Wujo Przem
Przemkowaty Śpiewnik
czyli
piosenki śpiewane przez Starych Wujów
Lata zbieractwa piosenek,
Lata dobierania chwytów gitarowych,
Lata poprawiania tekstów i muzy,
Lata redagowania piosenek z Yapy,
Lata marudzenia Starych Wujów,
Lata wyrzeczeń przy ognisku,
Bolące paluchy,
I co z tego mam?
Cudowne wspomnienia.....
Wujo Przem!
Dedykuję go
Moim Przyjaciołom z Dursztyna
a w szczególności
Mojej chrześnicy Małgosi L.
oraz
Patrycji M.,
siostrze takiej Jednej z Dursztyna...
Spis piosenek
Balonik
d g C7 F(d) A7
Płacze dziewczynka, balon uciekł jej,
d g A7 d
Ludzie mówią nie płacz, a balonik hen!
Płacze dziewczyna, chłopca trzeba jej
Ludzie mówią nie płacz, a balonik hen!
Płacze kobieta, mąż porzucił mnie
Ludzie mówią nie płacz, a balonik hen!
Płacze staruszka, mamo dosyć łez
A balonik wrócił i niebieski jest!
Bo ja mam tylko jeden świat
C d
Kiedy w piątek słońce świeci,
G7 C
serce mi do góry wzlata,
C d
że w sobotę wezmę plecak
G7 C
w podróż do mojego świata.
C dm
Bo ja mam tylko jeden świat
G C
słońce, góry, pola, wiatr.
C dm
I nic mnie więcej nie obchodzi,
G C
bom turystą się urodził.
Dla mnie w mieście jest za ciasno
wśród pojazdów, kurzu, spalin,
ja w zieloną jadę ciszę,
w ścieżki pełne słodkich malin.
Ref. Bo ja mam tylko...
Myślę, leżąc pośród kwiatów,
czy w jęczmienia żółtym łanie,
czy przypadkiem za pół wieku
coś z tym światem się nie stanie.
Ref. Bo ja mam tylko...
Grosza nie mam
a G
Ja o drogę się nie pytam
a G a
Bo nie ważny dla mnie czas.
a G
Nie zabłądzę, bo nie mogę,
a G a
Domu nie mam już od lat.
C G
Grosza nie mam i nie będę
a G a
Nigdy swego domu miał,
C G
Ale zawsze robić będę to,
a G a
To co tylko będę chciał.
Jakiś drab kamieniem cisnął
Za mną, jak za jakimś psem,
Dziwią wtedy się ludziska,
Że coś pewnie ukraść chcę.
Grosza nie mam...
Gdy mnie głód za gardło ściśnie,
To dwie ręce jeszcze mam,
Dziwią wtedy się ludziska,
Że na chleb zarabiam sam.
Grosza nie mam...
Spać pod drzewem jest wesoło,
A na trasie każdy brat,
Piasek sypie się pod koła
A ja wolny jak ten ptak.
Grosza nie mam...
Idź, idź przed siebie, idź,
Nikt ci drogi nie zastąpi,
O nic nie lękaj się,
Nikt ci się drogi nie zastąpi.
Rzeki to idące drogi
C G C
Wieczorem, późnym wieczorem
C F G
Panny wychodzą nad wodę
F C
Nad rzeką nachylają twarze
F am7 D G7
Coś do niej szepczą, o czymś marzą.
C
Rzeki to idące drogi
dm
A łodzie wędrowcy tych dróg
G
Dwa razy w tej samej wodzie
F G C
Nie przejrzy się człowiek, ni duch.
Trawy się wodzie kłaniają
Odbicia swe potrącając
I wiatrem lekko kołysane
W jego gadanie zasłuchane
Ref. Rzeki to...
Noc pachnie miodem i miętą
A wianki płyną stadami
Płyną od zmroku aż do świtu
Płyną tak znikąd, hen, donikąd
Alleluja
Gdy po latach wrócisz tu (alleluja)
Będzie wiele nowych dróg (alleluja)
Gdy po latach spotkasz mnie (alleluja)
Inny będzie rzeki bieg (alleluja)
Tam gdzie były zgliszcza miast (alleluja)
Wszystkie ślady zatarł czas (alleluja)
Do rodzinnych wracać stron (alleluja)
Nowy dzień przywita dom (alleluja) (x2)
Cztery pory roku
am D am D
W imię czego palisz wszystkie mosty?
am D am D
Potem mawiasz, że to tylko żart.
F G7 C E7 am
A wśród pól szeleszczą zeschłe osty,
am E7 am
A wśród drzew szeleści głucho wiatr.
am7 am6 am
W imię czego patrzysz czasem wilkiem?
Robisz ręką niecierpliwy gest.
Powiedz czemu w okno patrzysz chyłkiem?
Jakbyś chciał zauroczyć śnieg.
W imię czego klaszczesz nagle w dłonie?
Jakbyś wciąż miał jeszcze -naście lat.
Tam w oddali niebo jest jak promień,
Tam w ogrodzie kwiat jest jak kwiat.
W imię czego pleciesz coś trzy po trzy?
I zostawiasz wpół otwarte drzwi.
Nie wiem, czy to błyszczą Twoje oczy
Czy po burzy tęcza w słońcu lśni.
W imię czego, piszę długie listy,
Które zaraz w gniewie porwę w pół?
Ludzie tak odchodzą, jak i przyszli,
Jak odchodzi każda z roku pór.
W imię czego słowa, które były
Są jak diament, który stracił blask?
Cztery pory roku nas łączyły,
Piąta pora roku dzieli nas.
Dom wschodzącego słońca
am C D F
Już słońce zaszło w dali
am E7 am
I mgła się ścieli do stóp
am C D F
Idziemy dalej i dalej tam,
am E7 am
Gdzie tylko ciemność i chłód. x2
Zalane potem twarze
Zmęczony pusty wzrok
Szczeniacki świat naszych marzeń prysł
Zdeptany setką stóp.
Nie raz nas los doświadczył
Nie raz byliśmy na dnie
Lecz nikt się z nas nie skarżył gdyż
Nasz świat nie lubi łez.
Niewielu z nas zostało
I resztę zatrze czas
By wrócić sił już za mało
A zresztą świat przeklął nas.
Nie mówcie nic nikomu
Wędrówki mam już dość
Ja wrócić chcę do domu
Bo na mnie czeka ktoś.
Jedyne co mam
Jedyne co mam to złudzenia a C a
Że mogę mieć własne pragnienia C G a
Jedyne co mam to złudzenia d a
Że mogę je mieć. G a
Miałem siebie na własność a C a
Ktoś zabrał mi prywatność C G a
Co mam zrobić bez siebie - jak żyć d a
Bez siebie - jak żyć. E a
Miałem słowa własne
Ktoś stwierdził, że zbyt ciasne
Co mam zrobić bez słów - jak żyć
Bez słów - jak żyć.
Jedyne co mam to złudzenia ...
Miałem serce dla wszystkich
Ktoś klucz do niego obmyślił
Co mam zrobić bez serca - jak żyć
Bez serca - jak żyć.
Miałem myśli spokojne
Lecz ktoś wywołał w nich wojnę
Co mam zrobić teraz - jak żyć
Jak teraz żyć
Jedyne co mam to złudzenia ...
Deszczowe lato
d a
Kiedy jest deszczowe lato
E7 a A7
Mokną świerszcze w mokrym sianie
d a
Woda szkodzi strunom skrzypiec
E7 a A7
Więc nie w głowie im cykanie.
d a
Lato deszczowe lato
E7 a A7
Na przekór ludziom, na przekór kwiatom
d a
Lato deszczowe lato
E7 a
Że nawet świerszcze nie mogą grać.
Woda schodzi z gór ścieżkami
Wiatr gałęziom strąca krople
Chlapie błoto pod nogami
Wszystko jest zupełnie mokre
Ref.:
Lato, deszczowe lato
Na przekór ludziom, na przekór kwiatom
Lato, deszczowe lato
Że nawet świerszcze nie mogą grać
Kiedy mgła opadnie nisko
Drzewo się za drzewem schowa
Leśne licho z mokrą brodą
Lubi wtedy spacerować
Ref.:
Lato, deszczowe lato
Na przekór ludziom, na przekór kwiatom
Lato, deszczowe lato
Że nawet świerszcze nie mogą grać (2 x)
W górach
W górach jest wszystko co kocham G G7 C
I wszystkie wiersze są w bukach D7 G
I zawsze kiedy tam wracam G C
Biorą mnie klony za wnuka D7 G
albo moje
Zawsze kiedy tam wracam D D7 A
Siadam na ławce z księżycem A7 D
I szumią brzóz kropidła D A
Dalekie miasta są niczym A7 D
Ja się tam urodziłem w piśmie
Ja wszystko górom zapisałem czarnym
I jeden znam tylko Synaj
Na lasce z jałowca wsparty
I czerwień kalin jak cyrlica pisze
I na trombitach jesieni głosi bór
Że jedna jest tylko mądrość
Dzieło zdjęte z gór.
Śni się lasom las
Mrok na schodach, pusto w domu a C
Nie pomoże nikt nikomu F C
Ślady Twoje śnieg zaprószył F G
Żal się w śniegu F
Żal się w śniegu zawieruszył f C G
Śni się lasom las, śnią się deszcze C G C
Jawią się raz w raz znikłe maje C G C
I mijają znów i raz jeszcze F f C
A ja własnych snów nie poznaję C G F f E
Trzeba teraz w śnieg uwierzyć
I tym śniegiem się ośnieżyć
I ocienić się tym cieniem
I pomilczeć
I pomilczeć tym milczeniem
Śni się lasom las...
Pusto w Gorcach
Pusto w Gorcach jest jesienią d
Chociaż w dole życie wre A7 d
Tutaj w górach tylko buki d
Złocą się wśród innych drzew A7 d C
Gdzieś w dolinę schodzą ślady F
Ktoś niedawno siano wiózł D7 g A7
Na polanie pozostały d
Trzy ostrewki puste już A7 d
Chodźmy wyżej, popatrzymy
W zarośniętą stawu twarz
Może dojrzysz poprzez trzciny
Na dnie gdzieś zbójników skarb
Już niedługo spadną śniegi
Staw pogrążą w śnie głębokim
Słuchaj, może w szelest liści
Wplotły się już zimy kroki
A w szałasie jeszcze ciepło
Może watra gdzieś się tli
Jeszcze przecież gryzie w oczy
Jałowcowy ostry dym
Może tutaj spotkasz szczęście
Co gdzieś pod gontami śpi
Szczęście, które wspomnisz nieraz
Jak i te jesienne dni
Połoniny niebieskie
Gdy nie zostanie po mnie nic C F C F
Oprócz pożółkłych fotografii C F C G
Błękitny mnie przywita świt e F C G
W miejscu, co nie ma go na mapie C F C G(C)
A kiedy sypną na mnie piach
gdy mnie przykryją cztery deski
to pójdę tam gdzie wiedzie szlak
na połoniny na niebieskie
Podwiezie mnie błękitny wóz
ciągnięty przez błękitne konie
przez swiat błękitny będzie wiózł
aż zaniebieszczy w dali błonie
Od zmartwień wolny i od trosk
pójdę wygrzewać się na trawie
a czasem gdy mi przyjdzie chęć
z góry na ziemię się pogapię
Popatrzę jak wśród smukłych malw
wiatr w przedwieczornej ciszy kona
i tylko czasem bedzie mi żal
że trawa u Was tak zielona ...
Ballada o świętym Mikołaju
a G E
W rozstrzelanej chacie
a G a
Rozpaliłem ogień
a G E
Z rozwalonych pieców
d E
Pieśń wyniosłem węglem
a C
Naciągnąłem na drzazgi gontów
G E
Błękitną płachtę nieba
a d aEa
Będę malował od nowa
d E a G
Wioskę w dolinie
C G
Święty Mikołaju
C E7
Opowiedz jak tu było
a d aEa
Jakie pieśni śpiewano
d E a G
Gdzie się pasły konie
C G
Święty Mikołaju
C E7
Opowiedz jak tu było
a d aEa
Jakie pieśni śpiewano
d E a
Gdzie się pasły konie
A on nie chce gadać
ze mną po polsku
Z wypalonych źrenic
tylko deszcze płyną.
Hej ślepcze nauczę swoje
dziecko po łemkowsku
Będziecie razem żebrać
w malowanych wioskach.
Święty Mikołaju....
Piosenka bez tytułu
e G
Popatrz, niebo się kłania
a H7
Niebo różowe
C G H7
Wiatrem sypane w kolorze
e G
Słońce przychodzi
a H7
Jak gość najlepszy
C G H7
Wiatr się umila na wietrzyk.
H7 e
Jeszcze się tyle stanie
H7 e
Jeszcze się tyle zmieni
C G H7 H7
Rosną nam nowe twarze do słońca
Popatrz, drzewo się czesze
Drzewo olbrzymie
Po niebie gałęźmi pisze
Rzeka się śmieje
Dobrą nowiną
Wszystkie żale odpłyną.
Jeszcze się tyle stanie....
Za kluczem ptaków
am, G, am, G
a G a G
Za kluczem ptaków wciąż patrzyłem
am G am G
I łzy mi z oczu popłynęły.
dm G7 C am
Szczęśliwe ptaki odlatują
dm E7 am (A7)
Do obiecanej swojej ziemi. x2
am, G, am, G
Też chciałbym zerwać się odlecieć
W te górskie ukochane strony
Gdzie pośród jodeł roztańczonych
Nasz mały szałas stał zielony.
I odleciały, przyszły deszcze
Potem śnieg zmroził w stawach życie
A ja wciąż czekam je i Ciebie
Wierząc, że wiosną powrócicie.
Czas powrotów
d G7 C a
Buty całkiem przemoczone
d G7 C a
na nic się nie zdadzą komu.
d G7 C a
Plecak stary, płaszcz dziurawy
d F G A
czas powrotu, czas powrotów
F G C
czas powrotu, czas powrotów
F G7 C
Takie tu lasy i takie drzewa,
d G7 C
bezdroża, że nie śniło się nikomu.
F G7 C
Coś we mnie tańczy, coś we mnie śpiewa
d G7 C
i jeszcze nie chce mi się wracać do domu.
Resztki chleba na kolację,
smalec z puszki przesolony,
mama w domu czeka z plakiem.
Czas powrotu, czas powrotu.
Takie tu lasy i takie
Niezapominajka
a, d, a, a
Wąskie strumyki, brzegi jezior, a, d, a, d
wśród leśnych polan, mokrych łąk, a, G, C,
Zakwita niezapominajka, d, G, a
błękitny kwiatek bliskich stron. x2 d, E7, a, A7
za drugim razem d, E7, a, d
a, d, a, d,
Czerwone głogi, białe brzozy,
żółte kaczeńce, siwe mchy.
I tylko niezapominajka
błękitem nieba roni łzy. | bis
a, d, a, d,
Myślami ciągle tam powracam,
gdzie leśnych ścieżek znany ślad,
Błękitna niezapominajka
przybliża chwile dawnych lat. | bis
Chyba już czas wracać do domu
C C9
Zawinięte w kłębek drogi
C7 G
Liczą na Twój czas.
C7 F
Zamieniony w wielkie słońce
G C
Dzień powoli gasł.
C G a G
Chyba juz czas wracać do domu,
C G a G
W słońcu się chyli wierzbiny liść.
C G a G
Chyba juz czas wracać do domu,
C G a7 G
W ciszy powrotu iść i iść.
O zielonej, mokrej ziemi
Chłodniej śpiewa wiatr.
By najkrótszą drogę wybrać
Wróży z liści kart.
Chyba juz czas...
Światło dnia juz pobłądziło
W drzewach i na ścieżce.
Nie okryty zmrokiem został
Tylko wyraz "Jeszcze..."
Chyba juz czas...
Było morze
Było morze, w morzu kołek, C F
a ten kołek miał wierzchołek. C G
Na wierzchołku siedział zając C F
i nóżkami przebierając śpiewał tak: C G C
Ech muzyka, muzyka
G D
O, dajcie mi te małe skrzypce,
C G
Może na skrzypcach wygram
C G
Wiatr i pochyłą ulicę
D G D
I noc, co taka niezwykła.
G A D
Ech muzyka, muzyka, muzyka
G A D Fis
Spod smyka zielony kurz
h A D A
Lecą gwiazdy zielone spod smyka
G A D
Damy karo, bukiety róż.
Uwzględnijcie mizerne granie
A nie bijcie gdy wezmę źle,
Jakiś ton na strunie baraniej
Na G,D,A czy E.
Ech muzyka, muzyka ....
Prowadzi muzyka za smykiem
Drzewu w niemej podzięce
Oczami za smykiem suną
Zgrubiałe duże ręce.
Ech muzyka, muzyka ...
Na moście stoję, przez liście
Światło na smyk się sypie.
Słuchajcie to dziecko nuci
W czarodziejskim pudełku skrzypiec.
Ech muzyka, muzyka...
