lotność między czynnością sakralną 1 sakralną przestaw w rytuale a świeckim powszednim bytem poza obrębem dni świątecznych i rytualnej „sceny”. Sam rytuał uświęć ny jest jednak światłem odbitym: przeszłość mityczna n0 zostaje „przeszłością”, ale jej magiczna emanacja zdaje & docierać do aborygenów takimi kanałami, jak rytuały i fllJ Rytuały kalendarzowe sprzyjają w zasadzie cyklicznej J' terpretacji czasu, tak samo jak, na przykład, u Australii, czyków organizacja klas małżeńskich, w której dziadki* wie i wnukowie oznaczeni są tymi samymi terminami; mj. mo to do Australijczyków, Papuasów i innych „pierwot. nych” grup etnicznych bardziej pasuje teoria E. Leacha1 o archaicznym poczuciu czasu jako swego rodzaju kotys*. niu się między dwoma biegunami — życiem i śmiercią, nocą i dniem itp. „Kołysanie” to jest również zgodne ,z utożsamianiem pokoleń dziadów i wnuków. Takie dwo-iste wyobrażenie zgodne jest też z przeciwstawieniem czasów mitycznego i empirycznego. Znani uczeni australijscy, małżeństwo C. i B. Bemdtowie, również podkreślają, że charakterystyczne dla aborygenów przeciwstawianie narodu „starego” (wczesnego) „nowemu” powoduje linearną, nie zaś cykliczną interpretację czasu. Mit pierwotny nieodmiennie pozostaje opowieścią o przeszłości, a prze-szłość — źródłem wszelkiej substancji w teraźniejszości.
Ake Hultkrantz uważa, że odwoływanie się do odległej przeszłości jest specyficzną oznaką różniącą mitologię od religii, nastawionej na permanentnie przeżywaną teraźniejszość.5 Głosząc taki pogląd Hultkrantz skrajnie wyostrza sytuację, zapominając częściowo o pierwotnym synkretyz-mie, jednakże jego stwierdzenie skłania do refleksji nad ważnością owego swoiście mitologicznego aspektu.
Niezależnie jednak od tego, wyobrażenie czasu jako „kołysania” między biegunami czy jako naturalnego cyklu, właściwe pierwotnej mitologii, podporządkowane jest dychotomii twórczej odległej przeszłości i nieruchomej statycznej teraźniejszości, chociaż owa statyczność przy bliższym zbadaniu może być pojmowana jako rodzaj na swój sposób zorganizowanego „dreptania” lub „krążenia”: jak widzimy cykliczny model czasu w najstarszych społeczeństwach podporządkowany jest modelowi dychotomicznemu.
W czasy mityczne dokonuje się projekcji zarówno istniejących stosunków społecznych i instytucji społeczeństwa
^plemiennego (w bardziej rozwiniętych mitologiach ii^snych form państwa), jak i ewolucji w rozwoju 'S, kultury i samych stosunków społecznych, być %fówniet niektórych mglistych wspomnień o Milowych migracjach, zderzeniach plemion itp. (np. migrant rozprzestrzenienie się Australijczyków i ich kultury I *L|nocy na południe odtwarzane jest w marszrutach pe-;Lnacji mitycznych bohaterów). Brak jednak dostatecz-1*5 ważk^h podstaw do stwierdzenia w tym jakiejkolwiek 9ijtad euhemeryzmu, do konkretnej historycznej interpre-£cjl fabuł mitologicznych, gdyż wspomnienia historyczne ^korzystano tu jedynie jako surowiec mitologicznej kon-^ptuiliwcji- Myślenie mitologiczne jest z reguły niehisto-Jyuzne, ignoruje historyczną heterogeniczność, wielokrotne przemiany świeckiego czasu empirycznego sprowadza do ilorazowych aktów tworzenia, dokonanych w transcendentalnym sakralnym czasie mitycznym. Przeciwnie, .rysio mityczne prazdarzenia są następnie wielokrot-i ;.je odtwarzane w obrzędach i traktowane jako wzory, w których świetle interpretuje się, do których „dopasowuje się” rzeczywiste empiryczne zdarzenia dziejące się lub mogące się dziać w przyszłości Toteż rację ma Eliade mówiąc o „platońskiej” strukturze wszelkiej mitologii: rzeczywiście, wszystko, co empiryczne, traktowane jest przez myślenie mitologiczne jako „cienie” określonych odwiecznych zasad. Dla Platona, poza tym, wiedza filozoficzna może być „wspomnieniem” duszy z okresu przebywania w świecie idei, między jednym a drugim wdeleniem. W obrzędzie inicjacji australijski młodzieniec identyfikuje się ze swym totemicznym przodkiem (por. anamneza). Przedmioty fizyczne pomagają przypomnieć sobie rzeczywistą identyczność w obu przypadkach. Oczywiście, koncepcja platońska dlatego właśnie może stanowić metaforę mitologicznego spojrzenia na świat, że sama wywodzi się z tradycji mitologicznej. I znów trzeba odwołać się do Levi-Straussa, który słusznie zauważa, że mitologia, w odróżnieniu od nauki, wywodzi się z historii, jeśli przez historię w tym przypadku rozumiemy po prostu całokształt wymyślonych fabuł, „historii” o przodkach i bogach. Należy tu jednak dodać, że wszelkie autentyczne zdarzenia historyczne układają się później w pro-krustowe łoże gotowej struktury mitologicznej, stając się
119