METOD2, wykłady i tym podobne, skrypty, itp, text


WSTĘP

Metodologia jest jednym z działów szeroko rozumianej logiki, a w wielu wypadkach jest jej praktycznym zastosowaniem. Sam termin metoda pochodzi od greckiego słowa methodos i znaczy tyle, co postępowanie zmierzające do jakiegoś celu według przyjętych zasad . Metoda zatem, to zbiór przepisów kierujących celowym, ludzkim działaniem. Tak ogólnie pojętą metodą zajmował się T. Kotarbiński (1886 - 1981) w ramach stworzonej przez siebie prakseologii . W naszych rozważaniach zajmować się będziemy metodologią nauk, czyli nauką o metodach stosowanych w różnych dziedzinach wiedzy. Metodologia jest więc nauką o nauce, czyli nauką drugiego stopnia, tzw. metanauką.

Tak pojęta metodologia jest czymś innym niż metodyka. Różnica pomiędzy nimi polega na tym, że na terenie metodyki sposoby, reguły postępowania uzasadniane są w oparciu o właściwości przedmiotów, których one dotyczą. Chemik, np. podaje takie a nie inne zasady obchodzenia się z kwasem, ponieważ kwas ma takie a nie inne właściwości. Natomiast metodologia w uzasadnianiu proponowanych przez siebie reguł postępowania odwołuje się przede wszystkim do zasad logiki .

Istnieją różne rodzaje i podziały metodologii nauk. Mówi się m.in. o metodologii ogólnej i szczegółowej. Metodologia ogólna zajmuje się zagadnieniami ważnymi dla każdej dziedziny wiedzy, np. wnioskowaniem, rozumowaniem, definiowaniem itd. Natomiast metodologia szczegółowa interesuje się problemami typowymi dla poszczególnych nauk, np. metodologia metafizyki, psychologii, historii itd. lub dla określonej grupy nauk, np. metodologia nauk przyrodniczych, formalnych czy humanistycznych.

Odróżnia się też pomiędzy metodologią opisową i normatywną. Pierwsza jedynie opisuje bądź analizuje metody stosowane w jakiejś nauce, mówi więc o tym - jak jest. Druga podaje zalecenia, dyrektywy dotyczące tego, jakie metody i dlaczego winny być stosowane w danej dziedzinie wiedzy, czyli interesuje się także tym - jak być powinno.

Wspomina się też o metodologii pragmatycznej, która zajmuje się nauką pojętą jako czynność, jako proces tworzenia wiedzy oraz o metodologii apragmatycznej. Tę ostatnią interesuje nauka pojęta jako wytwór czynności poznawczych. Zajmuje się ona nauką jako systemem twierdzeń badając sposoby ich wzajemnych logicznych powiązań i uzasadnień.

Celem metodologii nauk jest ukazanie sposobu uzasadniania twierdzeń, stosowanej procedury badawczej, przyjmowanych założeń a przez to uświadomienie uprawiającemu daną naukę jego możliwości i ograniczeń. W ten sposób dokonuje się rozwój określonych dziedzin wiedzy, wzrasta ich samoświadomość. Największe osiągnięcia w zakresie metodologii mają nauki formalne. Mniej zaawansowane pod tym względem są nauki przyrodnicze a najmniej nauki humanistyczne.

Rozwój metodologii pomaga także w przeprowadzaniu klasyfikacji nauk. Można bowiem łączyć różne dziedziny wiedzy lub dzielić je na odpowiednie grupy w zależności od tego, jakimi metodami się posługują. Dzieje się tak dlatego, gdyż „w metodzie właśnie tkwią najbardziej ścisłe (czasami zupełnie nieoczekiwane) powiązania między różnymi naukami, a także między naukami i życiem” .

Obok terminu metodologia nauk używane są także, najczęściej zamiennie, inne nazwy, np. logiczna teoria nauki, metanauka, logika nauki, logika pragmatyczna a obecnie coraz częściej przejmowana jest nazwa z języka angielskiego Philosophy of science = filozofia nauki. W Niemczech natomiast panuje nazwa Wissenschaftstheorie.

W naszych rozważaniach zajmować się będziemy niektórymi zagadnieniami zarówno z zakresu metodologii ogólnej - pierwszy rozdział, jak i problemami roztrząsanymi na terenie metodologii szczegółowej - rozdziały: drugi, trzeci i czwarty. Na koniec zajmiemy się także sztuką prowadzenie dyskusji, czyli tematem należącym już bardziej do metodyki.

I. OGÓLNA CHARAKTERYSTYKA ROZUMOWAŃ

Na całokształt naszej wiedzy składa się mnóstwo sądów, twierdzeń, które wyrażamy za pomocą zdań. Wszystkie one są w jakiś sposób uzasadnianie . Tych sposobów uzasadniania jest wiele. Najogólniej podzielić je można na bezpośrednie i pośrednie. Z bezpośrednim uzasadnianiem twierdzeń mamy do czynienia wtedy, gdy motywem ich uznania jest intelektualna bądź empiryczna oczywistość. Natomiast pośrednie uzasadnianie ma miejsce wtedy, gdy za rację uznania jakiegoś sądu przyjmujemy inne odpowiednio już uzasadnione twierdzenie. Najważniejszym przeto sposobem uzasadniania pośredniego są różnego rodzaju rozumowania, którym w tym rozdziale poświęcimy nieco uwagi.

1. Pojęcie rozumowania

Różnymi rodzajami rozumowań zajmowali się szczególnie polscy logicy: K. Ajdukiewicz, I. M. Bocheński, T. Czeżowski, T. Kotarbiński oraz J. Łukasiewicz. W naszych rozważaniach uwzględniać będziemy szczególnie klasyfikację rozumowań dokonaną przez K. Ajdukiewicza, o której L. Borkowski mówi, iż „jest ona najlepiej i najwszechstronniej opracowaną klasyfikacją rozumowań i można ją bez wahania uważać za szczytowy punkt współczesnych badań w tej dziedzinie” .

Najogólniej mówiąc, rozumowanie jest procesem myślowym, dzięki któremu wychodząc od wiedzy pod jakimś względem niedoskonałej zdobywamy w oparciu o inne wiadomości - wiedzę doskonalszą. W każdym zatem rozumowaniu wyróżniamy punkt wyjścia i punkt dojścia. Wiedza w punkcie wyjścia może być niedoskonała w aspekcie obiektywnym, np. brak informacji lub w aspekcie subiektywnym, np. brak zrozumienia czy pewności.

Z kolei, pomiędzy wiedzą niedoskonałą, którą posiadamy w punkcie wyjścia, a wiedzą doskonalszą zdobytą dzięki rozumowaniu muszą istnieć jakieś związki. W zależności od tego, jakiego rodzaju są te związki, mamy do czynienia z rozumowaniem niezawodnym, czyli pewnym albo z rozumowaniem nie niezawodnym, czyli niepewnym. W rozumowaniu niezawodnym stopień pewności z jakim uznajemy wniosek jest równy stopniowi pewności z jakim uznajemy przesłanki. Natomiast posługując się rozumowaniem nie niezawodnym uznajemy wniosek z mniejszym stopniem pewności niż jego przesłanki. Trzeba też pamiętać, iż stopień pewności uznania wniosku nigdy nie może przewyższać stopnia pewności z jakim uznajemy jego przesłanki, gdyż ta większa pewność nie miałaby żadnego uzasadnienia.

Obecnie odróżnia się za K. Twardowskim rozumowanie od wnioskowania . Rozumowanie jest procesem bardziej złożonym, posiada wiele przesłanek. Wnioskowanie natomiast jest czymś bardziej prostym: składa się z jednej lub kilku przesłanek. Istnieje wiele rodzajów zarówno wnioskowań, jak i rozumowań. Niektórym z nich przyglądniemy się nieco bliżej.

2. Rodzaje wnioskowań niezawodnych

Zgodnie z poprzednimi uwagami, we wnioskowaniach niezawodnych uznajemy wniosek z takim samym stopniem pewności z jakim uznawaliśmy jego przesłanki. Jeżeli zatem przesłanki uważamy za prawdziwe, to i wynikający z nich wniosek musimy uznać za prawdziwy . We wnioskowaniach niezawodnych przelewamy więc całą naszą pewność z przesłanek na wniosek. Dzieje się tak jedynie dlatego, że wszelkie wnioskowanie niezawodne oparte jest na schemacie logicznym, w który - jak wiadomo - wniosek wynika logicznie z przesłanek. A wynikanie logiczne ma miejsce - jak zapewne pamiętamy - wtedy, gdy okres warunkowy, którego poprzednikiem jest koniunkcja przesłanek interesującego nas wnioskowania, a następnikiem jego wniosek jest prawdą logiczną, czyli tautologią, prawem logicznym bądź schematem logicznym. Nie należy też mieszać wnioskowania z wynikaniem logicznym. Pierwsze jest bowiem jedynie konkretnym i subiektywnym procesem myślowym, drugie natomiast - obiektywnym związkiem zachodzącym pomiędzy zdaniami.

Do wnioskowań niezawodnych należą te wszelkie rodzaje wnioskowań, które oparte są na schematach logicznych, czyli w których wniosek wynika logicznie ze swoich przesłanek. Nazywane są one wnioskowaniami dedukcyjnymi i używane są w każdej dziedzinie wiedzy, a szczególnie w naukach formalnych, tj. w logice i w matematyce. Do wnioskowań dedukcyjnych, pomimo mylącej nazwy indukcja należy także indukcja zupełna oraz indukcja matematyczna. Dzieje się tak dlatego, iż jak to niżej zostanie przedstawione, obydwa wspomniane rodzaje wnioskowań oparte są na schemacie logicznym.

a. Indukcja zupełna. Z wnioskowaniem nazywanym indukcją zupełną mamy do czynienia wtedy, gdy wniosek, którym jest zdanie stwierdzające jakąś ogólną prawidłowość, uznajemy na podstawie zdań jednostkowych stwierdzających wszystkie poszczególne przypadki tej prawidłowości. Z tego względu wniosek jest nazywany także uogólnieniem sprawozdawczym, gdyż zdaje jedynie sprawę z tego, co zostało przebadane i wyrażone w przesłankach . Wniosek nie dotyczy zatem niczego, co nie zostało najpierw sprawdzone i wyraźnie wyszczególnione w przesłankach.

Schemat indukcji zupełnej

x1 S; x1 M

x2 S; x2 M

.

.

.

xn S; xn M

Nie ma innych x poza x1, x2, ... xn.

x (x S x M)

Wnioskowanie oparte na schemacie indukcji zupełnej

x1 jest studentem; x1 jest fanem metodologii

x2 jest studentem; x2 jest fanem metodologii

.

.

.

xn jest studentem; xn jest fanem metodologii

Nie istnieją (nie interesują nas) studenci poza przebadanymi: x1, x2, ... xn.

Każdy z przebadanych studentów jest fanem metodologii.

Jak zapewne zdążyliśmy zauważyć, indukcja zupełna składa się z dwu rodzajów przesłanek. Na początku stwierdza się, iż poszczególne przedmioty (osoby) posiadają określone cechy. Następnie podkreśla się, że nie ma innych lub nie bierzemy pod uwagę innych przedmiotów poza przebadanymi i wyliczonymi w poprzednich przesłankach. Dopiero na tej podstawie wniosek stwierdza, że wszystkie przebadane przedmioty posiadają określoną właściwość. Wniosek zatem wyraża to samo, co mówiły przesłanki tylko w krótszej formie zdania ogólnego. Nie ulega też żadnej wątpliwości, iż wniosek wynika logicznie z przesłanek i odwrotnie - przesłanki wynikają z wniosku. Wynikanie logiczne zachodzi zatem w obydwu kierunkach.

b. Indukcja matematyczna. Wnioskowanie to występuje na terenie zbiorów dobrze uporządkowanych, czyli takich, w których występuje tylko jeden element pierwszy oraz dla każdego przedmiotu x należącego do tego zbioru istnieje tylko jeden przedmiot y, który jest jego bezpośrednim następnikiem. Dobrym przykładem tego rodzaju zbiorów jest zbiór liczb naturalnych.

Wnioskowanie przeprowadzane przy pomocy indukcji matematycznej posiada dwa rodzaje przesłanek. Pierwsza przesłanka stwierdza, że jakaś właściwość przysługuje pierwszemu elementowi danego zbioru. Druga natomiast mówi, iż właściwość ta jest przechodnia (dziedziczna) w danym zbiorze. Na podstawie tych dwu przesłanek możemy wyprowadzić wniosek, który stwierdza, że określona właściwość przysługuje każdemu elementowi danego zbioru. Wynikanie logiczne zachodzi tutaj - podobnie jak w indukcji zupełnej - w dwu kierunkach, tzn. z przesłanek wynika logicznie ich wniosek i odwrotnie - z wniosku wynikają przesłanki.

Schemat indukcji matematycznej

f (x = 1)

x (f (x) f (x + 1))

x f (x)

Przytoczony schemat czytamy: Jeśli pierwszy element zbioru (x = 1) posiada jakąś właściwość f i dla każdego x należącego do tego zbioru, jeżeli x posiada właściwość f, to posiada ją także jego następnik (x + 1), to wynika z tego, że każde x danego zbioru posiada właściwość f.

Zatem zarówno w indukcji zupełnej, jak i matematycznej mamy jedynie do czynienia ze „sprowadzaniem” bądź „wyprowadzaniem” wniosku z przesłanek. Dlatego wnioskowania te należą do dedukcyjnych od łac. słowa deduco = wyprowadzam, chociaż w swojej nazwie zawierają słowo indukcja. A stało się tak dlatego, iż dawniej uważano, że dedukcja nie może przebiegać od szczegółu do ogółu ( od zdań typu SiP do SaP wynikanie nie zachodzi) . Obecnie uważa się, iż wnioskowanie jest dedukcyjne, jeśli przebiega zgodnie ze schematem logicznym - niezależnie od tego, czy od szczegółu do ogółu czy odwrotnie. Najważniejszą zatem cechą wnioskowań dedukcyjnych, czyli opartych na schematach logicznych, jest ich niezawodność. Nie może się bowiem zdarzyć, aby przesłanki były prawdziwe a wniosek fałszywy, gdyż to prowadziłoby do sprzeczności wniosku z przesłankami . Dlatego jeżeli posługując się dedukcją otrzymamy wniosek fałszywy, to wynika z tego niezbicie, iż fałszywa musi być przynajmniej jedna z przesłanek. Mówi też o tym znane prawo logiczne modus tollendo tollens {[( p q ) ~ q ] ~ p } - podstawa dla falsyfikacji, o której jeszcze będziemy mówić.

Wnioskowania dedukcyjne dlatego właśnie, że są niezawodne, nie poszerzają naszej wiedzy o jakieś nowe treści. One jedynie sprowadzają do wniosku to, co już było w przesłankach, tylko w innej nieco formie. Płacą zatem za swoją niezawodność dosyć wysoką cenę, nie mogąc nam niczego nowego - co do treści - powiedzieć.

3. Rodzaje wnioskowań nie niezawodnych

Na szczęście sytuacja nie jest aż tak beznadziejna, byśmy niczego nowego nie mogli dowiedzieć się dzięki wnioskowaniu. Istnieją bowiem obok wnioskowań dedukcyjnych także wnioskowania indukcyjne, inaczej nie niezawodne, czyli takie, które mogą, lecz nie muszą zawieść. Wnioskowania indukcyjne, jak etymologia nazwy inductio = wprowadzam wskazuje - wprowadzają do wniosku nowe treści. Na tej zasadzie niektórzy nawet uważają, iż indukcja ma do czynienia z „narodzinami myśli” .

a. Wnioskowanie redukcyjne. Jednym z rodzajów wnioskowania nie niezawodnego jest redukcja. Posługując się tym wnioskowaniem uprawiamy pewnego rodzaju hazard, gdyż wychodząc od prawdziwych przesłanek nie możemy być pewni prawdziwości otrzymanego wniosku. Jak wygląda w praktyce ten typ wnioskowania?

Oto siedząc, np. w pokoju i obserwując stojący na parapecie kwiatek zauważam, że zaczyna więdnąć. W tej sytuacji rozpoczynam poszukiwanie przyczyny tak okropnego stanu rzeczy. Po chwili odkrywam, iż dzieje się tak zapewne dlatego, ponieważ brakuje mu wody. Przeprowadzone wnioskowanie wygląda następująco:

1. Kwiat więdnie.

2. Jeśli jest susza, to kwiaty więdną.

Jest susza.

Pierwsza przesłanka jest prawdziwa na mocy doświadczenia, gdyż widzę, że kwiat więdnie. Druga ma uzasadnienie zdroworozsądkowe i naukowe zarazem, ponieważ bez wody roślina nie może się utrzymać przy życiu. Obydwie zatem przesłanki są prawdziwe, a co z wnioskiem?

Otóż okazuje się, że wniosek może być prawdziwy lub fałszywy. Kwiat bowiem może usychać z powodu suszy, lecz może też usychać z wielu innych powodów, np. może cierpieć na jakąś chorobę, może jakiś robak go gryzie, przyczyną może być nieodpowiednia gleba czy nawóz, a może ktoś pod nim zrobił sobie popielniczkę itd. Jeżeli więc przesłanki są prawdziwe a wniosek pomimo tego może być prawdziwy lub fałszywy to znaczy, że wnioskowanie nie przebiega zgodnie ze schematem logicznym. Aby się o tym przekonać, wystarczy przytoczoną wypowiedź inferencyjną zamienić na odpowiadający jej schemat i następnie poddać go sprawdzeniu.

Kwiat więdnie - q q

Jest susza - p 1 p

I. p q II. p q

01 1 1 q

p

01

Widzimy, że schemat (I), według którego przebiegało nasze wnioskowanie, nie jest schematem logicznym, gdyż przy prawdziwych przesłankach wniosek może mieć wartość logiczną prawdy lub fałszu. Ponadto fałszywy wniosek nie pociąga za sobą sprzeczności z prawdziwymi przesłankami, co ma miejsce wtedy, gdy mamy do czynienia z wnioskowaniem opartym na schemacie logicznym.

Schematem logicznym jest natomiast (II) schemat - zwany modus ponendo ponens - co można łatwo sprawdzić metodą zerojedynkową. Schematy (I) i (II) różnią się tym, że (I) jest odwróceniem (II). Wynikanie logiczne w schemacie (I) zachodzi akurat odwrotnie do kierunku naszego wnioskowania: z wniosku bowiem i z drugiej przesłanki wynika pierwsza przesłanka. Dlatego redukcję nazywa się także wnioskowaniem inwersyjnym od łac. inversio = odwrócenie . Redukcja pomimo swej zawodności posiada jednak duże znaczenie zarówno w życiu codziennym, jak i w nauce. Dzięki niej bowiem dochodzimy do różnych nowych hipotez, które oczywiście musimy następnie sprawdzać, gdyż nie wynikają one logicznie z przyjętych założeń.

b. Indukcja niezupełna nazywana jest także indukcją enumeracyjną od łac. słowa enumeratio = wyliczenie. Ma ona miejsce wtedy, gdy zdanie stwierdzające ogólną prawidłowość uznajemy jako wniosek, na podstawie uznania zdań stwierdzających poszczególne przypadki tej prawidłowości. Oto schemat takiego wnioskowania:

Schemat indukcji niezupełnej Przykład:

x1 S; x1 M x1 jest uczniem; x1 przepada za logiką

x2 S; x2 M x2 jest uczniem; x2 przepada za logiką

x3 S; x3 M x3 jest uczniem; x3 przepada za logiką

. .

. .

x (x S x M) Każde x, jeśli to x jest uczniem, przepada za logiką

Łatwo zauważyć, iż wnioskowanie oparte na schemacie indukcji niezupełnej nie jest niezawodne. Przesłanki bowiem mówią jedynie o kilku uczniach, którym przysługuje wspaniała cecha przepadania za logiką, wniosek natomiast przysługiwanie tej cechy rozciąga na wszystkich uczniów jacy są, byli i będą. Widać tutaj dokładnie różnicę jaka zachodzi pomiędzy indukcją zupełną a indukcją niezupełną. W indukcji zupełnej istniała jeszcze jedna ważna przesłanka, która stwierdzała, że wniosek odnosi się jedynie do przypadków przebadanych, zaobserwowanych, a nie do wszystkich. Dlatego indukcja zupełna należy do wnioskowań dedukcyjnych, natomiast indukcja niezupełna do indukcyjnych.

Wnioskowanie przez indukcję niezupełną nie przebiega zgodnie ze schematem logicznym, ponieważ jak pamiętamy, ze zdań typu SiP nie wynikają zdania typu SaP, lecz odwrotnie. Kierunek wnioskowania jest więc odwrotny do kierunku wynikania logicznego, gdyż to przesłanki wynikają z wniosku, a nie wniosek z przesłanek. Dlatego wielu logików zalicza indukcję niezupełną do wnioskowań redukcyjnych . Otrzymany tą drogą wniosek, pomimo prawdziwych przesłanek, nie jest zdaniem pewnym, prawdziwym, lecz jedynie prawdopodobnym. Wraz ze wzrostem ilości przypadków, które go potwierdzają, rośnie też prawdopodobieństwo wniosku. Natomiast każdy przypadek niezgodny z wnioskiem obala go; czyni wniosek zdaniem fałszywym. W naszym wypadku istnienie choćby jednego ucznia, który nie przepadałby za logiką, obala wniosek, który stwierdza, że każdy uczeń przepada za logiką.

c. Wnioskowanie przez analogię polega na przechodzeniu od szczegółowych przesłanek do szczegółowego wniosku, czyli od szczegółu do szczegółu. Z tego, że jakaś prawidłowość wystąpiła w kilku przypadkach wnioskujemy, że wystąpi ona także w następnym przypadku. Oto przykład takiego wnioskowania:

Jaś wypił kawę przedwczoraj; Jaś dobrze się poczuł.

Jaś wypił kawę wczoraj; Jaś dobrze się poczuł.

Jaś parzy kawę dzisiaj;

Jaś przypuszcza, że dzisiaj także będzie miał dobry nastrój.

Analogia jest także rodzajem wnioskowania uprawdopodobniającego, ponieważ im więcej przebadanych przypadków posiada daną własność tym silniej wierzymy, że i następny przypadek tę własność będzie posiadał. Istnieje jednak istotna różnica pomiędzy wnioskowaniem przez analogię a indukcją niezupełną. W indukcji niezupełnej, jeśli zdarzy się choćby jeden przypadek niezgodny z wnioskiem, tym samym wniosek jest obalony. Natomiast w analogii może się zdarzyć jeden bądź więcej przypadków, które zaprzeczają wnioskowi, a mimo to nie jest on obalony. Ktoś np. codziennie przychodził do mnie, lecz dzisiaj nie przyszedł - nie znaczy to, że nie przyjdzie jutro. Oczywiście im więcej jest przypadków zaprzeczających wnioskowi, tym wniosek jest mniej prawdopodobny, nie jest jednak niemożliwy.

Inną różnicą jaka zachodzi pomiędzy indukcją niezupełną oraz redukcją a wnioskowaniem przez analogię jest ta, że w pierwszych dwu rodzajach wnioskowania chociaż wniosek nie wynika z przesłanek, to przynajmniej z wniosku wynikają przesłanki. W analogi natomiast wynikanie logiczne nie zachodzi w żadnym kierunku.

Istnieje też wielkie podobieństwo pomiędzy schematem wnioskowania przez analogię a schematem zdobywania odruchów warunkowych, czyli pomiędzy sposobem rozumowania a mechanizmem mózgowym. Jeżeli będziemy dawali pożywienie jakiemuś zwierzęciu poprzedzając tę czynność, np. dzwonieniem, to po jakimś czasie na sam odgłos dzwonka zwierzę będzie reagowało wydzielaniem śliny. I gdyby nawet kiedyś spotkał je zawód, to i tak nie zniszczy to powstałego w nim odruchu warunkowego, a jedynie może go osłabić. Okazuje się, że dziedziny wiedzy pozornie od siebie odległe, są dzięki dokładniejszemu poznaniu ich struktury bardzo podobne do siebie.

d. Wnioskowanie statystyczne. Do wnioskowań nie niezawodnych należy także wnioskowanie statystyczne. Zdarza się bowiem tak, że chcemy znać właściwości przedmiotów, których ze względu na ich zbyt wielką ilość nie jesteśmy w stanie przebadać. Wtedy na podstawie obserwacji części z nich wnioskujemy o całym zbiorze. Po sprawdzeniu, np. kilku skrzynek jabłek wybranych z całego transportu, wnioskujemy jaki procent tego transportu stanowią jabłka zgniłe. Cały zbiór przedmiotów, który nas interesuje nazywamy populacją. Natomiast mały, wybrany do przebadania podzbiór tych przedmiotów nazywa się próbą tejże populacji.

Istnieje wielkie podobieństwo pomiędzy indukcją niezupełną a wnioskowaniem statystycznym. W obu bowiem wypadkach na podstawie małej części (ilości) przebadanych przedmiotów wnioskujemy o całości. Różnią się natomiast tym, że we wnioskowaniu statystycznym, podobnie jak w analogii, wynikanie logiczne nie zachodzi w żadnym kierunku. Z tego, że w skrzynce pobranej do sprawdzenia 20% jabłek jest zgniłych nie wynika, iż dokładnie taki sam procent jabłek zepsutych będzie w całym transporcie i odwrotnie.

Trzeba też pamiętać, że statystyka dostarcza nam ważnych informacji o zbiorach, a nie o poszczególnych przedmiotach. Na przykład stwierdzenie, iż tylko 1% chorych umiera na daną chorobę, jest ważną informacją dla szpitala, lekarza czy grabarza. Natomiast poszczególnemu choremu nie daje to żadnej pewnej informacji, gdyż może się on znaleźć równie dobrze w zbiorze tych, którzy przeżyją lub w zbiorze tych, którzy nie przeżyją danej choroby. Pomimo tych braków statystyka jest obecnie metodą wnioskowania często stosowaną i od strony matematycznej dosyć skomplikowaną.

e. Indukcja eliminacyjna. Mianem tym nazywamy pewne schematy wnioskowania, które sformułował w drugiej połowie XIX wieku J. S. Mill. Dlatego nazywane są kanonami Milla, a służą do wykrywania związków przyczynowych pomiędzy różnymi zdarzeniami. Istnieje pięć kanonów Milla: kanon jedynej zgodności, jedynej różnicy, zmian towarzyszących, zgodności i różnicy oraz kanon reszt. Ponieważ obecnie mają one raczej wartość historyczną niż odkrywczą, dlatego omówimy tylko pierwszy z nich .

Kanon jedynej zgodności poleca nam, byśmy szukając przyczyny jakiegoś zjawiska wynotowali najpierw w miarę możliwości wszystkie okoliczności, które towarzyszyły temu zjawisku lub je wyprzedzały. Jeśli okaże się, że we wszystkich tych wypadkach, w których występuje dane zjawisko pojawiała się stale ta sama okoliczność, to będzie to znak, iż okoliczność ta jest przyczyną tego zjawiska.

Oczywiście nigdy nie możemy być pewni, że wzięliśmy pod uwagę wszystkie okoliczności oraz, że akurat ta okoliczność jest odpowiedzialna w pełni za zaistnienie lub za zmianę badanego zjawiska. Dlatego wnioskowanie tego typu jest niepewne, nie niezawodne.

Niektórzy metodologowie mówią o jeszcze jednym rodzaju wnioskowania nie niezawodnego, a mianowicie o transdukcji . Polega ona na tym, że z jednego przypadku wyprowadzamy wniosek, który jest zdaniem ogólnym. Na przykład dziecko, gdy raz się sparzy dochodzi do wniosku, że ogień zawsze parzy.

Podsumowanie. Żadne z wnioskowań nie niezawodnych nie przebiega zgodnie ze schematem logicznym. Dlatego otrzymywane przy ich pomocy wnioski mogą być jedynie prawdopodobne, nigdy natomiast nie są pewne. Ale właśnie dlatego, że nie są niezawodne, nie ograniczają się jedynie do wyłuszczania treści zawartej w przesłankach, jak czynią to wnioskowania dedukcyjne, lecz poszerzają naszą wiedzę o nowe informacje.

