O języku kleryków 77
religijnych. Jest jasne, że terminologia teologiczna czerpie w znacznej mierze ze słów zastanych w polszczyźnie obiegowej, ale przecież nadaje im swoje szczególne, specjalistyczne znaczenie.
W analizowanych ankietach są również próby przybliżania pojęć religijnych na zasadzie odwołania się do obrazowych analogii, przy czym analogie owe nie są własnym pomysłem respondenta, lecz najczęściej pochodzą z innych tekstów religijnych, np. z Biblii. Pojęcie świętych obcowanie jest tłumaczone za pośrednictwem analogii do ciała, znanej z listów św. Pawła:
Kościół jest Ciałem Chrystusa, a my jesteśmy jego poszczególnymi członkami, częściami. Jest między nami ścisła więź, tak jak między poszczególnymi częściami ludzkiego ciała. Kiedy jakaś część choruje, odczuwa to cały organizm, a kiedy jakaś część doznaje czegoś dobrego, odczuwa to reszta.
Natomiast pojęcie opatrzność Boża zostało nieudolnie wyjaśnione za pomocą obrazu Boga opiekującego się ludem wędrującym przez pustynię:
Dla nich, ludzi pustyni, ziem bezwodnych, spalonych ogniem słońca znalezienie wody jest dobrodziejstwem, znakiem Opatrzności.
Pewne bardziej samodzielne próby przybliżenia odbiorcy istoty prawd teologicznych polegały na dołączeniu do naukowej definicji jakiegoś przykładu lub obrazu z życia, np. opatrzność Boża zdefiniowana podręcznikowo jako zrządzenie, przez które Bóg prowadzi swoje stworzenie do doskonałości, u jednego z kleryków została przetłumaczona na język egzystencjalny przez użycie figury porównawczej tak:
To zatroskane oczy matki bez reszty skupione na dziecku, które uczy się chodzić.
Ktoś inny zaś wyrażenie świętych obcowanie, definiowane m.in. jako duchowa łączność między świętymi w niebie, cierpiącymi w czyśćcu i wierzącymi na ziemi, przełożył jako:
Wierność na śmierć i życie pomiędzy oddaną grupą przyjaciół. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Widać tu wysiłek ujęcia prawdy wiary z innej perspektywy, bliższej doświadczeniom z życia. I to jest cenne. Znika jednak w wielu wypadkach swoistość pojęcia związana z jego specjalnym sensem w dyskursie religijnym.
Reakcją na prośbę, by mówić o prawdach wiary nie w sposób abstrakcyjny, ale do określonego adresata, np. do młodzieży, są takie wypowiedzi, w których autorzy schodzą do poziomu młodzieżowego slangu, w tym upatrując skuteczniejszej drogi porozumienia się, np. łaska objaśniona jako:
Absurdalna, niezasłużona miłość za friko kogoś najwspanialszego na świecie.
Powyższe rozważania dowodzą, że klerycy mają ogromne trudności z „przekładem" języka teologicznego na język egzystencjalny. Przed formacją intelektualną w seminariach staje więc bardzo trudne zadanie: nauczyć kleryków przekazu Ewangelii i doktryny Kościoła. Zadanie to musi być poprzedzone ubogaceniem ich języka w ogóle. Dokonuje się ono m.in. przez lekturę tekstów o religii i Kościele ukazujących się w prasie laickiej. Teksty te są pisane przez autorów świeckich, nie teologów, a ich adresatami są przeciętni czytelnicy. Język tam stosowany jest zatem zrozumiały i komunikatywny. Może więc stanowić dla kleryków przykład, jak mówić dzisiaj współC^Jpmu człowiekowi o skomplikowanych sprawach wiary. /§r
IS