32 Rozdział I
głowę. Przełknęła ostatni kęs. Jej niebieskie oczy znieruchomiały.
— Słucham — powiedziała bez zachęty.
— Kawa ze śmietanką — zaczął.
— Nie ma śmietanki.
— Wobec tego z mlekiem. Mleko jest?
— Jest — powiedziała wciąż obrażona.
— Pieczywo, masło, żółty aer. I trzy jajka w szklance.
— Dwa — sprostowała.
— Proszę o trzy.
— Mogą być tylko dwa albo cztery.
— Dlaczego?
— Bo tak skalkulowane.
— No dobrze — skapitulował. — Niech będą dwa. (...)
Wciąż zaliczał to wszystko do potrzebnych mu obserwacji
więc się jeszcze nie denerwował. (...)
Cesia ruszyła w stronę gościa, przed którym postawiła kołyszące się na spodku — cztery jajka.
Oczywiście ugotowane na twardo.
Nic już nie powiedział, zjadł dwa, zapłacił za cztery (...) i
wyszedł z hotelu.4
Jakże znana to nam wszystkim sytuacja, ileż razy w takich sytuacjach wściekłość wzbierała w nas jak fala. Zachować się jak ten facet? — nigdy! — myśli część z was. Po co sobie psuć dzień robieniem niepotrzebnych awantur — to sposób rozumowania innej grupy ludzi. My natomiast jako autorzy praktycznego radzenia sobie z konfliktami możemy powiedzieć, że i jedni, i drudzy mają całkowitą ragę.
Psychologowie współcześni są zgodni w stosunku do bardzo niewielu kwestii. Jedną z takich, które nie budzą zbyt wielu kontrowersji, jest fakt, że rodzimy się z określonymi cechami temperamentu. Mogą one podlegać modyfikacji w trakcie fizjologicznego dojrzewania organizmu, a także pod mniej lub bardziej kontrolowanym wpływem środowiska. Niemniej jednak charakteryzując temperament stwierdza 1 się, że w tej zmienności istnieje względna jego spójność i stałość. Podstawową cechą temperamentu jest odporność na stres, albo inaczej reaktywność, czyli wrażliwość układu nerwowego. Tb właśnie kryterium decyduje o naszej indywidualnej odporności również na konflikt. W oczywisty sposób odporna „Cesia” poszukuje wrażeń rozpraszających nudę w następnej kłótni z klientem. Oprócz rozrywki konflikt taki może przynieść jej satysfakcję z wygranej i podwyższyć poczucie własnej wartości. Klient z założenia (rzecz dzieje się oczywiście kilkanaście lat temu w Polsce) jest skazany na przegraną. Może co najwyżej wyjść głodny i wściekły, zadowolony z własnego jakże słusznego oburzenia. Może być oczywiście również tak, że klient odporniejszy i równie dobrze, albo i lepiej zaprawiony w wywoływaniu i prowadzeniu kłótni pozostawi roztrzęsioną „Cesię” z głębokim poczuciem klęski. Może nawet wygrać jedno lub dwa jajka i jeśli jest przekonany, że puszczanie płazem tego typu prowokacji jest wbrew porządkowi społecznemu, może wyjść z walki z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Może wreszcie zdarzyć się klient, który będzie próbował wytłumaczyć „Cesi” błędy w jej zachowaniu, czy też sposobach komunikacji, mając na celu konstruktywne rozwiązanie konfliktu.
Nie chcemy w tym miejscu oceniać takiego lub innego sposobu zachowania. Tak jak powiedzieliśmy, wszystkie one są poprawne. Przyjęcie określonej strategu zależy tylko od naszej własnej analizy.2 Jeśli kłótnia ma nam zepsuć dzień, bez sensu jest jej wywoływanie; jeśli cena jąjek jest na tyle wysoka, że warto zrobić awanturę -zróbmy ją. Pamiętać jednak należy również o takich kryteriach analizy, jak to czy kontakt z danym człowiekiem jest jednorazowy, czy wielokrotny. Jeśli rzecz miałaby mieć miejsce w barze, w którym jemy codziennie śniadanie, trudno raczej byłoby zgodzić się na takie traktowanie. Jeśli kontakt jest jednorazowy, nasze „za i przeciw1 będą oczywiście inne. Trzeba też pamiętać o tym, jak wysoka jest nasza irytacja i znając swoje reakcje wiedzieć, jak
S. Fleszarowa-Muskat, Złoto nie dato. Wyd. MON, Warszawa 1986, a. 29-32.
Szczegółowe dopasowanie stylu reagowania na konflikt do rodzaju sytuacji zostało przedstawione w rozdziale piątym.