334 TACYT: GERMANIA
dla naczelnika. Jeżeli gmina, w której się urodzili, w długim pokoju i bezczynności drętwieje, wtedy przeważna część szlacheckiej młodzi z własnego popędu udaje się do tych plemion, które właśnie jakąś wojnę prowadzą,- albowiem pokój temu ludowi nie dogadza, i łatwiej im jest zajaśnieć wśród niebezpieczeństw, a nadto licznej drużyny w inny sposób jak gwałtem i wojną nie zdołałoby się utrzymać; wymagają bowiem od hojności swego naczelnika wojennego, rumaka i okrwawionej, a zwycięskiej frarnei — dobrze im znanych nagród. Wszak uczty z niewyszukanymi wprawdzie, jednak obfitymi potrawami zastępują im tylko żołd; środków zaś do hojności dostarczają wojny i grabieże. Nie tak łatwo byłoby nakłonić ich do uprawy ziemi albo wyczekiwania dorocznych zbiorów, jak do tego, by wyzwać nieprzyjaciela i na rany sobie zasłużyć; lenistwem nawet i gnuśnością wydaje się im w pocie czoła tego się dorabiać, co można krwią zdobyć.
[15]; Ilekroć nie idą na wojny, spędza ją wiele czasu na łowach °V więcej na bezczynności, oddani ospalstwu i jadłu. Najdzielniejsi i do wojny najskorsi niczym się nie zajmują, a troskę o dom, penaty i pola powierzają niewiastom, starcom i najsłabszym członkom rodziny: sami. próżnują —- przez dziwną sprzeczność natury, skoro ci sami ludzie tak lubią gnuśność i tak nienawidzą spokoju. Jest zwyczajem w gminach znosić naczelnikom dobrowolnie i po^jednemu dary w bydle lub ziarnie, które w dowód hołdu przyjmowane zaspokajają zarazem ich potrzeby. Lecz tym sprawia szczególną radość otrzymywać od sąsiednich ludów7 dary, które posyłają im nie tylko prywatne osoby, lecz i państwa; składają się one z doborowych koni, okazałych zbroi,
9
**--odnosi się do. szlachty.
(
ryngrafów9y i naszyjników. /Także pieniądze nauczy-' lismy już ich przyjmować
[16] Jest dostatecznie wiadomej że germańskie ludy nie zamieszkują żadnych miast1 , a nawet nie znoszą, aby ich domy z sobą się stykały. Mieszkają oddzielnie i w różnych stronach, według tego, jak sobie upodobają jakieś źródło, pole lub gaj. Wsi nie zakładają, jak to u nas w zwyczaju, z łącznych i przyległych do siebie budynków,: każdy otacza własny dom wolnym placem — czy to ma hyc- środek zaradczy na wypadek ognia, czy też skutek nieumiejętności budowy. Nawet kamienie budowlane lub cegły nie są u nich w użyciu; do wszystkiego posługują się nie ociosanym drzewem, nie troszcząc się o ozdohność albo powabność. Niektóre tylko miejsca staranniej wylepiają gliną101 tak czystą i lśniącą, że wygląda na malowidło i barwne rysunki. Mają też zwyczaj kopać podziemne lochy i przywalają je z wierzchu wielką ilością nawozu. Stanowią one schronisko na zimę i przechowek dla ziarna, ponieważ
98 Sporządzano je z rozmaitych metali i umieszczano na uprzęży, na wozie albo noszono na sukniach czy gołym-ciele. Były to okrągłe lub w kształcie półksiężyca płyty z wyrytymi na nich wizerunkami i runami.
90 Może jest to ułuzja do polityki Domicjana, który za pieniądze kupił pokój z Markpmanami i Kwadami, może także chodzi o przekupstwo poszczególnych naczelników czy książąt, por. Dzieje JV 76: „...a pieniędzy i darów, którymi jedynie przekupić ich można, więcej mają Rzymianie, nikt zaś nie jest tak dalece..do wojny pochopny, żeby za równą cenę zamiast niebezpieczeństwa nie'wolał spokoju’6.
100 — w znaczeniu obwiedzionych mu rem siedzib; mnry miast nazywają Germanowie „warowniami niewoli66 (Dzieje IV 64). Jesz-cze w IV w. Alemanowie, którzy wdarli się do Górnej Germanii, bali się zamieszkać w rzymskich miastach. Wspomniane przez Tacyta miasta i warownie po prawym brzegu Renu były raczej warownymi schroniskami niż miastami we właściwym znaczeniu wyrazu.
_ jot —. bndąća rodzajem gipsu lub wapna.