— Mojej matki, oczywiście. Nie wahała się wystawić mnie na pośmiewisko przy wszystkich — dodała moja matka, jakby chciała się-przede mną usprawiedliwić.
Wchodziłyśmy tylnymi drzwiami. Dobrze wiedziałam, o czym teraz myśli. Boże, wybacz mi, że źle mówiłam o zmarłych.
W kuchni roześmiała się beztrosko. Zupełnie bez powodu. Skręcała przy tym pasek swojego szarego płaszcza. Zaczęłam się obawiać, że może oszalała. Przypomniałam sobie, w jaki sposób wyrzucała słoiki z tranem.
Wzięłam książkę i zaczęłam czytać, żałowałam, że nic poprosiłam, by mi opowiedziała więcej o swojej matce. Stanęłam przed jej sypialnią, kiedy byłyśmy już w piżamach. Chciałam spać z nią, ałe za bardzo się wstydziłam, by ją o to poprosić.
Wstydzić się własnej matki!
— Dobranoc — rzuciła radośnie 1 zamknęła mi przed nosem drzwi swojej sypialni. Długie zasłony przy oknie lekko zafalowały w przeciągu.
Kiedy weszłam do swojego pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i stałam przez chwilę przerażona. Bałam się, jakby za drzwiami czekał już diabeł i otwierał je swoimi wielkimi, czerwonymi łapami. Czytanie Egzorcysty było jak branie prochów. Miało się nagłe przebłyski z przeszłości w najmniej oczekiwanych momentach.
Wiedziałam już wszystko o LSD. Przeczytałam Mi, zapylaj Alice.
Matka włączyła radio i walce Straussa popłynęły przez korytarz do mojego pokoju. Gdy zapadałam w sen, przypomniało mi się, jak tańczyłam z Colettc Nad pięknym, modrym Dunajem na początku roku.
$
Obudziłam się rano, kiedy zaczęło nadawać Radio Eireann. Najpierw leciało „dong, dong, dong" 0’DonclIa Abu, a potem przedstawiano prognozę pogody dla rybaków. „Wiatr słaby i umiarkowany, Malin Ilead, południowo-wschodni, dziewięć węzłów, pięć mil, ciśnienie tysiąc dziesięć milimetrów słupka rtęci, powoli spada... Ros siarę, wschód, południowy wschód... mgła... Valentia... Belmułlet.. Wschód, południowy wschód... Carllngford Loch".
Tajemnicze stacje nabrzeżne udzielające cennych informacji. Rozsądni ludzie ubrani w swetry. Prawdziwi naukowcy. Żałowałam, żc na podbródku nic miałam ropnia, a tylko zwykłą krostę.
Nic poszłam do szpitala, bo w końcu musiałam uznać', żc była to tylko krosta. Moja matka przyznała, żc cały czas tak uważała, ale nic chciała mi tego mówić. Nic Jednak nic powiedziała zakonnicom i była wyniosła w stosunku do Pauli, gdy oznajmiała Jej, iż Burkę, lekarz specjalista, wziął sprawę w swoje ręce. Zaczęłam już nawet wierzyć w jej miłość do mnie, gdy w drodze do Mayo zatrzymałyśmy się w hotelu na herbatę. Ale potem ona zaczęła płakać.
— Dlaczego nic możesz być dla mnie zawsze taka miła? — pytała. Mogłam zapytać dokładnie o to samo, ale tego nie zrobiłam.
Pomyślałam, że na pewno wypiła za dużo sherry.
*
Kiedy wróciłam do szkoły, Colette od razu przyszła do sypialni i usiadła na moim łóżku.
— Gdzie byłaś? Nic w kujowni? — spytałam.
— Nie zależy mi, jestem za bardzo przygnębiona. Tęskniłaś może za mną?
— Nie.
Rzuciłam to radośnie, ho zaświtała mi w sercu nadzieja. Czyżby chodziło o dostawcę pieczywa?
Czekałam cierpliwie.
— Plan jest już opracowany — odezwała się w końcu.
— Jaki plan? —spytałam patrząc na podbródek Colette i myśląc, jaki się zrobił ostry i chudy. Czasem jej głowa wyglądała jak mała czaszka z naciągniętą na nią skóra. Była wspaniała.
— Pójdziemy do spowiedzi i spotkamy go w barzc „U Rebeliantów” w porze obiadu. Ma przyprowadzić kolegę.
— Myślałam, że przywiezie chlcb do zakonu — wtrąciłam tępo.
— Wywalili go z roboty. Noel jest zbyt niezależny, a poza tym potrzebuje czasu, by poświęcić się swemu malarstwu. Jedynym problemem jest t<j, że musi zabrać się autostopem 2 Cork.
Miałam wątpliwości, ale uznałam, że przynajmniej mogłabym nabrać wprawy w piciu.