-Tak. Kiedy wypowie się te słowa, już nie można ich cofnąć.
Odwróciłam wzrok od Mencheresa i napotkałam spojrzenie Bonesa. Uniósł brew, czekając na moją decyzję.
- Nie sądzisz, że już czas, byś poznała swojego ojca? -łan zarzucił ostatnią przynętę.
Udało mu się przyciągnąć moją uwagę. Odwróciłam się do niego, ściskając w dłoni nóż, który podał mi Bones. łan skwapliwie wykorzystał chwilową przewagę.
- Zawrzyjmy umowę, Cat. Całkiem inną od tej, którą początkowo miałem na myśli. Możesz stąd dzisiaj odejść z moim zapewnieniem, że nie powołam się więcej na moje prawo do ciebie i zostawię twoich ludzi w spokoju. Co więcej, dam ci Maksa, żebyś postąpiła z nim, jak zechcesz. W zamian żądam jedynie, żebyś na zawsze rozstała się z Crispinem. Dasz mi na to słowo.
Rozdziawiłam usta, a moje palce zaciśnięte na rękojeści sztyletu zbielały.
- Przyjdź tutaj, Maximillianie! - ryknął łan.
Drzwi się otworzyły i do sali wszedł wysoki mężczyzna. No, no. Tamto zdjęcie oddawało zaledwie niewielką część łączącego nas podobieństwa. Bez wątpienia mieliśmy identyczne twarze. Naprawdę wyglądałam zupełnie jak on.
Wstrząśnięta, puściłam dłoń Bonesa. Max podszedł do skraju areny i tam się zatrzymał, więc sama pokonałam ostatnie metry, które nas od siebie dzieliły.
Miał rude włosy, równie lśniące i gęste jak moje. Boże, i te oczy, również srebrzystoszare, wydatne kości policzkowe, pełne usta, prosty nos, zdecydowana linia szczęki...
Wszystkie rysy identyczne, tyle że w męskim wydaniu. Nawet staliśmy w podobny sposób. Miałam wrażenie, że patrzę w dziwne zwierciadło zmieniające płeć. Przez dłuższą chwilę byłam w stanie tylko się na niego gapić.
Max się nie odezwał. Na jego twarzy malowało się wyzwanie i jednocześnie rezygnacja, kiedy przesunął wzrok ze mnie na lana. Nie prosił o łaskę. Żadnego z nas. To była odwaga... czy po prostu świadomość, że błaganie nic nie da?
W końcu odzyskałam głos.
— Wiesz, co sobie obiecałam, kiedy matka powiedziała mi, kim jestem i dlaczego?
Przysunęłam się do niego jak najbliżej, ale tak, żeby go nie dotknąć. Max stał bez ruchu, niczym rzeźba w ogrodzie. Poruszały się jedynie jego oczy, skupione na mnie.
Obeszłam go dookoła, muskając palcami jego ramiona. Kiedy drgnął, roześmiałam się kpiąco i nienawistnie.
— Och, Max, czuję twoją moc, a nie ma jej zbyt wiele. Jestem o wiele silniejsza od ciebie. Ale sam już to wiesz, prawda? Właśnie dlatego próbowałeś się mnie pozbyć. Żebym nie dopadła cię pierwsza. Masz pojęcie, jak długo czekałam, żeby cię zabić?
On wciąż milczał, łan spojrzał na mnie pytająco, ale go zignorowałam. Nie miał pojęcia, co knuje Max, to jasne. Krążyłam wokół ojca i ogarniał mnie coraz większy gniew, że nie chce ze mną rozmawiać.
— Po raz pierwszy usłyszałam o tobie w dzień moich szesnastych urodzin. Słodka szesnastka, a jaki prezent dostałam? Pełną wiedzę o moim koszmarnym dziedzictwie. Przysięgłam więc sobie, że cię odnajdę i zabiję. Dla niej.
369