160 Jarosław Ławski
żartobliwy. A lak, poeta szydzi z krytyki. Pokpiwa z kolegów, czuje się pewnie, syty zaszczytów wśród society. Słowem: „Adam myśli, że wspiął się na Parnas” - mógłby złośliwie rzec który z kolegów. Pyta, poucza, chwali się:
Donieś, co bm areopag za pieczenia generała [Wincentego Krasińskiego] sądzi o Wallenrodzie? i co warszawscy Szkgłc piszą w gazetach, przyszlij. Czego ty się z nimi kłócisz? Śmiej się i pisz.
Były tłumaczenia Sonetów krymskich kilku po francusku dam le „Journal d’Odessa" et daru le Jłullctm do Nord*\ redige a Moskou, avec une preface Iris flatteuse pour moi et passablement soną?
Mickiewicz zdaje się człowiekiem szczęśliwym, ale za tym nazbyt ostentacyjnym błazeństwem wyczuwa się lęk i świetnie skrytą nerwowość gestów. Słychać tu tonację ultimatum: albo pieniądze, albo brak zgody na przedruk. Można to zrozumieć, jeśli uświadomimy sobie położenie poety. Rosję zapewne powoli postrzegać zaczął jak klatkę, w której jego, niczym niezbyt egzotycznego poetę-kanarka, trzymają w klatce. Stąd wkrótce myśli o ucieczce z tej klatki na Zachód. Ale jest też faktem bezspornym, iż nie tylko patriotyczne zapamiętanie, nie sama nostalgia za Litwą, zrodziły ten poemat. Co ważne: czynniki szlachetniejsze były tu sprzężone z tymi pospolitszej natury. Stąd i pośpiech, i niedopracowanie formy, „ciemne” miejsca w dziele, i -miejscami mielizny myślowe, które jednak stukrotnie wynagradza wyobrażeniowe i histotyczno-archeologiczne bogactwo świata przedstawionego. Lecz powtórzę, u źródeł poematu jest i coś głęboko wewnętrznego, i coś zewnętrznego, ot, prosta troska o trzos, teraz pełny, a który przecież wkrótce może okazać się pusty:
Ale skończmy na tym, od czego niemiecka filozofia zaczyna, to jest na Ja. Owoż ja, żyjąc jak moi, mało się od nich i zewnętrznie, i wewnętrznie różnię. Od wyjazdu z Odessy, gdzicm żył jak basza, muza moja zlcniwiała: nic mogę skończyć powieści litewskiej, która ma trzeci tomik kompletować; wszakże mam nadzieję, żc ją skończę. Trzeci ten tomik, mający się urodzić jakTristram Sterna, różne ojcu robi nadzieje. Nic wiem, ile sławy zyskam, ale, co ważniejsze, finanse poprawię. Dotąd i w tej kategorii dosyć szczęśliwie wychodzę; mogę wam nawet przesiać kilkadziesiąt rubli, jeśli mnie pewny adres przyszlcsz.82.
To styl myślenia młodego człowieka, nie zdającego sobie w pełni sprawy z tego, co za dzieło wypuszcza dla sławy zyskania i finansów poratowania, co to dzieło uczyni z młodymi Anno Domini 1830/1831. Nie ma powodu przypuszczać, iż Mickiewicz odgrywa tu jakąś płochość i nieświadomość przed zaufanym Odyńcem. Grażyna nic wywołała zamieszek, czemuż Wallenrod miałby wzbudzić euforię, rozpalić narodowe powstanie? Pocta-zesłaniec raczej zmaga się ze sobą pisząc utwór, zaś prowadząc korekty, przeżywa prawdziwe „przyjemne katusze” zblazowanego geniusza, co to napisał dzieło, i teraz jeszcze musi robić prace korektorskic nie na jego genialną głowę obliczone przecież. 1 znów poemat w kontekście pieniędzy: tych Mickiewiczowi - czytajmy*. - nic brak:
Kochany Jaćwicżu.
Jestem tu jak piet na uwięzi i gryzę korekty Wallenroda, którego niekiedy przeklinam. Franciszek zawarł układy i rozpoczął druk, były inne okoliczności do tego zmuszające, słowem.
| LXIV, s. 455.
D LXIV,». 356, list do T. Zana z Moskwy, 9/21 VI 1826 roku.
trzeba było tu książkę na świat puścić. Ale co najgorsza, robota idzie powoli, bo wszyscy ręce opuścili i ja muszę sam biegać i sam korygować. Zdaje się, tc na tym tygodniu będzie koniec.
