” to dobry przykład takiej właśnie poezji. Autor nakreśla historię swojego przyjaciela, Piotra Roizjusza, znanego jako doktor Hiszpan, który mając dość wieczerzy udaje się na spoczynek. Jednak pijani biesiadnicy odwiedzają go w domu i wmuszają weń alkohol: ”Trudny-powiada-mój rząd z tymi pany; Szedłem spać trzeźwy, a wstanę pijany” Tym samym posługując się żartem i humorem poeta krytykuje narodową wadę Polaków - skłonność do nadużywania napojów wysokoprocentowych. Ponadto Kochanowski stara się przekazać nam, że we wszystkim powinniśmy zachować umiar i zdrowy rozsądek, nie rezygnując jednak z różnych przyjemności. Utwór ten jest jednocześnie odzwierciedleniem doświadczeń nabytych przez Kochanowskiego podczas pobytu na dworach możnowładców, gdzie pijaństwo było częstym widokiem dla obcokrajowców.
Nie mniej pokaźna grupę stanowią utwory refleksyjne, w których jako przykładem posłużę się fraszka „Na zdrowie”. Jak można wywnioskować z tytułu, utwór poświecony jest niepozornemu skarbowi-zdrowiu. Ponieważ nie było ono częstym gościem domu państwa Kochanowskich, dlatego autor stara się ostrzec przed bagatelizowaniem i niedocenianiem jego znaczenia. Ponadto stwierdza, że nie wszyscy ludzie odnoszą się do „szlachetnego zdrowia” tak, jak powinni. Większość z nas nie wie jak cennym jest darem, nim go zabraknie. Wie o tym tylko ten, który je stracił. Ponadto wskazuje nam, że stan zdrowia jest podstawą zadowolenia i chęci do życia, a bez niej człowiek nie jest w stanie nic osiągnąć.
W odrodzeniu dominującą rolę odgrywał humanizm, który głosił m.in. umiłowanie do ojczyzny oraz podziw nad przyrodą i jej zbawiennym wpływie na człowieka. Dlatego tez mistrz Jan, jako typowy humanista nie mógł zapomnieć o utworach filozoficznych poświeconych tym zagadnieniom. Na dowód swojego umiłowania do otaczającej świata napisał fraszkę „Na lipę”, w której autor zachęca do harmonijnego współżycia z natura. We fraszce uosabia lipę jako żywą i wrażliwą na piękno poezji istoty, która daje schronienie przed gorącymi promieniami słońca, nie pragnąc nic poza wierszem pochwalnym: ”Bujne drzewa najlepiej dżdżem niebieskim żywą; Ale mię raczej daruj rymem pochwalonym. Mistrz Jan wyraża także swój stosunek do lipy, która przynosi mu natchnienie Kochanowski od początku swej twórczości daje dowody swego patriotyzmu i obywatelskiego zaangażowania. Potwierdza się to także w wielu utworach jego autorstwa. O miłości do ojczyzny mówi we fraszce “Na dom w Czarnolesie”, w której Jan Kochanowski zwraca się z apostrofą do Boga, aby ten udzielił mu błogosławieństwa na resztę życia:”Panie, to praca moja, a zdarzenie Twoje; Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje”. Poeta zawdzięcza mu wszystko, traktuje go jak swego dobroczyńcę i opiekuna, któremu można powierzyć wszystkie sekrety i prośby. Prosi o najważniejsze dla niego wartości moralne i etyczne, czyli zdrowie, spokój, czyste sumienie, dostatek pożywienia, pogodną starość. Ponadto mistrz Jan stwierdza, że do egzystencji nie potrzebuje bogactwa i przepychu „pałaców marmorowych”, lecz wystarczy mu skromne „gniazdo ojczyste” w Czarnolesie, gdyż tylko one są gwarancja szczęścia. Wynika to jego z troski o ojczyznę, a także dążeń patriotycznych. Jan Kochanowski w swojej twórczości nieomieszkal wspomnieć o kobietach i miłości do nich. We fraszce „Raki” poeta pochwala cnoty i wartości kobiet, takie jak stałość w uczuciach, niezdolność do zdrady(„Miłuja z serca nie patrzaja zdrady”), nieprzecenianie dóbr materialnych(„Miłości pragną nie pragną tu złota'). Znowu w wierszu "Do Hanny" poeta skarży się, że jej serce jest twarde jak kamień, a w utworze "Do dziewki" wyznaje, że dręczy go ustawiczna tęsknota podczas nieobecności "ślicznej dziewki": "Jakoby słońce zaszło, kiedy nie masz ciebie, A z tobą i w pół nocy zda się dzień na niebie". Jak widać na powyższych przykładach fraszki ukazują renesansowa wizje świata i ludzi z okresu szesnastowiecznej Rzeczpospolitej. Jedne stanowią żarty i dowcipne anegdoty, inne zaś mówią o miłości, wewnętrznych przeżyciach człowieka. Przy tym charakteryzują się wykwintnym językiem i kunsztowna forma, a nader wszystko są przystępne i zrozumiale dla każdego. Nie ulega wiec wątpliwości, ze Jan z Czarnolasu stworzył arcydzieła zwięzłości i precyzji, w których każdy może znaleźć cos dla siebie, a wartości w nich zawarte są ponadczasowe i nieśmiertelne. Doskonale świadczą o tym nawiązania późniejszych twórców epoki romantyzmu do jego twórczości.
Potwierdza to tylko tezę, ze Jan Kochanowski był największym poeta polskiego odrodzenia, który podniósł nasza ojczysta poezje do rangi europejskiej i przyczynił się do rozwoju literatury i języka polskiego.
motyw troski o losy ojczyzny i motywy tyrtejskie - Kto mi powiada, że moja ojczyzna, pola zieloność(...)i kwiaty (C.K. Norwid). Obraz ojczyzny w przekazie twórczości minionych epok.
Ojczyzna, dom, miejsce zamieszkania każdego człowieka. To na niej człowiek stawia swoje pierwsze kroki, w niej czuje się bezpieczny. Ojczyzna jest ostoją bezpieczeństwa, spokoju. Jednak by tak mogło być nasi przodkowie musieli o nią walczyć, bić za nią jak matka bije się o swoje dziecko. Może dlatego pełni ona tak ważna funkcję w życiu każdego obywatela i motyw jej poruszany jest w prawie każdej epoce literackiej. Ale czy w dzisiejszych czasach też tak jest, że jest ona najważniejsza, stawiana ponad wszystko. A może jest ona dla nas tylko słowem nic nie znaczącym, nie pobudzającym do walki!.
Myślę, że jednym z dzieł literackich, w których ojczyzna traktowana jest jako otoczenie człowieka, gdzie autor lub bohater postawił swoje pierwsze kroki, jest "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza. W dwunastu księgach tego arcydzieła zawarł poeta całą swą tęsknotę do kraju, całą swą miłość do ziemi rodzinnej, z której wygnała go przed laty przemoc wroga. Oddał cześć swej "ojczyźnie", rozpoczynając "Pana Tadeusza" Inwokacją skierowaną właśnie do Litwy, której upersonifikowana przyroda ze wszystkimi porankami, zachodami słońca, burzami i czystym niebem urasta do potęg bóstwa. Z wielką precyzją, w całej jej krasie przedstawia Mickiewicz litewską przyrodę. Choćby na przykład: "Czyż nie piękniejsza nasza poczciwa brzezina, Która jako wieśniaczka, kiedy płacze syna, Lub wdowa męża - ręce załamie, roztoczy Po ramionach do ziemi strumienie warkoczy, Niema z żalu postawą jak wymownie szlocha". Nostalgia za rodzinną okolicą powoduje, że poeta przedstawia dawne, zamierające już obyczaje szlachty, jej uczty, zabawy, polowania, sprawy sąsiedzkie, z którymi być może kiedyś w młodości miał do czynienia. Nie zapomniał jednak o Polsce jako o kraju, dlatego wszystkie wydarzenia rzuca na tło historyczne. Dom, czyli ta "najbliższa ojczyzna", odgrywa w czasach mickiewiczowskich ogromną rolę. Polska jako kraj nie istnieje. Toteż dom rodzinny jest azylem, gdzie człowiek nie zapomina o swej przynależności, przeszłości. Taki też jest stworzony przez Mickiewicza dwór w Soplicowie, gdzie się wpada "jak w centrum polszczyzny: tam się człowiek napije, nadysze ojczyzny".
Z kolei Eliza Orzeszkowa w powieści "Nad Niemnem" przedstawia życie dworu korczyńskiego i zaścianka zamieszkałego przez zubożałą szlachtę - Bohatyrowiczów. Wyjątkowym bohaterem powieści jest przyroda nadniemeńska. Kontakt z nią jest ważny, szczególnie dla pozytywnych bohaterów utworu Orzeszkowej. Właśnie rzeka Niemen oraz puszcza, która się za nią znajduje, tworzą "ojczyznę" dla mieszkańców Korczyna i zaścianka. Łatwo można to zauważyć choćby w postawie Benedykta, który swą żmudną pracą próbuje nie dopuścić do upadku dworu. Trzyma się tej ziemi, a w jego działaniu wspiera go Marta. Ludzie od dawna związani z Korczynem lub zaściankiem potrafią dostrzec piękno otaczającego ich środowiska, w przeciwieństwie do Zygmunta Korczyńskiego lub Różyca. Są oni typowymi przykładami ludzi pozbawionych swoich korzeni. Częste pobyty za granicą powodują, że słowo "dom" jest dla nich zupełnie obce, a piękny krajobraz litewski wydaje się nudny i monotonny. Obaj są życiowymi nieudacznikami, nigdzie nie mogą się odnaleźć. Jakże inna jest postawa Witolda, który z tak ogromną radością powraca do domu. Interesuje się sprawami rodzinnej ziemi i jej mieszkańcami. Zresztą żaden pozytywny bohater, na przykład Anzelm, Jan czy Justyna nie boi się pracy. Jest ona źródłem piękna, bo walczą przecież o utrzymanie swego skrawka ojczyzny, tego zapachu pól i lasów, tradycji, historii. Rzeka Niemen jest świadkiem wszystkich ważnych wydarzeń społeczeństwa z powieści Elizy Orzeszkowej. Można powiedzieć, że jest kroniką nadniemeńskich faktów. To nad nią pożegnano powstańców, tam Jan oświadcza się Justynie, aż wreszcie za nią znajduje się mogiła powstańców. Natomiast puszcza kryje w sobie grób Jana i Cecylii - ludzi, którzy ujarzmili tę ziemię. Ta "mała ojczyzna" nadniemeńskich okolic tworzy, a raczej kryje w sobie, wielką ojczyznę. Jej symbolem są dwie mogiły występujące w fabule utworu. One sprawiają, że zachowane są tradycje, obyczaje oraz kult ogniska domowego.
Stefan Żeromski, pisząc powieść "Ludzie bezdomni", przedstawił również ojczyznę w tym najważniejszym wymiarze, tylko że w nieco innym świetle. Główny bohater, Tomasz Judym, awansował społecznie osiągając dzięki swemu wykształceniu wysoką pozycję. Pochodzi z bardzo ubogiego, nędznego środowiska ulicy Krochmalnej. Z niej właśnie wydobywa się "fetor jak z cmentarza". Ta dzielnica Warszawy tworzy jego dom. Straszne warunki, w jakich przebiega egzystencja Judyma oraz ludzi mieszkających w tej części miasta na zawsze odciskają piętno na psychice człowieka. Pobyt u ciotki, która umożliwiła mu naukę, a zarazem poniewierała, biła i wykorzystywała jako pomywacza i chłopca na posyłki spowodował, że jego "dzieciństwo, cała pierwsza młodość upłynęły w nieopisanym przestrachu, głuchej nędzy". Dlatego stara się wyrwać z tego środowiska, ale czy zupełnie? Myślę, że nie! Ni jest bowiem obojętny na ludzką krzywdę i pracę w okropnych warunkach. Zajmuje się szerzeniem higieny i poprawą ludzkich warunków bytowych. Mimo że jest bohaterem bezdomnym w sensie symbolicznym, to jego korzenie tkwią w tej okropnej dzielnicy Warszawy. Sądzę również, że z tego względu wyrzeka się miłości Joanny. Jego egzystencja nie może przebiegać szczęśliwie. Musi być samotny, tak jak samotni są ludzie pochodzący ze środowisk podobnych ulicy Krochmalnej.
Modernistyczna powieść Władysława Reymonta "Chłopi" także zawiera w sobie świat znany i tak drogocenny tylko dla mieszkańców Lipiec. Można wręcz stwierdzić, że wieś ta odizolowana jest od świata i tworzy własną „ojczyznę". Mieszkańcy Lipiec przywiązani są do swego sioła, obrzędów, tradycji. One to, jak i prace polowe wyznaczają rytm życia społeczeństwa lipieckiego. Łatwo zauważyć, że nikt tak naprawdę nie opuszcza Lipiec. Wszyscy trzymają się razem, czują się przywiązani do ziemi. Ona właśnie decyduje o wartości człowieka. Jest zarazem przyczyną konfliktów pomiędzy młodym a starym pokoleniem. Żaden gospodarz nie chce iść "na wycug". Ziemia! Ona jest życiem mieszkańców, żywicielką, źródłem piękna, sacrum. Mimo że nie jest łatwo, ludzie pozostają w Lipcach. Kto wie, czy w innym miejscu będzie inaczej, lepiej? Nie wszyscy ludzie są dobrzy, nie zawsze panuje miłosierdzie, ale to jest ich dom. Z tej prostej przyczyny Agata co roku po zimie wraca "z żebrów" do Lipiec. Chce tu umrzeć wśród swoich, mimo że najbliższa rodzina nie grzeszy dobrocią i gościnnością. Społeczeństwo lipieckie nie pragnie w swojej osadzie żadnych przybyszów. Z niechęcią patrzy na Niemców i Cyganów przybyłych do wsi. Chce żyć własnym życiem z zachowaniem starej hierarchii, bez żadnych zmian. A jak sprawa ta wygląda współcześnie. My Polacy stoimy na progu wielkiego przełomu- integracji europejskiej. Jest to sprawa dla nas bardzo ważna, bowiem jest ogromną szansą na rozwinięcie się naszego kraju, naszej ojczyzny. Lecz czy na początku tak ważnego wydarzenia, skłonni jesteśmy o nią walczyć, tak jak walczyli o nią nasi przodkowie. Coraz częściej słyszymy „polska nie dla Polaków”, „zdrajcy zaprzedający nasz kraj”- to tylko nieliczne określenia, jakimi posługują się przeciwnicy integracji. Może i mają rację. Obywatele, rząd zamiast robić jak najlepiej dla naszego „domu” zgadzają się na wszystko, otwierając kłódkę „zaborcom”. Jaki z tego wniosek? Polska, „ojczyzna” to już nie miejsce najważniejsze, miejsce azylu bezpieczeństwa, walką o nią to już nie walka o honor tylko porachunki rządowe. Ojczyzna to już tylko puste słowo, które dla większości nic już nie znaczy.
Wiele utworów literackich zawiera opis miejsc, które stanowią otoczenie bohatera od lat dziecinnych. Mają one różne znaczenie. Czasami wzbudzają nostalgię i żal za utraconym światem. Czasami są skazą w życiorysie człowieka. Jedno jest pewne - klimat małego, wewnętrznego świata- ojczyzny kształtuje człowieka, czyni go takim, a nie innym. Uczy szacunku, zachowania tradycji, umiłowania natury. Odciska znamię na duszy człowieka na zawsze. Współczesność pokazuje ojczyznę jak miejsce takie jak inne- puste, szare, obojętne na ludzkie cierpienia. Nie ma ona takie znaczenia jak kiedyś, nie jest już miejscem do którego się powraca. Jest tylko słowem, pustym słowem.
Literacka zaduma nad losem kraju i ojczyzny
Swoje rozważania nad losem ojczyzny i rodaków chciałbym zacząć od zdefiniowania podstawowego pojęcia. Czym właściwie jest ojczyzna? Ojczyzną nazywamy kraj, w którym człowiek się rodzi, którego staje się obywatelem. W momencie narodzin człowiek staje się członkiem narodu, połączonym więzią do swojego kraju. Więź ta rodzi się w ognisku domowym, w gronie rodziny, przyjaciół, znajomych. Miłość do ojczyzny jest szerzej rozumianym uczuciem opartym na osobach lub rzeczach, które kochamy. Może to być rodzina, unikalny krajobraz rodzinnego domu czy lokalna gwara. Umiłowanie do ojczystego kraju i do rodaków skłania nas do pewnych poświęceń i obowiązków, to patriotyzm. Prawdziwy patriota kocha swoją ojczyznę ponad wszystko, ponad własną prywatę, nie szczędząc jej własnego działania. Ludzie obdarzeni zdolnościami literackimi, tak jak inni obywatele, także pragną wyrazić swój stosunek do ojczyzny. Wyrażają go w swoich utworach literackich. Twórczość polskich pisarzy na przestrzeni wieków, epok ukazuje wielki patriotyzm i zadumanie nad losem rodaków. Z całą pewnością literatura polska jest prawdziwą szkołą uczuć patriotycznych, bo niemal od początku swojego istnienia wyraża głęboką troskę o losy ojczyzny.
Bardzo dobrym przykładem literackiej zadumy nad losem kraju i rodaków jest „Krótka rozprawa między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem” Mikołaja Reja. W swoim utworze ukazuje konflikty w ówczesnej, renesansowej Polsce pomiędzy szlachtą, duchowieństwem a chłopami. Okazuje się, że żaden ze stanów nie dba o dobro ojczyzny. Rej jest zaniepokojony przekupstwem, upadkiem cnót oraz nędzą chłopów. Duchowieństwu zarzuca lekceważenie swoich religijnych obowiązków, chciwość i umiłowanie dostatniego życia. Wyższe warstwy społeczne skupiają się głównie na pijaństwie, obżarstwie i rozpuście. W Polsce zaś kwitnie nieuctwo i powszechna głupota. Rozprawa kończy się wnioskiem, iż nikt nie jest zainteresowany jakimikolwiek reformami i dlatego żadne dyskusje niczego w Polsce nie zmieniają na lepsze. Rej wskazuje na kolejną wadę społeczeństwa, czyli gadulstwo bez podjęcia konkretnych działań.
Innym renesansowym pisarzem, który także wskazuje na niepoprawną postawę Polaków jest Jan Kochanowski, a swoją wersję literackiego zamyślenia nad losem kraju przedstawia w „Pieśni o spustoszeniu Podola”. Ten patriotyczny utwór jest bezpośrednim nawiązaniem do wydarzeń z 1575r, kiedy to Tatarzy złupili Podole, uprowadzając pięćdziesiąt tysięcy jeńców. Kochanowski wstrząśnięty tym wydarzeniem, nie nawołuje rodaków do natychmiastowego krwawego odwetu, a raczej koncentruje się na wskazaniu przyczyn, które doprowadziły do tragedii. Według autora główną odpowiedzialność za złupienie Podola ponosi szlachta, gdyż jest zbyt przywiązana do dóbr doczesnych i skupia się bardziej na hucznej zabawie, niż na dobru ojczyzny. Poeta w swojej pieśni apeluje do Polaków, aby opamiętali się i ze względu na pamięć minionych wieków postarali się wzmocnić Rzeczpospolitą. Nawołuje do zmiany polityki i wprowadzenia radykalnych reform w dziedzinie finansów, jak i polityki wojennej. Postuluje o wzmocnienie zewnętrzne i wewnętrzne.
W innych epokach literackich także nie brakowało pisarzy, którzy tworzyli z myślą o ojczyźnie i rodakach. Józef Wybicki pisał na przełomie Oświecenia i Romantyzmu, mimo tego nie mniej kochał ojczyznę niż inni pisarze. „Pieśń Legionów Polskich” (potocznie nazywana „Mazurkiem Dąbrowskiego”) początkowo miała być zwykłą żołnierską piosenką, jednakże jej nadzwyczajna popularność uczyniła z niej hymn narodowy. Poeta poprzez swój utwór wyraża wiarę w rychłe odzyskanie niepodległości, a także wspomina wybitnych polskich bohaterów narodowych: Dąbrowskiego, Czarneckiego, Kościuszkę. Autor zawiera w utworze swoją całą miłość do kraju, a jednocześnie wzywa do zgody, jedności i poświęcenia w imię najwyższego dobra jakim jest ojczyzna. Jest przekonany, że utrata niepodległości Polski jest jedynie czasowa. Nie wolno tracić wiary, bowiem jak sam autor wypowiada się w swoim utworze: „Jeszcze Polska nie umarła, kiedy my żyjemy”.
Przykładem romantycznego pisarza-patrioty jest Adam Mickiewicz, zwany inaczej „wieszczem narodowym”, za swoją wybitną działalność. W „Konradzie Wallenrodzie” kreuje bohatera i wątki patriotyczne, sięgając do momentów historycznych. Obraz historii traktuje jak maskę do ukazania panujących problemów swojej ojczyzny. Konrad Wallenrod, tytułowy bohater, działa z wysokich, patriotycznych pobudek. Jest gotowy dla ojczyzny poświęcić dobro osobiste, a nawet szczęście ukochanej kobiety. Ostatecznie postawiony w sytuacji wyboru pomiędzy dobrem ojczyzny a rodziny, wybiera dobro ojczyzny, gdyż nie potrafi znaleźć szczęścia rodzinnego w zniewolonym kraju („szczęścia w domu nie znalazł, bo go w ojczyźnie nie było”). Tak więc bohater poświęca swoje życie, aby ratować ojczyznę i aby inni mogli żyć szczęśliwie w wolnym kraju. Sam Mickiewicz wciela się w utworze w postać Halbana, wychowawcy Konrada, aby dać swojemu przesłaniu większy wyraz. Po śmierci Konrada, Halban w swojej poezji przekazuje współczesnym pokoleniom jego historię, aby mogły poznać wielkość przedstawicieli swojego narodu i mogły ich czynnie naśladować.
Juliusz Słowacki także nie pozostaje obojętny na losy ojczyzny w swoim romantycznym utworze pt.: „Kordian”. Jednak wyraża to w sposób nieco inny, refleksyjny, bowiem na pierwszy rzut oka przesłanie autora wydaje się być sprzeczne z patriotycznymi przekonaniami pisarzy. Tytułowy bohater - Kordian pragnie walczyć za dobro ojczyzny, chce wziąć udział w spisku na cara, jednakże po długich namysłach dochodzi do wniosku, iż kest zbyt słaby, aby przeciwstawić się „żandarmowi Europy” i zwyciężyć go. Ostatecznie nie podejmuje walki. Wydaje się, że Kordian nie jest ideałem patrioty. Zatem jak należy rozumieć postać bohatera oraz przesłanie poety? Wpisane w tekst utworu przesłanie autora mówi, że rozdarte moralnie, pozbawione silnej woli i determinacji, ulegające poetyckiej wyobraźni i wyobcowane ze społeczeństwa jednostki, nie mogą skutecznie podjąć walki o niepodległość. Nie mogą także prowadzić antymonarchistyczej rewolucji, tym samym nie mogą wykonać zadania, jakie postawiła przed nimi historia. Słowacki uważa, że w jedności jest siła. Tylko w jedności i zgodzie naród polski może odzyskać upragnioną niepodległość. Kordian zaś urzeka czystością intencji, wielkością patriotycznego poświęcenia, prawdą wewnętrznych zmagań z własną słabością, tragicznym rozdarciem między wielkością celu a postępowaniem obciążonym bagażem wzniosłej narodowej etyki. Reprezentuje znakomicie sytuację i konflikty wewnętrzne pierwszego pokolenia Polaków, które musiało zamienić rycerski miecz na sztylet spiskowca, by w rezultacie okazać się „wcielonym szyderstwem losu”.
Henryk Sienkiewicz w „Potopie” wykazuje się nadzwyczajną umiejętnością rozpalania serc patriotów, gdyż w okresie, w którym tworzył, sytuacja kraju nie była ciekawa. Sienkiewicz poprzez ukazanie dziejów narodu polskiego, zmuszonego do walki ze szwedzkim najeźdźcą, wzbudza w rodakach uczucie zrywu i pragnienia odzyskania niepodległości przez Polskę. Toteż swoje powieści pisał „ku pokrzepieniu serc”. „Potop” ukazuje, że Polacy w sytuacjach krytycznych potrafią się zjednoczyć i sięgnąć po niepodległość. Henryk Sienkiewicz przemawia w swoim utworze do narodu polskiego, aby nie tracił nadziei i aby wspólnymi siłami dokonał wskrzeszenia ukochanej ojczyzny, więzionej przez zaborców. Bardzo wymowne są słowa samego bohatera utworu pana Zagłoby: „Niech, gdy ciężkie czasy nadejdą, wspomną na nas i nie desperują nigdy, bacząc na to, że nie masz takowych terminów, z których by się viribus unitis (łac. wspólnymi siłami) i przy boskich auxiliach (łac. pomocy) podnieść nie można”.
Poezja polska jest także bogata w patriotyczne refleksje i przemyślenia. Maria Konopnicka jest pozytywistyczną poetką. „Rota” jest szczególnym przykładem liryki patriotycznej. Jest to wiersz-apel, wiersz-odezwa, wezwanie skierowane do wszystkich Polaków. Samo słowo „rota” oznacza tekst przysięgi. I właśnie rota jest taką przysięgą, złożoną przez poetkę ojczyźnie, ale również przysięgę, którą składały całe pokolenia Polaków recytujących, a później śpiewających ten utwór w chwilach trudnych czy beznadziejnych. Jest to przysięga wierności ojczyźnie („Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród”), jest również zapowiedzią zwycięskiej walki o odzyskanie niepodległości („Odzyska ziemię dziadów wnuk”).
Innym przykładem poetyckiej zadumy jest wiersz Władysława Broniewskiego pt.: „Bagnet na broń”, który powstał przed rozpoczęciem najtrudniejszego okresu wszystkich narodów, w tym Polaków, wybuchem drugiej wojny światowej. „Bagnet na broń”, podobnie jak wiele utworów innych pisarzy, to manifest, utrzymany w tonie wezwania do walki. Poeta wzywa do gotowości oddania życia za znajdującą się w niebezpieczeństwie ojczyźnie. Jest to apel skierowany do każdego Polaka, żołnierza i cywila, ale również i do poety („dzisiaj wiersz - to strzelecki rów”). Każdy musi stanąć do walki, każdy musi dać z siebie wszystko co najcenniejsze dla ojczyzny, nawet własne życie.
Podałem zaledwie kilka przykładów pisarzy i ich dzieł, to jednak myślę, że wystarczą one do udowodnienia, iż w każdej epoce istnieją twórcy, którym losy naszej ojczyzny nie są obojętne. Polscy pisarze i poeci na przełomie wieków, w wielu utworach ukazują swą troskę i zadumanie nad losem ojczyzny i rodaków. W trudnych lub beznadziejnych chwilach wspierają swoich rodaków patriotycznymi słowami. Niektórzy z nich poprzez drobne utwory próbują wskazać problem postaw ludzkich, który jest przyczyną stopniowej zguby Polski (M. Rej, J. Kochanowski). Inni rozpalają iskry nadziei w sercach Polaków, dając nadzieję na odzyskanie niepodległości (H. Sienkiewicz). Jeszcze inni wzywają do obrony jej granic, terytorium, kultury czy języka (M. Konopnicka, W. Broniewski). Ukochanie rodzinnego kraju jest dla nich wszystkich głównym źródłem poetyckiego natchnienia. Poświęcając swe pióra i talenty, umacniają w nas miłość do ojczyzny. Ich zapał i praca skupia się na jednej wartości, dobru ojczyzny. Doskonałym podsumowaniem moich rozważań jest cytat Czesława Miłosza: „Szczęśliwy naród, który ma poetę i w trudnych chwilach swoich nie tworzy w milczeniu”.
Patriotyzm niejedno ma imię
Ojczyzna oznacza kraj z którego człowiek pochodzi, w którym się urodził czy w którego kulturze został wychowany. Uosabia ona szereg wartości z którymi dany człowiek się utożsamia i w których jest duchowo zakorzeniony. Od greckiego słowa „patria” - „ojczyzna” powstało pojęcie patriotyzmu, przez który rozumiemy ogólnie miłość człowieka do swej ojczyzny, w tym do swej ziemi i narodu. Patriota to człowiek, który kocha swoją ojczyznę, jest gotów walczyć o nią i zawsze poświęci dobro prywatne na rzecz swojego kraju. Literatura polska zawiera wiele przykładów postawy patriotycznej. Dzieje się tak pewnie dlatego, że historia naszego kraju obfitowała w różnego rodzaju zagrożenia dla bytu ojczyzny. Na przestrzeni dziejów Polacy mimo swych wad i dzielących ich różnic, zawsze potrafili się zjednoczyć, by wspólnie walczyć o swój kraj. Pojęcie patriotyzmu posiada więc dla Polaków wyjątkową treść.
Literatura polska jest prawdziwą szkołą uczuć patriotycznych, bo niemal od początku swego istnienia wyraża głęboką troskę o losy ojczyzny, tworzy wzorce osobowe prawdziwego patrioty i obywatela. Patriotyzm jest w niej także trafnym sposobem na dotarcie do wnętrza ludzkiej duszy, do miejsca gdzie człowiek się samookreśla i gdzie rodzi się wewnętrzna, nieodparta potrzeba pomocy ojczyźnie. Przypatrując się utworom poszczególnych epok możemy stwierdzić, iż autorzy starali się natchnąć Polaków patriotyzmem w różny sposób: przedstawiając pewne postawy i wzorce, wytykając wady, próbując reformować system polityczno - społeczny czy hiperbolizując fakty historyczne.
Już w epoce renesansu Kochanowski apeluje do Polaków, aby opamiętali się i ze względu na pamięć minionych wieków, postarali się naprawić Rzeczpospolitą. Nawołuje do zmiany polityki i wprowadzenia radykalnych reform w dziedzinie finansów (podatki) jak i polityki wojennej. W "Odprawie posłów greckich" przedstawił wzór prawdziwego obywatela i patrioty. Trojańczyk Antenor, który nie daje się przekupić Parysowi. Przeciwstawia się Priamowi proponując politykę ugodową - oddanie Heleny Grekom. Oczywiście sytuacja jest tu kostiumem artystycznym i rzecz rozgrywa się w oparciu o ówczesną sytuację Polski.
Omawiając postawy patriotyczne nie sposób pominąć „Konrada Wallenroda” Adama Mickiewicza i „Kordiana” Juliusza Słowackiego, sztandarowych postaci Romantyzmu. Postaci te, mimo, że wykreowane przez różnych autorów, cechuje silne podobieństwo wyrażające się m.in. w ich tajemniczości, zbuntowaniu wobec otaczającego ich świata oraz tragiczne, nieszczęśliwe losy. Konrad jest spiskującym patriotą, który z miłości do ojczyzny wyrzeka się szczęścia osobistego oraz podejmuje się zdradzieckiego spisku. Wybiera pomiędzy honorem, szczęściem osobistym, a zwycięskim losem swego kraju. Decyduje się na walkę o dobro ojczyzny, która nie jest walką otwartą, lecz opiera się na kłamstwie. Mimo, iż Konrad walczy w zaszczytnym celu, to obrana przez niego droga oznacza osobistą klęskę, utratę miłości i honoru. Kordian również staje przed trudnym wyborem, w sytuacji tragicznej, z której nie widzi wyjścia. Tuż przed zabiciem cara przeżywa rozdarcie wewnętrzne. Wie, że zabójstwo to może okazać się zbawienne dla ojczyzny, a jeżeli stchórzy utraci honor. Z drugiej jednak strony zdaje sobie sprawę z tego, że podejmując się tego czynu popełni grzech śmiertelny. Słaba i wrażliwa psychika Kordiana uniemożliwia mu zabójstwo, a sam bohater ponosi klęskę i trafia do więzienia. Konrad i Kordian byli patriotami, jednak sposób w jaki walczyli dla dobra ojczyzny, był co najmniej dyskusyjny. Droga spisku, jakiej się podjęli, świadczy o ich ogromnej miłości do ojczyzny, stawiającej pod znakiem zapytania prawo, religię i etykę.. W tym przypadku cel uświęcał środki i stali się wzorem do naśladowania dla uczestników powstań narodowych.
Dziełem najdoskonalej obrazującym postawy patriotyczne Polaków jest niewątpliwie "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza. Miał on stać się dla poety ucieczką od paryskiej, emigracyjnej rzeczywistości, a zarazem stanowić próbę wznowienia dawnych tradycji patriotycznych. Jako epopeja narodowa ukazuje szeroki obraz życia społeczeństwa w przełomowym dla niego okresie - w tym przypadku jest to Polska szlachecka doby napoleońskiej. Dominującą cechą szlachty, przedstawionej w utworze jest patriotyzm i przywiązanie do tradycji. Pomimo rozwarstwienia szlachty (bogaty Podkomorzy, średnio zamożni Soplicowie, zubożały rezydent Wojski, Gerwazy i Protazy, szlachta zaściankowa), pomimo skłonności do swarów i kłótni, bohaterowie Mickiewicza są przede wszystkim patriotami. Ostoją polskości są głównie zaścianki szlacheckie. Maciej Dobrzyński, ich "przywódca" walczył w powstaniu kościuszkowskim, znał dzieje kraju i umiejętnie utrwalał świadomość narodową. Szlachtę, niesłychanie przywiązaną do swych herbów i tradycji rodzinnych, przepełniało poczucie godności narodowej - stąd tak zaciekła nienawiść do Moskali.
Przywiązanie do polskości przejawiało się w przestrzeganiu dawnych tradycji i obyczajów, także noszeniu stroju narodowego. Jednak tradycje te nie zawsze były chwalebne. Głównymi wadami szlachty, "pielęgnowanymi" od pokoleń, były bowiem pieniactwo, skłonności do procesów, bijatyk i burd (spór o zamek, spór Asesora z Rejentem). Trwająca niemal „od zawsze” nienawiść Gerwazego do rodu Sopliców to przykład tradycyjnie pojmowanego honoru szlacheckiego, a szczytowym punktem tradycji awanturniczych jest zajazd na Soplicowo. Tradycje pozytywne, kultywowane przez szlachtę, to odwaga i staropolska gościnność (zachowanie Sędziego podczas uczty, polowanie, grzybobranie, spotkania towarzyskie). Patriotyzm szlachty potwierdzony zostaje czynem, gdy w trakcie zajazdu na Soplicowo pojawia się trzecia siła - batalion rosyjski. Przeciwko niemu występują zgodnie Soplicowie, Horeszkowie i Dobrzyńscy, zaś gdy wkracza do Soplicowa armia Napoleona, wśród nowych żołnierzy znaleźli się dotychczasowi awanturnicy.
Dla literatury okresu II wojny światowej najbardziej reprezenatytywnym poetą wydaje się Krzysztof Kamil Baczyński, który widzi w heroizmie, tak samo zresztą jak w patriotyzmie, jedyną drogę do ocalenia człowieczeństwa. Jego olbrzymia spuścizna literacka obejmuje wiersze ukazujące ogrom przeżyć związanych z wojną i niewolą. Wszystkie wiersze Baczyńskiego są więc utworami, które ukazują okrutny świat wojny, ale pokazuj± drogę ucieczki od niego w marzenia i miłość. Podstawowym dylematem Baczyńskiego jest wybór między obowiązkiem wobec ojczyzny, a pragnieniem realizacji siebie jako człowieka i poety. Dorobek literacki pisarza można podzielić na trzy nurty: patriotyczno-żołnierski, miłosny oraz ukazujący piękno świata rzeczywistego. Baczyński pod wpływem pisarzy romantycznych (Słowacki, Norwid) patrzył na wojnę przez pryzmat moralności - etyki - historii. W wierszu „Pokolenie” przyrównuje młodych ludzi, których najpiękniejsze lata przypadły na „czas wielkiej próby”, do bohaterów “Iliady” mówiąc: „Nie wiedząc, czy my karty Iliady rzeźbione ogniem w błyszczącym złocie, czy nam postawią z litości chociaż, nad grobem krzyż”. Jego śmierć, na polu walki, tak podobna do sposobu umierania średniowiecznych rycerzy, pozostała symbolem wiary i patriotyzmu ówczesnego młodego pokolenia. Poeta nie uchylił się od patriotycznego obowiązku - zginął jako żołnierz w Powstaniu Warszawskim. Mimo młodego wieku spełnił również swoje powołanie. Talent artystyczny zrealizował w pełni, stając się poetyckim kronikarzem II wojny światowej. Sam o sobie mówił: "Ja, żołnierz, poeta, czasu kurz, śmierci się nie boję".
Patriotyzm wydaje się narodową cechą Polaków. Ojczyzna zaś w literaturze stanowi pojęcie wokół którego kształtuje się prawie cała rzeczywistość. Jest ona oczywiście pojęciem abstrakcyjnym, lecz rozumiemy, że troska o nią wyraża troskę o kraj ojczysty, związane z nim niepowtarzalne wartości, a przede wszystkim jego obywateli. W trosce o nią autorzy podejmowali próby stworzenia często utopijnego, idealnego systemu politycznego, gospodarczego i społecznego. To patriotyzm wyznaczał kierunek w którym bohater dążył do najpełniejszej realizacji swego człowieczeństwa. Ojczyzna i miłość do niej stawała się drogowskazem, absolutną wartością, czymś co wręcz uzasadniało życie i postępowanie bohaterów literackich. Na pytanie: „Jakie wartości to pojęcie niesie dziś, w dobie tzw. Globalizacji” musimy sobie sami odpowiedzieć.
motywy żydowskie - Motyw żyda w literaturze polskiej - (Pan Tadeusz, Lalka, Początek)
Polscy pisarze ukazują w utworach często ludzi różnych narodowości, m. in. Żydów. Motyw Żyda pojawia się nie tylko w krótkich formach prozatorskich czyli w nowelach, ale także w powieściach.
Mimo, że przejawy antysemityzmu były w romantyzmie nierzadkie Mickiewicz ukazał w “Panu Tadeuszu” postać Żyda Jankiela, polskiego patrioty i człowieka niezwykle szlachetnego. Jankiel jest Żydem, który działa i myśli jak prawdziwy Polak. Stary Żyd, arendarz (szynkarz, dzierżawca), dzierżawił dwie karczmy, w których często spotykał się z ludźmi, rozmawiał, radził, pouczał, łagodził spory i kłótnie. Mądry i poczciwy Jankiel był szanowany przez Sopliców i Horeszków. Łagodził spory między Horeszkowskim klucznikiem i kłótliwym woźnym Gerwazym i Protazym. Odważny żył współpracował także z księdzem Robakiem, którego szanował. Dlatego Jankiel był podejrzewany przez Rosjan o szpiegostwo “Robak często chadzał do karczmy, tajnie z Żydem się naradzał o ważnych rzeczach”. Jankiel nawołuje również do zgody wśród szlachty zaściankowej, która nie mogła się porozumieć w sprawach narodowych. Żyd był bardzo gościnny, uczciwy, lubił się bawić i był obdarzony talentem muzycznym. Jankiel pięknie grał na cymbałach, czego nauczył się podczas wędrówek po świecie. Żyd pięknie grał polskie pieśni narodowe, w czym również ujawnia się jego patriotyzm. Prawdopodobnie to on sprowadził do Polski “Mazurka Dąbrowskiego”. Wszechstronny Jankiel był szynkarzem (właściciel szynku - restauracji). Znał się na handlu, a przede wszystkim “miał sławę dobrego Polaka”. Wrażliwy, kochający Zosię Żyd odegrał na jej zaręczynach koncert. W muzyce znalazły odbicie fakty historyczne, rzeź Pragi i utworzenie legionów. Mistrz zakończył grę Mazurkiem Dąbrowskiego, który wzruszył go do łez.
Jednak pojawiają się elementy ksenofobii (niechęć do obcych - tu Żydów). Klucznik nie chce słuchać rad Jankiela i podczas narady ze szlachtą dobrzyńską woła “Precz stąd, Żydzie”.
W “Lalce” Bolesław Prus przedstawia mieszczaństwo żydowskie. Pisarz ukazuje Żydów pozytywnie i negatywnie. Doktor Szuman i Henryk Szlangbaum czują się Polakami. Szuman jest Żydem wykształconym, naukowcem, dobrym, mądrym obserwatorem, spolonizowanym Żydem, który jest dobrym przyjacielem Wokulskiego. Uważa, że Warszawa jest jego prawdziwym domem, różnice narodowościowe właściwie dla niego nie istnieją. Przebywał z Wokulskim na Syberii. Stary Szlangbaum wykazał się patriotyczną postawą, brał udział w powstaniu styczniowym, był zesłany na Syberię. Prus ukazał negatywnie syna Szlangbauma, który jako właściciel sklepu zachowuje się arogancko i pogardliwie wobec podwładnych (kupił sklep Wokulskiego). Żydzi mają swoje wady (chciwi, dążą bezwzględnie do celu, bezczelni itd….), ale są także energiczni, przedsiębiorczy, pracowici, oszczędni, konsekwentni w działaniu, mają zdolności handlowe, pomnażają majątki, często kierują się rozumem (Szlangbaum kupuje kamienicę Łęckich, sklep, majątek Wokulskiego). Ponadto prześladowania, ucisk, nastroje antysemickie, spowodowały, że Żydzi są solidarni, pomagają sobie i skupiają się głównie na ulicy Nalewki i w okolicach Świętojańskiej. Żydzi próbują się asymilować. Jednak Polacy ich odtrącają “rośnie niechęć nawet ci, którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania dziś zwą ich Żydami, zaś ci, którzy niedawno podziwiali ich pracę i wytrwałość dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo”. Jednak doktor Szuman także oskarża swoją rasę: “Genialna rasa te Żydki, ale cóż za łajdaki”. (roz. 15 tom II)
W “Początku” Andrzej Szczypiorski przedstawia inteligencję żydowską, która nie czuje się związana z kulturą żydowską np. Pani Irena Seidenman, Henio. Są zasymilowani i nie zawsze przyznają się do swojego żydowskiego pochodzenia. W czasie II wojny światowej dostrzegają swoją odmienność. Wielkim przeżyciem pokoleniowym jest dla nich powstanie w getcie, próbują uświadomić sobie swoje żydowskie pochodzenie. Arturek, który jest Żydem, jest pod opieką siostry Weroniki, zmienia imię i nazwisko na Władysław Gruszecki. Na początku nie chciał być Polakiem, ale później nie mógł wyzbyć się polskości. Szczypiorski przedstawia Żydów, którzy pragnęli miłości. Jerzy Fintenbaum, Żyd, wyzbywa się egoizmu, chce żeby Joasia została ocalona i pomaga dziecku uciec z getta. Żydom pomagają także Polacy (idee asymilacyjne) - sędzia Romnicki, Wiktor, matka Pawełka, siostra Weronika. Jerzy i Henio byli Żydami spolonizowanymi. Prześladowani wyobcowani Żydzi często powracają do swych korzeni żydowskich. Jerzy Fichtenbaum (wydal Irmę, tj. Marią Magdalenę Gostomską) wspomina ojca Maurycego, który był ortodoksyjnym Żydem. Bronek Blutman (negatywny Żyd) także wspomina kulturę żydowską. Miriam (tj. Joasia, siostra Henia, wyprowadzona z getta) jest również wychowana w kulturze izraelskiej.
Twórcy w różnych epokach przedstawili Żydów w różnych aspektach, Jednak zawsze pojawiają się motywy: asymilacji i ksenofobii.
motyw podróży - Topos wędrówki i doświadczeń wynikających z podróży w dziełach literatury polskiej i powszechnej.
W literaturze różnych epok często występuje motyw wędrówki. Podróż w życiu człowieka może mieć bardzo wiele znaczeń: może przynosić nowe doświadczenia, oznaczać chęć poznania, ucieczkę, tułaczkę, poszukiwanie szczęścia czy lepszych warunków życia, wreszcie może wiązać się z misją, posłannictwem. Zwykle wiąże się z porzuceniem na zawsze lub na pewien czas dotychczasowych warunków, środowiska i otoczenia.
Jedną z pierwszych wielkich wędrówek odnajdujemy w starotestamentalnej Księdze Wyjścia. Wybawiony przez Boga z egipskiej niewoli Naród Wybrany kroczy pod przewodnictwem Mojżesza przez pustynię, w drodze do ziemi obiecanej Kanann. Czterdzieści lat na pustyni jest trudnym doświadczeniem dla Izraelitów, próbą zaufania, wiary w Boga. Podróż ta jest przejściem od stanu niewoli do wyzwolenia i szczęścia, zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym, dotyczącym sfery duchowości człowieka. Jest swoistą alegorią życia człowieka, pojmowanego jako pełna trudów pielgrzymka.
Bardzo ważnymi literackimi podróżami były wyprawy w zaświaty, umożliwiające kontakt z umarłymi, jako tymi, którzy przekroczywszy granicę życia i śmierci, wiedzą więcej i znają ukrytą istotę świata. Ludzkość od początku swego istnienia zadawała sobie pytanie o los człowieka po śmierci, o życie na "tamtym świecie". Systemy religijne gwarantujące życie po życiu są bardzo lakoniczne, jeżeli chodzi o szczegóły jego dotyczące, dlatego ludzie szukali odpowiedzi na nurtujące ich pytania w sztuce, w literaturze. Dzięki swej uniwersalności motyw podróży w zaświaty jest niejako motywem "wędrującym" przez literaturę na przestrzeni wieków. Znajdujemy go w starożytnej Odysei, jak i w twórczości współczesnego poety Rainera Rilkego, który w wierszu Orfeusz, Eurydyka, Hermes nawiązuje do postaci greckiego mitu, będącego pierwszym znanym nam zapisem literackim, zapisem podróży do krainy umarłych. Treścią tego mitu jest historia Orfeusza, któremu udało się uzyskać od władcy Hadesu zgodę na zejście do krainy umarłych i wydobycie stamtąd swej ukochanej - Eurydyki. Choć znaczenie tego mitu nie polega bezpośrednio na ukazaniu zaświatów, to stał się on asumptem do rozważań na ten temat dla wielu poetów, twórców. Homer w Odysei, która cała może służyć za ilustrację motywu wędrówki w literaturze, opisuje pobyt Odysa w krainie cieni i jego rozmowę z duchami. Znają one przeszłość i przyszłość, dzięki czemu Odys zostaje pocieszony. W podobny sposób Wergiliusz aranżuje spotkanie z umarłymi głównemu bohaterowi Eneidv, Eneaszowi. W średniowieczu topos wędrówki w zaświaty odnajdujemy w Boskiej komedii Dantego. Autor w czasie swojej wizyjnej wędrówki po krainach Piekła, Czyśćca i Raju spotyka się z umarłymi. Jego przewodnikiem są kolejno Wregiliusz i wybranka Beatrycze, którą autor umieszcza w niebie. Napotkani po drodze zmarli uczeni, filozofowie, artyści udzielają Dantemu nauk i rad. Poznajmy bardzo dokładnie poszczególne kręgi piekła i umieszczone tam zgodnie z teologią postaci antyczne, jak i szczegółową hierarchię aniołów w niebie. Poruszając zagadnienie pośmiertnego losu wielkich postaci antycznej, kultury i sztuki, autor przypomina światu o istnieniu zapominanej tradycji antycznej. Z tego typu podróżą spotykamy się również w dziele F. Rabelais'a Gargantua i Pantagruel. Rabelais nawiązuje do wielkiej literackiej tradycji w sposób prześmiewczy. Jedna z postaci powieści, Epistemon, opowiada o swoim pobycie w piekle. Kontakt z umarłym ukazany jest w sposób komiczny, autor degraduje wielkich tego świata i cały oficjalny ziemski porządek."
W literaturze epoki oświecenia podróż miała znaczenie przede wszystkim dydaktyczne. Doskonałym przykładem jest tutaj Kubuś Fatalista i jego pan Denisa Diderota. Jest to napisana lekkim i dowcipnym językiem historia podróży służącego Kubusia i jego pana, którzy w czasie jej trwania rozmawiają na różne, pozornie błahe tematy. Przytraftające im się przygody są pretekstem do licznych dygresji i komentarzy. Sprytny i inteligentny Kubuś jest mądrzejszy od swojego pana, a za żartobliwą formą kryją się poważne tematy, takie jak problem wolnej woli, przeznaczenia. Podobnie dydaktyczny charakter ma podróż, którą ukazuje pierwsza nowożytna powieść polska "Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki". Jej autor, Ignacy Krasicki, za jeden z wątków obrał podróż wychowanego w ksenofobicznym domu szlacheckim młodzieńca. Pierwszy etap tej podróży jest przestrogą. Przebywający w Paryżu młody człowiek, Mikołaj, wskutek własnej niewiedzy i naiwności zostaje oszukany i traci wszystkie pieniądze. Następne trafia na Wyspę Nipu - miejsce zamieszkiwane przez oświeconych rolników, którzy, zgodnie z oświeceniowym mitem, dzięki pracy blisko natury posiadali receptę na szczęście. Mikołaj poznaje relacje oparte na pracy, równości, wzajemnym szacunku. Drugi etap podróży jest doświadczeniem pedagogicznym. Po powrocie do Polski młodzieniec, widząc absurdalność systemu społecznego funkcjonującego w rodzinnym kraju, postanawia go reformować. Jednak jego wysiłki nie dają żadnych rezultatów. W tej powieści podróż służy krytyce obyczajów panujących w Rzeczpospolitej.
Niezwykle interesującą podróż, również o charakterze dydaktycznym, przedstawia powieść lonatana Swifta "Podróże Guliwera". Utwór jest pamfletem na sytuację społeczną i polityczną panującą w Anglii w XVIII wieku i wielką dyskusją z mitami oświeceniowymi. Guliwer odwiedza społeczności liliputów i gigantów, w jego podróży jest też epizod z pobytu w krainie rozumnych koni i dzikich ludzi.
