182 Jarosław Ławski
volens - Wallenrod to i dzieło zbawienne, to nerwowe zerwanie z mrzonką o histo-r>'cznej, uniwersalistycznej inkuIniFacji w Rosji, w świecie sławnych, sytych, ale zaprzedanych obywateli królestwa sztuki. Albo chcieliśmy mieć poetę narodowego, niechby i takiego co z Wallenrodem pobłądził - albo lojalnego pupila rosyjskich salonów.
Mit/antymit
Poemat o Litwinie-mistrzu krzyżackim jawi się niczym dzieło paradoksalne także jako literacka próba mitu lub tylko mityzacji biografii indywidualnej. To próba mitu zrealizowana jako narracja w istocie antymityczna. Niespodziewane są też jej konsekwencje. Indywidualistyczna autobiografia literacka zostaje odczytana jako mityczne doświadczenie pokoleniowe. Dzieło Mickiewicza postrzegać wolno jako jeszcze jedno usiłowanie zmierzenia się z własnym ego. W II i IV części Dziadów to ,ja” wpisało się w obrzędową ramę ekspiacyjną, ale wyraziście i ją zdominowało (Widmo, finał „samobójczy” IV części) czy nawet przekroczyło i rozbiło. Stąd usiłowanie wpisania podmiotu w taką fabułę, w której mogłoby ono — jakby odbijając się w przeciwnym kierunku od bieguna ekspiacji — zrealizować się w pełni w swym hi-perindy widualizmie. To Wallenrod. Pragnienie bycia we wspólnocie zastępuje tu jednostkowe działanie za wspólnotę o takiej skali napięcia dramatycznego, iż heros nabiera zrazu cech jakiejś „nadjednostki”, a cykl jego etycznie wątpliwych działań zamienia się w <yua5/-mityczną narrację z wyraźnie uszeregowanymi mniejszymi fragmentami, mitemami150. Dylematy wspólnoty w opresji, tę „słuszną” sprawę rozwiązuje desperackie, „niesłuszne” działanie, w którym pragnienie zbawienia innych niebezpiecznie łączy się z mściwością, wodzostwo z podstępem, doświadczenie krzyżackiej wspólnoty z pełną frasunku samotnością owego giganta czynu.
£i/a?/-mityczność Wallenroda rodzi się i zrodzić się mogła tylko na symbolicznej podstawie. Co jest tą podstawą? Po kolei: Litwa-symbol najświętszych wartości. To, co immanentne, ziemskie ulega tu przeszacowaniu, deifikacji. Jeszcze głębiej niż obraz pierwotnej Litwy-symbolu sięga obraz nieskażonej Natury-symbolu stanowiącej tu prawdziwy absolut. Ale głębiej niż owa Natura-symbol jakby nic się już nie ukazywało w poemacie: żaden Bóg, żaden Stwórca. Za to na powierzchni owej Natury walor symboliczny - oddziałujący na duszę Konrada czy Aldony — mają każdy kamień, liść, źdźbło trawy, cwokujące irracjonalne, głębinne treści, także przez zmysłowe pobudzenie wzroku, węchu, słuchu, dotyku...
Nic dziwnego, iż na gruncie takiego numinosum Natury zjawić się musi — jako jej emanacja i personifikacja - postać bohatera, którego aktywność formuje się w ów
m Oczywiście, nawiązuję do koncepcji mitu Paula Ricocura. Mircci Cliadcgo, Gilberta Duranda. Zob. też bibłistyczne rozumienie mitu: ks. J. Kudasicwicz, Biblia - historia - nauka. Rozważania I dyskusje biblijne, Kraków 1986. s. 212-213: -W tym nowym ujęciu mitu narzucają się przede wszystkim dwie rzeczy: 1) Aspekt psychologiczny mitu. czyli to, co prowokuje jego powstanie; według współczesnych badań nie jest to już czysta wyeferażnia, nieświadomość, uczucie ani też czysty Intelekt, lecz władza intuicji, która ma swe korzenie w najgłębszych pokładach duszy ludzkiej, jest to władza (jacultas) intuicyjnego chwytania rzeczywistości niewidzialnych, a nawet transcendentnych. 2) Drugi aspekt, jeszcze dla nas ważniejszy, to aspekt językowo-litcracki: wyrażenie ludzkim językiem tej poznanej intuicyjnie rzeczywistości transcendentnej. Mit więc oddaje w formie intuicyjnej tajemnicę, posługując się przy tym opowiadaniami o bogatej skali imaginacyjncj”.
