DNA, Racjonalny Projekt i początki życia
Lista nr 9 zgodności z informacjami od Kasjopean
Harrison Koehli
Sott.net
23 sierpnia 2012
Ostatnio w czasopiśmie Advances in Anthropology („Postępy w antropologii”) został opublikowany kontrowersyjny artykuł naukowy kwestionujący ”Teorię wyjścia z Afryki”, wyjaśniającą pochodzenie człowieka współczesnego. W transkryptach sesji z Kasjopeanami jest wiele odniesień do początków ludzkości, tak więc ten właśnie temat pragnę przedyskutować w niniejszym odcinku serii Hit List, czyli cyklu artykułów na temat zgodności informacji uzyskanych od Kasjopean z najnowszymi odkryciami nauki. Do wspomnianej wyżej pracy przejdę nieco później, a wcześniej spróbuję naszkicować tło dla omawianego materiału. Odpowiedzi Kasjopean umieszczone są zawsze w pewnym kontekście i dotyczą idei i możliwości, które prawdopodobnie nie byłyby zrozumiałe bez znajomości kontekstu. Po tym wstępie muszę uprzedzić, że jest tu zbyt wiele materiału jak na jeden artykuł, tak więc czytelnikom, których ta tematyka zainteresuje, sugeruję sięgnięcie po książki, do których się odwołuję, i przeczytanie ich w całości.
Jak na życzenie kultura masowa dostarczyła nam punkt startowy do wejścia w ten temat. W czerwcu br. na ekrany kin wszedł „Prometeusz” - od dawna wyczekiwany prequel Ridleya Scotta do jego przeboju kinowego „Obcy - Ósmy pasażer Nostromo” (ang. Aliens). Pomińmy kwestię artystycznych walorów filmu i skupmy się na pewnych zawartych w nim wątkach, wiążących się z naszym tematem. Akcja filmu obraca się wokół idei, że życie na Ziemi - a prawdopodobnie i na innych planetach w galaktyce - nie powstało w sposób przypadkowy. Pewna rasa muskularnych i bezwłosych humanoidów o jasnej skórze „zasiewa” życie na planetach poprzez akt samopoświęcenia. „Inżynier' , jak go nazywają w filmie, oddaje swoje ciało, aby zostało rozłożone na części składowe, dostarczając w ten sposób DNA jako bazę do stworzenia nowego życia. Ludzie organizują kosmiczną misję, aby „spotkać swych stwórców” w miejscu wskazywanym w starożytnych dziełach, odnajdywanych w różnych miejscach na świecie.
Film pozostawia otwartą kwestię faktycznych początków życia, dopuszczając współistnienie konwencjonalnych teorii ewolucji (neodarwinizm) i tzw. „inteligentnego projektu” (lub inżynierii biogenetycznej) jako dających się pogodzić opcji. Innymi słowy, inżynierowie „inteligentnie” zasiali życie na Ziemi, po czym ewolucja nadała mu kierunek (z prawdopodobnie kilku wypadkami „podrasowania” go na przestrzeni dziejów), co dało w rezultacie bogactwo form życia opartych na DNA, charakterystycznych dla naszej planety. Kwestia pochodzenia samych inżynierów pozostaje nietknięta, stanowiąc kolejną tajemnicę do rozwikłania.
Wracając do realnego świata, nikt tak naprawdę nie wie, jak rozpoczęło się życie na naszej planecie. Powtarzam: Nikt nie wie. Mamy jedynie różne teorie, z których żadna nie znalazła naukowego potwierdzenia. W najlepszym wypadku większość naukowców powie, że musiało się to stać w pewien określony sposób po prostu dlatego, że wykluczyli inne opcje jako niewarte rozważenia. Nawet jeśli dość dobrze znamy niektóre mechanizmy ewolucyjne, jakie działały od czasu pojawienia się hipotetycznego pierwszego organizmu jednokomórkowego, to nadal pozostaje tajemnicą i przedmiotem otwartych spekulacji, skąd się ten organizm wziął. Historycznie rzecz ujmując, jest chyba pięć kategorii proponowanych teorii. Pierwszą, oczywiście, jest kreacjonizm - idea, że „Bóg” stworzył wszystkie formy życia w taki czy inny sposób. Następnie mamy różne teorie „spontanicznej abiogenezy” [samorództwa], zakładające, że w jakiś tam sposób zwykłe procesy chemiczne spontanicznie doprowadziły do powstania [z materii nieożywionej] prymitywnych materiałów biologicznych, które jakoś samoistnie osiągnęły zdolność samoreplikacji i ewoluowania, czy to na kryształach, czy w drodze jakiegoś innego, statystycznie nieprawdopodobnego i jeszcze nieodkrytego procesu naturalnego. Kolejną opcją jest spopularyzowana przez naukowców Sir Freda Hoyle'a i Chandrę Wickramasinghe'a panspermia, zgodnie z którą materiały organiczne mają istnieć w całym wszechświecie i są przenoszone przez kosmicznych wędrowców, takich jak asteroidy czy meteory, które osadzają je na planetach, którym się poszczęściło, i voila! Czwarta opcja - ukierunkowanej panspermii, zaproponowana przez Francisa Cricka (współodkrywcy cząsteczki DNA), sugeruje, że życie zostało rozmyślnie zasiane przez już istniejącą gdzieś w galaktyce inteligentną rasę. Podobnie jak w filmie „Prometeusz”, pozostawia to otwarte pytanie o pochodzenie owej rasy.
Inżynier Bryant M. Shiller w swojej książce Origin of Life: The 5th Option proponuje piątą opcję. Shiller nazywa ją racjonalnym projektem, prawdopodobnie dla odróżnienia od `inteligentnego projektu', którego licznymi orędownikami są chrześcijanie. Na podstawie publikacji obozu inteligentnego projektu, jakie do tej pory czytałem, mogę powiedzieć, że choć niezbyt często mieszają oni swoją teologię ze swoją nauką, to takie połączenie [kiedy się zdarza] jest dość kontrowersyjne i prowokuje krytyków do postawienia zarzutów, że ich „nauka” stanowi jedynie przykrywkę dla forsowania programu religijnego. W niektórych przypadkach może to być prawda, ale nie sądzę, żeby był to słuszny argument w wielu pozostałych. Na przykład podejście Shillera do tego zagadnienia w żadnym wypadku nie jest religijne. Mimo to istnieją jednak pewne metafizyczne implikacje jego teorii.
Według Hipotezy Racjonalnego Projektu (RDH) Shillera początków życia nie da się wyjaśnić abiogenezą. Wśród idei, jakie wprowadza Shiller dla poparcia swej hipotezy, znajdujemy:
- istnieje wyraźny podział na chemię i biochemię - pierwsza jest przypadkowa, podczas gdy druga ukierunkowana;
- „podstawowa platforma projektu” życia (czyli komórka) jest sama w sobie niezwykle złożona i nie podlega ewolucyjnym zmianom;
- mutacjom podlegają jedynie ewolucyjne „dodatki” do podstawowej komórki; skokowe mutacje prowadzą jedynie do skwantowanych zmian w fenotypie (tzw. skoki kwantowe);
- biologia kontroluje ewolucję, przewidując warunki biosferyczne, rozdzielając cechy gatunków wg krzywej rozkładu normalnego [rozkładu Gaussa], tak że niektóre osobniki przetrwają niemal każdą zmianę w środowisku;
- następnie, w odpowiedzi na zmiany w biosferze, cechy gatunku ponownie propagują się wśród populacji, zapewniając tym rozprzestrzenianie się i ciągłość życia;
- „degeneracja” kodu genetycznego, która działa jako „ewolucyjny filtr”, ciąży w kierunku użytecznych mutacji; itd. (str.425);
Z powyższego wynika, że życie miało inteligentnego projektanta lub inżyniera, niekoniecznie zbudowanego na bazie DNA, niemniej jednak inteligentnego. Ale co to jest inteligencja?