Gawędziarze
e D G D e D
e D e
Takie zwykłe, takie małe,
D e
Tutaj mają wielką wagę
D e
Wykrzykniki kolorowe
D e
Wyglądają wciąż jak nowe
D e
Gawędziarze, gawędziarze
D e
Odgrzebują stare sprawy,
D e
Przy ognisku i przy kawie
D e
Nieciekawe i ciekawe
e D
O tym jak kiedyś w górach
D e
na pomoc ktoś krzyczał głośno
e D
O tym jak na Mazurach
D e
ktoś złamał wiosło
G D
O tym jak patyk trzasnął
a e
Gdy wiatr za mocno dmuchał
G D
I chyba każdy już zasnął
a e
A tylko autor słuchał
Oczy szerzej się otworzą
I przypomną i pomarzą
Oni już nie mają czasu,
Ale dzieciom się przydadzą
Opowieści, opowieści
Takie tanie, no bo własne
Uśmiechają się, a jeśli
Przesadziłeś coś - nie zasną
O tym jak....
Jaworzyna
a
Letni deszcz po dachówkach szumi a
e G
Spać się kładzie każdy, kto umie zasnąć
G a F7+ G
Zasnąć, gdy pada letni deszcz
a
Rzeki się pod mostami cisną
e G
Tysiącem kropel drążą swe pismo na szybach
G a F G
Na szybach kładzie cienie zmierzch
C F C
Jaworzyna górom się kłania
C F C
Spod obłoków szczyty odsłania
G C F G
Pogoda będzie, jutro będzie ładny świt
C F C
Rozchmurzyła się Jaworzyna
C F C
Już nie płacze, śmiać się zaczyna
G C F G
Pogoda będzie, jutro nie będzie smutny nikt
Noc się ściele na lasach mokrych
Gasną światła w oknach domów samotnych
W nocy samotność gorsza jest
Ludzie się kryją w swoich myślach
Zamknięte drzwi, zamknięte oczy, sen blisko
Blisko za oknem szczeka pies
Jaworzyna górom się....
Wróżby wiosenne
C A d F C G F C
C A d
Jeśli chciałbyś być moim światem
C G F C
Muszę wiedzieć, czyś tego wart
C A d
Musisz spotkać mnie kiedyś latem
C G F C
By powróżyć z akacji kart
F B F
Licz, jak chcesz, i pamiętaj o tym
d C G
Żeby został ten jeden liść
C A d F
Jeśli chciałbyś być moim światem
C G F C
Wiesz już teraz, z czym do mnie przyjść
Jeśli chciałbyś mieć ze mną dzieci
Muszę wiedzieć, co niesie los
Siądź na pniu, kiedy słońce świeci
By się wsłuchać w kukułki głos
Licz, jak chcesz, i pamiętaj o tym
Żebyś miał z sobą chociaż grosz
Gdy poczujesz mej ręki dotyk
Możesz posłać po kwiatów kosz
A D H e
Jeśli chciałbyś być moim niebem
D A G D
Muszę wiedzieć, czy wytrwasz w tym
D H e
Czy się manna rozmnoży chlebem
D A G D
Czy rozwieje w niebieski dym
G C G
Spójrz na gwiazdy nad swoim domem
e D A
Może znajdziesz mej gwiazdy blask
D H e G
Jeśli chciałbyś być nieboskłonem
D A G D
Otwórz okno w wieczoru czas
Jeśli chciałbyś układać wiersze
Muszę wiedzieć, czy będę w nich
W wierszach łzy przecież są najszczersze
Łzy radości i godzin złych
Licz, jak chcesz sylab nieporządek
Abyś rymu nie zgubił gdzieś
Jeśli chciałbyś popłynąć z prądem
Napisz dla mnie choć jeden wiersz
Pejzaże harasymowiczowskie
G D
Kiedy stałem w przedświcie, a Synaj
C e
Prawdę głosił przez trąby wiatru,
G D
Zasmreczyły się chmur igliwiem -
e C D
Bure świerki o góry wsparte.
I na niebie byłem ja jeden,
Plotąc pieśni w warkocze bukowe.
I schodziłem na ziemię za kwestą
Przez skrzydlącą się bramę Lackowej.
G C G
I był Beskid i były słowa
G C D
Zanurzone po pępki w cerkwi baniach
D
Rozłożyście złotych
C D G
Smagających się z wiatrem do krwi.
Moje myśli biegały końmi
Po niebieskich, mokrych połoninach.
I modliłem się złożywszy dłonie
Do gór, do Madonny brunatnolicej.
A gdy serce kroplami tęsknoty
Jęło spadać na góry sine,
Czarodziejskim kwiatem paproci
Rozgwieździła się Bukowina.
I był Beskid i były słowa...
Sierpień (Stanęły pod mym oknem...)
Stanęły pod mym oknem G D
Jak wiejscy muzykanci H7 e
Gwiazdy, zielonooki sierpień C GD
Po sadzie tańczył D
Księżycem całowany G D
Sad się rozrzewniał H7 e
Lekki był i cygański C G
Taniec sierpnia. D G
Łzy co nam z oczu zlecą G D
Ziemi o nas powiedzą H7 e
Chodźmy w drogę C
Łzy w drodze obeschną G D
Łzy nie przynoszą ujmy G D
A my w tę noc wędrujmy H7 e
Roziskrzoną, rozśpiewaną, C G
bezkresną. D G
Stanęły pod mym oknem
Jak wiejscy muzykanci
Gwiazdy, zielonooki sierpień
Po sadzie tańczy
Raz złocistość w korze drzew drżała
To sen ją płoszył
Ludzie mrużyli
Noc otwierała oczy.
Łzy co nam z oczu......
Sierpień (Szepcą auta...)
Szepcą auta zakochane w asfaltach e a
w sadach się drzewa na palcach D G H7
mewy żagle między niebem a wodą e a
pług i brona pod sierpniową pogodą D H7 e
Gwiezdna panna patrzy z nieba jak święta C G
Księżyc pachnie niczym bochen przecięty H7 e
Niebo skrzy się brylantami jak pierścień C G
Szczęście staje się chlebem - e H7
chleb szczęściem e
Zmrok wyrasta namiotami na brzegach
Idę nocą roślin polem w szeregach
Noc gwiazdami sieje ziemię na okół
Ziemia wzdycha odpoczynkiem po roku
Nina
Nino ma nie trzeba płakać d A7
Szkoda naszych wspólnych łez A7 d
Bo już taka dola nasza d A7
Że musimy rozstać się A7 d
Może z innym znajdziesz szczęście swe
Może inny szczęście Ci da
Nino, ale błagam wspomnij szary zmierzch
I tego, który kochał Cię
Ogorzały, osmolony
Z automatem w ręku swym
Polski mundur w strzępach cały
W ustach popiół, w oczach łzy
A jeśli będzie inaczej
Jeśli żądło doli złej
Przetnie życie nie rozpaczaj
I nie czekaj więcej mnie
Sad
Za naszym domem będzie sad G C G
Za naszym domem będzie sad G C G
Będziesz sobie mogła tańczyć a7
Chodzić boso po trawnikach a7
Z wrześniem, październikiem, C D
Na na na na na na G e
Będziesz sobie mogła tańczyć a C D G
A gdy przyjdzie mroźna zima
A gdy przyjdzie mroźna zima
Będą szronem płonąć drzewa
Na obrusie śniegu białym
Świeczki noworoczne,
Na na na na na na na
Będą szronem płonąć drzewa
A gdy przyjdzie Pani Wiosna
A gdy przyjdzie Pani Wiosna
Będziesz z kwiatów plotła wianki
I śpiewała kołysanki
Razem z kwietniem, majem,
Będziesz z kwiatów plotła wianki.
Za naszym domem będzie sad
Za naszym domem będzie sad
Będą wszystkie drzewa w sadzie
Razem z dziećmi dorastały
Przez okrągły rok,
Na na na na na na
Będą wszystkie drzewa w sadzie a7
Razem z dziećmi dorastały a7
Przez okrągły rok C D G
Tawerna Pod Pijaną Zgrają
C E7 a F
Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem,
C G0 d7 G7
Liche sosny garbate do reszty wykrzywia,
C E7 a F
Brzegiem nocy wędrują bezdomni tułacze
C F G7 C
I nikt nie wie skąd idą, jaki wiatr ich przywiał.
F G C a
Do tawerny "Pod Pijaną Zgrają",
F G C a
Do tańczących, rozhukanych ścian
F G
I do dziewczyn, które serca
C A7
Za złamany grosz oddają
F G C
Nie pytając czyś ty kiep, czy drań.
Kiedy wiatry noc chmurną przegonią do morza
Gdy pół słońca, pół nieba, pół morza rozpali
Opuszczają wędrowcy uśpioną gromadę
Z pierwszą bryzą znikają w pomarszczonej dali.
A w tawernie "Pod Pijaną Zgrają"
Spływa smutek z okopconych ścian
A dziewczyny z półgrosików
Amulety układają
Na kochanie, na tęsknotę i na żal.
Kiedy chandra jesienna jak mgła cię otoczy
Kiedy wszystko postawisz na kartę przegraną
Zamiast siedzieć bezczynnie i płakać lub psioczyć
Weź węzełek na plecy - ruszaj w świat, w nieznane.
Do tawerny "Pod Pijaną Zgrają"
Do tańczących rozhukanych ścian
I do dziewczyn, które serca
Za złamany grosz oddają
Nie pytając czyś ty kiep, czy drań.
Tęsknica
Na przełęczy przysiadł wrzesień, e D
śmieje się ukradkiem, G D H7
skrzydłem kruka włosy czesze e D
rozczochranym wiatrom, e H7 e
buczynie jej wargi sine C G
maluje czerwienią C H7
i korale jarzębinie e D
w bańki cerkwi leje. C H7 e
Do gór, do beskidzkich gór e C
zawracamy kroki, D e
przez równin zielonych mur, eC
dolin rzecznych krocie. D e
Do gór, do beskidzkich gór e C
zawracamy oczy, D G H7
by dojrzeć w buczyny pniach e C
madonn twarze złote. D e
Mgły strącane po dolinach
jesień wozem jedzie,
znarowione konie spina,
worek chleba wiezie,
i naszym wołaniem
zmęczona odchodzi,
tylko echo wyprowadza
na rozstajne drogi.
Do gór, do beskidzkich....
A my wciąż idziemy
A my wciąż idziemy F C
tam gdzie wiatr nas gna F C
Ze strumieniem wody F C
co w potokach gna F C
Wędrujemy, wędrujemy d a
na połonin szlak C F
Czasem boso lecz w ostrogach F C F C
Z wiecznie mokrą głową g F C
To niezwykły jest przechodzień F C F C
Lasem polem drogą g F C
A my wciąż idziemy....
W sadzie z duszą na ramieniu
Z sianem pod koszulą
Drzemka w trawie przy kamieniu
Noc pod jedną chmurą
A my wciąż idziemy...
Polowanie na zrąb słońca
Tam przed świtem zjawa
Na pagórku czekająca
Przy źródełku marzeń
A my wciąż idziemy....
A gdy wreszcie połoniny
Słońce w deszcz się chowa
Środkiem jaru strumyk płynie
Niesie z nurtem słowa
A my wciąż idziemy...
Potem w butach lecz bez ostróg
Z posiwiałą głową
Znowu w góry z laską w ręku
Staruszkowie w drodze
A my wciąż idziemy....
W lesie listopadowym
Wokół góry, góry i góry a E a
I całe moje życie w górach E a
Ileż piękniej drozdy leśne śpiewają C G
Niż śpiewak płatny na chórach E a
Wokół lasy, lasy i wiatr a E a
I całe życie w wiatru świstach E a
Wszyscy których kocham wita Was C G
Modrzewia ikona złocista E7 a
Jak łasiczki ścieżka w śniegach d E a
Droga życia była kręta d G C a
Teraz z lasów zeszła na mnie d E a
Młodych jodeł zieleń święta E7 a
Ważne są tylko kopuły pieśni d E7 a
Które na górze wysokiej zostaną d G C a
Nikt nie szuka inicjałów cieśli d E7 a
Gdy cieśle dom postawią E7 a
Wokół góry...
Nieludzką ręką malowany jest
Wielki smutek duszy mojej
Lecz nawet złockiej ikonie
Ja nigdy nic nie powiem
Przyjaciele, którzy jemiołę czcicie
Dobrze, że chodzicie światem
Wkrótce jodełkę zieloną spalicie
By darzyła was ciepłym latem
Wokół góry...
Hej chłopaki
Hej, chłopaki, hej, chłopaki, a
Upragniony nadszedł czas! E a
Spakujemy swe plecaki, a
Świętokrzyski czeka las! E a
Lecz pamiętaj o tym bracie: a d
Wszystkie smutki zostaw w chacie, G C
Masę żarcia weź ze sobą d E
I humor też! E7 a
Wnet zaszumią jodły w górze, a d
Konarami tkwiące w chmurze, G C
Przemierzymy gołoborza d E
I stoki gór zielonych, E a
Świętokrzyskich Gór! E7 a
Hej, chłopaki, hej, chłopaki,
Długa droga czeka nas.
Najpiękniejsze są biwaki,
Gdy się kończy któraś z tras.
Lecz pamiętaj o tym bracie ...
Hej, chłopaki, hej, chłopaki,
"Bartek" stary, ale chwat!
Będą o nim śpiewać ptaki
Przez następne tysiąc lat!
Lecz pamiętaj o tym bracie ...
Taka piosenka
a e a e
Jest taka jedna piosenka we mnie
a e H7
Zna ją, kto poznał wędrówki smak
a e a e
W mieście jej szukać nadaremnie
a e H7
W lesie zanuci ją każdy głaz
Tyle jest nowa, o ile stara
Tyle co we mnie, poza mną jest
Niczyja jak ten wiatr w konarach
Choć nieraz czuje ją wiele serc
e H7 e
Widzę ją, kiedy oczy zamykam
e D G
Słyszę ją, kiedy cisza trwa
G a e
Bo to jest taka moja muzyka
a H7 e
Co im ciszej, tym ładniej mi gra
Nie ma jej w wierszach, co na papierze
Spisane z wiarą w słowa traf
W górach jej szukam, bo w liście wierzę
W drzewach jesiennych pełne barw
I piosnką żyję, choć ułomna
Bo nie ma nutek, brak jej słów
Lecz bez niej dusza ma bezdomna
Więc szukać muszę wciąż i znów
Widzę ją, kiedy
Bardzo smutna piosenka retro
Lato było jakieś szare C G7
I słowikom brakło tchu C G7
Smutnych wierszy parę E7 a
Ktoś napisał znów D7 G
Smutnych wierszy nigdy dosyć
I zranionych ciężko serc
Nieprzespanych nocy
Które trawi lęk
Kap, kap płyną łzy C F C
W łez kałużach ja i ty C F G
Wypłakane oczy C A7 d
I przekwitłe bzy G C
Płacze z nami deszcz
I fontanna szlocha też
Trochę zadziwiona
Skąd ma tyle łez
Nad dachami muza leci
Muza czyli weny znak
Czemu wam poeci
Miodu w sercach brak
Muza ma sukienkę krótką
Muza skrzydła ma u rąk
Lecz wam ciągle smutno
A mnie boli ząb
Modlitwa Okudżawy
Dopóki ziemia kręci się a d
Dopóki jest tak czy siak E a
Panie, ofiaruj każdemu z nas C A7 d
Czego mu w życiu brak: G C E7
Mędrcowi darować głowę racz a A7 d
Tchórzowi dać konia chciej H7 E
Sypnij grosza szczęściarzom a A d
I mnie w opiece swej miej H7 E7 a
Dopóki ziemia kręci się
O Panie daj nam znak
Władzy spragnionym uczyń
By władza im poszła w smak
Hojnych puść między żebraków
Niech się poczują lżej!
Daj Kainowi skruchę
I mnie w opiece swej miej
Ja wiem, że Ty wszystko możesz
Wierzę w twą moc i gest
Jak wierzy żołnierz zabity
Że w siódmym niebie jest
Jak zmysł każdy chłonie z wiarą
Twój ledwie słyszalny głos
Tak wszyscy wierzymy w Ciebie
Nie wiedząc co niesie los
Panie zielonooki mój Boże
Mój Boże jedyny spraw
Dopóki ziemia toczy się
Zdumiona obrotem spraw
Dopóki i czasu i prochu
Wciąż jeszcze wystarczy jej
Daj nam, każdemu po trochu
I mnie w opiece swej miej!
Gdybym miał gitarę
d
Gdybym miał gitarę,
A d - D7
To bym na niej grał,
g d
Opowiedziałbym o swej miłości,
A d
Którą przeżyłem sam.
d F
A wszystko te czarne oczy.
A d - D7
Gdybym ja je miał,
g d
Za te czarne cudne oczęta,
A d
Serce, duszę bym dał,
g d
Za te czarne cudne oczęta,
A d - A7
Serce, duszę bym dał.
Fajki ja nie palę
Wódki nie piję
Ale z żalu wielkiego
Ledwo co żyję
Ludzie mówią głupi
Po co ty ją brał
Po coś to dziewczę czarne, figlarne
Mocno pokochał?
Jesień
Jesień, jesień idzie przez świat, a
mokrym płaszczem otuli nas. G a
Słońce, słońce jeszcze czasem wyjrzy a
Żeby osuszyć deszczu łzy. G a
Jesień liście pomaluje, a d
a nieznośny wiatr je zerwie, G C E7
W miękki dywan je ułorzy a d
I do twoich stóp rozwinie G C E
Lala lala... a
Jesień, jesień z babim latem płynie
Letnie przygody zaciera czas.
