ĆWICZENIA
uważne spojrzenie na starca, który, nie wiedząc, że jest obserwowany, nie odrywał wzroku od ciemnoczerwonej fasady swojej rezydencji. Dom wznoszący się nad trawnikiem zasługiwał na taką kontemplację i był najbardziej charakterystycznym szczegółem na wskroś angielskiego obrazu, który starałem się tu naszkicować. [...]
[Fjoksterier nagle puścił się pędem ku nieznajomej, poszczekując przenikliwym głosem, raczej jednak tonem powitania niż groźby. Młoda dziewczyna poznała się na tym od razu. Piesek dopadł jej stóp i zatrzymał się, zadzierając w górę łeb i ujadając zawzięcie, ale ona bez wahania schyliła się, chwyciła go w ramiona i podniosła tak, że jego pyszczek, poszczekujący wytrwale, znalazł się tuż obok jej twarzy. Tymczasem Ralph zdążył dogonić psa i stwierdzić, że Bunchie już zaprzyjaźnił się z wysoką młodą kobietą, która ubrana była w czarną suknię i która od pierwszego rzutu oka wydała mu się bardzo ładna. Nie miała na głowie kapelusza, z czego wynikało, że jest mieszkanką domu; syn gospodarza był więc zaskoczony, bo od dłuższego czasu, ze względu na stan zdrowia starszego pana, nie przyjmowano w Gardencourt gości. Teraz już dwaj inni panowie także dostrzegli obecność nowej osoby.
— Skąd się tu wzięła ta nieznajoma pani? — zdziwił się pan Touchett.
— To zapewne siostrzenica pańskiej żony, niezależna młoda Amerykanka — domyślił się lord Warburton. — Łatwo to zgadnąć ze sposobu, w jaki poradziła sobie z pieskiem.
[...] Na dwadzieścia osób dziewiętnaście (włącznie z Isabel) uznawało Edith za nieskończenie ładniejszą od młodszej siostry; dwudziesta byłaby przeciwnego zdania, a nawet pozwalałaby sobie sądzić, że wszystkie pozostałe mają gust banalny. Isabel w głębi duszy żywiła równie nienasyconą chęć podobania się, jak Edith, ale głębia duszy tej dziewczyny była miejscem bardzo niedostępnym; łączność między nią a powierzchnią utrudniały różne kapryśne siły. Isabel widywała całe zastępy młodych mężczyzn, którzy składali wizyty jej siostrze, lecz oni przeważnie bali się zbliżyć do panny Isabel, przekonani, że potrzebne są szczególne kwalifikacje, aby z nią rozmawiać. Fama osoby niezwykle oczytanej otaczała ją niby obłok spowijający boginię w poemacie epickim; obawiano się z jej strony kłopotliwych pytań i przewidywano, że konwersacja z niąbyłaby zawsze bardzo chłodna. Biedna Isabel cieszyła się, że jest uważana za mądrą osobę, ale nie chciała uchodzić za mola książkowego; czytała ukradkiem i chociaż miała doskonałą pamięć, wystrzegała się wszelkich cytatów i aluzji do swoich lektur. To prawda, że łaknęła wiedzy, lecz wolała niemal wszystkie inne jej źródła niż zadrukowany papier. Trawiła ją ogromna ciekawość życia, toteż nieustannie otwierała szeroko oczy i rozmyślała. [...] Oczywiście przezorność podejrzliwych młodzieńców nigdy nie przybierała takich rozmiarów, aby Isabel mogła czuć się banitką z towarzyskiego kręgu; zawsze znajdowali się dość licz
ni wielbiciele, k:: ~ głowy zachcwy- i:'
gorszego z