żowani w planowanie pracy, mają okazję wymienić z nauczycielem swoje spostrzeżenia i uzgodnić stanowiska w różnych sprawach. Czasami jednak takie spotkania z obojgiem rodziców mogą stanowić dla nauczyciela spore wyzwanie. Dzieje się tak wówczas, gdy między rodzicami występują poważne różnice zdań w wielu ważnych sprawach, gdy są ze sobą mocno skłóceni lub wręcz starają się uwikłać nauczyciela w rozgrywki małżeńskie.
Ujawnianie przez rodziców' różnicy zdań, dyskutowanie, a nawet spieranie się ze sobą nic musi być odbierane przez nauczyciela jako coś złego. Może on czuć się w takiej sytuacji dość niezręcznie, lecz niewątpliwie jest to okazja do lepszego zrozumienia tego, co dzieje się wewnątrz rodziny: relacji łączących poszczególnych jej członków', istniejących w niej koalicji, stosunku rodziców i pozostałego rodzeństwa do dziecka mającego trudności, występujących konfliktów itd. Lepsze poznanie dynamiki rodziny ułatwia nauczycielowi zrozumienie tych zachowań dziecka i rodziców, które wcześniej były dla niego trudne do wytłumaczenia.
Znacznie trudniejsza jest sytuacja nauczyciela wtedy, gdy jeden z rodziców dostrzega w7 nim potencjalnego sprzymierzeńca w7 w alce ze swoim współmałżonkiem i próbuje go przeciągnąć na swoją stronę lub przynajmniej, licząc na jego przychylność, skłonić do wystąpienia w roli arbitra lub mentora. Nauczyciel musi za wszelką cenę zachować neutralną pozycję i unikać wypowiadania sądów7 na temat tego, który z rodziców7 ma rację, czyje postępowanie jest słuszne i dobre, a czyje złe, pouczania jednego małżonka na życzenie drugiego. Jeśli któryś z rodziców lub oboje stanowczo domagają się, by orzekł, kto ma rację, może powiedzieć: „Proszę nie żądać ode mnie osądzenia, kto z państwa ma rację. Nie czuję się do tego upow-ażniona i nie chcę tego robić"'.
Nie znaczy to, że nauczyciel powinien wyłączyć się z rozmowy i poczekać, aż rodzice dojdą do porozumienia lub który ś z nich wf gniewie opuści pokój. Jeśli przysłuchując się wymianie zdań, zauw aża, że źródłem nieporozumienia jest brak informacji, może ją rodzicom podsunąć. Gdy dostrzega, że stanowiska rodziców właściwie nie różnią się, po prostu oboje mówią o tym samym w inny sposób, może im pomóc dojść do porozumienia, pokazując to, co ich łączy. Jeśli zdaniem nauczyciela koncepcje rodziców, choć są odmienne, nie wykluczają się, może im zasugerować, by zastanowili się nad realizacją obydwu: „Przysłuchuję się tej rozmowie z uwagą i zastanawiam się, czy obydwu tych rzeczy nie dałoby się robić równocześnie. Kuba rzeczywiście jest wątły, ma słabą koordynację ruchową i należałoby zapewnić mu więcej ruchu i ćwiczeń. Jednak poprawa zdolności do koncentracji uwagi jest także niesłychanie w7ażna i niezbędna do tego. by Kubuś szybciej i łatwiej się uczył. Co państwo sądzą o tym, by zająć się tymi dwiema sprawami równocześnie? Może zapisanie go na dżudo pozwoliłoby ćwiczyć jednocześnie obie sprawności..Postawa nauczyciela wr takich sytuacjach nic musi być bierna. Choć nie powinien podejmować roli terapeuty rodzinnego, nie musi całkowicie rezygnować z jakiejkolwiek formy ingerencji.
104