Mimo, iż indukcja niezupełna nie jest wnioskowaniem niezawodnym, to jednak istnieje silna tendencja do uogólniania i to zarówno u ludzi, jak i u zwierząt. Stąd pochodzą często fałszywe oceny, np. ludzi należących do tego samego stanu czy zawodu. Wystarczy, że ktoś raz lub kilka razy spotkał ludzi należących do tej samej branży, którzy nieodpowiednio się zachowali, bądź odpowiednio, by uogólniać swoją ocenę na wszystkich. Twierdzi się wtedy, że zakonnicy, policjanci czy wojskowi wszyscy są tacy itd. Trzeba pamiętać, iż kulturę logiczną człowieka poznajemy nie po tym, że ma skłonność do uogólniania, czyli używania zbyt często ogólnego kwantyfikatora, lecz raczej po tym, że potrafi odróżniać, dostrzegać inność, czyli używać małego kwantyfikatora: niekiedy, czasem, niektórzy itd.

Istnieje także od czasów D. Hume'a nadal aktualny problem usprawiedliwienia indukcji. Chodzi bowiem o to, jak wytłumaczyć fakt, iż w życiu i w nauce posługujemy się wnioskowaniami, o których wiemy, że nie są niezawodne. To rozgoryczenie filozofów nauki wyraża N. Whithead słowami: „teoria indukcji to przekleństwo filozofii, niemniej cała nasza działalność opiera się właśnie na niej” .

4. Rodzaje rozumowań

Do rozumowań w bardziej ścisłym znaczeniu należą: dowodzenie, wyjaśnianie i sprawdzanie. Wypada przyjrzeć się im nieco bliżej, co poniżej uczynimy.

a. Dowodzenie. Samo wyrażenie dowód posiada wiele znaczeń. Mówi się o dowodzie na posiadanie takich lub innych uczuć względem drugiej osoby, o dowodzie rzeczowym, który polega na ukazaniu rzeczywistości, czyli jakiegoś przedmiotu, by przekonać oponenta.

Nas interesować będzie dowód w rozumieniu logicznym, który polega na dostarczeniu uzasadnienia dla jakiegoś zdania w oparciu o przyjęte założenia. Dowód w znaczeniu logicznym polega na tym, że dla zdania niepewnego szukamy racji wśród zdań już uznanych. A następnie z tych uprzednio już uznanych twierdzeń (racji) wyprowadzamy przy pomocy wynikania logicznego to niepewne zdanie, które na tej drodze uzyskuje swoje uzasadnienie.

Trzeba pamiętać, że dowodzimy zawsze zdań niepewnych! - Pewne dowodu nie potrzebują. To niepewne zdanie, które chcemy udowodnić nazywa się demostrandum = zdanie do udowodnienia. Natomiast nazwa demonstrans = zdanie udowadniające (dowodzące) desygnuje założenia dowodu, racje, czyli zdania już uprzednio uznane, przy pomocy których dowodzimy demonstrandum. Nazwy demonstrandum i demonstrans mają charakter międzynarodowy i pochodzą od łac. demonstro, are = dowodzić, uzasadniać.

Dowód w znaczeniu logicznym może być dowodem wprost, bądź nie wprost.

Dowód wprost polega na wyprowadzeniu z przyjętych założeń (demonstrans) zdania dowodzonego (demonstrandum). Oto przykład dowodu wprost:

Teza do udowodnienia: Czy Jan żyje?

Dowód: Schemat dowodu:

Jeżeli Jan oddycha, to Jan żyje. p q

Jan oddycha. p

Jan żyje! q

Okazuje się, że każdy dowód wprost opiera się w sposób bardziej lub mniej rozwinięty na regule modus ponendo ponens.

Natomiast dowód nie wprost, zwany inaczej apagogicznym lub sprowadzeniem do niedorzeczności (reductio ad absurdum) polega na tym, że do uznanych za prawdziwe racji dołączamy jeszcze zaprzeczone demonstrandum. Jeżeli następnie, na którymś etapie dowodzenia dojdziemy do sprzeczności pomiędzy dwoma wyrażeniami - dowód uważamy za zakończony. Natomiast demonstrandum, które w formie zaprzeczonej dołączone do dowodu doprowadziło do sprzeczności - musimy uznać za zdanie prawdziwe w jego pierwotnej, niezaprzeczonej formie. Oto przykład:

Teza do udowodnienia: Czy Jan żyje?

Dowód:

Zaprzeczone demonstrandum: Nieprawda, że Jan żyje.

Jeżeli Jan nie żyje, to Jan nie oddycha.

Okazało się, że Jan oddycha.

Zatem: Jan żyje.

Po podstawieniu: s = Jan żyje; r = Jan oddycha, otrzymamy schemat naszego dowodzenia:

Czy „s”?

1. ~ s

2. ~ s ~ r

3. r

s

O ile zatem dowód wprost opiera się na regule modus ponendo ponens, to dowód nie wprost przebiega według prawa modus tollendo tollens (przesłanka 2 i 3). Dowód jest zakończony, ponieważ otrzymaliśmy sprzeczność ( ~ s, s). Z tego wynika, iż prawdziwym zdaniem jest „s = Jan żyje”, ponieważ jego zaprzeczenie i dołączenie do dowodu prowadzi do sprzeczności.

b. Wyjaśnianie. Od łac. słowa explano, are = wyjaśniać, zdanie do wyjaśnienia nazywa się explanandum, natomiast zdanie wyjaśniające - explanans .

Pierwszą różnicą jaka zachodzi pomiędzy dowodzeniem a wyjaśnianiem jest to, że dowodzimy zdania niepewnego, wyjaśniamy natomiast zdanie pewne. Ja wiem na pewno, że stało się tak a tak - pytam tylko dlaczego tak się stało, czyli szukam wyjaśnienia zaistniałego stanu rzeczy.

Druga różnica wynika z pierwszej. Przy dowodzeniu, skoro demonstrandum jest zdaniem niepewnym szukamy jego uzasadnienia w zdaniach pewnych, uzasadnionych - demonstrans zatem musi się składać ze zdań już uznanych za uzasadnione. To uzasadnienie przechodzi z kolei, dzięki wynikaniu logicznemu, z przyjętych założeń na zdanie dowodzone. Przy wyjaśnianiu natomiast nie potrzeba nam pewnych założeń, gdyż nie szukamy pewności dla zdania wyjaśnianego, dla explanandum, ponieważ ono już jest pewne. Explanans ma nam dostarczyć jedynie wyjaśnienia, czyli odpowiedzi na pytanie - dlaczego jest tak, jak stwierdza explanandum? Dlatego explanans może być teorią, hipotezą, przypuszczeniem. Stąd schemat wyjaśniania odpowiada schematowi redukcji:

1. q

2. p q

p

Dla zdania q = kwiatek więdnie szukamy wyjaśnienia w przyjęciu hipotezy p = jest susza. Zdanie p jest tylko hipotezą, gdyż nie wynika logicznie z prawdziwych przesłanek. Natomiast explanandum, czyli zdanie q, które w naszym schemacie jest przesłanką, wynika logicznie z drugiej przesłanki i wniosku (p i p q). Wyjaśnianie polega zatem na szukaniu racji wśród hipotez dla pewnego zdania wyjaśnianego, czyli dla explanandum, z których ono logicznie wynika. Hipotezy wyjaśniające (p) nie wynikają z explanandum, natomiast explanandum (q) wynika logicznie z hipotezy (p) i drugiej przesłanki.

c. Sprawdzanie może być pozytywne bądź negatywne i dotyczy zdań niepewnych. Pozytywne polega bądź to na wykazaniu prawdziwości sprawdzanego zdania, szczególnie poprzez różnego rodzaju dowody, i nazywa się wtedy weryfikacją, bądź to jedynie na zwiększeniu prawdopodobieństwa sprawdzanego zdania i nazywa się wtedy konfirmacją. Na przykład, poprzez pokazywanie coraz to nowych uczniów, którzy przepadają za logiką zwiększam prawdopodobieństwo zdania: Każdy uczeń przepada za logiką. Widać z tego, że konfirmacja łączy się z indukcją niezupełną.

Natomiast sprawdzanie negatywne polega bądź to na wykazaniu fałszywości zdania sprawdzanego i nazywa się to falsyfikacją, bądź to na zmniejszeniu prawdopodobieństwa zdania sprawdzanego i nazywa się to dyskonfirmacją. Falsyfikację stosujemy szczególnie do zdań ogólnych. Jeżeli bowiem okaże się, że wyprowadzony z jakiegoś zdania ogólnego wniosek w postaci zdania szczegółowego jest fałszywy, fałszywe jest także zdanie, z którego został ten wniosek wyprowadzony. Falsyfikacji dokonuje się zgodnie z zasadą modus tollendo tollens. Dyskonfirmacja natomiast wiąże się z wnioskowaniem przez analogię. Jeśli bowiem nasze przewidywania się nie sprawdzają, słabnie tym samym nasze zaufanie w ich następne zajście.

Z tego co zostało powiedziane wynika, że weryfikacja występuje tam, gdzie mamy do czynienia z dowodami w sensie logicznym. Konfirmacja, czyli wzmacnianie prawdopodobieństwa łączy się z indukcją niezupełną i nie opiera się na schemacie logicznym. Falsyfikacja używana jest w różnych dziedzinach wiedzy i opiera się na schemacie logicznym. Dyskonfirmacja wiąże się z analogią.

5. Błędy rozumowania

Wszelkiego rodzaju rozumowaniom towarzyszyć mogą różne typy błędów . Unikać należy błędu materialnego bądź formalnego. Z pierwszym mamy do czynienia wtedy, gdy przesłanki (przynajmniej jedna) są fałszywe. Błąd formalny natomiast pojawia się, gdy nasze rozumowanie nie przebiega zgodnie ze schematem logicznym. Aby zatem zapewnić sobie prawdziwość wniosku, musimy wychodzić od prawdziwych wszystkich przesłanek i wnioskować zgodnie ze schematem logicznym, czyli formalnym i niezawodnym.

Istnieje też błąd zwany petitio principii (żądanie początku). Polega on na tym, że przyjmujemy za przesłankę zdanie niepewne, niewystarczająco uzasadnione.

Innym błędem jest circulus vitiosus (błędne koło). Przyjmuje się tutaj za przesłankę to zdanie, które ma być dopiero udowodnione. Na przykład adwokat twierdzi, że jego klient nie popełnił przestępstwa, gdyż jest człowiekiem na tyle uczciwym, iż nigdy takiego czynu by się nie dopuścił.

Błędem jest także pod względem formalnym wnioskowanie entymematyczne (gr. en thymo = w umyśle). Ma ono miejsce wtedy, gdy nie są wyszczególnione wszystkie przesłanki, np. z tego, że coś jest gorzkie wnioskuje ktoś, że to coś nie jest cukrem. Formalnie poprawne stanie się to wnioskowanie dopiero wtedy, gdy dołączymy przesłankę: „Wszystko co gorzkie nie jest cukrem”.

Spotkać można także błąd zwany ignoratio elenchi (zagubienie wątku, nie wiemy czego mamy dowodzić). W tym wypadku dowodzi się czegoś zupełnie innego niż to, co miało być dowiedzione.

W rozumowaniach winno się także unikać logomachii (sporów słownych), paralogizmów (nieświadome opieranie się na schematach, które nie są schematami logicznymi) oraz sofizmatów (aby wprowadzić kogoś w błąd, świadomie opieramy się na schematach nie niezawodnych - twierdząc, że są niezawodne).

Trzeba wreszcie pamiętać, że opowiadając się za takim lub innym sposobem wnioskowania winniśmy brać pod uwagę dziedzinę wiedzy, na terenie której ma być ono stosowane. Nie wszystkie bowiem rodzaje wnioskowań do wszystkiego się nadają. Ponadto winniśmy zdać sobie zdawać sprawę z tego, z jakim typem wnioskowania mamy do czynienia, by nie oczekiwać od wnioskowań indukcyjnych tego samego, co od wnioskowań dedukcyjnych i odwrotnie. Chcąc zatem prawidłowo posługiwać się różnymi rodzajami rozumowań czy wnioskowań, należy je najpierw dobrze poznać.


II. METODOLOGIA NAUK EMPIRYCZNYCH

Istnieją różne koncepcje uprawiania nauk empirycznych, nazywanych także naukami aposteriorycznymi. Pomiędzy zwolennikami tych koncepcji toczy się dyskusja, która dotyczy zarówno bazy empirycznej, konstrukcji teoretycznych, jak i celu oraz metody uprawiania tych nauk. Wspomnianymi zagadnieniami zajmować się będziemy w kolejnych paragrafach tegoż rozdziału.

1. Problem bazy empirycznej

Do najważniejszych zagadnień, które są rozważane w ramach omawiania bazy empirycznej nauk przyrodniczych należą: ustalenie faktu naukowego, wyprecyzowanie pojęcia obserwacji, eksperymentu, opisu oraz zapoznanie się z problemem zdań spostrzeżeniowych.

a. Fakt naukowy. Pierwszym krokiem w uprawianiu nauki jest ustalenie faktu naukowego. Chodzi zarówno o dokładne wydzielenie dziedziny badań (przedmiot materialny), jak i o wyróżnienie odpowiedniego aspektu (przedmiot formalny) naszych dociekań. Istnieją zatem różne rodzaje faktów naukowych.

Ponadto dawniej uważano, szczególnie zwolennicy tzw. naiwnego indukcjonizmu, że nauki empiryczne winny się opierać na „nagich faktach”, czyli na czystym doświadczeniu, bez domieszki żadnej teorii. Miała to być podstawa dla obiektywizmu w nauce. Wszak wszelkie spekulatywne dodatki mają charakter subiektywny, gdyż pochodzą od badacza i zniekształcają jedynie dane obserwacji. Nauka jest pewna i ścisła na tyle, na ile trzyma się faktów. Zdaniem F. Bacona, „umysłowi ludzkiemu nie skrzydeł trzeba, lecz ołowiu” , aby zbierał, opisywał i porządkował dane doświadczenia a następnie przy pomocy wnioskowania indukcyjnego (indukcja niezupełna bądź analogia) dostarczał wysoce prawdopodobnych przewidywań.

Następnie zwolennicy konwencjonalizmu zauważyli, że nie ma „nagich faktów”. Każdy bowiem fakt naukowy przesiąknięty jest teorią. A teoria z kolei zawiera w sobie wiele konwencjonalnych elementów. Aby przekonać się o tym, jak bardzo fakty naukowe zrośnięte są z wiedzą teoretyczną, wystarczy wejść do jakiegoś zakładu fizyki eksperymentalnej. Zobaczymy tam mnóstwo przyrządów pomiarowych, które na różne sposoby ujmują nam fakty naukowe. Mamy tutaj do czynienia z pewnego rodzaju dwoistością: widzę co innego, np. wskazówkę obracającą się na jakiejś tarczy, a mówię zupełnie o czymś innym, np. o natężeniu prądu. Co innego zatem obserwuję, a co innego nazywam faktem naukowym. Od faktu zatem bezpośrednio spostrzeganego do faktu naukowego przechodzimy dzięki znajomości niejednokrotnie bardzo skomplikowanych związków istniejących pomiędzy nimi. W związki te uwikłane są przeróżne prawa naukowe, hipotezy i teorie. W opisach faktu naukowego nie poprzestajemy jedynie na podawaniu naszych wrażeń, że widzę np. jakąś plamę takiego lub innego koloru na takim bądź innym tle, lecz te plamy odpowiednio nazywamy i interpretujemy w świetle posiadanej na ten temat wiedzy. Wiedza przyrodnicza nie może więc opierać się na „nagich faktach”, gdyż takich po prostu nie ma. Zresztą same przyrządy pomiarowe są według niektórych badaczy niczym innym, jak zaskrzepłymi teoriami . W związku z tym niektórzy metodologowie mówią o istnieniu błędnego koła w uprawianiu nauki. Aby bowiem sformułować prawa naukowe dotyczące, np. wzrostu temperatury, potrzebny jest termometr - lecz aby skonstruować termometr potrzebne są prawa naukowe dotyczące temperatury .

W ustalaniu faktu naukowego biorą udział także różnego rodzaju wnioskowania. Zanim bowiem przeprowadzi się jakiś eksperyment, trzeba najpierw wiedzieć czego się szuka, w jakim celu, przy pomocy jakich metod itd. Ponadto same przyrządy mogą wywierać wpływ na badane fakty, np. bardzo mały organizm podczas ogrzewania termometru, sam traci temperaturę.

b. Pomiar. Fakty naukowe mogą być badane w aspekcie jakościowym bądź ilościowym. Szczególnie ważny jest aspekt ilościowy, gdyż poprzez wprowadzenie matematyki badamy rzeczywistość w sposób bardziej obiektywny, gdyż możemy ją dokładnie liczyć czy mierzyć. Pamiętajmy, iż liczenie polega na dodawaniu przedmiotów pod jakimś względem podobnych do siebie, natomiast mierzenie jest okazywaniem ile razy wielkość mierzonego przedmiotu jest większa lub mniejsza od przyjętej jednostki pomiaru .

Podczas mierzenia popełniamy błędy. Mogą one być systematyczne lub przypadkowe. Z błędem systematycznym mamy do czynienia wtedy, gdy jednostka miernicza jest niewłaściwa, np. jednostka uważana za metr posiada w rzeczywistości długość 1, 2 metra. Im dłuższy materiał tą jednostką będziemy mierzyć, tym błąd będzie większy. Jest to więc rodzaj błędu szczególnie niebezpieczny, gdyż stale rośnie.

Natomiast błąd przypadkowy ma swoje źródło w naszych pomyłkach, które zdarzają się w obydwu kierunkach, tzn. na plus i na minus. Dlatego jest mniej niebezpieczny, ponieważ te niedokładności wzajemnie się znoszą.

Pamiętać też trzeba, że pomiary nigdy nie idealne. Zawsze jeśli coś mierzymy, to z taką bądź inną dokładnością, która potrzebna jest nam do określonego celu.

c. Obserwacja. Dane o faktach naukowych zdobywamy w drodze obserwacji . Obserwacją nazywamy planowe, kierowane jakimś zadaniem spostrzeganie zjawisk bez wpływu na ich powstawanie i przebieg. Nie jest zatem obserwacją mimowolne dostrzeganie czegoś, np. na ulicy, gdyż nie jest ono kierowane żadnym zadaniem.

Obserwacja może być bezpośrednia, gdy bez pośrednictwa innych przedmiotów (instrumentów) czegoś doświadczamy bądź pośrednia, gdy czynimy to przy pomocy jakiegoś instrumentu, np. mikroskopu czy teleskopu. Specjalną odmianą obserwacji pośredniej jest poznawanie czegoś za pomocą śladów. Terminem obserwacja jest nazywana w pierwszym znaczeniu czynność obserwowania, w innym - bardziej szerokim - nazywany nim jest wynik tej czynności, czyli twierdzenia wydawane na podstawie obserwacji.

d. Eksperyment. Podczas obserwacji nie mamy wpływu ani na powstawanie, ani na przebieg spostrzeganego zjawiska. Natomiast eksperymentem nazywamy dowolnie wywołane zjawisko w celu jego obserwacji. Eksperyment różni się przeto od obserwacji tym, że mamy wpływ na jego powstanie bądź na jego przebieg.

Istnieją różne rodzaje eksperymentów . Eksperyment diagnostyczny stosujemy wtedy, gdy chcemy się dowiedzieć czy dany przedmiot posiada interesującą nas cechę, czy też nie. Na przykład, aby sprawdzić czy dany przedmiot posiada właściwości magnetyczne, wprowadzamy go w bliskość opiłek żelaznych.

Toczą się spory wokół istnienia eksperymentu krzyżowego (experimentum crucis). Eksperyment ten jest tak pomyślany, aby przy jego pomocy można było dokonać wyboru pomiędzy niezgodnymi teoriami, tzn. winien on potwierdzić teorię słuszną i obalić zarazem teorię fałszywą . W zależności od tego, czy eksperyment służy potwierdzeniu czy obaleniu jakiejś teorii, wyróżniamy odpowiednio eksperyment pozytywny bądź negatywny. Mówi się także o tzw. eksperymentach myślowych, gdy jedynie w myśli przeprowadzamy eksperymenty. Nie są to jednak eksperymenty w ścisłym tego słowa znaczeniu.

e. Opis. Zarówno przedmioty poddane obserwacji, jak i różnym eksperymentom muszą być opisane w jakimś języku. W zależności od tego, czy celem opisu jest ukazanie tych właściwości przedmiotu, dzięki którym należy on do określonego gatunku, czy przeciwnie - celem opisu jest uwzględnienie jedynie indywidualnych jego cech - mamy do czynienia bądź to z opisem klasyfikacyjnym (rodzajowym), bądź z opisem idiograficznym (szeregującym). Opis idiograficzny stosowany jest szczególnie na terenie nauk humanistycznych, które zajmują się nie wszystkimi, lecz jedynie wyróżniającymi się jednostkami, np. najlepszy poeta, polityk, pisarz itd.

Opis klasyfikacyjny, stosowany szczególnie w naukach przyrodniczych, może być jakościowy bądź funkcyjny. Jakościowy omawia jedynie cechy przedmiotów, dzięki którym należą one do tego samego gatunku. Natomiast funkcyjny nie poprzestaje na wyliczeniu właściwości przedmiotów, lecz podaje także zależności pomiędzy nimi zachodzące, np. pomiędzy objętością a ciśnieniem gazu. W zależności od tego, czy opisujemy rzeczywistość znajdującą się w bezruchu, czy w rozwoju mamy opis statyczny bądź dynamiczny.

f. Zdania spostrzeżeniowe. To co naukowiec zauważa podczas dokonywania obserwacji bądź przeprowadzania eksperymentów wyraża przy pomocy zdań spostrzeżeniowych, inaczej protokolarnych. Od tego typu zdań - według jednych badaczy - rozpoczynamy, a według innych kończymy uprawianie nauk przyrodniczych. Nic więc dziwnego, że zdaniom tym, które tworzą bazę nauki, metodologowie poświęcają wiele uwagi. Czym jest zatem zdanie spostrzeżeniowe?

Według K. Ajdukiewicza: „Jakieś zdanie jest dla mnie w danej chwili zdaniem spostrzeżeniowym, gdy motywem, który skłania mnie w danej chwili do jego uznania, jest przeżywane przeze mnie w owej chwili spostrzeżenie zmysłowe” . Z przytoczonej definicji wynika, iż uznanie zdania spostrzeżeniowego powiązane jest jak najściślej z subiektywnym doznaniem obserwatora. Dlatego niektórzy popadają w psychologizm twierdząc, iż wszystko, co wiemy o świecie jest jedynie wiedzą o naszych własnych doznaniach, a nie o obiektywnej rzeczywistości. Nauka byłaby w ramach takiego ujęcia jedynie systematyczną prezentacją naszych doznań, naszych przeżyć, a nie obiektywną wiedzą o tym, co nas otacza.

K. Ajdukiewicz, pragnąc ograniczyć subiektywizm już u samych korzeni poznania naukowego, mówi o tzw. empirycznych regułach sensu. Jego zdaniem, każdy język posiada określone reguły, które nakazują nam w pewnych warunkach uznać bądź odrzucić dane zdanie spostrzeżeniowe i w ten sposób ograniczają nasz subiektywizm. Jeśli np. widzę przed sobą kartkę papieru o kolorze śniegu, wtedy reguły sensu istniejące w języku polskim nakazują mi uznać zdanie: „Ta kartka jest biała”. Gdybym powiedział, że kartka jest czarna, naruszyłbym reguły sensu, które rządzą używaniem słowa czarny, czyli użyłbym tego wyrażenia w innym znaczeniu niż to, jakie posiada ono w języku polskim.

K. Ajdukiewicz podkreśla, iż dzieje się to w tzw. normalnych warunkach, tzn. wtedy, gdy podmiot nie jest uszkodzony (umysł bądź zmysły), przedmiot nie jest zbyt skomplikowany oraz znajduje się w odpowiednim środowisku (nie jest za ciemno, za daleko itd.). Nie jesteśmy jednak w stanie ani dokładnie określić, ani ustalić tzw. „normalnych warunków”. Dlatego przyjmuje się, iż zdania spostrzeżeniowe nie ani intersubiektywnie dostępne, ani intersubiektywnie sprawdzalne. Każdy bowiem obserwator nieco inaczej przeżywa swoje doświadczenia, a nawet ta sama osoba może inaczej spostrzegać zjawiska w zależności od takich lub innych okoliczności.

Okazuje się, iż bardziej intersubiektywnie sprawdzalnymi są zdania ogólne niż szczegółowe zdania spostrzeżeniowe. Dzieje się tak dlatego, że ze zdania ogólnego można wyprowadzić dowolną ilość zdań szczegółowych, które następnie każdy może sprawdzać jak mu się żywnie podoba. Słuszne zatem wydaje się być twierdzenie K. Poppera, który mówi, że „empiryczna baza nauki obiektywnej nie kryje w sobie nic absolutnego. Nauka nie spoczywa na niewzruszonych podstawach. Śmiała struktura teorii naukowych jak gdyby wznosi się nad grzęzawiskiem. Przypomina gmach wzniesiony na słupach wbijanych z góry w to grzęzawisko, lecz nie sięgających żadnej naturalnej ani `danej' podstawy. Wbijanie słupów przerywamy wcale nie dlatego, że osiągnęliśmy twardą ziemię. Przerywamy po prostu wtedy, gdy uznamy, że tkwią one wystarczająco mocno, aby przynajmniej tymczasem udźwignąć strukturę” .

2. Konstrukcje teoretyczne

Po ukazaniu różnych elementów jakie wchodzą w skład bazy nauk empirycznych, przechodzimy obecnie do zapoznania się z teoretycznymi składnikami tychże nauk. Na pograniczu bazy empirycznej i teoretycznych konstrukcji znajdują się prawa naukowe. Dlatego nimi zajmiemy się w pierwszym paragrafie. Natomiast w dwu następnych omawiać będziemy hipotezy i teorie naukowe.

a. Prawa naukowe. Na terenie metodologii nauk odróżnia się pomiędzy prawami naukowymi i prawami przyrody . Prawa przyrody to nic innego jak stałe relacje zachodzące pomiędzy przedmiotami czy zdarzeniami otaczającego nas świata. Natomiast prawa naukowe opisują te relacje oraz podają warunki ich występowania. Dlatego formułowane są w postaci zdań warunkowych, np.: „Dla każdego x, jeżeli x ma właściwość A, to posiada także właściwość B”. Po podstawieniu za zmienne `A, B' odpowiednich nazw, otrzymujemy konkretne prawo naukowe: „Dla każdego x, jeśli x jest miedzią, to x przewodzi prąd”. Prawa naukowe posiadają różne właściwości oraz różne są rodzaje tych praw.

1. Właściwości praw naukowych. Prawo naukowe - jak już zapewne zdążyliśmy zauważyć - poprzedzone jest dużym kwantyfikatorem. Dzięki temu jest ono ściśle uniwersalne. Z kolei nazwa jest ściśle uniwersalna wtedy, gdy nie jesteśmy w stanie wyliczyć jej desygnatów. Tak wygląda sprawa, np. z nazwą człowiek, której desygnatów nie jesteśmy w stanie policzyć, ponieważ odnosi się ona do ludzi obecnie żyjących, jak i tych, którzy żyli przed nami oraz tych, którzy będą żyć po nas. Od ścisłej uniwersalności należy odróżnić uniwersalność numeryczną. Posiadają ją takie nazwy ogólne, których desygnaty jesteśmy w stanie policzyć, np. nazwa student Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dzięki temu, że prawa naukowe są ściśle uniwersalne mogą pełnić potrójną funkcję: prognostyczną, czyli przepowiadają przyszłość; diagnostyczną, gdyż wyjaśniają, tłumaczą współczesność oraz retrognostyczną - mówią też o przeszłości. Wiąże się z tym także ontologiczna i epistemologiczna otwartość praw naukowych. W pierwszym wypadku chodzi o to, że dotyczą one przedmiotów jeszcze nie istniejących, w drugim, że dotyczą one przedmiotów jeszcze nie poznanych.