“Origin of Life: The Fifth Option” - Bryant M. Schiller
Shiller definiuje inteligencję, jako “zdolność systemu do przeciwdziałania entropii, odróżniania informacji od przypadkowości i realizowania wyboru raczej niż przypadku”.(str. 308) Robimy to za każdym razem, kiedy formułujemy zdanie, rozwiązujemy zagadkę, lub konstruujemy maszynę. Jeśli chodzi o maszyny, to jak długo mają inteligentnych operatorów, mogą być utrzymywane na chodzie (przeciw entropii), o ile tylko mają właściwe zasilanie a zużyte części są w miarę potrzeby zastępowane nowymi. Bez czynnika inteligencji system lub maszyna przestaną działać, podlegając entropii. Shiller odnotowuje:„Podobnie, system życia składa się z biologicznych maszyn, które są w stanie zaopatrywać się w paliwo oraz regenerować. Jedyna wyraźna różnica polega na tym, że zamiast ludzi nadzorujących te funkcje, jak to się dzieje w przypadku projektowanych przez nich maszyn, owe funkcje są inteligentnie i automatycznie kontrolowane od wewnątrz tychże biologicznych maszyn, stanowiąc system życia (nie są wymagani zewnętrzni wobec systemu inteligentni operatorzy)”. (str. 310)
Mówiąc prościej, samo życie jest inteligentne i przeciwstawia się entropii jak każdy zaprojektowany system. W istocie rzeczy, w miarę upływu czasu staje się ono bardziej złożone, a nie mniej (jak to jest w normalnej chemii). Nie jest ono przypadkowe (weźmy np. DNA, dosłownie wielotomowe dzieło uporządkowanej informacji, łącznie z instrukcjami dotyczącymi projektu, budowy, naprawy, konserwacji i przystosowawczej ewolucji, zawartymi w każdej komórce i strukturze organizmu - czyli procesów, które są ukierunkowaną chemią, przeprowadzaną przez bardzo sprawne maszyny molekularne). Dodatkowo, [tak rozumiane] życie wykazuje tendencje preferowania wyboru, a nie przypadku, i to zarówno w swym planie, jak i funkcji. Szanse na to, żeby choć najmniejsza liczba najprostszych białek w aktywnej komórce zaistniała przez przypadek, są delikatnie mówiąc znikome, trochę jak szansa trafienia wygranej w totka cztery miliony razy pod rząd. Poza tym, jak wykazuje Shiller, przypadkowe mutacje, jakim podlega DNA, wydają się być planowo ograniczone z uprzywilejowaniem mutacji funkcjonalnych i odsianiem nieproduktywnych opcji na mocy wrodzonej degeneracji kodowania DNA. (Zob. rozdział 13 książki i schematy aminokwasów w dodatkach na końcu. W skrócie, mutacje ograniczają się do dwu wyraźnie zgrupowanych opcji - aminokwasy z jednej grupy nigdy nie zastępują bezpośrednio aminokwasów z innej grupy, co ogranicza liczbę możliwych mutacji.)
Zapożyczając i adaptując analogię z książki Shillera, powiedzmy, że ktoś weźmie dziesięć tysięcy groszowych monet i rzuci je w powietrze. (I beztrosko załóżmy, że ma wystarczająco duże dłonie, by to zrobić.) Jakkolwiek szansa, że wszystkie monety wylądują reszką do góry, jest dokładnie taka sama, jak każdej innej kombinacji, jednakże co byście pomyśleli, widząc wszystkie te grosiki leżące na podłodze reszkami do góry? Osobiście, pomyślałbym, że ktoś celowo tak je rozmieścił, lub podejrzewałbym inny rodzaj inteligentnej sztuczki, jak na przykład obustronne reszki lub specjalnie wyważone monety.
Rozpatrując takie działanie w kategoriach praw termodynamiki, wszystko się zgadza. Energia włożona w ułożenie każdej z monet jest taka sama, czy stało się tak przez przypadek, czy wg jakiegoś wzorca, i kiedy praca jest wykonywana, energia jest tracona na entropię. Ale gdy przyjrzeć się temu w kategoriach informacji, już tak nie jest. W działanie wdała się inteligencja, na co wskazuje znacząca postać ułożenia - zwiększenie porządku w miejsce chaosu. (Życie i ewolucja robią to samo.) Jak to ujmuje Shiller,“inteligentnie wprowadzona do jakiegokolwiek układu energia jest w stanie przezwyciężyć przypadkowość i kontrolować następstwo zdarzeń”.(str. 274) I jak już wspomniałem wcześniej, jako istoty ludzkie rozpoznajemy ten fakt. Patrzymy na napisane słowa i widzimy wypowiedź w jakimś języku, a nie przypadkowe litery, które zbiegiem okoliczności uformowały się w zdania i którym my następnie przypisujemy jakieś znaczenie. Jest wręcz tak, że kiedy kontrolujemy wydarzenia, które nie miałyby szansy zaistnieć, gdyby pozostawić je przypadkowi, możemy równie dobrze kontrolować ich wynik za każdym razem. Posiadamy inteligencję i w mniejszym lub większym stopniu jesteśmy w stanie rozpoznać jej przejawy. To w tym właśnie Shiller upatruje szansę na możliwość przetestowania swojej teorii.
Jeśli faktycznie to jakaś forma inteligencji stworzyła DNA, a zatem i samo życie, to być może pozostawiła ona swego rodzaju sygnaturę, podpis. Shiller wierzy, że najbardziej prawdopodobnym dlań miejscem byłoby tzw. (rzekomo) „śmieciowe DNA”, czyli DNA niekodujące, które w znacznym stopniu zachowało się u gatunków w stanie niezmienionym przez miliardy lat, pozornie bez żadnego celu. (Uwaga: Każdego roku naukowcy odkrywają kolejne funkcje owego śmieciowego DNA, co oznacza, że zdecydowanie nie jest to śmietnik. Jednak niektóre jego części wciąż wydają się nie służyć żadnym wyraźnym funkcjom. W 2004 roku Edward Rubin wraz ze swoim zespołem naukowców przeprowadził doświadczenia na myszach, usuwając im segmenty tego utrwalonedo DNA, mierzące łącznie ponad 1,6 mln par zasad, bez spowodowania jakichkolwiek zauważalnych skutków. Naukowcy powtórzyli ten eksperyment z pewnymi modyfikacjami w 2007 r. i uzyskali podobne rezultaty. Być może właśnie owe utrwalone segmenty są tą poszukiwaną „wiadomością w butelce”? Jeśli uda się odkryć tam jakiś schemat lub przekaz, będzie on stanowił niepodważalny dowód inteligentnej bioinżynierii.
Tak się składa, że tego samego roku, kiedy opublikowano książkę Shillera (2005), Christopher Knight i Alan Butler przedstawili te same rozważania w książce Who Built the Moon? [polskie wydanie: "Kto zbudował Księżyc", wydawnictwo Amber, 2007]. Ideę tę znaleźli u fizyka Paula Daviesa (1994) [polski odpowiednik artykułu: Infra]. Ta idea każe mi się zastanowić, czy taką sygnaturą mogłaby być „jednostka plemienna” wspomniana przez Kasjopean (i przytoczona w części 4 tego cyklu)? I właśnie ostatnio, 17 sierpnia 2012 r., na stronie Extreme Tech został opublikowany artykuł pt. „Harvard cracks DNA storage, crams 700 terabytes of data into a single gram” [Naukowcy z Harwardu złamali sposób przechowywania danych w DNA i zapisali ok. 700 terabajtów w jednym gramie DNA - po polsku tutaj i tutaj].
