złapane na gorącym uczynku próbuje zaprzeczać, twierdzi, że nigdy z narkotykami nie miało nic wspólnego, że należą one do kolegi.
Jeżeli jednak znajdziemy przy kimś tzw. akcesoria, na przykład fajkę, bibułki czy malutkie torebki plastikowe z resztką białego proszku, możemy mieć pewność, że uczeń ma kontakt z narkotykami i należy o tym otwarcie mówić. Akcesoria są swego rodzaju dowodami rzeczowymi.
Nawet jeżeli się mylimy, jest to tak ważna kwestia, że trzeba o tym z dzieckiem porozmawiać. Trzeba mu powiedzieć, że zawiadomimy również rodziców. I w dalszej drodze należy przyjąć wspólną z nimi strategię.
Obowiązkiem nauczyciela jest powiadomienie rodziców. W pojedynkę jeszcze nikomu nie udało się nic zdziałać. Lęk przed tym, że rodzice dowiedzą się zbyt późno, jest nieuzasadniony, bo przecież dopóki dziecko żyje, nigdy nie jest za późno.
Nawet jeśli nie jesteśmy pewni, że dziecko ma kontakt z narkotykami, gdy tylko podejrzewamy, wtedy koniecznie trzeba spotkać się z rodzicami. Obserwacje nauczycieli i rodziców mogą potwierdzić podejrzenia.
Rodzicie zapewne niechętnie przyjmą tę informację. Będą zaprzeczać razem z dzieckiem, mówić, że ich córka czy syn nigdy nie mieli nic wspólnego z narkotykami. Nie będą chcieli przyjąć do świadomości faktu, że ich dziecko jest narkomanem. Znajdą wiele innych, najbardziej nieprawdopodobnych wyjaśnień zachowania dziecka, do narkotyków dotrą w ostatniej kolejności.
Rodzice, nawet gdy wiedzą, boją się mówić o tym, że ich dziecko jest uzależnione, z bardzo prostego powodu: boją się, że zostanie ono odrzucone i że nie znajdzie miejsca w żadnej
l/kolc. Dlatego ukrywają to przed nauczycielami, jak długo Ituogą, mimo że sami na przykład zdają sobie sprawę z trudnej pytuacji, która ma miejsce w ich domu.
I Ale jeśli nauczyciel będzie miał dobry kontakt z rodzicami, jeśli wzajemnie sobie zaufają i będą ze sobą współpracować, wtedy l/tnsa na to, źc dziecko nic będzie dalej brało, jest dość duża.
Iłrakuje tu jeszcze jednej osoby. Jest nauczyciel, są rodzice, potrzebny jest profesjonalista. Koniecznie należy zgłosić się do pecjalisty po to, by pomógł w ustaleniu zasad postępowania / uczniem odurzającym się.
Ani szkoła, ani dom nie powijmy zmuszać dziecka do zaprzedania brania. Powinni natomiast (noty wę w a ć je do podjęcia własnej decyzji o nieużywaniu narkotyków.
Motywować można młodego człowieka na różne sposoby, ale podkreślam to jeszcze raz - ani nauczyciele, ani rodzice nie mogą odrzucać dziecka, wzbudzać w nim poczucia winy. Muszą dać mu jasno do zrozumienia, że nie będą akceptować narkotyków, czy to w szkole, czy w domu/ Jeżeli postawa ta jest naprawdę niezachwiana, dzieci zaczynają się liczyć z dorosłymi. Zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że nie ma żartów, że oto będą musiały wybrać: albo wyjście z domu czy ze szkoły, albo podjęcie próby leczenia, porzucenie narkotyków i powrót do normalnego życia.
Profesjonalista potrzebny jest z dwóch powodów: po pierwsze po to, by podpowiedzieć, jak postępować z takim uczniem, po drugie po to, by rozpoznać, czy dziecko jest już uzależnione, czy tylko nadużywa środków odurzających.
Gdy dziecko jest już uzależnione, co w szkole zdarza się niezbyt często, trudno mu jest się utrzymać w systemie edukacyjnym, należy zastosować bardziej radykalne metody leczenia.
Dziecko powinno opuścić szkołę i udać się do ośrodka zamkniętego. Nie jest on oczywiście zamknięty na klucz, ale nie ma tam żadnych jnożliwości kontaktu z narkotykami. Obecne prawo mówi, że(jiieletnich można skierować na przymusowe leczenie. Dziecko nie musi wyrażać zgody, aczkolwiek lepiej skłonić je do tego, by samo chciało się leczyć.
27