RZYM 105

RZYM 105



Wampir nie oderwał ust od jej szyi, żeby spojrzeć na ilu cha, chociaż wiedziałam, że martwy sukinsyn go wiil/l Osobiście, dziwnie bym się czuła, gdyby w czasie posili kręciło się przy mnie widmo kogoś, kogo właśnie zabiłam Ale tej kreaturze najwyraźniej było to obojętne. Drii|M ciało również należało do młodej kobiety, a na kolanai I innego wampira kolejna dziewczyna kurczowo czepiała si> życia. Jej powieki zatrzepotały i po chwili się zamknęły.

-- Powinnaś była posłuchać Brandy - przemówił do m 111 jeden z wampirów marną imitacją złowieszczego głosu

—    Panny Różowe Paznokcie? — spytałam i zaczęła i u podciągać suknię.

Obecni wlepili z zainteresowaniem wzrok w moje nogi Zadzierałam suknię nie po to, żeby odwrócić ich uwajy, chociaż była to uboczna korzyść. Chciałam dostać się ck noży przymocowanych paskami do ud. Kiedy w końcu ji odsłoniłam, nastrój w pokoju raptem zmienił się z pełli i go pożądania i głodu na nieufny.

-    No, skurwiele - powiedziałam, sięgając po noże. Pozwólcie, że się przedstawię.

***

-    Zapomniałaś o kimś.

Właśnie miałam rzucić kolejnymi nożami, kiedy usły szałam znajomy głos. Bones wszedł do pokoju i obrzucił wzrokiem pobojowisko. Większość wampirów uśmierci łam sztyletami, a te, które zabiły dziewczyny, rozerwałam gołymi rękami. Chociaż tyle mogłam dla nich zrobić.

-    O kim?

Ili mes się uśmiechnął.

() tej małej dziwce, która skradała się tu z bronią. Ale uł icgo nie robi.

i pewne chodziło mu o uroczą Brandy. Nie zwiódł ..nic jednak łagodny wyraz jego twarzy. Znając Bonesa, (••myśliłam się, że dziewczyna będzie paradowała w piekle "•/owymi paznokciami u nóg.

Dwie z tych dziewczyn jeszcze żyją. Daj im trochę ojej krwi. Zadziała o wiele szybciej niż moja.

IW mes wziął ode mnie nóż i naciął sobie dłoń, po czym odszedł do dziewczyn i każdą zmusił, żeby przełknęła illu kropel.

Nic jej nie będzie? — zapytał duch, pochylając się nad voją dziewczyną.

I Jslyszałam, że stopniowo wraca jej słaby, ale równy ols, kiedy krew Bonesa zaczęła leczyć obrażenia. Po chwi-

•    u; uśmiechnęłam.

lak. Teraz już wszystko będzie dobrze, i )dpowiedział mi uśmiechem, prezentując dołeczki policzkach. Boże, był taki młody! Po chwili zmarszczył •i wi.

To nie wszyscy. Było ich jeszcze trzech. Powiedzieli,

•    iii wrócą.

Prawdopodobnie wyszli, żeby jeszcze na kogoś zapolo-m . Bydlaki.

Dorwę ich - obiecałam. — Nie martw się. To moja

I • i';ica.

Duch ponownie się uśmiechnął... po czym jego postać H żęła blednąc, a kontury się rozmywały. W końcu zniknął. W milczeniu wpatrywałam się w puste miejsce.

117


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
38484 RZYM 105 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowie ka. Spojrzałam na niego pogardl
RZYM 105 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowie ka. Spojrzałam na niego pogardliwie i
RZYM 105 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowie ka. Spojrzałam na niego pogardliwie i
38484 RZYM 105 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowie ka. Spojrzałam na niego pogardl
RZYM 104 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowic ka. Spojrzałam na niego pogardliwie i
RZYM 104 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowic ka. Spojrzałam na niego pogardliwie i
57158 RZYM 104 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowic ka. Spojrzałam na niego pogardl
RZYM 105 -Tak. Kiedy wypowie się te słowa, już nie można ich cofnąć. Odwróciłam wzrok od Mencheresa
RZYM 10 5 -    Bones... - Zawahałam się. No dobra, nie miałam pu wa pytać, bo to
RZYM 107 Wampir rzucił po francusku coś, czego nie zrozumiałam. Annette najwyraźniej tak, bo roześm

więcej podobnych podstron