Naukowcy od dawna traktowali DNA jako potencjalny nośnik danych, głównie z trzech powodów: DNA jest niezwykle pakowne (na jednym bloku kodu można przechować 1 bit, a jeden blok to zaledwie kilka atomów); DNA jest przestrzenne (jak kubek), a nie płaskie (jak twardy dysk); i jest wprost niewiarygodnie stabilne - podczas gdy inne, najnowocześniejsze nośniki danych powinny być przetrzymywane w próżni w ujemnej temperaturze, DNA może przetrwać przez setki tysięcy lat w pudełku w garażu.
Jednak dopiero ostatnie osiągnięcia w dziedzinie mikrofluidyki (badanie mikroprzepływów) i technologii labs-on-a-chip (zminiaturyzowanego laboratorium) umożliwiły łatwiejsze łączenie i sekwencjonowanie łańcucha DNA. Podczas gdy w oryginalnym projekcie rozpracowania ludzkiego genomu (HUGOP- Human Genome Project) analizowanie jednego takiego genomu (czyli ok. 3 miliardów par zasad DNA) zajmowało całe lata, współczesne laboratoria wyposażone w mikroprzepływowe chipy potrafią wykonać to samo zadanie w ciągu kilku godzin. Nie twierdzimy bynajmniej, że zapisywanie w DNA metodą Churcha i Kosuriego jest szybkie - jest jednak wystarczająco szybkie dla celów bardzo długookresowego archiwowania.
Pomyślcie o tym przez chwilę. Jeden gram DNA jest w stanie przechować 700 terabajtów informacji. Jest to pojemność rzędu 14 tysięcy dysków Blu-ray, każdy o pojemności 50 gigabajtów… w kapce DNA, która zmieściłaby się na koniuszku małego palca. Aby przechować ten sam rodzaj informacji na dyskach twardych - najbardziej pakownych jak dotąd nośnikach danych - byłyby potrzebne 233 dyski o pojemności 3 terabajtów każdy i o łącznej wadze 151 kilogramów. Churchowi i Kosuriemu udało się zapisać w DNA około 700 kilobajtów informacji - najnowszą książkę Churcha - po czym dopisali w nim jeszcze 70 miliardów kopii (co, jak żartobliwie oświadczają, uczyniło ją najlepiej sprzedającą się książką wszechczasów!), co w sumie daje 44 petabajty zachowanej informacji.
[...] Ale jeśli całość ludzkiej wiedzy - każda książka, każde słowo, każde wideo z zabawnymi kotami - może zostać zapisana w kilkuset kilogramach DNA… to równie dobrze może być możliwe zapisanie absolutnie wszystkiego (co za raj dla państwa policyjnego!).
Warto również zaznaczyć, że możliwe jest przechowywanie informacji w DNA żywych komórek - aczkolwiek tylko przez krótki czas. Przechowywanie danych we własnej skórze byłoby fantastycznym sposobem bezpiecznego przenoszenia danych…
A może już się tak robi, tylko nie rozglądaliśmy się jeszcze za tym?
Profesor Anthony Flew, wybitny filozof i ateista, po rozważeniu wszelkich dostępnych informacji o naturze DNA dokonał rewizji swych przemyśleń na temat początków życia i w wieku 81 lat napisał:„Super-inteligencja jest jedynym sensownym wyjaśnieniem początków życia i złożoności natury”.W pewnym sensie, ta myśl może odzwierciedlać podobną ideę Johna Archibalda Wheelera:
Idea, że fundament fizyki - podobnie, jak fundament komputera - stanowi informacja, nie jest pozbawione sensu. [...] It from bit (z bitu byt). Inaczej mówiąc, każde “coś” - każda cząsteczka, każde pole siły, nawet samo kontinuum czasoprzestrzeni - wywodzi swoje funkcje, swoje znaczenie, samo swoje istnienie całkowicie - jeśli nawet w niektórych kontekstach nie bezpośrednio - z udzielanych przez aparaturę odpowiedzi na pytania „tak czy nie”, czyli z wyborów binarnych, bitów. „Z bitu byt” symbolizuje ideę, że każdy element fizycznego świata ma u podstawy - w większości wypadków bardzo głębokiej podstawy - niematerialne źródło oraz wyjaśnienie. To, co my nazywamy rzeczywistością, powstaje w wyniku stawiania pytań „tak-nie” i rejestrowania odpowiedzi uzyskanych od aparatury i dogłębnym ich przeanalizowaniu. Krótko mówiąc, wszelkie fizyczne byty są u podstaw informacyjno-teoretyczne, a wszechświat wymaga współuczestnictwa.
A informacja jest nierozerwalnie związana z inteligencją. Co do natury samej inteligencji stojącej za życiem i wszechświatem, Kasjopeanie sugerowali istnienie różnych poziomów „super-inteligencji”, od istot z wyższych wymiarów do umysłu całego wszechświata. Jak to ujmuje Shiller, informacja może pochodzić jedynie od inteligencji, a i sama inteligencja może pochodzić jedynie od inteligencji. Inteligencja musi być jakoś zakorzeniona w podstawowej strukturze wszechświata, być może jako dodatkowy „wymiar”.
Podsumowując, Shiller przedstawia argumenty na rzecz biogenetycznej inżynierii życia. Choć nie omawia on ewentualności, że ten proces wciąż trwa i projekt wciąż podlega modyfikacjom, to na bazie jego teorii nie da się wykluczyć takiej możliwości. Już w części czwartej zamieściłem krótki fragment sesji z 23 września 2000 r. na temat epigenetyki. Poniżej jego kontynuacja:
P: Co koduje reszta DNA, skoro nie koduje genów strukturalnych? Co innego może robić?
O: Okrojony przepływ płynów.
P: [...] (L) Czy „okrojony przepływ” oznacza zatrzymanie krążenia płynu?
O: Tak. Z powodu zmiany w projekcie!
P: Czy ten płyn, którego przepływ został okrojony, jest przekaźnikiem chemicznym?
O: Tak.
P: Czy gdyby ten chemiczny przekaźnik mógł płynąć, powodowałby znaczące zmiany w innych segmentach DNA?
O: Tak.
P: Czyli jest tam segment kodu, rozmyślnie tam umieszczony w celu okrojenia przepływu płynu, będącego chemicznym przekaźnikiem, czy neuropeptydem, który mógłby odblokować znaczące części naszego DNA?
O: Blisko. Inżynieria biogenetyczna.
P: Zakładam, że zostało to okrojone przez Jaszczury i ich kohorty?
O: Blisko, ale bardziej prawdopodobne, że zrobili to projektanci STS z Oriona.
[HK: To znaczy inteligencja z wyższej gęstości. Zobacz również sesje z 23 października 1994 i 5 grudnia 1994.]
P: Dobra, możecie nam powiedzieć, czym jest ten konkretny płyn lub przekaźnik, który został odcięty?
O: Pomyślcie o najbardziej wydajnym przewodniku związków chemicznych dla ładunku niskiej częstotliwości fali.
P: Acetylocholina?
O: Nie.
P: Woda?
O: Nie.
P: Roztwór soli?
O: Bliżej. Jest to naturalnie tworzący się związek.
P: (L) Będę musiała to zbadać. Rzecz w tym, że mamy 3 miliardy par zasad […] czy gdyby jakieś segmenty tego tak zwanego „śmieciowego DNA” zostały uaktywnione, to doprowadziłyby do replikacji chromosomów z większą liczbą par niż tylko 23?