Bardzo znaczącą literacką podróżą jest podróż romantyczna. Była ona jednym z eskapizmów realizowanych przez romantyków po to, by stłumić w sobie "weltschmerz", zmniejszyć rozbieżność między marzeniem, nie spełnionymi pragnieniami i osobowością, a szarą, często okrutną rzeczywistością. Chcieli oni w ten sposób przybliżyć ideał do rzeczywistości. Wynikała również z konieczności obcowania z kryjącą w sobie istotę rzeczy naturą, której krajobrazy odzwierciedlały stany duszy wrażliwej osobowości, będąc zarazem źródłem natchnienia. Wreszcie podróż w dzikie i nieznane miejsca oznaczała przybywanie w bezkresnej przestrzeni kojarzącej się z ukochaną przez romantyzm, nieograniczoną wolnością i niezależnością. Jeden z głównych europejskich romantyków, lord Byron, ogarnięty heroiczną ideą walki o wolność narodów, wyrusza do Grecji, by walczyć z Turkami, gdzie ginie. W napisanym przez niego poemacie Giaur akcja rozgrywa się w pełnej egzotycznych krajobrazów Grecji, a przewodnim motywem jest tajemnica tragicznej miłości jednostki, prezentowana w dramatycznym kontekście walki o niezależność narodu.
Nasi romantycy również podróżowali. Obszarem ich "ucieczek" był szeroko pojęty wschód i wschodnie rubieże Rzeczpospolitej. Sonety krymskie Adama Mickiewicza czy "Maria" Antoniego Malczewskiego są utworami, w których krajobrazy dzikiego wschodu, a zwłaszcza wielkiego stepu, odgrywają bardzo ważną rolę. Służą do stworzenia pejzażu wewnętrznego, pozwalają poczuć się prawdziwe wolnym, czy odnaleźć w naturze ekwiwalenty doznań targanej ogromnymi namiętnościami i emocjami nieprzeciętnej duszy.
Literatura pokazuje, jak wiele znaczeń może mieć podróż, wędrówka. Może być źródłem wiedzy, bogatych doświadczeń wewnętrznych, zarówno tych estetycznych, jak i intelektualnych. Z tej perspektywy warto przyjrzeć się naszym podróżom. Wydaje się, że w dobie błyskawicznej komunikacji i kultury masowej, sprawiającej, że cały świat zaczyna wyglądać podobnie, są one znacznie uboższe od prezentowanych przez literaturę.
motywy biblijne i mitologiczne - Motywy i wątki biblijne oraz mitologiczne w wybranych utworach różnych epok.
Biblia oraz kultura antyczna (w tym mitologia) to korzenie kultury europejskiej, w tym i polskiej. To one na przestrzeni wieków ukształtowały naszą świadomość, światopogląd, system wartości. W wielu elementach naszego otoczenia nie dostrzegamy już ich starożytnego pochodzenia. „Wtopiły” się one nierozerwalnie w naszą kulturę. Przykładem mogą tu być kościoły, sztuka sakralna, tradycje sportowe, olimpiady, a także zwroty, wyrażenia funkcjonujące w naszym języku. Podobnie jest z literaturą, praktycznie w każdym utworze można się dopatrzyć wpływu Biblii oraz mitologii. W języku potocznym przyjęło się, iż słowo „Biblia” jest synonimem skarbnicy wiedzy, informacji, pomysłów. Tak jest w istocie, znajduje się w niej pokaźna liczba motywów, wątków, wzorów, a także odpowiedzi i pytań. Jest ona źródłem inspiracji dla rzeszy poetów, literatów. Uniwersalna wymowa wielu motywów biblijnych powoduje, iż twórcy późniejszych epok, chętnie nawiązują do pradawnych symboli i postaci.
Pierwszym nawiązaniem literatury polskiej do wątków biblijnych była „Bogurodzica” - była to zarazem najdawniejsza polska pieśń religijna. Adresatką tego utworu jest Maria - matka Chrystusa. Jak widać już pierwszy utwór w języku polskim nawiązywał do Nowego Testamentu. Charakterystycznym średniowiecznym motywem było cierpienia matki pod krzyżem katowanego syna, np. w „Lamencie świętokrzyskim”. Utwór ten reprezentuje gatunek wypowiedzi lamentacyjnej, w której uwydatniona została boleść i współcierpienie matki. Jest to nawiązanie do ukrzyżowania Chrystusa, opisanego w Ewangelii.
Problem śmierci, sądu ostatecznego, istnienia piekła oraz nieba poruszał najdłuższy średniowieczny polski wiersz - „Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią”.
W ciekawy sposób do tych wątków biblijnych nawiązał włoski poeta - Dante Alighieri - w utworze „Boska Komedia”. Dokonał on synkretyzacji wierzeń chrześcijańskich i mitologicznych dotyczących życia po śmierci. Utwór opisuje fantastyczną wycieczkę Dantego po Piekle, Czyśćcu i Raju, w towarzystwie Wergiliusza i Beatrycze. Sam motyw zejścia do krainy zmarłych przez bohatera utworu - Dantego, był nawiązaniem do mitycznych wyczynów Orfeusza, czy też Eneasza. Dante Alighieri to poeta przełomu średniowiecza i renesansu. Średniowieczna literatura zdominowana była przez tematykę religijną.
W renesansie można zaobserwować natomiast zwrot zainteresowania w kierunku antyku i mitologii.
Przykładem czego może być nawiązanie do mitu wojny trojańskiej w utworze Jana Kochanowskiego "Odprawa posłów greckich". Dramat przedstawia epizod bezpośrednio poprzedzający wojnę, która w rezultacie doprowadziła do upadku Troi. Mit ten był alegorią sytuacji panującej w Rzeczpospolitej doby Jana Kochanowskiego. Dramat miał być przestrogą dla Polski, ostrzeżeniem przed słabością władzy królewskiej i grzechami rządzących.
Kolejny popularny motyw w literaturze to chwilowość i przemijalność ludzkiej egzystencji. „Wszystko to marność i pogoń za wiatrem” - to cytat ze Starego Testamentu z Księgi Koheleta. Przemyślenia autora dotyczą miejsca człowieka na ziemi, bezradności wobec przemijania. Sens życia i świata jest niepoznawalny dla człowieka. Ten właśnie motyw występuje we fraszkach Jana Kochanowskiego m.in. „O żywocie ludzkim”, gdzie pada stwierdzenie, iż: „Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy, Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.” Fraszka ta ma wydźwięk wyraźnie pesymistyczny cyt. : „Naśmiawszy się nam i naszym porządkom, Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.(kukiełkom)” To ukazuje jak małą wartość mają ludzkie starania, problemy. W poezji polskiego baroku do tego motywu odwoływał się Daniel Naborowski. W utworze „Marność” stwierdzał, iż „Świat hołduje marności”. Nawoływał do pobożność i uczciwość w świecie, gdzie ludzie przykładają wagę do spraw złudnych, tymczasowych i mało ważnych. O przemijaniu traktowały także innego jego utwory: „Krótkość żywota”, „Do Anny”.
W oświeceniu motywy i wątki biblijne odchodzą na dalszy plan w twórczości pisarzy, ze względu na rozwój takich kierunków filozoficznych jak empiryzm, racjonalizm, deizm i ateizm. Ateizm np. całkowicie kwestionował wiarę w Boga a równocześnie znaczenie Pisma Świętego. Bardzo chętnie do wzorców biblijnych jak i mitologicznych nawiązywali poeci z epoki romantyzmu. Adam Mickiewicz w III części „Dziadów” nawiązał do idei mesjanizmu w scenie „Widzenia księdza Piotra”. Przepowiadany w Biblii Mesjasz miał zapoczątkować w dziejach starożytnego Izraela nowy okres i umożliwić odzyskanie niepodległość. Chrześcijaństwo utożsamia Mesjasza z Jezusem Chrystusem. W wydaniu Mickiewicza mamy do czynienia z koncepcją mesjanizmu polskiego - „Polska Chrystusem narodów”. W tym wypadku narodowi polskiemu było przypisane posłannictwo „zbawienia” ludzkości. Niewola i cierpienie Polski pod zaborami mają odkupić wolność innych narodów.
Wielka Improwizacja z III cz. „Dziadów” jest interpretowana jako wyraz buntu Konrada przeciw Bogu, wzniesionego w imię ludzkości. Podobną rolę odegrał mityczny tytan, Prometeusz. Stworzył on człowieka i dla niego wykradł z rydwanu Heliosa ogień. Spotkała go za to bardzo surowa kara. Został przykuty przez Zeusa do skały, a ogromny sęp codziennie przylatywał i wyrywał mu wątrobę. Prometeusz był nieśmiertelny i cierpiał przez to straszliwe męki. Tak samo Konrad w imię miłości do narodu jest gotów sprzeciwić się nawet Bogu. W swej wewnętrznej walce z samym sobą i Bogiem, utożsamia się z narodem: „Ja i ojczyzna - to jedno! Nazywam się Milijon - bo za milijony Kocham i cierpię katusze”.
Także Juliusz Słowacki w utworze pt. „Kordian” podejmuje wątek mesjanizmu jednostki wyjątkowej - poety, lecz niestety osamotnionej i bez szans na zwycięstwo. W okresie tym dość często pojawiają się już wizje Apokalipsy. Apokalipsa św. Jana, która jest ostatnią księgą Biblii, opisuje tajemnice czasów ostatecznych i przedstawia koniec doczesnego świata. Z tym procesem związane jest zniszczenie, chaos oraz walka dobra ze złem.
Juliusz Słowacki w wierszu „Uspokojenie” opisuje powstanie ludowe w Warszawie. Pojawiają się w tym utworze zdarzenia fantastyczne m.in. walki aniołów, pojawia się nawet Szatan, przypomina to biblijną Apokalipsę. Odnajdujemy tu także odwołanie do biblijnego bohatera - Machbeusza, bohatera narodu żydowskiego ze Starego Testamentu. Grozę potęgują motywy apokaliptyczne, proroctwa mające charakter symbolów np. wzmianka o koniu śmierci zerwanym z wędzidła.
Pozytywizm to czas odejścia od poezji. Ówcześni autorzy rezygnują całkowicie z metafizycznego pojmowania świata na rzecz wiedzy zdobywanej przez naukę. Główne prądy artystyczne skupiały się na wiernym oddawaniu rzeczywistości - realizm, lub nad badaniem zjawisk świata współczesnego i zasad ich działania - naturalizm. Nie oznacza to bynajmniej, że zrezygnowano całkowicie z Biblii i antyku jako źródła inspiracji. Przykładem może tu być „Powracająca fala” Bolesława Prusa. Historia bohatera tego utworu - przedsiębiorcy Adlera - i jego stosunków z synem od razu przynosi na myśl przypowieść „O synu marnotrawnym” z Ewangelii św. Łukasza. W intencji autora być może nie było to celowe nawiązanie do Nowego Testamentu, lecz dzięki uniwersalności przekazu biblijnego ta przypowieść była równie aktualna w I w n.e., jak i w XIX w.
Modernizm, niejako cyklicznie, powraca do motywów i wątków starożytnych. Panowało wówczas przeświadczenie o nadchodzącym końcu świata w znanej dotąd formie. Na takie myślenie wpływały czynniki społeczno - polityczno - gospodarcze np. rewolucje i strajki wstrząsające ówczesną Europą. Miało to swoje odbicie w literaturze. Ujawnia się postawa dekadencka - wyrastająca z przekonania o nieuchronnej klęsce i katastrofie, spowodowanej rozwojem cywilizacji. „Dies irae”, czyli dzień gniewu Jana Kasprowicza to hymn przedstawiający Sąd Ostateczny i koniec świata. Utwór jest nawiązaniem do Apokalipsy wg św. Jana, zagłady Sodomy i Gomory. Obraz końca świata jest przerażający: ziemia się rozstępuje, walą się góry i lasy, z ziemi wyrasta czarny las miliardów krzyży. Grozę podsycają rozmaite symbole biblijne np. „głowa owinięta cierniową koroną” - symbolizująca męczeństwo Chrystusa. Ludzie, z powodu swych grzechów zostają odrzuceni od bram niebios, skazani są na zatracenia i zagładę. Bóg - Stwórca spokojnie przygląda się unicestwieniu i niewzruszenie sądzi i wyznacza karę. Podmiot liryczny zarzuca Bogu, iż to przecież on sam stworzył zło i Szatana. „Nic, co się stało pod sklepem niebiosów, bez Twej się woli nie stało!” Widoczny jest tu, wspomniany już przy okazji „Dziadów” Mickiewicza, bunt prometejski przeciw Bogu. Motywy katastroficzne jak zagłada świata, Sąd Ostateczny, nędzna egzystencja człowieka, po to aby umrzeć w cierpieniu, po raz pierwszy pojawiają się w literaturze polskiej w takim natężeniu w Hymnach Kasprowicza.
W utworze „Lord Jim” Josepha Conrada tytułowy bohater przez większość czasu stara się zmazać swój błąd - ucieczkę z tonącej „Patny”. Po poniesieniu konsekwencji, próbował na nowo ułożyć sobie życie. Udało mu się to dopiero w Patusanie, gdzie cieszył się wielkim szacunkiem i autorytetem, aż do tragicznej śmierci z rąk zdesperowanego Doramina. Podobna jest historia biblijnego Szawła - później św. Pawła. W młodości był prześladowcą chrześcijan - faryzeuszem. W wyniku objawienia doszło do radykalnej odmiany w jego życiu. Od teraz próbował zmazać swe wcześniejsze winy i stał się jednym z najbardziej gorliwych wyznawców Jezusa Chrystusa. Zginął śmiercią męczeńską za panowania cesarza Nerona w Rzymie. W obu przypadkach jedno wydarzenia ma decydujący wpływ na resztę życia zarówno Jim'a jak i Pawła. Przez resztę życia próbują żyć zgodnie ze swoimi przekonaniami i zmazać dawne grzechy.
Tematy biblijne nieobce są również literaturze i poezji dwudziestolecia międzywojennego. Bolesław Leśmian w wierszu „Pan Błyszczyński” nawiązując do stworzenia świata wg Księgi Genesis Starego Testamentu zastanawia się nad prawem człowieka do kreacji. W utworze tym postać fantastyczna - pan Błyszczyński - próbuje zbudować własny ogród, by udowodnić sobie własną potęgę i sensowność swego istnienia. W konfrontacji z Bogiem, jest o wiele słabszy, dlatego z góry na niepowodzenie skazane są wszelkie próby tworzenia przez człowieka.
W pracy tej starałem się ująć najpopularniejsze, lub też najbardziej znaczące wątki i motywy zarówno mitologiczne, jak i biblijne charakterystyczne dla danych epok. Oczywiście jeden wątek nie jest na stałe przypisany do danej epoki. W obrębie jednego okresu znajdujemy najrozmaitsze motywy. Niektóre epoki bardziej preferują jedne wątki nad innymi. Nie ma w tym względzie określonych prawidłowości. Dobór problematyki utworów zależy od wielu czynników zewnętrznych i gustów autorów. Nadal podtrzymuję przekonanie co do wielkiego wpływu zarówno mitologii jak i Biblii na późniejszą kulturę. W powieści „Ferdydurke” Gombrowicza nauczyciel łaciny zadaje pytanie cyt. ”I po cóż to? Przecież i to także znajduje się u starożytnych”. Porusza tu ważny problem. Już od prawie 2000 lat rozmaici pisarze korzystają z dorobku myśli antycznej. Powoli staje się to swego rodzaju ograniczeniem, gdyż kolejni artyści powielają jedynie już wcześniejsze idee, przemyślenia. To, że już tak długo Biblia stanowi dla twórców źródło pomysłów, inspiracji, możliwe jest dzięki niewątpliwym walorom estetycznym, mnogości wątków oraz randze podnoszonych tematów, które są właściwie wiecznie aktualne. Lecz nawet gdyby nastąpił odwrót od wartości i nawiązań do Biblii i antyku, poszukiwanie nowych, odmiennych inspiracji, byłby to tylko chwilowy odwrót. Z pewnością, po jakimś czasie, znalazł by się ktoś, kto znów dostrzegł by nieprzemijające piękno i bogactwo tych myśli.
motyw wsi i miasta - "Miasto - przestrzeń znacząca, miejsce destrukcji, szansa rozwoju..." Jaki sens nadała literatura temu motywowi?
Od wieków miasta wydawały się ludziom synonimem lepszego, łatwiejszego życia, awansu społecznego, nobilitacji. Ucieczka do miasta stwarzała możliwość zdobycia wykształcenia, osiągnięcia sukcesu. Ogromne skupiska ludności zdawały się oznaczać nieograniczone możliwości rozwoju, często jednak realia okazywały się zgoła odmienne. Początek kariery miasta na szerszą skalę to druga połowa wieku XVIII, kiedy to zaczyna się ono stawać kolebką cywilizacji, miejscem narodzin wielkich wynalazków, daje szansę rozwoju twórczej myśli. Epoka "oświeconych umysłów" widzi w nim prognostyk świetlanej przyszłości, choć są i tacy, którzy zaczynają przeczuwać związane z nim zagrożenia. Boją się zagubienia jednostki w wielkiej masie, utraty indywidualizmu, skoncentrowania się na materialnym aspekcie życia. Dlatego też rodzi się pewna sprzeczność cywilizacja-natura; niektórzy uważają, że najlepszym lekarstwem na pojawiające się problemy jest powrót do tego, co pierwotne, naturalne.
Znakomitą ilustracją tego zagadnienia jest twórczość Jana Jakuba Rousseau, który za przyczynę większości nieszczęść ludzkości uznał cywilizację. Tymczasem tempo życia w mieście wzrasta, wielka rewolucja przemysłowa przynosi wytwory niewyobrażalne dotychczas dla człowieka. Cywilizacja staje się zjawiskiem coraz bardziej kontrowersyjnym, w związku z czym coraz częściej staje się przedmiotem literackich rozważań. Motyw miasta w literaturze to jednak nie tylko analiza i diagnoza problemów z nim związanych; środowisko miejskie było wykorzystywane również do prezentacji innych problemów.
Jednym z pierwszych polskich autorów, którzy umieścili swojego bohatera w środku wielkiego miasta, był Adam Mickiewicz. W III części Dziadów więzień Konrad przygląda się Petersburgowi. Obraz stolicy imperium to jednocześnie wizerunek zmęczonego, zniewolonego okrucieństwem i tyranią cara społeczeństwa rosyjskiego. Charakter wzniesionego na bagnach miasta-kaprysu jest dla Konrada przerażający. Zewnętrzny blichtr nie robi na nim wrażenia, wie, że fundamentem Petersburga są krew i cierpienie tysięcy ludzi, dlatego mówi o samotności wśród świeżo małpowanych budowli.
W tym samym czasie na zachodzie rozwija się kapitalizm, wielkie miasta rosną i potężnieją, coraz bardziej przytłaczając małego człowieka. Coraz częściej tłem panoramicznym powieści XIX wieku są europejskie metropolie. Paryż ukazany w najbardziej znanej z powieści Balzacka - Ojcu Goriot - to środowisko ludzi, których jedyną pasją jest bezwzględne pomnażanie majątku, którzy wszystkie dziedziny życia podporządkowują temu celowi. Za motyw przewodni całej Komedii ludzkiej obrał autor żądzę bogactwa, swoistą "hipnozę pieniądza" i towarzyszący jej zanik indywidualizmu. Historia Rastignacka pokazuje, w jaki sposób jednostka zatraca własną tożsamość na rzecz tej "wyznawanej" przez większość. Miasto w Ojcu Goriot to obszar panowania mamony, przestrzeń ujednolicania się ludzkich postaw.
Rozważając sens, jaki nadała literatura motywowi miasta, warto również zwrócić uwagę na Zbrodnię i karę Fiodora Dostojewskiego. Miejscem akcji tej powieści jest Petersburg; autor nie porusza wątku wspaniałości miasta, nie zachwyca się nim, ale "schodzi niżej", tam gdzie można ujrzeć jego prawdziwe oblicze. Stolica potężnej Rosji jawi się nam jako miasto ciasnych uliczek, krętych zaułków, ciasnych bram i brudnych schodów. Raskolnikow, spacerując przez plac Sienny, zmierza do dzielnicy szynkarzy, prostytutek, lumpenproletariatu - właśnie w takiej okolicy mieści się jego obskurna klitka. Wreszcie mieszkańcy Petersburga to nie wysoko postawieni urzędnicy, arystokracja, ale głównie zwykli, biedni, cierpiący ludzie, tacy jak rodzi na Marmieładowów. Jednym ze źródeł patologii czynu Raskolnikowa jest właśnie dramatyczna sytuacja socjalna tych, dla których kapitalizm nie okazał się łaskawy. Dostojewski pokazuje drugie oblicze wielkiego rozwijającego się miasta - oblicze nędzy i cierpienia.
Dość szybko dostrzegli ten problem polscy pozytywiści, którzy jeszcze kilka lat wcześniej głęboko wierzyli w kreatywną siłę cywilizacyjnego postępu. Zafascynowani myślami europejskich ewolucjonistów, nie potrafili o rozwoju myśleć inaczej niż jako o sile pozytywnej, kierującej świat ku dobremu. Okazywało się jednak, że nie wszyscy są beneficjentami przemian. Bardzo wyraźnie, niemalże z kronikarską pasją, uwidacznia to Bolesław Prus w Lalce - powieści ukazującej Warszawę w dobie przemian cywilizacyjnych. Widzimy walczącą o utrzymanie majątku i pozycji arystokrację, zacięcie i bezwzględność rywalizujących ze sobą kupców, wreszcie beznadziejną sytuację najbiedniejszych, którzy walczą o przetrwanie. Warszawa w Lalce to również miejsce bankructwa dotychczasowych ideologii - wobec nowych zjawisk wyznacza jących rozwój świata.
Mówiąc o negatywnych zjawiskach towarzyszących przemianom związanym z rozwojem kapitalizmu, nie sposób pominąć pierwszej powieści naszego "narodowego sumienia" - Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego. W powieści tej pisarz daje świadectwo wielkiej wrażliwości na nędzę. Sytuacja robotników pracujących w przerażających warunkach, mieszkających w ruderach przy ulicy Ciepłej wydaje się być bez wyjścia; jedynym ratunkiem okazuje się emigracja.
Miasto to jednak nie tylko kariera i pieniądze jednych obok nędzy i ubóstwa drugich, lecz również zwykła szara egzystencja tych przeciętnych - szeroko rozumianego mieszczaństwa. Literatura modernizmu bardzo gwałtownie krytykuje fasadową moralność, egoizm i obłudę tej grupy społecznej. Miasto dla artystów moderny to przede wszystkim siedziba filistrów i prostaków, których podstawowym zajęciem jest dorabianie się. Taka właśnie jest geneza buntu artysty przeciw społeczeństwu. Wiersze Koniec wieku XIX i Eviva larte Kazimierza Przerwy Tetmajera mówią o dramacie dekadenta, który nie może funkcjonować wśród ludzi, u których fałsz zastępuje cnotę, a miejsce prawdziwych wartości zajął pieniądz. Gabriela Zapolska w dramacie pt. Moralność pani Dulskiej demaskuje degradację moralną w rodzinie mieszczańskiej. Autorka pokazuje rozdźwięk między deklarowanym przez rodzinę Dulskich przywiązaniem do wartości a ich faktycznym dniem codziennym, rządzącym się zupełnie innymi zasadami.
Niosąca nowe nadzieje sztuka awangardowa prezentuje miasto zupełnie inaczej - jako przestrzeń znaczącą, szansę rozwoju. Rozwijający się tuż przed pierwszą wojną światową na zachodzie futuryzm chce zerwać z dotychczasową tradycją, wartościami, uznając je za przyczynę ogólnego kryzysu kultury. Urbanizacja, industrializacja, postęp i spychany na margines społeczny w "starym" układzic społecznym proletariat miały doprowadzić do powstania nowe go, lepszego świata. W Polsce, na fali euforii związanej z odzyskaniem niepodległości, wy znawcami podobnych teorii stali się poeci z kręgu Awangardy Krakowskiej. Znajdowały one wyraz w haśle "miasto, masa, maszyna". Przedstawiciele Awangardy, między innymi Tadeusz Peiper i Julian Przyboś, apoteozowali życiowy pęd, rozwój miast, cywilizacji, techniki. Poeta miał być wykrzyknikiem ulicy. Optymizm nie trwa jednak długo, wielu twórców dwudziestolecia pisze o groźbie umasowienia i zaniku wszelkiej indywidualności. Julian Tuwin w utworze Mieszkańcy wraca do tematu bezrefleksyjnej egzystencji mieszczan. Jarosław Iwaszkiewicz w wierszu Jesień w Warszawie boi się, że zatraci własną osobowość, że podda się masie, tłumowi. Literatura znowu zaczyna dostrzegać zagrożenia dla człowieka w stylu życia generowanym przez miasto, cywilizację, postęp. Twórcy zwracają uwagę fakt, iż ciągły wzrost tempa życia, konieczność podporządkowania się tendencjom, jakie narzuca świat, w konsekwencji prowadzą do utraty części osobowości.
Miasto - "przestrzeń znacząca", od początku XIX wieku odgrywające zasadniczą rolę w naszej cywilizacji, budziło i będzie budzić kontrowersje. Związane z nim szanse i zagrożenia dla człowieka idealnie dają się streścić w formule "szansa rozwoju, miejsce destrukcji", jednak przyglądając się literaturze i obserwując nasze współczesne miasta, zauważamy, iż o rozwoju można mówić raczej tylko w odniesieniu do nauki i techniki.
Obraz wsi i dworu w „Panu Tadeuszu” Adama Mickiewicza, „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej, „Przedwiośniu” Stefana Żeromskiego oraz „Nocach i dniach” Marii Dąbrowskiej.
Opis przyrody, obrazy wsi, dworu, miasta, tradycji, stosunków międzyludzkich, to elementy, które zawiera niemal każda lektura. Jednak nie każdy pisarz potrafi wykreować opis, który stworzyłby niesamowity nastrój i długo utkwiłby w pamięci czytelników. Udało się to wielu autorom powieści, które zajęły wysokie miejsca w historii literatury. Do takich lektur należą między innymi „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza, „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego, „Noce i dnie” Marii Dąbrowskiej oraz „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej. Uważam te dzieła za uniwersalne, które znajdą uznanie dalszych pokoleń. Najpiękniejsze opisy niewątpliwie dotyczą przyrody, wsi oraz dworów należących do bohaterów danej powieści. Postaram się teraz przybliżyć te obrazy, bazując na wyżej wymienionych lekturach.
Wśród dzieł zawierających kunsztowne i piękne opisy za najważniejsze uważam „Pana Tadeusza”, którego autorem jest Adam Mickiewicz. Autor doskonale dobrał słowa, które obrazują między innymi dworek w Soplicowie oraz zaścianek Dobrzyńskich. Dwór Soplicowo opisany jest bardzo barwnie: „Śród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju, Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju, Stał dwór szlachecki, z drzewa, lecz podmurowany; Świeciły się z daleka pobielane ściany, Tym bielsze, że odbite od ciemnej zieleni Topoli, co go bronią od wiatrów jesieni. Dom mieszkalny niewielki, lecz zewsząd chędogi, I stodołę miał wielką, i przy niej trzy stogi Użątku, co przed strzechą zmieścić się nie może; Widać, że okolica obfita we zboże, I widać z liczby kopic, co wzdłuż i wszerz smugów Świecą gęsto jak gwiazdy, widać z liczby pługów Orzących wcześnie łany ogromne ugoru, Czarnoziemne, zapewne należne do dworu, Uprawne dobrze na kształt ogrodowych grządek. Brama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza, Że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza”.
Nie można pominąć także barwnie opisanego sadu, znajdującego się niedaleko zamku Horeszki, gdzie autor zobrazował wszystkie doskonałości polskiej przyrody oraz tradycji: „Drzewa owocne, zasadzone w rzędy, Oceniały szerokie pole; spodem grzędy. Tu kapusta, sędziwe schylając łysiny, siedzi i zda się dumać o losach jarzyny; Tam, plącząc strąki w marchwi zielonej warkoczu. Wysmukły bób obraca na nią tysiąc oczu; Owdzie podnosi złotą kitę kukuruza; Gdzieniegdzie otyłego widać brzuch harbuza, Który od swej łodygi aż w daleką stronę Wtoczył się jak gość między buraki czerwone.”
Oprócz opisów przyrody Adam Mickiewicz skupił się także na przedstawieniu staropolskich obyczajów i tradycji, jakie obowiązywały w Soplicowie. Do szlacheckich zwyczajów należały między innymi humorystycznie opisane grzybobranie i polowanie, które mają swój odwieczny scenariusz. Nad jego porządkiem czuwał Wojski, strażnik myśliwskiej etykiety. We dworze jedną z głównych zasad była gościnność, np.: „Tymczasem na folwarku nie uszło baczności, Że przed ganek zajechał któryś z nowych gości. Już konie w porządnym domu, i obrok, i siano; Bo Sędzia nigdy nie chciał, według nowej mody, Odsyłać konie gości Żydom do gospody”. To właśnie we dworze Sopliców panował ład i porządek, który wyznaczany był według odwiecznych obyczajów, np.: „Właśnie z lasu wracało towarzystwo całe, Wesoło, lecz w porządku; naprzód dzieci małe Z dozorcą, potem Sędzia szedł z Podkomorzyną, Obok pan Podkomorzy otoczon rodziną; Panny tuż za starszymi, a młodzież na boku; Panny szły przed młodzieżą o jakie pół kroku (Tak każe przyzwoitość); nikt tam nie rozprawiał O porządku, nikt mężczyzn i dam nie ustawiał, A każdy mimowolnie porządku pilnował. Bo Sędzia w domu dawne obyczaje chował I nigdy nie dozwalał, by chybiano względu Dla wieku, urodzenia, rozumu, urzędu”. Szczególną uwagę należy zwrócić również na to, jak toczyło się życie codzienne. Jednym z najważniejszych elementów każdego dnia był posiłek. Wielką uwagę zwracano na obiad, jednak Adam Mickiewicz w szczególny sposób przedstawił, jak wyglądało śniadanie w zamku Horeszki. Autor stworzył prawdziwie energiczny opis: „Jakoż po wszystkich izbach panował ruch wielki, Roznoszono potrawy, sztuczce i butelki; (...) Różne też były dla dam i mężczyzn potrawy: Tu roznoszono tace z całą służbą kawy, Tace ogromne, w kwiaty ślicznie malowane, Na nich kurzące wonnie imbryki blaszane I z porcelany saskiej złote filiżanki (...) Panie starsze już wcześniej wstawszy piły kawę, Teraz drugą dla siebie zrobiły potrawę: Z gorącego, śmietaną bielonego piwa, W którym twaróg gruzłami posiekany pływa. Zaś dla mężczyzn wędliny leżą do wyboru: Półgęski tłuste, kumpia, szkrzydliki ozoru, Wszystkie wyborne, wszystkie sposobem domowym Uwędzone w kominie dymem jałowcowym; W końcu wniesiono zrazy na ostatnie danie: Takie bywało w domu Sędziego śniadanie”.
Omawiając obraz wsi i dworku w „Panu Tadeuszu” nie można także pominąć spraw dotyczących samych bohaterów. Autor ukazał wszystkie warstwy społeczne, czyli bogatą szlachtę, jaką reprezentowała rodzina Horeszków, a także szlachtę zaściankową - Dobrzyńscy. Do jednej z warstw społecznych należeli także chłopi, którzy ciężko pracowali na polu, np. Żyd - karczmiarz, ksiądz Robak, hrabia Henryk.
Następnym dziełem, które zawiera mnóstwo pięknych opisów, jest „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego. Pisarz wspaniale zobrazował życie rodziny Hipolita Wielosławskiego oraz wygląd Nawłoci. Opisy Stefana Żeromskiego stwarzają prawdziwie rodzinną i ciepłą atmosferę, np.: „Wszystko w tym domu było dobre dla uczuć, przychylne i przytulne jak niegdyś objęcia rodziców. Wszystko tu było na swoim miejscu, dobrze postawione i rozumnie strzeżone, wszystko pociągało i wabiło, niczym rozgrzany piec w zimie, a cień wielkiego i rozłożystego drzewa w skwar letni. Żadne tu myśli przeciwne, nieprzyjazne przeciwko temu dworowi nie powinny by się były rodzić”. Rodzina Hipolita była bardzo zżyta ze sobą, kochająca się i ciepła, nawet służący zostali tu barwnie opisani: „Tu stary Maciejunio - tak gruby i napęczniały w swym fraczku obcisłym, że robił wrażenie beznadziejnie chorego na wodną puchlinę, gdyby nie doskonała cera czerstwego oblicza - nachylał się z takim uśmiechem, jakby i tego obcego `jaśnie panicza' chciał ucałować jak swego”.
W „Przedwiośniu” znajduje się wiele opisów przyrody, które najczęściej odnoszą się do Nawłoci i jej okolic, np. opis parku, dworu, folwarku, które są bardzo rzeczywiste. Czytelnik odbiera uczucia bohatera, Cezarego Baryki, który po raz pierwszy swojego pobytu w Nawłoci obserwuje np. ogród nocą: „ (...) i skręcili w ogród ciemny, zarośnięty, szumiący w mroku ogromem jesiennych gałęzi. Posuwali się naprzód wąskimi uliczkami, które raz w raz w półokrąg się zataczały. Wkrótce jednak te półkoliste ścieżki zginęły w jednolitej murawie”.
Jednak opisy przyrody nie przemawiają do czytelnika tak, jak obrazy życia codziennego w Nawłoci. Stefan Żeromski użył prostych słów, by stworzyć niesamowity nastrój, jaki odbiera czytelnik, śledząc wzrokiem młodego Baryki wydarzenia w dworku. Przez cały pobyt Cezarego w Nawłoci ma on okazję doświadczyć takich zdarzeń, jak na przykład organizowany piknik, sposób budzenia, jaki stosowała panna Karolina czy też liczne posiłki. Jednym z humorystycznych opisów, który oddaje rodzinną atmosferę jest segregowanie jabłek: „Był to zresztą czas, kiedy całe dystyngowane towarzystwo z `pałacu' wraz z pełnymi taktu ciotkami i samą panią Wielosławską wdrapywało się na strych dworu w celu segregowania jabłek. (...) Towarzystwo zbierało się niby do segregowania owocu, umieszczenia co najprzedniejszych okazów we właściwych przegrodach, lecz w gruncie rzeczy towarzystwo zajmowało się zjadaniem co najprzedniejszych okazów w ilości zaprawdę nadmiernej. (...) Nadto, usadowieni na tej górce, tracili niejako swą skorupę, w której uroczyście poruszali się i chodzili w pokoju bawialnym i stołowym. Tam, w górnej strefie - bili się jabłkami, gonili się o dokazywali jak dzieci, a raczej jak stado szczurów na poddaszu”.
Cezary miał okazję przypatrzeć się zarówno obyczajom, przyrodzie w Nawłoci, jak i warstwom społeczeństwa. Rodzinę Wielosławskich określił jako „dostojne miny, doskonałe formy, zadarte głowy i uśmiechy sprzed lat trzydziestu pięciu”, jednak jako widział to, co się działo pomiędzy ludźmi. Pomimo rewolucji została zachowana hierarchia dziedzic-służba, dziedzic-chłop: „Kiedyż nadejdzie podły dzień, iż tenże Jędrek posiądzie odwagę i zdobędzie się na siłę, żeby jaśnie pana chwycić za gardło i bić w kufę, względnie w mordę? Czy też Maciejunio da radę, czy potrafi wypchnąć jaśnie dziedziczkę za drzwi główne, właśnie w pazury motłochu? Czy potrafi wpuścić biedę okolicznych wsi, ażeby nareszcie zobaczyła, co to tam jest, co się mieści w salonie, w środku tego starego dworu, bardziej niedostępnym i bardziej tajemniczym dla tłumu niż święty kościół w Nawłoci?”.
Kolejnym wybitnym dziełem polskiej literatury jest powieść Elizy Orzeszkowej pt.: „Nad Niemnem”. Czytelnik ma okazję zaobserwować tutaj piękno przyrody, które tak barwnie i kolorystycznie opisuje autorka. Poznaje wiele krajobrazów, które zapierają dech w piersi, a wszystko to może sobie wyobrazić dzięki kunsztownemu stylowi Elizy Orzeszkowej, jaki uzyskała poprzez właściwy dobór barwnych słów, np.: „Wszystko na świecie jaśniało, kwitło, pachniało, śpiewało. Ciepło i radość lały się z błękitnego nieba i złotego słońca; radość i upojenie tryskały znad pól porosłych zielonym zbożem; radość i złota swoboda śpiewały chórem ptaków i owadów nad równiną w gorącym powietrzu, nad niewielkimi wzgórzami, w okrywających je bukietach iglastych i liściastych drzew”. Podobnie tak jak w „Panu Tadeuszu”, który jest często porównywany z powieścią Elizy Orzeszkowej, znajduje się tutaj szeroki obraz społeczeństwa, które jest podzielone na szlachtę zaściankową (zaścianek Bohatyrowiczów), która stara się podtrzymywać rodową tradycję, przekazując ją z pokolenia na pokolenie, a także na szlachtę bogatą, której nie interesowały polskie zwyczaje, lecz moda francuska i wszelkie nowinki z innych krajów. Na szczególną uwagę w powieści „Nad Niemnem” należy zwrócić na życie codzienne bohaterów oraz ich losy, gdyż to przede wszystkim wydarzenia są najbardziej godne uwagi czytelnika, który w lekturze może znaleźć wiele wątków, np. polityczny - powstanie styczniowe, miłosny - Justyna i Jan, rodzinny - spór Korczyńskich z Bohatyrowiczami. Godne uwagi są także stosunki bohaterów do takich zagadnień, jak miłość, rodzina, posiadanie ziemi oraz praca, które są bardzo obszernie przedstawione. Czytelnik dowiaduje się wszystkiego, śledząc losy bohaterów, np. między innymi losy Andrzejowej Korczyńskiej, które zostały obszernie opisane w pięknym stylu: „Bardzo samotne i jednostajne życie prowadząc, pustelnicą zupełną pani Andrzejowa zostać nie mogła. Kiedy niekiedy odwiedzano ją, tu i ówdzie ukazywała się w domach krewnych i sąsiadów. Rzeczą więc było nie tylko naturalną, ale nieuniknioną, że raz ktoś zapragnął posiąść serce jej i rękę. I dlatego tylko wydarzyło się to raz jeden, że sposób jej życia i obejścia się zrażały do niej usposobienia płoche i odbierały nadzieję najśmielszym”.
Następnym utworem, gdzie na uwagę zasługują opisy dworków i wsi jest powieść Marii Dąbrowskiej „Noce i dnie”. Autorka tego utworu w niezwykły sposób stworzyła dzieje rodziny Niechciców, którym towarzyszą malownicze krajobrazy i barwne opisy wsi oraz świata przyrody, np. opis dnia ślubu Barbary i Bogumiła: „Wypadła zła pogoda - mróz, wicher i zadymka. Nim zdążono powsiadać do karet, furmani, konie i dachy pojazdów zasypane zostały śniegiem. Był już zmierzch. Jechano powolutku śród różowego światła latarń i jakby przedzierając się przez drgające zwoje gęstego muślinu”. Dzięki tak malowniczym opisom czytelnik potrafi sobie dokładnie wyobrazić każdy moment z życia poszczególnych bohaterów.
Jednak to, co zaskakuje i wydaje się bardzo interesujące dla czytelnika, to dzieje wielu różnych rodzin, które są zobrazowane we wspaniały sposób. Czytając powieść można oderwać się od rzeczywistości, zapomnieć o problemach i śledzić losy bohaterów, którzy właściwie odgrywają w powieści ogromną rolę. Mówiąc o miłości, przemijaniu czy nawet zwykłej szarej codzienności powieść podejmowała tematy, które gdzieś się zagubiły w tamtym okresie, gdzie zauważano przepych literatury o tematyce narodowej, politycznej. Dom i rodzina w życiu głównych bohaterów odgrywała wielką rolę, a jej wielkość zmieniała się wraz z kolejnym etapem wydarzeń, np. po śmierci Piotrusia Bogumił próbował popełnić samobójstwo, a Barbara popadła w depresję, dlatego też musieli zmienić miejsce zamieszkanie, by rozpocząć nowe życie.
Jest jeszcze wiele zagadnień i opisów, jakie mogłabym przedstawić, które godne są uwagi, lecz jest ich bardzo wiele. Moim zdaniem, zobrazowałam najważniejsze z nich, bez których te wielkie dzieła literackie, nie mogłyby istnieć, a które na zawsze uwieczniły się w historii literatury polskiej.
motyw konfliktu pokoleń - Konflikt pokoleń w utworach literackich różnych epok
Konflikt pokoleń towarzyszy literaturze od zarania dziejów. W Biblii Absolom buntuje się przeciwko swojemu ojcu - Dawidowi, któremu zarzuca niesprawiedliwe rządzenie i twierdzi, że sam rządziłby lepiej. Kiedy bunt przybiera formę jawnego sięgnięcia po władzę, Dawid z całym dworem opuszcza Jerozolimę i udaje się na wygnanie. Wreszcie dochodzi do bitwy, w której wojska Absaloma zostają pokonane, a on sam ginie z ręki Joaba. Dawid na wieść o śmierci syna pogrąża się w rozpaczy. Dzieje Absaloma są jeszcze jednym potwierdzeniem zawartego w Dekalogu nakazu: Czcij ojca swego. W tragedii Sofoklesa Hermon wiedzie z ojcem spory o losy Antygony. Jan Śniadecki w „Pismach klasycznych i romantycznych” zarzuca młodym romantykom prymitywizm i dzikość. Z pozycji klasyka oskarża romantyzm, że cofa ludzi do etapu barbarzyństwa. Ten konflikt pokoleń artystów zakończył dopiero Adam Mickiewicz w „Balladach i romansach”. Ja chciałabym przedstawić konflikt pokoleń na podstawie „Kordiana” Juliusza Słowackiego, gdzie stary prezes wypowiada się przeciwko zabiciu cara, a młody podchorąży, pełen zapału, kierując się emocjami, nawołuje do dokonania zamachu oraz Elizy Orzeszkowej „Nad Niemnem”.
W scenie w podziemiach katedry św. Jana, podczas dyskusji o zamachu na cara, ścierają się poglądy starych i młodych. Prezes twierdzi, że każde zabójstwo jest grzechem, powołuje się na fakt, że car został koronowany na króla Polski, a Polacy nigdy nie splamili się zbrodnią królobójstwa. Prezes próbuje ostudzić zapał młodzieży. Podchorąży mówi, że Polska od lat jest ciemiężona i trzeba temu położyć kres (przypomina jakiej zbrodni dopuścili się zaborcy na Polakach, wspomina Sybir). Prezes uważa, że każda zbrodnia rodzi zbrodnie, zło rodzi zło, nie ludzie powinni sądzić cara lecz sam Bóg - Prezes powołuje się na swój wiek - ma doświadczenie i dużo w życiu przeszedł. Podchorąży zarzuca Prezesowi, że to właśnie jego wiek powstrzymuje go przed czynem, wszystkie jego argumenty są argumentami starca „wiecznie śpiewasz to samo! Hymn starości piejesz…” - car musi zapłacić za swoje zbrodnie wobec Polski. Prezes przestrzega przed karą boską, jaka spadnie na Polaków, dzisiaj jeszcze nie czas na bunt, nie są przygotowani. Prezes odwołuje się do wartości chrześcijańskich. Podchorąży przedstawia piękną wizję przyszłości wolnej Polski, powołuje się na swój młody wiek, on jest człowiekiem czynu, jemu muszą wierzyć. W końcu Kordian, nie mogąc przekonać zebranych, decyduje się sam dokonać zamachu. Młodość i starość nie zdołały się porozumieć. W „Nad Niemnem” konflikt pokoleń rozgrywa się na płaszczyźnie sporu Witolda Korczyńskiego z ojcem. W trudnej sytuacji ziemiaństwa po powstaniu styczniowym Benedykt odszedł od dawnych ideałów. Toczy nieustanne spory z Bohatyrowiczami o każdą morgę ziemi, każdą sztukę bydła, która weszła na jego pole. Jest przekonany, że nie należy udostępniać chłopom maszyn, bo ci nie potrafią się z nimi obchodzić i jedynie je psują. Witold, jako młody pozytywista, po odbytych naukach w szkole agronomicznej zafascynowany był pracą w gospodarstwie. Chce wśród chłopów szerzyć oświatę, ucząc ich nowoczesnych metod uprawy ziemi i obsługi maszyn rolniczych. Witold jest zwolennikiem pracy u podstaw. Witold podejmuje problem nauki kobiet. Krytykuje salonowe wychowanie kobiet. Kobiety powinny być kształcone na świadome obywatelki i brać udział w procesie tworzenia. Dla Leoni chce równouprawnienia - powinna znać sytuację w kraju, w którym żyje. Mimo różnicy zdań ojcu i synowi udaje się dojść do porozumienia.
motyw buntu - Aby istnieć, człowiek musi się buntować A. Camus. Zastanów się na źródłami i sensem buntu wybranych bohaterów literackich, oceń ich postawy.
Kim są buntownicy? To silne jednostki, indywidualiści, ludzie młodzi, pełni pomysłów i zapału. Nie zgadzają się z panującymi zasadami, mają własne zdanie i tylko ono wydaje im się właściwe. Buntują się przeciw: władzy, społeczeństwu, obyczajom, rodzicom. A. Camus twierdzi, że bez buntu nie można żyć, bunt nasila się w niespokojnych czasach, na przykład podczas wojny, stanu wojennego, okupacji. Jest przywilejem ludzi młodych, którzy maja idee i chcą zmieniać otaczający nas świat, niestety rzadko komu się to udaje. „Bunt nie przemija, bunt się ustatecznia” (St. Grochowiak), lub umiera wraz z „właścicielem”. Najczęściej jest to śmierć tragiczna w czasie wprowadzania w życie własnych pomysłów lub walki z konserwatystami.
Każdy się buntuje, nie ma ludzi idealnych, którzy bez mrugnięcia okiem przyjmowaliby wszystkie zasady. Zaczynamy się buntować jeszcze w brzuchu u mamy. Nieraz chcemy wyjść wcześniej na świat, a jak już tam jesteśmy to chcemy szybko wrócić do miejsca, z którego przyszliśmy. Nie podoba nam się zimna sala szpitalna i chcemy z powrotem znaleźć się w cieplutkim, zacisznym brzuchu. Jest to bunt bezwiedny i wynika z niewiedzy, a nie z idei... Bohaterowie literaccy też się buntowali, ich sprzeciw miał jednak uzasadnienie, chcieli zmienić świat lub po prostu mieli zawadiackie dusze. Oto kilka przykładów potwierdzających tę tezę:
Pierwszym buntownikiem, a właściwie buntowniczką była Ewa. Jako pierwsza sięgnęła po owoc z drzewa niezgody, zbuntowała się przeciwko wyższości Boga i przeciw zasadom, jakie ustalił. Czy zyskała coś dzięki temu? Tak, ale z pewnością nie były to korzyści. Ściągnęła na siebie i Adama gniew Boga oraz sprawiła, że zostali wygnani z Raju. To „dzięki” niej wszystkie kobiety od tamtego czasu rodzą w bólach, a mężczyźni muszą ciężko pracować na utrzymanie i wykarmienie rodziny. Gdyby tego nie zrobiła, ludzie może do teraz żyliby w Raju, ale czy nie znalazłby się ktoś inny, kto pokusiłby się na owoc? Tego już nie sprawdzimy, ale dzięki Ewie doceniamy odpoczynek i szczęście. Gdybyśmy mieli to codziennie, nie zauważalibyśmy tego, bo czas upływałby nam tylko na zabawie i beztrosce.
Według mnie, najistotniejszym antycznym buntownikiem jest Prometeusz, który sprzeciwił się Zeusowi, gdyż ten uważał, że ogień należy się tylko bogom, a ludzie mogą obejść się bez niego. Wykradł go z Olimpu i zaniósł człowiekowi, a potem został za to ukarany. Zbuntował się przeciwko wszechwładzy Zeusa, ale nie wiemy czy zrobił to, aby dbać o ludzi, czy po prostu chodziło o podważenie zdania najważniejszego z bogów i pokazanie swojej siły i nieuległości. Bez względu na to, jakie były cele Prometeusza, jego postępek przyniósł ludziom korzyści, a Zeusowi pokazał, że jednak jego zdanie nie zawsze jest dobre, i że powinien liczyć się z innymi (nie tylko bogami, ale również ludźmi). Było to dla niego ostrzeżenie. Prometeusz był pierwszym, który dał przykład, mimo tego, że został brutalnie ukarany to jednak mogli się znaleźć kolejni niezadowoleni. To mogłoby, nawet pomimo wielkiej potęgi i autorytetu, zniszczyć Zeusa. Z buntu Prometeusza wyniknęły obopólne korzyści, zarówno dla ludzi jak i dla Zeusa.
Kolejną antyczną buntowniczką była Antygona, która pochowała swego brata Polinejkesa, mimo zakazu króla Kreona. Polinejkes zdradził kraj i brak pochówku miał być dla jego duszy karą, gdyż według obrządku greckiego dusza, która wyszła z niepochowanego ciała, miała nigdy nie zaznać spokoju. Antygona - bohaterka tragiczna, musiała wybrać między wielką miłością do brata, a posłuszeństwem królowi i byciem patriotką. Po długich rozmyślaniach wybrała to pierwsze, rodzina była dla niej ważniejsza niż jakiekolwiek zasady i reguły. Zbuntowała się przeciwko władcy i ustalonym przez niego zasadom. Trudno jest ocenić czy jej postępek był właściwy, każda ze stron ma swoje „za” oraz każda ma swoje „przeciw”. Uważam jednak, że Antygona postąpiła słusznie, gdyż prawo kościelne według mnie jest ważniejsze od prawa państwowego, bo nic innego tylko prawo państwowe ustalone przez Kreona, doprowadziło do takiej sytuacji.
