— O, cholera! — wyrwało mi się.
Kobieta uderzyła go w głowę tak mocno, że str.u przytomność, nim upadł na podłogę. Wtedy obnażyła Id i rzuciła się na mnie jak błyskawica.
Pozwoliłam jej się zbliżyć i w ostatniej chwili zrobiłai> salto do tyłu, jednocześnie wymierzając przeciwniczce }>•• tężne kopniaki obiema nogami. Jej impet i mój mancw sprawiły, że poleciała na ścianę i rąbnęła w nią z hukiem Skoczyłam na nią, zanim zdążyła się pozbierać, wbiłam i sztylet w serce i z satysfakcją przekręciłam go dwa razy.
— Kitten, na zewnątrz!
Zaraz po tym, jak usłyszałam okrzyk, wypadłam z po koju i pobiegłam korytarzem, ale i tak ledwo zdążyłain dostrzec Bonesa ścigającego wampira, który postanowił prysnąć z klubu. I to było tyle, jeśli chodzi o miłą, dy. kretną egzekucję całego tria.
Przedarłam się przez tłum z niemal taką samą szybko ścią, jak Bones. Kiedy znalazłam się na parkingu, zwoi niłam na chwilę, żeby wyrwać komórkę z ręki człowieka, który miał tego pecha, że akurat rozmawiał przez telefon
— Dzięki! - krzyknęłam i rzuciłam do słuchawki: - Od dzwoni do ciebie!
Rozłączyłam się i od razu wybrałam nowy numer, jed nym okiem obserwując Bonesa, który pędził zygzakiem za ostatnim wampirem. Znajdował się jakieś czterdzieści pięć metrów ode mnie i szybko się oddalał. Jasna cholera, zapomniałam, jaki jest szybki.
— Tatę, nie mogę rozmawiać, ale potrzebna jest grupa in terwencyjna w klubie „GiGi”, natychmiast - wyrzuciłam
.In vm tchem. - Mamy ciała wampirów i ludzi, trzy ofia-liióre jeszcze żyją, i od cholery świadków.
A co ty robisz w klubie „GiGi”? - zdziwił się Tatę. -ii iI.iś zająć się tą sprawą jutro. Razem z nami!
I 'i zeskoczyłam przez płot, drąc przy tym pożyczoną su-i nkę, i wyobraziłam sobie Froggera, przebiegając przez i. Idiwą ulicę.
Nie mogę teraz rozmawiać - powtórzyłam zdysza-ft i Gonię wampira. Zadzwonię później!
< )<l rzuciłam telefon i wyciągnęłam sztylet.
IJ igdzie nie widziałam Bonesa. Zniknął mi z oczu, kiedy ii uowałam między pędzącymi samochodami. Biegłam , . li u k dalej w tym samym kierunku, przeklinając wyso-i. obcasy i rozważając, czy lepiej się zatrzymać i zdjąć je . liolerę, czy skręcić sobie w nich kark. Nie byłoby to piękne epitafium?
l ii leży Cat. Zabita nie przez krwiopijców, tylko przez Inilu od Ferragamo.
byłam w połowie boiska szkolnego, kiedy w końcu zde-. 111 wałam się pozbyć butów. Uznałam, że bieganie po trale na wysokich obcasach nie jest najlepszym pomysłem. W tym momencie dostrzegłam w oddali zielony błysk.
()czy wampira jarzące się w ciemności. Chrzanić obca-«y, cała naprzód!
Zobaczyłam ich na ogrodzonym placu budowy w chwili, c,ily Bones wyszarpnął sztylet z piersi wampira. W duchu westchnęłam z ulgi. O tej porze robotników już dawno me było. I bardzo dobrze. Nie musieliśmy przejmować się ».wiadkami.
129