Liście, liście krążą jak ptaki
W dal odlatują z wiatrem na ty.
Jesień, jesień w kolory zmieni czas,
smutne spojrzenia rozbudza w nas.
Muszka plujka
a E
Muszka plujka i żuczek gnojarek
E a
Stanowili dość dobraną parę.
a d
Ona była plujka, a on zwykły żuk
a F E a
I żyli szczęśliwie, choć mu brakowało nóg.
Muszka plujka i żuczek gnojarek
Co dzień rano wokół krowiej kupki odprawiali
balet.
Ona była plujka, a on nie miał wujka,
A na dodatek jeszcze nie miał nóg ten żuk.
Muszka plujka i gnojarek żuczek -
Ona była wierna, on miał jeszcze parę innych
suczek.
Miłosnej euforii szybko mijał czas,
Lecz to trwało krótko, bo zabił ich gaz.
Taka to historia, smutna, lecz prawdziwa.
Ona była plujka, on był stary dziwak.
Lecz skąd gaz pytacie, cień się plujki błąka,
Tak to słoń zawinił, bo drań puścił bąka.
Konie zielone
a d E7 a
Konie zielone przebiegły galopem
E H7 E7 a
A spod ich kopyt wytrysnęły kwiaty.
a d E7 a
Żaby w sadzawce rozpaliły ogień
a H7 E7 a
Na niebie księżyc pozapalał gwiazdy
d G7 C A7
Nad brzegiem stawu, wsłuchany w krzyk czajek
d G7 C - a
Owiany mocną wonią tataraku
d E7 a
Patrzyłeś w gwiazdy na samym dnie stawu
H7 E a
Mówiłeś do mnie, że przemija lato.
A7 d
Lato pachnące miętą
G7 C
Lato koloru malin.
d E7 a
Lato zielonych lasów
H7 E7 a
Lato kukułek i czajek
Konie zielone przebiegły galopem,
pod kopytami zwiędły letnie kwiaty.
Żaby w sadzawce wygasiły ogień
i ciemne chmury przysłoniły gwiazdy.
Znad brzegu stawu daleki wracałeś,
a staw dojrzewał wonią tataraku,
Mówiłeś do mnie daleki i obcy,
że przeminęło chyba nasze lato.
Lato pachnące miętą, lato ...
My Cyganie
C G
My, Cyganie, co pędzimy z wiatrem,
a e
My, Cyganie, znamy cały świat,
a e
My, Cyganie, wszystkim gramy,
H7 e E E7
A śpiewamy sobie tak:
C G
Ore, ore szabadabada amore,
a e
Hej, amore szabadabada,
a e
O muriaty, o szagriaty,
H7 e E E7
Hajda trojka na mienia.
C G
Ore, ore szabadabada amore,
a e
Hej, amore szabadabada,
a e
O muriaty, o szagriaty,
H7 e E a
Hajda trojka na mienia.
Kiedy tańczę - niebo tańczy ze mną,
Kiedy gwiżdżę - gwiżdże ze mną wiatr,
Zamknę oczy - liście więdną,
Kiedy milknę - milczy świat.
Gdy śpiewamy - słucha cała ziemia,
Gdy śpiewamy - słucha cały świat,
Niechaj każdy z nami śpiewa,
Niech rozbrzmiewa piosnka ta:
Będzie prościej, będzie jaśniej,
Całą radość damy wam,
Będzie prościej, będzie jaśniej
Gdy zaśpiewa każdy z was:
Na kolejowym
Tysiąc osiemset czterdziesty był rok e G
Kiedy poczułem, czas zrobić ten krok D C D
Kiedy poczułem, czas ruszyć się, by e G
By przeżyć coś na szlaku a D e
Firajli luli lula, hej G D
Firajli luli lula, hej e G
Firajli luli lula, hej G D
Na kolejowym szlaku a D e
A w tysiąc osiemset czterdziesty trzecim
Poznałem moją dziewczynę Betty
Poznałem jasnowłosą Betty
Poznałem ją na szlaku
Firajli luli lula....
A w 1844-tym
Zagrałem z nią w otwarte karty
I powiedziałem jej, że tramp
Samotnie żyć musi na szlaku
Firajli luli lula.....
Nie ważne, który to będzie rok
Kiedy poczujesz, czas zrobić ten krok
Kiedy poczujesz, czas ruszyć się, by
By przeżyć coś na szlaku
Firajli luli lula.....
Nie ważne, ile będziesz miał lat
Gdy znudzi cię spokojny ten świat
Gdy zechcesz znów po męsku żyć
A tak się żyje na szlaku
Firajli luli lula....
Od Turbacza
d
Od Turbacza wieje wiatr,
A7 d
Niesie nam tę wieść,
d
że tej nocy szczyty gor,
A7 d
Pokrył biały śnieg.
F C
A w dolinach piękna jesień,
d A7
Złote liście lecą z drzew
d
Od Turbacza wieje wiatr,
A7 d
Niesie zimny wiew.
d g d A d
La, la, la, la, la, la, la
d g d A d
La, la, la, la, la, la, la
albo: F C A7 A7 F C A7 d
Zima białym płaszczem swym
już pokryła Tatry.
Mgła zabrała słońcu blask,
wieją zimne wiatry.
A w dolinach piękna jesień,
złote liście lecą z drzew.
Od Zawratu wieje wiatr,
niesie zimny wiew.
La, la, la, la, la....
Hej, dziewczyno, nie smuć się
w ten jesienny czas.
Chociaż raz uśmiechnij się :)
przywróć oczom blask.
To nic ze na świecie zima
a w dolinach jesień już.
Uśmiech twój przemieni wszystko,
wiosna wróci znów.
La, la, la, la, la....
Piosenka
a e a e
Jest taka jedna piosenka we mnie
a a7 a6 e H H7
Zna ją, kto poznał wędrówki smak
a e a e
W mieście jej szukać nadaremnie
a e H7
W lesie zanuci ją każdy głaz
Tyle jest nowa o ile stara
Tyle jej we mnie, co za mną jest
Niczyja jak ten wiatr w konarach
Choć czasem czuje ją wiele serc
e H7 e
Widzę ją, kiedy oczy zamykam
e D G
Słyszę ją, kiedy cisza trwa
G a e
Bo to jest taka moja muzyka
C H7 e
Co im ciszej, tym ładniej mi gra
Nie ma jej w wierszach, co na papierze
Spisane z wiarą w słowa prawd
W górach jej szukam, bo w liście wierzę
W drzewach jesiennych pełnych barw
I piosnką żyję, choć ułomna
Bo nie ma nutek, brak jej słów
Lecz bez niej dusza ma bezdomna
Więc szukać muszę wciąż i znów
Sokoły (Ukraina)
a
Hej, tam gdzieś znad czarnej wody
E
Siada na koń kozak młody,
a
Czule żegna się z dziewczyną,
E a E7 C G
Jeszcze czulej z Ukrainą.
C
Hej, hej, hej sokoły
G
Omijajcie góry, lasy doły,
a
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku,
E7 a E7 C G
Mój stepowy skowroneczku.
C
Hej, hej, hej sokoły
G
Omijajcie góry, lasy doły,
a
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku,
E7 a E7 a
Mój stepowy dzwoń, dzwoń, dzwoń.
Ładnych dziewcząt jest nie mało
Lecz najwięcej w Ukrainie
Tam me serce pozostało
Przy kochanej mej dziewczynie
Hej, hej, hej sokoły...
Ona jedna tam została
Jaskółeczka moja, miła mała
A ja jeden w obcej stronie
Dniem i nocą tęsknię do niej
Hej, hej, hej sokoły
Żal, żal za dziewczyną
Za kochaną Ukrainą
Żal, żal serce płacze
Już cię więcej nie zobaczę
Hej, hej, hej sokoły
Wina, wina, wina dajcie
A jak umrę pochowajcie
Na zielonej Ukrainie
Przy kochanej mej dziewczynie.
Hej, hej, hej sokoły
Wszystko, cośmy ukochali
To Rosjanie nam zabrali
Naszą piękną Ukrainę
I kochaną mą dziewczynę
Hej ...
Kiedy w duszy czuję pustkę
a d
Kiedy słońce złoci rankiem
G7 C E7
Na listowiu krople rosy,
a d
Kiedy wiatr jak miłe dziewczę
G7 C
Burzy ręką moje włosy.
A7 d dm7+
Kiedy w duszy czuję pustkę
dm7 dm6 am
Pozostawiam gdzieś ulice,
a E
Szukam wonnej ściany lasu,
E7 a
Rzucam w zieleń swe źrenice.
Kiedy w miastach pot się leje,
Gdy kamienie są gorące,
Kwiaty blade ze zmęczenia
Tulą wątłe ręce drżące.
Kiedy czerwień puchnie w oczach,
Ołów spada na powieki,
Szukam miejsca, gdzie się można
Napić dłonią z chłodnej rzeki.
Gdy jesienią dym ogniska
Ponad polem się unosi,
Mgły całować chcę namiętnie
I do tańca je poprosić.
Gdy napotkam na swej drodze
Dziką różę rozognioną
Wiem, że szczęście odnalazłem
Gdzie jesienne kwiaty płoną
Smutny sen
a E7
Możesz iść, dokąd cię poniesie wzrok,
d a
Możesz mieć najróżniejszych przygód moc
A7 d
Możesz pójść i nie wrócić nigdy już,
G C E7
Znaleźć gdzieś wśród zielonych wzgórz taki kąt jak tu
a E7
Może gdzieś tam ktoś, przy ognisku da ci siąść,
d a
Poda chleb i uśmiechnie miło się
A7 d
Ale już nie odnajdziesz więcej jej,
a E7 a d a
Nawet we śnie, tak jak on smutnym śnie
CHORUS:
am dm G7 C A7
Somewhere the songbirds fly, in a clear, blue sky.
dm dm6 E F7
only you and I, there forever...love me, leave me never.
am E7 dm am
Możesz świat cały obejść jeśli chcesz,
Wzdłuż i wszerz, lecz pamiętaj o tym że
Taki sam będzie zawsze każdy dzień
Obraz jej, czy to w noc czy w dzień, z tobą wciąż jak cień
Będziesz szedł krok w krok, rankiem i w wieczorny zmrok,
Każdy świt towarzyszyć będzie Ci
Smutny sen wieczny życia Twego cień
Nawet we śnie, tak jak on smutnym śnie.
Ścieżka
dm E am
Ścieżka wśród ciemnych lasów
F G C
Jak życia meander kręci,
E am
Wiedzie nas na rozstaje,
F E am
Dokąd idziecie studenci?
F G
Pożółkłe liście szeleszczą,
C G
Drzew szpaler ciągnie się niemy
F G
A my przez życia wertepy
C E am
Wędrujemy - wciąż wędrujemy.
Weź na drogę manierkę,
W której woda się wzbiera,
Więcej tobie pomoże
Niż tysiąc słów przyjaciela.
Plecak z kocem na wierzchu
Nie raz borykał się z losem,
To nic, że ciąży ołowiem,
Na szlaku szczęście w nim niosę.
Drzewa nikną w ciemnościach,
Noc już zapada głucha,
Tylko gdzieś przy ognisku
Mrok się w piosence zasłuchał.
Sosna
a d albo
Biegłaś zboczem brązowo-zielona, d g
G C E7
miedzą słońca i trawy zielenią. C F A7
a d
Biegłaś zboczem strumienia spragniona, d g
E7 a
Twoje włosy targał górski wiatr. A7 d
Tabu, tabu tibu, a, d
Tabu, tabu tabu tibu, G, C, E7
tabu, tabu tibu, a, d
tabu tibu,tabu tibu taj. (2x) E7, a
Zanurzyłaś swe dłonie w potoku,
w którym głazy po szumie omijał,
burza kropel srebrzystej pogoni,
obraz Twój porwała wartko w dal.
ref. Tabu... (2x)
I wracałaś od góry powoli,
zielonością i brązem strzelista.
Gdy Cię witał cień lasu zielony
Twoje włosy znów potargał wiatr.
ref. Tabu... (2x)
Powrót
C C9/7+ F G C C9/7+ F G C a F G C a F G
C d
Chodzę sam
e F C d
Po zaułkach pełnych dawnych spraw
e F C d
Po alejkach parków, które znam
e F C a FG
Z wyrzuconych kalendarzy
C d
Pada deszcz
e F C d
Płaczą przemoknięte hełmy wież
e F C
Stanął zegar no i rób, co chcesz
d G C a
Nic nowego się nie zdarzy
F G
Minął czas
C C9/7+
Gdzieś
F G C C9/7+
W zabłoconych butach pójdę stąd
F G C C9/7+
Zetrę kurze z książek białych stron
F G C a
Wizytówkę zamaluję
F G
Zamknę drzwi
C C9/7+ F G
Gdzieś na skrzyżowaniu wszystkich
C C9/7+
czterech dróg
F G C
Wybuduję dom z prawdziwych słów
d G C a FG
Odnajdę siebie w takim domu
Idzie noc
Zadźwięczało już ostatnie szkło
Tak by się z nim aż do rana szło
Tak do świtu, by pomarzyć.
...
d G F C a F G C7+
Odnajdę siebie w takim domu
Pechowy dzień
Wiatr przystojny w garniturze D
Chce podobać się złej chmurze a
Chmura w złości deszczem go przepędza G D
Wiatr się schował w jakimś oknie
Jest szczęśliwy, że nie moknie
A miał wkrótce chmurze być za męża
Lecz nie jest źle F C
Mogło być gorzej A d
Czasem w życiu zdarza się F C
pechowy dzień D
Wiatr szczęśliwy w wolnym stanie
Zawsze stać go na zawianie
Zawsze stać go na samotny spacer
A niejedna chmura teraz
Kocha, cierpi i umiera
Mówiąc: wietrze mogło być inaczej.
Lecz nie jest źle....
Tamara
Ty mnie nie kochasz. Ja to wiem
Stąd smutek mój wynika
Zdradziłaś luba serce
Wybrałaś pułkownika.
On w Jabłoneksie" kupuje ci,
Pierścienie i w ramionach ciebie kacza
i jak do kotka mówi ci-ci,
taka u niego dacza
Z podporucznikiem bratem swym
Zamknęli cię na kłódkę
Znaczy we dwóch cię będą brać,
rozjeżdżać co niedzielę,
A ja w agreście będę stać
i w końcu się zastrzelę
U mnie rewolwer jest.
Ty o tym wiesz, Tamaro.
I pozwololenie także jest,
to znaczy, że się staram.
A ty ot myślisz: "Ot, on drwi,
blaguje o tej kulce..."
A ot zobaczysz: ślady krwi
na jegierowskiej koszulce.
Znaczy w niedzielę. Jeszcze zapłaczesz,
gdy mnie zobaczysz w trumnie...
Nocą podejdę pod twoją daczę
w moim żółcieńkim kośtiumie.
i ot zrobię z siebie upiora,
o Ty zapłaczesz po mnie.
Pójdę już
Pójdę już późno
Chyba pada śnieg
Na szybie mróz
I jak tu iść w taki zmierzch
Ciepło tu i wygodnie
Dobrze mi
Ty wiesz że dobrze
Przyjdę znów
Na chwilę gdy zapomnisz mnie
Przyniosę coś na smutne dni
Nie napisany do życia list
A może przyjdę tak
Z byle czym
Przyjdę znów zmarznięty
Będzie padał śnieg
Przyjdę jakby można rzec
Stary druh wierny pies
Zrobisz mi herbatę
Zdejmiesz ze mnie płaszcz
Zdziwisz się że wciąż ten sam
Choć przecież wiesz że czas to żart
Wróżby wiosenne
C A d F C G F C
C A d
Jeśli chciałbyś być moim światem
C G F C
Muszę wiedzieć, czyś tego wart
C A d
Musisz spotkać mnie kiedyś latem
C G F C
By powróżyć z akacji kart
F B F
Licz, jak chcesz, i pamiętaj o tym
d C G
Żeby został ten jeden liść
C A d F
Jeśli chciałbyś być moim światem
C G F C
Wiesz już teraz, z czym do mnie przyjść
Jeśli chciałbyś mieć ze mną dzieci
Muszę wiedzieć, co niesie los
Siądź na pniu, kiedy słońce świeci
By się wsłuchać w kukułki głos
Licz, jak chcesz, i pamiętaj o tym
Żebyś miał z sobą chociaż grosz
Gdy poczujesz mej ręki dotyk
Możesz posłać po kwiatów kosz
A D H e
Jeśli chciałbyś być moim niebem
D A G D
Muszę wiedzieć, czy wytrwasz w tym
D H e
Czy się manna rozmnoży chlebem
D A G D
Czy rozwieje w niebieski dym
G C G
Spójrz na gwiazdy nad swoim domem
e D A
Może znajdziesz mej gwiazdy blask
D H e G
Jeśli chciałbyś być nieboskłonem
D A G D
Otwórz okno w wieczoru czas
Jeśli chciałbyś układać wiersze
Muszę wiedzieć, czy będę w nich
W wierszach łzy przecież są najszczersze
Łzy radości i godzin złych
Licz, jak chcesz sylab nieporządek
Abyś rymu nie zgubił gdzieś
Jeśli chciałbyś popłynąć z prądem
Napisz dla mnie choć jeden wiersz
Tęskniacz
Prowadź melodio ma G C G C7
Prowadź mnie moje granie G C G
Poprzez góry i doliny C D G e
Aż po nieba kres, a D G e
aż po nieba kres. a D G C7
Chór:
Prowadź melodio ma
(Prowadź melodio ma)
Prowadź mnie moje granie
(Prowadź mnie moje granie)
Poprzez góry i doliny
Aż po nieba kres,
aż po nieba kres.
