(5) Ten dziwny intruz, który jest we mnie
się sobie samej i nam poprzez swoją transcendencję w stosunku do wszystkiego, co się w niej odbija. Wreszcie jest punkt, w którym nie odbija ona już niczego. W tym punkcie żaden przedmiot nie może już jej wyrajać, żadna struktura nie może już jej określić, objawia się ona w swojej niewysłowioności i w swoim fundamentalnym niedookre-śleniu.” (298-99)
Ten punkt jest punktem wyjścia (point de dćpart), wokół którego świadomość próbuje się wyrazić poprzez formy.
Prawdziwa lektura jest więc towarzyszeniem rodzeniu się świadomości innego. Zintegrowanie tekstu przez tę ostatnią świadczy, że „pisanie nie polega po prostu na poddaniu się nieskrępowanemu przepływowi fali myśli, lecz na ukonstytuowaniu siebie jako podmiotu tych myśli." (305) Pisarstwo jest sformułowaniem własnego cogito, lektura— przynajmniej „prawdziwa” lektura — winna być mimetycznym powtórzeniem aktu myślowego pisarza. Pisarska świadomość siebie, jest więc „uświadomieniem się sobie”, jest więc aktem, procesem dynamicznym. „Nie można odkrywać świata bez odkrywania siebie w trakcie odkrywania świata.” Świadomość siebie jest więc „świadomością świata poprzez świadomość siebie*Va więc i świadomością dzieła.
Cogito PoUleta to jednak nie cogito kartezjańskie — statyczne, me-chanicystyczne, psychologiczne, lecz takie, które posiada cechy Leibni-zowskiej monady. Jest ono substancją, myślącą substancją, świadomą siebie i swego działania; świadomą w różnym stopniu jasnością, aktywną, zarazem istniejącą z siebie i- dla siebie, w izolacji. Jest ono niematerialne, ale może się objawiać innemu cogito na sposób zjawiskowy, czyli cielesny. Taki ciałem-zjawiskiem świadomości — monady jest właśnie dzieło sztuki. Czytelnik więc tylko za pomocą ciała-zjawiska, jakim jest w nim dzieło, może. uświadomić sobie istnienie monady-świadomości innego.
Cogito autora więc to inny we mnie s.
Teoria Pouleta, która stara się wyjaśnić fenomen podwójnej pod-’ miotowości w czasie lektury, nie daje mi jednak oczekiwanej odpowiedzi. Jedyne, co mówi mi ona o mnie, to to, że czytam i że, gdy czytam, prawie przestaję być sobą. Ten Pouletowski akt czytania wydaje mi się faktem zbyt immanentnym, zbyt odizolowanym. Rozciąga się on pomiędzy otwarciem a zamknięciem książki, pozbawiony przyczyn i konsekwencji, poza tą może perspektywą, że przy następnej okazji w mojej świadomości pojawi się inny, również na czas określony. Ten Pouletowski czytelnik wydaje mi się zbyt czytelnikiem, zbyt bytem katego-
1 Jest to streszczenie 2 części książki G. P o u 1 e t a, La Conscience critiąuc, Paris 1971. Pomijam tu jednak te akcenty wywodów Pouleta, które dotyczą koncepcji krytyki literackiej. Cytaty w moim tłumaczeniu; w nawiasach numery stron, na których się znajdują.
5 — Autor
podmiot,.