j Z powyższego, zdaniem moim, wynika wyraźnie, że gdy
mowa o czynnościach sakralnych ludów.....pierwotnych ni(f
C'powinniśmy właściwie ani na chwilę tracić z oczu pojęcia /żaBawy. Nie tylko przy Spisie"tyćH zjawisk nieustannie trzeba (sięgic~po słowo „odgrywać", ale w samym pojęciu zabawy )i gry wyrażona zostaje najlepiej jedność i niepodzielność < wiary i niewiary, połączenie świętej powagi z udawaniem /i „uciechą". Jensen uznaje wprawdzie podobieństwo świata ' dziecięcego do świata ludzi dzikich, lecz pragnie wprowadzić zasadnicze rozróżnienie pomiędzy postawa dziecka a człowieka dzikiego. Dziecko, jego zdaniem, ma w wypadku^św. Mikołaja do“czynienia „z przygotowaną prezentacją zjawiska", z którym, wskutek właściwych sobie zdolności potrafi bezpośrednio „dać sobie radę". „Całkiem inaczej przedstawia się sprawa z produktywną postawą ludzi, którzy wchodzą w grę w związku z powstawaniem omawianych ceremonii: ustosunkowali się oni nie do przygotowanych zjawisk, lecz do otaczającej ich przyrody i z nią to się uporali; pojęli niesamowitą jej demoniczność i spróbowali ją przedstawić"1. Spotykamy tu znowu poruszane uprzednio poglądy mistrza Jensena, Frobeniusa. Powstają jednak dwa zastrzeżenia. Jensen dostrzega przede wszystkim „całkiem inną" różnicę pomiędzy psychicznym procesem w duszy dziecka a procesem, zachodzącym w duszy pierwotnego twórcy jakiegoś rytuału. Lecz my tego procesu nie znamy. Mamy do czynienia ze społecznością kultową, która, podobnie jak u nas dziecko, otrzymuje swoje wyobrażenia kultowe jako „przygotowaną prezentację", jako tradycyjny materiał i reaguje na nie tak samo, jak dziecko. Jeśli nawet jednak porzucimy to zagadnienie, ów proces „uporania się" z doświadczeniami przyrody, który doprowadził do „ujęcia" i „przedstawienia" w wyobrażeniach kultowych, absolutnie wymyka się naszej obserwacji. Frobenius i Jensen zbliżają się doń jedynie poprzez
fantastyczną metaforą. Na temat funkcji, działającej w pro-i cesie uobrazowienia, powiedzieć można najwyżej, iż jest to funkcja poetycka, a najlepszym jeszcze dla niej określeniem jest nazwa funkcji ludycznej.
Rozważania tego rodzaju wprowadzają nas głęboko w zagadnienie istoty pierwotnych wyobrażeń religijnych. Jak wiadomo, jeden z najważniejszych poglądów podstawowych, które przyswoić musi sobie każdy, kto zajmuje się religioznawstwem, jest następujący: Jeśli jakaś forma religijna przyjmuje pomiędzy dwoma rzeczami różnej rangi, np. między człowiekiem a zwierzęciem, istotną tożsamość sakralną, stosunek ów nie zostaje wyrażony w sposób czysty i odpowiedni jirzez nasze wyobrażenie symbolicznej łączności. Jedność tych , dwojga jest znacznie bardziej istotna, niż połączenie pomiędzy ( parną substancją i obrazowym jej symbolem. Jest to jedność mis-\ tyczna. Jędno z nich „stało się" drugim. W magicznym tańcu ' ~-czlowiek dziki „jest" kangurem. Należy jednak mieć się na baczności wobec braków i różnorodności ludzkich zdolności Wyrazu. Chcąc sobie uzmysłowić duchowy stan człowieka dzikiego, zmuszeni jesteśmy oddać ów stan w naszej terminologii. Chcąc nie chcąc przekształcamy wyobrażenia religijne ludzi dzikich w ściśle logiczną określoność naszych pojęć. W ten sposób wyrażamy stosunek pomiędzy nim a jego Zwierzęciem tak, jakby dla niego oznaczał on byt, podczas gdy dla nas pozostaje on „odgrywaniem". Człowiek ów przy- ' brał istotę kangura, my zaś mówimy: on gra kangura. Lecz człowiek dziki nie zna żadnej różnicy pomiędzy bytem a grą, 7 nic nie wie o jakiejkolwiek tożsamości, Obrazie czy symbolu.
I dlatego należy zadać sobie pytanie, czy nie przybliżymy się najbardziej do duchowego stanu dzikiego człowieka, dokonującego sakralnej czynności, zachowując pierwotny termin Zabawy. W naszym pojęciu zabawy zniesiona zostaje różnica pomiędzy wiarą i udawaniem. Pojęcie to łączy się w niewymuszony sposób z pojęciem sakralności i świętości. Dowodem lego jest każde preludium Bacha, każdy wiersz tragedii. Jeśli
S. 149 n. 44