Pewnej nocy do sypialni państwa Chopinów wbiegła słażąca, krzycząc: - Dachy/ Dachy są w salonie/ Wszyscy natychmiast się zbadzili. Przy fortepianie rzeczywiście siedział... dach abrany na biało, w przydażej koszali. Był to właśnie mały Frycek. Ale nie tylko siedział. On grał. Zaskakająco pięknie. Te same melodie, które
wcześniej grała jego mama.
WMMim