Najwięcej zbuntowanych bohaterów przyniosła epoka romantyzmu: Kordian, Konrad Wallenrod, Jacek Soplica, Hrabia Henryk. Chciałabym jednak odwołać się tylko do jednego z nich: Jacka Soplicy oraz do jego „potopowego” podobieńca: Andrzeja Kmicica. Ich życiorysy są bowiem bardzo zbieżne - nieszczęśliwa miłość, emigracja, metamorfoza, uratowanie ojczyzny. Oboje są też buntownikami, podłoże ich zachowań jest prawie identyczne, sprzeciwiają się jednak innym rzeczom. Soplica buntuje się przeciwko Stolnikowi, gdy ten dał mu odmowną odpowiedź na jego starania o rękę Ewy. Kmicic natomiast, walczy i przeciwstawia się dokładnie wszystkiemu, co jest niezgodne z jego poglądami lub zamiarami. Jeżeli coś mu się nie podobało, reagował siłą i gniewem, nigdy nie przyjmował odmowy i sprzeciwu, zawsze wszystko musiało iść po jego myśli. Był człowiekiem zbyt porywczym i zbyt pochopnie działał, był przyzwyczajony rozkazywać, a nie słuchać, szczególnie ludzi mających mniejsze doświadczenie niż on. To właśnie gwałtowne natury były przyczyną buntu Soplicy i Kmicica, działali bezmyślnie pod wpływem impulsu, a potem musieli odpokutowywać swoją porywczość. Czy taki bunt ma sens? Może urozmaica powieść, ale na pewno nie przynosi korzyści bohaterowi, ewentualnie czytelnikowi, aby wiedział jak nie należy postępować.
No dobrze, jak widać fikcyjni bohaterowie literaccy się buntują, jednakże wymienione przeze mnie postaci nie są jedynymi buntownikami. Raskolnikow, Wokulski, Cezary Baryka, Judym, Zbyszko, Antek to jeszcze kilka nielicznych, z wielu przykładów, które daje nam literatura polska i światowa. A jak jest ze zwykłymi ludźmi? Czy ich również stać na taki czyn?
Młodzi ludzie, w większości harcerze, buntowali się przeciwko okupantowi - dywersja, mały sabotaż, państwo podziemne. Nie chcieli pozostać bierni wobec krzywd, jakie okupant wyrządzał społeczeństwu oraz Państwu Polskiemu. Zrywali niemieckie flagi, tablice z pomników, wybijali szyby w niemieckich sklepach, zagazowywali kina. Pokazywali okupantowi, że się nie poddają, nie przyjmują do wiadomości likwidacji Polski. Buntując się przeciwko nazizmowi, terrorowi, antysemityzmowi, łapankom, przymusowym pracom, chodząc na tajne komplety, organizując zamachy na przedstawicieli niemieckiej władzy, jednocześnie pokazywali światu, że Polacy, polska myśl narodowa jest cały czas żywa, podtrzymywali ducha patriotyzmu. Opisy takich akcji znajdujemy w książkach Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec” czy też „Zośka i Parasol”, nie są to jednak ani fikcyjne czyny, ani fikcyjni bohaterowie.
Wiele osób buntuje się tylko dla zasady, ja sama robię tak czasami, robię wszystko na przekór, odwrotnie do przyjętych konwenansów. Nastolatki buntują się przeciwko ustalonym zasadom, bo dopóki są młodzi chcą spróbować w życiu jak największej ilości rzeczy. Tyle się nasłuchali, że istotą młodości jest bunt i nieustanna zabawa, więc tak robią. Każdą sytuację wykorzystują do buntu. Jak twierdził Józef Piłsudski: „Kto nie był buntownikiem za młodu, będzie świnią na starość”, więc może lepiej dla wszystkich, aby się wyszaleli w wyszumieli w młodości.
Niektórzy jednak zostają buntownikami na całe życie, ludzie ci w młodości bardzo różnili się od swoich rówieśników. Mieli inne zainteresowania, słuchali innej muzyki, inaczej się ubierali. Żyli i żyją zgodnie z zasadą Eliasa Conettiego: „Postępuj zawsze tak, jakby to co czynisz, miało być twoim ostatnim uczynkiem”. Nigdy nie żałują swoich czynów, nawet wtedy, gdy to co zrobili było niewłaściwe, a dzieje się tak często, gdyż działają pod wpływem chwili. Dlatego tylko nieliczni ludzie potrafią odstawać od społeczeństwa, większość boi się ryzyka, boi się tego, co powiedzą inni, jest to przyczyną tego, że podążają za grupą, chcą się schronić za plecami tłumu, a indywidualista idzie na jego czele.
Wiele razy zastanawiałem się czy ja sama jestem indywidualistką, albo czy potrafiłabym być kimś takim. Silną osobowość mam, ale czy głośno potrafię powiedzieć o tym, z czym się nie zgadzam, czy nigdy nie sugeruję się zdaniem większości? Trudno mi jednoznacznie określić, jaka jest prawda. Ostatnio usłyszałam, że żyję we własnym świecie, ale to chyba nie wszystko...
Jak widać bunt istniał od czasu pojawienia się człowieka na ziemi, towarzyszy każdemu od urodzenia, nie da się bez niego żyć Każde sprzeciwienie się jakimkolwiek zasadom, może być postrzegane jako bunt, a człowiek, aby w pełni doświadczyć rozkoszy i trudów życia musi się buntować.
A. Camus twierdził, że „aby istnieć trzeba się buntować”, istnienie to jednak coś innego niż życie. Wiąże się ono z działaniem, z wyrażaniem swoich poglądów, a to w każdym wypadku pociąga za sobą bunt, a właśnie nikt inny tylko, jak mówią słowa popularnej piosenki: „Ludzie są po to żeby mogli walczyć”.
Pokora i bunt jako dominujące postawy wobec Boga.
Bóg jest postacią, czy jak chcą inni, zbiorem wartości, dogmatów dotyczących naszego życia, wobec których trzeba przyjąć jakieś stanowisko. Trudno być wobec niego czy też wobec nich obojętnym, gdyż obojętność świadczy o braku zainteresowania, a wydaje się, że nie można być takim wobec najważniejszych, najsilniej dotyczących życia wartości. Wiara lub jej brak powinna pociągać za sobą przyjęcie pewnego świata wartości moralnych, których realizacja jest jej dowodem. Nie może być wiary bez uczynków, to przecież jedno z podstawowych przesłań Nowego Testamentu. Obserwując na przestrzeni dziejów relacje pomiędzy Bogiem i człowiekiem, można odnieść wrażenie, że wraz z upływem czasu więź pomiędzy nimi rozluźnia się. Można by to porównać do relacji pomiędzy dzieckiem a ojcem, na początku silnej, z upływem czasu słabnącej, zmieniającej się w stosunki równorzędne.
Stary Testament obrazuje Boga - władcę wszechwładnego, który za dobre wynagradza, a za złe karze. W starotestamentalnym, w pewnym sensie mitycznym świecie, bogatym w przypowieści i hiperbolizację rzeczywistości nie ma miejsca na bunt. Pan jest jedynym oparciem swojego ludu, wspiera go tylko wtedy, gdy ten jest Mu wierny. Natomiast gdy lud od Niego się odwraca, surowo, dla przykładu, go karze. Taki schemat istnieje w przypowieści o Kainie zabijającym Abla. Abel i Kain składają ofiary Bogu, jednak ta od Abla z jakichś względów jest milsza Bogu. To wywołuje zawiść u Kania, który zabija brata, za to zostaje przez Boga wyklęty i skazany na wieczną tułaczkę po ziemi. W kontekście biblijnych realiów nawet przykład walki, najbardziej spektakularnej i brzemiennej w skutki ze Starego Testamentu, tej pomiędzy Jakubem a Bogiem, nabiera zupełnie nowego znaczenia. Jakub walczy, niejako zmusza Boga do błogosławieństwa, aby dał mu siłę do walki z Jego wrogami (taki jest sens nadanego Jakubowi imienia Izrael - Bóg walczy). To nie jest przeciwstawianie się Bogu. To paradoksalnie forma prośby Pokonałem cię w uczciwej walce, to prawda jesteś Panem wszechwładnym, możesz zrobić wszystko, ale uznaj moją wytrwałość i mi pobłogosław. Starotestamentalni bohaterowie byli oczywiście zmuszani do pokory. Była ona przede wszystkim probierzem ich wiary. Wystarczy przywołać tu postać Hioba, którego Bóg wydał szatanowi, by go wypróbować. Hiob utracił wszystko, na czym mu w życiu zależało, dom, rodzinę, przyjaciół, ale pozostał Mu wierny i za to został w końcu wynagrodzony. Jednak satysfakcja nie jest pełna, przesłaniem tej księgi jest zerwanie automatyzmu, w którym mówi się, że czyn dobry i czyn zły zostaną na ziemi od razu nagrodzone lub ukarane. Postać Hioba burzy ten obraz i pozostawia niepewność co do planów Boskiej Opatrzności. Dlatego trudno oprzeć się wrażeniu, że ta parabola, której przesłaniem jest bezwarunkowa wiara i zaufanie do Boga, niezależnie od problemów życia, tak naprawdę obrazuje życie każdej osoby wierzącej. Podobny jest też powód Boskiego zadania, aby Abraham przeznaczył swojego pierworodnego syna na ofiarę całopalną. Gdy Pan przekonuje się o jego lojalności, zmienia przedmiot ofiary, a jego samego obdarowuje wieloma łaskami.
Właściwie w ten sposób będzie wyglądał świat relacji aż do końca średniowiecza. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest tak dlatego, że człowiek jest jeszcze słaby, cały czas potrzebuje wsparcia. Dlatego czuje się bezpieczny w Teocentrycznym świecie. Taki obraz można udowodnić na podstawie egzemplów z tej epoki. Pokora wobec Boga, wynikająca z niej modlitwa i skrajna asceza powodują, że Książe Aleksy, bohater Legendy o św. Alelksym, zaraz po śmierci dostaje się do panteonu świętych.
Renesans burzy dotychczasowy porządek świata. Słowa Emanuela Kanta o wychodzeniu z niepełnoletniości nie powinno się odnosić do oświecenia, a właśnie do tej epoki. Świat odkrywa na powrót kulturę antycznych Greków i Rzymian. Prądy intelektualne: humanizm i reformacja zmieniają oblicze świata. Również zmianie podlega stosunek człowieka do Boga; przechodzi on od silnej i bezwarunkowej Mu podległości do stosunków bardziej równorzędnych, do antropocentryzmu i humanizmu, uznającego rozwój intelektualny człowieka za podstawową wartość, wartość większą niż ślepe posłuszeństwo Bogu. Oczywiście odrodzenie nie neguje istnienia Boga. Ateizm jest jeszcze nie do przyjęcia. Ale człowiek rozwija się, dorasta, pierwiastki buntu już się w nim zalęgły. Od tej pory są one cały czas obecne w podświadomości i będą wyczekiwać odpowiedniego momentu na ujawnienie się. Jednak na razie w kulturze objawiają się tylko pozytywne pierwiastki dziedzictwa antyku. Przywiązanie do piękna świata, przejęcie twórczości Horacego, pozytywne rozwijanie jego myśli Carpe diem powodują, że świat wydaje się miejscem optymalnym dla ludzkiego rozwoju, miejscem arkadyjskim. Kochanowski w Pieśniach rysuje taki jego obraz, w którym człowiek może rozwijać swoje talenty (komu dowcipu równo z wymową staje...) świata przyjaznego, będącego przez to niemą pochwałą tego, który go stworzył - Boga. Takie jest przesłanie psalmu, którego pierwsze słowa "Czego chcesz od nas Panie za twe hojne dary, czego za dobrodziejstwa których nie znasz miary" tak silnie i trafnie oddają uwielbienie Boga, że do tej pory są śpiewane w kościele jako pieśń dziękczynna. Ale nawet w twórczości Kochanowskiego samodzielność człowieka prowadzi do buntu przeciw Stwórcy. Tak jest w Trenach. Śmierć własnego dziecka wywołuje w poecie pytania o sens wiary. W Trenie X podmiot liryczny zadaje podstawowe dla wiary pytanie: szukając swojej córki po rajach różnych kultur i nie mogąc jej znaleźć, prosi, aby się ukazała gdzieś kolwiek jest, jeśliś jest. To jeśliś jest wskazuje na załamanie się owej pełnej optymizmu wiary, postawienie pytania od tej pory na stale obecnego w kulturze: a co, jeżeli nie ma świata pozagrobowego? To pytanie wywołuje bunt, bunt przeciw sytuacji, w której jego nie ma, w której można zachowywać się dowolnie. Choć dylematy podmiotu lirycznego Trenów znajdują rozwiązanie (W Trenie XXI podmiotowi lirycznemu pojawia się we śnie matka trzymająca jego córeczkę na kolanach, to jednak problem pozostanie. Pascal będzie starał się go rozwiązać za pomocą swojego słynnego zakładu: "Zachowujmy się tak jakby Bóg istniał, nawet jeżeli nie istnieje to nic nie tracimy, a jeśli istnieje, to możemy wiele zyskać. W zasadzie przyniesie to skutek, ale wiara nigdy już nie tak bezwarunkowa jak dawniej. Jawnym zaś przeciw niej buntem będzie oświecenie z postulatami racjonalizmu i scjentyzmu. W tym porządku nie było już miejsca dla Boga, nie mieścił się on wszak ani w scjentystycznym, ani w empirycznym porządku poznania świata.
Romantyzm, starający się być przeciwieństwem oświecenia, ostentacyjnie powraca do Boga, sposobem poznania świata staje się mistycyzm, czyli przekonanie o możliwości kontaktu pozamaterialnego, pozarozumowego z Absolutem. Romantyczne widzenie świata zdecydowanie uwzględnia obecność jakiejś siły wyższej. Ale jednocześnie to epoka buntu przeciw dotychczasowym wartościom, autorytetom i Bogu. Taka jest wymowa "Fausta" Goethego, w którym tytułowy bohater jest wydany - podobnie jak Hiob - na pastwę szatana, by mógł doświadczyć życia i odnaleźć jego sens. Jednak Faust daje się skusić potędze mocy uzyskanej od zła, mówi chwilo trwaj! jesteś tak piękna! Stawia się na równi z Bogiem i dlatego musi zostać potępiony. Zresztą motyw buntu, buntu przeciw Bogu, przekonanie, że jednostka dzięki swojej uczuciowości jest bardziej predestynowana do kierowania światem niż On, jeszcze wielokrotnie będzie się ujawniało. Choćby w III części Dziadów, kiedy to Gustaw Konrad będzie śpiewać pieśń zemsty, której przewodnim motywem jest refren: Zemsta, zemsta, zemsta na wroga, z Bogiem a choćby mimo Boga. Dalsza eskalacja buntu przeciw Stwórcy nastąpi w Wielkiej Improwizacji, w której Gustaw Konrad domaga się od Boga rzędu dusz, jest przecież wybitną jednostką, wyjątkowo wrażliwą i cierpiącą, czuje, że może objąć swoim sercem cierpienia całego narodu i dzięki nim uporządkować świat. Żeby to zrobić, musi zwalczyć uosabiającego rozum Boga. Jednak człowiek musi przegrać. Jego pycha, która kazała równać mu się z Bogiem, zostaje złamana. Gdyż On mu nie odpowiada, milczy. Dlatego żądania człowieka przekształcają się w histeryczne bluźnierstwa, których ukoronowaniem jest nazwanie Boga Carem. Wtedy okazuje się, że prometejska walka Konrada jest walką szatańską. Konrad, ocalony przez księdza Piotra, odnajduje prawdziwą drogę ku zbawieniu narodu, zostaje pielgrzymem. W tej postaci urasta do roli prawdziwego zbawiciela ojczyzny, podkreśla to jego nowe imię czterdzieści i cztery - imię Mesjasza. Bunt okazuje się zwodniczy, jedyną prawdziwą drogą jest pokora.
Zagadnienie buntu wobec Boga znajdujemy również w literaturze Młodej Polski. Artysta, przyjmując definicję jego funkcji od Przybyszewskiego, stoi ponad światem, ponad życiem, jest stwórcą, którego dzieło równe jest Bogu. Bóg zaś jest sprawcą ludzkiego nieszczęścia, to jego winą jest, że człowiek musi żyć w tym złym świecie, pełnym melancholii, pustki, samotności, poczucia wyczerpania. W "Dies Irae" Kasprowicza, utworze w formie hymnu, czyli mają cego chwalić Boga, o treści pełnej wyrzutu w stosunku do Niego i niepewności co do sensu życia, podmiot liryczny jest obserwatorem paruzji, powtórnego przyjścia Chrystusa na świat. Dostrzega On małość i grzech ludzki, który istnieje nawet w tak ostatecznej perspektywie. Widzi, że plemię ludzkie zostanie starte z powierzchni ziemi, ale pomimo jego małości, zostaje jego samoistnym obrońcą. Stawia on Bogu zarzut, że to On jest sprawcą grzechu na ziemi, przecież on dał człowiekowi Ewę - kochankę szatana za towarzyszkę życia, wszak sam zaprojektował on grzech jako część ludzkiego życia. Tryumf Boga przedwiecznego, który został ukazanego jako Starotestamentalny obiektywny sędzia, wzbudza w podmiocie lirycznym i w nas, odbiorcach, poczucie buntu. Buntu przeciw nieproporcjonalnie dużej, nie do końca zawinionej karze.
Doświadczenie II wojny światowej jeszcze ten bunt powiększa. Rodzi pytania o miejsce, 0 obecność Boga w świecie. "Medaliony" Nałkowskiej czy Opowiadania Borowskiego są relacją ze świata wojny. Świata bez Boga. Jest to straszny, nieludzki świat. Pytanie, dlaczego On nie ingerował, cisnęło się wszystkim na usta. Jak Bóg mógł pozwolić na Oświęcim? - pytało wielu. W tym kontekście trzeba powrócić do przesłania Księgi Hioba: człowiek musi Mu ufać bezwarunkowo, niezależnie od okoliczności, taki jest wyraz pokornej wiary - ufać. To trudne, prawie niemożliwe. Wojna ukazała też inny problem, problem zaniku wartości w świecie. Mówi o tym podmiot liryczny Ocalonego T. Rożewicza. Szuka on nauczyciela i mistrza, który przywróci mu zagubione wartości. Nie ma tu miejsca na bunt, potrzeba wartości, nazwania od nowa świata, wymaga Mistrza - do którego ma się bezgraniczne zaufanie, które pozwala pokornie odtwarzać zatracone wartości. W ten sposób, paradoksalnie, koło ewolucji zostało zamknięte. Człowiek, wychodząc od postawy pokory na początku świata, poprzez bunt i próbę tworzenia własnego, opartego na innych niż boskie wartościach, doszedł znowu - po załamaniu się jego własnej konstrukcji - do momentu, w którym może powiedzieć już tylko: Abba ratuj, nie wiem co robić.
Bunt i ofiara - przejaw szaleństwa czy wrażliwości? Twój sąd o Mickiewiczowskich bohaterach...
Adam Mickiewicz w swym dziele "Ballady i romanse" nakreślił główne nurty twórczości romantycznej. Pojawia się tu po raz pierwszy zarys bohatera romantycznego, analizującego i głęboko odczuwającego rozgrywające się wokół niego wydarzenia, zastanawiającego się nad istotą istnienia, nad prawidłowością dotychczasowego rozumienia świata. Mickiewiczowski bohater romantyczny przyjmuje też chwilami na siebie rolę narratora - jego przemyślenia stają się puentą, trafiają w sedno problemu poruszanego w utworze. Z taką sytuacją mamy do czynienia np. we wspomnianych "Balladach i romansach" ("szary obserwator" wypowiada słowa stanowiące główną myśl - "Miej serce i patrzaj w serce"), w "Konradzie Wallenrodzie" (główny bohater w pieśni o Maurze przedstawia swój zamiar, opowiada właściwie całą treść utworu, naówczas na szczęście niezrozumiałą dla jego współtowarzyszy) i wielu innych.
"Gustaw zmarł 1 XI 1823 r. Tu narodził się Konrad 1 XI 1823 r." - to słowa zapisane przez Gustawa, w III części "Dziadów" na więziennej ścianie. Świadczą one o głębokiej wewnętrznej przemianie bohatera. Gustaw był bowiem postacią stworzoną na obraz Adama Mickiewicza. Tak samo jak poeta padł on ofiarą niespełnionej miłości do kobiety, która związała się z innym. Gustaw był typową romantyczną postacią, o cechach charakterystycznych bohaterom "epoki" werteryzmu - nieszczęśliwie zakochanym, cierpiącym, o skłonnościach samobójczych. Jest to człowiek o bardzo złożonej osobowości, rozdarty między światem rzeczywistym, ludzkim, a światem duchowym, niematerialnym, transcendentnym. Stanowi jednak zaprzeczenie wszystkich "ludzkich" dążeń i pragnień. Miast poszukiwać ukojenia, on zadaje sobie ból, miast starać się zapomnieć, on rozrywa stare zakrzepłe rany by sprowadzić na siebie cierpienie. W zestawieniu z Księdzem Piotrem, realistą i humanistą , zdaje się on być chorym, szalonym, człowiekiem potrzebującym pomocy jednak tę pomoc w swym szaleństwie odrzucającym.
Kolejną postacią stworzoną na podobieństwo poety jest Konrad. Jest to jednak obraz jakże odmienny. Konrad "narodził się z Gustawa", stanowi istotę powstałą po metamorfozie swego poprzednika. Teraz Konrad odrzucił już pobudki i ideały, którymi kierował się Gustaw. W miejsce samolubnej i indywidualistycznej miłości do kobiety pojawia się miłość do ojczyzny, która gotowa jest wszystko dla niej poświęcić. Nowe wcielenie Mickiewicza jest diametralnie różne od poprzedniej swojej postaci. Konrad służy teraz dobru ogółu zniewolonego narodu polskiego. O ile nie jest "obywatelem świata", to uosabia, stanowi obraz , Polaków - toczących beznadziejną walkę z zaborcami o niepodległe państwo polskie, o zahamowanie i ograniczenie wpływu kultur zaborców, o odnowienie i przypomnienie wspaniałej kultury rodzimej.
Konrad z części III "Dziadów" przyjmuje nowe wcielenie i staje się Konradem Wallenrodem. Bohater ten przechodzi już od snucia patriotycznych planów do stanowczych działań. W walce z symbolicznym już wrogiem - Zakonem Krzyżackim - doprowadzony do ostateczności, powoduje jego upadek i klęskę. Widzimy jednak jego zmagania samego ze sobą, niechęć i odrazę jaką budzą w nim tak niegodne czyny jak dywersja i zdrada, do których się posunął. W utworze ciągle przewija się myśl Konrada Wallenroda, myśl o sposobie pokonania Zakonu, "sposobie straszliwym", jak sam to określa. Bohater nieustannie jednak odsuwa dzień, w którym użyje swej niszczycielskiej i obosiecznej broni - ostatecznie zniszczy ona Zakon, ale w gruzach legnie także jego życie, będzie odtąd żył ze świadomością swego haniebnego czynu.
W "Panu Tadeuszu" mamy natomiast sytuację zgoła odmienną. Tytułowy bohater nie jest główną postacią utworu, ani też nie posiada żadnych cech wyróżniających go, cech romantycznego bohatera. Tadeusz jest w zasadzie tylko postacią drugoplanową! Na pierwszy plan wysuwają się natomiast Jacek Soplica i Ks. Robak - persony o silnych osobowościach, charakterystyczne, "z przeszłością". Jacek Soplica jest postacią uosabiającą wszystkie cechy "złej strony" Sarmatów. Jest butny, awanturniczy, bitny, bezwzględny, samolubny. W dodatku posuwa się do straszliwego czynu - zabija Stolnika Horeszkę. Jego przeciwieństwem jest natomiast, jak się zdaje, Ks. Robak - zgodny, spokojny, cichy, rozważny, patriota myślący kategoriami dobra narodu. Jak się jednak później okazuje te dwie, jakże różne, postacie to jedna i ta sama osoba - Ks. Robak jest jakby wynikiem metamorfozy, łabędziem, który przedtem był niechcianym, "brzydkim kaczątkiem". Teraz Ks. Robak jest patriotą walczącym za sprawę wyzwolenia ojczyzny, przedkładającym naród i honor ponad wszystkie inne wartości. Uważam, że jest to postać bardzo dramatyczna. Niegdyś władny wywołać wręcz lokalną wojnę, teraz poświęca się zjednoczeniu narodu w walce ze wspólnym wrogiem - Moskwą. Według mnie Jacek Soplica dokonał ogromnego poświęcenia - przeobrażając się w Ks. Robaka musiał pozwolić by jego syn, Tadeusz, wychowywał się nie znając swego ojca. Rzucając się w wir politycznych działań próbował zapomnieć, może uciec od swej haniebnej przeszłości. Jednak pod koniec żywota zdobył się na odwagę i zdradził swą prawdziwą tożsamość.
Uważam, że Mickiewiczowscy bohaterowie stali się "ofiarami dziejów". Czasy, w których przyszło im żyć były czasami zaiste bardzo ciężkimi. Narzucane przez zaborców nowe wartości i ideały były sprzeczne z ich dotychczasowymi życiowymi celami. Aresztowania, nieuczciwe, sfingowane procesy, represje, zesłania - to wszystko stawiało pod znakiem zapytania przyszłość Polaków i Litwinów. Ówczesna rzeczywistość ciężko doświadczała światłych ludzi romantyzmu. Ma to swoje odbicie w charakterach postaci stworzonych przez Mickiewicza. Jego bohaterowie to ludzie o otwartych umysłach, wielcy duchem, zdolni do wielkich poświęceń dla swoich patriotycznych ideałów. Przede wszystkim jednak sięgają oni dalej, poza świat materialny, jasno widzą przyszłość, są świadomi jak wiele jeszcze zła musi nastąpić zanim karta historii się odwróci, zanim w końcu ich marzenia będą mogły stać się rzeczywistością. Bohaterowie Mickiewicza pełni są cierpienia, dramatyzmu. Świadomi swojej straconej pozycji próbują jednak przetrwać. Dla wielu stają się symbolem męczeństwa, a zarazem wytrwałości i niezłomności.
Zaiste - mogą się oni jednak wydać szaleńcami. Któż bowiem z nas poświęciłby wszystko dla jednej, choćby najczystszej i nieskazitelnej wartości czy ideału. Mickiewiczowscy bohaterowie poświęcili całe swoje życie dla takich wartości - raz była to niespełniona miłość, kiedy indziej - ojczyzna. Być może takie postępowanie jest dla nas dziś co najmniej dziwne - należałoby się jednak zastanowić jak my sami postąpilibyśmy w obliczu podobnych sytuacji.
motyw dokonywanych przez bohaterów wyborów moralnych - Między obowiązkiem walki ze złem a pokusami życia. Rozważania o bohaterach literackich dokonujących trudnego wyboru postawy życiowej.
I. Wstęp: Zagadnienie postawy życiowej jest jednym z poważniejszych problemów psychologicznych i moralnych. Boryka się z nim każdy człowiek dorastający i szukający dla siebie miejsca w życiu. Przeżywają te problemy także bohaterowie literaccy. Potrzebę walki ze złem czujemy wszyscy, wpaja nam ją religia, uczy historia cywilizacji, narzucają wizję postępu ludzkości. Wreszcie umiłowanie dobra i niechęć do zła nabywamy w procesie wychowania od najmłodszych lat i dlatego chcemy krzewić dobro, a zwalczać zło.
Pragniemy też szczęścia, radości, piękna. Chcemy korzystać z życia, cieszyć się z jego darów, upajać urodą świata. Czasami powstaje konflikt, trzeba wybierać, nie da się zharmonizować obu tych dążeń. Jest to ciężki wybór - musimy przezwyciężyć naturalne potrzeby i wybrać trudny nieraz obowiązek. Bohaterów literackich dokonujących takich wyborów jest wiele: Antygona z tragedii Sofoklesa, Konrad Wallenrod z powieści poetyckiej A. Mickiewicza, dr Judym z powieści S. Żeromskiego „Ludzie bezdomni”, postacie z powieści „Dżuma” A. Camusa. Na kreacjach tych bohaterów pragnę oprzeć swoje rozważania.
II. Rozwinięcie: 1. Antygona - bohaterka tragedii Sofoklesa - Jest młodą, piękna dziewczyną, królewską córką. Całe życie przed nią. Spotkało ją nieszczęście: straciła rodziców, a bracia zginęli w bratobójczej wojnie. Ma jednak siostrę i ukochanego Hajmona, może jeszcze być szczęśliwą żoną i matką. Ona jednak dokonuje innego wyboru: wybiera wypełnienie woli bogów i spełnienie obowiązku wobec zmarłego brata. Musi go pogrzebać, uwolnić jego duszę z ziemskich ograniczeń, aby mógł znaleźć się w Hadesie. Tak nakazują bogowie, odwieczna tradycja i siostrzana miłość. Nie można ulegać kaprysom tyrana i własnej słabości. Trzeba być wiernym zasadom. Antygona się nie waha, wie jak ma postąpić i wie, co ją za to czeka. Ma przeświadczenie, że racja, opinia publiczna i bogowie są po jej stronie. Dlatego staje przed Kreonem dumna, nieugięta, nie prosi, nie żebrze o litość. Wyrok przyjmuje z godnością. Najbardziej wzruszająca w tragedii jest scena, w której idąc na śmierć Antygona żegna się ze światem. Widać, że dziewczynie żal słońca, którego już nie zobaczy i żal młodego życia. Nie jest ascetką, pragnie żyć i rozkoszować się urodą świata. Żałuje nie zaznanej miłości i nie przeżytej rozkoszy macierzyństwa. Postępuje jednak tak, jak dyktuje jej sumienie, moralność, wiara. Antygona jest przykładem bohaterki, która wie jak postąpić, nie przeżywa rozterek, wahań, dokonuje wybory zdecydowanie i godnie przyjmuje wszystkie jego konsekwencje.
2. Konrad Wallenrod - bohater powieści poetyckiej A. Mickiewicza - Jest w trudnej sytuacji. Jego droga nie jest taka jasna, czysta i oczywista jak droga Antygony. Konrad jest zmuszony przez napór sił zewnętrznych do dokonania wyboru, który sam nazywa „przeklętym”. Jest młodym Litwinem, zaufanym pomocnikiem i doradcą księcia Kiejstuta. Kocha Aldonę i jest kochany - wrota szczęścia stoją przed nim otworem. Ale jak wiemy Konrad „Szczęścia w domu nie zaznał, bo go nie było w ojczyźnie”. Na szczęście jego domu i ojczyzny czyha zło uosobione w postaciach rycerzy z czarnymi krzyżami na białych płaszczach. Konrad ma poczucie walki z tym złem, ale jednocześnie wie, że rycerskimi sposobami, w polu, pokonać do nie można. Zna sposób - straszny, przeklęty, ale jedyny. Na szalę trzeba położyć nie tylko życie, szczęście i miłość Aldony, ale szlachetne, uznane zasady moralne, szacunek dla samego siebie. Konrad musi stać się szpiegiem, kłamcą, zdrajcą - czym brzydzi się z całego serca. Stąd walka w duszy bohatera, stąd jego dziwne czasami zachowanie, stąd wreszcie szukanie zapomnienia w alkoholu. Wybór Konrada jest bardzo trudny, bo połączony z dylematami moralnymi. Spełnił swą powinność, zniszczył Zenona, ocalił Litwę, ale nie czuje radości ani zadowolenia. Sukces, jakim było pokonanie Krzyżaków, jest jednocześnie klęską osobistą Konrada. Spokój może znaleźć tylko w grobie, popełnia więc samobójstwo. Zło, z którym walczył, zniszczyło także jego. Pozostała w nim miłość do rodzinnego kraju, Aldony i świadomość, że zła nie można zwyciężać złem.
3. Doktor Judym - bohater „Ludzi bezdomnych” S. Żeromskiego - Też dokonuje poważnego wyboru postawy życiowej. Czyni to świadomie, konsekwentnie, powodowany przekonaniem, że cel jest wielki, wart poświęcenia. Oznaką zła są powszechna nędza, brud, choroby najuboższej części społeczeństwa. Judym doskonale wie, z czym ma podjąć walkę - pochodzi z rodziny warszawskiego szewca alkoholika, od dziecka zna dzielnice biedoty, brudne podwórka i przeludnione mieszkania. Wie, w jakich warunkach pracują jego bratowa i brat, poznał też sytuację bezdomnych. Wybiera beznadziejną, samotną walkę z tymi zjawiskami. Judym się poświęca: „Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia”. Można mieć wątpliwości czy Judym słusznie wyrzeka się miłości Joasi, czy rzeczywiście odrobina osobistego szczęścia przeszkodziłaby mu w spełnieniu misji. On jednak dokonuje wyboru - trzeba to uszanować i próbować zrozumieć. Wyrwał się z nędzy, wykształcił z trudem. Jest wrażliwy na urodę świata, wszystkimi zmysłami chłonie jego piękno. Tym trudniej mu przychodzi dokonanie wyboru. A jednak z pełną świadomością wybiera, najpierw musi odwdzięczyć się za swoje życie, spłacić dług, dlatego musi wyrzec się szczęścia. Judym nie chce dzielić swych spraw między sprawy osobiste i społeczne, chce całkowicie oddać się swej działalności, pragnie się poświęcić. Jest to trudny wybór, godzien podziwu i szacunku, tym bardziej że okupiony walką wewnętrzną, rozdarciem serca, rozpaczą i tęsknotą za miłością. Judyma czeka jeszcze wiele zmagań z przeciwnościami, tym bardziej, że chce być sam, pracować w pojedynkę, nie potrafi pracować z ludźmi i przekonywać ich do swych słusznych celów. Czy wytrwa, w którym momencie życia uświadomi sobie swą klęskę? Tego Żeromski nie ukazał, a byłoby to z pewnością ciekawe.
4. Bohaterowie „Dżumy” A. Camusa - Doktor Bernard Rieux w momencie rozpoczęcia akcji już dokonał wyboru, wie czego chce, niełatwo go skłonić do kompromisów. Jest lekarzem - zło, z którym walczy, to choroby. Jest nieustępliwy mimo niepowodzeń. Motywem jego działania jest poczucie obowiązku i niezgoda na sprawiedliwość i zło. Tak też walczy z dżumą. Jego postawa jest wyrazem buntu i walki z wszelkimi przejawami zła w świecie. Traktuje to jako swą ludzką powinność i obronę godności człowieczej. Ma świadomość klęski, ale nie podda się, bo wie, że taka postawa jest w sytuacji zagrożenia najbardziej właściwa. Nazywa to po prostu uczciwością. Nie jest automatem wypełniającym obowiązki, nigdy nie przyzwyczaił się do śmierci, jest wrażliwy. Kocha żonę, którą przed wybuchem epidemii wysłał do sanatorium, tęskni za nią, cierpi, gdy dostaje wiadomość o jej śmierci. Działania doktora wynikają z miłości do ludzi, z poczucia solidarności z cierpiącymi. Mówi, że nie ma upodobania do świętości ani bohaterstwa: „Obchodzi mnie tylko, żeby być człowiekiem”. Ponieważ jest ateistą, walczy ze światem i złem samotnie, bez oparcia w wierze. Nie będąc świętym, stara się być dobrym lekarzem. Gdy dżuma odchodzi, nie zaprzestaje pracy, ponieważ, jak twierdzi lekarz, zawsze ma co robić. Zresztą dżuma, wojna, zło nie odeszły, zawsze mogą wrócić i trzeba znowu będzie walczyć. Camus pokazał doktora jako człowieka ukształtowanego, zdecydowanego, nie ujawnił jak, kiedy dokonał wyboru. Odnosimy wrażenie, iż wiedział zawsze, że jego ludzką powinnością jest walka ze złem. Z niczego też nie rezygnuje - znajduje zadowolenie w tym, co robi. Chyba na swój sposób jest szczęśliwy.
Jean Tarrou opowiada w powieści, w jakich okolicznościach dokonał wyboru swej postawy życiowej. Syn prokuratora miał przed sobą szansę wstąpienia w ślady ojca, dlatego ojciec często zapraszał go na salę sądową. Tam młody Tarrou był świadkiem zasądzenia przez ojca kary śmierci. Odtąd nie opuszcza go przeświadczenie, że on także jest odpowiedzialny za śmierć ludzi, których skazywał jego ojciec. Wybrał walkę z wszelkimi formami śmierci. Wędrował po świecie i walczył z dżumą, stając zawsze po stronie ofiar. Marzył, by stać się świętym, „świętym bez boga”. Najważniejsze jego cechy to dobroć i spokój, płynący z przeświadczenia, że robi to, co trzeba. Z doktorem łączy go przyjaźń, zrozumienie i niezgoda na zło, z którym trzeba walczyć, dopóki ono trwa. Wybór Tarrou pociągnął za sobą zerwanie z rodziną i całym dotychczasowym życiem, ale on niczego nie żałuje, czyniąc dobro, jest szczęśliwy.
Raymond Rambert dokonuje wyboru na kartach powieści. Najpierw walczy o swoje szczęście, chce żyć z kobietą, którą kocha, dlatego za wszelką cenę pragnie wydostać się z zadżumionego Oranu. W końcu jednak decyduje się zostać. Motywuje swą decyzję w ten sposób, że wyjeżdżając czuł by już zawsze wstyd i nie mógłby kochać swej kobiety. Poczuł solidarną więź z cierpiącymi mieszkańcami Oranu, zrozumiał, iż nie można uciec od odpowiedzialności za los innych. To piękna postawa. Rambert imponuje mądrością argumentów, które wpłynęły na jego decyzję. Nie zrezygnował z urody życia i miłości, po odwołaniu epidemii połączył się z ukochaną, ale kiedy było trzeba, nie odmówił udziału we wspólnej walce. Bohaterowie Camusa dowodzą , że wybierając walkę ze złem nie trzeba rezygnować ze szczęścia, nie trzeba wybierać między urodą życia i walką, szczęście można znaleźć w spełnianiu obowiązku.
III. Wnioski: Z przestawionych przykładów dokonywania wyborów postawy życiowej wynika, że wybory te przebiegają różnie. Ludzie kierują się odmiennymi motywami i argumentami, ale przeważnie odrzucają sprawy osobiste i urodę życia, by walczyć ze złem świata. Trudno znaleźć bohatera pozytywnego, który sam byłby szczęśliwy. Szczęściem trzeba się z kimś dzielić, a jak dzielić szczęście, gdy wkoło morze zła?
W najlepszej sytuacji są ci, którzy znajdują osobistą satysfakcję w walce ze złem i solidarności z cierpiącymi. To pozwala spełniać obowiązek i doświadczać radości życia. Najtrudniejszy jest los tych, którzy muszą walczyć nie tylko ze światem, ale i z sobą. Łatwiej też wybierać, gdy jest się pewnym racji i słuszności, gorzej, gdy wybór pociąga za sobą rezygnację i z uznawanych wartości, jest wyborem mniejszego zła. Jedno w każdym razie jest pewne - człowiek jest skazany na ciągłe wybory - nie unikniemy podejmowania trudnych decyzji. Każdy człowiek wielokrotnie w swym życiu znajduje się w takiej sytuacji. Trzeba być na to przygotowanym. Uczą nas tego m. in. bohaterowie literaccy.
Przedstaw i oceń drogi życiowe Stanisława Wokulskiego, Tomasza Judyma i Zenona Ziembiewicza oraz wskaż przyczyny klęski każdego z nich.
I. Wstęp: Wymienione w temacie postacie są bohaterami trzech najwybitniejszych polskich powieści trzech kolejnych epok: Wokulski to bohater „Lalki” B. Prusa, uznanej za najlepszą powieść realizmu krytycznego, Judym to główny bohater „Ludzi bezdomnych” S. Żeromskiego - powieści młodopolskiej, a Ziembiewicz jest bohaterem „Granicy” Z. Nałkowskiej, która powstała w dwudziestoleciu międzywojennym. Autorzy stworzyli ciekawe postacie dość reprezentatywne i typowe, a zarazem indywidualne, oryginalne, ciekawe, interesująco przedstawione i wnikliwie przeanalizowane. Co je łączy? Wszyscy trzej bohaterowie ponoszą w życiu klęskę. Przyczyny niepowodzeń i porażek są różne i warto je prześledzić.
II. Rozwinięcie:
1. Młodzieńcze plany i aspiracje - Stanisław Wokulski miał trudną młodość - wprawdzie pochodził z rodziny szlacheckiej, ale z majątku nie zostało ani śladu. Na nikogo nie mógł liczyć, a chciał się uczyć. Dzięki pomocy Ignacego Rzeckiego rozpoczął studia w Szkole Głównej, przerwane udziałem w powstaniu styczniowym i zesłaniem na Syberię. Na zesłaniu uczył się, studiował, badał syberyjską przyrodę. Po powrocie nie wiedział, co ze sobą zrobić, czul się zagubiony. Młodzieńcze marzenia o karierze naukowej zniweczyła historia. Wokulski rozpoczął drugi etap swego życia - został kupcem.
Tomasz Judym był synem warszawskiego. Skończył gimnazjum dzięki pomocy ciotki, która chcąc odkupić swe grzech, obiecała zająć się bratankiem. Znosił wiele upokorzeń i przykrości, ale mógł się uczyć. Już wtedy rozumiał, że jest to droga do wydźwignięcia się z nędzy, więc pracował zawzięcie, skończył studia medyczne i wrócił do Warszawy pełen planów i zamierzeń. Drogi bohaterów są początkowo podobne - trudne dzieciństwo i młodość, wyboista ścieżka do wiedzy, uzyskanej dzięki pomocy kogoś z zewnątrz. Z czasem zaczynają się różnić: Wokulski nie skończył studiów z powodu powstania i zsyłki, i musiał zaczynać wszystko od początku. Judym wspinał się mozolnie do celu, odniósł pierwszy sukces: skończył studia i zaczął nowy etap życia.
Zenon Ziembiewicz też był ambitny, inteligentny, też uważał naukę za nieodzowny wstęp do życiowej kariery. Również napotkał trudności w realizacji swych zamierzeń - ojciec nie miał pieniędzy na kontynuację jego studiów. Zenon ukończył je dzięki pomocy radcy Czechlińskiego. Po ukończeniu studiów rozpoczął pracę dziennikarską. Na tym etapie jego droga życiowa jest bliższa Judymowej. Obaj mają wiele planów, zamierzeń, są wrażliwi na krzywdę ludzką, chcą walczyć z biedą, pragną zmieniać świat. Jeszcze nie przeżyli rozczarowań jak Wokulski.
2. Dojrzałość - marzenia w konfrontacji z rzeczywistością - Na tym etapie - jak już było wspomniane - losy Wokulskiego są odmienne od pozostałych bohaterów. Ma już za sobą pierwsze rozczarowania, pierwszą porażkę, musi zaczynać od nowa. Jest silny, zdecydowany, brak mu motywacji. Rozpoczyna pracę w sklepie Mincla, potem po jego śmierci żeni się z Małgorzatą Minclową i dziedziczy po niej sklep - to początek kariery kupca. Mimo to ciągle nie widzi sensy dalszego działania - dostarczyła mu go Izabela Łęcka, piękna i próżna arystokratka, którą zobaczył w teatrze i postanowił zdobyć. Wyjeżdża na wojnę, znacznie powiększa swoje kapitały. Po powrocie do Warszawy jest bogatym przedsiębiorcą: rozwija sklep galanteryjny, zakłada spółkę do handlu ze wschodem. Jest też filantropem, pomaga wielu ludziom. Zmienia tryb życia, uczy się języków, doskonali maniery, by zbliżyć się do Izabeli, wejść do salonów arystokracji. Jego życie to ciąg sukcesów. Zadziwia przedsiębiorczością, szybkością i trafnością decyzji. Wszystkie jego przedsięwzięcia, nawet najbardziej ryzykowne, kończą się sukcesem. Z wyjątkiem jednego - nie może zdobyć serca Izabeli. Piękna panna przyjmuje hołdy, ale nie darzy Stanisława uczuciem. Wokulski się dręczy, sam sobie wyrzuca, że marnuje wysiłki dl pustej, egoistycznej kobiety. Mógłby przecież tyle zrobić dla innych, ma fundusze, mógłby przyczynić się do likwidacji dzielnic nędzy na Powiślu. Z drugiej strony, dlaczego ma zrezygnować z osobistego szczęścia? Gdyby jeszcze spotkał innych, podobnych sobie ludzi, połączyli by siły i środki. Ale wokół panuje pasożytnictwo, groszoróbstwo i wyzysk słabszych. Piękne hasła pozytywizmu przeważająca większość zrozumiała jako wezwanie do bogacenia się i wszyscy zdobywają i powiększają majątki, nie zważając na innych. Jak w takim świecie żyć? „Więc chociaż dla siebie zdobędę trochę szczęścia: - myśli Wokulski i wstępuje na ścieżkę wiodącą go do klęski.
Judym też kocha i to z wzajemnością. Joasia Podburska popiera jego plany życiowe i deklaruje pomoc w ich realizacji. Od początku jednak Judym napotyka przeszkody. Referat wygłoszony na zebraniu lekarzy warszawskich o potrzebie poprawiania higieny w środowiskach robotniczych nie spotkał się ze spodziewanym oddźwiękiem. Tomasz wyjeżdża do uzdrowiska Cisy, gdzie pracuje jako lekarz uzdrowiskowy, bawi bogate kuracjuszki, a jednocześnie odwiedza chłopskie chaty, zaczyna leczyć, zakłada szpital. Wciąż niepokoi go problem warunków życia i chorób, na które zapadają chłopi. Dochodzi do wniosku, że ich przyczyną są stawy rybne, z których do rzeki, będącej jedynym źródłem wody pitnej dla wsi, odprowadzane są nieczystości. Na tym tle dochodzi do konfliktów z dyrekcją i administracją uzdrowiska - Judym traci pracę. Kolejna porażka nie załamuje Tomasza, nawet umacnia go w postanowieniu pomagania najuboższym. Podejmuje pracę w Zagłębiu jako lekarz w kopalni. Wiele już poznał, ale i on jest przerażony na widok warunków, w jakich pracują górnicy i w jakich żyją ich rodziny. Zaciska zęby i postanawia, iż nie spocznie, póki z powierzchni ziemi nie zniknie ta straszna nędza. By się nie ugiąć, rezygnuje z miłości Joasi, rozstaje się z nią. Jest to dramatyczna decyzja łamiąca, niszcząca uczucie, które rozkwitło między nimi. Decyzja ta przynosi Judymowi zaszczyt, bo świadczy jak niezłomny, twardy ma charakter. Postanawia iść przez życie sam i realizować swe zamierzenia. Dlaczego jednak mówimy o klęsce Judyma? Bo przecież możemy przypuszczać, że praca w zagłębiu i kolejnych miejscach skończy się tak samo jak w Cisach - porażką bohatera.
Ziembiewicz nie jest tak niezłomny jak Judym. Nie rezygnuje z kariery, a realizację planów budowy domów dla robotników odkłada na lepsze czasy. Podejmuje pracę w „Niwie” Czechlińskiego, potem zostaje jej redaktorem i nie przeszkadza mu, iż jest to gazeta prawicowa, klerykalna i że hrabia i hrabina ingerują w drukowane w niej teksty. Żeni się z Elżbietą Biecką - jest to udany związek, ułatwiający Zenonowi dalszą karierę. Nie zrywa też młodzieńczego romansu z Justyną Bogutówną, mimo że obiecał to żonie. Później angażuje ją w opiekę nad Justyną. Elżbieta kilkakrotnie szuka dla niej pracy. Zenon oczekuje też od żony przebaczenia, uważa to za zupełnie naturalne. Wreszcie zostaje prezydentem miasta i może rozpocząć budowę domów robotniczych, ale trzeba ją rychło przerwać, bo brakuje pieniędzy. Nastaje kryzys, pogłębia się bezrobocie, wybuchają strajki, padają strzały, prezydent ponosi za nie odpowiedzialność. Obłąkana Justyna oblewa twarz Zenona kwasem solnym. Świetnie zapowiadająca się kariera zamienia się w klęskę, oślepiony Zenon popełnia samobójstwo. Sam był winien swej porażki. Nie umiał obronić swej tożsamości, autentyczności w konfrontacji z napierającym złem świata, dał sobą manipulować i przegrał.
3. „Wiek męski - wiek klęski” - różne przyczyny porażki bohaterów - Podobne na początku drogi bohaterów z czasem coraz bardziej się rozchodzą. Wokulski odnosi sukcesy jako kupiec, przegrywa jako kochanek. Dlaczego? Na pewno przegrał w konfrontacji z polską, zdegenerowaną rzeczywistością. Przecież była to druga połowa XIX w., świat szedł na przód milowymi krokami, a w Polsce człowiek pracy, przedsiębiorczy, aktywny, ale nie arystokrata był wciąż gorszy i przeciętna arystokratyczna panna mogła go lekceważyć. Nikt go nie rozumie, nawet poczciwy Rzecki. Jedni pragną się tylko wzbogacić, inni zadowoleni są ze swego małego sklepiku, z którego żyją całe pokolenia i to im wystarcza, jeszcze inni najliczniejsi, walczą z codzienna biedą, walczą o przetrwanie. Dla Wokulskiego nie ma pola do popisu. Powinien wyjechać do Ameryki, tam mógłby rozwinąć skrzydła.