Prowadź melodio ma
Prowadź mnie moje granie
Poprzez góry i doliny
Póki starczy mi sił,
póki starczy mi sił.
Prowadź melodio ma
Prowadź mnie moje granie
Poprzez góry i doliny
Póki starczy mi sił,
aż po nieba kres
Jesień idzie
d G d B a
Raz staruszek, spacerując w lesie,
d G A4* A
Ujrzał listek przywiędły i blady
d G d G
I pomyślał: -Znowu idzie jesień,
B a d
Jesień idzie, nie ma na to rady!
g C F d
I podreptał do chaty po dróżce,
g C F d
I oznajmił, stanąwszy przed chatą,
g C F d
Swojej żonie, tak samo staruszce:
B a d
- Jesień idzie, nie ma rady na to!
D2* G7 d D2 G7 d C5 C d A
A staruszka zmartwiła się szczerze,
Zamachała rękami obiema:
- Musisz zacząć chodzić w pulowerze.
Jesień idzie, rady na to nie ma!
Może zrobić się chłodno już jutro
Lub pojutrze, a może za tydzień?
Trzeba będzie wyjąć z kufra futro,
Nie ma rady, jesień, jesień idzie!
D D2 G7 d D2 G7 d C5 C d H7
e A e7 C h
A był sierpień. Pogoda prześliczna
e A H7
Wszystko w złocie trwało i w zieleni,
e A e7 A
Prócz staruszków nikt chyba nie myślał.
C h e
O mającej nastąpić jesieni.
a D G e
Ale cóż, oni żyli najdłużej.
a D G e
Mieli swoje staruszkowe zasady
a D G e
I wiedzieli, że prędzej czy później
C h e
Jesień przyjdzie. Nie ma na to rady
A C H e A C H e A C H
Dsus2 C5 Asus4
Jeszcze nie czas
C F7+ C C7+
Wieczór w granatowym swym płaszczu
C F7+ C F7+
Gwiazdy już pozapalał
a F
Z kątów wyłażą zrudziałe smutki
d7 F C G
A my gramy na swych gitarach
I ciche nutki zbieramy
By grały nam razem do taktu
Niebieskie myśli odganiamy
Bo przecież jeszcze nie czas
C F7+ C F7+
F G
Jeszcze nie czas swe marzenia
C e a
Do walizek kłaść
F G
Jeszcze nie czas by piosenki
C C7
Nasze śpiewał tylko wiatr
F G
Jeszcze nie czas by gitary
C e a
Spały na dnie szaf
F G F C
Póki tyle jest muzyki jeszcze w nas
C F7+ C F7+
Gdy piasek nie chce się wsypać
Pod oczy i do snu zaprosić
To trzeba gdzieś odejść by dłużej nie płakać
I smutku w swym sercu nie nosić
A kiedy zabraknie przyjaciół
By wieczór przegadać do rana
To przecież masz jeszcze swoją gitarę
Stron kilka, melodii parę
Jeszcze nie czas swe.....
Gdy włożą cię w dębową skrzynkę
Niech włożą razem z gitarą
Niech w niebie ci grają struny srebrzyste
Melodię twą ukochaną.
C F7+ C F7+
Jeszcze nie czas swe.....
Dom w górach
W jesienną głogów czerwień a C
W złotawą młodość brzozy d E
Wiatr z głowy czapkę zerwie a C
Pod stopą gór położy d E
I zbudujemy dom bez strychów d G
I bez piwnic C G
Zapłonie lampą klon z zapachu d G
Lasów grzybnych C G
Nie trzeba stawiać pieców d a
Nie musisz okien szklić d a
Więc zbudujemy dom d a (C)
Bo taki dom musi być E a
Od lat już po kryjomu
Nawiedza nas nocami
Banalny sen o domu
I śpiewa razem z nami
I wzniesiesz twarz, gdzie szczyty
I wyżej wciąż bez słowa
Na ścieżkach mgłą wyrytych
Będziemy dom budować
I niebu się pokłonisz
I wyżej wciąż bez słowa
Na wyciągnięcie dłoni
Będziemy dom budować
I zbudujemy dom na wszystkie
Świata strony
Zapłonie lampą klon wędrowcom
Dniem znużonym
Nie trzeba stawiać pieców
Nie musisz okien szklić
Więc zbudujemy dom
Bo taki dom musi być
Szkoła Sałomona Franca
Eto szkoła Sałomona Franca,
szkoła balnych tańcow wam gawariat
Dwa szaga na liewo, dwa szaga na prawo,
szag wpieriod i abarot.
Kawaliry prigłaszajut damy,
tam gdie błuzka tam wpieriod
Dwa szaga na liewo, dwa szaga na prawo,
szag wpieriod i abarot.
Damy prigłaszajtie kawalierow,
tam gdie gałstuk tam wpieriod
Dwa szaga na liewo, dwa szaga na prawo,
szag wpieriod i abarot.
Kawaliry nie dierżitie damy niże talii,
wam gawariat
Eto nie priliczno i nie higieniczno i
nie simpaticzno wam gawariat.
Damy nie smarkajtie w zanawieski.
Eto nie priliczno, wam gawariat,
Eto nie priliczno i nie higieniczno
i nie simpaticzno wam gawariat.
Damy, damy, nie krutitie zadom,
eto nie popelier wam gawariat.
Eto nie propelier i nie wentilator,
no amortizator, wam gawariat.
Gdybym miał gitarę
a
Gdybym miał gitarę
E a - A7
To bym na niej grał,
d a
Opowiedziałbym o swej miłości,
E a
Którą przeżyłem sam.
a
A wszystko te czarne oczy.
E a - A7
Gdybym ja je miał,
d a
Za te czarne cudne oczęta,
E a - A7
Serce, duszę bym dał,
d a
Za te czarne cudne oczęta,
E a - E7
Serce, duszę bym dał.
Fajki ja nie palę
Wódki nie piję
Ale z żalu wielkiego
Ledwo co żyję
Ludzie mówią głupi
Po co ty ją brał
Po coś to dziewczę czarne, figlarne
Mocno pokochał?
Bez słów
G D
Chodzą ulicami ludzie
e h
Maj przechodzą lipiec grudzień
C G D
Zagubieni wśród ulic bram
G D
Przemarznięte grzeją dłonie
e h
Dokądś pędzą za czymś gonią
C G D
I budują wciąż domki z kart
C G
A tam w mech odziany kamień
C G
Tam zaduma w wiatru graniu
C G D
Tam powietrze ma inny smak
C G
Porzuć kroków rytm na bruku
C G
Spróbuj - znajdziesz jeśli szukać
C G D
Zechcesz nowy świat własny świat
Płyną ludzie miastem szarzy
Pozbawieni złudzeń marzeń
Omijają wciąż główny nurt
Kryją się w swych norach krecich
I śnic nawet o karecie
Co lśni zlotem nie potrafią już
A tam w mech odziany.....
Żyją ludzie asfalt depczą
Nikt nie krzyknie każdy szepcze
Drzwi zamknięte zaklepany krąg
Tylko czasem kropla z oczu
Po policzku w dół się stoczy
I to dziwne drżenie rak
A tam w mech odziany.....
To co było minęło
D C G
Gdzieś na rajdowym szlaku
C D G
Maj nas deszczem zapraszał w swe progi
H7 e
Tęczę słońcem tkał na drutach deszczu
C D G
Kurzem ścielił nam rajdowe drogi.
G D C G
To co było - minęło
G D H7e
To co było - nie wróci
C D G e
Tylko wiatr, wędrowny wiatr
C D G
Nasze piosenki nuci
Ciche dźwięki gitary
Pozwalały płonąć ognisku
A z dymem się snuł refren stary
Po uśpionym już wrzosowisku.
To co było - minęło ...
Często w myślach wracamy
Do gitary, ogniska i szlaku
Z biciem serca piosenek słuchamy
Zaglądamy do starych plecaków.
To co było - minęło ...
Czas wędrował za nami
Zmienił nas i przyjaciół pozmieniał
Wszyscy gdzieś się rozbiegli po świecie
Dziś zostały już tylko wspomnienia.
To co było - minęło ..
Sposób na nudę
Bywają takie dni A H7
Że w domu jest ci za ciasno E cis
Garnitur ciąży ci A E
Myślami mkniesz za miasto H7 E
Nie martw się forsy brakiem H7
Nie uważaj na głos żony E E7
Obładuj się plecakiem A E
Ruszaj w świat znajomy. H7 E
Nikną już w lasu ścianie
Miejskie, rozgrzane mury
Na twoje powitanie
Słońce się chowa w chmury.
Nie martw się forsy ....
To nic, że z butów błysku
Niewiele pozostało
Wieczorny blask ogniska
Zapali gwiazd niemało
Nie martw się forsy ....
I znowu jesteś w mieście
I znowu jest za ciasno
Fizycznie jesteś w biurze
Myślami mkniesz za miasto.
Nie martw się forsy .....
Majster Bieda
C F e d G C
C F
Skąd przychodził, kto go znał?
C C7 F G
Kto mu rękę podał kiedy
C G
Nad rowem siadał, wyjmował chleb
e a
Serem przekładał i dzielił się z psem
G F e d
Tyle wszystkiego co z sobą miał
G C
Majster Bieda C F e d G C
Czapkę z głowy ściągał gdy
wiatr gałęzie chylił drzewom
śmiał się do słońca i śpiewał do gwiazd
drogę bez końca co przed nim szła
znał jak pięć palców jak szeląg zły
Majster Bieda C F e d G C
Nikt nie pytał skąd się wziął
gdy do ognia się przysiadał
wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch
znużony drogą wędrowiec boży
zasypiał długo gapiąc się w noc
Majster Bieda
C F
Aż nastąpił taki rok
C C7 F G
Smutny rok, tak widać trzeba
C G
Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną
e a
Miejsce gdzie siadał zielskiem zarosło
G F
I choć niejeden wytężał wzrok
G F
Choć lato pustym gościńcem przeszło
G F
Rudymi liśćmi- jesieni schedą
G F
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość
G F
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość
G F G
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość
G C e d G C
Majster Bieda C F e d G C
Przemijanie
a G a
Dzień kolejny minął,
C G a e
Dzień, co nic nie przyniósł.
C G a e
Jeszcze się nie skończył,
C G a
A już nowy wyrósł.
C G a e
Tyle dni minęło, tyle marzeń,
C G a e
Tylu ludzi przeszło, tyle zdarzeń,
C G a e
Tyle marzeń sennych się nie spełniło,
C G a
Tyle dobrych gwiazd ubyło.
Tyle słów powiedział
słów co nic nie znaczą
może kogoś uraził
czyjeś oczy płaczą
Tyle dni minęło........
Znowu czasu mijanie
znowu minął dzień
komu zaświeci słońce
dobrych oczu cień
Tyle dni minęło....
Mokro
C d
Napadał deszcz do szklanki
F C
Napadał w rów
F d
W deszczówce myją nogi
F d
Zmęczone cienie
C
Chudych psów
Z sufitu kąpią krople
W dziurawy dzban
Napatrzył się przez szybkę
Na mokra panią
Mokry pan
C F E a
W przemoczonej trawie
B F
Chrapie ślimak zły
C
Ślimaku pokaż rogi
G C
Dam ci sera na pierogi
C
Rogi..
Nie pokaże rogów
Bo nakapie mi
Na lewy róg prawy
Nie, nie wyjdę z mojej trawy
Trawy ...
Kałuże tyją strasznie
Pękają w szwach
Wyleją na chodniki
I będzie powódź że aż strach
W kaloszu masz dwie dziury
I w płaszczu też
I będziesz siedział u mnie
Aż wyschną dachy
Wyschnie deszcz
W przemoczonej......
Albo moje
G7+ a
Napadał deszcz do szklanki
C9/5 hE
napadał w bród
a D
W deszczówce moczą nogi
a D G7+
zmęczone cienie chudych psów
G7+ a
Z sufitu kapią krople
C9/5 hE
w dziurawy dzban
a D
Zagapił się przez szybę
a D G
na mokrą panią mokry pan.
G h e7
W przemoczonej trawie
F C E7 a
Chrapie ślimak zły
D G C
Ślimaku pokaż rogi
D G
dam ci sera na pierogi
G h e7
Nie pokażę rogów
F C E7 a D G C
bo nakapie mi na lewy róg i prawy
D G G7+
Nie nie wyjdę z mojej trawy.
Kałuże tyją strasznie
Pękają w szwach
Wyleją na chodniki
I będzie powódź że aż strach
W kaloszu masz dwie dziury
I w płaszczu też
I będziesz siedział u mnie
Aż wyschną dachy
Wyschnie deszcz
W przemoczonej......
Szerokie pola
Szerokie pole, a
śpią chaty w dole E,a
Gwiazdy migocą, a
w wodzie się złocą. E, a
Dzyń, dzyń, dzyń, dzyń A
Jak ten dzwon cudnie brzmi E, a
Bo ten dzwon, jego ton a, d
Przypomina me sny (2 x) E, E7, a
Tu brzoza biała
włosy rozwiała
A olchy błotne
stoją samotne
Dzyń, dzyń, dzyń............
W dali turyści
palą ognisko
A iskry złote
padają nisko
Dzyń, dzyń, dzyń............
Ojczyzna
a C a C
Kraina srebrnych brzóz, żeremia bobrów
F C d C
Łosi potężny ryk wiatr niesie w dal. lub (F C a d a)
a C G C
Jezior błękit, groza skał to jest ojczyzna ma.
a C a
Bum didibum bum
a C a
Bum didibum bum
a G a
Bum didibum bum bum
Kiedyś powrócę tam, zbuduje wigwam
Gdzie rzeki bystry nurt, urwisty brzeg.
Jezior błękit...
Srebrna toń wody, słońce w dolinach,
Kiedy zobaczę znów, wierzchołki gór.
Bukowina I
a e7 a e7
a d7 e7 a7
W Bukowinie góry w niebie postrzępionym
a d7 e7 a7
W Bukowinie rosną skrzydła świętym bukom
C7+ GC7+ a7
Minął dzień wiatrem z hal rozdzwoniony
d7 e7 a7
I nie mogę znaleźć Bukowiny
d7 e7 a7
I nie mogę znaleźć
d7 a7 e7 a7
Chociaż gwiazdy mnie prowadzą ciągle szukam
W Bukowinie zarośnięte echem lasy
W Bukowinie liść zieleni się i złoci
Śpiewa czasem basior ciepłym basem
I nie mogę znaleźc Bukowiny
I nie mogę znaleźc,
Choć już szukam godzin krocie i dni krocie.
W Bukowinie deszczem z chmur opada
Okrzyk ptasi zawieszony w niebie
Nocka gwiezdną gadkę górom gada
I nie mogę znaleźc Bukowiny
I nie mogę znaleźc
Choć mnie woła Bukowina wciąż do siebie.
Hosadyna
a C E a
Hej, od Krakowa jadę,
C d G C
W dalekie, obce strony,
C G E
Bo mi nie chcieli dać, hosadyna,
E7 a
Dziewczyny ulubionej,
C G E
Bo mi nie chcieli dać, hosadyna,
E7 a
Dziewczyny ulubionej. x2
Hej szerokim gościńcem
hej jedzie wóz za wozem
jak mi cię nie dadzą hosadyno
popłynę sobie morzem
Popłynę sobie morzem
lub się utopię w Wiśle
żebyś ty wiedziała hosadyno
jak ja o tobie myślę
Jak ja o tobie myślę
i myśleć nie przestanę
póki cię dziewczyno hosadyno
za żonę nie dostanę.
A jak już cię dostanę
to cię utopię w Wiśle
żebyś ty wiedziała hosadyno
co ja o tobie myślę
Nie chodź tam
CFC BFCG CFC BFGC
a e
Tak smutno patrzysz przez otwarte okno
F C
Już się latarnie w mieście zapalają
F D
I nic nie mówisz, patrzysz tylko w dół
a F G C
Nie chodź tam, gdzie uliczny, obcy tłum
C F G C
Usiądź tu obok mnie w fotelu
C F G C
Słonecznikowe pestki gryź
C F E a
A ja piosenkę Ci zanucę
F C G C
Tę, której słuchać chciałabyś
C F G C
Nie strącaj z biurka kałamarza
C F G C
Nie zrywaj z kalendarza dni
C F E a
Jeśli nie lubisz tej piosenki
F C G C
Inną, ładniejszą zagram Ci
CFC BFCG CFC BFGC
Zasnęło słońce gdzieś za antenami
Wyłażą koty z piwnic i śmietników
Zadzwonił tramwaj, już ostatni kurs
Nie chodź tam - puste place, zniknął tłum
Usiądź tu...
