Włodzimier* Szłurc • Jrfaria " Malczewskiego...
(ironiczne echa, zwierciadła tematów wykrzywianych w wicloperspektywicznych narracjach, rtett Pacholęcia) i w mcmoratonach funebralnych. Pacholę wprowadza w powieść Malczewskiego przywołany już temat skandalu egzystencji, w jego greckim, Sofoklesowym wymiarze.
Właśnie wtedy, kiedy Wacław ma czas, by dotknąć transcendencji śmierci, by zetknąć się ze śmiercią jako doświadczeniem podmiotu, zjawia się Pacholę, które daje mu coś do zrozumienia. Po raz pierwszy w powieści następuje coś, co gruntownie zmienia stosunek Wacława do zagadnienia życia, miłości i śmierci. Pacholę szepce mu do ucha jakąś tajemnicę, która zmienia świat Wacława w imperium śmierci traktowanej jako śmierć za życia, jako „śmierć moja własna”, jako znicc-stwicnie, jako doświadczenie agnostyczne. W tym też sensie - nawet jako ironiczna prowokacja blużnicrstwa - pojawia się w Marii nawiązanie do Laokoona, którego święta powinność jest zlekceważona przez tych samych bogów, którym służy, zaś gorycz losu zostaje przekształcona w powszechne prawo istnienia.
Postać Pacholęcia jest sygnałem niedojrzałego (w sensie: powstający, zapowiedziany) mitu katastroficznego o charakterze kosmogonicznym.16 Dziccko-pocia. ale zarazem dziecko-starzec (Puer elernus i Puer Senex) odsłania świat bez eschatologii. świat - hybrydę, iluzję nachyloną ku nicości. H. Krukowska w swoim studium o Marii1 2 podkreśliła ten właśnie aspekt kosmicznego losu przywołany przez młode a jednocześnie stare Pacholę, widząc w nim „refleksję” natury, która pogrążona w .nocy kosmicznej" ma świadomość nieuchronności rozpętanej niszczącej siły. Co więcej - Pacholę ma być jednocześnie personifikacją „ciemnych mocy", zatem ośrodkiem nowej hierofanii, ale zmierzającej ku mocom tellurycznym, a nawet piekielnym.
Rozwiązanie sytuacji Wacław - Pacholę (pacholę stanie się bratem - giermkiem bohatera towarzyszącym mu w wykonaniu straszliwego wyroku na Wojewodzie) przypomina leż relację sobowtórową, zawiązującą się dzięki zrozumiem! splątania rycerza i dziecka jako osoby i jej cienia. Sens Jungowski cienia, jako archetypu niedojrzałości i braku indywiduacji, przydałby się może do dalszej analizy. Jednak bardziej interesujące jest to, że mamy tu do czynienia z parą zbrodniarzy, z których jeden (Wacław) pełni funkcję wykonawcy, a drugi - inspiratora zbrodni. Jako Jungowski cień byłoby więc Pacholę zagrożeniem indywiduacji bohatera, a wobec tego przypada mu laka sama rola, jaka wiąże się z postacią Zahira w religiach Bliskiego Wschodu Zahir to sumienie, wewnętrzny głos człowieka, który tak długo podsyca ządzę zemsty, lak uporczywie plącze myśli i zamazuje jasny obraz świata, dopóki czyn (zbrodnia) nic zostanie wykonany. Zahir jest swego rodzaju byłem hiposlazującym wewnętrzną konieczność (lub rodzinny obowiązek) i wytwarza ścisłą więź emocjonalną pomiędzy wykonawcą wyroku a osobą, która ma być pomszczona Zahir to w pewnym sensie modyfikacja Aiastora z tragedii Ąjschylosa, ducha
zemsty, który tak długo nęka ród obciążony zmazą, nim tego rodu doszczętnie nie wygubi. Romantyczną wersję tego tematu znajdziemy w utworze Shełley'a Ala-stor, gdzie wewnętrzne , ja” podmiotu pcha go ku doświadczeniu śmierci tożsamej z miłością
Co więcej: postać Pacholęcia jest łącznikcm pomiędzy światem powieści a biografią Malczewskiego, bowiem wskazuje na ten szczególny rodzaj udręczenia i namiętności choroby, w jakim poeta został zamknięty w okresie pracy nad Marią. Dziecko-poeta i dziecko-starzec (Malczewski - Pacholę) skazany jest wciąż na jedyną hipotezę świata, udręczoną wizję chorej rzeczywistości.
W moim przekonaniu u podstawy opowiadania nie leży więc historyczna postać Gertrudy Komorowskiej, ale hipostaza udręczeń i melancholii (na przemian z manią śmierci), jaka powstała w myśli Malczewskiego na skutek syndromu zniewolenia przez chorobę i lęki Zofii Rucińskiej. Przeniesienie tragedii na Wacława (w pierwszej części ciąży ku niej przecież nie Wacław, ale samotna Mana) byłoby więc syndromem splatającym mitologię choroby, z jaką stykał się Malczewski prawie codziennie przez intermcdiację Rucińskiej, z mitem śmierci, w jaki zostanie porwany jego bohater Desperacki czyn Pacholęcia, jakim jest opowiedzenie sekretu śmierci (dziecko wtajemnicza w powszechne znicestwierne) byłoby jednocześnie walką contra spectrum śmierci, elementem psychomachii Wacława. Idąc dalej tym tropem, zaryzykuję przypuszczenie, że zabicie Marii przez zamaskowanych, zdehu-manizowanych sprawców, jest aktem rytualnego zabójstwa źródła śmierci, traktowanej jako zagrożenie, nic jako dopełnienie istnienia, zaś źródło to ma swoje imię i nazwisko: Zofia Rucińska.
Odwrócenie ról nie jest tu sprawą przypadku - przecież Maria jest swoistą odwróconą historią Romea i Julii, w której waśń rodowa ma znaczenie pretekstowe, zaś syndromem śmierci jest uwikłana w niedojrzałość kochanków - miłość. Maria, rzucona w obcy, męski świat, świat ról społecznych, powinności i obowiązku, jest elementem przetargu na scenie świata powieści. Z drugiej strony - ten właśnie świat jest przez nią zarażony znakami śmierci, wikłając młodość i starość, niedojrzałość i zgon, uśmiech i pośmiertną maskę w zespół tak silnie dezawuujący obywatelskie i historyczne, męskie i rycerskie theatrum. Jako takie veto - Maria musi zostać unicestwiona Tą właśnie ścieżką idąc - przypuściłem myśl o związku Marii i Zofii Rucińskiej.
Co jeszcze mogłoby służyć przybliżeniu tego przypuszczenia? Przede wszystkim dysonans, jaki od chwili spostrzeżenia umarłej, zaczyna istnieć pomiędzy reakcją bohatera a reakcją narratora. Wacław' z Pacholęciem układają Marię na łożu. W świetle księżyca trup staje się jeszcze bardziej ohydny. Pomińmy tu opis, bo wyrwany z całości powieści zaczyna żyć życiem tworu groteskowego, utkanego nie tyle z romantycznej makabry, co ze świadomego zohydzenia ciała. Takie opisanie ciała Marii, w którym kategorie obdukcji rodem z prosektorium i katalogu XIX -wiecznej kryminologii stanowią podstawę obrazowania, nie tylko wiąże się z programową antyestetyzacją śmierci, lecz w większym stopniu z desakralizacją i dehu-
107
Por H Krukowska, Noc romantyczna (Mickiewicz. Malczewski. Goszczyński). Interpretacje. Białystok 1986. s. 76.
Zob. teZ wstęp H Krukowskiej do wydania Marii. A. M. M.. s. 35.