eikiej nowej
się w War-t już w Eu* patronowali : ki. ponadto to**. Francl-ziennikarze, rawozdania, uacy Matu-azecie Pol-i" — i nie tyscy wów-•a lata późne studium tka książka , mimo że już coraz ickiego. Za-egłość ana-to, że roz-ałem o Eu-otóż Matu-twesn, i me— >u i reakcji charaktery----* — .
ne niż jakakolwiek formuła teoretyczna. Tak było również w tym wypadku — i tak jest, odczuwamy to w sposób przejmujący, gdy dziś wracamy do ówczesnych sporów literackich. gdy zaczynamy zastanawiać się nad czynnikami dynamizującymi twórczość ówczesną, a więc tymi, które harmonijność przerwały dysonansem, równowadze intelektualnej zaszczepiły niepokój, gwałtowny dramat wyniosły ponad epicką roztropność. Inaczej mówiąc, pozytywistycznej i społecznej świadomości literatury postawiły pytanie: a cóż, panowie, macie do powiedzenia na teonat diabła?
Wieloar kuszo wy esej Matuszewskiego rozpoczyna się od „przeglądu figur demonicznych w piśmiennictwie ludów wyznających politeizm”. Na koniec, w księdze piątej, dochodzi do „figur demonicznych w utworach poetów polskich”. Niestety, ci ostatni tracą wiele w studium porównawczym literatury światowej. Poeci nasi, mając pod stopami prawdziwe skarby zagrzebane w podaniach ludowych, nie chcieli, lub nic umieli, sięgnąć po nie (...) i, nawet w okresie najwspanialszego rozkwitu poezji naszej, nie stworzyli ani iedneao zuoeł nie oryginalnego typu dia-