Drugą cechą praw naukowych jest ich idealizacyjny charakter. Prawa naukowe ujmują bowiem idealny stan rzeczy, czyli bez zakłóceń, a nie realny. Na przykład prawo: „Dla każdego x, jeżeli na x nie działa żadna siła, to x pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym po linii prostej” stwierdza co dzieje się z przedmiotem, gdy nie działa na niego żadna siła. Jest to stan typowo idealny, gdyż w rzeczywistości nie ma takiego przedmiotu, na który nie działałaby żadna siła. Stosując następnie prawa naukowe do konkretnej rzeczywistości, co nazywa się ich konkretyzacją lub faktualizacją, wprowadza się do poprzednika prawa odpowiednie poprawki, np. siłę tarcia, oporu powietrza i według tych danych, przy pomocy różnych obliczeń ustala się aktualny stan przedmiotu.

2. Rodzaje praw naukowych. Istnieją jakościowe oraz ilościowe prawa naukowe. Prawa jakościowe mówią nam o tym, jakie cechy posiadają przedmioty należące do danego gatunku. Wśród nich są prawa porządkowe. One z kolei informują nas o nasileniu określonej cechy, np. „Diament jest twardszy od szkła - zgodnie z definicją: Ciało A jest twardsze od ciała B wtedy i tylko wtedy, gdy ciało A rysuje ciało B, lecz nie odwrotnie”.

Natomiast prawa ilościowe ujmują jakości przedmiotów ilościowo. Stosowane są w naukach bardziej rozwiniętych, gdyż udzielają nam dokładniejszych informacji o przedmiotach. Wśród nich na uwagę zasługują prawa funkcyjne, które ujmują liczbowo zależności pomiędzy różnymi cechami przedmiotów.

W zależności od tego, czy uwzględniają zmienną czasową, czy też nie, mamy prawa diachroniczne i synchroniczne. Prawami diachronicznymi, czyli biorącymi pod uwagę także czas, są prawa przyczynowe, gdyż przyczyna nie może w czasie występować po swoim skutku. Prawa synchroniczne, nazywane inaczej strukturalne lub morfologiczne, opisują nam rzeczywistość nie biorąc pod uwagę elementu czasowego. Przykładem takiego prawa może być prawo powszechnej grawitacji: „Siła grawitacji jest odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości między środkami mas”. Prawo to obowiązuje niezależnie od czasu.

Istnieją też prawa jednoznaczne, które stwierdzają bezwyjątkową zależność pomiędzy np. cechami przedmiotów oraz prawa statystyczne, które mówią jedynie o prawdopodobieństwie zajścia jakiegoś zdarzenia. Trzeba też pamiętać, iż termin prawdopodobieństwo inaczej jest rozumiany na terenie logiki niż na terenie matematyki. Na terenie logiki prawdopodobieństwo dotyczy zdań - „Prawdopodobieństwo logiczne zdania A ze względu na zdanie B - jest to - najwyższy stopień pewności uznania zdania A, do którego nas uprawnia całkowicie pewne i prawomocne uznanie zdania B.

Natomiast na terenie matematyki prawdopodobieństwo odnosi się do zdarzeń i nazywa się prawdopodobieństwem częstościowym lub statystycznym, zgodnie z jego określeniem: Prawdopodobieństwo statystyczne zbioru A ze względu na zbiór B jest to względna częstość występowania elementów zbioru A wśród elementów zbioru B. Chodzi tutaj o to, jaki jest procent przedmiotów posiadających cechę A i B do wszystkich przedmiotów B, np. jaki procent wśród studentów uczy się języka angielskiego.

Odróżnia się też pomiędzy prawami empirycznymi i teoretycznymi. Pierwsze zawierają w sobie terminy obserwacyjne, czyli nazwy przedmiotów spostrzeganych zmysłowo. Drugie natomiast zawierają terminy teoretyczne, czyli nazwy przedmiotów bezpośrednio nie obserwowalnych, a związanych z jakąś konkretną teorią, np. elektron, energia, gen itd.

b. Hipotezy. Najogólniej mówiąc, hipotezą nazywamy twierdzenie o domniemanym stanie rzeczy . Nie posiadamy żadnych reguł na to, jak wpadać na dobre hipotezy, jak je tworzyć. Istotną rolę odgrywa tutaj intuicja. Odkrycie planety Neptuna pokazuje, jaką rolę odgrywa hipoteza w nauce.

Otóż zaobserwowano, że tor planety Uran nie jest taki, jaki winien być w wyniku przeprowadzonych obliczeń. Wtedy wysunięto hipotezę, że poza Uranem istnieje jeszcze jakaś inna planeta, która swym przyciąganiem zakłóca bieg Uranowi. Określono dokładnie wielkość i położenie tej nowej planety i zaczęto jej szukać. Okazało się, iż w wyznaczonym miejscu rzeczywiście istnieje planeta, której później nadano nazwę Neptun. W ten sposób hipoteza została sprawdzona i z hipotezy stała się zdaniem opisującym realny fakt.

Hipotezy różnią się od praw empirycznych tym, że najczęściej są zdaniami jednostkowymi i egzystencjalnymi zarazem. Stwierdzają bowiem istnienie czegoś konkretnego, co jest przyczyną wyjaśnianego stanu rzeczy. Istnieją też różne rodzaje hipotez: hipotezy robocze, czyli tworzone ad hoc, hipotezy fikcyjne, czyli tworzone po to, by rozważać sytuację możliwą (co by było, gdyby było). Z kolei w zależności od tego, na terenie jakiej dziedziny badań występują, mamy hipotezy historyczne, przyrodnicze, psychologiczne, astronomiczne itd.

c. Teorie. Już w starożytności zdawano sobie sprawę z tego, że teoria winna tłumaczyć to, co znane (obserwowalne) przez to, co nieznane (nieobserwowalne). W ten sposób postępował Demokryt tworząc atomistyczną teorię tłumaczącą budowę otaczającego nas świata. Podobnie robił też Platon, który przyjmował istnienie świata idealnego - zmysłowo niedostrzegalnego - jako wytłumaczenie dla świata widzialnego. Dzisiaj także naukowcy tłumaczą to, co podlega naszej obserwacji, poprzez różnego rodzaju teorie, które mówią o czymś, czego nie widzimy. Stąd najważniejszym elementem każdej teorii są prawa teoretyczne.

Oprócz praw teoretycznych w skład każdej teorii wchodzą: prawa empiryczne, hipotezy, definicje, zdania obserwacyjne i analityczne. W teoriach bardziej rozwiniętych wyróżnia się zbiór aksjomatów (postulatów), zbiór teorematów, czyli twierdzeń, które są logicznymi konsekwencjami aksjomatów oraz zbiór odpowiednich reguł syntaktycznych i semantycznych. Każda teoria posiada też swój model, czyli jakąś interpretację, a więc to, do czego się odnosi, co opisuje.

Wymienione rodzaje zdań muszą być jakoś uporządkowane. Mówi się o uporządkowaniu rzeczowym, które polega na wydzieleniu zdań odnoszących się do tego samego materialnego bądź formalnego przedmiotu poznania oraz o uporządkowaniu logicznym polegającym na wykazaniu, które zdania z których logicznie wynikają. Teorie naukowe właśnie dlatego, że zawierają w sobie tak wiele różnych rodzajów zdań, są w nauce elementem najbardziej zmiennym, niestałym. Z kolei zmienność teorii, powstawanie coraz to innych rozwiązań świadczy o rozwoju danej dziedziny badań.

Trzeba też pamiętać, iż postęp w naukach przyrodniczych polega nie tyle na obalaniu jednych teorii przez drugie, ile na powstawaniu teorii coraz bardziej ogólnych, wszechstronnych. Często jest tak, że teorie ogólniejsze, bardziej nowoczesne zawierają w sobie teorie dawniejsze jako logiczne konsekwencje. Naukowcy bowiem dążą do tego, by przy pomocy jednej teorii wytłumaczyć jak najwięcej różnorodnych zjawisk. Tak np. teorię oddychania, palenia, rdzewienia obejmuje się dzisiaj jedną teorią utleniania. I ta ostatnia doskonale tłumaczy wszystkie poprzednie, które z niej logicznie wynikają.

Podobnie prawa Keplera dotyczące gwiazd zostały objęte prawami Newtona, które stosują się zarówno do gwiazd, jak i do spadającego jabłka. Z kolei Einstein stworzył jeszcze bardziej ogólną teorię, której logicznymi konsekwencjami są prawa grawitacji, jak i prawa rządzące ruchem przyśpieszonym. W związku z tym mówi się o tzw. kryterium wchłaniania jednej teorii przez drugą . Wiąże się z tym także problem redukcji jednego systemu teoretycznego do drugiego .

Naukowcy tworząc coraz nowsze i bardziej ogólne teorie, dążą tym samym do większej prostoty i jasności w wyjaśnianiu możliwie najróżnorodniejszych zjawisk z niejednokrotnie bardzo odległych dziedzin. Tą drogą dokonuje się też wyjaśnianie teorii mniej ogólnych poprzez wyprowadzenie ich z teorii bardziej ogólnych. Proces wyjaśniania prowadzi zatem do pewnej unifikacji wiedzy naukowej. Poprzez wyszukiwanie coraz bardziej ogólnych teorii wchodzimy coraz głębiej w badaną rzeczywistość. Teoretyzowanie nie oznacza więc odchodzenia od rzeczywistości, lecz wręcz odwrotnie - oznacza coraz głębsze „wgryzanie” się w nią. Na tym tle stają się bardziej zrozumiałe usilne poszukiwania najogólniejszej teorii, która wyjaśniałaby równocześnie teorię względności Einsteina i mechanikę kwantową. O taką unitarną teorię pola modli się M. Heller .

3. Koncepcje uprawiania nauki

Nie ma zgodności wśród metodologów co do tego, jakie zadania winny spełniać nauki przyrodnicze. Najczęściej mówi się, że nauka winna wyjaśniać otaczającą nas rzeczywistość. Dzięki wyjaśnianiu można przewidywać zdarzenia przyszłe, odtwarzać minione i rozumieć obecne. Wyjaśnianie najczęściej polega na podawaniu warunku wystarczającego bądź koniecznego albo obydwu zarazem dla jakiegoś zdarzenia .

W zależności od tego, co chcemy wyjaśniać mamy wyjaśnianie faktologiczne, gdy eksplanandum tworzą fakty; wyjaśnianie nomologiczne, gdy wyjaśniamy prawa naukowe oraz wyjaśnianie teoriologiczne, gdy wyjaśnianie dotyczy całych teorii.

Istnieją też różne sposoby wyjaśniania w zależności od tego jak chcemy wyjaśniać: esencjalne - poprzez istotę sprawcy wyjaśniamy jego działanie; holistyczne - wyjaśnia się naturę elementów poprzez ukazanie całości; indywidualistyczne - tłumaczy się całość w oparciu o zachowanie się jej elementów; kauzalizm (łac. cusa = przyczyna) - tłumaczy się zdarzenia poprzez ukazanie ich przyczyn; modelowe - dokonuje się tłumaczenia czegoś poprzez specjalnie skonstruowany model tej sytuacji; statystyczne - w wyjaśnianiu odwołujemy się do praw statystycznych; strukturalne - tłumaczymy coś poprzez ukazanie jego struktury, budowy; teleologiczne (gr. teleos = cel) - wyjaśnianie zachowania się ludzi poprzez ukazanie celu, do którego dążyli. To ostatnie stosowane jest głównie w naukach humanistycznych.

Istnieją też różne koncepcje dotyczące sposobów uprawiania nauki. Niektórym z nich poświęcimy nieco uwagi.

a. Indukcjonizm. Obecnie odróżnia się indukcjonizm naiwny od indukcjonizmu wyrafinowanego . Indukcjonizm naiwny jest jedynie dokładniejszym przedstawieniem potocznych wyobrażeń o nauce. Jemu poświęcimy zatem nieco uwagi, gdyż główne jego tezy przyjmuje także indukcjonizm wyrafinowany.

1. Założenia indukcjonizmu. Indukcjonistami nazywa K. R. Popper (1902 - 1994) tych metodologów, którzy za podstawową metodę uprawiania nauk empirycznych uważają indukcję. Ich zdaniem, wiedzę naukową o otaczającym nas świecie zdobywamy posługując się indukcją niezupełną bądź analogią. Z tego, np., że dotychczas zaobserwowane kruki były zawsze czarne wnioskujemy, iż wszystkie kruki jakie kiedykolwiek były i będą muszą być czarne (indukcja niezupełna) oraz z tego, że Słońce wschodziło przedwczoraj, wczoraj i dzisiaj wnioskujemy, iż wzejdzie także jutro (analogia). W ten sposób poszerzamy naszą wiedzę o zdarzenia przyszłe lub przeszłe niedostępne dla naszej obserwacji. Kierunek ten wywodzi się od F. Bacona i J. S. Milla, a w XX wieku jego zwolennikami byli przedstawiciele Koła Wiedeńskiego: R. Carnap, H. Reichenbach i wielu innych.

Zdaniem indukcjonistów uprawianie nauki rozpoczynamy od obserwacji poszczególnych zdarzeń, a następnie poprzez ich uogólnianie tworzymy odpowiednie teorie naukowe. Uprawianie nauki opiera się zatem na tzw. zasadzie indukcji, która wygląda następująco:

Jeżeli duża ilość przedmiotów A została zaobserwowana w różnorodnych okolicznościach i jeżeli wszystkie bez wyjątku zaobserwowane A posiadały własność B, to wszystkie A mają własność B .

W oparciu o otrzymane tą drogą ogólne prawa i teorie, nauka wyjaśnia bądź przewiduje nowe zdarzenia. A wygląda to w sposób następujący:

Schemat: Przykład:

1. Ogólne prawa i teorie 1. Każdy kamień wyrzucony w górę spada.

2. Warunki początkowe 2. Wyrzucam kamień w górę.

Przewidywania Wyrzucony w górę kamień na pewno spadnie.

Pierwsza przesłanka podaje nam ogólne prawa lub teorie naukowe. Druga - opisuje nam badane zjawisko, które podpada pod poprzednik pierwszej przesłanki. Jest to przesłanka, która podaje tzw. warunki początkowe. Z tych dwu przesłanek wynika logicznie - według znanego prawa modus ponendo ponens - wniosek, który jest zdaniem szczegółowym opisującym zdarzenie przyszłe. Przeto schemat uprawiania nauki, według indukcjonistów wygląda następująco:

Prawa i teorie

indukcja dedukcja

Fakty uzyskane Przewidywania

dzięki obserwacji i wyjaśnienia

Sposób uprawiania nauk empirycznych posiada - zdaniem indukcjonistów - następujące etapy. Wychodzimy od danych obserwacji, czyli tzw. „nagich faktów”, następnie przy pomocy wnioskowania indukcyjnego tworzymy na ich podstawie ogólne prawa bądź teorie. Z tych teorii wyprowadzamy drogą dedukcji zdania jednostkowe, które mówią nam o przyszłych wydarzeniach i sprawdzamy je w doświadczeniu. Jeżeli okażą się prawdziwe - prawdopodobieństwo teorii rośnie, jeśli będą fałszywe - obalają daną teorię i proces rozpoczyna się od nowa. Indukcjoniści wychodzą zatem od faktów i na faktach kończą. Zdaniem indukcjonistów, nauki tą metodą uprawiane są obiektywne, gdyż opierają się na obserwacji, czyli tzw. „nagich faktach”, które każdy obserwator przy normalnych zmysłach może sprawdzić, a nie na jakichś wyobrażeniach obserwatora. Indukcjoniści kładą nacisk, by poznanie było oparte na doświadczeniu, by przedstawiało rzeczywistość taką, jak ona jest bez domieszki jakichś subiektywnych spekulacji pochodzących od badacza.

Obok obiektywności, wiedza naukowa jest też niezawodna, pewna lub przynajmniej wysoce prawdopodobna. Tę pewność bierze nauka od zdań obserwacyjnych, które jedynie stwierdzają i opisują zachodzenie „nagich faktów”. Ogólna wiedza naukowa jest tym bardziej prawdopodobna, im więcej przypadków ją potwierdza. Mamy tutaj wyraźnie do czynienia z konfirmacją, czyli zwiększaniem prawdopodobieństwa zdań ogólnych. Według indukcjonistów jedynie te zdania zasługują na miano naukowych, które są sprawdzalne w doświadczeniu, czyli mogą być przez nie potwierdzone bądź obalone . Jest to tzw. kryterium demarkacji, czyli sposób odróżniania zdań naukowych od pozanaukowych przyjmowany przez indukcjonistów.

2. Krytyka indukcjonizmu. Głównym krytykiem indukcjonizmu był K. Popper, a obecnie jego zwolennicy. Twierdzą oni wprost, że indukcjonizm jak i związane z nim potoczne rozumienie nauki „są całkowicie błędne, a nawet niebezpiecznie zwodnicze”. Co zarzuca się zatem indukcjonizmowi?

Po pierwsze, nie jest możliwa do uzasadnienia sama zasada indukcji, według której dokonuje się przejścia od zdań obserwacyjnych do teorii naukowych. Trudność ta znana jest metodologom już od czasów D. Hume'a jako problem usprawiedliwienia indukcji. Wspomnianej zasady indukcji nie jesteśmy w stanie uzasadnić ani przez odwołanie się do logiki, gdyż jak wiadomo wnioskowanie przez indukcję niezupełną nie opiera się na schemacie logicznym, nie jest więc logicznie poprawne, ani przez odwołanie się do doświadczenia, gdyż prowadzi to do błędnego koła. Uzasadniając bowiem zasadę indukcji w oparciu o doświadczenie postępowalibyśmy w sposób następujący. Z tego, że zasada ta okazała się skuteczna w wielu wypadkach wnioskowalibyśmy, że będzie skuteczna zawsze. Oto schemat tego wnioskowania:

Zasada indukcji okazała się skuteczna w sytuacji x1.

Zasada indukcji okazała się skuteczna w sytuacji x2, itd.

Zasada indukcji zawsze jest skuteczna .

Widać wyraźnie, że wnioskowanie powyższe opiera się na schemacie wnioskowania indukcyjnego i dlatego nie można przy jego pomocy uzasadniać indukcji. Indukcja bowiem nie może uzasadniać samej siebie, gdyż popadamy w błędne koło.

Nie wiadomo też dokładnie jak należy rozumieć słowa „duża ilość przedmiotów” występujące w zasadzie indukcji - czy chodzi o 10, 100 czy 1000 przypadków. Tym bardziej, że istnieją sytuacje, w których z jednego zdarzenia wyciągamy wniosek ogólny, np. z jednego wybuchu bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę wyciągnięto ogólny wniosek o jej szkodliwości, bez domagania się powtórzeń w celu zdobycia osobistych doświadczeń. Zastrzeżenia budzi też sformułowanie, iż obserwacji winno się dokonywać w „różnych okolicznościach”. Chodzi tutaj o to, że najpierw musimy posiadać kryterium, w świetle którego moglibyśmy oceniać okoliczności jako różne bądź jako takie same. Czy np. kolor spodni lub włosów obserwatora zmienia okoliczności w czasie robienia jakichś doświadczeń fizycznych czy nie i dlaczego? Tym kryterium są nasze przekonania (teorie) na temat danych zdarzeń, na temat tego, co dla nich jest istotne, a co drugorzędne. Wynika z tego, że teorie poprzedzają obserwacje, a nie odwrotnie jak chcieli indukcjoniści.

Po drugie, indukcjoniści chcąc osłabić ostrze krytyki swoich przeciwników co do tego, że drogą indukcji nie jesteśmy w stanie otrzymać wiedzy pewnej, przyjmują zasadę indukcji w jej osłabionej wersji, tzw. probabilistycznej, czyli prawdopodobieństwowej. Zasada ta głosi:

Jeżeli duża ilość przedmiotów A została zaobserwowana w różnych okolicznościach i jeżeli wszystkie bez wyjątku zaobserwowane przedmioty A posiadają własność B, to wszystkie A prawdopodobnie posiadają własność B .

Nie twierdzi się tutaj, że wszystkie przedmioty A posiadają interesującą nas cechę B, lecz jedynie, że prawdopodobnie wszystkie. Krytycy indukcjonizmu twierdzą, że taka poprawka niczego nie zmienia. Prawdopodobieństwo bowiem zdania ogólnego opartego na ograniczonej ilości zdań obserwacyjnych zawsze równe jest zeru. A dzieje się tak dlatego, ponieważ to prawdopodobieństwo jest niczym innym jak tylko wynikiem podzielenia skończonej liczby obserwacji przez liczbę nieskończoną, którą wyraża zdanie uniwersalnie ogólne będące wnioskiem indukcji. Wynika z tego, że zdanie ogólne otrzymywane drogą indukcji nie mogą być ani pewne, ani nawet prawdopodobne.

Trzecim poważnym zarzutem skierowanym przeciwko indukcjonizmowi jest wykazanie, że nie obserwacja, nie fakty są czymś pierwotnym, czyli bazą w stosunku do teorii, lecz wręcz odwrotnie - to teorie wyprzedzają doświadczenie.

Indukcjoniści idąc za tym, co potocznie rozumie się przez obserwację uważają, że podczas poznawania otaczającego nas świata, fizyczne przedmioty wytwarzają na siatkówce oka poszczególnych obserwatorów takie same obrazy. To sprawia, że widzą oni tę samą rzecz i wydają o niej podobne sądy.

Natomiast w świetle dokładniejszych badań procesu poznawania okazuje się, że pomimo tego, iż na siatkówce oka u poszczególnych obserwatorów przedmioty wytwarzają bardzo podobne obrazy, to jednak nie muszą oni doznawać identycznych wrażeń wzrokowych. Wynika z tego, iż dwaj obserwatorzy patrząc na ten sam przedmiot nie muszą widzieć tej samej rzeczy, gdyż „na widzenie składa się nie tylko to, co styka się z gałką oczną” . Przekonującymi argumentami za tezą, iż na to, co widzimy duży wpływ ma nasza wiedza oraz nasze doświadczenie jest dostrzeganie określonych elementów np. w komórce oglądanej pod mikroskopem czy pewnych oznak chorych części ciała widzianych na zdjęciu rentgenowskim. W obu tych wypadkach człowiek nie posiadający odpowiedniej wprawy, chociaż patrzy na tę samą rzecz, widzi zupełnie co innego niż specjalista w danej dziedzinie. Odbity na siatkówce oka podobny obraz rzeczywistości wytwarza u poszczególnych obserwatorów różne doznania w zależności od posiadanych przez nich doświadczeń, żywionych oczekiwań czy zdobytej wiedzy. Okazuje się zatem, że bazą dla nauki nie są tylko fakty czy nawet odbite na siatkówce obrazy rzeczywistości, lecz także uprzednia wiedza, czyli teorie, w ramach których te fakty są ujmowane.

Wreszcie ostatnim silnym argumentem przeciwko indukcjonizmowi są wyniki badań oraz analizy zdań obserwacyjnych. Według bowiem indukcjonistów, zdania spostrzeżeniowe, jako oparte bezpośrednio na doznaniach zmysłowych są pierwotną i podstawową bazą dla nauki.

Przyglądając się jednak bliżej zdaniom spostrzeżeniowym zauważamy, iż są one wyrażane w języku tej dziedziny badań, do której należą. Z kolei język każdej dziedziny naukowej zakłada już określone teorie istniejące w danej nauce. Zresztą nawet opis prozaicznego faktu, że np. mokra zapałka nie chce się palić, zawiera w sobie wiele różnych teorii: że istnieje coś takiego jak zapałka i jakie cechy posiada, że przy odpowiednim obchodzeniu się z nią winna się zapalić, że wilgotność niszczy tę możliwość i dlaczego itd., itd. Skoro zdania spostrzeżeniowe są tak mocno powiązane z przyjmowanymi w danej dziedzinie wiedzy założeniami, wynika stąd, że ich ścisłość, a nawet pewność jest taka, jaka jest ścisłość czy pewność zakładanych przez nie teorii. Pociąga to za sobą następny fakt, że podobnie jak teorie, tak też oparte na nich zdania spostrzeżeniowe mogą być obalane bądź sprawdzane .

Z kolei uzasadnianie, sprawdzanie bądź obalanie zdania spostrzeżeniowego dokonuje się nie tylko przez powoływanie się na inne zdania spostrzeżeniowe, lecz także na odpowiednie teorie. Na przykład, gdybyśmy chcieli wykazać komuś prawdziwość zdania: „To jest kreda”, moglibyśmy odwołać się do doświadczenia - rysując nią białą linię na tablicy. Okazuje się jednak, że ten sposób sprawdzania ma sens jedynie w świetle teorii mówiącej, iż te przedmioty, którymi na tablicy możemy wyrysować białe linie nazywają się kredą. Nawiasem mówiąc teoria ta nie jest zupełnie słuszna, gdyż nie tylko kredą można rysować na tablicy białe linie. Szukając przeto głębszego uzasadnienia prawdziwości zdania: „To jest kreda” należałoby zbadać jej skład chemiczny, czyli odwołać się do teorii chemicznych. Wynika z tego, że zdania obserwacyjne nie tylko nie tworzą żadnej bazy dla „wyprowadzanych” z nich zdań ogólnych, lecz także same wymagają uzasadnienia i to o dziwo! - w oparciu o zakładane przez nie teorie. Zdanie obserwacyjne może więc okazać się fałszywe nie tylko ze względu na zawodność naszych zmysłów, lecz i ze względu na fałszywość przyjmowanej przez nie założeń, teorii.

Skoro indukcjonizm, jako sposób uprawiania nauk przyrodniczych, nie wytrzymuje krytyki, powstaje pytanie: Czy w ogóle istnieje jakaś racjonalna metoda kierująca rozwojem tychże nauk?

b. Falsyfikacjonizm. Na przytoczone pytanie już D. Hume (1711 - 1776) dał odpowiedź negatywną twierdząc, że nauki - uprawianej metodą indukcyjną, którą uważał za jedynie możliwą - w sposób racjonalny uzasadnić nie można.

Innego natomiast zdania jest twórca antyindukcjonizmu, nazywanego też hipotetyzmem, dedukcjonizmem, krytycznym racjonalizmem czy wreszcie falsyfikacjonizmem - Karl Raimund Popper (1902 - 1994) . Antyindukcjonizm, jak sama nazwa wskazuje, wyłonił się z nieprzejednanej krytyki indukcjonizmu. Zdaniem Poppera, chociaż indukcjonizm należy zdecydowanie odrzucić, to nie znaczy to jednak, że nauka nie posiada żadnej racjonalnej metody, według której jest uprawiana. Metodą tą jest bowiem falsyfukacjonizm.

1. Założenia falsyfikacjonizmu. Po pierwsze, nie istniejąnagie fakty” jak chcieli indukcjoniści. Zdaniem K. Poppera, nie fakty zmuszają nas do przyjęcia takiej lub innej teorii, lecz wręcz odwrotnie - to właśnie w ramach teorii interpretowane są fakty. Obserwacja bowiem „jest zawsze obserwacją w świetle teorii” . Najpierw przeto naukowiec musi mieć jakąś teorię czy hipotezę, aby w jej świetle oceniać, klasyfikować i interpretować fakty. Punktem wyjścia w uprawianiu nauki nie są fakty, lecz hipotezy. Dlatego słowo hipotetyzm jest drugą nazwą dla falsyfikacjonizmu.

Po drugie, według K. Poppera, wiedza naukowa czerpie swój obiektywizm nie od „nagich faktów” w co wierzyli indukcjoniści, lecz stąd, że tworzy ona pewien całościowy system, który posiada swoją autonomię, czyli jest niezależny od mniemań poszczególnych ludzi. Ten system wiedzy może być poznawany przez każdego odpowiednio przygotowanego badacza. Może też być poprawiany, sprawdzany, gdyż jest intersubiektywnie sensowny. Istnieje on w tzw. „trzecim świecie” Poppera podobnie jak wszelkie inne duchowe twory człowieka, np. skutki działalności artystycznej itd.

Po trzecie, jak wiadomo indukcjonizm opierał się na indukcji, czyli na wnioskowaniu niezgodnym ze schematem logicznym, gdyż ze zdań typu SiP nie wynikają zdania typu SaP. Dlatego wnioski tym sposobem otrzymane nie podlegały ani weryfikacji, ani konfirmacji. Nie istnieje bowiem metoda, „dzięki której można byłoby wykazać, że dana teoria jest prawdziwa, czy choćby prawdopodobnie prawdziwa” .