Życie Judyma to z kolei pasmo porażek. Zadziwia charakter tego człowieka, którego klęski hartują, a nie załamują. Co z tego? Czego dokona sam? Główną przyczyna porażek Judyma jest jego samotność. Tyle chciał zrobić dobrego dla innych, a nie znajduje sprzymierzeńców. Społeczeństwo go nie docenia, nie pomaga mu w pracy dla wspólnego, przecież, dobra. Trochę winny jest sam Judym, jego nieustępliwy charakter. Dlaczego zerwał z Joasią? Dlaczego był taki bezkompromisowy? Może warto było trochę ustąpić, osiągnąć mniej, ale jednak coś? Judym zapatrzył się na bohaterów romantycznych, wzorem Konradów chciał sam, poświęcając się, zmienić świat, a tymczasem to świat go pokonał.
Rzeczywistość pokonała też Ziembiewicza, ale innymi metodami. Judyma trzeba było złamać, Zenon się uginał. Realizację młodzieńczych planów odkładał na później i szedł drogą kompromisów. Gardził ojcem, a postępował jak on. Ulegał prośbom Justyny, zamiast stanowczo z nią zerwać. Wciągnął w swój romans żonę, okłamywał ją i wymagał, by mu przebaczyła. Chwilami wzbudza wstręt. Miał radykalne lewicowe poglądy, a wszedł w kręgi arystokratyczne i biurokratyczne, i pozwalał sobą kierować. Był słaby, giętki, ulegał naciskom. Wielokrotnie przekroczył granice: krzywdy ludzkiej o utraty tożsamości. Z omawianych bohaterów Zenon zawinił najbardziej - przyczyną klęski był jego słaby charakter. Istniały też zewnętrzne powody porażki: coraz bardziej skomplikowany świat, w którym tworzą się układy i napierają na człowieka tak mocno, że trudno im nie ulegać.
III. Wnioski: Jakie wnioski można wydobyć z tej prezentacji bohaterów? Wszyscy trzej byli ciekawymi postaciami, chcieli zdobyć wiedzę, coś zrobić dla innych, coś osiągnąć. Ponieśli klęskę. Czy „wiek męski” musi być zawsze wiekiem „klęski”? To paradoksalne, ale dochodzę do wniosku, że najmniejszą porażkę poniósł Judym! Był cały czas sobą, był sobie wierny, robił co zamierzył, szedł drogą, którą sobie wytyczył. Popełniał błędy, ponosił porażki, bo był tylko człowiekiem. Wykazał się charakterem, niezłomnością. Szkoda, że nie wyciągał wniosków ze swych porażek i rozstał się z Joasią, czym złamał jej serce. Politowanie budzi Zenon. Nie umiem mu współczuć, choć takich ludzi obserwuję wokół. Nałkowskiej udało się uchwycić typ człowieka bardzo charakterystyczny dla naszego wieku, w którym sukces i karierę osiąga się za wszelką cenę. Z pośród omawianych bohaterów najbardziej podoba mi się Wokulski. Wierzę w niego. Nie mogę pogodzić się z jego samobójczą śmiercią. Wyobrażam sobie, że jeszcze raz zaczął wszystko od nowa, przecież to potrafił, stać go było na to. W nowych warunkach, w nowej sytuacji, stał się nowym człowiekiem. Był elastyczny, ale zdecydowany.
Takie porównania skłaniają do refleksji nad stosunkami między jednostką a światem zewnętrznym. Tak trudno oprzeć się naciskom rzeczywistości. Tak trudno być sobą, ocalić autentyczność, własną wyjątkowość i pozostawać w zgodzie z otoczeniem, prawami, przepisami, narzucanymi z zewnątrz.
Do jakich przemyśleń skłaniają cię wybory bohaterów, których literackie biografie można określić mottem „trudne zwycięstwa” lub „gorzkie klęski”?
Jednym z poważniejszych problemów psychologicznych i moralnych jest zagadnienie postawy życiowej. Każdy człowiek dorastając i szukając swojego miejsca w życiu boryka się z rozmaitymi dylematami, dokonuje trudnych wyborów.
Już od najmłodszych lat w procesie wychowania nabywamy umiłowanie dobra i niechęć do zła, chcemy więc krzewić dobro, zło zaś zwalczać. Potrzebę tej walki, poprzez ukazywanie skutków zła i zalet dobra, wpaja nam religia i uczy historia. Z drugiej jednak strony pragniemy szczęścia, radości, piękna oraz sukcesów w każdej dziedzinie życia. Czasami pomiędzy tymi dwiema potrzebami powstaje konflikt. Przychodzi nam dokonywać bardzo trudnych wyborów, niejednokrotnie przezwyciężać naturalne potrzeby i przedkładać nad nie obowiązki.
Takie problemy przeżywają również bohaterowie literaccy. Oni, podobnie jak my, bardzo często wystawieni są na tę ciężką próbę polegającą na wyborze drogi życiowej, sposobu działania.
Zastanowiła mnie kwestia zróżnicowania konsekwencji i skutków poszczególnych wyborów zarówno w świecie rzeczywistym, jak i tym literackim. Czasami bowiem biografie bohaterów, którzy dokonali jakiegoś trudnego wyboru można określać mottem „trudne zwycięstwo”, a czasami „gorzka klęska'. Co zdarza się częściej? Od czego zależy, czy bohatera nazywamy zwycięzcą, czy przegranym?
Moje rozważania chciałbym oprzeć na kreacjach kilku bohaterów, którzy musieli stanąć przed trudną decyzją dokonać wyboru, który rozstrzygał o ich dalszym losie, a często i losie ich bliskich. Tymi bohaterami są Antygona z tragedii Sofoklesa, Konrad Wallenrod z powieści poetyckiej Adama Mickiewicza, Kordian z dramatu Juliusza Słowackiego, dr Judym z powieści Stefana Żeromskiego.
Myślę, że to, czy literacką biografię bohatera traktujemy jako zwycięstwo czy klęskę, zależne jest od wielu czynników, ale przede wszystkim od tego, jakie wartości wyznajemy, co jest dla nas ważne. Jako przykładem posłużę się tu postacią Antygony, która staje przed trudnym wyborem między prawami boskimi, a ziemskimi prawami. Antygona jest młodą dziewczyną, królewską córką. Całe życie jeszcze przed nią. Jednak spotyka ją nieszczęście: straciła rodziców, a bracia zginęli w wojnie. Ma jednak siostrę i ukochanego Hajmona, może być jeszcze szczęśliwą żoną i matką. Ona jednak wybiera inną drogę. Mimo iż władca Teb, Kreon, wydał zakaz grzebania zwłok zdrajcy Polinejkesa, ona postanawia spełnić wolę bogów, być w zgodzie z ich prawami i pochować swojego zmarłego brata. Musi bowiem uwolnić jego duszę z ziemskich ograniczeń, aby mógł znaleźć się w Hadesie, tak nakazują bogowie i siostrzana miłość. Antygona nie waha się, jest pewna słuszności swojego działania i choć wie, iż czeka ja kara, ma przeświadczenie, że racja jest po jej stronie. Mówi: „Mój los - współkochać, nie współnienawidzić”. Stając przed Kreonem jest dumna, nieugięta, nie prosi ani nie żebrze o litość, a wyrok przyjmuje z godnością. Widać jednocześnie, iż dziewczynie żal jest, iż musi opuścić ten świat, którego jeszcze nie zdążyła dobrze poznać. Nie jest ascetką, pragnie żyć i cieszyć się tym życiem. W końcowej scenie lamentu Antygona rozpacza nad swym losem, bardzo przeżywa fakt, iż jej weselne łoże zmieni się w kamienny grobowiec. Rozumie jednak, że postąpiła zgodnie z własnym sumieniem, moralnością, wiarą. Nie zastanawia się nad tym, czy zrobiła dobrze, ponieważ jest tego pewna. Wyboru dokonuje zdecydowanie i świadomie, godnie więc przyjmuje wszystkie jego konsekwencje.
Czy skazana na śmierć bohaterka ponosi klęskę? Na to pytanie każdy zapewne ma własną odpowiedź, zależną jak już wspominałam od tego, co najbardziej cenimy. Jeżeli są to wartości duchowe, religijne i moralne, stanowczo i bezsprzecznie uznamy, że bohaterka dramatu odniosła zwycięstwo. Jeżeli natomiast jest to życie i uroda świata, na pewno odpowiedź na to pytanie będzie pozytywna, Antygona poniosła klęskę, gdyż wierność bogom przypłaciła własnym życiem.
Myślę jednak, iż bardziej trafne jest tutaj stanowisko pierwsze. Dlaczego? Powinniśmy bowiem rozpatrywać problem oczami samej bohaterki. Czy ona czuje się przegrana znając już wyrok i swój los? Sądzę, że nie. Antygona działa w zgodzie z własnym sumieniem, nie czyni nic, co by było wbrew jej zasadom. Sama wyrzeka się życia, na rzecz wartości wyższych, choć wie przecież, co ja za to czeka. Mimo wszystko nie tchórzy, do końca jest pewna siebie i dumna, nie traci własnej godności nawet w obliczu śmierci. Kocha życie, ale ważniejsze są dla niej prawa boskie i dlatego postępuje zgodnie z nimi. Jej tragizm kończy się z chwila jej śmierci, która tak naprawdę staje się triumfem Antygony. Uważam, że biografię tej bohaterki możemy śmiało opatrzyć mottem „trudne zwycięstwo”. Trudne, bo przypłacone życiem, bo osiągnięte właściwie pośmiertnie.
Śmierć, zależnie od tego, jaka jest, czy godna i honorowa, czy też może hańbiąca i „depcząca” godność człowieka, może być uznawana za zwycięstwo lub klęskę, co próbowałam ukazać w powyższych rozważaniach. Kolejnym przykładem na udowodnienie moich słów jest średniowieczna „Pieśń o Rolandzie”, epicki poemat nieznany autor opisuje wojenna wyprawę władcy Franków Karola Wielkiego w778 roku do Hiszpanii zajętej przez Saracenów, czyli niewiernych. Bohaterem poematu jest siostrzan Karola Wielkiego, hrabia Roland, znakomity rycerz i wojownik. Jego śmierć, podobnie jak śmierć Antygony, jest godna i honorowa, gdyż bohater ginie w imię wyznawanych przez siebie wartości, umiera za ojczyznę i wiarę. Opis śmierci Rolanda jest wzorcową wręcz ilustracją aktu godnego umierania, sposobu, w jaki człowiek wierny obowiązkom swego stanu i światopoglądu spotyka się z nieunikniona ostatecznością. Roland żył wzniośle i patetycznie, tak też umierał i choć pod względem walki poniósł klęskę, to tak naprawdę odniósł zwycięstwo, zwycięstwo moralne i etyczne. Uważam tak, ponieważ zginął śmiercią bohaterską, nie stracił swojej godności. Dokonał trudnego wyboru - nie wezwał posiłków, mimo iż jego wojska nie dawały sobie rady. Jego zachowanie przedśmiertne było bardzo mężne, świadczyło zarówno o niesamowitej odwadze, jak i wierze w Boga. Roland biegnie na szczyt góry, kładzie się krzyżem na ziemi, modli się, a swój miecz i róg chowa pod sobą, aby nie dostały się one w ręce wroga. Możemy wprawdzie powiedzieć, iż bohater ponosi klęskę, ale jest to tylko klęska fizyczna, jakby materialna, natomiast uważam, że ważniejsze staje się tu zwycięstwo wewnętrzne, duchowe, które otwiera rycerzowi drogę do raju.
W trudniejszej sytuacji znajduje się Konrad Wallenrod, bohater powieści Adama Mickiewicza. Jego droga nie jest tak jasna i oczywista jak wybór Antygony, czy Rolanda. Konrad zostaje zmuszony bowiem przez napór sił zewnętrznych do dokonania wyboru, który sam nazywa „przeklętym”. Młodzieniec jest Litwinem, zaufanym pomocnikiem i doradcą księcia Kiejstuta. Kocha jego córkę, a swoją żonę Aldonę, szczęście „stoi przed nim otworem”. Jednak Konrad „Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie”. Od najwcześniejszych lat jego emocje targane są skrajnymi uczuciami: miłości do Litwy i nienawiści do Krzyżaków, jego myśli opanowuje pragnienie zemsty za krzywdę, jaka krzyżacy wyrządzili jemu i jego ojczyźnie (kiedy Konrad był dzieckiem, najechali na Litwę, spustoszyli ją, wymordowali ludzi, a małego Waltera wywieźli i uczynili swoim wychowankiem). Przeżywa co prawda krótki okres spokoju, radości i szczęścia, ale jest on szybko zakłócony świadomością zagrożenia Litwy ze strony Krzyżaków. Jego poczucie obowiązku wobec ojczyzny determinuje całe życie osobiste, musi porzucić żonę, choć od początku jest świadom, że jego wybór wiąże się z wewnętrznym konfliktem sumienia. Ponadto wie też, że rycerskimi sposobami nie pokona nieprzyjaciół, musi się stać natomiast szpiegiem, zdrajcą i kłamcą, czego brzydzi się z całego serca. Oprócz zasad moralnych musi bohater również wyrzec się szczęścia osobistego oraz miłości ukochanej Aldony. Stąd też walka w duszy Konrada, jego dziwne czasem zachowanie, szukanie zapomnienia w alkoholu. Wybór tejże postaci jest bardzo trudny. Niełatwa jest też jej ocena. Spełniając swą powinność, niszcząc Zakon, a ocalając Litwę, można twierdzić, iż odniósł on zwycięstwo. Jednak myślę, że znów należy spojrzeć na problem oczami bohatera: czy on sam czuje się zwycięzcą? Myślę, że nie. Sukces, jakim było pokonanie krzyżaków, jest jednocześnie klęską osobistą Konrada. Spokój może odnaleźć już tylko w grobie, popełnia więc samobójstwo. Zło, z którym walczył, zniszczyło także i jego. Młodzieniec zrozumiał, iż „na ogień nie powinno odpowiadać się ogniem”. Jego losy są gorzką klęską, bowiem bohater nie czuje w wyniku swoich działań żadnej satysfakcji, a wręcz przeciwnie czuje się zdruzgotany i ma wyrzuty sumienia. Sam zdaje sobie sprawę z tego, iż został pokonany.
Bardzo trudne do określenia są losy bohatera powieści Stefana Żeromskiego pt. „Ludzie Bezdomni”, doktora Judyma. On również dokonuje poważnego wybory postawy życiowej i czyni to świadomie oraz konsekwentnie, z przekonaniem, że jego czyn jest wielki i wart poświęcenia. Judym pragnie walczyć z powszechną nędzą, brudem, chorobami najuboższej części społeczeństwa. Wie dobrze, z czym musi walczyć, pochodzi bowiem z ubogiej rodziny, od wczesnego dzieciństwa zna dzielnice biedoty, brudne podwórka i przeludnione mieszkania z własnego doświadczenia. Widzi, w jakich warunkach pracują jego brat z żoną, zna też sytuację bezdomnych. Jego wybór, samotna i beznadziejna walka z owym złem, na pewno są godne podziwu. Judym poświęca całe swoje osobiste życie: „Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, która bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia”. Nie każdy zdobyłby się na taki gest, takie wyrzeczenie. Jednak czy Judym postąpił właściwie? Czy jego wybór go usatysfakcjonował, czy był pewien słuszności swojego postanowienia? Myślę, że można co do tego mieć wątpliwości, gdyż przecież odrobina szczęścia nie przeszkodziłaby społecznikowi w spełnieniu swoich planów. Uważam nawet, iż wyrzeczenie się miłości Joasi mogło być przyczynkiem niepowodzenia misji Judyma, czego jednak Żeromski nie ukazał, a co byłoby na pewno ciekawe. Moim zdaniem biografię Judyma należy określić mottem „gorzkie zwycięstwo”, gdyż znalazł się on w życiu zupełnie sam, jego wybór został okupiony walką wewnętrzną, rozdarciem serca, rozpaczą i tęsknotą za miłością.
Z przedstawionych przeze mnie przykładów dokonywania trudnych, życiowych wyborów wynika, iż mają one różne skutki, a losy bohaterów dokonujących te wybory mogą być zarówno nazwane zwycięstwem, jak i klęską. Zależy to według mnie od stopnia zadowolenia bohatera z własnego życia. Jeżeli po dokonanym wyborze człowiek czuje się rozdarty, nie jest pewien, czy postąpił dobrze lub ma wyrzuty sumienia, można śmiało powiedzieć, że poniósł on gorzką klęskę, mimo, iż jest to klęska w imię ważnej sprawy.
Natomiast w przypadku, kiedy bohater pozornie ponosi klęskę, jak na przykład Antygona i Roland, jednak mimo tej klęski jest on zadowolony ze swego wyboru, pewien swojej racji i do końca „zachowujący twarz”, jego życie staje się zwycięstwem.
Uważam, że najważniejsze w życiu jest działanie w zgodzie z samym sobą, z własnym sumieniem i wyznawanymi wartościami. Tak zrobiła Antygona, tak zrobił Roland.
Konrad i Judym natomiast ponieśli klęskę, ponieważ wyrzekli się ważnych dla nich wartości, na rzecz innych, równie ważnych. Czy nie powinni byli spróbować pogodzić ze sobą owego działania dla ojczyzny i rodaków ze szczęściem osobistym, choćby miało być ono zaznane w minimalnym stopniu? Czy wówczas ich samopoczucie nie byłoby lepsze? Przecież gdyby nawet im się to nie udało, mieliby przynajmniej świadomość, iż próbowali. Może wtedy rezygnacja z życia osobistego byłaby choć mniej bolesna? Przypuszczam jednak, że wyrzeczenie się tych ważnych w życiu człowieka wartości nie było tu konieczne. Bohaterowie, zdając sobie może w podświadomości z tego sprawę, czuli, iż ponieśli sromotną klęskę, której nic już nie jest w stanie odwrócić.
Człowiek jest skazany na ciągłe wybory i nie unikniemy w życiu podejmowania trudnych decyzji. Każdy człowiek wielokrotnie znajduje się w niełatwej sytuacji i musi wybrać jakąś drogę, która niestety nie zawsze jest tą właściwą. Wiele błędów można naprawić, jednak często popełniamy takie pomyłki życiowe, których nie da się już odwrócić. Trzeba być na to przygotowanym i tego uczą nas między innymi bohaterowie literaccy.
Opierając się na wybranych utworach literackich XIX i XX wieku wybierz za najistotniejsze problemy moralne współczesnego człowieka.
Ludzie żyjący w ostatnim dziesięcioleciu XIX wieku często czuli się zagrożeni przez cywilizację, bali się niepewnej przyszłości, która mogła przynieść, jak sądzili, zniszczenie wartości moralnych. Z przeglądu literatury współczesnej wynika wniosek, że decydujący na nią wpływ miała wojna i doświadczenia komunistycznego totalitaryzmu. Właśnie wydarzenia polityczne zaważyły na tematyce utworów. Do dziś podejrzewanym tematem jest wojna i związane z nią niepokoje moralne. Wiele dzieł powstało jako odpowiedź na konkretne wydarzenia.
Przedstawicielką tych, którzy mieli największe problemy moralne jest pani Dulska, bohaterka dramatu Gabrieli Zapolskiej „Moralność pani Dulskiej”. Utwór ten pokazuje krytykę postępowania ludzi, polegającego na kołtuniestwie, obłudzie i hipokryzji. Jest zupełnie przeciwnie , czego przyczyną jest bohaterka dramatu. Główna bohaterka: gospodyni, matka i żona, której postępowanie jest niezgodne z wszelkimi zasadami moralnymi, według których powinni postępować ludzie. W domu pani Dulska stwarza pozory normalności, przykładności zewnętrznego piękna, wykwintności i taktu. Wyrzuca lokatorkę z domu tylko dlatego, że jest niedoszłą samobójczynią. Tolerowanie przez nią pozamałżeńskiego współżycia między kobietą a mężczyzną, tego czego rzekomo jest przeciwniczką, to najlepszy przykład jej zakłamania. Przymyka oczy na romans Zbyszka i Hanki, bowiem pozwala ona zatrzymywać dłużej w domu lubiącego hulaki i hazard syna. Kiedy dochodzi do dramatycznej sytuacji, bowiem okazuje się, iż Hanka jest w ciąży. Dulska robi wszystko, aby uniknąć skandalu oferując pieniądze synowej --służącej, żądając zatuszowania sprawy.
Dramat Zapolskiej jest krytyką takiego postępowania, ośmieszeniem ludzi, którzy w ten sposób co Dulska, żyją.
Zenon Ziembowicz, główny bohater „Granicy” Zofii Nałkowskiej, jest człowiekiem przekraczającym zasady moralne. Nie stosuje się do żadnych reguł, których wymagają relacje międzyludzkie. Wynika to z zadufania w siebie i tchórzostwa, i z braku hołdowania pewnym wartościom. Jest to człowiek dla którego jedyną znaną formą miłości jest miłość fizyczna. Justynę Bogutównę wykorzystał nie zważając na to, iż nie zamierzał wiązać się z nią w przyszłości. Elżbiety, swojej żony, Zenon również nie traktował dobrze. Ożenił się z nią pomimo tego, że nie miał zamkniętej sprawy z drugą kobietą, Bogutówną. Elżbieta potrzebna mu była do zrobienia kariery. To właśnie dla kariery robi wszystko. Dziecko, które miało się narodzić ze związku z Justyną, też stało się dla niego zagrożeniem. Kariera przede wszystkim, potem dopiero wszystko inne, potem liczenie się z ludźmi i poczucie odpowiedzialności za to, co się robi. Zenon Ziembowicz właśnie tak robił, nie poczuwał się do obowiązku pomocy skrzywdzonej przez siebie dziewczyny. Brakowało mu odpowiedzialności za popełnione czyny. Był winien zbrodni zabicia dziecka, którą popełniła Bogutówna. Właśnie to on ponosił większą część tej winy, bowiem namówił ją do usunięcia dziecka, nie dając jej prawie szansy wyboru. Dlatego też Justyna Bogutówna, zdesperowana, zrozpaczona i psychicznie załamana kobieta, zemściła się na Zenonie, oblewając jego twarz kwasem. Był winien jej nieszczęścia i poniósł za to karę. Zbrodnia, którą oboje dokonali i za którą oboje zostali ukarani, nie jest jedyną, w jakiej brał udział Zenon. Jest on winien także użycia broni przeciwko ludziom, którzy domagali się sprawiedliwości społecznej. Wydał rozkaz strzelania do nich, pomimo tego, że znał warunki ich życia i wiedział, że ich sprzeciw jest wyrazem desperacji. Ziembowicz był człowiekiem zepsutym, nie liczącym się z zasadami moralnymi, które regulują relacje międzyludzkie. Był egoistą, nie liczył się z nikim i z niczym, dlatego musiał przegrać. Po zemście dokonanej na nim, zrozumiał że jest podłym człowiekiem i nie ma dla niego miejsca wśród ludzi.
Zhańbiony, potępiony za to, co zrobił, popełnił samobójstwo. Był to ostatni jego grzech oraz wyraz jego słabej woli i miernoty. Dążenia do moralnego odrodzenia świata przedstawia Czesław Miłosz w utworze „Na cześć pieniądza”. W wierszu tym podmiot liryczny zwraca się do prokuratora - oskarżyciela ze stwierdzeniem, że życie człowieka, wszystkie dni, jakie spędza, są jednym pasmem kłopotów. Prokurator, aby zapewnić podstawowe warunki życia dla siebie i własnej rodziny, oskarża niesprawiedliwie, pomimo tego, że obok niego znajduje się rzecz święta krucyfiks, na który przysięgają wszyscy zeznający w sądzie. Przyczyną tego szkaradnego postępku są pieniądze, które od wielu wieków są celem dla ludzi. Były one zawsze motorem działania ludzkości, o nie walczono, zdobywano je, bez względu na cenę, jaką ponoszono za ich zdobycie. W zamian za możliwości posiadania pieniędzy ludzie posuwali się do najbardziej zwierzęcych, hańbiących posunięć. Dla pieniędzy potrafiono wzniecać wojny, podczas których ginęły tysiące ludzi i które przynosiły wiele innych nieszczęść i cierpień.
Tytułem utworu Miłosz zwraca uwagę na fakt, iż wszelakie poczynania ludzkie uzależnione są od pieniądza. Wiersz jest ostrzeżeniem i wezwaniem do zastanowienia się nad stosunkiem, jakie ludzie posiadają do rzeczy materialnych.
Akcja tej głośnej powieści rozgrywa się w maju 1945 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Trudno jednoznacznie określić problematykę „Popiołu i diamentu” jest ona różnorodna i złożona. Powieść podejmuje bowiem tematykę moralną - wierność przysiędze i rozkazom i samemu sobie, ukazuje wpływ wojny na demoralizację społeczeństwa, formowanie się nowej władzy w Polsce. Jest więc utworem dotyczącym najbardziej aktualnych problemów współczesnej autorowi Polski. Jedną z ważnych kwestii, jaka została poruszona w powieści Andrzejewskiego jest wpływ wojny na moralne postawy ludzi. Wojna - zdaniem autora - demoralizuje. Widać to na przykładzie Antoniego Kosseckiego i grupy nastoletnich chłopców. Kossecki to człowiek, który wywodzi się z wielodzietnej rodziny robotniczej. Jako młody chłopiec praktykuje w sklepie i jednocześnie uczy się w gimnazjum. Dzięki uporowi, ambicji i konsekwencji udaje mu się uzyskać wykształcenie prawnicze i zdobyć pozycję społeczną. Okazuje się jednak, że jest to człowiek słaby psychicznie, w czasie wojny przebywa w obozie koncentracyjnym, gdzie pełni funkcję sztubowego. Współpracuje więc z Niemcami, jest katem dla innych więźniów. Funkcja ta jest dla adwokata furtką zapewniającą przeżycie. Ale ma to swoją cenę. Po powrocie z obozu Kossecki nie zaznaje spokoju. Jego życie staje się pasmem udręki, strachu i wyrzutów sumienia.
Wojna odcisnęła swe piętno także na bardzo młodych, kilkunastoletnich chłopcach. Alek Kossecki, Jurek Szrutter, Felek Szymański, Marcin Bogucki, Janusz Kotowicz, to jeszcze dzieci. Ale pociąga ich wojna. Zazdroszczą starszej od nich młodzieży tego, że brała udział w tej - według ich mniemania przygodzie, jaką była wojna. Więc bawią się w wojnę. Chcą być tacy jak starsi bracia. Zakładają „zakonspirowaną organizację”, którą traktują bardzo poważnie. Używają haseł, wybierają dowódcę, mają broń i chcą zakupić jej więcej, bo pragną walczyć. Nie bardzo wiedzą jednak, o co miałaby się toczyć ta walka, nie ma żadnego programu, idei. Nie zdają sobie sprawy, czym tak naprawdę jest wojna, jakie niesie cierpienia i zniszczenia. W czasie spotkania w piwnicy zostaje zastrzelony Janusz Kotowicz, który nie chce dać pieniędzy na zakup broni. Ta tragedia uświadamia chłopcom, że wojna to nie zabawa, jak to sobie wyobrażają, ale śmierć i ludzkie dramaty.
W powieści Andrzejewskiego spotykamy się więc z motywem zdemoralizowania, jakie czyni wojna w człowieku. Dla jednych upadek wartości moralnych spowodował chęć życia i szukanie możliwości przetrwania. Muszą dokonać tragicznego niczym w dramacie antycznym - wyboru. Jeśli przeżyć - to sprzymierzyć się ideałom humanitaryzmu. Jeśli zostać im wiernym - to zginąć. Oto drogi wyboru tych, którzy poznali, czym jest wojna.
Podobny, etyczno - moralny heroizm głosi wiersz Zbigniewa Herberta „Przesłanie Pana Cogito”. Pan Cogito to liryczny bohater cyklu wierszy Herberta. „Przesłanie...” jest utworem, w którym zwraca się Pan do czytelnika. Mówi: „idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach”. Poucza go, że odwaga i wierność moralnym zasadom to największe wartości człowieka. Musi on być pozbawiony dumy i „oschłości serca”, kochać to, co piękne, gardzić oprawcami, szpiclami i tchórzami, dać świadectwo prawdzie. Powinien także czcić ogólnoludzkie wartości kulturowe i tradycję. Taka postawa jest rzeczywiście heroiczna. Nie spotyka za nią nagroda, a jedynie „chłosta śmiechu, zabójstwo na śmietniku”.
Temat obozów podejmowany był przez wielu pisarzy. Ukazywali oni grozę i cierpienia będące udziałem więźniów. T. Barowski pisał o hitlerowskich obozach zagłady. W swych opowiadaniach postawił tezę o degradacji człowieka, który znalazł się w ekstremalnych warunkach. Zdaniem Borowskiego obóz powoduje moralny upadek człowieka, prowadzi do zaniku cech powszechnie uważanych za humanitarne. W obozie nie ma współczucia, miłości. Jest tylko chęć przeżycia za wszelką cenę. Liczy się jedynie możność zdobycia pożywienia, uniknięcia zagazowania, nawet kosztem innych więźniów.
Jak widać z problemami moralnymi borykali się bohaterowie przez szereg wieków. Ci którzy przekraczali granice moralne doprowadzali do nieszczęścia swego i innych ludzi. Kierowali się własnym dobrem, co do zdobywania majątku, nie liczyli się z prawdziwą miłością.
Wzorce moralne człowieka w literaturze różnych epok.
Wzorce moralne to wzorce oparte na zasadach postępowania uznawanych za właściwe w określonych środowiskach i epokach historycznych. Literatura stała się źródłem ideałów, postaw i wzorców osobowych. W każdej epoce poeci i pisarze dostrzegali złożoność ludzkiej psychiki, ich dążeniem było ukazanie motywacji ludzkich postępowań oraz nakreślenie cech godnych naśladowania. Ogromna jest ilość dzieł, które traktują o tym, co dobre, a co złe, zawierają pouczenia i zestaw norm etycznych.
Biblia jest jednym z najważniejszych źródeł naszej kultury, z niej wyrasta światopogląd, system wartości i ocen, bogactwo literatury i sztuki. Dla chrześcijan Biblia jest księgą świętą. Jest autorytetem religijnym - wyjaśnia stworzenie świata, opisuje też jego koniec w zgodzie z wiarą swoich wyznawców. Oprócz tego, jest świętą księgą dla całej ludzkości, gdyż stworzyła obowiązujący do dzisiaj ogólnoludzki kodeks moralny, kodeks zasad i wartości. Biblia jest wielką opowieścią o człowieku, o jego uczuciach, namiętnościach, o złożoności ludzkiej natury. Pokazuje ludzki błąd i ludzką znakomitość. Jest nauczycielką trudnego optymizmu, tworzy bowiem optymistyczny wizerunek człowieka, który choć jest istotą kruchą i słabą, często upadającą, ale zawsze korzystając z bezcennego daru Boga, czyli rozumu i wolnej woli, może piąć się do doskonałości, wybrać dobro. Pismo Święte porusza również wiele problemów trudnych, takich jak cierpienie. Doskonałą odpowiedź na pytanie: "czy cierpienie ma sens?" znajdujemy w "Księdze Hioba". Hiob żył w kraju Hus, był wiernym i sprawiedliwym wyznawcą Boga. Bóg zaś pozwolił szatanowi wystawić wiarę Hioba na próbę, zostaje on pozbawiony majątku, umierają mu dzieci, dotyka go choroba, lecz jest on cały czas wierny Bogu, nie bluźni przeciw Niemu, choć nie znajduje wytłumaczenia, dlaczego Bóg tak go karze. Mówi: "Przywdziałem wór na swe ciało, czołem w proch uderzyłem (...) Choć rąk nie zmazałem występkiem i modlitwa moja jest czysta". Z "Księgi Hioba" wynika, że Bóg ma swoje plany, nie są one zrozumiałe dla człowieka, który powinien je przyjąć z pokorą. Hiob uświadamia sobie, że cierpienie niekoniecznie jest czymś złym, może służyć rzeczom pięknym i bezcennym. Cierpienie może mieć sens, tak jak odkupicielski sens miało cierpienie Chrystusa. Związek winy i kary jest uznawany od wieków. Również w dzisiejszych czasach człowiek żyjący uczciwie, nie robiący nikomu krzywdy, nie może zrozumieć, dlaczego spotykają go nieszczęścia, podczas gdy widzi ludzi złych i nieuczciwych, którym żyje się dobrze i wszystko im się pomyślnie układa. Hiob jest symbolem człowieka, który w nieszczęściu i cierpieniu potrafi zachować spokój, godność i wiarę. Przekazuje potomnym "mądrość", że w każdej, najcięższej nawet sytuacji życiowej, trzeba zachować umiar i godność oraz nadzieję na boską sprawiedliwość.
Nowy Testament zawiera głęboką interpretację istoty człowieczeństwa, zawartą w nauce Chrystusa. Według niej ludzie wobec Boga są równi, a miarą ich wartości nie jest pozycja społeczna ani materialna czy wykształcenie, lecz zdolność do miłości bliźniego. Doskonale jest to widoczne w "Kazaniu na górze". Jezus wędrujący po Galilei zebrał swoich wyznawców i aby przemówić do nich, wstąpił na górę i nauczał. Wśród wielu pouczeń uwagę zwracają dwa: o zemście i o miłości bliźniego. Pierwsze jest kwintesencją chrześcijańskiej pokory: "jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi", drugie: "będziesz miłował bliźniego swego" oraz "miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują". Nie jest rzeczą trudną miłować przyjaciół, wysiłkiem jest przebaczyć temu, kto wobec nas zawinił. Pouczenie to wyraża etykę chrześcijan, jest wyrazem humanizmu, tak różne od słynnego "oko za oko" Hammurabiego. Ze wszystkich cnót chrześcijańskich miłość jest najważniejsza. Ideał miłości realizuje się poprzez bezinteresowną pomoc bliźniemu, dążenie do prawdy i sprawiedliwości, nieustanne doskonalenie się w cnocie, a szczególnie w miłości bliźniego.
W średniowieczu myśl ludzka wykształciła pewne ideały życiowe. Wynikały one z uznawanej wówczas filozofii i dotyczyły dwóch uprzywilejowanych stanów: rycerstwa i duchowieństwa. Powstał więc ideał rycerza oraz ideał człowieka pobożnego - ascety. Święty Franciszek z Asyżu stworzył inny, nowy ideał ascety. Uważał, że człowiek religijny nie musi gardzić światem i uciekać od niego. Powinien raczej kochać świat jak twór boski i wszystko co jest na nim: zwierzęta, rośliny, całą przyrodę, zachwycać się jej pięknem i harmonijnie z nią współżyć. W "Kwiatkach św. Franciszka" poznajemy człowieka, który szuka sensu życia na ziemi, zwraca się do całego świata z miłością i zrozumieniem. Dzieje św. Franciszka przedstawione są tu jako wzorzec do naśladowania zawsze aktualny, niezależnie od czasu historycznego. Poszczególne opowiadania, czasami bardzo krótkie, kilkuzdaniowe, składają się na kompletny obraz nauki świętego Franciszka. Przyznawał on, że na świecie istnieje zło, a człowiek jest istotą grzeszną, ale ze złem i grzechem zalecał walczyć łagodnością, dobrocią i miłością. Głosił braterstwo wszystkich ludzi. Grzesznikami i złoczyńcami zalecał opiekować się, przekonywać ich, zmieniać, wybaczać i nawracać na dobrą drogę. Św. Franciszek stworzył program wiary radosnej, płynącej z miłości do całego świata, ludzi, zwierząt i wszelkiego stworzenie. Głosił ubóstwo, miłosierdzie, braterstwo i miłość między ludźmi. Ponadczasowy, uniwersalny charakter "Kwiatków św. Franciszka" sprawia, że również dzisiaj możemy odczytywać je jako zbiór wskazówek mówiących nam, jakimi wartościami powinniśmy się kierować w swoim życiu. Bowiem miłość i umiejętność radowania się każdym przeżytym dniem stanowią już wartość same w sobie i powinien o nie zabiegać każdy człowiek. Franciszkanizm to filozofia zgody ze światem takim, jaki został nam dany, filozofia miłości wszystkich dzieł stworzenia, a poprzez nie - samego Boga. Wiele pouczeń tej odległej epoki uległo dezaktualizacji, obce nam są asceza, mit rycerza czy króla, lecz miłość do świata, poczucie więzi z przyrodą, wiara radosna i postawa człowieka szczęśliwego, cieszącego się życiem jest wciąż żywa, jest ponadczasowa.
Następnym utworem pozwalającym ustalić kodeks moralny człowieka jest "Makbet" Williama Szekspira. W utworze tym doskonale jest widoczny wpływ humanizm, który za własną uznał maksymę rzymskiego poety Terencjusza: "Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie nie jest mi obce". Zgodnie z tą maksymą zainteresowania humanistów dotyczyły natury człowieka i sposobów jego społecznych zachowań. Ponadczasowość dzieł tego twórcy wynika stąd, że traktują o sprawach ludzkich, nieprzemijalnych, takich jak zło, zbrodnia i miłość. Makbet, dla którego początkowo morderstwo jest czynem haniebnym i niemożliwym do popełnienia, z wzorowego wasala i rycerza króla szkockiego staje się żądnym krwi i władzy królobójcą. Z uczciwego i prawego człowieka staje się bestią, tyranem i zbrodniarzem, znienawidzonym przez lud. Utwór Szekspira jest historią losu człowieka, który wyrzekając się zasad moralnych i własnej wrażliwości popełnia zbrodnię, wypełniającą odtąd całe jego życie. Dążąc do zdobycia władzy, zaprzepaszcza całe swoje człowieczeństwo, a własne życie przemienia w absurd, z którego wyjściem jest tylko śmierć. Zło, które staje się udziałem Makbeta, nie przychodzi z zewnątrz, ale jest wytworem samego człowieka. Zło tkwi w bohaterze, niszcząc świat, nad którym Makbet ma władzę i jego samego. Przesłanie tej tragedii wydaje się oczywiste: w walce o władzę zawsze będą popełniane zbrodnie. Każda zbrodnia musi jednak zostać ukarana. Bohaterowie są to ludzie czujący, dynamiczni, zdający sobie sprawę ze zła własnych uczynków, ale nie potrafiący sobie poradzić z magią korony, która przyciąga ich i w konsekwencji zabija. "Makbet" Williama Szekspira ukazuje jak nakręca się machina zbrodni, jak zło rodzi zło, poucza, że człowiek strzec się powinien ukrywanych w nim namiętności, ambicji, pożądania władzy, zaślepienia, że niszczą one własnego twórcę. W utworze tym problemem jest stosunek człowieka i zła. Każde zło wyrządzone bliźniemu, po pewnym czasie powraca i godzi tego, który je wyrządził. Dla człowieka, który się w porę nie opamięta nie ma już ratunku. Utwór ten jest tragedią ambicji - walka o władzę za wszelką cenę jest drogą zbrodni, a droga zbrodni drogą bezsensu.
Wiele jest dzieł literatury romantycznej wartych uwzględnienia przy ustalaniu kodeksu moralnego, lecz najbardziej jego zasady widoczne są w balladach. Najbliżej natury żyje lud, który kieruje się pierwotnymi, naturalnymi prawami. Natura pełni funkcję strażnika, często wymierzającego za przekroczenie tych praw surową karę. Ta pierwotna sprawiedliwość jest niejednokrotnie bardzo daleka od chrześcijańskiego rozumienia problemu winy i kary. "Świtezianka" Adama Mickiewicza jest balladą o męskiej niestałości i konsekwencjach, jakie pociąga za sobą ten grzech. Świtezianka wystawiła na próbę ukochanego. Młodzieniec przysięgał jej miłość i wierność na wieki, aby go sprawdzić zmieniła się w kuszącą "dziewiczą piękność". Młodzieniec dał się skusić i wówczas rozpoznał swoją pierwszą miłość. Przerażony próbował uciec, lecz było już za późno, chwyciły go wzburzone fale jeziora i wciągnęły wraz z dziewczyną: "Ona po srebrnym pląsa jeziorze, On pod tym jęczy modrzewiem. Któż jest młodzieniec? - Strzelcem był w borze. A kto dziewczyna? - Ja nie wiem." Głównym wątkiem tej ballady jest kwestia miłości, wierności i zdrady. Strzelec to człowiek słaby, lekkomyślny, nie potrafiący dochować wierności, ulegający pokusom, dlatego spotyka go za to kara. Jest to opowieść o winie i karze, przypomnienie, że nie można bezkarnie obrażać uczuć innych ludzi.
Problem winy i kary jest również doskonale widoczny w "Balladynie" Juliusza Słowackiego. Jej bohaterowie są postaciami tragicznymi, jakkolwiek postąpią i tak zbliżają się ku katastrofie i zagładzie. Kresem wszystkich zmagań nieuchronnie jest śmierć lub wieczne nieszczęście. Nikt nie uniknął klęski, nawet końcowa tryumfatorka, Balladyna. Z losów Balladyny można wysnuć wniosek, że zbrodnia, jak cień, idzie w ślad za zbrodniarzem i objawia mu się w najmniej oczekiwanym miejscu i momencie, często w chwili największej radości i zadowolenia. Prędzej, czy później trzeba będzie zapłacić, wyrównać rachunki ze sprawiedliwością ludzką i boską.
Zarówno "Świtezianka" Adama Mickiewicza, jak i "Balladyna" Juliusza Słowackiego uświadamiają nam, że każdy z nas może wybrać między dobrem, a złem. Bóg stworzył ludzi i dał im wolną wolę. Każdy z nas poniesie konsekwencje, zgodnie z sentencją Ignacego Krasickiego głoszącą, że "sameś sprawcą twych losów". Znany angielski pisarz William Golding powiedział kiedyś: "zło przychodzi na świat przez człowieka, żadna inna istota nie jest za to odpowiedzialna".
W pozytywizmie ideałem epoki była praca użyteczna, przynosząca dobra materialne i duchowe jednostce, a zarazem całemu społeczeństwu. Pozytywiści wypowiedzieli walkę wszelkim pozostałościom feudalizmu, wysunęli program dźwignięcia gospodarczego kraju. W oparciu o filozofię Herberta Spencera głosili hasło pracy organicznej, według której każdy człowiek powinien działać użytecznie, tylko wtedy całe społeczeństwo będzie mogło poprawnie funkcjonować. Kierowali się również hasłem pracy u podstaw, pracy wśród najuboższych warstw społecznych. Utwory pozytywistyczne kształtują racjonalistyczną postawę światopoglądową połączoną z tolerancją wobec odmiennych przekonań. Mają charakter dydaktyczno-moralny: pouczają, oświecają w kwestiach moralnych, kwestiach prawdy o człowieku, przedstawiają wzorce godne naśladowania. Ponadto literatura pozytywizmu wychowywała całe społeczeństwo w duchu ideałów demokratycznych i altruistycznych, uczyła szanowania każdego człowieka, jako pełnoprawnego i pełnowartościowego obywatela niezależnie od miejsca w hierarchii społecznej, niezależnie od rasy i przekonań religijnych. Uczyła również sprawiedliwości, jako podstawy funkcjonowania i rozwoju społeczeństwa. W utworze "Powracająca fala" Bolesław Prus podkreśla, że bezwzględność, upór i wykorzystywanie innych, słabszych jednostek to nieodłączny element ustroju kapitalistycznego. Problematyka, jaką porusza Bolesław Prus w noweli, obejmuje dwie płaszczyzny: suchą analizę kapitalistycznej rzeczywistości oraz analizę moralną. "Powracająca fala" jest próbą ukazania możliwości zrobienia szybkiej kariery kosztem innych ludzi. Niemiecki fabrykant bezwzględnie wykorzystuje polskich robotników, pozbawia ich praw, traktuje jak zwierzęta. Drugą część utworu stanowią rozważania Prusa nad moralnością i odpowiedzialnością człowieka za swoje czyny. Zło wyrządzone bliźniemu zawsze wróci, niczym fala na morzu i uderzy w człowieka krzywdzącego. Wina zawsze pociąga za sobą karę, a osoba wyrządzająca zło innemu człowiekowi zawsze zostaje ukarana. Wspaniałą charakterystykę społeczeństwa, osąd ówczesnej rzeczywistości oraz naukę dla potomnych zarysował Bolesław Prus w "Lalce". "Lalka", jak żaden inny z pozytywistycznych utworów, ukazuje anachroniczną strukturę społeczną, uniemożliwiającą rozwój młodych sił, pokazuje bezradność jednostek twórczych i myślących, spętanych niewolą oraz przytłoczonych egoizmem i bezczynnością arystokracji, inteligencji i mieszczaństwa. Główny bohater, Stanisław Wokulski, to człowiek o bardzo bogatym życiu wewnętrznym, pełen sprzecznych pragnień i ambicji. Był marzycielem, pragnął naprawić świat, miał receptę na polepszenie warunków życia rodzin robotniczych oraz rozwój przemysłu polskiego. Nieustannie do czegoś dążył, lecz czuł się wyobcowany, nie potrafił znaleźć swojego miejsca w otaczającej go społeczności. W końcu zrozumiał, że zmarnował swoje życie "na walkę z otoczeniem, do którego nie przystawał". Pozytywną cechą Wokulskiego było to, że potrafił on znaleźć sobie w życiu cel, do którego dążył. We współczesnym świecie coraz częściej jedynym celem jest osiągnięcie dobrobytu, w którym panują rządy pieniądza, a jego sile niewielu potrafi się oprzeć. Wokulski miał pieniądze, ale nie uważał ich za cel nadrzędny i umiał się z nimi rozstać na rzecz szczytniejszego celu niż własne bogactwo.
W literaturze młodej polski pisarze w doskonały sposób ukazali proces zatracania się jakichkolwiek zasad etycznych, potępiali fałszywą moralność oraz pouczali do czego może doprowadzić nie przestrzeganie Dekalogu, zgubne ideały i wygórowane ambicje.
Głównym problemem "Moralności pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej jest kryzys moralności mieszczańskiej, na początku XX wieku. Zapolska opatrzyła swoją sztukę podtytułem tragifarsa kołtuńska. Zasygnalizowała w ten sposób, że w centrum jej uwagi znalazły się przede wszystkim ludzkie charaktery i reakcje bohaterów. Ukazała prawdę życia, odsłaniając ciemne strony rzeczywistości. Wyraziła tym samym swoją nieufność i odrazę dla moralności pozorów, mieszczańskich pojęć o tym, co "moralne", deformujących psychikę i kształtujących dwulicowość moralną. Treść utworu przedstawia na ludzi obłudnych, zakłamanych, ograniczonych intelektualnie, pełnych sprzeczności oraz żyjących według schematów.
Uważam, że komedia Gabrieli Zapolskiej porusza szereg problemów, ukazuje postawy moralne bohaterów, postawionych w niecodziennych, trudnych sytuacjach, każe im wybierać, daje im szansę na zmianę, walkę ze złem. Mimo kilkudziesięciu lat, jakie minęły od powstania utworu, nie stracił nic na swojej aktualności. Spostrzeżenia i obserwacje autorki mogłyby dotyczyć czasów współczesnych., zmieniły się bowiem rekwizyty, oprawa życia, ale ono samo nadal jest nie zawsze uczciwe, jednoznaczne. Wśród nas żyje wielu ludzi odznaczających się podwójną moralnością i postępowaniem na pokaz.
Fiodor Dostojewski to wielki pisarz - moralista, który porusza najbardziej istotne zagadnienia nie tylko epoki młodej polski. Czytając "Zbrodnię i karę" możemy łatwo zauważyć, że utwór ma charakter uniwersalny, związany jest z przykazaniami Dekalogu. Główny bohater powieści Rodion Romanowicz Raskolnikow jest człowiekiem zbuntowanym przeciwko porządkowi świata. Czując się wybitną jednostką neguje normy moralne rządzące ludźmi i stwarza własną teorię, według której dobre jest tylko to, co można logicznie wytłumaczyć. Uważa, że rozum zobowiązuje do czynienia dobra. Nieważne są środki, ważny jest cel - szczęście ogółu, wyższe ponad interes jednostki. Taką "wszawą" jednostką jest dla Raskolnikowa stara lichwiarka, której śmierć ma przynieść korzyści społeczne. Z premedytacją zabija on Alonę Iwanowę . Opis przeżyć zabójcy przed i po morderstwie, psychologia zbrodni, są zasadniczym motywem powieści. Po dokonaniu zbrodni morderca przeżywa straszne duchowe męki - niepewność, przerażenie, wahania, rozterki, odrazę do samego siebie. Wali się w gruzy obraz świata, który sobie wymyślił, odczuwa pustkę, obcość i w końcu potrzebę pokuty. Znajduje dla siebie moralne alibi, popełnioną zbrodnię tłumaczy wyższością celu, ma być ona krokiem do sprawiedliwszego ładu. "Zbrodnia i kara" udowadnia nam, że zabijanie jest zawsze złem i nie ma idei, ani szlachetnych celów, którymi można wytłumaczyć jakąkolwiek zbrodnię. Przemoc nie może być traktowana jako "mniejsze zło" w tworzeniu dobra większości społeczeństwa. Naruszenie przykazania "nie zabijaj" powoduje lawinę nieszczęść, jakie zbrodniarz ściąga na siebie i swoich najbliższych.
