przez szczeliny, otwory, szpary między zasłonami. Ten punkt widzenia zaprojektował także wiek XIX; w Tajemnicy pewnej partii wista (1850) Jules Barbey d’Aurevilly napisze:
Wyobrażam sobie, żc piekło oglądane przez małe okienko powinno być bardziej przerażające niż wówczas, gdy można ogarnąć Je całe w jednym spojrzeniu1 2.
Groźna rzeczywistość tajemniczego miasta ukazuje się tutaj w perspektywie odmiennej od przyjętej przez wnikliwego obserwatora, zmierzającego do panoramicznego obrazu citć infemale, czego niedościgniony wzór dał autor Komedii ludzkiej™. W tej Bal-zakowskiej linii skorygowanej przez naturalistów znajdzie się Ziemia obiecana, natomiast do tradycji podglądaczy, niezamierzonych świadków Grozy nawiąże Przybyszewski. Zawężenie perspektywy powoduje, że otrzymujemy ułamki pejzażu: zaułek, dom, pasaż. Labiryntowość, to kluczowe doświadczenie grozy i dziwności miasta, które Reymont rozpisał na układy przestrzenne i ciągi fabularne, tutaj zostaje skondensowane i zinterioryzowane. Urokiem grozy jest tajemnica: domy porównywane są do „szyfrowego pisma” (s. 98,136), do którego nawet Edgar Poe nie znalazłby klucza (s. 136):
mam cześć dla ulicy bo w niej jest mi wszystko tajemnicą - każdy człowiek, każdy kąt, każdy rynsztok i zaułek, każda burda, która, Bóg wie czym się rozpoczyna i nie wiadomo, czym się skończy, każda z tych codziennych tragedii, której korzenie nie wiadomo w czym tkwią - ten cały Świat zjawisk jest dla mnie niesłychanie tajemniczy, bo naokoło każdego z nich mogę w mych myślach snuć przebogatą przędzę wniosków, przypuszczeń, wszelakich możliwości... (s. 133).
Takie wypowiedzi bohaterów uświadamiają, jak konwencja powieści tajemnic ulega pod wpływem symbolizmu i ekspresjo-nizmu wyraźnej metamorfozie. Charakterystyczne dla tego modelu powieści wątki awanturnicze i kryminalne oraz wynikające
z nich zaciekawienie i nastrój niepewności zostają przeniesione w sferę wewnętrznego, podświadomego „ja”. I właśnie ten fakt decyduje o szczególnym wymiarze owej potworności świata. Okazuje się ona jedynie koszmarną zasłoną, za którą tkwi inna rzeczywistość, rewersem, który dopomina się o odsłonięcie drugiej strony. Lękom bohatera odpowiada pasja poszukiwań i ascetyczny heroizm, dezintegracji osobowości — epifaniczna synteza, chwila „jasnowidzenia”, w której „dotarł do tajemniczego węzła wszystkich zmysłów i nimi wszystkimi cały świat ogarnął” (s. 164), niemocy twórczej — determinacja artysty „zaklinającego milczący świat, by odsłonił jakiś inny sens”3.
„Zycie odarte z piękna i wzniosłości”. W pierwszej dekadzie XX wieku brzydota jako składnik estetyki powieści wymyka się z obszaru zaanektowanego przez zolowski naturalizm. Zainteresowanie nią znacząco wzrasta, Brzozowski uzna to za „jeden z najsymptomatyczniejszych gestów w naszym nowoczesnym życiu”4. Wydarzenia rewolucji 1905 roku kierują uwagę pisarzy i publicystów ku nowym motywacjom wprowadzenia brzydoty do świata sztuki5. Irzykowski zauważy próby tworzenia „nowego piękna” w utworach podejmujących temat rewolucji, choć równocześnie zaatakuje dążenie do estetyzacji i uwznioślenia tych przedstawień (np. „czyny i śmierć bojowców”), które pozornie
161
j. Barbey d’Anrevłlly, Diable sprany, tłum. J. Guze, Warszawa 1978, s. 132.
Wątek ten rozwinęłam w szkicu Metamorfozy Pieklą. O retoryce antycytailizacyjnef V powie-ki młodopolskiej, w: Stulecie Młodej Polski, red. M. Podraza-Kwiatkowska, Kraków 1995.
M. Stała, Metafora..., op. clt., s. 222.
S. Brzozowski, Współczesna powieśćpolska, w. Współczesna powie# i krytyka, wstępem poprzedził X Burek, Kraków 1984, s. 155.
W polskiej myśli estetycznej Jut wcześniej aprobata dla brzydoty Jako środka ekspresji łączyła się z motywacją społeczną, czasami z wykorzystaniem dość oryginalnej argumentacji, np.: „I dajmy swobodę tym glosom i językom, niech podnoszą się I napełniają ziemię, niech spod pióra i pędzla wychodzi to, co jest dobrem w jaśni naszej i co Jest złem I pokoszlawlonym chorobliwie, co rości sobie prawo do nazwy piękna I co Jest wcieleniem brzydoty. Wolności dla spazmu wszelkich tajników duszy, dla wszelkich szlochaó 1 bólów, miotaó I konwulsji, łaknleó
I pożądań! Może wyjdą na jaw potwory wewnętrzne z ukrycia, ulżą przyszłym pokoleniom ciężaru życia, może zmniejszą krzywdy zadane człowiekowi przez człowieka w codziennym zamęcie życia". K.R. Żywlckl (L. Krzywicki), O sztuce i nie sztuce (Luint uwagi profana), „Prawda" 1899, nr 11, s. 123-124.