O: Po części. [...]
P: Czy intuicja, jaką miałam pewnej nocy, że w pewnym momencie może się zdarzyć coś, co włączy nam w ciele geny i co w rezultacie spowoduje u nas fizyczną przemianę, jest właściwym wyobrażeniem na temat tego, co może się zdarzyć podczas przejścia do czwartej gęstości?
O: W większej części tak.
P: Czy istnieją jakieś ograniczenia co do stopnia przemiany fizycznego ciała w odpowiedzi na sygnały płynące z DNA? Czy moglibyśmy dosłownie urosnąć, odmłodnieć, zmienić fizyczny wygląd, możliwości, lub cokolwiek, jeśli tak zarządzi DNA?
O: Zdolność odbioru. [...] Zmiana w kierunku większej zdolności odbiorczej. [...]
P: (A) Czyli wszystko zależy od tego, jak dobry jest nasz odbiornik.
O: Tak.
P: (L) Co jest tym odbiornikiem? Fizyczne ciało?
O: Umysł, poprzez połączenie ośrodkowego układu nerwowego z wyższymi poziomami.
[HK: Jeśli inteligencja i informacja faktycznie leżą u podstaw życia, wszechświata i wszystkiego, ten komentarz przywodzi na myśl ideę Ruperta Sheldrake'a o mózgu będącym przekaźnikiem - podobnie, jak telewizor wychwytuje transmitowany sygnał, ale sam nie jest źródłem sygnału, tak i mózg jest przekaźnikiem/odbiornikiem, lub inaczej, „oknem” dla świadomości.]
P: Czyli w sumie chodzi o zdobywanie wiedzy i rozwijanie kontroli nad swoim ciałem. Czy ma jakieś znaczenie w kategoriach zdolności odbioru to, czy nasz umysł i centralny układ nerwowy są dostrojone do wyższych poziomów świadomości?
O: Blisko.
[HK: Jak ostatnio wykazały nasze badania prezentowane i dyskutowane na forum Cassiopaea, dieta ketogeniczna wydaje się wywierać zauważalne skutki w zakresie m.in. regulacji genów, metabolizmu energii, odporności na stres oksydacyjny i funkcjonowania umysłu. Jest ona dosłownie dietą transformacyjną. Jeśli chodzi o zmiany DNA, to 9 kwietnia 2011 Kasjopeanie powiedzieli: "Oto, jak działa praca nad sobą! Przygotowuje was na jeszcze bardziej radykalne i szybkie zmiany! I to jest zdolność odbioru”.]
Dalsze uwagi na temat DNA padły 4 marca 2012:
P: (L) Mamy pytanie, o którym myślałyśmy z Psyche. Po przeczytaniu tej książki o wirusach przyszło nam na myśl, że wirusy mogą być sposobem, w jaki przez miliony, jeśli nie miliardy, lat odbywała się na tej planecie (zamierzona, pochodząca z innych gęstości) manipulacja genetyczna.
O: Tak.
P: (L) Czy to znaczy, że wirus jest transwymiarową manifestacją?
O: Tak. Myśli, które manifestują się materialnie! Porównajcie to z niektórymi kręgami zbożowymi!
P: (Psyche) Niektóre wirusy w atlasie faktycznie wyglądają podobnie do kręgów zbożowych. [Wiatr zagłusza część pytania Arka] (Ark) … oczywiście wirus jest tylko czystym DNA, albo czym? (Psyche) Może być zarówno DNA, jak i RNA, w zależności od typu wirusa i zwykle posiadają ochronną otoczkę. Jest mnóstwo typów wirusów - może to nawet być tylko kawałek kodu genetycznego. (Ark) Dobrze, zatem mam pytanie. Czy to jakaś szczególna część wirusa ma właściwości, które są jeszcze nieopisane przez normalną fizykę kwantową lub chemię kwantową, itd, czy też jest to właściwość całej organizacji wirusa?
O: Tak. Pole informacji gromadzi materię.
P: (Rozmowa na temat różnicy między myślą a informacją) (Belibaste) Czy informacja zarządza bądź kieruje gromadzeniem się różnych białek albo aminokwasów w celu stworzenia wirusa? Materializacja?
O: Tak.
P: (Psyche) To bardzo ciekawe, ponieważ w naszym “śmieciowym” DNA znaleziono cechy wirusów, które znajdują się blisko komórek macierzystych, jak również komórek, które ostatecznie tworzą nowotwór. Bardzo interesujące. (Perceval) To znaczy, że nasze DNA jest myślą, która się zmaterializowała?
O: Mnięj więcej!
Może to nieco rozjaśnia stwierdzenie, jakie padło 23 października 1994 roku:
P: (L) Czy obecność duszy w ciele małpy [HK: czyli w ciałach przed pojawieniem się na Ziemi człowieka współczesnego] spowodowała zmianę w jej genetyce i DNA?
O: Tak.
Według Kasjopean, istoty humanoidalne mają wspólny, swego rodzaju uniwersalny wzorzec i są ich „dosłownie miliony kolonii”, a jedną z nich jest Ziemia. Różne „rasy” reprezentują różne ludzkie typy, zaprojektowane pod kątem specyficznego środowiska, w jakim są „umieszczane”. (Zob. sesję z 24 września 1995 r.) 24 czerwca 2000 r. Kasjopeanie podsumowali to następująco:
O: Wasza obecna forma fizyczna została ściśle dostrojona w waszej obecnej lokalizacji przy użyciu zaawansowanej inżynierii biogenetycznej. Jest to ciągle trwający proces.
[HK: Co może oznaczać, że nie tylko utrwalone części niekodującego DNA, ale również odcinki specyficzne dla danego gatunku mogą potencjalnie zawierać istotne informacje.]
Zapamiętajmy to i przejdźmy do artykułu, o którym wspomniałem w pierwszym akapicie. Jest to praca p.t. „Re-Examining the `Out of Africa' Theory and the Origin of Europeoids (Caucasoids) in Light of DNA Genealogy” (Rewizja teorii wyjścia z Afryki oraz początki rasy europeidalnej (kaukaskiej) w świetle genealogii genetycznej) autorstwa Anatolija A. Klosowa i Igora L. Rożanskiego. Jak wyjaśnia sam tytuł, artykuł kwestionuje rzekomy konsensus naukowców co do pochodzenia człowieka, zgodnie z którym wszyscy współcześni ludzie wywodzą się z grupy, która miała swoje początki w Afryce, skąd się rozprzestrzeniła, zaludniając cały glob. Innymi słowy, teoria stanowi, że na podstawie mitochondrialnego DNA (mtDNA), przekazywanego wyłącznie przez linię żeńską, można prześledzić genealogię wszystkich współczesnych ludzi wstecz, aż do jednej afrykańskiej kobiety („[Mitochondrialnej] Ewy”), która żyła w Afryce 160 tysięcy lat temu, a przez chromosom Y do jednego mężczyzny („Adama”), który żył jakieś 140 tys. lat temu - czyli do najbliższych nam w czasie wspólnych przodków.