A kiedy przyjdziesz do mnie znów pojutrze
Popatrzysz smutno przez okno otwarte
Wsłuchasz się w miasta przedwieczorny szum
Powiem Ci: nie chodź tam gdzie obcy tłum
Siądziesz tu obok mnie w fotelu
Słonecznikowe pestki gryźć
A ja piosenkę Ci zanucę
Tę, której słuchać chciałabyś
Może kałamarz strącisz z biurka
Lub z kalendarza zerwiesz dzień
Może już lubisz tę piosenkę
A może nawet lubisz mnie
Włóczęga
G D
Na stepach za dzikim Bajkałem,
D7 G
Gdzie złota szukają wśród gór,
G7 C
Włóczęga swój los przeklinając
G D7 G
Zmęczony szedł sobie przez bór.
On uciekł z więzienia wśród nocy,
Gdzie cierpień ogarniał go szał
Lecz dalej już iść nie miał mocy -
Roztaczał się przed nim Bajkał.
Włóczęga do brzegu podchodzi,
Do łódki rybackiej już wsiadł,
I śpiewa o swojej ojczyźnie,
A smutna piosenka mknie w świat.
Przez pustkę za groźnym Bajkałem
Szedł człowiek ostatkiem swych sił
W katordze rozkruszał on skałę
Zapomniał kim jest i kim był.
Ucieka a za nim gna pościg
Z dniem każdym przybliża się doń
Na drodze ku światłom wolności
Bajkału roztacza się toń.
Przeklęte okrutne jezioro
Przeklinam głębiny twych wód
W kajdany zakują, zabiorą
Bym cierpiał niedolę i głód.
Nuta z Ponidzia
a F E a F E
a F G C7+
Polami, polami, po miedzach, po miedzach
d7 G C7+
Po błocku skisłym w mgłę i wiatr
E7
Nie za szybko, kroki drobiąc
a G6 F7+ G
Idzie wiosna, idzie nam
a G e E a FE aFE
Idzie wiosna, idzie nam.
Rozłożyła wiosna spódnicę zieloną
Przykryła błota bury błam
Pachnie ziemia ciałem młodym
Póki wiosna, póki trwa
Rozpuściła wiosna warkocze kwieciste
Zbarwiały łąki niczym kram
Będzie odpust pod Wislicą
Póki wiosna, póki trwa
Ponidzie wiosenne, Ponidzie leniwe
Prężysz się jak do słońca kot
rozciągnięte po tych polach h7 E7
Lichych lasach, pstrych łozinach h7 E7
Skałkach w słońcu rozognionych h7 E7
Nidą w łąkach roztańczone h7 E7
Na Ponidziu wiosna trwa a G6 F7+ G |x2
Na Ponidziu a G F a
Rzeka
C F7+ C F7+
C F7+ C F7+
Wsłuchany w twą cichą piosenkę
C F7+ e a
Wyszedłem na brzeg pierwszy raz,
F e a
Wiedziałem już rzeko, że kocham cię rzeko,
F e d G G7
Że odtąd pójdę z tobą...
C F7+ C F7+ C e a C
O, dobra rzeko, o mądra wodo,
F e a
Wiedziałaś gdzie stopy znużone prowadzić,
F e d G C
Gdy sił już było brak (było brak).
Wieże miast, łuny świateł,
Ich oczy zszarzałe nie raz
Witały mnie pustką, żegnały milczeniem
Gdym stał się twoim nurtem.
Po dziś dzień z tobą rzeko,
Gdzie począł - gdzie kres dał ci Bóg,
Ach życia mi braknie by szlak twój przemierzyć,
By poznać twą melodię.
O, dobra rzeko....
Przechyły
Pierwszy raz przy pełnym takielunku a d G a
Biorę ster i trzymam kurs na wiatr a d G a
I jest jak przy pierwszym pocałunku d E7 a
W ustach sól, gorącej wody smak d E7 a
Ohoho, przechyły i przechyły d E7 a
Ohoho, za falą fala mknie d E7 a
Ohoho, trzymajcie się dziewczyny d E7 a
Ale wiatr, ósemką chyba dmie d E7 a
Zwrot przez sztag - OK, zaraz zrobię
Słyszę jak kapitan cicho klnie
Gubię wiatr i zamiast w niego dziobem
To on mnie od tyłu, kumple w śmiech
Ohoho...
Hej
Obozowe tango
a d
Obozowe tango śpiewam dla ciebie,
a
Wiatr je niesie, las kołysze
E7 a
Do snu dziewczę me.
d
Śpij moja kochana i czekaj na mnie,
a
Bo gdy się nasz obóz skończy
E7 a
Los połączy nas.
a G7
I choć nas dzieli
C
Może tysiące wiosek i mil,
d G7 C
Nie zapominaj razem spędzonych chwil.
E7 a d
Tę leśną serenadę śpiewam dla ciebie,
G7 C d E7 a
Obozowe tango, które znów połączy nas.
Czy pamiętasz miła jak przy ognisku,
W ciemnym lesie na polanie
Spotkaliśmy się.
Las nam szumiał cicho, byłaś tak blisko.
Serca nasze z żarem iskier
Połączyły się.
Tam gdzie byłam
Tam gdzie byłam, zielone łany C a d G7
Niosły zapach skoszonej trawy. C a d G7
Ponad łąką mgliste tumany C e d G7
Świt przyniosły łzawy. C G7 C C7
Po drogach, bezdrożach, F
Polami i szosą, C C7
Wędrować przed siebie, F
Gdzie oczy poniosą. G G7
Tam gdzie byłam, wiatraki stare
Pustą dłonią wstrzymały ziemię,
I jak dawniej cienie ich szare,
W trawach cicho drzemią.
Po drogach...
Tam gdzie byłam powrócę znowu,
Polną drogą wśród smukłych wieżyc,
A przed słońcem znów mnie ukryje
Cień przydrożnej wierzby.
Po drogach...
Tam gdzie byłam wydmy piaszczyste,
Tam gdzie byłam jałowce rosły,
Tam gdzie byłam, mewy nad Wisłą,
Tam gdzie byłam sosny.
Po drogach...
Tam gdzie byłam ciepłe wieczory,
Tam gdzie byłam, był żabi koncert,
Tam gdzie byłam, świt nad jeziorem,
Tam gdzie byłam słońce.
Po drogach...
Jak dobrze nam zdobywać góry
d g
Jak dobrze nam zdobywać góry,
A d
i młodą piersią chłonąć wiatr,
D g
prężnymi stopy deptać chmury,
A d
i palce ranić o szczyt Tatr.
d D
Mieć w uszach szum, w uszach szum,
g
strumieni śpiew, strumieni śpiew,
C F A
a w żyłach roztętniona krew!
d
Hejże hej, hejże hej,
A
hejże ha, hejże ha,
g
żyjmy więc, żyjmy więc,
d
póki czas, póki czas,
d
bo kto wie, bo kto wie,
D g
bo kto wie, bo kto wie,
A d
kiedy znowu ujrzysz nas.
Jak dobrze nam głęboką nocą
Wędrować jasną wstęgą szos,
Patrzeć jak gwiazdy niebo złocą
I czekać, co przyniesie los.
Hejże hej, hejże.... / 2
Jak dobrze nam, po wielkich szczytach
Wracać w doliny, progi swe,
Przyjaciół jasne twarze witać,
O młoda duszo raduj się.
Hejże hej, hejże ha
Żyjmy więc póki czas,
Bo kto wie, bo kto wie,
Kiedy znowu ujrzę was./ 4
Jesienna zaduma
e
Nic nie mam
F e
zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem
e F e
Nawet nie wiem jak tam sprawy z lasem
G Fis h
Rano wstaję poemat chwalę
a C D H7 e
Biorę się za słowa, jak za chleb
e H7 G
Rzeczywiście tak jak księżyc
a e
Ludzie znają mnie tylko z jednej
D a e
Jesiennej strony x2
Nic nie mam
Tylko z daszkiem nieba zamyślony kaszkiet
Nie zważam na mody byle jakie
Piszę wyłącznie, piszę wyłącznie
Uczuć starym drapakiem
Chyba już można iść spać
Chyba już można iść spać C F7+ e
Dziś pewnie nic się nie wydarzy C F7+ e
Chyba już można się położyć C F7+ e
Marzeń na jutro trzeba namarzyć C e C
Tamtą kartkę z wczorajszej nocy d a F C
Trzeba zmiąć i położyć w koszu d a F C
I od nowa, na nowej kartce d a F C
Pisać nowy, niemiłosny list do losu d F C
Chyba już można...
Albo donos pisać na życie
Bo należy mu się swoją drogą
I podpisać zgryźliwie "życzliwy"
Tylko gdzie to wysłać, do kogo
Chyba już można...
Takie łóżko, a taka dobra rzecz
To był świetny pomysł z tym łóżkiem
Jak ktoś chce sobie życie poprawić
To wystarczy poprawić poduszkę
Chyba już można...
Bieszczadzki trakt
G D C G
Kiedy nadejdzie czas, wabi nas ognia blask
D C G
Na polanie gdzie króluje zły.
G D C G
Gwiezdny pył, w ogniu tym łzy wyciśnie nam
dym,
D C G
Tańczą iskry z gwiazdami, a my:
G C D G
Śpiewajmy wszyscy w ten radosny czas,
C D e
Śpiewajmy razem, ilu jest tu nas.
C D G e
Choć lata młode szybko płyną, wiemy, że
C D G
Nie starzejemy się!
W lesie gdzie licho śpi, ma przygoda swe drzwi.
Chodźmy tam, gdzie na ścianie lasu lśnią,
oczy sów, wilcze kły, rykiem powietrze drży
tylko gwiazdy przyjazne dziś są.
Śpiewajmy wszyscy....
Dorzuć do ognia drew, w górę niech płynie śpiew,
wiatr poniesie go w wilgotny świat.
Każdy z nas o tym wie, znowu spotkamy się,.
a połączy nas bieszczadzki trakt
Śpiewajmy wszyscy....
Blues niepotrzebnych powrotów
A7 D7 A7 F7 E7
A7 F#dim7 A7 Fis7
Dopala się świeca, maleńki płomień drży,
h7 E7 A7 D7 A7
Powoli zza pieca wychodzą szare sny.
D7 F7 E7
Zacięła się płyta, adapter się biedzi,
fis7 h7 F7 E7
Stukają w podłogę zmęczeni sąsiedzi
A7 D7 F7 E7
Więc idź już, nie wracaj, nie przeszkadzaj mi.
Nie było Cię długo, przestałam liczyć dni
Wolałeś te drugą - kwiaciarkę z vis-a-vis.
Zapomniał korytarz, jak brzmią twoje kroki,
Nie poznał Cię nawet Twój fotel głęboki.
A7 D7 A7 F7 E7
Więc po co tu siedzisz, dziwisz nocne ćmy?
Posłuchaj, latarnie wołają Cię zza mgły,
No, nie patrz tak na mnie - wiesz przecież, gdzie są drzwi.
Potrafię bez Ciebie oddychać i śpiewać,
Choć coraz bezbarwniej jest ptakom na drzewach.
A tamte dwie krople, to wcale nie są łzy.
A7 D7 A7 F7 E7
F#dim7
albo takie akordy
A7 D7 A7 G E7
A7 F7 A7 Fis7
Dopala się świeca, maleńki płomień drży
h7 E7 A7 D7 A7
Powoli zza pieca wychodzą szare sny
D7 D7 F7 E7
Zacięła się płyta, adapter się biedzi
Fis7 h7 F7 E7
Stukają w podłogę złośliwi sąsiedzi
A7 D7 C D7
Więc idź już, nie wracaj, nie przeszkadzaj mi
Cichutko, pomaleńku
Cichutko pomaleńku e D
gdzie wiatr w gałęziach drzew e D
Dogania ciszę ptasich gniazd C G D
Gdzie gwiazd milczących dal
Odległa niewiadoma
Ukryta w bezmiar swej piękności
Cichutko pomaleńku
Przez świata dziwny świat
Nie zważaj na okrutne oczy dnia
Ballada o nocy czerwcowej
D e
Kiedy noc się w powietrzu zaczyna,
G D
Wtedy noc jest jak młoda dziewczyna:
D e
Wszystko cieszy ją i wszystko śmieszy,
G D
Wszystko w ręce chciałaby brać.
D G
Diabeł dużo jej daje w podarku
G D
Gwiazd fałszywych z gwiezdnego jarmarku.
D e
Noc te gwiazdy do uszu przymierza
G A7 D
I z gwiazdami chciałaby spać.
D e
Ja jestem noc czerwcowa.
G D
Królowa jaśminowa.
D e
Zapatrzcie się w moje ręce.
A7 D
Wsłuchajcie się w śpiewny chód. x2
Ale zanim mur gwiezdny ją oplótł
idzie krokiem tanecznym przez ogród;
Do ogrodu przez ciemne ulice
dzwonią nocy ciężkie zausznice...
I przy każdym tanecznym obrocie
szmaragdami błyszczą kołki w płocie.
Wreszcie do nas, pod same okno
i tak tańczy i śpiewa nam...
Ja jestem noc czerwcowa.....
Pamiątka ze spływu
e7 H7 e e7 H7 eE
Żegnamy gasnący dzień i mgły co nad wodą
a D7 G C
I wiatr co w szuwarach zaplątał się tak,
a H7
Jak mucha we włosach rozczochranych
a D7 G C
I cień lipcowej nocy, co błądzi gdzieś po dnie
a H7 E
Z parą pasiastych okoni.
a D7 G C
Dobranoc niebo, dobranoc wodo,
a H7 E
dobranoc już dobranoc.
e7 H7 e e7 H7 e E
Już pora rozbijać namioty i zbierać chrust na ognisko.
a D7 G C
Chleb kroić powszedni, i z wiatrem po wodę
a H7
iść do zagrody,
a D7 G C
Lecz jeszcze popatrzymy - jezioro się złoci
a H7 E
I słońce czerwone tak nisko.
Dobranoc niebo, dobranoc.......
Już pora rozbijać namioty i zbierać chrust na ognisko,
Nakroić powszedni i z wiadrem po wodę
Iść do zagrody.
Lecz jeszcze popatrzmy, jezioro się złoci
I słońce czerwone tak nisko.
Dobranoc niebo, dobranoc wodo,....
Tap tabada badaj,
Tap tabada badaj,
Tabadabadaj, tabadabadabadaj,
Tabadaj, tabadaj.
Tabadabadaj, tabadabadabadaj,
Tabadaj, tabadaj.
Dobranoc niebo, dobranoc wodo,
Dobranoc już, dobranoc.
Bieszczadzki rajd
( Ca7dG )
C a7 d G
Zebrało się tutaj wielu
C a7 dG
Takich jak ty
C C7 F f
Siadaj z nami przyjacielu
C G C - G
A zaśpiewamy ci
C a7 d G
Rajd, rajd, bieszczadzki rajd
C a7 d G
Czy to w słońce czy to w deszcz
C C7 F f
Idziesz za nami przyjacielu
C G C
Bo sam chcesz
Każdy harcerz przeżyć chce
Ten bieszczadzki rajd
Aby wzmocnić swoje siły
Jemy dużo pajd
Rajd, rajd, bieszczadzki......
Czasem chleba nam brakuje
Ale fajno jest
Ktoś nas wtedy poratuje
To braterski gest
Rajd, rajd, bieszczadzki......
Może kiedyś tu za rok
Wszyscy się spotkamy
Obsiądziemy ogień w koło
I tak zaśpiewamy
Rajd, rajd, bieszczadzki......x2
Po strunach idę do nieba
Jedno życie moje życie e
Jedno życie mam D e
I dlatego - droga biedo - G
Jakoś ciebie pcham D G
Jedno życie moje życie F
Jedno życie mam F e
I dlatego - siostro biedo - h
Na gitarze gram h e D
Po strunach idę do nieba e D
Świadkiem mi stary blues h e
I jeszcze sobie śpiewam G
Do słońca bliżej już D G
Śpię na zielonej łące F
Lub pod namiotem z brzóz e
Czasem dajemy koncert h
Ja i ten stary blues e D
Jedną kieszeń pustą kieszeń
Jedną kieszeń mam
Kumplem moim biały obłok
Więc nie jestem sam
Jedną panią piękną panią
Jedną panią znam
Czasem do niej się uśmiecham
Już nie będę sam
Po strunach idę do nieba...
Śpiwór
Rozpanoszył się w plecaku jak basza a E7 a
Rozpanoszył się w plecaku jak lord G C E7
Nie powiedział nawet innym przepraszam a E a
On po prostu dobrze wie ile jest wart G C
Bez śpiwora jak bez ręki przyjacielu CFGC
Spróbuj sobie bez niego radę dać FGC
Można nawet bez sensu FG
można nawet bez celu C
Lecz beż niego do niczego cały rajd FGC
Ileż wspomnień w śpiworze schowane
Resztki chleba, skorupy orzechów
Plama z zupy, chrapanie nad ranem
No I jest także cień twego uśmiechu
Bez śpiwora jak bez ręki przyjacielu...
Gdy już całkiem ze starości zrobi się bury
I wszystkie zalety swe straci
Na poddaszu dam mu emeryturę
Nie wyrzuca się przecież przyjaciół
Bez śpiwora jak bez ręki przyjacielu...
Tylko śpiwór cię otuli skutecznie
Nie licz na to, że ciepło, że maj
To jest prawda niezbita,
To jest prawdą bezsprzecznie
Ze bez niego do niczego cały rajd
Bez śpiwora jak bez ręki przyjacielu...