Słyszałem, że Pani [Joanna Zaleska] czeka na pieniądze od Bonawentury, musi być teraz potrzebna; ja miałem jej pieniądze na sprawunki, odsyłam je tedy, a sprawunki na dal odkładam. Trzysta rubli tu załączone włóż w listek Pani i oddaj, jakbyś nie wiedział, że w nim są pieniądze, jeśli to będzie podobna; jeśli nic, powiedz po prostu, że to są sprawunków? pieniądze, za które nic jeszcze nic kupiłem, i które powracam.
Jeśli ty bardzo potrzebny, donieś, a ja ci na konto rachunków zakursuję .
Listy zaświadczają, iż poeta miał pełną wiedzę o Wallenrodzie, wypuszczając w świat dzieło ani formalnie, ani myślowo dopracowane. Że ta jego nieobrobiona forma, surowość, mroczność staną się powodem ambiwalentnej sławy, to już inna sprawa, wobec której historyk literatury pozostaje bezsilny. Podobnie, jak wobec wyraźnego zainteresowania Mickiewicza przekładami Wallenroda na języki obce: prozą na rosyjski (,,»Wallenrod« tłumaczony prozą już się drukuje w »Wiestniku moskow-skim«”)M, na francuski (niewydany przekład Joanny Zaleskiej)®5, potem na angielski i niemiecki. Nie przyszło zatem na myśl Mickiewiczowi robienie za pomocą tegoż właśnie poematu wojny polsko-rosyjskiej, choć czuł zapewne satysfakcję ironisty, gdy myślał, że cenzor carski zezwolił na druk owego, jak go określi historyk literatury, „poetyckiego pamfletu poetyckiego”84 w stolicy imperium, w które ten jadowity pamflet wymierzył. Iż zamiar poety nie krążył wokół krwawej, wojennej, powstańczej apokalipsy, wskazuje także nieszczęsna (tak! nieszczęsna) przedmowa do petersburskiego wydania numer dwa z 1829 roku, adresowana do cara, ojca narodów. 1 jeszcze, że szło, po prostu, o poezję, powołanie, zmagania ze sobą, sławę poetycką, a nawet przyziemne pieniądze i rozgłos za granicą - przypominać o tym także trzeba. Późniejsza gorączkowa, patriotyczna recepcja poematu wśród młodych niejako z góry pomijała jedną z intencji poety. Mianowicie pragnął on pokazać się na literackim rynku jako poeta nie tylko wileńskiej miary. Stąd też ogólnoeuropejski zakrój świata przedstawionego poematu, w którym mieszają się rozmaite nacje: Niemcy, Włosi, Francuzi, Litwini, Łotysze (Lettowic), Prusowie, Rusini. a także Polacy.
A jednak w całej genezie jest też coś tajemniczego, niemal niepoznawalnego. Wallenrod był poematem poniekąd ciemnym, nie zrozumiałym formalnie i treściowo dla samego twórcy87, mimo iż chwilami ma jawnie autobiograficzny charakter. Wyjawiał, wytajał jakieś ciemne pokłady wyobraźni, życia duchowego, skryte głęboko i
11 LXIV, s. 443, list do C. Daszkiewicza z Petersburga, 11828 roku.
M LXIV, s. 472, list do A. E. Odyńca z Petersburga, 28 IV / I V 1828 roku. Przekładu tego na język rosyjski dokonał Sticpon Pietrowic/. Szcwyriow.
** LXIV, s. SOS, list do J. Zaleskiej, tłumaczki, z Petersburga, 20 VIII / I IX 1828 roku. Przekład ten nigdy się nie ukazał.
** Wyrażenie M. Gicrgielcwieża z: Dalekie kulisy dawnej emigracji, w: tegoż. Studia i spotkania literackie, Warszawa 1983, s. 193-194. Pisze badacz rzecz oczywistą, ale ważną: „Wywiad okazał wobec tego poematu zadziwiającą krótkowzroczność i trzeba było dopiero raportu Nowosiicowa, ponurego specjalisty od polskiej konspiracji, aby cenzurę zaalarmować”.
Zdaje się, iż dostrzegł to Mochnacki: K. Krzemieniowa. Maurycy Mochnacki. Prygnum kuitiaalrty i krytycznoliteracka. Warszawa 1975. s. 272: „Bohater poematu nic ma prawa do rozdwojenia, mc mole być sentymentalny, bo staje się wtedy postacią współczesną. Należy do czasów poetyckich, tkwi w nich. może więc nas urzekać potężnie wybuchającymi namiętnościami, zdolnością do podstępu i zdrady w inuę miłości ojczyzny, ale nic do samoanalizy. Nic może się wzruszać ani wierzbami, ani kwiatkami