Uważam, że "Zbrodnia i kara" uświadamia nam, że nadmierne zaufanie do rozumu może prowadzić donikąd. Wzniosłe ideały, abstrakcyjne hasła ujawniają swoje prawdziwe oblicze w konfrontacji z konkretnym człowiekiem, bliźnim, którego możemy skrzywdzić, ale możemy też okazać mu miłość. Żaden system polityczny nie zmusi nas, byśmy kochali drugiego człowieka, żaden system nie odnowi świata, jeśli nie będziemy zachowywać podstawowych norm moralnych. Nie ma czegoś takiego, jak "mniejsze zło" - zło pozostaje zawsze złem. "Zbrodnia i kara" podejmuje problematykę uniwersalną. Niewątpliwie współczesną przypadłością jest ukazana przez Dostojewskiego zatrata instynktów moralnych. Coraz głośniej mówi się o względności wszelkich praw, coraz częściej Dekalog traktowany jest wybiórczo, dawne normy zastępowane są przez egoistyczne kierowanie się własnym interesem.
Literatura XX wieku wielokrotnie porusza temat norm etycznych człowieka. Jest to przecież epoka dwóch woje światowych - rozwoju zachowań nieludzkich i postaw głęboko humanitarnych. W utworach tego okresu widoczna jest walka ze złem, lecz także odpowiedzialność jednostki za dziej ludzkości.
"Granica" Zofii Nałkowskiej jest powieścią polityczno-społeczną oraz obyczajowo- moralną. W utworze tym Nałkowska podejmuje problem prawdy o człowieku. Możemy odczytać tezę, że nie ma jednej prawdy o człowieku, istnieje wiele prawd równoległych i trudno wartościować, która z nich jest lepsza, pełniejsza. Człowiek jest całością dynamiczną, nie ma jednego, ściśle określonego wymiaru. Kolejnym przedmiotem psychologiczno-moralnej analizy jest sposób kształtowania się życia i osobowości człowieka, która nie jest wynikiem wyłącznie pragnień i woli człowieka, ale również wpływem różnego rodzaju konwencji, stereotypów obyczajowych, ról społecznych, przyjętych zachowań - schematów. Człowiek realizuje pewne wzorce, schematy postępowania nawet wbrew własnej woli, wbrew negatywnej ocenie tych schematów. Powieść Nałkowskiej podejmuje również problematykę spraw ostatecznych, mówi o przemijaniu i śmierci, zawiera refleksję nad kruchością życia ludzkiego. Śmierć może przyjść w każdej chwili, każdym momencie i może dosięgnąć nienarodzone, ale przecież już w jakiś sposób żyjące dziecko, młodego człowieka stojącego u szczytu kariery i planującego piękną przyszłość dla siebie i swej rodziny.
Uważam, że Nałkowska ukazuje w swojej powieści, że w życiu każdego człowieka istnieje pewna granica, której przekroczenie może mieć dla niego tragiczne konsekwencje. Kompromisy w dorosłym życiu są naturalne, niewielu stać na mądrą bezkompromisowość i realizację młodzieńczych ideałów. Rzecz w tym, żeby nie zajść w tych kompromisach za daleko. Jeśli przekroczymy granicę moralną, grozi nam zatrata własnej osobowości, aż w końcu pogodzimy się ze swym nowym obliczem i będziemy żyć bez moralności, egoistycznie dbając już tylko o dobra materialne i korzyści.
Kodeks zasad moralnych jest doskonale widoczny w całym dorobku literatury. Wiele utworów literackich jest źródłem kultury moralnej, prezentuje wzorce postępowania, pewien kodeks tego, co dobre lub złe. Odbiorca może odrzucić podsuwane mu wzory, a może przyjąć te, które są postępowe w danej epoce historycznej oraz wyrażają ideały i dążenia społeczne. W literaturze bardzo widoczna jest obecność przykazań boskich, Dekalogu i występujących w nim zasad. Dowiadujemy się jak powinniśmy postępować, aby zasługiwać na miano prawdziwego człowieka. Po pierwsze prawdziwym człowiekiem jest ten, kto żyje z czystym sumieniem, prowadzi szlachetny tryb życia, wydaje sądy bezstronne i sprawiedliwe. Pełnię człowieczeństwa osiąga ten, kto potrafi cierpieć w ciszy i z cierpliwością znosić niedogodności życia, nie porzucając nadziei. Cierpienie uszlachetnia człowieka, uczy go wytrwałości i pokory. Człowiek prawy nie krzywdzi innych, lecz zawsze stara się pomagać, pocieszać i wspierać ludzi pokrzywdzonych przez los, zgodnie z przykazaniem "kochaj bliźniego swego jak siebie samego". Wiele utworów uświadamia nam, że problem winy i kary, nie jest taki prosty, dobro i zło najczęściej splatają się ze sobą, a my zmuszeni jesteśmy dokonywać wyborów, nieraz na podstawie bardzo wątłych wskazówek. Najważniejszą sprawą jest jednak postępowanie według określonych norm etycznych i moralnych, zgodnie z Dekalogiem i nauką Chrystusa, gdyż to one tworzą kodeks zasad moralnych całej niemal ludzkości.
motyw dworu szlacheckiego - Arkadia, „mała ojczyzna”, centrum polskości, mikrokosmos... o różnych funkcjach dworu ziemiańskiego w literaturze polskiej
Dwór stał się w literaturze polskiej symbolem życia szlacheckiego i ziemiańskiego, oazą życia rodzinnego, kultywowania tradycji, swoistym znakiem Polski. W małym majątku znajduje się odbicie niemalże całego państwa. O takiej posiadłości swobodnie możemy powiedzieć, że jest miniaturą kraju, „małą ojczyzną”, w której toczy się życie. Dworek i życie jego mieszkańców jest obecny w każdej epoce. Literatura przynosi albo pochwałę, albo krytykę ziemiańskiego stylu życia. Dworków szlacheckich znaleźć można bardzo wiele. Wszystkie jednakże przedstawiają codzienne życie mieszkającego w nich społeczeństwa - odzwierciedlają jego zwyczaje, rozrywki, tematy rozmów... Do nich też niewątpliwie należy dwór Wielosławskich w Nawłoci ukazany w „Przedwiośniu” Stefana Żeromskiego.
Nawłoć jest ukazana przez Żeromskiego w sposób tradycyjny. Tutaj życie toczy się naprawdę beztrosko... Przepych, dostatek, komfort, wszelakie rozrywki - spacery, ciągłe odwiedziny u sąsiadów, przejażdżki konne, polowania, bale, flirty i miłości to cechy typowe dla ludności zamieszkującej majątek Wielosławskich. Są tutaj standardowo odzwierciedlone standardowe obyczaje, takie jak poobiednia drzemka, czy późne wstawanie domowników po nocnych hulankach. Ważną rolę odgrywa rytuał jedzenia - to posiłki wyznaczają pory dnia, od nich właściwie uwarunkowane jest życie w dworze. Stoły są zawsze syto zastawione licznymi, apetycznymi potrawami, a także wykwintnymi smakołykami. W Nawłoci panuje atmosfera spokoju, ciepła, swojskości, serdeczności i gościnności. Drzwi dworu są zawsze szeroko otwarte dla gości. W ścianach tego dworku życie toczy się z wdziękiem, powagą i uwielbieniem dla odwiecznych uroków świata, jakich dostarcza dobrze zaopatrzona spiżarnia, dobra kuchnia, stare wino i dobrane grono biesiadników. Oni z kolei są wyjątkowi. Każdy jest oryginalny - ma swoje dziwactwa, ale przez to da się słyszeć ciągłą radość i ubaw płynący z różnych zabawnych sytuacji... Styl jakim pisze Żeromski jest pogodny, optymistyczny, graniczący wręcz z euforią.
Nawłoć jest swoistym odzwierciedleniem Soplicowa - dworu znanego wszystkim z „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza, mającego niewątpliwie największe znaczenie w literaturze polskiej. Można wywnioskować, że ma ona z Soplicowem wiele cech wspólnych... Soplicowo jest uznawane za wzór polskiej Arkadii - krainy szczęśliwej, bezpiecznej, w której zawsze panuje dostatek, a patriotyzm jest najwyższą wartością. Soplicowo jest to biały dwór położony na wzgórzu, otoczony zielenią polskich drzew, wśród pól uprawnych zamkniętych ciemną ścianą lasu, to miejsce piękne i szczęśliwe. Dworek soplicowski stał się symbolem polskości, syntetycznym obrazem ówczesnej Polski, który już zanika. Zostały przyznane mu więc zalety „kraju lat dziecinnych”, kraju pięknego, opartego na ładzie i porządku. A porządek ten opiera się na etykiecie regulującej wszystkie ludzkie odczucia i zachowania.
Soplicowo było oporne naciskowi świata zewnętrznego. Wręcz narzucało swój ład wewnętrzny, własny rytm tym, którzy przybywali. Stąd też Soplicowo można przedstawić jako „centrum polskości”. Nietknięte przez czas zachowały się też tradycje staroszlacheckie. Świadczy o tym nawet wystrój dworku, w którym na szczególną uwagę zasługuje stary zegar z kurantem wygrywający Mazurka Dąbrowskiego, obrazy przodków i sławnych Polaków.
Innym przykładem może być Dwór Korczyńskich znany z „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej, wpisany w scenerię drugiej połowy dziewiętnastego wieku, uosabiający wiele procesów i przemian społeczno-ekonomicznych, jakie dokonywały się właśnie w tym czasie. Korczyn wypełniają pamiątki z polowań, pomiędzy nimi wiszą podobnie jak w Soplicowie obrazy wielkich i znanych Polaków.
Żeromski, mimo iż przedstawia część społeczeństwa zamieszkującą Nawłoć z dużą dozą humoru, widzi w niej także cechy negatywne - beztroski i konsumpcyjny tryb życia, jak również akceptację istniejących różnic pomiędzy klasami społecznymi. Nawłoć przedstawia nam obraz życia w typowo polskim dworku. Pozornie obraz ten jest nawet korzystny - wszystko bowiem znajduje się tu na swoim miejscu - szlachta jest bogata, chłopi biedni, szlachta rządzi, chłopi służą. Nawłoć jest obrazem niewątpliwie kuszącym. Baryka czuje się przecież u Hipolita jak w raju. Czas upływa mu na miłostkach, próżniactwie i obżarstwie. Na każde zawołanie - zjawia się służący, na każdą prośbę Cezarego - przybywa lokaj. Prawdziwa arkadia... Można powiedzieć więc - idealna sytuacja. Ta sytuacja jest idealna, ale niestety tylko dla wąskiego grona osób. Dla Hipolita, dla Laury, dla Baryki - jednym słowem - dla tych którym się służy. To oni mogą próżnować, jeść, bawić się, kochać, żyć lekko. Z drugiej strony jest wielu takich, którzy na nich pracują. Obraz tego widzimy w Chłodku. Aby każdego ranka w Nawłoci był świeży chleb - chłopi muszą głodować. Aby Nawłoć była bogata - wieś jest biedna. Za luksus ten płacą chłopi, płacą robotnicy. Mamy tutaj styczność z przerażającą nędzą komorników, którzy żyją z pracy najemnej, chłopami od świtu pracującymi na polach, godzinami tułającymi się w poszukiwaniu chleba, chorymi i brudnymi dziećmi robotników. Jest to obraz nędzy i rozpaczy, bierności i zacofania wsi. Dla nich taka Polska nie jest ideałem...
Reasumując, dochodzę do wniosku, iż funkcje dworu ziemiańskiego w literaturze są zdecydowanie podzielone. Przede wszystkim pełni on rolę źródła informacji o obyczajach, tradycjach, kulturze i zasadach funkcjonowania ludności zamieszkującej dwory ziemiańskie. Jest on zatem specyficznym centrum polskości, „małą ojczyzną” pokazującą nam relacje pomiędzy poszczególnymi klasami społecznymi wpływającymi na kształtowanie się tego właśnie dworu - dają się zauważyć szalone różnice pomiędzy standardem życia dworskiego i wiejskiego, pomiędzy beztrosko żyjącą szlachtą a ciężko pracującymi chłopami. Jako Arkadia jest bodźcem ukazującym lekkość i przyjemność sielankowego życia dworskiego, lecz jednocześnie kreuje próżność i brak czułości dworskich mieszkańców na sprawy toczące się w kraju.
Dwory posiadają jeszcze jedną ważną funkcję - były przecież ostoją polskości, w czasach, gdy nasza państwowość była zagrożona. Dawały ludziom poczucie godności, stabilności, a jednocześnie stanowiły źródło patriotyzmu. W dzisiejszych czasach można zadać sobie pytanie: Co pozostało z tych dworów? Na pewno tradycja patriotyzmu - należy ją kultywować, rozpowszechniać, chronić pamiątki historyczne oraz rozwijać i promować kulturę polską. Młodzi ludzie powinni uświadomić sobie, że bezwzględne przejmowanie zachodniego stylu życia, spowoduje w Polsce zanik naszych starych tradycji, rozluźnienie się więzi rodzinnych, a co za tym idzie utratę tożsamości narodowej...
motyw władzy, kariery, awansu społecznego - Władza to przywilej, obowiązek czy przekleństwo?
Rozpoczynając rozważania nad problemem czy władza jest obowiązkiem, przywilejem czy też przekleństwem, warto się najpierw zastanowić, czym jest władza w ogóle. Zwykle określamy ją jako możliwość kierowania innym człowiekiem bądź grupą ludzi i konieczność brania odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Im więcej osób podporządkowanych jest owemu kierownictwu, tym szerszy jest zakres władzy. Dlatego właśnie władzę najczęściej kojarzymy ze zwierzchnictwem nad państwem. Pamiętajmy jednak, że władza zaczyna się już na dużo prostszych płaszczyznach.
Pierwszą wspólnotą, w której pojawiają się elementy dominacji, czyli swego rodzaju władzy, jest związek kobiety i mężczyzny. Już w tej wspólnocie któraś ze stron, świadomie bądź nie, odgrywa rolę przewodnika. Jest to zwykle osoba obdarzona zdolnościami przywódczymi, swego rodzaju charyzmą, która ułatwia sterowanie i koordynację działania w grupie. Podobny proces zachodzi na poziomie zgromadzenia rodzin, czyli wsi, osiedla, miasteczka, etc., aby wreszcie rozszerzyć się na całe miasto, region, a w końcu państwo. Skoro zauważyliśmy, że już na etapie współistnienia dwojga ludzi istnieje zjawisko przewodnictwa, zatem w państwie, jako konsekwencji naturalnego procesu gromadzenia się ludzi we wspólnoty, zachodzić musi analogiczna prawidłowość. Proporcjonalnie do wzrostu zakresu władzy, spoczywającej na barkach przywódcy, rośnie odpowiedzialność za podejmowane decyzje. A przywódca jest tylko człowiekiem, nie jest zatem doskonały, gdyż nie jest mu przypisana nieomylność. Targają nim (jak każdym z nas) namiętności, skłonny jest do poddawania się emocjom, do subiektywnego myślenia.
Władza kusi, fascynuje, podnieca... Możliwość decydowania w imieniu tłumów i przewodzenie im daje prawie nieograniczone możliwości. Jak więc być władcą w obliczu ludzkiej słabości?
Arystoteles w swojej rozprawie pt. Polityka mówi, że państwem powinny rządzić prawa, a to prawa właściwie ujęte - nie ludzie. Rola władcy powinna zaś ograniczać się do egzekwowania tych praw i rozstrzygania w tych sprawach, których prawa określić nie zdołają dokładnie ze względu na to, że niełatwą jest rzeczą w ogólnym ujęciu wyczerpać wszystkie poszczególne wypadki.
Prawa, o których wspomina Arystoteles, to wykładniki moralne, te bowiem są trwałe i niezmienne - w przeciwieństwie do ustaw, które zmieniają się wraz z władcami. Wizja Arystotelesa jest jednak utopijna, gdyż już owo rozstrzygnięcie w kwestiach niesprecyzowanych w prawach niesie możliwość błędu.
Jakie "pułapki" szykować może sprawowanie władzy i jakie istnieją z nich wyjścia, proponuję prześledzić, opierając się na utworach literackich różnych epok.
Jednym z najwcześniejszych utworów, w których poruszony jest problem władzy, jest Antygona Sofoklesa. Autor przedstawia w nim tragiczny konflikt Kreona, który, będąc królem Teb, wybierać musi między prawem państwowym a boskim. Chcąc zachować ład i sprawiedliwość w państwie, doprowadza do śmierci trzech osób: Antygony, Eurydyki i Hajmona. Czy czyni słusznie?, sprawa dyskusyjna. Jako głowa państwa przekonany jest o konieczności wyraźnego odróżnienia dobra od zła, dlatego decyduje się na wydanie zakazu grzebania zwłok zdrajcy - Polinejkesa. Sprzeciwia się tym samym prawom boskim, w myśl których należy godnie pogrzebać zmarłego, niezależnie od tego kim był. Decyzja Kreona ma głęboki charakter moralny, gdyż król nie ma prawa decydować o pośmiertnych losach poddanego. Jego kompetencje ograniczają się do życia doczesnego, ziemskiego, a po śmierci człowiek przechodzi pod władanie innego króla - Hadesa. Konieczność zachowania sprawiedliwości w państwie i uniknięcia podobnych sytuacji w przyszłości sprowadza na Kreona boży gniew. W momencie kiedy zachodzi konflikt między polityką państwa a religią, władza zdaje się być przekleństwem. Kreon jest bowiem wyznawcą tej samej religii co zwolennicy pochowania Polinejkesa. Zatem występek przeciw jej nakazom dotyka go bezpośrednio. Jednak przede wszystkim jest królem Teb i jego naczelnym obowiązkiem jest prowadzenie praworządnej i sprawiedliwej polityki. Inne względy musi usunąć na bok. Kara, jaka spada na Kreona za przekroczenie praw boskich, jest okrutna. Aby konsekwentnie egzekwować swoje zakazy, skazać musi na śmierć własną bratanicę - Antygonę. Jej śmierć pociąga za sobą samobójstwa dwóch bliskich mu osób: Hajmona i Eurydyki.
Czy władza w rękach Kreona jest więc przywilejem? W moim odczuciu - absolutnie! To jedynie obowiązek bycia bezwzględnym wobec wszystkich przedstawicieli społeczeństwa w celu zachowania ładu w państwie oraz przekleństwo wynikające z konfliktu dwóch wartości. Kreon wprowadza praworządność w państwie, ale koszty, jakie ponosi, są ogromne.
Władza to także wyrzeczenia, konieczność poświęceń, ponoszenie okrutnych czasem konsekwencji własnych decyzji oraz absolutny imperatyw porzucenia troski o względy osobiste. W przypadku Kreona władza stała się ciężkim brzemieniem, które musiał dźwigać. W nieco podobnym położeniu znalazł się Konrad Wallenrod - tytułowy bohater powieści poetyckiej Adama Mickiewicza. W trosce o losy swej ojczyzny Konrad zmuszony jest sprzeciwić się dwóm kodeksom: rycerskiemu i religijnemu. Znając potęgę Prus, ma świadomość, że jedyna skuteczna droga walki z nimi to podstęp. Przeklina ją jednak, gdyż jest ona niezgodna z zasadami honoru rycerskiego, któremu hołduje. W rozmowie z żoną bohater wyznaje: "Jeden sposób, Aldono, pozostał Litwinom skrusryć potęgę zakonu, mnie ten sposób windomy. Lecz nie pytaj, dla Boga! Stokroć przeklęta godzina, w której od wrogów zmuszony, chwycę się tego sposobu." Mimo iż system wartości Konrada zakazuje mu skorzystać z tej haniebnej drogi, bohater, targany troską o losy Litwy, jednak decyduje się z niej skorzystać. Skazuje się w ten sposób na wewnętrzne rozdarcie, życie w niezgodzie z własnymi ideałami. W imię dobra powszechnego godzi się realizować słowa Machiavellego (motto utworu): "Macie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby walczenia Trzeba być lisem i wilkiem". Dla ratowania swego kraju młody Walter musiał także poświęcić szczęście osobiste. Plan pokonania Prus wymagał bowiem rezygnacji z miłości do Aldony, porzucenia domu i stabilizacji, a tym samym unieszezęśliwienia małżonki. Tragiczne życie bohatera wieńczy samobójcza śmierć. Cena, jaką przyszło zapłacić Wallenrodowi za władzę, jaką zyskał, wychowując się w zakonie krzyżackim, była wielka. Fakt, że dorastał wśród Prusaków, co później stanowiło podstawę jego władzy, stał się przekleństwem młodego mężczyzny. Nawet spędzając upojne chwile u boku Aldony, Wallenrod wciąż gnębiony był przez własne poczucie obywatelskiego obowiązku: Szczęścia w domu nie zaznał, bo go nie było w ojczyźnie.
Powyższe dwa przykłady obrazują nam władzę jako obowiązek, którego spełnienie staje się przekleństwem. Zarówno Kreon jak i Walter kierują się interesem publicznym. Ich szczęście osobiste koliduje ze szczęściem całego społeczeństwa, więc kierując się obowiązkiem wobec państwa, wybierają dobro powszechne. Co jest dla nich rekompensatą za to poświęcenie? Chyba jedynie świadomość dobrze spełnionej powinności w imię patriotyzmu. To jednak, moim zdaniem, zbyt mało. Dowodem czego jest samobójcza śmierć Wallenroda.
Są jednak władcy, których władza opiera się przede wszystkim na czerpaniu zeń osobistych korzyści, z prawie całkowitym pominięciem obywatelskiego obowiązku. To przywódcy, dla których wysoka pozycja w sferach rządzących łączy się jedynie z uciechą rozlicznych przywilejów i możliwością bogacenia się. Przypomnijmy przykładowo senatora Nowosilcowa - kata polskiego społeczeństwa z Mickiewiczowskich Dziadów cz. III. Jest to człowiek obłudny i fałszywy, który dba jedynie o zapewnienie sobie jak najlepszych warunków, nie przebierając przy tym w środkach. Stosuje nieczyste reguły gry, aby za wszelką cenę osiągnąć cel. Celem tym jest zdobycie poparcia i łaski cara Mikołaja, środkiem zaś - aresztowania jak największej ilości polskich spiskowców. Wysuwa zatem bezpodstawne i nieuzasadnione oskarżenia, karze śmiertelnie niewinnych ludzi. Przykładem okrucieństwa i bezwzględności Nowosilcowa, na drodze realizacji chytrych ambicji, jest morderstwo młodego Rollisona: "Niech Pan Senator uważy, Iż mimo czujności i straży O biciu Rollisona niechętne osoby Wieść roznoszcą i może wynajdą sposoby Oczernić przed Cesarzem nasze czyste chęci, Jeśli się temu śledztwu prędko leb nie skręci." Nowosilcow pragnie wzbudzić zazdrość ludzką, chce, by łaska carska uczyniła z niego człowieka powszechnie znanego, podziwianego. Poszukuje poklasku wśród towarzystwa. Scena snu senatora, w której senatorowi śni się, że wśród glorii i chwały idzie do gabinetu Cara, ujawnia jego pychę i zarozumiałość. Senator urządza wystawne bale i rauty, aby w ten sposób zyskać poparcie znaczących osób. Jest pusty, chciwy i żądny zaszczytów. Politykę traktuje jako przysłowiową "walkę o stołek" oraz niewyczerpane źródło przyjemności. Nie egzekwuje praw moralnych, dla niego bowiem jedynym wyznacznikiem wartości człowieka jest bogactwo i wzbudzany u innych respekt. Władza dla Nowosilcowa jest środkiem do realizacji osobistych ambicji.
Władzę jako źródło przywilejów, dobrobytu i zaszczytów, zdobytych kosztem obywateli, przedstawia także George Orwell w Folwarku Zwierzęcym. Rządy pod wodzą Napoleona i jego poplecznika, demagoga Krzykały, są autokratyczne i bezwzględne. Wódz Napoleon i jego współ pracownicy żyją "ponad prawem". Korzystając ze swego wysokiego stanowiska, śpią w łóżkach, piją alkohol i uprawiają hazard, co jest surowo zabronione w księgach pozostałych obywateli Folwarku. Podstawowy kodeks, ustalony jeszcze za czasów Chyżego, jest naginany i przerabiany stosownie do polityki i zachcianek dyktatora Napoleona. Obywatele są zastraszeni i terrorem zmuszeni do posłuszeństwa. Elita Folwarku (czyli władza) troszczy się jedynie o własne wygody i przyjemności, pomijając zupełnie kwestię dobra pozostałych zwierząt. One bowiem są jedynie po to, aby umożliwić władzy prowadzenie dostatniego, rozrywkowego życia. W miarę bogacenia się Napoleona warunki życia na farmie pogarszają się - zaczyna brakować jedzenia, a zwierzęta zmuszane są do niewyobrażalnego wysiłku przy pracy. Ten typ władzy, czyli totalitaryzm, ogranicza się w głównej mierze do korzystania ze stanowiska przywódcy w celu zapewnienia sobie dostatniego życia. Obowiązek obywatelski, konieczność dobrego gospodarowania państwem, podnoszenie poziomu warunków socjalnych obywateli i ich ochrona - praktycznie w ogóle nie pojawiają się w systemach totalitarnych. Możliwość dowodzenia społeczeństwem, zdobywana często (jak w przypadku Napoleona) w oparciu o kłamstwo i demagogię to dla tyranów podobnych Napoleonowi jedynie kopalnia przywilejów i okazja do zadbania o samego siebie. Folwark Zwierzęcy jest przestrogą przed tego rodzaju władzą, która jest przekleństwem dla obywateli.
Interesującą kwestią, stanowiącą uzupełnienie do naszych rozważań, jest problem władzy sprawowanej przez rewolucjonistów. Rewolucja rodzi się z niezgody na panujące warunki, potrzeby obalenia dotychczasowych elit rządzących. Wodzirejami tego rodzaju przewrotów są zwykle charakterystyczni mówcy, obdarzeni zdolnością porywania ludzi za serca i gromadzenia ich wokół siebie. Niebezpieczeństwo ich władzy zachodzi wówczas, gdy są oni jedynymi osobami znającymi założenia ideowe buntu. W takich okolicznościach przemówienia organizatorów przewrotu stać się mogą jedynie demagogią, a siła rewolucjonistów może im posłużyć do osiągnięcia osobistych celów. Władcy rewolucyjni mają bowiem to do siebie, że po obaleniu starej władzy sami stają się zamkniętą wyższą sferą rządzącą.
Potwierdzenie tej teorii odnajdujemy w trzech utworach o tematyce rewolucyjnej, czyli: Szewcach Witkiewicza, Nie-Boskiej komedii Krasińskiego i Przedwiośniu Żeromskiego. Ostateczny rezultat rewolucji, której zadaniem było - we wszystkich trzech przypadkach - wprowadzenie zmian społecznych, jest sprzeczny z początkowymi założeniami. Przywódcy, wykorzystując swoją pozycję podczas walki, wyniesieni zostają na miejsce starych elit. U Krasińskiego Leonard i Pankracy stają się reprezentantami najwyższej sfery; w Przedwiośniu - czerwona policja i moskiewscy komisarze tworzą rewolucyjną arystokrację, a szewcy z utworu Witkacego awansują z prostych rzemieślników do rangi kierowniczej. Ciąg rewolucji przypomina zatem błędne koło - kiedy jedni rządzą, drudzy muszą wykonywać ich rozkazy, zaś kiedy zmęczeni nadzorem zbuntują się - role się odwracają. W tym przypadku potrzeba dowodzenia ludźmi rodzi się z obowiązku walki o prawa własne i całego społeczeństwa, jednak kiedy znienawidzeni starzy władcy zostają obaleni, przywódcy rewolucji chętnie korzystają z przywilejów przysługujących sprawującemu władzę. Jak już wspomniałam, władza kusi swym szerokim zakresem możliwości, a na przykładzie wyżej podanych trzech utworów dowiadujemy się, że nawet najbardziej zaangażowani w sprawy społeczne politycy łatwo dają się uwieść jej urokowi.
Po dokładnej analizie różnych modeli władzy dochodzę do wniosku, iż jest ona połączeniem obowiązku, przywileju i przekleństwa. W poszczególnych przypadkach występują jednak różne proporcje tego połączenia. Kreonowi zabrakło przywileju, Napoleon zaś miał go zbyt dużo. Walter miał bardzo silne poczucie obowiązku wobec ojczyzny, natomiast przywódcy rewolucji 1917 roku mieli go niewiele. Idealna władza powinna, moim zdaniem, wynikać z patriotyzmu, czyli obowiązku wobec państwa, dawać na tyle dużo satysfakcji i samozadowolenia, aby wynagrodzić swego rodzaju przekleństwo, wynikające z konieczności stawiania dobra ojczyzny na pierwszym miejscu. Przywileje zaś, w moim rozumieniu, służyć mają ułatwianiu lub przyspieszaniu działania na rzecz państwa, a nie bogaceniu się i realizowaniu osobistych celów. Jednak, jak już zaznaczyłam, człowiek jest istotą słabą i omylną, a potęga, jaką daje sprawowanie pieczy nad społeczeństwem, może go wodzić na pokuszenie. Dlatego też, usiłując odnieść moje dywagacje do dzisiejszej rzeczywistości, uważam, że działanie sprawującego władzę winno być kontrolowane przez reprezentantów ogółu społeczeństwa.
Władza - powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namiętność, pokusa... Do jakich refleksji na ten temat skłania Cię literatura wybranych dzieł literackich?
Czy jest na świecie choć jeden człowiek, który z czystym sumieniem i z pełną odpowiedzialnością mógłby powiedzieć, że nigdy, w całym swoim życiu, ani przez chwilę nie pragnął władzy? Władzy, niekoniecznie rozumianej jako zasiadanie na tronie, bycie prezydentem, ministrem czy jakimkolwiek innym urzędnikiem, mającym z urzędu prawo stanowienia o losie innych? Z tym, że nie każdy chce być ministrem, mogę się zgodzić. Lecz jestem przekonany, że każdy chciałby mieć, w którymś momencie swojego życia, siłę narzucania swojej woli drugiemu człowiekowi. Aż trudno sobie wyobrazić, o ile łatwiejsze i przyjemniejsze byłoby życie człowieka, jeżeli mógłby stanowić o swoim losie w drodze wydawania rozkazów i poleceń. Lecz właśnie ta łatwość osiągania różnych rzeczy i otrzymywania wszystkiego, czego dusza zapragnie, czyni człowieka bezbronnym wobec działania różnych pokus, podatnym na działa nie zła, a to prowadzi nawet do zbrodni.
Literatura na przestrzeni wieków ukazywała różnych władców w różnych sytuacjach życiowych. Nie zawsze to byli ludzie źli i słabi, co jakiś czas zdarzały się jednostki wybitne, urodzeni przywódcy, których celem było dobro podwładnych. Jednakże w większości przypadków władza ukazywana w utworach literackich sprawowana jest przez grupę zdeprawowanych ludzi, którzy poprzez zbrodnię lub kłamstwo dążą do osiągnięcia własnego celu, którym bardzo często jest po prostu bogactwo. Na ich czele stoi zawsze człowiek, który, pozbawiony skrupułów, nie cofa się przed niczym, by władzę utrzymać. Władców można podzielić ze względu na sposób, w jaki władzę osiągnęli: "dobrzy" zyskiwali ją najczęściej drogą legalnej, pokojowej, "źli" drogą spisku, podstępu i morderstwa (co oczywiście także nie było zasadą, ponieważ i tym "dobrym" zdarzało się osiągnąć władzę podstępnie).
Według powyższych kryteriów chciałbym dokonać podziału i charakterystyki niektórych władców ukazanych w utworach literackich na przestrzeni wieków. Chcę podzielić się refleksjami na temat władzy i ludzi ją sprawujących, ukazując sposób, w jaki swoje stanowiska osiągali, a następnie charakteryzując ich postawy już w czasie rządzenia. Zgodnie z tym podziałem postaram się porównać pewnych bohaterów, ukazując podobieństwa ich zachowań, mimo iż są to często ludzie pochodzący z różnych epok.
W antyku powstał dramat Antygona Sofoklesa. Autor ukazał postać króla Kreona, władcy Teb, który zakazał pod karą śmierci grzebania zwłok zdrajcy, Polinejka, mimo iż należał on do jego rodziny. Siostra Polinejka Antygona złamała zakaz króla, za co została skazana na śmierć. Antygona przeciwstawiła się Kreonowi, ponieważ uważała, iż prawa boskie (niepochowanie zwłok Polinejka łączyło się z niemożliwością dostania się jego duszy do Hadesu) są ważniejsze niż ludzkie, stanowione przez króla. Kreon był władcą, nie mógł, a wręcz nie powinien cofać raz wydanego rozkazu. Król, chcąc mieć posłuch u swoich poddanych, nie może zmieniać zdania i narażać się na śmieszność, niezależnie od tego czy w grę wchodzi życie człowieka obcego, czy też człowieka rodziny królewskiej. Można się zastanawiać, czy rozkaz Kreona był sprawiedliwy, jednak jedno jest pewne: król Teb wykazał się jako władca, pozostając przy raz wydanym rozkazie i skazując Antygonę, mimo łączących ich prywatnych więzów. Wydaje mi się, iż Kreon był powołany do tego, by być królem. Sprawował władzę, wiedząc, do czego to zobowiązuje i jaki styl życia narzuca.
Biorąc pod uwagę sposób sprawowania władzy, chciałbym porównać Kreona z Karolem Wielkim, jednym z bohaterów średniowiecznej Pieśni o Rolandzie. Karol był średniowiecznym ideałem władcy, w związku z czym pewne jego cechy zostały w utworze wyolbrzymione. Był on wspaniałym rycerzem, największym i najodważniejszym. Był przykładnym chrześcijaninem - powiódł Francuzów na wojnę z niewiernymi Saracenami do Hiszpanii. Był także władcą mądrym, zasięgającym rady u swoich poddanych. Nie da się ukryć, iż ostatnia z wymienionych przeze mnie cech Karola zasadniczo różni go od Kreona, który swój rozkaz wydał, nie pytając nikogo o zdanie. Mimo to Karol i Kreon mają jedną główną, wspólną cechę, wiedzą, co znaczy być królem, wiedzą, do czego to zobowiązuje, są powołani do rządzenia. Karol, podobnie jak Kreon, po wydaniu rozkazu oczekiwał, że osoba lub też grupa osób, których ten rozkaz dotyczy, przystąpi do wykonania polecenia bezzwłocznie. Oczekiwał także, iż jego rozkazy czy też zakazy nie będą łamane.
Antyk i średniowiecze to epoki będące początkiem historii literatury światowej. Zapoczątkowały one wielką i piękną tradycję przekładania myśli i odczuć, legend i opowieści na słowo pisane, tak że teraz możemy poznać i podziwiać wspaniałych bohaterów, a między nimi władców. Możemy krytykować Kreona i podziwiać Karola, a także uczyć się, iż sprawowanie władzy nie jest tylko przyjemnością. Rządzenie ma swoje zasady, czasem może być wręcz okrutne, lecz tylko sprawowanie rządów sprawiedliwych, ale i twardych, daje efekty.
Przeczytany ostatnio przeze mnie renesansowy dramat Szekspira pt. Makbet skojarzył mi się z utworem pisarza współczesnego, G. Orwella, zatytułowanym Folwark zwierzęcy. Mimo iż są to utwory, które powstały w bardzo odległych epokach, to sposób dążenia do władzy Makbeta i Napoleona wydaje się być pod pewnymi względami podobny. Obaj, by osiągnąć pełnię władzy, musieli usunąć z drogi przeciwników. Obaj doszli do władzy w drodze siły. Makbet był jednym z najlepszych rycerzy króla Szkocji Dunkana. Podjudzany przez żonę, mimo wcześniejszych skrupułów, zabija króla i zasiada na tronie. Podobnie Napoleon, przy pomocy psów uzyskuje władzę w folwarku, oczerniając i wyganiając swojego przeciwnika Snowballa. Rządy Makbeta jako króla są bardzo krwawe. Wierzący w przepowiednie wiedźmy nowy król Szkocji zaczyna popadać w pewien rodzaj krwiożerczego obłędu. Swoich dawnych przyjaciół Makduffa i Banka postanawia zabić, obawiając się ich zemsty. Makbet boi się głównie Banka, któremu wiedźmy przepowiedziały, iż jego potomkowie będą królami. Szaleństwo Makbeta objawia się w jeszcze inny sposób - widzi ducha zmordowanego króla.
Makbet jest więc władcą, o którym można powiedzieć, iż pokusa władzy doprowadziła go do popełnienia zbrodni. Zbrodnia ta spowodowała rozdarcie wewnętrzne bohatera, którym za częły szarpać ogromne namiętności. Z jednej strony Makbet uwielbiał rządzić, do tego stopnia, że stał się tyranem, z drugiej strony cały czas miał wyrzuty sumienia, zwiększające się po każdym nowym morderstwie. Tak więc pokusa władzy jest niekiedy tak wielka, że prowadzi do zbrodni, a zbrodnia ta powoduje wyrzuty sumienia, które nie zawsze da się zagłuszyć.
Władza sprawowana przez Napoleona w Folwarku zwierzęcym była władzą totalitarną, a jej negatywne cechy będę chciał ukazać w dalszej części pracy.
Zachowując chronologiczny układ epok literackich, chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym bohaterze literackim, dla którego sprawowanie władzy było, w pewnym sensie, przekleństwem. Myślę o Konradzie Wallenrodzie, bohaterze utworu Adama Mickiewicza. Jest to postać o tyle ciekawa, że nie mieści się w moim podziale na "dobrych" i "złych" władców. Konrad doszedł do władzy podstępem. Walter Alf (bo tak początkowo nazywał się Wallenrod) był Litwinem, który przyjął nazwisko po Niemcu Wallenrodzie po to, by wstąpić do Zakonu Krzyżackiego. Wkrótce potem został Wielkim Mistrzem. Po co to zrobił? Założenie Konrada i jego sługi Wajdeloty Halbana było takie: Konrad zostanie Wielkim Mistrzem i poprowadzi Krzyżaków do zguby. Plan powiódł się, jednak nie zmniejsza to tragizmu sytuacji Wallenroda. Jest to tragizm człowieka, który zmuszony jest opuścić młodą żonę i kraj ojczysty. Jest to także tragizm średniowiecznego władcy i rycerza, który podstępem skazuje na śmierć i zagładę ludzi, którzy mu zaufali. Do czego więc prowadzi władza na podstawie Konrada Wallenroda? Czy jest zaszczytem? Powołaniem? Chyba nie. Władza dla Wallenroda jest nieszczęściem, jest złem koniecznym, jest nieznośnym obowiązkiem, jest poświęceniem się człowieka dla ojczystego kraju.
Pora powrócić do G. Orwella i jego Folwarku zwierzęcego. Na folwarku pana Jonesa do chodzi do przewrotu i władzę przejmują zwierzęta, na których czele stają świnie jako najmądrzejsze. Pojawiają się dwaj chętni do sprawowania głównej władzy: Napoleon i Snowball. Napoleon ma za sobą psy, a więc siłę fizyczną, dlatego właśnie on przejmuje władzę. Jak wyglądają działania nowego władcy? Zamyka zebrania zwierząt, polecenia dla podwładnych przekazuje za pośrednictwem rzecznika Squelera, który wspaniałą wymową, argumentem w postaci psów, potrafi przekonać zwierzęta do racji Napoleona. Zakazane zostaje śpiewanie hymnu "Zwierzęta Anglii", na jego miejsce pojawiają się pieśni wychwalające towarzysza Napoleona. Zaczynają zmieniać się główne przykazania zwierząt na takie, które odpowiadają świniom. Dochodzi w końcu do tego, że elita rządząca, czyli świnie, którym w odróżnieniu od innych zwierząt żyje się coraz lepiej, zaczyna chodzić na dwóch nogach. Świnie mają wszystkiego pod dostatkiem, za to reszta zwierząt, ciężko pracująca przy budowie wiatraka, dostaje żywności wcale nie więcej niż za czasów pana Jonesa. Napoleon, posługując się Squelerem i psami, przekazuje zwierzętom coraz to nowsze i wspanialsze dowody rozwoju folwarku, ale tylko w postaci liczb, a te, naiwne i ogłupiane, nie widzą, że wcale nie jest im lepiej, i wierzą w kłamstwa serwowane przez władzę.
Czym jest władza totalitarna, z którą mieliśmy do czynienia przez kilkadziesiąt lat u nas, w Polsce? Władza totalitarna to władza sprawowana przez pewną uprzywilejowaną grupę ludzi. Nie są to ludzie powołani, by rządzić, są to po prostu ci, którzy mają dostatecznie silne argumenty (w postaci wojska, policji), aby władzę osiągnąć, a następnie ją utrzymać. Tego typu władza jest "niewidoczna" dla społeczeństwa, a jej postanowienia przekazywane są przez rzeczników. Władza ta operuje kłamstwem politycznym. Naród, będąc pod rządami siły i przemocy, popada w amok i uśpienie. Zapomina o hasłach i ideach głoszonych wcześniej: idzie za władzą, ogłupiony i oszukany, tak jak to ukazuje Herbert w wierszu Pieśń o bębnie. Idzie wsłuchany w rytm bębna, idzie prosto do piachu. Podobną wizję uśpionego totalitaryzmem narodu znajdujemy w Malej Apokalipsie T. Konwickiego, gdzie ludzie są już tak otumanieni, że nie znają nawet prawdziwej daty.
Władza - powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namiętność, pokusa..., ale również cierpienie, wykorzystywanie, mordowanie i wiele, wiele innych określeń, w większości przypadków negatywnych. Problem władzy faktycznie zmusza do zastanowienia. Obserwując dzieje bohaterów literackich, poznajemy ich podejście do władzy, widzimy, jak ludzie do władzy dążyli, jak ją osiągali i jak później rządzili. Poznaliśmy Kreona, który nie zmienił wydanego rozkazu i nie bał się skazać na śmierć narzeczonej swojego syna, która ten rozkaz złamała. Przenieśliśmy się wraz z Karolem Wielkim i Rolandem do Hiszpanii, gdzie podziwialiśmy wspaniałego, mężnego i mądrego władcę, jakim był król Francji. Mogliśmy wraz z Makbetem i jego żoną przeżywać noc morderstwa, a potem wszystkie wielkie namiętności, jakie targały duszą mordercy. Obserwowaliśmy Konrada Wallenroda, jak poświęcał się dla ojczyzny, niszcząc sobie życie i łamiąc zasady średniowiecznego kodeksu rycerskiego. Świat literatury pozwolił nam także uczestniczyć w rewolucji w folwarku pana Jonesa i obserwować późniejszy rozwój wydarzeń, jakim było wprowadzenie systemu władzy totalitarnej.
Wszystko to ukazało nam, jak bardzo ludzie pragnęli i cały czas pragną władzy. By ją osiągnąć, gotowi są zabijać, oszukiwać i kłamać. Są także gotowi robić to dalej, po to, by władzę utrzymać. Władza jest więc często pokusą nie do odparcia. Rzadko kiedy zdarzają się ludzie sprawujący władzę z powołania, którzy dotrzymują zobowiązań wobec narodu i dbają o dobro obywateli, ponieważ władza jest czymś, co niszczy człowieka. Gdy człowiek zaczyna rządzić i wydawać polecenia, to jest mu bardzo trudno zostać znowu zwykłym, szarym obywatelem, wykonującym rozkazy. Dlatego też nawet porządny początkowo człowiek, gdy zacznie rządzić, będzie się chciał piąć coraz wyżej, by osiągnąć najwyższą władzę, a każdy szczebel drabiny prowadzący na szczyt będzie kolejną złamaną zasadą moralną czy też zapomnianą ideą młodości.
Kariera a moralność - rozważania w odniesieniu nie tylko do Granicy. (Weź pod uwagę sądy Zofii Nałkowskiej, innych, wybranych pisarzy i swoje).
Kariera a moralność - temat ten był już poruszany przez wielu twórców. Począwszy od czasów najdawniejszych, a kończąc na współczesnych zagadnienie to fascynowało artystów, czego wyrazem są liczne utwory podejmujące ten temat: XX LECIE MIĘDZYWOJENNE:
- Zofia Nałkowska "Granica" - bohater powieści Zenon Ziembiewicz wybrał w życiu drogę kariery. Po edukacji w szkole średniej w miasteczku, (gdzie był dobry w przedmiotach ścisłych), wyjeżdża do Paryża, by studiować tam nauki społeczno-polityczne. Wiedział, że aby się wybić musi podjąć studia, gdyż inaczej nie będzie miął na to szansy i na zawsze będzie skazany na mało znaczące stanowisko. Po przerwaniu studiów z powodu braku pieniędzy, godzi się z sugestią matki i pożycza pieniądze na dokończenie edukacji od Czechlińskiego, co było dla niezależnego, wolnego Zenona trudnym wyborem. W zamian ma on pisać do "Niwy", gazety Czechlińskiego, artykuły na temat sytuacji międzynarodowej. Po pewnym czasie bohater zauważa, że pisze to, czego oczekuje Czechliński, a jako czytelnik własnych artykułów odnosi wrażenie, że brzmią one tak, jakby on tego nie napisał. Pisząc Zenon znieczulał się moralnie, nie był sobą. Czytając własne artykuły bohater zastanawia się jeszcze nad własnymi zasadami, czego nie robi już jednak po objęciu redakcji "Niwy": drukuje mierne literacko i bez wymowy artykuły Tczewskiego - wielkiego ziemianina, który posiada wpływy i pieniądze. Wraz z obniżaniem się wartości metaforycznej pisma zmienia się także styl życia bohatera, który coraz bardziej wtapia się w środowisko, które w młodości tak żarliwie krytykował. Zenon pnie się po szczeblach kariery kosztem własnej moralności. Wkrótce zostaje prezydentem miasta, lecz już ani trochę nie przypomina młodzieńca, który kiedyś marzył o karierze. Bohater stanął po stronie zła, którego za młodu nie tolerował, przekroczył granicę odpowiedzialności moralnej i wytrzymałości psychicznej. Walka o wyższą pozycję społeczną zmieniła go wewnętrznie nie do poznania. Wraz z gruntującą się decyzją o dalszej karierze granica odpowiedzialności moralnej zacierała się (bohater znieczulał się na ideały).
Tadeusz Mostowicz-Dołęga "Kariera Nikodema Dyzmy" - zawrotna kariera cwaniaczka z nizin jest wielką satyrą wyśmiewającą stosunki panujące wśród elity rządzącej, ciemne powiązania jej członków, oraz styl życia polskiej arystokracji. (Moralność bohatera pozostawiam do indywidualnej oceny). MŁODA POLSKA:
- Stefan Żeromski "Ludzie bezdomni" - doktor Judym jest postacią wyjątkową, nie wywodzi się z arystokracji, lecz z biedoty i dzieciństwo jego upływało wśród nędzy warszawskiej ulicy, jego awans społeczny wynikł przypadkiem, gdyż upodobała go sobie, zabrała i wyedukowała ciotka. Początkowo pobiera nauki od wynajmującego pokój studenta, potem kończy studia medyczne i wyjeżdża na praktykę do Paryża. Bohater, tak wykształcony bez trudu mógłby zrobić karierę lekarza, zapewnić sobie dobry byt, przyjemne życie. Nie pozwala mu jednak na to jego moralność. Judym żyje jednak z piętnem swojego pochodzenia - z poczuciem winy wobec własnego środowiska i z pragnieniem "spłaty długu", której może dokonać jako lekarz ubogich. Stąd też jego ostateczna decyzja ma wymiar społeczny - Judym poświęci swoje życie i szczęście, by oddać wiedzę, młodość i siłę biednym i pokrzywdzonym warstwom społeczeństwa. Doktor Judym potrafił zrezygnować z kariery na rzecz wyższych celów, oprzeć się pokusie dostatniej egzystencji. Jego wzorowa moralność zasługuje na podziw i naśladowanie. Jak bardzo różni się doktor Judym od Zenona Ziembiewicza z "Granicy". OŚWIECENIE:
- Ignacy Krasicki bajka "Dwa psy" - bohaterami są dwa psy: pierwszy "kundel", który ma ciężko pracować; drugi, który obrazuje uległego szlachcica, podlizującego i przypodobującego się magnatom, oddającego się do ich dyspozycji, uległego karierowicza, który dla swojej kariery zrobi wszystko, nawet za cenę moralności. Taki człowiek zatracił własną osobowość i moralność, a ich miejsce zajęła pogoń, wszelkimi sposobami, za karierą. RENESANS:
William Shakespeare "Makbet" - dramat przedstawia losy człowieka, który chcąc zrealizować swoje marzenia o władzy królewskiej, schodzi na drogę zbrodni. Przed przepowiednią Makbet jest bohaterskim rycerzem, osławionym swoimi czynami, który ma szacunek do władcy. Rycerz ma jednak ukryte ambicje, imponuje mu władza i prestiż, lecz skrupuły moralne i brak zdecydowania powstrzymują go przed przyspieszeniem zrządzenia losu. Nie chce nawet myśleć o tym, że zostanie królem, gdyż by on mógł nim zostać obecny władca musi zginąć. W podjęciu decyzji o "przyspieszeniu kariery" "pomaga" bohaterowi Lady Makbet, która odwołuje się do męskiej dumy męża (jej także marzy się być żoną władcy) - król zostaje zamordowany. Następnie następuje szereg zbrodni, które pogrążają Makbeta. Swym postępowaniem rycerz doprowadził się do samozagłady moralnej, jego świat legł w gruzach. Cena, jaką zapłacił bohater za szybką karierę, była strata moralności. Makbet i Lady Makbet już nigdy nie uwolnili się od wyrzutów sumienia, które były tak silne, że uniemożliwiały im normalną egzystencję.
