Obraz7

Obraz7



142 Jarosław Lawski

Jako się rzekło: w Wilnie - z pozoru - wszystko było gotowe na powstanie wallenrodycznego dzieła. Postawa bohatera poematu wymagała przynajmniej sporej dawki indyferentyzmu religijnego lub takiej świadomości, która nie lękała się auto-nomizować i uniezależniać ludzkie działania wobec dekalogicznego kanonu wartości. To wszystko - a nawet więcej, bo i antyreligijne, antykatolickie reakcje — oferował wolterianizm30. Trzeba więc pamiętać, iż w duszy Wallenroda żyje nie tylko indywiduum z dzieł Byrona. Anglikowi Mickiewicz do końca życia nie odmawiał wrażliwości etycznej. Impuls do tak radykalnego wyboru, jakiego dokonuje Konrad, był mo-żebny tylko przy założeniu pełnej separacji, racjonalnego oddzielenia wszystkiego tego, co mogło być we wrażliwości bohatera podatne na impulsy religijno-mciafizyczne i ukształtowane w szkole, rodzinie i kościele reguły rozpoznawania „grzeszności’’ pewnych zachowań - od kierującej się wyrachowaniem podmiotowości: przebiegłej, wyznaczającej samej sobie cele i oceniającej ich realizację w odniesieniu do czysto pragmatycznego wymiaru. Jeśli niszczyć Zakon, to skutecznie. Skądinąd symbolicznym i głębokim zobrazowaniem tego rozdzielenia etyki i hiperetyki, dzieciństwa ukształtowanego na Dekalogu i wieku młodości pełnego wątpienia religijnego -jest wizja Aldony zamkniętej w wertykalnie, ku Bogu ukierunkowanej wieży i obraz Wallenroda działającego w horyzontalnej przestrzeni geograficzno-historycznej Litwy, gdzie trzeba dokonywać ostrych wyborów moralnych.

To rozluźnienie więzów z religią dzieciństwa nałożyło się u filomaty na temat zdrady, który był przez młodych wielokrotnie przywoływany. 1 to w dwojakim ujęciu interpretacyjnym: heroicznym i „prewallenrodycznym”, mścicielskim. Ewokacją obu tych nurtów jest ekspresyjna Duma nad mogiłami Francuzów Jana Czeczota czytana 17 listopada 1818 roku. Oba wzorce zachowań: heroiczności Francuzów i Polaków, bestialstwa Moskali oraz zdrady Sasów, którzy haniebnie opuścili Napoleona w 1813 roku. są tu pokazane i osądzone. Otóż ten niesamowity wiersz — wiele mówiący o nastrojach młodych - nie poprzestaje na potępieniu zdrady i apologii heroizmu. Czeczot daje pełną furii, wprost szaloną wizję zemsty na zdrajcach, zemsty, która może stać się wprost kosmiczną katastrofą. Bo też zbrodnia, jaką opisuje, domaga się niemal amoku słowa, szału przekleństw! -

Oto twoi, mordercza trzodo, przeciwnicy,    —* „mordercza trzoda”

Konający bez zmysłów,prawda,wojownicy! krę*--- Ich krwią chcąc nalać paszczo, jadami zabrzmiało, —» „paszcze jadami zabrzmiałc”

Szliście, gdzie stopy wściekłość popchnęła zuchwałe, —♦ wściekłość drżenie, — I gdzie trzeba drżeć, patrząc na srogie cierpienia, cierpienia Z litością wyszukiwać sposoby ulżenia.

i W poezji filomackicj duZo jest silnych akcentów antykościelnych, zarazem oświcccniowo-postępowych. Por. J. Czeczot, Apollo po kolędzie, w: Poezja Filomatów, opr. J. Czubek, Kraków 1922, l II, s. 259. Kwestia Kalliopc:

MiarkujctcZ: czy to oie wstyd tych grać rolę ludzi.

Których wspomnienie czynów wzgardę w sercu budzi?

Pominę krucyaty z. mnichów podjudzania.

Krwi przelewem Inkasów nędznych nawracania,

Żelazne juz skruszone Rybołowców berto.

Pod którym świat, jak student, lojonistką Pertą Jęczał biedny i dusił lat dziesięć Alwary:

Tak świat długie zjadł wieki, nim poznał cel wiary.

Tam wy z okiem,krwią z a s z ł c m, z żółcią rozjątrzoną,    — krew:

„oko krwią zaszłe”

Z twarzą dziką, szaleństwa ogniem zapaloną,    —* „żółć rozjątrzona”, dzikość.

Z duszą twardą, przestrachem strutą pogardzanym, szaleństwo, „dusza tw arda”,

Z brodą w skręty zwikłaną, włosem rozczochranym,    tchórzliwość.

