368 Rozdział 6 — Romantycy
człowiek nie czuje się upokorzony, a nade wszystko niech się nie janusza do podziwu siłą *, to by wystarczyło, aby nabrać niechęci do sztuki.
Niech czeka. Za rok lub dwa, któregoś dnia, gdy przypadek zaprowadzi go do muzeum, będzie zaskoczony, że jego wzrok zatrzymał się z przyjemnością na Apollu, że rozróżnia w nim tysiące uroków. Każdy kontur jakby doszedł do głosu i ten głos uniesie i zachwyci jego duszę. Wyjdzie z muzeum oczarowany i na długo zapamięta tę wizytę.
Gdyby wyrazy zachwytu, szczęścia i przyjemności, które słyszę codziennie dokoła siebie, gdy spaceruję po długich salach, gdyby te wyrazy były szczere, to miejsce byłoby bardziej oblegane niż drzwi do gabinetu ministra. Chodzono by tam przez cały rok jak w piątki, kiedy jest wystawa. Ale każdy na świecie wie tyle, ile trzeba, aby się cieszyć postacią ładnej kobiety, lecz gardzi zdobywaniem tak łatwej, a przecie tak niezbędnej wiedzy, aby móc oglądać obrazy. Toteż muzeum paryskie świeci pustką. Obrazy rozsiane po Włoszech oglądało codziennie po kilku namiętnych widzów, którzy jechali sto mil, aby je podziwiać. Tu znajduję garstkę uczniów sadzących na drabinkach i tuzin cudzoziemców, którzy przeważnie wyglądają dość smętnie. Widzę, jak dochodzą do końca galerii mając czerwone oczy, zmęczone twarze i pozbawione wyrazu usta, obwisające pod własnym ciężarem. Szczęściem są tu kanapy, więc ziewając, że ledwie nie zwichną sobie szczęk, wołają: „To jest wspaniałe!” Jakie oko ludzkie może bowiem wytrzymać bezkarnie ogień tysiąca pięciuset obrazów? **
• W epoce, gdy Bfifthe pisał herpidy, Dorat zobaczył go pewnego Wieczora samego nad wielkim basenem w Ogrodzie Luksemburskim, tupiącego nogą i załamującego rące jak szaleniec. Podchodzi do niego: „Co się panu stało, przyjacielu?” — „Jestem wściekły: stoją tu jttś prawie godziną i patrzą przez lornetą na ksiąiyc. Wie. pan, jakie natchnienie daje ksiąiyc tym diabelnym Niemcom. A mnie ani trpchą. Jestem dalej zimny Jak głaz 1 nabawiam sią kataru. Niech diabli wezmą ksiąiyc 1 jego poetów, których czułość Zbija mnie z tropu!”
•♦Mogłem byl z łatwością to zmienić; ale Jeszcze o tym myślą. Rabowanie ettuki jest na pewno policzkiem dla narodu, ale Jego sława, sława narodu, który Je zdobył, jest mimo to nieskazitelna.
Z punktu widzenia artysty znacznie lepiej, aby te obrazy były we Włoszech: fjddrdł do Włoch doda im znaczenia w oczach ludzi utytułowanych. Gdy idzie o głos rozumu, nakazywał zrobić dwadzieścia kolekcji z dobranych obrazów i porozsyłać je do dwudziestu najludniejszych miast Europy.
T. 2. Księga szósta O idealnym pięknie nowoczesnym
Rozdz. CXIX O ideale nowoczesnym
Gdybyśmy mieli na nowo tworzyć piękno idealne, wzięlibyśmy następujące zalety:
1. Niebywale żywy umysł.
2. Bardzo wdzięczne rysy.
3. Oko błyszczące nie posępnym ogniem namiętności, lecz ogniem dowcipu. Najżywszy wyraz uczuć duszy skupia się w spojrzeniu, które jest niedostępne dla rzeźby. Oczy nowoczesne byłyby więc bardzo duże.
4. Wielka wesołość.
5. Pewien zasób wrażliwości.
6. Smukła figura i nade wszystko młodzieńcza lekkość sylwetki.
Rozdz. CXXVIII Co po zostanie starożytnym?
W ciasnym kręgu doskonałości — to, że byli mistrzami w najłatwiejszej ze sztuk pięknych.
W królestwie piękna w ogóle — to, że mieli mniej dziwaczne przesądy i byli prości z prostoty, jak my jesteśmy prości przez umysł.
Jeśli starożytni celowali w rzeźbie, to dlatego, iż oni midi zawsze pod tym względem dobrą konstytucję, a my złą.
Dlatego, że nasza religia zakazuje nagości, bez której rzeźba nie ma sposobu naśladowania, w Bogu zaś — szlachetnych namiętności, bez których rzeźba nie ma już nic do naśladowania.
Rozdz. CXXIX Salon | forum
Piękno nowoczesne opiera się na ogólnej różnicy, jaka dzieli życie salonowe ód życia forum.
Jeśli spotkamy kiedykolwiek na Polach Elizejskich Sokratesa lub Epikteta, powiemy im coś, czym będą bardzo z^rsZeni, a mia-
2ł Teoretycy, artyści i krytycy o sztuce