Autorzy nowego opracowania skorzystali także z techniki pozwalającej określić przodków wspólnych dla różnych grup. Korzystając z próbek 7556 haplotypów [Wiki pl] z 17 głównych haplogrup [Wiki pl], porównywali oni pewne szczególne sekwencje genów i na podstawie różnic obliczali liczbę mutacji oraz czas niezbędny do powstania tychże mutacji z oryginalnie „czystej” sekwencji - wspólnego przodka. (Ich metodologia jest opisana w sekcji „Materiały i metody” w ich pracy, jak również tutaj. Wiadomo, że dokładność ich datowania jest ściśle uzależniona od dokładności współczynnika mutacji wykorzystywanego przez nich do obliczeń, do oceny której nie mam kwalifikacji.) Procedurę tę przeprowadzili dla wszystkich badanych grup, porównując je między sobą, w wyniku czego otrzymali diagram „drzewa życia”, pokazujący związki pomiędzy wszystkimi grupami, gdzie każda z gałęzi reprezentuje odszczepienie od wspólnego przodka. Jednakże ten końcowy diagram, który przedstawiam poniżej, pokazuje zupełnie inny obraz pochodzenia człowieka. Ale wcześniej, powiązane z tematem fragmenty sesji z Kasjopeanami.
P: Cofnijmy się. Powiedzieliście, ze Celtowie pochodzą z Kanteka. Że zostali przetransportowani przez Jaszczury… sprowadzeni tutaj, nieprawdaż? [Przez „Celtów” rozumiem tutaj szerszą grupę indoeuropejczyków lub kaukazoidów, z której wywodzą się właściwi Celtowie. „Kantek” jest nazwą nadaną planecie, której orbita wg sugestii Kasjopean znajdowała się pomiędzy Marsem a Jowiszem w miejscu, gdzie obecnie mieści się pas asteroid. Kantek czasami nazywany był „Faeton” [ang.: Phaeton], zanim uległ zniszczeniu. „Jaszczury” (Lizzies) to umowne określenie dla innej grupy podobno istniejących istot, bądź inteligencji, z wyższych wymiarów.]
O: Tak.
P: Kiedy Jaszczury to zrobiły, ilu Celtów zostało tu fizycznie sprowadzonych?
O: Setki milionów.
P: Jak długo, według naszej miary czasu, zajęło im sprowadzenie Celtów na tę planetę? Czy też ten proces ciągle trwa?
O: Według waszego sposobu mierzenia czasu, powiedzmy, że około tygodnia.
P: Czy transportowali ich na statkach, tzn. w pewnego rodzaju konstrukcji? To znaczy, czy ich załadowali, przenieśli w czwartą gęstość, po czym ci wynurzyli się tutaj w trzeciej gęstości, czy coś w tym stylu?
O: Blisko.
P: I wyładowali ich w okolicach Kaukazu, tak?
O: I w okolicznych regionach.
P: Kiedy to było, 79 - 80 tysięcy lat temu?
O: Ponad 80 000. [...]
P: Czy to Żydzi zostali genetycznie skonstruowani, a następnie umieszczeni na Bliskim Wschodzie … który to był rok?
O: 130 000 lat temu.
Ta ostatnia uwaga została doprecyzowana w sesji z 20 października 2005 r.:
P: (L) No dobrze, przejdźmy do następnego pytania. Czy Semici są mieszanką aryjskich i murzyńskich genów, jak ja i I*** podejrzewamy?
O: Częściowo.
P: (L) Kiedyś mówiliście o “wcześniejszym zakodowaniu profilu przeznaczenia misji” struktury semickiego kodu genetycznego. Oczywiście, mówiliście, że zrobiono to 130.000 lat temu, czyli bardzo dawno.Ale czy ta oryginalna struktura kodu została umieszczona w kodzie genetycznym ludów murzyńskich …
O: Tak.
P: … aby następnie rozprzestrzenić się poprzez zmieszanie się z Aryjczykami - jako Semici - na inne rasy ?
O: Częściowo.
P: (L) Jak jest ta inna część?
O: Genetyczne podrasowanie Semitów.
P: (H) Czytając transkrypty przytoczone w książce o 9/11 [mowa o książce Laury i Joe Quinna 9/11: The Ultimate Truth], byłem nieco zdezorientowany w kwestii tej genetycznej modyfikacji dokonanej 130.000 lat temu. Czy ta modyfikacja dotyczyła wszystkich Semitów, nie tylko Żydów?
O: Pytanie, co to jest Semita? [...]
P: (H) Czyli prawdziwymi Semitami są Aryjczycy?
O: Otóż to! [...]
P: (H) Czy zatem ta genetyczna modyfikacja została dokonana na aryjskich Semitach, czy też na Żydach, jakich dzisiaj znamy jako Żydów?
O: Na Aryjczykach. Powód dla zagłady Żydów pochodzących z linii „Abrahama”.
Dalsze wyjaśnienia padły 5 sierpnia 2009 r.:
P: (L) OK. Następne pytanie. Hipotetyczne ludy w Azji Wschodniej posługujące się językami nostratycznymi obejmowały Azjatów, którzy, jak sądzę, byli pierwotnymi szamanami, o czym pisałam m.in. w Secret History, oraz w szczególności grupę ałtajską. Jeśli tak i jeśli lingwistyczna grupa nostratyczna może mieć powiązania z populacją Kanteka, to czy znaczy to, że zarówno wcześni szamani z Azji Wschodniej, jak i ludy okręgu w Europie (oraz ludy piramidy na południu) wywodzą się z Kanteka? [ludy okręgu i ludy piramidy: Link.]
O: Tak.
P: (L) A czy różnice w fenotypie pomiędzy tymi dwiema grupami wskazują domieszkę wschodnio-azjatyckich Kantekian do bardziej rodzimej grupy, która już żyła na Ziemi?
O: Tak. I zauważ wciąż toczone spory na temat grup pochodzących „z Afryki” bądź „z Azji”. Jest to niewłaściwe założenie. Lepszym sformułowaniem byłoby „z Kanteka” versus „z Ziemi”.
Tak więc tutaj Kasjopeanie sugerują, że istnieją przynajmniej dwie wyraźne, czy też główne, linie typów ludzkich, które zmieszały się na przestrzeni lat, dając początki różnorodności ludzkich typów, żyjących obecnie. Mamy grupę humanoidów o jasnej skórze i niebieskich oczach, „osadzoną” na Kaukazie około 80.000 lat temu, oraz grupę wcześniejszych mieszkańców. W skład tej drugiej wchodzą Afrykanie (Negroidzi?) o pewnym profilu DNA, którzy następnie zmieszali się z kaukazoidami, dając w rezultacie grupę „Semitów/Aryjczyków”, którzy następnie zostali genetycznie „podrasowani”, a prawdopodobnie także grupę mongoloidzką - efekt zmieszania się przybyszów z Kanteka z rodzimą grupą ludności azjatyckiej. (Chcę tu zaznaczyć, że to genetyczne „podrasowanie” mogło polegać na czymś tak prostym, jak ekspozycja na działanie jakiegoś wirusa, który umieszcza swoją sekwencję genów w ludzkim DNA, jak wspomniano wyżej.)
Pierwsza z poniższych map pokazuje hipotetyczną ścieżkę migracji ludów “z Afryki”. Druga dodaje różne haplogrupy mtDNA. Zwróćcie uwagę na stosunkowo wyraźnie zdefiniowane geograficznie grupy (azjatyckie, afrykańskie i europejskie). Wg Masatoshi Nei, profesora biologii na Uniwersytecie Stanowym w Pensylwanii, analiza odległości skupisk genetycznych pomiędzy grupami potwierdza tradycyjne grupowanie się ludzkości w trzy główne „rasy”: negroidów, kaukazoidów i mongoloidów (włączając w to ludy Australii i Indian amerykańskich).
Rozprawa naukowa Kliosowa i Różańskiego nie bazuje jednak na haplogrupach mtDNA, a na Y-DNA. Oto, co ci naukowcy mają do powiedzenia o hipotezie „z Afryki”:
Koncepcję tę opierano głównie na założeniu, że w Afryce występuje największa różnorodność, czy też lub zróżnicowanie, ludzkiego DNA i jego segmentów. Nie jest to sam w sobie zbyt silny argument, ponieważ efekt dużego zróżnicowanie może być osiągnięty również przez zmieszanie się różnych linii DNA i [...] w większości właśnie to ma miejsce w Afryce.