Lecieliście, ziejący zniszczenia zarazą,    przerażający wygląd

Topić w gardła niesilnych śmiertelne żelazo bezsilni —* I wydarłszy jednemu ostateczne tchnienie, mordowani

strumienie —* Zmywszy ręce, skalane w k r w i wrzącej strumienie. krwi Z nożem, który nic osiąkł, z nożem, krwią zalani,    —* zbrodniarze skrwawieni

Parliście się, morderczym przykładem zagrzani.

I drugiemu, co dłonie, ile zdołał, wznosił.

Jękiem,by sam mógł skonać. ustającym prosił, błaganie o —* I tcmuścic, co traci dech bez waszej męki. śmierć    Dali poczuć, przcmierzli, raz złośliwej ręki,

A z gmachów popiątrzonych pchnąć tułów, szaleni!    —• zrzucanie rannych

buchająca —* Patrzyliście, jak si ę krew buchająca pieni; krew ofiar.

rozbite głowy Bawiły was rozbite o kamienic głowy,—* szyderczy śmiech zbrodniarzy „mózg —>    Co mózgiem rozpry śnionym bryzgały budowy.

rozpryśniąty" Tak dowoli napasłszy i serce i oko.

Mordercy, kurzącą się splamieni posoką,    —* wampiryczna, nckrofagiczna

Gdy w niej b ro d ząc .do syta już się n a ż łop a I i.    uczta zabójców

Z żyjących jeszcze odzież łakomie zdzierali. śmierć —* Nagich parli na śniegi, wiatrów mroźne wycie,

od zimna Ciesząc się, że wypchnięte zimnem tracą życie!    —* rabunek odzieży.

O, jakież okrucieństwo waszą było sprawą'    uśmiercanie rannych na mrozie

Lecieliście, żarłoki,zaczcmżc? Za sławą?    —* żarłoczność.

Za zdobyczą odzieży! O. chciwości podła!    chciwość

Tyś jeńców babilońskich potomstwa dowiodła!11

Jak widać, autor poszedł tu w ekspresji zbrodni „na całość": obrazową hiperbolę kreuje obraz bezsilnych, rannych żołnierzy, których w niewyrafinowany. barbarzyń-sko-okrutny sposób dobijają hordy obłąkanych w morderczym szale Moskali, brodząc w morzu krwi. Tę krew żołdacy niczym bestie, wampiry, personifikacje likantropii -„żłopią". Śmierć nie ma tu nic z heroizmu; to rozgnicccnic na miazgę z najwyższym okrucieństwem cielesnej powłoki duszy, która sama nic może się uwolnić od ciała w sposób naturalny. W obrazowaniu Czeczota brak; wzniosłości, tyrtcjskich gestów, świata wojny i odnowicicłskicgo rytu: jest za to: amok mściciclski i szał śmiercionośnej zapłaty. Tak rctoryzacja wypowiedzi („O. jakież okrucieństwo..."), jak i jej uwzniośłcnic okazują się pozorne w świetle tej maksymalnej ekspresyw-izacji toku wypowiedzi, zamieniającego się w złorzeczący krzyk (wykrzykniki) aż po chwilę, gdy podmiot jakby traci dech. by raz jeszcze krzyknąć i ostatecznie zmilknąć W (z) bezsilności?! To też jest klimat duchowy Wallenroda.

Ale i na tym krzyku poeta nic poprzestaje: „bo oto już zemsty zaw ołały cienie”. Kto mściciel? Bóg - oczywiście. Tak jest na początku: „Widzę, jak Zbawiciela brew się wznosi gniewna, / Drży natura: przeklęci wasza zguba pewna!**”.

J. Czeczot. Duma nad mogiitunl Francuzów, roku 1813 za HUnem przy jrwhc. Jo Nowi^ródka prawo-dzcfcej. ptrgrzebkmycb, w: Poezja Fi łomotów, X. I. *. 16*17.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
12981 Obraz1 (2) 150 Jarosław Ławski rzać się będą w bezustannej radości obcowania z państwem-moloc
22435 Obraz4 (2) 156 Jarosław Ławski Także Konrad Wallenrod brzydzi się ostatecznie przecież wojną.
Obraz6 160 Jarosław Ławski żartobliwy. A lak, poeta szydzi z krytyki. Pokpiwa z kolegów, czuje się
Obraz0 188 Jarosław Ławski Również koncepcja czasu ma tu paradoksalny kształt: heros jakby zakleszc
40569 Obraz3 (3) 154 Jarosław Lawski wreszcie obrasta on pragnieniem zemsty, wyradzając się w wyobr
Obraz4 (2) 176 Jarosław Lawski tycznej”) retoryki i konspiracyjnych inicjacji. Wtedy bywał, cokolwi
Obraz5 (2) 19$ Jarosław Ławski znaczyć. Znaczyć ło odsyłać do Księgi, do Boskiego Kodu Istnienia. T
CCF20090701056 ROZMOWY Z DIABŁEM 4. Egzorcysta od diabla prześladowany. Konkluzja Aliści, jako się
Obraz3 174 Jarosław Ławski Przypadek Mickiewicza inny: lo zapisywany na gorąco proces metamorfoz ro

więcej podobnych podstron