Piotrze, nie gardź mną w mojej niedoli, błagam cię, módl się za mnie do Pana, pamiętaj, co jesteś mi winien, bo niegdyś stanąłem po twojej stronie i gdy odźwierna cię oskarżała, ja ci wybaczyłem! Piotr zaś odparł: Jesteśmy teraz zajęci pogrzebem Pani naszej i nie możemy myśleć o uzdrowieniu ciebie. Jeśli jednak uwierzysz w Pana naszego Jezusa Chrystusa i w Tę, która Go nosiła, to mam nadzieję, że dostąpisz natychmiast łaski uzdrowienia. Na to najwyższy kapłan rzekł: Wierzę, że Jezus jest prawdziwym Synem Bożym, a tu leży Najświętsza Matka Jego. W tej chwili ręce jego oderwały się od mar, były jednak w dalszym ciągu suche i ból gwałtowny nie ustępował. Wtedy Piotr rzekł: Ucałuj mary i powiedz: Wierzę w Boga Jezusa Chrystusa, którego to ciało nosiło, a po Jego urodzeniu dziewiczym pozostało. Skoro tylko najwyższy kapłan to uczynił i powiedział, natychmiast powróciło mu dawne zdrowie...”
Znieważenie zwłok Marii przez pierwszego kapłana zakończyło się, wedle autora Legendy, cudownym uleczeniem i w końcu uznaniem chwały Marii dziewicy, matki Chrystusa. Lecz dla Menocchia sam opis cudu nie jest istotny, a jeszcze mniej potwierdzenie dziewictwa Marii, czemu wielokrotnie przeczył. Podkreśla on wyłącznie gest kapłana, „obrazę” uczynioną Marii podczas ceremonii pogrzebu, co świadczyć miało o niskim jej pochodzeniu. Filtr pamięci Menocchia odwrócił sens opisu.
Nawiązanie do epizodu z Legendy było niemal marginalne. O wiele bardziej istotny jest wzmiankowany już fragment Kwiatka Biblii. Jak pamiętamy, w trakcie pierwszego przesłuchania Menocchio utrzymywał, że nie wierzy w dziewicze poczęcie Marii za sprawą Ducha Świętego, zarówno dlatego że „wielu ludzi * przyszło na świat, a żadnego z nich nie zrodziła dziewica”, jak i dlatego, że
przeczytawszy w książce zatytułowanej Kwiatek Biblii, iż „święty Józef zwał Pana naszego Jezusa Chrystusa synem”, wydedukował, że Chrystus musiał być synem świętego Józefa. W rozdziale CLXVI Kwiatka * — Jak wysłano Jezusa do szkoły — czytamy, jak to Jezus przeklął nauczyciela, który wymierzył Mu policzek, i jak ten ostatni upadł natychmiast martwy. Wobec gniewu sąsiadów, którzy się zebrali, „Józef rzecze: «Ukarałeś ich już, synu mój, czyż nie widzisz, ilu ludzi nas nienawidzi?»” „Synu mój”, lecz na tej samej stronie, w poprzednim rozdziale (Jak Jezus, bawiąc się z innymi chłopcami, przywrócił do życia chłopca, który był martwy), Mcnocchio mógł znaleźć następującą odpowiedź, daną przez Marię kobiecie, która pytała, czy Jezus jest jej synem: „Jest synem moim, a ojcem jego jest jeden tylko Bóg.”
Lektura Menocchia była więc jednostronna i arbitralna, jakby miała potwierdzać poglądy i przekonania już przyswojone. W tym ostatnim przypadku była to pewność, że „Chrystus był człowiekiem* jak my”. Bezzasadna jest wiara, że Chrystusa poczęła dziewica i że umarł na krzyżu: ,jeśli był przedwiecznym Bogiem*, nie powinien był dać się schwytać i ukrzyżować”.
Odwoływanie się do tekstów takich jak Legenda czy Kwiatek, opartych na ewangeliach apokryficznych, nie powinno dziwić. Wobec sprzeczności między zwięzłą prostotą słowa Bożego — „kilka słów” — a nadmiernie rozbudowanym Pismem Świętym, samo pojęcie' apokryfu traciło swoje znaczenie. Ewangelie apokryficzne i kanoniczne potraktowane zostały jednakowo i uznane za teksty czysto ludzkiego autorstwa. Z drugiej zaś strony, inaczej niż należałoby oczekiwać na podstawie zeznań mieszkańców Montcreale („wciąż z wszystkimi dyskutuje,* ma też Biblię w języku włoskim i zdaje mu się, że na niej się