[HK: Innymi słowy, grupy afrykańskie ewoluowały dłużej (w sensie mutacji) niż bardziej współczesne grupy, co spowodowało ich większą różnorodność.]
Co więcej, genetyczna luka, występująca pomiędzy niektórymi Afrykanami i nie-Afrykanami, była również używana jako argument na rzecz pochodzenia nie-Afrykanów od Afrykanów. Prawdopodobnie słuszniejsza byłaby tu interpretacja, że każda z tych grup - obecni Afrykanie, jak i nie-Afrykanie - wywiodła się jako izolowana linia od bardziej starożytnego wspólnego przodka, tworząc tym samym widełki. Region, gdzie ten dawniejszy przodek zamieszkiwał, niekoniecznie musiał znajdować się w Afryce. Na dobrą sprawę nigdy nie zostało udowodnione, że ów przodek żył w Afryce.
Ich analiza wykazuje, że tak właśnie się sprawa przedstawia. Afrykańskie haplogrupy (A i jej podlinie) są bardzo odległe od wszystkich innych haplogrup. Haplogrupa A (pierwotnie negroidów) liczy sobie około 132.000 lat, ale ma wspólnego z wszystkimi innymi haplogrupami przodka z okresu sprzed 150.000 - 170.000 lat, co wskazuje na rozdzielenie się grup w tym czasie. (Przypomnijcie sobie wzmiankę Kasjopean o afrykańskiej sekwencji genów, wprowadzonej 130.000 lat temu.) Powstanie wszystkich innych haplogrup (które naukowcy umieszczają w obrębie nadrzędnej haplogrupy beta) 60.000 - 70.000 lat temu autorzy przypisują wąskiemu gardłu populacji, “być może wskutek kataklizmu [po wybuchu superwulkanu] Toba” [Link pl], który miał miejsce 69.000 - 77.000 lat temu. (Ponownie zwróćcie uwagę na podany przez Kasjopean czas przybycia „Kantekian” - 80.000 lat temu.) Autorzy tak podsumowują historię tych innych grup:
Najwyraźniej haplogrupa B początkowo nie pochodziła z Afryki. Być może migrowała do Afryki i tam zmieszała się z rdzenną populacją negroidalną. Wspólny przodek obecnych nosicieli haplogrupy B żył 46.000 lat temu (YBP - years Before Present - przed chwilą obecną, umownie przyjętą jako rok AD 1950). [...] Mongoloidalna i austronezyjska haplogrupa C rozdzieliła się ok. 46.000 lat BP i stopniowo zaludniła regiony Azji Centralnej, Australii i Oceanii. Haplogrupa DE rozdzieliła się na D i E około 42.000 lat BP i aktualnie zaludnia rozległe terytorium od Afryki Pólnocnej na zachodzie, aż do Korei i Japonii na wschodzie.
Rodzina haplogrup od F do T to w większości rodzina europeidów (kaukazoidów). Większość nosicieli tych haplogrup pozostała europeidami, jednakże niektóre populacje nabyły cechy ras przeważających w danym regionie albo współcześnie, albo w odległej przeszłości.
[…] Nie można oczywiście wykluczyć, że haplogrupa A mogła pojawić się gdzieś indziej, a następnie migrowała do Afryki. Jednak nie ma powodu wierzyć (a tym bardziej upierać się), że europeidalna rodzina ma swe początki w Afryce.
Oto schemat dołączony do tej pracy naukowej. Wszyscy wiecie, co się mówi o obrazkach!
© Kliosow i Różański
Po lewej stronie znajdują się haplogrupy afrykańskie, a po prawej europejskie i azjatyckie. W opisie autorzy podają: „Europeidalna rodzina haplogrup wyraźnie powstała w trójkącie pomiędzy Europą Środkową na zachodzie, Równiną Rosyjską na wschodzie (Równina Wschodnioeuropejska) i Lewantem na południu”.
© SOTT.net — “Apokalipsa. Komety, asteroidy i cykliczne katastrofy” - najnowsza książka Laury Knight-Jadczyk.
Jak dotąd, rysuje się obraz dość podobny do tego, co opisują Kasjopeanie, przynajmniej w szerszym zarysie. (Nie oczekuję z zapartym tchem, że jacyś „uznani naukowcy” zechcą rozważyć ideę „pozaziemskiej” domieszki w ludzkiej puli genów.) Około 160.000 lat temu żyjący na Ziemi ludzie rozdzielili się na co najmniej dwie grupy - jedna z nich dała początek negroidalnym haplogrupom, a druga wszystkim innym. Po „wąskim gardle” populacyjnym (sugerowano nawet, że przeżyło wówczas jedynie 3.000 - 10.000 ludzi), ok. 70.000 tys. lat temu na Kaukazie i w pobliskich regionach ludzkość nagle zwiększyła swą liczebność. Jednak według innej interpretacji taka mała liczebność populacji była raczej normą, utrzymując się przez długie okresy ludzkiej historii, a zatem nie tyle było to wąskie gardło populacyjne, co raczej“długi okres ograniczonego rozmiaru populacji, po którym nastąpiła ekspansja”.
Pytanie, co doprowadziło do takiej ekspansji? Podczas gdy wyjaśnienie Kasjopean może być dosłownym opisem tego, co się zdarzyło (tj. „setki milionów” Kantekian przetransportowanych w jakiś sposób na Ziemię), to nie musi tak być. Pamiętajcie, co już w części pierwszej pisałem o śliskiej naturze „proroctw”. W rozdziale 10 swojej nowej książki p.t. The Apocalypse: Comets, Asteroids and Cyclical Catastrophes Laura podaje kilka hipotez, od DNA przenoszonego przez komety po „zatomizowane części ciał” dostające się do ziemskiej atmosfery w następstwie zagłady „Piątej Planety”. W każdym razie, idea pozaziemskich genów nie jest aż tak niewiarygodna, kiedy się na nią spojrzy z perspektywy współczesnej nauki, a już zwłaszcza w świetle wiadomości, że być może NASA znalazła mikroby na Marsie 37 lat temu.
W części trzeciej pisałem o Neandertalczykach, wskazując na fakt, że najnowsze datowanie sugeruje, iż wymarli oni w tym samym czasie, kiedy pojawił się człowiek z Cro-Magnon, czyli 35.000 - 40.000 lat BP. W tym samym rozdziale Apokalipsy Laura wspomina o innym ciekawym powiązaniu. Czy czasem ta eksplozja populacji, która miała miejsce 70.000 - 80.000 lat temu i dała początek haplogrupie beta (z której powstały wszystkie inne, z wyjątkiem `A'), nie była tą samą, która towarzyszyła pojawieniu się człowieka z Cro-Magnon? Jak wskazuje Laura, termin 35.000 - 40.000 lat BP jest oparty na datowaniu radiometrycznym, które jest na tyle dobre, na ile dobra jest jego kalibracja. Trzeba znać dokładny współczynnik rozpadu danego pierwiastka, i to współczynnik, jaki występował w badanym okresie historycznym, a który może się zmieniać w zależności od wielu czynników (łącznie z katastrofami kometarnymi). Ten artykuł wymienia niektóre z tych problemów:
[Datowanie radiowęglowe] opiera się na kilku założeniach, z których jedno jest fałszywe. Aby ta metoda mogła być skuteczna, tempo produkcji wegla C-14 w atmosferze musi być stałe na przestrzeni czasu. Prawda jednakże jest taka, że ilość węgla C-14 w atmosferze zmienia się wraz z fluktuacjami aktywności słonecznej i ziemskiego pola magnetycznego, zmianami warunków atmosferycznych, a nawet wskutek wybuchów bomb atomowych!
