RZYM 105

RZYM 105



Zesztywniałam, ale w tym momencie wtrącił się Tatę:

- Pieprzyłeś Słoneczko?

Ja też czekałam na odpowiedź, mierząc Bonesa czujnym wzrokiem.

~ Nic dla siebie nie znaczyliśmy, nie licząc kilku nu merków, Belindo - spokojnie odparł Bones.

Zacisnęłam pięści. Teraz żałowałam, że jej nie zabiłam.

Juan rzucił po hiszpańsku coś, czego nie zrozumiałam, a Bones, ku mojemu zdumieniu, odpowiedział mu w tym samym języku. Juan zmarszczył czoło i parsknął śmiechem.

-To niegrzeczne - warknęłam, wcale nie rozbawiona. Czułam, że wymiana zdań nie dotyczyła zębów Słonecz ka... Belindy.

Po raz pierwszy spojrzałam na nią jak na kobietę i nie spodobało mi się to, co zobaczyłam. Belinda była bardzo ładna nawet bez makijażu. Miała długie blond włosy, duże piersi, wąską talię i krągłe biodra. Chabrowe oczy i pełne różowe usta. Żeby lepiej całować Bonesa...

-    Przepraszam, Kitten — powiedział Bones.

Juan klepnął mnie w plecy.

-    On mówi po hiszpańsku lepiej niż ja, querida.

-    Najwyraźniej jeszcze wielu rzeczy o nim nie wiem -rzuciłam groźnym tonem.

Tatę zamaskował śmiech gwałtownym kaszlnięciem.

Bones odwrócił się do Belindy.

-    Przestań trzepotać rzęsami. Skoro tu jesteś, to znaczy że próbowałaś ją skrzywdzić. — Skinieniem głowy wskazał na mnie. — Jeśli o mnie chodzi, mogłabyś obrócić się w proch. Ale twój pobyt tutaj może stać się przyjemniejszy, jeśli zostaną spełnione dwa warunki. Po pierwsze, musiałaby się na to zgodzić ta urocza dama stojąca u mojego boku. Drugim jest twoja całkowita współpraca albo, w przeciwnym razie, straszna śmierć na raty. Rozumiemy się?

Belinda kiwnęła głową i odsunęła się od szklanej tafli. Opuściłam ekran, bo nie miałam ochoty dłużej oglądać jej twarzy.

-    Ja głosuję za straszną śmiercią na raty - oświadczyłam, ruszając dalej korytarzem.

Kiedy opuściliśmy piętro wampirów, natarłam na Bo-uesa.

-Ty i ona? Fuj!

Moi trzej kapitanowie zostali z tyłu. Całkiem niepotrzebnie, zważywszy na ich nowy, wyostrzony zmysł słuchu. Bones skrzyżował ręce na piersi i westchnął z rezygnacją.

-    Kitten, to było przed tobą. Nic nie znaczyło.

Rozumiałam to, ale mimo wszystko. Teraz czułam się

gorzej niż wtedy, gdy poznałam inną z dawnych dziewczyn Bonesa. Francesca przynajmniej pomagała nam tropić łotra, który oferował dania na wynos z ludźmi jako daniem głównym. Belinda, którą poznałam, kiedy jej współlokatorka przyprowadziła mnie do domu jako smakowitą kolację dla nich dwóch, nie miała w zanadrzu takiego atutu.

-    Najwyraźniej dla niej to jednak coś znaczyło.

Bones wzruszył ramionami.

-Więc ją zabij, jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej. Nie winiłbym cię i naprawdę nie miałbym nic przeciwko temu. Jeśli chcesz, ja to zrobię.

269


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 105 Zesztywniałam, ale w tym momencie wtrącił się Tatę: - Pieprzyłeś Słoneczko? Ja też czekała
86082 RZYM 105 Zesztywniałam, ale w tym momencie wtrącił się Tatę: - Pieprzyłeś Słoneczko? Ja też c
RZYM 105 swoje atuty, zwycięstwa, każdą rzecz, która miała zna czenie, zawdzięczałeś jednej osobie?
RZYM 105 podkładając pod moje biodra. Jego usta były bardzo bli*. ko, ale nie zrobił tego, co chcia
RZYM 105 Pół godziny później zaczęłam przeglądać zdjęcia szpital nej sali. Don miał rację. Wszystko
RZYM 105 Wampir nie oderwał ust od jej szyi, żeby spojrzeć na ilu cha, chociaż wiedziałam, że martw
RZYM 10 5 -    Bones... - Zawahałam się. No dobra, nie miałam pu wa pytać, bo to
RZYM 10 9 być przy tym, jak będziesz ją czytać. Przyrzeknij, że po czekasz. -    Nie
RZYM 105 -Tak. Kiedy wypowie się te słowa, już nie można ich cofnąć. Odwróciłam wzrok od Mencheresa
38484 RZYM 105 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowie ka. Spojrzałam na niego pogardl
RZYM 105 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowie ka. Spojrzałam na niego pogardliwie i

więcej podobnych podstron