Hipotetyzm Poppera natomiast opiera się na wnioskowaniu niezawodnym, dedukcyjnym, dlatego nazywany jest także dedukcjonizmem. Dzięki temu, że w dedukcjonizmie wykorzystywany jest schemat logiczny modus tollendo tollens [(p q) ~ q] ~ p można wykazać fałszywość zdania ogólnego w oparciu o logicznie wyprowadzone z niego zdanie szczegółowe, którego fałszywość została wykazana. O ile prawdziwości zdań ogólnych nie jesteśmy w stanie wykazać, o tyle „możliwa jest dedukcja ich fałszywości” .

Według K. Poppera, naukowiec nie wychodzi od faktów, lecz tworzy najpierw jakąś hipotezę, a następnie w oparciu o fakty stara się ją obalić, sfalsyfikować. Fakty są zatem tutaj także potrzebne. Służą one jednak nie do tworzenia teorii, lecz do ich obalania. Dlatego kierunek ten nazywa się też falsyfikacjonizm lub metodą krytyki hipotez. Można też powiedzieć, iż uprawianie nauki polega na stosowaniu metody prób i błędów, która jest wspólna ludziom i zwierzętom. Zarówno bowiem ludzie jak i zwierzęta szukając wyjścia z jakiejś sytuacji, czyli rozwiązując jakiś problem muszą mieć najpierw odpowiedni pomysł na temat tego, jak to zrobić, a następnie pomysł ten jest konfrontowany z rzeczywistością i jeśli nie prowadzi do zamierzonego celu - jest odrzucany, a szuka się innego rozwiązania. Podobnie dzieje się także i w nauce, która jest zbiorem hipotez wymyślonych na próbę . Zadaniem naukowca jest stałe badanie tych hipotez, czyli usiłowanie ich obalenia. Dopóki tego nie da się zrobić, uznajemy daną teorię za wystarczająco uzasadnioną na danym etapie rozwoju nauki - nie rezygnując jednak nigdy z usiłowania jej obalenia.

Praca naukowca polega przede wszystkim na tworzeniu śmiałych teorii. Śmiałych, tzn. mało prawdopodobnych, gdyż tylko takie są interesujące, bo zawierają wiele nowych informacji. Teorie o dużym prawdopodobieństwie, o jakie zabiegali indukcjoniści nie są ciekawe. A teorie pewne byłyby sloganami. Im teoria jest mniej prawdopodobna, tym łatwiejsza jest do obalenia i tym wcześniej może być zastąpiona przez inną, lepszą. Taka właśnie sytuacja sprzyja rozwojowi nauki, która jest „w stanie permanentnej rewolucji” .

K. Popper wprowadza do nauki pojęcie konkurencyjności: ta teoria jest lepsza, która dłużej nie daje się obalić, która posiada więcej tzw. potencjalnych falsyfikatorów, czyli więcej i dokładniej mówi o świecie i dlatego daje więcej możliwych sposobności wykazania jej fałszywości. Na przykład hipoteza stwierdzająca, iż w 2000 roku piątego maja o gdz. 13 30 spadnie śnieg na pomnik Mickiewicza w Krakowie jest mniej prawdopodobna, dostarcza więcej interesujących informacji i daje więcej możliwości do wykazania jej fałszywości, czyli posiada więcej potencjalnych falsyfikatorów, niż teoria twierdząca, że w 2000 roku w Krakowie spadnie śnieg. Na miano teorii naukowych zasługują jedynie te teorie, co do których istnieje możliwość ich obalenia. Dlatego takie powiedzenie: „gdzieś, kiedyś na pewno będzie padało” nie jest stwierdzeniem naukowym, ponieważ nie mamy możliwości jego obalenia, falsyfikacji. Możliwość falsyfikacji jest zatem tzw. kryterium demarkacji, które wyznacza granicę pomiędzy tym, co naukowe i tym, co na takie miano nie zasługuje.

Wreszcie ostatnim problemem ważnym dla hipotetyzmu jest zagadnienie prawdy w nauce. Otóż zdaniem K. Poppera, celem nauki jest dążenie do prawdy, które dokonuje się poprzez odrzucanie fałszu, czyli poprzez falsyfikację. Jednakże na mocy falsyfikacji dowiadujemy się jedynie tego, że dana teoria jest fałszywa. Zatem do prawdy możemy zbliżać się jedynie poprzez likwidowanie fałszu, czyli metodą negatywną. Stąd nigdy nie możemy być pewni, że posiedliśmy już prawdę - „nigdy nie można powiedzieć o teorii, że jest prawdziwa” . Zresztą samo przekonanie, że wiemy coś na pewno „niszczy wiedzę w zarodku” . A „uczonym staje się ktoś - w ujęciu S. Kamińskiego - nie dzięki posiadaniu nieodpartej prawdy, lecz na skutek uporczywej i zuchwale krytycznej pogoni za prawdą” . W nauce nie posiadamy zatem ani pewnej bazy empirycznej, ani teorii, ani metody. Postęp polega nie na dochodzeniu do pewnej prawdy, lecz na wzroście krytycyzmu, domaganiu się coraz dokładniejszych uzasadnień i powstawaniu bardziej ogólnych i ścisłych zarazem teorii.

K. Popper opowiada się też za istnieniem ponadhistorycznego kryterium racjonalnego rozwoju nauki, którym jest większa dokładność, logiczność teorii, a przez to i coraz głębsze poznawanie otaczającej nas rzeczywistości. Widzi on także potrzebę dialogu, dyskusji na terenie nauki, a przeciwny jest wszelkiemu totalitaryzmowi czy fundamentalizmowi w uprawianiu wiedzy ludzkiej.

2. Krytyka falsyfikacjonizmu. Zarówno zwolennicy K. Poppera, jak i jego przeciwnicy poddając falsyfikacjonizm krytyce, zauważają liczne braki tego kierunku. Obecnie odróżnia się naiwny falsyfikacjonizm, którego głównym przedstawicielem był sam Popper, od falsyfikacjonizmu wyrafinowanego, np. w wydaniu Imre Lakatosa. Do najbardziej zagorzałych krytyków falsyfikacjonizmu należą Thomas Kuhn oraz P. K. Feyerabend . Najczęściej spotykanymi zarzutami wobec teorii Poppera są następujące:

Wskazuje się na to, iż istnieje wiele rodzai zdań, które nie podlegają falsyfikacji. Są to, np. zdania analityczne, prawa statystyczne oraz tzw. zdania uniwersalnie egzystencjalne . Ponadto falsyfikacja teorii nie jest tak prosta, jak widział to K. Popper. Teoria bowiem naukowa składa się z dużej ilości różnego rodzaju twierdzeń. Wyprowadzony z niej wniosek w postaci szczegółowego zdania obserwacyjnego, który okazuje się niezgodny z doświadczeniem (jest fałszywy) mówi nam tylko tyle, że przynajmniej jedno z twierdzeń jest fałszywe. Zgodnie ze schematem falsyfikacji uwzględniającym złożoność teorii oraz towarzyszącą jej wiedzę:

[( p r s q) ~ q] ~ ( p r s) = ~ p ~ r ~ s

widzimy wyraźnie, iż fałszywość następnika q mówi nam jedynie to, że koniunkcja zdań p, r, s jest fałszywa. Z tego wynika - po zastosowaniu prawa zaprzeczenia koniunkcji - że p może być fałszywe lub r może być fałszywe lub s może być fałszywe albo wszystkie zdania mogą być fałszywe. Falsyfikacja teorii nie podaje nam zatem ani tego, które z jej twierdzeń jest fałszywe, ani ile zdań jest fałszywych - mówi tylko, iż w danej teorii lub przyjętych przez nią założeniach tkwi fałsz.

Drugim zarzutem przeciwko hipotetyzmowi jest to, że falsyfikacja teorii nigdy nie jest ostateczna. Nie istnieje bowiem metoda, „dzięki której można w konkluzywny sposób obalać teorie naukowe” . A dzieje się tak dlatego, ponieważ zdania obserwacyjne, służące do falsyfikowania teorii są od niej zależne, ponadto mogą też być błędne. W sytuacji, w której zachodzi sprzeczność pomiędzy teorią a wyprowadzonym z niej zdaniem obserwacyjnym można równie dobrze odrzucić to zdanie a zachować teorię. Przeto wypadki „rozstrzygające falsyfikacje są niemożliwe z powodu braku niezawodnej bazy obserwacyjnej, od której one zależą” . W związku z tym zarzuca się K. Popperowi niekonsekwencję, ponieważ najpierw sam kładzie nacisk na to, że zdania obserwacyjne są zależne od teorii, a następnie stara się przy ich pomocy wykazywać fałszywość tejże teorii .

Wielu badaczy zwraca uwagę na fakt, iż pomimo tego, że Popper zwalcza indukcjonizm, sam opiera swoją koncepcje na zasadzie indukcyjnej. Z tego bowiem, że teoria nie została dotychczas sfalsyfikowana wyprowadza wniosek, że jest ona wysoce prawdoupodobniona, czyli posiada duże podobieństwo do prawdy .

Z kolei wyrafinowani falsyfikacjoniści wprowadzają pewne poprawki do falsyfikacjonizmu naiwnego, aby osłabić ostrze krytyki. Podkreślają, że ważna jest nie tylko falsyfikacja teorii, lecz i jej potwierdzenie szczególnie przez mało prawdopodobne przewidywania . Wyrafinowany falsyfikacjonista Imre Lakatos proponuje tworzenie naukowych programów badawczych. Każdy z nich posiadałby tzw. twardy rdzeń, czyli zbiór podstawowych założeń. Założenia te nie mogłyby ulegać zmianom dopóki chcemy pracować zgodnie z danym programem. Aby twardy rdzeń nie mógł być sfalsyfikowany przyjmuje się zespół różnych założeń, które I. Lakatos nazywa „pasem ochronnym” dla twardego rdzenia .

c. Radykalizm w filozofii nauki. Do końca połowy XX wieku badano naukę w aspekcie głównie synchronicznym, czyli ahistorycznym. Interesowano się więc wiedzą jako systemem, w którym wyróżniano bazę empiryczną, prawa naukowe, teorie itd. W drugiej połowie naszego stulecia zaczęto patrzeć na naukę także w aspekcie diachronicznym, czyli na jej historyczny rozwój. Rozważania tego typu snuł już K. Popper szukając ponadhistorycznego kryterium rozwoju nauki. Do prawdziwego jednak wybuchu zainteresowań tego typu wśród metodologów doprowadziło dopiero ukazanie się książki Thomasa Kuhna (ur. 1922) pt. Struktura rewolucji naukowych. Książka ta zawierająca wiele prowokacyjnych stwierdzeń, wywołała burzę dyskusji. Dyskutowano szczególnie nad tym, czy nauka rozwija się w sposób racjonalny czy też nie. K. Popper ze swoimi zwolennikami bronił racjonalizmu w nauce. T. Kuhn natomiast wraz ze swoimi sprzymierzeńcami opowiedział się za irracjonalizmem. Kierunek ten do krańcowej formy, czyli do tzw. anarchistycznej metodologii, doprowadził P. K. Feyerabend - najpierw wielki zwolennik Poppera a następnie nieprzejednany krytyk jego teorii . Cóż zatem ciekawego głosi T. Kuhn?

Thomas Kuhn jest przekonany, że ani indukcjonizm, ani falsyfikacjonizm nie ukazują rzeczywistego rozwoju nauki. Swoje rozważania rozpoczyna od ostrej krytyki teorii K. Poppera. Oprócz wspomnianych już braków falsyfikacjonizmu, Kuhn zarzuca Popperowi, iż nie bierze on pod uwagę kontekstu odkrycia, czyli tego, w jaki sposób powstają nowe teorie, a jedynie kontekst uzasadnienia gotowej już teorii. Nie biorąc pod uwagę aspektu rodzenia się teorii, różnorodnych uwarunkowań tego procesu - zdaniem Kuhna - Popper nie jest w stanie zdać sprawy z tego, jaka w rzeczywistości jest nauka. Może on mówić jedynie o tym, jaka powinna być nauka, według jego mniemania .

Zdaniem T. Kuhna, w rozwoju nauki dostrzec można dwa etapy: etap nauki normalnej i etap rewolucyjny. Na pierwszym z nich, czyli na etapie nauki normalnej, funkcjonuje dana dziedzina wiedzy w ramach przyjętego paradygmatu gromadząc nowe wiadomości i rozwiązując napotkane problemy. Przez termin paradygmat rozumie Kuhn ustalone w danym okresie dziejów poglądy naukowców na to, co uchodzi za naukowe, jakie metody należy stosować, jak winny być uzasadniane twierdzenia, jakie cele stawia się nauce itd. T. Kuhn jest przekonany, iż każda dojrzała nauka charakteryzuje się tym, że posiada jeden paradygmat, który wyznaje jakaś grupa naukowców. Istnienie paradygmatu jest zatem kryterium, które odróżnia naukę od tego, co nauką nie jest .

Następnie wraz z narastaniem sytuacji kryzysowej spowodowanej tym, że pojawiają się problemy, których dana teoria nie jest w stanie rozwiązać, dochodzi do powstania nowego paradygmatu. W tym momencie dokonuje się przewrót, czyli rewolucja w nauce. Spowodowane jest to konfrontacją dwu paradygmatów, starego i nowego. W wyniku walki pomiędzy nimi, a dokładniej pomiędzy zwolennikami tych paradygmatów, dochodzi w końcu do ich wymiany. Z kolei po okresie rewolucji następuje znowu normalny okres w nauce, okres utrwalania się nowego paradygmatu, aż do następnego kryzysu i wtedy sytuacja powtarza się od nowa.

Nie istnieje zatem, zdaniem Kuhna, żadne ponadhistoryczne kryterium rozwoju nauki, o jakim marzył K. Popper. Nauka bowiem w poszczególnych okresach czasu rozwija się w ramach swojego własnego paradygmatu, który jest nieporównywalny z paradygmatami wcześniejszymi czy późniejszymi. Naukowcy wyznający różne paradygmaty żyją w „różnych światach”, gdyż każdy z paradygmatów ukazuje im świat jako złożny z zupełnie różnych rzeczy. Arystoteles np. widział świat jako podzielony na przedmioty nie podlegające zmianom (świat nadksiężycowy) oraz przedmioty ulegające zepsuciu (świat podksiężycowy) . Dlatego nie jesteśmy w stanie porównywać, np. nauki średniowiecznej z nauką nowożytną czy współczesną i oceniać, która z nich stoi na wyższym poziomie, gdyż każda z nich rozwijała się w ramach swojego paradygmatu. Przeto rozwój nauki nie jest ciągły, nie polega na stałym gromadzeniu wiedzy (kumulacja wiedzy), czy na jej doskonaleniu, lecz na tworzeniu zupełnie nowych wizji świata. Rozwój nauki w ujęciu Kuhna przedstawić można przy pomocy następującego schematu:

Prenauka - nauka normalna - kryzys - rewolucja - nauka normalna - kryzys ...

Ponadto, zdaniem T. Kuhna, w skład paradygmatu wchodzą zarówno elementy racjonalne, jak i irracjonalne. Na zwycięstwo takigo bądź innego paradygmatu mają wpływ współzawodniczące ze sobą odłamy środowisk naukowych, na które wywierane są różnego rodzaju naciski natury psychologicznej, społecznej czy ekonomicznej.

Nie istnieją też obiektywne kryteria wyboru określonego paradygmatu. Zwycięstwo jednego z nich nad innym jest zwycięstwem jednej szkoły bądź jednej grupy uczonych nad inną. Dlatego według T. Kuhna, nauka jest „bardziej Wielką Grą niż poznawaniem prawdy o świecie” .

Jeszcze dalej idzie zwolennik anarchistycznej teorii nauki - Paul Feyerabend. Jego zdaniem nauka nie rozwija się i nie powinna się rozwijać według stałych i powszechnych reguł, według uznanych metod, gdyż grozi to jej dogmatyzmem. Naukowiec powinien robić to, co mu się żywnie podoba. Jedyna metoda, to trzymanie się zasady, że wszystko wolno .

Pod wpływem krytyki, Kuhn złagodził wiele ze swoich krańcowych twierdzeń. K. Popper natomiast, przyznając rację Kuhnowi w niektórych przypadkach, uważa jednak, że Kuhn myli się, „gdy sugeruje, że to, co nazywa nauką normalną, jest rzeczywiście normalne” . Omawiając różne koncepcje uprawiania nauk przyrodniczych wypada wspomnieć jeszcze o dwóch dosyć głośnych kierunkach: o konwencjonalizmie oraz o instrumentalizmie.

d. Konwencjonalizm. Przedstawicielami konwencjonalizmu (łac. conventio = umowa) w naukach przyrodniczych byli H. Poincaré (+ 1912), P. Duhem (+ 1916) a w Polsce K. Ajdukiewicz (+ 1963) . Konwencjonaliści nie uznawali też „nagich faktów”. Skoro nie ma „gołych faktów”, nie ma także czystego opisu, czyli nie ma zdań czysto obserwacyjnych. Wszystkie zatem zdania posiadają charakter teoretyczny. Jeśli tak, to nie istnieją też eksperymenty niezależne od teorii. Stąd nie jesteśmy w stanie przy ich pomocy ani potwierdzić, ani obalić teorii. Dlatego konwencjonaliści nie uznają żadnych eksperymentów krzyżowych. Można jedynie - ich zdaniem - mówić o jakiejś kontroli jednej teorii przez drugą teorię .

Nie jesteśmy też w stanie ani potwierdzić, ani obalić praw naukowych, gdyż są one jedynie dowolnymi konwencjami, definicjami . Zresztą ich sprawdzanie nie jest potrzebne, gdyż już przez to samo, że są konwencjami, muszą też być prawdziwe w znaczeniu - zgodne z przyjętymi ustaleniami terminologicznymi. Nie można ich obalić ani potwierdzić w oparciu o doświadczenie po prostu dlatego, że one niczego o rzeczywistości nie twierdzą. Według konwencjonalistów zdanie: „Temperatura topnienia ołowiu wynosi około 335o C” jest częścią definicji ołowiu i dlatego nie może być ani odrzucona, ani potwierdzona przez doświadczenie. Jeśliby nawet jakaś substancja do złudzenia przypominała ołów, lecz pomimo tego miała inną temperaturę topnienia - nie byłaby po prostu ołowiem .

Skoro teorie naukowe są jedynie konwencjami, nie mogą też pełnić funkcji wyjaśniającej wobec rzeczywistości. Są one jedynie „wygodną logiczną klasyfikacją obserwowanych zjawisk”, a nie ich tłumaczeniem .

Podsumowując koncepcję konwencjonalistyczną należy stwierdzić, iż jej zasługą było podkreślenie nieistnienia „nagich faktów” oraz roli konwencji w tworzeniu teorii. Błędem natomiast, szczególnie skrajnych konwencjonalistów, jest odmawianie nauce wszelkich wartości poznawczych, czyli podkreślanie braku jakiegokolwiek kontaktu teorii z opisywaną przez siebie rzeczywistością.

e. Instrumentalizm. Uchwycenie jakichś związków pomiędzy teorią a opisywaną przez nią rzeczywistością ważne jest także i dlatego, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że teorie naukowe podlegają nie kończącym się zmianom, rozwojowi, rzeczywistość natomiast przez nie opisywana ani nie zmienia się tak szybko, ani na taką skalę. Na czym zatem ten związek teorii z rzeczywistością polega?

Istnieją co najmniej dwie odpowiedzi na postawione pytanie. Zwolennicy realizmu twierdzą, że teorie opisują, a przynajmniej starają się opisywać rzeczywistość taką, jak ona jest naprawdę. Natomiast zwolennicy przeciwnego stanowiska, czyli instrumentalizmu uważają, że teorie nie opisują rzeczywistości i dlatego ich twierdzeniom nie przysługuje wartość logiczna prawdy lub fałszu. Teorie są jedynie instrumentem, przy pomocy którego jesteśmy w stanie przewidywać nowe fakty. W. Quine (ur. w 1908 roku w USA) twierdzi, „iż schemat pojęciowy nauki jest w ostatecznym rachunku środkiem, który służy przewidywaniu przyszłego doświadczenia na podstawie doświadczenia minionego” .

Wiedza naukowa ma więc charakter typowo instrumentalny. Służy bowiem jedynie porządkowaniu, interpretowaniu danych doświadczenia oraz przewidywaniu nowych zdarzeń. Tak pojęta teoria naukowa jest „regułą inferencyjną (zespołem reguł) pozwalającą z pewnego zbioru zdań obserwacyjnych wyprowadzić inne zdania obserwacyjne” . Dla instrumentalisty twierdzenie: „Każdy przedmiot miedziany rozszerza się pod wpływem podgrzania” nie jest zdaniem opisującym rzeczywistość, lecz regułą wnioskowania, która mówi jedynie to, iż ze zdania `X jest miedzią' oraz ze zdania `To X zostanie podgrzane', wynika zdanie `To X się rozszerzy” . Teorie naukowe będąc jedynie regułami wnioskowania, a nie twierdzeniami mówiącymi coś o rzeczywistości, nie są w stanie tej rzeczywistości wyjaśnić.


III. METODOLOGIA NAUK DEDUKCYJNYCH

Metodologią nauk dedukcyjnych zajmował się już Arystoteles, który swoją sylogistykę starał się przedstawić w formie aksjomatycznej. Próbę aksjomatyzacji swoich systemów podejmowali także stoicy. Na szczególną jednak uwagę zasługuje dzieło Euklidesa (+ 300 rok przed Chrystusem) pt.: Elementy geometrii, w którym przedstawił ówczesną wiedzę matematyczną w formie aksjomatycznej.

W okresie nowożytnym próbowano aksjomatyzować filozofię. Znana jest np. Etyka Spinozy (+ 1677) wyłożona na sposób geometrii (more geometrico).

Obecnie stosuje się metodę aksjomatyczną głównie w logice i w matematyce. Podejmowane są też próby aksjomatyzowania fizyki. Na czym zatem polega aksjomatyzacja systemów dedukcyjnych? Na to pytanie będziemy poszukiwać odpowiedzi w pierwszym paragrafie naszych rozważań. Ponadto systemy dedukcyjne mogą być przedmiotem badań bądź to w aspekcie metodologicznym, bądź filozoficznym.

Dziedzina wiedzy badająca systemy dedukcyjne w aspekcie metodologicznym nazywana jest także metalogiką lub metamatematyką . W naszych rozważaniach - w drugim paragrafie - ograniczymy się jedynie do tzw. metodologicznych lub metalogicznych właściwości systemów dedukcyjnych. Natomiast rozważając systemy dedukcyjne w aspekcie filozoficznym, mamy do czynienia z filozofią logiki bądź z filozofią matematyki. Tymi zagadnieniami zajmiemy się w trzecim paragrafie.

1. Aksjomatyzacja systemów dedukcyjnych

Aksjomatyzacja systemów dedukcyjnych posiada wiele stopni . Rozpoczyna się od systemów przedaksjomatycznych a kończy na sformalizowanych. Chodzi tutaj o coraz dokładniejsze omówienie danego systemu w aspekcie metodologicznym, czyli o zbudowanie możliwie jak najbardziej precyzyjnej jego metateorii. Zanim przejdziemy do omawiania systemów aksjomatycznych i sformalizowanych, zapoznamy się najpierw - w punkcie pierwszym - z pojęciem systemu dedukcyjnego.

a. System dedukcyjny. Systemy dedukcyjne tworzyć możemy na dwa sposoby: metodą aksjomatyczną bądź założeniową.

System dedukcyjny utworzony metodą aksjomatyczną składa się z dwu zbiorów zdań, które znajdują się w takiej wzajemnej relacji, że jeden wynika logicznie z drugiego. Odwrotna zależność nie zachodzi. Zbiór zdań, z którego wynikają pozostałe zdania systemu nazywa się zbiorem aksjomatów bądź zbiorem postulatów. Natomiast zbiór zdań wynikających z aksjomatów nazywa się zbiorem konsekwencji lub zbiorem teorematów.

Metodą założeniową natomiast posługujemy się wtedy, gdy nie mamy żadnych aksjomatów a jedynie reguły pierwotne lub wtórne, czyli wyprowadzone z pierwotnych. - Pamiętamy reguły pierwotne rachunku zdań! W oparciu o te reguły, przy pomocy dowodów założeniowych (wprost i nie wprost) tworzymy systemy dedukcyjne nazywane systemami założeniowymi. A metoda takiego tworzenia systemów nazywa się dedukcją naturalną. Trzeba pamiętać także o tym, że sam termin wynikanie posiada na terenie logiki co najmniej cztery znaczenia .

b. System aksjomatyczny. Arystoteles słowem aksjomat /gr. aksjom/ nazywa wypowiedź, z której można wyprowadzić jakieś twierdzenia. System aksjomatyczny tworzymy - według niego - w ten sposób, iż najpierw wybieramy zbiór aksjomatów, czyli twierdzeń prawdziwych i oczywistych. Z nich wyprowadzamy inny zbiór twierdzeń nazywanych teorematami. W systemie aksjomatycznym terminy pierwotne przyjmujemy z języka potocznego bez podawania ich dokładnej definicji. Nie jest też precyzyjnie określone pojęcie wynikania. Z systemami aksjomatycznymi mamy zatem do czynienia w początkowej fazie formalizacji.

c. System aksjomatyczny sformalizowany. Ten system z kolei jest najdoskonalszą postacią systemu dedukcyjnego. Jest on wzorem ścisłości, niejednokrotnie niedoścignionym dla nauk pozaformalnych. Formalizowaniem systemów dedukcyjnych zajmowali się m.in.: G. Frege (+ 1925), D. Hilbert (+ 1943), J. Łukasiewicz (+ 1956) oraz A. Tarski (+ 1984). Do najważniejszych etapów w procesie formalizowania systemów dedukcyjnych należą następujące:

Ustalenie alfabetu i języka dla danego systemu. Chodzi o określenie stałych logicznych, inaczej funktorów: koniunkcja, implikacja itd. Następnie zmiennych np. p, q, r, s itd. W oparciu o stałe i zmienne podaje się reguły tworzenia wyrażeń sensownych w systemie, np. wyrażenie: ( p ∨ q) jest wyrażeniem sensownym w rachunku zdań. Natomiast ( p ~ →) jest nonsensem.

Ścisłe określenie terminów pierwotnych przy pomocy definicji przez postulaty, którymi są aksjomaty systemu. Terminy pierwotne mają oznaczać takie przedmioty, które spełniają aksjomaty tego systemu, czyli sprawiają, że po wstawieniu w aksjomatach za zmienne nazw tych przedmiotów - aksjomaty z funkcji zdaniowych stają się zdaniami prawdziwymi.

Ważną rolę w systemach sformalizowanych odgrywają też reguły dowodzenia. Należą do nich reguła podstawiania, reguła zastępowania oraz reguła odrywania. Służą one do przekształcania jednych formuł zdaniowych w inne. Różnią się jednak między sobą tym, że 1/ podstawić wolno jedynie za zmienne wolne, zastępować natomiast można duże części wyrażeń złożone ze zmiennych i stałych; 2/ za zmienną wolną podstawić można jakiekolwiek wyrażenie z danej dziedziny - natomiast zastąpić jakąś część wyrażenia wolno innym wyrażeniem tylko wtedy, gdy jest ono z nim równoważne na mocy definicji.

W systemach sformalizowanych należy tez odróżniać język przedmiotowy od metajęzyka. Aksjomaty, teorematy, terminy pierwotne i wtórne należą do języka przedmiotowego systemu. Natomiast wszelkiego rodzaju definicje oraz reguły należą do metajęzyka danego systemu, ponieważ przy ich pomocy mówimy o twierdzeniach i terminach pierwotnych systemu.

2. Metalogiczne właściwości systemów dedukcyjnych

Na terenie metalogiki mówi się o następujących właściwościach systemów dedukcyjnych: niesprzeczności, zupełności, rozstrzygalności, kategoryczności oraz niezależności aksjomatów. W dalszych naszych rozważaniach zapoznamy się pokrótce z przytoczonymi właściwościami .

a. Niesprzeczność. Mówiąc o niesprzeczności systemów dedukcyjnych, metodologom chodzi nie tylko o to, aby dany system aktualnie, czyli teraz był niesprzeczny, lecz poszukują dowodu na to, aby ten system nigdy w przyszłości nie okazał się sprzeczny. Tak rozumianą niesprzeczność systemu wykazać można na dwa sposoby.

