19$ Jarosław Ławski
znaczyć. Znaczyć ło odsyłać do Księgi, do Boskiego Kodu Istnienia. Tyle znaczą sławne słowa Powieści Wąjdeloty:
Rwałem kwiaty ojczyste, a czarodziejska ich wonią
Tchnęła w duszę jakowcś dawne i ciemne wspomnienia.
Upojony tą wonią, zdało się, że dzicciniałcm.
Że w- ogrodzie rodziców z braćmi igrałem małymi.94
- W „ogrodzie rodziców'1 2: czyli w Litwie, w ziemskim, ale i Boskim Edenie. Bohaterowie Wallenroda nurzają się więc w znakach, symbolach, znaczeniach, próbując rozróżnić te swoje i obce. Boże i diable. Pływają w oceanie irracjonalnych sensów. których nośnikiem jest wszechobecny symbol. Nie musi to być symbol-litera, symbol kultury piśmiennej, skoro zmysły otwierają się tutaj najszerzej na wszelkie doznania ze sfery dzieciństwa-Edenu:
Uzewnętrzniając w święcie fizycznym swe wyobrażenia językowe, człowiek piśmienny widzi je przede wszystkim w formie graficznej, w postaci liter. Jak sobie obiektywizuje swe myślenie językowe człowiek niepiśmienny, my, ludzie piśmienni, nic jesteśmy w stanic sobie wyobrazić; oczywiście za środek obiektywizacji służą mu dobrowolnie wywoływane obrazy hałucynacyjne natury akustycznej.
Następnie skierowanie działalności językowej także w dziedzinę wzrokową musi z konieczności osłabiać u ludzi piśmiennych pamięć wrażeń akustycznych z zakresu języka wy-mawianiowo-słuchowego. Ludzie niepiśmienni odznaczają się większą zdolnością zapamiętywania tego, co słyszą. Drogi przebiegu prądów językowych, zarówno wykonawczych, jako też odbiorczych, są u człowieka piśmiennego zdwojone, bo nie tylko fonctyczno-akustycznc, ale także grafkzno-optyczne; dodanie zaś nowych linii przebiegu przy tej samej ogólnie sumie natężenia energii językowej, musi osłabiać siłę przebiegu po liniach dawniej istniejących.195
Trudno tej intuicji językoznawcy nie uznać za genialną. W Wallenrodzie słuch, wzrok, węch, dotyk znaczą tak jak, litery pisma. Są literami pisma, jakim zapisano Księgę Natury. Nie znaczy to, że jest to poemat, w którym autor zrezygnował z erudycji. Co zdumiewa, jest to na przykład erudycja pochodząca z Biblii, z kulminacyjnym, apokaliptycznym „Weh\ Biada2’ w finale części piątej: Wojna196.
Można by też dopytać: a Mickiewicz? Jak on traktował - jako całość -język poematu? Wrogowie poety po 1830 roku często powtarzali, iż był to język manipulacji, język kłamstwa. Ale czy rzeczywiście spełnia on kryteria manipulacji, rozumianej jako sytuacja, gdy: a) ktoś staje się narzędziem w czyimś ręku w celu osiągnięcia celu, który b)jesl przed manipulowanym ukrywany, a wynikające z manipulacji korzyści c) osiąga manipulator, przekonując, nakłaniając i pobudzając do działania nie-
świadomego niczego, zmanipulowanego człowieka?197 Mickiewicz lak pojętej manipulacji nie przeprowadził. Musiałby powziąć zamiar napisania dzieła, które wywołałoby brzemienne w konsekwencje wypadki historyczne, a te ostatnie rozsławiłyby na przykład autora i dzieło. Takim „Makiawelem" języka nie był. Język poematu to kolaż możliwości: nade wszystko perswazyjnych, propagandowych, może agitacyjnych, wreszcie mitotwórczych. Ale i perswazję - jak się poecie wydawało - na równi z agitacją przesłaniała tu historyczna maska. Okazało się, iż równowaga między ukrytym przesłaniem (bunt) a jawną maską była krucha. Im grubsza maska, co jak wieko przytrzymywała skrytą ideę, tym mocniejszy wybuch i silniejsze przyswojenie idei przez XIX-wiecznych Polaków. W neutralizacji maski dopomógł język: nowoczesny, odar-chaizowany , przesycony emocjami byronowskich bohaterów-egzystcncjalistów. Język męskich archetypów. Jak dowodził w 1915 roku Baudouin de Courtenay:
Wszystkim myśleniom językowym ahocuropcjskim (oprócz ormiańskiego, o ile jest ono ario-curopcjskim) właściwa jest scksualizacja (upłciowicnie) wyobrażeń językowych, z przewagą wyobrażenia samczości, czyli z maskulmizacją (z usamczcnicm). W polskim zaś myśleniu językowym obok maskulimzacji wybujała tekże wnylizacja (umężczyinicnic)1**.