POCIĄG DONIKĄD
Na stacyjce smutku siedzę pijąc piwo e a
Zapatrzony w zegar co odmierza czas D C H7
Coś mnie w życiu goni znowu na coś czekam e a
Dokąd teraz jadę może w lepszy świat D G H7
To pociąg donikąd to pociąg przez życie a e
To pociąg na który nie czeka już nikt a e
Wyjeżdżam odchodzę w nieznaną mi drogę a e
Jak stary włóczęga co w podróży musi być C H7 e
Po torach wolniutko jak widmo się wtoczył
Pociąg nadziei co mnie porwie w dal
Nikt mnie nie pożegna nikt mnie nie powita
Tu nie ma nikogo tu jestem ze sobą sam
To pociąg donikąd....
Zegar mi odmierza kres mojej wędrówki
Pociąg mnie zawiezie gdzieś na świata kres
Piwo znów wypiję może to ostatnie
I wyruszę w drogę szlakiem moich lat
Karczma dla samotnych
Na piaszczystej drodze chłodny we włosach wiatr e a
Już przeszedłeś w życiu tyle, za plecami drogi szmat D GD
Nagle na widnokręgu ostry światła blask e a
Może twym strudzonym nogom odpoczynek ktoś chce dać D GD
Usiądź z nami w karczmie dla samotnych H7 e
Witaj w naszej karczmie dla samotnych H7 e
Będzie piękna noc, będzie długa noc CG CG
Tu zawsze są otwarte drzwi CG D
Tu się schronisz chłodną nocą, tu pył drogi zmyjesz z warg
Tu zdrożone stopy spoczną gdy zmęczenie przygnie kark
Wiatr oplata okiennice, dym po chmurach hen się wspina
My się sercem podzielimy nim nadejdzie zła godzina
Witaj w naszej karczmie dla samotnych ...
Wspomnisz jeszcze, jak to było, kiedy minie wiele lat
Jak się piło szczęścia piwo, do dna w poezji dzban
Gdy odejdziesz mówiąc bywaj, powtórzymy ci od nowa
Na teraz i na całe życie słowa.
Witaj w naszej karczmie dla samotnych ...
Dom w górach
W jesienną głogów czerwień a C
W złotawą młodość brzozy d E
Wiatr z głowy czapkę zerwie a C
Pod stopą gór położy d E
I zbudujemy dom bez strychów i bez piwnic d G C a
Zapłonie lampą klon w zapachu lasów grzybnych d G C a
Nie trzeba stawiać pieców, nie musisz okien szklić d a d C
Więc zbudujemy dom, bo taki dom musi być d C E a
I niebu się pokłonisz
I wyżej wciąż bez słowa
Na wyciągnięcie dłoni
Będziemy dom budować
I zbudujemy dom bez strychów i bez piwnic
Zapłonie lampą klon w zapachu lasów grzybnych
Nie trzeba stawiać pieców, nie musisz okien szklić
Więc zbudujemy dom, bo taki dom musi być
I zbudujemy dom na wszystkie świata strony
Zapłonie lampą klon wędrowcom dniem znużonym
Nie trzeba stawiać pieców, nie musisz okien szklić
Więc zbudujemy dom, bo taki dom musi być
Chyba, może, na pewno
Ciągle za cienko w życiu idzie nam, ciągle za cienko C G
Bo mamy za mało i więcej by chciało się. F G C C7
Wierzcie piosenkom, pijcie piwo i wierzcie piosenkom C G
Że gdzieś ludzie mówią, że jest chyba nie tak źle. F G C
Chyba może na pewno, C G
Odpowiem, a jutro pomyślę, że to nie tak a F C
Chyba może na pewno C G
Rozstrzygnąć to trudno, bo nikt chyba nie wie jak. a F C
Forsę na pociąg, zabieramy więc, forsę na pociąg,
I gnamy na zachód okrągłe miliony zbić.
Strasznie wysoko zamierzamy dojść, za wysoko,
Lecz któż wie na pewno czy łatwiej będziemy żyć.
Chyba może...
Każde jutro jest lepsze niż F C
Gdziekolwiek dzisiejszy dzień G C
Każda chwila opóźnia tyle, F C
Że chce się lepiej. G
Durne poglądy, uważacie, że durne poglądy,
Lecz myślę, że czasy niepewne nastały nam,
Czyś ty niemądry, zapytacie mnie - czyś ty niemądry,
A ja się zająknę i taką odpowiedź dam.
Chyba może...
Każde jutro...
Orawa
a C d E
Z mego okna widać chmury na skalistych grzędach
a C d E
Przetrę szybę ciepłą dłonią razem z nimi siędę
F C d E
I będą mi grały wiatry na organach turni
a C d E a ( CdE )
Kiedy pójdę zbójnikować nad dachami równin
Z mego okna widać potok - dolina doliną
Dumnych smreków las szeroki mgły w kosodrzewinach
I będą mi grały wiatry w zaklętych kolebach
Noc krzesanym się roztańczy po niebach po niebach
F C d E
Orawo Wiatrem malowany dach
a G H7 E
Ciupagami wysrebrzony na smrekowych pniach
F C d E
Orawo Wiatrem malowany dom
F C E7 a ( aCdE )x2
Gdzie zbójnickie śpiewogrania po kolebach śpią
Z mego okna widać chmury na skalistych grzędach
Przetrę szybę ciepłą dłonią razem z nimi siędę
I będą mi grały wiatry na organach turni
Moje życie tylko w górach nad dachami równin
Orawo Wiatrem malowany....
Czerwony pas
Czerwony pas, za pasem broń d A7
I topór co błyszczy z dala d A d
Wesoła myśl swobodna dłoń d A7
To strój, to życie górala d A d
Tam szum Prutu, Czeremoszu, Hucułom przygrywa d
A wesoła kołomyjko do tańca porywa A7 d
Dla Hucuła nie ma życia, jak na połoninie g A A7
Gdy go losy w doły rzucą wnet z tęsknoty zginie d A7 d
Gdy świeży liść pokryje buk
I czarna góra sczernieje
Niech dzwoni flet, niech ryczy róg
Ożyły nasze nadzieje
Tam szum Prutu, Czeremoszu.....
Pękł rzeki brzeg, popłyną lód
Czeremosz szumi po skale
Niech w dobry czas kędziory trzód
Weseli kąpią górale
Tam szum Prutu, Czeremoszu
Połonin step na szczytach gór
Tam tratwa w pas się podnosi
Niech ciągnie tam miedz ciasnych sznur
I żaden pan ich nie kosi
Tam szum Prutu, Czeremoszu
Czarne oczy
a E a A7
Gdybym miał gitarę, to bym na niej grał
d a E a A7
Opowiedziałbym o swej miłości, którą przeżyłem sam
d a E a E a
Opowiedziałbym o swej miłości, którą przeżyłem sam
a E a A7
A wszystko te czarne oczy, gdybym ja je miał
d a E a A7
Za te czarne, cudne oczęta serce duszę bym dał
d a E a E a
Za te czarne, cudne oczęta serce dusze bym dał
Fajki ja nie palę, wódki nie piję
Ale z żalu, z żalu wielkiego ledwo co żyję |x2
A wszystko te czarne oczy...
Ludzie mówią głupi, po coś ty ją brał
Po coś to dziewczę czarne, figlarne, mocno pokochał |x2
A wszystko te czarne oczy...
Cicha woda brzegi rwie
Wstęp : | a G F E | a G F E |
a d a d a E7 a
Płynął strumyk przez zielony las, a przy brzegu leżał stukilowy głaz
a d a H7 E7
Płynął strumyk minął jakiś czas, stukilowy głaz gdzieś zginął
H7 E7
Strumyk płynie tak jak płynął
a E E7 a
Ref : Cicha woda brzegi rwie, nie wiesz nawet jak i gdzie
A7 d
Nie zdążysz nawet zabezpieczyć się
H7 E7
Bo nie zna nikt metody, by się ustrzec cichej wody
a E E7 a
Cicha woda brzegi rwie, w jaki sposób kto to wie
A7 d
Ma rację że tak powiem to przysłowie
E7 a
Cicha woda brzegi rwie
G F E | a G F E |
Szła dziewczyna przez zielony las, popatrzyła na mnie tylko jeden raz
Popatrzyła minął jakiś czas, lecz widocznie jej uroda
Była jak ta cicha woda
Cicha woda brzegi rwie.....
G F E | a G F E |
Płynie strumyk przez zielony las, skończył się już dla mnie kawalerski czas
Dzisiaj tylko czasem proszę was, jeśli żonka mnie nie słyszy
Śpiewam sobie jak najciszej
Cicha woda brzegi rwie....
Hej przyjaciele
C G F C
Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg
C G F C
Już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres
C G F C
Wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie
C G F C
Odejdziecie, sam zostanę na rozstaju dróg
C G F C
Hej przyjaciele zostańcie ze mną
C G F C
Przecież wszystko to co miałem oddałem wam
C G F C
Hej przyjaciele - choć chwilę jedną
C G F C
Znowu w życiu mi nie wyszło, znowu będę sam
Znów spóźniłem się na pociąg, I odjechał już
Tylko jego mglisty koniec zamajaczył mi.
Stoję smutny na peronie, z tą walizką jedną,
Tak jak człowiek, który zgubił od domu swego klucz.
Hej przyjaciele...
Tam, dokąd chciałem, już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg.
Już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres.
Wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie,
Zamazanych drogowskazów nie odczytam już.
We wtorek po sezonie
Złotym kobiercem wymoszczone góry C F C
Jesień w doliny przyszła dziś nad ranem e F d G
Buki czerwienią zabarwiły chmury C F e7 a
Z latem się złotym właśnie pożegnałem... F G C/G
We wtorek w schronisku po sezonie C F G C
W doliny wczoraj zszedł ostatni gość... a D G
Za oknem plucha, kubek parzy w dłonie C F e7 a
I tej herbaty i tych gór mam dość... F G C/G
Szaruga niebo powoli zasnuwa,
Wiatr już gałęzie pootrząsał z liści.
Pod wiatr, pod górę znowu sam zasuwam
Może w schronisku spotkam kogoś z bliskich
We wtorek w schronisku po sezonie
W doliny wczoraj zszedł ostatni gość...
Za oknem plucha, kubek parzy w dłonie
I tej herbaty i tych gór mam dość...
Ludzie tak wiele spraw muszą załatwić
A czas płynie wolno panta rhei...
Do siebie tylko już nie umiem trafić
Kochać, to więcej z siebie dać, czy mniej...
Wielki Wóz
C G H7 e
Noce ciemne, świerkowe nam spadają na głowy,
H7 e C G D
Gdy idziemy zmierzchami, ociemniali blaskiem dnia.
F C G H7 e
Księżycowa latarnia nieba mroki odgarnia,
C G D G (C G)
Płoną gwiezdne latarki, żeby jaśniej było nam.
D C G e A D
Wędrujemy cygańskim obozem, nocujemy w gwiaździstej grozie,
C D e a D
Dzisiaj pod Wielkim Wozem, jutro na Wielkim Wozie.
C G D G
Wielki Wóz z Małym Wozem jadą po mlecznej drodze;
C G D G
Który dziś nas będzie wiózł: Mały Wóz czy Wielki Wóz?
C G D G
Wielki Wóz z Małym Wozem jadą po mlecznej drodze;
C H7 e C G D G (C G)
Który dziś nas będzie wiózł: Mały Wóz czy Wielki Wóz?
Szczyty gór kryje całun, rzeki mgły rozsuwają,
Gdy idziemy zmierzchami ociemniali blaskiem dnia.
Zorza karmin wypala, jaśnieś gwiazdom pozwala,
Płoną gwiezdne latarki, żeby jaśniej było nam.
Wędrujemy cygańskim obozem...
Ciepły dotyk twej dłoni chłód wieczorny przegoni,
Gdy idziemy zmierzchami ociemniali blaskiem dnia.
Ścieżka wije się kręta, szlak na drzewach pamięta,
Płoną gwiezdne latarki, żeby jaśniej było nam.
Wędrujemy cygańskim obozem...
Bieszczady
Tu w dolinach wstaje mgłą wilgotny dzień, e e9 a
Szczyty ogniem płoną, stoki kryje cień. D7 G H7
Mokre rosą trawy, wypatrują dnia, e e9 a
Ciepła które pierwszy słońca promień da. D7 G H7
Cicho potok gada, G C
gwarzy pośród skał D G
O tym deszczu, co z chmury C
trochę wody dał. D7 G
Świerki zapatrzone C
w horyzontu kres, D7 G
Głowy pragną wysoko, C
jak najwyżej wznieść. D7 G
Tęczą kwiatów barwny połoniny łan,
Słońcem wypełniony jagodowy dzban.
Pachnie świeżym sianem pokos pysznych traw,
Owiec dzwoneczkami cisza niebu gra.
Cicho potok gada...
Serenadą świerszczy, kaskadami gwiazd,
Noc w zadumie kroczy mroku ścieląc płaszcz.
Wielkim wozem księżyc rusza na swój szlak,
Pozłocistym sierpem gasi lampy dnia.
Cicho potok gada...
Studientoczka
Studientoczka, zaria wostocznaja, pod lipoju ja ożidał tiebia am, E7,am
Szcastliwy byli my, liubowalis' zołotym Dnieprom dm, am
I wdychali aromat nocznoj, pod sieriebrianoj łunoj. E7, am
Ach pomnisz ty, moroz i biełyj snieg, kak radawał mienia twój gromkij smiech
I bliesk ocziej twoich, jarkim sołncem griejet sierce mnie
I chotia tiepier wokrug zima, ja wsio pomniu pro tiebia
Pażar wajny nas rozłucził z saboj, za rodinu poszli my w smiertny boj.
Za mirnyj trud otcow, i za sczastie naszich matierej
Za liubimyj ukrainskij dom i za łuny nad Dnieprom.
Prajdiot wajna, my pobiedim wraga, i wstrietimsa, togda uż na wsiegda
I snow pod lipoju, budiem miłaja sidiet w dwojom
Nasłążdajas aromatami pod sierebrianoj łunoj
Poszukiwania
Z plecakiem spakowanych myśli C F
Wyruszam znowu w świat G C
Kto i dlaczego mi to wyśnił C F
Z kim będę dzielić czas. G C
O głupie pory ostrogłowów
O pocałunki warg
Spakuję jeszcze raz to wszystko
I znów wyruszę w świat
Czuję w sobie obecność gwiazd C G
Ślepych w dzień, czekających nadejścia nocy F C G
Odpoczywam w uroku dnia C G
Przez chwilę czuję, że jestem wolny F C G
Spod grubych skorup kurzu drogi
Stary wyciągam sens
Z nagryzmolonych myśli nowe
Znów do plecaka tchnę.
O dzielne nogi gdy powrotów
Więcej i więcej wciąż
Nie łudźcie drogi sensem potu
Gdy nie ma dokąd iść
Czuję w sobie...
Daleka droga
Kiedy płynę w dal a
wśród spienionych fal
postać mej dziewczyny się wyłania E E7 d A7
który to już dzień, która to już noc d a
mija od naszego pożegnania 2x E E7 a A7
Daleka droga daleki ląd d a
dom mej dziewczyny daleko stąd E E7 a A7
posłuchaj nocą kiedy wicher dmie d a
żagle łopocą i serce me 2x E7 a A7 // E E7 a
Lecą stada mew
lecą liście z drzew
u was pewnie jesień już zatała
wiosną wróce znów tylko powiedz mi
czy mnie będziesz jeszcze pamiętała 2x
Daleka droga daleki ląd.... 2x
Ja to dobrze wiem
że się z każdym dniem
obraz mój w pamięci twej zaciera
ja to dobrze znam nie mów nic wiem sam
że z miłości nikt dziś nie umiera
Daleka droga daleki ląd... 2x
Dzień na kacu
Gdy dzień na kacu, po pijanej nocy A F A Fis
W mleczku buzie moczysz h E
Znowu świt nas mgłą zaskoczył A Fis As E
I nie wiesz sam, doprawdy wielki pech, A F A Fis
Jak masz przeżyć nowy dzień. H E A E A
Wczoraj przyjaciół ze trzech A Fis h
Po dnie kieliszka spacer długi E
Skąd w lecie wziął się ten śnieg A Fis h
I białe myszki w ciszy fugi E
Nałogi rzuciłeś już
Plecak na plecy, pociąg czeka
Skąd mogłeś wiedzieć, ze ten
Pociąg do wódki za tobą jechał
Ptaszek - idiota ci znów
W drewnianej głowie się telepie
Nie masz nadziei, bo któż,
Któż powie ci, ze będzie lepiej
A ja sobie śpiewam
G D C G D G
Latem przeogromny bukiet swoich snów widzisz jak na dłoni.
G D C G D G
Szukasz ciągle nowych, wielkich przygód stu, życia nie przegonisz.
D C G
A ja sobie śpiewam, a ja sobie gram,
D C G
Biorę z sobą plecak, no i w Polskę gnam.
Jesień swym nostrojem chciałaby cię znów przywieść do kominka.
Jak niewiele trzeba, żeby z twoich snów mogła zostać chwilka.
A ja sobie...
Zima zawsze swoje mroźne prawa ma, w butach marzną nogi.
Z góry ci za kołnierz leci mokry śnieg, gdzie skierujesz kroki?