W czasach współczesnych problem kariery i moralności zasługuje na szczególną uwagę. Żyjemy w czasach bezlitosnej konkurencji, "wilczych" praw (wygrywa najsilniejszy, ten, który będzie umiał się przebić), świecie, w którym wielu ludzi nie zawaha się "wykroczyć troszeczkę poza własną moralność", rozminąć się z prawdą, użyć podstępu lub oszustwa, by dostać wymarzoną posadę, ukochane stanowisko czy awans. Pogoń za karierą charakteryzuje większość obywateli dzisiejszego świata, a moralność ludzka jest różna. Wśród uczciwych ludzi, którzy wytrwałą i ciężką pracą chcą się wybić, zawsze znajdzie się człowiek, który zapragnie szybkiej i łatwej kariery. Topos kariery
Najbardziej wyraźnym i znanym archetypem kariery był Makbet bohater książki W. Szekspira pod tym samym tytułem. Autor bardzo dokładnie opisał drogę po szczeblach kariery Makbeta, która była usłana trupami jego przyjaciół i podwładnych. Takie postawy można zaobserwować w literaturze antycznej aż po epokę oświecenia oraz w Biblii. Oczywiście kariery te różnią się w sposób diametralny w porównaniu z sukcesem Makbeta jednak wszystkie prowadzą do bogactwa, śmierci, szczęścia a także do sławy.
W Biblii taką karierę osiągnął Jezus Chrystus. Oczywiście kariera ta różni się od tej którą pojmujemy dzisiaj. Otóż Chrystusowi udało się osiągnąć sukces dzięki swojej wierze w Boga, wytrzymałości i uczniom co spowodowało nawrócenie się ludzi na chrześcijanizm który liczy sobie już dzisiaj ok. 2mld. Wyznawców. Trzeba podkreślić, że „kariera” Jezusa jest bardzo specyficzna i niepowtarzalna.
Kolejnym przykładem toposu, miejsca wspólnego jest Odys antyczny wojownik, bohater książek „Iliady” i „Odysei” Homera. Odyseusz wsławił się dzięki rozsądnemu prowadzeniu wojny z Troją, którą wygrał. Był on inicjatorem pomysłu budowy konia trojańskiego, który miał być podarowany Trojanom w prezencie za wygraną wojnę.
Odyseusz wykorzystując naiwność mieszkańców Troi wprowadził niepostrzeżenie swoje wojsko za mury miasta co przyczyniło się do klęski Troi. Dzięki temu Odys stał się znanym i poważanym strategiem w ówczesnym świecie antycznym. Odpowiednikiem Odyseusza w średniowieczu był Roland, francuski rycerz, bratanek Karola Wielkiego. Osiągnął on karierę dzięki swemu męstwu, oddaniu ojczyźnie, królowi, religii q także sprawie w którą wierzył.
Lecz Roland jak i Odys karierę swoja wycieli mieczem w przeciwieństwie do św. Franciszka, który dla Boga poświęcił życie w bogactwach na rzecz niesienia pomocy biednym i trędowatym. Pokazał światu, że bez pieniędzy można pomagać potrzebującym. Namawiał on także do pogłębiania wiary która niesie pokój i gwarantuje miejsce w raju. Los św. Franciszka podzielili św. Aleksy i Szymon.
W renesansie, baroku i oświeceniu na karierę miała wyłączność szlachta, która była bogata, znana oraz poważana. Mikołaj Rej w „Żywocie człowieka poczciwego” przedstawia postać szlachcica który jest szczęśliwym posiadaczem dworku na wsi z którego on sam jest bardzo zadowolony co samym w sobie jest sukcesem, ponieważ szlachta przeważnie była zadowolona po wypiciu paru kieliszków mocnego trunku. W „Powrocie posła” Niemcewicza takim odpowiednikiem są Starosta i Starościna oraz Podkomorzy i Podkomorzyna, którzy są przedstawicielami polskiej szlachty z okresu oświecenia. Osiągnęli oni sukces na tle rodziny ponieważ mają kochającą drugą połowę oraz dzieci.
motyw przemijania i śmierci - Ars moriendi - motyw śmierci w literaturze na podstawie poznanych utworów literackich
Motyw śmierci narodził się razem z literaturą i jest jednym z głównych wątków do dnia dzisiejszego. Zrodził się w starożytności, rozwój przeżył w średniowieczu i w wielu formach przetrwał do dnia dzisiejszego.
W biblii śmierć była symbolem próby lub kary boskiej. Pokazana jest jako odwieczny towarzysz człowieka. Od zbrodni Kaina na Ablu, przez śmierć Jezusa po Apokalipsę św. Jana. Jako test wierności jest opisana w Księdze Hioba, który był człowiekiem szlachetnym, sprawiedliwym i bogatym, a także szczęśliwym ojcem siedmiu synów. Bóg podpuszczony przez diabła wystawił Hioba na próbę, którą było pozbawienie go całej rodziny, majątku. Sam Hiob zachorował na trąd. Mimo iż stracił wszystko nie odwrócił się od Boga, zachował wiarę. W księdze Koheleta opisuje życie jako coś marnego i chwilowego, a śmierć jako towarzyszkę życia człowieka.. Przykładem opisu śmierci w Biblii jest także śmierć Jezusa. Opisana jest cała męka Jezusa i jego cudowna śmierć i zmartwychwstanie, oraz wydarzenia po zmartwychwstaniu. Opis całej męki pańskiej od skazania jest opisany w szczegółach.
Jednak mimo wszystko najdokładniejszym opisem sztuki śmierci jest Apokalipsa według św. Jana. Św. Jan opisuje, jak w Patmos doznał objawienia, podczas którego usłyszał glos i miał go przekazać w księdze do siedmiu Kościołów: Efezu, Smyrny, Pergamonu, Tiatyry, Sardedes, Filadelfii i Leodycei. Każdemu z tych Kościołów przekazano pewne przesłanie, które za każdym razem kończy się słowami „kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów”. Potem widział niebo, a w nim tron z zasiadającym na nim Bogiem oraz dwadzieścia cztery mniejsze trony, a na nich dwudziestu czterech starców odzianych w białe szaty. I widział Baranka, symbolizującego Chrystusa, łamiącego cztery pierwsze pieczecie, spośród siedmiu, którymi zalakowano księgę przeznaczeń Bożych. Po złamaniu pierwszej pieczęci ukazał się jeździec na białym koniu symbolizujący zarazę. Po złamaniu drugiej- koń barwy ognia wróżący wojnę, po trzeciej- jeździec na czarnym koniu z wagą w ręku, będący zwiastunem głodu. Po złamaniu czwartej - koń będący symbolem śmierci otwierającej otchłań. Jeźdźcom dano czwartą część ziemi, by zabijali mieczem, głodem, zarazą oraz przy pomocy dzikich zwierząt. Po złamaniu piątej pieczęci ukazały się dusze zabitych dla słowa Bożego. Po otworzeniu szóstej - rozpoczęło się trzęsienie ziemi, słońce zrobiło się czarne, księżyc przybrał barwę krwi a gwiazdy poczęły spadać na ziemie. Po wszystkich katastrofach ukazali się czterej aniołowie i „jeszcze jeden”, który wzywał pozostałych, by nie wyrządzali szkód ani ziemi, ani morzu, ani drzewu i aby opieczętowali czoła sług Boga, którzy stanęli następnie przed tronem i nie mieli już nigdy zaznać głodu ani pragnienia. Gdy otworzono siódmą pieczęć zapadła cisza. Ukazało się siedmiu aniołów stojących przed Bogiem z siedmioma trąbami. Inny anioł stal przed nimi i palił kadzidła, w których dymie wznoszono modły. Anioł ten napełnił naczynie ogniem z ołtarza, a kiedy rzucił je na ziemie na świecie nastąpiły gromy, błyskawice i trzęsienia ziemi. Siedmiu aniołów zagrało. Po głosie pierwszej trąby grad i ogień pomieszane z krwią spadły na ziemię. Spłonęła trzecia cześć ziemi. Głos drugiego instrumentu spowodował, że góra ognia została wrzucona do morza w wyniku czego morze zamieniło się w krew, a trzecia cześć okrętów i trzecia cześć organizmów morskich wyginęła. Gdy zagrał trzeci anioł z nieba spadła wielka gwiazda, wyschła trzecia cześć wód na ziemi, a pozostałe stały się gorzkie i trujące. Czwarta trąba spowodowała katastrofę w kosmosie gdzie trzecia cześć gwiazd i słońca eksplodowała, a orzeł lecący przez niebo krzyknął: „biada, biada, biada mieszkańcom ziemi”. Następne trzy trąby odnoszą się do każdego z trzech „biada” wykrzykniętych przez orla. Piąta trąba oznajmiła spadek gwiazdy na ziemię. Otworzyła się wówczas czeluść, z której buchnął dym. Pojawiła się szarańcza czyniąca szkody ludziom. Po głosie szóstej trąby aniołowie mieli zabić trzecią część ludzi. Z pysków ich koni buchał ogień i siarka. Później zstąpili dwaj aniołowie, którzy mieli zamknąć niebo. Głos siódmej trąby rozpoczynał królowanie Pana i jego Pomazańca nad światem wraz z dwudziestoma czterema starcami siedzącymi na tronach przed Bogiem.
Apokalipsa pokazuje najbardziej wymyślny obraz śmierci, który był inspiracją dla przyszłych pokoleń twórców. Motyw śmierci jednak nie odnosi się tylko do Biblii, ale był także rozpowszechniony wśród kultury Grecji, Rzymu i Egiptu.
W Grecji już samym narodzinom świata towarzyszyła bratobójcza walka pomiędzy bogami. Zaczęło się na walce pomiędzy tytanami o władzę, a skończyło na śmierci Kronos, który pożerał swoich potomków, aby nie obalili go z tronu, i skończyło na jego klęsce. Motyw śmierci jest opisany także w innych mitach. O Dedalu i Ikarze, w mitach tebańskich. Zawarty jest również w Iljadzie, która jest opisem wojny trojańskiej oraz w Odyseii, będacej opisem wycieńczającego powrotu do domu Odysa i jego towarzyszy.
Motyw śmierci jest zawarty w lirykach tyrtejskich. Tyrtaj tworzył elegie mające na celu zagrzewać Spartan do walki. Opisywały one przede wszystkim piękno śmierci poniesionej w walce o ojczyznę. Śmierć jest motywem najsłynniejszej tragedii Sofoklesa, „Antygony”. Tytułowa bohaterka tego dramatu jest młodą dziewczyną, pochodzącą z rodu, nad którym cięży klątwa. W pewnym momencie swego życia staje wobec trudnej sytuacji. Jej brat Polinik ginie, ale nie może mieć pogrzebu, ponieważ jest uznany za zdrajcę i jest to zgodnie z prawem w tym państwie. Ale istnieje jeszcze inne prawo, prawo religijne. Boski porządek nakazuje pochowanie zmarłego. Antygona staje przed wyborem, któremu prawu ma być posłuszna? Wybiera prawo boskie, mimo zakazu grzebania brata. Za to zostaje wydany na nią wyrok śmierci. Antygona ma do wyboru dwie drogi i każda przynosi nieszczęście. Gdyby zdecydowała się postąpić zgodnie z rozkazem Kreona, uniknęłaby śmierci, ale sprzeciw wobec boskiego prawa mściłby się na niej dręczącymi wyrzutami sumienia i świadomością moralnej winy. Postępowanie zgodnie z prawem boskim i własnym przekonaniem przyniosło jej karę śmierci. Kreon także uważa, że racja jest po jej stronie, jednakże musi dochować wierności swemu przekonaniu. W tragicznym konflikcie między dwiema biegunowo różnymi postaciami, jakimi są Antygona i Kreon, Sofokles ujawnia przekonanie, iż człowiek winien szanować prawa boskie, jak i ludzkie. Winę Kreona stanowiło nieposzanowanie praw zwyczajowych, boskich, błędem zaś Antygony było samowolne sprzeciwienie się zarządzeniom władzy. Z woli bogów musiała ich spotkać kara.
Motyw śmierci jest również zawarty w licznych utworach starożytnego Rzymu, począwszy od Mitu o powstaniu Rzymu, śmierci Remusa z rąk brata Romulusa, kończąc na „Eneidzie” Wergiliusza. Śmierć dla Rzymian była chlebem powszednim. Zaprawieni w bojach nie bali się jej. Uważali iż największą chlubą jest zginąć w walce.
W średniowieczu motyw śmierci spotykany jest w utworach najczęściej. Całe życie ludzi średniowiecznych było jemu podporządkowane . Zamożni rzucali swe majątki, by oddać się służbie Boga. Powoli wizja marności zaczęła jednak ludzi przygnębiać. Chwalebna "ars moriendi" zmieniła się w obsesję śmierci i umierania. Bojaźliwy stosunek ludzi średniowiecznych do śmierci i Boga wynikał głównie z powodu bezradności wobec chorób i różnych zaraz. Człowiek dużo częściej niż dziś stykał się ze śmiercią. Widział jak umierają jego bliscy, nie mogąc im pomóc. Pragnął więc lepszego życia w Niebie.
Okresem największego rozkwitu kościoła katolickiego było średniowiecze. Cała ówczesna Europa objęta została ideałami skromnego życia mającego zapewnić zbawienie. Momentem przejścia w wieczność była śmierć. Mimo, że stanowiła koniec życia, traktowano ją powszechnie jako początek czegoś lepszego, doskonalszego. Święty Augustyn pisał, że człowiek będąc na ziemi nie może osiągnąć ani dobra, ani szczęścia. Dopiero w królestwie bożym będzie to możliwe. Wcielenie tych przekonań stanowili święci, którzy wiodąc ascetyczny tryb życia przedkładali modlitwę nad pracę i naukę. Śmierć była więc czymś wyjątkowym, bardzo dwuznacznym. Mimo, że zmarły miał teraz otwartą drogę do nieba, jego odejście wywoływało zawsze smutek i płacz. Ludzie w tamtym okresie mimo wiary w lepsze życie po śmierci, wszyscy się jej bali. Każdy człowiek musiał przez nią przejść, a mimo tego nikt jej nie znał. Bali się też, że mogą zmarnować szansę na zbawienie i zostać na zawsze potępieni. Wielu chciało więc żyć tak, by na łożu śmierci móc spokojnie patrzeć w przyszłość.
Tymczasem kościół przypominał hasło epoki: "memento mori", pamiętaj o śmierci. Śmierć mogła bowiem zaskoczyć człowieka w każdym momencie. Panujące epidemie, zarazy, najazdy wrogów dziesiątkowały średniowieczne miasta. Coraz więcej ludzi zaczęło dostrzegać nietrwałość życia ziemskiego. Pisarze w swych utworach opisywali marność egzystencji ludzkiej.
Średniowieczne społeczeństwo podzielone było na stany. Ludzie bogaci mieszkali obok mniej zamożnych mieszczan i biednej warstwy chłopskiej. Dla ubogich życie było bardzo ciężkie. Często śmierć była dla nich jedynym zbawieniem od trosk doczesnych. Bogaci natomiast, niepewni losów pośmiertnych, woleli żyć w dostatku na ziemi. Śmierć była jednak bezlitośnie sprawiedliwa. Urodzenie się bogaczem lub żebrakiem było czystym przypadkiem. Śmierć wyrównywała jednak wszystkie różnice. Każdemu zabierała bowiem wszystko, co miał - życie. Próby zbliżenia i przygotowania człowieka do nieuniknionego były podejmowane w wielu utworach. Utwory te wychwalały postawę bogaczy, którzy porzucali majątki i wiedli życie pustelnicze. Przykładem na to jest Legenda o św. Aleksym, który urodzony w bogatej rodzinie porzuca życie w dostatku i wiedzie byt pustelniczy.
Motyw „danse macabre”, był bardzo popularny w średniowieczu. Polegał on na zobrazowaniu śmierci, jako rozkładającego się ciała kobiety, która zapraszała do tańca po kolei każdego człowieka, niezależnie od jego położenia w hierarchii i zamożności. Taniec ten obrazował więc wszechpotęgę śmierci wobec ludzi oraz równość wszystkich wobec śmierci. W Polsce mamy jeden utwór, obrazujący taniec śmierci, jest to "Rozmowa mistrza Polikarpa ze śmiercią". Motyw tańca śmierci jest jednocześnie przestrogą, że każdy przecież kiedyś zakończy swój żywot doczesny, więc należy się spieszyć z realizacją wszystkich swoich zamierzeń, póki starczy żywota; jest również pocieszeniem, że ostatecznie wobec śmierci wszyscy są równi: tak król jak i chłop, ale jednocześnie ta równość jest przestrogą, że jednak trzeba być uczciwym, aby dostać się do nieba.
Ciekawy obraz śmierci jest zawarty w „Boskiej komedii” Dantego. Dante ze względu na tematy i styl jest zaliczany do prekursorów renesansu. „Boska Komedia” składa się z trzech części: "Piekła", "Czyśćca" i "Raju". Głównym tematem jest wędrówka Dantego po tych zaświatach trwająca 10 godzin. Rozpoczyna się w Wielki Piątek 7 kwietnia, a kończy 15 kwietnia. Po Piekle i Czyśćcu oprowadza Dantego Wergiliusz, a po Raju Beatrycze Portinari. Świat Dantego w jego dziele jest zbudowany wokół dwóch „magicznych” liczb: 3 i 10. Trójka to symbol Trójcy Świętej i religii, dziesiątka zaś oznacza szczęście i doskonałość. "Piekło" składa się z 34 pieśni, "Czyściec" z 33 i "Raj" z 33. Razem jest 100 pieśni. Piekło jest przedstawione w postaci stożka zwężającego się ku dołowi i składającego się z przedpiekla oraz 9 kręgów, a każdy krąg z 9 tarasów. Czyściec ma kształt góry i składa się z 7 tarasów, przedsionka i raju ziemskiego. Raj rozmieszczony jest na planetach i składa się z 9 niebios i Empireum - siedziby Boga.
Wędrówka Dantego po trzech zaświatach wyraża drogę człowieka grzesznego od poznania win i cierpienia, oczyszczenia z grzechu do moralnego odrodzenia się i doskonałości.
Średniowiecze, jak już pisałem wcześniej, jest epoką rozwoju „Ars Moriendi”, czego nie można powiedzieć o następnej epoce - odrodzeniu. Pojęcie renesansu wprowadził wybitny szesnastowieczny włoski malarz, pisarz i architekt, Giorgio Vasari. Chciał w ten sposób podkreślić odmienność nowej epoki od średniowiecza. Odrębność ta polegać miała przede wszystkim na odrodzeniu się antycznych idei, całego dorobku literackiego, filozoficznego i kulturowego tej epoki. Renesans to ponowne odkrycie antycznej sztuki i architektury, antycznych kanonów piękna.
W polskiej literaturze jest zawarte mało motywów śmierci. Głównymi są „Treny” Kochanowskiego, oraz Sonety Sępa Szarzyńskiego. Treny pokazują ból Kochanowskiego po śmierci córki Urszulki. Nagromadzenie słów nacechowanych emocjonalnie, pokazuje postawę zwykłego człowieka wobec tak wielkiej tragedii. W Trenie I autor waha się pomiędzy ukazywaniem bólu, a zgodnie ze stoicką filozofią, tłumieniem przeżyć. Kolejne treny pokazują wzrost emocji u podmiotu lirycznego aż do kryzysu religijnego w "Trenie X" . Podmiot pyta o sposób pozagrobowego istnienia. Brak jest na nie odpowiedzi ze strony systemów: chrześcijańskiego, platońskiego i mitologicznego. Kochanowski nawiązuje do platońskiego motywu powrotu dusz po śmierci, do miejsc w których przebywała przed wcieleniem. Wreszcie wątpi w byt poza-grobowy ("Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest"). Tren ten jest utworem przełomowym. Po nim następuje ostudzenie nastrojów autora i uspokojenie.
W literaturze zagranicznej literaturę opisującą sztukę śmierci uprawiał głównie William Szekspir. Był to autor z końca epoki odrodzenia, przez wielu zaliczany już do baroku. Jego największe dzieła, „Hamlet” i „Makbet” pokazują zbrodnicze czyny osób rządzących i ich skutki.
Barok był epoką nawrotu do średniowiecza, kontrreformacji, oraz rozwoju wielu dziedzin nauki. W literaturze powraca motyw śmierci, ale nie jest on motywem dominującym. Ciekawym połączeniem motywu miłości i śmierci jest sonet „Do trupa” A. Morsztyna. Jest to sonet nietypowy, bowiem tradycyjnie gatunek ten wiązał się z tematyką miłosną. W utworze Morsztyna pojawia się co prawda temat miłości, lecz skonfrontowany zostaje z zagadnieniem śmierci. Wiersz zbudowany jest w oparciu o zaskakujący koncept. Poeta porównuje człowieka nieszczęśliwie zakochanego, do trupa. Punkt wyjścia stanowi podobna sytuacja obu postaci: „ Leżysz zabity i jam też zabity", ale przyczyny tego stanu są już odmienne. Zestawiając ze sobą losy człowieka nieżywego i nieszczęśliwie zakochanego, Morsztyn dochodzi do wniosku, że stan trupa wywołany jest okolicznościami od niego niezależnymi: człowiek nieżywy jest blady, jego twarz przykryta została „ suknem żałobnym ", a ręce związane, natomiast zakochany, świadomie pozbywa się cech człowieka wolnego i rozumnego.
Kolejnym poetą polskim odwołującym się do motywów śmierci jest Daniel Naborowski, w utworze, „Krótkość żywota”, a także Wacław Potocki w utworze „Transakcja wojny Chocimskiej”. Utwór ten jest napisany jako dziesięcioczęściowa epopeją o rozpoczęciu, przebiegu i skutkach bitwy pod Chocimiem, rozegranej w 1621 r. W sensie militarnym po wielu potyczkach zostaje ona wygrana, choć w jej trakcie umiera hetman Jan Karol Chodkiewicz. Po wielu interwencjach u króla Zygmunta III Wazy, który niezbyt się tą wojną interesuje, dochodzi także do przypieczętowania zwycięstwa traktatem pokojowym. Jako najważniejszy pogromca Turków ukazany jest Jan Sobieski, który, będąc już królem, ostatecznie likwiduje potęgę otomańską. W utworze tym jest wprowadzony motyw walki o ojczyznę i pokazanie tej krwawej walki jako przestrogi dla społeczeństw.
Motyw śmierci odżył jeszcze raz w okresie romantyzmu. Nazwa wywodzi się z pojęcia “lingua romana”, który oznacza język ludów średniowiecznej Galii, w którym słowa rodzime wymieszały się z elementami mowy Rzymian. Język ten przeciwstawiany był “lingua latina”, czyli mowie najeźdźców, a później językowi kościoła chrześcijańskiego. Stąd starofrancuskie “romant”, cudowne powieści rycerskie i “romance”, drobne pieśni. W XVII stuleciu pojęcie rozszerzyło sws znakrestegaczeniowy i poczęło oznaczać literaturę nowożytną: średniowieczna i renesansową, przeciwstawianą tradycjom klasycznej starożytności. Romantyzm był ostatnią wielką, wspólna epoką kulturalną w dziejach Europy. Wyznaczył wiele nowych kierunków.
Na zachodzie Europy, zwłaszcza w Niemczech i w Anglii, romantyzm poprzedzony był nasilającymi się w połowie XVIII stulecia tendencjami sentymentalnymi i przedromantycznymi, i nie miał charakteru przełomu jak w Polsce. Polski romantyzm szczególnie dużo zawdzięcza romantyzmowi niemieckiemu.
Romantyzm angielski, poprzedzony był długim okresem sentymentalizmu, propagującego antyklasycystyczne hasła oraz głoszącego prawo do marzeń. Tajemniczość w literaturze prezentowana była głównie poprzez twórczość Byrona i Waltera Scotta.
Motyw śmierci, a przede wszystkim zemsty jest ukazany w utworze Giaur Byrona. Utwór opisuje losy samotnego mściciela, który chce wymierzyć karę oprawcy swojej ukochanej Leili, Hassanowi. Bohater osiąga swój cel, morduje Hassana, lecz nie jest w stanie poradzić sobie samemu z wagą swojego czynu. Jego losy kończą się tragicznie, umiera opętany myślą o Leili.
Twórczość Bayrona stała się wzorem dla naszego wieszcza narodowego, Adama Mickiewicza. Mickiewicz, będąc osobą, którego ojczyzna legła w gruzach, tworzy wiele utworów mających nawoływać ludzi do walki o ojczyznę. W utworach tych wielokrotnie przewija się motyw śmierci i męczeństwa. Śmierć i życie pozagrobowe, oraz cały mistycyzm z tym zawarty jest głównym motywem Dziadów cz. II i IV. II część “Dziadów” wprowadziła pewnego rodzaju nowość w literaturze, wskazała na wspólnotę żywych i umarłych, złączonych starodawnym obrzędem, w czasie którego żywi pomagają umarłym w osiągnięciu zbawienia, a ci z kolei udzielają żywym przestróg i nauk moralnych. Magiczna mistyczność “Dziadów” podporządkowana jest prawom moralnym obowiązującym człowieka zarówno jako reprezentanta gatunku, jak i członka społeczności. Pojawiają się tam dusze dzieci, które nie zaznały w życiu goryczy, nie mogą więc być zbawione. Zjawi się także dusza młodej dziewczyny, Zosi, ukaranej za to, że nie potrafiła kochać. Na koniec przybędzie Widmo złego pana, okrutnika winnego męki i śmierci wielu poddanych. Ostatnia scena, została dodana po napisaniu cz. IV i przez autora nazwana “przejściem”. Ukazuje ona pojawienie się milczącego widma połączonego tajemniczą więzią z uczestniczącą w obrzędzie pasterką. Widmo nie jest uczestnikiem ceremoniału, nie prosi o pomoc, ani nie udziela przestróg
IV część “Dziadów”, jest opowieścią Gustawa o niebie i piekle wywołanym przez miłości, a zarazem stanowi pełną luk biografię romantycznego młodzieńca. W opowieści Gustawa wyeksponowana jest romantyczna rola książek formujących duchową osobowość bohatera romantycznego, indywidualisty którego obrzędy pchnęły do samobójstwa. Kulminacyjnym momentem opowieści jest opis miłości do niewiernej kochanki. Od tego momentu zaczyna się “godzina rozpaczy” Gustawa, pełna udręki, zazdrości, huśtawki uczuć przechodzących od uwielbienia po oskarżenie. Udręczony zwraca się o pomoc do księdza. Ksiądz, racjonalista, pełen wiary w rozumny porządek świata i społeczeństwa, potrafiący pogodzić to przekonanie z zasadami religii, traktuje Gustawa jako szaleńca. Gustaw przebija się sztyletem, ale pozostaje żywy. Gustaw na koniec, niczym duchy z “Dziadów” cz. II, mówi: “Bo słuchajcie i zważcie u siebie, / Że według bożego rozkazu: / Kto za życia choć raz był w niebie, / Ten po śmierci nie trafi od razu.” i z wybiciem godziny dwunastej - znika. Okazuje się więc, że był Upiorem.
Ten mistycyzm wokół sfery duchowej i śmierci powtarza się także w innych utworach Mickiewicza. Zbliżone w atmosferze są Dziady cz. III. W utworze tym jest bardzo rozbudowana sfera duchowa. Jest ona jednak bardzo dokładnie usytuowana w realiach, w których żył poeta. Opisane są tam losy polskiej młodzieży uniwersyteckiej, niesłusznie podejrzanej o spisek i aresztowanej.
Zupełnie odmiennym utworem jest „Konrad Wallenrod”. Jest on nawiązaniem do średniowiecznych postaw rycerskich i jest osadzony w średniowieczu. Tragizm głównej postaci polega na zastosowaniu niehonorowego podstępu. Alf stara się ocalić swoją ojczyznę, Litwę, łamiąc przysięgę wierności zakonowi i powodując jego upadek militarny. Konrad nękany rozterkami duchowymi popełnia samobójstwo. Konrad Wallenrod jest zupełnie nowym typem bohatera. Bohater Walenrodyczny charakteryzuje się przyjęciem w imię racji patriotycznych nieetycznych i podstępnych metod działania w walce z wrogiem. Podobnie postępuje „Kordian” Słowackiego. Nie może zabić cara, gdyż jest to morderstwo władcy, który jest przecież nadrzędny wobec żołnierza. Kordian nie może w końcu wykonać swojego obowiązku wobec ojczyzny i zabić jej największego wroga i swoje zwierzchnika. W utworze tym jest pokazana walka wewnętrzna bohatera w której i tak przegra.
Motyw śmierci jest także zawarty w „Nie-Boskiej komedii” Zygmunta Krasińskiego. Utwór ten opisuje losy Hrabiego będącego „poetą przeklętym”. Jego poezja jest winna rozpadu rodziny i śmierci żony. Hrabia Henryk stara się naprawić swoje złe postępki. Staje na czele arystokracji, skupionej w Okopach Świętej Trójcy. Jego przeciwnikiem jest Pankracy, radykalny ideolog stojący na czele zwycięskiej rewolucji biedaków i wszystkich, którym przeszkadza arystokracja. Wspierany przez młodego, fanatycznego i zdeprawowanego kapłana, Leonarda odnosi liczne sukcesy w walce. Hrabia zwiedza w przebraniu obóz przeciwnika, ogląda bluźniercze obrzędy nowej wiary oraz manifestacje zemsty zbuntowanego tłumu. W dyskusji z Pankracym osądza go twierdząc, iż są to „wszystkie stare zbrodnie świata, ubrane w szaty świeże”. Natomiast Pankracy przeświadczony jest, że powstaje nowy świat, swoisty raj sprawiedliwości. Ugoda pomiędzy antagonistami jest niemożliwa. Następuje bezpośrednie starcie zbrojne pomiędzy obozami. Arystokraci zaprezentowani zostali jako ludzie słabi, tchórzliwi i podli, a Henryk zostaje potępiony, bowiem “nic nie kochał, nic nie czuł prócz siebie”. Po śmierci Orcia, który ginie trafiony kulą i samobójstwie Henryka, Pankracy z Leonardem odbywają sąd nad pokonanymi. Wódz rewolucji, marzący o odkupieniu dzieła zniszczenia przez budowę szczęśliwej przyszłości, odczuwa niepokój. Gdy ukazuje mu się wizja Chrystusa-Mściciela, ginie od jej siły ze słowami „Galilejczyku, zwyciężyłeś!”. Utwór ten jest obrazem walki klasowej, starego porządku z nowym porządkiem. Pokazany jest smutny koniec tej walki, bez żadnych perspektyw na przyszłość i celów do realizacji.
Obraz wojny jest także bardzo dokładnie opisany w trylogii Henryka Sienkiewicza. Trylogia została napisana przede wszystkim napisana dla pokrzepienia serc.
Trylogia jest powieścią historyczno-przygodowa ukazującą fikcyjne wątki romansowe na tle wydarzeń historycznych. Wszystkie części Trylogii zbudowane są według tego samego schematu. Występują w nich dwa główne wątki: historyczny i miłosny. Są one poprzeplatane ze sobą w sposób mistrzowski, zazębiają się, łączą przede wszystkim poprzez głównych bohaterów. Wątek historyczny obrazuje wojny, toczone przez Rzeczypospolitą w XVII wieku. Wątek miłosny z motywami porwania jest znany i często spotykany w baśniach i romansach. Sienkiewicz ukazuje 25-letni okres historii polskiej, koniec panowania Władysława IV, panowanie Jana Kazimierza i Michała Korybuta Wiśniowieckiego, budując pomosty między poszczególnymi cyklami Trylogii w rysie historycznym, co umożliwia zachowanie ciągłości. Są to lata masowych śmierci, najbardziej krwawych wojen w historii Rzeczpospolitej, a jednocześnie okres upadku militarnego i gospodarczego.
Jednak twórczość Sienkiewicza nie jest jedynym przykładem pokazującym sztukę zbrodni w literaturze pozytywistycznej. Bardzo dobrym przykładem jest studium zbrodni zawarte w „Zbrodni i Karze” Fiodora Dostojewkiego.
Rodion Raskolnikow Romanowicz był studentem prawa w Petersburgu. Pochodził z niezbyt bogatej rodziny. Jako student miał bardzo trudną sytuację materialną. Nie miał pieniędzy na czynsz, brakowało mu także na jedzenie. Dorabiał pisząc artykuły do gazet. W jednym ze swoich artykułów wysunął tezę podziału ludzi na zwykłych i nadludzi, jednostki wybitne. Uważał, iż ta druga grupa ma cechy pozwalające jej działać bez żadnych przeszkód ponad prawem, jeżeli miało by to przynieść dobro ogółowi. Sam siebie także zaliczał do grupy nadludzi.
Jednak losy Rodiona, które zostały opisane w tym utworze, pokazują jak bardzo się mylił w samoocenie. Rodion, nie mogąc zdobyć środków na utrzymanie, oddawał różne przedmioty do lichwiarki Alony Iwanówny. Lichwiarka wzbudzała u Raskolnikowa niechęć i odrazę. Rodion sam się zaliczał do ludzi lepszych. Uważał, iż śmierć lichwiarki w znacznej mierze pomoże wielu ludziom, a dla niego, jako dla jednostki wybitnej dokonanie tego nie będzie trudne. Wybrał moment, gdy lichwiarka była sama. Wykonał pod płaszczem specjalny uchwyt na siekierę, a następnie pod pretekstem oddania w depozyt papierośnicy wszedł do mieszkania staruszki i wbił jej siekierę w głowę, powodując śmierć lichwiarki. Niestety w momencie zbrodni do mieszkania weszła siostra Alony. Rodion postanowił więc ją też zamordować, co zresztą uczynił. Nie mógł jednak spokojnie żyć z ciężarem podwójnej zbrodni.
Raskolnikow zrozumiał, iż nie zalicza się do grupy „nadludzi”. Jego czyn wywołał u niego ciężką chorobę, psychozę strachu przed wykryciem podwójnego morderstwa. Rodion często tracił przytomność, kiepsko wyglądał. Wielokrotnie dopytywał się policji o to czy jest podejrzany, niemal demaskując się. Rodion nie mógł znieść tego uczucia. Za prośbą Sonii, jego dziewczyny, poszedł na policję by oddać się w ręce sprawiedliwości. Zrozumiał, iż jedyną drogą wyjścia z obecnego stanu jest poddanie się każe za swój czyn. Z postępowania Rodiona wynika jednoznacznie jak bardzo ludzie nie potrafią przewidzieć swoich zachowań. Rodion uważał się za jednostkę wyższą, zdolną do ponoszenia poświęceń, lecz w krótkim czasie przekonał się, iż nie jest to prawdą. Dostojewski opisując losy Rodiona pokazał jak ciężki może być akt zbrodni dla człowieka nie mającego z nią kontaktu. Opisuje losy człowiek, który splamił swoje ręce czyjąś krwią i nie był w stanie znieść uczucia winy, które go obciążało.
„Ars Moriendi”- sztuka zbrodni - od samego początku towarzyszy literaturze i jest jej nierozerwalną częścią. Swój początek bierze w starożytności, rozkwitła w średniowieczu i w różnych formach towarzyszy nam do dnia dzisiejszego i na pewno będzie towarzyszyć w przyszłości.
PORTRET SZLACHTY PRZEDROBIOROWEJ - „Ostoja polskości” czy „świat zepsuty”? Literacki wizerunek szlachty przedrozbiorowej.
I. Wstęp: Szlachta polska była to warstwa bardzo specyficzna w strukturze społecznej Rzeczpospolitej. Obejmowała około 10% społeczeństwa i była niezwykle zróżnicowana: od właścicieli latyfundiów na kresach wschodnich, równych niejednemu księstwu na zachodzie europy, do szlachty zaściankowej, niewiele zamożniejszej od chłopów. Czuli się przy tym równi - „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”, tytułowali się „bracią”, byli jednakowo uprzywilejowani i mieli te same prawa. Formacja ta kształtowała się razem z ustrojem, zwanym demokracją szlachecką, umacniała się, zdobywając nowe przywileje, decydowała o losach państwa poprzez instytucje sejmików i sejmów, wyzyskiwała chłopów i ograniczała rozwój miast i mieszczaństwa.
Oczywiście ten ważny stan społeczny musiał jako bohater znaleźć się na kartach literatury, tym bardziej, że pisarze wywodzili się w przeważającej większości z tej grupy, a więc pisali o niej i dla niej, jako że czytelnicy też pochodzili ze szlachty. Począwszy od okresu odrodzenia możemy obserwować jak w literaturze polskiej zmienia się zbiorowy portret szlachty. Początkowo, w utworach M. Reja, i J. Kochanowskiego, są to raczej wzory postaw, a nie wizerunki autentycznych ziemian, z czasem nabierają one życia i stają się realistycznymi portretami.
II. Rozwinięcie: M. Rej w swoim „Żywocie człowieka poćciwego” tworzy wzór postawy szlachcica polskiego XVI w., szlachcica ziemianina. Jest to portret dynamiczny, w którym uwzględniono wszystkie etapy życia: od młodości przez wiek dojrzały do starości. Człowiek „poćciwy” jest rzetelny, uczciwy, dobry, traktuje szlachectwo jako honor i zbiór cnót, a nie powód posiadania herbu i przywilejów. Żyje zgodnie z rytmem natury, jest rolnikiem, cieszy go praca i jej efekty. Jest też obywatelem - interesują go sprawy kraju.
Ogólny wizerunek owej „ostoi polskości” tworzy nam się również po lekturze Pieśni J. Kochanowskiego. Tu także przestawiony jest niedościgniony ideał, wzór ziemianina i humanisty zarazem. W pieśniach znajdujemy pochwałę życia na wsi, radość z kontaktów z przyrodą. Zdaniem poety tylko takie życia stwarza szansę korzystania z jego uroków i osiągnięcia humanistycznej pełni człowieczeństwa. Kochanowski zaleca pielęgnowanie cnoty i troskę o „dobrą sławę”, którą człowiek po sobie pozostawia, służąc innym i ogółowi: „Służmy poczciwej sławie, a jako kto może, | Niech ku pożytku dobra wspólnego pomoże”.
W epoce oświecenia powstaje nowy wzór oświeconego Sarmaty i choć pojawia się więcej portretów negatywnych szlachty polskiej, to pisarze postawili sobie za cel edukowanie społeczeństwa i idąc za tą myślą tworzą nowy ideał, w którym cechy człowieka nowej epoki, światłego, wykształconego reformatora połączone są z cechami Polaka patrioty, szanującego kulturę, tradycję i język, co potwierdzają słowa Podkomrzego z „Powrotu Posła”: „Niech każdy ma szczęśliwość powszechną w pamięci | I miłość własną - kraju miłości poświęci” stały się hasłem prawdziwych Polaków patriotów tego czasu i epok następnych, które przyszły po tragedii rozbiorów.
Zbiorowy portret szlachty polskiej w Panu Tadeuszu - Najpiękniejszy zbiorowy portret szlachty polskiej powstał dopiero w XIX w., gdy szlachta jako warstwa społeczna schodziła już ze sceny historycznej. Przestało też istnieć państwo polskie. W literaturze utrwalona więc zostaje w drobiazgowych opisach historia, kultura szlachecka, w sposób subiektywny, bo jest to świat odchodzący, jeszcze „nie zmieniony wypadków strumieniem”. Poeta czyni z Soplicowskiego dworku „centrum polszczyzny”, prawdziwą ostoję staropolskiego obyczaju. Na jego straży stoi sędzia - wzór szlachcica - gospodarza. Obok niego występuje wiele postaci zwyczajnych, ale sympatycznych i bardzo zróżnicowanych - od magnata Horeszki po szlachtę zaściankową. Owiani mgiełką sentymentu odchodzą w przeszłość jako „ostoja polskości”, ale pozostawiają po sobie następców, zapowiedz nowych czasów.
Powieści historyczne H. Sienkiewicza - Jako „ostoję polskości”, nieugiętych obrońców ojczyzny przestawił też szlachtę polską w swych powieściach historycznych H. Sienkiewicz. Nie zapominając o jej wadach, niesubordynacji, warcholstwie, pisarz podkreślał dzielność szlacheckich rycerzy, równą męstwu bohaterów Homera, i ich zdolności do poświęceń dla kraju. Jeśli ojczyzna była w potrzebie, zawsze mogła na nich liczyć.
Od początku, obok zalet szlachty jako warstwy rządzącej krajem i tworzącej kulturę, pisarze w wielu utworach podkreślali jej wady: J. Kochanowski w swojej „Odprawie posłów greckich” pisze: „O, nierządne królestwo i zginienia bliskie | Gdzie ani prawa ważą, ani sprawiedliwość | Ma miejsca...” Słowa Ulissesa zawierają potępienie prywaty, życia ponad stan, dbania wyłącznie o własne przyjemności a nie o los państwa. Antenor dodaje do tej listy wad brak szacunku dla prawa i sprawiedliwości.
J. Ch. Pasek „Pamiętniki” - Pisarz ukazuje upadek obyczajów szlacheckich, pojedynkomanię, warcholstwo, dewocję, zaśmiecanie języka makaronizmami, chciwość, zabobonność itd. Czyni to jednak w sposób niezwykle barwny, ciekawy. Pasek jest świetnym obserwatorem, w utworze roi się od szczegółowych opisów i scenek obyczajowych. Powstał w ten sposób intrygujący obraz życia przeciętnego szlachcica-Sarmaty, na pewno wierny, będący doskonałą ilustracją tego, jak daleka była rzeczywistość od ideałów.
Krytyka sarmatyzmu w oświeceniu - W epoce oświecenia położono nacisk na walkę z wadami szlachty sarmackiej, dlatego w tym okresie przeważają portrety satyryczne. I. Krasicki w „Pijaństwie” ukazuje obyczajowość sarmacką, pijaństwo szlachty, źle rozumianą gościnność, warcholstwo. „Żona modna” jest satyrą na bezmyślne i powierzchowne traktowanie obcych wzorów. W „Monachomachii” pisarz ukazuje Sarmatów w sutannach, ciemnych, zabobonnych zakonników, pijaków i żarłoków, nie przestrzegających reguły klasztornej. Tę listę występków uzupełnia J. U. Niemcewicz w „Powrocie posła”, tworząc postacie Starosty Gadulskiego, fircyka Szarmanckiego i starościny - „żony modnej”.
J. Słowacki „Grób Agamemnona - Symbolami szlachty polskiej, a raczej jej wad są w tym wierszu „czerwony kontusz” i „złoty pas”. Są to symbole bardzo trafne, bo poeta wskazuje na to, co w kulturze szlacheckiej zawsze przyciągało, a z drugiej strony podkreśla pychę i próżność „pawia i papugi narodów:. Te cechy trzeba koniecznie podrzucić, by stać się jak „posąg z jednej bryły”. Widzimy więc, że obok pochwały kultury i tradycji szlacheckiej żywa jest w romantyzmie myśl, że to szlachecka pycha i nierząd doprowadziły do zguby Polski, że naród by się wyzwolić, musi się odrodzić moralnie, przekształcić. Dlatego A. Mickiewicz opisuje symboliczną przemianę Jacka Soplicy w księdza Robaka, J. Słowacki nawołuje do odrzucenia „płacht ohydnych”, H. Sienkiewicz nawiązuje do tej symboliki, tworząc Kmicica - Babinicza.
III Wnioski: 1. W przeciągu kilku wieków historii literatury polskiej kształtuje się w niej zbiorowy portret szlachty polskiej, najważniejszej warstwy narodu, zależny od epoki i stanu narodowej świadomości. 2. Początkowo są to wzory do naśladowania, potem wizerunki optymistyczne i pesymistyczne, zależne od punktu widzenia i celów pisarza. W miarę pogłębiania się kryzysu Rzeczpospolitej szlacheckiej coraz więcej jest portretów satyrycznych aż do nasilenia się akcentów krytycznych w okresie oświecenia. Gdy zaczyna zanikać ta formacja społeczna, pojawiają się tony nostalgiczne, sentymentalne, za pomocą których wydobyte zostają jej wartości i zatuszowane wady. 3. Nam ludziom z końca XX w., wiele one mówią o naszych przodkach i naszej kulturze. A że polska kultura podobnie jak świadomość, mentalność i charakter narodowy Polaków mają rodowód szlachecki, więc przyglądając się przodkom, przyglądamy się sobie. My też mamy wiele wad odziedziczonych po Sarmatach, ale i posiadamy wiele zalet mieszczących się w stereotypie Polaka patrioty, katolika. Lektóra wyżej omówionych utworów pozwala nam poznać historię i zastanowić się nad własnym postępowaniem. 4. Pisarze przekazują nam obraz ciekawy, zróżnicowany, barwny. W utworach od XVI do XIX w. roi się od postaci, typów, charakterów, osobowości, od cnót i wad. Mimo swych wielu przywar, byli to ciekawi ludzie, mnóstwo im można zarzucić, ale nie to, że byli szarzy, bezbarwni, nieciekawi. Tylko czy tacy byli naprawdę, czy to tylko talentowi pisarzy zawdzięczają swój żywot?
Sarmata o sobie - pisarze oświecenia o sarmatyzmie.
I. Wstęp: W XVII w. pojawiło się pojęcie sarmatyzmu jako określenie całokształtu obyczajów i kultury szlacheckiej. Wiązało się to z poczuciem dumy narodowej, wynikającej z dziedziczenia cech pozytywnych od starożytnych Sarmatów. Cechy, które miały charakteryzować polskich Sarmatów, to swojskość, rodzimość kultury, podkreślanie wartości ziemiańskiego stylu życia, rycerskość i patriotyzm, gościnność. Dopiero w XVIII w. zaczęto negatywnie odnosić się do tego pojęcia. Oznaczało ono wtedy samowolę, zacofanie, dewocję i ciasny tradycjonalizm. Sarmatyzm był powodem wykreowania nowego typu literatury szlacheckiej, ziemiańskiej. Wzorcem osobowym wykreowanym w literaturze sarmackiej stał się bohaterski rycerz polski w tradycyjnym narodowym rynsztunku, a w czasie pokoju ubrany w kontusz szlachecki. Miłuje on wolność, jest pełnoprawnym członkiem „narodu szlacheckiego”, obrońcą Rzeczpospolitej.
II. Rozwinięcie: 1. Sarmata o sobie - „Pamiętniki” J. Ch. Paska - XVII wiek to kres, w którym w Rzeczpospolitej toczyło się wiele wojen, wewnętrznych utarczek z dworem, z królem, z sąsiadami. A więc szlachcic Sarmata miał o czym pisać. Najwybitniejszym pamiętnikarzem epoki był niewątpliwie J. Ch. Pasek. Obdarzony ciekawą osobowością, bujnym temperamentem, wiele podróżował, brał udział w wojnie z Moskwą. W końcu osiadł na wsi. Brał udział w elekcji Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Z dokumentów wyłania się wizerunek Paska jako pieniacza, awanturnika, który po licznych procesach sądowych został skazany na banicję. Pod koniec życia napisał „Pamiętniki”. Są one ciekawym źródłem historycznym, a także dokumentem mentalności szlacheckiej. Był dzielnym, ale czasem okrutnym i żądnym łupów żołnierzem. Nie były mu obojętne sprawy ogółu, krytykował magnatów, ale także chwalił obyczaje ziemiańskie. Koncentrował się na własnych przygodach, koloryzował i wyolbrzymiał swoją rolę świadka i uczestnika ważnych wydarzeń historycznych.
Pasek pisze głównie o sobie. Pisze z talentem narracyjnym i gawędziarskim, wplata dialogi, przysłowia, anegdoty. Posluguje się makaronizmami, czyli obcojęzycznymi zwrotami włączonymi do tekstu polskiego.
Literacki bohater „Pamiętników” to postać barwna i jednocześnie bardzo kontrowersyjna. W jednej z historii opisanych w dziele Pasek opisuje zachowanie szlachciców w obozie wojskowym w obliczu nieprzyjaciela. Głównie grają w karty i piją. W trakcie tych rozrywek dochodzi do sprzeczki. Ktoś poczuł się obrażony i wyzwał Paska na pojedynek. Uczestnicy libacji interweniowali, ale na próżno. Doszło do pojedynku zwycięskiego dla Paska, ale obaj jego uczestnicy zostali ranni. Pasek przedstawia się tu jako człowiek przesądny, cały czas powtarza, że był niewinny, że Bóg widział jego niewinność i dlatego obdarzył go sukcesem. Epicki talent autora ujawniony w relacji tego wydarzenia jest imponujący. Wspaniałe tempo zdarzeń, opis obozu wojskowego i samego pojedynku - czytając widzimy to na własne oczy! Takich epizodów jest w utworze wiele. Wyłania się z nich postać ciemnego, zabobonnego warchoła i nieprawdopodobnego awanturnika, który lubi pociągać z butelki, kłócić się i pojedynkować. Ale jest to także odważny, pełen fantazji żołnierz i ciekawy świata podróżnik. To wreszcie Polak-patriota, podwójny obywatel - szlachcic i żołnierz.
Drugą część „Pamiętników” wypełniają opowieści Paska o życiu gospodarza, ziemianina. Jest ona istną skarbnicą wiedzy o szlachcie polskiej końca wieku. Szczególnie zajmujący jest fragment, w którym autor mówi o poszukiwaniu właściwej kandydatki na żonę. Bohatera mniej interesuje uroda, choć nie pozostaje ona bez znaczenia, bardziej stan majątkowy przyszłej żony. Zabawne są rozterki Paska, gdy myśli o małżeństwie z panną, która ma wioskę, gdzie nie tylko pszenica, ale i cebula rośnie. Ostatecznie wybiera 47-letnią wdowę, choć przypuszcza że ma ona 30 lat. Marzy też o dzieciach, a gdy okazuje się że nie mogą ich mieć, obarcza winą złych ludzi, czary. Dowodem na to ma być znalezienie w łóżku fragmentów starej trumienki dziecięcej. Świat widziany oczami Paska jest niezwykle barwny i różnorodny. „Pamiętniki” są często śmieszne, skłaniają też do zadumy nad charakterem naszych przodków. Widać z nich jak obyczajowość szlachecka oddala się od ideałów, jak się degeneruje.
