38 Jacek Banaszkicwicz
kazano pełnić. Obok wszakże pomysłów rodem z romansu rycerskiego, pojawiają się motywy, wydaje się, tradycyjne, należące do dawnego, nieświadomie wyzyskiwanego kanonu mitologiczno-fabulamego. W manifeście panien znajdujemy żądanie, aby „dievka zemi vlśdla, a mufie drż&li by s£ mdła"23. W tym żartobliwym Święcie na opak ma przecież obowiązywać prawo, które odsyła opisywaną rzeczywistość do starszych wizji wspólnoty niezróźnicowanej, przedcywilizacyjnej, w której kobieta ze względów naturalnych łatwo potrafiła sterować mężczyznami. W przemówieniu przedbitewnym do swych żeńskich zastępów Wlasta, przywódczyni kobiet, przypomina, o jak wielką sprawę walczą. „Budem sobć mu że voIiti, kdy chtiece budemy jć bili — stwierdza i dodaje — budem jako amazovskć panie, ty sU porućily muźóm ort nie a samy zemi vlśdni5”24. Ujawnia się tu na pierwszym miejscu realizowana dziś przez płeć piękną tęsknota do nieograniczonego dysponowania swymi kobiecymi walorami, rzecz tak niebezpieczna, jak widzieliśmy dla średniowiecznych i chyba też współczesnych mężczyzn-intelektualistów i nieinte-łektualistów.
Jest jeszcze inny ciekawy dla nas moment w Dalimilowej wersji divćęj miki. Autor ten, nie mając w tym względzie oparcia w tekście kroniki Kosmasa, podaje, że w konflikcie żeńsko-męskim nie wziął udziału świeżo przecież wybrany książę Czechów — Przemysł. Władca uchylił się od walki z kobietami, ponieważ, jak argumentował, czynne zaangażowanie się w wojnę przyniosłoby szkody dynastii. Przewidywał czy raczej był pewny, że kobiety przez swą Jeść”, czyli inwencję w stosowaniu podstępów, pokonają męskie oddziały. Wychodząc z takiego założenia, odrzuca Przemysł kategorycznie swoją obecność zbrojną i stawia kropkę nad „i”, dodając następujące, bardzo znamienne oświadczenie: „By m€ u prvćm boji pobiły, mój by rod nepfietelć skóro zbili”25.
Bardzo wiele treści włożył czeski książę do swego lakonicznego wyjaśnienia. Po pierwsze, dowiadujemy się, że byłby to jego pierwszy bój; takim był również konflikt Asów z Wanami i Romulusa z Sabinami. Bo zawsze śledząc takie starcia jesteśmy „in tempore illo”, u progu dziejów i narodzin dwuczłonowej nieantago-nistycznej wspólnoty. Po drugie — pierwsza, inicjacyjna walka księcia nie mogła się nie powieść, gdyby Przemysł przegrał, a tak miało być, zły omen zawisłby nad rodem i w przyszłości nie potrafiłby on radzić sobie zwycięsko z wrogami. Po trzecie, i ta myśl kryje się głębiej w wypowiedzi władcy i współuzasadnia jego odmowę wzięcia udziału w działaniach wojennych przeciw zbuntowanym białogłowom, Przemysł, można powiedzieć, przeczuwa niestosowność zwrócenia się władzy zwierzchniej przeciw grupie, która przecież ma stać się częścią równopra-
u Dalimil, s. 161 w. 5 nn., por. s. 219 w. 50 n. ** Ibidem, s. 179 w. 47 nn.
“ Ibidem, s. 178, w. 21 n.
wną (choć nie równouprawnioną) jednego czeskiego społeczeństwa. Konflikt z punktu widzenia dynasty i rodu książęcego odbywa się jakby poza właściwym czasem historycznym, w którym to dopiero mieszczą się Przemyślidzi. Opozycyjne grupy, a w każdej znajdują się wierni poddani władcy, same muszą się dotrzeć, by razem wkrótce utworzyć, na stałe już, wspólnotę. Te trochę zniekształcone, lecz czytelne, a nawet zręcznie uzupełnione (wzbogacone) zasady, które patronują mitycznemu starciu się dwu żywiołów grupy społecznej, nie są tedy obce przekazowi Dalimila i włączają jakoś ten tekst w nurt tradycyjnej refleksji nad wspólnotowymi instytucjami.
O tym, że w wykładzie Dalimila ujawniają się wręcz archetypowe rozwiązania, właściwe dawnemu myśleniu człowieka o swym środowisku społecznym, przekonuje też inny epizod zmagań czeskich dziewcząt z miejscowymi junakami. Choć leży on trochę z boku naszych rozważań, warto o nim parę słów powiedzieć. Gdy zbuntowane dziewczyny wypowiedziały posłuszeństwo mężczyznom, Wlasta, ich pani, zadbała o to, żeby kobieca społeczność nie tylko skutecznie walczyła z przeciwnikiem, ale by zyskała również właściwe formy organizacyjne jako samodzielna jednostka wspólnotowo-polityczna. Przywódczyni ta postarała się o pewien środek, który dawała swym podopiecznym do picia, żeby pod jego wpływem stały się czerstwe i mądre i żeby „tłustości się zbyły” . Następnie przystąpiła Wlasta do podzielenia wszystkich swoich zwolenniczek na trzy części. Każdej z grup wyznaczyła odrębne i wyspecjalizowane zadania. W pierwszym ruchu wyodrębniła ona z masy buntowniczek dziewczyny mądre. Powierzyła im zarząd grodu i nauczyła je, jak w radzie siedzieć, jak posługiwać się swoimi intelektualnymi możliwościami w każdej trudnej sprawie czy potrzebie. W drugiej wyróżnionej przez Wlastę grupie znalazły się dziewczyny piękne. Tym kazała się doskonalić w sztuce upiększania własnej postaci i w chytrym przemawianiu. Rzeczywiście, zgodnie z oczekiwaniami, nie mieli szans mężczyźni w konfrontacji z takim adwersarzem! Do stanu trzeciego trafiły, jak należy przypuszczać, ani mądre, ani piękne, ale te odznaczające się siłą i zaciętością. Im bowiem, „trzecim”, kazała Wlasta „s lućiśći jezditi a muź£ jako psy biti”27.
Z tego zgrabnego i nie pozbawionego uroku opisu działań Wlasty, fundatorki ładu społeczności kobiecej, wyziera pełne i regularne w kształcie tripartitio społeczne28. Wyłania się wzorcowy i od najdawniejszych czasów powielany w różnych * Wykład trójdzielnego uwarstwienia kobiecej społeczności — O VlastinS miidrśj radś, Dalimil, s. 172 w. 1-22.
” Ibidem, s. 172, w. 21 n.
M Zob. G. Dumćzil, Mytbeet ćpopće, op. cit., s. 579-601; J. H. Grisward, Archeologie de l'ćpopće mćdiónale, Paris 1981, s. 289 nn.; także G. Dumćzil, Z 'ideologie tripartie des Indo-Europćens et la Bibie, „Kratylos”, 2, 1959, s. 105 nn. O innych „czeskich” realizacjach wątku „trójpodziału” zob. W. Iwańczak, Ludzie miecza, ludzie modlitwy i ludzie pracy. Trójpodział społeczeństwa w średniowiecznej myśli czeskiej, Kielce 1989, passim.