Według pierwszego z nich, system jest niesprzeczny wtedy, gdy nie zawiera w sobie żadnych sprzecznych twierdzeń lub inaczej, jeśli nie jesteśmy w stanie wywieść z niego pary zdań sprzecznych .

Drugi sposób określania niesprzeczności systemu nawiązuje do znanego prawa Dunsa Szkota [/ p ~p / q ]. Zgodnie z przytoczonym prawem, jeżeli system jest sprzeczny, to wynika z niego dowolne zdanie. Jeżeli tak, to zachodzi też stosunek odwrotny, a mianowicie, jeżeli nie każda formuła (co najmniej jedno zdanie) jest twierdzeniem tego systemu, czyli nie wynika z niego, to system ten jest niesprzeczny. Ze sprzecznego bowiem - zgodnie z przytoczonym prawem - wynika każde zdanie .

Właśnie w oparciu o to drugie określenie niesprzeczności systemu dedukcyjnego D. Hilbert podał absolutny, tzn. nie odwołujący się ani do innego systemu, ani do modelu, dowód niesprzeczności dla rachunku zdań . Jakżeż ów dowód wygląda? - Dzięki geniuszowi Hilberta - niezmiernie prosto!

Otóż D. Hilbert wychodzi z oczywistego stwierdzenia, iż każdy aksjomat rachunku zdań jest tautologią . Jeżeli aksjomaty rachunku zdań są tautologiami, to są też nimi wszystkie teorematy, czyli twierdzenia z nich wyprowadzone. Wynika z tego, że każda formuła zdaniowa, która nie jest tautologią, nie jest też teorematem rachunku zdań, czyli nie wynika z jego aksjomatów. Nie trudno znaleźć taką formułę zapisaną w języku rachunku zdań, która nie jest tautologią, czyli która nie wynika z jego aksjomatów, np. formuła: (p v q). Formuła ta nie wynika z aksjomatów rachunku zdań, gdyż nie jest tautologią. A zatem rachunek zdań jest niesprzeczny, gdyby bowiem był systemem sprzecznym, każda dowolna formuła zapisana w jego języku wynikałaby z niego, czyli musiałaby być tautologią. W ten to genialny sposób dowodzi D. Hilbert niesprzeczności rachunku zdań.

Tego typu dowody są jednak możliwe tylko w stosunku do systemów prostych, podstawowych jak rachunek zdań. Natomiast niesprzeczności systemów bogatszych nie jesteśmy w stanie wykazać. Udowodnił to wielki logik i matematyk wiedeński Kurt G*del (1906 - 1978). W oparciu o ten dowód A. Mostowski dochodzi do następującego wniosku: „System zbyt uniwersalny, w którym `daje się za dużo wysłowić,' musi być sprzeczny. Mechanizm powstawania antynomii zdaje się dowodzić, że całości naszej wiedzy /nawet tylko matematycznej/ nie podobna wyrazić w jednym sformalizowanym języku” . Twierdzenie G*dla zaważyło do tego stopnia na filozofii analitycznej, że jej zwolennicy nie starają się tworzyć wielkich systemów a jedynie skrupulatnie rozwiązywać szczegółowe problemy.

b. Zupełność. Drugą pożądaną właściwością systemu dedukcyjnego jest jego zupełność. Istnieją różne określenia tego pojęcia. Według jednego z nich, system dedukcyjny jest zupełny wtedy, gdy z każdych dwu wyrażeń sprzecznych, przynajmniej jedno należy do niego, czyli jest jego tezą. Znowu okazuje się, że systemem zupełnym jest rachunek zdań. Natomiast bogatsze systemy są niezupełne. Wspomniany już G*del udowodnił, że każdy system dedukcyjny, który zawiera w sobie tylko arytmetykę liczb naturalnych i podstawowe działania (dod., odejmow., mnożenie i dzielenie) jest systemem niezupełnym. Dowód ten wywołał ogromny wstrząs w umysłach logików i matematyków. Wynika bowiem z niego, iż dla dowolnego zbioru aksjomatów arytmetycznych, istnieje zawsze takie prawdziwe zdanie arytmetyczne, którego z tego zbioru nie można wydedukować. Oczywiście można przyjąć nowe, odpowiednio dobrane aksjomaty i w oparciu o nie daną prawdę udowodnić, lecz wtedy znajdą się nowe prawdy matematyczne, które z tej poszerzonej aksjomatyki nie będą wynikały.

Okazuje się przeto, że istnieje wiele prawdziwych twierdzeń matematycznych, których nie można wydedukować z żadnego zbioru aksjomatów. Żaden więc system matematyki nie może objąć całego bogactwa świata liczb i dlatego nie możemy stworzyć jednego takiego systemu, który pozwoliłby rozwiązywać wszelkie problemy matematyczne. Myśl tę można wyrazić jeszcze inaczej, mając określony problem, potrafimy zbudować maszynę matematyczną do jego rozwiązania. Nie jesteśmy jednak w stanie zbudować takiej maszyny, która rozwiązywałaby nam każdy problem matematyczny. Twierdzenie G*dla nie dowodzi tego, że zostały odkryte nieprzekraczalne granice rozumu ludzkiego, lecz jedynie tego, że działalność rozumu ludzkiego nie została i nigdy nie może być w pełni sformalizowana, że musi być miejsce na intuicję i dlatego będziemy stale odkrywać nowe sposoby dowodzenia.

c. Rozstrzygalność. System dedukcyjny winien być systemem rozstrzygalnym. Powinna zatem istnieć metoda, dzięki której moglibyśmy wykazać, że dane twierdzenie jest tezą tego systemu bądź nią nie jest. Taką metodę posiada rachunek zdań, a jest nią znana metoda zerojedynkowa. Natomiast bogatsze systemy takiej metody nie posiadają i dlatego są nierozstrzygalne. Dlatego w bogatszych systemach, aby przekonać się czy dane twierdzenie należy do systemu, czy też nie, musimy wynaleźć odpowiedni sposób jego udowodnienia. Twierdzenia natomiast rachunku zdań możemy tworzyć w sposób mechaniczny i każde z nich sprawdzać metodą zerojedynkową, aby się przekonać czy jest ono jego tezą, czy też nie jest.

d. Kategoryczność. Systemy kategoryczne odnoszą się do modeli izomorficznych, czyli porządkowo podobnych. Chodzi o to, że opisują one przedmioty izomorficzne - co to jest relacja izomorficzna pamiętamy z wykładów logiki! Natomiast systemy niekategoryczne odnoszą się do modeli względem siebie nieizomorficznych. Mogą one zatem opisywać różne rodzaje przedmiotów, które nie są do siebie podobne.

e. Niezależność. Wreszcie ostatnią właściwością systemów dedukcyjnych jest niezależność ich aksjomatów. Aksjomaty systemu są nawzajem od siebie niezależne wtedy, gdy żaden z nich nie wynika z pozostałych. Gdyby bowiem wynikał logicznie z innych, nie byłby aksjomatem, lecz teorematem i niczego nowego do systemu by nie wnosił. Oczywiście istnieje wiele sposobów wykazywania niezależności poszczególnych aksjomatów od pozostałych .

3. Filozofia logiki i matematyki

Nie należy sądzić, że na terenie nauk dedukcyjnych panuje błogi spokój, że wszystko jest tam już dokładnie określone. Wręcz przeciwnie, dyskusje dotyczą każdego niemal ważniejszego zagadnienia. Wiele kontrowersji budzi sam przedmiot logiki czy matematyki, sposób jego istnienia oraz relacje jakie pomiędzy tymi dziedzinami wiedzy zachodzą. Zagadnienia te są różnie ujmowane. Z tego względu na terenie filozofii logiki istnieje wiele kierunków, którym obecnie poświęcimy nieco uwagi.

a. Empiryzm. Zwolennicy empiryzmu uważają, iż jedyną metodą naukową na terenie wszystkich nauk jest metoda indukcyjna, gdyż ona jedynie gwarantuje nam kontakt z rzeczywistością. Z tego też względu są przekonani, że nawet dedukcja nie prowadzi do wniosków prawdziwych, ponieważ opiera się na przesłankach zdobytych drogą indukcji.

Metoda indukcyjna, a zatem rozpoczynanie od obserwacji jest tak ważne dla empirystów dlatego, ponieważ uważają, że każda nauka zajmuje się realnym światem. Przeto twierdzenia logiki czy matematyki są niczym innym, jak tylko uogólnieniami empirycznymi, podobnie jak prawa naukowe. A różnią się od tych ostatnich jedynie tym, że są bardziej ogólne i bardziej pewne, gdyż na szerszym materiale empirycznym zostały sprawdzone. Dlatego skłonni jesteśmy uważać je za pewne i niezależne od doświadczenia. Wynika z tego, iż istnieją jedynie zdania syntetyczne, czyli oparte na doświadczeniu - analitycznych zdań w ogóle nie ma. Przedmioty matematyczne jak: liczby, figury geometryczne czy relacje są niczym innym jak tylko właściwościami wyabstrahowanymi z fizycznych obiektów.

Oceniając empiryzm należy oddzielić dwie różne rzeczy. O naukach dedukcyjnych można bowiem mówić, że są empiryczne bądź to w znaczeniu genetycznym, bądź metodologicznym. W pierwszym rozumieniu chodziłoby o to, że pojęcia matematyczne czy logiczne pochodzą w jakiś sposób z doświadczenia. W drugim natomiast chodzi o to, że twierdzenia matematyczne czy logiczne są tak samo sprawdzane, uzasadniane jak w naukach empirycznych. O ile z pierwszym poglądem można się zgodzić, to drugi jednak należy uznać za niesłuszny. Twierdzenia bowiem logiki bądź matematyki uzasadniane są zupełnie inaczej niż twierdzenia nauk przyrodniczych, czyli opartych na doświadczeniu .

b. Neoplatonizm. Kierunek ten, zwany też platonizmem, nawiązuje do skrajnego realizmu pojęciowego Platona znanego nam ze sporu o uniwersalia. Może powstać pytanie: dlaczego problem powszechników odżył na nowo w filozofii nauki?

Mówiąc najogólniej stało się tak dlatego, że matematykę współczesną oparto na teorii mnogości (teorii zbiorów). W tej ostatniej natomiast dostrzeżono antynomie. Ten właśnie fakt zmusił filozofów nauk dedukcyjnych do szukania odpowiedzi na pytania: Czym jest zbiór? - Gdzie i jak istnieje? A to są już zagadnienia związane z problemem powszechników . Cóż zatem twierdzą zwolennicy neoplatonizmu?

Według nich przedmiotem nauk dedukcyjnych jest świat bytów niematerialnych, nieempirycznych a przez to i niezniszczalnych. Nie godzą się przeto ani z empiryzmem, ani z psychologizmem. Do przedmiotów matematycznych czy logicznych nie dochodzimy bowiem ani drogą indukcyjnego uogólnienia, ani introspekcyjnego wejrzenia, gdyż one istnieją niezależnie od naszych definicji i konstrukcji. Zwolennikami tego stanowiska było wielu najwybitniejszych logików, m.in.: A. Church, G. Frege, K. G*del i B. Russell .

W Polsce zwolennikiem platonizmu był J. Łukasiewicz /+ 1956/. Oto co mówi na ten temat: „Ilekroć zajmuje się najdrobniejszym nawet zagadnieniem logistycznym tylekroć mam wrażenie, że znajduję się wobec jakiejś potężnej, niesłychanie zwartej i niezmiernie odpornej konstrukcji. Konstrukcja ta działa na mnie jak jakiś konkretny dotykalny przedmiot, zrobiony z najtrwalszego materiału, stokroć mocniejszego od betonu i stali. Nic w niej zmienić nie mogę, nic sam dowolnie nie tworzę, lecz w wytężonej pracy odkrywam w niej coraz to nowe szczegóły, zdobywając prawdy niewzruszone i wieczne. Gdzie jest i czym ta idealna konstrukcja? Filozof wierzący powiedziałby, że jest w Bogu i jest Jego myślą” .

c. Neonominalizm. Zwolennicy tego kierunku utrzymują, iż istnieją realnie tylko indywidua. Zbiory realnie nie istnieją. Stąd tylko nazwy są ogólne /nomen = nazwa/, a po stronie rzeczywistości nic ogólnego im nie odpowiada. Na potwierdzenie słuszności swego stanowiska przytaczają fakt, iż wiele zdań mówiących o zbiorach można tak przeformułować, że będą mówiły o indywiduach, np. zdanie: „Zbiór koni jest podzbiorem ssaków” można zmienić na zdanie mówiące o indywiduach: „Dla każdego x, jeżeli x jest koniem, to x jest ssakiem”. Nie zawsze jednak sprawa przedstawia się tak prosto. Istnieją bowiem wyrażenia na terenie nauk dedukcyjnych, w których za zmienne można wstawić tylko nazwy zbiorów bądź relacji .

d. Neokonceptualizm. Dawni konceptualiści twierdzili, że nazwom ogólnym odpowiadają ogólne pojęcia. Przedmiotów bowiem ogólnych nie ma. Dzisiejsi neokonceptualiści uważają, iż zbiory realnie poza naszym umysłem nie istnieją. Są tylko tworem, konstrukcją naszego umysłu. Zbiorów zatem nie odkrywamy jako istniejących niezależnie od nas, lecz je tworzymy.

e. Logicyzm. Zwolennicy logicyzmu, do których należą m.in. twórcy logiki matematycznej B. Russell i A. Whitehead uważają, iż matematyka wywodzi się z logiki, jest jej częścią i do niej może być sprowadzona. Mimo, iż program tego kierunku nie został w pełni zrealizowany - niektórzy twierdzą nawet, że jego realizacja jest niemożliwa - to jednak analizy przeprowadzone przez obrońców tego kierunku okazały się bardzo wartościowe. Uświadomiły nam bowiem, że nie istnieje ostra granica pomiędzy logiką i matematyką, że ich przedmioty się krzyżują a nie wykluczają, że można wiele pojęć matematycznych wyrazić w języku logiki .

f. Formalizm. Głównym przedstawicielem formalizmu w filozofii nauk dedukcyjnych był D. Hilbert. Jego dążeniem było pozbawienie formuł matematycznych wszelkiego znaczenia semantycznego. Matematyka jest czystą operacją na znakach, czyli rozgrywa się jedynie w ramach syntaktyki. Dowodzenie, wyprowadzanie jednych twierdzeń z innych jest niczym innym jak tylko przekształcaniem jednego zbioru znaków w inny. Tak pojęta matematyka niczego o niczym nie głosi, jest jedynie mozaiką znaków posiadającą określoną strukturę.

Obecnie już wiadomo, dzięki osiągnięciom K. G*dla, że zupełna formalizacja, do której dążył Hilbert, jest niemożliwa. Z kolei A. Tarski wykazał, iż pojęcia prawdy nie jesteśmy w stanie zdefiniować na terenie samej syntaksy, do tego konieczna jest semantyka. W ten sposób podkreślił priorytet semantyki w stosunku do syntaktyki. Otóż mimo tych współczesnych odkryć, które ukazują niesłuszność wielu zamierzeń Hilberta, nadal ma wartość dokonane przez niego odróżnienie pomiędzy naukami czystymi i stosowanymi. Hilbertowi też zawdzięcza swoje powstanie nowy dział w matematyce - metamatematyką zwany.

g. Intuicjonizm. Intuicjonizm w filozofii nauk dedukcyjnych powstał i nadal rozwija się głównie w Holandii . Jest on reakcją na formalizm i logicyzm. Wbrew formalistom intuicjoniści uważają, że matematyki nie można sprowadzić jedynie do języka, do symboli, gdyż jej przedmiot jest niezależny od takiej czy innej szaty językowej. Nie godzą się także z logicyzmem, ponieważ uważają, że to nie matematyka została wyprowadzona z logiki, lecz wręcz odwrotnie: logika z matematyki.

W uprawianiu matematyki czy logiki powołują się na intuicję. Uważają, iż istnieją tylko takie obiekty matematyczne, które odpowiadają naszej intuicji. W imię tej zasady rezygnują z części matematyki, np. ze zbiorów nieskończonych nieprzeliczalnych, gdyż trudno jest je ująć przy pomocy intuicji.

Przeciwnicy zarzucają intuicjonistom z kolei: po pierwsze, brak dokładnego określenia pojęcia intuicji; po drugie, rezygnowanie z części matematyki; po trzecie, intuicjonizm prowadzi do subiektywizmu na terenie matematyki. Sam zresztą L. Brouwer, twórca intuicjonizmu twierdzi, iż „może być tyle matematyk, ilu jest matematyków” .

Zakończenie. Nie ulega wątpliwości, że metoda dedukcyjna roztropnie stosowana posiada wielką wartość w procesie budowania każdej nauki. Uczy nas precyzji i poprawnego uzasadniania twierdzeń. Pozwala wykryć i usunąć wszelkie elementy irracjonalne z nauki. Nie znaczy to, że znosi intuicję, gdyż to nie jest ani możliwe, ani potrzebne - z czego doskonale zdają sobie sprawę sami logicy. Nie znosi, lecz wyznacza dla niej właściwy teren działania. Intuicja jest konieczna przy „wpadaniu” na nowe pomysły, przy poszukiwaniu nowych sposobów dowodzenia, lecz nie ma dla niej miejsca tam, gdzie chodzi o podanie uzasadnienia dla danego twierdzenia. Naukowiec nie może twierdzić, że to oto twierdzenie jest słuszne, bo mam taką intuicję. Podobnie w ciągu dowodowym nie może być przerw zapełnianych intuicją; każdy bowiem krok postępowania musi być uzasadniony. Dzięki metodzie dedukcyjnej osiągamy wielką ogólność teorii i dzięki temu dostrzegamy niejednokrotnie wyraźne podobieństwa czy związki pomiędzy zdawałoby się bardzo odległymi dziedzinami wiedzy.

Metoda dedukcyjna nie jest jednak lekarstwem na wszystko. Nie wszystkie bowiem dziedziny wiedzy dadzą się w jednakowym stopniu sformalizować. Nie należy przeto formalizować niczego „na siłę”, szczególnie gdy się nie zna zbyt dobrze dziedziny, którą chce się uściślać. Wszędzie potrzeba zatem nieco roztropności - czego i Wam życzę zarówno w czasie przygotowywania się do egzaminu, jak i w trakcie jego zdawania. Powodzenia!


IV. METODOLOGIA NAUK HUMANISTYCZNYCH

Z rozważań nad metodologią nauk empirycznych i dedukcyjnych wynika, iż różnią się one przede wszystkim metodą, którą się posługują. Nauki bowiem formalne, inaczej dedukcyjne posługują się jedynie dedukcją. Natomiast nauki empiryczne wykorzystują zarówno dedukcję, jak i metody wnioskowania indukcyjnego. Trzeba też pamiętać, że granica pomiędzy naukami dedukcyjnymi i empirycznymi nie zawsze jest klarowna. Istnieją bowiem nauki formalne czyste i stosowane. Te ostatnie związane są bardziej z jakąś konkretną rzeczywistością, są zatem bliższe naukom empirycznym. Podobnie też istnieją wśród nauk empirycznych tzw. nauki teoretyczne, np. fizyka teoretyczna, w których dokonuje się już pewnej formalizacji i przez to zbliżają się one do nauk formalnych.

Jeszcze większe zróżnicowanie panuje wśród nauk humanistycznych, które podzielić można co najmniej na trzy grupy: do pierwszej należałyby te, które są najbliżej nauk empirycznych: psychologia eksperymentalna, etnologia, socjologia, antropologia itd.; do drugiej - nauki prawnicze, o religii, o moralności, o sztuce, różne filologie itd.; trzecią grupę wreszcie, czyli najdalszą od nauk empirycznych, tworzą nauki historyczne. Oczywiście przytoczony podział nie jest ani wyczerpujący, ani rozłączny. Ta sama bowiem dziedzina wiedzy może być różnie uprawiana i dlatego może się znaleźć w zupełnie innej grupie.

W związku z różnorodnością nauk humanistycznych, problemem jest dokładne określenie ich podobieństwa bądź różnicy w stosunku do nauk empirycznych. Zdaniem niektórych badaczy, te dwie olbrzymie grupy nauk różnią się między sobą przedmiotem: empiryczne zajmują się naturą, humanistyczne natomiast kulturą. Rozwiązanie to nie jest wolne od trudności, gdyż w wielu wypadkach nie można odróżnić tego, co jest tworem kultury od tego, co jest tworem natury, np. różne formy życia społecznego wypływają z natury, czy z kultury?

Istnieje także spór pomiędzy naturalistami i antynaturalistami o metodę nauk humanistycznych. Naturaliści uważają, że w naukach humanistycznych winny być stosowane takie same metody, jak w naukach przyrodniczych, gdyż w obu wypadkach mamy do czynienia z realną rzeczywistością, którą rządzą te same prawa przyrody.

Antynaturaliści natomiast są przekonani, że przedmioty tych nauk są zbyt różne od siebie, aby można było stosować do nich te same metody. Nie jesteśmy w stanie np. sprawdzać w ten sam sposób hipotez socjologicznych oraz hipotez używanych w naukach przyrodniczych. Różnice też dotyczą eksperymentów. O ile w naukach empirycznych można sobie pozwolić na przeprowadzanie różnych rodzai eksperymentów, o tyle w naukach humanistycznych nie zawsze jest to możliwe. Nie można w ramach eksperymentu izolować np. jakiegoś szczepu bądź narodu od reszty świata, aby potwierdzić lub obalić naukową hipotezę. Nawet gdybyśmy to na siłę uczynili, to i tak ludzie zachowywaliby się inaczej niż wtedy, gdyby tylko oni żyli na ziemi. Ponadto powtórzenie tego samego eksperymentu inaczej wygląda wtedy, gdy mamy do czynienia z materią martwą a inaczej, gdy mamy do czynienia z człowiekiem. Ten ostatni bowiem za każdym razem będzie się inaczej zachowywał, ponieważ potrafi się uczyć, pamiętać, oceniać itd.

Antynaturaliści podkreślają także, iż tylko w świecie ludzi mają miejsce tzw. przepowiednie samorealizujące się. Chodzi tutaj o to, że rozpowszechniana pogłoska o zbliżającym się kryzysie, inflacji czy jakiejś innej katastrofie może rzeczywiście do niej doprowadzić. Na tej zasadzie miał podobno zbankrutować jeden z banków w Nowym Yorku, ponieważ rozeszła się wiadomość, że bankrutuje, a to z kolei skłoniło ludzi do wycofania z tego banku swoich wkładów. Istnieją też tylko w świecie ludzi tzw. przepowiednie samodestrukcyjne. Te z kolei polegają na tym, że jeśli społeczeństwo dowie się, iż obecny kierunek działalności prowadzi do katastrofy - potrafi tak się zmobilizować, tak przeciwdziałać, że do tej katastrofy nie dojdzie. Kiedy jednak ma miejsce poddanie się bierne przepowiedniom, a kiedy wypowiedzenie im skutecznej walki, tego nie można w pełni przewidzieć, gdyż uzależnione jest to od zbyt wielu elementów.

Nauki humanistyczne różnią się od przyrodniczych także i tym, że mają do czynienia ze światem wartości i ich hierarchią. Bardzo często dopiero w aspekcie przyjmowanych bądź odrzucanych wartości możemy zrozumieć postępowanie pojedynczych ludzi czy całych społeczeństw .

W naszych rozważaniach nie będziemy w stanie zajmować się metodologią poszczególnych nauk humanistycznych tym bardziej, że wiele z tych nauk nie posiada jeszcze porządnie opracowanych metodologii . Zajmiemy się jedynie metodologią etyki, czyli metaetyką.

Metaetyka

Metaetyka, nazywana inaczej filozofią moralną, teorią etyki lub logiką etyki, jest przede wszystkim metodologią etyki. Jest więc nauką o nauce, czyli nauką drugiego stopnia. Metaetyka jako odrębna dziedzina naukowa istnieje dopiero od 1903 roku, czyli od ukazania się dzieła G. Moore'a Principia Ethica. Problemy natomiast, którymi się zajmuje, istniały już od dawna. Zadaniem metaetyki, mówiąc najogólniej, jest przeprowadzenie możliwie wszechstronnej analizy różnych rodzajów sądów etycznych w aspekcie szeroko rozumianej logiki. Chodzi tutaj głównie o dwie sprawy: po pierwsze, o przeprowadzenie semiotycznej charakterystyki norm i ocen moralnych; po drugie, o dostarczenie odpowiedzi na pytanie: czy istnieje, a jeśli tak, to jakie cechy winien posiadać adekwatny sposób uzasadniania asercji norm moralnych?

Wiadomo bowiem, iż istnieją różne rodzaje etyki i każda z nich stara się w jakiś sposób uzasadniać przyjmowane normy lub oceny moralne. Z kolei sposoby tych uzasadnień są bardzo różne i oczywiście nie posiadają jednakowej mocy uzasadniającej. Przeto zadaniem metaetyki jest także przeanalizowanie tych sposobów uzasadniania i wybranie z nich możliwie najlepszego.

Istnieją też różne podejścia do etyki. Dlatego mamy etykę opisową, nazywaną inaczej etologią oraz etykę normatywną. Pierwsza zajmuje się tylko opisywaniem tego, co ludzie należący do jakiegoś szczepu, narodu czy klasy uważają za dobre lub powinne, dlatego właśnie nazywana jest opisową. Natomiast etyka normatywna stawia sobie bardziej ambitne zadanie, a mianowicie stara się wykazać, jakie postępowanie powinno być uważane za moralnie dobre i dlaczego. Nasze rozważania dokonywane będą w ramach etyki normatywnej.

1. Semiotyczna charakterystyka wypowiedzi moralnych

Ponieważ zdania wyrażające normy bądź oceny moralne są znakami językowymi, dlatego podlegają także semiotyce, czyli ogólnej teorii znaków. Wiadomo, iż zdania w aspekcie semiotycznym pełnią różne funkcje. Powstaje zatem pytanie, które z tych funkcji pełnią wypowiedzi etyczne?

Na tak postawione pytanie odpowiemy sobie w dwu etapach. W pierwszym z nich, czyli w pierwszym paragrafie omówione zostaną funkcje semiotyczne wypowiedzi etycznych w porównaniu z takimi funkcjami zdań teoretycznych; w drugim natomiast, zostaną ukazane funkcje semiotyczne wypowiedzi etycznych w porównaniu ze zdaniami normatywnymi pozamoralnymi.

a. Zdania praktyczne moralne a zdania teoretyczne. Zdania teoretyczne charakteryzują się przede wszystkim tym, że przysługuje im wartość logiczna prawdy lub fałszu. Ponadto mogą być logicznie wyprowadzane jedne z drugich, czyli może być przenoszona prawdziwość z przesłanek na wniosek. Powstaje teraz pytanie: czy wypowiedzi etyczne także posiadają te wyliczone właściwości, czy też nie?

Odpowiedzi na tak postawione pytanie dostarczane są w ramach różnych kierunków metaetycznych. Pierwszym z nich jest naturalizm reprezentowany w najbardziej dojrzałej formie przez twórcę Koła Wiedeńskiego Moritza Schlicka (1882 - 1936) i jego dzieło Fragen der Ethik. Zdaniem M. Schlicka, podstawą dla wypowiedzi etycznych jest sposób rozumienia terminu dobry, któremu społeczeństwo nadaje znaczenie. A mianowicie te cechy czynu, dzięki którym zwiększa on przyjemność społeczeństwa, uważane są za cechy czynu moralnie dobrego. Zatem zakresy terminów: moralnie dobry i zwiększa przyjemność społeczeństwa - pokrywają się. Z kolei normy moralne zalecają (nakazują) nam czyny moralnie dobre, czyli takie, które zwiększają przyjemność społeczeństwa.