A ja sobie...
Wiosną, jak niedźwiedzia, budzi mnie ze snu ciepły promyk słońca.
Świat mi daje radość, no i wiem, że znów życie jest bez końca.
Bo ja sobie...
Bezsenność
Po całym dniu, gdy wracam w progi domu e
Cała rodzina cicho wita mnie a GH7
I gdy zmęczeni wszyscy spać się kładą e
Ja rozpoczynam nocne życie me a CH7
Dwadzieścia cztery mam godziny e a C e
Funkcjonuję tak od wielu lat C H7
Dzień czy noc to dla mnie bez różnicy
Zaoszczędzam przez to cenny czas
Zaczynam żyć, gdy wszyscy śnią spokojnie
Ja wtedy czuję pełnię twórczych sił
Przez całą dobę wcale spać nie mogę
Działam więc nocą, taki jest mój styl
Dwadzieścia cztery mam godziny...
To przecież sen nam tyle lat zabiera
Lat, których nigdy już nie odda nikt
Niech teraz każdy sobie sam wybiera
Czy woli krócej żyć, czy dłużej - i
Dwadzieścia cztery mieć godziny...
Jesień w górach
Lato zamknięte kluczem ptaków a d
Zostawia tylko swe wspomnienia. G C E
Jesień odważne stawia kroki, d a
Zaczyna mgłami dyszeć ziemia. H7 E E7
A w górach nie ma już nikogo, tylko my a d G
Niebo nas straszy niepogodą. C
Lato do ciepłych stron umyka, d a
W skłębionych chmurach i strumykach. H7 E E7
Na niebie mokrym od jesiennej słoty
Koczuje tabor żalu i tęsknoty,
A drzewa pogubiły liście
Na wczesne mrozu przyjście.
A w górach nie ma już nikogo...
Wiatr tylko plącze się dokoła,
Na wrzosach pajęczyny wiesza
I zasypiają leśne zioła,
Jak smutne słowa tego wiersza.
A w górach nie ma już nikogo.
Jesienne wino
Z brzękiem ostróg wjechałem do miasta a G a G
Pod jesień było, czas złotych liści nastał. a G C
W kieszeni worek srebra, czas do domu. d C G a
Wtem za plecami woła głos: G F a
Usiądź razem ze mną a C
Spróbuj mego wina G a
Z czereśni, wiśni - resztek lata d C
Choć jesień się zaczyna. G F
Tyle tej jesieni a C
Jeszcze jest przed nami G a
Zdążysz wrócić do domu d C
Nim noc zapadnie nad drogami - hej. G F a
Słońce stało w zenicie, bił południowy żar
A w gardle kurz przebytych dróg
Co tam - spocznę chwilę przecież nie zaszkodzi
Do przejścia niedaleką drogę jeszcze mam
Usiądź razem ze mną ...
Zbudziłem się w czerwieniach zachodu
Pod starą karczmą co rynek zamyka
Zabrała moje srebro, duszę i ostrogi
Zostało pragnienie i tępy ból głowy
- i pamięć jej słów:
Usiądź razem ze mną ...
Pożegnanie gór
Słońca dysk zaginął już w konarach a d a A7
Na polanę spłynął szary mrok d G7 C a (A7)
Smętnie zadzwoniła gdzieś gitara d G C a
W nocnej ciszy czyjś zamiera krok d E7 a // A7
Smętnie zadzwoniła gdzieś gitara d G7 C a
w nocnej ciszy czyjś zamiera krok d E7 a
Przy ognisku wędrowców gromada
W blasku iskier zamarł cieni krąg
Wysłuchując struny opowiadań
Zasłyszanych gdzieś daleko stąd
Pięciolinia wyznaczonym szlakiem
Błądzi zapomniany niemy cień
A w swych troskach smętnie zadumany
Żegna światek odchodzący dzień
Znika w dali kalejdoskop twarzy
Zgasłych ognisk dym już sięga chmur
Pomyśl ile niespełnionych marzeń
Łączy w sobie pożegnanie gór
Już nie znikną góry z twoich wspomnień
Oczy ikon, nieprzebyty szlak
Szumu jodeł nie da się zapomnieć
Będziesz do nich wracać w swoich snach
Piosenka cieciów
Gdy blady świt wyrywa z łóżka cieciów G
Domowa pomoc po bułeczki gna C
I jak co rano warczy wór od śmieciów G
I jak co rano do domu wracam ja C C7
Ach te noce, ach te noce nieprzespane FC
Z byle kim, byle gdzie, byle jak GCC7
Ach te mordy, te mordy pijane FC
I ta pani, co zawsze chciała wspak GCGC
Braciszek już spakował swój tornister
Tatunio w kieszeń wsadził bułki dwie
Do mercedesa wsiada pan minister
A ja mam w nosie, a ja sobie śpię
Fabryka huczy, wściekle walczy krosno
Stalowy rumak orze pola szmat
A w moich snach prześlicznie pachnie wiosną
Nie ima mnie się dyrektorski strach
Tatunia kanty wykrył pan inspektor
Braciszek w szkole wyrżnął głową w blat
Minister zgubił nowoczesny sektor
A ja mam w nosie, gwiżdżę na ten świat
Są jednak jeszcze litościwi ludzie
Co się użalą nad mym udręczeniem
I widząc jak w moralnym żyję brudzie
Chcąc mnie ratować dadzą zaliczenie
Rudy gość
lub
am dm am
Rudy gość na trąbie gra pieśń stepową d G d
dm G C A7 dm
A step szeroki step umyka mu spod nóg C C7+ F D7 g
em am F am
Niebo zaś nad głową grzbiet napina swój C F d A A7 d
F dm
Kozaki ech junaki G d
F am
Dziewoje ech krasiwe G d
dm e am
Piekne i leniwe G d
dm F dm
Śpiewają i grają swa pieśń G7 A7
am dm am
O miłości i o dniu który przyjdzie G d D7
dm G C A7 dm
A stada koni jak wiatr przecinają step g F D7 g
em am F am
To jest raj kozaczy to jest nasza pieśń d B d A7 d
Rudy step a w stepie mgła srebrnolica
I step szeroki step już umilkł trąby głos
Płacze krasawica- ktoś odjechał stąd.
Kozaki ech junaki....
Dosiadł konia rudy gość zabrał trąbę
A step szeroki step na skrzydłach go niósł
Koń ze złotych strun grzbiet napina swój
Kozaki ech junaki.......
Przerwa w podróży
Przy piwie w karczmie w Limanowej a H7
Zapatrzeni w siwe mgły jesienne E a
Czekaliśmy na autobusowe, F C
ostatnie lata połączenie. E E7
Buk przez okno zloty talar rzucił a d
Słonce na obrusie G C
Od dziewczyny w barze pożyczyłem uśmiech a d
Oddam w autobusie. E7 a
Ref: A po lesie wiatr (a po lesie wiatr) a H7 E
Rwie na strzępy pajęczyny nić. E a
A po polu wiatr (a po polu wiatr) a H7 E
Rozsypuje kopce siana w pyl. a A7 [E7 a]
Do puszystych traw się tuli d
Skrada się do pustych ptasich gniazd G C a
Po strumieniach z wodą śpiewa d
Lekkomyślny wiatr. X2 E a
Zapatrzeni w okno milczeliśmy wszyscy
Nikt nie przerywał nam czekania
Nawet gitary zacisnęły zęby.
Wiedziały już nie będzie grania.
Oczy dziewczyny szeptały "Zostań"
Czas się zatrzymał w Limanowej
Oddałem uśmiech, przewróciłem kufel
Na stole talar spał
A ja będę chodził
Niech tam góry chwalą, a d C d C
Niech tam watry palą, d C d C
Niech im w smrekach śpiewa wiatr. a d E E7
A ja będę chodził po dolinach, A7 F C
Będę chodził po nizinach G a
I nie spojrzę nawet w stronę Tatr. D G C E a
Niech tam z gór Ci wiosną
Krokusy przyniosą
Albo jakiś inny kwiat.
A ja będę...
Niech tam Cię zatrzyma
W jego chacie zima
Niech Wam śnieg przysłoni świat.
A ja będę...
A ja będę chodził po dolinach
Będę chodził po nizinach
Tylko czasem spojrzę w stronę Tatr.
Drogi lesie
Na polanie na śniadanie G GE G GE
Przyszły sobie dwie młode łanie G GE G GE
Jedna łania trochę większa D
A ta druga - ciut mniejsza C G GE
Drogi lesie, kręta drogo G D
I ty piękna górska wodo C D
Jak daleko w kilometrach G D
A jak blisko mego serca C D
Nad górami, nad lasami
Słońce bawi się w berka z chmurami
Byle dalej od zachodu -
Jutro harce znów od wschodu
Być człowiekiem - to pytanie
Jakże czasem trudno odpowiedzieć sobie na nie
Trzeba tylko więcej dawać, mniej zabierać
Więcej kochać
Trzy miłości
a E
Pierwsza miłość z wiatrem gna, z niepokoju drży
E a A7
Druga miłość życie zna i z tej pierwszej drwi.
d a
A ta trzecia jak tchórz, w drzwiach przekręca klucz
E7 a A7
I walizkę ma spakowaną już.
d a
A ta trzecia jak tchórz, w drzwiach przekręca klucz
E7 a d A7
I walizkę ma spakowaną już.
Pierwsze kłamstwo mówisz - ech, zażartował ktoś
Drugie kłamstwo pusty śmiech, śmiechu nigdy dość
A to trzecie, gdy już przejdzie przez twój próg
Głębiej zrani cię niż na wojnie wróg
Pierwsza wojna - pal ją sześć, to już tyle lat
Druga wojna - jeszcze dziś winnych szuka świat
A tej trzeciej, co chce przerwać nasze dni
Winien będę ja, winna będziesz ty
Ballada listopadowa
D A D A
D fis G A
Jeden papieros za drugim, za oknem znowu deszcz pada
D fis G A
Ten wieczór taki przydługi nie ma do kogo zagadać
Fis h E A
Bębnią o szyby krople sarabandą markotną
Fis H C H
A u mnie jak to jesienią gości w sercu samotność
D A D A
Jeden papieros za drugim, za oknem znowu deszcz pada
Ten wieczór taki przydługi nie ma do kogo zagadać
Wiatr dyrygent i muzyk snów symfonię układa
A mnie jesień się dłuży, łka gdzieś w duszy ballada
Jeden papieros za drugim, za oknem znowu deszcz pada
Ten wieczór taki przydługi nie ma do kogo zagadać
Czekam aż którejś nocy mróz pomaluje okno
Śnieg smutki zauroczy, może odejdzie samotność...
e
...wraz z jesienią
D A D A D
Puszkin
a E7
Co było - nie wróci, i szaty rozdzierać by próżno.
C G7 C A7
Cóż, każda epoka ma własny obyczaj i ład…
d G7 a
A przecież mi żal, że tu, w drzwiach, nie pojawi się Puszkin -
a F7 E7 a - A7
tak chętnie bym dziś choć na kwadrans na koniak z nim wpadł.
d G7 a
A przecież mi żal, że tu, w drzwiach, nie pojawi się Puszkin -
a F7 E7 a - E
tak chętnie bym dziś choć na kwadrans na koniak z nim wpadł.
Dziś już nie musimy piechotą się wlec na spotkanie -
I tyle jest aut i rakiety unoszą nas w dal...
A przecież mi żal, że po Moskwie nie suną już sanie,
I nie ma już sań, i nie będzie już nigdy, a żal!
Przyjmuję pojętny mój wiek, mego stwórcę i mistrza,
Ten trzeźwy mój wiek, doświadczony mój wiek pragnę czcić...
A przecież mi żal, że jak dawniej śnią nam się bożyszcza
I jakoś tak jest, że gotowiśmy czołem im bić.
No cóż, nie na darmo zwycięstwem nasz wiek się uświetnił,
I wszystko już jest - cicha przystań, nonajron i wikt...
A przecież mi żal, że nad naszym zwycięstwem nie jednym
Górują cokoły , na których nie stoi już nikt.
Co było nie wróci; wychodzę wieczorem na spacer
I nagle spojrzałem na Arbat i ach, co za gość! -
Rżą konie u sań, Aleksander Siergiejewicz przechadza się,
Ach, głowę bym dał, że już jutro wydarzy się coś!
Cyganie
Jechali Cyganie z jarmarku damoj, damoj a E7 a A7 d
Ani zadzierżalis pod jabłonkoj gustoj. G C d E7 a
Ech, zapił, zakurił, zaguljał, a E7 a
Pareń maładoj, maładoj w krasnoj robaszonoczkie A7 d G C
Charoszenki takoj. d E7 a
Patieriał ja ulicu, potieriał ja dom swoj radnoj,
Potieriał ja dziewuszku, w katoroj był wlublion.
Ech, zapił, zakurił,......
Atyskał ja ulicu, atyskał ja dom swoj radnoj,
Nie naszoł ja dziewuszki, w katoroj był wlublion.
Ech, zapił, zakurił,......
Jechali Cyganie, wstretili ani dziewcząt,
Naczał s nimi gawarit wot maładoj smiełczak.
Na deszcz
D D7+ h7+ A6 x2
Chmury, które nam były zawsze dobrotliwe D Co G7+ A
I osłaniały nas miękko jak liście D Co A
Stały się nagle twarde niegodziwe... G7+ D D
Na deszcz idzie, już ptaki pióra przygładzają D C7 g A D D7+
Na deszcz idzie, niebiosa skrzydła zawierają D G7 G A D
Zwierze pod liść umyka G A
Szuka swego schronu h A
Tylko człowiek nie wierzy w dach swojego domu. D G7+ G A D
Chmury ani się strzępią nad nami puszyście
Ani od deszczu miękną i mgłą odmieniają
A tylko jako kamień zabić nas czekają...
Być, iść
a d E a d E a
W grudniową noc na Wielki Wóz a E
Powrzucać czarne wichry skute w mróz G a
I wieźć je w skrzypień śnieżnych takt d E a
Śnieżnych takt d a
A potem suchym sianem moszcząc dno
Majowym koniom wołać: „wio!”
By na słoneczny wypaść trakt
Wypaść trakt
Być majem słońcem i księżycem F a
Gwiazdami spadać na ulice E a
Być majem słońcem i księżycem F a
Gwiazdami spadać na ulice E a
a d E a d E a
Iść przez jesienną pustkę gór
I ręką zbierać deszcze z ciężkich chmur
A z czerni stawów zmiatać mgłya
Zmiatać mgły
A potem zejść na syty halny stół
I lipcem żąć słoneczne skry
By w złotym snopie znieść je w dół
Znieść je w dół
Być majem słońcem i księżycem...
Albo
W grudniową noc na Wielki Wóz d A7
Powrzucać czarne wichry skute w mróz C d g d
I w mieście skrzypień śnieżnych takt A7 d
śnieżnych takt g d
A potem suchym sianem moszcząc dno
Majowym koniom wołać wio
By na słoneczny wypaść trakt
wypaść trakt
Być majem, słońcem i księżycem B d
Gwiazdami spadać na ulicę A7 d
Iść przez jesienną pustkę gór
I ręką zbierać deszcze z ciężkich chmur
A z czerni stawów zmiatać mgłya
Zmiatać mgły
A potem zejść na syty halny stół
I lipcem żąć słoneczne skry
By w złotym snopie znieść je w dół
Znieść je w dół
Być majem słońcem i księżycem...
Kareta
A E
Bramą przy gościńcu z góry od lat dziesięciu
D E A E - A
Nikt nie przechodził, pies ani złodziel
A E
Pasterz grał na fujarce i jak to zwykle w bajce
D E D A E A
Śnił, że z daleka złocista kareta gościńcem mknie.
A
Czy tędy nie jechała
E
Kareta moja mała
D E
Moja tęsknota
A E - A
Kareta złota. /x2
Wracając do bajeczki, ten co to pasł owieczki
Tam przy gościńcu karety wciąż nie mógł się doczekać
Czy sam się teraz śmieje, że ja mam tę nadzieję
Wiem, że niestety złocistej karety nie znajdę już.
Boso po białej rosie fujarkę wziął i poszedł
Na miejskich brukach karety szukać
Mijają już jesienie, nie spełnią się marzenia
Bo na tym świecie o złotej karecie nie słyszał nikt.
Lato z ptakami odchodzi
a C d a d a E a
Lato z ptakami odchodzi, wiatr skręca liście w warkoczach.
a C d a d a E a
Dywanem pokrywa szlaki, szkarłaty wiesza na zboczach.
d G G7 C a
Przyoblekam myśli w kolory, w liści złoto, buków purpurę
d G G7 C E7(lub A7)
Palę w ogniu letnie wspomnienia, idę wymachując kosturem.
d G G7
Idę w górach cieszyć się życiem
C a
Oddać dłoniom halnego włosy.
d G G7
W szelest liści wsłuchać się pragnę
a E a - A7
W odlatujących ptaków głosy.
d G G7
Idę w górach cieszyć się życiem
C a
Oddać dłoniom halnego włosy.
d G G7
W szelest liści wsłuchać się pragnę
C A7
W odlatujących ptaków głosy.
Słony pot czuję w ustach
Dzień spracowany ucieka
Anioł zapala gwiazdy
Oświetla drogę człowieka
Już niedługo rozpalę ogień
Na rozległej górskiej polanie
Już niedługo szałas zielony
Wśród dostojnych buków powstanie.