2. Pisarze oświecenia o sarmatyzmie - Pisarze oświecenia całą swoją literacką i publicystyczną działalność podporządkowują walce o poprawę Rzeczpospolitej. W walce trzeba mieć wyraźnie i jasno sprecyzowanego przeciwnika, którego wady będzie się krytykować w satyrach, bajkach, komediach itp. Wrogiem numer jeden w tym okresie staje się sarmatyzm, później sprzymierzony z cudzoziemczyzną. Związek ten wyraźnie widać w powieści I. Krasickiego „Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki”. Część pierwsza powieści ma charakter obyczajowy. Autor atakuje w niej właśnie sarmatyzm kreując postacie niewykształconych i konserwatywnych rodziców tytułowego Mikołaja, którzy zupełnie nie dbali o edukację jedynaka. Ojciec Mikołaja nadużywał alkoholu, bo gościnność pojmował jako upijanie się z gośćmi. Zupełnie nie dbał też o gospodarstwo i źle traktował chłopów. Matka była typową prowincjuszką, jej wiedza nie przekraczała wiadomości podanych przez księdza na kazaniu. Trudno się więc dziwić, iż rodzice nie dostrzegli potrzeby kształcenia syna. Żył wobec tego swobodnie, zbijał bąki, dopóki jakiś krewny nie zwrócił uwagi, że warto by posłać chłopca do szkoły. Bojąc się, by Mikołaj się nie przemęczył, rodzicie postanowili wziąć do domu guwernera Francuza. Tak to mamy okazję zaobserwować jak na grunt sarmacki pada ziarno cudzoziemczyzny i Mikołaj zmienia się w fircyka trwoniącego pieniądze ojca w domach publicznych Paryża. Zmiana polegała się wyłącznie na przebraniu się w modny paryski strój i używaniu nowych rozrywek. Mikołaj nadal nic nie umie, niczym się nie interesuje, pada więc łupem sprytnego guwernera.
Najwięcej karykaturalnych, komicznych portretów Sarmatów znajdujemy w satyrach. Ciemnotę polskiej szlachty piętnuje I. Krasicki. W satyrze „Do króla” ośmiesza jej nastawienie wobec Stanislawa Augusta, który choć mądry, dobry, młody nie może jej zadowolić, bo jest Polakiem, co skłania każdego z oponentów do myślenia: „czemu nie ja?”. To świadczy o nieuzasadnionej dumie i bucie szlachty, przeświadczeniu o nieograniczonych możliwościach. Poeta potępia głupotę szlachty, stając po stronie króla. W „Żonie modnej” uwagę przykuwa przede wszystkim główna bohaterka, ale Krasicki dorzucił tu także portret jej męża, którego chciwość prowadzi do ruiny majątku. Długą listę cech szlachcica Sarmaty zawiera satyra „Pijaństwo”. Jej bohater nie tylko nadużywa alkoholu, ale uważa, że jest to jego prawo, a nawet obowiązek. Według niego nie można nie pić, gdy przyjdą goście. Nie można częstować, a samemu nie pić, co jest oznaką braku grzeczności. Takich okazji do picia, wynikających z obyczaju szlacheckiego, jest wiele. W czasie alkoholowej zabawy dochodzi do politycznych dyskusji, które przeradzają się w kłótnie i kończą bójką. Mamy tu do czynienia z obrazem szlacheckich obyczajów i z portretem szlachcica, który wkońcu przyznaje, że choć pijaństwo jest szkodliwe, nie może wyrzec się używania alkoholu.
Sarmatami są też zakonnicy z poematu „Monachomachia” I. Krasickiego. Podstawowymi środkami w utworze są ironia i parodia. Polega ona na pozornie poważnym traktowaniu wojny mnichów, a ich samych jako dzielnych rycerzy, co sprzyja podkreślaniu komizmu sytuacji i ukazaniu głupoty zakonników. Poemat ma na celu ośmieszenie pewnych postaw nie wprost, a za pomocą parodii utworu bohaterskiego, stąd zastosowane w nim elementy ironii.
Lubianym w okresie oświecenia gatunkiem była też komedia. To też gatunek w którym się krytykuje, ośmiesza, a więc uczy. Znowu głównym przedmiotem ataku są Sarmaci. Sarmatą jest Starosta Gadulski z „Powrotu posła” J. U. Niemcewicza. Już nazwisko wskazuje na jedną z jego cech - jest on strasznym, zanudzającym wszystkich gadułą. Pozuje na osobę obytą w świecie, wszechwiedzącą, zawsze mającą rację. Tymczasem jest to nieuk, zacofany i uparty. Nie przyjmuje argumentów przeciwników, nie polemizuje, a obraża się. Jest konserwatystą, zachwalającym dawny ustrój jako najlepszy z możliwych. Jest chciwy, ożenił się dla majątku z kobietą o zupełnie innych niż on gustach, ulega jej kaprysom, bo boi się rozwodu i utraty posagu. Jako ojciec jest zupełnie obojętny na los córki, po śmierci matki oddał Teresę na wychowanie do Podkomrzyny, a gdy dorosła, chce ją wydać za mąż bez posagu, byle nic nie stracić. Uważa że zaletą posła nie jest wiedza, mądrość i skuteczność, ale gadulstwo - „poseł gadać powinien”. Gani jakiekolwiek zmiany, jest zwolennikiem wolnej elekcji i liberum veto. Uważa się za dobrego polityka, ale jego poglądy świadczą o politycznej głupocie.
Sarmata to na pewno najbardziej typowa postać w literaturze polskiej XYIII w. Generalnie Sarmaci byli przeciwnikami reform, więc atakowano ich także w literaturze. Obok wrogów trzeba było znaleźć sprzymierzeńców. Jeśli sarmaci, fircykowie i żony modne byli negatywnymi bohaterami utworów oświecenia, to kim byli zwolennicy reform? W literaturze tego czasu pojawia się wzór Sarmaty. Takim oświeconym Sarmatą jest Mikołaj Doświadczyński. Oświeconymi Sarmatami są pozytywni bohaterowie „Powrotu Posła” J. U. Niemcewicza: Podkomrzy, jego żona, Walery, Teresa. Są to nowocześni ziemianie umiejący gospodarować. Sa patriotami, zwolennikami reform, uwalniają chłopów z poddaństwa, rozumieją, że to jedyna droga, by ratować Polskę przed rozbiorem przez sąsiadów. Szanują polską kulturę i tradycję, ale odrzucają negatywne obyczaje sarmackie, zwłaszcza pijaństwo. Chętnie korzystają z zagranicznych wzorów i doświadczeń, uczą się na obcych uczelniach, ale nie zatracają cech Polaków. Te pozytywne postacie są kreacjami literackimi, postulatami, ideałami. Celem pisarzy tworzących je było wezwanie rodaków do odrzucenia z sarmatyzmu wszystkiego, co uległo deprawacji i zwyrodnieniu, wydobycia natomiast z kultury szlacheckiej wszystkiego co własne, narodowe i połączenia tego ze zdobyczami kultury europejskiej. W ten sposób powstał ideał Polaka XVIII w., człowieka o wysokim poziomie moralnym i umysłowym. Był on wyrazem wiary oświeconych racjonalistów w możliwość odrodzenia się narodu szlacheckiego. Z tą wiarą i nadzieją tworzyli Konstytucję 3 maja. Historia potoczyła się jednak innym torem.
III. Wnioski: Wraz z upadkiem szlacheckiej Rzeczpospolitej zniknęła obyczajowość i szlachecka kultura życia codziennego. Zostały one pięknie pożegnane epopeją narodową A. Mickiewicza „Pan Tadeusz” i komediami A. Fredry, ale w XIX wiek nie weszły już kontusze, sumiaste wąsy i podgolone czupryny, nie pamiętano o wadach Sarmatów, tym bardziej że H. Sienkiewicz wystawił im w Trylogii taki piękny pomnik.
Dzisiaj pojęciem sarmatyzmu określa się rodzimą kulturę szlachecką. Pozostał po niej niewątpliwy dorobek w postaci szlacheckich dworków, barwnych strojów, portretów, literatury epickiej i pamiętnikarskiej oraz legenda. Dostrzegamy zalety Sarmatów, widzimy ich wady, potrafimy je wyważyć i docenić wartość dorobku kulturowego.
RÓŻNE - Które kreacje bohaterów w literaturze polskiej stały się symbolami określonych postaw i dążeń ludzkich?
I. Wstęp: Banałem wydaje się stwierdzenie, że głównym tematem literatury jest człowiek i jego życie. Pisarze kreują bohaterów, opowiadają o zdarzeniach z ich życia, opisują nawet pewne wzory zachowań. Tworzą postacie indywidualne, jednostkowe, zadziwiające skomplikowaną, ciekawą osobowością. Zdarza się, że w literaturze znajduje odbicie postawa preferowana w określonym czasie, np. średniowieczny ascetyzm. W literaturze polskiej odzwierciedleniem typu kultury ziemiańskiej jest sarmatyzm, stąd wizerunek Sarmatów dobrych i złych, które występują w różnych okresach jej rozwoju. Bywa i tak, że twórcy ośmieszają, krytykują modne w jakimś czasie postawy. Tak było z chłopomanią w okresie Młodej Polski. Bywa i odwrotnie. Pisarz stwarza bohatera, od którego nazwiska, symbolu, hasła, głoszonego przez niego, tworzy się nazwę postawy, która wchodzi do obiegu kulturalnego, społecznego. Taką postawą jest na pewno walenrodyzm, także polski prometeizm i polski mesjanizm, wykreowane przez A. Mickiewicza, oraz winkelriedyzm, stworzyny przez J. Słowackiego. Jak widzimy, najwięcej postaw stworzono w epoce romantyzmu. W późniejszym okresie tylko G. Zapolskiej udało się stworzyć kreację, która stała się symbolem postawy - była to pani Dulska - uosobienie dulszczyzny.
II. Rozwinięcie:
1. Walenrodyzm - to termin utworzony od postawy Konrada Wallenroda, bohatera powieści poetyckiej A. Mickiewicza. Słownikowe znaczenie tego pojęcia jest następujące: jest to postawa polegająca na poświęceniu życia walce z wrogiem ojczyzny, nawet przy użyciu metod moralnie nagannych, takich jak zdrada czy podstęp.
Konrad dokonuje dramatycznego wyboru - stawia miłość ojczyzny ponad wszystko: „Szczęścia w domu nie zaznał, bo go nie było w ojczyźnie”. Potrafi przezwyciężyć pragnienie szczęścia, porzucić sprawy osobiste, nawet zasady moralne i wszystko ofiarować narodowi. To bardzo ważna przemiana bohatera romantycznego, charakterystyczna dla polskiego romantyzmu. Sytuacja polityczna wyraźnie wpłynęła na wykreowanie postawy Konrada Wallenroda, pierwszego w literaturze konspiratora.
2. Prometeizm - postawa człowieka poświęcającego się dla innych, której symbolem w kulturze europejskiej stał się Prometeusz. Był on mitologicznym tytanem, ojcem i opiekunem ludzi. Broniąc ludzi, ofiarowując im ogień, naraził się bogom, za co został przykuty do skał Kaukazu, gdzie prze wieki sęp wyjadał mu odrastającą wątrobę, narażając tytana na okrutne męki. W pewnym sensie terminem prometeizm można byłoby określić również postawę Konrada Wallenroda, gdyby bohater dla dobra ludzi wszedł w konflikt z Bogiem. W tym utworze stworzył Mickiewicz postać polskiego Prometeusza - Konrada.
Prometeizm polski i romantyczny polega więc na buncie wybitnej samotnej jednostki przeciwko Bogu, siłom natury i ograniczeniom wolności ludzkiej w imię szczęścia ludzkości, narodu, dla których Prometeusz jest gotów poświęcić się, cierpieć. Jest to punkt szczytowy romantycznego indywidualizmu, potem przechodzi on w pychę i megalomanię. Dlatego w III cz. „Dziadów”, gdzie został zaprezentowany, zostaje przezwyciężony. Nową koncepcją losu Polski i Polaków jest mesjanizm.
3. Mesjanizm w znaczeniu słownikowym to wiara w przyjście Mesjasza, która jednoczy naród wybrany, mający do spełnienia misję zbawienia i odrodzenia ludzkości, głównie poprzez cierpienia i poświęcenie. Mesjanizm polski wyznaczył narodowi polskiemu rolę narodu wybranego, oczekującego na odzyskanie wolności. Wolna Polska była tym oczekiwanym mesjaszem. Naród, by zasłużyć na wolność, miał się odrodzić, doskonalić. Poprzez swoje cierpienia Polska miała zbawić ludzkość, jak Chrystus. Koncepcja ta nie jest związana z kreacją jakiegoś określonego bohatera, to kreacja zbiorowa, kreacja narodu. Wspominam o niej, by wyjaśnić, w jakim kierunku rozwinęły się poglądy Mickiewicza po przezwyciężeniu prometeizmu.
4. Winkelriedyzm - to postawa, którą J. Słowacki przeciwstawił Mickiewiczowskiemu prometeizmowi i mesjanizmowi. W pojęciu tym zawarł polemikę z programem Mickiewicza. Po pierwsze Konradowi przeciwstawił Kordiana. Kordian też jest romantycznym młodzieńcem indywidualistą, marzącym o wielkich czynach dla ojczyzny. Nie prowadzi on jednak metafizycznego rozrachunku z Bogiem, nie spiera się o sens historii i prawo człowieka do ingerencji w jej fałszywy porządek. Kordian prowadzi rozrachunek z samym sobą, szuka dla siebie roli w historii. Chce w niej uczestniczyć czynnie jako przywódca, spiskowiec, zabójca cara. Pełniąc tę funkcję gotowy jest ofiarować ojczyźnie życie. Przypomina Prometeusza, choć nim nie jest. Dorasta do swej roli powoli, tracąc złudzenia „na światowych drogach”, aż wreszcie zaczyna rozumować kategoriami narodowego obowiązku. Na szczycie Mont Blanc formułuje hasło „Polska Winkelriedem narodów”. Nadal jest pełnym podziwu dla swej wyjątkowości indywidualistą - „Jam jest posąg człowieka na posągu świata”, marzy także o przywództwie - jak Konrad Mickiewicza - tyle, że nie Bóg ma mu je przekazać, ale ludzie dobrowolnie powinni mu się „dać w ręce”. Gdy przywództwo nie zostało mu dane, bo spiskowcy w większości opowiedzieli się przeciw zabiciu cara, zareagował słowami pogardy, skierowanymi pod ich adresem, i postanowił sam dokonać czynu. Postąpił więc jak rasowy indywidualista, romantyczny Prometeusz. Poniósł klęskę. Nie jak Konrad w sporze z Bogiem, ponieważ zwyciężyła go własna słabość, wątpliwości etyczne i moralne. Ofiara Prometeusza okazała się bezpłodna, Kordian mógł ofiarować narodowi tylko własne samobójstwo. W tym momencie Słowacki zakwestionował sens prometeizmu. Mesjanizmowi z jego analogią Polski i Chrystusa przeciwstawił winkelriedyzm - analogię Polski i Winkelrieda, legendarnego bohatera szwajcarskiego średniowiecza, który w czasie walki we własnie piersi wbił dzidy wrogów. Słowacki kwestionował określenie misji Polski jako ponowienia ofiary Chrystusowej, kwestionował cierpienie i bierną mękę jako najwyższą wartość etyczną, wskazując na sens czynnej i bezpośredniej walki ze złem historycznym. Winkelried miał być jej symbolem, a Kordian wyrazicielem tej idei.
5. Dulszczyzna...
Inna epoka, inne postawy i dążenia... Zbliża się koniec wieku. Dominującą warstwą społeczna staje się mieszczaństwo, Artyści pozostają w opozycji do mieszczańskich ideałów i wartości, często je krytykują. Najlepszy portret mieszczańskiej rodziny stworzyła G. Zapolska w dramacie „Moralność pani Dulskiej”. Wykreowała go tak sugestywnie, że od nazwiska bohaterki powstała nazwa postawy zwanej dulszczyzną i będącej syntezą moralności, dążeń i celów tej warstwy.
Reprezentantką dulszczyzny w dramacie jest pani Aniela Dulska. Już na początku autorka ukazuje ją jako postać antypatyczną. Jest niechlujna, wrzaskliwa, wszechwładnie panuje w domu, terroryzując rodzinę i budząc strach w służbie. Kipi energią, załatwia w jednej chwili kilka spraw. Poniewiera służącą, stróżem, dziećmi, mężem. Stale mówi o pieniądzach. Trochę łagodniejsza jest wobec syna, który buntuje się i zarzuca matce, że jest dwulicowa. Zbyszko odkrywa krętactwa matki i jej chciwość. Przybierają one różne formy: mężowi wydziela jedno cygaro dziennie, nie naprawia pieców, by lokatorzy zrobili to sami, chwali się, że przerabia kapelusze i nie nosi jedwabnej bielizny. Szczególnie ostrą krytykę moralnej obłudy Dulskiej przeprowadza Zapolska w scenie z Lokatorką, której p. Aniela wymawia mieszkanie, bo sprowadziła na dom Dulskich „publikę”. Tymczasem nieszczęśliwa kobieta próbowała popełnić samobójstwo z powodu zdrady męża. Pani Dulska nie zdobywa się nawet na cień współczucia, a wręcz przeciwnie - zarzuca kobiecie, że samobójstwo się nie udało, było powodem przyjazdu pogotowia i wreszcie, że podjęte było przy użyciu tak trywialnego środka jak zapałki. Dla Dulskiej moralność to zachowanie pozorów. Można popełniać mniejsze lub większe wykroczenia, jeśli nikt się o niczym nie dowie. Zbyszko może romansować z Hanką, byle w domu. Można wynajmować mieszkanie kobiecie lekkich obyczajów bo dobrze płaci, i dorożki przywożące klientów nie zatrzymują się pod bramą domu Dulskich. Bohaterka jest ograniczona, ale sprytna jeśli chodzi pieniądze, dlatego nie wynajmie mieszkania Juliasiewiczowej, mimo że są przyjaciółkami, bo mogłaby na tym stracić. Krytykuje ją, że chodzi do teatru, kupuje gazety, stroi się. Dulska nie ma potrzeb kulturalnych, niczym się nie interesuje. Nie rozumie świata, sprowadza życie do kilku formułek, nie zna swoich dzieci, od wczesnego dzieciństwa uczy je kłamać. Charakter Dulskiej ujawnia się w pełni w jej zachowaniu wobec Hanki. Nie obchodzi jej los dziewczyny, ani nawet zdanie Zbyszka. Ważne jest, że będzie skandal. Na moment straciła głowę, ale szybko odzyskała równowagę i cały czas myśli tylko, by na tej aferze jak najmniej stracić. Zakończenie dowodzi, że Dulska niczego się nie nauczyła, nie wyciągnęła wniosków, w chwilę po odejściu Hanki „znów można zacząć żyć po bożemu”.
Godną partnerką Dulskiej jest Juliasiewiczowa. Jest obłudna, wyrachowana, sprytna, sprawia wrażenie, iż ma zainteresowania kulturalne, bo tak wypada, czyni niedwuznaczne aluzje, że zdradza męża. Nie straci żadnej okazji, by dokuczyć ciotce i Zbyszkowi. Na godną następczynie matki wyrośnie Hesia. Już dziś wie, co to kłamstwo i jak się nim posługiwać, by osiągnąć spodziewane korzyści. Wiedzę o życiu zdobywa u kucharki, interesują ją plotki, chłopcy, stroje, tańce, poza tym nic. Pomiata służącą, śmieje się z naiwnej siostry, nikogo nie szanuje.
Zbyszko to kołtun świadomy swego kołtuństwa. Buntuje się, upija, wraca do domu nad ranem, a mimo to korzysta z pieniędzy matki. Na samodzielność, postawienie na swoim go nie stać. Brzydzi się kołtuństwem, ale z nim nie zrywa, bo mu tak wygodnie, bo wie, że matka wszystko za niego załatwi i rozwiąże wszystkie jego trudności. Dulszczyzna przejawia się w różny sposób: w sprawach drobnych, codziennych i w poważnych. Przeżera duszę, wyjaławia z ludzkich uczuć i odruchów. W rodzinie nie ma ciepła, miłości, szacunku. Nie można liczyć na wsparcie, pomoc, przyjazny, miły gest. Trwa walka, wygrywa silniejszy - krzykiem, kpiną, kłamstwem, oszustwem, krętactwem. Nie ma żadnych zasad, byle zachować pozory, byle się nie wydało, byle ludzie się nie dowiedzieli, poza tym wszystko wolno. No i najważniejsze - pieniądze. Oszukać, wyłudzić, wytargować, zarobić - wszystko jedno, każdy sposób jest dobry. Inne potrzeby nie istnieją. Nie ceni się przyjaźni, nie ma miłości. Kołtun jest skrajnym egoistą. Nie interesuje go w ogóle świat poza nim. Jest skrajnie ograniczony. „Ja tam nie mam czasu myśleć” - mówi pani Dulska i to właściwie wyjaśnia wszystko.
III. Wnioski: Rzadko się zdarza, by literatura zawierała kreacje bohaterów, którzy stają się symbolami postaw i dążeń. To raczej utwory są odbiciem, odzwierciedleniem istniejących w rzeczywistości postaw. Najwięcej przykładów kreowania bohaterów-symboli postaw mamy w okresie romantyzmu i jest to uzasadnione celami twórców epoki. Poeta romantyczny to przywódca narodu, krytyk i ideolog, który kształtuje naród, stwarza wzory zachowań i lansuje pożądane postawy. Literatura romantyzmu pełna jest postulatów, jej twórcy formułują zadania, cele, dlatego również kreują postawy
Później pisarze raczej zrezygnowali z kreowania rzeczywistości, nie wierząc w skuteczność takiego działania. Zupełnie inaczej jest z utworem G. Zapolskiej. Pisarka trafiła w dziesiątkę! Zebrała w postaci pani Dulskiej wszystkie najważniejsze cechy warstwy społecznej. Stworzyła postać-syntezę. Po co więc omawiać za pomocą wielu określeń postawę, która była, jest i będzie - wystarczy słowo „dulszczyzna” i wszyscy wiedzą o co chodzi. Takie pojęcia udaje się czasem sformułować pisarzom, historykom, socjologom, dziennikarzom.
„Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu...” Świat uczuć bohaterów romantycznych (na wybranych przykładach).
I Wstęp: „Zdaje mi się, że widzę... gdzie? | Przed oczyma duszy mojej.”
Ten cytat z „Hamleta” W. Szekspira A. Mickiewicz umieścił jako motto swej programowej ballady „Romantyczność”. Wybór motta nie jest przypadkowy, zawiera ono bowiem jedną z najważniejszych cech romantyzmu - widzenie „oczyma duszy”. Sfera duchowa, sfera uczuć, wyobraźni, wrażeń, przeczuć, domysłów, intuicji, natchnień itd. jest ważna dla romantyków, ważniejsza niż to, co widziane za pomocą „szkiełka i oka”. W literaturze romantycznej spotykamy wiele przykładów takiego widzenia świata.
II. Rozwinięcie: 1. Widzenie „oczyma duszy” - Szczególnie wiele przykładów widzenia „oczyma duszy” spotykamy w utworach wczesnego romantyzmu. Romantycy mocno podkreślają zwłaszcza różnice między jednostką wrażliwą, czułą, zdolną do takiego widzenia a ograniczonym odbiorem świata właściwym racjonalistom. Chłopiec z ballady J. W. Goethego „Król Olch” widzi króla i jego córkę w tanecznym korowodzie, przeżywa podziw, fascynację połączone z lękiem. Nadmiar uczuć i wyobraźni prowadzi do śmierci dziecka, gdy tymczasem trzeźwo oceniający wypadki ojciec nic nie widzi. Ducha swego ukochanego widzi Karusia, przeczuwają jego obecność i wierzą w nią prości ludzie i wrażliwy poeta, niczego nie dostrzega starzec racjonalista.
2. Kontakt ze światem nadprzyrodzonym i naturą - Zdolni dostrzec to, co niewidoczne dla oczu, wchodzą w duchowy kontakt ze światem zjaw, duchów, metafizyki. Osiąga się go w wyobraźni, w sferze uczuć, jak to ma miejsce w wymienionych wyżej balladach, ale czasami świat nadprzyrodzony materializuje się, miesza z realnym, a jego mieszkańcy ingerują w problemy naszej rzeczywistości, oceniają i sądzą. Ludzie wrażliwi widzą świtezianki, rozmawiają z nimi, czerpią nauki z ich słów. Duchy przodków udzielają porad wynikających z ich doświadczeń na tym i tamtym świecie. Romantyk czuje więź ze światem minionym, dostrzega jego duchową obecność w teraźniejszości, dzięki tej obecności przeczuwa intuicyjnie przyszłość. Wędrowiec, pielgrzym odczytuje ze śladów przeszłości dzieje ludzi, którzy żyli dawniej, potrafili wczuć się w ich przeżycia, rozmawiać z nimi w wyobraźni. Podmiot liryczny „Sonetów krymskich” z ruin Bakczysaraju czy Bałakławy odczytuje ludzkie tragedie, które rozgrywały się kiedyś w ich scenerii. Potrafi rozmawiać z morzem i górami, które personifikuje i wchodzi z nimi w duchowy kontakt. Kontakt romantyka z przyrodą jest zawsze duchowy, a co za tym idzie bardzo bliski i głęboki. Dla romantyka świat ma sferę materialną, widzialną i drugą ważniejszą, duchową, niewidzialną. Poprzez uczucie, wrażliwość potrafi wejść z nią w kontakt.
Posiadający bogate życie wewnętrzne romantyk często przeżywa rozterki, rozmawia sam z sobą, personifikuje swe stany duchowe, by wieść z nimi dyskusję. W takiej sytuacji oglądamy Kordiana, gdy pod drzwiami sypialni cara rozmawia ze Strachem i Imaginacją. Poeta romantyczny najwyższą mocą ducha potrafi wznieść się na takie wyżyny, że rozmawia z Bogiem jak Konrad w II cz. „Dziadów”. Wzniósł się tam mocą uczucia, miłości do ojczyzny, która tu osiągnęła najwyższe natężenie. W „Wielkiej Improwizacji” z ogromną siłą wyrażone też został poczucie mocy twórczej poety, który jest najwyższy z ludzi właśnie dzięki uczuciu. Napięcie uczuciowe, siła wyobraźni, natchnienie to atrybuty poety romantycznego.
3. Skala i głębia uczuć bohaterów romantycznych - Kreowani przez romantycznych twórców bohaterowie to głównie ludzie kierujący się emocjami, głęboko czujący, wrażliwi, jak choćby wspomniana tu już Karusia czy podmiot liryczny „Sonetów Krymskich” A. Mickiewicza.
Bardzo ciekawym tego typu bohaterem jest Werter J. W. Goethego. To nie tylko nieszczęśliwie zakochany w Lotcie młodzieniec. Na pozór jest to miły, cichy, uprzejmy, grzeczny chłopiec. Z listów pisanych do Wilhelma dowiadujemy się, że prawdziwe życie Wertera toczy się wewnątrz jego duszy. Głęboko odczuwa kontakt z przyrodą. Lubi samotność, naturę i kontemplowanie czytanych książek. On nie pochłania lektur, a wszechstronnie je rozważa. Wcale przy tym nie stroni od ludzi. Lubi dzieci za ich szczerość i prostolinijność. Ceni sobie kontakty z prostymi ludźmi, bo uważa, iż są bardziej naturalni niż osoby wykształcone. Szanuje ich uczucia, podziwia szczerość i głębię w odbieraniu świata. Jego uczucie do Lotty pozbawione jest jakiejkolwiek kalkulacji, interesowności. Poddał się wrażeniu, uległ oczarowaniu, opanowało go i całkowicie pochłonęło niekontrolowane uczucie. Może nadmierne, ale to ocena chłodnego postronnego obserwatora. Werter kochał głęboko i umiał swe uczucia pięknie wyrazić, a to potrafi tylko wrażliwy, czujący człowiek.
Głębią i skalą różnych uczuć zadziwia też Konrad Wallenrod. Posiada cechy romantycznego indywidualisty, który zrozumiał, co jest jego najwyższą powinnością. Wrażliwość, uczuciowość, poczucie wyjątkowości czynią go podobnym do innych romantyków. Kocha Aldonę, kocha też Litwę - to źródło konfliktu w duszy bohatera.
Konrad dokonuje dramatycznego wyboru - stawia miłość ojczyzny ponad wszystko: „Szczęścia w domu nie zaznał, bo go nie było w ojczyźnie”. Potrafi przezwyciężyć pragnienie szczęścia, porzucić sprawy osobiste, nawet zasady moralne i wszystko ofiarować narodowi. To bardzo ważna przemiana bohatera romantycznego, charakterystyczna dla polskiego romantyzmu. Sytuacja polityczna wyraźnie wpłynęła na wykreowanie postawy Konrada Wallenroda, pierwszego w literaturze konspiratora.
Skomplikowaną osobowością jest Kordian J. Słowackiego. Bardzo przeżył samobójczą śmierć przyjaciela, sam myśli o skróceniu swego życia, bo nie widzi w nim sensu i celu. Nieszczęśliwie zakochał się w starszej od siebie Laurze, prawdopodobnie dlatego, że przedwcześnie dojrzały młodzieniec uważał rówieśnice za zbyt dziecinne. Laura natomiast traktuje go trochę z góry, jak młodego przyjaciela. Kordian marzy o sławie, wielkich czynach, chce poświęcić życie ważnej idei, sprawie. To znowu człowiek, który żyje wewnątrz duszy. W kontakcie ze światem zewnętrznym przeżywa rozczarowanie. Denerwuje go rzeczywistość, którą rządzi pieniądz, zawiódł się na kobietach, rozczarowała go bezduszność papieża - utracił wiarę. Przystąpił do spisku koronacyjnego, ale zawiedli go przywódcy i koledzy, został sam z zadaniem przerastającym jego siły. Załamał się pod wpływem wewnętrznych wątpliwości i uczuć. Wrażliwość romantyka to jego siła, wyjątkowość, ale i słabość. Nadmiar wyobraźni i bogate życie wewnętrzne zabija go, paraliżuje, czyni niezdolnym do czynu. W szpitalu wariatów Kordian rozważa sens dziejów, wartość swego czynu, sens poświęcenia, o bezsensie poświęcenia. Wyjaśnia mu, że światem rządzi zło, wobec którego człowiek jest bezsilny. Duszę bohatera ogarnia zwątpienie. Teraz tym bardziej ma ochotę popełnić samobójstwo.
Ciekawy jest świat uczuć hr. Henryka, bohatera dramatu Z. Krasińskiego „Nie-Boska Komedia”. Jest poetą przekonanym, iż jego przeznaczeniem jest piękno, sława, miłość. Dla miłości i poezji porzuca swe ziemskie, ludzkie obowiązki wobec rodziny. Pokochał Marię i ożenił się z nią, ale szybko znudziła go zwyczajna żona. Odszedł, podążył za miłością, szukał nieokreślonej bliżej poezji i sławy. Zmarnował życie swoje i rodziny i nic nie osiągnął. Zostaje więc wodzem, przywódcą obozu arystokracji. Czyni to, by bronić tradycji, religii, honoru, zasad. Tak przynajmniej motywuje swoje działanie. Tak naprawdę czyni to dlatego, że nie widzi przyszłości świata, zwątpił w sens dziejów. Klasa, której przewodził, przeżyła się, zdegenerowała, nie jest zdolna do dalszego kierowania rozwojem cywilizacji. Rewolucjoniści to ludzie bez zasad, celu, pragnący zemsty, niszczenia i mordowania. Nadmiar refleksji nad życiem, światem, prowadzi romantyka z obciążeniami klasowymi, takiego jak hr. Henryk, do katastrofizmu, zwątpienia w sens życia i bieg dziejów.
4. Sztuka mówienia i sztuka milczenia w literaturze romantycznej - Romantycy dużo mówili o uczuciach i to bardzo różnych. Głębia i skala tych rozważań jest zadziwiająca. Były jednak uczucia, o których mówić było trudno, uczucia nie do wyrażenia, niemożliwe do nazwania. Posługiwali się wtedy przemilczeniem lub niedomówieniem. Wszyscy pamiętamy słynne: „Jedźmy, nikt nie woła...” ze „Stepów Akermańskich” A. Mickiewicza. Bierna tęsknota za Litwą, poczucie osamotnienia i braku duchowej więzi z kimkolwiek.
Mistrzem niedomówień, wynikających z głębi refleksji filozoficznej w jego wierszach był C. K. Norwid. Jego słynny wiersz „Bema pamięci żałobny-rapsod” jest zakończony wersem złożonym z wielokropków i słowami: „Dalej - dalej - ”. Symbolizują one dalszy ciąg pochodu ludzkości, ale są także nie wypowiedzianymi myślami poety, wierzącego w postęp, którego nośnikami są tacy ludzie jak gen. Bem. Bardzo ciekawym jest pozostawianie czytelnikowi miejsca na domysł. Szczyt zwięzłości osiąga Norwid w wierszu „W Weronie”. Są tu właściwie same niedopowiedzenia. Dostrzegamy w utworze schematyczny, ledwo naszkicowany opis przyrody i dwa odmienne spojrzenia na ten obraz. Właśnie na podstawie tego wiersza najwyraźniej widać, że „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Romantyk widzi bowiem łzy spadające z nieba i przesączające się do grobów Romea i Julii. Przeciętny, naukowo turysta widzi natomiast tylko kamienie. Podmiot liryczny przestawia obydwa spojrzenia na świat, nie ocenia ich, chyba że potrafimy z doboru metafor odczytać, iż bliższe jest mu romantyczne widzenie świata.
III. Wnioski: Romantycy, jak nigdy dotąd w takim stopniu, docenili życie wewnętrzne człowieka, jego duszę i uczucia. Nikt dotychczas nie umiał tak o nich mówić. Żywioł liryzmu przenika wszystkie utwory romantyczne, nie tylko liryczne. Skala uczuć i ich głębia jest ogromna. Romantycy kontaktowali się z ludźmi i światem poprzez uczucia. Indywidualista romantyczny nie był zamknięty w swoim wewnętrznym świecie, chciał go wyrazić, nazwać i w ten sposób nawiązać kontakt z innymi, dlatego mówił głośno i dużo o swoich uczuciach. Obce mu było późniejsze wyciszenie, zawstydzenie. Romantycy jeszcze nie zwątpili w możliwość porozumienia. Byli otwarci, starali się poznać świat, dlatego tak niezbędne były dla nich podróże, obcowali z przyrodą i historią, nawiązywali duchowy, uczuciowy kontakt z naturą i przeszłością. Dostrzegali też, że są uczucia niewyrażalne, dlatego liczyli na domysł czytelnika.
Kobieta, jej życie, problemy i pragnienia w literaturze wybranych epok.
I. Wstęp:
1. Twórcy każdej z epok kreują wśród swoich bohaterów postacie kobiet i ukazują ich problemy zgodnie ze swoimi celami,
2. Pisarze traktują postacie kobiece w mniejszym lub większym stopniu przedmiotowo. Preferują bohaterów - mężczyzn, z kobiet czyniąc wyłącznie obiekty miłości, towarzyszki życia, słowem matki, żony i kochanki,
3. W dawniejszych epokach bohaterki kobiety traktowane były tylko jako dopełnienie mężczyzn, dopiero w literaturze XX w. stworzono autonomiczne, pełne, ciekawe pod względem psychologicznym sylwetki kobiet.
II. Rozwinięcie:
1. Literatura antyku - Antygona - jest bardzo ciekawie skonstruowaną przez Sofoklesa postacią. Właściwie zaprzecza ona wszelkim tezom, tak jest doskonała, pełna, umotywowana psychologicznie. Jest także postacią bardzo kobiecą. Jest to prawdziwie królewska córka, dumna i stanowcza, ze świadomością obciążoną przez tragiczny los rodziny. Ma wyraźny, ustalony i ugruntowany system wartości, w którym na pierwszym miejscu stoją bogowie i ich prawa, które bezwzględnie muszą być przestrzegane. Dlatego bez wahania decyduje się złamać zarządzenie Kreona i pochować brata. Nie może liczyć na żadną pomoc, siostra Ismena ze strachu odmawia udziału w pochówku. Antygona ją rozumie, choć jednocześnie gardzi tchórzostwem. Za ważny motyw swego działania podaje także miłość rodzinną, pamięć tragicznie zmarłych ojca i matki. Ona pozostała najstarszą w rodzinie, dlatego na nią spada obowiązek pochowania Polinejka. Antygona to młoda dziewczyna, ma narzeczonego, kocha i jest kochana. Nie ukrywa, iż pragnie szczęścia i miłości. Przeżywa lęk przed śmiercią i żal, że musi się wyrzec miłości, małżeństwa. Gdy, schwytana, staje przed Kreonem, nie tłumaczy się, ale z przekonaniem przedstawia swe racje. Jej siła wewnętrzna płynie z wiary i przeświadczenia, iż postępując zgodnie z wolą bogów, czyni dobrze. Prowadzona na śmierć żałuje życia, nie spełnionej miłości, nie zaznanego macierzyństwa, ale nie dokonanego czynu. Jest dzielna do końca, a jednocześnie dziewczęca, serdeczna. Promieniuje miłością do ludzi, rodziców, braci, także słabej siostry, którą chroni, by chociaż ona ocalała.
2. Literatura średniowiecza - Izolda - jest bohaterką średniowiecznej opowieści pt. „Dzieje Tristana i Izoldy”. Wszyscy krytycy zgodnie stwierdzają, że jest to jedna z najpiękniejszych opowieści o miłości w literaturze światowej. Miłość w poemacie jest siłą, przed którą trudno się obronić. Izolda przecież nienawidziła Tristana, zabójcy jej brata. Tristan zdobył ją dla swego króla. Gdyby nie napój miłosny, bohaterowie nigdy by się nie pokochali. A więc miłość to przypadek, zrządzenie losu, moc nad którą nikt nie panuje. Tristan i Izolda stali się niewolnikami miłości. Właśnie bierność jest główną cechą Izoldy. Kłamie, oszukuje, nie chce ranić męża, ale musi tak postępować, bo kocha Tristana. Nie dba o opinię, o śledzących ją zauszników króla, ryzykuje życiem, spotykając się z kochankiem. Wykazuje wiele sprytu, by osiągnąć cel. By być z nim, decyduje się zamieszkać w lesie, znosić niewygody, zimno i trud. Ona poddaje się fali uczucia. W dziejach „Tristana i Izoldy” jest wiele zdarzeń z życia kochanków, mało jest natomiast wyznań. Izolda rzadko wypowiada się bezpośrednio o tym, co czuje, co przeżywa. Godzi się z decyzjami Tristana, poddaje się jego woli, gdy kochanek postanawia, by wróciła na dwór męża. Izolda zobaczyła Tristana dopiero po jego śmierci. Wezwana przez niego przybyła za późno, ułożyła się więc przy ciele ukochanego i również umarła. Wyrastające z ich trumien pędy głogu łączyły się ponad mogiłami. W ten sposób kochankowie połączyli się po śmierci. Jest to mit o miłości, a nie opowieść o Izoldzie. Bohaterka wbrew swej woli poddaje się uczuciu, które jest silniejsze od niej.
3. W literaturze odrodzenia kobiety traktowane są bardzo przedmiotowo. Nawet Urszulka z „Trenów” J. Kochanowskiego nie jest bohaterką utworu, a ucieleśnieniem niespełnionych nadziei i tęsknot ojca. Podobnie jest z najbardziej wzniośle przedstawioną w literaturze i chyba najbardziej kochaną w rzeczywistości kobietą - Beatrycze Portinari, uwieczniona w „Boskiej Komedii” Dantego Alighieri. Obok uwielbienia kobiecie zostaje tu jednak przypisana rola wybawicielki, a kreacja jej postaci zbliżona jest do postaci Matki Boskiej.
W miłosnych pieśniach i fraszkach Kochanowski traktuje kobiety przedmiotowo. Nieudaną próbą przedstawienia rozterek Heleny podjął w „Odprawie posłów greckich”. W rozmowie z piastunką Helena zwierza się, że tęskni za domem, Spartą i dziećmi, a z drugiej strony lęka się, jak przyjmie ją mąż i rodacy. Przeklina Aleksandra, który zakłócił jej spokój porywając ją, a potem cieszy się z wyniku obrad rady trojańskiej. Postawa jej nie jest umotywowana psychologicznie, nie wiemy tak naprawdę, co Helena myśli, co czuje, czego pragnie. Jest zupełnie bierna, zdaje się na los.
4. Literatura baroku - Lady Makbet, bohaterka „Makbeta” W. Szkespira - nie jest potraktowana szablonowo jako towarzyszka, przy której wojownik odpoczywa po powrocie z boju. Makbet liczy się z żoną, zwierza się jej, informuje ją o przepowiedniach czarownic i wizycie króla, pyta o zdanie. Są chyba dobrymi, rozumiejącymi się partnerami. Lady Makbet pierwsza wpadła na pomysł zbrodni, namawia do niej męża w sposób niezwykle ekspresywny, używając drastycznych argumentów. Zna ambicje męża, rozumie go, wie jak pobudzić go do czynu. Kocha go i pragnie dla niego zaszczytów. Uważa, że jest ich godny. Gotowa jest dla niego zrobić wszystko, nawet zabić. Precyzyjnie planuje zbrodnię i pomaga w jej urzeczywistnieniu. Potem kryje męża. Jest przebiegła, przewidująca, opanowana, bezwzględna. Wydaje się bardziej zimna i okrutna niż Makbet, ale do czasu. Stłumione uczucia, zgłuszone sumienie wybuchają potężną siłą, niszczą jej psychikę. Lady Makbet pogwałciła swą kobiecą wrażliwość i uczuciowość, to musiało się zemścić, zapadła więc na chorobę umysłową. Nie była okrutną zbrodniarką, zmusiła się, by taką być i zapłaciła za to wysoką cenę. Jedno zadziwia w tej postaci - mianowicie brak jakichkolwiek zasad, norm moralnych. Ani Makbet, ani jego żona w ogóle nie rozpatrują problemu z tej strony. Liczy się pragnienie władzy, sposoby jej zdobycia są nieważne.
5. W literaturze romantyzmu - obok romantycznego kochanka zostaje stworzona postać romantycznej kochanki. Można wymieniać wiele takich postaci: Lotta z „Cierpień młodego Wertera” J. W. Goethego, ukochana Gustawa z IV cz. „Dziadów”, Aldona z „Konrada Wallenroda” A. Mickiewicza itd. Są to postacie niezbyt ciekawe, potraktowane przedmiotowo i konwencjonalnie. Zawsze były nieziemsko piękne jak anioły, oddane kochankowi, wierne, wrażliwe, czułe, niezwykłe, czasami zbyt uległe rodzicom, którzy wydawali je za mąż za innego, bogatszego kandydata. Zresztą tak naprawdę nie wiemy, co one czuły, bo pisarze nie oddają im głosu. Wiemy jak cierpiał Werter, ale nie wiemy, co o nim myślała Lotta, dlaczego wolała Alberta. Aldona godzi się z wyborem Konrada, pochwala go, bo jak można rywalizować z ojczyzną, ale co przeżywa, co czuje też nei wiemy. Podobnie jak tego, co myśli Zosia w „Panu Tadeuszu”. Dużo ciekawsza, ale też utrzymana w komediowej konwencji starej panny polującej na męża, jest sylwetka Telimeny, podobnej do Podstoliny z „Zemsty” A. Fredry. Pełna tragizmu jest postać pani Rollison z III cz. „Dziadów”, ale jest ona utrzymana w konwencji matki-Polki. W żadnym więc utworze romantycznym nie spotykamu ciekawej, umotywowanej psychologicznie postaci kobiecej.
6. W literaturze pozytywizmu - w imię realizmu stwarza się dużo ciekawsze postacie, w „Lalce” jest ich kilka p. Stawska, p. Wąsowska, nawet prezesowa Zasławska a zwłaszcza Izabela Łęcka.
Izabela Łęcka to typ kobiety fatalnej przynoszącej mężczyźnie zgubę. Jest niezwykle piękna, pochodzi ze sfer arystokratycznych, ale nie ma posagu. Mimo braku funduszy nie rezygnuje z trybu życia, do jakiego przyzwyczaiło ją wychowanie. Ładne mieszkanie, eleganckie stroje, bywanie w salonach, na koncertach, w teatrze - oto jej świat. Nie mieści jej się w głowie, że można żyć inaczej. Nie rozumie jak ojciec może jej odmówić pieniędzy na nowy kostium, nie przychodzi jej wreszcie na myśl, że trzeba pracować, by móc zaspokoić swe potrzeby. Urodę traktuje jak towar, małżeństwo jak transakcję, w której zapłatą za jej urodę będzie zapewnienie jej odpowiednich warunków bytowych. Jest egoistyczna, zimna, zapatrzona w siebie. Nie kocha nikogo, nie jest zdolna pokochać. Lubi hołdy, chętnie flirtuje, wyobraża sobie, że jest księżniczką, otoczoną wielbicielami, którym pozwala się uwielbiać. Jest pusta, ma dziecinne wyobrażenie o świecie. Obce są jej pojęcia lojalności, wierności, wdzięczności, moralności wreszcie. Uroda ukrywa niedostatki charakteru, inteligencji, wrażliwości. Otrzymała staranne, ale powierzchowne wykształcenie, zna języki obce, jest obyta w świecie, ma trochę wiedzy o sztuce, ale brak jej prawdziwych poglądów, własnego zdania. Jej uroda stwarza dystans i powoduje, iż wszyscy podziwiają ją z daleka, a jej to wystarcza. Izabela nie potrzebuje przyjaciół, bliskich, wystarczy sama sobie. Cały świat zamyka się w kręgu marzeń o wielbicielach i myśli o nowych strojach i przyjęciach.
7. W literaturze młodej polski - analiza psychologiczna bohaterów zostaje jeszcze bardziej pogłębiona. Ciekawe postacie kobiet stworzyli S. Żeromski, G. Zapolska, W. S. Reymont.
Joanna Podborska, bohaterka „Ludzi Bezdomnych” S. Żeromskiego - to jedna z ciekawszych postaci kobiet w naszej literaturze. Jest sierotą, może w życiu liczyć tylko na siebie. Pracuje jako nauczycielka - guwernantka. Mieszka w cudzych domach, marzy o własnym, choćby najskromniejszym, marzy o rodzinie, dzieciach. Jest śliczną, wrażliwą, mądrą, szczerą dziewczyną, pragnie szczęścia i miłości. Jej pragnienia nie są egoistyczne. W Cisach uczy wiejskie dzieci. Darzy miłością doktora Tomasza Judyma, szanuje jego poglądy, liczy na to, że wspólnie będą pracować dla dobra innych, wspierać się, pocieszać, dodawać otuchy. Nie boi się żadnych trudów, byle być z Tomaszem i razem z nim pracować. Po odtrąceniu przez Judyma przeżywa ból i klęskę, przeczuwa, iż w jej życiu nic się już nie zmieni, że zawsze będzie sama.
Aniela Dulska, bohaterka „Moralności pani Dulskiej: G. Zapolskiej - jest to znakomita kreacja artystyczna. Pani Aniela jest antypatyczna, niechlujna, wrzaskliwa. Uderza jej energia, potrafi w tym samym momencie robić wiele rzeczy na raz. O wszystkim decyduje sama, terroryzuje otoczenie, służba i rodzina boi się jej, więc nikt się nie sprzeciwia. Szczególnie okrutnie, z góry, traktuje ubogich i słabych. Jest egoistką i materialistką. Jedyną wartością są dla niej pieniądze, jest chciwa i przesadnie oszczędna. Jej moralność polega na zachowywaniu pozorów, ważne jest, by ludzie się o niczym nie dowiedzieli i źle o niej nie mówili. Jest ograniczona, niczym się nie interesuje, nie czyta, nie chodzi do teatru. Nie rozumie własnych dzieci, ma na nie zły wpływ. W postaci tej stworzyła Zapolska pewnie typ społeczny, charakterystyczny dla mieszczaństwa.
Z literatury obcej tego okresu warte wspomnienia są powieści psychologiczne F. Dostojewskiego, w których autor poddaje wnikliwej analizie psychologicznej wiele postaci.
Sonia Marmieładow, bohaterka „Zbrodni i kary” - młoda, uboga dziewczyna, z biedy, by pomóc, rodzinie, została prostytutką. Jest bardzo wrażliwa, boleśnie odczuwa swą hańbę. Jest też głęboko wierząca, skromna i pokorna, ufa Bogu i oczekuje przebaczenia. Ogromne współczucie obudził w niej Raskolnikow. Poczuła, iż on jest jeszcze biedniejszy od niej, bo zagubiony i nieszczęśliwy. Pokochała go, skłoniła do przyznania się, i przyjęcia kary. Poszła z nim na zesłanie. Postanowiła nauczyć go wiary i życia zgodnego z przykazaniami Bożymi.
Awdotia Raskolnikow - Dunia to siostra Rodiona i bardzo ciekawa osobowość. Pewna siebie, dumna, prawa, ufa ludziom, mimo zła, które jej uczynili. Kocha brata i matkę, gotowa jest się dla nich poświęcić. Z bratem rozumie się doskonale, bez słów, gdy tylko przyjechała od razu poczuła, że coś go dręczy. Rozumie go, nie potępia, współczuje mu.
