Powierzano mu inkasowanie pieniędzy i odwiedzanie co pewięn czas klientów. Zajmował się również kontrolą tych wszystkich spraw. Pomimo swego młodego wieku zdobywał sobie coraz większe zaufanie szefów. Po pewnym czasie nadarzyła mu się okazja objęcia wyższego stanowiska. Buchalter jego, niejaki pan Philbin, otrzymał nieduży spadek i postanowił porzucić swoje stanowisko, by móc na stare lata trochę wypocząć. Szefowie Hevitt i Tuttle znaleźli się w wielkim kłopocie, nie wiedząc gdzie znaleźć godnego zastępcę na tak odpowiedzialne stanowisko.
Podczas gdy naradzali się w swoim kantorku, John Davison Rockefeller zdobył się na odwagę i zaofiarował im. swoje ; usługi. Postawę miał tak pewną siebie i przekonywującą, że szefowie zgodzili się i przyjąć go na miejsce buchaltera. Na swetn j nowem stanowisku otrzymał Rockefeller \ 40 dolarów miesięcznie i premję gwiazd* ! kową, w wysokości 20 dolarów. Wynosiło [ to rocznie 500 dolarów.
Szefowie nie zawiedli się na Johnie. Próba wypadła nadspodziewanie. Z wielkim zapałem zabrał się John do pracy. Pracował tem chętniej, że miał możność wypróbowania swoich wiadomości szkolnych w praktyce, jak również mógł zdobyć szerszy pogląd na politykę handlową. Z podzi-14 wu godną prostotą i pewnością rozwiązywał najtrudniejsze problemy.
Doświadczenie jego wzrastało z dnia na dzień. Po pewnym czasie zaczął już się orjentować, co do wartości swej pracy. Wiedział, że zdolnościami, przewyższa o całe niebo poprzednika swego, pana Philbina, i zrozumiał, że wyzyskują go, dając mu połowę tego, co otrzymywał jego poprzednik. Przyszedłszy do tego wniosku, Rockefeller starał się dać do zrozumienia szefom, że powinni podwyższyć mu pensję. — Jednak wszelkie prośby i groźby nie odnoszą najmniejszego skutku. Szefowie udają głuchych i puszczają wszystkie jego uwagi mimo uszu. Nadszedł kwiecień 1857 roku. John Davison Rockefeller zamyśla zmienić teren swej pracy. Chce rozpocząć coś innego. Odczuwa potrzebę działania nie dlatego, żeby miał za mało pieniędzy na swoje potrzeby. Przeciwnie. 40 dolarów miesięcznie wystarcza mu w zupełności na prowadzenie wygodnego trybu życia. Z tego zdoła jeszcze nawet cośniecoś zaoszczędzić i przepędzić niedzielę w gminie baptystów. Pobożny i niewymagający, nie chce jednak pozwolić na to, by go wyzyskiwano. Postanawia sam dojść do stanowiska szefa i przebrnąć przepaść, dzielącą urzędnika od pryncypała. W dążeniu swojem nie czepia się on polityki. Wszelkie myśli o poli-
15