1
Często słyszy się opinię: jeśli badacze literatury chcą wypowiadać sądy sprawdzalne, a przecież trudno przypuścić, żeby im mogło na tym nie zależeć, powinni ograniczyć swoje zainteresowania do zjawisk dostępnych empirycznemu doświadczeniu każdego odbiorcy, do obiektów, które istnieją bezspornie, w sposób nie budzący niczyich wątpliwości. Gdy historyk literatury mówi o «prądzie», •poetyce®, «gatuńku», «konwencji», «tradyeji», «procesie historycznoliterackim®, «epoce» — wprowadza kategorie, którym w potocznym doświadczeniu czytelniczym nic nie odpowiada. Wskazują one •nie na faktyczność literatury, żyjącej w odbiorach czytelników, lecz na pewne reguły schematyzujących procedur badawczych, które stosuje literaturoznawca pragnący dowieść sobie i innym, że uprawia działalność naukową, jako że ta ostatnia zakłada nieuchronnie | oddalanie się od danych bezpośrednio obserwowalnych. Kategoriom tym odpowiadają fikcje, 'które mają wprawdzie takie czy inne mo-| iywacje metodologiczne, ale są przy tym pożbawione zdolności do :s3ęyjaśniania tego, co stanowi jedyną nie podlegającą zakwestionowaniu realność literacką: konkretnych utworów. A przecież tylko i, óne — indywidualne dzieła — mogą dać pewne i twarde podłoże P#szelkiej refleksji literaturoznawczej. Ilekroć mówiąc: «literatura», i mamy na uwadze coś innego niż żbiór jednorazowych, osobliwych ;;i-niepowtarzalnych manifestacji pisarskich — wchodzimy na drogę
Ecji, która na "ogol” nie tyTkó~rii czego nie wyjaśnia, ale wręcz a dostęp poznawczy do konkretnych utworów, sugerując istniały jakieś inne poza nimi stany skupienia literatury, iziej radykalni zwolennicy takiego poglądu — tkwi on korzeniami w antypozytywistycznych koncepcjach humani-iiografizm) z przełomu XIX i XX w. — uważają, że badania ie powinny odznaczać się równoległością wobec faktycznego eratury. Jeśli zaś ten polega na współistnieniu izolowanych — pojedynczych dzieł, to badania literackie powinny roz-