Wypowiedzi etyczne nie różnią się przeto - według naturalistów - od zdań teoretycznych. Informują bowiem o tym, jakie cechy - według danego społeczeństwa - winien mieć normą nakazany czyn, aby dostarczał temuż społeczeństwu jak najwięcej przyjemności. Są więc prawdziwe, gdy są zgodne z przekonaniami ludzi odnośnie do zalecanych cech bądź fałszywe w sytuacji przeciwnej. Na skutek tego, że przysługuje im wartość logiczna, mogą być wyprowadzane w sposób logiczny z innych norm bądź z innych zdań teoretycznych.

Krytykę tez naturalizmu przeprowadził twórca intuicjonizmu metaetycznego George Edward Moore (1873 - 1958) w swoim dziele Principia Ethica. Wykazuje on sprzeczność rozwiązań naturalistycznych ze zdroworozsądkowym odczuciem moralnym i nazywa to błędem naturalistycznym, który polega na tym, że cecha czynu nazywana terminem dobry, została utożsamiona z empiryczną cechą nazywaną terminem przyjemny. Naturaliści błędnie biorą jedną z cech empirycznych, które współwystępują z cechą dobry, za tę właśnie cechę. Zdaniem Moore'a, tak postępować nie można, gdyż jeśli ktoś pyta: Czy przyjemność jest dobra? - ten pyta o coś więcej niż tylko o to, czy przyjemność jest przyjemna. Dlatego terminy dobry i przyjemny nie mogą się utożsamiać. Nazwa dobry orzekana jest bowiem nie tylko o przedmiotach przyjemnych, lecz i nieprzyjemnych np. lekarstwa, itp.

Zdaniem Moore'a, wyraz dobry jest nazwą cechy prostej, czyli niezłożonej i dlatego niedefiniowalnej. Definiowanie bowiem polega - według niego - na rozkładaniu złożonej treści jakiegoś pojęcia na jej elementy. Jeśli mamy do czynienia z cechą prostą, której nie możemy rozłożyć na prostsze elementy, jak w wypadku cechy dobra moralnego, wtedy musimy uznać jej niedefiniowalność. Cechy nazywanej terminem dobry nie możemy sprowadzić do żadnej innej cechy. Nie możemy jej też poznać przy pomocy zmysłów, gdyż nie jest to cecha empiryczna. Możemy ją natomiast ująć poznawczo jedynie przy pomocy intuicji.

Trzeba się zgodzić z Moore'm wtedy, gdy krytykuje naturalizm. Słusznie bowiem zarzuca naturalistom, że sprowadzają etykę do psychologii, gdyż ich zdaniem, wypowiedzi etyczne nie mówią o tym, co dobre lub powinne, lecz jedynie o tym, co ludzie za takie uważają. Etyka w ich wydaniu mówi jedynie o ludzkich przekonaniach, a nie o obiektywnie i realnie istniejącym dobru moralnym.

Natomiast to, co Moore proponuje - jako rozwiązanie - także nie wytrzymuje krytyki. Po pierwsze dlatego, że jeżeli cecha nazywana wyrażeniem dobry jest nieempiryczna, to w jaki sposób łączy się ona z cechami empirycznymi, ze względu na które oceniamy czyny jako dobre lub złe, np. pobicie kogoś bądź udzielenie jałmużny ubogiemu. Po drugie, Moore twierdzi, że cecha nazywana terminem dobry jest jednakowa we wszystkich czynach. Jeżeli tak, to w jaki sposób wyjaśnić fakt, że czyny ludzkie mają przecież za przedmiot bardzo różne rzeczy i właśnie ze względu na to, czego dotyczą są oceniane jako dobre lub złe moralnie, np. jeden czyn jest uznawany za dobry ze względu na to, że jest sprawiedliwy, inny że wypływa z życzliwości itd.

Z tych to m.in. względów, o których wyżej wspomniano, zarówno propozycje naturalistów, jak i intuicjonistów nie zadowalają emotywistów, czyli zwolenników następnego kierunku metaetycznego, do którego należą: A. J. Ayer, R. Carnap oraz Ch. L. Stevenson. Według emotywistów, błąd naturalistów i intuicjonistów polegał na tym, że termin dobry pojęli oni jako nazwę cechy, która przysługuje czynom ludzkim. Zdaniem emotywistów natomiast termin ten nie odnosi się do niczego po stronie rzeczywistości. Terminy etyczne nie pełnią żadnej funkcji informacyjnej, nie przysługuje im też wartość logiczna prawdy lub fałszu. One jedynie wyrażają uczucia i postawy osób je wypowiadających.

Rozwiązanie zaproponowane przez emotywistów także nie wydaje się być uzasadnione. Nie jest bowiem tak, że dobro i zło moralne są jedynie sprawą gustu jednostki. W ramach emotywizmu nie istnieją właściwie ani czyny dobre, ani złe moralnie. Są tylko takie lub inne postawy poszczególnych ludzi. Przy takim podejściu nie można wyjaśnić problemu odpowiedzialności za dokonane czyny, ponieważ nie mają one żadnej obiektywnej wartości moralnej. Dla jednych bowiem mogą uchodzić za słuszne, dla innych nie, gdyż jest to jedynie problem prywatnych odczuć poszczególnych ludzi.

Wynika z tego, że określenie dobra moralnego proponowane przez naturalistów, intuicjonistów, jak i emotywistów nie jest wystarczająco uzasadnione. Powstaje więc pytanie, czy wszystkie możliwości zostały już wyczerpane? Okazuje się, że istnieje jeszcze co najmniej jedno wyjście, które omówimy poniżej. Obecnie natomiast zastanowimy się nad możliwością logicznego wyprowadzania norm moralnych ze zdań teoretycznych.

Otóż pierwszym filozofem, który zwrócił na to uwagę był D. Hume (1711 - 1776). Oto co mówi na ten temat: „W każdym systemie moralnym z jakim się spotkałem, stwierdzałem zawsze, że autor przez pewien czas idzie zwykłą drogą rozumowania, ustala istnienie Boga, albo robi spostrzeżenia spraw ludzkich: aż nagle, nieoczekiwanie i ze zdziwieniem znajduję, iż zamiast zwykłych spójek, jakie znajduje się w zdaniach, a mianowicie `jest' i `nie jest' nie spotykam żadnego zdania, które by nie było powiązane słowem `powinien' lub `nie powinien'... należy te różne zwroty zauważyć i wyjaśnić, należy podać rację tego, co wydaje się całkiem niezrozumiałe, a mianowicie, jak ten nowy stosunek może być wydedukowany z innych stosunków, które są zupełnie inne od niego” . Starając się rozwiązać zauważoną przez Hume'a trudność, nazywaną obecnie problemem przejścia od `jest' do `powinien', podejmowano przeróżne próby wyprowadzenia norm ze zdań teoretycznych. Próby te jednak się nie powiodły. Obecnie przyjmuje się, że ze zdań opisowych nie można logicznie wyprowadzić norm ani ocen. Można jedynie z norm wyprowadzać normy, a oceny z ocen. Tymi zagadnieniami zajmuje się logika norm, czyli logika deontyczna.

Niezależnie jednak od tego, co mówi logika, moraliści i etycy dostrzegają pewne związki pomiędzy zdaniami opisującymi naturę człowieka a zdaniami normatywnymi, czyli mówiącymi o tym, jak powinien człowiek postępować. Powstaje więc pytanie: czy praktyka ta posiada jakieś uzasadnienie? Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć w dalszych partiach naszych rozważań.

b. Normy moralne a zdania normatywne pozamoralne. Wiadomo, iż do zdań praktycznych należą oprócz normatywnych zdań moralnych, także normatywne zdania pozamoralne, np. normy prawne, prakseologiczne. Czym zatem różnią się normy moralne od pozostałych zdań normatywnych? Istnieje wiele prób oddzielenia jednych zdań od drugich. Pierwszą z nich jest odwołanie się do struktury obydwu typów zdań. Otóż normy mogą być wyrażane przy pomocy następujących rodzajów zdań:

1. Zdania oznajmujące: „Postępuje się tak a tak.”, „Kto czyni to a to, podlega takiej oto sankcji.” itd.

2. Zdania oznajmujące powinnościowe: „Powinno się czynić to a to”, „nie powinno się tego czynić” itd.

3. Zdania rozkazujące: „Nie zabijaj!”, „Nie kradnij!” itd.

4. Zdania warunkowe: „Jeśli chcesz osiągnąć A, powinieneś czynić B.” itd.

Zwykle uważa się, że zdania pierwszego typu wyrażają normy prawne; drugiego - normy moralne; trzeciego - rozkazy; czwartego - normy techniczne, inaczej prakseologiczne. Tak jest najczęściej, nikt jednak nie twierdzi, że tak jest zawsze. Wynika z tego, że przez odwołanie się do samej struktury tych zdań, które wyrażają normy różnych rodzai, nie jesteśmy w stanie odróżnić normatywnych zdań moralnych od pozostałych zdań normatywnych.

Inni twierdzą, że takim elementem wyróżniającym normy moralne od innych zdań normatywnych jest nasze sumienie. A dzieje się to w ten sposób, że jeśli nie spełnimy nakazu normy moralnej, to mamy wyrzuty sumienia. Natomiast jeśli zignorujemy nakazy zawarte w innych normach, wtedy tych wyrzutów sumienia nie odczuwamy. Proponowane rozwiązanie nie wydaje się być uzasadnione, ponieważ sumienie jest czymś subiektywnym, zmieniającym się, podlegającym rozwojowi lub deformacji. Niespełnienie nakazu zawartego w tej samej normie może powodować u jednego człowieka wyrzuty sumienia, a u innego nie. A nawet u tego samego człowieka w jednym okresie życia może budzić wyrzuty sumienia, w innym nie. Dochodzimy do wniosku, że na tej drodze także niczego nie wskóramy.

Następną możliwość odróżnienia norm moralnych od norm pozamoralnych daje nam sposób ich uzasadniania. Istnieją mianowicie co najmniej trzy sposoby uzasadniania norm: aksjologiczny, tetyczny i teleologiczny.

Uzasadnianie aksjologiczne polega na odwołaniu się do oceny, która z kolei wyraża jakąś wartość. Na pytanie: Dlaczego ten czyn jest nakazany (powinny)? - odpowiadamy, ponieważ ten czyn jest dobry.

Z tetycznym uzasadnianiem normy mamy do czynienia wtedy, gdy na postawione wyżej pytanie odpowiemy: należy tak postępować, ponieważ tak postanowił prawodawca. Uzasadnieniem normy jest zatem decyzja prawodawcy. Jeżeli jednak zapytamy prawodawcę, dlaczego wydał taki rozkaz, to ostatecznie i on odwoła się do wartości danego czynu, czyli będzie argumentował, że to coś jest dobre. Wynika z tego, że uzasadnianie tetyczne sprowadza się do aksjologicznego.

Wreszcie uzasadnianie teleologiczne, nazywane inaczej prakseologicznym lub hipotetycznym, polega na powoływaniu się na cel. Jeżeli ktoś pragnie osiągnąć cel A, powinien czynić B. W poprzedniku tego zdania warunkowego zawarty jest cel. Jeśli ktoś uzna go za wartościowy, to powinien spełnić taki lub inny warunek wyrażony w następniku tego zdania. Na pytanie: dlaczego winniśmy czynić B? - odpowiadamy, ponieważ B jest dobre, tzn. skuteczne, odpowiednie dla osiągnięcia celu A. Widzimy, że i ten rodzaj uzasadniania sprowadza się do uzasadniania aksjologicznego. Jeżeli zatem wszelkie uzasadnianie norm czy rozkazów odwołuje się ostatecznie do ocen, do wartości, to musimy się dokładniej przyglądnąć tym ostatnim, gdyż może tutaj tkwi podstawowe kryterium pozwalające nam odróżnić normy moralne od norm pozamoralnych.

c. Bezwzględność norm moralnych. Obecnie zastanowimy się nad tym, przy pomocy jakiego rodzaju ocen uzasadniane są normy moralne. Trzeba pamiętać, iż oceny wyrażane są poprzez zdania oznajmujące. Zdania te stwierdzają, że jakiś przedmiot, czyn ludzki bądź sprawca tego czynu, czyli człowiek posiadają określoną wartość. Z kolei te wartości mogą być dwojakiego rodzaju, a mianowicie względne lub bezwzględne. Następnie zdania wyrażające wartości względne nazywają się ocenami względnymi, a zdania wyrażające wartości bezwzględne nazywają się ocenami bezwzględnymi. Czym charakteryzują się jedne i drugie?

Oceny są względne wtedy, gdy oceniają jakiś przedmiot, czyn ludzki bądź samego człowieka ze względu na coś innego, co znajduje się poza nim. Termin dobry znaczy wtedy tyle co: pożyteczny dla, korzystny dla, odpowiedni do, konieczny do itd. Na przykład, pieniądze są dobre, gdyż można coś za nie kupić; telewizor jest dobry, bo można w nim coś ciekawego zobaczyć itd.

Natomiast oceny są bezwzględne wtedy, gdy dostrzega się wartość przedmiotu w nim samym a nie poza nim. Coś jest dobre nie jako środek czy jako konieczny warunek do czegoś innego, lecz ze względu na samo siebie.

Właśnie normy moralne są uzasadniane przy pomocy ocen bezwzględnych. Natomiast normy pozamoralne, tj. techniczne czy prakseologiczne, uzasadniane są przy pomocy ocen względnych. Normy moralne nakazują zatem takie czyny, które są dobre same w sobie, same ze siebie mają wielką wartość, a nie ze względu na coś innego. Norma moralna nakazuje mi ratować tonące dziecko właśnie ze względu na nie samo, a nie ze względu na coś innego znajdującego się poza nim, np., że coś dostanę za to, że zyskam sobie uznanie itd. Ratowanie dziecka jest dobre samo w sobie, chociażby ten czyn nie przyniósł żadnego zysku, a nawet szkodę. Tak pojęte normy moralne stawiają przed nami zadania, których nie możemy zmienić, możemy je jedynie wykonać lub nie wykonać. Właśnie dlatego niewykonanie nakazu moralnego rodzi przeróżne problemy życiowe, o których mówią wielcy pisarze jak F. Dostojewski czy J. Steinbeck .

2. Uzasadnienie norm moralnych

Podając uzasadnienie dla norm moralnych, chodzić nam będzie o dostarczenie odpowiedzi na pytanie: Dlaczego powinienem czynić to, co mi norma moralna w sposób bezwzględny nakazuje?

Widzimy od razu, że chodzić nam będzie o uzasadnienie pojęte jako wyjaśnienie. O istnieniu bowiem normy moralnej i o jej bezwzględnym charakterze dowiaduje się w sposób bezpośredni, dzięki wewnętrznemu doświadczeniu. Jestem pewny, że powinienem ratować to oto dziecko. Ten nakaz zastaję w moim sumieniu - nie zastanawiamy się teraz nad jego genezą, tzn. skąd ten nakaz się wziął w moim sumieniu. Ważne, że tam go znajduję.

Uzasadniając na sposób wyjaśniania nakaz ratowania tego oto dziecka rozumuję w sposób następujący. Powinienem tak uczynić, gdyż nakaz zawarty w tej normie wynika logicznie z bardziej ogólnej normy moralnej, a mianowicie każdego tonącego należy ratować. Ta ostatnia norma wynika z jeszcze bardziej ogólnej, że każdemu należy czynić dobrze. W ten oto sposób dochodzimy do najważniejszego problemu w etyce, o którym już wspominaliśmy, a mianowicie: czym jest dobro moralne i dlaczego mamy obowiązek je czynić?

Wiemy już, że próby określenia dobra moralnego przez naturalistów, intuicjonistów czy emotywistów nie powiodły się. Wszak dobro moralne nie może być utożsamiane z żadną cechą empiryczną, jak chcieli naturaliści. Nie można go bowiem utożsamiać ani z uczciwością, ani z prawdomównością, gdyż zawsze można zasadnie pytać, dlaczego prawdomówność czy uczciwość jest dobra. Nie jest też dobro moralne jednoznaczne, jak chciał Moore. Mówiąc bowiem `dobry uczeń', `dobry przyjaciel', czy `dobry zakonnik', za każdym razem słowo dobry posiada inne znaczenie.

Okazuje się, że pojęcie dobra moralnego nie jest pojęciem jednoznacznym, lecz analogicznym. Termin analogiczny należy rozumieć tutaj tak, jak jest on pojmowany na terenie metafizyki tomistycznej. Chodzi o to, że dobro moralne jest realizowane w każdym czynie i w każdej osobie trochę inaczej. Orzekane jest za każdym razem o innych cechach, o innej treści.

Po drugie, pojęcie dobra moralnego jest pojęciem transcendentalnym, gdyż jego treść nie wyczerpuje się bez reszty w żadnym czynie czy w człowieku. Nawet najlepszy człowiek nie jest w stanie zgromadzić w sobie wszystkich cech, ze względu na które jest oceniane cokolwiek jako moralnie dobre.

Doszliśmy więc do wniosku, że pojęcie dobra moralnego jest analogiczne i transcendentalne. Aby go jednak jeszcze dokładniej określić, musimy odwołać się do metafizyki człowieka, która wynika z ogólnej metafizyki. Co głosi ogólna metafizyka w aspekcie interesujących nas tutaj zagadnień?

a. Struktura bytu ludzkiego fundamentem norm moralnych. W ramach metafizyki ogólnej mówi się o różnych złożeniach bytowych w zależności od tego, w jakim aspekcie na ten byt patrzymy. I tak, patrząc na byt w aspekcie esencjalnym (istotowym), wyróżniamy w nim materię i formę; w aspekcie egzystencjalnym, wyróżniamy istnienie i istotę; w aspekcie dynamicznym, wyróżniamy akt i możność. Ten ostatni aspekt jest szczególnie ważny dla metafizyki człowieka i opartej na niej moralności.

Złożenie bytu z aktu i możności tłumaczy jego zmienność, która jest niczym innym jak tylko przechodzeniem z możności do aktu. Każdy byt zmieniając się realizuje swoją możność, czyli staje się taki, jaki powinien być zgodnie ze swoją istotą (ze swoją naturą). Konkretna roślina np. stara się wykorzystywać wszelkie uwarunkowania środowiska, aby rosnąć tak, jak powinien rosnąć egzemplarz tego właśnie gatunku; stara się kwitnąć tak, jak powinien kwitnąć egzemplarz tego właśnie gatunku; stara się wydawać owoce tak, jak powinien to robić egzemplarz tego gatunku itd. Każdy zatem byt, dzięki posiadanej istocie, zawiera w sobie tzw. powinność ontyczną, czyli wyznaczony naturą kierunek swojego rozwoju. Tego właśnie kierunku rozwoju żaden byt nie jest w stanie zmienić, gdyż jest to uzależnione od jego istoty.

Człowiek tym różni się od innych bytów, że jest w stanie uświadomić sobie swoją powinność ontyczną, której zmienić nie może. Może jedynie zgodnie z nią postępować lub sprzeniewierzyć się jej. W pierwszym wypadku, będzie coraz to bardziej realizował siebie, czyli będzie się stawał takim, jakim powinien być zgodnie ze swoją naturą; w drugim wypadku będzie jedynie bardziej lub mniej skutecznie niszczył samego siebie, gdyż będzie się stawał takim, jakim być nie powinien. Człowiek realizuje swoją powinność ontyczną przy okazji spełniania różnych zawodów, które sam dla siebie wybiera. Może bowiem być stolarzem, nauczycielem, adwokatem, rolnikiem itd. Rośliny i zwierzęta takiej możliwości nie mają.

Realizacja powinności ontycznej przez człowieka nie polega jednak na tym, aby był on jedynie dobrym w swoim zawodzie, lecz na tym, by był on dobrym jako człowiek. By był taki, jaki powinien być jako człowiek. Samorealizacja polega zatem na stawaniu się coraz pełniejszym człowiekiem. Dokonuje się to poprzez aktualizację jak największej ilości możliwości zawartych zarówno w istocie gatunkowej, jak i indywidualnej człowieka .

Nietrudno zauważyć, że ukazana powinność ontyczna posiada podobne cechy do analizowanej przez nas powinności moralnej. Powinność moralna byłaby zatem niczym innym jak tylko uświadomioną powinnością ontyczną. Człowiek uświadamiając sobie powinność ontyczną wyraża ją w normach moralnych, które są bezwzględne, gdyż powinności ontycznej wynikającej z jego istoty nie jest w stanie zmienić. Teraz możemy sobie odpowiedzieć na pytanie: jakie postępowanie i dlaczego jest moralnie dobre?

Odpowiedź - moralnie dobre jest takie postępowanie, które jest zgodne z kierunkiem aktualizacji możności zawartych w naturze człowieka. Celem tej aktualizacji jest osiągnięcie doskonałości człowieka jako człowieka. W świetle tego celu mogą być oceniane wszelkie nasze czyny, tj. zarówno wewnętrzne (myśli, pragnienia), jak i zewnętrzne. Natomiast działanie niezgodne z naszą strukturą bytową, z powinnością ontyczną, jest moralnie złe.

b. Wyjaśnienie właściwości norm moralnych. W ramach przyjętej koncepcji, normom moralnym przysługuje wartość logiczna. Są one prawdziwe wtedy, gdy nakazują czyny zgodne z powinnością ontyczną, a fałszywe w wypadku przeciwnym. Oczywiście, aby porównywać nakazy zawarte w normach moralnych z powinnością ontyczną, należy tę ostatnią dobrze odczytać, czyli stworzyć adekwatną teorię człowieka, inaczej antropologię .

Normy moralne posiadają charakter bezwzględny z dwu powodów. Po pierwsze dlatego, że są niczym innym jak tylko opisem powinności ontycznej, która jest nam zadana, której nie możemy zmienić, gdyż wynika z naszej istoty. Po drugie także i dlatego, że człowieka (zarówno siebie samego, jak i innych) ze względu na jego godność, nigdy nie możemy traktować jako środka do zdobycia jakiegoś innego celu, lecz jedynie jako cel sam w sobie. Godność swoją czerpie człowiek także i stąd, że jest on najdoskonalszym bytem w otaczającym nas świecie.

Pozostał nam problem wyprowadzania norm moralnych ze zdań teoretycznych. Otóż jak już wspomnieliśmy, nie ma możliwości logicznego wyprowadzenia norm moralnych ze zdań teoretycznych, czyli nie ma przejścia od `jest' do `powinien'. W ramach jednak omawianej koncepcji, sytuacja przedstawia się nieco inaczej. Twierdzenia bowiem antropologii opisują powinność ontyczną, czyli mówią też o tym, jaki człowiek powinien być. Nie są to zatem zdania czysto opisowe, gdyż zawierają w sobie także element rekomendacji, polecania, nakazu. Jeśli tak, to w rzeczywistości normy moralne nie są wyprowadzane ze zdań czysto opisowych, lecz ze zdań normatywnych. A o tym, że z norm wynikać mogą inne normy, wiedział już Arystoteles.

Tak w wielkim skrócie wygląda próba rozwiązania problemów metaetycznych w nawiązaniu do filozofii arystotelesowsko-tomistycznej.

c. Metaetyka marksistowska. Trzeba podkreślić, iż w Polsce istnieją różne próby rozwiązania problemów metaetycznych . Jedną z nich podjęli metaetycy chrześcijańscy, o której już mówiliśmy; drugą metaetycy marksistowscy, o której tutaj tylko wspomnimy.

Otóż zwolennicy filozofii marksistowskiej uważają, że etyka posiada charakter klasowy, tzn. służy interesom jakiejś klasy, jakiejś grupy społecznej. Etyki, która by służyła każdemu człowiekowi, czyli etyki ponadklasowej - nie ma. Z kolei moralnie dobre jest to, co służy interesom pewnej klasy. Dlatego normy moralne mają charakter względny a nie bezwzględny. Na pytanie: dlaczego takie a takie postępowanie jest moralnie dobre? - odpowiadają, iż jest tak dlatego, ponieważ za takie jest uważane przez pewną klasę (grupę) ludzi. Jest to właściwie etologia. Przy takim pojmowaniu etyki, nie można mówić o obiektywnym uzasadnieniu norm moralnych, ponieważ zawsze znajdzie się grupa ludzi poszkodowanych, w których interesy będą godzić normy moralne służące klasie panującej. W ten sposób postępując, wcześniej czy później popadamy w subiektywizm publiczny. A w przekonywaniu oponentów musimy uciekać się do namowy lub zastraszania czy przemocy, gdyż obiektywnych argumentów nie ma. Metaetyką ze strony marksistowskiej zajmowali się przede wszystkim M. Fritzhand oraz H. Jankowski.


V. ZAGADNIENIA Z ZAKRESU METODYKI

W naszych rozważaniach z zakresu metodyki zajmiemy się jedynie dyskusją.

O dyskusji

Dyskusją nazywamy taki zabieg językowy, którego celem jest bądź to zmiana przekonań (naukowych, światopoglądowych, zdroworozsądkowych itd.) drugiej osoby lub grupy osób na inne, bądź to zmiana przekonań mniej uzasadnionych na bardziej uzasadnione. Dyskusja, nazywana także erystyką (gr. eris = spór), różni się od agitacji, propagandy, tresury czy reklamy, którym także chodzi o zmianę przekonań drugiego człowieka. Różnica polega na tym, że w dyskusji staramy się przekonywać drugiego człowieka za jego świadomą zgodą, przy pomocy podawania argumentów za daną tezą. Równocześnie jesteśmy gotowi rozważać argumenty przeciwne. Bowiem głównym celem dyskusji jest wspólne dochodzenie do prawdy.

Natomiast w tresurze, reklamie, agitacji czy propagandzie chodzi o zmianę ludzkich przekonań bądź zachowań bez udziału uczciwej argumentacji, a nawet świadomości przekonywanego. Tutaj bowiem nie chodzi o zdobywanie prawdy, w ramach poszanowania ludzkiej rozumności i wolności, lecz o namówienie drugiego człowieka do zrobienia czegoś. Dlatego zbyt wielka krytyczność czy świadomość odbiorcy byłaby raczej przeszkodą niż pomocą.

1. Potrzeba dyskusji. Od dyskusji nie ma ucieczki. Dyskutujemy niemal stale podczas naszego świadomego życia. Jeśli nie mamy z kim dyskutować - dyskutujemy sami ze sobą. Dyskusja bawi i uczy, gdyby zanikła, byłby to koniec naszej cywilizacji.

Wiemy o tym, iż wiele gatunków zwierząt wyginęło, gdyż mimo ciągłego przystosowywania się do zmiennych warunków życia - przyroda zaskoczyła je. My trwamy nadal na Ziemi właśnie dlatego, że potrafimy nie tylko dostosowywać siebie do zmieniających się warunków, lecz potrafimy też dostosować przyrodę do naszych potrzeb. A dzieje się to wszystko dzięki myśleniu, dyskusji, dzięki stawianiu dziwnych pytań typu: co by było, gdyby było inaczej niż jest? W ten sposób człowiek wymyśla nowe warunki życia w niespotykanych okolicznościach, które na pierwszy rzut oka wydają się bezsensowne jak np. latanie w powietrzu, jazda na dwu kółkach, podróż na Księżyc itd. Człowiek jest więc w stanie wymyślać coś, czego jeszcze nie ma i sprawdzać swoje pomysły najpierw w teorii, na różnych modelach przez co nie naraża na zagładę ani siebie, ani swojego gatunku. Uśmierca zatem swoje teorie a nie siebie. Dlatego potrafi żyć na ziemi i pod ziemią, na wodzie i pod wodą, w warunkach gdzie jest powietrze i tam gdzie go nie ma, w różnych temperaturach itd.

Człowiek staje się też coraz bardziej uzależniony od wielu swoich własnych osiągnięć. Brak gazu, prądu czy wody grozi mu tym pewniejszą zagładą, im na wyższym poziomie cywilizacji się znajduje. Do tego, aby zapobiec tym zagrożeniom konieczny jest stały rozwój nauki i techniki, co nie może mieć miejsca bez dyskusji. Dyskusja jest więc konieczna nie tylko do rozwijania, lecz i do normalnego kontynuowania naszego życia.

Coraz częściej zauważa się też wartość dyskusji w rozwiązywaniu różnego rodzaju konfliktów, począwszy od sporów o miedzę a skończywszy na nieporozumieniach międzynarodowych. Im mocniej podkreślana jest godność człowieka, tym bardziej dostrzega się konieczność dyskusji w rozwiązywaniu sporów. Dzisiaj jest to już jedyna droga w dochodzeniu swoich racji w skali międzynarodowej, która chroni ludzkość przed zagładą.