W XlX-wiecznej sytuacji polszczyzna była językiem jakby podwójnie zmasku-linizowanym i „umężczyźnionym”. Mickiewicza tymczasem kusił w Odessie szcze-biotliwy język flirtu, kochania Z którego z wielkim trudem, ale gwałtownie się otrząsnął, przemówiwszy tą najtwardszą dykcją bezkompromisowej postawy wobec wroga. Pełzał jak wąż w Rosji, to znaczy też mów ił jak mówią węże. by w końcu przeraźliwie, wydać głos, krzyk Samsona.
Osobliwie niew'dzięczna bywa Historia. Litwini jako naród odrębny - musieli się w końcu przeciwstawić samozwańczemu zhawiciclowi, jakim mienił się Mickiewicz2**. Temu ostatniemu najbardziej obcy był wybór: alboś Litwin, aiboś Polak. Był Polakiem-Litwinem, a w duchowym sensie należał do jagiellońskiej wspólnoty, gdzie nic dźwięk, geneza i gramatyka języków: polskiego, litewskiego, ruskiego i innych (w tym języków Żydów) są istotne, ale ów, już tu przywołany, irracjonalny rdzeń języka, zakorzeniony w duchowości, bezsłowny, od Stwórcy dany narodom. Czasy jednak były już inne. Tryumfował nacjonalizm. Pilny czytelnik Wallenroda, Bolesław Prus. oburzał się:
„Precz z polskością!...*" Ale jakież to krzywdy wyrządziła polskość Litwie? Gdzież są ci męczennicy litewskiej wolności, których zsyłali lub zabijali Polacy? Jakież to wsie litewskie spalili, jakie ograbili pamiątki, jakie zburzyli ogniska cywilizacji?... Gdzie te lochy, w których polskość więziła litewskich patriotów, tc kajdany, w które je zakuwała, tc rózgi, które zdzierała na ich grzbietach skrwawionych, tc polskie zakazy przeciw litewskiemu językowi?..
* A. Mickiewicz, Konrad Wallenrod, s. 107, Powieść Wajdeloty.
1,1 Zob. J. Kamińska-Szmaj, Propaganda, perswazja, manipulacja - próba hjhu rądliin min pojęć, w : Manipulacja w języku, red. P. Krzyżanowski, P. Nowak, Lublin 2004. s. 13-28. Także o perswazji: J. Głażcwski, Retoryczne aspekty polemiki wokół „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza. D. K. Sikorski. O sztuce perswazji w przedwojenną publicystyce Romana Brandstaettera i jej od&iałyuaruu. (Zarys), w: Teatr wymowy..., dz. cyt., s. 337-350. s. 38 i-390.
m Zob. K. Górski. Slaropołszczyzna w języku Adama Mickiewicza, w; tegoż, Mickiewicz. Artyzm i język__.
dz. cyc. s. 295-355. Uchylenie pokusy archatzacji podwoiło, moim zdaniem, siłę oddziaływania poematu. '** J. Baudouin dc Courtenay, dz. cyt, s. 219.
^ O odrodzeniu litewskim w XIX wieku zob.: J. Zcnkicwicz, Litwa na j u i iii na hwL-w i jej powiozą* nia z Polską. Toruń 2001, R- VI: Pod zaborem, głos niechętny Litw inom: K. Górski. Dńide et impera. red. E. Fcliksiak. wstęp P. Łossowski. Białystok 1995. R. III i IV.