Sprawiały, #sc ta głupia galaretka była słona laki bez*
;c,,sowny
tle*
galaretka z. kremom v 'ic^~i
Jadłam, bo chciałam .sic wydosiac /x s/piiala Musói h uwolnU' Wiedziałam, że jak tylko wyjdę, będę nu,'!? Się
nieb
dbać o figury od nowa Wolność była najważniejszą sprau^"* ‘SlCŁK
VVy puścili umie. kiedy juz byłam gruba j.d beczka Moi dala nu irot hę pieniędzy na zakup książek lego dnia po!
/ł wracani do rzeczywlsiości. Szłam powoli Patrick Street do i -11' garn i Merdei Drzwi li zasnęły, kietly Je otworzyłam. Przyg]ąduja,n,i^ książkom / wydawnictwa Pcnguin z Idi pomarańczowymig,7bieta^^ W księgami pachniało larbą drukarską i paplo cm. kęz. względu*^ lo co się sudo. zawsze zostawały książki. Moje m icc zabiło mocniej Kupiłam Johna Sleinbccka dla Colette. Zamierzałam ją odwiedzić" Nie widziałam Jej od dnia, kiedy przyjechałyśmy do szpitala. Ueszłani tez do sklepu i kupiłam sześć opakowań gumy bez cukru i paczkę marlboro. W Cork możną było dostać me tylko marlboro, ale i tc francuskie papierosy w ślicznych niebicsko-blalych pudełkach. Co-Ictle mdwiła. że Johnny czasami je palił. Chciałam już klipie paczkę gilaneów. ale bałam się. ze nie wymówię poprawnie Ich nazwy.
•Stałam j>oicm przed sklepem Rodie czekająr na autobus numer osiem. Przysłuchiwałam się chłopcom, którzy reklamowali Witnomt l\f/to wymawiając słowa z akcentem z Cork Rozmawiali ciągle powtarzając _no wiesz" i .o kurczę'. Chciałam być jednym z nich- byli mali, chudzi i mieli ogolone głowy. Wysoko podnosili nogi obute. y. w ciężkie trepy od Martcnsa. Wyglądali na iwardzicli. a zarazem °*£jj delikatnych chłopców (Chciałam ich zabrać ze sobą albo żeby <>n i zabrali mnh JSa
Niemal zapomniałaiu u autobusie i musiałam prawic wbiega ruszającego pojazdu. Kirrowca zatrzymał si<
- Spokojnie, dziewczyno. Nie śpiesz się tak powiedzia^ ^ Farbowany rudzielec / doklejonymi rzęsami przykuśtyk;1 1 sokteh obcasach za mną do autobusu. Jakaś da mu łka miak* na. ^ kasztanowy płaszcz obszyty kasztanowym futerkiem i śmie' ' t0 nem. Młody skinhead sial na przysianku j krzyczał za 111,1' jedź sobie, siara dziwko!", a oczy prawie mu wyskakiwały * 0 Konduktor w autobusie opowiadał o czymś kierowcy-^^'^ladłam « szłam juz do szpitalu. nadal nie wiedziałam tak okropnego Spacerowałam pi/e/ chwile pod szpitalem i zobaczyć Cole nr bałam się. że złapie mnie ple
-Coleuc leżała w pokoju razem z trzema kobietami w średnim yiełai- NIC odrywały orle mnie wyroku, jak tylko weszłam. Wyglądały na nudziary.
_ No proszę, a om \ ochotnik Jones! krzyknęła Colcttc na mój witlok — One wszystkie myślą że jestem szalona powiedziała „skazując na trzy kobito — Zaciągnij zasłony, kochanie — tiaigry-się ( iolette. — Wścibskie stare babska — dodała, kiedy już by lyśmy bezpiecznie scliowaue w błękitnym prostokącie z zasłon. Nie ‘•oglądaU na skruszonego gr/es/nika. Leżała Spokojnie w łóżku -ly się poddałaś, ale mnie nigds nie dostaną* — orzekła Odgarnęła ' twarzy włosy, które może nic bvlv już rak jasne, chor nadal błysz-i lo/sypywały się na całej poduszce. ~ I nigdy nic zgadniesz, kl° przyszedł mnie odwiedzie'
—• Kto?
— IWpja dawna nauczycielka muzyki
Siostra Maria Teresa! —jn/ prawic o niej zapomniałam "'parowała tu wczoraj wiee/orein Orl razu zaczęła machaC
j-«:«5iawicnlc. Cłiyba zakonnice ? klasztoru ja m przysłały. nu
^ HUtoril. Coś potwornego'
wesoło 10 wygląda — przyznał kierowca "" ^.aWCt sohie nir wyobrażam (>r?vwi<< u- kicds /ona się o tvn
znieść