2. Z historii dyskusji. Na uwagę zasługuje fakt, że miejscem powstania dyskusji nie był Egipt, Babilonia czy Chiny pomimo tego, że posiadały one olbrzymie wpływy i bogactwa, lecz Grecja a dokładniej greccy filozofowie: Sokrates, Platon i Arystoteles. Do tego bowiem, aby prowadzić z kimś dyskusję nie potrzeba ani bogactw, ani władzy, ani siły, lecz jedynie przekonanie, że „Ja mogę być w błędzie, że mój rozmówca może mieć rację”. Takie właśnie nastawienie posiadał Sokrates i dlatego był w stanie dyskutować z każdym - nawet z najbardziej ograniczonym rozmówcą.

Postawa krytycyzmu wobec siebie samego nie jest nikomu wrodzona, jej trzeba się uczyć, ją trzeba zdobywać i to udało się wielkim filozofom greckim - chociaż nie wszystkim. Nie wszędzie bowiem można było o wszystkim dyskutować. W szkole pitagorejskiej utopiono niejakiego Hippasosa za to, że wyjawił istnienie liczb niewymiernych.

Już w starożytności dyskusja służyła realizowaniu różnych celów. Sofiści posługiwali się tą sztuką po to, aby wybronić każde twierdzenie, nie zawsze licząc się z prawdą. Dopiero Sokrates i Platon podkreślali, że dyskusja winna służyć zdobywaniu prawdy. W innym wypadku nadużywamy sztuki dyskutowania podobnie jak nadużywa sztuki bokserskiej ten, kto wykorzystuje swoje umiejętności poza ringiem.

W średniowieczu dyskusja należała do podstawowych zasad dydaktycznych na uniwersytetach. Pamięć dyskutujących była znakomita. Jan Duns Szkot miał podobno zapamiętać 200 zarzutów i po kolei na nie odpowiadać.

W czasach nowożytnych dyskusją zajmował się A. Schopenhauer oraz B Pascal. Pierwszy z nich podkreśla słuszną myśl, iż w dyskusji nie należy nazbyt ulegać argumentom przeciwnika. Może bowiem być tak, że argumenty te są niewystarczające lub możemy nie znać argumentów przeciwnych i w ten sposób moglibyśmy zrezygnować ze słusznego własnego stanowiska.

3. Rodzaje dyskusji. Dyskusje można dzielić na różne sposoby w zależności od przyjętej podstawy podziału. I tak w aspekcie organizacyjnym mówić można o dyskusji spontanicznej bądź organizowanej. Pierwsza pojawia się bez żadnego przygotowania pomiędzy ludźmi, których zainteresował jakiś temat. Druga natomiast ma miejsce wtedy, gdy ustalone jest miejsce, czas, temat, który ma być dyskutowany oraz przewodniczący dyskusji. Często dyskusje organizowane są na sposób wieloszczeblowy, tzn. odbywają się najpierw w mniejszych grupach, a następnie zbierają się tylko przedstawiciele tych grup i ustalają rozwiązanie dyskutowanego problemu.

Typem dyskusji organizowanej są także rozprawy sądowe lub jakieś publiczne rozstrzyganie sporów. W takiej dyskusji występuje jakaś komisja rozjemcza lub sędzia a stronom dyskutującym nie chodzi bynajmniej o to, by przekonać siebie nawzajem, lecz by przekonać sędziego bądź ławę przysięgłych.

Ze względu na cel mogą być dyskusje teoretyczne, gdy zbierają się specjaliści i przedstawiają różne hipotezy, rozwiązania danego zagadnienia; praktyczne, gdy chodzi o znalezienie wytycznych dla działania. Wszyscy np. godzą się na to, że trzeba to i to zrobić, a dyskutują jedynie nad tym - jak to zrobić; polemiczne - mają miejsce wtedy, gdy dyskutanci dzielą się na różne obozy i wykazują sobie nawzajem braki w uzasadnieniu jakiejś tezy; ćwiczebne, stosowane jedynie po to, aby zdobyć wprawę w dyskutowaniu, czyli dla celów szkoleniowych; rozrywkowe, czyli traktowane jako zabawa umysłowa.

Ze względu na sposób dyskutowania mogą być dyskusje ustne, pisemne lub mieszane. Te ostatnie mają miejsce wtedy, gdy najpierw głoszony jest referat, a następnie na ten temat wywiązuje się dyskusja słowna.

4. Strony dyskutujące. Dyskusja może prawidłowo przebiegać tylko wtedy, gdy żadna ze stron nie jest zależna od drugiej w kwestii dyskutowanej. Jeżeli natomiast tej równości nie ma, nie może też być mowy o prawidłowej dyskusji. Pomiędzy ludźmi istnieją bowiem przeróżne powiązania i zależności. Są wśród nich i takie, które nie pozwalają na dyskusję. Z tego właśnie względu nie może być równorzędnej dyskusji np. pomiędzy policjantem, a naruszającym przepisy takiego czy innego rodzaju, pomiędzy lekarzem a pacjentem na temat sposobu leczenia, pomiędzy nauczycielem a uczniem na temat oceny itd. Nie znaczy to, że w przytoczonych przypadkach nie może być nawet próby podejmowania dyskusji. Taka próba dyskusji może być podejmowana, lecz na tyle, na ile zgodzi się na nią osoba rozstrzygająca w danej sprawie.

Dzieje się tak dlatego, że ta osoba musi mieć większe pole do podejmowania decyzji, która jest za coś odpowiedzialna. Lekarz jest odpowiedzialny za leczenie a nie pacjent. Ten ostatni ponosi tylko skutki leczenia. Lekarz nie może tłumaczyć się, że zrobił to a to, ponieważ pacjent tak chciał. Podobnie i nauczyciel jest odpowiedzialny za wykształcenie ucznia i za ocenianie go. Gdyby uczeń sam siebie oceniał, nie byłby potrzebny nauczyciel. Tak samo i policjant, nie stoi na drodze po to, aby z nim dyskutować, lecz żeby upominać tych, którzy nie przestrzegają przepisów i zbierać mandaty. Zresztą dyskusja w tych ostatnich przypadkach nie miałaby sensu, gdyż wiadomo, że nikt nie chciałby płacić mandatu i dlatego starałby się dyskutować jak najdłużej. A wiadomo, że za każdą tezą można przytoczyć jakiś argument. Wtedy dyskusje trwałyby w nieskończoność. Byłoby to tylko tracenie czasu i energii, bez możliwości rozwiązania żadnego problemu. Oczywiście we wszystkich tych wypadkach, jeśli ktoś uważa się za pokrzywdzonego, ma prawo odwołać się do wyższej instancji i tam szukać sprawiedliwości.

Przed rozpoczęciem dyskusji trzeba więc pamiętać o tym, z kim i na jakie tematy można owocnie dyskutować, z kim i o czym nie wypada dyskutować, a z kim nie należy czy w ogóle nie ma sensu prowadzić dyskusji. W dobieraniu partnera do dyskusji trzeba brać pod uwagę także wiele innych jeszcze uwarunkowań. Są bowiem tacy ludzie, którzy ze swojej natury niejako do żadnej dyskusji się nie nadają lub są w takim stanie, że lepiej się z nimi nie zadawać, np. pijany itd.

5. Przebieg dyskusji. Na początku dyskusji należy sobie dobrze zdać sprawę z tego, o czym mamy dyskutować. Nie wystarczy tylko znać problem, trzeba jeszcze wiedzieć, co z tym problemem mamy robić i w jaki sposób. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, czy dyskutujemy o tym, jak jest czy o tym, jak powinno być.

Aby trafnie zabierać głos w dyskusji, należy umiejętnie słuchać swoich przedmówców. Słuchać mamy aktywnie a nie pasywnie. Chodzi o to, że podczas przemawiania innych winniśmy wybiegać myślą naprzód i sami szukać rozwiązań dla dyskutowanego problemu. Jeżeli nasze rozwiązanie będzie się pokrywało z tym, które prezentuje nasz przedmówca - nie zabieramy głosu, a tylko bijemy mu brawo. Jeżeli nie, wtedy zabieramy głos i proponujemy swoje rozwiązanie. Może być też tak, że na zaproponowane przez naszego przedmówcę rozwiązanie się godzimy, ale mamy lepsze od niego uzasadnienie, wtedy także zabieramy głos. Nie wolno natomiast zabierać głosu, gdy się nie jest zorientowanym o co chodzi, np. ktoś później przyszedł lub w międzyczasie się zdrzemnął, ale ponieważ doszedł do przekonania, że powinien i on coś powiedzieć - więc mówi ni w pięć, ni w dziewięć.

Unikać należy werbalizmu, czyli wyrzucania ze siebie niepotrzebnych słów. Mówić tylko tyle ile trzeba - nie więcej, gdyż zgodnie z powiedzeniem: „Czas równie dobry jak pieniądz, więc go nie kradnij nikomu. Wiedz, że gadulstwo to śmierć; mów krótko, do rzeczy i kończ!” . Unikać też należy, jeśli to nie jest konieczne, wyrażeń specjalistycznych, gdyż może być ktoś, kto ich nie będzie rozumiał.

Mówić należy wyraźnie, czyli z odpowiednią dykcją, intonacją, nie za szybko, lecz i nie za wolno, aby nie usypiać słuchających. Olbrzymie usługi w dyskusji daje logika, lecz aby się nią dobrze posługiwać - należy ją najpierw poznać.

Trzeba też pamiętać, iż łatwiej jest przekonać grupę ludzi, niż pojedynczego człowieka. Człowiek, gdy jest sam, niechętnie pozbywa się pancerza swoich przekonań, jest bardziej ostrożny, boi się, by się nie dać oszukać czy ośmieszyć. W grupie natomiast nie czuje się osamotniony, nie rozważa wnikliwie danej sprawy, łatwo ulega psychice tłumu, jest przekonany, że skoro wielu tak myśli, to musi coś w tym być słusznego. Człowiek zawsze chce mieć potwierdzenie swych przekonań w jakiejś grupie ludzi. Jeśli nie odpowiada mu jedna, szuka innej, szuka ludzi, którzy by myśleli i pragnęli tak jak on, dopiero wtedy czuje się u siebie, jest zadowolony. Na uczynienie wielu rzeczy człowiek w pojedynkę nigdy by się nie ważył - w grupie natomiast jest zdolny do zachowań nieobliczalnych. Świadczą o tym różne rozróby kibiców itd. Dużo zatem słuszności jest w powiedzeniu, że człowiek w grupie łatwiej pójdzie na śmierć niż zacznie samodzielnie myśleć.

O ile jednak przekonywanie grupy jest łatwiejsze, o tyle jest mniej trwałe. Grupa ludzi jest gotowa przyznać rację każdemu, kto umie do niej przemawiać, kto się jej podoba, jest też w stanie bez uzasadnienia zmieniać swoje poglądy. Natomiast przekonywanie pojedynczych ludzi jest trudniejsze, ale za to bardziej trwałe. Wiedział o tym bardzo dobrze Sokrates, który rozmawiał tylko z poszczególnymi ludźmi, gdyż uważał, że przekonywanie całych grup ludzkich jest zbyt powierzchowne.

Wreszcie w każdej dyskusji obowiązuje grzeczność i takt. Przekonać bowiem można kogoś przede wszystkim w atmosferze sympatii a nie w atmosferze złośliwości czy nieufności. Ten kto chce innych do czegoś przekonać nie powinien być ani pyszałkiem, ani zarozumialcem, ani ponurakiem, gdyż te cechy bardzo utrudniają kontakt z ludźmi, a w wielu wypadkach go uniemożliwiają.

Łatwiej jest także przekonać innych wtedy, gdy sami wierzymy w to, co mówimy, gdy przemawiamy z pewnym zdecydowaniem, odważnie. Nieraz ktoś może i ma coś ciekawego do powiedzenia, ale się boi, że może mu to nie wyjść, że się nieodpowiednio zachowa i dlatego nadal milczy lub prywatnie krytykuje dyskutujących. W takich sytuacjach nie należy rezygnować. Wiara we własne siły jest bardzo ważnym elementem wszelkich naszych poczynań i najczęściej decyduje o sukcesie. Przykładem niech będzie Demostenes (384 - 322). Miał podobno słabe płuca, słaby głos, wtedy zaczął uprawiać biegi, gimnastykę i tak zdobył długi oddech. Seplenił, aby temu zapobiec, wkładał kamyki do ust i przekrzykiwał morskie fale, powtarzając trudne wyrazy. Aby zapobiec skłonności do krzywienia swojej postawy w czasie mówienia, zawieszał sobie nad ramieniem ostry miecz, by kłując go nie pozwalał podnosić ramienia. By nie ulec namowom niecnych kolegów oraz pięknu przyrody i nie wychodzić z domu, nie tracić czasu, golił sobie połowę twarzy i głowy. I w ten sposób, mimo nieodpowiednich warunków fizycznych, a dzięki silnej woli stał się jednym z największych mówców greckich.

Z drugiej strony, nie należy wpadać w drugą skrajność, tzn. nie należy dyskutować ze zbyt wielką pewnością siebie, nie wpadać w tupet. Człowiek z tupetem zabiera głos w sprawach, na których się w ogóle nie zna. Jest też przekonany, że i inni także nic nie wiedzą, a tylko udają mądrych. Na takich ludzi trzeba mieć szczególnie baczne oko w dyskusji, gdyż potrafią wygłaszać sądy zupełnie nieuzasadnione, a jeżeli zwróci się im uwagę - reagują z wielkim oburzeniem.

Ważną rolę w dyskusji odgrywa także jej przewodniczący. Jest on reżyserem dyskusji. Mówi i czyni to tylko i na tyle, by dyskusja zmierzała najlepiej do wyznaczonego celu. Do niego należy zagajenie, udzielanie głosu, jak i jego odbieranie. Pilnuje by mówiono na temat, by mieszczono się w czasie. Jeżeli zachodzi potrzeba winien precyzować czyjeś wypowiedzi. Dyskutanci nie zawsze wyrażają się ściśle, nie zawsze słuchają swoich przedmówców, gdyż myślą wtedy o tym, co sami mają powiedzieć. Przewodniczący winien doskonale rozumieć mówcę, wychwytywać założenia z jakich wychodzi, definicje których używa czy zakłada, musi wreszcie panować nad kłębowiskiem myśli i emocji.

Z tych to względów nie może angażować się w żadne stanowisko. Ma jedynie stać na straży przestrzegania reguł logicznych i etycznych. Dlatego winien odznaczać się wielką dozą zdrowego rozsądku i kulturą logiczną. Od czasu do czasu może robić podsumowania dyskusji, by obecni wiedzieli dokładniej od czego wyszli, do czego już doszli i co jeszcze zostało do rozstrzygnięcia. Stąd winien robić sobie plan dyskusji, notować jej przebieg lub nawet powołać do tej czynności sekretarza. Przewodniczący organizuje także odpowiednie przerwy w dyskusji, a gdy dyskusja obumiera winien umieć ją ożywić. Nie może też dopuszczać do prywatnych rozmów i opuszczać sali obrad pod żadnym pozorem.

6. Argumenty niezgodne z logiką i etyką. Nieraz w dyskusji padają argumenty, które właściwie na tę nazwę nie zasługują. Omówimy je pokrótce, aby łatwiej w przyszłości można było ich unikać. Znane są one w krajach kultury zachodniej pod łacińskimi nazwami. Dlatego i my będziemy się tymi nazwami posługiwać.

1. Argumentum ad baculum, czyli argument kija. Chodzi tutaj o zastraszanie kogoś (pobiciem, więzieniem, karą pieniężną itd.), jeśli nie zgodzi się na proponowane rozwiązanie. Obok zastraszania może też być proponowanie jakiejś łapówki itd.

2. Argumentum ad hominem. Argument ten polega na odwoływaniu się do ludzkich uczuć, przyzwyczajeń, słabostek czy naiwności. Pijak np. żebrzący na ćwiartkę tłumaczy, że znalazł się w okropnych warunkach, że spotkało go nieszczęście, że dzieci z głodu płaczą itd. Do podobnych argumentów ucieka się leń, aby nie wyrzucić go z pracy. A także nieszczęśliwie zakochany straszy wybrankę swego serca, że się zabije w okrutny sposób, jeśli ona nie okaże mu nieco więcej względów.

Podobnych argumentów używa nałogowiec. Starając się wybielić siebie pociesza się, że i inni tak robią, że są jeszcze bardziej niebezpieczne rzeczy od tych, które on czyni, że wielu wybitnych ludzi także tym nałogom ulegało itd. Żaden z tych argumentów nie może uzasadnić jego postępowania, a służy jedynie do odsunięcia uwagi od tego tematu.

3. Argumentum ad ignorantiam. Argument bazujący na ludzkiej niewiedzy. Handlarz starając się sprzedać szmelc zachwala go przed nieznającym się na rzeczy kupcem mówiąc, iż ma niepowtarzalną okazję do nabycia towaru pierwszej jakości. Używa przy tym równie mądrych, co i niezrozumiałych terminów, których kupujący nie rozumie, a bojąc się zapytać, by nie wydać się nieukiem - dziarsko przytakuje.

4. Argumentum ad populum. Popularnie zwanym pod publiczkę. Nie chodzi tutaj o dochodzenie wspólne do prawdy, lecz jedynie o zdobycie poklasku publiczności. Mówca bazuje tutaj na słabościach, przyzwyczajeniach czy instynktach danej grupy ludzi. Jest to typowa demagogia. W ten sposób uprawiana jest często propaganda. Ludzie wtedy przypominają owce pędzone na rzeź. Dobry demagog, umiejący wygrywać na ludzkich uczuciach, jest w stanie robić z nimi co zechce. Wystarczy wspomnieć to, co robił z narodem niemieckim „natchniony wódz” - Hitler.

5. Argumentum ad personam. Posługujący się tym argumentem zmienia temat dyskusji. Zamiast szukać rozwiązania problemu, robi wycieczki osobiste w stronę swego przeciwnika mówiąc o jego życiu prywatnym, o jego słabościach czy nadużyciach. Chodzi tutaj o podkopanie autorytetu przeciwnika. Przyjmuje się założenie, że człowiek, który dopuścił się niecnych czynów nie zasługuje na zaufanie, nie może mieć racji. Oczywiście założenie to w całej swej rozciągłości nie jest słuszne, gdyż czasem może mieć rację nawet najgorszy człowiek. Podobnie jak może się mylić i najlepszy.

6. Argumentum ad vanitatem, czyli argument bazujący na próżności człowieka. Tutaj nie wymyśla się przeciwnikowi, lecz wręcz odwrotnie - prawi mu się komplementy i obserwuje się jak je połyka. Posługujący się tego typu argumentem zaczyna mniej więcej w ten sposób: „Pan, jako znany i doskonały fachowiec, doskonale wie, że ...” i tutaj podsuwamy myśl, o którą nam chodzi, aby ją przyjął bądź na nią się zgodził. Albo: „Pani jest zapewne na tyle mądra, co i piękna i dlatego Pani na pewno zrozumie w lot, że sprawy mają się tak a tak.”

Samo pochlebstwo nie jest oczywiście żadnym argumentem. Pełni jedynie rolę przygotowawczą, jest gładkim i miłym podkładem do przyjęcia bądź wyrażenia zgody na coś. Ponieważ jest ktoś dla nas miły, stąd łatwiej nam z nim się zgodzić, nawet gdyby miał nieco mniej racji. Tego typu argumentem mogą oczywiście być nie tylko słowa, lecz i kwiaty, wyrazy pamięci, grzecznościowe gesty itd.

7. Argumentum ad verecundiam. Mamy z nim do czynienia wtedy, gdy ktoś udaje przekonanego dlatego, że ten, kto go przekonuje zajmuje wyższy stopień w hierarchii społecznej. Na przykład asystent dyskutując z profesorem może nie uważać się za przekonanego, lecz takiego udaje, by nie narazić się profesorowi lub nie wystawić na szwank jego autorytetu.

Podsumowanie. Nie ulega wątpliwości, że na miano prawdziwej dyskusji zasługuje ta, która pozbawiona jest do minimum wspomnianych wyżej argumentów. Prawdziwy bowiem sposób dyskutowania winien być zgodny z zasadami etyki i logiki. Czym więc wytłumaczyć posługiwanie się argumentami niezgodnymi z logiką bądź etyką?

Otóż trzeba pamiętać, że argumenty zgodne z logiką i etyka są trudniejsze do wyszukania, wymagają wysiłku i nie zawsze od razu są skuteczne. Komu zatem zależy na skuteczności swego działania, nie zawsze dba o zasady etyczne czy konsekwencje logiczne. Na dłuższą jednak metę lepsze są argumenty respektujące zasady logiki i etyki. Można bowiem, korzystając z czyjeś niewiedzy czy naiwności, namówić go do czegoś. Po jakimś jednak czasie dojdzie on do tego, że został oszukany czy zniewolony i będzie szukał odwetu. Zatem ten, kto poważnie traktuje drugiego człowieka a przez to i siebie samego, stara się także znaleźć możliwie najlepsze argumenty dla uzasadnienia swoich przekonań, jak i dla przekonań proponowanych nam przez innych.

Bibliografia

zawiera pozycje, na które powoływano się w przypisach

Ajdukiewicz K., /Logika/ Logika pragmatyczna, Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe 1965.

- /Metodologia/ Metodologia i metanauka, w: tenże, Język i poznanie. Wy- bór pism z lat 1945 - 1963, t. 2, Warszawa: PWN 1965, s. 117 - 126.

- /Wstęp/ Wstęp, w: F. Bacon, Novum organon, tłum.......

- /Zagadnienia/ Zagadnienia i kierunki filozofii. Teoria poznania. Metafi- zyka, Warszawa: Czytelnik 1983.

- /Zagadnienie/ Zagadnienie uzasadniania, w: tenże, Język i poznanie, t. 2, Warszawa: PWN 1965, s. 374 - 383.

Amsterdamski S., /Between/ Between....

- /Nauka/ Nauka a porządek świata, Warszawa:... 1983.

- /Między/ Między doświadczeniem a metafizyką, Warszawa: PIW 1973.

- /Rozwój/ Rozwój nauki, w: Filozofia a nauka. Zarys encyklopedyczny, red. Z. Cackowski i inni, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1987, s. 589 - 598.

Bocheński I. M., /Ku filozoficznemu/ Ku filozoficznemu myśleniu, Warszawa: PAX 1986.

- /Logik/ Formale Logik, Freiburg, München4: Alber 1978.

- /Współczesne/ Współczesne metody myślenia, Poznań: „W drodze” 1992.

- /Między/ Między logiką a wiarą, Montricher: Les Editions Noir Sur Blanc 1988.

Borkowski L., /K. Ajdukiewicz/ K. Ajdukiewicz, w: „Studia Logica” t. XVI........

- /Logika/ Logika formalna. Systemy logiczne. Wstęp do metalogiki, War- szawa: PWN 1970.

- /Wprowadzenie/ Wprowadzenie do logiki i teorii mnogości, Lublin: To- warzystwo Naukowe KUL 1991.

Cackowski Z., /Obserwacja/ Obserwacja, w: Filozofia a nauka. Zarys encyklopedycz- ny, red. Z. Cackowski i inni, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossoliń- skich 1987, s. 433 - 444.

Chalmers A., /Czym jest to/ Czym jest to, co zwiemy nauką?, tłum. i przypisami opa- trzył A. Chmielewski, Wrocław: Wydawnictwo Siedmioróg 1993.

Chmielewski A., /Filozofia/ Filozofia Poppera. Analiza krytyczna, Wrocław: Wydaw- nictwo Uniwersytetu Wrocławskiego 1995.

Chwistek L., /Pisma/ Pisma filozoficzne i logiczne, Warszawa: PWN 1963.

Czeżowski T., /Logika/ Logika. Podręcznik dla studiujących nauki filozoficzne, War- szawa2: PWN 1968.

- /O dyskusji/ O dyskusji i dyskutowaniu, w: tenże, Odczyty filozoficzne, Toruń2: PWN 1969.

Diogenes Laertios, /Żywoty/ Żywoty i poglądy słynnych filozofów, tłum. I. Krońska, K. Leśniak, W. Olszewski, Warszawa3: PWN 1984.

Dummett M., /Frege/ Frege. Philosophy of Language, London2: Duckworth 1981.

Giedymin J., /Indukcjonizm/ Indukcjonizm i antyindukcjonizm, w: Logiczna teoria na- uki. Wybór artykułów, wyboru dokonał T. Pawłowski, Warszawa: PWN 1966, s. 269 - 294.

- /O teoretycznym/ O teoretycznym sensie tzw. terminów i zdań obserwa- cyjnych, w: Teoria i doświadczenie, red. M. Przełęcki, Warszawa:..... 1966, s. ........

Grobler A., /Prawda/ Prawda i racjonalność naukowa, Kraków: Inter Esse 1993.

Grucza F., /Zagadnienia/ Zagadnienia metalingwistyki. Lingwistyka - jej przedmiot, lingwistyka stosowana, Warszawa: PWN 1983.

Grzegorczyk A., /Zarys/ Zarys logiki matematycznej, Warszawa2: PWN 1969.

Hajduk Z., /O akceptacji/ O akceptacji teorii empirycznej, Lublin: Redakcja Wydaw- nictw KUL 1984.

Heller M., /Filozofia/ Filozofia..........

- /Filozofia nauki/ Filozofia nauki. Wprowadzenie, Wydawnictwo Nauko- we Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie 1992.

- /Filozofia świata/ Filozofia świata. Wybrane zagdnienia i kierunki filo- zofii przyrody, Kraków: Społeczny Instytut Wydawniczy ZNAK 1992.

- /Początek/ Początek świata, Kraków: ZNAK 1976.

- /Spotkania/ Spotkania z nauką, Kraków: ZNAK 1974.

Hempoliński M., /Polska filozofia nalityczna/ Polska filozofia analityczna. Analiza logiczna i semiotyczna w szkole lwowsko-warszawskiej, praca zbiorowa pod redakcją M. Hempolińskiego, Wrocław: Ossolineum 1987.

Hume D., /Traktat/ Traktat o naturze ludzkiej,.......... Warszawa: 1963.

Hunter G., /Metalogika/ Metalogika. Wstęp do metateorii standardowej logiki pierw- szego rzędu, z angielskiego tłum. B. Stanosz, Warszawa: PWN 1982.

Jodkowski K., /Paradygmat/ Paradygmat, w: Filozofia a nauka. Zarys encyklopedycz- ny, red. Z. Cackowski i inni, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossoliń- skich 1987, s. 456 - 464.

Kamiński S., /Nauka/ Nauka i metoda. Pojęcie nauki i klasyfikacja nauk, Lublin: To- warzystwo Naukowe KUL 1992.

- /Systematyzacja/ Systematyzacja typowych błędów logicznych, w: tenże, Metoda i język. Studia z semiotyki i metodologii nauk, Lublin: Towarzy- stwo Naukowe KUL 1994, s. 199 - 230.

Kant I., /Uzasadnienie/ Uzasadnienie metafizyki moralności, tłum. M. Wartenberg, Warszawa2: PWN 1971.

Kmita J., /Indukcjonizm/ Indukcjonizm i antyindukcjonizm, w: Filozofia a nauka. Zarys encyklopedyczny, red. Z. Cackowski i inni, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1987, s. 226 - 235.

Kotarbińska J., /Kontrowersja/ Kontrowersja: dedukcjonizm - indukcjonizm, w: Lo- giczna teoria nauki. Wybór artykułów, wyboru dokonał T. Pawłowski, Warszawa: PWN 1966, s. 319 - 340.

Kotarbiński T., /Traktat/ Traktat o dobrej robocie, Wrocław4: Ossolineum 1969.

- /Wykłady/ Wykłady z dziejów logiki, Warszawa2: PWN 1985.

Krajewski W., /Prawa/ Prawa nauki. Przegląd zagadnień metodologicznych, Warsza- wa: „Książka i Wiedza” 1982.

Krąpiec M. A., /Realizm/ Realizm ludzkiego poznania, Poznań: Pallottinum 1959.