Idę w górach cieszyć......
Polanka
a d a
Liści zielenią zagra nam wiatr
F E7
A śpiewność ptaków tylko prawdę powie
a d a
Choć niepojęty ten cały świat
F E7
Choć nam nie wszystko chce zmieścić się w głowie
a d a
To - zatańcz ze mną na polanie
G F E7
Ot tak po prostu
a d a
To - zatańcz ze mną na polanie
G F E7 a E7
Choć raz prawdziwie, zatańcz ze mną sobie
Spójrz drzewa takie są uśmiechnięte,
a trawa oświadcza się ptakom.
Choć nienazwane to piękne przepięknie
oddają się wszystkim nie biorąc nic za to.
To zatańcz ze mną ...
Drzewa coś szepczą coś ciągle śpiewają
i pełno w ich szumie jest Twojej piękności.
Choć już troszeczkę o jesieni bają to i tak
las pełen jest naszej miłości.
Tratwa blues
C G7 C [C,D,E,F]
Zbuduję sobie tratwę i popłynę rzeką w dół
F C A7
Zbuduję sobie szałas na prerii pośród ziół
A7 dm G G7 C
O! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest źle
A7 dm G G7 C
O! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest źle.
W fotelu na biegunach bujałem się nie raz,
Choć ludzie mi mówili, że mogę skręcić kark.
Ref. O! Blues ...
Zabrałem ją na tańce, tańczyła z nim nie raz,
Po ślubie przysięgała - ten ktoś to był jej brat.
Ref. O! Blues ...
Przedwczoraj na mym polu grasował jeden chrząszcz
Dziś trzy tysiące chrząszczy bawełnę zżera mą.
Ref. O! Blues ...
Cały dzień na szlaku
Tysiące dróg mam za sobą już D
Spocone czoło pokrywa kurz G D
Lecz ciągle idę, woła mnie mój szlak D A A7
Na polnej drodze pozdrawiam wiatr D
Czasem w strumieniu przemyję twarz G D
A przed zaśnięciem pytam o drogę gwiazd D C A7 D
Cały dzień na szlaku G D
Wieczorem ognia blask e h
Chociaż nieraz w brzuchu pusto D
Zawsze sobie radę dam e G D
Spłukane deszczem niebo lśni
Czerwone słońce barwi świt
Odrzucam koce, w drogę ruszać czas
Deszczowych pereł dywan skrzy
Królewskim gestem wiatr spędza mgły
Już bez wahania wkraczam na swój szlak
Cały dzień...
Wędrówka kiedyś skończy się
Osiadłe życie zacznę wieść
Pieniądze, żona, dzieci pewnie też...
Ale na pewno odnajdzie mnie
Zaklęty refren piosenki tej
Wyruszę znowu, niech się dzieje co chce
Cały dzień…
Sierpień
Szepczą auta zakochane w asfaltach e a
W sadach drzewa się wznoszą na palcach. D G H7
Mewy, żagle między niebem a wodą e a
Pług i brona pod sierpniową pogodą. D H7 e
Gwiezdna Panna patrzy z nieba jak święta C G
Księżyc pachnie niby bochen przecięty H7 e
Niebo szkli się brylantami jak pierścień C G
Szczęście staje się chlebem, chleb szczęściem. e H7 e
Zmrok wyrasta namiotami na brzegach,
Idą snopy rośnym polem w szeregach.
Noc gwiazdami sieje w ziemię naokół,
Ziemia wzdycha odpoczynkiem po roku.
Gwiezdna Panna patrzy....
Beskid
A D E A D E
A w Beskidzie rozzłocony buk
A D fis h E
A w Beskidzie rozzłocony buk.
D E A
Będę chodził Bukowiną z dłutem w ręku,
D A
By w dziewczęcych twarzach uśmiech rzeźbić,
D E
Niech nie płaczą już,
D E A D E
Niech się cieszą po kapliczkach moich dróg.
A D E A
Beskidzie, malowany cerkiewny dach,
D Cis fis
Beskidzie, zapach miodu w bukowych pniach.
D E A D
Tutaj wracam, gdy ruda jesień na przełęcze swój tobół niesie
A D E
Słucham bicia dzwonów w przedwieczorny czas.
A D E A
Beskidzie, malowany wiatrami dom,
D Cis fis
Beskidzie, tutaj słowa inaczej brzmią,
D E A D
Kiedy krzyczę w jesienną ciszę, kiedy wiatrem szeleszczą liście,
A D E
Kiedy wolność się tuli w ciepło moich rąk
D E A D E
Gdy, jak źrebak się tuli do mych rąk;
A w Beskidzie zamyślony czas
A w Beskidzie zamyślony czas
Będę chodził z nim poddaszem gór
By zerwanych marzeń struny przywiązywać
W niespokojne dłonie drzew
Niech mi grają na rozstajach moich dróg
Beskidzie, malowany cerkiewny....
Z nim będziesz szczęśliwsza
( C G a G C G H7)x2
e H7
Zrozum to, co powiem,
G D
Spróbuj to zrozumieć dobrze
C G
Jak życzenia najlepsze, te urodzinowe
a H7 H7
Albo noworoczne, jeszcze lepsze może
C G
O północy gdy składane
H7
Drżącym głosem, niekłamane
C G
Z nim będziesz szczęśliwsza,
a H7
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim.
C
Ja, cóż -
G
Włóczęga, niespokojny duch,
a
Ze mną można tylko
D7
Pójść na wrzosowisko
e e
I zapomnieć wszystko
C G a
Jaka epoka, jaki wiek,
G a C G
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
a
I jaka godzina
C
Kończy się,
e
A jaka zaczyna.
( C G a G C G H7)x2
Nie myśl że nie kocham
Lub że tylko trochę
Jak cię kocham nie powiem no bo nie wypowiem
Tak ogromnie bardzo jeszcze więcej może
I dlatego właśnie żegnaj
Zrozum dobrze żegnaj
Z nim będziesz szczęśliwsza
Ze mną można tylko a
W dali znikać cicho C e
Góralska opowieść
A A7
Kiedy góral umiera, to góry z żalu sine
D A
Pochylają nad nim głowy jak nad swoim synem
h F A
Las w oddali szumi mu odwieczną pieśń bukową
h D A
A on długo sposobi się przed najdalszą drogą
Kiedy góral umiera, to nikt nad nim nie płacze
siedzi czeka aż kostucha w okno zakołacze
oczy jeszcze raz podniesie wysoko do nieba
by pożegnać góry swoje, by im coś zaśpiewać
A h
Góry moje, wierchy moje otwórzcie swe ramiona
D A
Niech na miękkim z mchu posłaniu cichuteńko skonam
A h
Ojcze mój halny wietrze powiej ku północy
D A
Ciepłą drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy
h F A
Bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem do słońca smreczyną
h F G A
I na zawsze szumieć już nad moją dziedziną
Kiedy góral umiera, to dzwony mu nie grają
Cicho wspina się do bramy góralskiego raju
Tylko strumień na kamieniach żałobną nutę składa
Tylko nocka chmurno-oka górom odpowiada
Góry moje, wierchy moje....
A gdy góral już umrze, nikt nie układa baśni
Tylko w niebie roziskrzonym mała gwiazdka gaśnie
Ziemia twardą szorstką ręką tuli go do siebie
By na zawsze już mógł zostać, pod góralskim niebem.
Góry moje, wierchy moje....
Gonić marzenia
( e )
e E7 a
Na włóczęgę już wyruszyć przyszła pora,
H7 e - H7
Las nas woła śpiewem ptaków, szumem drzew
e E7 a
I wołają nas już pola i jeziora,
H7 e
Zeszłoroczny nasz wesoły pomnąc śpiew.
E7 a
Ludzie mają swoje prace, ludzie lubią się bogacić,
D7 G - H7
Pełne brzuchy mają, chcą mieć pełen trzos.
e E7 a
A ja gonię, a ja gonię swe marzenia,
H7 e
Szczęścia szukam, gdzie kaczeńce i gdzie wrzos.
e E7 a
A ja gonię, a ja gonię swe marzenia,
H7 e
Szczęścia szukam, gdzie kaczeńce i gdzie wrzos.
Tym, co iść nie lubią mówię do widzenia
Za dni kilka może znów powrócę tu
Idę w świat, by tam dogonić swe marzenia
Aby spełnić kilka moich złotych snów
Więc z dziewczyną swą pod rękę i z gitarą i z piosenką
Precz mi smutki, precz przykrości - słońce świeć
Idę gonić, idę gonić swe marzenia
I spokoju szukać pośród starych drzew
Tak to proste, że i gadać szkoda czasu
Tylko plecak wziąć i iść przed siebie wprost
Szukać wiatru i zapachów szukać lasu
Jak najdalej zadymionych wielkich miast
Zrozum bracie, tak to trzeba - łóżkiem trawa, dachem drzewa
Z wiatrem biegać i z ptakami śpiewać w głos
Trzeba gonić, trzeba gonić swe marzenia
A nie czekać, ile trosk przyniesie los
Panna kminkowa
Obróciła się wiosna na pięcie G DG
Wyminęła się z latem we drzwiach CC7+ D
Wpatrywałaś się w okno zawzięcie G DG
Może wyjdzie kominiarz na dach CC7+ DGH7 e
Potem jechał gdzieś pociąg spóźniony e H7e
Ktoś trzy asy wyłożył na stół C C97+ C6D
A Ty kwiaty wkładałaś w wazony G CG
I słyszałaś z daleka stuk kół aC97+C D
A tymczasem rozgościł się lipiec G DG
Na wesele zaprosił ze stu CC97+ D
Pasikonik pożyczył mu skrzypiec e H7e
I w tym graniu tak biegłaś bez tchu C D
Panno kminkowa, panno lipcowa D e D
Twoje są łąki, Twoje skowronki wszystkich łąk G G D D
Idziesz polami, w palcach łodyżkę masz C D G C
I gryziesz kminek, czarny przecinek nasz D G G
Panna kminkowa, panna lipcowa
Śmiać się gotowa letnia królowa kwietnych łąk
Idzie polami, w palcach łodyżkę ma
I gryzie kminek, czarny przecinek dnia
Noce śniły, budziły się ranki
Koniczyny poczwórny był liść
Rwałaś groszek zielony przed gankiem
Kiedy przyszło polami nam iść
Trwało lato i trwała muzyka
Rumieniłaś się wiśnią z mych ust
Las na wzgórzu horyzont zamykał
A Ty biegłaś ku niemu bez tchu
Panno kminkowa...
A gdy lipiec się w drogę spakował
Oddał skrzypce i poszedł gdzieś w świat
Ty zostałaś mi, panno kminkowa
I łodyżki rzucane na wiatr
Jesień deszczem Twe łąki przemoczy
Zima śniegiem okryje na mróz
A gdy lipiec zaglądnie Ci w oczy
Znowu będziesz tak biegła bez tchu
Tango z garbem
Dawno minęły czasy, gdy matka łzy kryjąc A d D7 g
w kącie z cicha ronione D7 g
Wsuwała chyłkiem ci do plecaka bułeczki A A7 d E
z serem i salcesonem. E7 A A7
Tak wyruszałeś na swoje pierwsze d A d D7
te wymarzone, wyśnione szlaki g D g
Ludziom kroczyłeś ufnie naprzeciw, A A7 d
nagle słyszałeś szydercze takie. E E7 A A7
To ten wariat z garbem d
od tego się nie umiera, A7 d
To ten wariat z garbem, D7
co turystycznie spędza czas, D7 g
To ten wariat z garbem A A7
który po drogach kurz wyciera, A7d
To ten wariat z garbem, E
który próbuje schwytać wiatr. E7 A7 (A7 d)
Potem mijały lata, ty ciągle
Szukałeś marzeń na szarych drogach.
Struną dzwoniące, dymem przyćmione
Buty zmieniane na twoich nogach.
Nic nie mówiłeś widząc na niebie
Ptaków wędrownych tajemne znaki,
Potem wracałeś niby do siebie
I znów słyszałeś szydercze takie:
To ten wariat z garbem ...
Dzisiaj stateczny ojciec rodziny,
Samochód, żona, dzieci, M-4,
Brydż u znajomych i imieniny,
Spacer w niedzielę, trochę opery.
Czasem za oknem widzisz jak idą,
Dźwigając swoje ciężkie plecaki,
Chciałbyś dołączyć, stanąć w szeregu
I znów usłyszeć szydercze takie:
To ten wariat z garbem ...
Wiosenna zaduma
IV próg a A4 a A9.
Zegar ukryty w kącie pokoju a
Szuka zgubionych chwil H7 e
A my za słoneczną firanką H7 e
Bo nic prócz okna nie mamy H7 e
Czekamy, czekamy, czekamy a H7 e eeeD
Zatapiasz łyżkę w zimnej herbacie G D G
Papieros tli się od niechcenia D G H
Zanim leniwy dzień zaśnie e a
Układasz z myśli złote marzenia D G D
Bo nigdzie wyjść już ci się nie chce
I płakać z deszczem nie chcesz w duecie
Lepiej poczekaj przy herbacie
Aż wiosna słońce ci przyniesie
Znowu papieros, popiół strącony
Na popielniczce łza
A my ukryci w milczeniu
Bo nic prócz milczenia nie mamy
Słuchamy, słuchamy, słuchamy
Zatapiasz łyżkę w zimnej herbacie......
I jeszcze jedna długa godzina
Zabraknie zaraz dnia
A my w słonecznych uśmiechach
Bo nic prócz uśmiechów nie mamy
Żegnamy, żegnamy, żegnamy
Zatapiasz łyżkę w zimnej herbacie...
Modlitwa wędrownego grajka
d C d
Przy małej wiejskiej kapliczce, stojącej wedle drogi
a C d
Ukląkł, rzępoląc na skrzypkach wędrowny grajek ubogi
d C d
Od czasu do czasu grający, bezzębne otwierał wargi
d a C d
To przekomarzał się z Bogiem, to znowu się korzył bez skargi
g C6
Hej! Panie Boże coś wielkim,
d
Gazdą nad gazdami
C (A7)
Po coś mi dał taką skrzypkę
d C d
Co jeno tumani i mami
Spraw to, ażebym na zawsze
Umiał dziękować Ci Panie
Że sobie rzępolę jak mogę
Że daję li, na co mnie stanie
A jeszcze bardzej chroń mnie
I od najmniejszej zawiści
Że są na świecie grajkowie
Pełni szumiących liści
Hej! Panie...
I niechaj pomną w mym życiu
Czy w bliskim czy też dalekim
Żem człowiek jest, przede wszystkim
I niczym więcej jest człekiem
Spraw w końcu, bym przy tej kapliczce
Obok tej wiejskiej drogi
Klękną i grywał na skrzypkach
Wędrowny grajek ubogi
Hej! Panie...
Preludium
( e D C a H7 e )
e C D
Przyleciały czaple wyszły na mokradła
D C a e H7
Jesień się zbudziła Twoja panna zbladła
Powój mój niebieski mój dom wśród powoju
Ściany moje sufit i okna pokoju
Przyleciały ptaki koloru indygo
Siadły na badylach nad żółtą łodygą
Kwilą coś do siebie szemrzą coś do panny
Tuje pachną z okna i chłód jest poranny
Postoimy w mgle tej popatrzymy jeszcze
Ptaki stąd odlecą i przeminą deszcze
Zwiąż węzełek z wiatru napisz na suficie
Że my przeczekamy ten smutek jak życie
e D C a H7
(Naaa na na na dajda, ła na na dajda, na na na da, ła na dana dajda
e D C a H7 e H7
Naaa ła na na dajda, ła na na dajda, na na na da, na na ram da)
Postoimy w mgle tej popatrzymy jeszcze
Ptaki stąd odlecą i przeminą deszcze
Zwiąż węzełek z wiatru napisz na suficie
Że my przeczekamy ten smutek jak życie
H7 e
(Ła na na da da daj, łana na na na na na naj
H7 e
Na na na na na naj, ła na na....naj)
Zgubione marzenia
C e F G C e F G
Kiedyś, gdy byłeś mały, łódki z kory strugałeś
C e F G C e F G
Gdzie dziś są, czy odnajdziesz je?
C e F G C e F G
Może wpadły do morza, albo z prądem wciąż płyną
C e F G C e F G
Płyną wciąż, a ty nie wiesz gdzie.
CeFG C eFG CeFG C e F G
Zgubione marzenia, zgubione marzenia…
Kiedyś gdy byłeś mały,
To podwórka śpiewały,
Gdzie dziś są, czy odnajdziesz je?
Czemu znikły zabawki,
Gdzie odeszli koledzy;
Szukać chcesz, ale nie wiesz gdzie?
Zgubione marzenia...
Kiedyś któregoś lata,
Było takie ognisko,
Ciepła krąg, i gitary, śpiew.
Potem przyszły jesienie,
Zimy ślady zostały,
Ścichła pieśń, czy odnajdziesz ją?
Zgubione marzenia...
Weźmiesz stary swój plecak,
Powędrujesz do słońca, Nocą dasz pięciolinii znak.
Znajdziesz starych dróg ślady,
Węgle czyjegoś ogniska,
Wróci śpiew, wróci taki sam.
Zgubione marzenia...
3
6