8. W literaturze 20-lecia - psychologiczna sylwetka kobiety jest już opracowana w sposób pełny i wielostronny.
Elżbieta Biecka, bohaterka „Granicy” Z. Nałkowskiej - jako dziewczyna była bardzo samotna. Matka powierzyła jej wychowanie ciotce - pani Kolichowskiej. Elżbieta pomagała ciotce, prowadząc administrację kamienicy. Poznała w ten sposób życie biedaków. Bardzo im współczuła i zawsze, jak tylko mogła, starała się im pomóc. Wyrosła na miłą, wrażliwą, wyciszoną kobietę, zamkniętą w sobie, o bogatym życiu wewnętrznym. Zenon we wczesnej młodości był jej korepetytorem. Gdy skończył studia, odnowili znajomość i zaręczyli się. Jeszcze w okresie narzeczeńskim Zenon wtajemniczył Elżbietę w swój romans z Justyną. Elżbieta chciała zerwać zaręczyny, ale dała się przebłagać, uwierzyła obietnicom Zenona i pobrali się. Jej decyzja wynikała z obawy przed samotnością. Nie chciała się starzeć i gorzknieć jak ciotka. Była lojalną, wyrozumiałą żoną. Rozumiała Zenona, wybaczała mu, nie czyniła mu wymówek. Na prośbę Zenona pomagała Justynie, szukała dla niej pracy. Cicha, spokojna, z radością i pogodą prowadziła dom, wychowywała syna, towarzyszyła mężowi w spotkaniach. Nie przepadała za życiem towarzyskim, była nieśmiała, czuła się więc źle, a na dodatek surowo oceniała tych ludzi, z którymi spotykał się mąż. Nie potępiała go, starała się rozumieć, ale widziała jak się zmienił, jak odszedł od swoich ideałów. To ona wyjaśniła mu, na czym polega wielokrotne przekroczenie granicy, poza którą przestał być sobą. W jej słowach nie ma nagany, to raczej wyrozumiałość i współczucie. Elżbieta jest dobrą, mądrą kobietą. Może być przykładem lojalnej żony nielojalnego męża.
Arkadia, raj, „wyspy szczęśliwe”... Do jakich refleksji skłaniają Cię obrazy szczęścia zawarte w utworach różnych epok literackich (materiał literacki).
I. Wstęp: 1. Marzenia o szczęściu, które jest niezbywalnym prawem i psychiczną potrzebą człowieka. 2. Funkcja obrazu raju w różnych religiach. 3. Mitologiczna Arkadia, złoty wiek, Olimp, siedziba bogów i ich obecność w sztuce europejskiej.
II. Rozwinięcie: 1. Wspominanie błogiego dzieciństwa jako raju - a) kreacja domu rodzinnego i szczęśliwego dzieciństwa w „Trenach” Jana Kochanowskiego: portret radosnego, rozśpiewanego dziecka; obraz kochającej się rodziny; kontrast szczęścia z tragedią spowodowaną śmiercią dziecka. b) mit pięknego dzieciństwa w twórczości Adama Mickiewicza: „kraj lat dziecinnych” w „Panu Tadeuszu”: „Kraj lat dziecinnych, on zawsze zostanie | Święty i czysty jak pierwsze kochanie.” c) wspomnienie dzieciństwa i domu rodzinnego w pamiętniku Joasi Podborskiej z „Ludzi bezdomnych” S. Żeromskiego.
2. Mit raju utraconego połączony z tęsknotą za dzieciństwem, ojczyzną, minionymi latami: wygnanie Adama i Ewy z raju w „Księdze Genesis” źródłem marzeń o powrocie i poszukiwań ziemskiego raju; wyobrażenie ojczyzny jako raju po utracie niepodległości: A. Mickiewicz poetyzacja rzeczywistości w „Panu Tadeuszu”.
3. Sielankowe obrazy wsi, piękna przyrody, pragnienie powrotu do natury jako forma arkadii: „Pieśń świętojańska o Sobótce” J. Kochanowskiego.
4. Arkadia ziemiańska w literaturze polskiej: M. Rej „Żywot człowieka poćciwego”; Czarnolas w poezji J. Kochanowskiego („Na lipę”, „Na dom w Czarnolesie”); dwór podkomorstwa w „Powrocie posła” J. U. Niemcewicza; Mickiewiczowskie Soplicowo; zburzenie mitu arkadii ziemiańskiej w „Przedwiośniu” S. Żeromskiego (Nawłoć).
Symbolika tańca w literaturze polskiej (materiał literacki).
I. Wstęp: Taniec jest formą kultury znaną od czasów pradawnych. Tańcem człowiek wyrażał radość, czcił bogów, taniec pełnił funkcję magiczną. Obecnie tańcem wyraża się różne treści (balet). Jest on składnikiem ceremonii, rytuałów. Jest także ważnym tematem literackim.
II. Rozwinięcie: 1. Taniec jako symbol zgody i jedności - polonez z „Pana Tadeusza” A. Mickiewicza - a) Podkomrzy prowadzący poloneza jako symbol godności i dostojeństwa polskiego szlachcica, niestety był to już „ostatni co tak poloneza wodził”; b) powaga tańca, majestatyczność ruchów symbolizujące całą odchodzącą kulturę szlachecką; c) taniec jako symbol zgody narodowej i nadziei na lepszą przyszłość (Podkomrzy, jeden z ostatnich przedstawicieli sarmackiej szlachty, prowadził Zosię, postać symbolizującą nowe czasy).
2. Groteskowy taniec na balu u Nowosilcowa w III cz. „Dziadów” A. Mickiewicza - a) pomieszanie urzędów, stanów, narodowości (jak w średniowiecznych tańcach śmierci); b) symbol ugodowości i dwulicowości Polaków, którzy w oczy podlizują się gubernatorowi, a na boku wyrażają swą nienawiść do niego (mimo niechęci tańczą jak im zagra, bo się boją).
3. Taniec jako symbol narodowego bytu - S. Wyspiański „Wesele” - a) znowu występuje tu motyw spotkania na weselu różnych stanów, które razem bawią się, tańczą, rozmawiają; b) motyw tańca na końcu dramatu - symboliczny obraz drętwego, martwego kręcenia się w kółko, do muzyki granej przez Chochoła. Chochoł to symbol marazmu, bierności, obojętności, pod którymi kryje się prawdziwa, czysta polska dusza. Jeszcze nie nastał czas, by rozkwitła, jeszcze ludzie kręcą się jak im gra Chochoł - wokół codziennych, zwykłych spraw, a Chochoł kpi z Jaśka, kpi z weselników i gra. Chochoł wystąpił w utworze także w funkcji reżysera, sprowokował akcję narodową, sprowadził pozostałe Osoby dramatu, które pełnią rolę psychologicznych portretów postaci realnych, ujawniają ich słabości, wady, to co w nich udane, nieprawdziwe, przypomniał bohaterom przeszłość, zapowiedział powstanie, do którego jednak okazali się niezdolni, więc im gra, może kiedyś się obudzą. Taniec trwa...
4. Taniec jako naczelny składnik obrzędu - W. S. Reymonta „Chłopi” - a) wesele Boryny jako wyraz jedności we wspólnej zabawie, często skłóconych mieszkańców wsi; b) piękny, realistyczny opis obrzędu, ceremonii, tańców; c) moment radości, jedności całej wsi, której mieszkańcy ciężko pracują, a kiedy się bawią, to z całej duszy.
5. Taniec na ruinach świata dawnych wartości jako symbol nowego porządku S. Mrożek „Tango” - a) dramat jest zakończony tańcem: nie jest to już, jak do tej pory, polonez, ale kiczowate tango - za pomocą którego autor odbiera tej scenie tragizm i wzniosłość; b) Edek reprezentuje brutalną siłę i przemoc, wcześniej był prymitywem podziwianym przez wszystkich za naturalność (parodia chłopomanii); c) tańczący z nim Eugeniusz symbolizuje powolność reszty bohaterów, którzy zrobią to, co im Edek każe (parodia tańca pod muzykę Chochoła).
III. Wnioski: 1. Generalnie taniec oznacza jedność narodu, społeczności, grupy, bo tańczą wszyscy, mieszają się stany, rangi. Dlatego obraz tańca często kończy utwory, zamyka przedstawiony problem. 2. Taniec może mieć wymowę optymistyczną jako symbol pojednania, zgody, radości (A. Mickiewicz, „Pan Tadeusz”, W. S. Reymont „Chłopi”). 3. Często przybiera jednak postać groteskową i satyryczną: a) samo podrygiwanie w tańcu dla patrzących z boku jest śmieszne; b) zgoda okazuje się pozorna, fałszywa, jest pozbawionym treści gestem rytuału (A. Mickiewicz „Dziady” cz. III); c) tańczący dają się prowadzić, wieść jak ktoś im zagra (S. Wyspiański „Wesele”, S. Mrożek „Tango”).
Postawy bohaterów dawnych to dla twojego pokolenia - przebrzmiałe słowa, temat do dyskusji, wzory zachowań...
Postawy bohaterów dawnych budzą dzisiaj wśród młodych ludzi różne emocje i uczucia. Jedne z nich są odrzucane, inne akceptowane, natomiast niektóre stanowią temat licznych dyskusji. Znaczna część młodego pokolenia akceptuje te postawy, które są dla niego bardziej odpowiednie i wygodniejsze.
Przyglądając się wielu przedstawicielom młodego pokolenia, można stwierdzić, że postawą stanowiącą dla nich wzór do naśladowania jest postawa bohatera powieści "Giaur". Bohatera jakiego stworzył George Byron określa się mianem bohatera bajronicznego. Tytułowy bohater powieści Giaur, był wenecjaninem, kochankiem Leili, jednej z żon sułtana Hassana. Za swe wiarołomstwo Lyla została zabita przez swego męża. Giaur, chcąc pomścić śmierć ukochanej kobiety, napadł na orszak sułtana i zamordował swego rywala. Po dokonaniu tego czynu postanowił spędzić resztę swego życia w klasztorze. Przed śmiercią, w rozmowie z zakonnikiem, wyjawił historię swego życia.
Giaur działał pod wpływem uczuć. Myślał, że zemsta ukoi jego ból. Stało się zupełnie odwrotnie, gdyż zaczęły dręczyć go wyrzuty sumienia. Spędzenie ostatnich lat życia w klasztorze było dla Giaura karą, którą sam sobie wymierzył. Chciał cierpieć w samotności, opuszczony przez ludzi. Bohater nie szukał jednak przebaczenia, gdyż w rzeczywistości nie żałował tego co zrobił. Właśnie na tym polegała postawa bohatera bajronicznego. Słuchał swego serca, a nie rozumu, działał pod wpływem wewnętrznych przeżyć. Jednocześnie Giaur to bohater samotny, odwracający się od świata, dumny. Giaurem targały sprzeczne uczucia, takie jak miłość, nienawiść, chęć zemsty, duma. Nie potrafi sobie z nimi poradzić, opowiedzieć się ostatecznie za dobrem lub złem.
Taka jest też obecnie postawa wielu młodych ludzi. Bardzo często serce jest jedynym wyznacznikiem działania. Nie patrzą perspektywicznie w przyszłość i nie widzą jakie konsekwencje może dla nich mieć takie działanie. Ważne dla nich jest ukojenie własnego bólu i zaspokojenie swoich potrzeb, jednocześnie ranią drugiego człowieka. Tacy ludzie odrzucają pomoc, która przychodzi z zewnątrz. Oni natomiast izolują się w swym małym świecie, boją się podjąć jakiekolwiek działania, by nie ukazać własnej słabości. Osoby te, podobnie jak Giaur, uważają, że ich postępowanie jest właściwe, moralne. Tak więc postawa bohatera bajronicznego jest doskonałym przykładem do naśladowania dla młodego pokolenia.
Stanowi go również postawa barokowego Sarmaty. Sarmatyzm to jedyny rdzennie polski nurt kulturowy, który swego odpowiednika nie ma nigdzie na świecie. Portret typowego Sarmaty przedstawia Jan Chryzostom Pasek w swych "Pamiętnikach". Pozostawił on po sobie pamiętniki, które znamy dziś tylko we fragmentach. Z tego co się zachowało Pasek przedstawia siebie jako typowego szlachcica swoich czasów. Popisując się znajomością łaciny (liczne makaronizmy), nie jest w stanie ukryć braku solidnej edukacji. Pasek uczestniczył w wyprawach wojennych, które przedstawione zostały w "Pamiętnikach". Na tle tych wydarzeń ukazał obraz życia szlachty polskiej. Typowy Sarmata był odważny, rycerski, religijny, katolicki, a przede wszystkim był patriotą. Jednak Sarmata to nie tylko zalety, szlachcic polski charakteryzował się również pijaństwem i umiłowaniem do bijatyk. Był człowiekiem zacofanym, nieufnym wobec kultury zachodniej. Innymi cechami przeciętnego Sarmaty były nietolerancja religijna, nieustanne sejmikowanie, nieuszanowanie prawa, megalomania narodowa.
Nie trudno dopatrzyć się podobieństwa w zachowaniu typowego Sarmaty i młodego człowieka w dzisiejszych czasach. Młodzież, która ma nieograniczone pole działania czeka tylko na okazje do pijaństwa, a co za tym idzie do wdawania się w bójki. Część młodego pokolenia ma zbyt wygórowane mniemanie o sobie, podobnie jak Sarmaci, jak również charakteryzuje się nietolerancją wobec ludzi myślących lub różniących się od nich samych. Dlatego więc postawa barokowego Sarmaty stanowi dla części młodzieży wzór do naśladowania.
Są jednak takie postawy bohaterów dawnych , wobec których młode pokolenia nie ma określonego zdania. Nie można bowiem jednoznacznie stwierdzić czy jest ono dobre czy też złe. Jedna z tych postaw jest postawa bohatera werterycznego. Werter jest bohaterem dystansującym się do społeczeństwa, posiadającego bogate życie emocjonalne oraz wyobraźnię.
Powieść rozpoczyna się w chwili, kiedy bohater opuszcza dawne środowisko, zrywa z bolesną przeszłością, pragnie samotności i kontaktu z naturą (ucieka od cywilizacji). Przebywa w Walheim, gdzie obcuje z ludźmi prostymi i dziećmi, jest przekonany o istnieniu dobra. Spotyka Lottę, postrzeganą przez niego jako ucieleśnienie wszelkich cnót. Werter odnajduje swoje miejsce, doświadczając natury, przeżywa niemal mistyczne doznania religijne. W swoim życiu kierował się głównie uczuciami, był marzycielem. Jednak postawa bohatera była jednocześnie bardzo egoistyczna. Świadczy o tym fakt, iż nie potrafił wyznać Lotcie swojej miłości, gdyż tak naprawdę nie kochał jej, tylko samo uczucie. Werter uważał, że uczucie jakie żywi do Lotty jest najlepsze, doskonałe. Przed popełnieniem samobójstwa Werter napisał do swej ukochanej list, w którym obwiniał ją za swój nieszczęśliwy los oraz za cierpienia jakich doznał z jej powodu. Postawa Wertera również charakteryzowała się narcyzmem. Stawiał on siebie w centrum zainteresowania, bardzo silnie przeżywał swoja egzystencję, przesadnie analizował swoje wnętrze, liczył się tylko ona sam.
Właśnie te cechy postawy werterycznej sprawiają, że jest ona bardzo popularna wśród młodzieży. Młodym ludziom odpowiadają zajmowanie się jedynie swoimi sprawami, zapominając przy tym o swoich bliskich. Bardzo modne jest również obarczanie innych ludzi odpowiedzialnością za swe czyny. Jednocześnie młode pokolenie nie przyjmuje postawy Wertera bezkrytycznie. Charakterystyczne dla jego zachowania było szukanie ukojenia w naturze, obcowanie z nią i przeżywanie jej. Wielu młodych ludzi sądzi, że natura nie jest elementem potrzebnym do tego, by wyciszyć się i przemyśleć swoje postępowanie. Właśnie z powodu złożoności postawy bohatera powieści J.W.Goethego "Cierpienia młodego Wertera" nie może ona zostać jednoznacznie oceniona.
Drugą postawą, która traktowana jest w ten sposób jest postawa rycerz średniowiecznego. P9ostać rycerza była jednym ze wzorców parenetycznych w literaturze średniowiecza. Reprezentantem postawy rycerskiej jest Roland, bohater " Pieśni o Rolandzie". Tekst związany jest z historią wyprawy Karola Wielkiego do Hiszpanii. Kluczowym momentem jest powierzenie straży tylnej Rolandowi, ulubieńcowi króla. Zaatakowany przez niewiernych Roland nie jest w stanie się obronić i ginie wraz ze swymi towarzyszami. Istota opowieści stanowi portret Rolanda. Jest on rycerzem doskonałym, ślepo oddanym swemu władcy. Nie chce w żaden sposób zwracać się o pomoc do Karola, choć ma taką możliwość dzięki cudownemu rogowi. Nie decyduje się go jednak użyć, aż do momentu, gdy jest już za późno. Tak właśnie prezentuje się idealny rycerz średniowiecza. Ten wzorzec parenetyczny w szczególny sposób ukazuje moment śmierci. Roland jako idealny rycerz nie może umrzeć jak zwykły żołnierz walczący w bitwie. Wzorcowy rycerz nie może w chwili śmierci zapomnieć, że jest chrześcijaninem, a zatem modli się do Boga. Roland jest również rycerzem, który nie może umrzeć, ale nie może zostać pokonany - dlatego właśnie w agonii ostatkiem sił dociera do pobliskiego wzgórza, by móc głowę skł9onić w kierunku Hiszpanii. Jednak średniowieczny rycerz był również osoba dumna, nierzadko nadmiernie ambitna, wyniosła, uważającą się za lepszą od innych, szukającą sławy. Rycerze często nie potrafili kierować się w swym postępowanie rozsądkiem , właściwie oceniać zaistniałej sytuacji.
Różnorodność cech charakteryzujących postawę średniowiecznego rycerza nie pozwala na jednoznaczne opowiedzenie się za tym, czy jest to postawa godna naśladowania, czy już nieaktualna. Części młodego pokolenia wydaje się, ze duma, wyniosłość i przesadna ambicja pomoże im w zdobyciu upragnionego celu. Zapomina jednak o tym, by umiejętnie i obiektywnie ocenić zaistniała sytuację i podjąć odpowiedzialną, a przede wszystkim słuszna decyzję. Przyznanie się do błędu i zwrócenie się o pomoc postrzegane są natomiast jako oznaka słabości. Z powodu tak wielu rozbieżności postawa rycerza średniowiecznego jest dziś traktowana przez młodzież jako temat do dyskusji.
Są postawy bohaterów dawnych, które uważane są za przebrzmiałe słowa, czyli za nieaktualne, przestarzałe. Jedną z nich jest postawa ascety, przedstawiona w średniowiecznej "Legendzie o świętym Aleksym" . Jest to opowieść o synu bogatego patrycjusza, który w dniu ślubu porzuca małżonkę, rodziców i majątek. Aleksy ucieka od doczesnego życia, rozdaje swoje stroje i pieniądze księżom, klerykom i żebrakom, by stać się najuboższym z nich. Dzięki takiemu postępowaniu cieszy się boską opieką, czego najlepszym dowodem jest epizod z Matką Boską schodzącą z ikony. Ostatecznie Aleksy umiera w skrajnej nędzy pod schodami domu swoich rodziców, którzy w żebraku nie rozpoznali syna. Śmierci Aleksego towarzyszyły nadzwyczajne znaki: jego ciało wydawało cudowny zapach, który uzdrawiał chorych, nikt tez nie potrafił wyjąć z ręki umarłego trzymanego przez niego listu, w którym spisał historie swego życia. Średniowieczny asceta charakteryzował się pokorą, bierną postawą wobec świata zewnętrznego, poświęceniem całego życia Bogu. Żył w skrajnym ubóstwie, umartwiał swoje ciało, aby rozwijać duszę.
Większości dzisiejszej młodzieży cechy średniowiecznego ascety są nieaktualne. Asceza nie jest obecnie popularna. Jest postrzegana bardzo negatywnie, krytykowana, uważana jest za całkowicie przestarzałą. Niemodne wśród młodzieży jest pomaganie innym ludziom, zwłaszcza gdy muszą wyrzec się jakiejś przyjemności. Dla znacznej części młodego pokolenia najważniejsze jest piękno zewnętrzne, fizyczne, zapominając natomiast o duszy.
Drugą postawą, która jest dzisiaj jedynie przebrzmiałym echem jest postawa biblijnego Hioba. Hiob, tytułowy bohater "Księgi Hioba", był człowiekiem bardzo bogatym. Miał również żonę i dziesięcioro dzieci. Był niezwykle szczęśliwy, prowadził dobre życie, był sprawiedliwy, pobożny, szczery. Jednak Bóg pozwolił Szatanowi poddać Hioba próbie wiary: jego dzieci umarły, stracił on cały swój majątek, a on sam został dotknięty trądem. Hiob wyszedł zwycięsko z tej próby. Nie odwrócił się od Boga, kiedy żona namawiała go do przeklęcia Boga odpowiedział, że należy tak samo przyjmować dobro i zło, gdyż wszystko pochodzi z ręki Stwórcy. Hiob zrozumiał, że człowiek nie jest w stanie zrozumieć Pana oraz Jego zamiarów. Bóg przywrócił Hiobowi zdrowie, pomnożył jego majątek oraz obdarzył długim życiem. Postawa Hioba charakteryzowała się głęboką pobożnością, wiernością nie tylko Bogu, ale również swoim zasadom i poglądom. Nawet w chwili ciężkiej próby bohater nie sprzeniewierzył się temu, w co wierzył. Hiob przyjął stoicką postawę: uważał, że należy tak samo przyjmować dobre jaki i złe doświadczenia, gdyż człowiek nie ma wpływu na to, co go spotyka.
Dla wielu młodych ludzi cechy postawy Hioba są dzisiaj nieaktualne. Uważają oni, że Bóg nie jest człowiekowi potrzebny, ze jest zbędny, a wierność Jego zasadom jedynie utrudnia i komplikuje życie. Każdy przejaw zła we własnym życiu, każde cierpienie postrzegają jako okrutna karę boża, co utwierdza ich w przekonaniu, że Bóg jedynie szkodzi człowiekowi.
Zaprezentowane przeze mnie postawy bohaterów dawnych stanowią dla młodych ludzi wzór do naśladowania, temat do dyskusji lub są dla nich przebrzmiałych echem. Jednak zmieniły się realia życia, nie są one takie same, jak w czasach przedstawionych bohaterów, jednak w dalszym ciągu dobro pozostaje dobrem, a zło złem. Należy mieć nadzieję, że ta część młodego pokolenia, która nie potrafi rozróżnić podstawowych wartości, stanie na wysokości zadania i wraz z wkraczaniem w dorosłe życie inne postawy dawne będzie uważała za wzorce do naśladowania, a inne za przebrzmiałe słowa.
Indywidualista - jednostka społeczna. Bohater literacki szuka tożsamości.
Każdy człowiek jest pod wpływem społeczeństwa i epoki, w której żyje. Wynika to ze wspólnej dla całej społeczności historii i tradycji, które generują takie lub inne zachowania. Dlatego odizolowanie się od własnych korzeni wydaje się być bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Człowiek nie może się od nich odciąć, ale może podjąć próbę kształtowania swojego życia samodzielnie, próbując przełamać otaczające go stereotypy. To świadomy indywidualizm, po stawa bardzo trudna do realizacji.
Początek zainteresowania na szerszą skalę problemami relacji jednostka-zbiorowość wiąże się, moim zdaniem, z pojawieniem się nowożytnego społeczeństwa w XIX wieku, z relacjami międzyludzkimi w formie znanej nam do dziś - gdyż zwłaszcza w tych warunkach pojawia się problem odnalezienia i zachowania swojej tożsamości. Dlatego właśnie literatura tamtego okresu najlepiej zilustruje problem przedstawiony w temacie. To zainteresowanie szczególnie silne było w prozatorskich prądach literackich, realizmie i naturalizmie. W realizmie - gdyż tematem go interesującym było wierne oddanie obrazu epoki, podstawą tego wizerunku była analiza zachowań społecznych. W naturalizmie - dlatego że w orbicie jego zainteresowań była psychika jednostki, psychika słaba, podatna na wpływy otoczenia.
Weźmy kilka przykładów: Eugeniusza de Rastignac, panią de Bovary czy wreszcie Radiona Raskolnikowa. Z Rastignaca otoczenie tworzy oportunistę. Romantyczny indywidualizm pani de Bovary doprowadza ją do samobójstwa. Raskolnikow buntuje się przeciw niesprawiedliwościom własnej epoki, jednak sposób walki z nimi wskazuje na głęboką zależność od poglądów tejże. Postaci te pokazują, jak trudną jest sztuka zachowania tożsamości w świecie.
Droga życia Rastignaca ukazana w "Komedii Iudzkiej" jest obrazem przejścia od młodzieńczego buntu i indywidualizmu do konformizmu i hedonizmu. Najważniejszy krok na tej drodze został dokonany w "Ojcu Goriot". Tu poznajemy Rastignaca, który zaczyna dostrzegać reguły rządzące światem. Dostrzega "żądzę władzy", która jest motorem świata. Dostrzega upośledzenie jednostki, która sama, bez pomocy innych, niewiele może. Dostrzega wreszcie rozbieżność pomiędzy prozą życia a wartościami wyniesionymi z domu. Musi dokonać wyboru: pragmatyka czy moralność? Wybiera to pierwsze. Czy może być inaczej w tym "najdoskonalszym ze światów"? Przykład Bianchona - który kontynuuje naukę, zostaje wybitnym chirurgiem i leczy ludzi niezależnie od ich sytuacji finansowej - dowodzi, że można.
John Stuart Mill powiedział, że to, co niszczy indywidualność, to żądza panowania, niezależnie jak ją określimy. Rastignac zaczyna ją odczuwać. Wyzbywa się cech ludzkich, nawet miłość staje się dla niego tylko powodem społecznym, czysto ambicjonalnym. Pomaga mu ona znaleźe kogoś, kto go przedstawi w odpowiednim środowisku, dzięki komu nawiąże kontakty. Wreszcie, która zapewni mu pieniądze, gdyż one są motorem poruszającym świat. Rastignac przeżywa momenty buntu, jakby miał jeszcze jakieś skrupuły, czy może chciałby pozostać w stanie jakiejś dziwnej równowagi. Odrzuca kryminalne oferty Voutrina, opiekuje się ojcem Goriot. Prawie równocześnie zaś wyłudza od swej rodziny oszczędności. Wydawać by się mogło, że jest to jakaś dziwna gra pozorów, w której jeden czyn pozytywny ma być przykrywką dla innych, negatywnych. Rastignac idzie po najmniejszej linii oporu, twierdzi, że świata nie można zmienić, dlatego trzeba się weń wtopić, by móc później stanąć na jego czele. Nie, nie po to, żeby go przeobrazić - Rastignac nie jest Wallenrodem - ale żeby wykorzystać dla własnej wygody, hedonizmu. Poddaje się on żądzy władzy i pieniądza, która pozbawia człowieka wszelkiego indywidualizmu. Taka jest moja diagnoza Rastignaca. Utracił on swoją tożsamość, przyjmując jakąś inną, ogólnoludzką.
Rozważaniom na temat kolejnego bohatera literackiego - Raskolnikowa - można nadać motto "Czy wolność osobista może stanowić cel sam w sobie?". Jest on postacią, która kontestuje zasady społeczne, jego świat wartości jest odmienny niż ogółu. Czy w związku z tym żyje poza społeczeństwem? Nie, Raskolnikow kontestuje jego prawa, ale ma poczucie przynależności do jego struktur. Jak inaczej bowiem nazwać ukrywanie dowodów zbrodni i zacieranie śladów? Nie jest to zgodne z jego systemem wartości, według tegoż zrobił dobrze - wszę zabiłem, nie człowieka. Robi to dlatego, że odczuwa, jako jednostka, przynależność do społeczeństwa. Dalsze jego cierpienia będą powodowane tym, że coraz silniej uświadamia sobie związek z nim. Otwierają się przed nim dwie drogi - ucieczka w szaleństwo lub powrót do normalności. Raskolnikow wybiera normalność. Jego odrodzenie odbywa się poprzez kontakty z bliźnimi: z Sonią, z Porfirym Piotrowiczem i tyluż innymi, poprzez miłość i cierpienie. Co ciekawe, społeczeństwo u Dostojewskiego, przeciwnie niż u Balzaca, odgrywa pozytywną rolę. Jest ono przedstawione jako normalność, do której trzeba wrócić. To ono uświadomiło bohaterowi powieści, że za zbrodnie jest odpowiedzialny nie tylko przed sobą, ale też przed Bogiem i ludźmi. To odkrycie, że jest odpowiedzialny przed każdym, nawet przed jakimś dzielnicowym prokuratorem, załamuie go psychicznie. Poddaje się i poprzez karę odkupuje swoje winy.
Raskolnikow jest jednostką żyjącą własnymi ideami, która w miarę upływu czasu i wpływu społeczeństwa, zmienia swój światopogląd. Przemiana wewnętrzna, którą przeżył, pozwoliła mu na nowo odnaleźć się w społeczeństwie. Normy i prawa ogółu wpłynęły pozytywnie na zmianę systemu wartości i postępowanie bohatera (inaczej niż w przypadku bohatera powieści Balzaca). Mottem przemiany może być to, że człowiek nie żyje tylko dla siebie, ale też dla innych. Tym różni się przykład Raskolnikowa od Rastignaca. Postawa tego pierwszego jest już bliska świadomemu tworzeniu własnego życia i wartości z niego wypływających. Drugiego zaś - tylko hedonistycznym poszukiwaniem szczęścia.
Problem indywidualizmu dotyczył również pani de Bovary. Wychowana w klasztorze, z dala od normalnego życia, czerpie swoją wiedzę o świecie głównie z romansów. Tego typu sytuacja, w połączeniu z brakiem kontaktu z rzeczywistością, powoduje u niej stałą tęsknotę za owym nieznanym, wielkim światem. Towarzyszy jej poczucie, że coś jej w życiu umyka, że coś traci, czegoś nie doznaje. To nie pozwala jej się cieszyć swoim względnym, mieszczańskim szczęściem. Mąż, dostatnio urządzony dom czy wreszcie dziecko - to wszystko pogłębia tylko jej apatię. Pragnie ona owego romantycznego szczęścia, jakie możliwe jest tylko w powieściach. Pragnie żyć w świecie, do którego nie miała dostępu. I udaje jej się to częściowo, jednak ceną za nie jest ciągły strach przed wydaniem się tajemnicy, kłamstwa i długi. Pani de Bovary jest postacią tragiczną, nie potrafi żyć w społeczeństwie, ono ją brzydzi, jest zbyt prymitywne dla niej. Nie może odnaleźć swojej tożsamości, zawieszona pomiędzy światami tym, z którego pochodzi i którym pogardza, i tym, do którego pragnie wejść, ale nie ma do niego dostępu. To rozdwojenie powoduje jej zagładę. Pani de Bovary jest przykładem osoby, która żyje poza światem, poza społeczeństwem. Ale tak żyć nie można, bo to prowadzi do autodestrukcji.
Człowiek jest istotą społeczną. Przykład pani de Bovary jest najlepszym tego dowodem. Rastignac zawdzięcza temu swoją fortunę. Do prawdy tej dochodzi też Raskolnikow na zesłaniu; w jego wypadku możemy, moim zdaniem, mówić o najbardziej twórczych zmaganiach z własną tożsamością. Rezygnuje on z własnego nihilistycznego indywidualizmu, gdyż uświadamia sobie, że nie żyje wyłącznie dla siebie.
Polaków portret własny w literaturze romantyzmu.
Literatura jest zwierciadłem, w którym można obejrzeć własną twarz. Nie zawsze mówi ono prawdę, czasem gloryfikuje, niekiedy zniekształca. Portret Polaków stał się tematem wielu wypowiedzi literackich epoki romantyzmu.
Wizerunek Polaków i ich postawy zostały ukazane przez Adama Mickiewicza w III cz. Dziadów. Większość to męczennicy, których cierpienia autor przedstawił analogicznie do męki Chrystusa. Młodzież wileńska, będąca jak wewnętrzna lawa, której sto lat nie wyziębi, przepełniona jest patriotyzmem i zaangażowana w sprawy narodowe.
Tomasz Zan, jeden z jej przedstawicieli, chce całą winę skierować na siebie. Jego przyjaciel Frejend mówi, że dałby się powiesić, żeby tacy ludzie jak Tomasz mogli żyć choć chwilę dłużej. Janczewski, mimo cierpienia i bólu, zachowuje trzeźwość umysłu i głęboki patriotyzm. Stojąc w odjeżdżającej na Sybir kibitce, woła: Jeszcze Polska nie zginęla. Na uwagę zasługują: Ciechowski, Wasilewski i syn pani Rollison, który, choć został dotkliwie pobity, nie wydał swo ich współtowarzyszy. Młodzież polska ukazana w utworze to przecież autentyczni koledzy Adama Mickiewicza z Uniwersytetu Wileńskiego, więzieni w roku 1823 za winy nie popełnione.
Autor ukazuje jednak i zdrajców, którzy donosili na rodaków i wysługiwali się senatorowi Nowosilcowowi. Profesorowie doktor Becu i Pelikan mieli na uwadze tylko własne kariery i korzyści i dlatego współpracowali z zaborcą. Jeden z nich ginie rażony piorunem, ukarany za winy, które popełnił. Oni również są postaciami autentycznymi. Świadczy to o tym, że Dziady są utworem dokumentalnym, a więc obraz Polaków jest tu ukazany prawdziwie. Wśród Polaków dostrzegamy i takich, którzy bawią się, nie dbając o losy kraju, w tym czasie, kiedy ich współrodacy są męczeni. Należą do nich urzędnicy, oficerowie, literaci spędzający beztrosko czas w salonie warszawskim. Dyskutują o własnych karierach i balach urządzanych przez Nowosilcowa. Piotr Wysocki, działacz powstania, tak ich charakteryzuje: "Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa... Są więc oni ludźmi bezwartościowymi, cechuje ich oziębłość i oschłość uczuć. Niepełny byłby obraz społeczeństwa polskiego bez sylwetek wybitnych Polaków. Postacie te były nieco wyidealizowane przez narodowych poetów i stanowiły pewne wzorce do naśladowania. Konrad, główny bohater utworu, zrywa z rolą tragicznego kochanka Gustawa i staje do walki narodowowyzwoleńczej. Jest poetą, wielkim indywidualistą, który dostrzega cierpienia swojego narodu.
Polacy z III cz. Dziadów reprezentują zarówno trwałe i cenne wartości swojego narodu, jak i to, co w nim jest zepsute i fałszywe. Jednak dzięki scenie Widzenie księdza Piotra wiemy już, że dla Adama Mickiewicza stanowili oni naród przez Boga wybrany, przeznaczony do wielkich celów. Wpływało to z pewnością na charakterystykę poszczególnych postaci.
W dramacie Juliusza Słowackiego "Kordian" autor podkreśla negatywne cechy narodu polskiego doby listopadowej. Czytelnik dowiaduje się z utworu o reakcji Polaków na objęcie tronu polskiego przez cara. Prości ludzie wyczuwali zagrożenie, ale nie potrafili przeciwstawić się wrogiemu władcy. Dowcipkowali tylko i drwili po cichu. Kiedy car przejeżdżał obok tłumu, ten zachował pełne grozy milczenie. Arystokrację cechował serwilizm, była zafascynowana potęgą cara i nie rozumiała, że ten akt jest klęską dla narodu.
Polacy, którzy myślą o podjęciu działań politycznych, nie wykazują jednomyślności. Część z nich spisek traktowała jako niemoralny, zaś inni - szlachetni rewolucjoniści - chętni byli oddać życie w samotnej walce o wolność. Główny bohater dramatu, Kordian, to człowiek wyidealizowany, o skomplikowanej osobowości, wrażliwy. Podejmuje on sam rozpaczliwą próbę uratowania Ojczyzny i chce dokonać zamachu na koronującego się w Warszawie cara. Strach i Imaginacja przeszkadzają mu jednak w wykonaniu tego zamierzenia i Kordian oczekuje na karę śmierci. Mimo błędów, które popełnia, jest więc jednostką szlachetną i sam ocenia się w następujący sposób: "Każdy czlowiek, który się poświęca Za wolność - jest ... nowm Boga tworem ..." Polacy przedstawieni więc zostali w Kordianie również z dużą dozą realizmu. Słowacki nie bał się spojrzeć na nich krytycznie, ale potrafił rówmież ocenić męstwo, odwagę i poświęcenie dla Ojczyzny.
Pan Tadeusz Adama Mickiewicza jest dokładnym studium Polaków z końca XVIII i po czątku XIX wieku. Mickiewicz w tym utworze przedstawił rodaków w sposób realistyczny, idealizując tylko niektóre postacie. Ukazane są zarówno zalety, jak i wady bohaterów. Miej scem akcji utworu jest Soplicowo - posiadłość szlacheckiego rodu Sopliców. Autor opisuje codzienne życie mieszkańców tego zakątka kraju, stosunek do sąsiadów, a przede wszystkim do Ojczyzny.
Charakterystyczną cechą szlachty polskiej było jej przywiązanie do tradycji. Cecha ta przejawiała się chociażby w przysłowiowej polskiej gościnności. Szlachta często zapraszała się na wspólne biesiady. Tradycyjny był również sposób ubierania się mieszkańców Soplicowa. Szlachcic nosił kontusz lub żupan i szablę będącą "duszą" jej właściciela. Zachowano staropolskie tytuły i godności urzędników państwowych, jak Wojski, Podkomorzy, Rejent czy Asesor. Cha rakterystyczna była także hierarchia, jaką zachowywali uczestnicy polowań lub biesiadnicy podczas wieczerzy. Każdy wiedział, gdzie według ważności lub wieku ma usiąść.
Wśród szlachty żywa była pamięć o bohaterach narodowych: Kościuszce czy Jasińskim. Polacy miłowali swój kraj, bo jak stwierdziła Telimena: "Trzeba wiedzieć, że to jest Sopliców choroba, że im oprócz Ojczyzny nic się nie podoba." Szlachta, powodowana miłością do Ojczyzny, była zawsze gotowa o nią walczyć. Mawet kiedy Polacy zbrojnie występowali przeciwko sobie, w obliczu najazdu obcych, zwaśnione strony jednoczyły się w celu wspólnej obrony kraju.
Ukazana w utworze szlachta nie była wolna od wad. Do głównych należały kłótliwość i pieniactwo. Polacy z upodobaniem procesowali się, nawet jeśli mieli na sprawę wydać fortunę i zakończyć proces po wielu latach. Zabicie niedźwiedzia także stwarzało okazję do kłótni o najlepszego uczestnika polowania. Zaściankowy szlachcic Gerwazy Rębajło stanowi przykład dumy i pychy sarmackiej. Poróżnił on Hrabiego z Soplicami, aby móc doprowadzić do przejęcia zamku po Horeszce. Kłótnia ta doprowadziła w końcu do zajazdu na Soplicowo.
Może to być przykładem powszechnej anarchii i bezprawia panujących zarówno wśród bogatej, jak i zaściankowej szlachty. Urządzanie zajazdów na sąsiada w czasie realnego zagrożenia ze strony Rosji świadczyło o jej lekkomyślności.
Spośród szlachty pełnej wad wyróżniły się jednostki wybitne, mające pozytywny wpływ na otoczenie. Taką osobą był Jacek Soplica, wcześniej zabijaka, utracjusz i pieniacz, później bohaterski emisariusz - ksiądz Robak. Za sprawą swoich czynów, stał się powszechnie znanym i szanowanym obywatelem - patriotą.
Inną indywidualnością był stary Maciej Dobrzyński, zwany "Kurkiem na kościele". Ten godny zaufania, mądry i rozważny człowiek zawsze był tam, gdzie toczyła się walka o wolność. Wsławił się jako uczestnik powstań narodowych. Ideałem świata był dla niego zaścianek, w którym nic się nie zmienia. Był więc, podobnie jak Sędzia Soplica, tradycjonalistą, dbającym o zachowanie dawnych obyczajów i narodowych wartości.
Uzupełnieniem obrazu Polaków są emigranci, bohaterowie Epilogu Pana Tadeusza. To ludzie pełni żalu po utracie Ojczyzny, którzy z czasem utracili nadzieję na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Właśnie "ku pokrzepieniu serc" napisał Mickiewicz swoją epopeję i dlatego nieco wyidealizował obraz kraju i niektórych rodaków.
Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki tworzyli w czasie, kiedy Polski nie było na mapach Europy. Mimo to istniał naród - jego kultura i tradycja. Na podstawie własnych wspomnień i spostrzeżeń poeci portretowali zwykłych ludzi i narodowych bohaterów, takich jak Konrad lub Kordian. Jednostki te miały stanowić przykład dla przyszłych wyzwolicieli narodu polskiego.
Wolność i zniewolenie jako uniwersalny motyw w literaturze XX wieku.
Wiek XX to niewątpliwie najstraszniejszy okres w dziejach ludzkości, która została wystawiona na okrutną próbę, jaką była I i II wojna światowa. Świat nigdy nie przeżył tyle okrucieństwa i bezlitości w wykonaniu ludzi, którzy musieli zginąć, aby urzeczywistniły się projekty i plany ujarzmiających ich zbrodniarzy. Pomimo podejmowaniu prób degradacji jednostki ludzkiej, przejawianej w fizycznym i psychicznym znęcaniu się nad człowiekiem, zdołał on przetrwać. Udało się mu zachować jednak nie istniejąc w rzeczywistości wojennej wartości moralne, które nadają sens stosunkom międzyludzkim w normalnych warunkach. Okrucieństwo zbrodniarzy wojennych nadal przeraża i wzbudza do refleksji nad postępowaniem ludzi wobec siebie. Okazuje się że człowiek zdolny jest do najgorszego, żeby tylko zdobyć upragniony cel. I wojna światowa przyniosła ogromne zmiany w porządku europejskim. Po jej zakończeniu w 1918 roku Polska odzyskała niepodległość po 123 latach niewoli. Fakt ten stał się wielkim wydarzeniem dla wszystkich Polaków, punktem zwrotnym w dziejach państwa polskiego. Oswobodzona Polska zaczęła na nowo odbudowywać się po stratach, które przyniosła wojna. Upragniona wolność przyczyniła się do rozbudzenia działań ludności w zakresie rozwoju wszystkich dziedzin życia. Było bowiem teraz możliwe realizowanie swych marzeń i planów, które narodziły się dawno temu, a dopiero teraz stały się realne do spełnienia.
Lecz żeby nie dać za dużo wolności Polakom 1.września.1939 roku wybucha II wojna światowa. Tego dnia rozpoczęło się największe zniewolenie w dziejach ludzkości. Nigdy jeszcze świat nie ogarnęło z taką mocą okrucieństwo i bestialstwo, za które odpowiedzialni są zbrodniarze hitlerowscy i sowieccy.
Świat okupowanej przez Niemców Warszawy opisuje w swych opowiadaniach T. Borowski. Rzeczywistość wojny była okrutna, ale trzeba było nauczyć się w niej żyć. Nie znaczy to jednak, że ludzie nie odczuwali strachu, tym bardziej, że byli świadkami organizowanych regularnie łapanek i egzekucji. Każdy mógł być zwerbowany do obozu pracy, albo co gorsze wysłany na śmierć, co niejednokrotnie się ze sobą łączyło. Ludność okupowanej Warszawy zajmowała się wieloma dziedzinami, kwitły lewe interesy, spekulacje, paserstwo, oszustwa i wszelkiego rodzaju handel. Główny bohater opowiadania -T.Borowski -jest poetą. Pisanie jednak nie jest jedynym zajęciem, Tadeusz pracuje bowiem w firmie, zajmującej się handlem artykułami budowlanymi. Finansuje też produkcję bimbru u swojego kierownika, czyli jak całe społeczeństwo stara się zarabiać w każdy możliwy sposób. Ludzie musieli przestać martwić się losem innych, sami bowiem żyli w strachu przed zatrzymaniem. W każdej chwili mogli zginąć rozstrzelani, możliwość zarobku dała im nadzieję, że po nastaniu pokoju będzie żyło się lepiej w wolnym kraju. Borowski ukazał także obraz obozów koncentracyjnych. Sytuację ujętych przez hitlerowców więźniów przedstawił z perspektywy takiego właśnie więźnia, człowieka zlagrowanego. Życie obozowe różniło się całkowicie od życia na wolności. Panowały tu inne prawa regulujące wzajemne stosunki pomiędzy więźniami. Były to prawa dżungli, wygrywał silniejszy. Głównym celem było przetrwanie, co w warunkach obozowych stawało się bardzo trudne ze względu na panujące tu warunki. Hitlerowcy doprowadzili do degradacji ludzkiej osobowości. Dewaluacji uległy prawa moralne, które nie pomagały w przetrwaniu. Nadrzędną rolę odgrywały wartości moralne. Warunkiem przeżycia było zaspokojenie głodu. Walki o jedzenie były na porządku dziennym, tutaj sprawdziła się zasada: "kto silniejszy, ten lepszy". Życie ludzi było zdeterminowane przez głód i ból. Człowiek żył w ciągłym strachu o następny dzień. W takich warunkach nie było mowy o wyższych wartościach, niż wartości materialne. Nie istniała miłość, przyjaźń, współczucie czy litość. Więzi ludzkie ograniczyły się do współzawodnictwa i walki. Codzienny widok cierpienia, śmierci, bólu nie wzbudzał już w nikim żadnych uczuć. Nikt nie przejmował się losem drugiego człowieka. W obozach kusił handel, kradzieże, jak to opisano w opowiadaniu "Dzień w Naharmenzach". Najczęstszym przedmiotem kradzieży było jedzenie, a także ubrania. Okazją do polepszenia swojej pozycji był udział w rozładunku nowego transportu. Tu można było zdobyć trochę jedzenia i ubioru. Uczestnictwo w rozładunku było więc dla więźniów swego rodzaju zaszczytem. Słowo "człowiek" nabierało w obozie innego znaczenia niż rzeczywistości poza murami. Nikt nie martwił się jego losem, musiał liczyć na siebie. Obyczajowość obozową ukazał Borowski w opowiadaniu "U nas w Auschwitzu". Człowiek zlagrowany to jednostka, którą pozbawiono całkowicie humanitaryzmu. Degradacja wartości, osobowości, a także znęcanie się fizyczne powodowały upadek moralny i psychiczny.
Mechanizm zbrodni ludobójstwa przedstawia w swym dziele "Medaliony" Z. Nałkowska. Jako członkini Głównej Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskich przesłuchiwała świadków zbrodni hitlerowskich. Przyczyniło się to do powstania opowiadań- reportaży, ukazujących nieludzkość wojny. System faszystowski "produkował" morderców, zbrodniarzy, którzy walczyli o panowanie "rasy nadludzi" na świecie. W ten sposób przyczynił się do śmierci milionów niewinnych, którzy zginęli bo tak podobało się innym. Nieprawdopodobne wydają się nam zbrodnie, których dopuścili się hitlerowcy. Największym chyba okrucieństwem lat II wojny światowej było wykorzystanie ludzi jako surowca do produkcji mydła i nawozów.
Nałkowska ukazała obraz postaci dr Spannera, który w gdańskim Instytucie Anatomicznym prowadził fabrykę mydła, wyrabianego z ciał zamordowanych więźniów. Ciała ludzkie były również świetnym materiałem służącym celom naukowym. Toteż przeprowadzano na więźniach rozmaite eksperymenty. Wspomina o tym bohaterka opowiadania "Dno". Znęcali się, otwierali rany, uprawiali różne praktyki. Mordowanie stanowiło dla oficerów rodzaj rozrywki, sposób wykazania się, sprawdzenia swoich możliwości i umiejętności. Przetrwanym obóz odbił się w psychice ludzkiej, pozostawił niewidzialne, nie gojące się rany. Człowiek, który przeżył obóz koncentracyjny, to istota o zdegradowanej osobowości, która nigdy nie zapomni krzywd mu wyrządzonych.
Sytuację więźniów sowieckich przedstawia natomiast G. Herling-Grudziński nz łamach powieści "Inny Świat". W przeciwieństwie do Borowskiego cały czas wierzy w możliwości ocalenia człowieczeństwa, wartości ludzkie wystawiane są na ciężką próbę, ale nie kapitulują. Utwór Grudzińskiego to świat odwróconego dekalogu, świat odwróconych ludzkich wartości, świat bez nadziei, bez litości dla innych, świat życia w obojętności. W "Innym Świecie" ukazał autor obozową rzeczywistość, codzienne życie więźniów, ich pracę. Stosuje się podobną jak w obozach hitlerowskich metodę fizycznego i psychicznego zniszczenia człowieka przez bliźniego, zmuszania go do nieludzkiego wysiłku. Tutaj znów panuje zasada "silniejszego". Słabi, chorzy, którzy nie nadawali się do pracy- musieli zginąć. Ich utrzymanie za dużo kosztowało i nie było opłacalne.
W takich warunkach człowiek stawał się zwierzęciem, zniknęła w nim postawa humanitarna, szlachetna strona osobowości: "człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach". Tu tych kryteriów nie było, człowiek stawał się takim, jak środowisko, w którym przebywał.
Wojna ukazała jak wiele może znieść człowiek skazany na niehumanitarne traktowanie, jak wiele upokorzeń, bólu jest w stanie przetrwać. Wiąże się to jednak z degradacją osobowości, systemu wartości, pozostawia niezauważalne rany w psychice. Wojna powoduje że śmierć i cierpienie nie robi już wrażenia. Nigdy wcześniej człowiek nie upodlił tak bliźniego. Co więc sprawiło, że „ludzie ludziom zgotowali taki los”?