niby-mityczny szereg narracyjny. Działa on w imię zanurzonych w głębi natury, jakby pionowych, irracjonalnych treści, ale jego kolejne czyny formują się w linearny, poziomy szereg działań. Pierwotna Litwa żyje klasycznym rytmem cyklu natury i cyklicznych powtórzeń mitycznych wyobrażeń kosmo- i teogonicznych. Gdy wkracza w nią Historia bez początku i kresu151, okazuje się ona żywiołem chaosogennym. Konrad pozostaje jedną nogą w świecie owej przedhistorycznej harmonii, cyklicznie ponawianej opowieści mitycznej, drugą tkwi w dziejowości. Mctahistoryczny porządek, jaki Historii bez początku i końca nakłada Chrześcijaństwo, pociąga go duchowo i intelektualnie, ale nie wydaje się, by bohater uwewnętrznił go w pełni. Zwycięża „irracjonalne” miminosum litewskie. Ale zwycięża mieczem. To tryumf jednak chaosu, jaki wnosi Historia, a nie pierwotnego piękna Natury.
Jeśli mit jest: a) symbolem rozpisanym w narrację, b) odsłaniającym to, co Boskie, c) porządkującym czasoprzestrzenny i egzystencjalny chaos w kosmos odnawialny cyklicznie, to Wallenrod jest antymitem. Na fundamencie symbolu rozkwita tu w imię ocalenia Litwy-sacrum-symbolu-numiosi/m opowieść pseudoescha-tyczna zrobiona z materii historii: czynów człowicka-dziecka Litwy-symbolu, co działa jak wrogi owej symboliczności Krzyżak: zdradza, knuje, morduje, wytraca. „Mit” wallenrodyczny - inaczej niż narracje mityczne - nie transcenduje ku jakiejś nieznanej: rozumowo nieogamialnej rzeczywistości, lecz zamiast objawienia natury bóstwa oferuje objawienie natury owej figury soterycznej, jaką mieni się sam Konrad. Ta skrajna delranscendentalizacja i zarazem immanentyzacja ąuasi-mitu wskazuje też na wybitnie indy widualistyczny charakter projektu, wprost narcyzm ego herosa.
Poema Mickiewicza mają wszelkie cechy dzieła zaprowadzającego w świecie przedstawianym nie ład, lecz pełen tajemniczej aury chaos. Spójrzmy: dzieło nic kończy się obrazem szczęśliwej wspólnoty, lecz popadającego w histerię i zdradzonego państwa krzyżackiego oraz wizją wpatrzonych w swą własną „chwałę” niszczy ciel t-zbawców: Konrada, Halbana i Aldony. A Litwini - gdzie? Otóż w konstrukcjach mitycznych soter, heros, ofiamik-zbawca działa zawsze dla wspólnoty, która w mitycznej opowieści istnieje hic et nunc, realnie, słownie uobecniona ' . Litwini z Wallenroda to Litwini zapamiętani, wspólnota dzieciństwa i młodości. Dziwnie znikają oni w drugiej części poematu, a na plan pierwszy wysuwa się dobrodziej Litwinów: Li-twin-zdrajca-Mistrz krzyżacki. Z pewną przesadą rzec można, iż Konrad zdradza nawet litewską wspólnotę na rzecz swego zogromniałego .ja”. Wallenrod to zarazem mityczna w narracyjnym kształcie opowieść i antymit jako objawienie skrajnie indywidualistycznych skłonności bohatera.
Mityczny heros, fundator opowieści podlega tu dei fi kującemu całopaleniu, samounicestwieniu (złośliwiec mówić by mógł: to quasi-mx\ antropofagiczny. pożerają-
51 W poemacie zderzają się: cykliczna wizja czasu kultury pierwotnej, wiara w Opatrzność. czas egzystencjalny jednostki i ponadtcmporalny wymiar mitycznego czy parami tycznego trwania. Ponieważ zwycśęZa (subiektywnie) ta ostatnia wartość, to i chrześcijańska, i pogańska wizja dziejów ulegają dewaluacji. Czas, w którym tyje „jo” wallenrodycznego indywiduum, to czas-wicczność wyobrażonego mitu.
Tymczasem Litwini, których oswabadza Konrad, to tylko jako zbiorowość konstrukcja pamięcio-wo-słowna. Jako grupa, masa. rzesza niemal nie istnieją. Żyją jak postać z apokaliptyczno-eschatologicznego scenariusza. Historia jest dżumą. Konrad antidotum. Por. P. Barabasz, _/Ąpokalipti-sche Landschaftcn**. Medytacja nad końcem juioai w tahry ńadb*»«7. „Barbarzyńca. Pismo Antropologiczne*' 2005. nr 10, s. 18-24.