W rezultacie, datowanie metodą węgla radioaktywnego nie jest zbyt dokładne:
„Datowanie radiowęglowe jest obecnie uważane za wiarygodne jedynie pod warunkiem, że uwzględniono wszystkie zmienne i tylko do roku 5000 p.n.e. - pisze archeolog i profesor Marta Joukowsky w książce A Complete Manual of Field Archeology. - Jako że dendrochronologiczne sekwencje sięgają wstecz tylko do mniej więcej 5500 r. p.n.e., nie ma obecnie żadnej możliwości sprawdzenia datowania uzyskanego metodą radiowęglową na okres 5500 - 10.000 lat p.n.e.”
Porównując datowanie radiowęglowe z datami wyprowadzonymi ze słoi drzew, czyli z datowaniem dendrochronologicznym, uzyskane dane pokrywają się dokładnie jedynie do roku 640 p.n.e.
[HK: Odnotujmy, że Mike Baillie argumentuje na rzecz bombardowania kometami na ok. 100 lat przed tą datą, jak to już omawiałem w części trzeciej]
…i tylko w dużym przybliżeniu od tego roku do początku naszej ery. Datowania wcześniejsze rozbiegają się nawet o 800 lat. Naukowcy sporządzili więc wykresy kalibracyjne, aby skompensować te różnice. Ale ciągle jeszcze muszą weryfikować swoje kalibracje z przykładami już znanych dat. Problem ciągle istnieje!
Metodzie radiowęglowej można zaufać jedynie wtedy, kiedy popierają ją zapisy otrzymywane ze słoi drzewnych. Nie ma innego sposobu, aby dokładnie zweryfikować wykresy kalibracyjne! A jednak naukowcy nadal forsują stosowanie tej metody do 10.000 lat p.n.e. pomimo braku jakiegokolwiek sposobu weryfikacji uzyskanych dat.
Oto, co Kasjopeanie mieli do powiedzenia o datowaniu metodą weglą C14, 3 czerwca 1995 r.:
P: (L) Generalnie, zdaniem naukowców wielkie wyginięcie dinozaurów nastąpiło 65 milionów lat temu. Wy podaliście nam, że było to 27 milionów lat temu. Czy możecie wyjaśnić tę rozbieżność?
O: Datowanie radiowęglowe nie jest nauką ścisłą.
… i więcej na ten temat usłyszeliśmy 3 lipca 1999 r.:
P: (A) Datowanie radiowęglowe. Czy jest ono niepoprawne o współczynnik 2, jeśli chodzi o okresy wcześniejsze niż 10 tys. lat temu, jak to sugeruje Laura? Zauważamy rozbieżność o czynniku 2pomiędzy naukowym datowaniem i waszym. Jest to zjawisko, które się powtarza przy prawie wszystkich datach, jakie nam podaliście.
O: “Oni” nie uwzględniają wpływu odchyleń magnetycznych, powodowanych przez starożytne kataklizmy.
P: (L) Jak te odchylenia magnetyczne mogą wpływać na datowanie radiowęglowe?
O: Zmieniając izotopowe ślady materii.
P: Czyli kataklizm z około 1500 roku p.n.e. …
O: Wszystkie one zakłócają dane radiologiczne z powodu gwałtownych wzrostów magnetyzmu.
Kolejny artykuł z roku 2010 podaje więcej szczegółów:
Niespodziewanie pojawiła się zagadka. Rozpad promieniotwórczy niektórych pierwiastków, spoczywających sobie spokojnie w laboratoriach na Ziemi, może być zaburzany przez procesy zachodzące wewnątrz Słońca, czyli z odległości 150 milionów kilometrów. [...]
Ephraim Fischbach, professor fizyki w Purdue, przeglądał sprawdzał wyniki obserwacji tempa rozpadu promieniotwórczego kilku izotopów, jako ewentualnego źródła przypadkowych liczb, generowanych bez jakiegokolwiek uczestnictwa człowieka. [...] W miarę jak naukowcy zagłębiali się w opublikowane dane dotyczące specyficznych izotopów, odkryli niezgodności w zmierzonych prędkościach rozpadu - coś dziwnego, skoro dotyczyło czegoś, co uważano za stałą fizyczną.
Sprawdzając dane zgromadzone w Laboratorium Narodowym Brookhaven na Long Island oraz w Federalnym Instytucie Fizycznym i Technicznym w Niemczech, odkryli coś jeszcze bardziej zaskakującego - długotrwałe obserwacje tempa rozpadu krzemu Si-32 i radu Ra-226 zdawały się wykazywać niewielkie okresowe zmiany. Szybkośc rozpadu była zawsze nieznacznie większa w zimie niż w lecie. […] „Wszyscy myśleli, że musiała to być wina błędów w eksperymencie, ponieważ wszyscy zostaliśmy wychowani w przekonaniu, że prędkości rozpadu promieniotwórczego są stałe” - powiedział Sturrock. [...]
13 grudnia 2006 roku samo Słońce dostarczyło istotnej wskazówki, kiedy wybuch plazmy słonecznej wysłał strumień cząstek i promieniowania w kierunku Ziemi. Jere Jenkins, inżynier nuklearny w Purdue, dokonując pomiarów tempa rozpadu manganu Mn-54, izotopu o krótkim okresie trwania, używanego w diagnostyce medycznej, zauważył, iż tempo spadło nieznacznie podczas tego rozbłysku i że spadek ten rozpoczął się około półtora dnia przed wybuchem plazmy. [...]
Co taki rozbłysk mógł wysłać na Ziemię, co mogłoby mieć aż takie skutki?
Jenkins i Fischbach domyślali się, że winnymi tych zmian prędkości rozpadu były prawdopodobnie słoneczne neutrina, cząstki nieposiadające masy, sławne z racji podróżowania z prędkością niemal równą prędkości światła przez fizyczny świat - przez ludzi, kamienie, oceany czy planety - praktycznie bez żadnych wzajemnych oddziaływań z czymkolwiek. [...]
Wszystkie dowody wskazują na to, że Słońce „komunikuje się” z promieniotwórczymi izotopami na Ziemi, powiedział Fischbach. Ale jedno, dość ważne pytanie wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Nikt nie wie, w jaki sposób neutrina mogłyby oddziaływać z materiałami radioaktywnymi, żeby zmienić jego prędkość rozpadu.
„To nie ma sensu w świetle konwencjonalnych idei - powiedzial Fischbach. Jenkins dodał żartobliwie: “To, co tutaj sugerujemy, to że coś, co naprawdę z niczym nie oddziałuje, zmienia coś, co nie może ulec zmianie”.
Tak więc czynnik dwukrotności mógłby rozwiązać niektóre rozbieżności i nadać sens nagłemu i tajemniczemu pojawieniu się człowieka Cro-Magnon na ziemskiej planecie - wraz ze wszystkim, co ze sobą przynieśli: sztuką, kulturą, szamanizmem.
Kończąc ten artykuł, pragnę się podzielić niektórymi wypowiedziami Kasjopean z 23 sierpnia 2001 r., na temat genetyki Scytów i tym, co w tej kwestii ma do powiedzenia współczesna nauka:
P: (L) Jak Scytowie dostali się do Egiptu? Przy czym przez Scytów rozumiem grupę żyjącą w Scytii - części współczesnej Azji Środkowej, Europy Wschodniej i północnego Kaukazu - od około 900 r. p.n.e. do 200 r. n.e.
O: Przez Akad.