Łubnicki N., /O ostatecznym/ ........

Łukasiewicz J., /Elementy/ Elementy logiki matematycznej, skrypt, Warszawa: 1929.

- /O twórczości/ O twórczości w nauce, w: tenże, Z zagadnień logiki i filo- zofii, Warszawa: ....... 1961, s. ........

- /Sylogistyka/ Sylogistyka Arystotelesa. Z punktu widzenia współczesnej logiki formalnej, tłum. A. Chmielewski, Warszawa: PWN 1988.

- /W obronie/ W obronie logistyki, w: tenże, Z zagadnień logiki i filozofii, Warszawa: ...... 1961, s. .......

Marciszewski W., /Metody/ Metody analizy tekstu naukowego, Warszawa: PWN 1981.

- /Podstawy/ Podstawy logicznej teorii przekonań, Warszawa: PWN 1972.

Mates B., /Logika/ Logika stoików, tłum. A. Kruk, Warszawa: Akademia Teologii Katolickiej 1971.

Meibaum W. Żukrowska A., /Wstęp/ Wstęp do metodologii nauk empirycznych, skrypt, Kraków: Nakładem Uniwersytetu Jagiellońskiego 1985.

/MEL/ Mała encyklopedia logiki, red. W. Marciszewski, Wrocław2: Ossolineum 1988.

/Metaetyka/ Metaetyka, wybór i redakcja Ija Lazari-Pawłowska, Warszawa: PWN 1975.

Mortimer H., /Logika/ Logika indukcji. Wybrane problemy, Warszawa: PWN 1982.

Mostowski A., /Logika/ Logika matematyczna, Warszawa - Wrocław 1948.

Motycka A., /Główny/ Główny problem epistemologiczny filozofii nauki, Wrocław: Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk 1990.

- /Relatywistyczna/ Relatywistyczna wizja nauki. Wprowadzenie: filozo- ficzny spór o naukę, Wrocław: Ossolineum 1984.

Murawski R., /Filozofia matematyki/ Filozofia matematyki. Zarys dziejów, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 1995.

Nagel E., /The Structure/ The Structure of Science. Problems in the Logic of Scientific Explanation, New York: Harcourt 1961.

Nagel E., Newman J. R., /Twierdzenie/ Twierdzenie G*dla, tłum. B. Stanosz, Warsza- wa: PWN 1966.

Nikitin E., /Wyjaśnianie/ Wyjaśnianie jako funkcja nauki, tłum. z rosyjskiego S. Ję- drzejewski i Z. Simbierowicz, Warszawa: PWN 1975.

Popper K. R., /Logika/ Logika odkrycia naukowego, tłum. z angielskiego U. Niklas, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 1977.

- /Wiedza/ Wiedza obiektywna. Ewolucyjna teoria epistemologiczna, tłum. i przypisami opatrzył A. Chmielewski, Warszawa: Wydawnictwo Na- ukowe PWN 1992.

Quine W. von, /Filozofia/ Filozofia logiki, tłum. H. Mortimer, Warszawa: PWN 1977.

- /Z punktu/ Z punktu widzenia logiki, eseje logiczno-filozoficzne, tłum. i słowo wstępne B. Stanosz, Warszawa: PWN 1969.

- /Podstawy/ Podstawy matematyki, w: Matematyka w świecie współcze- snym, Warszawa:...........1966, s. ..........

Salmon W. C., /The Foundations/ The Foundations of Scientific Inference, University of Pittsburgh Press 1967.

Siemianowski A., /Konwencjonalizm/ Konwencjonalizm, w: Filozofia a nauka. Zarys encyklopedyczny, red. Z. Cackowski i inni, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1987, s. 322 - 330.

- /Zasady/ Zasady konwencjonalistycznej filozofii nauki, Warszawa: PWN 1989.

Słupecki J., Borkowski L., /Elementy/ Elementy logiki matematycznej i teorii mnogo- ści, Warszawa3: PWN 1969.

Stępień A. B., /Elementy/ Elementy filozofii, Lublin: Redakcja Wydawnictw KUL 1986.

Such J., /O uniwersalności/ O uniwersalności praw nauki. Studium metodologiczne, Warszawa: Książka i Wiedza 1972.

- /Prawa/ Prawa............

- /Problemy/ Problemy weryfikacji wiedzy. Studium metodologiczne, War- szawa: PWN 1975.

- /Wstęp/ Wstęp do metodologii ogólnej nauk, Poznań: Wydawnictwo Na- ukowe UAM 1969.

Szaniawski K., /Hipoteza/ Hipoteza, w: Filozofia a nauka. Zarys encyklopedyczny, red. Z. Cackowski i inni, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1987, s. 197 - 206.

Whitehead A. N., /Nauka/ Nauka i świat nowożytny, tłum. M. Kozłowski i M. Pień- kowski, Kraków: Wydawnictwo ZNAK 1987.

Wojtyła K. Kard., /Osoba/ Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, red. T. Sty- czeń i inni, Lublin: Wydawnictwo Towarzystwa Naukowego KUL 1994.

Woleński J., /Filozoficzna/ Filozoficzna szkoła lwowsko-warszawska, Warszawa: PWN 1985.

/W*rterbuch der Philosophie/ Historisches W*rterbuch der Philosophie, hrsg. von J. Ritter, Basel/Stuttgart: Schwabe und Co. Verlag 1971 .......

Zamiara K., /Metodologiczne/ Metodologiczne znaczenie sposru o status poznawczy teorii. Z problematyki związków między metodologią nauk i teorią po- znania, Warszawa: PWN 1974.

Zonn W., Finkelsztejn A., /O nauce/ O nauce, Warszawa: Wiedza Powszechna 1977.

Życiński J., /Język/ Język i metoda, Kraków: ZNAK 1983.

Spis treści

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 1

I. Ogólna charakterystyka rozumowań . . . . . . . . . . 3

1. Pojęcie rozumowania . . . . . . . . . . . . . . . 3

2. Rodzaje wnioskowań niezawodnych . . . . . . . . . . 4

a. Indukcja zupełna . . . . . . . . . . . . . . . . 4

b. Indukcja matematyczna . . . . . . . . . . . . . . 5

3. Rodzaje wnioskowań nie niezawodnych . . . . . . . . . . 6

a. Wnioskowanie redukcyjne . . . . . . . . . . . . . 7

b. Indukcja niezupełna . . . . . . . . . . . . . . . 8

c. Wnioskowanie przez analogię . . . . . . . . . . . . 9

d. Wnioskowanie statystyczne . . . . . . . . . . . . . 9

e. Indukcja eliminacyjna . . . . . . . . . . . . . . . 10

4. Rodzaje rozumowań . . . . . . . . . . . . . . . . 11

a. Dowodzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11

b. Wyjaśnianie . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12

c. Sprawdzanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13

5. Błędy rozumowania . . . . . . . . . . . . . . . . 14

II. Metodologia nauk empirycznych . . . . . . . . . . . 15

1. Problem bazy empirycznej . . . . . . . . . . . . . . 15

a. Fakt naukowy . . . . . . . . . . . . . . . . . 15

b. Pomiar . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16

c. Obserwacja . . . . . . . . . . . . . . . . . 16

d. Eksperyment . . . . . . . . . . . . . . . . . 17

e. Opis . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17

f. Zdania spostrzeżeniowe . . . . . . . . . . . . . . 17

2. Konstrukcje teoretyczne . . . . . . . . . . . . . . 19

a. Prawa naukowe . . . . . . . . . . . . . . . . 19

1. Właściwości praw naukowych . . . . . . . . . . . 19

2. Rodzaje praw naukowych . . . . . . . . . . . . . 20

b. Hipotezy . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21

c. Teorie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21

3. Koncepcje uprawiania nauki . . . . . . . . . . . . . 22

a. Indukcjonizm . . . . . . . . . . . . . . . . . 23

1. Założenia indukcjonizmu . . . . . . . . . . . . . 23

2. Krytyka indukcjonizmu . . . . . . . . . . . . . 24

b. Falsyfikacjonizm . . . . . . . . . . . . . . . . 27

1. Założenia falsyfikacjonizmu . . . . . . . . . . . . 27

2. Krytyka falsyfikacjonizmu . . . . . . . . . . . . . 29

c. Radykalizm w filozofii nauki . . . . . . . . . . . . 31

d. Konwencjonalizm . . . . . . . . . . . . . . . . 33

e. Instrumentalizm . . . . . . . . . . . . . . . . . 34

III. Metodologia nauk dedukcyjnych . . . . . . . . . . . 35

1. Aksjomatyzacja systemów dedukcyjnych . . . . . . . . . . 35

a. System dedukcyjny . . . . . . . . . . . . . . . . 35

b. System aksjomatyczny . . . . . . . . . . . . . . . 36

c. System aksjomatyczny sformalizowany . . . . . . . . . . 36

2. Metalogiczne właściwości systemów dedukcyjnych . . . . . . . 37

a. Niesprzeczność . . . . . . . . . . . . . . . . . 37

b. Zupełność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38

c. Rozstrzygalność . . . . . . . . . . . . . . . . . 39

d. Kategoryczność . . . . . . . . . . . . . . . . . 39

e. Niezależność . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39

3. Filozofia logiki i matematyki . . . . . . . . . . . . . . 39

a. Empiryzm . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 40

b. Neoplatonizm . . . . . . . . . . . . . . . . . 40

c. Neonominalizm . . . . . . . . . . . . . . . . . 40

d. Neokonceptualizm . . . . . . . . . . . . . . . . 41

e. Logicyzm . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41

f. Formalizm . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41

g. Intuicjonizm . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42

IV. Metodologia nauk humanistycznych . . . . . . . . . . 43

A. Metaetyka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44

1. Semiotyczna charakterystyka wypowiedzi moralnych . . . . . . 45

a. Zdania praktyczne moralne a zdania teoretyczne . . . . . 45

b. Normy moralne a zdania normatywne pozamoralne . . . . 47

c. Bezwzględność norm moralnych . . . . . . . . . . . . 49

2. Uzasadnienie norm moralnych . . . . . . . . . . . . . 49

a. Struktura bytu ludzkiego fundamentem norm moralnych . . . 50

b. Wyjaśnienie właściwości norm moralnych . . . . . . . . . 51

c. Metaetyka marksistowska . . . . . . . . . . . . . 52

V. Zagadnienia z zakresu metodyki . . . . . . . . . . . 53

A. O dyskusji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53

1. Potrzeba dyskusji . . . . . . . . . . . . . . . . 53

2. Z historii dyskusji . . . . . . . . . . . . . . . . 54

3. Rodzaje dyskusji . . . . . . . . . . . . . . . . 54

4. Strony dyskutujące . . . . . . . . . . . . . . . 55

5. Przebieg dyskusji . . . . . . . . . . . . . . . . 56

6. Argumenty niezgodne z logiką i etyką . . . . . . . . . . 57

Różne sposoby rozumienia terminu metoda podaje słownik W*rterbuch der Philosophie.

Wspomniane zagadnienia omawia T. Kotarbiński w Traktacie.

K. Ajdukiewicz, Metodologia, s. 125.

W. Zonn, O nauce, s. 41.

Sam termin uzasadnienie jest wieloznaczny. Zob. K. Ajdukiewicz, Zagadnienie; N. Łubnicki, O ostatecznym; J. Such, Problemy oraz B. Stępień, Elementy.

L. Borkowski, K. Ajdukiewicz, s. 20.

J. Łukasiewicz, O twórczości, s. 71.

Tę właściwość wnioskowania stoicy nazywali konkluzywnością. Wnioskowanie jest konkluzywne wtedy, gdy negacja jego wniosku nie jest logicznie zgodna z koniunkcją jego przesłanek. Natomiast niezgodność logiczna ma miejsce wtedy, gdy nie zachodzi koniunkcja. Zob. W. Quine, Filozofia, s. 74; B. Mates, Logika, s. 73; Diogenes Laertios, Żywoty, s. 407. Terminem konkluzywność posługuje się także K. Ajdukiewicz. Według niego wnioskowanie subiektywnie pewne jest konkluzywne tedy, gdy jego wniosek wynika logicznie z przesłanek. Tenże, Logika, s. 108.

J. Such, Problemy, s. 55.

H. Mortimer, Logika, s. 11.

Istnieje jeszcze tzw. dedukcja antyformalistyczna. Polega ona na tym, że poprawność każdego następnego kroku w procesie rozumowania nie jest uzasadniania przy pomocy reguł logiki formalnej, lecz na podstawie intuicji bądź tzw. oczywistości intelektualnej. Tak pojętą dedukcją posługiwał się R. Kartezjusz. Nazywanie jednak tego typu rozumowania dedukcją jest wyraźnym nadużywaniem tej nazwy. Wspomina o tym W. Marciszewski, Podstawy, s. 31.

M. Krąpiec, Realizm, s. 257.

Trzeba też pamiętać, iż czymś zupełnie innym jest omówione wyżej wnioskowanie redukcyjne, które należy do wnioskowań nie niezawodnych od redukcji metafizycznej, która jest wnioskowaniem niezawodnym. Zob. skrypt tegoż autora Metafizyka, s. 18.

K. Ajdukiewicz, Logika, s. 141; J. M. Bocheński, Współczesne, s. 78 oraz W. Marciszewski, Metody, s. 75.

Tym rodzajem wnioskowania zajmował się szczególnie K. Ajdukiewicz. Zob. tenże, Logika oraz Wstęp. Wspomniane kanony omówione są dokładnie w Małej encyklopedii logiki.

Zob. L. Chwistek, Pisma, s. 207 oraz W. Krajewski, Prawa, s. 99.

A. N. Whitehead, Nauka, s. 49. Problemem indukcji zajmują się m.in. K. Ajdukiewicz, Zagadnienie; Z. Hajduk, O akceptacji; W. C. Salmon, The Foundations.

Związki jakie zachodzą pomiędzy wyjaśnianiem a przewidywaniem omawia K. R. Popper, Wiedza, s. 443.

Przegląd różnych typów błędów logicznych przeprowadza S. Kamiński, Systematyzacja.

J. Giedymin, Indukcjonizm, s. 272.

Wspomniane zagadnienia poruszają: W. Krajewski, Prawa, s. 159; A. Motycka, Relatywistyczna, s. 14; J. Życiński, Język, s. 114.

S. Amsterdamski, Between, s. 110.

Problemem pomiaru zajmuje się K. Ajdukiewicz, Logika, s. 232.

Na temat pojęcia obserwacji zob. Z. Cackowski, Obserwacja.

Omawiają je m.in. O. Zich, Logiczne oraz F. Grucza, Zagadnienia.

Ten rodzaj eksperymentu omawia dokładniej A. Motycka, Relatywistyczna, s. 121.

K. Ajdukiewicz, Logika, s. 221.

K. Popper, Logika, s. 93-94.

Prawa naukowe omawiają: W. Krajewski, Prawa: E. Nagel, The Structure; J. Such, Problemy; tenże, Prawa; tenże, O uniwersalności.

K. Ajdukiewicz, Logika, s. 119.

Wspomniane zagadnienia omawia J. Giedymin, O teoretycznym, s. 92.

Na temat hipotez zob. K. Szaniawski, Hipoteza oraz A. Chalmers, Czym jest to, s. 80.

M. Heller, Początek, s. 142.

K. Zamiara, Metodologiczne, s. 11.

M. Heller, Spotkania, s. 137.

Wspomniane zagadnienia omawiają dokładniej A. Motycka, Relatywistyczna, s. 100 oraz E. Nikitin, Wyjaśnianie.

A. Chalmers, Czym jest to, s. 23, 34, 59. Indukcjonizmem zajmują się także: J. Giedymin, Indukcjonizm; J. Kmita, Indukcjonizm; J. Kotarbińska, Kontrowersja oraz K. Popper, Logika i tenże, Wiedza.

A. Chalmers, Czym jest to, s. 26.

K. Popper zwraca uwagę, iż indukcjoniści uważają za zdania naukowe jedynie te, które podlegają weryfikacji i falsyfikacji zarazem. Tenże, Logika, s. 39.

A. Chalmers, Czym jest to, s. 23, 33.

Tamże, s. 37.

Tamże, s. 40.

Tamże, s. 47. Autor podaje wiele przykładów potwierdzających daną tezę.

Dokładniej to zagadnienia omawia A. Chalmers, Czym jest to, s. 54.

Antyindukcjonizm omawiają: S. Amsterdamski, Nauka oraz Między doświadczeniem; A. Chalmers, Czym jest to; A. Chmielewski, Filozofia; J. Giedymin, Indukcjonizm; A. Grobler, Prawda; M. Heller, Filozofia nauki oraz Filozofia świata; S. Kamiński, Nauka; J. Kotarbińska, Kontrowersja; H. Mortimer, Logika; J. Such, Problemy.

K. Popper, Logika, s. 53.

K. Popper przyjmuje istnienie trzech światów. Świat pierwszy, to świat fizycznych przedmiotów lub stanów rzeczy. Świat drugi, to świat przeżyć ludzkich, świat stanów umysłu ludzkiego. Wreszcie trzeci świat, to świat myśli naukowych, świat dzieł sztuki i poezji. Treści zamieszkujące trzeci świat są tworzone przez konkretnych ludzi, lecz po swoim powstaniu uniezależniają się od swoich twórców, zaczynają żyć swoim własnym życiem i są własnością całego społeczeństwa. Wspomniane trzy światy K. Poppera omawia M. Heller, Filozofia nauki, s. 12 oraz tenże Filozofia świata, s. 155.

A. Chalmers, Czym jest to, s. 18.

Tamże, s. 69.

Tamże, s. 63.

M. Heller, Filozofia nauki, s. 61.

A. Chalmers, Czym jest to, s. 71.

M. Heller, Filozofia nauki, s. 164.

S. Kamiński, Nauka, s. 169.

Krytykę teorii K. Poppera przeprowadzają: A. Chalmers, Czym jest to; A. Chmielewski, Filozofia; H. Mortimer, Logika; J. Such, Problem oraz K. Szaniawski, Hipoteza.

Zdanie uniwersalnie egzystencjalne stwierdza istnienie czegoś, bez podawania czasu (kiedy), ani miejsca (gdzie) to coś istnieje. Na przykład zdanie: „Krasnoludki istnieją” nie może być sfalsyfikowane, gdyż nie jesteśmy w stanie wykazać, że krasnoludki nigdy i nigdzie we wszechświecie nie istniały, nie istnieją i nie będą istniały. Możemy to zdanie jedynie zweryfikować - pokazując np. żywego krasnoludka.

A. Chalmers, Czym jest to, s. 18.

Tamże, s. 92.

A. Chmielewski, Filozofia, s. 174 oraz 218.

Tamże, s. 72, 121, 169, 217.

A. Chalmers, Czym jest to, s. 85.

Tamże, s. 111.

Grupę metdodologów, w liczbie czterech, spod znaku T. Kuhna, J. M. Bocheński nazywa „bandą czterech”. Tenże, Między, s. 31. Natomiast Z. Hajduk, we Wstępie do książki O akceptacji teorii empirycznych, świadomie nie uwzględnia tego kierunku z powodu jego irracjonalizmu. Tamże, s. 14. Nieco inne rozwiązanie niż racjonalizm K. Poppera i irracjonalizm T. Kuhna proponują A. Chalmers, Czym jest to; A. Grobler, Prawda; M. Heller, Filozofia nauki.

Zwolennicy radykalizmu twierdzą, iż „nauka jest grą, w której sukces mierzy się nie osiągniętymi rezultatami, lecz umiejętną propagandą”. M. Heller, Filozofia nauki, s. 54. A według P. K. Feyerabenda w nauce „wszystko ujdzie” a naukowcy niewiele różnią się od zorganizowanych gangów. Tamże, s. 63.

A. Chmielewski, Filozofia, s. 129, 165.

Krytycy teorii T. Kuhna podkreślają wieloznaczność terminu paradygmat. Zauważono, że sam Kuhn używa go w 21 różnych znaczeniach. M Heller, Filozofia nauki, s. 61. Pojęcie paradygmatu omawia K. Jodkowski, Paradygmat.

A. Chalmers, Czym jest to, s. 123. Zob. także A. Chmielewski, Filozofia, s. 133.

Tamże, s. 128.

A. Chalmers, Czym jest to, s. 122.

M. Heller, Filozofia nauki, s. 60.

A. Chalmers, Czym jest to, s. 172.

Cytuję za M. Hellerem, Filozofia nauki, s. 61. Krytykę teorii T. Kuhna przeprowadzają: S. Amsterdamski, Rozwój; S. Kamiński, Nauka.

Problem konwencjonalizmu omawiają: M. Heller, Filozofia; S. Kamiński, Nauka; W. Meibaum, A. Żukrowska, Wstęp; A. Motycka, Główny; A. Siemianowski, Konwencjonalizm oraz tenże, Zasady.

A. Motycka, Główny, s. 87.

Tamże, s. 79 oraz K. Popper, Logika, s. 69.

K. Popper, Logika, s. 69.

A. Motycka, Główny, s. 83.

W. Quine, Z punktu, s. 67. Zob. także A. Chalmers, Czym jest to, s. 187.

K. Zamiara, Metodologiczne, s. 49.

Tamże.

W ramach metamatematyki poruszane są różne zagadnienia. Zob. MEL, s. 124. Na temat aksjomatyzacji sylogistyki u Arystotelesa zob. J. Łukasiewicz, Sylogistyka, s. XII i XIII.

K. Ajdukiewicz wylicza cztery stopnie aksjomatyzacji: intuicyjny przedaksjomatyczny, intuicyjny aksjomatyczny, aksjomatyczny abstrakcyjny i sformalizowany. Tenże, Logika, s. 181 i nn.

Istnieje wynikanie inferencyjne, które jest zrelatywizowane do systemu: ze zdania A wynika inferencyjnie zdanie B w systemie S wtedy i tylko wtedy, gdy reguły i aksjomaty systemu S pozwalają na to, iż jeśli do systemu S należy zdanie A, to należy także do niego zdanie B. Następnym jest wynikanie implikacyjne, tzw. implikacja materialna: ze zdania A wynika implikacyjnie zdanie B wtedy i tylko wtedy, gdy albo A jest fałszywe albo B jest prawdziwe. Wynikanie logiczne: ze zdania A wynika logicznie zdanie B wtedy i tylko wtedy, gdy implikacja, której poprzednikiem jest zdanie A a następnikiem zdanie B, jest podstawieniem jakiegoś prawa bądź schematu logicznego, czyli tautologii. Wreszcie istnieje jeszcze wynikanie semantyczne, które opiera się na pojęciu spełniania oraz pojęciu modelu semantycznego: z funkcji zdaniowej A wynika semantycznie funkcja zdaniowa B wtedy i tylko wtedy, gdy dla żadnego modelu nie istnieje taka interpretacja, żeby formuła A była spełniona a formuła B nie była spełniona w tym samym modelu. Na temat wykorzystywania semantyki do określania pojęcia wynikania logicznego zob. m.in. J. Woleński, Filozoficzna, s. 170 oraz L. Borkowski, Wprowadzenie, s. 21 i n.

Różne zagadnienia z zakresu metalogiki porusza G. Hunter, Metalogika.

Nie należy mieszać ze sobą niesprzeczności systemu z zasadą niesprzeczności (prawo logiczne). Pierwsza jest bowiem właściwością systemu, druga jego tezą. Może być tak, że system wśród swoich aksjomatów przyjmuje zaprzeczoną zasadę niesprzeczności (p ∧ ~ p) a mimo to sam nie jest sprzeczny. Zob. T. Kotarbiński, Wykłady, s. 197 oraz A. Mostowski, Logika, s. 273 i nn.

Rozumowanie to przebiega zgodnie z zasadą modus tollendo tollens. Jeśli ze sprzecznego systemu wynika dowolne zdanie i jeśli okazuje się, że to dowolne zdanie nie wynika, to system nie jest sprzeczny. Dokładniej tę myśl można wyrazić następująco: { [ / p ~ p / q ] ~ q } ~ / p ~ p /.

Wspomniany dowód jest dosyć przystępnie przedstawiony w książce Twierdzenie Gödla, której autorami są E. Nagel oraz R. Neuman.

Na temat zmieniającej się ilości aksjomatów rachunku zdań, zob. M. Bocheński, Logik, s. 396; T. Czeżowski, Logika, s. 29; E. Nagel, R. Neuman, Twierdzenie oraz Mała encyklopedia logiki.

A. Mostowski, Logika, s. 320.

Zagadnienia te omawiają m.in. : Mała encyklopedia logiki; L. Borkowski, Logika, s. 326; A. Grzegorczyk, Zarys; A. Mostowski, Logika, s. 279 oraz J. Łukasiewicz, Elementy - skrypt trudno dostępny.

Omawiane stanowisko, jak i inne kierunki filozofii nauk dedukcyjnych analizuje dokładniej J. Such, Wstęp.

Dokładniej wspomniane zagadnienia omawiają m.in.: K. Ajdukiewicz, Zagadnienia, s. 113; M. Dummett,, Frege, s. XXXVII; J. Słupecki, L. Borkowski, Elementy, s. 281 oraz W. v. Quine, Z punktu, s. 167 i tenże Podstawy, s. 170.

Zob. J. M. Bocheński, Ku filozoficznemu, s. 13.

J. Łukasiewicz, W obronie, s. 10.

Zagadnienie neonominalizmu omawia m.in. W. v. Quine, Z punktu . Zob. też Polska filozofia analityczna pod red. M. Hempolińskiego, s. 104.

O roli logicyzmu we współczesnej filozofii nauki wspomina A. Motycka, Główny, s. 46.

Obecnie mówi się o tzw. ultraintuicjonizmie. Zob. Filozofia matematyki, opr. R. Murawski, s. 14.

Cytuję za J. Such, Wstęp, s. 133.

Problemami podobieństwa i różnicy pomiędzy naukami empirycznymi a humanistycznymi zajmują się m.in. S. Kamiński, Nauka, J. Such, Wstęp.

Istnieje już opracowana metodologia historii (J. Topolski), metodologia psychologii (J. Brzeziński), socjologii (P. Sztompka red.), metodologia teologii (J. Majka) oraz metodologia metafizyki (S. Kamiński i M. Krąpiec).

D. Hume, Traktat, s. 260.

Dokładną charakterystykę bezwzględności norm moralnych podaje I. Kant w swoim dziele Uzasadnienie metafizyki moralności. Można mieć zastrzeżenia co do uzasadnienia owej bezwzględności proponowanej przez Kanta - sam jednak jej opis wydaje się mistrzowski.

Trzeba pamiętać, iż możliwości tkwiące w człowieku są różne: do dobrego, jak i do złego. Udoskonala człowieka jako człowieka jedynie realizacja możliwości zgodnych z kierunkiem jego rozwoju.

Próbę stworzenia takiej antropologii podjął Kard. Karol Wojtyła w swoim dziele Osoba i czyn. Natomiast metaetyką w ramach tzw. filozofii chrześcijańskiej zajmują się H. Juros (ATK), T. Styczeń (KUL) oraz A. Szostek (KUL).

Istnieją zwolennicy etologii, podejścia pozytywistycznego oraz indukcyjnego. W Polsce istnieje też dosyć już bogata literatura dotycząca tych zagadnień. Zob. chociażby I. Lazari-Pawłowska, red. Metaetyka oraz czasopismo „Etyka”.

T. Czeżowski, O dyskusji, s. 196.

34

62



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Metafizyka, wykłady i tym podobne, skrypty, itp, text
slowka, wykłady i tym podobne, skrypty, itp, text
gadamerw, wykłady i tym podobne, skrypty, itp, text
konjugacja, wykłady i tym podobne, skrypty, itp, text
Log, wykłady i tym podobne, skrypty, itp, text
teodycea(druk), wykłady i tym podobne, skrypty, itp, text
filozofia, wykłady i tym podobne, skrypty, itp, text
I rozdzial, wykłady i tym podobne, skrypty, itp, text
Metafizyka, wykłady i tym podobne, skrypty, itp, text
Wykłady - Teorie socjologiczne - skrypt, teorie socjologiczne
WNoSM-notatki-wyklad 01-wprowadz, SKRYPTY, WNOSM
WYKŁAD 3 ośrodek wodny (skrypt)
Chomik, chomikowanie i tym podobne

więcej podobnych podstron