174 Jarosław Ławski
Przypadek Mickiewicza inny: lo zapisywany na gorąco proces metamorfoz romantycznego ,ja” o niespotykanej skali intensywności. Więcej: to ,ja” w młodości przetrawi oświeceniową wizję świata, a w wieku dojrzałym, odrzuciwszy miraże subiektywizmu, którego źródeł dopatrzy się w Próbach Montaigne’a , przybierze postawę ni to postośw ieceniową, ni to poromantyczną - postawę człowieka uniwersalnego, kosmicznego, klasycznego. Celnie jednak konstatuje badacz twórczości poety, iż w okresie, kiedy stanie się on towiańczykiem i mesjanistą: „Zapewne przy tym Mickiewicz konsekwentnie odrzucając panowanie »racjonalizmu« jako ideologii rozumu, nie odrzucał zarazem samego rozumu”125. Ani jako Wallenrod, ani jako Mojżesz, mesjanista-Mickiewicz nie był człowiekiem szalonym, nawet głosząc IV kurs prelekcji w Col-lege de France126. Poeta nie tyle chodził po granicach, ile często zapuszczał się na sam skraj urwiska. Ale ani sam nie skoczył, ani nie kazał innym skakać w otchłań zbiorowej zemsty.
Tajemnicą pozostanie, dlaczego z wielu projektów dzieł przed 1830 rokiem zrealizował się Wallenrod, a nie Prometeusz czy imponująco się zapowiadająca Barbara Radziwiłłówna?127 Myślę, że pewna część odpowiedzi ujawnia się choćby w tym, że poemat o Aldonie i Konradzie tchnie nie samym tylko książkowym, erudycyjnym doświadczeniem, choć jest w nie - jak w dziurawą zbroję, pełną anachronizmów i mediewistycznych gaf - przyobleczony. W Wallenrodzie łączy się, ale nie zawsze spaja, to, co w obrazie ojczyzny domowej, owego demosu drobnoszlacheckiego, świadome i irracjonalne, zapamiętane i wchłonięte bezwiednie, realne i wyobrażone, eidetyczne (głębokie, istotowe) i zewnętrzne, dziecięce i dorosłe, historyczne i z natury powzięte, ojcowskie (ład) i ze świata matek płynące (miłość); także to, co pochodzi z przedpiśmiennej, oralnej epoki życia, kiedy nasłuchuje się cudzych opowieści i usiłuje tworzyć własne narracje, jak też z epoki słowa, pierwszych intelektualnych (wol-terianizm, liberalizm) i poetyckich epifanii. W tym sensie więcej czasem pożytku z bezpośredniego obcowania z Mickiewiczowską Litwą-światem, niźli z erudycyjnych dysertacji. Lepiej też czasem podążyć śladem niechby i naiwnego bedekera w Dolinę Mickiewicza, którą polem poetycko przetransponował on w uniwersum Wallenroda, a może i Pana Tadeusza:
Nad wzgórzem dzisiejszej doliny przebiega tunel. Nic było go w czasach Mickiewicza. Dolina
ta od bardzo dawna była miejscem dogodnej komunikacji, tędy przebiegał Trakt Kowieńsko-
Wileński. W 1659 tym traktem przywędrowało do Kowna carskie wojsko rosyjskie, a później ' Szerzej w- J. Lawski, Żywot protestanta poczciwego. Mikołaj Rej w lekturze Adama Mickiewicza, w: Mikołaj Rej w pięćseflecic urodzin. Gżęfi II. Interpretacje, recepcja, red. J. Okoń, współpraca M. Bauer, M. Kuran, M. Mtctzck. Lódż 2005, s. 211-248, rozdział: Polski anty-Montaigne.
M. Kuziak. Ateny i Jerozolima Mickiewicza, w: Bizancjum. Prawosławie. Romantyzm. Tradycja wschodnia w kulturze XIX wieku, red. J. Lawski, K. Korotkich, Białystok 2004. s. 381.
Zob. wywaZoną ocenę Towiańskicgo u księdza prof. B. Miązka: Mickiewicz w Kole Towiaiiskiego. Zarys problematyki, „Pamiętnik Literacki'*, tom XXIII. Londyn 1998. s. 24: „Na czym polegała tajemnica powodzenie idei Towiańskicgo? Przyczyn tych było wiele. Niewątpliwie był to człowiek BoZ.y, wierzący w dobro w człowieku i w zwycięstwo dobra nad złem. Pod tym względem nawet jego otwarci wrogowie nie mieli zarzutów**.
177 O tym wnikliwie D. Zawadzka: Tragizm Wallenroda tragizm Radziwiłłówny. O nie zrealizowanym pomyśle Mickiewicza na dramat (7), w: Problemy tragedii i tragizmu..., dz. cyt., s. 387-403.
przez tę samą dolinę w 1812 przeszło wojsko Napoleona w marszu z Kowna na Wilno. W tamtych czasach ta dolina nazywała się Girstupis. Były w niej dwa domki leśników.121
Tyle mówi mit biograficzny, solidnie osadzony na faktach. Bez wątpienia jednak cała pamięć dzieciństwa i młodości okazała się dla Mickiewiczowskiego ,ja" tym zakładnikiem, którego w Wallenrodzie z niewoli wykupić on chciał za cenę jednostkowej egzystencji swego bohatera. Absolwent oświeceniowych szkół i adept romantyki zarówno kreślił projekt irracjonalnego działania, jak i tworzył kreację „mistycznej kochanki”, Aldony, która ni klasycystycznym, ni wczesnoromantycznym standardom osobowym w poezji nie mogła sprostać (stąd zadawniona niechęć do tej postaci wśród badaczy). Zatem poemat nic zadowolił nikogo. Zbyt - przy całym polorze wieków średnich i historycznym, szumnym-ogromnym entourage'u - był osobisty129. Wkrótce okazało się, iż „osobiste” znaczy także „pokoleniowe”, „średniowiecze” okazało się „dzicwiętnastowieczem”, a postarzały, wyniszczony zgryzotą i „gorącymi napojami” wódz odmłodniał w kształtach szturmującego Belweder żołnierza i powstańca. Cud?
7. Zbawicielski katastrofizm
Napisałem na początku tej pracy: nie wiem, skąd Wallenrod. 1 nie wiem. Na pewno Rosja była tu tylko oksymoronicznym szczęśliwym nieszczęściem, które sprawiło, że wszystkie wątki poetyckiej tkaniny splótł)' się w kształcie poematu. To zresztą ten rodzaj poetyckiej, słownej tkaniny, charakteryzującej się nieregularną, skłębioną, dysharmoniczną fakturą. Dociec źródeł lej nicrcgulamości, wyjaśnić, skąd w maszynerii poetyckiej dzieła tyle genologicznych interpolacji, „implantów” (hymn. pieśń, ballada, powieść), jak rezonują ze sobą - rzecz niełatwa. Nas interesują tu źródła myśli i słowa. Te źródła biją w epoce pierwszej Mickiewicza, w dzieciństw ie , jego ubogim, przerywanym nieszczęściami okresie dorastania - i w epoce drugiej, w czasach filomackich tyleż szczęśliwie-naiwnych. pełnych patriotycznej (też: „teore-