[Akad był regionem okupowanym przez Imperium Akadyjskie w Mezopotamii, które odpowiada po części obecnemu Irakowi, Iranowi, Syrii i Turcji.]
P: (L) Czy Sargon był Scytem?
O: Tak.
P: (L) Czy Hetyci byli genetycznie zmodyfikowaną grupą Scytów?
[Hetyci byli grupą żyjącą w Anatolii od około 1900 r. p.n.e. do 900 r. p.n.e.]
O: Blisko.
Przede wszystkim należy pamiętać, że nazwy tych dwu grup odnoszą się zasadniczo do królestw lub imperiów, które ustanowili oni w pewnych okresach historii. Podczas gdy `Hetyci' technicznie istnieli przed `Scytami', nie wyklucza to możliwości, że jakieś grupy przodków żyjących w tym samym regionie migrowały na południe do Anatolii. Analiza genetyczna, jaka została już przeprowadzona na kościach starożytnych Scytów, znalazła jedynie haplogrupę R1a. Ta haplogrupa często występuje u wielu Europejczyków i południowych Azjatów i prawdopodobnie wzięła swój początek w Eurazji Środkowej, regionie zajmowanym kiedyś przez Scytów. Grupa R1a została także znaleziona - choć była dość rzadka - w Armenii i północnej Anatolii, wskazując być może, że „hybrydowa grupa R1a-R1b z regionu Wołgi i Uralu migrowała do tego regionu gdzieś w okresie pomiędzy 2.000 - 1650 r. p.n.e.” Sugeruje się, że Sargon, „Wielki Król” Akadu, miał żyć w przybliżeniu w latach 2334 - 2279 p.n.e. Tak więc istnieją pewne materiały dowodowe, poświadczające możliwe wtargnięcie typu „Scytów' na terytoria Hetytów w okresie zbliżonym do tego wspomnianego przez Kasjopean.
Podczas gdy północni Anatolijczycy są R1a, okazuje się, że Hetyci są głównie R1b, kolejną indoeuropejską haplogrupą. Była ona powszechna wśród Osetyńców - grupy pochodząca od Sarmatów, którzy byli spokrewnieni ze Scytami. Była to również haplogrupa Tutenhamona, choć jest ona obecna u mniej niż 1% Egipcjan, z czego większość jest tłumaczona migracją do tego regionu w ciągu ostatnich 2000 lat. Jak mówi linkowany artykuł: „Dlatego nie jest w tym momencie jasne, jak ta linia przybyła ze swego początkowego regionu do Egiptu”.Przez Akad? I dalszy ciąg fragmentu:
P: (L) Skąd pochodzą Scytowie?
O: Chiny.
P: (L) Jak się dostali do Chin?
O: Z Kaukazu.
[HK: Zobaczcie obrazek po prawej, jak mogła wyglądać hipotetyczna
migracja haplogrupy R1a, powszechnej w zachodnich Chinach.]
P: (L) Czyli wyszli z Kaukazu, migrowali do Chin i zostali później wypędzeni z
powrotem na zachód przez Chińczykow? Czy tak?
O: Tak.
[HK: Z Wikipedii: "Częstotliwości R1a1a występują w oderwanych grupach w Azji Środkowej. To zróżnicowanie być może konsekwencją wąskiego gardła populacyjnego na odizolowanych terenach oraz przemieszczania się Scytów w czasach starożytnych i później Turko-Mongołów".]
Poprzednie części:
The Cs Hit List 01: Prophecy, Prediction, and Portents of Things to Come
The Cs Hit List 02: Space and Weather Science Gone Wild
The Cs Hit List 03: History Is Bunk
The Cs Hit List 04: Nature, Nurture, and My Monkey Genes
The Cs Hit List 05: Dr. Greenbaum and the Manchurian Candidates
The Cs Hit List 06: Let's Do the Planetary Twist to the Tune of the Brothers Heliopolis
The Cs Hit List 07: Sun Star Companion, Singing Stones and Smoking Visions
The Cs Hit List 08: Of Oracles and Conspiracies: TWA 800, 9/11, H1N1, and VISA
- -
Ten artykuł jest przekładem oryginału zamieszczonego w języku angielskim na stronie:
Materiał ten został opublikowany przez SOTT.NET - projekt Quantum Future Group, Inc - i jest jego własnością. Zezwala się na kopiowanie i publiczne rozpowszechnianie pod warunkiem podania oryginalnego źródła i autora oraz źródła przekładu.
“P: (H) Czy zatem ta genetyczna modyfikacja została dokonana na aryjskich Semitach, czy też na Żydach, jakich dzisiaj znamy jako Żydów?
O: Na Aryjczykach. Powód dla zagłady Żydów pochodzących z linii „Abrahama”.”
Więc tak, mamy “Czarnych”, mamy Semitów, czyli mieszanka “Czarnych” z Aryjczykami, mamy Aryjczyków zmieszanych z Azjatami, czyli “Żółtych” oraz, po prostu, Aryjczyków, np. dzisiejsi Żydzi, którzy uchodzą za Semitów, ale nimi nie są. Dobrze to rozumiem? I teraz moje pytanie, gdzie możemy znaleźć prawdziwych Semitów?
@ Corran Horn
Dobrze to rozumiem?
Z grubsza, chyba tak.
I teraz moje pytanie, gdzie możemy znaleźć prawdziwych Semitów?
Na przykład w Palestynie:
“These studies suggests the idea that some of the early ancestors of the ancient Levant and Mesopotamian civilizations originated in the region of Armenia and moved southwards - that they were “Semitic” the same way Sargon was. Further, the Tanach records extensive evidence of intermarriage between Jews and ancient peoples who originated in eastern Anatolia, such as the Hittites and Hurrians (including the Jebusites of Jerusalem). The Edomites who were of mixed Hebrew and Hurrian ancestry were also absorbed into the Jewish people. The Armenians and Kurds are the descendants of people who remained in Eastern Anatolia, Armenia and Kurdistan, subsequently intermarrying with the Turks and neighboring peoples. So, we see the idea of the “Ten Lost Tribes”, or even the “Thirteenth Tribe” to be myths exploded by the science of genetics.
Another important point from Oppenheim's work is that the Arabs are descendents of an ancient population of the country and that a large proportion of them were Jews who converted to Islam. In other words, the Palestinians are closer in kinship to the original “Jews” that inhabited “Israel” than the current day Jews that are primarily of Ashkenazi stock.
In short, if one is to take seriously (as the Zionists declare we must) that Israel was given to the Jews by God, then the Jews that it was given to are the ancestors of the Palestinians. …”
…the Germans wanted their country much as the Jews today want the country of those other, ancient Semites, the Palestinians.
Szokujące, co? Tak jak i to, że - jak pisze Laura w swojej książce o 9/11 opisując historię syjonizmu - to nie-Semici przejęli kontrolę nad Izraelem i jego polityką. A tak powszechnie się używa straszaka antysemityzmu, żeby uciszyć krytykę Izraela. Odpowiednie fragmenty są zacytowane w tym i następnych postach na Forum.
Laura opisuje dość dokładnie historię Semitów także w “Secret History of the World” (o ile dobrze pamiętam, to głównie w rozdziale XI) i przytacza obszerne fragmenty na forum, zaczynając od tego posta.
Teraz widać kto dokładnie czyta forum i szybko kojarzy, a kto nie. Dzięki za linki, oto mi chodzi. Do SHotH też zajrzę.
Też coś z Semity we mnie jest. Martwi mnie ile ta rzeź ma jeszcze potrwać.
Szokujące jest to podszywanie się pod Semitów jak i samo umiejscowienie państwa Izrael. Ach, wszystko tylko po to by wywoływać konflikty.
1