Imię jakiegoś władcy i herb jego Naszywa sobie na przedzie kubraka,
A one strzegą go od złej przygody, Wyposażając w łaski i honory.
Ty w taką samą się przyoblecz zbroję ł ozdób czoło godłem znamienitym.
Skąd je wziąć, powiem. Ale zbądź się trwogi, Wielkiego męża poproś o błahostkę.
Na dwór biskupa Samuela pójdziesz.
Trzeba tam czekać na chwilę stosowną,
Biskup największe bowiem sprawy państwa, Którego pieczęć ma w swej mocy, bada.
0 tym, by nie wejść w niestosownej porze. Musimy pilnie pamiętać oboje.
Gdy zaś uzyskasz posłuchanie, wtedy Do nóg upadłszy biskupa, tak przemów:
„O, Samuelu, ty, co dziś jedyny Potrafisz wielkie te godności dźwigać!
Poety z ludu posłanniczka, z woli Mojego pana ubogiego przyszłam,
Aby cię uczcić i złożyć życzenia Z racji powrotu, i prosić o łaskę.
Każą mi w tłum się wmieszać. Tyś jest mocen Sprawić, bym mogła tam kroczyć bezpiecznie. Chroń mnie powagą swą i życzliwością
1 pozwól twoją zwać się służebnicą,
I nosić - aby wszyscy uwierzyli,
Żem twoja - herb twój. Czerwonego Ciołka. Bez tego blasku kubrak mój pogardę Ściągnie i zepchną mnie ludzie z gościńca. Dziś, jak wiesz dobrze, tylko wedle szaty Tłum sądzi ludzi. Marny ten, kto drogą Krocząc, obfitym nie olśniewa złotem.
Mamy ten, kogo jedwab nic otulił.
Na moim grzbiecie czarny kubrak, ciemno Mam twarz. Czerń tylko zgadza się z mą treścią. Bo oprócz chorób, jęków i boleści Niczego nie znam. Zwą mnie Księgo żalów. Niechże więc czarno tę rozświeci szatę Twój Ciołek. Wszyscy na mnie się zapatrzą. Sławna nie tylko wśród ludu, przekroczę Może i progi naszych królów świetne,
Pod których długim panowaniem oby Twój Ciołek długo strzegł sarmackich owiec".
Kiedy wypowiesz te słowa, książeczko,
Z ufnością czekaj na spełnienie prośby.
On skinie głowo, poda ci prawicę, łaskawie przyjmie cię pod swą opiekę. Szczęśliwie wejdziesz w świat, a wielkie imię Sprawi, że będą cię kochać Polacy.
Kecz dokądkolwiek losy cię powiodą,
Bacz, byś się sobie nie wydała wielka I nie uniosła się pychą. Szczęśliwy,
Kto siebie zawsze własnym łokciem mierzy.
Uznaj swe błędy. Jeżeli masz miejsca Bez błędów, zliczysz takich kart niewiele.
Bo przecież, kiedym pisał to, co teraz Niesiesz w świat, kiedym wiązał te westchnienia. Nic Muza, ale Śmierć nade mną stała,
Czarną ściskając ręką moje pióro.
Owidiuszowi jeśli się wybacza,
Że w mrocznym czasie śpiew jego brzmiał głucho. Niechże czytelnik pomni: nic wygnańcem,
Lecz prawic trupem byłem, gdym to pisał.