156 V. Zasady wyjaśniania faktów społecznych
granica jego będzie płynna, jak to jest dzisiaj. Działanie tych poszczególnych środowisk nie może mieć jednak takiego znaczenia jak działanie środowiska ogólnego, gdyż wszystkie podlegają wpływowi tego ostatniego. Do niego więc trzeba ciągle powracać. To jego nacisk na owe grupy cząstkowe doprowadza do zmiany ich ustroju.
Ta koncepcja środowiska społecznego jako decydującego czynnika ewolucji zbiorowej ma zasadnicze znaczenie. Jeśli się ją bowiem odrzuci, socjologia nie będzie w stanie ustalić żadnego stosunku przyczynowego.
Jeżeli wyeliminujemy ten rodzaj przyczyn, nie będzie żadnych warunków, od których mogą zależeć zjawiska społeczne, gdyż jeśli nawet zewnętrzne środowisko społeczne, tj. środowisko złożone ze społeczeństw otaczających, zdolne jest do jakiegoś oddziaływania, to oddziaływanie to ogranicza się do funkcji, których zadaniem jest atak lub obrona. Co więcej, wpływ tego środowiska daje się odczuć wyłącznie za pośrednictwem wewnętrznego środowiska społecznego. Zasadnicze przyczyny rozwoju społecznego nie znajdowałyby się więc pośród circumfusa, lecz tkwiłyby wszystkie w przeszłości. Same byłyby częścią tego rozwoju, stanowiąc po prostu jego wcześniejsze fazy. Aktualne wydarzenia życia społecznego wynikałyby nie z aktualnego stanu społeczeństwa, lecz z wydarzeń wcześniejszych, historycznych, socjologiczne zaś wyjaśnienia polegałyby wyłącznie na wiązaniu teraźniejszości z przeszłością.
Może się wprawdzie wydawać, że to wystarczy. Czyż nie mówi się często, że zadaniem historii jest właśnie łączenie wydarzeń w łańcuch według porządku następstwa? Nie sposób jednak pojąć, w jaki sposób stan cywilizacji w danym momencie może determinować stan mający nastąpić. Etapy, przez które przechodzi kolejno ludzkość, nie rodzą się jedne z drugich. Zrozumiale, że postępy osiągnięte w określonej epoce w zakresie prawodawstwa, gospodarki, polityki itd. umożliwiają postępy dalsze, jakże jednak mogłyby je one determinować? Są punktem wyjścia pozwalającym iść dalej, ale czy to one zachęcają nas do tego, aby to robić? Gdyby tak było, musielibyśmy przyjąć, że istnieje jakaś wewnętrzna skłonność każąca ludzkości wykraczać bez ustanku poza osiągnięte wyniki po to, by zrealizować się w pełni, lub po to, by powiększyć swe szczęście. Zadaniem socjologii byłoby jedynie ustalenie porządku, w jakim tendencja owa się rozwija. Nie powracając już do trudności związanych z podobną hipotezą, musimy wszakże stwierdzić, że w każdym razie prawo wyrażające ten rozwój nie miałoby charakteru przyczynowego. Stosunek przyczynowy może być bowiem ustalony tylko między dwoma danymi faktami, ta zaś tendencja, którą uważa się za przyczynę rozwoju, nie jest bynajmniej dana; jest ona jedynie postulowana i tworzona przez umysł na podstawie przypisywanych jej skutków. Chcąc wytłumaczyć ruch, wyobrażamy sobie coś w rodzaju zdolności poruszania się, podczas gdy realną przyczyną ruchu może być tylko inny ruch, nie zaś zdolność do niego. Eksperymentalnie stwierdzamy więc jedynie następstwo zmian, między którymi nie ma więzi przyczynowej. Stan poprzedzający nie wytwarza stanu następującego, toteż związek między nimi jest wyłącznie chronologiczny. Ponadto, w tych warunkach wszelkie przewidywanie naukowe jest niemożliwe. Jesteśmy w stanie powiedzieć, jak zjawiska następowały po sobie aż do dzisiaj, ale nie wiemy, jakie będzie ich następstwo przy-